• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn teologicznomoralny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn teologicznomoralny"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Pryszmont

Biuletyn teologicznomoralny

Collectanea Theologica 45/2, 105-122

(2)

45(1975) f. II

BIULETYN TEOLOGICZNOMORALNY

Zawartość: I. WYPOWIEDZI PAPIESKIE. II. SPRAWOZDANIA. Teo­ logia m oralna wobec aktualnego stanu etosu polskiego. Pierw szy Kongres Teo­ logów M oralistów Polskich. III. Z NOWSZYCH PUBLIKACJI. 1. Czy prze­ łom w teologii sakram entu pokuty? — 2. M otywy norm postępow ania w dzie­ dzinie seksualnej. — 3. Polskie publikacje etyczne *.

I. WYPOWIEDZI PAPIESKIE (AAS 66, 1974, nr 3)

A dh ortatio opostolica (M arialis cu ltu s, 2. II. 1974, s. 113— 168) poświęcona

teologii oraz pastoralnym aspektom kultu maryjnego, zawiera w sobie sporo treści dotyczącej teologii życia chrześcijańskiego. W ślad za soborową konsty­ tucją Lum en G entium om awiany dokument nadaje teologii m aryjnej wym iar zdecydow anie uniwersalny. Ponieważ zaś źródłem norm dla życia chrześcijań­ skiego jest sama treść dogmatu, teolog-m oralista nie może pomijać faktu, że prawdy dogmatyczne związane z kultem maryjnym , znajdują się w centrum nauki objawionej (s. 117, 123—4, 135—8). Dość przypomnieć, że fia t Maryi i fiat Słow a Przedwiecznego („oto idę, aby czynić w olę Tw oją”) są korelatyw ne w swej treści, współzależne w swoim zaistnieniu i nierozdzielne w swoim osta­ tecznym w ypełnieniu (s. 123—4). Z w iastow anie jest zatem tajemnicą doty­ czącą rów nocześnie Maryi i Jezusa. W cielenie jest zarazem nawiązaniem m a­ cierzyńskiego stosunku m iędzy Maryją a Jezusem oraz faktem zaślubin S ło­ w a Przedwiecznego z całą naturą ludzką, co stworzyło razem podstaw ę dla dokonania dzieła Odkupienia (s. 120). Nic w ięc dziwnego, że kult Maryi jest częścią kultu Chrystusa (s. 114—5), a św ięta m aryjne zostają umieszczone w cyklu tajem nic liturgicznych Chrystusa.

K onsekw entnie i analogicznie jedność ta pojawia się także w samej tajem ­ nicy Kościoła. Jak tajem nica Chrystusa przez sakram entalną strukturę liturgii staje się życiem Kościoła (gdyż Głowa ożyw ia i porusza całe Ciało), tak życie Maryi i Jej tajem nice są nadal obecne i żyw e w ewnątrz Kościoła i w jego transcendentnym odniesieniu do Chrystusa. Jak Chrystus jest Now ym Ada­ m em , to jest nowym Ojcem ludzkości, tak M aryja jest nową Ewą, która — w przeciw ieństw ie do tamtej Ewy — przyczynia się do dokonania zbawienia ludzkości przez sw oje m acierzyństwo opromienione w yjątkowym posłuszeń­ stw em Bogu, wielkodusznością i w iernością (s. 120). Chrystus jest stwórcą Kościoła i istotnym ^ródłem jego życia, ale Maryja nadal kształtuje duchowo w spólnotę dzieci Bożych, pozostając najw yższym wzorem i szczytem ludzkiego odniesienia do Boga: „jest Maryja dla całego Kościoła wzorem w składaniu kultu Bogu” a konsekw entnie jest także „mistrzynią postaw y kultycznej dla * Redaktorem niniejszego biuletynu jest ks. Jan P r y s z m o n t , War­ szawa.

(3)

106

B IU L E T Y N Y I R E C E N Z J E

poszczególnych chrześcijan” (s. 132—3). Jeżeli w ięc Chrystus jest tw órcą i arcy­ kapłanem sakram entalnego i zbawczego kultu, to Maryja swoim życiem i sw o­ ją osobą ukazuje pełny i doskonały kształt duchowej i moralnej postawy, od­ powiadającej Kościołow i jako w spólnocie kultycznej. Maryja jest wzorem tego

sensus p ie ta tis, „w którym cały Kościół traktuje Boskie tajem nice i wyraża je

w życiu” (s. 128). Maryja jest zatem szczytem i wzorem tego, co można nazwać m oralnym wymiarem Kościoła.

W tym moralnym profilu Kościoła, dla którego Maryja jest specim en et

docu m entu m praestan tissim u m (s. 128), adhortacja akcentuje przede w szyst­

kim w arstw ę teologalną: w iarę, m iłość oraz najściślejszą w ięź z Chrystusem

(tam że). W tym w łaśnie duchu cały Kościół jako um iłowana Oblubienica

Chrystusa, doskonale z Nim zjednoczona, w zyw a Go nieustannie i przez N ie­ go oddaje kult Przedwiecznem u Ojcu. N ie chodzi tu bynajmniej o kult „ry­ tualn y”, sform alizowany; chodzi o autentyczną postaw ę oddania się Bogu, tę postawę, przez którą samo życie chrześcijan staje się ofiarą dla Boga (s. 133). Ta teologalna postawa kultyczna i religijna w najdoskonalszym znaczeniu tworzy zręby tego, co nazyw a się „duchem ew angelicznym ”. Ten zaś duch ew angeliczny objawia się w czystej postaci i w pełni jako własna, osobista postaw a Maryi: to jest jako „duch m aryjny”. Te dwa aspekty ukazują się nam jako nierozdzielne: duch m aryjny jest ewangeliczny, a duch ew angeliczny jest m aryjny. Tym w łaśnie duchem żyje Kościół i w nim odnajduje swoją m istyczną tożsamość, kiedy na wzór Maryi staje się Virgo audiens, Virgo orans,

Virgo pariens, Virgo offerens (s. 128— 132).

Duch maryjny i ewangeliczny zarazem przejawia się także w następują­ cych cnotach (wyliczonych w sposób raczej życiowy niż system atyczny): goto­ w ość słuchania słow a Bożego i uległość wobec niego, w ielkoduszne posłuszeń­ stwo Bogu, miłość, pełna rozwagi mądrość, pietas skłaniająca do oddawania czci Bogu z radością i wdzięcznością, zjednoczenie z ofiarami i m odlitw am i Kościoła, m ęstw o ducha, absolutne zaufanie Bogu w ubóstwie, czujna troska o Syna Bożego i Jego sprawy, słodycz ducha, dziewicza czystość oraz m oc­ na i czysta m iłość małżeńska (s. 164—5).

Całe to duchowe bogactwo Maryi nie należy w yłącznie do „historii biblij­ nej”, lecz stanowi żyw ą i aktualną norm ę postępowania dla Kościoła, tchnie św ieżością i dynam izm em swej m ocy zdolnej przekształcać także dzisiejszych ludzi i ośw ietlać problem y współczesnego św iata (s. 165). K ult m aryjny in te­ gralnie pojęty posiada doniosłe znaczenie dla urzeczyw istnienia pastoralnych zadań Kościoła, a w szczególności „dla odnowy obyczajów chrześcijańskich” (s. 162). Z takiego postawienia sprawy w iele może skorzystać odnawiająca się teologia moralna, zarówno w swej w arstw ie fundam entalnej, jak i w w arstw ie szczegółow o-norm atywnej: pastoralny aspekt teologii m aryjnej dotyczy bowiem zarówno podstaw chrześcijańskiej moralności, jak i licznych szczegółowych kw estii życiowych. Ewangeliczna duchowość maryjna m usi być w yprowadzo­ na z ciasno pojętych ram „pobożności” subiektywnej i sentym entalnej na te­ ren, na którym form uje się integralne powołanie Kościoła i ludzkości. Teo­ logiczne m yślenie i teologiczne norm owanie wymaga, aby doświadczenie ludz­ kie, czerpane z historii i życia społecznego, zostało ośw ietlone Słow em Bo­ żym. Dla skonstruowania w izji powołania chrześcijańskiego nie wystarczy jed ­ nak jakieś „ogólne” oparcie się o Objawienie. Oryginalność Ew angelii i rola Maryi w dziejach zbawienia sprawia, że nasze pojęcia antropologiczne muszą być skonfrontowane w pierwszym rzędzie z ewangeliczną historią Maryi, tak doskonale i bez reszty ukształtow aną przez słowo Boże.

Słowo Boga w sposób w yjątkow y, a zarazem d efinityw ny i norm atywny objawiło wobec Maryi sw oją moc uśw ięcającą i przekształcającą. W yjątkowość postaci Maryi nie oznacza Jej oddalenia, lecz przeciwnie jej szczególne zbli­ żenie do spraw ludzkich w szystkich czasów i w szystkich kultur, ponieważ Jej osoba ukazuje nam rysy człow ieczeństw a jedyne, nieprzem ijające i niepozby- w alne, doskonale w olne od nalotu jakiej kolw iek m itologii.

(4)

Jest zrozum iałe, że szczególne św iatło z tego źródła pada przede w szystkim na zagadnienie powołania tej kobiety, na jej w spółczesne problem y w ytw o­ rzone przez jednostronnie rozw ijającą się cyw ilizację, na dążenia kobiet do pełnego udziału w życiu społecznym i problem odzyskania sw ej pełnow arto- ściow ości przy zachowaniu specyficznych rysów kobiecego powołania. Decyzja Maryi, będąca pozytywną odpowiedzią na propozycję Bożą, jest w łaśn ie de­ cyzją kobiety i matki, a zarazem przez to samo jest decyzją o znaczeniu praw dziw ie „społecznym ”, owszem — ogólnoludzkim (s. 148). S calenie w jed­ nej osobowości wartości doskonałego dziew ictw a i prawdziwego „świadom ego” i odpowiedzialnego m acierzyństwa ukazuje dopiero pełny wym iar m iłości oraz niezastąpionego posłannictwa kobiety: dziewictw o Maryi nie degraduje sensu m ałżeństw a ani nie przekreśla jego owocu, lecz przeciwnie, podnosi i n ie­ skończenie je ubogaca. Miłość oblubieńcza nie przyćm iewa dziew ictw a, lecz razem z nim buduje pełną sym bolikę eklezjalną i eschatologiczną.

Ewangelia ukazuje ogromne bogactwo osobowości Maryi, otwartej na w szystkie problemy świata: problem godności człowieka i fakty jej podepta­ nia, wolność i różne formy niew oli, spraw iedliwość i krzywdę; ukazuje pokorę, m ądrość i m ęstw o D ziew icy-M atki, pozwalające Jej podjąć trudne decyzje oraz oceniać i kształtować w łasne życie w oparciu o św iatło idące od Boga. Maryja zdaje sobie sprawę z kierunku historii ludzkiej i wnika stopniowo i cierpliw ie w nieskończoną głębię Bożych wyroków kładących kres starej niew oli i budujących zręby nowego świata (M agnificat). Zwrócona w pełni ku Bogu, równocześnie otwiera sw oje serce na potrzeby w szystkich ludzi, którzy znajdują się w zasięgu Jej oddziaływania, jest osobiście zatroskana 0 spraw y apostolskiej w spólnoty i bierze istotny udział w wydarzeniach kształtujących najnowocześniejsze dzieje Kościoła (s. 149). W całym Jej stylu postępow ania widać św iadom ą aprobatę praw człowieka, odważną inicjatyw ę w obronie życia ludzkiego i czynne w łączenie się w budowanie nowej spo­ łeczności ludzkiej opartej na objawionej m iłości. „Przytoczyliśm y parę przy­ kładów — głosi dokument papieski — z których jasno w ynika, że N ajśw iętsza D ziew ica nie jest obca oczekiw aniom i nadziei w spółczesnych ludzi, owszem, podaje im wzór doskonałego ucznia Chrystusowego, który równocześnie jest budowniczym doczesnego państwa i dąży do miasta wiecznego i niebieskiego; popiera sprawiedliwość, uw alniając ludzi z niew oli, a równocześnie rozwija m iłość, niosąc pomoc wszystkim potrzebującym; a przede w szystkim jest czynnym św iadkiem tej m iłości, która w duszach ludzikch buduje Chrystusa” (s. 149).

Znaczenie doktrynalne adhortacji wynika ze ścisłego związku treściowego istniejącego m iędzy tym dokum entem a eklezjologicznym i konstytucjam i ostat­ niego soboru. Rozdział m ariologiczny wkom ponowany w konstytucję Lum en

G en tiu m , nie tylko sam uzyskuje uniw ersalną (eklezjologicznie) rangę, lecz

zarazem uwydatnia charyzm atyczny w ym iar samej w spólnoty Ludu Bożego. Takie w idzenie eklezjologii m usi także leżeć u podstaw interpretacji konsty­ tucji G audium et Spes. Adhortacja, rysując bogato kultyczny, pastoralny 1 m oralny profil dogmatu mariologicznego, daje w łaśnie przykład takiej w pełni eklezjologicznej interpretacji problematyki poruszonej w G audium

et Spes; jest zatem wyraźnym dorysowaniem i dopowiedzeniem tego, co tylko im p licite zawierało się w przesłankach tej pastoralnej konstytucji, (por. s. 138,

141, 148, 162, 165, 166). Szczególnie w iele może i powinna skorzystać z tego dokum entu teologia moralna, która przecież już nie chce uważać się za na­ ukę określającą „przeciętny” poziom m oralności, lecz ma ambicję przedsta­ w ienia pełnej teologicznej w izji życia chrześcijańskiego, uwzględniającej także najw yższy wym iar św iętości. N ie rezygnując z dorobku tradycyjnej aretologii, m usi przede wszystkim przestawić się na aretologię ewangeliczną, znajdującą sw ą żywą, osobową syntezę w osobie N ajświętszej D ziew icy i Matki.

(5)

108

B IU L E T Y N Y I R E C E N Z J E II. SPRAWOZDANIA

Teologia moralna w obliczu akutalnego stanu etosu polskiego Pierw szy Kongres Teologów M oralistów Polskich

N aukow e spotkanie teologów -m oralistów polskich w 1974 r., tym razem podniesione do rangi kongresu, odbyło się w Krakowie w siedzibie W yższe­

go Sem inarium Śląskiego w dniach 17—19 września. W zięli w nim udział ks. kard. K. W o j t y ł a , przewodniczący K om isji do Spraw Nauki i Rady Nauko­ wej Episkopatu Polski, ks. bp S. B a r e ł a, ks. bp H. G u 1 b i n o w i c z, kilku gości zagranicznych m. i. prof. dr K. H o r m a n n z Wiednia, w ykładow cy teo­ logii m oralnej i etyk i KUL i ATK, w yższych sem inariów duchownych, a tak­ że socjologow ie i przedstaw iciele prasy katolickiej.

Tem at obrad, ustalony przez kom isję powołaną do przygotowania kon­ gresu brzmiał: Teologia m oralna w obliczu aktualnego stanu etosu polskiego. Trójkierunkowem u rozpatrzeniu tego zagadnienia były poświęcone referaty poszczególnych dni. W pierwszym dniu kongresu następujący referenci zajęli się diagnozą stanu etosu polskiego: prof. dr A. Ś w i ę c i c k i z W arszawy — Z badań nad stan em etosu p olskiego; ks. doc. dr S. W i t e k z Lublina —

U w aru nkow ania h istaryczn o-ku ltu row e w spółczesnego etosu polskiego. W dru­

gim dniu propozycje norm atywne przedstawili: ks. prof. dr T. Ś l i p k o SJ z Krakowa — E tyka m a rk sisto w sk a w Polsce; ks. prof. dr S. O l e j n i k z W arszawy — P ozam arksistow ska e ty k a niezależna w Polsce; ks. dr B. I n- l e n d e r z W arszawy — Isto ta m oralności ch rześcijańskiej. Trzeci dzień, po­ św ięcony nauczaniu teologii moralnej w dobie obecnej, ograniczono do dwóch referatów: ks dr Z. P e r z SJ z W arszawy — A u te n ty czn y p rze k a z e ty k i

ch rześcijańskiej; ks. dr J. K o w a l s k i z Krakowa — W artości h u m an istycz­ ne i ich aktu aln y p rzek a z w e tyc e chrześcijańskiej.

Tem atyka referatów znalazła pogłębienie w dyskusji na plenum . Zasad­ nicza jednak w ym iana zdań odbywała się w grupach roboczych, których było cztery. Przedmiot dyskusji w nich stanow iły aktualne zagadnienia moralne, a wprow adzenia w ygłosili przewodniczący poszczególnych sekcji.

Grupa pierwsza pod kierunkiem ks. dr H. J u r o s a z W arszawy w oży­ w ionej dyskusji starała się wypracow ać dokładne określenie m etodologicz­ nych powiązań teologii moralnej z etyką. Grupa druga pod kierunkiem ks. dr J. B a j d y z W arszawy zastanaw iała się nad głębszym „uchrześcijanieniem ” m ałżeństw a i rodziny katolików. Trzecia grupa pod przew odnictwem ks. doc. J. M a j k i z W rocławia rozpatrywała zagadnienie spraw iedliw ości i pokoju jako nakazu i zadania w ychow awczego, jakie stoi przed społeczeństw em chrześ­ cijańskim. Czwarta grupa, której przewodniczył ks. dr S. R o s i k z Lublina, zajęła się zagadnieniem m anipulacji człow iekiem w aspekcie moralnym.

Nad stanem etosu polskiego debatowano już w ielokrotnie podczas dorocz­ nych spotkań teologów -m oralistów . Jego obraz i niepokojące perspektyw y,

zwłaszcza w niektórych dziedzinach, takich jak alkoholizm i płynąca z niego degeneracja, kryzys m ałżeństw a i rodziny, wobec słabości metod pedagogicz­ nych w szkole i kościele — m alow ane są nieraz w ciemnych barwach przez periodyki popularne i publikacje naukowo-pedagogiczne. Autorzy dwóch pierwszych referatów starali się ukazać przyczyny tego stanu, przede w szy­ stkim w św ietle aktualnych dociekań naukowych. Referat prof. Ś w i ę c i c ­ k i e g o , przy pom ocy socjologicznej siatki pojęciowej, ukazał stan św iadom o­ ści etycznej naszego społeczeństwa oraz jego społeczne i cyw ilizacyjne uw a­ runkowania. Przemiany socjalizacyjne w płynęły zasadniczo na zm ianę h ie­ rarchii wartości moralnych nie tylko w dziedzinie horyzontalnej (rodzina, szkoła, zakład pracy), lecz i w ertykalnej (demokratyzacja, egalitaryzm spo­ łeczny). Przy teoretycznej akceptacji prawd religijnych i system u etyki chrze­ ścijańskiej — w ‘praktyce zachodzi coraz większa sekularyzacja moralności, ułatw iająca polaryzację w przyjm owaniu lub odrzucaniu norm, w zależności od w ym agań chw ili.

(6)

Próbę w ytłum aczenia aktualnego stanu świadom ości moralnej w naszym kraju przedstaw ił ks. doc. W i t e k . Przyczyny historyczno-kulturow e zam ­ knął w siedm iu wymiarach: ekologicznym , cyw ilizacyjnym , biopsychicznym , duchowym , politycznym , społecznym i religijnym . Specyfika położenia geo­ graficznego Polski, jej historycznych i politycznych uwarunkowań oraz typu charakterologicznego i kulturowego Polaka, w pływ ają często, jego zdaniem, z jednej strony na obniżenie poziom u życia m oralnego, a z drugiej na pod­ trzym yw anie postaw, wartości i wzorów, które już dawno „wyszły z użycia” w krajach ościennych, bliższych i dalszych. A m biw alencja postaw etycznych społeczeństw a polskiego w obecnym okresie, pozw ala — w ed łu g prelegenta — przypuszczać, że jest to stan pew nego ogólnego dojrzewania moralnego, okres przechodzenia od idealizm u m łodości na etap dojrzałości i akceptacji przyję­ tych ideałów .

Referaty drugiego dnia obrad zaznajom iły z propozycjam i norm atywnym i etyki, jakie spotyka się na terenie naszego kraju, a m ianow icie ze strony ideologii m arksistowskiej, pozam arksistowskiej oraz szczególnie chrześcijań­ skiej.

Ks. prof. Ś l i p k o zwracając uw agę na przem iany współczesnej filo ­ zofii m arksistow skiej, ukazał konsekw entną budowę struktur etyk i mar­ ksistow skiej, w oparciu o wartości hum anistyczne, które ta etyka staw ia na naczelnym m iejscu w swoich założeniach. Przyjm ując autokreacjonistyczne pojęcie człow ieka, który w swojej p ra x is dynamizuje św iat i społeczeństwo — etyka marksizm u konsekw entnie przyznaje pierwszeństw o dobru tak pojętego człow ieka oraz jego w olności i m ożliwości ciągłego rozwoju. Stąd elem entarne norm y m oralne, w yczuw ane intuicyjnie przez społeczeństwo, nie tylko są podporządkowane prawu, lecz opierają się na przesłankach hum anistycznych. Są one słuszne, choćby były niezgodne z pozytywnym i nakazami prawa. Za­ kłada się oczyw iście, że idealny wzór człow ieka socjalistycznego będzie im ­ p lik ow ał pojęcie budowniczego ustroju socjalistycznego, odpowiedzialnego za losy społeczeństw a, dobrego producenta (w pracy) oraz zaangażowanego ak­ tyw nie w w alk ę ideologiczną.

N atom iast — zdaniem prelegenta — konkretne problemy etyczne, dotyczą­ ce zarówno życia osobistego (etyka seksualna i małżeńska, etyka życia zaw o­ dowego), jak i stosunków w spólnotow ych na płaszczyźnie narodowej i m iędzy­ narodowej (problemy postępu i cyw ilizacji technicznej, problem y w ojny i po­ koju), rozw iązyw ane są poprzez aplikację ogólnych wskazań do poszczególnych sytuacji życiowych. Podlegają ocenie moralnej, o ile służą (lub przeszkadzają) integracji społecznej w zględnie osiąganiu szczęścia jednostki. Poza tym są m oralnie obojętne. C ałościowym i naczelnym zadaniem etyki jest przebudowa społeczeństw a w społeczeństwo nie tylko żyjące, ale m yślące kategoriam i so­ cjalistycznym i. Dokonuje się to przez ew olucyjne uspołecznienie jednostek.

W tym jest cały sens ludzkiej egzystencji i ludzkiego działania moralnego. Ks. prof. O l e j n i k w chronologicznym przeglądzie ukazał kierunki (względnie sylw etk i przedstaw icieli) m yśli polskiej X IX i X X wieku, które, ab­ strahując od w iary i religii objawionej, staw iały jakieś propozycje norm atyw ­ ne, w zględnie wzory moralnego postępowania. Prelegent zapoznał z pogląda­ m i takich m yślicieli jak Aleksander Ś w i ę t o c h o w s k i , Zygmunt B a l i c ­ ki , Jan H e m p e l , Kazimierz T w a r d o w s k i , W ładysław B i e g a ń s k i , Tadeusz C z e ż o w s k i , W ładysław T a t a r k i e w i c z , Józef K e l l e r , W ła­ dysław W i t w i c k i, Tadeusz K o t a r b i ń s k i , Czesław Z n a m i e r o w s k i , Maria O s s o w s k a . Wspólną cechą doktryny tych uczonych jest pew ien anta­ gonizm w stosunku do etyki religijnej. Jej wartości uznawali tylko nielicz­ ni ( T w a r d o w s k i , Z n a m i e r o w s k i ) , zwłaszcza w dziedzinie stosunków społecznych, które — ich zdaniem — ma regulować miłość. Tego rodzaju po­ staw a niechęci wobec religii była jedną z przyczyn poszukiw ania wartości i norm zastępczych. U siłow ano bardziej podkreślić pierw iastki hum anistyczne oraz

(7)

110

B IU L E T Y N Y I R E C E N Z J E

narodowe ( O c h o r o w i c z , B a l i c k i , H e m p e l ) . Odrzucając eschatologiczne ideały i m otyw acje, starano się je zastąpić szczęściem doczesnym człowieka w takich czy innych kategoriach. W w ielu ujęciach teoria m oralności była w ypadkow ą przeniesienia i adaptacji na gruncie polskim poglądów filozoficz­ nych obcych autorów (psychologizm, hedonizm, ewolucjonizm , utylitaryzm). W spomniani autorzy nie stw orzyli jakichś całościowych syntez nauki o m oral­ ności (z w yjątkiem Z n a m i e r o w s k i e g o i O s s o w s k i e j ) , ale ogra­ niczali się do ujęcia poszczególnych problem ów życia m oralnego, czasem postu­ lując przy pomocy publicystyki liberalizację zasad etyki chrześcijańskiej, jak to czynił w dziedzinie życia seksualnego i m ałżeńskiego znany literat Tadeusz B o y - Ż e l e ń s k i . W iele z tych poglądów zmarło śm iercią naturalną wraz z ich autorami, inne straciły na aktualności, a tylko niektóre pozostaw iły głęb­ sze ślady w e współczesnej etycznej m yśli polskiej. Koncentruje się ona wokół odrodzonego Towarzystwa W olnej W szechnicy Polskiej, Instytutu Filozofii PAN oraz periodyku „Etyka”.

Ukazaniem zasadniczych m om entów etyki chrześcijańskiej oraz sw oistości i odrębności jej założeń w stosunku do poprzednio referow anych zajął się w swym opracowaniu ks. dr B. I n l e n d e r . Precyzując pojęcie m oralności chrześcijańskiej, autor zwrócił uw agę na różne aspekty jej pojm owania, a m ia­ now icie jako zasadniczej postaw y m oralnej, system u etycznego i w reszcie jako praktyki życiowej chrześcijan, która zarówno na przestrzeni historii chrześ­ cijaństwa, jak i w danym m om encie nie zawsze odpowiada m oralności K oś­ cioła. Tylko ta ostatnia będąc zespołem ocen i norm moralnych obiektyw nie uzasadnionych treścią wiary, głoszona w K ościele, m oże nosić m iano m o­ ralności prawdziw ie chrześcijańskiej. Jej odrębność i sw oistość w stosunku do innych postaci moralności i system ów etycznych może dotyczj^ć treści głoszonych norm, zasięgu tychże norm oraz m otyw acji i sankcji, jakie pociąga za sobą niew ypełnianie norm. Etyka chrześcijańska przyjm uje i apro­ buje czysto ludzkie elem enty m oralności (hum anum ). Stanowią one podsta­ w ę i racjonalne uzasadnienie jej zobowiązań. Uzupełniając je i niekiedy ko­ rygując pierwiastkam i nadprzyrodzonymi, płynącym i z prawdy objawionej o człowieku, chrześcijaństwo w nosi pełniejszy, bardziej autentyczny sens w działanie m oralne (ch ristianum ). Do dawnej postaw y w ierności wobec pra­ wa m oralnego naturalnego i objawionego, do abstrakcyjnej realizacji wartości m oralnych przez poszczególnych ludzi — etyka praw dziw ie chrześcijańska do­ rzuca jeszcze powinność wyższego (doskonalszego) rzędu. Polega ona na przy­ jęciu postaw y gotowości zaakceptowania rzeczywistości ujawnionej dzięki Ob­ jaw ieniu. . Akceptacja ta dokonuje się przez odpowiedź wiary, m iłości i na­ dziei człow ieka wobec Osoby Chrystusa, Boga i Zbawiciela. Jest to goto­ w ość w ypełnienia prawa, pojętego nie w znaczeniu ustabilizow anego kodeksu przepisów, ale „prawa w iary” polegającego na um iejętności patrzenia na św iat porzez Ewangelię, odczytaną i zaakceptowaną jako w ezw anie skierow a­ ne do każdego człowieka w konkretnym kontekście historycznym i sytuacyj­ nym.

Istota moralności chrześcijańskiej jako system u etycznego, polega — zda­ niem prelegenta — na ukazywaniu człow iekow i całej rzeczyw istości zbawczej oraz zobowiązaniu go do włączenia się w to dzieło. Moralna ocena w znacze­ niu w artości i powinności, będzie zatem polegała na określeniu stanu człow ie­ ka w całokształcie zamiaru Bożego w zględem niego i względem całego stw o­ rzenia. Dopiero w tórnie jest ona historycznie narastającym zbiorem norm pod­ staw ow ych, odczytywanych w św ietle w iary przez całą społeczność Kościoła. W praktyce życiowej m oralność z istoty chrześcijańska polega na w ypełnianiu ostatecznego powołania chrześcijańskiego w odniesieniu do Boga, św iata i ludz­ kości, pod kierowniczym i umacniającym działaniem Ducha Świętego.

W trzecim dniu obrad zwrócono szczególną uwagę na m ożliwości i potrze­ bę takiego przekazu treści zawartych w m oralności chrześcijańskiej, ażeby n ie zaprzepaszczając ich autentyczności uczynić je przystępnymi i skutecznym i dla

(8)

w spółczesnego człowieka, żyjącego w danych uwarunkow aniach cyw ilizacyj­ nych.

Ks. dr P e r z om ów ił pew ne elem enty przekazu, które stanow ią o jego autentyczności od strony teoretycznej. Należą do nich: 1) A utorytet zew nętrz­ ny samej prawdy jak i przekazującego (Bóg, Kościół nauczający). Wobec ogra­ niczonych m ożliw ości poznawczych człowieka konieczne jest uzasadnione po­ w iązanie autentyczności praw m oralnych z autorytetem. 2) W ewnętrzny auto­ rytet sum ienia ludzkiego, który jest odzwierciedleniem zasad ładu istniejącej rzeczyw istości. U w zględnienie roli sum ienia w przekazie m oralności jest gw a­ rancją uszanowania godności człowieka, a jednocześnie stanowi podstaw ę do przezw yciężenia zarówno skrajnego autonomizmu, jak i heteronomizmu. 3) Pra­ w o m oralne, w którego normach zostają ujaw nione powszechne zasady obiek­ tyw nego ładu moralnego. Zapoznanie bowiem elem entów m etafizycznych, jako niew ym iernych w prawie, spowodowało podkreślenie ich cech esencjalnych (moc norm atywna, niezm ienność, bezwzględność zobowiązania), przekreśliło pom oc­ niczy charakter prawa m oralnego jako ogólnej normy operatywnej. Ona to ma uław iać człow iekow i znalezienie indywidualnej normy w swoim życiu m oralnym, a w ięc w życiu, które ma być unikalną odpowiedzią na jednostko­ w e w ezw anie Boże skierowane do tego człowieka w takiej oto sytuacji. 4) Za­ angażowanie osobiste człowieka i jego m ożliwości. Wprawdzie m oralność aktu zostaje wyznaczona przede w szystkim przez przedmiot, to jednak o samym za­ istnieniu faktu m oralnego decyduje zaangażowanie intencjonalne człowieka. Dlatego obiektyw na ocena moralna (wartościowanie) m usi być łączona z zaan­ gażowaniem osobowym , ograniczonym m ożliwościam i skażonej grzechem na­ tury człow ieka, powołanego do m iłowania Boga i w yniesionego do współżycia i współpracy z Chrystusem. Dylemat: etyka przedmiotu — czy etyka intencji traci w ten sposób na swej ostrości.

Całość postępowania m oralnego inspirow ana jest przez chrześcijaństwo, ukazujące ontyczną godność człowieka oraz ożywiające działanie nadprzy­ rodzone przez wiarę, nadzieję i m iłość, które sprawiają, że jego działanie jest

adekwatne do integralnego powołania jako człowieka i jako chrześcijanina. „Pod w pływ em sekularystycznych tendencji jaw i się w społeczeństw ie polskim uw rażliwienie na hum anistyczną etykę i hum anistyczną m otyw ację etyczną. Polski teolog-m oralista jest zobowiązany do rew izji/ dotychczasowych zapatrywań na huTnanum i jego m iejsce w ramach m oralności chrześcijańskiej. Tym bardziej, że humanizm przez Sobór W atykański II uznany został za ’znak czasu’ (KDK 3)”. Tak sform ułował w e w stępie do swojego referatu ks. dr K o w a l s k i zadanie stojące przed m oralistam i w ch w ili obecnej. Na tle sceptycznego spojrzenia na wartości hum anistyczne u niektórych oj­ ców Kościoła, będących pod w pływ em różnego rodzaju supernaturalizm u oraz rów nie błędnego odseparowywania przez nich moralności hum anistycz­ nej (immanentnej) od pierwiastków transcendentnych związanych z Bo­ żym objawieniem — autor ukazał rew aloryzację naturalnego działania m o­ ralnego, jaką znajdujemy w P rim a Secundae S u m y Teologicznej św. T o m a ­ s z a , traktującej o moralnym działaniu człowieka. W św ietle jego w yw odów , które nie są transpozycją etyki A r y s t o t e l e s a , ale noszą charakter ściśle teologiczny, tracą sens zarzuty odnośnie do dehum anizacji etyki katolickiej np. co do zasad dotyczących antykoncepcji, przerywania ciąży i nierozerwalności małżeństwa. Autentyczna etyka chrześcijańska zawiera także „ludzkie cechy”: realizację rozw ojow ą ludzkiej osobowości poprzez akty ludzkie, będące niejako „polem” nadprzyrodzonego działania Bożego. To całościowe nastaw ienie mo­ ralności chrześcijańskiej podkreślone jest mocno w Ewangelii, gdzie każdora­ zow e szukanie Boga dokonuje się poprzez realizację człowieczeństw a. Tego ro­ dzaju strukturalizacja człowieka jest spełnieniem postulatu Boga-Stw órcy, który żąda od człow ieka uaktywnienia w szystkich władz, jako osoby rozwija­ jącej się w św iecie. Przyjm ując autonom ię wartości humanistycznych porządku ziem skiego, można w różny sposób łączyć je z w artościam i transcendentnym i,

(9)

112

B IU L E T Y N Y I R E C E N Z J E

jak to próbują robić np. B u l t m a n n , M e t z , D e l h a y e , F u c h s , Z i e ­ g l e r . Zawsze jednak równoważnikiem m iędzy tym i w artościam i pozostanie autonomia i godność osoby ludzkiej, będąca celem i zasadą m oralnego działa­ nia. Realizacja poprzez działanie m oralne takich hum anistycznych wartości jak autonomia, wolność, władza stwórcza, m ieści się w partycypacyjnej relacji człowieka i Boga, związanych „na śm ierć i życie” aktem wzajem nej m iłości.

Wobec tego moralność autentycznie chrześcijańska m usi być także auten­ tycznie ludzka. Stąd płyną postulaty metodologiczne odnośnie ujm ow ania i przekazywania moralności. Tu ma sw oje źródło potrzeba w iększej in dyw i­ dualności (refleksji nad problem ami dotyczącym i każdego pojedyńczego czło­ wieka), dokonywanej na płaszczyźnie fenom enologicznej. Do zadań etyki chrześcijańskiej należy zintegrowanie w swojej doktrynie ogólnoludzkiego do­ św iadczenia etycznego i m otyw acji także św ieckiej, bardziej przystępnej dzi­ siejszem u człow iekowi. Synteza dostrzeżonych wartości ludzkich i całościow e traktow anie człow ieka pozw oli lepiej i pełniej zrozumieć jego godność osobo­ wą, zarówno naturalną jak i nadprzyrodzoną. Człowiek w rozwoju jest bo­ w iem nie tylko projektem w um yśle Bożym, ale przede w szystkim zadaniem dla siebie samego, dla sw oich moralnych decyzji.

Przyznanie tegorocznym obradom m oralistów polskich rangi kongresu było wyrazem troski o nadanie im w iększej w agi w obliczu doniosłości dzisiej­ szych zagadnień i potrzeb obecnej chw ili. Podkreślił to ks. kard. K. W o j t y ­ ł a, który przewodniczył obradom pierwszego dnia. W obszernym m erytorycz­ nym wprowadzeniu zarysow ał potrzebę poszukiwania rozwiązań na wyższym poziom ie naukowym , podając głów ne w ytyczne dla obradującego kongresu. W yłania się dzisiaj — zdaniem jego — konieczność przejścia od empirii (naukowego opisu moralności) do osobowego doświadczenia m oralności i prze­ życia wartości, potrzeba przejścia od etosu do etyki, albo lepiej, k ultyw ow a­ nie etosu przez etykę naukową. Już w samym pojęciu etosu, oznaczającego spo­ łecznie ukształtow any św iat w artości z jego preferencjami, kryje się przeżycie ludzkiej m iłości lub nienaw iści. Każda etyka staw ia jakieś propozycje norma­ tyw ne. Stąd na kongresie w ielorakie spojrzenie na etos polski: z punktu w i­ dzenia socjologicznego, historycznego, m arksistowskiego, niezależnego i chrześ­ cijańskiego. W łaśnie ta ostatnia etyka ma obowiązek opisywać, analizować i kształtować ludzką praxis w e w szelkich jej dziedzinach, w św ietle całej praw dy objawionej o Bogu i człowieku, o wartościach w ogóle, a zwłaszcza o w artości czynu ludzkiego m oralnie dobrego. Na tle innych propozycji, ko­ rzystając z ich dorobku, teologia moralna m usi ukazać w łasn e kryteria, za­ jąć się uzasadnieniem płynących z nich szczegółowych norm oraz m ożliwością ich przekazu w języku precyzyjnym naukowo, a z drugiej strony zrozum ia­ łym dla człow ieka m yślącego i przyjm ującego wszystko w kategoriach m yśle­ nia technicznego X X wieku. Tak ważne i odpowiedzialne zadanie domaga się spotkań m oralistów i w ym iany doświadczeń ze specjalistam i innych dziedzin, na szerokim, kongresowym poziomie.

Na tle tych wskazań Kongres M oralistów Polskich można ocenić jako niem ałe osiągnięcie. W prawdzie nie spełnił on w szystkich pokładanych w nim nadziei, czemu nie sprzyjał m.i. zbyt rozstrzelony wachlarz poruszanych zagad­ nień oraz brak czasu na bardziej szczegółową i w nikliw ą nad nim i dyskusję. N ie udało się wyczerpująco rozpatrzyć w szystkich problem ów oraz znaleźć w gotowej form ie rozwiązań, pom ocnych w badaniu i przekazywaniu duszpas­ terskim wskazań moralnych, które byłyby wystarczająco silnym im pulsem do chrześcijańskiej odnowy życia w duchu Soboru W atykańskiego II. Życzyć by też można było w iększego udziału gości zagranicznych, co sprzyjałoby w ym ia­ nie wzajem nych doświadczeń. D yskusje w sekcjach, jakkolw iek bardzo owoc­ ne, raczej poszerzały katalog problem ów teologii moralnej, czekających na rozwiązanie, niż pogłębiały głów ny nurt zagadnień kongresowych.

Pomimo tych cieni kongres był n iew ątpliw ie w ażnym wydarzeniem w m o­ ralistyce polskiej. N ie tylko bowiem zaznajom ił uczestników z szeregiem aktu­

(10)

alnych zagadnień naszej rzeczywistości, lecz przede w szystkim zasygnalizo­ w ał palącą potrzebę ściślejszego opracowania na nowo w ielu problem ów eto­ su polskiego. Dał dobrą okazję do szerokiej w ym iany m yśli, także dzięki w spółudziałow i przedstaw icieli innych dyscyplin, zwłaszcza etyków i socjo­ logów. Pocieszająca była obecność osób św ieckich, w tym przedstaw icieli pra­ sy katolickiej w Polsce.

W ydawać by się mogło, że spotkanie o tak ważnej randze, jakim był kon­ gres m oralistów, poprzedzone starannym przygotowaniem, winno przynieść rozwiązanie zagadnień m oralnych w form ie wykończonej. N ależy jednak pa­

m iętać, że dynam iczny charakter dzisiejszej teologii moralnej, mającej regulo­ w ać życie ludzkie w jego ew olucyjnym rozwoju i rew olucyjnych przemianach, nie pozw ala często na podawanie stałych i ostatecznych w ytycznych, jak to było w przeszłości. Nie zrobił tego naw et sobór powszechny, wskazujący je­ dynie na kierunki przemian teologicznych, punkty new ralgiczne i granice,

których przekraczać nie wolno, jeżeli teologia ma być odzwierciedleniem św ia­ domości Kościoła, realizującego w skazania Ewangelii Chrystusowej oraz kon­ tynuującego Jego zbawczą misję.

W sum ie Pierw szy Kongres M oralistów Polskich można określić jako w y ­ raz poszukiwań. Poszukiwania te dotyczą w łasnych rozwiązań i w łasnej drogi polskich m oralistów na styku starych i nowych poglądów, na skrzyżowaniu teologicznej m yśli zachodniej ze wschodnią, a w szczególności na przecięciu się

dróg Bożych z drogami ludzkim i w rzeczyw istości polskiego etosu.

ks. Ignacy K alucki CSSR, W arszaw a

III. Z NOWSZYCH PUBLIKACJI 1. Czy przełom w teologii sakram entu pokuty?

W ostatnich kilku latach obserwuje się w literaturze teologicznej wzrost zainteresow ania sakram entem pokuty. Różne i złożone są tego przyczyny. Okazją do tego stało się m iędzy innym i ogłoszenie przez P a w ł a VI Roku Jubileuszow ego, którego hasłem i zasadniczą ideą jest wiara, nawrócenie i po­ jednanie. Pom iędzy tym i procesam i duchowym i a sakram entem pokuty ist­ nieją liczne powiązania. Inną okazją do w iększego zajęcia się przez teologów problem atyką sakram entu pojednania było w ydanie przez Stolicę A postolską dwóch dokumentów: N orm ae pastorales circa absolutionem sacram en talem

generali m odo im pertien dam z dnia 16 VI 1972 r. i O rdo poen itentiae, ogłoszo­

nego 2 X II 1973 r.

W związku z tym ukazuje się szereg artykułów w czasopismach teolo­ gicznych, a niektóre z nich pośw ięcają zawartość całych num erów sprawie pokuty i pojednania. Tak w ięc „La Maison D ieu” dla zeszytu 117 (1974) daje tytuł: Pokuta i pojednanie. Jeden z num erów kwartalnika „Seminarium ” (25, 1973) jest zatytułowany: O sakram encie p o k u ty w form acji kapłań skiej. M yśli autorów numeru 46 periodyku „Via, Verita e Vita” (23, 1974) łączy temat:

W spólnota a w prow adzen ie do sakram en tu p oku ty. Ze względu na bogactwo

i aktualność treści artykułów w tych trzech numerach teologicznych czasopism w arto zapoznać si^ z ich zawartością. Znajdujem y tam analizę zarówno ostat­ niego dokumentu papieskiego dotyczącego pokuty, jak i doktrynę soborową na jej tem at. Są tam także ukazane historyczne aspekty nauki o pokucie i w resz­ cie poszczególne elem enty teologii pokuty.

Ukazanie się dokumentu Ordo poen itentiae jest zakończeniem procesu odnowy liturgii sakram entów św iętych. Proces ten trwał dziesięć lat. Albo­ w iem od 4 grudnia 1963 roku, gdy na drugiej sesji soboru promulgowano

(11)

114

B IU L E T Y N Y I R E C E N Z J E

nych ksiąg liturgicznych. Odnowiono najpierw obrzęd św ięceń kapłańskich (15 VIII 1968 r.). Następnie szły sukcesyw nie zm iany w obrzędzie m ałżeństwa (19 III 1969 r.), zmieniono Ordo M issae (6 IV 1969 r.), obrzędy chrztu (15 V 1969 r.), bierzm owania (22 VIII 1971 r.), namaszczenia chorych (7 XII 1972 r.) i w końcu pokuty (2 X II 1973 r.).

N ow y obrzęd sakramentu pokuty kom entuje P. J o u e 1 („La Maison Dieu 1974”, 117, 7—37). Autor zwraca najpierw uwagę na słow nictw o nowego Ordo

poen itentiae. W ystępują tu dwa określenia sakramentu Bożego przebaczenia:

pokuta i pojednanie. Według J. J o u e l a istnieją następujące racje pozosta­ w ienia nazwy pokuta — poen iten tia naw et w tytule dokumentu: 1. N ie chcia­ no odrzucać w yrażenia używanego od w ieków i uświęconego przez sform uło­ w ania Soboru Florenckiego, Trydenckiego i W atykańskiego II. 2. O rdo zawiera nie tylko ryty sakramentu, lecz też nabożeństwa pokutne. Paralelnie z tą naz­ w ą istnieje jeszcze określenie: sakram ent pojednania — reconciliatio. Zdaniem autora wyrażenie to jest słuszne, gdyż sakram ent pokuty polega na pojednaniu penitenta z Bogiem i ludem Bożym. Przez stosowanie nazwy: sakrament pojed­ nania nawiązuje się do słow nictw a starochrześcijańskiej liturgii. P. J o u e l analizuje kolejno trzy rozdziały Ordo p oen iten tiae: obrzęd pojednania indy­ widualnego penitentów, obrzęd pojednania licznych penitentów z tym, że spowiedź i absolucja są indyw idualne i w reszcie obrzęd pojednania peniten­ tów ze spowiedzią i absolue ją zespołową. Szczegółowym analizom jest podda­ na nowa form uła rozgrzeszenia indywidualnego penitentów. Autor z uznaniem podkreśla jej trynitarny charakter i sform ułowanie biblijne. Istotnie treść słów absolucji da się odnieść do wyrażeń biblijnych, a w niektórych elem entach naw et się z nimi pokrywa (por. 2 Kor 2, 3; 5, 14—15, 18— 19; J 20, 22—23; Mt 16, 19; 18, 18). P. J o u e l ma jednak zastrzeżenia względem nowej formuły, która brzmi: D eus, P ater m isericordiaru m , qui per m ortem et resurectionem

Filii sui m undum sibi recon ciliavit et S piritu m Sanctum e ju d it in rem issionem peccatorum , per m in isteriu m Ecclesiae in dulgen tiam tib i tribu at et pacem . Et ego te absolvo a peccatis tu is in nom ine P atris, et Filii, et S p iritu s Sancti.

Penitent odpowiada: Am en. Zdaniem autora form uła nie zawiera aluzji do pojednania z Kościołem. Drugie jego zastrzeżenie dotyczy relacji m iędzy sło­ wami: Ego te absolvo a m odlitw ą upraszającą przebaczenie. W ystępuje tu spój­ nik et. To zaś nie określa zależności, lecz proste następstwo. Mogłoby być

unde lub et ideo. Z a P . J o u e l e m można by wyrazić ubolew anie, że do­

kum ent papieski ukazał się zbyt późno. W cześniejsze prom ulgowanie może zm niejszyłoby kryzys praktyki sakramentu pokuty obserwowany w ostatnich latach. Autor w końcu stawia szereg pytań, na które nie można jeszcze znaleźć odpowiedzi w Ordo poenitentiae: co sądzić o obowiązku spowiedzi raz na rok, jakie grzechy trzeba uważać za ciężkie, czy o ile człowiek podległy często de- term inizm om jest w stanie popełnić naprawdę grzech ciężki itd.

Ogłoszenie nowego dokumentu należy umieścić w całości w ysiłk ów czy­ nionych aktualnie w różnych krajach, a zmierzających do odnowy pokutnego w ym iaru życia chrześcijan. Odpowiedź na pytanie, jakie in icjatyw y w tym za­ kresie podejm owały episkopaty europejskie i pozaeuropejskie, stara się dać M. B r u l i n w studium z zakresu socjologii pastoralnej („La Maison D ieu” 117, 1974, 38—62).

O rdo poen itentiae stanow i dokument, który staje się zrozum iały nie tylko

na tle socjologicznym. Musi on być brany w kontekście w cześniejszych oficjal­ nych w ypow iedzi m agisterium - Kościoła. Soborowa i posoborowa nauka Koś­ cioła jest przedmiotem trzech artykułów opublikowanych w „Sem inarium ” (25, 1973). Kardynał G. G a r r o n e pisze o soborowej koncepcji sakram entu poku­ ty. Jego artykuł analizuje w ypow iedzi soborowe o pokucie, zawarte przede w szystkim w K o n sty tu cji d ogm atyczn ej o K ościele, w K o n sty tu cji o Ś w ię tej

L itu rgii i w D ekrecie o posłu dze i życiu kapłanów . Sobór zaleca odnowę sa­

(12)

wszystkich sakram entów, a szczególnie do Eucharystii oraz w stosunku do całego m isterium paschalnego.

Po dokumentach soborowych w ażnym krokiem na drodze do ogłoszenia

O rdo poen iten tiae było w ydanie N orm ae pastorales circa absolutionem sacra- m en talem generali m odo im pertien dam . J. V i s s e r kom entuje te normy

w om awianym numerze „Sem inarium” (s. 572—596). Stwierdza, że' one, choć oparte na nauce Soboru Trydenckiego, wykazują jednak w ielki szacunek dla współczesnych prądów teologicznych pozostawiając m ożliwość dalszych badań nad treścią tajem nicy pojednania człow ieka z Bogiem i Kościołem.

D yrektyw y soborowe odnośnie sakram entu pokuty znalazły też sw oje od­ bicie w R atio fu n dam en talis in stitu tion is sacerdotalis. F. R y p a r zajął się om ów ieniem num eru 55 tego dokumentu, gdzie jest m owa zwłaszcza o po­ trzebie częstej spowiedzi.

Na tem at aktualnych tendencji w traktowaniu sakramentu pokuty pisze A. N o c e n t w artykule o pokucie w edług dzisiejszego Kościoła, zam ieszczo­ nym w czasopiśm ie „Via, Verità e V ita” (23, 1974, nr 46, 11—20). Autor ukazu­ je najpierw związek pokuty z chrztem i Eucharystią, następnie zaś przedsta­ w ia w ym iar personalny i eklezjalny sakramentu pokuty. Szczególnie intere­ sujące są końcowe uwagi autora, które dotyczą nawracania jako bardzo w aż­ nego elem entu w tym sakramencie.

Dla zrozum ienia obecnych przemian dokonywujących się wT pojm ow aniu sakram entu pokuty pouczające może być studium historyczne, którego auto­ r e m jest P. M. G y , dyrektor Wyższego Instytutu Liturgicznego w Paryżu.

W artykule o podstawach współczesnej pokuty („La Maison D ieu” 117, 1974, 63—85) rozważa, jakie były czynniki składow e tego sakramentu od XII w. i które z nich uważano za istotne. Chce przez to ukazać genezę współczesnej nauki o pokucie i przedstawić podobieństwa oraz różnice w ujęciach dawnych i dzisiejszych. W iele uwagi pośw ięca autor analizie 21-go kanonu IV Soboru Laterańskiego, w którym został określony obowiązek corocznej spowiedzi i ko­ munii w ielkanocnej. W końcu artykułu autor wypowiada interesujące uwagi na tem at absolucji bez indywidualnego oskarżania się. Jego zdaniem w p ew ­

nych wypadkach byłoby lepiej wzmóc w ysiłk i w kierunku nawrócenia i p e ł­ nej skruchy, nie doszukiwać się grzechów z jakich trzeba się oskarżać. Albo­ w iem celem spowiedzi z pobożności jest w łaśnie intensyfikacja nawrócenia, a nie samo w yznanie grzechów.

B. R i g a u x w artykule o udzielonej przez Chrystusa w ładzy zw iązyw a­ nia i rozw iązyw ania („La Maison D ieu” 117, 1974, 86—135) pisze o urzędach pojednania w K ościele czasów apostolskich. Autor przeprowadza dokładną ana­ lizę ew angelicznych tekstów w tej m aterii (Mt 16, 19; 18, 18; J 20, 23). Jest on zdania, że teksty w sensie ścisłym i dosłownym nie potwierdzają wprost in­ stytucji sakram entu pokuty, ale zaw ierają ją in nuce.

W om awianych czasopismach w iele m iejsca również zajm ują poszczególne elem enty teologii pokuty. Tak w ięc w „La Maison D ieu” J. C. S a g n e po­ dejm uje temat: Proces w yzn ania grzech ów (s. 186— 153). N atom iast w czaso­ piśm ie „Sem inarium ” G. M a t h o n pisze o związkach zachodzących pomiędzy sakram entem i cnotą pokuty (s. 631—655). Nad pokutą jako „znakiem” nawró­ cenia i pojednania zastanawia się B. M a g g i o n i w „Via, Verità e V ita” (s. 60—70).

Szczególniejszą uw agę warto zwrócić na artykuł J. D i d i e r a w kw ar­ talniku „Seminarium” o eklezjalnym charakterze pokuty, gdyż w nowym O rdo

poen iten tiae w łaśnie wspólnotow y aspekt sakramentu pokuty został dowartoś­

ciowany. Ścisłe powiązania istniejące pom iędzy Kościołem i sakram entem po­ kuty, zdaniem autora, przejawiają się m iędzy innym i w tym, że Chrystus usta­ n ow ił prasakrament — Kościół celem w ybaw ienia ludzi z nędzy grzechu. To zaś dokonuje się przede w szystkim przez sakrament chrztu św. i pokuty. Na organiczne powiązanie Kościoła i sakram entu pokuty w skazuje również fakt, że grzech jest obrazą nie tylko Boga, ale i Ludu Bożego. D latego też w inien

(13)

116

B IU L E T Y N Y I R E C E N Z J E

być w yznany wobec Kościoła. Człowiek, który popełnia grzech sam siebie w yłącza ze społeczności „św iętych”. Jest on w niej obecny jedynie „ciałem ”, a nie „sercem” (KK 14). Chrystus jednak nie pozostawia grzesznika jego w łas­ nym siłom . Pod kierownictw em Kościoła odprawia on pokutę. Kościół też stale jest przy nim jak matka, by w łasnym i łzami i prośbami uzupełniać jego za­ dośćuczynienia. Czyni to zwłaszcza przez m odlitw y kapłańskie. Również i sam szafarz sakram entu pokuty działa in persona Ecclesiae. Praw dy te były szcze­ gólnie żyw e w starożytności chrześcijańskiej, kiedy to ryt pojednania człow ie­ ka z Bogiem i udzielenia pokoju także zawierał w sobie aspekty w ybitnie eklezjalne.

Poza wyżej sygnalizowanym i treściam i om awiane czasopism a dostarczają jeszcze w iele tem atów dotyczących sakram entu pokuty z zakresu teologii pastoralnej, liturgiki i katechetyki. Ogólnie stwierdzić należy, że lektura tych trzech num erów czasopism teologicznych jest interesująca i pożyteczna i to nie tylko dla specjalistów, lecz i dla szerszych kręgów duchow ieństw a oraz laikatu. Czytelnik bowiem m oże się przekonać, że obecnie teologia sakram en­ tu pokuty i pojednania w yszła już z impasu a nawet w sw oim rozwoju po­ stąpiła już znacznie naprzód. A może dokonuje się w niej zasadniczy przełom?

ks. A ntoni M ło tek , W rocław

2. M otywy norm postępow ania w dziedzinie seksualnej

W podawaniu norm, w edług których człowiek powinien należycie przeży­ wać sw oją seksualność i tym sam ym realizować w niej dobro moralne, za­ sadnicze znaczenie posiada równoczesne ukazywanie m otyw ów, które te nor­ m y uzasadniają. Najczęściej m ówi się tu o wym aganiach godności ludzkiej lub konieczności zachowywania ładu rozumnego. W szczegółowszych jednak w yjaśnieniach tych pojęć dają się zauważyć pew ne różnice.

N aw et w ramach samej teologii moralnej dokonała się w tym względzie sw oista ewolucja. W prawdzie zaw sze twierdzono, iż rozumna natura ludzka i godność chrześcijanina dopuszczają zaspokajanie popędu seksualnego w y ­ łącznie w m ałżeństwie, to jednak w ciągu w ieków nieco odm iennie tę normę m oralną motywowano.

Tak np. św. T o m a s z z Akw inu, szczególny nacisk położył na potom ­ stwo, które, jego zdaniem, tylko w m ałżeństw ie może być należycie zrodzone, utrzymane i wychowane. To w łaśnie kazało mu uznać za m oralnie dobre je ­ dynie w spółżycie seksualne m ałżonków, a za poważnie grzeszne w szelkie poza- m ałżeńskie akty.

W prawdzie dla uzasadnienia powyższej normy podawał A k w i n a t a tak­ że inne m otywy, jak np. ten, że dziewictw o poświęcone Bogu w ym aga całko­ witej pow ściągliwości seksualnej dla um ożliw ienia człow iekow i skuteczniej­ szego angażowania się w sprawy duchowe, albo że w cudzołóstw ie krzywdzi się także współmałżonka, a przez zgw ałcenie dziewczyny utrudnia się jej za- m ążpójście i ośm iela się ją do prostytucji, to jednak zrodzenie i w ychow anie potom stw a w ramach m ałżeństw a były dla niego zawsze spraw ą najistotniej­

szą (por. Sum a teologiczna, 2—2, q. 153 i 154; De m alot q. 15; Contra gentiles, lib. III, c. 122).

M otywy n ie przestały w ystępow ać również w e współczesnej teologii m oral­ nej. N astąpiła tylko ta zmiana, że ukazano w nich szczególną rolę m iłości. Konkretnym potwierdzeniem tego faktu jest studium etyczne kard. K. W o j ­ t y ł y pt. M iłość i odpow iedzialność (K raków 2 1962, s. 314). I jego bowiem zasadniczą tezą jest to, że w dziedzinie seksualnej moralnie dozwolonym jest jedynie współżycie małżonków, odznaczających się gotowością służenia pro- kreacji, czyli w spółdziałania z Bogiem w stwarzaniu nowego życia, przedłu­

(14)

-nym i zdaniami: „mogę być ojcem ”, „mogę być m atką”. Równocześnie jednak w ym aga od nich jako czegoś nieodzownego w pełni personalistycznie pojętej m iłości, przejawiającej się w szacunku i życzliw ości dla osoby, z którą się w spółżyje i którą się może powołać do życia.

Taki sam pogląd na om awianą dziedzinę życia ludzkiego sform ułował inny znany polski teolog m oralista, ks. St. O l e j n i k . W szczególności chodzi tu o jego książkę K a tolicka etyk a seksualna (Warszawa 1966, s. 275), w której obszernie dowodzi, że życie seksualne z istoty swojej posiada ponadhedonis- tyczny sens prokreacyjny. Prowadzić zaś je powinno się tylko w ramach m i­ łości, której sprawdzianem i zarazem zabezpieczeniem jest instytucja pozo­ stającego na usługach Stw órcy monogam icznego i nierozerwalnego m ałżeń­ stwa.

Miłość m ałżeńska została również mocno uwypuklona przez ostatni sobór powszechny. Stw ierdził on m ianow icie, że m ałżeństwo nie istnieje jedynie dla rodzenia dzieci. Dobro bowiem pozostających w nim osób w ym aga, by w yra­ żało ono i realizowało także ich coraz dojrzalszą wzajem ną m iłość (por. KDK 50). N ie przeszkodziło to jednak P a w ł o w i VI na nowo przypomnieć w wydanej po soborze encyklice H um anae v ita e, że stosunek m ałżeński z naj­ głębszej sw ojej istoty ma być zgodnie z planem Bożym nastaw iony na rodze­ nie nowego życia (por. nr 11—13).

Odnośnie jeszcze do m iłości m ałżeńskiej warto za kard. J. H o e f f n e r e m z Kolonii przestrzec przed błędnym przekonaniem , że dostrzegł ją dopiero So­ bór W atykański II. Z artykułu jego bowiem w ynika, że o m iłości tej jest już m owa w Piśm ie św. Tak samo głosił ją zawsze Kościół, czego św iadectw a można znaleźć m. in. w katechizm ie Soboru Trydenckiego i encyklice P i u s a XI Casti connubii (por. La m orale sexu elle à la lum ière de la foi, „La Do­ cum entation Catholique” 70, 1973, 259—260).

Słusznie zatem ks. R. R o g o w s k i stwierdził, że to w łaśnie Pism o św. w ym aga od m ałżeństw a jako czegoś najistotniejszego i jednakowo ważnego: wzajem nej m iłości i prokreacji potom stwa (por. Teologia m a łżeń stw a , w: K a ­

tolik a planow anie ro d zin y, praca zbiór., W rocław 2 1974, 8 i 13). Inaczej m ó­

wiąc, chodzi tu o dwa nieodzowne m otyw y, bez kierowania się którymi nie może być m owy o moralnej godziwości jakiejkolw iek aktualizacji popędu sek ­ sualnego.

Mając pow yższe na uwadze łatwo jest stwierdzić, że teologia moralna nie może uspraw iedliw ić pozytywnego wykluczania przez m ałżonków m ożliwości prokreacji. Musi też uznać za niedozw olone w szelkie przed i pozam ałżeńskie działania seksualne. N ie znaczy to jednak, że zajm uje ona w tym w zględzie w yłącznie negatyw ne stanowisko, czyli że ogranicza się tylko do wymagania od nie-m ałżonków całkowitego powściągania popędu seksualnego. Rów nocześ­ nie bowiem z tym w ym aganiem w skazuje na liczne m otyw y pozytywnego sub- lim ow ania energii tkwiącej w e w spom nianym popędzie.

N ajw znioślejszym z tych m otyw ów jest dozgonne pośw ięcenie się spra­ wom K rólestw a Bożego. Dokonuje się go przez zdecydowanie się na życie w dziew ictw ie, złożenie ślubu czystości lub zobowiązanie się do celibatu. Zm ie­ rzają one bowiem do tego, by człow iek z w iększą łatw ością oddawał się kon­ tem placji prawd Bożych, przynależał niepodzielną m iłością do Pana, mógł z w olnym od partykularnych powiązań sercem oddawać się duchowej po­ słudze jak największej ilości ludzi i skutecznie przekonywał w iernych, że Bóg jest naprawdę kim ś najwyższym i najgodniejszym m iłości, skoro dla Niego w yrzekł się on naw et m ożliwości założenia rodziny i zaznawania go­ dziw ego szczęścia na ziemi.

W yczytać to w szystko można w Piśm ie św. (1 Kor. 7, 25— 26 i 32—34), dokumentach ostatniego soboru powszechnego (KK 42, DZ 12, DFK 10, DK 16), w otum II Synodu Biskupów na tem at K a p ła ń stw a służbow ego („Tygod­ nik Pow szechny” 26, 1972, nr 10, 5—6) i w publikacjach takich autorów, jak A. Ż u c h o w s k i SAC (N ie zw y k ły dar ła sk i. C zystość „dla K ró lestw a N

(15)

ie-118

B IU L E T Y N Y I R E C E N Z J E

bieskiego”, „Ateneum K apłańskie” 70, 1967, 324—332), J. G a l o t SJ (La

m o tiva tio n évangélique du célib a t, G r e g o r i a n u m 53, 1972, 731—758) i ks. St. O l e j n i k (Dlaczego K ościół p o d trzym u je praw o celibatu kapłań ­

skiego, „Homo D ei” 42, 1973, 133— 142).

Od przygotowujących się do m ałżeństw a teologia m oralna w ym aga po­ w strzym yw ania się od przeżyć erotycznych przede w szystkim dlatego, że nie są oni jeszcze na mocy sakramentu upow ażnieni przez Boga i K ościół do w łączenia się w dzieło prokreacji. Mają zatem cały swój w ysiłek pośw ięcić odpowiedniem u przygotowaniu się do czekających ich zadań m ałżeńskich. W yrazem zaś tego powinno być m. in. coraz lepsze poznawanie siebie oraz troszczenie się o osiągnięcie trwałej m iłości i dojrzałej przyjaźni.

Dużego wsparcia w tym wym aganiu udzielają teologii moralnej m edycy­ na i psychologia, które na podstaw ie w łaściw ego sobie m ateriału wskazują m. in. na następujące m otyw y niepodejm owania przez m łodych stosunków przedm ałżeńskich :

1. N ie są oni jeszcze wystarczająco dojrzali pod w zględem fizycznym, psychicznym lub społecznym. Jako takich nie stać po prostu na przyjęcie pełnej odpowiedzialności za partnera i rodzinę (per. W. P ó ł t a w s k a , W y ­

chow anie do m iłości, „Przewodnik K atolicki” 1968, 196— 197; H. S w i ę c i c -

k a, W ychow anie seksualne w rodzin ie, w: E rotyka w aspekcie zdro w ia p s y ­

chicznego», praca zbiór., W arszawa 1972, 48).

2. Inicjacja seksualna na m ocy tzw. prawa pierwszych połączeń w y w ie­ ra ogromny w pływ na dalsze życie w tym zakresie. Dlatego jest bardzo w aż­ ne, by pierwszy stosunek odbył się w jak najlepszej atmosferze pełnego za­ angażowania i niczym nie mąconej m iłości, co zagwarantować może tylko m ałżeństw o (por. Z. L. S t a r o w i c z , D ojrzew an ie psych oseksu aln e ch łop­

có w , w: E rotyka w aspekcie zdro w ia psychicznego, dz. cyt., 89; J. M a s s a l ­

s k a , M iodow y m iesiąc — m it a rzeczyw isto ść, tam że, 94).

3. Z wczesną inicjacją seksualną w iążą się często takie następstw a jak przerywanie ciąży, choroby weneryczne, opóźnienie w rozwoju organizmu, zaniedbanie w nauce, oziębłość płciow a i nerwice (por. H. M a l e w s k a ,

K u ltu ra , m łodość i seks, „Perspektyw y” 2, 1970, nr 11, 18; Z. L. S t a r o ­

w i c z , D ojrzew an ie psychoseksualne chłopców , dz. cyt., 88).

4. Żądanie chłopców, by dziewczęta w dowód m iłości były im powolne, jest wyrazem prym itywnej brutalności w dbaniu tylko o siebie, której to brutalności skutkam i są liczne dramaty zawiedzionych i niezaspokojonych em ocjonalnie kobiet (por. M. G r z y w a k - K a c z y ń s k a , E rotyka a rozw ój

osobow ości, w: E rotyka w aspekcie zdrow ia psychicznego, dz. cyt., 22; Z. L.

S t a r o w i c z , D ojrzew an ie psychoseksualne chłopców, dz. cyt., 84). Również osoby ow dow iałe teologia moralna poucza, że m ogą rezygnować z nowego życia m ałżeńskiego dla trwania „w zanoszeniu próśb i m odlitw ” (1 Tym 5, 5), czyli szczególnego oddawania się sprawom Bożym. Docenił to Sobór W atykański II stwierdzając, że „wdowy i wdowcy... w niem ałym stop­ niu mogą się przyczyniać do św iętości i pracy w K ościele” (KK 41). Kard. K. W o j t y ł a zaś przypom niał jeszcze inny motyw. Jest nim m ianow icie pozostawanie w duchowym zjednoczeniu ze zmarłym w spółm ałżonkiem (por.

M iłość i odpow iedzialność, dz. cyt., 204).

Po tym zestawieniu różnorakich m otyw ów realizowania dobra m oralnego w dziedzinie seksualnej, które najczęściej uwypukla się w teologii moralnej, dobrze będzie zapytać, jak przedstawia się sprawa tych m otyw ów u autorów piszących na ich temat z pozycji innych dyscyplin naukowych. W Polsce p y­ tanie to jest szczególnie aktualne w odniesieniu do dwóch z nich, którzy,

choć nie są zawodowymi etykam i, to jednak często dokonują w sw oich licz­ nych lekarsko-pedagogicznych publikacjach ocen m oralnych seksualnego dzia­ łania ludzi. Chodzi tu m ianow icie o lekarza-seksuologa K. I m i e l n i e - k i e g o i pedagoga M. K o z a k i e w i c z a . t

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po amerykahskim debiu⊂ie Modrzejewskiej w roli Adrienne Le⊂OuVreu「 (San Fran⊂is⊂O. 20 iierpnia 1877 r.) Henryk Sienkiewicz W SWqiej korespondenqi dIa 。Gazety Poiskiej当1877

2003, ss. W estetycznej, przyciągającej wzrok szacie graficznej ukazała się kolejna pozycja przedstawiająca bogactwo nieprzemijających i ciągle żywych myśli łacińskiego anty-

[r]

• Przedstawiciel odwiedzających powinien bardzo dobrze znać teorie uczenia się, w tym opracowaną przez Kolba teorię typów uczenia się, a ponadto powinien mieć doświadczenie

information, data, knowledge. Information literacy / Kompetencje informacyjne – termin powszechnie używany w krajach anglojęzycznych, określający kompetencje

Niemalże wszystkie znane przykłady czeskie zbieżne chronologicznie z oma- wianym obiektem, posiadają w  swoim programie przestrzennym wieżę za- chodnią; niezależnie od

Małgorzaty do Oświęcimia przyczyniło się do wzmożenia jej obecności w świadomości członkiń Zgromadzeniu Sióstr Serafitek i otworzyło kolejny etap w jego

Autor wspomina o finansowaniu części prasy francuskiej przez rząd rosyjski, wskazuje też na „znaczny i ciągły wpływ ambasady rosyjskiej na prasę francuską”