• Nie Znaleziono Wyników

O niektórych wadach terminologii gleboznawczej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O niektórych wadach terminologii gleboznawczej"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

O NIEKTÓRYCH WADACH TERMINOLOGII GLEBOZNAWCZEJ (Z Zaikładu Glebo-zinawisitwa W.SR — Kraków)

P rzyjęto ogólnie, że podstawą rozumowania naukowego jest ustalona i jednoznaczna terminologia. Jeśli autor dokładnie zdefiniuje term iny, k tó ­ rych używa, ma naw et praw o użyć ich w pojęciu innym , niż to, które jest norm alnie przyjęte — byle konsekw entnie i jednoznacznie. P rzykłady nie­ co odmiennego znaczenia pewnych wyrazów w języku potocznym i w języ­ ku prac naukowych, gdzie zostały zwężone definicją, są dosyć liczne.

Nie mam jednak zam iaru zwracać uwagi na rozmaitość term inów uży­ w anych przez różnych uczonych, ale raczej w yrazić ubolewanie z tego po­ wodu, że term iny przez nich użyte nie zostały określone w sposób dosta­ tecznie precyzyjny. Co więcej, można natrafić na wieloznaczne używanie tego samego term inu w tym samym ustępie, a naw et zdaniu. Nie wszystkie różnice znaczeniowe tłumaczą się same przez się.

Za przykład nieporozumień może posłużyć less, k tóry był i jest przed­ miotem sporów w śród uczonych różnych specjalności. W dobie obecnej — zdaniem moim — różnice opinii opierają -się przede w szystkim na niedocią­ gnięciach terminologicznych. Nie jest bowiem rzeczą obojętną, czy ktoś pod nazwą „less” rozumie wyłącznie utw ory pyłowe anemoklastyczne, czy też w szystkie utw ory pyłowe, zbliżone składem mechanicznym do tzw. „ty­ powych lessów”. W pierwszym przypadku badanie może rozstrzygnąć, czy utw ór jest anem oklastyczny, czy nie i czy badany utw ór jest lessem, czy nim nie jest; dyskusja zaś toczy się wyłącznie nad przydatnością użytej m e­ tody; czy pozwala ona odróżniać utw ory anem oklastyezne od hydrokla- stycznych? W drugim zaś przypadku dyskusja z n atu ry rzeczy wraca do py­ tania: czy less jest anem oklastyczny, czy nie? Użyto bowiem słowa „less” w znaczeniu nadm iernie szerokim, zam iast mówić „pył” albo „glinka” ; a przecież nie każdy utw ór pyłowy jest anem oklastyczny. Ponieważ zaś dyskutanci używ ają term inu „less” w rólżnych znaczeniach i żaden z nich nie zwraca uwagi na to, o czym właściwie mowa, dyskusja nie może się zakończyć w sposób rozsądny.

(2)

Wiele przestarzałych lub po prostu błędnych term inów utrzym uje się drogą inercji, czasem naw et z obawy przed zm yleniem p rak ty k i rolniczej. To, że w niektórych okolicach Polski słowa „rędzina” używa się na ozna­ czenie gleby gliniastej albo słowa „m ada” na oznaczenie ilastego utw oru pyłowego, nie uspraw iedliwiłoby chyba ich stosowania w oficjalnym tekście naukowym. Tymczasem w instrukcji, dotyczącej bonitacji gleb, przedyskutow anej przez zespół gleboznawców, mówi się o próchnicy s ł o d k i e j , nie napom ykając o tym ani słowem, że term in ten jest bez­ sensowny. W szystko ponoć dlatego, by instrukcja była zrozumiała dla p rak ­ tyków. Czy nie mogliby się przy okazji dowiedzieć, że „słodki” nie jest je ­ dynym przeciwieństwem „kwaśnego”? Czy w arto w takim razie pilnować poprawności pisowni, skoro „praktycy”, którzy nie są zawodowymi poloni­ stam i nigdy nie opanują jej poprawnie?

Można nie mieć pretensji do polskich autorów , kiedy korzystają ze źró­ deł w języku rosyjskim i piszą nazwę m inerału ilastego „galuazyt” , zam iast

„haloizyt” ; w języku rosyjskim bowiem nie ma litery „h”. Jednakowoż m i­ nerał ten został nazw any na cześć belgijskiego geologa Halloysa, a nie zna­ nego m atem atyka Ew arysta Gallois (1811— 1832), to też nazwa jego naw et w tran skryp cji fonetycznej musi brzm ieć „haloizyt” (lub po rosyjsku „gał- łoizit”), a nie „galuazyt”.

N atom iast trudno nie mieć pretensji do autorów, którzy nie odróżniają kw arcu od krzem ionki. Krzemionka (SiC^) to bezwodnik kw asu krzem o­ wego, składnik krzem ianów albo też ciało . bezpostaciowe ( o wzorze ЭЮгпНгО); w każdym razie jest to co innego niż kwarzec, który też ma wzór SiC>2, ale jest krystaliczny. Rozróżnienie to można znaleźć w każdym

większym podręczniku chemicznym; a gleboznawca chyba nie mniej po­ winien orientować się w m ineralogii niż chemik.

Są i takie sprawy, których nie da się łatwo rozwiązać praktycznie; ist­ nieją wyrażenia, k tó re się „zadomowiły” , k tórych nieścisłość jest „zwycza­ jowo uświęcona” ; próby uściślenia term inologii mogłyby rzeczywiście sprawić trudność nie tylko praktykom , lecz naw et — przez czas pewien — pracownikom nauki. Takim „węzłem gordyjskim ” term inologii gleboznaw­ czej jest nom enklatura składu mechanicznego gleb, zresztą nie tylko w ję­ zyku polskim.

Geologia i petrografia od dawna m iały do czynienia z m ateriałam i po­ dobnymi do gleb pod względem składu mechanicznego; ponieważ zaś wza­ jem na pomoc różnych działów nauki jest rzeczą n atu raln ą i pożyteczną, nic dziwnego, że gleboznawcy przejęli term inologię od geologów. Trzeba przy­ znać, że daw niejsi gleboznawcy stosowali w każdym podręczniku inną te r­ minologię składu mechanicznego, a petrografow ie i geologowie m ają tę ten­ dencję do dziś dnia; natom iast u dzisiejszych gleboznawców widzimy dąż­

(3)

ność do ustalenia pewnych nazw i pojęć, do zawierania umów m iędzynaro­ dowych w tym przedmiocie.

Szkoda tylko, że przestarzałe i nieprecyzyjne term iny zostały kom isyj­ nie uznane za zdatne do użytku, pomimo że nie było rzeczą tru d n ą w pro­ wadzić inne, racjonalniejsze. Przed kilku laty Komisja K lasyfikacji, No­ m enk latu ry i K artografii Gleb Polskiego Towarzystwa Gleboznawczego

użyła tych samych słów na określenie grubości ziarna, grupy m echanicz­ nej, no i skały m acierzystej — tak ja k ich używano sto lat temu. Np. „żw ir” oznacza frakcję ziarn o średnicy od 2 0 do 1 mm, jak również glebę żwirową

(tj. zaw ierającą ponad 50% frakcji żwiru) i wreszcie skałę o określonym składzie, ja k żwir kwarcowy, w apienny lub granitowy. Ten sam zarzut można postawić nazwom „piasek” i „ił”. Bałam utne używanie tych pojęć przez petrografów niekoniecznie uspraw iedliwia gleboznawców, ci ostatni mieli bowiem w literatu rze przykład M i e c z y ń s k i e g o . A utor ten uży­ wał następujących nazw frakcyj: ziarno — m iał — pył — szlam, odpowia­ dające dzisiejszym: żw ir — piasek — pył — ił. Trzeba dodać, że nazwa „pył” nie była przed Mieczyńskim używana powszechnie (gorzej, gdy frak ­ cję poniżej 0,01 mm nazywano „pył piaskowy z iłem ”). Zdanie M i e c z y ń ­ s k i e g o uwzględniono w punkcie „pyłu” i w sprawie „szczerku” , ustalo­ nego jako pojęcie składu mechanicznego, przedtem zaś stosowanego bardzo wieloznacznie1.

O tym , jak trudno nauczyć się takiej nieprecyzyjnej i wieloznacznej no­ m enklatury i jak trudno ją w pierwszej chwili zrozumieć, wiem dobrze z własnego doświadczenia; ucząc podstaw gleboznawstwa studentów rol­ nictw a różnych specjalności, leśników, botaników geografów a kiedyś n a­ w et geometrów, przekonałem się, że nie każdy da sobie od razu w ytłum a­ czyć, że frakcja nie mdże się nazywać „piasek gliniasty”, albo że grupa m e­ chaniczna pyłów nie dzieli się na grube i drobne, lecz na zwykłe i ilaste. Bądź co bądź, pierwsze zetknięcie z językiem technicznym nowej dyscy­ pliny nie jest zbyt budujące, naw et w tej zasadniczej i — zdawałoby się — prostej sprawie.

W literatu rze naukowej innych krajów nie jest pod tym względem lepiej; mała to zresztą pociecha. Słowa takie, jak „piasek” , „glina”, czy „ił” ,są w ielokrotnie nadużywane. Trudno mi stwierdzić, od kiedy i za czyim przykładem używa się słów „piasek fizyczny” i „glina fizyczna” (także „glina rolnicza”) na określenie frakcyj grubych i drobnych. Tyle p rzy n aj­ mniej dobrego, że frakcji drobnej już czterdzieści lat temu nie utożsamiano z substancją ilastą. Za to francuskie „argile” (nie zawsze zbyt precyzyjnie

1 Nie mam tu zamiaru podnosić /terminologii M i e c z y ń s k i e g o jako jedynie słusznej i m ożliwej, ale staw iam jako przykład zdanie poważnego uczonego, który już dawno temu uznał konieczność odróżnienia różnych pojęć różnym i nazwami.

(4)

określone) przełożono na polskie i rosyjskie „glina” nie dbając o to, że glina to utw ór różnoziarnisty, mieszanina frakcyj grubych i drobnych („piasku” i „iłu”). „Argile” oznacza właściwie „ił” 1.

Zestawiam poniżej nazw y frakcyj i grup mechanicznych („glina” i jej odpowiedniki, natu raln ie tylko w drugim znaczeniu):

polski żwir piasek glina ił pył

rosyjski chriaszcz piesok glina ił pyl

niemiecki Kies, G rand Sand Lehm Ton Schluff, Staub

francuski gravier sable limon argile sable fin, limon

angielski gravel sand loam clay silt

Niemal wszystkie te w yrazy były kiedyś wzięte z języka potocznego: toteż najlepsze i najstaranniej opracowane słowniki i encyklojpedie podają te słowa właśnie w ich znaczeniu potocznym, a więc zupełnie nieuściślonym — skutkiem tego są praw ie nieużyteczne przy tłum aczeniach typu nauko­ wego. Obcojęzyczne term iny lepiej w ybierać z dobrego podręcznika.

Oczywiście nie uw zględniam tu różnic w definicjach tych pojęć, w pro­ wadzanych przez klasyfikację różnych krajów. Praw ie zawsze nazw y frak­ cyj są identyczne z naziwami grup m echanicznych ; są oczywiście i takie na­ zwy, k tó re nie są wieloznaczne, ja k rosyjskie „supieś” i „suglinok”, albo niemiecka końcówka „— boden” dodawana do nazwy flnakcji m a oznaczenie grupy mechanicznej : .„Sandboden” — gleba piaskowa. „P ył” bardzo często nosi nazwę „piasek drobny”.

Znaczeniowo (etymologicznie) angielskie ,,loam” ii francuskie „lim on” są właściwie identyczne z polskim „m ada” ; toteż napotyka się w jednym pod­ ręczniku określenia „limon sableux” glina piaszczysta), „limon dies pla­ te a u x ” (mada płaskowyżu) i „lim on” (frakcja ipyłu); uważaim, że trudno o*przykład większego pomieszania pojęć.

Przy okazji chciałbym poruszyć jeszcze jedną dziedzinę nieporozumień terminologicznych, mianowicie spraw ę naizewndjctwa typów glebowych. Za­ strzegam, że poruszę tylko parę konkretnych przykładów, które m ają zilu­ strować brak dbałości o precyzję wypowiedzi; siaimio bowiem zagadnienie nie mogłoby się zmieścić w ram ach skrom nego artykułu.

Dlaczego zespół gleboznawców polskich, któ ry opracował m apę gleb Polski tzw. milionówkę, pozwolił na to, by ją w ydrukowano z niekom plet­ n ą legendą? — Je st to, tym bardziej przykre, że m apę w ydrukow ano bez

tekstu. Pierw sze pu n k ty tej legendy brzm ią: „piaski’ jałowe i wydmowe; gleby piaskowe i szczerki; bielice oraz szczerki naglinowe i naiłowe; gli­

1 Geologowie polscy .pod słow em „glina” rozum ieją także w iększość produktów wietrzenia różnych skał m agm owych, piaskow ców, w apieni — niekoniecznie w ięc to samo, co petrografowie i gleboznaw cy.

(5)

ny i iły; gleby lessowe” . Dlaczego przed tym i nazwam i nie umieszczono zbiorowego tytułu: „Gleby bielicowe, pobielicowe i b ru n atn e” lub innego, bardziej odpowiedniego, tylko kazano się go czytelnikom domyślać. Sku­ tek jest taki, że niektórzy mniej zorientow ani czytelnicy są pewni, że w ięk­ szość gleb Polski jest widocznie bezprofilowa, tj. nie zalicza się do żadnego określonego typu, albo też widzą, że pojęcia grup mechanicznych zmiesza­ no nie wiedzieć dlaczego z nazwam i typów glebowych („bielice”, „gleby lessowe” 3. Polacy glefbozniawcy, w ychowani na term inologii Miklaszew­ skiego, wiedzą, że „bielice” są to utw ory pyłowe wodnego pochodzenia; ale ci sami ludzie zdają się zapominać o tym , że pojęcie „gleba bielicowa” utożsamiła się w polskiej literaturze rolniczej niemal całkowicie z m ię­ dzynarodowym term inem „podzoł” ; w takim miejscu, w publikacji przezna­ czonej także dla niefachowców, nie można pozostawiać term inów wielo­ znacznych.

B rak ogólnie przyjętych kryteriów odróżniania od siebie gleb bielico­ wych, pobielicowych i b runatnych nie zwalnia nikogo od ustalenia, co w danej chwili rozumie pod tą nazwą. D yskusje nad profilam i w czasie te­ renowej konferencji wrocławskiej (wrzesień 1954) mogą być dalszym przy­ kładem nieporozumień, opartych na nieprecyzyjnej terminologii. W y­ raźnie podkreślam, że nie chodzi mi o różnice zd!ań, czy różnice definicji, ale

o sposób rozumowania takiego typu: „to nie jest gleba bielicowa, wobec tego b ru n atn a”; argum entacja opiera się na zdaniu ..tertium non d a tu r”, ziapomina się zaś o tym, że gleby bielicowa i pobielioowla nie są wcale iden­ tyczne. Możemy sądzić, że term in „gleba pobielić owa” lub inne odpowia­ dające mu, stworzono po to tylko, by dać w yraz odrębności, w ynikającej z teorii jednolitego procesu glebotwórczego, bez względu na to, czy różnice w nazwie uzew nętrzniają się. I znowu: teoria nie je st bezpodstawna, tylko

ludzie zapomnieli, co i jak zamierzali nazwać.

Jeśli zwracam uwagę na w ystępujące w niektórych przypadkach nie- kansekw encje i niedociągnięcia term inologii gleboznawczej, powinienem też — zdawałoby się — zaproponować term in y nowę, odpowiedniejsze. Nie mam jednak zam iaru narzucać się z takim i projektam i. Nie chodzi prze­ cież o sprowadzanie polskiej term inologii do wspólnego mianownika, o wprowadzenie słów, które dopiero muszą zdobyć sobie prawo obyw a­ telstwa. Nowe term iny będą owocem dalszej pracy i w spółpracy gleboznaw­ ców, bo wprowadzenie nowych nazw jest sprawą nie tylko czasu, ale sk u t­ kiem i innych, zwykle dość zawiłych przyczyn. '

M echaniczne napraw ienie błędów terminologicznych może być bardzo szkodliwe; mamy nie tyle opracować od razu nową, bezbłędną, natychm iast

1 Osobiście nie uważam gleb lessow ych za osobny typ glebowy, lecz za pojęcie zbiorowe, kompleks kartograficzny.

(6)

oficjalnie obowiązującą terminologię, ale zastanowić się nad tym , że stara term inologia ma pewne wady, i n ad tym, że były już usunięcia najgor­ szej z tych wad, to jest dwuznaczności.

Chciałem też przypomnieć, że używ anie nieprecyzyjnej i dwuznacznej terminologii jest nie tylko niesłuszne ze względów teoretycznych, lecz ta k ­ że niepraktyczne, czy naw et niebezpieczne, jeśli chodzi o należyte rozumie­ nie myśli autora i o powiązanie w yników naukowych z praktyką glebo­ znawczą i rolniczą. Któż bowiem zrozumie, co autor chce powiedzieć, skoro on sam nie dba o to, jakje jest znaczenie użytego w yrazu, skoro każdy au­ tor używa tego samego słowa w innym znaczeniu, ale tej różnicy dokładnie nie widzi ani też nikomu jej nie podaje do wiadomości.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przedstawione wyżej uzupełnienia pozwolą zorientować się jak przedstawiał się „bilans otwarcia" budowy przemysłu w Polsce 1945 r„ jak wielkie było

Ta czčĤþ badaę miaãa charakter projekcyjny – z przygotowa- nych przeze mnie charakterystyk (podzielonych na fragmenty) badani tworzyli portrety wzorowego ucznia i takiego, który

Nieobecność wojewody w urzędzie związana z pełnieniem obowiązków służbowych (delegacja służbo- wa) nie świadczy o niemożności pełnienia przez niego swojej

In this experiment, Dig-DNA-biotin molecules were incubated with NTV-coated beads, and the Dig-AntiDig connection was formed in-situ within the tweezers.. Compared to the

Henryk Słoczyn´ski ma zupełn ˛ a racje˛, zarzucaj ˛ ac mi, z˙e interpretuj ˛ ac Matej- kowsk ˛ a Konstytucje˛ 3 maja, nie przytoczyłem tego, co Szujski napisał w dru-

Wdrażanie rozwiązań innowacyjnych, szczególnie organizacyjnych w sektorze usług, związane jest zwykle z koniecznością pokonywania wielu barier, które nie zawsze

Polska rozpoczynała sprawowanie prezydencji w Unii Europejskiej w sytuacji, gdy zakończone już zostały negocjacje akcesyjne z Chorwacją, trwały rokowania akcesyjne

Po dokładnej analizie zdjęć lotniczych i mapy topograficznej oraz po zaznajomieniu się z budową geologiczną terenu z literatury i map w m niejszych podziałkach