• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1949.10.09 nr 41

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1949.10.09 nr 41"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

'■ jS u o m ïj' ( «rntiîi bctwem j

^S 0 A Ń 5 ^

Stron 8

H 4 ü i ; n / ^ t A n * v.’a ' 4

O t s l i : s i ¿ .tf, ; - a S s a £

Oplata pocztowa uiszczona rycraJitem

Cena 2 5 zł.

w NUMERZE ST. CIEŚLAK

Polsko-radzieckie stosunki

gospodarcze

K. PIWARSKI — lilo I ¡ego klika pod pręgierzem

N. ANNAKŁYCZ i AT A SALICH - Przy- śpiewy Szachirów z Turkmenii

J. BIENIEK

Książka w walce E. M A R 1U S IE W S K I

--

Film ^ c jy s i A. WASILEWSKI

-

Tynaty literackie W. J A Ż D Ż Y Ń S K I — N a rewelacyjnej

drodze

ùjùfrtùiih sptrlecitw U iSM cH

Rok VI

WŁADYSŁAW KOWALSKI

W arszawa, dn. 9 października 1949 r.

w

W PEŁNYM ŚWIETLE KRYTYKI'

Z p e rs p e k ty w y h is to ry c z n e j, s k u tk i ro z b ic ia ru c h u lu d o w e g o ora z w p rz ę ­ g n ię c ia go w r y d w a n p o lit y k i b u r ­ ż u a z ji w o k re s ie d w u d z ie s to le c ia n ie ­ p o d le g ło ś c i P o ls k i i w o k re s ie w o jn y są le p ie j d o s trz e g a ln e . J e d e n t y lk o p ro ce s D o b o s z y ń s k ie g o u ja w n ił ta k

n ie p ra w d o p o d o b n e sp o d le nie obozu b u rż u a z y jn e g o , ty le n ie n a w iś c i tego obozu do p o ls k ic h m a s lu d o w y c h , ty le z a p rz a ń s tw a i z d ra d y n a ro d o w e j, iż żaden u c z c iw y P o la k , żaden d z ia ła c z lu d o w y n ie m oże m ie ć w ię c e j Z łu ­ dzeń, że z obozem b u rż u a z y jn y m m o ż ­ n a b y ło b y w P o lsce p o p ra w ić fos m as c h ło p s k ic h lu b c h o ćb y u c h ro n ić k r a j od k lę s k i. Czas o d s ła n ia i będzie o d ­ s ła n ia ł z g n iliz n ę b u rż u a z ji p o ls k ie j w la ta c h p rz e d w o je n n y c h i w la ta c h w o jn y . C h o d zi w ię c o to, a b y z te j n a u k i, ja k ą d a je h is to r ia cze rp a ć w ła ­ ś c iw e k o rz y ś c i, a b y n ie p o w ta rz a ło się w n ie s k o ń c z o n o ś ć p o ls k ie p rz y ­ s ło w ie o m ą d r y m P o la k u po szkodzie.

*

D e m o k r a c ja p o ls k a n a p rz e s trz e n i 18 i 19 w ie k u p o n o s iła k lę s k i d zię­

k i te m u , że n ie p o t r a f iła od-że- g n a ć się o d m a g n a tó w , że u le g a ła ic h ra d o m i w p ły w o m . N ie p rz e c ią ł z d e c y d o w a n ie te j w ię z i z m a g n a ta m i a n i K o ś c iu s z k o , a n i M a u r y c y M o ­ c h n a c k i, a n i R z ą d N a ro d o w y w 1863 ro k u . P o w s ta n ie c z r o k u 1863 z o d ­ d z ia łó w C z a c h o w s k ie g o — D rą ż k ie - w ic z , o p is a ł w p a m ię tn ik u s w o im g o ­ to w o ś ć c h ło p ó w g u b e rn i ra d o m s k ie j d o w z ię c ia u d z ia łu w p o w s ta n iu , lecz c h ło p i ż ą d a li, a b y im p o zw o lo n o b ić się p o d w ła s n y m d o w ó d z tw e m , gd yż n ie w ie r z y li szla ch cie . C z a c h o w s k i p o w ia d o m ił o ty m R z ą d N a ro d o w y , le cz R z ą d te n lic z ą c się z m a g n a ta m i n ie z g o d z ił się n a tw o rz e n ie sa m o ­ d z ie ln y c h o d d z ia łó w c h ło p s k ic h . N a ­ to m ia s t odezw a K o m ite tu D e m o k ra ­ ty c z n e g o z 1863 r o k u w z y w a ła c h ło ­ p ó w d o w a lk i pod p rz e w o d e m „ b r a c i s z la c h ty “ , z a p o m in a ją c o ty m , że w r o k u 1862 o b s z a rn ic y p rz y p o m o c y w o js k c a rs k ic h k a to w a li w ie ś za w s ią , z m u s z a ją c c h ło p ó w do p a ń ­ szczyzny, k t ó r z y m a so w o o d m ó w ili w y c h o d z e n ia „ n a p a ń s k ie “ . N ic w ię c d z iw n e g o , że w r o k p o te m , g d y je ­ szcze k r e w n ie o b e schła n a p le c a c h c h ło p s k ic h , c h ło p i b a li się . s z la c h ty ja k o sw ego w r o g a i n ie u f a li je j.

S p ra w a P o ls k i i lu d u le ż a ła p o s tr o ­ n ie p rz e w ro tu społecznego, k t ó r y w ta m ty c h czasach d o k o n y w a ł się n a b a ry k a d a c h p a ry s k ie j K o m u n y . R o ­ z u m ia ł to J a ro s ła w D ą b ro w s k i i in n i e m ig ra n c i polscy, k tó r z y w a lc z ą c o w o ln o ś ć lu d u fra n c u s k ie g o w a lc z y li z r e a k c ją fr a n c u s k ą n a b a ry k a d a c h P a r y ż a ró w n ie ż za s p ra w ę P o ls k i i je j lu d u .

M ic k ie w ic z w o ła ł o re w o lu c ję lu ­ d ó w , g d y ż ró w n o ś ć i b ra te r s tw o m ię ­ d z y lu d ź m i, ja k ró w n ie ż w y z w o le n ie P o ls k i w id z ia ł w o b a le n iu p a n o w a n ia w s te c z n ic tw a w E u ro p ie . K s ią d z Ście­

g ie n n y , o rg a n iz u ją c re w o lu c ję c h ło p ­ s k ą d la w y z w o le n ia c h ło p ó w z p a ń ­ szczyzny, a P o ls k ę z c a rs k ie j n ie w o li, w y ra ź n ie w s k a z y w a ł c h ło p o m ja k n a ­ le ż y w a lc z y ć o w o ln o ś ć n a u c z a ją c , że c h ło p i p o ls c y p o w in n i c h w y c ić za b ro ń p rz e c iw k o p o ls k ie j szlachcie, a ro s y js c y p rz e c iw k o szla ch cie r o s y j­

s k ie j.

Cóż m o ż e m y p o w ie d z ie ć m y w szy, scy, k tó rz y ś m y b y li ś w ia d k a m i od­

z y s k a n ia p rze z P o ls k ę n ie p o d le g ło ­ ś ci w r o k u 1918, w r o k u r e w o lu c ji lu d ó w , k t ó r a zaczęła się w ie lk ą R e ­ w o lu c ja P a ź d z ie rn ik o w a w R o p ji.

N ię m a i n ie m oże b y ć prze ­ cież ż a d n y c h z łu d z e ń co do tego, że g d y b y n ie R e w o lu c ja P a ź d z ie rn ik o ­ w a , k t ó r a o b a liła te g o ż a n d a rm a E u ­ r o p y — r o s y js k i c a ra t, to w o js k a c a ra b y ły b y w r ó c iły do P o ls k i, a w te d y

b u rż u a z ja p o ls k a poszła n a u g o dy z c a rs k im - re ż im e m , k t ó r y d ła w ił w s z e lk ie r u c h y w y z w o le ń c z e m as p ra ­ c u ją c y c h , o c h ra n ia ją c w te n sposób in te re s y ro s y js k ie j i p o ls k ie j b u r ­ ż u a z ji.

M o ż e m y p o w ie d z ie ć o ty m okresie,

Y

0 niepodległości Polski nie byłoby mowy, tym bardziej, że ja k wiemy to jest o roku 1918, że tylko Komu­

nistyczna P a rtia Polski umiała w y­

ciągnąć naukę z historii. Ale partia ta została przez burżuazję zaszczuta 1 zapędzona w p o d z ie m ia . S tr o n n ic tw a lu d o w e i P P S n ie s ta n ę ły j)ó s łifs z n e j s tro n ie , po s tro n ie in te re s ó w lu d u i P o ls k i i d la te g o w ró g m as p r a c u ją ­ cych, P iłs u d s k i, p rz y p o m o c y g ó r S tr o n n ic tw lu d o w y c h i g ó ry P P S n a ­ r z u c ił Polsce 'r z ą d y w s te c z n ic tw a , u z b ro ił i p o s ła ł w o js k o p o ls k ie do w a lk i z lu d o w ą R o sją , c z y li z re w o ­ lu c ją , k t ó r a p rz y n io s ła P olsce n ie p o ­ dległość.

T a k ie g o o to s ta r tu d o k o n a ły g ó ry s tr o n n ic tw lu d o w y c h z a ra z n a w s tę ­ pie n ie p o d le g ło ś c i P o ls k i. P o d a n o b u rż u a z ji rę k ę do zg o d y i p o m asze­

ro w a n o w s p ó ln ie t łu m ić re w o lu c ję , k t ó r a g ło s iła w o ln o ś ć i po stęp d la w s z y s tk ic h lu d ó w . W im ię in te re s ó w b u rż u a z ji c h c ia n o z a d ła w ić re w o ­ lu c ję , k t ó r a w trz y d z ie ś c i la t p ó ź n ie j p rz y n io s ła w y z w o le n ie P o ls k i ze s tr a ­ s z liw e j n ie w o li h itle ro w s k ie j, r a tu ją c n a ró d p o ls k i p rz e d za g ła d ą. W r o k u 1920 o b y d w a j c z o ło w i p rz y w ó d c y r u ­ c h u lu d o w e g o W ito s ja k o p re m ie r, m a m id ło d la c h ło p ó w i T h u g u tt, ja k o ż o łn ie rz , z n a le ź li się n a cz o ło w y c h p o z y c ja c h w w a lc e p rz e c iw k o m ło d e j r o s y js k ie j re p u b lic e ra d z ie c k ie j.

W y s ta rto w a w s z y z t a k ie j r e a k c y j­

n e j p o z y c ji z a ra z n a w s tę p ie n ie p o ­ d le g ło ś c i, p rz y w ó d c y s tr o n n ic tw lu ­ d o w y c h łą c z n ie z g ó ra m i P P S u to r o ­ w a li b u rż u a z ji d ro g ę do c o ra z s il­

n ie js z e g o u w s te c z n ie n ia P o ls k i i u ja rz m ie n ia m as lu d o w y c h .

S k o ro ra z u z n a ło się za celow e w s p ó łd z ia ła n ie z obozem w s te c z n i­

c tw a , m u s ia ło się u zn a ć i he g em o n ię obozu k a p ita lis ty c z n e g o w k ie r o w a ­ n iu p o lit y k ą p a ń s tw a . W s z e lk ie s p o ry g ó r s tr o n n ic tw lu d o w y c h z in n y m i u g ru p o w a n ia m i b u rż u a z ji o d b y w a ły się n a p la tfo r m ie t.zw . ładu, a w ię c n ie p o d w a ż a n ia sam ego u s tr o ju b u r ­ żu a zyjn e g o . S p o ry te z a te m n ie m o ­ g ły n o s ić c h a ra k te r u ide o lo g iczne g o , leoz je d y n ie c h a r a k te r ta k ty c z n y .

S to s u ją c t a k t y k ę a n ty re w o lu c y jn ą , p rz y w ó d c y lu d o w i z n a jd o w a li się w r o li uboższego k re w n e g o , u b ie g a ­ ją c się o ła s k i obozu w ie lk o - b u r - ż u a z y jn e g o . W o b e c te g o i ję z y k , ja ­ k im p rz e m a w ia li do m as, b y ł s ta le d w u lic o w y . Z je d n e j s tr o n y rz u c a li o n i m a s o m lu d o w y m o b ie tn ic e , k tó re p rz e c ie ż n ie m o g ły b y ć re a liz o w a n e pod rz ą d a m i b u rż u a z ji, z d r u g ie j s tr o ­ n y w tła c z a li m aso m lu d o w y m do g ło ­ w y , że w s z y s tk o m u s i się o d b y w a ć w m a je s ta c ie p ra w a , bez ż a d n y c h w s trz ą s ó w . W te n sposób o sła b ia n o r e w o lu c y jn e n a s tro je w m asach, a ró w n o c z e ś n ie ty m h a m o w a n ie m w a l­

k i m as lu d o w y c h z a s k a rb ia n o d la sie b ie u z n a n ie w ś ró d b u rż u a z ji. Poza w s z e lk ie g o ro d z a ju w y p o w ie d z ia m i w.

p ra s ie lu d o w e j o ty m , ja k to c h ło p i p ra g n ą ła d u i s p o k o ju , w z ó r t a k ie j d w u lic o w o ś c i m a m y w p ro g ra m ie Z jed n o czo n e g o ju ż S tro n n ic tw a , w p ro g ra m ie u c h w a lo n y m 7 i 8 g ru d n ia 1935 ro k u . P r o g ra m te n w y w o d z i się z a g ra ry z m u , co się p o d k re ś la w p a ­ r a g r a fie 5 -ty m .

C a ła fra z e o lo g ia te g o z a g m a tw a n e ­ go, p e łn e go sp rze czn o ści p ro g ra m u , fra z e o lo g ia p o s u w a ją c a się n a w e t do n a z w a n ia u s tr o ju k a p ita lis ty c z n e g o u s tro je m n ie z d o ln y m do ro z w ią z a n ia tru d n o ś c i g o s p o d a rc z y c h o ra z do w y ­

w ła s z c z e n ia o b s z a rn ik ó w bez w y k u ­ pu, p ry s k a ja k b a ń k a m y d la n a , g d y zo b a czym y, ja k "a u to rz y te g o p ro g r a ­ m u w y o b ra ż a ją sobie w a lk ę w sa n a ­ c y jn e j Polsce, z s a n a c y jn y m re ż im e m . M a m y to aż w d w ó c h ró ż n y c h p u n ­ k ta c h . A m ia n o w ic ie w p u n k c ie d r u ­ g im i c z w a rty m .

W p u n k c ie d r u g im c z y ta m y : „ n a p ie rw s z y m p la n ie s ta w ia S tro n n ic tw o L u d o w e s p ra w ę u g ru n to w a n ia naszej p a ń s tw o w o ś c i p rze z z a p e w n ie n ie P o l­

sce b e z p ie czeń stw a i s iły n a z e w n ą trz , a ładu i porządku na wewnątrz'-.

W p a ra g r a fie zaś s zó stym ( lit e r a „ a “ ) c z y ta m y : „p rz e lu d n ie n ie i o lb rz y m ie , w ie lo m ilio n o w e , u k r y te be zro b o cie na w s i, p o w o d u ją c e n ie u c h ro n n y w z ro s t nędzy, wywołać może w niedalekiej przyszłości groźne dla państwa wstrząsy“ .

J a k w ię c w id z im y g łó w n e z m a r ­ tw ie n ie n ie w ty m , że obóz fa s z y ­ s to w s k i rz ą d z i w P olsce p rz e c iw k o m aso m lu d o w y m , że c h ło p i n ie m a ją z ie m i a n i p ra c y , d z ię k i cze m u n a w s i je s t o lb rz y m ie , w ie lo m ilio n o w e u k r y ­ te bezrobocie, lecz z m a rtw ie n ie id z ie w ty m k ie r u n k u , a b y ta nędza ludz­

ka nie poderwała się czasem do wal­

k i i nie spowodowała wstrząsów. D la te g o p o h a m o w a n ia w s trz ą s ó w z a c h o ­ d z iła p o trz e b a u m ie s z c z e n ia w p ro ­ g ra m ie n a k a z u d z ia ła n ia w ra m a c h

„ ładu i porządku na wewnątrz“ . W o b e c p o trz e b y u trz y m a n ia ła d u i p o rz ą d k u n a w e w n ą trz o ra z lę k u , a b y m ilio n o w e m a s y n ie p o d e rw a ły się do walk." i n ie w y w o ła ły w s tr z ą ­ sów, n ie trz e b a b y ło szu k a ć ż>.

s o ju s z n ik ó w do W a lk i z s a n a c y jn y m fa szyzm e m . N ie z n a la z ło się w ię c w t y m p ro g ra m ie żadne współdziała nie z klasą roboitniczą. P rz e c iw n ie , p ro ­ g ra m te n m a w y ra ź n e o b licze stano­

we, kułackie. J e s t n a c e c h o w a n y o b łu ­ d ą t e j k u ła c k ie j k a s ty , k t ó r a ró w n ie ż m a s z e ru je po u s ta lo n y c h d ro g a c h , w ra m a c h b u rż u a z y jn e g o ła d u . Z n ik ła w ię c z tego p ro g ra m u a u to n o m ia d la U k r a iń c ó w i B ia ło ru s in ó w , z a s tą p io ­ na fra z e o lo g ią o w o ln o ś c i o b y c z a ju itd ., n a to m ia s t za tro szczo n o się o za­

c h o w a n ie p o ls k ie g o s ta n u p o s ia d a n ia n a B ia ło r u s i i U k r a in ie n a w y p a d e k w y w ła s z c z e n ia p o ls k ie g o o b s z a rn ik a .

N ie z a p o m n ia n o ta k ż e w s ta w ić do p ro g ra m u za cz e rp n ię te g o od e n d e c ji i s a n a c ji a n ty s e m ity z m u . N a to m ia s t obiecano s p o k ó j N ie m c o m w P olsce za s p o k ó j P o la k ó w w N ie m cze ch.

J e d n y m s ło w e m za tro szczo n o się o to, a b y w p ro g ra m ie ty m u p o d o b n ić się do w s p ó łcze sn ych w ów cza s n a s tro jó w obozu e n d eckieg o i s a n a c y jn e g o , nie z a p o m in a ją c o c z y w iś c ie ró w n ie ż o r a ­ d y k a ln e j fra z e o lo g ii, k t ó r ą w te d y s to ­ s o w a li z a ró w n o m ło d o -e n d e cy, ja k i s a n a to rz y . J e ż e li do te g o w s z y s tk ie ­ g o d o d a m y jeszcze o b ch odzenie cu d u n a d W is łą p o d n a z w ą „c h ło p s k ie g o c z y n u “ , to p o z w ó lc ie z a p y ta ć , co w t y m S tr o n n ic tw ie zo sta ło z r a d y k a ­ liz m u p o stęp u , b u n tu i w a lk i o spo­

łeczne w y z w o le n ie lu d u ?

T a k oto, K o le d z y , ja k w id z im y , o p ada m a s k a z te g o u sia n e go pseudo ra d y k a ln ą fra z e o lo g ią p ro g ra m u S L z 1935 ro k u . N a w e t w te d y , g d y b u r ­ ż u a z ja w y p o w ie d z ia ła S L -o w i zdecy­

d o w a n ą w a lk ę , g ó ry S L -u n a n ic in ­ nego się n ie z d o b y ły , ja k t y lk o na k o n ty n u o w a n ie te j s a m e j p o lit y k i w s p ó łp ra c y z obozem b u rż u a z y jn y m w p rz y s z ło ś c i, ja k b y te n obóz m ia ł się o p a m ię ta ć i z n ó w ze ch cie ć ła s k a ­ w ie z n im i w s p ó łp ra c o w a ć . L ic z ą c na tę w s p ó łp ra c ę s ta ra n o się o za ch o ­ w a n ie w P o lsce ła d u , c z y li s ta ra n o się z a ch o w a ć b u rż u a z y jn e g o p a rtn e ­ r a do te j w s p ó łp ra c y .

W ie m y , że w b re w t y m w s z y s tk im za p o w ie d zio m , w b re w n a w o ły w a n io m do ła d u , m a s y c h ło p s k ie ła d te n ła ­ m a ły . (Ś w ia d c z ą o ty m m aso w e s t r a j­

k i c h ło p s k ie , c ią g n ą ce się od ro k u 1932 do 1937, znaczące s w o ją d ro g ę s e tk a m i z a b ity c h , ty s ią c a m i ra n n y c h , ty s ią c a m i w s i s p a c y fik o w a n y c h , d z ie ­ s ią tk a m i ty s ię c y u w ię z io n y c h — p rz y - p is e k R e d a k c ji, s tre s z c z a ją c y tę część r e fe r a tu ) .

A le w ie m y ró w n ie ż i to, że n ie d z ia ło się to w s z y s tk o z in ic ja t y w y g ó ry s tro n n ic tw a . Z re s z tą g ó ra ta w k ilk a la t p ó ź n ie j d o w io d ła , że w n i­

c zym n ie z m ie n iła sw o je g o s to s u n k u do b u rż u a z ji. O to w o k re s ie w o jn y g ó ra ta d o łą cza się do obozu enede- c k o -s a n a c y jn e g o i w s p ó łp ra c u je ‘ z ty m obozem s ta re j i n o w e j z d ra d y n a ro d o w e j, z obozem h ra b ió w , B o - ró w -K o m o ro w s k ic h , h ra b ió w R a c z y ń ­ s k ic h , P e łc z y ń s k ic h , S o s n k o w s k ic h , D o b o s z y ń ś k ic h , B ie le c k ic h , M ik o ła j­

c z y k ó w o ra z in n y c h ła jd a k ó w , k tó rz y w u k r y c iu p rz e d n a ro d e m p o ro z u m ie ­ w a li się z N ie m c a m i, bądź w y s łu g i­

w a li się a n g lo s a s k im im p e ria lis to m , d ą ż ą c y m do ro z b ic ia Z w ią z k u R a ­ d zie ckie g o , b y k o n ie c k o ń c e m m im o t y lu c ie rp ie ń n a ro d u p o ls k ie g o oraz p rz e la n e j przez te n n a ró d k r w i w re z u lta c ie s w y c h m a c h in a c ji zepchnąć P o ls k ę w ła p y n ie m ie c k ie p rz y p o ­ m o c y A n g lo s a s ó w . K ie r o w n ic z a g ó ra S tr o n n ic tw a w o k re s ie o k u p a c ji ta k sam o w łą c z y ła się do p ro p a g a n d y p rz e c iw k o k r w a w ią c y m z b a n d a m i H it le r a n a ro d o m Z w ią z k u R a d z ie ­ ckie g o , ja k i p ra s a e n d e c k o -s a n a c y j- na. S zczególnie z ja d liw ie p rz e c iw k o Z w ią z k o w i R a d z ie c k ie m u w y s tę p o w a ­ ła te o re ty c z n a „ O r k a “ , o b s łu g u ją c a g łó w n ie in te lig e n c ję i a k t y w S.L.

O p ó r p rz e c iw k o ro z k a z o w i g ó ry o d d a n ia B a ta lio n ó w C h ło p s k ic h pod k o m e n d ę s a n a c y jn y c h o fic e ró w z A .K ., a w ię c pod ko m e n d ę P e łc z y ń ­ s k ie g o i B o ra , k tó rz y , ja k to u ja w n ił proces szpiega i z d ra jc y D o b o szyń ­ skiego, sw o je p la n y d z ia ła n ia u s t a lili z g estapo i celow o h a m o w a li w a lk ę z N ie m c a m i, o p ó r te m u z a rz ą d z e n iu s ta w ia li ż o łn ie rz e B .C h. o ra z a k t y w i­

śc i w o je w ó d z c y , czy a k t y w p o w ia to ­ w y , g d y n a to m ia s t w ię k s z o ś ć g ó ry rz ą d z ą c e j n ie m ia ła w ą tp liw o ś c i co do p o d d a n ia się B .C h. pod k o m e n d ę A K . B u rż u a z ja o c z y w iś c ie w o la ła nie m ie ć k ło p o tu z B e c h o w c a m i po s k o ń ­ czo n e j w o jn ie , o b a w ia ją c się ze s tr o ­ n y B e c h o w c ó w „ w s trz ą s ó w “ , ja k p rz y w ó d c y S.L. o b a w ia li się ty c h ż e samyfch w s trz ą s ó w w r o k u 1935 ze s tro n y m ilio n ó w b e z ro b o tn y c h n a w si, szczególnie m ło d z ie ż y c h ło p s k ie j, bo ta b y ła g łó w n ie b e z ro b o tn a . W o k re ­ sie w o jn y ta b e z ro b o tn a m ło d z ie ż w z ię ła b ro ń do rę k i, z o rg a n iz o w a ła się w o js k o w o i przez to s ta ła się g ro źn a , d la te g o c h c ia n o je j n a rz u c ić w ę d z id ła w p o s ta c i s a n a c y jn y c h o f i­

ce ró w . ,

W in n y sposób, K o le d z y , ty c h f a k ­ tó w p rz e a n a liz o w a ć się n ie da, n iż ja to czynię, g d y ż p ra w d a , ja k b y je j n ie tłu m a c z y ć , p o zo sta n ie p ra w d ą . J e s t p rze cie ż fa k te m n ie z a p rz e c z a l­

n y m w s p ó łp ra c a g ó ry S.L. z obo­

zem e n d e c k o -s a n a c y jn y m w o k re s ie w o jn y .

M n ie się w y d a je , że s p ra w y te trz e - ' b a s ta w ia ć w y ra ź n ie i ja s n o , n ie po to a b y kogoś ty m sposobem za p rze-

(Dokończenie na str. 2_ej)

*) F r a g m e n t y z r e f e r a t u m a rs z a łk a K o w a ls k ie g o , w y g ło s z o n e g o na o b ra d a c h p o łą c z e n io w y c h R a d N a c z e ln y c h S .L -U i P .S .L -u d n . 25 w rz e ś n ia b r . T y t u ł p o ­ c h o d z i o d r e d a k c ji'.

autor „P ieśni oraczy“ wydrukowanej w r. 1925 przez wydawnictwo N. P.

Ch. w 100 tysiącach egzemplarzy na

•> odwrocie k a rt korespondencyjnych.

W ładysław Kowalski marszałek sejmu

N r 41 (2 2 0 )

H Y M N N. P. CH.

PIEŚŃ ORACZY

(na n u tę: „Gdy naród do boju“. ..)

(zdobyła I-szą nagrodę na konkursie „W alki Ludu“

uj

r. 1925)

W stajem y, gromady mocarnych oraczy W ieś za wsią, ja k wicher sWalony.

Z a długi był żywot nasz w smutku, rtezpe.czy Grzbiet zgięty, chlcb Izam i solony.

N ik t nie m iał nad nami litości, M y także je j mieć nie będziemy!

N ik t nie chciał nam ziem i dać, n ag iej własu«)' :'.

M y sami — oo nasze — weźmiemy.

9

Już k w itn ą ran naszych czerwone proporce I zry w a się z piersi k rz y k buntu:

C ierp im y la t tysiąc, jaik w oły wciąż w oroś, Czas w ugór pchnąć lemiesz do g ru ntu!

N ik t nie ma nad nam i litości i t. d.

N ie znacie w y ludu — poznacie go w gniewie Gdy karać was będzie za zbrodnie,

Z a biedę milionów, o k tó re j nic nie wie, K to żyje bez pracy, wygodnie.

N ik t nie ma nad nam i litości i t. d.

Dość k a m ń o piekle i bajek o niebie, Gdy piekło zn życiu je s t w k ra ju ,

Gdzie nędza nas rodzi, trud karm i, głód grzebie, A możni się tiescą ja k w ra ju .

N ik t nie m a nad nam i litości i t. d.

Dzień sądu się zbliża, nadciąga ja k burza...

L ę k blady was chwyci zn włosy,

Gdy ruszą gromady, ja k Polska wszerz duża.

Ze śpiewem oraczy — tłum bosy.

N ik t nie ma nad nam i litości i t. d.

Potęga gorących rłsre chłopskich się sprzęga Z gór, nizin, z biot, lasów z Pomorza.

Z ust do ust, ja k pitorun przelata przysięga:

Spoczniemy, aż pęknie obroża!

N ik t nie ma nad nam i litości i t. d.

W num erze 37 „W s i“ z 11 w rz e ­ śnia b. r. na ko lu m n ie p. t. „P ie śn i wsi w alczącej“ zacytowano k ilk a stro fe k „P ie śn i O raczy“ , nie w y ­ m ieniając je j ty tu łu ani autora:

Stacha z nad Sanu.

T a k się szczęśliwie złożyło, że go poznałem. Jest n im red. S tanisław G ąsiorow ski, k tó r y z uśmiechem pokazuje m i w y b la k łą u lo tk ę w po­

staci pocztów ki, z tekstem „P ie śn i Oraczy“ wydanej w 1925 r. w W ar­

szawie, w d ru k a rn i J. G rabow skie­

go, Szara 10, nakładem Niezależnej P a rtii C hłopskiej.

— W ja k ic h w a ru n ka ch powstała ta pieśń — p y ta m autora.

— Ć wierć w ie k u m ija od tego czasu gdy w Sejm ie Rzeczypospoli­

te j toczyły si,ę iście hom eryckie bo­

je o re fo rm ę rolną. Ówczesny p re ­ m ie r W. Grabska zm o b ilizo w a ł wszystkie s iły re a kcji, aby n ie do­

puścić do uchw alenia ra d y k a ln y c h żądań le w ic y : przyznania chłopom ziem i bez w y k u p u .

W szyderczy sposób uczony p re ­ m ie r dow odził, że re fo rm a ro ln a to nie bochenek chleba, k tó ry można podzielić na k ro m k i i s k ib k i. A na w si w rzało. G łód ziem i gnał b e zro l- I n ych biedaków d zie sią tkam i i set­

k a m i tysię cy z o p ło tk ó w p rz e lu d ­ nio n ych w s i w św ia t za chlebem:

do F ra n c ji, A rg e n ty n y , B ra z y lii i K anady.

Organ Niezależnej P a rtii C h ło p ­ skiej „W a lk a L u d u “ ogło sił k o n ­ ku rs na hym n chłopskiego ra d y k a l­

nego, naprawdę wyzwoleńczego ru ­ chu. Siadłem pewego wieczora i na­

pisałem to co czułem, w sposób p rz y ­ stępny dla każdego chłopa. U tw ó r zdo­

b y ł pierwszą nagrodę na konkursie.

W y d ru ko w a n o go w „W alce L u d u “ i odbito sto tysięcy pocztówek, k tó ­ re ideowe w sp ó łp ra co w n iczki w y ­ d a w n ictw a : ob. Janina Szczucka, Helena B yliń ska , ku z y n k a d o kto ra F id e rk ie w ic z a i s tu d e n tk i siostry L itw in ó w n y ro z k o lp o rto w a ły su­

m iennie po całym k ra ju . N awiasem m ów iąc nie b y ła to praca bezpiecz­

na, gdyż w nagrodę można b y ło o- trzym a ć k ilk a la t w e W ronkach. W ciągu ty g o d n ia cała chłopska Polska śpiewała: „ N ik t nie m ia ł nad nam i lito ś c i — m y także je j m ieć nie bę­

dziem y“ .

Ze w si d a le kich kresów b ra t m i p o tw ie rd z ił odbiór p o cztó w ki zda­

niem h y m n u : „Czas w agor w b ić lemiesz do g ru n tu “ . Ten odzew na hasła pieśni w y ra ż a ł dogłębne p ra ­ gnienie re w o lu c ji, ja k ie n u rto w a ło wówczas w zgnębionych masach chłopskich Potoki.

Oczywiście w raz z rosnącą popu­

larnością „P ie ś n i O raczy“ z w ię k ­ szały się aresztowania i prześlado­

w ania działaczy Niezależnej P a rtii C hłopskiej. Stale p ytano i szukano k to k r y je się pod pseudonim em:

Stach z nad Sanu.

— A ja k p rz y ję ła prasa pański hym n?

— P am iętam ten w ieczór w S ej­

m ie przed upadkiem rządu G ra b ­ skiego, gdy stu posłów chłopskiej le w ic y pow stało nagle ja k na k o ­ mendę i zaśpiewało potężnie aż m u - r y zadrżały „Pieśń Oraczy“ , tr z y . m ając przed sobą owe p o cztó w ki z tekstem.

M arszałek R ataj m ia ł także na p u lp ic ie try b u n y doręczoną pocz­

tó w kę i zmieszany p y ta ł kto jest autorem h ym nu. P ow iedziano mu, że m ło d y dzie n nika rz obecny w sej­

mie. Is to tn ie b yłe m w lo ży praso­

w e j i serce m i b iło ja k m łotem . N a ­ z a ju trz organ L e w ia ta n a (k a p ita li­

stów i przem ysłow ców ) „ K u r ie r P o ls k i“ w spraw ozdaniu z sejm u podpisanym W . G. p rz y to c z y ł re ­ fre n „P ie ś n i O raczy“ i nazw ał go m elodią z K ra sn o j Płoszczadi.

— Co jeszcze w ty m czasie pan pisał?

— W ydałem to m ik ra d y k a ln y c h w ie rszy p. t. „ Z te j biednej zie m i“ . C ały n a kła d rozszedł się w śród na ­ szego w ych o d źtw a zarobkowego w Ameryce. W W arszawie pisałem do

„ O r k i“ (A k a d e m ic k i O rgan d z ia ła ­ czy N. P. Oh.).

— Co pan obecnie pisze?

— Obecnie... P ochłania m nie żm udna o rka dziennikarska. W w o ln y c h c h w ila ch w ie czo ra m i ślę­

czę nad zaczętym i w obozie praca­

m i: „W ie lc y S ynow ie L u d u “ (s tu ­ d iu m ), „ż y w e S ztandary“ (o p o w ia ­ dania) itd .

— A wiersze?

— M am w y b ó r do d ru ku , przezna­

czony dla św ietlic Zw iązku Samo­

pomocy C hłopskiej.

M aciej Skiba

(2)

Str. 2

f i l i Nr 41

W PEŁNYM

Ś W IE TLE

K R Y TY K I

(d. c. ze str. 1-szej)

STANISŁAW CIEŚLAK

POLSKO -RADZIECKIE STOSUNKI GOSPODARCZE

S2tosć k a ra ć , ale żeby w sz y s c y tę przeszłość z ro z u m ie li, w szyscy, to z n a ­ czy c a ły . a k t y w , lu d o w y - i m a s y lu d o ­ we, aby ję z y k ty c h m as n ie p lą ta ł się, at)y lu d z ie w ie d z ie li, że ta w sp ó l- P- aca z obozem - e n d e c k o -s a n a c y j- n y m b y ła s z k o d liw a i d la P o ls k i i d la lu d u .

*

P rz e d w o jn ą b y w a ły zje d n o czen ia i c ią g łe ro z ła m y d la te g o , że b u rż u a z ji m e w ygodne b y ło s iln e s tro n n ic tw o ltid o w e . T o te ż a g e n ci b u rż u a z y jn i, n a s ła n i do s tr o n n ic tw lu d o w y c h , bądź te s tr o n n ic tw a s p ro w a d z a li na m a ­ now ce t.j. na u s łu g i b u rż u a z ji, bądź r o z b ija li je, je ś li p rz e ja w ia ły się ta m ja k ie ś niebezpieczne" d la b u rż u a z ji te n d e n c je . Ze w s z y s tk ic h ty c h p rz e d ­ w o je n n y c h ro z ła m ó w je d y n y m ro z ­ ła m e m id e o lo g ic z n y m , a w ię c s łu sz­

n y m , b y l ro z ła m e n p ech o w ski. N ie z a ­ le żn a P a r tia C h ło p ska z e rw a ła w s z e l­

k ie k o n ta k ty z b u rż u a z ją , a n a w ią ­ za ła k o n ta k t z r e w o lu c y jn y m p ro le ­ ta ria te m .

C h ło p i, k tó r z y p a tr z y li n a te w s z y s t­

k ie in n e ro z ła m y , p ró cz N .P.C h., z k tó ry c h p o w s ta w a ły no w e s tr o n n i­

c tw a , lecz w n ic z y m n ie ró ż n ią c e się od s ta ry c h , słu szn ie się te m u d z iw ili i s tr a c ili ju ż w ia rę w to, że się k ie ­ d y k o lw ie k d o c z e k a ją zje d n o czen ia . P rz y s z ło w re szcie to zjednoczenie w 1931 ro k u , ale p rze cie ż to n ie b y ło zjednoczenie id e o lo g iczne — ja k w ie ­ m y — p rz y m u s o w e ^ ta k ty c z n e , g d y w p o je d y n k ę s tr o n n ic tw a te n ie s ta n o ­ w iły ju ż n ic i >żyć nie m o g ły . S a n a cja ro z łu p a ła i to zjednoczone s tr o n n i­

ctw o , a reszta w e g e to w a ła aż do w o j­

ny, k ie d y to d o s tą p iła ła s k i i d o p u ­ szczona zo sta ła do w s p ó łp ra c y z en- d e k o s a n a c ją .

Nasze obecne zje d n o czen ie będzie z je d n o czen ie m id e o lo g ic z n y m , a w ię c tr w a ły m .

W A L K A O P O D ZIA Ł ŁUPU Gdy ro zp a tru jem y m iędzynarodo­

w e stosunki gospodarcze w obec­

n y m okresie od razu rzuca się nam w oczy fa kt, że układają się one W d w o ja k i sposób: albo na za­

sadzie ujarzm iania słabszych k ra ­ jó w przez silne, albo na zasadzie wzajemnej, przyjaznej współpracy.

Na zasadzie panowania, ucisku i w yzysku narodów słabszych' i m n ie j ro zw in ię tych gospodarczo przez przodujące k ra je k a p ita li­

styczne, przez w ie lk ie mocarstwa im perialistyczne układają się sto­

su n ki gospodarcze między pań­

stw am i k a p ita listyczn ym i.

I nic w ty m dziwnego. Nie in a ­ czej bowiem u kładają się w ew nę­

trzne stosunki społeczne tych państw, w k tó ry c h n ie w ie lk a garst­

ka k a p ita lis tó w dysponujących środkam i p ro d u k c ji panuje, uciska i w yzyskuje masy ludowe, p rz y ­ właszczając sobie owoce ich pracy.

Walka o rynku zbytu dla towa­

rów, k tó ry c h n ie można sprzedać w ew nątrz k ra ju , walka o wpływy w koloniach, jako źródła tanich surowców i nisko opłacanych rą k roboczych, walka o «.panowanie po­

średnictwa handlowego między k o n ­ tynentam i i poszczególnymi pań­

stwam i, w alka o najbardziej re n ­ towne ry n k i lokat kapitałow ych, walka o zdobycie piUywileju na zasadzie ,którego można osiągnąć większe zyski dla m onopolistycz­

nego kapitału, — oto najbardziej charakterystyczne cechy międzypań­

stwowych stosunków gospodarczych w obozie państw kapitalistycznych.

K a p ita ł -m onopolistyczny w osią­

ganiu ekspansywnych i spekulacyj­

nych celów posługuje się siłą kapi­

talistyczną państwa. Tym więcej, że coraz bardziej tej siły potrzebuje.

istotną cechę tych państw obozu postępu i pokoju.

W szystkie te państwa prowadzą planową gospodarkę, to znaczy świadomie w yko rzystu ją i stosują praw a ekonomiczne do przebudowy stosunków społecznych w k ie ru n ­ k u socjalizm u1).

Jednym z najważniejszych praw o d krytych przez Marasa jest fakt, że w a ru n k i m aterialnego b y tu spo­

łeczeństwa, a zwłaszcza w a ru n ki pro d u kcji, określają w 'ostatecznym

w y n ik u oblicze społeczeństwa.

W śród w a ru n k ó w p ro d u k c ji, n a j­

bardziej ru c h liw y m , najbardziej’

re w o lu c y jn y m czynnikiem są siły wytwórcze-’).

Zm ieniające się i rosnące w m ia ­ rę rozw oju społecznego siły w y ­ tw órcze rozsadzają stare przeżyte

Po pierwsze dlatego, że podno­

szenie się pozicmu sił w y tw ó r­

czych w innych krajach, przyspie­

sza nieuchronnie, powszechne zw y­

cięstwo ustroju socjalistycznego.

Po drugie, że skoro cpierają do­

brobyt i k u ltu rę swych k ra jó w na pracy obyw ateli („k to nie pracuje, niech nie je ‘‘), tępiąc w yzysk czło­

w ieka przez człowieka, nie mogą tolerować i nie tolerują w yzysku jednego narodu przez drugi.

Tak, ja k u podstaw przo d o w n ic­

twa klasy robotniczej leży zrozu­

m ienie przez nią potrzeby rezygna­

c ji z wąsko-cechowych interesów ro b o tn ika dla w ypełnienia w ie l­

k ie j, wyzwoleńczej, historycznej m is ji klasy robotniczej, ta k i u podstaw przodow nictw a ZSRR w rodzinie postępowych państvz św ia-

S ta ć się to m o g ło ty lk o d la te g o , że w s p ó ln ie z k la s ą ro b o tn ic z ą i pod je j p rz e w o d e m z n is z c z y liś m y u s tró j k a p ita lis ty c z n y , u s u n ę liś m y w ię c ty c h , k tó r y m zależało n a s ta ły m ro z b ija ­ n iu ru c h u ludow ego.

Trw ałym będzie nasze zjednocze­

nie dlatego, że mamy rząd ludowy z doświadczoną klasą robotniczą na czele, rząd któ ry nie pozwoli na roz­

bijanie naszej jedności, na niszcze­

nie naszych sil.

T rz e b a tu i to p o d k re ś lić , że k la s a , ro b o tn ic z a d o p o m o g ła n a m w ty m zje d n o cze n iu , g d y ż pod je j to p rz e ­ w o d e m d o jrz e w a ły nasze m y ś li, w y ­ c h o w y w a ł się nasz a k ty w , c ze rp ią c w z ó r ś w ia d o m o ści, k a rn o ś c i i d y s c y ­ p lin y z szeregów ro b o tn ic z y c h . B y li p rz e d w o jn ą ś w ia d o m i c h ło p i, k t ó ­ rz y ro z u m ie li po trze b ę so ju szu ro b o ­ tn ic z o -c h ło p s k ie g o , r o z u m ie li p o trz e ­ bę zje d n o c z e n ia r u c h u n a p la tfo r m ie te g o sojuszu. A le b u rż u a z ja u n ie m o ż ­ liw ił a im s p e łn ie n ie ty c h za m ierze ń . C h ło p i co ra z b a rd z ie j będą się p rz e ­ k o n y w a ć o ty m , że n o w y u s tró j ro ln y niesie im n a p ra w d ę p o p ra w ę b y tu , u w a ln ia ic h od c ię ż k ie j a m a ło p ro ­ d u k ty w n e j p ra c y , w n o s i nad wieś o żyw ie n ie , wyższy, k u ltu r a ln ie js z y po­

z io m życia:

J u ż d z is ia j n ie m a t a k ie j w si, gdzie b y n ie b y ło z w o le n n ik ó w w spólnego w ła d a n ia zie m ią . Z asię g te n będzie się rozszerzał, bo c h io p i za c z y n a ją się ju ż o rie n to w a ć , że c h o d zi tu o ich d o bro, a nie o n a rz u c e n ie im ja k ie jś n ie w o li, ja k to w ro g o w ie p ró b o w a li im w m a w ia ć . C h ło p i ju ż d o s trz e g a ją w sp ó łd zie lczo ści p ro d u k ty w n e j s w o ją w o ln o ść, w o ln o ś ć czasu i w o ln o ść od ty c h u tra p ie ń , ja k ie m a ją n a s k ą p e j m a io w y d a jn e j, in d y w id u a ln e j gospo­

darce.

N o w y syste m r o ln y w n ie s ie na w ieś n a u k o w e m e to d y u p ra w y z ie m i i h o ­ d o w li, w n ie s ie m asow e d o ś w ia d c z a l­

n ic tw o , w n ie s ie la b o ra to r ia badaw cze n a w ieś, co u s z la c h e tn i n ie ty lk o ro ­ ślin n o ś ć , ale ro z w in ie u m y s ły lu d z ­ k ie , n a u czy c h ło p ó w p o jm o w a n ia p rz y ro d y ora z rozu m n e g o, tw ó rc z e g o i celow ego w k ia d u s w e j p ra c y .

N o w y syste m r o ln y z m ie n i od zie ­ dziczone, zasępione oblicze w si, w n ie ­ sie n a w ie ś żywsze te m p o życia, ro z ­ w in ie k u ltu r a ln ie wieś.

N asza ro la , ja k o p rz o d o w n ik ó w r u c h u w ie js k ie g o , nie m oże się o g ra ­ n icza ć t y lk o do o b s e rw a c ji ty c h p rz e ­ m ia n . Z a d a n ie m n a szym je s t dopo­

m óc c h ło p o m w z ro z u m ie n iu tego idącego k u n im now ego życia.

*

G d y ru c h o w i lu d o w e m u p rz y w ró ­ c iliś m y je g o r a d y k a ln ą id e o lo g ię, gdy w ła d z a z n a jd u je się w rę k a c h ro b o ­ tn ik ó w i c h io p ó w , nasze hasło o za­

bezpieczenie P olsce n ie p o d le g ło ś c i p rz e s ta ło być h a s łe m z iu d n y m , de- k la m a to r s k im , a sta to się rz e c z y w i­

stością. P o ls k a L u d o w a s iln a , ju ż fiz iś n ie sz u k a zaczepek i w o jn y , lecz s to i i sta ć będzie n a s tra ż y p o k o ju , zg o d nie z w o lą m as lu d o w y c h k tó re w o jn y n ie p ra g n ą . D la te g o P o ls k a n ie w c h o d z i w żadne k o n s z a c h ty z b u rż u a z y jn y m i p o d żeg a cza m i w o je n ­ n y m i, lecz z a w a rła sojusz z p a ń s tw a ­ m i lu d o w y m i n a czele z p o tę ż n y m Z w ią z k ie m R a d z ie c k im , k t ó r y je s t o s to ją i g w a ra n te m p o k o ju a z a ra ­ zem g w a ra n te m n ie p o d le g ło ś c i P o l­

s k i o ra z n ie n a ru s z a ln o ś c i n aszych g ra n ic za c h o d n ic h . D la z a c h o w a n ia p o k o ju P o ls k a L u d o w a p o p ie ra p o ­ tężne r u c h y p o k o jo w e ś w ia to w e j de­

m o k r a c ji.

O to je s t, k o le d zy, słuszna, s p ra w ie ­ d liw a p o lity k a wobec w ła s n e j O jc z y ­ z n y i p o ls k ic h m as p ra c u ją c y c h . P o ­ lit y k ę tę b ę d z ie m y p ro w a d z ili d a le j ró w n ie ż w Z je d n o c z o n y m S tr o n n i­

c tw ie .

Władyslaw Kowalski.

K A P IT A L IS T A FIN AN SO W Y W M UND UR ZE D Y P LO M A TY W pocsątkowych bowiem okre­

sach kapitalizmu przy ca łk o w ity m panowaniu w olnej k o n k u re n c ji, typowym dla międzynarodowych stosunków gospodarczych był w y ­ wóz towarów.

K a p ita lis ta wywożący to w a ry do innego k ra ju interesow ał się w a­

ru n k a m i ogólnego bezpieczeństwa, cłam i, kosztam i transportu itp.

i starał się sobie zabezpieczyć pod ty m względem najbardziej ko rzyst­

ne w aru n ki. Reszta go m niej obcho­

dziła.

W późniejszych natom iast eta­

pach rozw oju kapitalizm u, w okresie im perializm u, panowania m iędzynarodow ych m onopoli k a p i­

talistycznych typ o w ym dla m iędzy­

narodowych stosunków gospodar­

czych staje się w yw óz kapitałów . K a p ita lista , k tó ry w yw ozi k a p i­

ta ły do innego k ra ju , k tó ry fin a n ­ suje tam budowę kolei, zakładów przem ysłowych, kopalni, w ie lk ic h p la n ta c ji itp . bardzo żywo in te re ­ sować się m usi całoksztaitem sto­

sunków gospodarczych i społecz­

nych tego k ra ju , lo ka ty kapitałow e obliczane są na w iele lat, niejedno­

k ro tn ie wym agają bowiem one spe­

cjalnych koncesji rządowych. ’ Dlatego k a p ita lis ta stara się zdo­

być w tym k ra ju w p ły w y p o litycz­

ne, tw orzy własne partie, ba prze­

prowadza nieraz „re w o lu c je “ i zm iany rządu (ja k np. ma to czę­

sto miejsce w k ra ja c h Środkowej i P ołudniow ej A m e ryki) byle ty lk o zapewnić sobie dłu g otrw a łe i w y ­ sokie zyski. W razie zagrożenia je ­ go interesów używa s iły zbrojnej lub nacisku dyplomatycznego inne­

go państwa, w k tó ry m posiada w p ły w y polityczne. P o lity k a zagra­

niczna państwa kapitalistycznego w ten sposób to ru je drogę eks­

pansji k a p ita łu finansowego w in ­ nych k ra ja ch i czuwa nad jego in ­ teresami. W tym a nie in n ym celu n a jw ię ksi k a p ita liś c i np.: Stanów Zjednoczonych obejm ują stanow i­

ska ambasadorów, m in is tró w , ge­

nerałów i adm irałów .

Panowanie jednego państwa nad d ru g im może przybierać różne, nę­

cące naw et w zrok obserwatora, fo r­

m y, nie zrhieniając jednak nigdy swej treści.

Lenin w swojej pracy o im peria­

lizm ie, jako najw yższym stadium ka p ita liz m u ta k pisał: „K a p ita ł finansow y i odpowiadająca mu po­

lity k a m iędzynarodowa, któ ra spro­

wadza się do w a lk i o ekonomiczny i p o lity c z n y podział świata, stw a­

rzają szereg przejściow ych fo rm zaieżncści państwowej i typow e dla tej epoki są nie ty lk o dwie pod­

stawowe g ru p y k ra jó w : władające k o lo n ia m i i kolonie, ale i różno­

rodne fo rm y k ra jó w zależnych po­

lity c z n ie ,fo rm a ln ie samodzielnych, w rzeczyw istości zaś oplątanych siecią zależności .finansow ej i d y­

plom atycznej“ (str. 87).

N ajbardziej w ym o w n ym ¡przykła­

dem ja k i ch a ra kte r m ają, m iędzy­

narodow e um ow y gospodarcze k ra ­ jó w k a p ita listyczn ych jest t. zw.

plan M arshalla, k tó ry pod pozora­

m i odbudowy gospodarki e uropej­

skie j i ożyw ienia w y m ia n y m ię ­ dzynarodow ej je s t w swej istocie próbą podporządkow ania interesów 18 państw europejskich interesom zachiannego, drapieżnego im p e ria ­ liz m u am erykańskiego.

3. SOCJALIZM W R O G IEM W SZELKIEGO U C ISK U

NARODOW

Z upełnie inaczej u kładają się sto­

sunki gospodarcze m iędzy ZSRR i k ra ja m i dem okracji ludow ej.

A b y nieco głębiej w yja śn ić isto ­ tę i c h a ra kte r tych stosunków, w a rto przypom nieć pewną bardzo

Fabryka maszyn im.

ju ż stosunki społeczne p ro d u k c ji i to ru ją drogę nowym, bardziej im odpowiadającym stosunkom spo­

łecznym.

Działanie tego praw a można dziś zupełnie w yraźnie obserwować w państwach kapitalistycznych. W i­

dzim y tam narastające s iły w y ­ twórcze, które rozsadzają stosunki społeczne, oparte na w yzysku czło­

w ieka ¡przez człowieka. Na ich miejsce przyjść muszą nowe sto­

su n k i społeczne oparte na w spół­

p racy lu d zi zgodnie z zasadą „od każdego w edług jego zdolności,

każdemu w edług je g 0 p rą c y “ . ZSRR i państwa dem okracji lu ­ dowej znają to 'p ra w o , stosują je

i W ykorzystują, do budow nictw a socjalistycznego.

N ie mogą w ięc opierać i nie opierają w zajem nych stosunków gospodarczych i p o litycznych na panowaniu, grabieży i w yzysku.

N ie mogą hamować i nie ham u­

ją ro z w o ju gospodarczego innych państw.

Lenina w Moskwie

ta, tk w i jego nieubłagana w alka z wszelkiego rodzaju nacjonalizm em , szowinizm em i panowaniem jed n e ­ go narodu nad drugim .

Podczas przyjęcia na K re m lu delegacji fiń s k ie j w d n iu 7 k w ie t­

nia 1948 r. oświadczył generalissi­

mus S ta lin m, in .:

„W ie lu lu d zi nie w ie rz y w moż­

liwość istn ie n ia między narodem w ie lk im a m ałym stosunków o p a r­

tych na ró w noupraw nieniu.

M y ludzie radzieccy, uwżamy, że ta kie stosunki są m ożliw e i że tak być powinno.

Ludzie 1 radzieccy uważają, że każdy naród — obojętne, czy w ie l­

k i, czy też m ały — ma swoje spe­

cyficzne w łaściwości, które stano­

w ią jego ty lk o cechę i któ rych brak in n y m narodom.

Właściwości te stanowią, ów w kła d ja k i w nosi każdy naród do ogólnej ska rb n icy k u ltu ry św ia to ­ w ej, uzupełniając i wzbogacając tę skarbnicę. W tym sensie wszyst­

kie narody — w ie lk ie i małe —

ROK 1 8 6 1

ALEKSANDER VVERYHA-DAROVVSRI

L A M E N T S & W ÏR SK I (Legenda ukraińska)

M yd. Bruksela 186) r.

Narodził się zły Antychryst, Wszystką szlachtę przybrał w kupę, Wszystką szlachtę przybrał w kupę, Zabronił bić chłopa w d...

Zabronił bić chłopa w d...

Dał mu ogród i chałupę I co zwierzem był od wieka Z chama stworzyć chce człowieka!

Narodził się zły Antychryst, Szlachta Skwirska aż omdlewa, Szlachta Skwirska aż omdlewa, Derdyczowska łzy wylewa, Berdyczowska łzy wylewa, Radomyślna wielce gniewna, A Humańscy humaniści Pogłupieli z nienawiści.

Narodził się zły Antychryst, Dzisiaj górą plemie chama, Dzisiaj górą plemie chama, Na oścież piekielna brama, Na oścież piekielna brama, Natura się wzdryga sama, Bez pana, bez ekonoma To Gomora i Sodoma!

Narodził się zły Antychryst, Na dokoła strach i zamęt, N a dokoła strach i zamęt,

Słyszne jedno płacz i lament, Słyszne jedno płacz i lament, Szlachta pisze swój testament, Co napisze to przekryśli, Tak jej zmiana nie po myśli.

Narodził się zły Antychryst, Przetrwaliśmy wojny wroga, Przetrwaliśmy wojny wroga, Przeżyliśmy mory srogie, Przeżyliśmy mory srogie, Przebyliśmy klęski mnogie, Daremszczyzny nam odjęto Zakazano robić w święto.

Narodził się zły Antychryst, Wionął na nas duch zachodn Wionął na nas duch zachodn Chłopi mają być swobodni, Chłopi mają być swobodni, Naród przez lud się odmłodni, A tern źródłem odmłodnienia

Szlachecka ma być kieszenią.

Narodził się zły Antychryst, Sławni nasi poprzednicy, Sławni nasi poprzednicy, Na sam odgłos obietnicy, Na sam odgłos obietnicy, Związali się w Targowicy, Woląc stracić swą Ojczyznę, Niż poddaństwo i pańszczyznę.

Narodził się zły Antychryst, Ukraino, kraju żyzny, Ukraino, kraju żyzny,

Cóż ty poczniesz bez pańszczyzny?

Cóż ty poczniesz bez pańszczyzny?

Jak ty zwykndesz do goliszny Bez pańszczyzny i bez bata Taż to istny koniec świata!

Narodził się zły Antychryst, Słysz mnie szlachto w Ukrainie Słysz mnie szlachto w Ukrainie Termin przechodu nie minie Termin przechodu nie minie A ty będziesz pasła świnie, Zginiesz w nędzy i sieroctwie Pamiętaj o mem proroctwie.

Narodził się zły Antychryst, Wszystką szlachtę przybrał w kupę Wszystką szlachtę przybrał w kupę Zabronił bić chłopa w d...

Zabronił bić chłopa w d...

Dal mu ogród ł chałupę, I co zwierzem był od wieka Z chama stworzyć chce człowieka!!

Amen.

R ady Naczelne S. L . i P. S. L. zebrane na wspólnym po­

siedzeniu w W arszaw ie w dniu 25 września u c h w a liły zgodnie żc nadeszła ju ż ch w ila ostatecznego zjednoczenia polskiego ruchu ludowego.

Kongres Zjednoczeniowy został wyznaczony na 27 listopada b. r. — pod hasłami (w n ie ro ze rw a ln y m ich- zw iązku)

W Ł A D Z Y L U D O W E J I N IE P O D L E G Ł O Ś C I P R Z E B U D O W Y S T R U K T U R Y R O L N E J S O JU S Z U C H Ł O P S K O -R O B O T N IC Z E G O B R A T E R S T W A Z E Z W IĄ Z K IE M R A D Z IE C K IM

znajdują się w identycznej sytu a cji i każdy naród posiada rów ną do­

niosłość, co k tó ry k o lw ie k bądź in ­ ny naród“ .

Celem w ym ia n y m iędzy ZSRR a k ra ja m i dem okracji ludowej jest w ięc umocnienie gospodarcze i po­

lityczne, przyspieszenie ro zw o ju go­

spodarczego i stałe podnoszenie do­

b ro b ytu , ośw iaty i k u ltu r y obu partnerów . Z umów gospodarczych zawartych na tych zasadach rzecz jasna w wyższym stopniu korzysta zawsze k ra j słabszy gospodarczo.

Od tych koniecznych rozważań ogólnych przejdziem y teraz do om ów ienia p ra k ty k i w ym ia n y go­

spodarczej między ZSRR a P ol­

ską.

4. POLSKO -RA D ZIEC K A W Y M IA N A HAN DLO W A Stosunki gospodarcze polsko-ra­

dzieckie rozpoczęły się już w ¡paź­

d z ie rn ik u . 1944 ro k u natychm iast po w yzw o le n iu pierwszego skraw ka ziem i polskiej z pod okupacji n ie ­ m ieckiej.

Z aw arta w tym miesiąfcu p ie rw ­ sza um owa handlow a zapewniała Polsce: 45 tys. ton węgla, baw ełny dla przem ysłu białostockiego, mą­

kę, sól, zapałki, n ic i itp . podstawo­

we a rty k u ły pierw szej potrzeby, któ rych d o tk liw y b ra k odczuwała ludność te ry to riu m P olski na wschód od W isły. Te pierwsze do­

staw y 'zostały spłacone z bieżącej p ro d u k c ji przem ysłu w okresie na­

stępujących 17 miesięcy.

W marcu 1947 r. otrzym ała P ol­

ska cd ZSRR pożyczkę w złocie w artości 28 m il. dolarów, któ ra um o żliw iła zakupienie już w tym ro k u niezbędnych maszyn, urządzeń in sta la cyjn ych itp . w krajach o

„tw a rd e j“ w alucie ,z k tó ry m i jesz­

cze w ty m czasie nie rozpoczęła Polska bardziej ożywionej w y m ia ­ n y tow arow ej. Splata te j pożyczki rozłożona została na 10 la t te rm in płatności pierwszej ra ty przypada na ro k 1950.

U m owa handlow a z ZSRR odna­

w iana jest co ro ku . Co ro k u ró w ­ nież ustalany je st obustronny spis to w a ró w podlegających w ym ia n ie . Ceny w yw ożonych i sprowadzanych to w a ró w określone są w oparciu o przeciętne ceny światowe.

Sprowadzam y z ZSRR przede w szystkim surowce, niezbędne dla naszego przem ysłu. Z dostaw ra ­ dzieckich p o k ry w a m y : część za­

potrzebow ania na bawełnę, w ię k ­ szość zapotrzebowania na ru d y żelaza, d e fic y t ro p y n a fto w e j, ben­

zyny, poważną część przyw ozu a lu ­ m in iu m , azbestu, surow ców chem i­

cznych i. t. p. Poza ty m o trz y m u je ­ m y z ZSRR wyposażenie techniczne dla rozbudow y gospodarstwa n a ro ­ dowego, zwłaszcza dla przem ysłu,

tr a k to ry i ko m b a jn y dla ro ln ictw a , sprzęt łączności, maszyny b u d o w la ­

ne, aparaty film o w e i t.p.

W ysyła m y do ZSRR: w ęgiel i koks, w y ro b y w łókiennicze i k o n ­ fe kcję , cukier, papier, w y ro b y szklane i porcelanowe, cyn k i t. p.

a rty k u ły , k tó ry c h p ro d u kcja dawno ju ż przekroczyła poziom przedw o­

jenny.

Oddzielną pozycję od r. 1946 do lutego 1949 r. stanow iła „w a lu ta w a lu t“ zboże, którego ZSRR do­

starczył nam razem około 1.800 t y ­ sięcy to n i to w ciągu powszechne­

go n ieurodzaju i w ie lk ie j spekula­

c ji ty m tow arem na ry n k a c h św ia­

tow ych. Ten przyw óz zboża u m o ż li­

w ił nam p rze trw a n ie najgorszego okres-, i osiągnięcie w latach na­

stępnych pełnej sam ow ystarczal­

ności żyw nościow ej. D ostaw y zbo­

ża p o s ta w iły na nogi nasze r o ln i­

ctwo, u m o ż liw iły bow iem chłopu w ram ach a k c ji siew nych p ra w ie cał­

ko w icie zlik w id o w a ć u g o ry w P o l­

sce, któ re s ta n o w iły przecież 48 procent obszaru u żytkó w ro ln ych w r. 1945.

Pobieżna naw et analiza lis ty to ­ w a ró w , świadczy o w y ją tk o w o ko ­ rzystnej dla P olski s tru k tu rz e obro­

tó w to w a ro w ych z ZSRR. P rz y w o ­ zim y bow iem głów nie surowce, a w y w o z im y to w a ry przem ysłowe. W dodatku poważną część należności możemy p o k ry ć usługam i portów , ko le i i poczty, *z k tó ry c h dla ko m u ­ n ik a c ji ze sw oją strefą okupacyjną w Niemczech korzysta Zw iązek Ra­

dziecki.

A ja k ie korzyści osiąga ZSRR z przyw ozu z P o lski gotow ych a rty ­ k u łó w przem ysłow ych? M im o ogro­

m u Z w ią z k u Radzieckiego i jego w ie lk ie g o potencjału gospodarcze­

go ma to pewne znaczenie, je ś li p rz y p o m n im y sobie, że główne ośrodki przem ysłow e Z w ią zku R a­

dzieckiego zn a jd ują się w centrum k ra ju , duża zaś ich część aż za U ra ­ lem.

W ym iana tow arow a z Polską u - ła tw ia w pew nym stopniu zaopa­

trzenie zachodnich części B ia ło ru s i i U k ra in y , ja k ró w n ie ż n a d b a łtyc­

k ic h k ra in Z w ią z k u .Radzieckiego w w ęgiel, te k s ty lia , cukier, cy n k i t.p. P rzyczynia się to do szybszego ro z w o ju gospodarczego ty c h ziem, ta k p o tw o rn ie zniszczonych przez w o jn ę i okupację h itle ro w ską .

N ic w ięc dziwnego, że p rz y obo­

p ó ln ych korzyściach tego rodzaju w y m ia n y powiększa się stale w yso­

kość o brotów ha n d lo w ych m iędzy ZSRR a Polską. Oto k ilk a liczb :3)

O b ro ty handlow e m iędzy ZSRR a Polską w m ilio n a ch dolarów.

1945 — 66,1 V - '

1946 _ 141,2 1947 _ 167,9 1948 — 215,0

Specjalnie doniosłą rolę odgryw a w naszym życiu gospodarczym u - mowa inw e stycyjn a ze Z w ią zkie m Radzieckim z początków 1948 r.

Na zasadzie te j u m o w y o trz y m y ­ wać będziemy corocznie poczynając od r. 1949 w przeciągu la t ośmiu maszyny, urządzenia w ytw órcze i całe kom pletnie wyposażone zakła­

d y przem ysłow e na sumę łączną 450 m ilio n ó w dolarów . D ostaw y te m ają ch a ra kte r k re d y tu tow a ro w e ­ go, a spłacone zostaną z bieżącej p o lskie j p ro d u k c ji przem ysłow ej w 5 la t po o trzym a n iu rocznych do­

staw.

W ramach tej u m o w y o trzym a ­ m y bezcenne w naszych w arunkach wyposażenie w ie lk ie j h u ty żelaza o p ro d u k c ji stali około 1,5 m ilio n a ton rocznie. U ruchom ienie te j h u ty przew idziane jest jeszcze w planie sześcioletnim, podw oi naszą p ro ­ d ukcję s ta li i s u ró w k i żelaza.

D alej przew idziane są urządzenia energetyczne, któ re podniosą nasz p otencjał e le k try c z n y o 500 tys.

kW , urządzenia p ro d u kcyjn e dla fa b ry k cementu o p ro d u k c ji 300 tys.

ton, maszyny któ re pozwolą ro zb u ­ dować unowocześnić nasz przem ysł m etalow y, w łó kie n n iczy, w ie r tn i­

ctw o naftow e, w ydobycie węgla, b u d o w n ictw o m ieszkaniowe i t.p.

Jeśli dodamy, że um ow a p rz e w i­

d u je ró w n ie ż pomoc techniczną ra ­ dzieckich specjalistów , udostępnie­

nie in fo rm a c ji, doświadczeń i w y ­ nalazków to zrozum iem y jasno, że bez życzliw ej pomocy Z w ią z k u Ra­

dzieckiego nie m ogłoby być naw et m o w y o ta k śm ia łym i dum nym planie, ja k im jest nasz sześcioletni plan.

T a k się przedstaw ia w w ie lk im skrócie obraz p o lsko-radzieckich stosunków gospodarczych.

Tego ty p u u m o w y ja k p o ls k o -ra ­ dziecka um ow a handlow a m ają zgoła in n y c h a ra kte r od dotychcza­

sowych um ów zaw ieranych przez rzą d y ka p ita listyczne P o lski przed­

w oje n n e j z in n y m i państw am i k a ­ p ita lis ty c z n y m i. W śród ta m tych u - m ów b y ły u m o w y m n ie j lu b więcej dla ty c h państw korzystne, a przez to m n ie j lu b więcej dla nas d o tk li­

we.

Traktorzysta Kabardyńskiej autono­

micznej Republiki Radzieckiej U m owa handlow a p olsko-radzie­

cka różni się zasadniczo od tych u - mów. S taw ia sobie bow iem za cel takie ułożenie w y m ia n y to w a ro w e j, aby to b y ło z korzyścią dla obu p artnerów . N ie ma w te j um ow ie żadnych ja w n y c h lu b u k ry ty c h za­

m ia ró w ograniczenia suwerenności słabszego partnera, je st natom iast w yraźna troska o dopompżenie m u w osiągnięciu ja k największego u - przem ysłow ienia i przyspieszenia jego ro z w o ju gospodarczego, a co za ty m idzie do b ro b ytu i k u ltu ry w ty m k ra ju .

U m owa ta ma rów nież pow ażny w y d ź w ię k m iędzynarodow y. W ska­

zuje bow iem masom p racującym in n ych państw, jęczących jeszcze pod jarzm em k a p ita lis tó w , że moż­

liw e je st inne, niż te, ja k ie ma u nich zawsze miejsce, ułożenie m ię ­ dzypaństw ow ych stosunków gospo­

darczych: na płaszczyźnie w sp ó ł­

pracy obu państw, a nie panowania jednego państwa nad d ru g im . Tak, ale ty lk o po obaleniu k a p ita liz m u i w ejściu na drogę budow ania socja­

lizm u , m ożliw a jest taka umowa.

S tanisław Cieślak

*) E. Szyr: W spółzawodnictwo p racy i w a lka 0 wyższy poziom planow ania, Nowe Drogi, 3, 1949 r.

!) P rzypom inam y lapidarne o kre ­ ślenie S talina: „N arzędzia p ro d u k­

c ji, p rzy pomocy któ rych w ystaw ia się dobra m aterialne, ludzie, k tó rz y w p ra w ia ją w ruch te narzędzia p ro d u k c ji i urzeczyw istniają p ro ­ dukcję dóbr m aterialnych, dzięki pew nem u doświadczeniu w w y tw ó r­

czości oraz w p ra w ie w w y k o n y w a ­ n iu pracy — w szystkie te cz y n n ik i razem wzięte tw orzą s iły w y tw ó r­

cze społeczeństwa“ (..Zagadnienia le n in iz m u “ , W -w a 1947, str. 507.

8) H. Różański. Pomoc radzie*

cka w re a lizo w a n iu p o lskich p la n ów gospodarczych. Gospodarka P ia n o * wa I. W arszawa 1949.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Aby ułatwić poruszanie się po nim umieszcza się obok napisów również odpowiednie „obrazki”, które ułatwiają orientowanie się gdzie co się znajduje.. O tych

Dla danych cią ąg gł łych znajduj ych znajdują ących si cych się ę w przedział w przedzia łach klasowych ach

Gdynia. Wybór pad? na Gdyni? ze wzgl?dów na.. to, ?e ma dzi?ki wy??obieniu dna

nić swego zdania i od tego czasu besztają się ciągle po gazetach chociaż się wcale osobiście nie

Właśnie w smutnych dniach choroby i śmierci Papieża ta prawda w cudowny sposób objawiła się naszym oczom: Kościół jest

Ten, który narodził się z Dziewicy Maryi, syn cieśli - jak mniemano, Syn Boga żywego - jak wyznał Piotr, przyszedł, aby nas wszystkich uczynić „kró­..

Kiedy dociera się do końca, okazuje się, że mój bohater czy też główna postać (a jest to nicpoń i zabójca) od początku nie żyje, i że niezwykłe okropności,

W Mieście jest takich kilka, lecz to ma szczególne właściwości, Znajduje się dokładnie na granicy dwóch odrębnych przestrzeni, dwóch radykalnie odmiennych światów, Jest