• Nie Znaleziono Wyników

Paradoks a poznanie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Paradoks a poznanie"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Lubański

Paradoks a poznanie

Studia Philosophiae Christianae 5/1, 193-204

(2)

teg o zastrzeżen ia ch cia łb y m dodać, że w ie le (n a w e t w y w o d y o m a w ia ­ nej k siążki) w sk a z u je na to, iż a n a liza sem io ty czn a n ie m oże dopro­ w ad zić do o sta teczn ej od p ow ied zi na filo z o fic z n e za g a d n ien ia typ u on to- logiczn ego. A c z k o w ie k p rzy czy n ia się do zlik w id o w a n ia n iep orozu m ień oraz ja ło w y ch dróg r o z w ią zy w a n ia p rob lem atyk i filo zo ficzn ej, n ie w y ­ starcza już jed n a k do rozw ażen ia m o żliw o ści różnych k o n stru k cji o n to - lo g iczn y ch (por. np. R. Ingarden, Spór o is tn ie n ie św ia ta , t. I, r. 2 oraz T. C zeżow ski, F ilo zo fia na rozdrożu, W arszaw a 1965, s. 12— 18). T y m - b ardziej zaś n ie je s t w sta n ie w y ja śn ić p rzez p ie r w sz e p ow o d y p ew n y ch sta n ó w rzeczow ych . A szu k a n ie ostateczn ych racji u n iesp rzeczn ia ją cy ch o n ty czn ie r z e c z y w isto ść trudno w y k lu c z y ć z gran ic filo z o fii p r eten d u ­ jącej do m iana n a u k o w ej (w szerszy m sen sie.) N a w e t o p isan a p rzez prof. C zeżo w sk ieg o m eto d a opisu a n a lity czn eg o , którą d a ło b y się p o tra k to ­ w a ć jako w zb o g a cen ie (pod p ew n y m w zg lęd em ) a n a lizy sem io ty czn ej o ek str a ję z y k o w e p o d ejście, n ie posiada ch a rak teru sp e cy ficzn eg o dla f i ­ lo z o fii (por. T. C zeżow sk i, dz. cyt, s. 18). N adto m eto d a a n a lizy sem io ­ ty czn ej n ie je s t obca sposobom u p raw ian ia n au k p ozafilozoficzn ych . O czy w iście, w s z y stk ie te „ a rg u m en ty ” są ty lk o g ło sem d y sk u sy jn y m „ku u w a d ze”, bo dla ro zw ią za n ia sp ra w y k o n ieczn e b y ło b y u przednie u sta len ie k ry terió w , ja k ie m a sp ełn ia ć filo zo fia p reten d u ją ca do m iana n auki. A to już przekracza ra m y n in ie jsz e j recen zji.

W ystarczy zau w ażyć na zak oń czen ie, ile to cie k a w y c h i p ro w o k u ­ jących do d ysk u sji (w sp raw ach za sa d n iczy ch dla teo rii n au k i i k on ­ cep cji filo zo fii) te m a tó w zo sta ło poruszonych p rzez prof. D ąm bską. N iem n iejszą za letą k sią ż k i je s t jej ogrom ny ła d u n e k r z eteln y ch in fo r ­ m a cji o pogląd ach k la sy k ó w ep istem o lo g ii, n a tle czego w sk a zy w a n o dopiero n o w e p rob lem y. Z aw arto ró w n ież w stu d iu m dużo solid n ej r o ­ b o ty u sta la ją cej i p o rząd k u jącej n ie ty lk o term in o lo g ię, lecz także sp raw y rzeczow e.

M IEC ZY SŁAW L U B A Ń S K I

P A R A D O K S A P O Z N A N IE

1. W stęp. 2. P r z y k ła d y p a ra d o k só w m a tem a ty czn y ch . 3. P arad ok s a in tu cja. 4. P aradoks a rzeczy w isto ść. 5. W nioski.

W stęp

P rzyjęło się n a zy w a ć parad ok sem tak ą w y p o w ied ź, k tóra w sw ej treści w y d a je się być sprzeczna z p o w szech n ie p rzy jęty m przek on an iem . Ta pozorna sp rzeczn ość p o w o d u je u o db iorcy in fo r m a c ji p a ra

(3)

dok saln ej p sy ch iczn y stan n iep ok oju in te le k tu a ln e g o , sta n d ziw n ości w stosu n k u do p rob lem u , którego d o ty czy d any paradoks. Z k la s y c z ­ n ych p r zy k ła d ó w p a ra d o k só w m ożna tu w y m ie n ić np. paradoks is tn ie ­ n ia liczb n iew y m iern y ch , p arad ok sy Z enona, parad ok s a n typ od ów itd. W e w sp o m n ia n y ch ele m e n ta c h „ n iep ok oju ”, „ d ziw n o ści”, k tóre p ociąga za sobą paradoks, w id zi się z w y k le bodziec d o p ro w a d zen ia in te n s y w ­ n y ch badań n a u k o w y ch , k tórych cele m je s t w y ś w ie tle n ie p o w sta łej s y ­ tu acji. T en „ n a u k o w y ” ry s parad ok su n a leży p o w ita ć z w ie lk im u zn a n iem ].

H istoria n au k i m ó w i nam , że lista p a ra d o k só w b yn a jm n iej n ie jest zakończona. W ro zw o ju n au k i p o w sta ją cią g le n o w e p aradoksy. D la p rzyk ład u m ożna tu w y m ie n ić szerok o znane p ara d o k sy z zakresu f i ­ zyk i w sp ó łczesn ej, jak np. paradoks k o rp u sk u ły i fa li dla cząstek e le ­ m en tarn ych , paradoks n iecią g ło ści p rzejścia elek tro n u w atom ie z j e ­ d nego p oziom u e n erg ety czn eg o na drugi itp. W e w sp ó łczesn ej m a tem a ­ ty ce tak że sp o ty k a m y się i to z w ie lk ą ilo śc ią zb io ró w o p a ra d o k sa l­ n ych w ła sn o ścia ch .

C elem teg o a rty k u łu jest o m ó w ien ie k ilk u n o w szy ch p arad ok sów m a tem a ty czn y ch oraz p rzed sta w ien ie na ich tle p e w n y c h w n io sk ó w ty p u m eto d o lo g icz n o -filo zo ficzn eg o . Z azn aczam y tu od razu, że ogra­ n icza m y się w rozw a ża n y ch p rzyk ład ach p a ra d o k só w w y łą c z n ie do m a ­ tem a ty k i. T ak ie za w ę ż e n ie rozw ażań p o zw o li na u zy sk a n ie co najm niej· d w u n a stęp u ją cy ch p o zy ty w ó w : 1° u m o żliw i d o k ła d n iejszą an a lizę p a­ r ad ok sów z racji ich dość jed n o liteg o ch arakteru, 2° u ła tw i u zy sk a n ie b ardziej p recy zy jn y ch i szczeg ó ło w y ch w n io sk ó w . O parte one b o w iem będą na bardziej ścisły ch , jed n o lity ch rozw ażan iach . W iększa ogólność tw ierd zen ia b o w iem pociąga za sobą w ię k sz e u b ó stw o treści w p o ­ rów n an iu do tw ierd zen ia bardziej sz c z e g ó ło w e g o 2.

1 Por. np. T. K o ta rb iń sk i, E lem en ty teo rii p ozn an ia, lo g ik i fo rm a l­ nej i m eto d o lo g ii nau k , W rocław — W arszaw a— K ra k ó w 1961, 258—259.

2 Z darzają s ię czasam i tu w y ją tk i. O ta k im w y ją tk u m ogą św ia d czy ć

n a stęp u ją ce sło w a : „T eoria k a te g o r ii” je s t n a jm ło d szy m z w ie lk ic h n a ­ rzęd zi m a tem a ty k i. N ic n ie św ia d czy tak siln ie o jed n o ści m a tem a ty k i jak w ła śn ie ona. S ta n o w i ona n o w y krok naprzód w d zied zin ę ab s­ trak cji. Isto tn ie, za jm u je się ona n ie rela c ja m i m ię d z y e lem en ta m i ja ­ k ieg o ś u sta lo n eg o zbioru, a le r ela c ja m i m ięd zy p rzed m io ta m i u stalon ej „ k a teg o rii”, a n a w e t r ela c ja m i m ięd zy różn ym i k a teg o ria m i. F akt, że taka og ó ln o ść n ie p ocią g a za sobą tr y w ia ln o śc i an i n a w e t u b ó stw a tej teo rii, nosi zn am ion a cu d u .” (G. C hoquet, A n a liza i B ourbaki, W i a d o ­

(4)

2. P rzy k ła d y parad ok sów m a tem a ty czn y ch

R ozpoczniem y od rozw ażań zw ią za n y ch z p o jęciem sp ójn ości. M ów iąc p otoczn ie, zbiór ja k iś jest sp ójn y, jeżeli sk ład a się z jed n ego „ka­ w a łk a ”, je ż e li n ie je s t zesp ołem „ lu źn y ch ” części. Np. k w ad rat, sz e ś­ cian to zbiory spójne. N a to m ia st np. zbiór liczb ca łk o w ity ch nie jest sp ójn y. Jasn ą je s t rzeczą, że istn ieją tak ie zb iory spójne, k tóre p rze­ sta ją n im i być, gdy u su n iem y z nich jed en punkt. D o ta k ich zbiorów n a le ż y np. odcinek. U su w a ją c z jego w n ętrza d o w o ln y jed en p unkt rozsp ajam y zbiór, otrzym u jąc dw a rozłączne odcinki. Istn ie ją o c z y ­ w iśc ie zbiory jed n o w y m ia ro w e, k tórych jed en p u n k t n ig d y n ie roz- spaja. N ajp rostszym p rzyk ład em m oże tu słu ży ć z w y k ły okrąg koła. T rzeba usunąć co n a jm n iej dw a różne p u n k ty, b y okrąg sta ł się n ie ­ spójny. G dyby jed n a k zap ytać, czy m ożliw ą je s t rzeczą, ab y istn ia ł ta k i zbiór spójny, k tó ry by po u su n ięciu jed n ego p u n k tu sta ł się całk o­ w ic ie n iesp ó jn y w ty m sen sie, że „rozpadałby s ię ” na p o szczeg ó ln e roz­ łą czn e p u n k ty , to in tu ic ja d ałab y nam raczej od p ow ied ź n eg a ty w n ą . T rudno b o w iem w y o b ra zić sob ie w sp om n ian ą ta k p arad ok saln ą s y ­ tuację.

O kazuje się jed n ak , że p rzyk ład tak iego rodzaju zbioru istn ie je . Z o­ sta ł on sk o n stru o w a n y w r. 1921 p rzez B. K n a ste fa i K. K u ra to w sk ie- go 3. P u n k tem w y jśc ia k o n stru k cji jest tzw . m io tełk a C antora. P o w sta je ona p rzez p o łą czen ie od cin k am i p ro sto lin io w y m i p u n k tu p łaszczyzn y с w sp ó łrzęd n y ch (1/2, 1/2) z p u n k ta m i dobrze zn an ego zbioru Cantora. N a stęp n ie z danego odcinka b ierzem y p u n k ty o rzęd n ych w y m iern y ch , je ż e li od cin ek zaw iera k o n iec „ w y jęteg o ” p rzed ziału p rzy k on stru k cji zbioru C antora. W przyp ad k u p rzeciw n y m b ierze m y z od cin k a p u n k ty o rzęd n ych n iew y m iern y ch . T ak p o w sta je zbiór K n astera — K u ra to w - skiego. M ożna w y k a za ć, że zbiór ten jest spójny, tj. (m ów iąc p otocz­ n ie) „ jed n o k a w a łk o w y ”, zarazem jed n a k p u n k t (1/2, 1/2) rozspaja go na o d d zieln e izo lo w a n e p u n k ty. In n ym i sło w y , zbiór K n a stera —K u ra- to w sk ieg o po u su n ięciu p u n k tu (1/2, 1/2) n ie ty lk o p rzesta je być zb io ­ rem spójnym , ale n ie zaw iera żad n ego podzbioru sp ójn ego, m ającego w ię c e j n iż jed en pun k t. Jak w id ać, p u n k t (1/2, 1/2) m oże być n azw an y „ ek sp lo d u ją cy m ”. S p ó jn y zbiór K n astera— K u ra to w sk ieg o , po u su n ię ­ ciu p u n k tu (1/2, 1/2) e k sp lo d u je „rozsyp u jąc się ” na p o szczeg ó ln e p u n k ty.

Jasn e jest, że opisana sy tu a cja m oże być u w ażan a za paradoksalną. W idać to szczeg ó ln ie w y ra źn ie, k ied y w n ik n ie się n ieco d okładniej w stru k tu rę sa m eg o zbioru K n a stera —K u ratow sk iego. D la in tu ic ji d ziw

-3 Zob. B. K n a ster et C. K uratow sK i, Sur le s en sem b les co n n ex es,

(5)

n e jest zarów n o to, że o m a w ia n y tu taj zb iór je s t sp ójn y, jak i jego w ła sn o ść „ ek sp lo d o w a n ia ” p o u su n ięciu jed n ego ty lk o p u n k tu (1/2, 1/2).

Z ap ytajm y teraz, czy lin ią k rzy w ą m ożna w y g e łn ić sześcian ? P o ­ dob n ie jak p op rzed n io in tu ic ja zdaje się nam su gerow ać, że n ie jest to m o żliw e. W ja k i b o w iem sposób d ałob y się coś tró jw y m ia ro w eg o „ w y ­ p e łn ić ” czym ś jed n o w y m ia ro w y m tylko? W ja k i sposób czym ś co p o ­ siada ty lk o d łu gość m ożna „ w y p ełn ić” zb iór m a ją cy i d łu gość i szero ­ kość i w y sok ość?

O kazuje się jed n ak , że o d p ow ied ź i na to p y ta n ie jest p ozytyw n a. M ożna też p op row ad zić lin ię k rzyw ą, ab y w y p e łn iła ona ca ły tr ó jw y ­ m ia ro w y sześcia n 4.

Z au w ażm y, że k rzy w e w y p e łn ia ją c e jak iś obszar (p łask i w zg lęd n ie p rzestrzen n y) n oszą n a zw ę k rzy w y ch P ea n y . P ie r w sz y b o w iem p r z y ­ k ład k rzy w ej cią g łej w y p e łn ia ją c e j c a ły obszar p ła sk i podał P ea n o w r. 1890 ’. W id zim y w ię c , że teg o rodzaju p rzy k ła d y są znane w m a ­ te m a ty c e ju ż n ie m a l 80 lat. K ied y m a tem a ty cy zap ozn ali się z tym p ierw szy m p rzy k ła d em P ea n y , w y w o ła ło to duże z a in tereso w a n ie o d ­ k ry ciem i p o cią g n ęło za sobą w ie lk ą ilo ść prac p o św ięco n y ch tej pro­ b lem a ty ce. N a jw y b itn ie jsi m a tem a ty cy p ra co w a li nad tym za g a d n ie­ n iem . W ypada tu w y m ie n ić ta k ie n a zw isk a ja k H ahn, H ilb ert, M oore, P o ly a . Z m a te m a ty k ó w p olsk ich p isa ł o tej p ro b lem a ty ce prof. W. S ierp iń sk i.

Jak o trzeci p rzyk ład rozw ażm y zbiór b ęd ący w sp ó ln y m b rzegiem trzech p ła sk ich obszarów .

N a jp ierw zw ró ćm y u w a g ę na to, że zu p ełn ie p rostą i jasną spraw ą je s t is tn ie n ie zbiorów , b ęd ących w sp ó ln y m b rzegiem d w u obszarów p ła sk ich . Np. okrąg k oła jest w sp ó ln y m b rzeg iem w n ętrza k oła i jego zew n ętrza, p od ob n ie elip sa jest w sp ó ln y m b rzegiem dw u p łask ich ob sza­ rów , m ia n o w ic ie w n ętrza e lip sy i jej zew n ętrza. P rzy k ła d ó w tego ro­ dzaju jest dużo i ich is tn ie n ie n ie jest żad n ym p rob lem em dla in tu icji. S ąd zim y, że ta k p o w in n o być z regu ły. T o też k ie d y zap ytam y, czy is tn ie ją ta k ie zb iory p ła sk ie, aby k ażdy ich p u n k t b y ł w sp ó ln y m b rze­ g iem trzech ob szarów , w ó w cza s in tu cja (podobnie ja k w przypadkach poprzednich) w y d a je się m ów ić nam raczej n ie. J ed n a k że w n ik liw sz e b ad an ia w y k a zu ją , że je s t to m ożliw e.

Z arys k o n stru k cji o m a w ia n eg o o b ecn ie zbioru w y g lą d a następująco. B ierzem y na p ła szczy źn ie koło K. U su w a m y z n ie g o n a stęp n ie w n ę ­ trza d w u m n iejszy ch k ó ł p ołożon ych w w n ętrzu k oła K. Z ałóżm y, że o d ległość d o w o ln eg o p u n k tu zbioru p o w sta łeg o z w y jśc io w e g o k oła К p rzez u su n ięcie d w u w sp o m n ia n y ch kół, od k ażd ego z u su n ięty ch kół

4 Zob. np. A. L elek , Z biory, W arszaw a 1966, 108— 109.

5 G. P ean o, Sur u n e courbe, qui rem p lit to u te une aire p la n e,

(6)

oraz od zew n ętrza kola K, n ie p rzekracza liczb y 1. O znaczm y ten zbiór p rzez K 1# P o n u m eru jm y w n ętrza u su n ięty ch k ó ł i u w a ża jm y je za obszary nu m er 1 oraz 2. Z ew n ętrze koła К n a z w ijm y ob szarem nu m er 3. (Rys. 1) P o p ro w a d źm y n a stę p n ie z k a żd eg o z u su n ięty ch dw u kół

oraz z zew n ętrza k oła К (czyli z trzech obszarów 1, 2, 3) p aram i roz­ łą czn e „k a n a ły ” tak, ab y od ległość każd ego pun k tu zbioru p o w stałego z K i p rzez u su n ięcie w n ę tr z p o p row ad zon ych k a n a łó w (oznaczm y go p rzez K 2) od d o w o ln eg o z trzech p o w ięk szo n y ch w o p isa n y w y żej sposób obszarów 1, 2, 3 b y ła n ie w ię k sz a n iż 1/2. (Rys. 2) I p o stęp u jm y ta k dalej do n iesk o ń czo n o ści. Z atem zbiór K n p o w sta je ze zbioru K n-j p rzez tak ie p o p ro w a d zen ie p aram i ro złączn ych k an ałów z trzech ro zp a try w a n y ch obszarów , ab y od ległość k ażd ego p u n k tu zbioru K n od w sz y stk ic h trzech obszarów jed n o cześn ie n ie p rzek raczała liczb y l/n .

B ierzem y n a stęp n ie część w sp ó ln ą , czyli ilo c z y n m n o g o ścio w y , s k o n ­ stru o w a n y ch zb iorów K n, tj. zbiór К = K n. Z k o n stru k cji jest jasne, że zbiór K n posiad a żądaną p arad ok saln ą w ła sn o ść. K ażd y jeg o punkt je s t w sp ó ln y m b rzegiem trzech p ła sk ich obszarów .

D la in fo rm a cji dodajm y, że sto su ją c an alogiczn ą k on stru k cję, m ożna pod ob n ie ła tw o zb u d ow ać zbiór będ ący w sp ó ln y m b rzegiem n p łask ich obszarów , dla n = 4, 5, 6, ... S y tu a cja p arad ok saln a p o ja w ia się już przy lic z b ie 3. D la liczb w ię k sz y c h sp raw a je s t z u p e łn ie podobna i n ic is to ­ tn ie n o w eg o tutaj n ie p o ja w ia się.

P rzejd ziem y tera z do n astęp n ego p rzykładu do tzw . p arad ok saln ego rozk ład u k u li. C hodzi tu o za g a d n ien ie n a stęp u ją ce. N iech d an a b ędzie k u la tró jw y m ia ro w a Q. S. B an ach i A. T arsk i u d o w o d n ili w r. 1924, że daną k u lę Q m ożna p o d zielić na 5 części w tak i sposób, iż sk ład ając o d p o w ied n io t e części o trzym a się d w ie p e łn e k u le tej sam ej w ie lk o śc i, co kula w y jśc io w a Q 6. N ie trzeb a n ik o g o p rzek o n y w a ć, że w y n ik 6 Zob. S. B a n a ch e t A. T arsk i, Sur la d eco m p o sitio n d es en sem b les d e p oin ts en p a rties r e sp e c tiv e m e n t co n g ru en tes, Fund. M ath. 6 (1924), 244— 277. Ś c iś le biorąc B a n a ch i T arsk i w y k a z a li is tn ie n ie w sp o m n ia ­ n eg o rozk ład u k u li p rzy p o d zia le jej n a w ięk szą liczb ę części. L iczba 5 je s t o sią g n ięty m tu m in im u m p rzez p ó źn iejszy ch b a d a czy teg o z a ­ g a d n ien ia.

(7)

B an ach a i T a rsk ieg o jest w y so c e p arad ok saln y. S ta n o w i on, jak gd yb y, w y z w a n ie d la „ z d ro w o -ro zsą d k o w ej” naszej in tu ic ji geo m etry czn ej.

W sp o m n ijm y o jeszcze jed n y m p a ra d o k sa ln y m fa k c ie g eo m etry cz­ nym . J e st rzeczą zrozu m iałą i jasn ą, że lu k k r z y w o lin io w y posiada ty lk o długość. J e śli k to ś ch cia łb y m ó w ić o jego polu , to trzeba b y p o w ie ­ dzieć, że je s t ono ró w n e zeru. O k azu je się jed n ak , że m ożna podać k o n stru k cję łu k u , k tó ry p o sia d a łb y p o le dod atn ie, a w ię c w ię k sz e od z e r a .7 I s tn ie je w ię c łu k o d odatnim polu. K o n stru k cja w sp o m n ia n eg o łu k u je s t dość prosta. N ie b ęd ziem y jed n a k tu taj jej p od aw ać ze w z g lę ­ du na ch arak ter teg o artyk u łu . W ystarczy nam sam a w ia d o m o ść o m a ­ jącym m ie jsc e p a ra d o k sa ln y m fa k c ie g eo m etry czn y m .

Z w ró ćm y o b ecn ie u w a g ę na jeszcze jed en bardzo elem en ta rn y p a ­ radoks zw ią za n y ze zbioram i p rzelicza ln y m i. Z o sta ł on p od an y p rzez prof. W. S ierp iń sk ieg o .

Z a łó żm y m ia n o w ic ie , że co rok u sta w ia s ię 10 n o w y ch p ro b lem ó w n au k ow ych . P r z y p u ść m y d alej, że w każd ym rok u ro zw ią zu je się ty lk o jed en z p o sta w io n y c h do danej c h w ili p rob lem ów . O tóż ok azu je się, że m im o iż liczb a n iero zw ią z a n y c h zagad n ień b ęd zie s t a le w zrastać, to jed n a k każd e za g a d n ien ie zo sta n ie w sw o im c za sie ro zw ią za n e, o ile ty lk o za ło ży m y , że lu d zk o ść b ęd zie is tn ie ć n ie sk o ń c z e n ie długo. T en p a ­ radoks p osiad a n a stę p u ją c e u zasad n ien ie.

J e st rzeczą jasn ą, że liczb a p ro b lem ó w n iero zw ią z a n y c h b ęd zie sta le w zrastać. P o n ie w a ż , zg o d n ie z założen iem , w k ażd ym roku sta w ia się 10 p rob lem ów , zaś ro zw ią zu je się jed en ze w sz y stk ic h do danej c h w ili p o sta w io n y c h , to po n la ta ch liczb a n iero zw ią z a n y c h p ro b lem ó w b ęd zie w y n o sić: 10η — n = 9n. J e ż e li jed n ak p o n u m eru jem y sta w ia n e p ro­ b le m y i w k ażd ym roku b ęd ziem y r o z w ią z y w a ć z a g a d n ien ie o n a j­ m n ie jsz y m n u m erze, w ó w cza s n -t y p rob lem z o sta n ie ro zw ią za n y po n latach . P rzeto w sw o im cza sie k a żd y p rob lem zo sta n ie r o z w ią z a n y .8 N a leży za zn aczyć, że p od an e tu p r zy k ła d o w o p arad ok sy n ie w y ­ czerpują w n a jm n ie jsz e j m ierze lis ty is tn ie ją c y c h p arad ok sów w m a­ tem a ty ce. W w ie lu d ziałach w sp ó łczesn ej m a te m a ty k i zn am y ich w ie le . N a jlic z n ie jsz e b od ajże są w teo rii m n o g o ści i top ologii. P r z e d sta w ia n ie ich tu taj za jęło b y zb yt w ie le m iejsca . N ad to n ie k ażda sy tu a cja p a ­ ra d o k sa ln a d aje się ła tw o p rzed sta w ić w sposób e le m en ta rn y bez te r ­ m in o lo g ii fa c h o w e j. T oteż p o p rzesta jem y na w y m ie n io n y c h sześciu zb iorach o w ła sn o ś c ia c h p a ra d o k sa ln y ch i p rzech o d zim y o b ecn ie do

7 Zob. np. W. S ierp iń sk i, W stęp do teo rii m n o g o ści i top ologii, W ar­ szaw a 1965, 111— 113.

8 Zob. W. S ierp iń sk i, O stu p ro sty ch a le tru d n y ch zagad n ien iach a ry tm ety k i, W arszaw a 1959, 33.

(8)

b liższego ich zbadania pod in te r e su ją c y m nas p u n k tem w id z e n ia m eto - d o lo g iczn o -fflo zo ficzn y m . C h cem y b ow iem w ten sp osób u zysk ać p ew n e k o n k retn e w n iosk i.

3. P arad ok s a in tu icja

Z a p y ta jm y teraz, ja k ie u w a g i n a su w a ją się na tem a t ro li in tu icji w p oznaniu, w św ie tle p rzed sta w io n y ch w y żej p arad ok sów . Jaką m ożna jej p rzyp isać fu n k c ję i zn a czen ie w poznaniu?

O gólnie biorąc p o w iem y , ż e o m ó w io n e p arad ok sy w sk a zu ją na to, iż in tu icja je s t zaw odna. N ie m ożn a p o leg a ć w p e łn i n a jej su gestiach . W p rzyp ad k u b o w iem p arad ok su p ierw szeg o z p o d a n y ch w y ż e j, in tu ­ icja jest sk ło n n a p od su w a ć m y śl, że zbioru sp ó jn eg o n ie m ożn a przez u su n ięcie jed n eg o ty lk o p u n k tu „rozsyp ać” na p o szczeg ó ln e o d d zieln e p u n k ty, w przyp ad k u d ru giego p arad ok su — ż e coś jed n o w y m ia ro w eg o n ie m oże w y p e łn ić sobą obszaru tró jw y m ia ro w eg o , w p rzypadku tr z e ­ cieg o — że n ie is tn ie je ta k i zbiór, którego k ażd y p u n k t b y łb y w sp ó l­ n ym b rzegiem trzech ob szarów jed n o cześn ie, w p rzyp ad k u czw a rteg o — że z k u li n ie m ożna otrzy m a ć dw u k u l tej sam ej w ie lk o ś c i co k ula w y jśc io w a , w p rzyp ad k u p ią teg o — że łu k n ie m o że m ieć p ola do­ d atn iego (w ó w cza s b o w iem p rzesta łb y być lu k iem , sta łb y się czym ś co p osiada p o w ierzch n ię), w przyp ad k u o sta tn ieg o — że gd y sta w ia s ię w ię c e j zagad n ień , n iż ro zw ią zu je, to będą is tn ia ły p ro b lem y , k tóre n ig d y n ie doczek ają się rozw iązan ia. W id zieliśm y jed n ak że, że su g e s tie te ok a za ły się b łędne. To zm u sza n as do o strożn ości przy k iero w a n iu się in tu icją i p o leg a n iu na jej in sp iru ją cy ch fu n k cjach . In tu icja w in n a przeto być k o n tro lo w a n a i k ształcon a.

M ożna w ię c i n a le ż y k o n tro lo w a ć in tu icję oraz ją k ształcić. M ó w ie­ n ie o k szta łcen iu in tu ic ji i p o stu lo w a n ie tego posiad a w ię c sen s. In tu ­ icja jest w p r a w d z ie cen n y m n arzęd ziem h e u r y sty c z n y m , n ie m oże j e ­ dnak b yć u w ażan a za jed en ze sp osob ów d ow od zen ia tw ierd zeń . Im b ardziej in tu ic ja z o sta n ie w y sz k o lo n a (w danej d zied zin ie w ied zy) na bazie fa k tó w w op arciu o p racę rozum u, ty m le p sz e m o że nam od­ dać u słu gi. W yd aje się, że u św ia d o m ien ie so b ie d ok ła d n e teg o stan u rz eczy jest w ażne. R zu tu je to na w ie le rozw ażań d o ty czą cy ch p ro­ b le m a ty k i o g ó ln o -filo z o fic z n e j. Z a sy g n a lizu jm y w y ła n ia ją c e s ię tu p ro ­ b le m y zw ią za n e z in tu icją , jak np. p rob lem jej ró żn y ch ro d za jó w oraz ich k la s y fik a c ji, czy te ż z a g a d n ien ie sp ra w d zia n u dla b ezb łęd n ego u jm o w a n ia in tu ic y jn e g o r z e c z y w isto śc i itp. D o jście do o m a w ia n ej p ro ­ b le m a ty k i w sto p n iu zn a czn y m m a m iejsce d zięk i z a istn ie n iu w n au ce zja w isk typ u p arad ok saln ego.

J e śli p rzy jrzelib y śm y się n ieco d ok ład n iej p rzed sta w io n y m w yżej paradoksom , to za u w a ż y lib y śm y , że p o ja w iły się o n e na sk u tek braku

(9)

p recy zji w in tu ic y jn y m u jęciu p roblem u. In tu ic ja n ie p o tra fiła p rzed ­ sta w ić nam w sposób ś c isły i p r ecy zy jn y treści ta k ich p o jęć jak zbiór sp ó jn y , łu k p ro sty , obszar tr ó jw y m ia ro w y , „ isto ta ” n iesk o ń czo n o ści p rzelicza ln ej itd., n ie p o tra fiła — m ó w ią c n ieco d ok ład n iej — sta n o w ić w y sta rcza ją cej p o d sta w y , na której b azu jąc u m y sł m ó g łb y sfo r m u ło ­ w a ć a d ek w a tn e d e fin ic je w sp o m n ia n y ch pojęć. P a ra d o k sy p o ja w ia ły się za w sze w te d y , g d y (jak to się p óźn iej ok azało) dość „gru b e” in tu ic je b y ły k o n fr o n to w a n e z u ściślen ia m i p o jęcio w y m i. W y d a je się, że to w w y sta r c z a ją c y sp osób w sk a zu je, n ie m ożna p o p rzestaw ać na su g e stia c h in tu ic y jn y c h przy p recy za cji pojęć. O d n ośn ie p a ra ­ d oksu np. k rzy w ej cią g łej w y p e łn ia ją c e j obszar, z a u w a żm y iż o d k ry ­ c ie dok on an e p rzez G. P ea n o za ch w ia ło d z ie w ię tn a sto w ie c z n y m i in t u ­ icja m i o d n o szą cy m i się do p ojęcia k rzy w ej. Z arazem p rzy czy n iło się to do lep szeg o w y p r e c y z o w a n ia p ojęcia k rzy w ej. P arad ok s P e a n y w y k a za ł, że n ie m ożn a d efin io w a ć k rzy w ej jak o zbioru p u n k tó w , będ ącego c ią ­ gły m obrazem od cin k a g e o m e tr y c z n e g o 9. N a le ż y za tem pojęcia, dane nam n a jp ierw w a k cie p ierw o tn ej in tu ic ji, p recy zo w a ć. Ta u w aga to ta k że jed en z d o n io sły ch w n io sk ó w , p ły n ą c y c h z p o ja w ia n ia się p a ra ­ d ok sów . N ie m ożn a p o p rzesta w a ć na in tu ic y jn y m u jm o w a n iu pojęć. P o jęcia n a le ż y p recy zo w a ć i to coraz su b teln iej. U z y sk u je się w ó w cza s is to tn y p o stęp w n a u ce ,0.

S treszcza ją c p o w ie m y w ięc, że in tu icja sta n o w i jak g d y b y w e w n ę tr z ­ n y bod ziec za ch ęca ją cy do p o d ejm o w a n ia rozw ażań n a u k o w y ch w p e w ­ n ym k ieru n k u , a ta k że w y ty c z a p ierw sze g r a n ic e b a d a n iu n aukow em u. Jed n ak że je s t ona zaw odna. D la teg o w in n a b y ć k o n tro lo w a n a i k sz ta ł­ cona przy p om ocy p racy u m ysłu.

4. P arad ok s a r z eczy w isto ść

Z a sta n ó w m y się o b ecn ie nad p y ta n iem , czy i ja k ie is tn ie ją rela c je zach od zące m ięd zy p arad ok sem a n a szy m p o zn a w a n iem rzeczy w isto ści. P rzy jm u ją c za p u n k t w y jś c ia zazn aczon y w e w s tę p ie fa k t „n iep ok oju ” in te le k tu a ln e g o p o w o d o w a n eg o p rzez p o ja w ia n ie się p arad ok sów , k tó ry

9 Zob. np. A. L elek , O fu n k cja ch P e a n y , P r a c e M a t e m a t y c z n e 7 (1962), 127.

10 N a p o k rew n y tem a t ro li, jaką p ełn i in tu ic ja g eo m etry czn a w e w sp ó łc z e sn e j m a te m a ty c e por. c ie k a w e u w a g i H. F reu d en th a la w jego a r ty k u le pt. „T he r o le o f g eo m etrica l in tu itio n in m odern m a th em a ­ tic s ”, ICSTJ R e v i e w o{ W o r l d S cien ce 6 (1964), 206— 209. A r ty k u ł w sp o m ­ n ia n y k o ń czy się zn a m ien n y m zdaniem : „ In tu ic je bez p o jęć są p u ste, p ojęcia bez in tu ic ji są śle p e ”. J est ono, jak d obrze w ia d o m o , p arafrazą zn an ego p o w ie d z e n ia K anta.

(10)

ty m sa m y m sta n o w i b od ziec do in te n sy w n ie js z y c h b ad ań n a u k o w y ch , m ożem y sp o d ziew a ć się p o zy ty w n eg o w p ły w u p arad ok su na b ardziej a d e k w a tn e p o zn a w a n ie rzec z y w isto śc i. Z aznaczm y w y r a ź n ie , że w y ­ raz „ rz e c z y w isto ść ” ro zu m iem y tu m o ż liw ie szerok o, a w ię c oznacza on k a żd y p rzed m iot badań n a u k o w y ch . W szczeg ó ln o ści m ożem y m ó­ w ić o r z e c z y w isto śc i m a te m a ty c z n e j, tj. o ty m co je s t p rzed m iotem badań m a t e m a ty k i11. To w ła ś n ie zn a czen ie term in u „ rz e c z y w isto ść ” m am y g łó w n ie na m y śli, k ie d y ro zw a ża m y p ro b lem a ty k ę p a ra d o k só w w sp ó łczesn ej m a tem a ty k i. Jed n a k że w n io sk i w a żn e będą o g ó ln ie, n ie ty lk o w o d n iesien iu do w y ró żn io n eg o zak resu r z e c z y w isto śc i m a tem a ­ ty c z n e j, M a to m ie jsc e z tej racji, że w n io sk i będą p o sia d a ły ch ara­ k ter „ w ezw a n ia do o stro żn o ści”.

P rzy g lą d a ją c się po k o le i o m ó w io n y m parad ok som , w id zim y bez trudu, że p ie r w sz y z n ich p o zw a la lep iej ująć treść p o jęcia sp ójn ości. J e ś li c h c ie lib y śm y u trzy m a ć n a sze p ierw o tn e in tu icje, z w ią za n e ze sp ó jn o ścią , to m ożn a b y w ty m p a rad ok sie w id z ie ć od p ow ied ź na p y ­ ta n ie, czy to p o lo g iczn e p o ję c ie sp ó jn o ści od p ow iad a a d e k w a tn ie w sp o m ­ n ia n y m in tu icjo m . J e ż e li n a to m ia st p r z y ję lib y śm y za n iep o d w a ża ln ą d efin icję sp ójn ości, w ó w c z a s trzeba b y p o w ied zieć, że in tu ic ja n ie h a rm o n izu je z n ią c a łk o w icie. P o w s ta je w ten sposób g łę b s z y p rob lem „ n a tu ry ” sp ójn ości. P rzez z a ry so w a n ą tu k o n tr o w e r sję m ięd zy im p li­ k acjam i p ły n ą cy m i z d efin icji sp ó jn o ści oraz su g e stia m i in tu ic ji u zy ­ sk u jem y g łęb szy , le p sz y , śc iśle jsz y w g lą d w m eritu m zagad n ien ia.

P pdobnie, biorąc drugi z o m ó w io n y ch p arad ok sów , u zy sk u jem y d zięk i n iem u b ardziej d ok ład n e w n ik n ię c ie w isto tę zw ią zk u zach od zącego m ięd zy tw o ra m i je d n o - i tr ó jw y m ia r o w y m i (czy też ogóln ie: w ie lo w y ­ m iarow ym i). O kazuje się, że sam a różność w y m ia r ó w n ie je s t tu is to ­ tna. P o d o b n ie n ie je s t isto tn a sam a liczb a e le m e n tó w sk ła d o w y ch . I w jed n y m i w drugim w y p a d k u jest ich n ie p r z e lic z a ln ie w ie le (do­ k ła d n iej: con tin n u m ). N a jisto tn ie jsz e w y d a je się tu b yć u p orząd k ow a­ n ie elem en tó w . P rzeto p o ję c ie porządku b y ło b y jed n y m z p o d sta w o ­ w y c h p ojęć m a te m a ty c z n y c h .12

11 W p o w y ższy m zd an iu n ie w y p o w ia d a m y się w c a le n a te m a t p rzed ­ m io to w eg o ch a ra k teru o k reślen ia m a te m a ty k i i n iczego w n im n ie p rzesąd zam y. J e st ono ty lk o w y g o d n y m sk ró tem d la p rostszego w y p o ­ w ia d a n ia się.

12 C iek aw a w y d a je się być a n a lo g ia z m y ślą L eib n iza , k tó ry w p rze­ strzen i w id z ia ł „form ę m n o g o ści”. Por. W. T a ta rk iew icz , H isto ria f ilo ­ zofii, t. II, W arszaw a 1968, 88. Ten fa k t w sk a z y w a łb y zarazem na g en ia ln ą in tu ic ję L eib n iza , k tóra u zy sk a ła p o tw ie r d z e n ie dopiero pod k on iec X IX w iek u .

(11)

T rzeci parad ok s, k tó ry m ó w i o istn ie n iu zbioru, b ęd ącego w s p ó l­ n y m b rzegiem trzech p ła sk ich obszarów , p o siad a w y r a ź n ie „ k szta łcą cy ” ch arak ter dla in tu ic ji. W sk azu je n a m o żliw o ść jej „ sz lifo w a n ia ”, „ w y - su b te ln ia n ia ”. T ę sam ą u w a g ę n a leży , o c z y w iśc ie , o d n ieść i do p o zo ­ sta ły c h p a ra d o k só w o m ó w io n y ch w ty m a rty k u le. J e ś li id zie o sam trzeci parad ok s, to p o m ija m y in n e in te r e su ją c e w n io sk i, k tó re on n a ­ su w a, a le k tó re p o siad ają ch arak ter m a te m a ty c z n y i z tej racji n ie b ę ­ d ziem y s ię n im i zajm ow ać.

C zw arty z p r z e d sta w io n y ch w y ż e j p a ra d o k só w w a rt jest d ok ład ­ n ie jsz e g o o m ó w ien ia . M oże b ow iem bu d zić w ie le za strzeżeń i n ie p o ­ rozum ień.

A w ię c z a u w a żm y n a jp ierw , że B an ach i T arsk i u d o w o d n ili je d y n ie is tn ie n ie w sp o m n ia n eg o p a ra d o k sa ln eg o rozk ład u k u li. N ie p o d a li n a ­ to m ia st e fe k ty w n e g o sp osob u jego p rzep row ad zen ia. M am y zatem ty lk o tzw . c z y sty d ow ód istn ie n ia w sp o m n ia n eg o p ara d o k sa ln eg o rozkładu k u li. T en p rob lem w ią ż e się ś c iśle z za g a d n ien iem istn ie n ia w m a te ­ m a ty ce, z za g a d n ien iem dow odu w m a te m a ty c e oraz z p o k rew n y m i z a ­ g a d n ien ia m i z p o d sta w m a tem a ty k i. P o m ija m y jed n ak te c ie k a w e pro­ b le m y z ra cji ch a ra k teru tej pracy, k tó ra n ie id zie po lin ii an i sam ej m a tem a ty k i, a n i jej p o d sta w .

I tera z m o żem y w n io sk o w a ć dalej. P rzy p u śćm y w ięc, że u d ałob y się k om u ś w y k a za ć, iż p ełn a k u la w naszej p rzestrzen i fizy czn ej pod lega tw ierd zen iu B a n a ch a — T arskiego. Z n a czy ło b y to, k o n se k w e n tn ie , że n asza p rzestrzeń jest tr ó jw y m ia ro w a (w ta k im sen sie, w jak im -kula g eo m etry czn a je s t tr ó jw y m ia ro w a — ch od zi o to, że n ie przesądzam y, czy za w arta je s t ona w p rzestrzen i o w y ż sz y m w y m ia rze). G d yb y n a ­ to m ia st k to ś w y k a za ł, że k u li w n aszej p rzestrzen i fizy czn ej n ie m ożna rozłożyć na d w ie k u le w e w sp o m n ia n y sp osób , to to zn a czy ło b y , iż k u la w n aszej p rzestrzen i fizy czn ej n ie jest tró jw y m ia r o w ą k u lą w zn a­ czen iu g eo m etry czn y m .

W iem y dobrze, iż fizy k a w sp ó łczesn a su g eru je, że cia ła m a teria ln e są raczej „ p u stk ą ”, a n iż e li czy m ś „ p ełn y m ”, „ tró jw y m ia ro w y m ”. M ają to b yć b o w iem „ m a łe” m a sy cząstek ele m e n ta r n y c h u m ieszczo n e w „du­ ż y c h ” o d leg ło ścia ch od sieb ie w „ p u stej” p rzestrzen i. N ie są one w ię c (tak się p rzy n a jm n iej w y d a je) tr ó jw y m ia r o w y m i ob szaram i w zn a cze­ n iu g eo m etry czn y m . T oteż n ie n a le ż y o czek iw a ć, iż parad ok s B an ach a— T arsk iego p o z w o li nam k ie d y ś z jed n ej k u lk i złota otrzym ać d w ie k u lk i zło te tej sam ej w ie lk o śc i. P r zeciw n ie, w ied zą c jaka je s t „natura” k u li g e o m etry czn ej oraz k u li m a teria ln e j (p ow ied zm y: zło tej), n a leży w n io ­ sk o w a ć, że n ie je s t to w o g ó le m o żliw e.

Z w ró ćm y u w a g ę tu ta j na to, że o m a w ia n y p a ra d o k sa ln y rozkład k u li je s t w n io sk ie m w y p ro w a d zo n y m przy u ży ciu tzw . p ew n ik a w y ­

(12)

boru. P . J. Cohen u d o w o d n ił przed p ięciu la ty n ie z a le ż n o ść p ew n ik a w yb oru od p o zo sta ły ch p e w n ik ó w teo rii m n o g o ś c i13.

P a ra d o k s p ią ty sta w ia przed n a m i p rob lem a d ek w a tn eg o u jęcia zn a ­ czen ia term in u łu k . W sk azu je on, p od ob n ie jak p aradoks p ierw szy w o d n iesien iu do p o jęcia sp ó jn o ści, n a p o w sta łą m o żliw o ść p recy zji w p o ję c io w y m u jęciu term in u łuk. P rzez p o w sta łą , d zięk i p arad ok sow i, k o n tr o w e r sję m ięd zy im p lik a cja m i p ły n ą cy m i z d e fin ic ji łu k u oraz u jęciem in tu ic y jn y m u zy sk u jem y lep szy w g lą d w treść om a w ia n eg o p o jęcia oraz m ożn ość w y su b te ln ie n ia n aszej in tu ic ji geo m etry czn ej.

O statn i z o m ó w io n y ch p a ra d o k só w w sk a zu je na o d m ien n ość „na­ tu r y ” n iesk o ń czo n o ści w p o ró w n a n iu do sk oń czon ości. M ów i nam tak że o b raku a n a lo g ii (pod o m a w ia n y m w p arad ok sie w zg lęd em ) m ięd zy n iesk o ń czo n o ścią a sk oń czon ością.

5. W nioski

D o k o n a jm y teraz k ró tk ieg o p o d su m o w a n ia p rzep ro w a d zo n y ch roz­ w ażań . Jak w id z ie liś m y d w ie g łó w n e sp ra w y z ja w ia ją się tu ta j. P ie r w ­ s z a z nich d o ty czy zw ią zk u zachodzącego m ięd zy in tu ic ją a p ozn an iem d y sk u r sy w n y m , druga zaś to p rob lem ad ek w a tn eg o p o zn a w a n ia rzeczy ­ w isto śc i. Z p o w y ższeg o w id a ć, że p o ja w ia n ie się p a ra d o k só w sta n o w i d o sk o n a ły p u n k t w y jśc ia do cen n y ch sp ostrzeżeń o d n oszących się do o m a w ia n y c h zagad n ień .

R ozp atru jąc zw ią zek m ię d z y pozn an iem d y sk u rsy w n y m a in tu icją m o żn a d ojść do sfo rm u ło w a n ia n a stęp u ją ceg o w n io sk u : In tu ic ja to c e n ­ n e n arzęd zie h eu ry sty czn e. N ie m oże jed n a k ona ro ścić p reten sji, by sta n o w ić m eto d ę d ow od u ja k ie jk o lw ie k tezy. D ow od zić m u sim y drogą d y sk u rsy w n ą . In tu icja n adto m oże i p o w in n a być k szta łco n a . D obrze w y k sz ta łc o n a , su b teln a in tu ic ja jest bardzo pożądaną w ła sn o śc ią w pra­ c y n au k ow ej. W ytycza ona b o w iem w ó w cza s w ła śc iw ą drogę p o stęp o ­ w a n ia . P o zw a la ty m sa m y m iść w e w ła śc iw y m k ieru n k u , n ie b łąk ać się p o m an ow cach m y śli. In tu ic ja n iew y k szta łco n a w a ru n k u teg o n ie p o ­ tr a fi sp ełn ić. K sz ta łc e n ie in tu ic ji, o g ó ln ie m ó w ią c, p rzeb iega w sp o ­ s ó b k la sy c z n y d zięk i p o ja w ia n iu się sy tu a c ji p a rad ok saln ych .

D a lszy w n io sek , ja k i tu się n a su w a , odnosi się do p r ecy zji pojęć. D z ię k i p o ja w ia n iu się p a ra d o k só w o tw iera się przed n am i droga dojścia do coraz bardziej a d ek w a tn eg o u jęcia d efin icy jn eg o p ojęć p ie r w o tn ie d an ych nam ty lk o in tu ic y jn ie .

13 P. J. C ohen, T h e in d ep en d en ce o f th e co n tin u u m h y p o th esis,

P r o c e e d i n g s of th e N a tio n a l A c a d e m y of S c ie n c e s of th e U S A , 50 (1963),

3143— 1148, 51(1964), 105— 110. Por. ta k że J. M ik u siń sk i, O tw ierd zen iu Z o rn a , W ia d o m o ś c i M a t e m a t y c z n e 9(1967), 227— 228.

(13)

D w a te p o d sta w o w e w n io sk i p row ad zą, z k o lei, do dalszych. N a j­ p ierw w ię c m o żem y w id zieć tu taj w e z w a n ie do o stro żn o ści. I to w zn a­ czen iu jak n ajb ard ziej ogóln ym . N a le ż y strzec się przed złudną „oczy­ w is to ś c ią ”, k tóra po w n ik liw s z y m zbadaniu w c a le n ie w y d a je się ta k bardzo „ o c z y w ista ”. S ąd zim y, że p rzed sta w io n e p o w y żej p arad ok sy u sp r a w ie d liw ia ją w p ełn i ten w n io sek . Np. o sta tn i z p a ra d o k só w w tej p racy zrefe r o w a n y c h zaleca o strożn ość przy p o słu g iw a n iu się a n alogią, k ied y p rzech od zim y od w ie lk o ś c i sk o ń czo n y ch do n iesk o ń czo n y ch . N ie w q ln o je s t tej a n a lo g ii su p o n o w a ć, n a leży jej d o w ieść, b y m óc lo g ic z ­ n ie p o p ra w n ie n ią się p o słu g iw a ć.

W yd aje się, że w a rto je s t m ocno p o d k reślić o sta tn i w n io sek , b ęd ący zach ętą do ostro żn o ści. N ig d y o stro żn o ści n ie je s t za w ie le . Ł adnym p rzyk ład em m oże tu słu ż y ć ro zw a ża n ie J. R. S e a r le o stru k tu rze w y ­ p o w ied zi typu: (a) „ T u liu s = T u liu s” i (b) „ T u liu s = C icero”. Z god n ie z o b ieg o w y m p rzek o n a n iem w y p o w ie d ź ty p u (a) w y d a je się być an a­ lity czn a . B ęd zie ona p ra w d ziw a p rzy k a żd y m p o d sta w ie n iu sy m b o li w m ie jsc e w y ra zu „ T u liu s”. N a to m ia st w y p o w ie d ź ty p u (b) różn i się is to tn ie od w y p o w ie d z i ty p u (a). Otóż ok azu je się, że ta k n ie jest. Obie w y p o w ie d z i są a n a lity czn e. Ich p ra w d ziw o ść w y n ik a z p r z y ję ­ ty ch r e g u ł ję z y k o w y c h 14.

A drugi w n io sek , to stw ie r d z e n ie zach od zen ia d ia lek ty czn eg o zw iązk u m ięd zy in tu icją a p o zn a n iem in telek tu a ln y m . P ra k ty k a n au k ow a w sk a ­ zu je, że rozw ój w ie d z y lu d zk iej n a stęp u je p rzez w z a je m n e ściera n ie się in tu ic ji oraz ujęć in te le k tu a ln y c h . I jed en i drugi czy n n ik jest p otrzeb n y. K ażd y n a sw o im m iejscu . P rzez sty k zarów n o in tu ic ji, jak i u m y słu z r z e c z y w isto śc ią i p rzez zach od zący m ięd zy n im i d ia lek ty czn y zw ią zek m o żem y d ocierać do coraz lep szeg o , p ełn iejszeg o , bardziej a d ek w a tn eg o p o zn a w a n ia r z eczy w isto ści. O na je s t i p rzed m iotem badań n a u k o w y ch i o sta teczn ą in sta n cją ro zstrzy g a ją cą o p ra w d ziw o ści n a­ szego p oznania.

N a c z a l n y j k u r s fi łosofii, Izd a n ie w to ro je d orab otan n oje, Izd a telstw o

„ M ysi”, M osk w a 1968.

P raca pt. „ N aczaln yj k u rs fiło s o f ii” sta n o w i u zu p ełn io n e w y d a n ie „E lem en ta rn eg o k u rsu filo z o fii” m a r k s isto w sk o -le n in o w sk ie j. W pod­ ty tu le zaznaczono, że p o d ręczn ik jest p rzezn aczon y dla słu ch a czy p od ­ sta w m ark sizm u i len in izm u . J e st to p raca zb iorow a, n ap isan a p rzez czterech filo z o fó w rad zieck ich . S k ła d a się z p rzed m o w y , 13 rozd zia­ łó w i zak oń czen ia. P rzed m o w ę i za k o ń czen ie oraz ro zd zia ły I, II, V, 14 J. R. S ea rle, Im io n a w ła sn e , w : L ogik a i języ k , W arszaw a 1967,. 523— 525.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bóg jaw i się nie tylko jako horyzont ludzkiego poznania, ale jako ostateczny sens życia ludzkiego, przejaw iającego się przede w szy­ stk im w ak tach

measurements as experienced by the end-user application to verify measurement results, computed by a stream’s RTT. The figure shows that using the OpenFlow control plane to send

Not only data from Dutch radar stations (as is currently done by the Dutch meteorological organization KNMI) is used but also data from radars in Germany and Belgium.. After

In this study, the Lagrangian approach has been generalised to both mixed-class and multi-class levels. Three components in traffic state estimation are specified: 1) The

A może rozstanie odbyło się w czasie pomiędzy, pomiędzy tym momentem, kiedy się widzieli, a tym, kiedy Mur dowiedział się o tym, co się stało w czasie jego nieobecności..

Zestawiając język niemiecki i francuski do­ chodzi do wniosku, że język niemiecki jest „konkretny”, w przeciwieństwie do języka francuskiego, który jawi mu

Nie wydaje się, aby ktoś, kto twierdzi, że „filozofia stawia nam jedynie coś przed oczami, niczego nie wyjaśniając” (Wittgenstein 2012, s. 78), mógł traktować jako