• Nie Znaleziono Wyników

"Złączone na śmierć i życie" : bliźniaczki syjamskie jako figury retoryki kulturowej, społecznej i politycznej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Złączone na śmierć i życie" : bliźniaczki syjamskie jako figury retoryki kulturowej, społecznej i politycznej"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Anna Wieczorkiewicz

"Złączone na śmierć i życie" :

bliźniaczki syjamskie jako figury

retoryki kulturowej, społecznej i

politycznej

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (109/110),

270-287

(2)

Narracje

Anna WIECZORKIEWICZ

„Złączone na śm ierć i życie” .

Bliźniaczki syjamskie jako figury retoryki kulturow ej,

społecznej i polityczej

Początek historii

Był rok 1908, kiedy p an n a K ate S k inner z B righton ujrzała w ydany przez sie­ bie na świat owoc nieślubnej m iłości. M usiała w paść w przerażenie: pokazano jej dwie dziew czynki na stałe ze sobą połączone - zrośnięte b io d ram i i częścią p o ­ śladków. O to podw ójna konfuzja: niezam ężna kobieta urodziła potw orne dzieci. W ybaw ieniem okazała się M ary H ilto n , w łaścicielka lokalnego b a ru , tru d n ią c a się rów nież o d b ieran iem porodów. (W swym barze zwykła dawać pracę pan n o m , k tó ­ re znalazły się w „trudnej sytuacji”). Z echciała wziąć do siebie te istoty - K ate oddała jej więc dw utygodniow e niem ow lęta, D aisy i Violet.

Tak rozpoczyna się historia, któ rą da się opowiedzieć na różne sposoby. Siedząc losy bliźniaczek, zyskujem y w gląd w działanie swoistego m echanizm u społecznego, który form uje ludzkie biografie, nadaje im bieg, skłania do określonych wyborów, podsuw a pom ysły na role do odgrywania na różnych scenach, ze sceną życia włącz­ nie. (Scenariusz życia istnieje tu w szczególnym stosunku do scenariuszy scenicz­ nych). M ożna też widzieć w tym p rzykład społecznej redefinicji przypadków odbie­ gających od norm y - w owym czasie autorytety m edyczne przejm ują władzę nad ludzkim spojrzeniem . D efiniują rodzaje patologii i osądzają szanse te ra p ii um ożli­ wiającej jednostce bezproblem ow e życie w społeczeństwie. Za chw ilę biografia taka jak ta będzie niem ożliw a, choć zroślaki pozostaną tem atem fascynującym , a infor­ m acje o przyczynach ich kondycji, relacje z ich rozdzielania i k adry z życia codzien­ nego pojawiać się będą na pierw szych stronach gazet i w p rogram ach telewizyjnych. N iew ątpliw ie istn ieje w iele ścieżek in te rp re ta c ji losów sióstr D aisy i Violet, ale zan im k tórąś podążym y, spró b u jm y uchwycić po p ro stu niezw ykłą h istorię,

(3)

naw et jeśli chw ilam i n arrac ja wydawać się będzie zbyt podobna do tego, co po ja­ w ia się w tabloidach.

D ziw n e ciało: początek w idow iska

Trzeba przyznać, że M ary H ilto n um iała robić dobre interesy. Zabezpieczyła się praw nym k o n trak tem na w ypadek gdyby m atk a, zm ieniw szy zdanie, chciała odebrać D aisy i Violet. (Ów do k u m en t określał sum ę, jaką trzeba by w płacić w ce­ lu rek o m p e n saty kosztów o pieki - w tej sytuacji lepiej było porzucić tę myśl.) Potem M ary od raz u nadała ich życiu określony bieg. W całej okolicy zyskała so­ bie u zn a n ie litością okazaną nieszczęsnym stw orzeniom , a jednocześnie od p o ­ czątk u czerpała zyski z u m ie ję tn ie rozgryw anej gry na lu d zk ich em ocjach. O d k ie­ dy w lokalnej gazecie za jej spraw ą ukazała się stosowna nota, ludzie przychodzili oglądać dziew czynki, w rzucając co nieco do skarbonki. Już jako trzy latk i były przez n ią zabierane na w ędrow ne pokazy, w ystaw iane w różnych cyrkach i na ja rm a r­ kach. Jako cztero latk i jeździły po N iem czech, jako p ię cio latk i po A u stralii. Przez jakiś czas w ystępow ały obok Rosy i Josefy Błażek starszych od n ic h bliźniaczek syjam skich ro d em z Czech.

K ilk u le tn ie dziew czynki podróżow ały z „c io tk ą”, początkow o ta k że z jej m ę­ żem . M a ry H ilto n w krótce ow dow iała, ale pozostała p rzy niej jeszcze jej córka E d ith , n ie p o zo rn a, nieciekaw a osoba, p ozostająca po d w pływ em m a tk i, gotowa ciągnąć zyski bliźn iaczek . O p iek u n k a zad b ała, by p a n ie n k i u m ia ły grać na in ­ s tru m e n ta c h m uzycznych, by n a b ra ły w praw y w śpiew ie i tań cu . Ich czas p la n o ­ w ała b ard z o sta ra n n ie . Z abaw y z in n y m i d ziećm i, w yjścia na m ia sto , czy naw et do kościoła zostały z a b ro n io n e z oczyw istych względów: lu d z ie z pew nością nie p ła c ilib y za ich o glądanie, jeśli m ogliby gapić się za darm o w m iejscach p u b lic z ­ nych.

W ielkim k rokiem w ich życiu stał się w yjazd do A m eryki - Nowego Świata rozrywki. „R odzina” była już wówczas pow iększona o m ęża E d ith - M yera M yer- sa, sprzedaw cę baloników poznanego w czasie to u rn ée po A u stralii. Były pew ne pro b lem y z uzyskaniem pozw olenia na w puszczenie dziw nych ośm iolatek na ląd - oceniono je jako n iepełnospraw ne, a zatem nie spełniające wymogów, jakie sta­ w ia się lu d zio m zasilającym m łody kraj. Przedsiębiorczość M ary H ilto n , w spiera­ na przez um iłow anie M yersa do robienia pien ięd zy przyniosła oczekiwane rez u l­ ta ty i Royal Twins, czyli „K rólew skie b liźn iaczk i z W ielkiej B ry ta n ii” zaczęły zdo­ bywać zachodnie w ybrzeże. D orastały, dzieląc swój czas m iędzy w ystępy i naukę. Po śm ierci M ary H ilto n opiekę przejęli M yersow ie - jak utrzym yw ali, zm arła za­ p isała im b liźn iaczk i razem z resztą swego m a jątk u . Rygory nałożone przez ciotkę zostały jeszcze w zm ocnione przez jej zięcia. In teres rozw ijał się dobrze, p ieniądze p łynęły do kieszeni Myersów, którzy po pew nym czasie w znieśli sobie w San A n­ ton io w Texasie okazałą siedzibę.

„Te urocze dziew częta, szczęśliwe i pełne w igoru w swych w iecznie złączonych życiach, za spraw ą w rodzonych talentów stanow ią jedną z najw iększych i najw spa­

(4)

nialszych atrakcji św iata” - p is a n o w jednej z prom ocyjnych b ro szu r1. D aisy i Violet m ożna zobaczyć na okładkach tak ich druków: u b ran e są w m odne sukienki, ich zalotne fryzury zdobią kokardy. Z uśm iechem spoglądają na w idza, oderw ane na chw ilę od m uzykow ania - jedna z n ic h trzym a jeszcze ręce na klaw iszach fo rte p ia­ n u, druga dopiero co oderw ała usta od saksofonu. N a innej fotografii ukazane są z k aw aleram i - jakby zatrzym ane w trak cie potańców ki. F otografow ano je w ko ­ stiu m ach kąpielow ych i z rak ie tam i tenisow ym i, w pozach baletow ych i w trakcie flirtu . Zawsze jednakow o u b ran e i uczesane, zawsze uśm iech n ięte - m iłe, now o­ czesne dziewczyny, pełne energii, w iecznie czym ś zajęte.

M yer M yers próbow ał ta k kierow ać ich karierą, b y b ardziej niż z pokazam i cyrkow ym i kojarzyły się z w odew ilem , k tó ry zdaw ał się otw ierać p rze d arty stam i lepsze perspektyw y na rozwój kariery. Było to zam ierzenie karkołom ne, gdyż w tym obszarze główny atu t dziew czynek n ab ierał zdecydow anie niekorzystnych kon o ta­ cji. Wodewil chciał się odróżnić od niskiej i płaskiej rozrywki jarm arcznej, a zwłasz­ cza od pokazów osobliwości. Tu rozm ach w idow isk polegał zu p e łn ie na czym in ­ nym niż karnaw ałow y eksces, za burzenie k ształtów norm alności, w ykroczenie poza p o rządek i odw rócenie jego reguł. D bano o utrzy m an ie granicy, dzielącej te w ido­ wiska od estetyki m o n stru a ln y ch form . U pór i d eterm in acja, z jaką M yer M yers przekonyw ał kolejnych agentów z branży, przyniosły w k ońcu spodziew ane efekty i w ro k u 1925 H iltonów ny zadebiutow ały na Brodwayu.

N owy Jork wręcz zakochał się w nich. D eb iu t uczczono w ydanym na ich cześć przyjęciem urodzinow ym w eleganckim hotelu. W praw dzie u ro d zin y przesu n ęły się o m iesiąc, ale spełniły swoje prom ocyjne funkcje, stając się w ydarzeniem p u ­ blicznym , opisyw anym i kom entow anym w gazetach. T orty ze św ieczkam i były oczywiście połączone, a stoły przystrojono p atro n ack im i kw iatkam i słodkich dziew­ cząt o „kw ietnych” im io n ach - sto k ro tk i dla D aisy i fiołki dla Violet. Tak rozpo­ czął się dobry okres w ich karierze, Sióstr Syjam skich z San A ntonio - jak zaczęto je te ra z nazywać. Szczyt ich p o p u la rn o śc i p rzypadł na lata 1926-1927. M yers n a­ dal całkow icie n im i kierow ał - dopiero gdy przekroczyły dw udziesty rok życia na ich w yraźne żądanie przyznał im nieco wolności. M ogły naw et niekiedy sam e od­ bywać podróże. Z aprzyjaźniły się wówczas z W illiam em O livierem , zaangażow a­ n ym do pom ocy organizacyjnej - m ężczyzną uroczym , w ręcz uw odzicielskim . W swojej auto b io g rafii zapew niają, że przy jaźń była całkow icie przyzw oita, ale znaleźli się tacy, którzy sądzili, że O livier do swych podbojów m iłosnych dodał p ik a n tn y rom ans z połączonym i kobietam i. Czyż inaczej jego żona M ild re d m ia ­ łaby do niego takie pretensje? W szak czuła się zdradzona - w ystąpiła o rozwód. O d sióstr dom agała się finansow ego zadośćuczynienia. Trzeba było uciec się do pom ocy praw ników . M yersow ie nie w iedzieli, że nam aw iając D aisy i Violet do sko­ rzystania z ich usług, szykują sobie kres in tra tn eg o procederu. Sprawą zajął się n ie jak i M a rtin J. A rnold. O d p oczątku w iedział, że h isto ria jest nietypow a, ale gdy

Cyt. za: R. Bogdan Freak Show. Presenting H um an Oddities fo r Amusement and Profit, T he U niv ersity o f C hicago Press, C hicago and L on d o n 1999, s. 169.

(5)

w nik n ął w nią głębiej, u jrzał coś, co go zaskoczyło i p rzeraziło zarazem : dwie do­ rosłe kobiety od dzieciństw a zniew olone i wyzyskiwane. To dzięki n ie m u do sądu trafiła spraw a przeciw M yersom . Siostry, antycypując już odm ianę losu, pojaw iły się na sali sądowej odm ienione - obcięły długie loki, ich m akijaż stał się w yrazist­ szy. Zbyt długo narzu can o im rolę dziew czątek w falbaniastych sukienkach. P ro­ ces stał się sensacyjnym w ydarzeniem , szeroko relacjonow anym w prasie. B liź­ niaczk i uw olniono od kontraktow ych zobow iązań, przyznając im kilk ad ziesiąt ty­ sięcy dolarów odszkodow ania. D la n ic h jednak najw ażniejsze było, że wyzwoliły się spod uciążliw ej ku rateli.

N ie wycofały się ze św iata rozrywki. P ragnęły życia na scenie, w śród m uzyki, być m oże także w świecie gwiazd, błyszczących na firm am encie sztuki filmowej. N iestety, nadaw ały się tylko do n iektórych ról. Z agrały w dwóch film ach - w D zi­

wolągach (Freaks) i Złączone na śmierć i życie (Chained fo r Life). Pow stanie tych ob­

razów dzieli dw adzieścia lat, ale każdy z nich , we właściwy sobie sposób, stanow i k o m e n tarz do życiowej i scenicznej kondycji sióstr.

Złączone życia - splecione scenariusze

D o film u Toda B row ninga Dziwolągi dostały się w krótce po uw o ln ien iu się spod k u ra te li Myersów, a udział w tym przedsięw zięciu m iał ch a rak te r dw uznacz­ ny. O dkąd zyskały niezależność, zaczęły bywać w śród p ięknych i bogatych. U m ia­ ły sączyć k o ktajl z kieliszka, z w dziękiem zapalić papierosa, otulić ram iona fu ­ trem , rzucić przeciągłe spojrzenie przechodzącem u m łodzieńcow i, a naw et po d ­ jąć z n im flirt. Przyjęcie roli w Dziwolągach oznaczało w kroczenie na grząski g ru n t określania w łasnej tożsam ości scenicznej. To praw da, że Ben Piazza - hollyw oodz­ k i agent w ysłany na poszukiw anie odpow iednich aktorów - rekrutow ał sławy, ale były to sławy określonego rodzaju, znakom itości cyrków i terenów rozryw ki, ta ­ kich jak C oney Islan d . Ben Piazza znalazł słynną b ro d atą dam ę L ady Olgę i K się­ cia R andiana urodzonego bez nóg i rąk, Jo h n n y ’ego Eycka zw anego Pół-C hłop- cem ze w zględu na b ra k dolnej części ciała i Żyjącą W enus z M ilo - złotowłosą bezręką S h erid an 2. W jakiś sposób p rzekonał też D aisy i Violet. Czyżby w racały w te rejony, do których wcale nie aspirow ały? W szak - p rzynajm niej od pewnego czasu - to nie deform acja ciała m iała stanow ić ich główny atut; ona była gdzieś w tle, ukazyw ana niejako m im ochodem i poprzez częściowe ukrycie ekscytująca. W w odew ilach siostry eksponow ały swoją urodę i ta le n t sceniczny; poza sceną zdo­ byw ały serca ujm ującym sposobem bycia. Teraz w ynajęły w łasny ap a rtam e n t, by nie m ieszkać tam , gdzie m iały lokum dziw olągi, w olały też socjalizować się raczej poza ich kręgiem . Pojaw iały się na przyjęciach, chodziły na tańce, a gazety roz­ pisyw ały się o życiu tow arzyskim p ięknych sióstr syjam skich3.

2 D okładniej na ten tem at: D. Je n sen The Lives and Loves o f Daisy and Violet Hilton, Ten Speed Press, B erkeley/T oronto 2006, s. 177-179.

(6)

Zdecydowały się jednak zagrać członkinie tru p y cyrkowej. D aisy jako żona klow- na-jąkały Rocsoe i Violet jako panna, o którą stara się przystojny m łodzieniec w no­ siły do film u aurę erotyzm u. To tylko kilka scen, w których pojaw iają się pewne sugestie - zarysowane jednak w sposób jednoznaczny. Przyjęcie oświadczyn przez Violet zw ieńczone jest pocałunkiem ; w tedy D aisy odkłada czytaną książkę i wznosi k u n iebu zam glone oczy - w idać rozkosz, którą odczuwa swoim ciałem.

Jak potoczy się życie m ałżeńskie - życie m ężczyzny z kobietą połączoną z inną kobietą? Pary połączonej z in n ą parą? Kto w łaściwie stanow i tu praw dziw ą parę - czy k obieta i m ężczyzna, czy też połączone ze sobą kobiety, okazjonalnie pozw ala­ jące m ężczyznom w chodzić w te n układ? W idzim y przekom arzanie się sióstr z Ro- scoe - w tych sprzeczkach one dwie są górą, a on skarży się sw em u koledze na uciążliw ości niewygody życia we trójkę (cóż bow iem m a czynić m ałżonek, k tó re­ m u zbiera się na amory, gdy syjam ska szwagierka zam iast stosownie zapaść w sen spędza pół nocy na lekturze?).

Jak się jednak okazało, nie była to dobra droga do Hollywood. F ilm zaprezento­ w ano w roku 1932. O d razu spotkał się on ostrym atakiem , więc szybko zdjęto go z ekranu4. Lepiej więc było próbować wrócić na daw ne ścieżki i jak najszybciej za­ pom nieć o n iechlubnym w ydarzeniu. N iew ątpliw ie obraz kojarzył się źle nie tylko ze w zględu na klapę, jaką zrobił film , ale i na role, które siostry w n im zagrały.

W Chained fo r life H arry L. F rasera z 1952 zagrały h isto rię, która m ogłaby zd a­ rzyć się im sam ym . W tym d ru g im obrazie nazyw ały się naw et p odobnie - D o ro ­ th y i V ivian H am ilto n . F abuła spięta jest k la m rą sceny w sądzie, gdzie m a zapaść w yrok w szczególnej sprawie; rzecz dotyczy Vivian, któ ra zastrzeliła ukochanego siostry. D oszło do tego w niżej opisany sposób.

Siostry, arty stk i sceniczne, w ystępow ały w w ędrow nych p okazach, a ich m e­ n ad ż er postanow ił podkręcić ich k arierę. W iadom o, że n ic ta k n ie przyciąga uwagi p u b lic zn o ści jak rom ans; opłacił zatem m istrz a od strze le ck ic h num erów , n ie ja ­ kiego A n d ré P ariseau , b y te n uw iódł k tó rąś z sióstr. W ybór p ad ł na D orothy. Ta, jakk o lw iek początkow o o b o ję tn a, z czasem zak o ch ała się w n im b ez p am ięci. A n d ré w krótce jej się ośw iadczył, choć ta k n ap ra w d ę rom ansow ał ze swoją p a r t­ n e rk ą sceniczną - R enée. N arzeczo n y m n ie przyszło łatw o u zy skanie zgody na ślub - b y li b ow iem tacy, k tó rzy w tym zw iązku w id zieli b igam ię. D o ro th y - goto­ wa w alczyć o swoje szczęście - p rze k o n ała sio strę do operacji ro zd z iele n ia . N ie ­ stety, lek arze zgadzali się co do tego, że ta k i zabieg n ie jest możliwy. W k ońcu sta ra n ia p rzy n io sły re z u lta ty I odbył się ślub. N astęp n e g o d n ia praw dziw y c h a­ ra k te r A ndré w yszedł na jaw. P o rzu cił żonę, tw ierdząc, że nie jest w sta n ie żyć z p o łączonym i k o b ie tam i. M otyw y jego czynu znała je d n ak Vivian: w idziała, jak gorąco całow ał Renée. P om ściła krzyw dę swojej siostry, strzelając do szwagra w czasie jego w ystępu, na oczach pu b liczn o ści. Co n ależy zrobić? - pyta sędzia. V ivian p o p e łn iła m o rderstw o i p ow inna zostać skazana na śm ierć. Ale to pociąg­

D okiadniej piszę o tym w tekście Zakochany karzeł albo ucieczka przed dziwolągiem, „Czas K u ltu ry ” 2006 n r 1.

(7)

n ęłoby za sobą śm ierć jej siostry. Jak to osądzić? Z tym p ro b lem em pozostaw ia się widzów.

D aisy i Violet m ogły grać siebie albo osoby podobne do siebie - podobne pod pew nym w zględem - pod w zględem cielesnej niezw ykłości, odstępstw a od norm y, kuriozalności. W iększość scenariuszy film ow ych była im n ied o stęp n a, podobnie jak w iększość scenariuszy życia codziennego. W zasadzie jedne odzw ierciedlały drugie.

A gdyby ta k stać się p rzeciętn ą kobietą w iodącą żywot u bo k u m ę ża ... N a p o ­ m ykały o no rm aln y m życiu, o tym , że wydaw ało im się kuszące. D aisy odrzuciła jed n ak pierw sze ośw iadczyny długoletniego w ielbiciela, m eksykańskiego tru b a ­ d u ra D on Galw ana. W krótce po tem zakochała się z w zajem nością w Ja ck u Lew i­ sie - m uzyku rodem z C hicago. Z aręczyny n astąp iły szybko, ale ślub (podwójny) m ia ł się odbyć dopiero wówczas, k iedy narzeczonego znajdzie także Violet. Ta interesow ała się innym m uzykiem - Blue Steele. N iestety był on już żonaty. N ale­ żało więc poczekać.

M niej więcej w tym okresie siostry uzyskały obywatelstwo am erykańskie i m o­ gły bez p ro b lem u odbyć podróż do A nglii - k ra ju swojego pochodzenia. Przyjęto je tu z aplauzem , recenzje były korzystne, w ystępy odbyw ały się w w ielu m ie j­ scach. Tylko w rod zin n y m B righton spotkało je ogrom ne rozczarow anie. N ie od­ n alazły bow iem m a tk i - K ate S kinner nie żyła już od daw na. Z m arła, wydawszy na św iat czw arte ze swych nieślu b n y ch dzieci. W g ruzach legły snute od lat m arzenia o zadzierzgnięciu przerw anych w ięzi rodzinnych.

W ydarzyło się jed n ak coś innego. Violet, zagorzała m iłośniczka w alk bokser­ skich i praw dziw a ich znaw czyni, u jrzała m istrza wagi ciężkiej, H a rry ’ego M anso- na - piszącego rym ow anki chłopaka z żydowskiej niebogatej rod zin y z Leeds, k tó ­ ry ciężką pracą w spinał się po szczeblach sportowej kariery. Jem u też serce żywiej zabiło na w idok filigranow ej artystki, jednej z dwóch sióstr, która okazała m u szcze­ gólne zainteresow anie. H iltonów ny podróżow ały po k ra ju ze sw oim i w ystępam i, H a rry M ason walczył w innych m iejscach, ale p rze d pow rotem Violet do Stanów w sunął jej na palec pierścionek zaręczynowy.

W zasadzie m iały już p la n na przyszłość - Violet zd rad ziła go naw et d z ie n n i­ karzom : spokojne życie gdzieś na jakiejś farm ie, we czworo, a po tem także z dzieć­ m i, które stopniow o przychodziłyby na świat. Jeszcze tylko jedno tournée, a p o ­ te m o siąd ą... To znaczy osiadłyby być m oże, gdyby Lewis był b ardziej wytrwały, gdyby pow itał je w porcie, zam iast pojechać do Chicago, gdyby nie zaczął w ym igi­ wać się od ustalen ia dokładnej daty ślubu, gdyby zam iast zadow olić się tw orze­ n ie m m uzycznego tła do w ystępów sióstr (czego się po n im spodziew ały) nie chciał budow ać w łasnej k arie ry ...

W ted y pojaw ił się M a u ric e L am b ert, p o lecony sio stro m p rzez Lew isa do p ro ­ w adzenia ich orkiestry. W ysoki m ło d z ia n z w ąsikiem był zn aczn ie b ard z iej oby­ ty i elegancki n iż bo k ser z p okiereszow aną tw arzą, oddalo n y o całe m ile m o r­ skie. V iolet n ie ch ciała dłużej zw lekać; p o stanow iła jak najszybciej zostać m ę ­ żatką. W k olejnych sta n ac h odm aw iano im je d n ak pozw olenia na ślub. Byłoby

(8)

to n ie m o raln e - tw ierdzono. N iek tó rz y dodaw ali, że ch o d zi po p ro stu o przyciąg­ n ięcie zain tereso w an ia sz erokich kręgów pu b liczn o ści. N arze cz en i b yli w ytrw ali, w nieśli naw et spraw ę do sądu, ale w szędzie n a p o ty k a li opór i w k o ń cu zrezygno­ w ali ze ślubu.

N astęp n y był ta n ce rz Jam es M oore, od lat zap rzy jaźn io n y z siostram i, a od pew nego czasu w ystępujący w ich zespole. O n i Violet w stąp ili w zw iązek m ałżeń ­ ski w ro k u 1939. Uroczystość odbyła się w czasie W ielkiej W ystawy w Texasie. Jak na ironię, ślu b u n ie p lanow ali sam i zainteresow ani. Pom ysł w ypłynął od agenta z b ran ż y rozrywkowej T erry ’ego T urnera - tego sam ego, który lata w cześniej dał się przekonać M yersow i, że w arto zwrócić uwagę na siostry, a po tem stosow nie je w yprom ował. Teraz zjaw ił się, by zaproponow ać w ydarzenie, m ogące być św iet­ nym chw ytem reklam ow ym . N ie w iadom o, jak załatw ił pozw olenie na ślub, rolę p an a m łodego pow ierzył przyjacielow i dziew cząt - zaskoczonem u tym , w co się w plątuje, ale nie b ardzo um iejącem u stawić opór.

A kcja prom ocyjna okazała się n ie u d a n a - in n e w ydarzenia przyćm iły to, co m iało być W ielkim W eselem , a zaraz potem m ałżonkow ie chcieli jakoś w yplątać się z tego. Proces u niew ażnienia toczył się jed n ak dość długo, a siostry straciły p rzy tym na popularności. W h isto rii o m iłości, pokonującej w szelkie przeszkody tru d n o było n ie dojrzeć m istyfikacji.

Siostry boleśnie odczuły nagłe osunięcie się z pozycji gw iazd sceny. E fektem było oczywiście znaczne pogorszenie się sta n u ich finansów. W raz z niezależno­ ścią i p ie n ięd z m i nabyły pew nych przyzw yczajeń, w obecnej sytuacji n ad e r k ło p o ­ tliwych: bywały h ojne dla przyjaciół, w ielbicieli, kochanków , czasem zbyt ro zrzu t­ ne, zbyt chętne do zabawy, niekiedy piły zbyt dużo (Violet znacznie więcej niż D aisy). Pojaw ił się jeszcze jeden pro b lem - figura D aisy zaokrąglała się w sposób dający do m yślenia. K obieta najw yraźniej spodziew ała się dziecka. T rudno stw ier­ dzić, kto był ojcem - m oże ktoś z j ej zespołu, żonaty m ężczyzna, z którym i ta k nie m ogłaby się związać. A gent sióstr próbow ał wymóc na niej aborcję - uciekła z ga­ b in e tu lekarza, po tym jak dow iedziała się, że m a szansę urodzić zdrowe dziecko. (Szanse na n o rm aln ą ro dzinę jakoś się nie rysowały). U rodziła gdzieś w M in n e ­ apolis; chłopca od raz u oddano do adopcji - w obecnej sytuacji m atka i ciotka nie zdołałyby poradzić sobie inaczej. P ieniądze topniały, nie napływ ały też żadne in ­ teresujące propozycje i w k ońcu n astąp iło to, czego ta k się obaw iały - spuściły z to n u i zaczęły z a tru d n iać się na w ędrow nych cyrkowych pokazach. C zasam i u d a ­ wało im się załatw ić gdzieś lepsze w ystępy w typie w odew ilu, a napraw dę korzystny okazał się rok 1939, gdy dostały pracę na luksusow ym sta tk u transoceanicznym . W ystępował z n im i wówczas tancerz H arold E step, znany jako B uddy Sawyer, drob­ ny płowow łosy chłopak m łodszy od n ic h o 8 lat. D aisy podjęła jeszcze jedną próba założenia rod zin y - ślub z B uddym w ro k u 1941 doszedł do sk u tk u z jej in icjaty ­ wy. Rozwód n astąp ił w krótce p otem - a j edenaście lat później siostry zagrały w owej h isto rii o D o ro th y i Vivian.

W ojna w E u ro p ie niosła zm ien n e k o n iu n k tu ry w świecie rozryw ki naw et dla artystów zdolnych z większą łatwością wchodzić w różne role sceniczne. D aisy i

(9)

Vio-let za tru d n ia ły się w różnych m iejscach. T rafiły naw et do burleskow ego teatrzyku, gdzie od śpiew u i tańca w ażniejsza była um iejętność zrzucania z siebie odzienia. Los o d m ienił się dopiero p rzy k ońcu ro k u 1943, kiedy to czasopism o „A m erican W eekly” postanow iło w odcinkach publikow ać ich autobiografię.

Oczywiście w yretuszow ały nieco swój życiorys - p o m inęły bęk arcią p ro w en ien ­ cję, w ym yśliły ojca - belgijskiego oficera poległego w walce. Co ciekawe, w enig­ m atyczny sposób w ypow iadały się o opiekunach. N azw isko M ary H ilto n p rze ro b i­ ły na W illiam s, a o M yersie pisały po p ro stu „S ir” . P rzed czytelnikam i roztoczyły w izję ponurego dzieciństw a bez śm iechu i zabaw. N ie p o m inęły w ątków ro m an so ­ wych; całość zakończyły p assusem o n ie u sta n n y m p ra g n ie n iu zn alezienia praw ­ dziwej m iłości, założenia dom u i rodziny.

O kazał się to strzał w dziesiątkę. W praw dzie żadna z propozycji m ałżeństw a n ie była w arta rozw ażenia, ale zaczęto oferować im angaże. P otem m iał m iejsce w spom niany epizod hollyw oodzki, kiedy to D aisy i Violet H ilto n w cieliły się w D o­ ro th y i V ivian H am ilto n . Pom ysł wyszedł od ich ówczesnego agenta Rossa Frisco. Początkow o sceptyczne i niezbyt ch ę tn e do angażow ania się w kolejne niepew ne przedsięw zięcie, dały się jednak porwać fabule, k tó rą te n im przedstaw ił. (Intrygę zapożyczył od M arka Tw aina - jego opow iadanie Those Extraordinary Twins jest h isto rią syjam skich b raci, z których jeden p o p ełn ia m orderstw o). Pozostało jesz­ cze przekonać profesjonalistów z Hollyw ood, co nie było łatw e, ale w k ońcu za­ kończyło się pow odzeniem . R eżyserow aniem zajął się H a rry L. F raser - specja­ lista od film ów klasy B. F ilm zaw iódł oczekiw ania pom ysłodawcy, a siostry w pę­ dził w długi. P roblem y z cenzurą, któ ra nie chciała zgodzić się na projekcję (głów­ n ie ze w zględu na nieobyczajność p rzekazu), zatarg z agentem , zakończony w są­ dzie pozostaw iły po sobie niesm ak.

Po okresie p o p u la rn o śc i znow u n astąp ił zastój i w tedy postanow iły poszukać innego źródła dochodu. O siadły w M iam i i otw orzyły p u n k t sprzedaży h am b u rg e­ rów. O d b ie d y daw ało się w tym zobaczyć początek nowego życia - m iejsce, z k tó ­ rego m ożna się odbić, by wskoczyć w b izn es restauratorów , być m oże także otwo­ rzyć w łasny m odny klub. (Tak zarysow ały to w w yw iadzie dla jednej z lokalnych gazet). In teres n ie szedł najlep iej, choć próbow ały połączyć go z dom okrążnym h an d le m kosm etykam i. P otem znow u ruszyły w trasę. N ie był to n ie ste ty wodewil, ale w ystępy coraz niższych lotów. P ubliczność nie m ogła w n ic h już dostrzec n ie ­ gdysiejszych słodkich dziew cząt. Z resztą nie były już identyczne - odkąd D aisy przytyła i u tle n iła w łosy w yraźnie różniła się od kościstej Violet z fryzurą ufarbo- w ana na rudo.

O sta tn i raz wyszły na scenę w ro k u 1962. Poproszono je o to przy okazji p ro ­ jekcji film u, w którym niegdyś zagrały. Seans odbywał się w k in ie sam ochodow ym p o d C h arlo tte. Ich nowy m anager organizujący występ przyw iózł je na m iejsce, ale w krótce po tem u lo tn ił się z p ie n ięd z m i, które w płynęły za ową pracę. D aisy i Violet zostały więc w owym m iasteczku na w schodnim w ybrzeżu, bez pom ysłu n ie tylko na dalszą karierę, ale i na dalsze życie. W spom ógł je Clegg K eziah, w łaś­ ciciel m otelu, w którym się zatrzym ały. N ie dom agał się zap łaty za lokum ,

(10)

pozwo-lił stołować się w swojej restau racji. Tak m in ą ł m niej więcej rok - b ezn ad ziejn y ze w zględu na b ra k jakichkolw iek perspektyw popraw y losu.

P otem przyszła pom oc od La Rue i C harleya R eidów - w łaścicieli su p e rm a rk e­ tu P arn-N -S chop, gdzie kiedyś okazjonalnie z a tru d n io n o siostry do p rom ocji p o ­ dw ójnych paczek chipsów. K ierow ani w spółczuciem , zaangażow ali się oni w szu­ k anie dla n ic h jakiejś pracy. Ż adna z firm nie zgodziła się jed n ak na z a tru d n ie n ie syjam skich bliźniaczek. N ie pasow ały do tego m iejsca - po części żałosne, po czę­ ści p rete n sjo n a ln e ze swoim przesad n y m m akijażem , niestosow nym dla kobiet, które przekroczyły już pięćdziesiątkę, z w yblakłym i su k n ia m i pam iętający m i lata w odew ilu. N ik t nie chciał w n ic h w idzieć gw iazd - były starzejącym i się k o b ieta­ m i o zniekształconych ciałach, na które tru d n o p atrzeć bez uczucia pew nej p rzy­ krości i n iesm ak u . W iodły sam otnicze życie, a d zien n ik a rz o m , któ rzy n iek ied y zjaw iali się, prosząc o w spom nienia, odm awiały, tw ierdząc, że teraz chcą już tylko pryw atności.

Z m arły na grypę na przełom ie ro k u 1968 i 1969, a o sta tn im w ielkim w idow i­ skiem z ich ud ziałem stał się pogrzeb - czego nie om ieszkał z goryczą w ypom nieć ksiądz odpraw iający cerem onię, ujrzaw szy tłum y, które przyszły je pożegnać.

N ie w iadom o, co b ardziej tragiczne - fabuła film owa, czy fabuła życia... A m oże to m y chcielibyśm y w idzieć tu tragedię? M oże nie do końca wiemy, jak wejść w ów „osobny świat osobliw ości”? R obert B ogdan pisał:

N ie tru d n o w idzieć życie sióstr H ilto n jako tragiczne, a je sam e jako ofiary pozbaw io­ nych skru p u łó w showmenów. N iem niej jed n ak one sam e nie ujm ow ały sytuacji w taki sposób. W au tobiografii u tożsam iały się ze św iatem rozryw ki, a życie na scenie trak to w a­ ły jako w ybaw ienie, przede w szystkim od m edyków .5

P ójdźm y za sugestią p o d su n ię tą przez Bogdana i p o sta ra jm y się spojrzeć na tę b io g rafię z innego p u n k tu w id zen ia, zw racając uw agę na jej szerszy k o n te k st, zwłaszcza na pejzaż społeczno-kulturow y.

Podejrzana gra w norm alność

W świecie, w k tó ry m żyją b liźniaczki, są m iejsca przeznaczone dla lu d zi n ie ty ­ powych, odbiegających od norm y; są p rzy tu łk i, szpitale, azyle, w ięzienia. W laicy- zującym się społeczeństw ie w yznającym etykę p racy p rze k ład a ln ą na zysk ekono­ m iczny, te jednostki, które za burzają ła d w sensie fizycznym lub pojęciow ym , zo­ stają objęte specjalną troską. O rganizuje się m iejsca, gdzie grom adzi się owe in d y ­ w idua, by uleczyć tkw iące w n ic h zło n ienorm alności. Idealna strategia napraw y to ta, gdzie ów m ech an izm działa na rzecz dobra publicznego (na przy k ład bieda pew nych jednostek w odpow iedni sposób w drożonych do p racy m oże przynieść zysk społeczeństw u). To, co nie tylko odbiega od norm y, ale i nie p oddaje się n o r­ m alizacji staje się szczególnie rażące. Pozostaje jednak pew ien m argines dla n e­

(11)

gocjow ania reguł norm y/odstępstw a. Z tego m a rg in esu korzystają D aisy i Violet - w szak u n ik a ją sierocińca, p rzy tu łk u , szpitala. Istn ie je nadzieja, że w stydliw ym p ię tn e m uda się zagrać, jeśli odpow iednio wyćwiczy się to, co w ciele norm alne. C iała b liźniaczek ćw iczone są tak, by m ogły grać ciała n orm alne. N orm alność p o ­ zostaje tylko rolą odegraną w przedstaw ieniu, ale zaletą tej roli jest to, że w ogóle pozw ala wejść na scenę w sytuacji, gdy k o stiu m dziwoląga ogranicza m ożliw ości społecznego funkcjonow ania aktora (zarów no aktora scenicznego, jak i aktora spo­ łecznego). Cała ta gra w ydaje się dość skom plikow ana - trzeba zaprzeczyć istn ie ­ n iu p ię tn a, k tóre naru sza estetykę przyjętych form i d raż n i społeczne poczucie w rażliw ości. Siostry H ilto n bio rą u dział w sp e k tak lu - a spektakl bierze w p osia­ danie ich ciała/ciało.

D zieje się tak, jakby jakieś siły żonglow ały podw ójnym ciałem , zm uszając do szukania odpow iedniej strateg ii p rezentow ania własnej tożsam ości w w aru n k ach w ciąż zm ieniającej się k o n iu n k tu ry sensów. Cyrkowe występy, wodewil, bu rlesk a ze strip tiz e m to różne obszary, w których ich nietypow a cielesność jest ćwiczona do w ystaw ienia na scenie - w yeksponow ane zostają pew ne jej aspekty w ta k im a nie in n y m układzie. W sensie społecznym , retorycznym , sym bolicznym ich ciała m u siały więc ulegać n ie u sta n n ej transform acji. (W podstaw ow ym fizycznym sen­ sie pozostaw ały takie sam e, zm ieniały się w sposób jak n ajbardziej norm alny, tak jak u każdego człow ieka - dojrzew ającego, a p o te m posuw ającego się w ia ta c h . D ziało się ta k od czasu, gdy we w czesnym dzieciństw ie rozciągnęły n a tyle ów pas ciała, k tó ry je łączył w okolicy pośladków i bioder, że m ogły stać raczej ram ię w ra ­ m ię niż zwrócone do siebie tyłem ).

Początkow o sp ektakularność została im narzu co n a - wszak wychowywały się w dw ubiegunow ym świecie, p om iędzy zniew oloną, za m k n ię tą pryw atnością n a ­ rzuconą im przez „ciotkę” iM y e rsó w (tam uczono je u m iejętności użytecznych w pokazyw aniu się na scenie), a okresam i w ystaw ienia na w idok p u b liczn y (gdzie u jęte w ram ę niezw ykłości m ogły prezentow ać owe te c h n ik i posługiw ania się cia­ łem , w tym także u m iejętności artystyczne, jako swoją „praw dziw ą n a tu rę ”).

K iedy w ydostały się spod k u ra te li „opiekunów ”, nie zarzuciły sp ek tak u larn o - ści - zaznaczała ona się nie tylko jako sposób zarab ian ia na życie, lecz także jako strategia tożsam ościow a. M itologizow ana wizja życia w zaciszu dom ow ym u boku m ężów pozostaw ała w tle, stanow iąc n ieodłączny elem ent ich scenicznej ch a ra k ­ terystyki jako kobiet zm ierzających do norm alności.

W iążąc swoje życie ze św iatem spektaklu, m u siały w pisać się w pew ną katego­ rię aktorów. W pew ien sposób próbow ały wnieść swój głos do negocjacji dotyczą­ cych tego, co w cielesności no rm aln e, a co wyjątkowe, co zadziw iające, ciekawe, a co w strętne, co w arte oglądu, a co trzeba ukryć. U silnie pracow ały n a d tym , by n ie być dziw olągam i. Jeden z ich agentów po la tac h ta k to kom entow ał:

D ziew częta były ta k u talentow ane m uzycznie, w okalnie, tanecznie, a naw et w zakresie gry kom ediow ej, że odniosłyby sukces w b ran ży rozrywkowej także wtedy, gdyby nie były siostram i syjam skim i. Problem polegał jed n a k na tym , że p ubliczność nigdy w pełn i nie d oceniła ich praw dziw ych talentów . Fascynowało ją przede w szystkim to, że były

(12)

wybry-2

80

kiem natury, dziw olągam i. N ie sądzę, by m iało większe znaczenie to, że były św ietnym i a rty stk am i estradow ym i, albo że zawsze starały się być na czasie z w ystępam i. W iększość ludzi w idziała w nich ciekaw ostkę, a to stanow iło dla sióstr p roblem .6

N iestety, swej kondycji n ie zdołały się więc w ym knąć i wtedy, gdy w ystępow ały w roli burleskow ych kusicielek. Ich odzienie było wówczas n ad e r skąpe, więc sta­ rały się nie odw racać do p u b liczności tyłem , by nie eksponować łączącego je pasa ciała: „nie m ogły spraw ić, by publiczność zap o m n iała, że są siostram i syjam skim i. M oże z w yjątkiem tych najb ard ziej p o budzonych widzów, b ardziej skłaniały do w spółczucia czy naw et w zbudzały odrazę niż apelow ały do instynktów seksual­ n y ch ”7. Śpiew, gra na in stru m e n ta c h , u m iejętności aktorskie m ogły być pom ocne, ale m otyw em ce n traln y m pozostaw ał fakt, że są zrośnięte - fakt ciągle opracowy­ w any scenicznie i retorycznie.

G ra piętnem

R ozdzielenie w chodziło wówczas w grę - kiedy dziew czynki były m ałe, lekarze zw racali się do M ary H ilto n z tak ą propozycją, podekscytow ani m ożliw ością wy­ k onania niezw ykłego zabiegu. Oczywiście, spotykali się z odm ową - „ciotka” m ia ­ ła in n ą wizję ich losu. Zobaczyła w n ic h coś, czego nie m ogła dostrzec K ate S kin­ ner, któ ra jak wiemy, z p rze ra żen iem odrzuciła potw orne dzieci. A kuszerka stwo­ rzyła je w sensie społecznym , określając ich niezw ykłość, rozsiew ając o niej w ie­ ści, w puszczając gości na tyły b a ru , do swych pryw atnych pokoi, by sam i p o d n ieśli k oszulki raczkującym dzieciom i zobaczyli, że w tym , co opow iada nie m a krzty zm yślenia. O bracała w ybryk n a tu ry w cu d w idow iska - i ta k siostry nie znalazły się w p rzy tu łk u dla sierot i kalek, ale na scenie, a w łaściwie na w ielu scenach.

U cieczka p rze d m arg in alizacją nie m iała jed n ak końca. E kspansja spojrzenia m edycznego postępow ała, zaw łaszczając kolejne obszary życia potocznego. C oraz częściej w niezw ykłości w idziano chorobę, coraz więcej pokazów określano m ia ­ n em wystaw m edycznych. N a św iadectw a lekarzy i anatom ów powoływały się ta k ­ że broszury, w których p rzedstaw iano H iltonów ny. M ów iono o tym , że k o n su lto ­ w ano z n im i pew ne szczegóły, czasem pojaw iała się ilu stracja w ykonana na p o d ­ staw ie zdjęcia rentgenow skiego. Jak one sam e w yznały w swej autobiografii, w ola­ ły spojrzenia kierujące się k u ich k u riozalności niż te, k tóre dopatryw ały się tu patologii. Ton m edycznych wypowiedzi wydawał im się odstręczający, a myśl o tym, że „ciotka” m ogłaby je wydać na pastw ę lekarzy, b u d ził ich lęk.

K ondycji „chorego”, „p a cjen ta” u n ik n ą tylko wtedy, gdy odpow iednio z a aran ­ żuje się norm alność w n ienorm alności. Trzeba przy tym ta k posługiwać się p ię t­ nem , by nie rozbijało estetyki form uznaw anych za dopuszczalne. W ym aga to wy­

° T heodore D. K em p w w yw iadzie z je n s e n e m , za: D. Jensen The Lives and L oves..., s. 302.

(13)

czucia k o n iu n k tu ry w w aru n k ach u m acn ian ia się sam ego społeczeństw a sp e k ta­ klu. Z tego p u n k tu w idzenia szczególnie znaczący jest te n okres w b iografii D aisy i Violet, gdy zaczynają one występować w w odew ilach. T utaj nie m ożna było jawnie obracać osoby w osobliwość; w scenicznym opracow aniu m usiał dokonać się pew ien zwrot. O brazuje go retoryka ówczesnych tekstów prasow ych. K iedy w „B illboard” rozw odzono się n a d uro k iem sióstr, zaznaczono w yraźnie, że to nie ze w zględu na ich syjam skość w arto je obejrzeć. „Obie są tak śliczne, że każdej dziew czynie m oż­ na by życzyć takiej urody. Ich tryskające m łodością i świeżością w ystępy odniosły­ by sukces grane jako n u m e ry sceniczne sióstr, jeśli nie byłyby B liźniaczkam i Sy­ jam sk im i”8. Z kolei autor entuzjastycznej recenzji zam ieszczonej w „Variety” 25 lu ­ tego 1925 czuł się w obow iązku zapew nić, że om aw iana przez niego sztuka

m oże być g ran a w każdym w odew ilu w k raju bez w zględu na p u b liczn o ść i w szędzie w A m eryce tak sam o będzie ją przyciągać. D ziew częta są ład n y m i b ru n e tk a m i, u b ra n y ­ m i ze sm akiem . P o ru szają się w sposób natu raln y , z łatw ością, jak dwie osoby, które p rz e ­ c h ad zają się trzym ając się pod rękę. [...] W w ystępie nie m a niczego odstręczającego czy przerażającego.9

Ten m otyw będzie pow racał przez całe ich dalsze życie. N ie są ta k straszne, jak m ożna by przypuszczać - w zasadzie w ogóle nie w idać nien o rm aln o ści, jest ona in c y d en ta ln a , przypadkow a, w ręcz m a rg in aln a . W pew nym sensie m ogą robić w szystko - śpiewać i tańczyć, zarabiać i wydawać p ieniądze, uwodzić m ężczyzn i w chodzić z n im i w intym ne zw iązki. Są ta k śliczne, intelig en tn e, dow cipne, p e ł­ ne życia, że n ie w idzi się ich odm ienności. Swym zachow aniem um ieją spraw ić, że otoczenie zaczyna w ierzyć, że ta wyjątkowość zasadza się na talencie i cechach c h a rak te ru . E rving G offm an m ógłby pow iedzieć, że do p erfekcji opanow ały sztu ­ kę zarządzania piętnem :

O d jednostki z p iętn em oczekuje się, aby swoim zachow aniem nie daw ała do zro zu m ie­ nia, że jej b rzem ię jest ciężkie ani że dźw iganie go spraw iło, iż stała się in n a niż my. Jednocześnie osoba ta m usi trzym ać się od nas na tak ą odległość, d zięki której będziem y m ogli bezboleśnie potw ierdzić to p rzek o n an ie na jej tem at. Inaczej rzecz ujm u jąc, radzi się jej, aby się n atu ra ln ie odw zajem niała, akceptując siebie i nas, akceptując siebie w spo­ sób, w jaki m y sam i nie bylibyśm y gotowi w pełn i jej zaakceptow ać.10

Przystosow anie jednostki napiętnow anej wymaga,

aby w łaściciel p iętn a radośnie i bez sam ośw iadom ości zaakceptow ał siebie jako osobę zasadniczo tak ą sam ą jak każdy norm als, jednocześnie nie d o puszczają dobrow olnie do sytuacji, w których norm alst m ielib y tru d n o ści z w erbalnym potw ierdzeniem jego a k ­ ceptacji jako n o rm alsa .11

8 Tam że, s. 120.

9 Tam że, s. 116.

E. G offm an Piętno. R ozw ażania o zranionej tożsamości, przel. A. D zierżynska, J. Tokarska-B akir, G dańskie W ydaw nictw o Psychologiczne, G d ań sk 2005, s. 165.

(14)

W skazane jest, by dbał o dobre sam opoczucie innych, starając się, by jego b rzem ię nie w praw iało ich w zak łopotanie i by nie było dla n ic h pod jakim ś w zględem n ie ­ przyjem ne. N ie pow inien go jed n ak ukrywać, udaw ać, że w ogóle go nie m a, ani tym b ardziej przybierać m aski n orm alności, szczęścia, dobrego sam opoczucia w te­ dy, gdy in n i spodziew ają się, że będzie nieszczęśliwy. N ajlep iej, by opanow ał stra ­ tegie lekkiego i łatw ego p o d an ia go do w iadom ości, by w yczulił uwagę na w yobra­ żenia innych o jego p o trzebach, p rag n ie n iac h i odczuciach. Jego tożsam ość jako osoby w ikłana jest w sieć sprzecznych wymogów n ak ład a n y ch przez życie społecz­ ne. Fizyczna kondycja m oże być uciążliw a, m oże u tru d n ia ć egzystencję, ale sama w sobie nie jest ani dobra, an i zła pod w zględem m oralnym . D opiero społeczeń­ stwo n ad a je jej te w artości - nadaje je w sposób dynam iczny, p ię tn u ją c w in te ra k ­ cjach, których scenariusze w raz z socjalizacją. E rving G offm an, d efiniując piętn o jako atry b u t dotkliw ie dyskredytujący jednostkę, p odkreślał, iż „należy m ieć św ia­ dom ość, że w tym m iejscu p rzy d a tn y jest ta k n apraw dę język relacji, n ie a try b u ­ tów. A trybut k tó ry p ię tn u je jednego posiadacza, m oże potw ierdzać zwyczajność innego, a zatem sam w sobie nie jest an i zaszczytny, an i d yskredytujący”12.

W obszarze sp ek tak li gra m iędzy u kryciem a eksponow aniem p ię tn a często staje się szczególnie w yrafinow ana, n iek ied y zbliżając się do absu rd u . W recen ­ zjach dotyczących w ystępów sióstr niem al zaprzecza się istn ie n iu owego piętna; ono jed n ak cały czas uczestniczy w grze, wszyscy o n im w iedzą i wszyscy je w idzą. C hw ytają je spojrzeniem odpow iednio wyćwiczonym. Z takiego spojrzenia rodzą się em ocje stosownie opanow yw ane (inaczej m ogłyby być zbyt nieprzyjem ne i tru d ­ ne do zniesienia.) Rose F ernandez, akrobatka, której zdarzało się występować w tych sam ych w odew ilach m ów iła o k o nfuzji uczuć, będącej reakcją na w ystępy sióstr:

Ś m iałeś się, słysząc ich dziew częcą p a p la n in ę, biłeś braw o, oklaskam i n agradzałeś ich śpiew, grę na saksofonie i skrzypcach, p o dnosiłeś się z m iejsca, gdy tańczyły, ale caiy czas, podziw iając ich triu m f na scenie, m iałeś izy w oczach i gardło ściśnięte. Byiy tak p ro m ien n e i piękne, radosne i urocze jak ludzkie istoty. Ale krzyż, k tóry niosły, byi tak c ię żk i.13

Być m oże w tym sp e k tak lu kryje się także sugestia dotycząca m ożliw ości p rze­ kraczania kondycji cielesnej. Jak wiemy, m a teria ły reklam ow e, recenzje i ara n ża­ cja sam ych w ystępów eksponow ały w ątek „no rm aln o ści”, któ rą tru d n o przyjąć do w iadom ości osobom dysponującym swymi ciałam i w sensie fizycznym , lokującym w łasne Ja we w łasnym , jednostkow ym , niepow tarzalnym , ciele. Czy da się prow a­ dzić n o rm aln e życie, m ając ciało przytw ierdzone do ciała drugiej osoby, ciało zro­ śnięte z innym , ciało o g ranicach n ie do końca określonych? W odpow iedź na to p ytanie zaangażow ana jest wiedza płynącą z własnego ciała. Tym, co zostaje wy­ staw ione na pokaz, jest w łaśnie owa niem ożliw a norm alność - w te n sposób kurio- zalność zn a jd u je ścieżkę, k tó rą w chodzi na scenę.

12 Tam że, s. 32.

(15)

Połączone losy sióstr u k ła d ają się w opowieść o tym , jak w społeczeństw o b u ­ d uje scenę, by odgrywać na niej zbiorow y stosunek do tego, co poza norm ę w ykra­ cza. Opowieść tę m ożna odczytywać na wiele sposobów, szukając także okrężnych dróg ro zu m ien ia, w nikając w szersze kontek sty ich życia, pró b u jąc określić nie tylko bezp o śred n ie uw arunkow ania ich b iografii, ale szersze u kłady społeczne, ek o n o m icz n e i p o lity cz n e i zw iązane z tym d eb a ty i n a s tro je społeczne, k tó re w isto tn y sposób tw orzyły środow isko ich życia i nadaw ały m u znaczenie.

„P odw ójna kobieta” jako figura retoryki społeczno-politycznej

O kres najw iększej sławy sióstr p rzypadł na lata 20. XX w ieku. W ystępowały wówczas w S tanach Zjednoczonych. N iew ątpliw ie w każdej epoce byłyby in try g u ­ jące, ale w tym m iejscu i czasie ich kondycja zyskiwała specyficzne konotacje, na co zw racała uwagę A lison P in g re e14. W zorcowa am erykańska kobieta nie jawiła się wówczas w sposób jednoznaczny, a poglądy dotyczące stosownego dla niej ży­ cia byw ały różne. U znanie praw w yborczych dla kobiet p oprzedziła gorąca dysku­ sja o ich m iejscu w społeczeństw ie. Czy o kobiecości stanow i spełn ien ie się w m ał­ żeństw ie i m acierzyństw ie, czy też pow inno się p rze d n ią otw ierać ścieżki do k a­ rie ry zawodowej i pozw alać na u d ział w ż y c iu publicznym ? N iew ątpliw ie coraz więcej kobiet zyskiw ało w ykształcenie i sam odzielność finansow ą. Były w śród nich tak ie, które z w łasnej w oli odrzucały tradycyjną rolę żony i m a tk i, p róbując w kra­ czać w dom inia dotychczas p rzyznane m ężczyznom , z polem p o lity k i w łącznie. N ow a K obieta ro zu m ian a jako pew ien wzorzec zaczynała być zauw ażalna. Z d ru ­ giej strony, m ałżeństw o nie wydawało się in sty tu cją niezm ien n ą. Pewną p o p u la r­ ność zyskiw ał pom ysł na szczególny rodzaj w ięzi m ałżeńskiej opartej na zasadzie p artnerstw a, „com panionate m a rraig e” - jak nazw ał to sędzia z Colorado Ben L in d ­ sey. Panować w n im m iały zasady rów ności ro zu m ian e w określony sposób; m ożli­ we też byłoby jego przerw anie poprzez rozwód. L indsey m ów ił o k o n tro li n a ro ­ dzin i o pro g ram ie edukacyjnym dla m łodych m ałżeństw . N a g runcie dom ow ym panow ałaby sym etria (jakkolw iek cały czas kobieta lepiej kom ponow ała się w k ra ­ jobrazie życia domowego niż w jakim kolw iek innym ). R odzina m iała być te re n em em ocjonalnej bliskości i osobistej ek sp re sji15.

W szystko to zm ien iało perspektyw ę oglądu b lisk ic h re la cji m iędzy kobietą a m ężczyzną. To praw da, że niezam ężne, dobrze p ro sp eru jące na p o lu zaw odo­ w ym kobiety n ierzadko krytykow ano za egoizm i za to, że sprzeciw iają się n a tu ­ rze. W ogóle zdaw ały się dziw ne (może są an droginiczne albo czują pociąg ero­ tyczny w sto su n k u do innych kobiet?). P odejrzana zdaw ała się też przyjaźń w

żeń-14 A. Pingree The „Exceptions That Prove the R u le”. Daisy and Violet Hilton,

the „New Woman”, and the Bonds o f Marriage, w: Freakery. Cultural Spectacles o f the Extraordinary Body, ed. by R.G. T hom son, N ew York U niv ersity Press,

(16)

2

8

4

skim gronie - czy nie jest to alternatyw a dla zw iązku z m ężczyzną? Czy to nie zagrożenie dla tradycyjnego p o rząd k u (ekonom icznego, społecznego, seksualne­ go)? Czy kobiety odrzucające tradycyjne pow inności swojej p łci nie w pływ ają na rep u ta cję tych, któ re m ężów nie m ają z całkiem innych, zup ełn ie nieideologicz- nych powodów?

T ekstualne i w izualne p rzedstaw ienia b liźniaczek m ożna traktow ać jako wy­ raz społecznej reak cji na te zjaw iska - dow odzi Pingree. N a g ru n cie w zburzonym przez w spom niane dyskusje rodziły się szczególne konotacje obrazu podw ójnej kobiety - ekspresja niepokojów w yw ołanych now ym ujm ow aniem tradycyjnych ról kobiecych, ich relatyw izow aniem , p odw ażaniem ich zasadności. To kolejny obszar, na którym cielesne istoty zostają więc w zięte w posiadanie, by stać cię fi­ g u ram i o dużej sile persw azji. N a ciałach b liźniaczek osnuw a się dyskurs, który n ie dba o to, by persw adow ane sensy m ogły pow rócić do tkw iących w świecie rea l­ n ym źródeł. O braz m a być w yraźny - n iech apeluje do em ocji, n iech p obudza w yobraźnię. O pracow any zostaje pew ien motyw: więź m iędzy kob ietam i - w tym p rzy p a d k u cielesna, niepodw ażalna, dosłowna. Jak m ożna szukać swojej „drugiej połow y”, jak dążyć do tego, by dopełnienie w łasnej kobiecości znaleźć w m ężczyź­ nie, skoro m a się już żeńską d rugą połowę? Są niezam ężne, m ogą zarobić na sie­ bie, są sta n u wolnego, ale jednocześnie trw ają w zw iązku. C zerpią dochody ze swej m o n stru aln o ści. (Czy kobieta niezależna, zarabiająca na siebie to m onstrum ?). P aradoks polega na tym , że dyskurs o kobiecej w olności i niezależności korzystała z ciał, które w sensie fizycznym są ograniczone na wiele sposobów.

A rtykułu One o f the Hilton „Siamese Twins” to be Married, który ukazał się w prasie na początku lat 30. X X w ieku, w krótce po zaręczynach D aisy z Jackiem Lewisem , starał się rozbawić czytelników , odm alow uje tru d n o ści, na jakie będzie n arażony przyszły m ałżonek. M oże się na przy k ład zdarzyć, że zjaw i się w dom u nie w porę; naprzeciw w yjdzie m u wówczas podw ójna postać w koszuli nocnej. N ie wystarczy - dow odzi d zien n ik a rz - zam knąć jedno oko, jak to czynią panow ie, którzy w ró­ ciwszy do dom u p o d dobrą d atą rów nież w idzą swoją m ałżonkę w w ersji podw ój­ nej. Jack będzie m u siał stawić czoło dwom rozsierdzonym dam om . N ajgorsze jed­ n ak zdaje się to, że cały czas będzie m iał św iadka swych poczynań - a w iadom o, że są m iędzy koch an k am i sprawy, które w ym agają in ty m n o ści16. O kazuje się, że n a j­ gorsze jest za burzenie g ranicy m iędzy tym , co pryw atne i intym ne, a tym , co d o ­ stępne sp o jrzen iu publiczn em u .

W tym u jęciu owa figura to za burzony obraz tradycyjnego m ariażu , zrodzony w w a ru n k ac h k u lturow ej dyskusji o dwóch p łc iac h i p rzy p isa n y ch im form ach życia, o niezależności i podporządkow aniu. F igura bliźniaczego połączenia m ogła zostać jed n ak rów nież użyta w celu utw ierd zen ia tradycyjnych ról kobiecych17.

16 Za: tam że, s. 180.

17 W usta sióstr m ożna było na p rzykład włożyć słowa popierające m ałżeństw o, tak jak uczynili to M yersow ie, pisząc broszurkę, p rzedstaw iającą kom ercyjną w ersję biografii bliźniaczek: „N ie d b am y o k obiety zajm ujące się in teresam i, o te w biu rach .

(17)

O dkryw a się p rze d n am i wielowarstw owy zapis dotyczący kobiecości - tego, co p rzypisane jej na m ocy n a tu ry i za spraw ą obow iązków m oralnych, i tego, co m oż­ na w tym u k ładzie zakw estionow ać czy zm ienić. W łasna seksualność D aisy i Vio­ let torow ała sobie drogę w śród ideologicznych dyskursów epoki oraz kon k retn y ch ról, któ re im n arzucano. N ie znaczy to oczywiście, że one sam e były w tym w szyst­ k im bierne. W końcu przecież zm ien iły dziewczęce sukienki, w które zbyt długo je u b ieran o na m odne kobiece toalety, ubarw iły h e n n ą włosy i w yskubały brwi, zaczęły bywać w tow arzystw ie, flirtow ać z m ężczy zn am i... W tedy to, w okresie, gdy zyskały niezależność, zaczęły krążyć pogłoski o ich erotycznych apetytach, 0 b ra k u u m ia ru w p o dbojach m iłosnych. Jeszcze bardziej zastanaw iającym rysem są sugestie dotyczące odm iennej seksualności identycznych sió s tr18. Takie przy­ p a d k i m u siały intrygow ać: dwa ciała na stale połączone, ciała, których granice tru d n o określić - nie w iadom o, gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie. Co czują 1 jak czują? W łaściw ie w chodzą tu w grę p y tan ie n a tu ry ogólniejszej: G dzie ko ń ­ czą się granice jednostki? G dzie leży kres indyw idualnego Ja, jego bólu, p rag n ie­ n ia, rozkoszy?

D ram at zaburzonych granic

W Czystości i zmazie M ary D o u g las19, odw ołując się do w cześniejszych koncep­ cji A rnolda van G ennepa, p o dkreślała znaczenie granic w dynam ice k u ltu ry - cho­ dziło jej przy tym zarów no o granice w ew nętrzne, jak i zew nętrzne. D ow odziła, że sto su n ek em ocjonalny jed n o stk i do jej w łasnej cielesności u fundow any jest na um iejętn o ści rozróżniania tego, co jest cielesnym Ja, i tego, co już n im nie jest.

W ierzym y w ów banał, głoszący, że «miejsce kobiety jest w dom u» [...] Uważamy, że to m ałżeństw o jest k arie rą kobiety - lub też,że być nią pow inno. Taki był zam ysł N a tu ry co do trw ania naszej rasy, inaczej nie stw orzyłaby k obiety i mężczyzny. N aszym zdaniem , kobieta, któ ra p rzed k ład a b iznes lub karierę artystyczną ponad m ałżeństw o,nie spełnia stojącego przed nią z a d a n ia ”, (o sobie zaś mówiły:

„Jesteśm y w yjątkiem potw ierdzającym reg u łę”), za: tam że. W tym ujęciu tradycyjne relacje m iędzy p łciam i jaw ią się jako w pisane w p o rząd e k natury, a więc

niepodw ażalne.

18 W spom niana już tan cerk a Rose F ern an d ez ujęła to w ten sposób: „Obie były n ajsłodszym i dziew czętam i na świecie, ale w istocie Vi nie w ydaw ała się tak kobieca jak Daisy. W jej sposobie bycia, w tym , jak m ów iła czy jak paliła papierosa, w yczuw ało się coś szorstkiego. N iek tó rzy aktorzy m ów ili, że w olała towarzystwo k obiet od ko m p an ii m ężczyzn. [...] N igdy jed n a k nie słyszałam , by była w jakim ś zw iązku lesbijskim , a w iem , że ona i D aisy m iały łączone ran d k i w tym sam ym czasie, że n ieu stan n ie em ablow ali je m ężczyźni. V iolet m ogła preferow ać kobiety, ale obie ta k gorąco prag n ęły długotrw ałej relacji z jed n ą osobą, że pew nie była zaakceptow ać m iłość w jakiejkolw iek form ie, czy to z k obietą czy z m ężczyzną” (cyt. za: D. Jen sen The Lives and L o ves..., s. 241).

19 M. D ouglas Czystość i zm aza, przeł. M. Bucholc, w stęp J. Tokarska-B akir, PIW, W arszaw a 2006.

LO

00

(18)

28

6

O chrona cielesnych pery ferii - otworów, za spraw ą których dochodzi do m ediacji p om iędzy m a te rią w nętrza i zew nętrza - jest pro b lem em opracowyw anym na po ­ ziom ie kulturow ym , w o d n iesien iu do ciała fizycznego jed n o stk i jak i do ciała spo­ łecznego.

W p rzy p a d k u D aisy i Violet obserw ujem y zaburzenie granic ciała - jed n o stk o ­ wa tożsam ość pozostaje jakby n iedokończona. Z ab u rzen ie zyskuje szczególny w a­ lor. D ziew częta są niem al doskonałe w swej urodzie - to jeden z głów nych rysów ich scenicznej aranżacji. Ich doskonałość n igdy n ie będzie całkow ita i pełna, gdyż b ra k im integralności, a jedno ciało p rzechodzi w drugie. P rzerażają, ale je d n o ­ cześnie fascynują - n ajp ierw jako urocze dzieciątka o an ielsk im w yglądzie, nie p ojm ujące jeszcze swego nieszczęścia, po tem jako rozkw itające dziew częta, a w k ońcu jako dojrzałe kobiety, być m oże zdolne zaoferować m ężczyźnie przyjem ­ ność, jakiej nie da obcow anie z jedną k o b ie tą ... Ż adna z n ic h nie odda się jednak m ężczyźnie do końca, gdyż ich ciała nie są w p ełn i dom knięte, nie są jednością; zw iązki, jakie w chodzą w grę zawsze będ ą nosiły znam ię perw ersji.

K uriozalność n ab iera określonych tonów zależnie od epoki - jest kw estią w ia­ ry i wiedzy, reto ry k i i polityki. D latego biografia sióstr H ilto n staje się szczegól­ nego ro d zaju exemplum - h isto rią w skazującą na pew ne ogólniejsze sensy. W praw ­ dzie istn ieją też one sam e - nie jako w idok czy rep rezen tacja, ale jako kobiety z krw i i kości, z w łasnym i p rag n ie n iam i i jakąś w izją przyszłości. Ich wizja p o d ­ dana jest jednak licznym naciskom . B ezpośrednie uw arunkow ania ich biografii, takie jak b ękarcie pochodzenie, w ładza rozciągnięta n a d n im i przez M ary H ilto n i M yersów, czy naw et zm ienne k o n iu n k tu ry w świecie rozryw ki to jedynie p rzeja­ wy układów znacznie rozleglejszych. Kondycja cielesna w ikłana jest w sieć n a rra ­ cji i p rak ty k kulturow ych n iekoniecznie ze sobą zgodnych, ale dysponujących p rze­ m ożną siłą. B iorą one w posiad an ie pew ne ciała, by na n ic h d opełniła się ich sen- sotw órcza moc. W yłapują te, k tóre ze w zględu na swą form ę m ogą być szczególnie z d a tn e do tego celu - dopracow ują ową form ę i d o pełniają ją znaczeniam i. To, co w owej cielesności tkw iło od p oczątku, zostaje rozw inięte w atu t lu b stygm at; bywa też jednym i d ru g im jednocześnie. W ówczas kształtow anie przez jednostkę w ła­ snej biografii staje się grą ową znaczącą cielesnością - nie w iadom o, jak się jej w ym knąć, m ożna tylko starać się ro zsądnie rozgrywać jej atuty.

U jm ując rzecz z p u n k tu w idzenia społecznej w idzialności, m ożna pow iedzieć, że ciało odm ieńca odpow iednio przygotow uje się i ćwiczy do pokazu, ale sens tych działań ak tu alizu je się dopiero w dialektycznym n ap ięc iu m iędzy aktorem a w i­ dzem , k tóry p atrząc na osobliwość zareaguje jako osoba cielesna, postrzegająca siebie w określony sposób, dośw iadczająca własnej n orm alności bądź też czująca w łasne niedopasow anie do norm y. P rzekaz płynący ze sp e k tak lu nie jest łatw y - sugeruje bow iem , że kom pletność i integralność ludzkiego ciała m oże zostać n a ­ ruszona. K arnaw ał, cyrk, wodewil, obraz film ow y tw orzą ram ę pozw alającą oswa­ jać n ienorm alność; ale przy okazji zostaje p o kazany spektakl o antropologicznym zagrożeniu formy. M ówi on o tym , że ład ludzkiego św iata nie jest bezdyskusyjny. M a on ch a ra k te r jednocześnie zam ykający i otw ierający - otw iera p rze d „dziw olą­

(19)

g iem ” świat (choć oczywiście u d o stęp n ia m u tylko n iek tó re ścieżki tego świata). G ra ulega ciągłym p rzekształceniom , ale jej fu n d a m e n ta ln ą zasadę streścić m ożna w ypow iedzianym przez M ary D ouglas w Symbolach naturalnych'.

C iało społeczne określa sposób, w jaki postrzegam y ciało fizyczne. Fizyczne dośw iadcze­ nie ciała, zm odyfikow ane przez kategorie społeczne, poprzez które ciało jest poznaw ane, um acn ia szczególne spojrzenie na społeczeństw o. Pom iędzy tym i dw om a rodzajam i d o ­ św iadczenia ciała zachodzi ciągła w ym iana znaczeń w taki sposób, że jedno w zm acnia kategorie drug ieg o 20.

Abstract

Anna WIECZORKIEWICZ

Institute of Philosophy and Sociology of the Polish Academy of Sciences (W arszaw a)

“Coupled fo r Life and D eath.” Siamese Twins as Figures o f Cultural, Social, and Political Rhetoric

The biography o f Daisy and Violet Hilton, the Siamese sisters w ho appeared on stages internationally in the form er half o f 20th century, enables one to get an insight into the pro ­ cesses o f cultural redefinition o f unusual cases (once described as monstrous). The twins played the ir life out within a system o f mutually coupled mechanisms o f pathologisation of distinctness, stigmatisation and marginalisation o f individuals diverging from the standard. They incessantly worked on negotiating their identity - they tried to be stage artists rather than a human rarity o r an example o f pathology. Tracing the sisters’ vicissitudes, w e can see how the bodily condition is entangled in a network o f cultural narrations and practices, not mutually agreeing with one another but being enormously powerful in shaping the human lot.

M. D ouglas Symbole naturalne. R ozw ażania o kosmologii, przel. Ε. D żu rak ,

W ydaw nictw o U ], K raków 2004, s. 112. 1·».co гч

Cytaty

Powiązane dokumenty

Administracja Systemu > Konfiguracja Systemu > PDA – konfiguracja. W tym samym miejscu określane są szablony importu, które będą wykorzystywane podczas przeprowadzania importu

Jeden z dyrektorów Banku fiir Handel und Gewerbe wyraźnie oświadczył, że nawet zupełne załamanie się kursu marki niemieckiej nie wywrze wpływu na

4.1. Współpraca Straży Miejskiej w Skawinie z Policją oraz placówkami oświatowymi w celu prowadzenia działań prewencyjnych zmierzających do rozpoznawania

brze, iż dzięki właśnie tej grubej warstwie tłuszczu mogą foki spać na lodzie bez szkody dla ich organizmu. dla zmniejszenia wydzielania ciepła, znajduje się

Oceny te winny być dokonywane przez Wójta Gminy Wiśniowa, co najmniej raz w czasie kadencji Rady Gminy (nie rzadziej niż raz na 4 lata). Wyniki tych ocen winny być

Zgodnie z obowiązującymi przepisami ustawy Prawo ochrony środowiska, monitoring (w tym metody monitoringu) jakości powietrza, wód, gleb i ziemi oraz poziomu hałasu

Różnorodne możliwości sposobu montażu: w systemowych sufitach podwieszanych lub przez zawieszenie przy wykorzystaniu opcjonalnych zestawów linek z regulacją długośći lub na

a) Przewodniczący Komisji przetargowej sporządza protokół przeprowadzonego przetargu, który zawiera odpowiednie informacje określone w § 10 Rozporządzenia z dnia 14