• Nie Znaleziono Wyników

Nigdy wszystek nie umrze

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nigdy wszystek nie umrze"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Pągowski

Nigdy wszystek nie umrze

Ochrona Zabytków 37/2 (145), 104-106

(2)

Już po w ojnie Zachw atow icz byw ał często zaprasza­ ny jako k o n su ltan t do Drezna, B udapesztu, P ragi. N abyte w iadom ości przywoził do k ra ju i stosował przy odbudow ie kościołów, z kolei nasze osiągnięcia prezentow ał specjalistom zagranicznym .

Przewodnicząc fachow ym naradom m iał zw yczaj oso­ biście prowadzić protokoły. W ażył w nich każde sło­ wo i każde zarządzenie, a potem żądał ich w yko­ nania.

K ierując jako P rofesor około 30 lat Z akładem A r­ chitektury P olskiej PW i uczestnicząc w k ierow n i­

czych organach ochrony zabytków korzystał z m ożli­ wości w szczepiania swoich zasad, m etod i form od­ budow y nie tylko młodzieży akadem ickiej, ale także architektom , naukowcom , historykom , ko nserw ato­ rom.

Zasady te przetrw ały, pozostaw iając niezatarte ślady w splendorze w arszaw skich św iątyń odbudow anych

pod Ja n a Zachwatowicza wpływem .

Październik 1983

prof, dr Stanisław M arzyński W arszawa

MARIA NOSKOWSKA

WSPOMNIENIE O PROFESORZE

R edakcja k w a rtaln ik a ,,Ochrona Z abytków ” u p rz ej­ mie poprosiła m nie o napisanie w spom nienia o P ro ­ fesorze Ja n ie Zachwatowiczu. Czynię to chętnie, po­ nieważ pracow ałam w latach 1945— 1970 jako sek re­ ta rk a K ated ry i Z akładu A rc h ite k tu ry P olskiej P o­ litechniki W arszaw skiej, a kierow nikiem by ł P ro fe­ sor, m iałam więc możność poznać P rofesora w sp ra ­ w ach codziennych. W tym długim okresie były różne lata, początkowo spraw y toczyły się szybko, w szyst­ ko trzeba było organizować na nowo. P rofesor w y ­ jeżdżał często, jeździł po k ra ju , m iał dużo pracy jako G eneralny K onserw ator, zaczęły się też w y jazd y za­

graniczne. Później nastąpiły lata spokojniejsze. Nie miało to w pływ u na naszą pracę w Zakładzie. P ro fe­ sor p atrzy ł na spraw y codzienne z dystansu, był zawsze spokojny, życzliwy, w szystko w yjaśniał do­ kładnie, nie daw ał prac ,,na w czoraj”. Te sam e ce­ chy ch arak teru podkreślali jego w spółpracow nicy i uczniowie, bo Profesor był zawsze sobą. Na zakoń­ czenie tego w spom nienia powiem krótko: był to w spaniały szef.

Listopad 1983

Maria Noskowska Warszawa

STEFAN PĄGOWSKI

NIGDY WSZYSTEK NIE UMRZE

Zachowałem Go w pam ięci opanow anego, cichego, jakby w bezsłow nym dialogu ze stw orzonym i i ukształtow anym i przez siebie w nętrzam i, w których najczęściej przebyw ał. Odnosiło się to do profesor­ skiego gabinetu i do dwóch ostatn ich pry w atn y ch mieszkań, w ydaw ało m i się również, że w pew nym stopniu i do odcinków pieszej tra sy dzielącej Lw ow ­ ską 7 od Koszykow ej 55 w okresie intensyw niejszej, profesorskiej i dziekańskiej działalności na W ydziale A rch itek tu ry P olitechniki W arszaw skiej.

Moje pierw sze spotkania z P rofesorem określić mogę jaiko w yraźnie symboliczne. W szak byłem wówczas gim nazjalistą. Mimo to już w ow ym okresie mego życia stanow iły one dość k o n k re tn e epizody na d ro ­ dze zbliżeń ku królow ej sztuk — arch itek tu rze, k tó ­ ra wiodła najp ierw poprzez szperania w słow ach p i­

sanych, a zanim nastąp iły bezpośrednie z nią kon ­ frontacje, poprzez w tajem niczenia w śród „synów cieśli”. Aż dojrzał czas — im peratyw — znaleźć się blisko, jak najbliżej try p ty k u NOAKOWSKI — AR­ CHITEKTURA — ZACHWATOWICZ.

I tak już zostało.

Uległem bezpośrednim wpływ om Profesora — do­ radcy, stanow iącego na tyle realn ą podporę, na ile Noakowski był jej niezbędnym dopełnieniem . Mogę przeto po latach, gdy się je nie tylko liczy, ale spraw dza ich w artość i smak, po pro stu wyznać — od początku w spom nianych kontaktów z Profesorem obsesyjnie, a zarazem porównawczo analizow ałem , w jakim stosunku do siebie były głoszone przez obu w spaniałych i w yśm ienitych pedagogów św ięte p ra w ­ dy o sztuce do stylu, w jakim były słuchaczowidzom 104

(3)

(ten term in m a szczególne uzasadnienie wobec stoso­ w anej przez Noakowskiego m etody nauczania) poda­ w ane. W ynik dla obu diam etralnie różny. Co za dziecinna radość z takiego odkrycia w pełni św ia­ domości, że obaj przecież byli architektam i nieprze­ ciętnym i i idealnie zm ierzającym i do tego samego celu. Powyższe w yjątkow o przekonyw ająco udok u­ m entow ał P rofesor Zachwatowicz podczas uroczystej sesji z okazji otw arcia w 1972 r. w M uzeum Łow ic­ kim „Stałej w ystaw y pam iątek oraz dokum entów zw iązanych z życiem i twórczością S tanisław a Noa­ kow skiego”. Wówczas to Profesor sugestyw nie n ie­ m al z aktorską sw adą, dał tej niezw ykłej praw dzie św iadectw o, a m. in. opisał, jak to Noakowski obsy­ pyw ał słuchaczy p erłam i sztuki za pomocą nieskład­ nych słów z dodatkiem kakofonicznych artykulacji, nie grzesząc przy tym zbytnio ani zew nętrzną urodą, ani schludnością garderoby.

P rofesor Z achw atow icz stanow ił pod tym w zglę­ dem i odrębny, i jednorodny m onolit, choć nie je ­ dyny, bo oto drug i w swoich skrom nych kontaktach z ludźm i, w łaśnie z kręgu Noakowskiego, znalazłem w osobie profesora Ja n a Żółtowskiego, polskiego po­ chodzenia akadem ika petersburskiej A kadem ii Sztuk P ięknych, a zarazem przyjaciela Stanisław a Nokow- skiego z la t w spólnych studiów w w ym ienionej uczelni. W jego akadem icko-patrycjuszow skim gabi­ necie przy ul. Stankiew icza w Moskwie (1958) m ia­ łem możność zaobserw ow ać niem al zjaw isko sym ­ biozy osobowości cenionego w środow isku rosyjskim palladionisty z sklasycyzow anym w nętrzem gabine- tu-pracow ni. P am iętam , że spostrzeżenie to au to m a­ tycznie poddałem porów naniu z postacią P rofesora Zachw atow icza. Nie bez powodu też w przytacza­ nych próbach Jego charak tery sty k i św iadom ie ekspo­ n u ją owe znam iona surowości i powściągliwości w

W ręczenie Profesorowi J. Zachwa­ towiczowi pam iątkowego medalu poświęconego 105 rocznicy uro­ dzin Stanisława Noakowskiego, czerwiec 1972 r.

Decoration of Professor J. Za­ chwatowicz w ith a medal com­ memorating 105th anniversary of the birth of Stanisław Noakow­ ski, June 1972

(4)

Profesor J. Zachwatowicz wśród uczestników sesji naukow ej poświęconej Stanisławowi Noakowskiem u, a zorganizowanej w 1976 r.

Professor J. Zachwatowicz among participants of a scientific session devoted to Stanisław Noakowski, held in 1976

udzielanych naukach i radach, a także pew nej p e­ d anterii użytkow anych przez się w nętrz. Myślę, że i te cechy, oczywiście poza istotnym i, w zbudzały we m nie w iarę w autorytatyw ność i słuszność Jego są ­ dów i ocen, ale to nie wszystko — zm uszały do t a ­ kich w artościow ań idei zawodowych, aby nie w a ­ żyły się być przedm iotem w ew nętrznych przetargów . Oto dlaczego, gdy przyszła potrzeba kontynuacji ochroniarskich działań A leksandra Króla, przecież w zgoła odm iennych okolicznościach i w arunkach, ^szed łem z pełną ufności w iarą w A leję Róż. Odpo­ w iadały m i P rofesora chłody przy jednoczesnym, s e r­ decznym w yrazie oczu, w których z łatwością odczy­ tyw ałem całą praw dę. Wszak nie była m i obca Jego słabość do ARS MILITARIS, którą dzielił się przed laty z profesorem Stanisław em Herbstem . A ja od­ ważyłem się prosić Profesora o zaopiniowanie p ro ­ jektu w ytycznych ochrony i konserw acji adm inistro­ w anych i użytkow anych przez wojsko obiektów za­ bytkowych. T aka proza... Nie tylko nie odmówił, ale jak zwykle z uw agą i w skupieniu poddaw ał analizie każde sform ułow anie, a przy pożegnaniu po­ cieszył — „... ja k się koledze to uda, to będzie w iel­ kie osiągnięcie" . W yczułem w Jego głosie jakby cień

troski i obawy. Od kilku już lat utw ierdzam się w przekonaniu, że dał tym dowód niezw ykłej in ­ tuicji.

N aw et w tedy, gdy już sił zaczynało brakow ać, nie odmówił uczestniczenia w sesji konserw atorskiej w m odlińskiej tw ierdzy, udzielając jej swego a u to ry te ­ tu. O glądając topniejące ru in y Gayowskiego spichle­ rza, z troską i głęboko zam yślił się... jak zawsze i wszędzie tam , gdzie coś zagrażało Polsce Z abytko ­ wej.

Zdaję sobie spraw ę, że jest to ledw ie uczniow ski szkic do p o rtre tu swego Profesora, złożony z re fle k ­ sji zbyt subiektyw nych, czyż jed nak przestaje on być św iadectw em choćby niew ielkim , że P rofesor J a n Zachw atow icz będzie zawsze w śród nas jakb y na straży swoich najgłębszych idei.

Tylko od nas sam ych i naszych następców zależy ich długowieczność.

Listopad 1983

mgr inż. arch. Stefan Pągowski Warszawa 106

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z pom iędzy różnych teoryj zdaje się być najbliższą praw dy podana przez M otturę, inżyniera kopalń we W łoszech, a objaśniająca pow stanie siarki reakcyam i

w iadają one tyluż wrylewom skały dyjam en- tonośnćj, różniącym się zarówno pow ierz­.. chownością, jak o też bogactwem i

Jak zatem widzimy, na przestrzeni 25 lat stanęło na misyjnej roli Burundi i Rwandy 24 polskich Karmelitów Bosych. Dużo, bo trzeba pamiętać, że wszyscy zakonnicy

Z tak wczesnego powrotn wywnioskowano, że ucieczka się odbyła, czy uciekli, czy też siedzą w pace, dowiedzieliśmy się dopiero wtedy, jak wściekli niemcy

na niby się kochać będziemy więc chociaż upij się ze mną nigdy się tak nie kochałeś a i napoju takiego nie piłeś miły od

Metalowa szafa archiwizacyjna wbijała mi się w plecy, a moja noga przewieszona przez jego silne przedramię zaczynała boleć bardziej niż mdlejące ramiona, którymi trzymałam

Teraz pojawia się wątły pagórek pozytywnych emocji, kiedy lektor mówi, że „po reformie dłużej pracować będą…” – i w tym momencie krótkiej pauzy widzimy na

Projekt ma zawierać zdjęcia/rysunki i opis miejsca (gdzie się ono znajduje, atrakcje, ciekawostki, itp.). Prace skopiowane z internetu nie będą