• Nie Znaleziono Wyników

Pojęcie "czynu nierządnego" w kodeksie karnym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Pojęcie "czynu nierządnego" w kodeksie karnym"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Filar

Pojęcie "czynu nierządnego" w

kodeksie karnym

Palestra 17/2(182), 3-16

1973

(2)

MARIAN FILAR

Pojęcie „czynu nierządnego“ w kodeksie karnym

A uto r poddaje k ry ty c e u życie w n o w y m k.k. pojęcia „czyn n ierząd­ n y ”, zarzucając m u nieostrość i nieprecyzyjność, ja k również odnosi się k ry tyc zn ie do p r z y ję t y c h interpretacji, proponując ze s w e j strony w y k ła d n ię znacznie ścieśniającą. Poddaje też k ry tyc e panujący pogląd o konieczności stw ierdzenia — dla ustalenia bytu „czynu nierządnego" — tzw. zamiaru lubieżnego. Na zakończenie autor podejm uje próbę przed­ stawienia własnych p o stu latów de lege ferenda w poruszonych k w e ­ stiach.

1. W zakresie przestęp stw sek su aln y ch now y kodeks k a rn y posługuje się trzem a term in am i. T ak więc czyn stanow iący istotę zgw ałcenia (art. 168 k.k.) o kreśla jako „czyn n ie rz ą d n y ” (analogicznego pojęcia używ a też w art. 169, 170 i 177 k.k.), a oprócz tego używ a term in ó w „czyn lubież­ n y ” i „obcow anie płciow e” . P o w sta je w ięc konieczność u stalenia ścisłego zakresu pojęciowego ty ch term in ó w , rozgraniczenia ty ch zakresów oraz ew entualnego u stalen ia sto su n k ó w m iędzy nim i, gdyż ty lko takie u stale­ nie może pozwolić na p raw id łow ą sub su m pcję określonego zachow ania się pod określony przepis, a co za ty m idzie — na ich praw idłow ą ocenę praw n okarną.

Z adanie to jed n ak nie je s t łatw e, zwłaszcza gdy chodzi o te rm in „czyn n ierz ąd n y ”. J e st on bow iem k lasy czn y m znam ieniem nieostrym , w a rto ś­ ciującym , opierającym się n a ocenie etyczno-m oralno-społecznej, k tóra w łaśnie w dziedzinie sek su aln ej w y k azu je najw iększą plastyczność i dy ­ nam izm . Chociaż więc te rm in te n zn an y jest w polskim praw ie od blisko 100 la t i był on w ielok ro tnie in te rp re to w a n y , w yk ładn ia ta może być co najw yżej tylko pom ocna dla w y k ła d n i a k tu a ln ej, ale nigdy nie m oże jej zastąpić.

2. W okresie p rac k o d y fik a c y jn y c h nad kodeksem k a rn y m z 1932 r„ w b rew tra d y c ji odziedziczonej po ustaw o d aw stw ach zaborczych, dość szybko zw yciężyła k oncepcja szerokiego ujm o w ania zgw ałcenia jak o do­ prow adzenia do „czynu n ierz ąd n e g o ”, przez k tó ry rozum iałoby się z a ­ rów no norm alne spółkow anie m ężczyzny z kobietą jak i w szystkie inne czynności płciowe. Połączono zatem w ram ach jednego przepisu sta n y fak ­ tyczne, k tó re w dotychczasow ych u staw od aw stw ach ujm ow ano w dw u odrębnych przepisach, m ianow icie zm uszanie do spółkow ania i zm usza­ nie do innych czynności p łc io w y c h '. T erm in „czyn n ierz ąd n y ” stan o - i

i N a m a r g in e s ie n a le ż y z a z n a c z y ć , że t a k i e w ła ś n ie u jm o w a n ie w y m u sz o n e g o z a c h o w a n ia się s e k s u a ln e g o (tj. p o d z ia ł n a z g w a łc e n ie s e n s u s t r i c t o i z m u s z a n ie d o in n y ch ^ n ie b ę d ą ­ c y c h sp ó łk o w a n ie m c z y n ó w s e k s u a ln y c h ) j e s t ta k ż e d z iś n a jb a r d z ie j ty p o w e w p r a w ie p o ­ ró w n a w c z y m . P o r. n p . k .k . f r a n c u s k i z 1810 r., k .k . b e lg ijs k i z 1867 r., a z n o w s z y c h k .k . w ę g ie r s k i z 1961 r . f k .k . b u łg a r s k i z 1966 r. i k .k . rfR D z 1968 r. o r a z w ie le in n y c h .

(3)

w ił — ja k się w y daje — dosłow ne p rzetłum aczenie zaw artego w k.k. Rzeszy Niem ieckiej term in u unziichtliche H andlungen, k tó ry u ż y ty był w tej ustaw ie dla określenia zgw ałcenia sensu largo, tj. w ym uszenia in­ n y c h czynności seksualnych nie będących spółkow aniem .

To, bez w ątpienia now atorskie, rozw iązanie nie spotkało się z w ięk­ szym zaintereso w aniem ówczesnej d o k try n y . Je d y n ie W. G rzyw o-D ą- brow ski, podkreślając w alor syntetyczności, jak im się ono odznaczało, zw racał jednocześnie uw agę na jego zb y t ogólnikow e ujęcie, k tó re sta­ w iało na jedn ym szczeblu zm uszanie do spółkow ania oraz zm uszanie do in n y ch czynów seksualnych nie będących spółkow aniem , przez co zacie­ rało się oczyw iste społeczne różnice m iędzy tym i dw om a s ta n a m iz.

Pojęcie „czyn n ierz ąd n y ” zostało uży te niew ątp liw ie w ty m celu, by n a p o trzeby teorii i p ra k ty k i dać określenie sy ntetyczne, nazw ow e, k tó re by sw ym zakresem mogło objąć m ożliw ie w ielki zakres ludzkich zacho­ w a ń się seksualnych, tak typow ych ja k i nietypow ych, ta k no rm aln y ch ja k i nienorm alnych. Poniew aż jed n ak nie zaw ierało ono żadnego elem en ­ tu obiektyw no-biologicznego, na k tó ry m m ożna by było oprzeć jego za­ kres, n ato m iast odw oływ ało się jedynie do oceny m oralno-społecznej, p ow stała więc pilna potrzeba jego zdefiniow ania, gdyż od tego zależała sfera penalizacji, m .in. przepisu o zgw ałceniu.

N iew iele, a w łaściw ie nic nie w y jaśn iały w tej kw estii m o ty w y K o­ m isji K odyfikacyjnej, odw ołujące się do oceny sędziow skiej i „zw ycza­ jów to w arzy sk ich” danej sfery społecznej, oraz pow ielający tę m yśl P e i­ p e r \ a także G laser i M o g iln ick i2 3 4. Pogląd ten stan ow ił w g ru n cie rzeczy zm odyfikow aną tezę L iszta 5 i był absolutnie nie do przyjęcia, jako sprze­ czny z legalistycznym m odelem praw orządności.

O rzecznictw o m iędzyw ojennego Sądu N ajw yższego nie p o d trzy m yw ało tego poglądu i p rzy o kreśleniu pojęcia „czynu nierząd neg o” kładło za­ sadniczy nacisk na elem ent tzw. zam iaru lubieżnego i celu działania spraw cy. „N ierządnym jest każdy czyn, m ający na celu podniesienie po­ budliw ości lub zaspokojenie popędu płciowego przez zetknięcie się z cia­ łem in n ej osoby. W razie zachodzącej w ątpliw ości, czy działanie spraw cy polegające na zetknięciu się z ciałem innej osoby m iało c h a ra k te r czynu nierządnego w pow yższym znaczeniu, rozstrzygać ją należy p rzy u sta le ­ niu zam iaru oskarżonego podniecenia ty m czynem pobudliw ości lub zaspokojenia popędu płciowego. Nie jest konieczne dla u znania czynu nierządnego, by w zachow aniu się sp raw cy c h a ra k te r sek su aln y w y stąp ił zupełnie w yraźnie na zew n ą trz ” 6.

W podobnym tonie u trz y m an e było orzeczenie z dnia 21.IV. 1933: „(...) w pojęciu czynu nierządnego m ieści się m iędzy in n y m i w szelki su ro - g at sto su n k u płciowego i w ogóle w szelkie działanie m ające na celu cho­

2 w. G r z y w o - D ą b r o w s k i : U w ag i le k a r z a są d o w e g o d o p r o j e k t u k .k ., „ G ło s S ą ­ d o w n ic tw a 1*, 10/23. 2 L. P e i p e i : K o m e n ta rz d o k o d e k s u k a r n e g o i p rz e p isó w w p r o w a d z a ją c y c h , K r a k ó w 1933, s. 560. 4 S. G l a s e r i A. M o g i l n i c k i : K o d e k s k a r n y — K o m e n ta rz , K ra k ó w 1934, s. 660. 3 T ezą tę w y s u n ą ł L i s z t w k la s y c z n y m sw y m p o d r ę c z n ik u : L e h rb u c h d e s S t r a f ­ r e c h ts , B e rlin 1914, s. 375. c O rz e c z e n ie SN z d n ia 21.1.1937 r . I K 936/36, „ G ło s S ą d o w n ic tw a ’* 9/37.

(4)

N r 2 (182) Pojęcie „ c zy n u nierzą dne go " w k.k. 5 ciażby ty lk o sam o fizyczne podniecenie żądzy płciowej z użyciem do tego osoby d ru g ie j” 7.

W edług G lasera i M ogilnickiego o nierządności czynu decydow ało w ystąp ienie k u m u laty w n e dw u elem entów : subiektyw nego (zam iar lu ­ bieżny) i obiektyw nego (naruszenie poczucia w stydliw ości i obyczajo­ wości) 8 9.

N ajszerszą jed n ak definicję czynu nierządnego dał M akarew icz pi­ sząc, co n astępu je: „Przez czyn nierząd ny należy rozum ieć w szelkie dzia­ łan ia skierow ane na zaspokojenie popędu płciowego w sposób in n y niż ten, którego w ym aga społeczeństw o dobrze pod w zględem czystości oby­ czajów zorganizow ane, a więc przez spółkow anie m ałżeńskie” 3.

R ów nie szeroką d efinicją posługiw ał się M akowski, w edług którego „(...) w pojęciu czynu nierządnego m ieścić się zatem będzie zarów no w y ­ padek pozam ałżeńskiego spółkow ania pom iędzy osobam i płci odm iennej, ja k też w szelkie su ro g aty sto su n ku płciowego oraz inne sposoby zadow o­ lenia żądzy płciowej (...), a n aw et w ypadki działań polegających na sa ­ m ym tylk o fizycznym podniecaniu żądzy płciow ej” 10 11.

J a k więc widać z powyższego, b rak było jakiegokolw iek sprecyzow a­ nia i uściślenia tego term in u . O rzecznictw o i d o k try n a bezskutecznie b łą ­ k a ły się po k ręty c h ścieżkach patern alisty cznego i m oralistycznego poję­ cia „czynu n ierząd n eg o ”, b y w końcu dojść do w niosku, że czynem n ie­ rzą d n y m jest w zasadzie każde ludzkie zachow anie się seksualne, w y ­ jąw szy jedynie m ałżeńskie, praw idłow e spółkow anie niepubliczne, co n a ­ w e t ja k na owe czasy było tezą szokująco anachroniczną.

O rzecznictw o i lite ra tu ra pow ojenna na grun cie k.k. z 1932 r. też nie w niosły w zasadzie nic nowego do om aw ianego problem u. Sąd N ajw yższy w dość licznych orzeczeniach niezm iennie i konsekw entnie p o w tarzał daw n ą tezę, że czyn n ierząd n y przew idziany w art. 204 d.k.k. może po­ legać zarów no na akcie spółkow ania, jak i na w szelkich innych czynnoś­ ciach. m ających na celu zaspokojenie lub pobudzenie popędu płciowego w zetknięciu się z ciałem innej osoby u. Teza ta p o w tarzan a była rów nież przez kom en tatoró w 12. N iektórzy z autorów definiow ali jedn ak to p oję­ cie jeszcze szerzej, na wzór klasycznej definicji niem ieckiej, jako każde zachow anie się zm ierzające do zaspokojenia lub pobudzenia popędu płcio­ wego w sposób n a ru szający istniejące w danym społeczeństw ie pow szech­ ne poczucie obyczajow ości seksualnej 13 14.

Nie tłu m aczy ły też isto ty zjaw iska próby definicji podejm ow ane przez m edyków sądow ych: G rzyw o-D ąbrow skiego M, Popielskiego 15 * i M

anczar-7 S y g n . a k t IV K 199/33 (n ie p u b lik o w a n e ).

c s. G l a s e r i A. M o g i i n i c k i : op. c it., s. 657—8. Z n a ć t u w y r a ź n y w p ły w d o k t r y ­ n y n ie m ie c k ie j. 9 J . M a k a r e w i c z : K o d e k s k a r n y z k o m e n ta r z e m , L w ó w , w y d . V , s. 484. 10 w. M a k o w s k i : K o d e k s k a r n y — K o m e n ta rz , W a rsz a w a 1933t s. 473. 11 P o r. n p . w y r o k i SN : z d n ia 10.11.1955 r. I K 922/55 (n ie p u b lik o w a n y ) , z d n ia 22.1.1962 r , V K 728/61 (n ie p u b lik o w a n y ) i sz e re g in n y c h . 12 p o r . n p . M. S i e w i e r s k i : K o d e k s k a r n y i p r a w o o w y k r o c z e n ia c h — K o m e n ta r z , W a rs z a w a 1965, s. 242. t3 H. R a j z m a n : N ie r z ą d m ię d z y m a łż o n k a m i, P i P 1/48; S. K a l i n o w s k i : O d p o ­ w ie d ź n a p y t a n i e p r a w n e , P iP 9/47. 14 w . G r z y w o - D ą b r o w s k i : M e d y c y n a są d o w a d la p r a w n ik ó w , W a rsz a w a 1952,. s. 252. 15 B. P o p i e l s k i : P rz e s tę p s tw a s e k s u a ln e , ic h is to ta i d o c h o d z e n ie , „ P r o b le m y K r y -m in a l i s t y k i ’*, 59/1966.

(5)

skiego 16. W edług W. W oltera w pojęciu „czyn n ie rz ą d n y ” tk w i u k ry te znam ię podm iotowe, tzn. że jest to czyn m ający n a celu zaspokojenie lub podniecenie pobudliw ości płciowej

Z globalną k ry ty k ą szerokich ram nad aw an y ch pojęciu czynu n ierząd ­ nego n a gruncie a rt. 204 d.k.k. w ystąpił dopiero W izelberg * 18. W szczegól­ ności zw alczał on u g ru n to w an y pogląd, że do p rzy jęcia czynu n ierząd­ nego w ystarcza, iż spraw ca podjął czynności zm ierzające jedynie do po­ budzenia, a nie do zaspokojenia popędu płciowego w zetknięciu z cia­ łem inn ej osoby. O pierając się na p an u jący ch zw yczajach i konw en­ cjach w stosunkach m iędzy płciam i dowodził, że tak ie rozum ienie czynu nierządnego stanow i oczyw iste i niepożądane społecznie rozszerzenie sfery p en alizacji tych stosunków . O statecznie postulow ał on, żeby rozum ienie pojęcia „czyn n ierz ąd n y ” n a gruncie a rt. 204 d.k.k. ograniczyć jedynie do ak tów spółkow ania lub aktów ek w iw alen tn y ch spółkow aniu. Jeżeli — zdaniem au to ra — po stron ie spraw cy n ie ustalono zam iaru spółkow ania z o fiarą lu b dokonania su ro g atu spółkow ania, to o stosow aniu art. 204 d.k.k. nie może być m owy.

P ew n e ożyw ienie w zakresie rozw ażań nad w ym ienionym w yżej pro­ blem em spow odow ały prace nad now ym kodeksem karn y m . W szystkie bow iem p ro je k ty konsekw entnie odrzucały pojęcie czynu nierządnego, za stę p u ją c je innym i, zobiektyw izow anym i znam ionam i (zaspokojenie po­ p ę d u płciowego, obcowanie płciowe). W uzasad n ien iu do p ro jektów z r. 1966 i 1968 czytam y, że m im o sprzeciw ów części K om isji ze w zględu na słuszne zarzu ty staw ian e pojęciu „czyn n ie rz ą d n y ” zastąpiono je m. in. w przepisie o zgw ałceniu pojęciem „obcow anie płciow e”. M otyw y nie mó­ w iły w prost, jak należy rozum ieć to pojęcie, jednakże z ich k o ntekstu, a w szczególności z porów nania ze znaczeniem , jak ie m otyw y n adaw ały u ż y te m u w projekcie pojęciu „czyn lu b ieżn y ” (dla określenia niedozw olo­ n y c h zam achów sek sualnych na nieletnich), w ynikało niedw uznacznie, iż przez pojęcie „obcow anie płciow e” pro jek to daw ca rozum iał jedynie n a­ tu ra ln e spółkow anie i czynności m u ek w iw alen tne 19. U jęcie takie stano­ w iło w ięc oczyw iste zwężenie ram p enalizacji w ym uszonego zachow ania się seksualnego m iędzy dorosłym i. Można wnosić, że sp otykało się to z a p ro b a tą d o k try ny , choć także i ona zobiektyw izow anym — jak b y się vvydawało — term in o m „obcow anie płciow e” i „zaspokojenie popędu płciow ego” nad aw ała dość różnorodną treść 20.

3. G dy spraw a ostatecznego w y elim inow ania pojęcia „czyn nierząd­ n y ” z nowego kodeksu karnego w ydaw ała się być już ostatecznie przesą­ dzona, Sejm ow a K om isja W y m iaru S p raw iedliw ości na przełom ie łat

ic s . M a n c z a r s k i : M e d y c y n a s ą d o w a w z a r y s ie , W a rs z a w a 1962, s. 269. n w . W o l t e r ; P ra w o k a r n e — Z a ry s w y k ła d u s y s te m a ty c z n e g o , W a rsz a w a 19-17, s. 136—137. i* W i z e l b e r g : P r a k t y k a są d o w a w s p ra w a c h o p r z e s tę p s tw a z a r t . 203—204 k .k ., ,,P a -l e s t r a ” 1/68. i? P r o j e k t k o d e k s u k a r n e g o z 1966 r., W a rsz a w a 1966 (U z a s a d n ie n ie ). U z a s a d n ie n ie p r o ­ j e k t u z 1968 r . b y ło n ie m a l id e n ty c z n e (s. 140—141). 20 p o r . n p . B. P o p i e l s k i : P rz e s tę p s tw a s e k s u a ln e w ś w ie tle k o d e k s u k a r n e g o i m e ­ d y c y n y są d o w e j, „ P r o b le m y K r y m in a lis ty k i” 4/56; H . R a j z m a n : P r z e s tę p s tw a p rz e c iw k o w o ln o śc i i g o d n o śc i c z ło w ie k a , N P 3/62; J . G i z a : U w a g i d o r o z d z ia łu X X IV p r o j e k t u k .k ., N P 7—8/63; I. A n d r e j e w : N o w y k o d e k s k a r n y — Z r o z w a ż a ń n a d p r o je k te m . W a rsz a w a 19G3, s. 52; J . S k u p i ń s k i : P r o b le m a ty k a k o d y f ik a c ji p r z e s tę p s tw n ie r z ą d u , „ P a l e s t r a ” 10/60.

(6)

N r 2 (182) P o ję cie „ c z y n u nierzą dnego” w k.k . 7

1968 i 1969 w niosła do rządow ego p ro je k tu k.k. popraw kę, p rzy w ra c a ją c te rm in „czyn n ierz ąd n y ” zam iast użytego w projekcie (co do zgw ałce­ nia) sto su n k u z osobą n iepoczytalną, w y ko rzy stania stosun ku zależności o raz obcow ania publicznego — te rm in u „obcow anie płciow e” 21. T e rm in „obcow anie płciow e” zachow ano w projekcie jed yn ie dla kazirodzrtwa, a dla określenia zabronionych zam achów seksualnych na osobę n iele tn ią u trzy m an o term in „czyn lu b ie ż n y ” . W ty m też b rzm ieniu p ro je k t został uchw alon y jako now y kodeks k a rn y PRL.

Ze zdziw ieniem należy stw ierdzić, że d o k try n a dość „bezboleśnie” (z w y jątk iem jedynie Leszczyńskiego 22) p rzy jęła te n niespodziew any n a ­ w ró t do krytyk o w an eg o n ieg d y ś ostro te rm in u „czyn n ie rz ą d n y ” . N ie­ zw ykle ch arak tery sty czn e jest jed n ak , że niem al w szyscy w ypo w iadający się w ty m względzie a u to rz y n a d a ją m u węższe, znacznie odbiegające od tra d y c y jn e g o znaczenie. I ta k w edług L. H ochberga należy przez te n te r ­ m in rozum ieć jedynie działanie zm ierzające do z a s p o k o j e n i a popę­ d u płciowego 23. Z daniem Leszczyńskiego, należy przezeń rozum ieć jed y n ie tego rodzaju zachow anie się sp raw cy wobec ofiary, k tó re m ając na celu zaspokojenie popędu płciowego, polega na bezpośrednim k o n tak cie cie­ lesnym z osoba, pokrzyw dzoną 2ł. Jeszcze dalej idą I. A n d rejew i L. F a ­ landysz. W edług A n d rejew a czynem ty m jest jed yn ie spółkow anie lub jego n am iastk a polegająca na fizycznym zetknięciu się org an u płciow ego sp raw cy z ciałem ofiary celem zaspokojenia popędu płciowego 2o. F a la n ­ dysz zaś jest zdania, że w grę wchodzi tu jed y n ie n a tu ra ln e spółkow anie oraz jego nam iastk i m ające na celu zaspokojenie popędu płciowego 2\

Na stary ch n ato m iast pozycjach zdają się pozostaw ać jedynie. O. C h y- biń ski („czynem n ierząd n y m je s t czyn sprzeczny z norm am i m o ra ln y m i społeczeństw a w dziedzinie płciow ej”) 21 oraz M. Siew ierski, w edług k tó ­ rego pojęcie to „obejm uje zarów no n o rm aln y a k t spółkow ania, ja k i inn e czyn y m ające na celu zaspokojenie popędu płciowego lub p o d n i e c e ­ n i e p o b u d l i w o ś c i w zetknięciu się z ciałem innej osoby” 28. Teza ta je s t w ynikiem niezw ykle in teresu jąceg o i oryginalnego, lecz — ja k się w y d a je — zupełnie dow olnego poglądu au to ra, że ta k szeroka in te rp re ta ­ cja czynu nierządnego odnosi się jed y n ie do § 1 a rt. 168 k.k., n ato m ia st dla b y tu przestęp stw a z § 2 (w jego części dotyczącej zgw ałcenia zbioro­ wego) niezbędne jest u stalen ie, iż o fiara zm uszona została do kopulacji. In n y m i słow y, Siew ierski sta w ia ł tezę, że na gru ncie a rt. 168 k.k. m am y do czynienia w zasadzie z dw om a odrębnym i przestępstw am i o ró żny ch zakresach czynności w ykonaw czych: z doprow adzeniem do czynu n ierz ąd ­

21 S e jm P R L , IX k a d e n c ja . D r u k n r 151. S p ra w o z d a n ie K o m isji W y m ia ru S p ra w ie d li­ w o śc i. 22 j . L e s z c z y ń s k i : S p ó r o d e f in ic ję , G S iP 17/70. 2.” l. H o c h b e r g : P r z e s tę p s tw a p rz e c iw k o ż y c iu , w o ln o śc i, o b y c z a jo w o ś c i i c z c i w e ­ d łu g n o w e g o k o d e k s u k a r n e g o , W a rs z a w a , 1968, s. 33. 24 j . L e s z c z y ń s k i : o p . c it., G S iP 17/70. 23 j . A n d r e j e w : P o ls k ie p r a w o k a r n e w z a ry s ie , W a rsz a w a 1970, s. 358. 2C l. L e r n e l l , K. K r u k o w s k i (re d .): P r a w o k a r n e — C zęść s z c z e g ó ln a , W a rsz a ­ w a 1970. 27 o. C h y b i ń s k i , W. G u t e k u n s t , W. S w i d a : P r a w o k a r n e — C zęść s z c z e g ó ln a , W ro c ła w 1971, s. 169 i 187. 24 j . B a f i a , K. M i o d u s k i , M. S i e w i e r s k i : K o d e k s k a r n y — K o m e n ta r z , W a r­ s z a w a 1971, s. 392.

(7)

nego (§ 1 art. 168 k.k. i § 2 w form ie szczególnego okru cień stw a) i ze zgw ałceniem (§ 2 a rt. 168 k.k. w części dotyczącej zgw ałcenia zbiorow e­ go) 2Ł. P ogląd ten podzielał początkowo Sąd N a jw y ż s z y 28 * 30, w n e t jed n ak został on przezeń stanow czo odrzucony 31 32. Rów nież w lite ra tu rz e spotk ał się on ze słuszną k ry ty k ą a2.

•Teśli chodzi o in te rp re ta c ję pojęcia „czyn n ierz ąd n y ”, to Sąd N ajw y ż­ szy nie zajął tu jak na razie ostatecznego stanow iska. W jed y n y m bodaj pośw ięconym tem u zagadnieniu orzeczeniu w yraża on pogląd, że p o ję­ cie to obejm u je „zarów no n o rm aln y a k t spółkow ania, ja k i in n e czyny m ające n a celu zaspokojnie popędu płciowego w zetknięciu się z ciałem in n ej osoby” S tanow i on w gruncie rzeczy k o n ty n u ac ję k onsek w etn ie u trz y m y w a n ej, tra d y c y jn e j linii orzecznictw a SN w ty m przedm iocie 31.

-1. P od ejm iem y obecnie próbę p rzedstaw ienia w łasnego p u n k tu w i­ dzenia w om aw ianej kw estii.

J a k już w spom niano w yżej, analizę pojęcia „czyn n ierz ąd n y ” m oż­ na przeprow adzić jedynie na tle innych pokrew nych m u pojęć zaw artych w kodeksie karn ym . S p raw ą najp ro stszą jest, jak się w ydaje, u stalen ie zak resu zachow anego jed y nie w art. 175 k.k. (kazirodztw o) te rm in u „ob­ cow anie płciow e”. W kontekście, w jak im ten te rm in w ystępuje, należy p rzezeń rozum ieć jed y n ie praw id ło w y stosunek h etero sek su aln y (kopu­ lację). Z d aje się bowiem, że w skazuje na to chociażby w y raźne rozróżnie­ nie i przeciw staw ienie płci stro n („z b rate m l u b sio strą ”). N iew ątpliw ie rów nież inne czyny seksualne m iędzy osobami bliskim i są sprzeczne z obyczajow ością seksualną, jednakże głów nym celem przepisu a rt. 175 k.k. jest zapew nienie eugenicznej praw idłow ości prokreacji, p rzy czym dobro to stanow i tu głów ny przedm iot ochrony, gdy tym czasem obycza­ jow ość sek sualn a jest jed yn ie przedm iotem dodatkow ym , wobec czego czyny tak ie m uszą pozostać poza sferą penalizacji tego przepisu 33 34 *.

W szelka jedn ak w yk ład n ia g ram aty czn a i logiczna s ta je b ezrad na wobec odrodzonego w now ym k.k. — niczym feniks z popiołów — pojęcia „czyn n ie rz ą d n y ”. Jak o pew nik w zakresie jego in te rp re ta c ji przy jąć je­ d y n ie m ożem y, że na jego treść sk ład ają się dw a czynniki: biologiczny i ocenny. W sensie biologicznym jest to, m ów iąc najogólniej, czyn o cha­ ra k te rz e seksualnym , w sensie ocennym zaś — czyn sprzeczny z obycza­ jow ością seksualną. S kładn ik ocenny (jak to słusznie podk reślił S kup iń- s k i 36) je s t w zasadzie p u stą frazeologią, gdyż o tym , że czyn te n jest

28 K tó r e , z d a n ie m a u to r a te g o p o g lą d u , m o g ło b y ć o s ią g n ię te j e d y n ie p r z e m o c ą l u b g ro ź ­ b ą , a z w y łą c z e n ie m p o d s tę p u . 30 P o r. w y r o k SN z d n ia 19.V II.1971 r. I II K R 103/71 (n ie p u b lik o w a n y ) : ,,P o ję c ie z g w a ł­ c e n ia j e s t w ę ż sz e w p o r ó w n a n iu z p o ję c ie m d o p r o w a d z e n ia do p o d d a n ia s ię lu b w y k o n a n ia c z y n u n ie r z ą d n e g o ” . 31 P o r. w y r o k SN z d n ia 11.X.1971 r . I II K R 144/71 (n ie p u b lik o w a n y ) o ra z w sz c z e g ó l­ n o ś c i u c h w a łę s k ła d u s ie d m iu sę d z ió w z d n ia 20.1.1971 r. V I K Z P 68/71, w y d a n ą w t r y b i e o d ­ p o w ie d z i n a p y ta n ia p r a w n e i w p is a n ą d o k się g i z a s a d p ra w n y c h . 32 w. R a d e c k i : Z b ro d n ia z g w a łc e n ia , G S iP 17/71. 33 P o r . w y r o k SN z d n ia 11.X.1971 r. I I I K R 144/71, „ B iu le ty n S N ” n r 11/71. 34 A c z k o lw ie k z te n d e n c ją d o p e w n e g o z w ę ż e n ia r a m te g o p o ję c ia , m o w a t u b o w ie m j e d y n i e o c z y n a c h z m ie r z a ją c y c h d o z a s p o k o je n ia , a n ie — j a k d a w n ie j — ta k ż e d o p o b u ­ d z e n ia p o p ę d u p łc io w e g o . 3* Co n ie o z n a c z a o c z y w iśc ie , że z a w sz e p o z o s ta ją b e z k a r n ie . P rz y is tn ie n iu b o w ie m d o ­ d a tk o w y c h o k o lic z n o ś c i m o g ą o n e p o w o d o w a ć o d p o w ie d z ia ln o ś ć z a r t . 170 lu b 176 k .k . 36 j . S k u p i ń s k i : P r o b le m a ty k a k o d y f ik a c ji p r z e s tę p s tw n ie r z ą d u , „ P a l e s t r a ” 10/60.

(8)

Nr 2 (182) Pojęcie ,,cz y n u nierzą dnego” w k.k. 9

sprzeczny z obyczajow ością seksualną, a co za ty m idzie z ogólnym po­ rządkiem życia społecznego, dow iadujem y się z sam ego fak tu um ieszcze­ nia go w kodeksie k arn y m , gdzie skupione są w yłącznie czyny o tak im charakterze. T ak więc czyn jest „ n ierząd n y ”, gdyż zn ajdu je się w ko­ deksie k arn y m , a w kodeksie k a rn y m znalazł się dlatego, że jest „nie­ rz ą d n y ” !

T rudno o „jaśn iejsze” postaw ienie spraw y! „Na placu b o ju ” p ozostaje więc jedy n ie czynnik biologiczny: jest to czyn zw iązany ze sfe rą życia seksualnego człowieka. S fera ta jest jed n ak niezw ykle bogata. J a k a więc jej część wchodzi w zakres pojęcia „czynu nierządnego” ? W iadom o na pewno, że w ejdzie w ten zakres n o rm aln y stosunek h etero sek su aln y (ko­ pulacja), skoro stanow i treść odrębnego, węższego pojęcia „obcow anie płciow e” (art. 175 k.k.). Co jed n ak dalej? Zw ężające in te rp re ta c je tego pojęcia dokonane przez A nd rejew a i Falandysza, aczkolwiek w y n ik a ją z uzupełnionej realiam i krym inologiczno-społecznym i chęci n ad an ia m u na gruncie nowego k.k. rozsądnych ram , w św ietle w ykładni g ram a ty c z ­ nej i logicznej są jednak, niestety, dowolne i jako takie pozostają poza zakresem w szelkiej (poza celowością) uznanej w praw ie w ykładni. J a k bowiem udow odnić (opierając się na pow yższych rodzajach w ykładni), że „czyn n ierz ąd n y ” na gruncie a rt. 168 k.k. ogranicza się jedynie do k on­ ta k tu cielesnego p a rtn e ró w w form ie spółkow ania lub jego ek w iw alen tu , skoro np. identycznego sform ułow ania (tzn. „czyn n ierz ąd n y ”) używ a ko­ deks w a rt. 177, a w dotychczasow ej p ra k ty c e na gruncie tego przepisu (a także analogicznego m u art. 213 d.k.k.) nie ulegało przecież n a jm n ie j­ szej w ątpliw ości, że do jego zastosow ania wcale nie jest w y m ag an y k o n­ ta k t cielesny dw u osób i że odpow iadają w jego ram ach tak że np. ek sh i­ bicjoniści (w ypadki tak iej odpow iedzialności b y ły n aw et częstsze i m ożna je było uznać za w ręcz typow e dla tego przepisu)? Czyżby więc now y ustaw odaw ca używ ał term in u „czyn n ierząd n y ” w dw u znaczeniach: raz w ęższym —-n a u żytek a rt. 168 k.k., a raz szerszym — na uży tek a rt. 177 k.k.? Stanow isko tak ie z p u n k tu w idzenia logiki byłoby niekonsekw encją, o któ rą tru d n o ustaw odaw cę posądzić.

Nie m ożna też — o pierając się na w y k ład n i gram atycznej czy logicz­ nej — ustalić m ery tory czn ej różnicy m iędzy zakresam i pojęcia „czyn n ie­ rz ą d n y ” i „czyn lu b ieżn y ” i dlatego należy się zgodzić z Leszczyńskim , że jed y n ą różnicą jest tu w iek ofiary, tj., m ów iąc lapidarnie, czynem lubież­ ny m jest każdy czyn n ierząd n y dokonany w stosunku do osoby n ie le t­ niej

N ależy więc stw ierdzić, że użycie w now ym k.k. dla określenia isto ty zgw ałcenia term in u „czyn n ierz ąd n y ” w y d aje się być po p ro stu błędne. B łędność ta zdaje się przejaw iać w dw u aspektach: a) ogólno-ontologicz- n y m i b) in terp retacy jn o -zakreso w y m .

Ad a. T erm in „czyn n ierząd n y ” oznacza, że zaw arte w nim zachow a­ n ia się seksualne są niejako z góry, ą priori, z zasady nierządne, a w ięc niem oralne, nieetyczne, sprzeczne z zasadam i życia seksualnego. Co p ra w ­ da nie zawsze są one k aralne, nie zm ienia to jed n a k fak tu , że te rm in ten g en eralizuje zdecydow anie p e jo raty w n ą ich ocenę z p u n k tu w idzenia e ty - czno-m oralnego. T ak więc nie sp ierając się o zakres tego pojęcia i p r z y j- 37

(9)

m u ją c n a w e t najw ęższą jego in te rp re ta c ję , należałoby stw ierdzić, że „czy­ n em n ierz ąd n y m ” jest zawsze spółkow anie (z w y ją tk ie m m ałżeńskiego, gdyż je s t ono zalegalizow ane przez praw o). Teza ta ju ż w czasach Ma­ karew icza „trą ciła m yszką”, w dobie zaś obecnej obyczajow ości m ożna ją w łaściw ie pozostaw ić bez kom entarza.

Z aspokojenie potrzeby seksualnej należy do norm aln ych , podstaw o­ w ych fu n k c ji organizm u ludzkiego, nie m oże więc być niem oralne, na­ g anne, „n ierząd n e” to, co jest n orm alne. N aganny jest jed y n ie sposób, w ja k i zm ierza się do realizacji tej potrzeby, a nie sam a potrzeba.

Ad b. T erm in „czyn n ie rz ą d n y ” nie jest pojęciem obiektyw nym , lecz ocennym . W szelka ocena w ym aga u stalen ia p u n k tu odniesienia i osoby oceniającego. Bez w zględu na to, jak u staliłoby się te k ry te ria , będą one zaw sze dow olne i n iestabilne. P odstaw ow ą cechą d em okratyczno-legali- styeznego system u p raw a k arnego pow inna być jego określoność. Z na­ m iona p rzestęp stw pow inny być określone obiektyw nie, tak by każdy w iedział, co jest zabronione i za co grozi kara. W spółczesne praw o nie m oże aprobow ać znam ion n ieostrych, o c e n n y c h 38. Nie m ożna aprobow ać tak ie j sy tu acji, żeby o bycie ta k poważnego p rzestępstw a, jak im jest zgw ałcenie, oraz o treści jego znam ion decydow ał ktokolw iek in n y poza ustaw odaw cą. Oznaczałoby to bowiem w istocie złam anie zasady n u llu m

c rim en sine lege i fakty czn y oportunizm . Dążność do sy n te ty k i przepisu

zasłu g u je na aprobatę, m a jed n ak sw oje granice.

U życie przez ustaw odaw cę n iefo rtu n neg o term in u nie zw alnia jednak od obow iązku dokonania tak iej w y k ład n i ustaw y , k tó ra by odpow iadała jej społecznej roli. T rzeba sobie jed n ak jasno powiedzieć, że p odjęta tu próba tak iej in te rp re ta c ji prow adzona będzie w yłącznie na podstaw ie w y ­ k ład n i celowościowej, gdyż tak ą jedynie drogę pozostaw ił kodeks.

P odstaw o w y m w yznacznikiem tak iej w y k ład n i pow inien być postulat zgodności z a k tu a ln y m stan em krym inologicznym zgw ałcenia, p rzy d a t­ ności z p u n k tu w idzenia praw idłow ej po lity k i k a rn e j i k ry m in aln ej, a przede w szystkim w arun ek , by określenie „czyn n ie rz ą d n y ” jako istota zgw ałcenia zbieżne było z socjologiczno-społecznym rozum ieniem tego p rzestęp stw a i by w spółgrało z jego p rzedm iotem ochrony. P od staw ą bo­ w iem praw idłow ego funk cjon o w an ia n o rm y praw nej jest jej zgodność z a k tu a ln y m stanem stosunków społecznych, w yjątkow o więc niek orzyst­ n y m zjaw iskiem jest rozkoordynow anie treści i zakresu n o rm y ok reślają­ cej dane zjaw isko ze społecznym rozum ieniem i oceną tego zjaw iska. W ro zu m ien iu społecznym zgw ałcenie jest rozum iane pow szechnie i jed­ noznacznie jako w ym uszenie stosu n ku seksualnego. P rzedm iotem zam a­ chu p rzestęp stw a zgw ałcenia jest wolność k o n k retn e j osoby od p rzym usu seksualnego w zakresie dyspozycyjności płciow ej (pozostająca w obrębie szerszej w artości, jak ą jest obyczajowość płciowa). D yspozycyjność ta u rze jaw ia się w rozporządzeniu sw ym ciałem — a dokładniej ty m i jego częściam i, k tó re biologicznie rea liz u ją fu n k cje płciowe — do celów seksu­

3i P rz e c iw k o u ż y w a n iu ta k ic h z n a m io n w z a k r e s ie p rz e s tę p s tw s e k s u a ln y c h o s tr o w y p o ­ w ie d z ia ła się n a X IV se s ji w G e n e w ie w 1958 r. E u r o p e js k a G r u p a D o ra d c z a O N Z d o s p r i w z a p o b ie g a n ia p rz e s tę p c z o ś c i (p o r.: D o k u m e n t R o b o c zy n r 5 — o p r a c o w a n ie s e k r e ta r ia tu ) .

(10)

N r 2 (182) Pojęcie „ czynu nierzą dnego” w k.k . 11 alnych. T ak rozum iana dyspozycyjność płciow a jednego z p a rtn e ró w jest je d n a k n a tu ra ln ą rów noległością postaw y drugiego p a rtn e ra w zakresie realizacji przez niego czynności seksualnej, tzn. że p a rtn e r ten an g ażu je do nich także swój organizm , dokładniej — jego płciow e części. T ak więc obiektyw no-biologicznym i ram am i zgw ałcenia pow inien być w zasadzie k o n ta k t części płciow ych organizm u sp raw cy i ofiary. Nie ulega w ą tp li­ wości, że w ram ach tych m ieścić się będzie n o rm aln e spółkow anie h e te ro ­ se k su a ln e i ono też będzie tu n ajb ard ziej typow e. Może się jed n a k zda­ rzyć, że ze w zględu na ob iektyw ny stan rzeczy lub p e rw e rsy jn e upodo­ b a n ia spraw cy stosunek tak i (tj. w prow adzenie członka do pochw y) nie nastąpi. P a rtn e r ak ty w n y , ze w zględu na powyższe okoliczności przeniósł bow iem swe zainteresow anie na części ciała ofiary, k tó re w praw d zie o b iek ty w n ie gen italn y m i nie są, są jed n ak przez niego jako tak ie tra k to ­ w ane, bądź też na odm ienne od spółkow ania sposoby zaangażow ania częś­ ci genitalnych. Czyn tra k to w a n y jest jed n ak przez spraw cę jako ró w n o­ w ażny i ekw iw alen tn y sp ó łk o w a n iu 39. Szczegółowe w yliczanie poszcze­ gólnych, znanych seksuologii rodzajów takiego zachow ania się, wobec złożoności seksualizm u, m ijałoby się z celem.

U zupełniając więc podaną pow yżej definicję należy stw ierdzić, że wchodzą tu w grę jedynie takie czyny, k tó re polegają na bezpośrednim kontakcie płciow ym części ciała sp raw cy z płciow ym i częściam i ciała o fia ry lub też z ty m i częściam i ciała, k tó re tra k to w a n e są przez spraw cę su b iek tyw n ie jako organy, na k tó ry c h lu b za pom ocą któ ry ch w y ład o ­ w u je on swe libido (organy quasi-płciowe). Czynem n ierządnym w ro zu ­ m ieniu a rt. 168 k.k. jest zatem spółkow anie i jego surog aty, tra k to w a n e przez spraw cę jako rów now ażne i ek w iw alen tn e spółkow aniu (w ro zum ie­ n iu i w zakresie przedm iotow ym opisanym wyżej).

W szelkie pozostałe czynności o c h arak terze seksualnym , chociażby n a w e t polegały na bezpośrednim zetknięciu się ciał ofiary i spraw cy, nie pow inny być tra k to w a n e jako znam iona zgw ałcenia, gdyż nie są zbieżne z jego m ery to ry czn ą treścią: nie w y p ełn iają fu n k cji czasow nikow ej n o r­ m y a rt. 168 k.k., nie są „zgw ałceniem ”. Nie m ożna bowiem uw ażać na rów ni za gw acicieli spraw cę, k tó ry stosując b ru ta ln e środki zm uszania doprow adza ofiarę do spółkow ania, oraz spraw cę, k tó ry np. złapał o fiarę niespodziew anie za kolano, a n aw et za części płciowe; nie m ożna rów nież uznać na rów ni za zgw ałcenie ofiary obu ty ch czynów 40. S tan ow iło by to bow iem jask ra w y p rzy k ład fikcji p raw n ej, niezrozum iałej, a co gorsza nie do zaaprobow ania przez świadom ość praw n ą społeczeństw a (a p raw d o ­ podobnie i przez sam ą „pokrzyw dzoną” w d rugim w ypadku, k tó ra b y łab y zdum iona dow iadując się z u st p ro k u ra to ra , że została zgwałcona), i p ro ­ w adziłaby do nie mogącej przynieść nikom u korzyści penalizacji sto su n ­ ków m iędzy płciami. * * • 5 W n a u c e n ie m ie c k ie j c z y n y ta k i e o k r e ś la n e są ja k o b e i s c h l a f s e h n l ic h e H a n d l u n g e n lu b g e s c h l e c h t s v e r k e r s ä h n l i c h e H a n d l u n g e n , a ro z u m ie sie p rz e z n ie c z y n n o ś c i z a s tę p u ją c e lu b im itu ją c e s to s u n e k p łc io w y w f o rm ie s p ó łk o w a n ia ( i m i t i r r e n d e o d e r z u e r s e t z e n d e T ä t i g ­ k e i t e n ) . P o r. n p . G. F e i x : B e m e rk u n g zu d e n T a tb e s tä n d e n d e r S e x u a ld e lik te u n d d e r P r o s titu tio n , „ N e u e J u s t i z ” 9/65. *o Co n ie o z n a c z a je s z c z e b e z k a r n o ś c i ta k ie g o c z y n u , k tó r y p rz e c ie ż w z a le ż n o śc i o d •o k o liczn o ści m ó g łb y b y ć z a k w a lif ik o w a n y ja k o p r z e s tę p s tw o z a r t. 167, 182 lu b 176 k .k .

(11)

T rzeba sobie jed n ak w yraźnie powiedzieć, że takie zdefiniow anie „czy­ n u nierząd n eg o ” może się odnosić jed yn ie do art. 168 i 170 k.k., gdyż dla a rt. 177 je s t ono za w ąskie. P ra k ty c z n ie więc przepisow i tem u nadać n a ­ leży szersze ram y, co w ytw o rzy sy tu ację, w któ rej jednakow e pod w zglę­ dem w e rb a ln y m pojęcie „czyn n ierz ąd n y ” będzie mieć różną m e ry to ­ rycznie treść w zależności od k o n tek stu przepisu, w jak im w y stęp uje. J e s t to w praw dzie sprzeczne z zasadam i w y kładn i g ram atyczn ej i stanow i w n ajlep szym razie w y kładn ię preater legem , niem niej jed n a k stw arza, ja k się w ydaje, jed y n ą szansę racjonalnego stosow ania u staw y zgodnie z jej duchem i w ym aganiam i polityki k a rn e j i k ry m in aln ej.

5. W zakresie in te rp re ta c ji pojęcia „czyn lu b ieżn y” ju ż na w stępie trzeb a zauw ażyć, że jest ono z jed n ej stro n y węższe, a z drug iej stro n y szersze od pojęć „obcow anie płciow e” i „czyn n ierz ąd n y ”. Szersze jest w znaczeniu przedm iotow ym , ob ejm uje bow iem w iększy zakres różnego ro d zaju zachow ania się płciowego, węższe zaś w sensie przedm io tu w y ­ konaw czego, gdyż dotyczy jed y n ie sy tuacji, w k tó ry ch osoba po k rzy w ­ dzona nie ukończyła 15 lat. Biorąc pod uw agę przedm iot ochrony art. 176 k.k., jak im jest praw idłow ość norm alnego rozw oju dziecka w sferze seksualnej, pojęciu tem u należy r.adać stosunkow o szerokie ram y p rze d ­ m iotowe, plasując w jego zakresie w szelkie czyny o seksu alny m w y ra ­ zie, k tó re by łyby w stanie obiektyw nie ten rozw ój zakłócić. T ak więc poza no rm aln y m spółkow aniem (stanow iącym treść pojęcia „obcow anie płciow e” oraz części pojęcia „czyn n ierz ąd n y ”) i jego surog atam i (stano­ w iącym i dopełnienie pojęcia „czyn n ierz ąd n y ”) zaliczym y tu np. obnaża­ nie dziecka, dotykanie jego części płciowych, obnażanie się w obecności dziecka, dokonyw anie w jego obecności czynności płciow ych, powodo­ w anie do ty k an ia przez dziecko części płciow ych spraw cy, a n a w e t gesty 0 seksualnej treści dokonyw ane w stosunku do dziecka.

O czywiście w szelkie te czynności m uszą znajdow ać odpow iednie po­ k ry cie po stro nie subiek ty w nej czynu, niem niej jed n a k czyn m usi m ieć c h a ra k te r seksualny także w swej obiektyw nej postaci, tj. m usi być obiek­ ty w n ie zdolny do zakłócenia praw idłow ego rozw oju dziecka. S eksualna m usi być w ięc zarów no jego treść, ja k i jego form a. I ta k np. nie m oże być u zn an y za czyn lubieżny pogłaskanie dziecka po głowie czy też po­ cału n ek w policzek, chociażby w aspekcie sub iek ty w n y m spraw ca dzia­ łał w celu zaspokojenia czy pobudzenia swej żądzy płciow ej. Nie m ożna więc podzielić spotykanych niek ied y w lite ra tu rz e poglądów, że czynem lubieżn ym jest w szelkie zachow anie się wobec nieletniego m ające na ce­ lu zaspokojenie lu b pobudzenie żądzy płciow ej. Ujęcie tak ie je s t n ie w ą t­ pliw ie za szerokie, nie uw zględnia bowiem o b iektyw nej zdolności ty ch d ziałań do n aruszenia dobra praw nie chronionego .

6. Z zagadnieniem pow yższym wiąże się ściśle szerszy i w ażniejszy problem , a m ianow icie rola czynnika subiektyw nego (celu, pobudki lu b m otyw u) dla określenia istoty czynów seksualnych, p rze jaw ia ją cy c h się zarów no w postaci „czynu n ierządnego” jak i „czynu lubieżnego” . J a k to bow iem niedw uznacznie w ynika z cytow anej w yżej lite ra tu ry i orzecznic­ tw a, przy w iązu je się pow szechnie niezw ykłą w agę do ty ch ęlem entów ,. 1 to n a w e t nie tylko w płaszczyźnie w in y spraw cy, lecz w ręcz w płasz­

(12)

№ 2 (182) Pojęcie „ c zy n u nier zą dnego” w k.k. 13

czyźnie oceny stro n y o b iektyw nej czynu. Pogląd te n jest szczególnie do­ m in u jący i sk ra jn ie u jm o w an y w nauce niem ieckiej, gdzie tzw. „zam iar lu b ie ż n y ” tra k to w a n y jest po p ro stu jako tzw . „sub iekty w ny ele m en t bez­ p ra w ia ” (su b jektives U nrechtselem ent) i znam ię stro n y przedm iotow ej, a nie podm iotow ej c z y n u .41

W nauce polskiej pogląd n a jb a rd zie j zbliżony (aczkolw iek nie ta k sk ra jn y ) rep re z e n tu ją cyto w an y już w ty m względzie W. W olter i K. B u ­ chała 4Z. Na stanow isku niezbędności dla b y tu „czynu nierządnego” i „czy­ n u lubieżnego” tzw. „zam iaru lubieżnego” stoi też konsekw en tnie cy to ­ w ane w yżej orzecznictw o Sądu Najwyższego.

T ak więc pow szechnie p rz y jm u je się, że dla uznania czynu za n ie rz ą d ­ ny niezbędne jest ustalenie, iż spraw ca działał w celu zaspokojenia (a n a ­ w et, ja k tw ierd zą niektórzy, i pobudzenia) żądzy płciow ej. W y d aje się, że tak ie postaw ienie spraw y jest błędne i stanow i pom ieszanie znam ion przedm iotow ych i podm iotow ych. Pojęcia „czyn n ierząd n y ” i „czyn lu ­ bieżn y ” są znam ionam i p rzedm iotow ym i i w ty m jedynie kontekście n a ­ leży je rozpatryw ać.

Oczywiście, u stalenie zam iaru sp raw cy (w ty m m. in. także celu jego działania) m a znaczenie dla u stalen ia jego odpowiedzialności za p rze stęp ­

stw o z art. 168 czy 176 k.k., jednakże zam iar ten należy ro zp a try w a ć na zasadach ogólnych w płaszczyźnie oceny w in y spraw cy (tj. w płasz­ czyźnie oceny znam ion podm iotowych). Łączenie zaś tego podm iotow ego znam ienia ze znam ieniem przedm iotow ym , jakim jest „czyn n ie rz ą d n y ” czy też „czyn lu b ieżny ”, kom p lik uje jed y n ie spraw ę w płaszczyźnie oceny w iny (zakłada bowiem podw ójne n iejako badanie zam iaru: raz dla u s ta ­ lenia, czy istn ieje obiektyw ne znam ię czynu nierządnego lub lubieżnego, a d ru g i raz p rzy badan iu w in y spraw cy) i prow adzi do n iep o trze b n e j, op artej n a pom ieszaniu pojęć „dem onizacji” znaczenia czynnika su b iek ­ tyw nego. „Czyn n ierz ąd n y ” i „czyn lu b ieżn y ”, niezależnie od ich n ie ­ fortunnego i m ylącego nazew nictw a, są w istocie rzeczy p e jo ra ty w n ie oce­ nian e społecznie nie dlatego, że u podstaw ich leży dążność do zaspo ko ­ jen ia popędu płciowego, ale dlatego, że osiągane są w sposób u zn an y społecznie i p raw nie za niedozw olony, sprzeczny z obow iązującym i re g u ­ łam i. G dybyśm y bowiem stan ęli na odm iennym stanow isku, to n ależa­ łoby uznać, że w szelkie ludzkie zachow ania się seksualne są a priori n ie­ rządne lu b lubieżne (bo obiektyw nie zaw ierają elem ent sek su aln y i su ­ biektyw nie podjęte zostały w celu seksualnym ), teza zaś ta je s t obecnie nie do przyjęcia, niezależnie zresztą od n iefortunnego w erb aln ie te rm in u ustawowego.

A bstrah u jąc — n aw et hipotetycznie — od powyższego rozum ow ania, w żadnym razie nie m ożna uznać słuszności tezy, że dla istn ien ia „czynu nierządnego” bądź „lubieżnego” konieczne jest ustalenie m o ty w u

sek-P o g lą d te n r e p r e z e n tu je sz e re g a u to r ó w n ie m ie c k ic h , j a k n p. A. S c h ö n k e : S t r a f ­ g e s e tz b u c h — K o m m e n ta r , M ü n c h e n 1949, s, 390. P o g lą d te n j e s t — j a k się w y d a j e — k o n ­ s e k w e n c ją f in a lis ty c z n e g o u ję c ia p r o b le m a ty k i c z y n u . • 42 k. B u c h a ł a : B e z k a rn o ś ć p r z e s tę p s tw n ie u m y ś ln y c h o ra z w y łą c z a ją c e j ą r y z y k o , W a rsz a w a 1971, s. 52—53 („ n ie m a p r z e s tę p s tw a n ie r z ą d u b e z sw o is ty c h p rz e ż y ć s p r a w c y c h a ­ r a k t e r y z u ją c y c h je g o c z y n . C h o d z i t u o ch ę ć z a s p o k o je n ia p o p ę d u p łc io w e g o ” ).

(13)

sualnego i pobudki żądzy po stron ie spraw cy. W praw dzie p rak ty c zn ie w większości w ypadków z elem en tam i ty m i m am y do czynienia, nie ozna­ cza to jednak, że w y stęp u ją one zawsze. I ta k np. m otyw em działania spraw cy może być chęć zm uszenia ofiary do zaw arcia z nim finansow o lu k raty w n eg o dlań m ałżeństw a, chęć zem sty n a rodzicach ofiary; rów ­ nież g ru p a chuligańska, dopuszczając się zgw ałcenia zbiorowego, może dążyć do zadem onstrow ania lekcew ażenia ofiary i po gardy dla zasad w spółżycia społecznego. W e w szystkich ty ch w ypadkach, aczkolw iek dzia­ łalność spraw cy p rzy b rała obiektyw nie postać zachow ania się seksual­ nego i w swej „techniczno-w ykonaw czej” sferze zw iązana była ze sferą płciow ą spraw cy czy spraw ców , m otyw y czy pobudki ty ch czynów nie m ia ły c h a ra k te ru seksualnego 43. Czy oznacza to, że nie m am y tu do czy­ nienia z przestępstw em z art. 168 k.k. ze w zględu na n iew yczerpan ie zna­ mion ustaw ow ych? P ozytyw na odpowiedź jest tu nie do pom yślenia!

P rzedm iotem ochrony przestęp stw a zgw ałcenia jest obyczajowość płcio­ w a p rzejaw iająca się w form ie wolności płciow ej od p rzy m u su seksual­ nego, każdy więc, kto św iadom ie przeciw ko tak iem u przedm iotow i w y ­ stępuje, dopuszcza się „czynu nierządnego”, a w konsekw encji p rze stęp ­ stw a z a rt. 168 k.k. — bez w zględu na to, jak ie kiero w ały nim m otyw y i pod w pływ em jak ich pobudek dobro to zaatakow ał. Analogicznie, każdy, kto św iadom ie zaatakow ał dobro, jak im je s t praw idłow y rozw ój fizyczny i m o raln y nieletniego w sferze seksualnej, będzie odpow iadać za dopu­ szczenie się „czynu lubieżnego”, a w konsekw encji przestęp stw a z a rt. 176 k.k. — niezależnie od pobudek i m otyw ów.

Oczywiście, w zw iązku z proponow anym powyżej przedm iotow ym za­ k resem pojęcie „czyn n ierz ąd n y ” na gruncie a rt. 168 k.k. (spółkowanie i jego ekw iw alentności) techniczno-w ykonaw cza sfera realizacji tego czy­ nu w sposób n a tu ra ln y łączyć się będzie z określoną p oten cjalizacją po­ pędu płciowego u bezpośredniego w ykonaw cy (np. m ężczyzna nie będzie mógł spółkow ać bez w zw odu członka), jest to jed n a k zjaw isko fizjolo­ giczne, a nie psychologiczne, k tó re nie d e te rm in u je jeszcze istnienia spraw cy m otyw ów czy pobudek seksualnych.

7. Przeprow adzona w yżej próba w y kładn i om aw ianych pojęć de lege

lata nie oznacza jed n a k niecelow ości przed staw ienia w łasnego poglądu

i w łasny ch w ty m względzie propozycji de lege jeren d a. T ak więc, jak to staran o się w ykazać w yżej, podstaw ow ym brakiem u staw y je st użycie w ram a ch p rzestęp stw a zgw ałcenia te rm in u „czyn n ierz ąd n y ”. N ależy więc postulować, a b y koniecznie zastąpić go term in e m o c h a ra k te rz e obiektyw no-biologicznym , k tó ry by opierał się na k ry te ria c h m edycznych, m iał ściśle określony o biektyw ny zakres i był zrozum iały nie ty lk o dla praw ników , ale i dla ogółu obyw ateli. Oczywiście, ujęcie tak ie nie mo­ głoby popadać w zbytnią kazuistykę, szczególnie niew łaściw ą w w y p ad ­ ku p rzestępstw seksualnych, k tó ry ch form y e k sp resy jn e są bardzo boga­ te, a ponadto ujęcie to m usiałoby „w spółgrać” zakresow o z pozostałym i pojęciam i uży ty m i do określenia in n ych p rzestęp stw seksualnych. W

43 Z ja w is k o to j e s t sz c z e g ó ln ie ty p o w e d la tz w . c h u lig a ń s k ic h z g w a łc e ń z b io ro w y c h , g d zie m o ty w s e k s u a ln y sc h o d z i z d e c y d o w a n ie n a d a ls z y p la n l u b j e s t c a łk o w ic ie w y e lim in o w a n y .

(14)

Nr 2 (182) Pojęcie „ c zy n u nier ządnego" w k .k . 15 zw iązku z poczynionym i ju ż poprzednio propozycjam i w zakresie p rze d ­ m iotow ych ram zgw ałcenia (spółkowanie i jego ekw iw alenty) należałoby tu użyć term in u „obcowanie płciow e”, k tó ry , ja k się w ydaje, n a jle p ie j ilu stro w ałb y od strony obiektyw nej c h a ra k te r czynu spraw cy. Rzecz ja s ­ na, p rzy tak im założeniu u ży ty obecnie w ram ach art. 175 k.k. (kazi­ rodztwo) term in „obcowanie płciow e” zastąpić by należało te rm in e m „spółkow anie” dla podkreślenia jego węższego, odrębnego zakresu.'

R ozw iązanie takie pozwoliłoby uniknąć licznych w y stęp u jący ch a k tu ­ alnie trudności i kłopotów in te rp re ta c y jn y ch , a m. in. stw o rzyło by pełne podstawTy do oddzielenia znam ion przedm iotow ych od podm ioto­ w ych i niem ieszania obu ty ch kategorii (por. rozw ażania w p k t 5).

W ydaje się rów nież rzeczą w łaściw ą, by przestępstw o zgw ałcenia ograniczyć jedynie do sytuacji, w k tó rej przedm iotem czynności w y k o ­ naw czej jest ciało kobiety. Na obszerniejszą arg u m en tację takiego s ta ­ now iska brak tu m iejsca. Podkreślić jed y n ie należy, że prak ty czn ie zgw ał­ cenia dokonyw ane są nieom al w yłącznie na kobietach, a zam achy se k ­ sualne na m ężczyznę (np. zgw ałcenie hom oseksualne), jak k olw iek s ta ­ now ią czyny o znacznym ład u n k u społecznej szkodliwości, czego nie m oż­ na bagatelizow ać, odbiegają niew ątp liw ie stopniem tej szkodliwości od zam achów na kobietę, chociażby ze w zględu na pow ażne i różn oro d ne n astępstw a ty ch o statnich dla ofiary (od n astęp stw społecznych poczyna­ jąc, a na biologicznych kończąc).

Pow ażnym m an kam entem użytego do określenia zgw ałcenia te rm in u „czyn n ierz ąd n y ” (a w szczególności obow iązującej w ykładni tego t e r ­ m inu) było staw ianie na jedn ej płaszczyźnie ocennej czynów sek sualn ych 0 ew identnie różnej szkodliwości: od spółkow ania poczynając, a na d o t­ knięciu ciała osoby pokrzyw dzonej kończąc. Nie trzeb a nikogo p rze k o n y ­ wać, że czyny te dzieliła nieraz obiektyw nie w prost przepaść, a sta w ia ­ nie ich przez praw o na form alnie jednakow ym szczeblu było ja sk ra w ą 1 niezrozum iałą w ręcz fikcją. P roponow ane w yżej rozw iązanie o g ran i­ czałoby w praw dzie zgw ałcenie do jego w łaściw ych ram , ale w k onse­ kw encji spowodowałoby stan rzeczy, w k tó ry m czyny o n iew ą tp liw ie seksualnym charak terze, ale nie mieszczące się w jego ram ach (jeżeli ofiarą nie b y łb y nieletni), pozostaw ałyby poza zakresem karalności ja k ie ­ gokolw iek p rzestępstw a seksualnego. Ich sp raw cy m ogliby co p ra w d a od­ powiadać na zasadach ogólnych (np. za naruszenie nietykalności cieles­ nej, zm uszanie itp.), jednakże przez tak ie postaw ienie sp raw y z a tra c a ł­ by się niew ątpliw ie seksualny c h a ra k te r tak ich czynów, któ re aczkolw iek nie polegają na spólkow aniu czy jego surogacie, skierow ane są przecież przeciw ko analogicznem u d o b ru p raw n ie chronionem u, jak im je st w o l­ ność dyspozycji płciow ej, i dlatego ro zp atry w an ie ich w o d erw an iu od zagadnienia tego przedm iotu byłoby sztuczne i niew łaściw e (i m ogące przynieść niepożądane rep e rk u sje p rak ty czn e np. w zakresie recydyw y).

N ależałoby więc postulow ać stw orzenie obok zgw ałcenia odrębnego przestępstw a seksualnego, polegającego na w ym uszeniu innego, nie m ie­ szczącego się w ram ach pojęcia obcow ania płciowego zachow ania się seksualnego. Przedm iotem czynności w ykonaw czej takiego p rzestęp stw a byłoby na rów ni ciało m ężczyzny i kobiety (a więc m ieściłoby się tu też

(15)

tzw . zgw ałcenie hom oseksualne). P o stu lat tak i nie jest zresztą żadną no­ wością, jako że rozw iązanie tak ie jest w p raw ie porów naw czym abso­ lu tn ie typow e. Pozwoliłoby ono z jednej stron y na należyte, odpow iada­ jące faktyczn ej w adze czynu i ocenie społecznej rozw arstw ienie odpo­ w iedzialności k arn ej za w ym uszenie zachow ania się seksualnego, a z d r u ­ giej zapobiegałoby „w yp ad nięciu ” poza sferę p rzestęp stw sek sualnych czynów o niew ątpliw ie seksualnym ch ara k te rz e 44. P ozostaw ałaby w ty ch w a ru n k a c h do rozw iązania jed y nie kw estia określenia przedm iotow ych ra m takiego czynu oraz nadania m u odpow iedniej zobiektyw izow anej nazw y, szerszej zakresow o zarów no od pojęcia spółkow ania ja k i obco­ w a n ia płciowego. J a k się w ydaje, ram y przedm iotow e takiego czynu po­ w in n y być m niej więcej analogiczne do ram proponow anych w yżej dla pojęcia „czyn lu b ieżny ” na gru n cie a rt. 176 k.k., z ty m jed n a k zastrze­ żeniem , że pow inny się one ograniczać do zachow ań o c h a ra k te rz e ty lko cielesnym , a więc z w yłączeniem pozacielesnych przejaw ów seksualizm u (np. seksualne rozm owy, w ypow iedzi lub gesty).

P roponow ane w yżej rozw iązania p rzyczyniłyby się niew ątpliw ie, jak się w y d aje, do uporządkow ania niezw ykle skom plikow anej sfery p rze­ stępczości seksualnej, a w szczególności do w łaściw ego „ u staw ien ia” p rze­ stę p stw a zgw ałcenia, oraz rozw iałyby w iele niejasności i w ątpliw ości w ty m w zględzie, a w konsekw encji pozw oliłyby na bardziej skuteczną i efe k ty w n ą w alkę z ty m groźnym przejaw em patologii społecznej.

44 A n a lo g ic z n ie n a le ż a ło b y te ż ro z b ić n a d w a o d r ę b n e p rz e p is y (z k tó r y c h je d e n s t a n o ­ w iłb y o k a r a ln o ś c i „ o b c o w a n ia p łc io w e g o ” , a d ru g i, ła g o d n ie js z y — o k a r a ln o ś c i in n y c h z a c h o ­ w a ń się s e k s u a ln y c h w p r o p o n o w a n y m p o w y ż e j z n a c z e n iu ) o b e c n e p rz e p is y a r t . 169 i 170 k .k ., e lim in u ją c z n ic h te r m in „ c z y n n ie r z ą d n y ” . W k o n te k ś c ie p r o p o n o w a n y c h z m ia n n ie z b ę d n a b y ła b y r ó w n ie ż z m ia n a te r m in o lo g ii a r t. 176 k .k . (z z a c h o w a n ie m p r o p o n o w a n e g o d e le g e la ta p rz e d m io to w e g o z a k r e s u te g o c z y n u ) o ra z a r t. 177 k .k . (z ró w n o c z e s n y m o d p o w ie d n im u s t a le ­ n ie m s to s u n k o w o s z e ro k ie g o z a k r e s u p rz e d m io to w e g o ). Ze w z g lę d u n a r a m y p o w y ż sz e g o o p r a ­ c o w a n i a z a g a d n ie n ie to z o s ta je t u ty lk o za sy g n a liz o w a n e *

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pobranie fosforu przez gorczycę białą na glebie pyłowej z am idofosforanu am o­ nowego było równorzędne z pobraniem z fosforanu amonowego i nieco gorsze niż z

This method can support designers to explore designs according to both geometries and performance and also illustrate the relationships between geometric typology and

członkowie Komisji Kodyfikacyjnej wyrazili pogląd, że w zakresie regulacji ustawowej dzieciobójstwa wszel­ kie zmiany są zbyteczne, „że nie byłoby zgodne ze społecznym

c) grożenie użyciem natychmiastowego gwałtu na osobie w okolicz­ nościach szczególnie wpływających na wywołanie obawy. Za takim ujmowaniem kwalifikowanej groźby przemawia przede

Jak się wydaje, wyodrębnienie klasy znamion ocennych, obejmującej zarówno znamiona „ocenne jakościowe", jak i „ocenne ilościowe", jest konsekwencją

orzekania kary powyżej dolnej granicy ustawowego zagrożenia, podobnie jak w przypadku recydywy specjalnej zwykłej, wskazuje na nadanie oma­ wianemu powrotowi do przestępstwa

Nie każde jednak zachowanie się człowieka może prowadzić do pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej. Niecelowe jest wszakże karanie za takie zachowania, które co

We Mszy św. uczestniczyli również ks. bp dr Jerzy Dąbrowski — sufragan gnieźnieński i zastępca sekretarza Episkopatu Polski, ks. bp Czesław Domin — sufragan