• Nie Znaleziono Wyników

Kobieta oddana Bogu - obraz zakonnicy w polskiej prozie narracyjnej II połowy XIX wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kobieta oddana Bogu - obraz zakonnicy w polskiej prozie narracyjnej II połowy XIX wieku"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Małgorzata Ciereszko

Kobieta oddana Bogu - obraz

zakonnicy w polskiej prozie

narracyjnej II połowy XIX wieku

Prace Literaturoznawcze 3, 209-222

(2)

2015 209-222

Ma ł g o r z a t a Ci e r e s z k o

Uniwersytet w Białymstoku

K o b ieta o d d a n a B o g u - ob raz za k o n n ic y

w p o lsk iej p ro zie n arracyjn ej

II p o ło w y XIX w ie k u

A W om an D e v o te d to G od - Im age o f th e N u n

in P o lish N a rra tiv e P r o se o f th e S eco n d H a lf

o f th e 19th C en tu ry

Słow a kluczow e: zakonnica, klasztor, polska proza narracyjna, poświęcenie, asce­

ta, m atka przełożona

Key words: nun, sisterhood, Polish narrative prose, devotion, ascete, abbess

D ziew iętnastow ieczny polski Kościół k atolicki, ja k pisze M a ria W ierzbic­ k a, „do pew nego sto p n ia ak tyw izow ał k ob iety ”1, głów nie za p ośredn ictw em sto w arzy szeń kobiecych d ziałający ch pod jego p a tro n a te m , ja k istn ie ją ce od 1854 ro k u Tow arzystw o P a ń M iłosierdzia św. W incentego a P au lo czy założo­ n e w 1899 ro k u S tow arzyszenie S łu g K atoliczek pod w ezw aniem św. Zyty. D a n iel O lszew ski podaje - za „P rzeglądem K atolickim ” z la t sied em d z ie sią­ ty ch XIX w iek u - p rz y k ła d d ziałalności dobroczynnej prow adzonej przez w a rszaw sk ie Tow arzystw o P a ń M iłosierdzia św. W incentego a P aulo: „[Towa­ rzystw o] u ła tw ia z a k ła d a n ie czytelni p a ra fia ln y c h przy sy łając za darm o goto­ we ju ż biblioteczki, w z a m ia n ż ą d a tylko sk a rb o n k i d la siebie, w k tó rą c z y ta ­ jący m ogliby w rzucić dobrow olne ofiary”2.

C ezary K uklo zw raca uw agę n a is to tn ą rolę kościelnych b ra c tw relig ij­ nych, k tó re ju ż od drugiej połowy X V III w iek u oferow ały kobietom , zw łasz­ cza sam otnym , oparcie m a te ria ln e , społeczne i religijne, a ta k ż e pozw alały n a in te g ra c ję członków n a w sp ólny ch n a b o ż e ń stw a c h 3: „[d]la w iększości

1 M. Wierzbicka, Kilka uwag i kobiecie samotnej w XIX wieku, w: Kobieta i rewolucja

obyczajowa. Społeczno-kulturowe aspekty seksualności. Wiek XIX i XX, red. A. Zarnowska,

A. Szwarc, Warszawa 2006, s. 452.

2 D. Olszewski, Funkcje społeczno-kulturalne polskiej parafii na przełomie XIX

i XX wieku, w: Kulturotwórcza rola Kościoła na przełomie XIX i XX wieku, red. J. Ziółek,

Lublin 1997, s. 57.

3 C. Kuklo, Kobieta samotna w społeczeństwie miejskim u schyłku Rzeczypospolitej

(3)

z n ic h były one je d y n ą d o stę p n ą fo rm ą z a m a n ife sto w a n ia swojej tożsam ości religijnej, ale też społecznej i to w arzy sk iej”4. B adacz ak c en tu je znaczenie k o n fra te rn i religijnych w życiu kobiet sam otn ych , d la k tó ry ch uczestnictw o w zbiorow ych n a b o ż e ń stw a c h , p ro c esjach czy k w e s ta c h stan o w iło próbę „przezw yciężenia ich w łasnej sam otności, a zapew ne n iek ied y i izolacji”5.

Szczególnie ak ty w n y m ru c h e m społeczno-religijnym , an g ażu jący m ty s ią ­ ce k o b iet n a ziem iach polskich w drugiej połowie XIX w ieku, był tzw. Trzeci Zakon, czyli o rg a n iz acja re lig ijn a lu d zi św ieckich (głów nie kobiet), zw ią zan a z zakonem fra n c isz k a ń sk im i założona p rzez ojca H o n o ra ta K oźm ińskiego. T ercjarstw o fra n c isz k a ń sk ie ojca H o n o ra ta zrzeszało od 1852 ro k u p rz e d s ta ­ w icielki w szy stk ich w a rs tw społecznych - od ziem ian ek, przez kobiety ze sfery m ieszczańskiej, po robotnice - pochodzące zarów no z m ia s t K ró lestw a Polskiego, ja k i z in n y ch obszarów. W edług D a n ie la O lszew skiego ru c h te n m iał d w a głów ne założenia: „pogłębienie życia religijnego [oraz] p row adzenie działaln ości sp ołeczno-charytatyw nej”6. Ojciec K oźm iński p o strze g ał tercjar- stw o w k a te g o ria c h „wielkiej odnow y religijnej i społecznej”7. C ech ą szczegól­ n ą zg ro m ad zeń zakonnych za k ła d a n y c h przez ojca H o n o ra ta n a k an w ie r u ­ ch u tercjarsk ieg o był u k ry ty c h a ra k te r ich d ziałalno ści - n ależ ały one do zg ro m ad zeń niehabitow ych, zaś ich s t r u k tu r a b y ła b ard zo n o w a to rsk a.

P ro w ad zen ie działalności w sposób u k ry ty m iało n a celu do tarcie do ja k n ajw iększej liczby osób i realizo w an ie „a p o sto latu środow iskow ego”8, ro z u ­ m ianego jak o szeroko pojm ow ane n a u c z a n ie i o św ia ta (prow adzenie z a k ła ­ dów wychowawczych, za k ła d a n ie b ib lio tek i czytelni, n a u c z a n ie m łodzieży), pielęgnow anie chorych oraz opiek a n a d osobam i sta rsz y m i lu b bezdom nym i. O lszew ski w y jaśn ia, że ojciec H o n o ra t in te re so w a ł się p rz ed e w szy stk im śro dow iskam i „szczególnie zaniedbany[m i] pod w zględem m o raln y m i spo- łecznym ”9, zalecając członkiniom ru c h u wejście w k ręg i służby, „dziew cząt zagrożonych m o ra ln ie ”10 oraz m ieszkańców w si i w ielkom iejskich ośrodków przem ysłow ych.

P o lsk i Kościół k a to lic k i n ie oferow ał k o b ieto m - n a w zór a n g ie ls k i - możliwości wzięcia udziału w działalności misyjnej, k tó ra pod koniec XIX wieku b y ła d o m en ą m ężczyzn-zakonników i obejm ow ała głów nie ob szary krajow e, „gdzie rysow ało się zagrożenie d la życia religijnego w iern y ch ”11: „[...] b ąd ź to

4 Tamże, s. 218. 5 Tamże, s. 220.

6 D. Olszewski, Postawy społeczno-religijne kobiet w Królestwie Polskim w drugiej po­

łowie XIX wieku, w: Kobiety i kultura religijna. Specyficzne cechy religijności kobiet w Pol­ sce, red. J. Hoff, Rzeszów 2006, s. 17.

7 Tamże, s. 17. 8 Tamże, s. 18. 9 Tamże, s. 19. 10 Tamże, s. 19.

11 D. Olszewski, Polska kultura religijna na przełomie XIX i XX wieku, Warszawa 1996, s. 124.

(4)

ze stro n y m aria w ity z m u , b ąd ź ru c h u ludowego, a ta k ż e ze w zględu n a p rz e ­ m ia n y społeczno-religijne śro d o w isk a przem ysłow ego o raz ze w zględu n a w ychodźstw o”12.

N ajb ard ziej typow ą, k o jarz o n ą z Kościołem fo rm ą za an g a ż o w a n ia re lig ij­ nego w XIX w iek u było w stąp ien ie do zakonu, czyli całkow ite pośw ięcenie się Bogu. T ak głębokie za an g ażo w an ie w życie duchow e stanow iło ra d y k a ln y k ro k w n iezn a n e, zw łaszcza że z czasem okazyw ało się, iż życie w k laszto rz e w yp ełn io n e j e s t n ie ty lko m o d litw ą , lecz ta k ż e co d zien n ą, c ię ż k ą p ra c ą i obow iązkiem całkow itego p o słu sz e ń stw a m atce przełożonej. J e d n a k ż e - ja k za u w a ż a D o ro ta Z am ojska - k la sz to r stan o w ił a lte rn a ty w n y św iat, w którym k obiety m ogły rozw ijać się sw obodniej niż w życiu św ieckim : „C hroniony przez swe funkcje sa k ra ln e , pociągał sw ą n ied o stęp n o ścią d la m ężczyzn. P od o sło ną jego m u ró w kobiety m ogły być sobą m iędzy sobą”13.

Spokoju i ru ty n y klaszto rn eg o życia potrzeb u je rów nież s io s tra M echtyl- d a z now eli E lizy O rzeszkow ej A scetka. W stąp ie n ie do zak o n u b o h a te rk a p o strze g a jak o m ożliwość zarów no ucieczki od p ok u s ś w ia ta zew nętrznego, ja k i od siebie sam ej - k obiety zranion ej em ocjonalnie. D y sta n su ją c się od nak reślo n ej p rzez siebie postaci, O rzeszkow a w n iew ielu słow ach k re śli m o­ tyw y jej w stą p ie n ia do zakonu: n ie je s t to szczere pow ołanie, lecz zaw ód m iłosny, z pow odu którego m ło da k o b ie ta p o p ad a w depresję. Ja k k o lw iek k a n d y d a tk a p o sia d a n ie z b ę d n ą d la w y trw a n ia w zakonie w iarę, głó w n ą po­ b u d k ą jej d z ia ła n ia okazuje się konieczność p rz e la n ia n a ja k iś o b iek t w y ni­ kającej z jej psychiki p otrzeby miłości.

Z akon sta je się d la sio stry M echtyldy ta rc z ą c h ro n ią cą p rz ed pełnym bólu św iatem . J u ż w k laszto rz e, po odbyciu now icjatu , w y m u sza n a po przed ­ niczce swej obecnej przełożonej pozw olenie n a od sep aro w an ie od św ieckich w ychow anek pobierający ch ta m n a u k i. Z ryw ając więzi z ludźm i, przez la ta pośw ięca się d ą ż e n iu do zjednoczenia z Bogiem , za głów ny śro dek o bierając sobie u m a rtw ia n ie ciała. W k la u z u rz e n ajb ard ziej cieszy j ą sam otność, przez k tó rą rozum ie m ożliwość sp ę d z a n ia w swej celi d ługich godzin n a rozm ow ie z P a n e m i szczegółowej rew izji życia. O rzeszkow a dość ironicznie n az y w a j ą „zrozpaczoną przez ziem ię i p o cieszan ą p rzez niebo m elancho liczk ą”14.

N a u w agę zasługuje fa k t, że s io s tra M ech ty ld a czerpie pociechę z fizycz­ nego u d rę c z a n ia w łasnego ciała. Im więcej zad aje sobie bólu, ty m b ardziej o d d ala się psychicznie od jego rzeczyw istego źró d ła - złam anego w m łodości serca. P o z o rn ie je j p r a k ty k i n ie b u d z ą w ą tp liw o ści w śró d o tac z a ją c y c h j ą zakonnic, w ręcz przeciw nie, w iele z n ich u z n a je b o h a te rk ę n ie m a l za św iętą, o b d arzo n ą b o sk ą ła s k ą d o zn a w an ia wizji. P ra w d a je d n a k ż e j e s t in n a

12 Tamże, s. 126.

13 D. Zamojska, Inny model feminizmu, w: Kobieta i edukacja na ziemiach polskich

w XIX i XX w., red. A. Zarnowska, A. Szwarc, Warszawa 1995, s. 59.

(5)

— sio s tra M ech ty ld a przeży w a kryzys duchowy, n ie m iew a więcej w idzeń, u m ie ra od w ew nątrz.

W ascetce bud zi się rów nież n ien aw iść i żal w sk u te k n a p o tk a n ia n a swej drodze dziecka daw nego ukochanego i jej przyjaciółki z l a t młodości. M ała K larcia, u m ieszczona w k laszto rn e j szkole przez rodziców, o tw iera po la ta c h ra n ę tk w ią c ą w sercu zakonnicy, ra n ę wciąż k rw aw iącą, n iezab lizn ion ą. Do­ z n a n a p rz ed la ty em ocjo nalna k rz y w d a je s t pow odem , d la którego s io s tra M ech ty ld a postęp u je coraz dalej n a drodze ascezy o b ran ej ja k o śro dek s łu ż ą ­ cy u lecz en iu chorej duszy. K o n sek w en tn e o d su w an ie się od „ziem skości” i sp ra w lu d zk ich znajd u je odzw ierciedlenie w w yglądzie ze w n ętrz n y m b o h a ­ te rk i: jej bladość, w ychudzenie, stopniow o p osuw ające się w yniszczenie ciała ilu s tr u ją w alk ę sio stry M echtyldy o dom inację d u c h a n a d m a te rią . O dnieść m o żn a w rażen ie, że za k o n n ic a p o strz e g a siebie s a m ą jak o duszę p ra g n ą c ą pozbaw ić się ciała, p o szu k u jąc ą w yzw olenia z ziem skiej powłoki. Z daniem J a n a Tom kowskiego, b o h a te rk a „rzuca w yzw anie ciału, o g a rn ię ta m a n ią s a ­ m o u n icestw ien ia”15.

O rzeszkow a z d y sta n se m opisuje procesy dokonujące się w psychice ko­ b iety i ich ze w n ętrz n e objawy. D y sta n s te n p o d k reśla, u m ieszczając w u tw o ­ rze p o stać przełożonej, k tó rej fra n c is z k a ń s k a w izja pobożności i głębokie zrozu m ien ie sp ra w lu d zk ich d ob itnie o d ró żn ia j ą od ascetycznej po staw y sio stry M echtyldy16. J u ż od pierw szej w ym ian y z d a ń dwóch zako nn ic rzu ca się w oczy dzieląca je ró żn ica poglądów n a z a k o n n ą dyscyplinę. Zgodnie z re g u łą sio s tra M ech ty ld a zm u szo n a je s t poprosić p rzełożo ną o zezw olenie n a dodatkow e u m a rtw ie n ie - p ra g n ie o n a spędzić noc n a m o d litw ach jak o zadośćuczynienie za b r a k k o n ce n tracji w czasie mszy, spow odow any pojaw ie­ niem się ta m K larci. M a tk a R o m u ald a in te rp re tu je to drobne, jej zdaniem , przew in ien ie w zupełnie in n y m , bard ziej „ h u m a n ita rn y m ” św ietle. P rzełożo­ n a u m iejętn ie odw raca uw agę b o h a te rk i od rzekom ego grzech u, p o d k reślając w ielkość m iło sierd zia Bożego. P rze g ry w a je d n a k w k on fro ntacji z M ech tyldą - d o sk o n ałą zn aw czynią re g u ły n ak a zu jącej odbycie p o k u ty za popełnione przew in ien ia. T ytułow a b o h a te rk a sp ęd z a c a łą noc, leżąc k rzyżem p rz ed o łta ­ rz em z pow rozem n a szyi, m odląc się, aby Bóg uw olnił j ą od w sp om n ień jej m łodości, przyw ołanych przez obecność dziew czynki.

K ryzys w ia ry zakonn icy sprow adzony je s t przez a u to rk ę do p ro stej fizjo­ logii - w ycieńczone ciało i przem ęczony w ielogodzinnym i m od litw am i u m ysł p o zb a w iają b o h a te rk ę tej żywości w iary, j a k ą p o sia d a ła do tąd. C ierp iąca

15 J. Tomkowski, Mój pozytywizm, Warszawa 1993, s. 323.

16 S. Fita podkreśla, że postać św. Franciszka z Asyżu była szczególnie bliska piszącym na przełomie XIX i XX wieku za sprawą wydanych we Francji książek P. Sabatiera Vie de

S. Francis d’Assise (Paris 1889) i E. Renana Nouvelles études d’historie religieuse (Paris

1884), a także Kwiatków Świętego Franciszka z Asyżu w przekładzie L. Staffa. Zob. S. Fita, „Pozytywista ewangeliczny". Problematyka religijna w twórczości Bolesława Prusa, w: Proza polska w kręgu religijnych inspiracji, red. M. Jasińska-Wojtkowska, K. Dybciak, Lublin 1993, s. 196.

(6)

zak o n n ica p o strze g a sw ą duchow ą m a rtw o tę jak o próbę z e s ła n ą jej przez Boga, nie bio rąc pod uw agę fizycznych ogran iczeń ludzkiego ciała. N a tym tle b u d zi się w niej n ien aw iść do dziecka, któ re, ja k c ie rń tk w iący w sercu, p rz y p o m in a jej o w łasnej, nieszczęśliw ej przeszłości.

R ozw ażając po ra z kolejny daw no m in ion e w y d a rzen ia , s io s tra M echtyl- d a p o p ad a w przy g n ęb ien ie i n iek o n tro lo w an ie k ry ty k u je dzieło boskie. Z da­ ją c sobie sp ra w ę z tego, co czyni, z a p a d a się głębiej - w sam oo sk arżenie: „[...] 0 zgrozo! S pór z Bogiem toczyła. [...] o b ra ziła B oga i p ow iększyła p rz e strz e ń dzielącą j ą od tego jedynego p rz e d m io tu m iłości i czci. N ie darm o b y ła n ik ­ cz em n ą g ru d ą ziem skiej g liny”17. R ozpaczając n a d „zd rad zen iem B oga”18, p rz esu w ają c p rz ed m io t n ien aw iśc i ze św ia ta zew nętrzn ego n a w łasn e ciało, b o h a te rk a p o sta n a w ia się u k a ra ć . R o zbiera się do p a s a p rz ed k ru cy fiksem 1 biczuje n a k lęczkach dyscypliną.

D o k o n a w szy a k t u sam o b icz o w an ia, s io s tr a M ec h ty ld a , w ta je m n ic y p rz ed re s z tą zgrom adzenia, p o su w a się jeszcze dalej w p ra k ty k a c h ascety cz­ n y ch - przyw dziew a w łosiennicę ro z ją trz a ją c ą św ieże ra n y i up o d o b n iającą jej nosicielkę do średniow iecznych pokutników . S am ookaleczenie w yzw ala w niej w iarę w m ożliwość o d zy sk a n ia u traco n ej łask i: „[...] d o zn a w ała w ięk ­ szej niż kiedykolw iek żarliw ości m odlitw y i jaśn iejszeg o jeszcze niż p rz ed tem poczucia nadprzyrodzoności. [...] P o sia d ła te ra z w najw yższym sto p n iu tę fa n ta sm a g o rię w idzeń [,..]”19. O rzeszkow a po ra z kolejny n ie p ozo staw ia czytelnikow i żadnych złudzeń: „Była chorą, całe jej ciało zdaw ało się być je d n ą ra n ą , ale p rz ez t e n s ta n w ła śn ie s p ra w ia n e g łębok ie o sła b ie n ia , a ta k ż e nadzw yczajne sny i w id zen ia niew ym ow nie j ą uszczęśliw iały ”20. W i­ zje zakonnicy sprow adzone zo sta ją zaledw ie do w ytw orów w yobraźni osoby cierpiącej n a rozstrój, je d n a k ż e w ielo krotne w id ze n ia tw a rz y C h ry s tu s a n a ­ d a ją jej pozory osoby głęboko zakochanej.

C h o ra n a ciele i d uszy sio s tra p o p ad a z czasem w p aran o ję. W m ałej K larci u p a tru je w roga, „naczyni[a] gotując[ego] przyszłe grzechy ”21. Złorze­ cząc dziew czynce i ca łe m u św iatu , b o h a te rk a rezy g n u je z p rzyjęcia e u c h a ry ­ stii. O d d a la się od B oga i nie p o trafi opanow ać n a ra sta ją c e g o gniew u. P o­ now nie O rzeszkow a u k a z u je k o n tra s t m iędzy ra d o śc ią boskiego stw o rz en ia i ascety czn ą p o sta w ą sio stry M echtyldy poprzez obraz pochodu zak on nic id ą ­ cych do re fe k ta rz a n a południow y posiłek. W edług re g u ły zakonnej, sio stry u d a ją się ta m z w elonam i zarzucon ym i n a tw arze, s z n u ra m i okręconym i n a szyjach i zapalonym i św iecam i w rę k ach . T ak d ra m a ty c z n y w idok w zbu dza ciekaw ość w ychow anek k la sz to ru tłoczących się p rzy uchylonych d rzw iach i podgląd ających procesję. W iele sió s tr re a g u je ra d o śc ią i czułością, sp o g ląd a­

17 E. Orzeszkowa, Ascetka, s. 52. 18 Tamże, s. 53.

19 Tamże, s. 57-58. 20 Tamże, s. 57. 21 Tamże, s. 62.

(7)

ją c d y sk re tn ie n a sw aw ole dzieci; do w yjątków n ależ y M echtylda, w której sce n a t a w yw ołuje uczucie n ien aw iści oraz w zbu dza poczucie, że j e s t k u szo ­ n a. W idząc piękno m łodego życia i św iatło słoneczne p ad a ją ce z o kien p r a ­ gnie jeszcze b ardziej u m a rtw ie n ia , gdyż odczuw a „ sp a d ającą w p ie rś jej k ro ­ plę rad o ści”22. C hociaż je s t w ygłodzona, p o s ta n a w ia pościć.

Po ra z kolejny dochodzi do s ta rc ia św iato p o g ląd u asc etk i i m a tk i przeło ­ żonej, k tó ra - obserw ując p ra k ty k i podlegającej jej zakonnicy - n a k a z u je jej jeść. M a tk a R o m u ald a u o sa b ia u m ia rk o w a n ie i w yro zu m iało ść w m ałym św iecie k la sz to ru . R ep re zen tu je o dm ienny m odel pobożności. R ozsądne po­ dejście do sp ra w doczesnych pow oduje w b o h aterce w zbu rzen ie n a widok n a d m ie rn y c h u m a rtw ie ń sio stry M echtyldy, gdyż poczuw a się o n a do odpo­ w iedzialności za zdrow ie i życie w szy stk ich zn ajd ujących się pod jej o piek ą kobiet. P rz e d sta w io n a przez a u to rk ę jak o u cieleśn ien ie op tym izm u, j e s t oso­ b ą p e łn ą dobroci i w spółczucia. Isto tn e je s t, że m a tk a R o m u ald a p rz e d k ła d a m iłosierdzie P a n a n a d spraw iedliw ość i n a tej po d staw ie dokonuje ocen w a r­ tości. W p rzeciw ieństw ie do sio stry M echtyldy nie o d rzu ca m yśli o sp ra w ach doczesnych i nie w y rz ek a się ciała. U sp o k aja j ą w izja B oga w ielkiego, dobro­ tliw ego, ceniącego sobie rzeczy p ięk n e - ja k tęcz a czy m otyl. S w ą tro sk ę jako przełożonej rozciąga nie tylko n a duchow y w y m iar pow ierzonych jej pieczy kobiet, ale d b a też o ich potrzeb y doczesne, p iln u ją c a d m in istra c ji i k uch ni: „rosół był nie dość mocny: [...] d la ty ch n aszy ch św iętych, k tó re u m a rtw ia ją się, k a ż d a s tra w a p o w in n a być pożyw ną”23.

Ż yw otna i sław iąc a piękno stw orzonego św ia ta m a tk a R o m u ald a je s t ta k ż e osobą sp ra w ied liw ą i sam okryty czną. G dy sprow ok ow ana oporem sio­ s try M echtyldy n a k a z u je jej spożyć posiłek, o d k ry w a b ud zące się w niej uczucie gn iew u i odbyw a p o k u tę n a swój sposób - o d m aw ia sobie w y szu k a­ nego p o siłk u planow anego n a dzień następ n y , og ran iczając się do jarz y n . W te n nieco ironiczny sposób O rzeszkow a p o d k re śla ra z jeszcze og ro m n ą różnicę d zielą cą dw ie zakonnice: M ec h ty ld a z pow odu rodzącego się w e­ w n ą trz gn iew u biczuje się d y scypliną aż do om dlenia.

P om im o sze reg u postów, u m a rtw ie ń i in n y ch p ra k ty k ascetycznych bo­ h a t e r k a odczuw a niezad ow olenie. K la sz to r w ydaje się jej m iejscem zb yt o tw a rty m n a k o n ta k ty ze św iatem zew n ętrzn y m - p rz ych od zą ta m goście, n a k o ry ta rz a c h m o żn a n a p o tk a ć dzieci. P ra g n ą c całkow itego odcięcia się od lu ­ dzi, s io s tra M ech ty ld a p o su w a się do o stateczn y ch granic: p o sta n a w ia m iesz­ k ać w m alu tk ie j celi um ieszczonej m iędzy m u ra m i k la s z to ru i - d la całkow i­ tego w yrzeczenia się m yśli ziem skich - sypiać w tru m n ie , stojącej tu ż obok ludzkiej czaszki i krzyża. P ra g n ie ty m sposobem ograniczyć do m in im u m w ła s n ą p rz e strz e ń życiową, w y pełniając j ą sym bolam i p rzem ijalno ści by tu . N a ta k ra d y k a ln e środk i w y m ag an e je s t zezw olenie m a tk i przełożonej, co

22 Tamże, s. 67. 23 Tamże, s. 72.

(8)

sta je się zarzew iem trzeciego k o n flik tu p o staw religijn ych obu kobiet. Po n a ra d z ie z n a jsta rs z y m i zako n n icam i m a tk a R o m u ald a zezw ala n a przeb y ­ w an ie asc etk i w w ięziennej n ie m a l celi z zastrzeż en iem , iż w ciąg u d n ia b ęd zie o n a n a d a l u d z ie la ć codzien n y ch lekcji r y s u n k u i ro b ó t ręczn y ch w nowicjacie. O rzeszkow a n az y w a tę sferę ak ty w n ości b o h a te rk i J e j je d y ­ ny m okien k iem o tw a rty m n a św iatło i pow ietrze - k tó re Bóg stw orzył”24, po d k re śla ją c w te n sposób w ize ru n ek Stw órcy u osabiającego się w p rz y ro ­ dzie.

O p e ru ją c o stry m i k o n tr a s ta m i, a u to r k a p r z e p la ta o b ra z celi asc e tk i z p ięk n em klaszto rn eg o ogrodu, u k a z u ją c w izu aln e a sp e k ty obu religijny ch postaw . P rzeb y w ając w sw ym dobrow olnym w ięzien iu, s io s tra M echty ld a słu c h a odgłosów szczurów i ro b a c tw a toczącego w ilgo tn e m ury, d o zn ając w s trę tu n a m yśl o s p a n iu w zbutw iałej tru m n ie i pocieszając się m y ślą o rychłej śm ierci, k tó ra z pew no ścią nad ejd zie w sk u te k życia w ta k n iezd ro ­ w ych w a ru n k a c h . O gród n a to m ia s t p rz ed staw io n y je s t oczam i m łodziutkiej sio stry W incenty - żywej i pogodnej ulub ien icy zg ro m adzen ia. N a tu r a po­ s trz e g a n a j e s t przez n ią jak o dobro b oskie - p e łn a kolorów, sm akó w i z a p a ­ chów, a p rzy ty m n io sąca rad o ść ludziom i gło sząca chw ałę P a n a .

Do o tw arte j w erbalizacji n a p ię c ia n a ra sta ją c e g o stopniow o m iędzy dw ie­ m a b o h a te rk a m i dochodzi p rzy okazji w izyty m a tk i R om u ald y w nowicjacie, gdzie chw ali o n a piękno sztuczn ych kw iató w w y ra b ian y ch przez zakonnice do o zdobienia o łtarz a. P rzeło żo n a p o d k re śla znaczenie codziennej ak ty w n o ­ ści: „p raca u sp o k aja, p ra c a pociesza, p ra c a u sp o sa b ia do cierpliw ego znosze­ n ia ciern i życia i lepszego cieszen ia się z jego daró w ”25. R eak cja siostry M ec h ty ld a j e s t odw rotna: p ra c a j e s t „słu żeb n icą g rzechu, a owoce jej są znikom e”26, p rz em ija ją , zaś cały sen s życia m o żn a odnaleźć tylko w Bogu. N a za cy to w an ą przez m a tk ę R om u aldę m odlitw ę św. F ra n c isz k a , P ieśń S ło n ecz­

ną, s io s tra M ech ty ld a odpow iada c y ta te m z K sięgi K oheleta: „Próżność n ad

próżnościam i i w szystko je s t próżnością!”27 L esław E u stach iew icz po dk reśla, iż „ a n ty te z a [m atk i przełożonej] nie je s t w y starczająco su g esty w n a. N a fin a l­ ne rozstrzygnięcie w p ły w ają in n e pobudk i psychologiczne niż cz y sta form a filozoficznego dialogu”28. M otyw acją ascetki, k tó ra pchnie j ą do nieo czekiw a­ nej decyzji - otoczenia w yłączn ą o p iek ą c h o rą n a ty fu s p la m isty K larcię, okazuje się w łaśn ie zw alcza n a przez n ią w ła sn a przeszłość: „Może P a n nie opuści m ię, bo idę ta m , aby o je d n ą kro plę um niejszyć pow szechne m orze goryczy zalew ające ziem ię i o je d n ą chw ilę od jed neg o życia oddalić śm ierć... Idę ta m , bo n ie m o g ę . nie m o g ę . zapom nieć! [ . ] To jego dziecko i tej,

24 Tamże, s. 79. 25 Tamże, s. 94. 26 Tamże, s. 94. 27 Tamże, s. 96.

28 L. Eustachiewicz, Horyzonty religijne polskiej prozy końca XIX - początku XX wieku, w: Proza polska w kręgu religijnych inspiracji, s. 205.

(9)

przez k tó rą go u t r a c i ł a m . ”29 Choć su ro w a zak o n n ica u w a ż a się za zwyciężo­ n ą przez „ziem skość”, m a tk a R o m u ald a ocenia jej decyzję w k a te g o ria c h m iło sierd zia i przebaczenia.

K a p itu lac ję sio stry M echtyldy w obliczu ciężkiej choroby K larci i jej otw arcie się n a św ia t lu d zi J a n Tom kow ski p o strze g a ja k o „zwycięstwo a u ­ te n ty c z n e j w iary, złączonej z m iło śc ią i n a d z ie ją ”30 n a d su ro w y m „goty- k iem ”31 ch rześcijańskiej ascezy b o h a te rk i. P rz e m ia n a zachod ząca w jej sy ste ­ m ie w arto ści okazuje się je d n a k n ie u n ik n io n a , gdyż s io s tra t a j e s t „zbyt pobożna i zbyt uczciw a, by m ogła lekcew ażyć w a rto ść religii se rca”32. J e d ­ n ak że, ja k tw ierd z i badacz, ograniczenie m otyw acji k ierującej d o tąd b o h a te r­ k ą jed y n ie do przeży ty ch w m łodości gorzkich dośw iadczeń osobistych i ich re p e rk u sji byłoby zby tn im uproszczeniem .

C iekaw y pogląd n a o s ta tn ią decyzję asc etk i p rz e d s ta w ia J a n i n a Szcze- śn iak , stw ierd zając, że s io s tra M ech ty ld a „zastosow ała wobec siebie te ra p ię uczuciow ą, s ty m u lu ją c ą przeżycie m iłości (S za n d o r T erenezi)”33, w której p rz e sz ła proces w tórnego p rzeży cia tra u m a ty c z n y c h w y d a rzeń swojej m łodo­ ści - zaw iedzionej m iłości i zd rad y n ajbliższy ch jej sercu osób - ale p rzeży ła je „inaczej, w otoczce m iłości do lu d zi i zro zu m ien ia”34. B ad ac zk a p o strze g a dośw iadczenie z a in sp iro w an e n a r a s ta ją c ą w b o h a te rc e m iło ścią do K larci jak o kluczow e, by m ogła o n a „wybaczyć, wyleczyć się z k o m p lek su n ie sp e ł­ n ie n ia uczuć, przed e w szy stk im je d n a k uw ierzyć w to, co k o n sek w e n tn ie ch c ia ła odrzucić: bezin tereso w n o ść idei, a ltru iz m oraz dobre in ten cje ludz-k ie”35.

M a tk a przełożona z A sce tk i E lizy O rzeszkow ej re p re z e n tu je fra n c is z k a ń ­ ski ty p religijności i pobudki k ieru ją ce n ią p rzy w d ziew an iu h a b itu rów nież s ą całkow icie odm ienne od m otyw acji sio stry M echtyldy. B o h a te rk a pochodzi z „w ielkopańskiego ro d u ”36, lecz b ra k u je jej p ieniędzy i urody, by wyjść za m ąż odpow iednio do jej s ta n u . P o sia d a za to głęboką w iarę, co w pływ a n a jej życiow ą decyzję. P onadto, rezy g n u jąc św iadom ie z m ałże ń stw a, j e s t pew na, że „zarów no przynoszone przez n ią klaszto ro w i w ysokie sto su n k i, ja k osobi­ ste jej przym io ty w cześnie zdobędą d la niej w k laszto rz e m iejsce n ac zeln e”37. O pisując przejście b o h a te rk i z życia św ieckiego do k lasztornego , O rzeszkow a w sposób dość za sk a k u ją c y w arto ściu je sto pn ie kobiecego p ię k n a dostępne p an n o m n a w y d a n iu i zakonnicom :

29 E. Orzeszkowa, dz. cyt., s. 102. 30 J. Tomkowski, dz. cyt., s. 327. 31 Tamże, s. 324.

32 Tamże, s. 327.

33 J. Szcześniak, Dylematy egzystencjalne w „Melancholikach” Elizy Orzeszkowej, w: Twórczość Elizy Orzeszkowej, red. K. Stępnik, Lublin 2001, s. 238.

34 Tamże, s. 238. 35 Tamże, s. 238.

36 E. Orzeszkowa, Ascetka, s. 69. 37 Tamże, s. 69.

(10)

W świecie za nieładną kobietę poczytywana, stała się bardzo ładną zakonnicą. [...] Istotnie, twarz jej różowa i pąsowe usta, a nade wszystko szafirowe jak bław atki oczy z czarnych osłon welonu wyglądały świeżością i wdziękiem, a kibić, w starannie zawsze ułożonych fałdach habitu, nieco ciężka, miała mięk­ ką okrągłość kształtów i tak ą powagę ruchów. Ze same jedne zdradzały w niej dostojniczkę Kościoła, a z domu księżniczkę38.

C ytow any fra g m e n t u św ia d a m ia czytelnikow i, że u ro d a m a tk i R om ualdy pochodzi z jej w n ę trz a , k tó re w „opraw ie” s z a t zak on n y ch s ta je się widoczne n a w e t d la p o stro n n y c h obserw atorów . S tró j św iecki p rzy ćm iłb y ra d o s n y b la sk jej sp o jrze n ia i p o d k reślił od biegającą od id e a łu epoki sylw etkę, k tó ra w rzeczyw istości k laszto rn e j - z a m ia s t ujm ow ać jej w dzięk u - dodaje godno­ ści. A u to rk a zau w aża, że „[b]yło w niej połączenie d oskonale uczciwej za k o n ­ nicy z w y tw o rn ą a en e rg ic z n ą k o b ietą”39.

K lauzurow y try b życia nie pozbaw ia m a tk i R o m u ald y przyjem ności z n a ­ n y ch jej z czasów spędzonych w „świecie”. O g ran iczo n a p rz e strz e ń , której s a m a n ie opuszcza, nie j e s t je d n a k ż e z a m k n ię ta d la in ny ch: przeło żo n a p rzyjm uje u siebie gości - „św iatow e jej k re w n e i znajom e”40 - cz ęstu jąc je p rz y sm a k a m i w eleganckiej sali przyjęć. B o h a te rk a u m iejętn ie łączy o b ra n ą przez siebie drogę z w rodzonym i ry sa m i c h a ra k te ru , nie tłu m ią c w swoim w n ę trz u najd ro b n iejszy ch n a w e t cech (jak u m iłow an ie życia, ciekaw ość św ia ­ ta , cz erp a n ie przyjem ności z jed zen ia). Choć, ja k su g eru je a u to rk a , odczuw a n iew ielkie z a in te reso w a n ie l ite r a tu r ą re lig ijn ą o d czy ty w aną podczas po sił­ ków, u k ry w a te n fa k t, s ta ra ją c się uszan o w ać in n e m ieszk a n k i k laszto ru . R ów nież swoje upodobanie do sm acznych p o tra w p o tra fi należycie w y tłu m a ­ czyć: „[...] n ie m o żn a n a pew no wiedzieć, czy w głodnym ciele p o sęp n a d u sza m oże się bardzo podobać P a n u , k tó ry stw orzył ciepłe i ja s n e słońce!”41 Jej

credo brzm i: „Bóg stw orzył i ciało, i duszę. D obrze j e s t dzieło jego strze c od

zniszczen ia”42. C ela za jm o w an a p rzez m a tk ę przeło żo n ą kłóci się ze ste re o ty ­ pem niew ielkiej, surow ej, k laszto rn e j p rz e s trz e n i - j e s t dość ob szern a, w ypo­ saż o n a w ozdobne, w ygodne m eble, p u szy sty dyw an, zaś za k ra ta m i okien k w itn ą p ach n ące kw iaty.

M a tk a R o m u ald a prow adzi życie pełne za an g a ż o w a n ia w sp ra w y k la s z ­ to ru , w ynikające nie tylko z obow iązku, lecz ta k ż e płynące z jej głębokiego z a in te re so w a n ia s p ra w a m i doczesnym i in n y ch sióstr. Do codziennych form aktyw ności b o h a te rk i n ależy tro sk liw a opiek a n a d zak o n n icam i i św ieckim i u czen n icam i pobierającym i n a u k i w k laszto rz e, a ta k ż e z a rz ą d z a n ie jego rozbudow anym zapleczem ad m in istracy jn y m . Do u lub io n y ch ro zry w ek p rz e ­ łożonej, św iadczących o jej u p o d o b an iu do życia doczesnego, n ależ y sp ęd z a­

38 Tamże, s. 71. 39 Tamże, s. 69. 40 Tamże, s. 71. 41 Tamże, s. 72. 42 Tamże, s. 74.

(11)

n ie jed n ej godziny dzien n ie w śród p ró b a n te k i now icjuszek, k tó re w słonecz­ nej zazw yczaj sali n o w icjatu n a u c z a w y ra b ia n ia sztuczny ch kw iatów . Z arów ­ no „niezgasłe jeszcze ru m ień c e p ró b a n te k ”43, ja k i w ykonyw ane zajęcie po­ zw a la ją m atce R om ualdzie odczuw ać rad ość is tn ie n ia , k tórej n ie z a tra c iła przez w iele la t spędzonych w k la sz to rn y c h m u rac h . P rac ę u z n a je o n a za przeciw w agę s m u tk u i pokusy, s ta ła ak tyw n ość j e s t w ed ług niej ta rc z ą p rz e ­ ciw „cierniom życia”44.

S e ria kon flik tó w w y n ik a ją c a z ró żnicy osobowości m a tk i przełożonej i sio stry M echtyldy u ja w n ia je d n a k ż e słabe stro n y c h a ra k te r u b o h aterk i. S p rze ciw iając się su g e stio m m a tk i R om ualdy, a s c e tk a w z b u d z a w swej zw ierzchniczce gniew. N eg aty w n e emocje przełożonej k la s z to ru i jej w rodzo­ n a e n e rg ia m u s z ą w szelako u stą p ić p rz ed u p o rem sio stry M echtyldy i jej d o sk o n ałą znajom ością form alnych re g u ł zgrom adzenia.

O braz zakonnic p rz ed staw io n y w E m a n c y p a n tk a c h B olesław a P r u s a ró ż­ n i się d ia m e tra ln ie od w iz e ru n k u wyżej o pisan y ch p rz ed staw iciele k życia konsekrow anego. A u to r u m ieszcza „swoje” s z a ry tk i zarów no w zam k niętej p rz e strz e n i k la sz to rn y c h m urów, ja k i pom iędzy zw ykłym i ludźm i. P isa rz opisuje je jak o zbiorowość, w której - z w y jątk iem m a tk i A polonii i w spo­ m n ian ej zaledw ie sio stry F elicissim y (W iktorii B rzeskiej) - zakonnice pozo­ s ta ją b ezim ien n e i pozbaw ione cech indyw id ualny ch. W y łan iającą się z opo­ w ia d a n ia w izję k la s z to r u i k o b ie t w n im ży jący ch c z y te ln ik o d k ry w a stopniow o oczam i M adzi B rzeskiej. P o znając w raz z b o h a te rk ą re a lia życia w zgrom adzeniu, odbiorca w sposób p o śre d n i „przyzw yczajany” j e s t do m yśli 0 e w e n tu a ln y m w s tą p ie n iu m łodej kobiety do k laszto ru .

P ierw sze zetknięcie b o h a te rk i z za k o n n icam i b u d zi w niej p rz e stra c h , gdyż pojaw ienie się g ra n ato w y ch su k ie n i biały ch k o rn etó w s ió str w p rz e ­ strz e n i w ypełnionego lu s tra m i now obogackiego sa lo n u p a n i Korkowiczowej n ie o c z e k iw a n ie p r z e ła m u je s te re o ty p o w y o b ra z z a k o n n ic y z a m k n ię te j w k laszto rn e j celi. Za k ażd y m sp ojrzeniem w zw ierciadła, w k tó ry ch od bijają się sylw etk i sza ry tek , b o h a te rk a j e s t w n iezro zu m iały d la niej sposób p o ru ­ szona. „Szeregi za konnic”45 b u rz ące spokój m łodej dziew czyny sta n o w ią a n ­ tycypację jej dalszego losu, którego n a obecnym e ta p ie b o h a te rk a n ie p ra g n ie 1 n ie pojm uje. C hcąc zapełnić um y sł in n y m i m yślam i, p a n n a B rz e sk a zaczy­ n a g rz ecz n ą rozm ow ę z m ło d szą z sióstr, co um ożliw ia auto ro w i zb u rzen ie kolejnego ste re o ty p u dotyczącego zakonnego b ytu: „ - Ale m oże p a n i opuścić zakon, k iedy zechce? - N ie m yślę o tym . - W ięc ta k do ko ńca życia? Z ak o n n i­ ca łagodnie u śm ie c h n ę ła się. - P an io m św iatow ym - m ów iła - k la sz to r w y­ daje się w ię z ie n ie m . Ale m y je s te ś m y szczęśliw ym i, że za życia dopłynęły­ śm y do p o rtu ”46. W izeru n ek o tw arty c h n a św ia t m u ró w k la sz to ru będącego

43 Tamże, s. 93. 44 Tamże, s. 94.

45 Zob. B. Prus, Emancypantki, t. 3, Warszawa 1998, s. 102. 46 Tamże, s. 102.

(12)

„portem ” kłóci się z poczynionym i p rzez M adzię o b serw acjam i zakonnic, w i­ dy w anym i d o tąd „w p rz y k ry ch w a ru n k a c h : p rz y łóżku chorego albo p rzy tru m n ie ”47. R ów nież obłóczyny jej ciotecznej b ab k i, W iktorii B rzeskiej, w spo­ m in a n e s ą w jej rodzinie w k ateg o rii pogrzebu za życia. W ty m kon tek ście p a n n a B rz e sk a w y ra ża obiegow ą opinię p e łn ą n ie zro zu m ien ia wobec w yboru tak iej drogi: „Cóż to za okropne życie!... - m y ślała. - Siedzieć w w iek u isty m w ięzieniu, zerw ać z ro d zin ą, w yrzec się znajom ych, p a trz e ć n a św ia t tylko przez k r a t ę . I nigdy żadnego celu, żadnej n a d z i e i . Ach, lepiej od ra z u u m r z e ć . ”48.

U t a r ta o p in ia b o h a te rk i o życiu zak on ny m zo staje po dw ażon a po raz d ru g i przez p a n n ę Cecylię, przyjaciółkę M adzi z rodzinnego Iksinow a. K obie­ t a ta , u d ręczona przez n ie c h ę tn ą jej b ra to w ą , s z u k a ucieczki od u p o k a rz a ją ­ cego b y to w a n ia w b ra te rs k im g o sp o d arstw ie i sw ą je d y n ą sza n sę u p a tru je we w stą p ie n iu do k la sz to ru . D la sta re j p a n n y t a o gran iczo n a m u re m p rz e ­ s trz e ń j e s t sym bolem bezpiecznej p rz e strz e n i, w k tó rej m oże u k ry ć się przed d ra p ie ż n ą rzeczyw istością.

Trzecie zetknięcie się b o h a te rk i z sz a ry tk a m i n a s tę p u je n a sk u te k w izy­ ty M adzi u u m ierającej w za k ład zie p a n i T u rk a w iec ubogiej śpiew aczki, S telli. U p a d ła k o b ie ta in form uje p a n n ę B rzesk ą, że p rz ed m iesiącem p o d rz u ­ ciła swe niem ow lę w okolicy s z p ita la D z ie ciątk a Je z u s, gdzie zostało n a ty c h ­ m ia s t odnalezione i o d dane n a oddział noworodków. W um yśle M adzi rodzi się n ad zieja, że p o z n a n a u Korkowiczowej m a tk a A polonia pom oże zarów no n iezam ężnej m atce, ja k i dziecku.

W ypraw a do k la sz to ru całkow icie o d m ien ia osąd m łodej p a n n y o życiu zakonnym . Co p ra w d a pierw sze spojrzenie n a „gm ach o pow ierzchow ności w ięzien n o -szp italn ej”49 zniechęca b o h a te rk ę , je d n a k ż e p rz e strz e ń t a w id zia­ n a od w e w n ątrz sp ra w ia d ia m e tra ln ie in n e w rażen ie: „U derzyła j ą zad ziw ia­ ją c a czystość, obrazy n a ścianach, m ałe o łtarz y k i w sa la c h [ . ] ”50. Również otoczony m u re m ogród n a p a w a M adzię zdu m ieniem , zw łaszcza w ze sta w ie­ n iu z opuszczonym n iedaw no za k ła d em p a n i T urkaw iec. P iękn o n atu ry , od­ głosy p tak ó w i b aw iących się dzieci przeplecione s ą w to k u n a rra c ji z z a d u ­ chem z a k ła d u , śpiew em p ijan ej S telli i ję k a m i bezim ien nej kobiety dobie­ g ający m i zza p rz e p ie rz e n ia . Z d erzen ie sp ok oju p a n u jąc eg o w k la sz to rz e z ohyd ą dom u N ikodem y T urk aw iec robi n a p a n n ie B rzeskiej p io ru n u jące w rażenie. W m łodej kobiecie n a r a s t a ro z d raż n ie n ie , w yw ołane przeży ty m nied aw no sp o tk a n ie m ze śpiew aczk ą i jej jed no czesn ym irra c jo n a ln y m s t r a ­ chem p rz ed zam k n ięciem w klaszto rze. C hociaż M ad z ia zaczyn a dostrzegać za lety tego m iejsca, n a d a l p rz e ra ż a ją j ą zew n ętrz n e a sp e k ty jego ograniczo­ nej p rz e strz e n i. Pom im o obaw b o h a te rk a zaczyn a się za sta n aw iać , czy k la s z ­

47 Tamże, s. 103. 48 Tamże, s. 103. 49 Tamże, s. 372. 50 Tamże, s. 373.

(13)

to r n ie je s t ty m p o szukiw anym od d aw na, w łaściw ym m iejscem d la jej w ra ż ­ liwej psychiki i o b szarem um ożliw iającym p ra k ty k o w an ie a ltru iz m u . Rozm o­ w a p rz ep ro w a d zo n a z m a tk ą A polonią d o bitnie u św ia d a m ia M adzi, że tego ro d z aju ew en tu aln o ść n ależy w ziąć pod uw agę.

W arto podkreślić, iż s z a ry tk i n ie p o strz e g a ją swej siedziby w k ate g o ria c h „zam k nięcia” - m a tk a A polonia szczególnie siln ie p o d k re śla o tw a rty c h a ra k ­ te r zgrom ad zenia, z którego m o żn a w ystąp ić w każdej chw ili. Z ak on nica ak c en tu je ta k ż e fa k t sporego ro z e z n a n ia w otaczającej k la sz to r rzeczyw isto­ ści: „[...] je s te m s t a r a i choć m n iszk a, je d n a k tro ch ę w id ziałam n a świecie. Mój k o rn e t nie z a sła n ia ł m i oczu”51. U trz y m u je o n a sta łe sto su n k i z k o b ie ta ­ m i „z z e w n ą trz ”, je s t n a w e t n a bieżąco p oinform ow an a o p lo tk ach o bieg ają­ cych W arszaw ę. P ozostające pod jej o p iek ą sio stry p ra c u ją n ie tylko w k la s z ­ torze, lecz ta k ż e poza nim . J a k w nioskujem y z te k stu , aktyw ność zg ro m a­ d ze n ia obejm uje rów nież opiekę n a d chorym i w dom ach p ry w atn y ch : św iad ­ czy o ty m s k ie ro w a n a do M ad z i p ro ś b a K o rk o w icza o w sta w ie n n ic tw o u zakonn ic i w y sta ra n ie się o opiekę jed n ej z nich n a d ra n io n y m w pojedy n­ k u N orskim . Do in terw e n cji je d n a k ż e nie dochodzi z b ra k u w olnych sió str - w szy stk ie zajęte s ą p racą.

P rz y okazji spow odow anej p ro śb ą K orkow icza w izyty p a n n y B rzeskiej u sióstr, n a r r a to r sygnalizuje o d m ie n n ą niż dotychczas reak cję b o h a te rk i n a p rz e strz e ń k la sz to rn ą : „W k ilk a m in u t później czek ała n a m a tk ę Apolonię w p a rla to riu m , k tó re dziś nie robiło n a niej p rzykrego w ra żen ia . Może m niej zw raca ła uw ag i”52. P ra g n ą c uspokoić z m a rtw io n ą M adzię, s z a ry tk a o p row a­ dza j ą po gm achu. B liższe p o znanie n iedo stęp nego d o tąd o b sz a ru głęboko p o ru sz a b o h aterk ę: „W szędzie u d e rz a ła M adzię o lśn iew ająca czystość i spo­ kój, dziw ny spokój, k tó ry koił jej w s trz ą ś n ię tą d u szę”53. W opisyw anej s tr u k ­ tu rz e n ie w y starczy być tylko „zakonnicą” - n a le ż y czynić więcej, działać, w ykonyw ać ro z m a ite p race. S z a ry tk i o d d a ją się n ie u s ta n n e j aktyw ności: oprócz z a d a ń sp ełn ian y c h poza obrębem k la sz to ru do zoru ją k u chn ię, d b ają o p o rządek, pio rą, szyją, o p iek u ją się ogrodem . Ich zajęcia cechuje w szech ­ stronność: „W szystko, co n a m trz e b a , robim y s a m e ”54. W aru n k iem p o zo stan ia w zg ro m ad zen iu j e s t um iejętn o ść w y k onyw ania różnych z a d a ń - zw łaszcza now icjuszki ob arcza się licznym i obow iązkam i.

R ozm ow a z m a tk ą A polonią u n ao c zn ia M adzi ogrom d z ia ła ń podejm ow a­ n y ch p rzez siostry, porów nanych do m rów ek. O balony zostaje rów nież o s ta t­ n i stere o ty p dotyczący za konnic - to n ie one s ta r a ją się o za sila n ie swoich szeregów chętn ym i, lecz o dw ro tnie - s ą w ręcz sz tu rm o w a n e przez niezliczo­ n e k a n d y d a tk i. U z y sk an e inform acje całkow icie p rz e ła m u ją opór b o h a te rk i wobec in sty tu c ji k laszto ru .

51 Tamże, s. 375. 52 Tamże, s. 415. 53 Tamże, s. 416. 54 Tamże, s. 417.

(14)

R ozm ow a zakonnicy z p a n n ą B rz e s k ą przy b liża czytelnikow i głów n ą ideę zg ro m a d zen ia sza ry tek : n ie o d p a rtą p o trzeb ę słu ż e n ia in ny m , k tó r ą o k re śla poprzez w ypow iedz m a tk i Apolonii m ian em „ in s ty n k tu ” oraz „niezasłużonej ła sk i Bożej”55. Co więcej, c h a ry z m a t posługi cierpiącym n ie j e s t p o strze g an y w k a te g o ria c h „pośw ięcenia”, gdyż w ypływ a z w ew nętrznej n a tu ry sza ry tek , je s t ich „potrzebą istn ie n ia , p ra w ie egoizm em ”56. W om aw ianej s tru k tu rz e p y ta n ie z a d an e w Ascetce E lizy O rzeszkow ej p rzez m a tk ę R om ualdę: kto zajm ie się c h o rą n a ty fu s K larcią, nie m iałoby racji b y tu ; podobnie pozbaw io­ n e se n s u byłoby „pośw ięcenie się” sio stry M echtyldy. J e d n a k ż e ascety czn a b o h a te rk a O rzeszkow ej w p isuje się jedno cześn ie w obie k a te g o rie kobiet, k tó re - w ed łu g słów m a tk i A polonii - z n a jd u ją szczęście w k laszto rze: „takie, k tó re św ia t zniechęcił, k a rm ią c je zbyt w ielk ą goryczą, albo ta k ie , k tó re ciągle m y śląc o B ogu i życiu w iecznym , nic nie z n a jd u ją d la siebie m iędzy rzeczam i doczesnym i”57.

Z gnębiona oszczerstw am i i lu d z k ą zaw iścią p a n n a B rz e sk a w ydaje się p rzyn ależeć do pierw szej ze w spo m n ian y ch g ru p . N ie m ając pew ności, czy chce i czy m oże zostać sz a ry tk ą , p ro si o pozw olenie p rz eb y w an ia w bezpiecz­ nej p rz e strz e n i ogrodu zgrom adzenia, gdzie odzyskuje spokój duszy, czytając dzieło T om asza a K em pis O n a śla d o w a n iu C h rystu sa i stopniow o pow racając do za n iedby w anych dotychczas p ra k ty k religijnych. J a n Tom kow ski a k c e n tu ­ je „ te ra p e u ty c z n ą ” rolę k la sz to ru w życiu M adzi: „M arzenie o celi k la s z to r­ nej, za k tó ry m nie k ryje się w ielkie uczucie religijne, cechuje zw ykle osobo­ wości udręczone, ro z d a rte : k la s z to r oznacza d la n ich n ad zieję n a in teg rację duchow ą”58. P ru s nie d e te rm in u je je d n a k ż e przyszłości b o h a te rk i - za k o ń ­ czenie tego w ą tk u p ozostaw ia czytelnikow i.

P ow yższa a n a liz a sylw etek za kon nic w polskiej prozie n arrac y jn e j d r u ­ giej połowy XIX w iek u o d sła n ia ich głębo ką p o trzebę w y p e łn ien ia is to tn ą tre ś c ią em ocjonalnej p u stk i, k tó ra z a is tn ia ła w ich życiu n a s k u te k n ieszczę­ śliwej m iłości (sio s tra M echtylda) lu b ro z czaro w an ia lud zm i (M ad zia B rze­ ska). N iek tó re z b o h a te re k tr a k t u ją za an g ażo w an ie relig ijne jak o drogę k u sam odzielności i sp ełn ien iu , za p ew n iając ą im niezależn ość (m a tk a R o m u al­ da, m a tk a A polonia). O ddanie się B ogu pozw ala b o h a te rk o m odpokutow ać za grzechy (sio stra M echtylda). W stąp ie n ie do zak o n u um ożliw ia im wyzwole­ n ie się od św ia ta to w arzy sk ich konw enansów , w k tó ry m praw dopodobnie byłyby sk a z a n e n a sta ro p a n ie ń stw o (sio stra M echtylda, m a tk a R om ualda).

55 Tamże, s. 418. 56 Tamże, s. 419. 57 Tamże, s. 419.

(15)

B ib lio g ra fia

Źródła

Orzeszkowa Eliza, Ascetka, w: tejże, Melancholicy, tom II, Warszawa 1949. Prus Bolesław, Emancypantki, Warszawa 1998.

O pracow ania

Eustachiewicz Lesław, Horyzonty religijne polskiej prozy końca X IX - początku

X X wieku, w: Proza polska w kręgu religijnych inspiracji, red. M aria Jasińska-

-Wojtkowska, Krzysztof Dybciak, Lublin 1993.

Fita Stanisław, pozytyw ista ewangeliczny”. Problematyka religijna w twórczości Bo­

lesława Prusa, w: Proza polska w kręgu religijnych inspiracji, red. Maria Jasiń-

ska-Wojtkowska, Krzysztof Dybciak, Lublin 1993.

Kuklo Cezary, Kobieta samotna w społeczeństwie miejskim u schyłku Rzeczypospolitej

szlacheckiej. Studium demograficzno-społeczne, Białystok 1998.

Olszewski Daniel, Polska kultura religijna na przełomie X IX i X X wieku, Warszawa 1996.

Olszewski Daniel, Funkcje społeczno-kulturalne polskiej parafii na przełomie X IX

i X X wieku, w: Kulturotwórcza rola Kościoła na przełomie X IX i X X wieku, red.

Ja n Ziółek, Lublin 1997.

Olszewski Daniel, Postawy społeczno-religijne kobiet w Królestwie Polskim w drugiej

połowie X IX wieku, w: Kobiety i kultura religijna. Specyficzne cechy religijności kobiet w Polsce, red. Jadwiga Hoff, Rzeszów 2006.

Szcześniak Janina, Dylematy egzystencjalne w „Melancholikach” Elizy Orzeszkowej, w: Twórczość Elizy Orzeszkowej, red. Krzysztof Stępnik, Lublin 2001.

Tomkowski Jan, Mój pozytywizm, Warszawa 1993.

Wierzbicka Maria, K ilka uwag o kobiecie samotnej w X IX wieku, w: Kobieta i rewolu­

cja obyczajowa. Społeczno-kulturowe aspekty seksualności. Wiek X IX i XX, red.

Anna Zarnowska, A. Szwarc, Warszawa 2006.

Zamojska Dorota, Inny model feminizmu, w: Kobieta i edukacja na ziemiach polskich

w X IX i X X w., red. Anna Zarnowska, Andrzej Szwarc, Warszawa 1995.

Summary

The article describes the figures of nuns in the prose of Eliza Orzeszkowa and Bolesław Prus, their way of perceiving the world and their role in it, as well as their understanding of God. Orzeszkowa and Prus create completely different images of representatives of the conse­ crated life. The vision of the strict God of sister Mechtylda is completely different from the image of the merciful Creator of mother Apolonia, whereas the nuns depicted by Prus are simply too busy to express their understanding of God. The accession of the heroines to the monastery is also motivated differently: some of them seek refuge from the here and now, others look for independence or want to help other people.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Instrumentalnie potraktowali również człowieka, który od pojawienia się na ziemi komunikował się bezustannie z istotami podobnymi sobie.. Rozszerzenie palety mediów

In this paper the experimental results related to calm water resistance are presented and compared to one another, for the trechantiri, the karavoskaro and the perama hull forms..

1996, t. Kola, Żelazny osprzęt..., tabl. Pyzik, Grodzisko średniowiecz- ne…, tabl. Kola, Żelazny osprzęt..., tabl. Wrzesiński, Gródek na Ledniczce, rys.. W takim zamku,

Przedstawienie postaci ludzkich w pracach Marianny Wiśnios jest jednak bardzo interesu­ jące i chyba ono właśnie stanowi niepowtarzal­ ny urok niektórych obrazów..

275 Piotr Bordzoł (Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II). Przetańczyć historię

Chociaż mieli oni świadomość, że Bóg jest ojcem całego narodu wybranego (więc też po- szczególnego żyda), żadnego z nich nie stać było na zuchwałość zwracania się do

studiów nad wybranymi i tylko W pierwszej części pracy pierwszoplanowymi postaciami Tyszyński ukazany jest jako pi- poiskiej tradycji filozoficznej" \ sarz

W końcowym rozdziale książki, przedstawiającym stanowiska w „sporze o Krzywickiego” oraz czynniki, warunkujące zmianę jego postawy społecznej i odejście od rewolucji jako drogi