• Nie Znaleziono Wyników

Związki twórczości Dzierzkowskiego z literaturą i sztuką Zachodu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Związki twórczości Dzierzkowskiego z literaturą i sztuką Zachodu"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

Janina Rosnowska

Związki twórczości Dzierzkowskiego

z literaturą i sztuką Zachodu

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 58/1, 27-65

(2)

J A N IN A R O SN OW SK A

ZWIĄZKI TWÓRCZOŚCI DZIERZKOWSKIEGO Z LITERATURĄ I SZTUKĄ ZACHODU Pisał o Dzierzkowskim w r. 1844 Leszek Borkowski:

Jest to bardzo u ta len to w a n y pisarz, który o trząsn ąw szy się z bom bastu, jak i m ia ł d aw n iej, zajm u je teraz w p iśm ien n ictw ie n iep o sp o lite m iejsce, m a te ż n iem ało g otow ych sw oich p o w ieści, z których każda w y ró w n a śm iało p o ­ w ieścio m K raszew sk iego *.

W roku następnym August Bielowski stwierdził:

[D zierzk ow sk i jest] p ow ieściarzem w całym teg o sło w a znaczen iu , pisarzem n iep o sp o lity m , który um ie i krajobraz m a rtw y i n ie znaczący z sieb ie o ży w ić i zrobić zajm ującym , i charakterom id ealn ym nadać w yraz rzeczy w isto ści, a o sn o w ie a rtystyczn ą całość 2.

Podobnych sądów w tym okresie wypowiedziano więcej — czy to z okazji Z najdy i Dwóch b liźn ią t3, czy Uniwersału hetm ańskiego4. Również A lbert Aleksander K rajew ski w obszernym artykule przy­ znawał talent Dzierzkowskiemu, jakkolwiek zastanawiał się z poważnym niepokojem nad pamfletowym przeczernieniem w jego powieściach „wyższej szlachty naszej w G alicji” i zarzucał jednostronność i jaskra­ wość charakterystyk — „nagość obrazu”, w której „należy szukać głów­ nej przyczyny małej popularności p. D. i niewielkiej wartości literackiej jego utworów, pomimo w ew nętrzne zalety wcale u naszych popularnych beletrystów niepospolite” 5.

1 L ist L. B o r k o w s k i e g o do K. W. W ójcickiego ze sty czn ia 1844. Cyt. za: M. S t r a s z e w s k a , C za so p ism a li te r a c k ie го K r ó l e s t w i e P o l s k i m w latach 1832—

1848. Cz. 2. W rocław 1959, s. 92— 93.

2 А. В [i e 1 o w s к i], „ K u g la r z e ”. P o w i e ś ć p r z e z J. D. „D ziennik Mód P a r y ­ sk ic h ” 1845, nr 23, s. 182.

3 Zob. M o z a ik a dzien n ik a rs k a . „D ziennik W arszaw sk i” 1855, nr 61.

4 Zob. list K. U j e j s k i e g o do J. D obrzańskiego z 24 V III 1857. B ibl. O ssol., rkps 6517/11, k. 174.

5 A. A. K [r a j e w s к i], R o m a n se i p o w ie ś c i J. D z i e r z k o w s k ie g o . „B ib liotek a W arszaw sk a” 1858, t. 3, s. 592, 618.

(3)

2 8 J A N I N A R O S N O W S K A

Z późniejszych historyków literatu ry Tarnowski pominął tego autora w swoim zarysie, Chmielowski omówił jego życie i twórczość w tomie 5

Historii literatury polskiej. Milczenie badacza-konserw atysty było zna­

mienne; Chmielowski zaś w drugiej przestylizow anej w ersji swego opra­ cowania konkludował:

D [zierzk o w sk iem ]u przyznać n a leży w ie lk i ta le n t op o w ia d a n ia , b y stro ść o b serw a cji, zn a jo m o ść ro zm a ity ch w a r stw sp ołeczn ych , p rzejęcie się w a żn y m i za g a d n ien ia m i; ale n ie m ożna go n azw ać n ie z w y k ły m artystą, k tó ry b y dbał zarów n o o dobrą k om p ozycję, jak i o w ie lo str o n n e , su b te ln ie cien io w a n e p rzed ­ s ta w ie n ie lu d zi i ich sto su n k ó w . U w a ża ją c zadanie p o w ieścio p isa rza za rodzaj zaw od u p u b licy sty czn eg o , w ię c e j zw ra ca ł b aczen ia na w y w o ła n ie zam ierzon ego e fe k tu a n iżeli na p raw d ę p sy ch o lo g iczn ą i układ h a rm o n ijn y 6.

Społeczna tendencja utworów Dzierzkowskiego wywołała trzy wzno­ wienia jego powieści po r. 1945, opatrzone w stępem i posłow iem 7, oraz w zmianki o nim w podręcznikach szkolnych, poza tym pozostawał on jednak do ostatnich lat poza zainteresowaniem badaczy. W płynęła na to może okoliczność, że jako tw órca nie należał do grupy Ziewonii, chociaż przyjaźnił się z ziew ończykam i8. W ostatnich latach zajęli się nim K rystyna Poklew ska i Kazim ierz C h ruściń sk i9.

Ideom Ziewonii i w ogóle rom antyzm u polskiego z jego orientacją narodową i ludową Dzierzkowski był rzeczywiście obcy. Właśnie ze względu na swą zależność od lite ra tu ry zachodniej. Gdy w latach 1832— — 1834 pełni w iary w przyszłość rew olucyjną Goszczyński, Pol, Sie-mieński pisali utw ory takie, jak Piotr Pszonka Jasieńczyk, Historia

szewca i W ieś Serby, on pozostawał pod wpływem francuskiej powieści

frenetycznej, k tó rej pesymizm był w yrazem bankructw a rewolucji

6 P. C h m i e l o w s k i ] , D z i e r z k o w s k i Józef. W: W i e l k a e n c y k lo p e d ia p o ­

w s z e c h n a il u s t r o w a n a . T. 17. W arszaw a 1895, s. 649.

7 S alon i ulica. O p racow ała i w stęp em opatrzyła J. R o s n o w s k a . W arsza­ w a 1949. — R o d z in a w salonie. W stęp J. W i l h e l m i e g o . W arszaw a 1952. —

K u g la rz e . O p racow an ie K. C z a j k o w s k i e j . P o sło w ie M. Ż m i g r o d z k i e j . W arszaw a 1961

8 Zob. list L. S i e m i e ń s k i e g o do A. B ie lo w sk ie g o z 22 V II [1833]. W: Z li s t ó w G o s z c z y ń s k ie g o , B i e l o w s k ie g o i S ie m ie ń s k ie g o . P od ała H. F i s c h ó w n a „P am iętn ik L ite r a c k i” 1910, s. 565— 566. — K. W. W ó j c i c k i , W s p o m n ie n i e

o Jó ze f ie D z i e r z k o w s k i m . „T ygod n ik Ilu stro w a n y ” 1865, nr 284, s. 78.

9 K. P o k l e w s k a , W k r ę g u „ Z ie w o n ii” i „ D zie n n ik a M ó d P a r y s k i c h ”. (Z d z i e ­

j ó w gru p lite r a c k ic h w G a lic j i la t 1830— 1848). ,,Z e sz y ty N a u k o w e U n iw e r sy te tu

Ł ó d zk ieg o ” seria I, z. 25 (1962). — K. C h r u ś c i ń s k i , „ H o g h a r t y z m ” [!] i „hoff -

m a n i z m ” w d r o b n y c h u t w o r a c h n a r r a c y j n y c h J ó ze f a D z ie r z k o w s k i e g o z la t 1838— 1844. „G d ań sk ie Z e sz y ty H u m a n isty c z n e ” V III (1965). P raca ta, będąca rozdziałem

zarysu m o n o g ra ficzn eg o tw ó rczo ści D zierzk o w sk ieg o , uk azała się ju ż po n ap isan iu n in iejszej rozpraw y. T utaj p ro b lem a ty k a je s t inaczej n iż u C h ru ściń sk iego u sta w io ­ na i w n io sk i od m ien n e; p olem ik a z ty m b ad aczem została w p ro w a d zo n a do tek stu .

(4)

D Z I E R Z K O W S K I A L I T E R A T U R A I S Z T U K A Z A C H O D U 2 9

lipcowej. Ludowość zarówno typu balladowego, jak i agitacyjnego nie m iały w^ nim zwolennika. Folklor chłopski nie pociągał go. Chłopi i rzem ieślnicy w jego twórczości zaczęli się pojawiać dopiero od r. 1843, w szkicach, które były zależne od szkiców francuskich o charakterze małych monografii socjologicznych, a potem w powieściach, pod w pły­ wem George Sand i Suego. Ziewończycy nie spostrzegali na ogół prze­ jętego przez Dzierzkowskiego z francuskiej literatu ry uw rażliwienia na tak ważną w dobie przełomu burżuazyjnego spraw ę pieniądza i w ogóle kwestie społeczno-ekonomiczne. Nie rozumieli autora Płaczu

i śmiechu. Bielowski nie wydrukował tego debiutu Dzierzkowskiego

w „Ziewonii”, a pokrew ny jej „Tygodnik Literacki” recenzując utwór, gdy ukazał się wreszcie w „Pracach Literackich”, sprowadził jego orientację francuską do salonowości.

W ładysław Zawadzki wspomniawszy, jak uchylał się młody Dzierz- kowski od lek tu r zalecanych przez stryja, pisał: „Smakowała mu za to literatu ra nowa, francuska, którą chciwie połykał” 10. Nie można znaleźć na to dowodów pewniejszych, bo nie zachowały się żadne pierwociny Dzierzkowskiego. Dopiero w jego listach do Cieńskich z r. 1830, gdy był stypendystą Biblioteki im. Ossolińskich, obok obiegowych pojęć rom antycznych pobrzmiewa znajomość literatu ry francuskiej — w praw ­ dzie nie nowej, lecz autora tak przez rom antyków czytanego jak Rousseau. Później w jednej ze swych dużych powieści — Dla posagu, przedstawiając zapaloną czytelniczkę literatu ry francuskiej, wymienił Dzierzkowski jako główną lekturę owej panny Cyryli Nową Heloizę. We wspomnianych listach uderza moralny, jak u Rousseau, aspekt traktow ania uczucia — tyle ważnego dla rom antyków serca.

W iele b łęd ó w — p isa ł D zierzk ow sk i do C ieńskich — k azi m oje serce, ale w ty m jed n y m uczuciu jest zu p ełn ie czyste, tak czyste jak łz y [...].

B ać się ty lk o p ow in ien em , abym się n ie sta ł zu p ełn ie zim n ym , a w ten czas stałb ym się bardzo złym . P ók i W as kocham i p ók i W y m n ie k och acie — jeżeli m n ie k och acie — b ędę dobrym .

Zgodnie z poglądem Rousseau, że „człowiek rodzi się dobry — ludzie są źli”, twierdził, że n aturę jego wypaczył w pływ stryja.

Trzeba n ieszczęścia, aby człow iek , którego n ajgorętszym p e w n ie b y ło ż y ­ czen iem szczęście m oje, n ie tę do tegoż obrał d la m nie drogę — k szta łto w a n o mój rozum , a p rzytłu m ian o serce. S tąd za w czesn e rozu m ow an ia i w y b u ch y p rzytłu m ion ej w y o b r a ź n i11.

10 W. Z a w a d z k i , P a m i ę tn i k i ż y c i a li ter a ck ieg o w Galicji. K ra k ó w 1,961, s. 156— 157.

11 L isty do C ieńskich z 3 i 2.9 X 1830. Bibl. O ssol., rk p s 6768/1, k. 175, 198, 197.

(5)

3 0 J A N I N A H O S N O W S K A

W Płaczu i śm iechu (napisanym w r. 1832) 12 z tradycji russowskich wywodził się taki obraz bohaterki:

O parta w o tw a rty m o k n ie, m arzącym i o czym a to w ogród popatrzy, to w o św ie c o n ą sa lę ; z zielo n y ch k lo m b ó w ob la tu je ją w o ń w io sn y św ieża , u p a ­ jająca, z jasn ego n ieb a c iśn ie się p ło m ien isty , d u szn y odd ech , z ogrodu w oń n atu ry, z balu w o ń sztuki, cała p raw d a natu ry czy sta i n ie w in n a ogarnia ją od ogrodu, całe złu d zen ie to w a r z y stw a w rzaw ą, św ia tłem , gorącem ob lew a ją z salon u . [5, 198] 13

Trzeba jednak pamiętać, że wpływ Rousseau, tak popularnego w dobie rom antyzm u, prom ieniow ał wówczas pośrednio zewsząd — z dzieł Jean Paula, George Sand, a naw et Balzaka, że w tej dobie wypowiadała się idea filozofa genewskiego w nowych konwencjach fabularnych, że była m odyfikowana przez nowe dziejowe i literackie doświadczenia.

Jean P au l był jednocześnie uczniem Rousseau i Swifta. W ysuwając na pierw szy plan czułych kochanków, przedstaw iał satyrycznie postacie drugoplanowe, te zwłaszcza, które staw ały na przeszkodzie miłości i reprezentow ały św iat dw orskiej intrygi. Rysy saty ry już w debiucie Dzierzkowskiego m a p artia opowiadająca o ojcach bohaterów. Oboczność poetyk ,,czułych serc” i sa ty ry jest właściwa wszystkim utworom tego pisarza.

Jean P aul i Hoffm ann ‘byli z pewnością lekturą Dzierzkowskiego w związku z jego niem iecką edukacją w zaborze austriackim , lecz dla te ­ go miłośnika lite ra tu ry francuskiej niem ałe znaczenie miała popularność

12 C h r u ś c i ń s k i (o p . cit.), u sta la ją c gran iczn e d aty w czesn ej tw órczości D zierzk o w sk ieg o n a la ta 1838— 1844, b ierze pod u w agę d a ty n ie p o w sta n ia u tw orów , lecz ich druku. U ła tw ia to sp ra w ę, p o n iew a ż n ie p o siad am y p ełn ej d o k u m en ta cji ch ro n o lo g iczn ej. W yd aje się jed n ak , że p rzem ilczen ie d a ty 1832, p o tw ierd zo n ej przez W ó j c i c k i e g o (op. cit.), jest m y lą ce.

13 W te n sposób o zn aczam y c y ta ty z e d y c ji (liczb y w sk a zu ją tom i stronicę): J. D z i e r z k o w s k i , P o w ie ś c i. W p ierw szy m zu p ełn y m w yd an iu . T. 1— 8. L w ów 1875. Do teg o p o śm iertn eg o zb io ro w eg o w y d a n ia w p row ad zon o w ie le p opraw ek języ k o w y ch i zm ian p o d y k to w a n y ch w zg lęd a m i cen zu raln ym i. P o w in n o b y się w ię c o d sy ła ć w p rzyp isach do p ierw o d ru k ó w . Są one jed n ak ro zsia n e po cza so ­ p ism ach , a n a w e t p ie r w sz y c h e d y c ji k sią żk o w y ch trzeb a p o szu k iw a ć w różnych m iastach . D la teg o w n in ie jsz y m a rty k u le p osłu żon o s ię w y d a n iem zb iorow ym — z w y ją tk ie m w y p a d k ó w , gdy m ożn a się op rzeć na p op raw n ych w zn o w ien ia ch z lat 1949 i 1961.

W arto m o że p rzyp om n ieć, że w y stę p u ją c y w cy ta cie w yraz „ to w a rzy stw o ” m iał w ó w c z a s d w a zn aczen ia: oprócz o b ecn ie u żyw an ego b y ł tak że m ian em społeczności. W te k sta c h D zierzk o w sk ieg o o d b iera się go często w p od w ójn ym se n sie (np. w Z e m ś c i e p a n a B o l e s t y , 2, 335). W yd aje się, że r ó w n ie ż w zdaniu o b oh aterce

P ła c z u i ś m i e c h u — w p r z e c iw sta w ie n iu n a tu ry i sa lo n u d och od zi w jak im ś sto p ­

n iu do gło su zn a czen ie „ to w a r z y stw a ” jak o sp o łeczn o ści, co w sk a zu je, że D zierz­ k o w sk i p r zy p isy w a ł o g ó ln iejszy , sp o łeczn y se n s r u sso w sk ie m u p rzeciw sta w ien iu n atu ra— cy w iliża cja .

(6)

D Z I E R Z K O W S K I A L I T E R A T U R A I S Z T U K A Z A C H O D U 3 1

obu Niemców nad Sekwaną w dobie Młodej Francji — dobie debiutu Dzierzkowskiego. Od roku 1813 znali Francuzi tylko drobny fragm ent Jean Paula przetłumaczony przez panią de Staël w De Г Allemagne. W roku 1829 zostały przełożone myśli w ybrane z jego utworów. Sytuację zmieniło dopiero czterotomowe tłumaczenie z lat 1834— 1835 14. Wszystko, co mówi się o zależności Dzierzkowskiego od Rousseau czy jego niemieckiego ucznia, musi mieć poprawkę na rzecz idei i poetyki Młodej Francji, która nie przestając ich czytać i do pewnego stopnia ulegać im, przetworzyła ich postawę — niekiedy aż do jej zaprzeczenia.

Młodą F rancję cechowały frenetyzm, pesymizm, bajrońizm. Miały już one jedno swoje apogeum w Paryżu w latach 1816—1823. W yparł tę falę sukces Cromwella, optymistyczny stosunek Francuzów do prze­ szłości burżuazji i w iara w jej przyszłość. Ponowna fala frenetyzm u, pe­ symizmu, bajronizm u wzniosła się do apogeum po klęsce rew olucji lipco­ wej — w latach 1830— 1833.

W Polsce z falą pierwszą trzeba łączyć późną powieść sentym en­ talną — Kropińskiego, Bernatowicza, Mostowskiej, Rautenstrauchow ej i W ładysława Hermana K rasińskiego15, z drugą — wczesne utw ory Dzierzkowskiego, Sztyrmera, Kraszewskiego, zwłaszcza Poetę i świat (1839), oraz tę poezję po powstaniu r. 1831, którą nauka potraktow ała podobnie jak twórczość Dzierzkowskiego 16. Wydaje się, że nie można poezji tej sprowadzać wyłącznie do epigonizmu; jej współczesność lub praw ie współczesność z Młodą F rancją jest znamienna. Ideowych źródeł zarówno twórczości Młodej Francji jak polskich utworów powieściowych i poetyckich o motywach jednostki romantycznej, szaleństwa, grozy — szukać należy w sytuacji dokonanego lub dokonującego się burżuazyj- nego przełomu.

W tym , co się dzieje z ludźm i, ze sp ołeczeń stw em , z całą lu dzkością, w n ie ­ ustan n ej zm ian ie reżym ów , k atastrof i zastojów — czytam y w ch a ra k tery sty ce p ostaw m yslow j'ch M łodej Francji — n ie m a nic ani p raw id łow ego, ani sp ra ­ w ie d liw e g o . W św iecie k rólu je A bsurd, P rzypadek albo F atum — ró w n ie b ezm yśln e, jak postęp k i pijanego łotra 17.

„Absurd, Przypadek albo F atum ” — to właśnie wyeksponował Dzierz­ kowski w temacie i tytule swojego debiutu, zestawiając „płacz i śmiech”.

14 Zob. Ph. V a n T i e g h e m , Les Influ ences étr a n g ères su r la l i tt é r a t u r e f r a n ­

çaise 1550— 1880. P aris 1961, s. 219—220.

15 O zw iązk u tw órczości K rasiń sk iego z frenezją fran cu sk ą zob. M. J a n i o n ,

Z y g m u n t K r a s i ń s k i — d e b iu t i do jr zało ść. W arszaw a 1962, s. 56, 59, 61 n.

16 Zob. M. J a n i o n , W w a lc e o i d e o w e n o w a t o r s t w o p o e z j i k r a j o w e j . „P a­ m iętn ik L itera c k i” 1953, z. 3/4.

17 B. R e i z o w , Fla ubert. P rzekład J. J ę d r z e j e w i c z a. W arszaw a 1961,' s. 11.

(7)

3 2 J A N I N A R O S N O W S K A

Także pod względem form y był ten utw ór bliższy naśladowanemu przez Młodą F rancję Byronowi niż wielotomowym powieściom Rousseau czy Jean Paula. Fabuła Płaczu i śmiechu, podobnie jak w powieściach poetyckich Byrona, zam knęła się w ograniczonych w rozmiarze, zw ar­ tych, dram atycznych, mocnych epizodach.

W pływ autora Giaura na utw ory Młodej F rancji został parokrotnie stwierdzony. Niem niej badania historycznoliterackie nie uwzględniły problem u kompozycji bajronow skiej w odniesieniu do powieści. Dla prezentacji zagadnienia w ystarczy przykład Jaszczura. Trzy wielkie rozdziały tej wczesnej powieści Balzaka — Talizman, Kobieta bez serca,

Agonia — nie łączą się ze sobą w czasie. Każdy z nich zupełnie odrębnie,

niezależnie od zakończenia rozdziału poprzedniego, inicjuje w łasny swój tem at. Kobieta bez serca jest cofnięciem się w czasie w stosunku do

Talizm anu. U rw anie rozdziału ostatniego na dram atycznej poincie w y­

wołało konieczność dopisania Epilogu. Późniejsze powieści Balzaka m ają kompozycję bardziej spoistą, chociaż i w nich katastrofy przychodzą nagle, dram atycznie, nieomal teatralnie, przygotowane tylko rozbudo­ w anym opisem tła 18.

K raszewski przeciw staw iał „romans malowniczy”, w alterskotow ski — „romansowi poetycznem u”, o którym pisał:

R om an s ten czy sto a rty sty czn y , n atch n ion y, p o św ięco n y o d m alow an iu u czuć eg o ty czn y ch lu b ek scen try czn y ch , obrazów w y ro jo n y ch w d zięczn ie lub str a ­ sz liw e j en erg ii, n ie m oże m ieć p ra w id eł, k tó re b y go ścisk a ły 19.

W typie „poetycznym ” pisał Dzierzkowski pierwsze swoje utw ory, Magnuszewski Zem stą panny Urszuli 20. W latach 1832— 1844 nazywano „powieściami” utw ory prozaiczne zbliżone rozmiaram i do powieści poe­ tyckich, których kompozycję pow tarzały 21.

Oryginalność twórczości Dzierzkowskiego na tle pisarstw a ziewoń­ czyków zbladła już w roku 1834. Po wyjeździe Wójcickiego do Królestwa, aresztowaniu Bielowskiego —- nastąpił we Lwowie, jak to potem określił

18 Zob. G. L u k a c s , O d G o e th e g o do B alzaka. S tu d i a z h is to r ii l i t e r a t u r y

X V I I I i X I X w i e k u . W arszaw a 1958, s. 456—460.

19 J. I. K r a s z e w s k i , P r z e s z ł o ś ć i p r z y s z ł o ś ć ro m an su . W: K r a s z e w s k i o p o -

w ie ś c i o p is a r z a c h i p o w ie ś c i . Z b ió r w y p o w i e d z i t e o r e t y c z n y c h i k r y t y c z n y c h . O pra­

co w a ł S. В u г к o t. W arszaw a 1962, s. 60.

20 Zob. W. W o l s k i , D o m i n i k M a g n u s z e w s k i i je g o p is m a . „D zw on L itera c k i” 1846, t. 1, s. 9, 11. — L ist A. B i e l o w s k i e g o d o L . S ie m ie ń sk ie g o z 26 I 1833. „ P a m iętn ik L ite r a c k i” 1910, s. 563.

21 C h r u ś c i ń s k i n ied o sta teczn ie o d różn ia „ p o w ie śc i” od szk iców , jed n o i d ru gie n a zy w a „d rob iazgam i”. T ym czasem k ażd y z ty c h ga tu n k ó w m iał w ła sn ą p o e ty k ę — sam D zierzk o w sk i p o d k r e ślił ich od ręb n ość, dru k u jąc p ierw sze w z b io ­ rze P o w i e ś c i z ż y c i a t o w a r z y s k i e g o , d rugie zaś pt. O b r a z y z ż y c i a i p o d ró ż y .

(8)

D Z I E R Z K O W S K I A L I T E R A T U R A I S Z T U K A Z A C H O D U 3 3

Dzierzkowski w Powieści o życiu poety (1847), „czas największego u nas szału za lekką literatu rą francuską”. Czytano Balzaka, Hugo,. Souliégo, Suego.

Gdy Dzierzkowski debiutował, Balzac rozpoczynał swą karierę tw ór­ czą, jeśli wyłączyć z niej młodzieńczą tragedię w stylu klasycznym i romanse grozy, które pisał dla zarobku. Drugi, właściwy debiut autora

Kom edii ludzkiej przypadł na r. 1829 — Szuanie. W tymże roku w ydał Fizjologię m ałżeństwa (z datą 1830), w następnym Gobsecka, w 1831 Jaszczura. Miał potem, zmieniając tylko nazwiska bohaterów, włączyć

te powieści do Kom edii ludzkiej. Były to utw ory już bardzo popularne we F ran cji i za granicą. Zadebiutowawszy po raz drugi w r. 1829, Balzak zdobył od razu sławę. Wszedł do salonów, osiągnął sukces świa­ towy. W lutym 1832 napisała do niego pierwszy list z opinią o Jaszczurze Ewelina Hańska, mieszkająca w zapadłej Wierzchowni (26 wiorst od Skwiry). Można spodziewać się, że Fizjologia m ałżeństwa i Jaszczur były także dość wcześnie lekturą dam lwowskich i niedalekiego od ich gustów Dzierzkowskiego. Nie ma jednak wystarczających podstaw do wysnucia hipotezy, że krytyczne ujęcie w Płaczu i śmiechu zależności zamąż- pójścia od spraw pieniądza to refleks Fizjologii m ałżeństwa. Utwory Balzaka były tylko najlepszymi osiągnięciami w powodzi nieraz drugo- i trzeciorzędnych powieści o takiej samej czy podobnej problematyce. Dzierzkowski w każdym razie — do czasu samotnie wśród swych gali­ cyjskich przyjaciół — tę problem atykę podejmował pod wpływem lite­ ra tu ry francuskiej.

W roku 1834, kiedy lektura powieści francuskich stała się modna wśród literatów galicyjskich, Balzak wydał dwa arcydzieła — Eugenię

Grandet i Ojca Goriot. Hugo był wówczas autorem K atedry Marii Panny w Paryżu, nie licząc wcześniejszych dramatów. F ryderyk Soulié, który

pisał poprzednio sztuki, w r. 1832 wydał romans grozy Les D eux ca­

davres, w r. 1834 rom ans Le Vicomte de Béziers. Eugeniusz Sue był

zaledwie autorem powieści m arynistycznych i m arynistyczno-obycza- jowych. Szereg jego już wyłącznie obyczajowych powieści miała rozpo­ cząć Cécile dopiero w roku 1835.

Powieść o życiu poety, w której opowiadał Dzierzkowski o lekturach

utworów tych pisarzy, stworzona w dwa lata po śmierci Magnuszew- skiego i jemu poświęcona, zawierała m ateriał autentyczny. Spośród autorów czytanych przez swe fikcyjne bohaterki wymienił Dzierzkowski, jak się wspomniało, autora N owej Heloizy i — parokrotnie Balzaka. Twórczość Balzaka omówił też w Powieści o życiu poety na pierwszym miejscu, oceniając ją zdecydowanie dodatnio, podczas gdy o innych auto­ rach w yrażał się bez superlatywów. Balzak — czytamy — uczucia i osoby „sam tw orzył, dobywając je z niewyczerpanego źródła swej w yobraźni

(9)

3 4 J A N I N A R O S N O W S K A

uroczej” 22. A utor Kom edii ludzkiej był dla Dzierzkowskiego niew ątpli­ wie reprezentatyw nym pisarzem francuskim i najbliższym mu, zwłaszcza przez zafascynowanie rolą pieniądza. Motyw pieniądza, najbardziej istotny w tem atyce powieści Dzierzkowskiego — podobnie jak w K o­

m edii ludzkiej — pow racał stale w jego twórczości, traktow any histo­

rycznie, jako czynnik przełomu burżuazyjnego, chociaż pisarz nie umiał go w ten sposób nazwać.

Szczytem przerafinow anej cywilizacji pieniądza była dla niego F ran ­ cja, a właściwie sam Paryż. Do wczesnych utw orów — nie skrępowany realizmem, swobodnie rom antyczny — w prowadzał nadsekwańską sto­ licę, któ rą znał wówczas tylko z lek tu ry francuskich powieści i czaso­ pism. W Ju trze (1844) szatan mówi do Dobka:

Im w ię c e j u w a ża m sła b o ść tw o ją , m ój panie, ty m w ię c e j p rzek on u ję się , że cieb ie św ia t w ie lk i w y le c z y ć m oże!.., d la cieb ie P aryż!... zo sta w św ia t natury d la m ło d y ch zap a leń có w ; d la w ie k u dojrzalszego je s t św ia t w ra żeń sztu czn ych , g a lw a n iczn y ch , co się ele k tr y z u ją baryk ad am i, buntam i, m o w a m i p ięk n ie brzm iącym i; operą, b a letem , h an d lem p a p ieró w p u b liczn ych na g iełd zie, h a n ­ d lem w isz ą c y m na b rod zie Ib rah im a lu b cygarze E spartera; a ta k i św ia t co dzień in n y , co d zień n o w y , św ia t z g ło w ą w w y m a rzo n y ch id eałach , ciałem to n ą cy w rozk oszach , sto p a m i n a k o leja ch żelazn ych , św ia t ta k i jest w P a r y ­ żu. [1, 348]

W Uśmiechu szyderczym (1844) em igrant francuski na Podolu opo­ w iadał na pół fantastyczne swoje dzieje podczas Wielkiej Rewolucji. Dałoby się w ykazać podobieństwo opowiadania jego z Nieboską komedią, chociaż mogło ono również w yniknąć tylko z zależności obu utworów od lite ra tu ry francuskiej.

Zafascynowany przez paryskie powieści spraw ą burżuazyjnego prze­ łomu i jego konfliktów, tropił pisarz ich ślady przede wszystkim w rzeczywistości polskiej. Już w Płaczu i śmiechu konflikty uzyskały, jakkolw iek skrótową, m otywację społeczno-ekonomiczną związaną z m iej­ scowymi stosunkam i. M niej może rysów lokalnych m iały „spazmiczne” kobiety, Leontyna i jej m atka, reprezentujące św iat „czuły”, p atriar- chalny, „n atu raln y ” dawnych tradycjonalnych dworków. Za to świat pieniądza rep rezen tu je ojciec Leontyny, milioner, dorobkiewicz, handlarz zbożem, które woził z U krainy do Odessy, i ojciec Augusta, żeniący go dla posagu, szambelan za K sięstw a Warszawskiego. Osadzony w polskiej, najczęściej galicyjskiej rzeczywistości konflikt tych dwóch św iató w 23

22 J. D z i e r z k o w s k i , P o w i e ś ć o ż y c i u p o e ty . „ B ib lio tek a N au k ow ego Z a­ k ład u im . O sso liń sk ich ” 1847, t. 1, s. 545.

23 G alicja b y ła n ajb ard ziej zacofan ym zaborem . P rzeob rażen ia zach od ziły tu n ie m a l ty lk o w d zied zin ie sto su n k ó w roln ych . Jednak zach od ziły. S zeroko o m ó w ił je W. P o l w a rty k u le K o l e j e , j a k i e p r z e s z ł o g o s p o d a r s t w o w i e j s k i e w G a lic j i od

(10)

D Z I E R Z K O W S K I A L I T E R A T U R A I S Z T U K A Z A C H O D U 3 5

rysował potem Dzierzkowski w dziesiątkach utworów coraz bardziej realistycznie aż do przedstawienia w Starym kom orniku (1854) całej historii przełomu na Pokuciu — niegdyś krainie drobnych dzierżawców i zastawników (którzy w gościnnej serdeczności spożywali miejscowe produkty natury), potem domenie handlarzy wołów i zbogaconych spe­ kulantów , jak komornik. Odtwarzanie tragicznych konfliktów przełomu, a nie dydaktyzm, jak tw ierdzi C hruściński24, stanowi specyfikę tw ór­ czości Dzierzkowskiego. Tropił on dokonujące się przem iany w charakte­ rach, na wsi i w mieście, w urządzeniu wnętrz, w ubiorach. W sposób typow y dla wielu jego utworów, podobnie jak w powieściach Balzaka, przeciwstawił w Jutrze -trwającą wieki solidność dawnych domostw no­ wym wnętrzom, zapełnionym bibelotami o charakterze komercyjnym. Jedna z bohaterek owej powieści, hrabina Rowoska, w Krakowie ,,w domu, którego powierzchowność, zaczerniona ciosowym kamieniem i upstrzona wiekowymi rzeźbami, minione czasy przypom ina”, miała salon „tegoczesnym smakiem ustrojony” — „tymi wszystkimi filigra­ nowymi modnych wymysłów drobnostkami, które wszystkie świeżością praw ie sklepową tchnęły [...]” (1, 357).

Wiedział co praw da Dzierzkowski o ekonomice niepomiernie mniej niż Balzak, mniej naw et niż Tomasz Massalski. Zbyt często sprawa kapi­ tału sprowadzała się u autora Płaczu i śmiechu do m otywu spadku albo posagu. Raz tylko — w szkicu Z życia aktora polskiego (1854) — pisał o wyzysku w przedsiębiorstwie, i to tak nietypowym jak teatr.

Wśród dzieł Balzaka, których m iary dosięgnąć próbował, były jednak również mniej udane pod względem trafności, typowości motywacji ekonomiczno-społecznej. W Cierpieniach wynalazcy np. powiedział pisarz znacznie więcej o ekonomice swej epoki niż w Urszuli Mirouet, gdzie chodzi właśnie tylko o spadek. P rzy tym, gdy bohaterzy Cierpień w y ­

nalazcy ujęci zostali realistycznie, w charakterystyce Urszuli przeważała

idealizacja sentym entalna, a prześladowcy czyhający na należny jej spadek byli drapieżni — o krok od grozy. Poślizg w kierunku sen ty ­ m entalizm u i grozy właściwych poetyce Oświecenia i przetw arzanych

p o c z ą t k u teg o w i e k u („T ygodnik R o ln iczo -P r zem y sło w y ” 1854, n ry 32— 39). P a -

m iętnikar.z J. H o r o s z k i e w i c z w N o ta tk a c h z ż y c i a (W rocław 1957, 226— 227) w sk a za ł n a bu rżu azyjn y charak ter d ziałaln ości L. S ap ieh y. Spośród badaczy S. H o- s z o w s k i (E k o n o m i c z n y r o z w ó j L w o w a w latach 1772— 1914. L w ów 1935) u kazał w p ły w k on iu n k tu ry po r. 1836 na rozw ój L w ow a, M. Z y c h o w s k i (R o k 1846

w R z e c z y p o s p o l i t e j K r a k o w s k i e j i Galicji. W arszaw a 1956) o m ó w ił dość szeroko

sto su n k i ek on om iczn e w ro ln ictw ie, p od k reślając k a p ita listy czn y k ieru n ek ich ro z­ w oju.

24 C h r u ś c i ń s k i , op. cit., passim . Do spraw y tej p rzyjdzie p ow rócić w z w ią z ­ ku ze stosu n k iem D zierzk ow sk iego do H ogartha.

(11)

3 6 .T A N IN A R O S N O W S K A

przez francuski frenetyzm da się prześledzić naw et w późnych po­ wieściach Balzaka, w K uzyn ie Ponsie (1847), K uzynce Bietce (1846). We wczesnym Jaszczurze frenetyzm wziął górę. Bardzo w yraźnie zarysowały się w tej powieści wywodzące się z Oświecenia, z filozofii Rousseau, z konw encji sentym entalnych i konw encji grozy, m otyw y dwóch prze­ ciwstaw nych biegunów przełom u — przerafinow anej depraw acji parys­ kiej oraz sielskiej, nie tk n iętej przez chorobę pieniądza prowincji, która była tu realistyczno-rom antycznym odpowiednikiem russowskiej „na­ tu r y ”. Pisząc o kurtyzanach podczas uczty u Taillefera. tak rysował Balzak ich refleksje:

M im o n a w y k u ro zp u sty n iejed n a z ty c h d ziew czy n p o m y śla ła o sw y m p rzeb u d zen iu n ieg d y ś, k ied y, n iew in n a i czysta, p rzez sie lsk ie o k ien k o strojn e w p o w o je i róże o g lą d a ła krajob raz o ży w io n y śp ie w e m sk ow ron k a, o św ieco n y b la sk iem ju trzen k i i k ap rysam i rosy. To zn ów w y o b ra ża ły so b ie śn ia d a n ie w k ole rod zin n ym : stó ł, d ok oła k tórego dzieci śm ia ły się n ie w in n ie z ojcem , gd zie w szy stk o o d d y ch a ło n ie w y sło w io n y m czarem , gdzie p o tra w y b y ły proste ja k serca 25.

K apitał w Jaszczurze był spraw ą szatańską. Ale i w innych powie­ ściach, naw et nie sięgając po m otyw y demoniczne, przedstawiał Balzak w sposób jaskraw y pożądanie pieniędzy, chciwość i płynące stąd niedole. W Ojcu Goriot czytam y o pani V auquer, właścicielce pensjonatu:

C ała osoba n ab ita n ib y szczur k o śc ie ln y , nazb yt p ełn y i trzęsą cy się b iust h a rm o n izu je z tą salą, gd zie m u ry o ciek a ją n ieszczęściem , gdzie z k ątów zieje ch c iw o ść i gdzie p an i V auquer o d d y ch a cu ch n ącym i ciep ły m p o w ietrzem , nie d o św ia d cza ją c m d łości.

O dzielnicy, w k tó rej mieścił się pensjonat, mówił, że tam „domy są m artw e, m u ry trąc ą kaźnią” 26.

Dziś jaskraw ość tych zwrotów nie bije tak nas w oczy. Przyw ykliśm y widzieć w K om edii ludzkiej przede wszystkim studium typów ludzkich jako w ytw orów określonego społecznego środowiska, w jej autorze — realistę. Lecz badacze zachodni mocno podkreślają rom antyczne cechy dzieła Balzaka 27.

Jaskraw ość ta przede w szystkim uderzała Dzierzkowskiego, gdy ogól­ nie charakteryzow ał powieści francuskie jako „utw ory wyrachow ane na efekt najsilniejszy, efekt okropności, którą ci autorowie zdawali się z fizycznego św iata grozy w R a d k l i f o s k i c h rom ansach przenosić

25 H. B a l z a k , K o m e d i a lu d z k a . T. 21. W arszaw a 1964, s. 150. 26 I b i d e m , t. 5 (1958), s. 260, 256.

27 Tak np. E. S e i l l i è r e w k siążce B a lz a c e t la m o r a le r o m a n ti q u e (Paris b. r.) zeb ra ł b o g a ty m a te r ia ł na ten tem at. M. L e Y a o u a n c w N o s o g r a p h ie

d e l’h u m a n i t é b a lz a c ie n n e (P aris 1959) p o św ię c ił osob n y rozd ział new rozom ro m a n ­

(12)

D Z I E R Z K O W S K I A L I T E R A T U R A I S Z T U K A Z A C H O D U 3 7

na groźniejsze jeszcze pole moralnych okropności”. W powieściach Bal­ zaka widział „anatomię serc ludzkich w świecie uczuć i osób [...], w świecie takiego zepsucia, że ta anatomia, by się tak wyrazić, zasto­ sowana do tru p a po większej już połowie zepsutego, żadnego pożytku żyjącym przynieść nie mogła”. W Katedrze Marii P anny w Paryżu uderzały pisarza przede wszystkim „dziwaczne fantazje, pokrzywiono- -karłow ate, rozbujało-dziwolągowe, jakby z architektoniki gotyckiej w literatu rę przem ienione”. Pisząc o powieściach Souliégo i Suego, podkreślał „nielitościwą logiką potworzone w yjątkowe pojawy jakiegoś przekształconego i przesyconego św iata” 28.

We własnych utw orach ulegając konwencji frenetycznej, przewyższał Dzierzkowski głośnych autorów francuskich. W Bracie m atka, zadłu­ żona hrabina, i przyrodni brat, salonowy panicz, aby zdobyć m ajątek Wacława, popychali go do samobójstwa. Wcześniej hrabina ze swym kochankiem zamknęła męża w odosobnieniu pod pozorem obłąkania. 0 tym odosobnieniu pisał Dzierzkowski zgodnie z konw encją już nie tylko frenezji, lecz romansów grozy. Zdrada, niewierność, zbrodniczość, obłęd, samobójstwo — oto, co składało się w Bracie czy Jutrze na obraz życia przeobrażonego przez pieniądz. Życie to było straszliwe, p rzera­ żające, i Dzierzkowski robił wszystko, aby tak je zrozumiał czytelnik.

Passus o anatomii uczuć u Balzaka „zastosowanej do tru p a po w ięk­

szej już połowie zepsutego” wskazywał na stosunek Dzierzkowskiego do burżuazyjnej rzeczywistości w ogóle. Lecz m etaforyka owego sądu nie była przypadkowa, wiązała się z koncepcją pewnego typu bohaterów Balzaka i autora Jutra. W Jaszczurze, przedstawiając Rafaela Valentin w chwili, gdy za przyczyną talizm anu otrzym uje spadek, pisał o nim Balzak:

S tra szliw a bladość ob lek ła m ięśn ie zw ięd łej tw a rzy sp ad k ob iercy; ry sy jego śc ią g n ęły się, tw arz stała się n ib y trupia m aska, oczy zm a rtw ia ły . W idział Śm ierć [...]. Ś w ia t n a leża ł doń, m ógł w szy stk o i n ie chciał ju ż n iczego 29.

Ten wygląd, to samopoczucie Rafaela nie wypełnia całej jego cha­ rak tery sty ki w powieści. Jest to charakterystyka, w której w ykorzystał Balzak całe bogactwo swojego doświadczenia życiowego, autoanalizy 1 obserwacji innych ludzi i stosunków. Przełam yw ał on konw encje już nie tylko oświeceniowe, lecz i romantyczne, stawał się realistą. Dzierz­ kowski, zwłaszcza we wczesnych utworach, był w znacznie większym stopniu od konwencji zależny. Niemal zawsze sprowadzał w utw orach tych charaktery i sytuacje do przyjętych w literaturze frenetycznej masek i zachowań skonwencjonalizowanych, i właśnie przez skonwen­

28 D z i e r z k o w s k i , P o w i e ś ć o ży c iu p o e ty , s. 545— 546. 29 B a l z a k , op. cit., t. 21, s. 152— 153.

(13)

3 8 J A N I N A R O S N O W S K A

cjonalizowanie ideowo nośnych. W Płaczu i śmiechu ojciec Leontyny był tylko „zim ny”, m atka i Leontyna m iały tylko „spazmiczne n erw y” i um ierały na „spazmiczną chorobę”. Tych konwencjonalnych, niem al z góry danych i nie rozwiniętych, schematycznych motywów nie w y­ pełniał — jak na wielu stronach u Balzaka — żywy m ateriał obserwacji i doświadczenia. M otywacja psychologiczna, podobnie jak i ekonomiczno- -społeczna, dochodząc do głosu we wczesnej twórczości Dzierzkow­ skiego, m iała charakter fragm entaryczny, urywkowy. Nigdy nie wiązała się też z realizm em opisowym, k tóry nie godził się z gatunkiem „romansu poetycznego”. „Praw da nie jest i nie może być tego rodzaju istotnym w arunkiem ” — stw ierdzał Kraszewski 30. Zafascynowany przede w szyst­ kim grozą wspom nianego p o rtretu Rafaela, Dzierzkowski nie wyszedł w Jutrze poza p o rtret podobny: bohatera powieści, Dobka, uczynił tylko postarzałym , przeżytym , chorobliwie porażonym przez cywilizację pie­ niądza, uczynił go takim w całym utworze, odrzucając to, co w wielu sytuacjach Jaszczura czyniło Rafaela człowiekiem pełnym, postacią o bogatej psychice. W łaśnie sprowadzenie charakterystyki do maski o rysach „czarnych” — powieść frenetyczną nazyw ano także roman

noir — rysach nasyconych grozą i w yrw anych jakby ze złożonych

w rzeczywistości postaw i zachowań, nazwał K rajew ski u Dzierzkow­ skiego „nagością obrazu”. W szystkie niem al postacie pisarza z wczesnej jego twórczości to monomani. Monomanem był co praw da także ojciec Goriot, żyjący tylko miłością do córek, monomanami byli żyjący dla złota Gobseck i G randet 31, lecz charakterystyka tych wszystkich postaci w powieściach Balzaka nie była sprowadzona do masek. Dzierzkowski naśladow ał wielkiego tw órcę Kom edii ludzkiej, lecz stopnia jego rea­ lizmu nie był w stanie osiągnąć choćby w połowie.

P o rtre t podobny do owego po rtretu Rafaela, w tym w ypadku por- tretu-m aski, p o rtretu noir, znalazł się jeszcze u Dzierzkowskiego w Dwóch

zdybaniach (1844), gdzie, jak u Balzaka, służył w yrażeniu niszczącej

siły stosunków pieniężnych:

D alej n ieco sied zi przy o k n ie m ężczyzn a ciek a w ej ze w szech m iar p o sta w y ; tw a rz jego brzydka, stara i zgrzyb iała n a w et, p o liczk i zapadłe, żółtością s t a ­ reg o pargam in u p o w leczo n e, u sta sine, o czy zaś b ez w y ra zu p ra w ie, jak dw a g a sn ą ce w ę g le p op iołem sta ro ści zasyp an e, le d w ie ś w ie c iły przez zgrabne o k u ­ la ry zło te; w ię c to starzec! a le strój jego jak b y z o sta tn ieg o żu rn alu w y c ię ­ t y [...]. [3, 235]

Dobek w Jutrze2 jak Rafael w Jaszczurze, zawdzięczał bogactwo szatanowi. Przerażający szyderczy uśmiech, jaki powracał u

Dzierzkow-30 K r a s z e w s k i , op. cit., s. 61.

(14)

D Z I E R Z K O W S K I A L I T E R A T U R A I S Z T U K A Z A C H O D U 3 9

skiego w portrecie-m asce wszystkich postaci diabolicznych, a także postaci realnych, które grały rolę w depraw acji innych bohaterów, był powtórzeniem nieodzownej cechy dem ona z opowieści Hoffmanna.

O pierając się na sądzie H. G. W ernera, pisze Chruściński:

T w órczość H offm an n a m oże być rozum iana [..,] jako jed n o ść dw óch p rze­ ciw sta w n y ch ten d en cji, m ian ow icie d ążen ia do m eta fizy czn ej in te r p r e ta c ji r z e ­ c z y w isto ści i k rytyczn ego u jęcia n iek tó ry ch ele m e n tó w tej r z e c z y w is t o ś c i32.

Nie potraktow ał jednak Chruściński problem atyki owego dualizm u poetyki szerzej i nie odniósł jej do swego kom paratystycznego tem atu. Dzierzkowski, zależny od Hoffmanna w posługiwaniu się portretem - -maską noir, realizmowi tego pisarza nie dorównywał we wczesnej tw ó r­ czości. Hoffmann, jak Balzak w Jaszczurze, z większym w ykorzystaniem obserwacji, doświadczenia życiowego, niż autor Jutra budował fabułę i snuł narrację.

Przeoczył Chruściński bliższe podobieństwo Lekarza m agnetycznego Dzierzkowskiego do Hoffmannowskiego Magnetyzera. Te same są w obu utw orach imiona bohaterek, tak samo przedstawiono owe bohaterki w gronie rodzinnym, podobny jest motyw choroby i w pływ na nią postaci na pół fantastycznej. To bliższe podobieństwo stanowi jednak w yjątek. Chruściński pisze: „Dzierzkowski nie odczuwał potrzeby łącze­ nia świata zmysłowego z fantastycznym [...]” 33. Zdanie to względnie słuszne. Dzierzkowski taką potrzebę odczuwał i świat zmysłowy z fan­ tastycznym łączył. Lecz odczuwał i robił to o wiele rzadziej niż Hoffmann, który mnożył fantastyczne postacie i sytuacje, komplikował je i roz­ wijał. Całe obszerne jego powieści i liczne opowieści są rozsnuciem bogactwa wyobraźni, rysującej coraz to nowe czarodziejskie dziwy. Dzierzkowskiego w tym stopniu fantazja nie kusiła. Rozbudowywanie, odmienianie fantastycznych motywów nie pociągało go. W szeregu utworów — Chruściński tego nie spostrzega — miał, jak Balzak do V autrina, powracać do jednej i tej samej postaci demonicznej, lekarza- -szatana o szyderczym uśmiechu, postaci, którą raz na zawsze powiązał ze społeczno-moralnym schorzeniem, ze zdegenerowaną w jego pojęciu cywilizacją pieniądza. Modulował natomiast nie fantastykę, lecz rze­ czywistość. Utwory Dzierzkowskiego, pomimo dużej czasami konw en- cjonalności, są znacznie bardziej niż utw ory Hoffmanna wrośnięte w rzeczywistość. Hoffmanna urzekało to, co irracjonalne, nieosiągalne, nieskończone. Dzierzkowskiego interesował problem przełomu, spraw y pieniądza, których niszczycielską rolę wobec m oralnej czystości, świe­

32 C h r u ś c i ń s k i , op. cit., s. 173. 33 Ib i d e m .

(15)

J A N I N A R O S N O W S K A

żości i szczerości jednostki w yrażał w rysach demonicznych. W ogóle w jego recepcji Hoffm anna odegrał rolę wpływ francuski, jak się już wspomniało. Twórczość Hoffm anna m iała rozgłos światowy, a zwłaszcza była naśladow ana we F rancji dzięki spopularyzow aniu jej w artykule z „Le Globe” (1828) i udostępnieniu w edycji przekładu z lat 1829— — 1833 34.

Metodę ch arak tery sty k i przez maskę skonwencjonalizowaną prze­ zwyciężył Dzierzkowski w roku 1842. Miał do tej metody jeszcze po­ wracać, lecz zatraciła ona wyłączność w jego twórczości. Rozpoczął Dzierzkowski w owym przełomowym dla swego w arsztatu r. 1842 pisa­ nie szkiców, k tóre drukow ał w „Dzienniku Mód P aryskich” i Album ie na

korzyść pogorzelców Rzeszowa i których zbiór w ydał potem jako Obrazy z życia i podróży (1846).

Szkice były realistyczne konsekw entnie. Z frenetyzm em nie m iały nic wspólnego. Były związane m. in. z dziennikarstw em i nauką. Ich typ charakteryzow ał Balzak w W ielkim człowieku w Paryżu.

Oto — dodał L u cjan — a rty k u lik , k tó ry nab azgrałem d la cieb ie i k tóry, w ra zie p o w o d zen ia , m ógłb y rozp ocząć se r ię p od ob n ych u tw orów .

— P rzeczy ta j — rzek ł L ou steau .

L ucjan o d czy ta ł jed en z rozk oszn ych szk icó w , k tóre stw o rzy ły p ow od zen ie d zien n iczk a: w d w ó ch k olu m n ach m a lo w a ł jak iś drob n y szczegół życia p a ­ ry sk ieg o , fig u rę, ty p , zw y k łe w y d a rzen ie lu b jakąś o so b liw o ść. P rób k a ta, z a ­ ty tu ło w a n a P r z e c h o d n i e P a r y ż a , b y ła n ap isan a w ty m n o w y m i orygin aln ym sty lu , w k tó ry m m y ś l w y ła n ia się ze zd erzen ia słów , g d zie brzęk p rzy słó w k ó w i p rzy m io tn ik ó w d ziała p od n iecająco na czy teln ik a . A rty k u ł ten b y ł rów n ie o d m ien n y od p o w a żn eg o i g łęb o k ieg o stu d iu m o N atan ie, jak L i s t y p e r s k ie różnią s ię od D ucha p r a w 35.

Szkice te posiadają bujne dzieje w literaturze Zachodu z pierwszej połowy XIX wieku. P isał je A m erykanin W ashington Irving (The Sketch

Book, 1819— 1820, Bracebridge Hall, 1822), debiutow ał nim i Dickens

(Szkice Boza, 1836), k tó ry podjął tę form ę na nowo już po Klubie

Pickwicka (Sketches of Young G enteimen, 1838, Sketches of Young Couples, 1840). We F rancji osiągnęły szczyt rozwoju, przypadający na

dwa okresy. W pierwszym pięcioleciu m onarchii lipcowej, dobie po­ w stania lyońskiego i innych podobnych, przed uchwaleniem ustawy prasowej niszczącej wolność słowa, był szkic głównie pam fletem poli­ tycznym, polityczną satyrą i k aryk aturą. Później, po okresie milczenia, odrodził się w latach 1840— 1842 jako szkic obyczajowy, chociaż i wów­ czas w najlepszych swoich realizacjach podchw ytyw ał zależność życia

34 V a n T i e g h e m , op. cit., s. 217— 219. 35 B a l z a k , op. cit., t. 10 (1958), s. 345.

(16)

D Z I E R Z K O W S K I A L I T E R A T U R A I S Z T U K A Z A C H O D U 41

pryw atnego od społecznego środowiska, historii społeczeństwa i walki klas. Drukowano w Paryżu szkice obyczajowe w czasopismach, całe ich zbiory w ypełniały serie almanachów i „fizjologie kieszonkowe”. Grube i często dużego form atu almanachy wychodziły seriami przez kilka lat, skupiając utw ory kilkuset współpracowników. Właśnie obyczajowy szkic francuski lat 1840—1842 w ywarł największy wpływ na rozwój szkicu polskiego.

Wśród mnóstwa zbiorowych w ydań szkiców w Paryżu lat czterdzie­ stych najbardziej cenna była seria „Les Français P eints par eux Mê­ m es”, która w latach 1840—1842 objęła prace 137 autorów, wśród nich Balzaka. Nowatorska, postępowa rola tej serii polegała na próbie „mo­ nograficznego” przedstawienia wszystkich społecznych i ekonomicznych sfer Francji okresu lipcowej monarchii. W przeciwieństwie do wąskiej paryskiej tem atyki innych zbiorów, seria „Les Français” rysowała także prow incję z jej przyrodą, ekonomiką, zajęciami i obyczajami, osobliwościami etnograficznymi i folklorystycznymi. Obok mieszczan pokazywanych w Zgromadzeniu Narodowym, w giełdzie, sklepie i życiu domowym pojawiali się paryscy dorożkarze, pocztylioni, szklarze, posłańcy, roznosiciele groszowych towarów, znajdowała w yraz nędza biedoty chłopskiej, przyduszonej ciężarem rodzinnych działów i ciężką, nie dającą utrzym ania robotą, praca górników, tkaczy, dokerów, robot­ ników przem ysłu metalowego, kobiet i dzieci w fabrykach 36.

Dzierzkowski znał chyba serię „Les Français Peints par eux M êmes”, jak świadczy zdanie w W ieśniaku podolskim:

G dyby k on ie pisać u m iały, a zech ciały, stosu jąc się do g u stu tera źn iejszeg o , jak F rancuzi i A n g licy sam i sieb ie op isyw ać, w ów czas dopiero p o zn a lib y śm y , co za ciek a w y jest typ konia p od olsk iego [...]. [4, 332]

Użycie przez pisarza słowa „ty p ” wskazuje, że rozum iał on n a j­ istotniejszą właściwość szkicu — reprezentatywność socjologiczną 37.

Najczęstsze były szkice typów prezentujących określoną profesję, np. u Balzaka: L ’Épicier, Le Ministre, La Grisette, Le Banquier, Le

Notaire, Monographie de rentier, Phisiologie de l’employé, Phisiologie

36 Zob. T. К. Я к и м о в и ч , Французский реалистический очерк 30—40-х годов. W zbiorze: История французской литературы. Т. 2. Москва 1956.

37 S erie о ta k im jak fra n cu sk a ty tu le w y d a w a n o w A n g lii i w B elg ii, je d y n ie zm ien ia ją c w nim od p ow ied n io n azw ę narodow ości. — C h r u ś c i ń s k i n ie w y ­ różnia ok reślen ia „szkic” spośród in n y ch określeń, u ży w a n y ch u nas -w ym iennie dla u tw orów te g o ty p u w la ta ch 40-tych w . X IX , n ie odnosząc ty ch u tw o ró w do szk icó w fran cu sk ich i an gielsk ich .

(17)

4 2 J A N I N A R O S N O W S K A

de l’adjoint, Le S o u s-p ré fect38. O kreślenia „m onografia”, „fizjologia”

oddaw ały ch arakter szkiców poznawczy, scjentyczny.

Pierw szy szkic Dzierzkowskiego nosił ty tu ł Bałaguły. Szkice profe­ sjonalne: Leśniczy oraz do pewnego stopnia R ezydent, pow stały nie bez w pływ u Ekonoma (1840) Siemieńskiego. Siemieński skłonny jeszcze od r. 1832 do „malowniczości” w alterskotow skiej, pod jej wpływem oraz

Pana Tadeusza przedstaw ił w Ekonomie typ tradycyjny, zanikający na

skutek przełomu burżuazyjnego. Tą drogą poszedł Dzierzkowski, lecz wzmocnił znacznie spraw ę przełomu 39. Swego tradycyjnego leśniczego, człowieka „naturalnego”, odczuwającego spontanicznie i zżytego z przy­ rodą, przeciw staw ił on nadleśnemu, k tó ry „naukę lasową” czerpie z książek, oraz przybyłym z m iasta rzekomym myśliwym — w ystro­ jonym modnie czytelnikom nowości brukselskich, którzy z ironią patrzą na urządzenie dom ku leśniczego, na zawieszony w jego izbie obraz święty, na starośw ieckie czytane przez niego romanse. W zakończeniu przedstaw ił pisarz zachodzące przem iany także od strony ekonomicznej:

— H ej! hej! d ob rod zieju — m ó w ił zw rócon y do d ziek an a — g d zie to te d a w n e czasy! p a m ięta sz, dobrodzieju, d a w n eg o p an a m ego, to m i b y ł człow iek p ra w d ziw eg o szczep u p a ń sk ieg o , p r a w d z iw y starosta! a m y śliw y , a szan ow ał la sy , aż m iło!

a teraz, p an ie, hej! hej! dobra p o sz ły na lic y ta c ję , k u p ił je ja k iś adw okat. B oże odpuść! co on m i k rw i n a p su ł. O p o lo w a n iu ani b e l - m e s , a las!... poszedł z dym em ! Jak bóbr płak ałem , k ied y p o sta w ił p otażarn ię [...]; za te sosn y d a ­ w a li nam flis y po p ię ć d z ie sią t d u k a tó w n a m aszty; p orąb ali ich [!] w pień, obdarli ze sk óry n a ten g łu p i potaż! nie sp o d ziew a łem się w as przeżyć, ja, sta ry śm ierteln y czło w iek .

— O tóż gd zie to stan ąłem ? aha! tera z zm ykam jak n ajprędzej ze dw oru i n ie p atrzę za sieb ie, by n ie w id z ie ć czarnych k łę b ó w dym u, k tóre w ych od zą z b u rak ow ej cu k row n i, tam p alą m oich n a jd a w n ie jsz y c h p rzyjaciół; cukier ja d ło się i d a w n iej, a z b u ra k ó w barszcz, hej! hej! co się dzieje! ot, um rzeć lep iej, bo dalej w całym le s ie n ie zn ajd zie d esk i na tru m n ę dla starego l e ­ śn iczego. [4, 205— 206J

Bardzo interesującym szkicem Dzierzkowskiego był W ieśniak podol­

ski, ze spostrzeżeniam i o w pływ ie jarm arków i podróży na typ chłopa,

z anegdotą ilu strującą i spryt jego, i ograniczoność, jaka wynikła ze stosunków pańszczyźnianych. Refleksja socjologiczna, dosadność okre­

38 H. B a l z a c , O e u v r e s c o m p l è t e s — O e u v r e s d iv e r s e s . T. 2. P aris 1938.

39 S t a r y k o m o r n ik , w b r e w su g e s tii C h r u ś c i ń s k i e g o , p o w sta ł i b y ł druko­ w a n y w roku 1854. D zierzk o w sk i tw ie r d z i w ty m szkicu, że ty p „kom ornika g a ­ lic y js k ie g o ” jest z w ią z a n y z p ierw szą p o ło w ą w . X IX , a p otem zan ik ł — co jednak n ie m oże nam p rzesła n ia ć fak tu , że b y ł to w o w y m czasie ty p n o w y , n ie tr a d y c y j- n y , ju ż „ zd en a tu ra lizo w a n y ”, oraz że go pisarz ty p o m tra d y cy jn y m p rzeciw sta w ił

(18)

D Z I E R Z K O W S K I A L I T E R A T U R A I S Z T U K A Z A C H O D U 4 3

śleń, obrazowość staw iały ten utw ór obok najlepszych szkiców fran ­ cuskich.

Przenosząc w r. 1832 do Płaczu i śmiechu elem enty filozofii Młodej Francji, był Dzierzkowski — jako autor — w galicyjskim środowisku samotny. Gdy w r. 1842 pisał pierwszy swój szkic Bałaguły, wzorował go na „rysach obyczajowych”, jak nazywano szkice drukow ane na łamach „Dziennika Mód Paryskich”. Inicjatorem tego czasopisma w r. 1840 był Józef Borkowski, który śmiało do nas przeniósł ty p oraz formy, jakie reprezentowała paryska, założona przez G irardina, „La Mode”, publikująca utw ory Balzaka. Pomogło, co praw da, Borkowskiemu wpaść na ten pomysł lwowskie towarzystwo salonowe, które czytało poświęcone modom czasopisma francuskie i niemieckie, oraz cenzura austriacka, wzbraniająca założenia pisma literackiego. Bielowski, k tó ry został redaktorem „Dziennika Mód Paryskich”, pisał w liście do Wa­ lentego Chłędowskiego:

B ądźm y p rzem ytn ik am i. W g alan terie m ieszajm y pokarm n ie b ez p rzy n ęt - nej p rzypraw ki. [...] W szakże gdyby teg o dokazać, aby p o lsk a k sią żk a m ia ła tak liczn ych , tak g o rliw y ch czytelników , jak fra n cu sk i „V oleu r” u n a s lub „P etit C ourrier” i „Le B on Ton”, choćby w n iej w reszcie nie b yło nad p o l­ sk ość języ k a in n ej zalety — nie w ątp ię, w ie lk a to k o r z y ś ć 40.

Bielowski nie przestał być wyrazicielem idei narodowej. W tym stopniu co Józef Borkowski, który pierwsze szkice w „Dzienniku Mód Paryskich”, jeszcze tłumaczone, podpisywał literą J., nie pojmował charakteru i roli prasy oraz gatunków dziennikarsko-literackich, któ­ rych rozwojowi na Zachodzie sprzyjało upowszechnienie czytelnictw a i burzliw y wzrost nauki. Czysto obiektywny, pozbawiony tendencji charakter szkiców oburzał walczącego rom antyka o przeszłości konspi­ racyjnej. Dał oburzeniu dosadny wyraz w recenzji K ug la rzy:

K to p ierw szy w p row ad ził w d zieła um nicze n azw isk o obrazów z życia, te n albo n ie m ia ł jasn ego pojęcia o sztuce, albo n ie b y ł d o ść szczery w sw o im n a zw a n iu . Jużci, że sztu k a m aluje n ie co innego ja k życie; ale k to m y śli, że n a k reśliw szy jedno czy drugie zdarzenie tak, jak ono zaszło k ie d y k o lw ie k , w y k o n a ju ż tym sam ym d zieło artystyczne, ten n ie m a p o jęcia , co je st arty sta i jak się m a ży cie do s z t u k i41.

Pochwalał natom iast Dzierzkowskiemu porzucenie szkiców i przejście do powieści ideowo zaangażowanej.

Leszek Borkowski z jednej strony podchwycił intencję b rata jako inicjatora „Dziennika Mód” i form y publikowanych tam szkiców,

4» L i s t y A u g u s ta B i e l o w s k ie g o do W a le n te g o C h łę d o w s k i e g o . (1840— 1841). W y ­ dał B. C z a r n i k . L w ó w 1913, s. 17 (list z 26 V III 1841).

(19)

4 4 J A N I N A R O S N O W S K A

z drugiej stron y był bliski Bielowskiemu jako autor szkiców satyrycz­ nych i pam fletowych. Bo seriam i szkiców były Parafiańszczyzna oraz

Niepowieści i nierozprawy. Tylko cenzura lwowskich salonów w sparta

cenzurą austriacką spraw iła, że Parafiańszczyzna, poza pierwszym szkicem, mogła ukazać się na innym terenie dopiero w w ydaniu książ­ kowym 42. Była ona przeznaczona dla „Dziennika Mód P aryskich”, zrodziła się z dziennikarstw a, ze szkiców francuskich o znamionach saty ry i k ary k atu ry .

Najbliższa szkicom francuskim była jednak w „Dzienniku Mód P a ­ ryskich” M odniarka małego m iasteczka Dominika Magnuszewskiego. Przedstaw ił w niej autor podaż i popyt, snuł refleksje o całym skom­ plikowanym burżuazyjnym procesie ekonomicznym, z jego wolną kon­ kurencją, procesie, w którym zm ieniają się losy, pow stają i upadają wartości.

S p o łeczn o ść n a sza — p is a ł M a g n u szew sk i w e w stę p n y c h u w agach szk icu — jak sia tk a : sk ła d jej d ziw n y, g m a tw a n y , k rzy żu ją cy się [...]. W tej sia tc e żyć ile ż to ta k drob n ych , b ied n ych , a ta k ciek a w y ch u strojem sw o im od in n ych , ileż to cza so w y ch , n a p ły w o w y c h n a w ią za ń , k tóre z w o ln a p rzerabiają się, sp u szczają jak oczk a w p oń czosze, b y dać o sn o w ę in n em u życiu , in n y m w ę ­ zełk om . T em u p rzejściu n iera z to w a r z y sz y ja k a ś straszn a, p rzerażająca scena, a le cich a i n ie zn a n a św ia tu , bo jej św ia d k a m i g ęsto in o cztery gołe ścian y, in o k rzyk m a ły u cięty , p ry w a tn y ; jest to stą p ien ie c z ło w ie czeń stw a , k tóre sw ą nogą g n ie c ie ja k ie ś ży cie m a łe, u k ry te, bo id zie w szerszą drogę 43.

Szkic rodzimy, galicyjski, w ykształcił się na łamach „Dziennika Mód P aryskich” przy dużym udziale Dzierzkowskiego. Lecz niedługo przestał już pisarzowi w ystarczać jako form a na poły publicystyczna. Dzierz­ kow ski zajm ie się publicystyką w szerokim zakresie. Zaraz po powrocie do Lwowa (w r. 1844) został kronikarzem „Gazety Lw ow skiej”. Rów­ nocześnie jednak przeszedł do tw orzenia dużych powieści, powieści już bez cudzysłowu i o charakterze cyklu. Był Dzierzkowski pod w raże­ niem cykliczności Kom edii ludzkiej. Je j koncepcja, która zarysow y­ w ała się Balzakowi od r. 1830, okrzepła ostatecznie w 1841, a w druku została przedstaw iona w roku 1842 44. W rok potem Dzierzkowski zam yślił pisać szkice cykliczne Hogarthowskie obrazy, z których zreali­

42 Zob. lis t A . W y s o c k i e g o do S. G oszczyń sk iego z 22 III 1842. B ib l. N a ­ rodow a, rkps 2959, k. 192— 193. — M. Ż m i g r o d z k a , G a l i c y j s k a k s ię g a sn o b ó w . „ P a m iętn ik L ite r a c k i” 1961, z. 3, s. 103. — K. P e c o l d , „P a ra fia ń szc z y zn a " L e s z k a

D u n in a B o r k o w s k i e g o . (P r o b l e m y t e k s t u i k o m e n t a r z e ) . „A cta U n iv e r sita tis W ra-

tis la v ie n s is ” № 40, P ra ce L ite r a c k ie V II (1965), s. 21 n.

43 D. M a g n u s z e w s k i , M o d n i a r k a m a ł e g o m i a s t e c z k a . „D zien n ik M ód P a ­ r y sk ic h ” 1843, nr 24, s. 186.

44 Zob. H. B a l z a c , O e u v r e s c o m p l è te s . T. 1. P aris 1842. P rzek ład (T. B o y a - - Ż e l e ń s k i e g o ) w : K o m e d i a lu d z k a , t. 1 (1957).

(20)

D Z I E R Z K O W S K I A L I T E R A T U R A I S Z T U K A Z A C H O D U 4 5

zował Dwa zegarki (1843) i Obraz w tóry (pisany w 1844 r.), później — cykliczne duże powieści o kuglarstwie, z których pow stały także dwie:

Kuglarze i nie drukow ani Mecenasi (pisani w latach 1846— 1847).

W małych powieściach, Jutrze i Dwóch zdybaniach, oraz w dużej, K u ­

glarzach, powracały te same postacie hrabiny Rowoskiej i Widmota.

Ta ostatnia postać i jej maska z uśmiechem szyderczym, nadawanym także demoralizatorom bez rysów fantastyki, ma związek z postacią V autrina, który pojawiał się w różnych częściach Kom edii ludzkiej. W roku 1847, w zakończeniu Salonu i ulicy, obiecywał Dzierzkowski:

J eszcze w ięc spodziew am się p isać w n ow ej p ow ieści i o b ied n ym kraw cu, w ia ru sie i o innych bohaterach tej p ow ieści.

W tytule Powieści z życia towarzyskiego można dopatryw ać się podobieństwa do tytułów , jakie Balzak nadawał cyklom poszczególnym

K om edii lud zkiej: Sceny z życia prywatnego, Sceny z życia prowincjo­ nalnego i kolejno: ...z życia paryskiego, ...politycznego, ...wojsko­ wego i ...wiejskiego. Nie tylko zresztą z Balzakiem trzeba problem

ten wiązać. Pisano i rysowano we F rancji cykle szkiców, w cykle układał swe grafiki Hogarth. U podłoża tego zjawiska w Anglii w w. XVIII, we F rancji w pierwszej połowie XIX — leżała intencja odtwarzania społeczeństwa burżuazyjnego, które co dopiero ukształto­ wało się. Znamienne, że w Galicji, gdzie było ono w powijakach, nie udało się Dzierzkowskiemu w ytrwać przy pomysłach cyklu. Widmot zaś powracał w jego utw orach cześciej niż postacie realne. Pod wzglę­ dem tem atycznym i ideowym utwory z lat 1840— 1847 w iązały się z powieściami francuskim i wspólnym aspektem „straconych złudzeń”.

„Zarówno Emil jak Nowa Heloiza, a zwłaszcza W yznania — pisze Bronisław Baczko — są p o w i e ś c i a m i o r o z c z a r o w a n i u ” 45. Problem nie był więc nowy w latach powstania Czerwonego i czarnego (1829), Spowiedzi dziecięcia w ieku (1836) i Straconych złudzeń (1837— 1843). Nowe było doświadczenie i nowy m ateriał, którym obrastał kościec problemu, m ateriał formowany metodą realistyczną. Również Dzierzkowski we wspomnianym okresie twórczości nie wychodził lub w zasadzie nie wychodził poza problem atykę swego debiutu, lecz posze­ rzał ją obserwacjami, których zbierania i odtwarzania nauczyła go praca nad szkicami. Sprawa nie była prosta. Nie wszystko umiał i mógł oddać realistycznie. Stąd właśnie w czasie, kiedy i jego, jak Bielowskiego, nie zadowalały beztendencyjne szkice, naw roty m etody frenetycznej lub — częściej — łączenie jej z ujęciami realistycznymi, stąd w okresie

45 в . B a c z k o , Roussea u: sa m o tn o ść i w spóln ota. W arszaw a 1964, s. 371. P o d ­ k reślen ia B. B.

(21)

4 6 J A N I N A R O S N O W S K A

przejściowym przewaga m ałych form, które nie były już „powieściami”, ale zachowały jeszcze pewne ich cechy. Utwory przejściowe to Hogar-

thow skie obrazy, Zem sta pana Bolesty, Przez ulicą, Dwa zdybania, Stłuczone okno.

Doświadczenie, które prowadziło Dzierzkowskiego do realizmu, doty­ czyło trzech dziedzin: osobistej, jak w Spowiedzi dziecięcia w ieku, dzie­ jowej, związanej z kresem epopei napoleońskiej, i kulturow ej — tu zwłaszcza w ym iany w artości duchowych na m aterialne i płynącej stąd depraw acji.

Powieść „osobista” to Zem sta pana Bolesty. Elem enty autobiografii w ykazuje także Przez ulicę (bohatera nazwał pisarz „panem Józefem D.”) i N ow y Rok, k tó ry bardziej literacko, frenetycznie je przetwarza. W szystkie trzy utw ory pow stały praw ie jednocześnie — N ow y Rok przed 1 stycznia, a dwa dalsze w ciągu 1843. We wszystkich chodziło o miłość ujętą, jak w Spow iedzi dziecięcia w ieku, z punktu widzenia przyw ar bohatera, któ ry był autorskim sobowtórem. D otykał Dzierz­ kowski w tych utw orach spraw y swego małżeństwa i stosunku do żony oraz pobytu w nędznej mieścinie — Zbarażu. N ajpełniejszą, najbardziej realistyczną autocharakterystykę z aspektu „straconych złudzeń” stw o­ rzył w Zem ście pana Bolesty. Realizm tego utw oru załamał się w p ar­ tiach dalszych, ale początek jego należy do najlepszych k a rt w tw ór­ czości Dzierzkowskiego.

A utentyczna obserwacja stała się także podstawą świetnej charak­ terystyki Rozalii w pierwszej dużej powieści — Kuglarzach. Na związek tej ch arakterystyki z osobistym doświadczeniem pisarza w skazują listy jego do. Wójcickieigo z r. 1844, gdy K uglarzy tworzył. Ujęcie tem atu w nich odpowiadało, jak w poprzednich utw orach, russowskiemu prze­ ciwstawieniu „n atu ry ” i cywilizacji, lecz na w ielu stronach nie spro­ wadzało się już do frenetycznej skrótowości — do masek. Znamienna pod tym względem była zwłaszcza postać Rozalii. W realistycznie um otywow anej jej charakterystyce Dzierzkowski przezwyciężył frene- tyczną konwencję, maskę „starości”, do jakiej poprzednio ograniczała się charakterystyka Dobka i Widmota. Rozalia była po prostu starze­ jącą się panną, jej skomplikowane życie w ew nętrzne wynikało z pozna­ nia obyczaju i k u ltu ry środowiska żyjącego na modłę ziemiańsko- burżuazyjną, a jednocześnie z przymusowego przebyw ania w małym futorku, gdzie ojciec jej gospodarował i żył tradycyjnie, także — z ambitnego dążenia do małżeństwa, gdy nam iętność młodości już przem inęła.

„K uglarstw o” rozum iał pisarz szeroko. Odnosił je we wstępie powieści także do świata k u ltu ry — Bielowski w recenzji obruszył się na to. Pisząc ten w stęp w tonacji żartobliw ej, nie wyłożył

Cytaty

Powiązane dokumenty

W związku z powyżej przytoczonymi cytatami wyłania się problem kształtowania dyskursu, który może mieć wymiar zarówno emancypacyjny, jak i alienujący, gdyż z jednej

na Andrzej Redosz)' rrvkonuje etiudę mimiczna' która byc moŻe obrazuje chwile Iepszej i gorszej formv Starego człowieka, ale łv istocie jest,,rozgrzewk4''

Oczywiście w znacznej liczbie przypadków Autorów tłumaczy nieprecyzyjny język źródeł pisanych, w których tymi samymi słowami określano często bardzo różniące się

Nauczyciel pyta uczniów, w jaki sposób artysta może pokazywać rzeczywistość w swoich dziełach. Uczniowie przedstawiają swoje propozycje. Następnie nauczyciel opowiada,

Zapobiega on wyosabnianiu, izolacji, zamykaniu się prywatnych światów przeżycia, co na dłuższą metę prowadzi albo do rozpaczliwej samotności (u

Ćwiczenia stretchingowe ujędrnią sylwetkę, ale warto pamiętać, że nie redukują masy i nie budują nadmiernej ilości tkanki tłuszczowej.. Stretching najwięcej korzyści

Trunk of the olive tree in the ancient olive garden Olivastri Millenari di Santu Baltolu, Sardinia, Italy (photo K.. Monumentalne drzewo oliwne w sadzie Olivastri di Santu Baltolu

; statek. „Tragizm mrocznej, surowej sztuki Caravaggia coraz bardziej wydawał i? się z innej, ponurej epoki, jego dzieła nie m iały już spójności [...]. Naturalizm [jest] mniej