• Nie Znaleziono Wyników

Nowe Drogi : czasopismo społeczno-polityczne, 1947.09 nr 5

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowe Drogi : czasopismo społeczno-polityczne, 1947.09 nr 5"

Copied!
228
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

W p a ź d z i e r n i k u

U K A Ż E S l Ę

N U M E R (6) S P E C J A L N Y

„ N o w y c h

POŚWIĘCONY

3 0 " L E C UJ

R E W O L U C J I

LISTOPADOWEJ

(3)

/

N o w e D r o g i

CZASOPISMO , SPOŁECZNO - POLITYCZNE

t

WRZ ESI EŃ 1 9 4 7

5

(4)

!

I

N

*

.

\

i /

i

%

\

I

(5)

S P I S R Z E C Z Y :

str.

R. WERFEL — Po p r o c e s a c h ... 3 FR. BLINOWSKI — Miejsce i rola spółdzielczości w demokracji ludowej 21 BRONISŁAW MINC — Z zagadnień dochodu narodowego . . . . 49 F. TOPOLSKI — Nasza gospodarka w ęglow a... 66 B. BYCHOWSKI — Marazm współczesnej filozofii burżuazyjnej . . 80

PROBLEMY I IDEE:

WŁ. SOKORSKI — Na drodze ku reformie szkolnictwa\ wyższego . . 100 LAURENT CASANOVA — Komunizm — myśl, sztuka (tłum P. Hertz) . 105 M. SMIT — W poszukiwaniu „kapitalizmu bez kryzysów“ (tłum. T. Rad­

wański) . . . ... 115 F. O. — Sto lat „Nędzy filozofii“ ... 129

ZSRR:

Znaczenie w alki o obniżenie kosztów produkcji w gospodarce socjalistycznej 136 Z. R. — Nowe radzieckie czasopismo filozoficzne . . . 144 N. SZYDŁOWSKA — Młode kadry teatralne w Z S R R ...152

W ID O W N IA M IĘDZYNARODOW A:

ST. EHRLICH — Ofensywa reakcji w Stanach Zjednoczonych . . . 1 5 5 WITOLD IA R S K I — De Gaulle na widowni politycznej Francji . . 1 6 2 T. P. — Na marginesie lyonskiego kongresu S F I O ...168 I. EPSZTEJN — Obrady Międzynarodowej Organizacji Pracy . . . 172

* * *

ST. JĘDRYCHOWSKI — W przededniu stuletniej rocznicy „Wiosny Ludów“ 177

RECENZJE I K R YTYK A :

ST. ŻÓŁKIEW SKI — Czym są, a czym być powinny Uniwersytety Ludowe? 184 W. B. — „Agresja na Polskę w świetle dokumentów“ — Cypriana-

S a w ic k ie g o ...190 S. K. — Pauperyzacja klasy robotniczej w krajach kapitalistycznych . . 194 SEWERYN ŻURAW ICKI — Przegląd prasy radzieckiej . . . . 2 0 0 K. POZNAŃSKA — Myśl marksistowska w Stanach Zjednoczonych . . 207

* * *

Z Ż Y C IA P A R TII:

J. ANDRZEJEWSKI — O zadaniach sprawozdawczości partyjnej . . 212 Książki n a d e s ł a n e ... ... 219 Fundusz prasowy „Nowych Dróg“ . . . ... 220

(6)

Roman W erfel

Po procesach

M ie liśm y, w ciągu ostatniego ro ku , szereg procesów p o lityczn ych . N ajw iększe z n ich — to b y ły n ie w ą tp liw ie d w a : Rzepeckiego i to w arzyszy

— i o s ta tn i z rzędu: proces k ra k o w s k i, proces N iepokólczyckiego, M ie rz ­ w y i w spólników . Porów nanie ty c h dwóch procesów daje n am ’ pewien obraz ro z w o ju reakcyjnego podziemia, ściślej m ów iąc: sanacyjnego ją ­ dra tego podziemia, jego kie ro w n icze j k o m ó rk i: W iN -u za okres od w y ­ zwolenia k r a ju do je s ie n i ub. ro k u .

. R ozw ój — lep iej b y ło b y powiedzieć: degeneracja — polskiego pod­

ziemia odbyw a się na tle tego ogólnego ro z w o ju stosunków w k ra ju , pod jego przem ożnym naciskiem . D aje on wypaczony, ja k b y w k rz y w y m zw ierciadle — ale w ypaczony w sposób ściśle o kreślony, podlegająęy pew nym praw idłow ościom — obraz naszej p o ls k ie j rzeczyw istości.

Co zm ieniło się w naszej rzeczyw istości od c h w ili, kie d y Jan Rzepec­

ki, zgodnie z in s tru k c ja m i „L o n d y n u “ przeprow adzał ją d ro daw nej A. K.

o now ej p o lity c z n o - społecznej, ja k ją określał, o rg a n iz a c ji W iN ? Co się zm ieniło m iędzy tą ch w ilą a chw ilą, k ie d y władze Bezpieczeństwa, je - siemą ub. r. u jm o w a ły F ranciszka N iepokólczyckiego, lik w id o w a ły „ s ia t­

kę w yw iadow czą S trzałkow skiego, dochodziły w c ie rp liw e j p ra cy śled­

czej do bezpośrednich k o n ta k tó w , łączących Kom endę głów ną W iN z n ie­

k tó ry m i k ie ro w n ik a m i P S L?

W okresie p ie rw szym ostateczne zw ycięstw o obozu dem okratycznego, ostateczne zw ycięstw o d e m o k ra c ji lud ow e j, ostateczne zw ycięstw o, ja k m ówiono w tedy, „ L u b lin a “ nad obozem re a k c ji, nad obozem, ja k m ó w i­

m y do dziś d nia „L o n d y n u “ , b y ło w praw dzie pewne, zabezpieczone słusz­

ną p o lity k ą obozu dem okratycznego, jego tra fn ą oceną położenia w k r a ­ ju i s y tu a c ji m iędzynarodow ej, ale nie b y ło jeszcze jasne, oczywiste dla w szystkich. Przeciw nie — znaczna część społeczeństwa p o lskie ­ go, k a rm io n a przez la ta „lo n d y ń s k ą “ propagandą, uważała w szystko, co działo się w te d y w Polsce, za p ro w iz o riu m , za stan przejściow y, za „ ty m - czasówkę“ .

Dziś s y tu a c ja przedstaw ia się zupełnie inaczej. D ziś — a także ju ż jesienią ub. r. ka żdy człow iek trzeźw o i realnie m yślący, p rz y ja c ie l czy w róg, m usiał zdawać sobie sprawę z jednego fa k tu : oto władza de­

m okracji ludowej w Polsce ugruntowana została N A S T A Ł E , dawne po­

tęgi społeczne, obszarnictwo i wielki kapitał wyeliminowane zostały z ży­

cia polskiego N A Z A W S ZE .

W m a ju 1945 r. m ożna było, walcząc przeciw ko Polsce L u d o w e j, w m a ­ w iać w siebie, w m aw iać fałszywie — że w alczy się ty lk o o oblicze ideo­

we i ustrojowe P o lski, że w alczy się ty lk o przeciw ko jednej formie Pań­

stw a Polskiego d la nadania tem u p aństw u innej form y. D ziś ka żd y prze­

(7)

Roman W erfel — Po procesach

c iw n ik d e m o k ra c ji lu d o w e j w Polsce nie może nie zdawać sobie spraw y z tego, że walcząc przeciw ko Polsce L ud ow ej, walczy przeciwko Polsce W OGÓLE, przeciwko J E D Y N E M U istniejącemu realnie Państwu Polskie­

mu, przeciwko R Z E C Z Y P O S P O L IT E J P O LS K IE J.

Ta różnica m usi w pływ ać zasadniczo na u kształto w an ie się k a d r ludzkich, na k tó ry c h opiera się podziemie, m usi w pływ ać na ideologię, w im ię k tó re j walczą Je k a d ry .

W m a ju 1945 r., czy naw et jeszcze nieco później, w lecie 1945 r., za­

sadnicze fr o n ty ideowe, fr o n ty ko nce pcji P o lski, b y ły JA S N E I W Y R A Ź ­ N E W T E O R II przodujących odłamów, walczących ze sobą w Polsce klas społecznych, były także JA S N E W P R A K T Y C E , jeśli idzie o R E A L N E następstwa działania uczestników obu frontów.

Ale bynajm niej nie każdy, kto to czynił, brał udział w tej walce — Z D A W A Ł SO BIE S P R A W Ę z tre ści te j walki. Jeśli idzie o zw olenni­

kó w „L o n d y n u “ , to w łaśnie typ o w ą d la niem ałej części ich zw olenni­

k ó w je s t w iara, że to o ni właśnie walczą o rzekom o „p ra w d z iw ą demo­

k ra c ję “ , naw et niekiedy „p ra w d z iw y s o c ja liz m “ , a ju ż na pewno w iara, że to „L o n d y n “ w łaśnie je s t przedstaw icielem rzeczyw istej w a lk i o niepod­

ległość k ra ju .

W iem y, skąd się to brało.

O d g ry w a ły tu rolę c z y n n ik i znane oddaw na: ko m p le ksy a n tyra d zie c­

kie, zaszczepione zwłaszcza in te lig e n c ji p o ls k ie j przez d z ie s ią tk i la t ideo­

wego w ychow ania piłsudczyzny, nieufność do ruch u robotniczego, p od ej­

rzewanego o niedostateczną tro s k ę o niepodległość k ra ju , wreszcie — s tra ch przed sław etną „siedem nastą re p u b lik ą “ , k tó r y w każdym żołnie­

rzu radzieckim kazał widzieć zapowiedź lik w id a c ji niepodległej pań stw o ­ wości p o lskie j.

To, co ch arakte rystyczne je s t d la procesu Rzepeckiego — i w niem a­

ły m sto pn iu w ogóle d la podziem ia tego okresu — to n ie m a ły odsetek lu­

dzi, zbudzonych do aktywności politycznej dopiero przez wypadki wojen­

ne, przez katastrofę wrześniową, ludzi, któ rzy w niemałym stopniu znaj­

dowali się nie w jądrze, ale na peryferii piłsudczyzny czy dmowszczyzny, ludzi, którzy w okresie niemieckiej okupacji położyli nawet pewne zasłu­

gi w walce z okupantem.

W śród ty c h lu d zi s p o ty k a m y różne koncepcje polityczne. Koncepcje te są n ie je d n o k ro tn ie w yrazem ich p o lity c z n e j naiw ności. W praktyce od ­ g ry w a ły one ty lk o ro lę parawanu d la służby re a k c ji i w ie lkie m u k a p i­

ta ło w i. A le koncepcje te przecież b y ły przez nich subiektywnie, osobiś­

cie uważane za koncepcje odrębne od ko nce pcji p o w ro tu do P o ls k i przed- w rześniow ej. S p o tyka m y je naw et dosyć w ysoko w ówczesnym aparacie

podziemia.

Z a c y tu jm y jeden p rz y k ła d .

Rzepecki n ie w ą tp liw ie p op ełnił wiele przestępstw w obliczu P o ls k i L u ­ dow ej. Rzepecki n ie w ą tp liw ie obciążony je s t w naszych oczach odp ow ie ­ dzialnością co n a jm n ie j m o ra ln ą za m o rd y bratobójcze, popełniane przez, o ddziały W iN w Lubelszczyźnie i w Białostocczyźnie, ta k samo zresztą

(8)

Roman W erfel — Po procesach

ja k na terenie całego k ra ju . To on przecież — słuchając d y re k ty w „ L o n ­ d y n u “ — przeszkodził u ja w n ie n iu całej A . K . w pierw szym , p ow ojennym okresie. To on przez swe dwuznaczne — a w łaściw ie naw et zupełnie je ­ dnoznaczne w sw ej obłudzie — in s tru k c je sp ra w ił, że „o d d z ia ły leśne“

W iN -u pozostały pod bronią, popełniając s e tk i zbrodni, m o rd u ją c setki, a może i tysiące uczciwych dem okratów , ro b o tn ik ó w , chłopów, p ra c o w n i­

k ó w państw ow ych. Sens o b ie k ty w n y te j jego działalności b y ł ja s n y i n ie­

w ą tp liw y : sprowadzał się on do w a lk i o przyw rócenie w Polsce w ładzy Raczkiewiczów i Sosnkowskich, w ładzy w ielkieg o k a p ita łu i obszarnic- tw a. A le równocześnie ten sam Rzepecki m ia ł sw oją „te o rię “ , teorię od­

rębną w znacznym sto pn iu od poglądów sw ych „lo n d y ń s k ic h “ szefów, świadczącą, że rozu m ia ł on o wiele w ięcej z tego, co się w Polsce działo' aniżeli jego szefowie.

N a procesie Rzepeckiego b y ł odczytany lis t jego do B o ra-K o m o ro w - skiego, pisany wiosną 1944 r., na szereg m iesięcy przed pow staniem w a r­

szawskim, a więc w tedy, g d y nie m óg ł on przypuszczać, że dwa z górą la ­ ta później stanie przed sądem L u d o w e j R zeczypospolitej P o lskie j. W liś ­ cie ty m Rzepecki k r y ty k u je p o lity k ę „rz ą d u “ em igracyjnego, o p a rtą o b lo k endecko - sanacyjny. W skazuje on ta m na szeroki p rą d — ra d y k a ­

l i z m u społecznego, ja k i o ga rn ia cały k r a j. M ów i o „ f a li pep erow skiei“

K tóra w zbiera i k tó ra , w c h w ili w yzw olenia zaleje pozycje obozu „lo n d y ń - skiego . Stwierdza, ze zasadnicze re fo rm y społeczne — w pierw szym rzędzie re fo rm a ro ln a i n acjo n a liza cja pow ażnej części przem ysłu — m u ­ szą dokonać się w Polsce, je ś li k r a j m a u nikną ć k a ta s tro fy . K ończy sło­

w a m i. ,, o to w jestem zginąć na b arykadach w walce o wolność O jczyzny ale me chcę być powieszony na la ta rn i przez w łasnych rodaków , ja k o o s ta tn i obrońca O kopów Sw. T ró jc y “ .

właśnie^ * ° WSZystko’ to ka czeg o ostatecznie t r a f ił w p o r e z B o r e m R ,°.kopów Św‘ T r ó jc y “ ? Dlaczego nie zerw ał a a B • ‘ K ° m 0r0w sk)m 1 całił jego kom panią, dlaczego nie p rz y ­ szedł do nas ju z w tedy, w m a ju 1945 r „ k ie d y ru s z y ł z jenieckiego obo- zu do k ra ju , dlaczego, zam iast organizow ać W iN , nie zabrał się ju ż w te ­ d y do budow ania w raz z nam i P o ls k i D em okra tyczne j, do odbudow yw a­

n ia k r a ju z ru in , do zagospodarow yw ania Ziem O dzyskanych?

W to k u procesu Rzepeckiego m ów iono w iele o rzekom ych — a czasa­

m i i rzeczyw istych - p om yłkach obozu dem okratycznego, poszczególnych działaczy czy in s ty tu c ji w stosunku do b y ły c h akowców. N ie m y ś lim y w te j c h w ili ani negować poszczególnych z ty c h pom yłek, a ni też — w da­

wać się w ich analizę. W yd a je się nam, że są to z a rz u ty n ieistotne. Za­

łó żm y na chwilę, że pewne p la k a ty naszej p ropagandy b y ły sfo rm u ło w a ­ ne w sposób b ard zie j p re c y z y jn y — a więc i całkow icie słuszny. Załóżm y, że u n ik n ę liś m y ty c h czy innych, b y n a jm n ie j nie zasadniczych błędów K tó ż będzie tw ie rd z ił, że w ty m w ypa dku ludzie ty p u Rzepeckiego i on sam nie b y lib y sp ró bo w ali raz jeszcze a k c ji podziem nej, że b y lib y się od razu w łączyli w dzieło b udow nictw a d e m o k ra c ji lu d o w e j w P olsce9

Rzecz nie w ty m , że te lub inne o rg a n y w ład zy lud ow e j p o p ełnia ły

(9)

Roman W erfel — Po procesach

p o m y łk i — albo też ich nie popełniały. P o m y łk i zawsze są i zawsze będą.

Rzecz w ty m , że Rzepecki i ludzie ty p u Rzepeckiego, zdając sobie spraw ę z pew nych n ie u n ik n io n y c h konieczności ro z w o jo w y c h P o ls k i — dokonania re fo rm społecznych, np. — nie u m ie li z te j sw ej świadom ości w ysnuć O S T A T E C Z N Y C H W N IO S K Ó W ID E O L O G IC Z N Y C H , nie u m ie li zerwać z ideologią rea kcyjn e go szow inizm u i n acjon alizm u, k tó ra N IE Z A L E Ż N IE

O l) IC H N A J L E P S Z Y C H C ZY N A JG O R S Z Y C H C H Ę C I, cz y n iła z nich narzędzie w a lk i przeciw ko re fo rm o m społecznym w Polsce, przeciw ko prze­

kszta łcen iu P o ls k i w państw o ludowe, konsekw entnie dem okratyczne, że pozostali w n ie w o li ide olo gii, K T Ó R E J S E N S E M F A K T Y C Z N Y M JE S T O B R O N A IN T E R E S Ó W W IE L K IE G O K A P IT A Ł U I O B S Z A R N IC T W A .

O drzućm y na ch w ilę to w szystko, co rzeczywiście r o b ili oskarżeni procesu Rzepeckiego. Z a p o m n ijm y na chw ilę — choć o ty m zapominać N IE W O L N O — o d łu g ie j liście pom ordow anych naszych to w arzyszy z Lubelszczyzny i Białostocczyzny, odczytanej na procesie Rzepeckiego.

W eźm y na chw ilę, b y ta k rzec, czystą ideologię lis tu Rzepeckiego do B o­

ra - K om orow skiego, lis tu , k tó r y c y to w a liś m y pow yżej. Do ja k ic h w n io ­ sków dochodzi Rzepecki w ty m liście?

P ro po nu je B o row i-K om orow skie m u , d la w a lk i z nadciągającą „pepe- row ską fa lą “ — samemu zainicjow ać re fo rm y społeczne w Polsce! P ro ­ ponuj,?, żeby endecy i sa na torzy — o brońcy i lo k a je w ielkiego k a p ita łu i obszarnictw a, żeby sam i w ie lcy k a p ita liś c i i obszarnicy u zna li koniecz­

ność własnego w yw łaszczenia i w im ię w a lk i z ,peperowską fa lą “ podpo­

rz ą d k o w a li się te j konieczności! Rzepecki pro po nu je w ie lk im k a p ita lis to m , a by z m iło ści do w ład zy „L o n d y n u “ zrezygnow ali z klasow ej tre ś c i te j w ła d z y : z panow ania w ielkieg o k a p ita łu i obszarnictw a, żeby p o p e łn ili, ja ­ ko klasa k o le k ty w n e sa m o bó jstw o! Rzepecki pro po nu je lo k a jo m w ie lk ie ­ go k a p ita łu i obszarnictw a, ażeby nagle z m ie n ili swą isto tę, ażeby nagle s ta li się ty m i, k tó rz y obetną głowę w ie lkie m u k a p ita ło w i i o b s z ą rn ic tw u ! L is t Rzepeckiego w łaśnie św iadczy o zasadniczym nieporozum ieniu ideow ym , o ślepej uliczce, w k tó rą w m a n e w ro w y w a li się — I M U S IE L I się w m anew row yw ać — ludzie, ro z u m u ją c y ta k , ja k Rzepecki w swoim

liście.

Rzepecki, w sw ym liście rozum ie konieczność pewnych re fo rm społecz­

nych w Polsce -— ty c h re fo rm , któ re , z grubsza biorąc, przeprow adzi!

później obóz P K W N . A le Rzepecki nie rozum ie — nie rozum ie p rz y n a j­

m n ie j, pisząc w te d y aw ój lis t — że d la przeprow adzenia ty c h re fo rm trzeba dokonać zasadniczej re w iz ji w łasnej ide olo gii. U znaje on koniecz­

ność re fo rm społecznych, ale pozostaje nieprzejednanym w ro g ie m k la s o ­ wego ruchu robotniczego — „ f a li p e p erow skiej“ , ja k w yra ża się w swoim liście — pozostaje nieprzejednanym w ro g ie m Z w ią zku Radzieckiego.

R zep ecki'uzn aje w sw ym liście konieczność re fo rm społecznych, ale chce godzić zrozum ienie te j konieczności z ca łym balastem ide ow ym piłsud- czyzny, z ca łym balastem „id e o lo g ii n a ro d o w e j“ , rzekom o „ponadklaso- w e j“ , a w rzeczyw istości w ro g ie j walce kla so w e j p ro le ta ria tu — z c a ły m balastem b urżuazyjnego szow inizm u i nacjonalizm u.

(10)

Roman W erfel — Po procesach

R ezu ltat je s t znany.

B o r-K om orow ski nie usłuchał zaklęć Rzepeckiego. N a to m ia s t Rzepec­

k i, pod w pływ em nie ty lk o „ż o łn ie rs k ie j w ierno ści“ , ale przede w szyst k im pod w pływ em S W E J ID E O L O G IC Z N E J Z A L E Ż N O Ś C I od w ielkieg o k a p ita łu i obszarnictw a — zależności, w y n ik a ją c e j w łaśnie z nienaw iści do ruchu robotniczego i do Z w ią zku Radzieckiego, z szow inizm u p iłsu d- czyzny — poszedł na manowce w a lk i przeciw ko Polsce L u d o w e j poszed*

drogą przestępczą, k tó ra u czyniła zeń szkodnika w stosunku do interesów narodu.

T ak być M U S IA Ł O . Inaczej być N IE M O G ŁO .

N ib y — „le w ic o w a “ ideologia Rzepeckiego m ia ła ty lk o jeden obiek­

ty w n y sens: u trz y m y w a ć p rz y p rze gran ej spraw ie re a k c ji, p rz y przegra n ej sprawie w yzyskiw aczy, ludzi, k tó rz y nie chcieli b ro nić te j sprawy lu dzi, k tó rz y odczuw ali w pew nym s to p n iu konieczność zasadniczych re ­ fo rm społecznych w Polsce. Jeśli zaś spojrzeć od s tro n y s u b ie k ty w n e j je ś li p rz y ją ć - a me m am y pow odu w to w ą tp ić - że Rzepecki osobiś­

cie, su biektyw n ie w ie rz y ł w to, co p isa ł - to b y ła to śmieszna u to p ia in ­ te lig en ta , k tó re m u zdawało się, że m ożna oderwać ideologię od k la s y k tó ­ re j ta ideologia służy, śmieszna u to p ia człowieka, k tó r y m y ś la ł że fo r te ­ pian może grac bez człowieka, k tó r y uderza w jego klaw isze. ’

W klaw isze M ik o ła jc z y k ó w i P użaków może uderzać ty lk o re a k c ja grac na nich może ty lk o w ie lk i k a p ita ł i obszarnictw o. A ten w ie lk i ka -

" > • » - "¡cl. wygrywać t a ^ie“ ld r . S T ’ d l ° j >y RzeP '“ y. n ic w iem la k gorgeo n a m a w ia li

en w ie lk l k a p ita ł, b y z a g ra ł piesn postępu i socjalizm u.

Śmieszna u to p ia Rzepeckiego b y ła ty lk o , u ję ty m w fo rm ę czegoś podo- bnego do p ro g ra m u _ politycznego, odbiciem N IE D O J R Z A Ł O Ś C I ID E O - znacznej części ty c h zw olenników „L o n d y n u “ , k tó rz y N IE R Y T T

“ d u j ą c y m i , ludzi, k tó rz y S U B IeS n W N I,J dop ra w dy chcieli postępu społecznego w Polsce, ale w re z u lta ­ cie szeregu m n ie j lub więcej p rzyp a d ko w ych okoliczności, znaleźli się właśnie w szeregach o rg a n iz a c ji, kie ro w a n y c h przez sanację i endecję!

; ; " ych f,rzez ^ c ie k ły c h w ro g ó w w s z e lk i.h re fo rm społecznych

f a śmieszna u to p ia m usiała je d n a k pryskać, ta n iedojrzałość ideowa m usiała szybko ustępować w okresie po w yzw oleniu, k ie d y obóz dem okra ­ c ji lud ow e j o b ją ł władzę w Polsce i p rz y s tą p ił do rea lizow ania re fo rm społecznych w Polsce.

Juz w k r o t k i czas po zakończeniu w o jn y , d la każdego, k to p a trz a ł naw et n a jb a ra z ie j uprzedzonym i oczyma na tę rzeczyw istość, m usiało stawać się ja s n y m : P olska Ludow a, to P olska niepodległa, to państw o suwerenne, państw o, w k tó ry m rzeczyw istym gospodarzem je s t naród polski. N aw e t d la n a jb a rd z ie j zaślepionych m usiało stawać się coraz b ar dziej ja s n y m : lim a podziału nie idzie pom iędzy „L o n d y n e m “ , k t ó r y rze-

(11)

kom o b ro n i niepodległości, a obozem dem okratycznym , k tó r y tą niepo­

dległość rzekom o lik w id u je . Idzie ona pom iędzy obozem re fo rm społecz­

n ych w Polsce, a obozem w yzysku i k rz y w d y społecznej, idzie pomiędzy ty m i, k tó rz y b u d u ją now ą niepodległą Polskę, o p a rtą o Odrę, N ysę Ł u ­ życką i B a łty k , a ty m i, k tó rz y d o p ro w a d zili Polskę do k a ta s tro fy w rześ­

n io w ej, a k tó rz y te ra z u s iłu ją ją pchnąć znów w aw anturę, k tó ra może przynieść n arod ow i polskiem u nieobliczalne szkody.

R eakcja p ró bu je zamazać tę lin ię podziału. R eakcja d e kla ru je , że nie je s t ona przeciw na re fo rm o m społecznym, że zawsze sta ła na ich g ru n ­ cie, że jed ynie zwalcza fo rm y ich przeprow adzenia przez obóz dem okra­

ty czn y, że chodzi je j o przeprowadzenie ty c h re fo rm w sposób o stro żny i rozw ażny.

A le te zapewnienia nie w y trz y m u ją p ró b y rzeczyw istości. N ie można pogodzić ze sobą „zasadniczej“ zgody na re fo rm ę ro ln ą z m ordow aniem ty c h , k tó rz y ją re a liz u ją , ze znęcaniem się nad fo rn a la m i i chłopam i, k tó ­ rz y z n ie j k o rz y s ta ją . W p ra k ty c e podziemie przeszło do w alki czynnej, walki zbrojnej przeciwko reformom społecznym w Polsce. W o g n iu te j w a lk i, w ja s k ra w y m św ietle p r a k ty k i obozu reakcyjnego, ukazało się w y ­ raźnie jego oblicze — zwierzęce, faszystow skie oblicze obroń cy w y z y s k i­

waczy, o brońcy w ielkieg o k a p ita łu i obszarnictw a. To oblicze m usiało od­

pychać odeń ty c h jego zw olenników , k tó rz y sam i chcieli re fo rm , choć w ie rz y li, że „L o n d y n “ z d o ln y je s t do ich przeprowadzenia. M usiało o d p y­

chać ty m b ardzie j, im b ardzie j k ła m liw y m i o k a zyw a ły się b u jd y o „so- w ie ty z a c ji“ , b u jd y o „siedem nastej republice“ , b u jd y o zagrożeniu n ie­

podległości.

Cała p o lity k a re a k c ji p o ls k ie j o p a rta b y ła na o rie n ta c ji anglosaskiej.

R ozw ój w ypa dkó w pow ojennych p rz y n ió s ł g orzkie niespodzianki tym , k tó rz y od anglosaskiej p ro te k c ji spodziew ali się ja k ic h k o lw ie k realnych k o rz y ś c i d la narodu polskiego.

O rie n ta c ja lon dyń ska okazała się orientacją na protektorów Niemiec, na p o lity k ó w , p rze ciw sta w iających się n a jb a rd z ie j is to tn y m interesom P o lski. Je śli e m ig ra cja lo n d y ń s k a m ogła z le k k im sercem w yrzekać się Szczecina i W ro cła w ia , to w k ra ju nie m óg ł tego uczynić żaden Polak.

M o w y B yrnesa i Bevina, m u sia ły w yw ołać k o le jn y w strząs w śród ty c h zw ole nn ikó w podziem ia, k tó rz y , nie będąc z n im zw iązani interesa m i k la ­ sow ym i, w ie rz y li, że obóz „L o n d y n u “ reprezentuje in te re s y P o lski.

Proces Rzepeckiego, stanow isko oskarżonych tego procesu, b y ły w y ­ razem w p ły w u w s z ystkich ty c h czyn ników na część reakcyjnego podzie­

m ia. Z ryw a nie z ideologią, w k tó rą się w ie rz y ło , uśw iadam ianie sobie, że szło się fa łszyw ą , zbrodniczą drogą, m a n ie w ą tp liw ie coś tragicznego w sobie. W procesie Rzepeckiego b y ł te n odcień tra g e d ii, odcień o dku ­ pienia w in przez ich jasne przyznanie. Przyznanie się do w in y oskarżo­

nych, w ty m procesie nie u b liż y ło im , przeciw nie sta n o w iło dla n ie k tó ry c h z n ich n ie w ą tp liw ie a k t w iększej odw agi, aniżeli b y je j w ym agało dalsze trw a n ie w beznadziejnym uporze.

O p inia dem okratyczna p rz y ję ła zeznania oskarżonych w procesie Rze-

Roman W erfel — Po procesach

(12)

\

peckiego, ja k o p rze ja w procesów, d oko nu ją cych się w znacznej części podziemia, ja k o odchodzenie od tego podziemia ludzi, któ rzy się doń tył ko zabłąkali, ale którzy klasowo, społecznie do niego nie należą Wiedzie lism y, że ta k ic h lu d z i je s t w ielu, są setki, a może tysiące. K ie d y oficero wie A . L . p is a li lis t do Prezydenta w spraw ie skazanych, k ie d y P rezydent u ła s k a w ił większość oskarżonych w ty m procesie — to w id z ie liś m y w tv m wszyscy COS W IĘ C E J , aniżeli a kt łaski w stosunku do jednostek

wT

dzieliśm y rękę w ycią g n ię tą do w szystkich, k tó rz y ty lk o z a b łą k a li sie na manowce, k tó rz y znaleźli się w szeregach „lo n d y ń s k ic h “ dlatego bo chcieli w alczyć o wolność P o ls k i przeciw ko niem ieckiem u najeźdźcy a potem ześlizgnęli się do rea kcyjn e go podziem ia, k ie ro w a n i nie w łasnym k asowym interesem, me zakorzenioną ju ż nieodw racalnie fa s z y s to w s k i ideologią, lecz fa łs z y w y m i uprzedzeniam i i poglądam i, k tó re p ry s k a ją

w św ietle now ej rzeczyw istości. 1 y J4

N ied łu go po procesie Rzepeckiego przyszła am nestia i a k c ja u ja w ­ niania. U ja w n iło się k ilk a d z ie s ią t ty s ię c y ludzi, dotąd zw iązanych z pod­

ziemiem. To masowe u ja w nien ie p o tw ie rd z iło słuszność naszej oceny słusz nośc naszego przekonania, że ludzie, nie związani z podziem iem ’swymi

interesami klasowymi odeidn nd swymi

wem fa k tó w p i e r w L e g o ^ d l d i o T j ^ ^

Iro c e s k ra k o w s k i ukazał nam oblicze te j zasadniczej k a d ry podziem ia.

dzif“ t e S S : T esu krakowskiego ~ to lu-

ko w icie d la w s zystkich asn? L Z ™ ’ ^ 8 ta ło Się J'UŻ Cał' t WTkd Z a U d o w e j w ^Polsce urno“ s ^ u ż ^ T

doborze,!ayk ^ c r m “ io d "h % Pra c y °' ^ ich

częśc^ ty c h s w l ± Z t y c h t T s L i c h '

obrońcy interesó w w ielkieg o k a p ita łu i obszarnictw a Y K a rczm a rczyk — sa na cyjn y wice-wojew oda, i to w d o d a tk u w ice-w oie Z ^ w y t o ^ J l 9 3 ^ / 1Ce' T jeW° da ” kreSWWJ“ - ° s ta fin > Poseł do S ej­

m u z w yb o ró w 1935 r „ z w yb o ro w z b o jko to w a n ych przez w s z w d k irh d l iKjwicz^0— m a jo r k T p^ i lu d z i w Polsce' W reszcie Tuma^

• . „ JOrA K - ° . p ., pozm ej o iic e r sztabow y p u łk u L e g ii Akade S S ; \ r a S Us,e f Ó S T * " ' 80 ” k ° — • -

noi ^ ¿ ł ę O N R -o w skim i burszam i. O to pierw sza tr ó ik a te i W a p a ^ nyp ^ Z Y S T O l ^ ™ ? WiCieli Sanacyjneg0 aParatu państwowego, k lT s h m S o Z " Y K I V " ' R V - » » » “ *» W IN O W A J C O »

J a k się okazuje, sanacyjne ją d ro , zdając sobie sprawę ze sw ej nie- p op niam o sci w narodzie, p rz y g o to w y w a ło sw ój p o w ró t do w ład zy d ro ga okrężną, przez a p a ra t w ojs k o w y , k t ó r y opanow any b y t niem al c a łk o w ite

Roman W erfel — Po procesach

(13)

przez sanację. Z początku, k ie d y 'a k c ja w o jsko w a i a k c ja cy w iln a nie b y ły jeszcze powiązane ze sobą, Z. W. Z. tw o rz y ł k a d ry „a d m in is tra c ji zastępczej“ — w yznaczył k a n d y d a tó w na w ojew odów , s ta ro stó w i apa ra t w ład zy na okres po w yzw oleniu. Później, k ie d y n a stą p iła pewna k o o rd y ­ nacja całej a k c ji, k ie d y inne „lo n d y ń s k ie “ ugrup ow a nia polityczne, za­

zdrosne o przewagę sanacji w organizacjach w ojsko w ych , p o sta no w iły w ydrzeć je j z d ło n i p rz y n a jm n ie j a d m in is tra c ję cyw iln ą, sa natorzy pozor­

nie u s tą p ili. P rz y s z li w ojew odow ie i starostow ie, w yznaczeni zo stali spo­

śród endeków, czy „lo n d y ń s k ic h “ ludow ców. A le równocześnie p rz y A . K . p o ja w iła się N O W A in s ty tu c ja : k a d ry ludzi, co do k tó ry c h nazw y is tn ie ­ ją dosyć sprzeczne w a ria n ty , ale k tó ry c h fu n k c ja została sprecyzowana bardzo d okła d n ie : m ie li o n i być ko m isarza m i c y w iln y m i p rz y w o jsku w pierw szych dniach w yzw olenia. Gdzie b y ła b y więc w ładza w ty m o k re ­ sie — u n ie-sanacyjnych w ojew odów i sta ro stó w , pozbaw ionych ja k ie g o ­ k o lw ie k a p a ra tu wykonawczego, ja k ie jk o lw ie k egzekutyw y?, czy też u sana cyjn ych „k o m is a rz y c y w iln y c h p rzy w o js k u “ , rozporządzających u z b ro jo n y m ram ieniem tego w o js k a ?

Jeśli k o m u k o lw ie k odpowiedź na to p ytan ie w yda w ałab y się w ą tp liw a

— - to zakres fu n k c ji spełnianych ju ż w czasie o k u p a c ji przez ty c h „ k o ­ m is a rz y “ w ystarcza, aby usunąć wszelkie w ą tp liw o ści. Im w łaśnie podpo­

rządkow ane b y ły sław etne „B ry g a d y W yw iadowcze ( „B . W . ). N a s to ­ le sędziow skim leżał w y s o k i stos „fis z e k “ , sporządzonych podług in s t r u k ­ c ji k ie ro w n ik a te j ro b o ty w K ra k o w s k ie m — p. K a rczm a rczyka przez członków „B . W .“ . B y ł to d o k ła d n y w ykaz lu d z i o przekonaniach postępo­

w ych ¡/"dem okratycznych. Przeznaczenie tego w ykazu m ogło być ty lk o je ­ d no : m ia ł on służyć w pierw szych dniach po w yzw oleniu, ja k o podstaw a p rz y aresztow aniu i „lik w id o w a n iu “ podejrzanych o tendencje antysa- nacyjne.

Do ro b o ty te j p rz y k ła d a ła sanacja niem ałą wagę. K ie ro w a ł n ią w szta­

bie A . K . M uzyczka, podporządkow any bezpośrednio p łk . „G rz e g o rz o w i“ — Pełczyńskiem u, „s z a re j e m in e n c ji“ sa na cyjn ej w A. K . Rzucano do n ie j najlepszych w y w ia do w ców ; w K ra k o w ie np. skierow ano do „B . W . S trz a ł­

kow skiego. o rg a n iz a to ra n ie w ą tp liw ie w y s o k ie j klasy. Posiadał on rozga­

łęzione k o n ta k ty w yw iadow cze w sztabie n ie m ie c k im ; kazano m u z nich zrezygnow ać i poświęcić się szpiegow aniu w łasnych rodaków . „L u d z ie b u n to w a li się przeciw ko te j robocie“ — m ów i S trz a łk o w s k i. B u n to w a li się, ale P R A C O W A L I.

W a rty k u le , um ieszczonym w je d n y m z poprzednich num erów „ N o ­ w ych D ró g “ , p o s ta w iliś m y tezę że je d n y m z plusów , ja k im i rozporządza­

ła d em okracja polska, b y ł fa k t, że w ie lk i k a p ita ł i obszarnictw o nie ro z­

porządzały w Polsce, w okresie w yzw olenia w łasn ym aparatem p aństw o­

w ym , g dyż ich a p a ra t p ań stw ow y został zd ru zg o ta n y w rezultacie klę ski w rześniow ej. W św ietle w y n ik ó w procesu k ra ko w skie g o w ypada nam n ie ­ co zm ienić to tw ierdzenie. A p a ra t p ań stw ow y sanacji, a p a ra t p ań stw ow y w ielkieg o k a p ita łu i obszarnictw a IS T N IA Ł w te d y w Polsce pp. M uzycz­

ka, K a rc z m a rc z y k i S trz a łk o w s k i, stanow ią n ie w ą tp liw ie ogniw a tego

Roman W erfel — Po procesach

(14)

Roman W erfel — Po procesach

a p a ra tu . A parat ten był jednak dopiero w Z A L Ą Ż K U , a szybkie objęcie władzy przez obóz demokratyczny N IE P O Z W O L IŁ O M U N A B R A Ć S IŁ N IE P O ZW O L IŁ O M U F U N K C JO N O W A Ć . A p arat ten istniał, ale był S Ł A B Y i ZO STA Ł R O Z B IT Y od razu w pierwszych godzinach po w y­

zwoleniu.

To stwierdzenie rzuca nowe ś w ia tło rów nież na aresztow ania w śród AK -ow ców , aresztowania, k tó re władze nasze zmuszone b y ły p rze p ro ­ wadzać w n ie k tó ry c h terenach bezpośrednio po ich w yzw oleniu. A re szto ­ w ania te w y w o ła ły sporo z łe j k r w i — naw et u lu d z i skądinąd nie u le g a ją ­ cych łatw o re a k c y jn e j dem agogii. A le właśnie, w św ietle tego, co w y k a ­ zał proces k ra k o w s k i, konieczność ty c h aresztow ań — nie oznacza to rzecz jasna, konieczności każdego poszczególnego, dokonanego w ow ym czasie aresztow ania — sta je się jasna. A K -o w c y , k tó rz y uznaw ali na­

dal „rz ą d lon dyń ski, b y li podporządkow ani w łaśnie tem u sanacyjnem u dow ództw u, kie ru ją ce m u równocześnie ro b o tą „B . W .“ . Pozostając na w olności, s ta lib y się o ni zbrojnym ramieniem „B. W .“, zbrojnym ra m ie ­ niem Karczmarczyków i Muzyczków, s ta li b y się czyn nikiem k r y s ta liz a c ji w ielkiego k a p ita łu i obszarnictw a, przeciw staw nego a p a ra to w i d e m o kra cji lud ow e j, s ta li b y się ośrodkiem, prącym do W O J N Y D O M O W E J W K R A ­ JU. A resztow ania ich nie spow odow ały, ja k się zdaje n ie k tó ry m , niepo­

trzebnego za ją trz e n ia stosunków , lecz przeciw nie — oszczędziły Polsce okropności w ojny domowej.

W kadrze lu d z k ie j, na k tó re j w te j chwili opiera się podziemie, p o ja ­ w ia ją się coraz częściej ludzie, k tó rz y nie b ra li w ogóle u działu w walce z N iem cam i. C h a ra k te ry s ty c z n y je s t tu p rz y k ła d Langnera, człowieka, k tó r y p o tr a fił pogodzić ze sw ym p o lskim sumieniem m alow anie sw a s ty ­ k i nad K ra kow em dla h itle ro w s k ie g o g u b erna to ra W iićh te ra , ale k tó r y w W iN -ie , w walce przeciw ko d e m o kra cji p o ls k ie j doszedł do sta no w iska szefa propagandy, szefa niezw ykle pom ysłowego, stosującego w sw ej ro ­ bocie iście goebbelsowskie ch w y ty . W idocznie — d la lu d zi tego ty p u N ie ­ miec nie b ył ta k g ro źn ym w rogiem , ja k lud p olski, sięgający p o 1 władzę we w łasnej ojczyźnie. Ten element lu d z k i je s t n ow y w naszym podzie­

m iu. N ie s p o tk a liś m y go zupełnie np. w procesie Rzepeckiego.

Co cechuje całą tą, w ysuw ającą się na czoło w procesie k ra k o w s k im kadrę re a k c ji — to je j n ie zw ykle n iska „m o ra le “ , je j Z N IK C Z E M N IE N IE M O R A L N E . W szyscy ci ludzie — profesorow ie, p ra cow n icy spółdzielczy,

■ p ra c u ją na n o rm a ln ych posadach, ale równocześnie p o b ie ra ją z W iN -u pensję wcale pokaźną — pensję za swą działalność polityczną. Jest to z ja ­ w isko niespotykane w żadnym n o rm a ln y m ru c h u p o lity c z n y m , — m niejsza z ty m , podziem nym czy legalnym . Jest to natomiast zjawisko typowe dla S Z A JE K SZP IEG O W S K IC H .

N ie ty lk o je d n a k pensja płaćona za działalność w yw iadow czą, ch arakte ­ ry z u je tę nową kadrę W iN -ow ską. N ie m n ie j c h a ra kte rystyczn a d la je j z n ik - czemnienia je s t korespondencja m iędzy N ie p o kó lczyckim a Tum anowiczem.

K orespondencja ta świadczy, że N ie p o kó lczycki m ia ł Tum anowicza za de­

fra u d a n ta i k o m b in a tora, ale m im o ' t o z n im w spółpracow ał posługi-

(15)

Roman W erfel — Po procesach

w a ł się n im w robocie. Ta korespondencja — to też d okum ent niespo­

ty k a n y , w ja k im k o lw ie k ru c h u p o lityczn ym , p rz y p o m in a ją c y n a to m ia st zarówno swą treścią ja k tonem — ro zm ó w ki am e ryka ńskich gangsterów .

W reszcie rzecz o s ta tn ia — nie n a jm n ie j ważna. To ich zachowanie przed sądem. T akiego w idow iska, ja k k o n fro n ta c ja Starm acha i Eugeniusza R alskiego, sypiących się naw zajem i równocześnie w y łg u ją c y c h się od w ła ­ snych słów — można szukać w dziejach procesów p o lity c z n y c h św iata. To je s t obraz znikczem nienia m oralnego zasadniczej k a d ry podziemia.

To znikczem nienie nie je s t w y n ik ie m p rzyp ad ku. To nie przypadkow o zebrali się na ław ie oskarżonych ludzie tego w łaśnie m oralnego oblicza.

Ruch ro b o tn ic z y d z ia ła ł w podziem iu przez w iele dziesiątek la t. N ik t nie znajdzie w jeg o h is to r ii podobnie haniebnego obrazu. N ie p ła c iliś m y sutych p e n s ji za działalność w jego szeregach. S taw ien i przed sądem w ro ­ ga, klasow ego — św iadom i ro b o tn ic y hardo p a tr z y li m u w tw a rz. K i l ­ k u n a s to le tn i chłopcy, m łodzi ro b o tn ic y i chłopi, w ysoko d z ie rż y li przed sądem swą godność p ro le ta ria c k ic h re w o lu cjo n istó w . Działacze — o s k a r­

ża li reżym , k tó r y ich sądził.

R uch ro b o tn ic z y m ó g ł w ten sposób postępować, gdyż w y ło n iła go klasa, do k tó re j należy przyszłość, gdyż świadomość te j przyszłości za­

szczepił ru c h o w i robotniczem u n a u ko w y socjalizm , gdyż ka żdy uczestnik ruch u robotniczego czuł za sobą siłę s w o je j k la s y — s o lid a rn e j i z w a rte j, siłę mas rob otn iczych — w ie lk ie j p otęgi przyszłości, bojow ego h u fca s p ra ­ w ied liw ości społecznej.

Mieszczaństwo, z k tó re g o w y ro s ły k a d ry W iN , je s t klasą odmiennego ty p u . Jest to klasa, niezdolna ju ż dziś do poświęcenia i solidarności, n ie­

zdolna do w y trw a ło ś c i w walce. Mieszczaństwo nie m a ju ż przed sobą przyszłości. Mieszczucha w ych o w u je jego in d y w id u a ln y k ra m ik , rosnący jakże często nie ty lk o kosztem mas ludow ych, lecz także kosztem jego w łasnych b ra c i klasow ych. Mieszczaństwo ju ż daw no nie um ie w alczyć, um ie ty lk o ta rg ow a ć się z s iln ie js z y m i odeń, lu b też znęcać się nad ty m i, od k tó ry c h samo je s t silniejsze.

A k c ja „ O “ . A k c ja o p a rta na św iadom ym k ła m stw ie , na zastraszaniu ludzi, na szerzeniu o n ich oszczerstw, na szczuciu ic h przeciw ko sobie.

Cała o tch ła ń ła jd a c tw a o tw ie ra się przed czy te ln ik ie m doku m e ntów te j o sob liw ej a k c ji. N apróżno szu kalibyśm y podobnych pom ysłów w dzie­

ja c h ja k ie g o k o lw ie k ru c h u politycznego w Polsce. Podobną pogardą do człow ieka, podobnym cynizm em , św iadom ym , niem al ch lu bią cym się w ła ­ sną zbrodniczością odznacza się ty lk o jed na k s ią ż k a : „M e in K a m p f“

A d o lfa H itle ra . N o i — coś nie coś — k s ią ż k i jeg o polskiego naśladow cy:

A dam a Doboszyńskiego.

„C zarne lis t y “ N r. 2 (te — z r. 1946). O bejm ujące jed na kow ą niena­

w iścią w s z ystkich łud zi, s to ją cych na g runcie now ej rzeczyw istości p o l­

s k ie j: od k o le ja rz a —■ peperowca z Ja ro sła w ia do p ro feso ra W alerego Goetla, re k to ra A k a d e m ii G órniczej, od członków K o m ite tu W o jew ó dz­

kiego PPS do adw okatów , k tó rz y b ro n ili oskarżonych a u to ró w ty c h lis t.

„C zarne lis t y “ — coś w ro d z a ju in fo rm a to ra d la s k ry to b ó jc ó w (k tó rz y ,

(16)

Roman W erfel — Po procesach

zaznaczmy to mimochodem, w stosunku do szeregu zamieszczonych na ty c h listach, zd ołali ju ż skorzystać z zebranych do ich d y sp o zycji in f o r ­ m a c ji). „Czarne lis ty “ — w y m o w n y ko m e nta rz do zapowiedzi gen. A n ­ dersa: „P ow iesi się sto ty się cy h o ło ty , resztę się weźmie za m ordę i bę­

dzie sp okó j“ .

W reszcie: a kcja szpiegowska. D łu g ie w y k a z y g arnizo nó w W o js k a Polskiego na D o ln ym Śląsku, wzdłuż N is y Ł u ż y c k ie j. Szczegółowy w y ­ kaz s ta tk ó w i u zbroje nia p o ls k ie j f lo t y w oje nn ej. N ie kończące się w y k a ­ zy nazwisk dowódców jednostek w ojsko w ych . W szystko to grom adzone starannie, p rze fotog ra fo w yw a ne podług w szelkich zasad s z tu k i szpie­

gow skiej, przekazywane za pośrednictw em por. Thonesck do pewnej obcej ambasady w W arszawie, szmuglowane przez księdza M is z ta la do R zym u do gen. Andersa, w ysyłane za granicę n a jro z m a its z y m i k a n a ła ­ m i, przez łączniczki i k u rie ró w .

To wszystko, co na procesie Rzepeckiego dopiero się zarysowało od czego oskarżeni tamtego procesu odżegnywali się rozpaczliwie ’ to wszystko, czego narastanie skłoniło tam tych oskarżonych do kapitulacji do porzucenia i ujawnienia podziemnej roboty — tu ta j W Y R O SŁO W SY STE M , w system jaw ny, cyniczny, stanowiący już uboczną gałąź, już me, „wstydliwe miejsce“ ale najważniejszy odcinek, główną treść roboty

podziemia, roboty W iN .

3

I znowu trzeba s tw ie rd z ić : to nie przypadek. To nie w y n ik osobistych ty lk o w łaściw ości pp. K a rczm a rczyka i N iepokólczyckiego, O sta fin a i Eugeniusza R alskiego. To nieuchronne, nieuniknione następstwo sytu­

acji politycznej, w ja k ie j znalazła się nasza reakcja, to J E D Y N A pozo­

stająca je j jeszcze form a działalności.

Czym może operować szef propagandy W iN , w alczący o przyw rócenie w Polsce panow ania w ielkieg o k a p ita łu i obszarnictw a ? P ra w d a b y ła b y d op ra w dy z b y t m ało a tra k c y jn ą naw et d la jego k lie n te li. I ta k ta praw da w ybucha z u lo te k W iN -o w s k ic h nienaw iścią do re fo rm społecznych, do

„h o ło ty p eperow skiej“ , k tó ra śmie „urządzać zabawy w d a w n y c h ' szla­

checkich dw o ra ch “ . A le tą p raw dą nie m o b iliz u je on naw et zacofanych odłam ów narodu polskiego przeciw ko d e m o k ra c ji ludow ej.

Nasze sukcesy w odbudowie k ra ju , w n o rm a liz a c ji stosunków gospo­

darczych i p o litycznych , w zagospodarow aniu Ziem O dzyskanych s p ra w i­

ły , że szerokie m asy naw et ta część ty c h mas k tó ra jeszcze nie je s t na­

szą z przekonania, żyją już w formach życiowych, stworzonych prze»

obóz demokratyczny.

R e a k c ji pozostaje ty lk o kłamstwo, dywersja, fałszywa plotka. P lo tk a wyssana z brudnego palca, p lo tk a św iadom ie niepraw dziw a. Kłamstwo

— to BRO N T Y C H , P R Z E C IW K O K T Ó R Y M Ś W IA D C Z Y P R A W D A . Kłamstwo, dywersja, — to ostatnia broń reakcji polskiej, któ ra w ypar­

ta została z życia politycznego i pozbawiona znacznej części bazy ludz­

kiej, którą do niedawna jeszcze dysponowała.

Co pozostaje ja k o nadzieja w a rs tw ie pasożytniczej, k tó ra została p o b ita przez m asy ludowe, odrzucona przez większość n arodu ? Pozostaje je j ty lk o

(17)

nadzieja na obce bagnety, na obcą interw e n cję . T saldaris, szpieg na nie­

m ie ckiej służbie, rządzi dzisiaj, d zięki a n g ie lskim bagnetom i a m e ryka ńskim dolarom , b o h a te rskim narodem greckim , k t ó r y przez szereg la t trw a ł w walce z N iem cam i. O pom ocy A nglosasów m arzą re a kcyjn e g ru p y we w s z y s tk ic h k ra ja c h d e m o k ra c ji lud ow e j. Czy A nders czy Sosnkow ski m ają być g o rs i od T sald arisa? Dlaczego o ni m n ie j za słu gu ją na pomoc ty c h sa­

m ych bagnetów i ty c h samych d olaró w ? Poczucie słabości w ew n ątrz k ra ju , beznadziejność, je ś li idzie o s iły własne re a k c ji w narodzie p o l­

s k im — w szystko to k ie ru je ją w łaśnie na drogę wieszania się u klam ek obcych ambasad, każe je j ty m b a rd z ie j szukać pom ocy ty c h ambasad.’

A te j pom ocy nie o trz y m u je się przecież za darm o. N ie o trz y m u je się je j rów nież za d e klara cje s y m p a tii d lą w zniosłych celów anglosaskich mężów stanu. A m basady chcą konkretnych usług. A te konkretne usługi

— to właśnie W Y W IA D , to właśnie informacje szpiegowskie, informacje o tajemnicach państwowych, udzielane przedstawicielom mocarstw, któ­

rych wysokiej protekcji szuka nasza reakcja.

, Dyw ersja oparta na świadomym kłamstwie i rosnący udział czysto szpiegowskiej działalności w robocie podziemia — to zjawiska, w yn ika ją ­ ce z obiektywnego położenia reakcji polskiej. Pcha ją na tę drogę nieu­

błagana, nieunikniona konieczność, wewnętrzna logika je j w alki — w al­

ki klasy pobitej, pozbawionej oparcia w większości narodu, pozbawionej atrakcyjnych, mobilizujących masy haseł, tracącej w rosnącym stopniu pozostałych je j dotąd zwolenników, pozbawionej w przyszłym wewnętrz­

nym rozwoju narodu jakichkolwiek szans powrotu do władzy.

F a k t, że re a kcyjn e podziemie, ja k o bezpośrednia reprezentacja in ­ teresów w ielkiego k a p ita łu i obszarnictw a w rosnącym s to p n iu tra c i w p ły w na elem enty, nie związane z n im bezpośrednio sw ym i k la s o w y m i interesa m i — nie oznacza b y n a jm n ie j, że re zyg n u je ono z prób u trz y m a ­ n ia ty c h elem entów w sw oim zasięgu. W ie lk i k a p ita ł i obszarnictw o oraz w yrażające jego in te re s y sztaby s tro n n ic tw i u grupow ań re a k c y jn y c h wiedzą aż na z b y t dobrze, że ostateczna u tra ta w p ły w u ną te elem enty oznacza d la nich rów nież ostateczną klęskę.

Podziemie nie zaprzestaje w a lk i o duszę narodu. P row adzi ją zmie­

nionymi metodami. Jeśli w działalności właściwego podziem ia rośnie u dział ro b o ty w yw iadow czej i ro b o ty d y w e rs y jn e j — to w jego walce o m asy rośnie ro la jeg o e k s p o z y tu r: o rg a n iz a c ji leg aln ych opanowanych całkow icie przez podziemie lu b też „w ty c z e k “ podziem ia w organizacjach, w k tó ry c h p o lity k a zasadnicza sprzeczna je s t z p o lity k ą podziemia, ale k tó re w y d a ją się te m u podziem iu podatną glebą d la jego a k c ji.

Przewód sądowy w y ka za ł daleko idące pow iązania personalne pom ię­

dzy P S L a W iN . W ykazał, że pom iędzy k ie ro w n ic tw e m W iN a k ie ro w n ic ­ tw e m P S L is tn ia ła w zajem na w ym ia na m a te ria łó w o rg a n iz a c y jn y c h — naw et N A J B A R D Z IE J P O U F N Y C H — oraz w ym ia na poglądów na te ­ m a t zagadnień bieżącej p o lity k i. W yka za ł wreszcie — i to je s t b o d a j n a j­

ważniejsze — że lin ia m ik o ła jc z y k o w s k ie g o k ie ro w n ic tw a PS L p o k ry w a ła się w p e łn i z in s p ira c ja m i, ja k ie szły od W iN -u .

Roman W erfel — Po procesach

(18)

Roman W erfel — Po procesach

„W e w n ą trz S tro n n ictw a Ludowego — ra p o rtu je „Iz b a K o n t r o li“ je ­ szcze w końcu la ta 1945 r. — is tn ie je zdecydowanie antybolszew icka ko n ­ s p ira c ja w ew nętrzna“ .

„L u d o w c y — pisze o m iko łajczyko w ca ch „ F ilia “ tr z y miesiące później

— posiadają m im o u ja w n ie n ia się nadal k o n s p ira c y jn y ośrodek k ie ro w n i- czo-dyspozycyjny, kto re g o zadaniem je s t ustalenie lin ii postępow ania p a r tii i k ie ro w n ic tw o -pracą. W idzą o ni w PP R swego p rze ciw n ika i ro z­

poczęli z n im walkę---“

Cel te j w a lk i je s t jasno o kre ślo n y k ilk a w ierszy n iż e j:

„ W m yśl uchw ały p ow ziętej na ta jn y m posiedzeniu, lu d o w cy m aja uchw ycić w swe ręce w szystkie urzędy, aby u m o żliw ić działalność p ra ­ wem u rządow i.“

więc z okresu , k ie d y p.

ze do C y ta t pierw szy pochodzi z L A T A 1945 — a

M ik o ła jc z y k dopiero co b y ł p o w ró c ił do k ra ju , k ie d y t y s ią c ' uczciw ych ludow ców jeszcze me zdawało sobie spraw y, dokąd s te ru je jeg o p o lity k a k ie d y to c z y ły się jeszcze p e rtra k ta c je o jego pozostanie w S tro n n ic tw ie L u d o w y m W iN -ow scy szpiedzy ju ż w te d y w iedzieli do czego zm ierza jv,ł Ml1kołaj<]:Zyk' . 1 nle Jest lch — a ni P- M ik o ła jc z y k a w iną, że w y s iłk i p M ik o ła jc z y k a me o tw o rz y ły jego d ro g i „p ra w e m u rzą d o w i“ pp Raczkie-

wicza, Sosnkowskiego i Andersa. 11 ZKle

Dalsze sprawozdania szpiegowskie w y k a z u ją , ja k ważnie W iN śledził za działalnością PSL, ja k rad ow a ł się jego p rze jś c io w y m i sukcesami, ja ­ kie naw iązał z n im i nadzieje.

Z acytujem y, ja k o c h a ra k te ry s ty c z n y ty lk o jeden jeszcze ustęp spraw ozdania „ Iz b y K o n t r o li“ z lutego 1946:

„Społeczeństwo ż y je nadzieją zm ian na lepsze. Jako podstaw a zm ian na lepsze brane są pod uwagę dwie ew entualności:

a ) z b ro jn y k o n f lik t m iędzy A nglosasam i a ZSRR

b ) zw ycięstw o w w yborach b lo ku PS L i SP, reprezentowanego g łó w ­ nie przez s tro n n ic tw o pierwsze“ .

P. M ik o ła jc z y k fig u r u je tu więc bezpośrednio po „trz e c ie j w o jn ie “ ia- ko o s ta tn ia nadzieja re a k c y jn y c h b a n k ru tó w .

PSL, a conajmniej mikołajczykowskie kierownictwo PSL szło linią która była również linią W iN , działało pod inspiracją W iN -u . Pomiędzy W iN a PSL istniała nie tylko ścisła łączność osobista, lecz również nie mniej ścisła wspólnota ideologiczna. Wszystkie zasadnicze wytyczne W iN były w praktycznej polityce realizowane przez PSL.

O kreśla liśm y w ie lo k ro tn ie m ik o ła jc z y k o w s k ie k ie ro w n ic tw * P S L ja k o ekspozytufę, ja k o le g a ln y szyld podziemia. W św ietle procesu k ra k o w ­ skiego określenie to je s t w p ełni uspraw iedliw ione.

P S L nie b y ło je d n a k je d yn ą nadzieją W iN .

P rzyw ód cy W R N nie zasiadali na ław ie oskarżonych w K ra k o w ie . D la ­ tego też m n ie j b y ło o nich m ow y i w to k u procesu. A le w dokum entach sp ra w y z n a jd u je m y o lb rzym ie bogactw o m a te ria łó w o ich działalności.

W c yto w a n ym pow yżej raporcie „ F i l i i “ z g ru d n ia 1945 r. je s t m owa nie ty lk o o m iko łajczyko w ca ch, lecz rów nież o W R N . „ F ilia “ uważa naw et

(19)

że różn ią się o n i od p. M ik o ła jc z y k a na sw o ją korzyść, gdyż posiadają

„s p rę ż y s tą organizację p a r ty jn ą “ .

„Zadaniem W R N — in fo rm u je „Iz b a K o n t r o li“ d nia 1 styczn ia 1946

— je s t opanowanie w ładz okręgow ych i doprowadzenie do K ongresu p a r­

ty jn e g o , na k tó ry m zam ierza przeforsow ać swe p o s tu la ty i opanować władze centralne. Wobec w spó łpracy z PP R za jm u je W R N stanow isko zdecydowanie negatyw ne.“

G rupa W R N 0129 (Ż u ław skieg o) — pisze ta sama in s ty tu c ja w m arcu, po w ejściu do PPS z końcem g ru d n ia 1945 zaczęła realizow ać swe zam ia­

r y (ra p o rto w a n e przed dwom a m iesiącam i).

W styczn iu i lu ty m przeprow adza prace organizacyjne, polegające na:

1) Z akła da niu now ych k ó ł na terenach w k tó ry c h PPS posiada zwo­

lenników , lecz k tó re trz y m a ły się dotychczas w rezerw ie ze w zględu na p o lity k ę o fic ja ln e j PPS.

2) w e rb u n ku b y ły c h i now ych członków, k tó rz y z powodu podanego w punkcie 1) dotychczas do p a r tii nie należeli.

3 ) opanow yw aniu w ładz p a rty jn y c h przez W R N i e lim in o w a n iu p r z y ­ wódców lew icow ych i w spó łpracu jących z P P R ."

D a le j id ą tu szczegółowe sprawozdania. O to parę p rz y k ła d ó w z tego samego d o k u m e n tu :

„O becnie PPS zaczyna oczyszczać swe szeregi. Zarząd PPS w 0165 opanowało W R N ....PPS na terenie 0151 m a po P P R najw iększe w p ły w y w życiu p o lity c z n y m . D n ia ...odbyło się w 0152 nabożeństwo za poległych i straco nych ż o łn ie rzy A .K . Po nabożeństwie odbyło się w lo k a lu PPS 0153 przyjęcie d la zaproszonych gości, przeważnie — uczestników ruch u a k c ji podziem nej. W szystkie przem ów ienia — a b y ło ich z g órą dziesięć

— b y ły n ie przych yln e d la dzisiejszego u s tro ju . W iększość przem ówień w y g ło s ili PPS-owcy, k r y ty k u ją c a naw et odgrażając się tow arzyszom z P P R .“

T a kich ra p o rtó w je s t bardzo wiele. W ięcej naw et, niż z działalności P S L i b ard zie j szczegółowych. W idać W iN uważał P S L i ta k za pewną —

„P S L b y ła dla nas b ra tn ią o rganizacją, do P S L nie p o s y ła liś m y w ty ­ czek“ — s tw ie rd z ił przecież w sw ych zeznaniach S trz a łk o w s k i, — pod­

czas, g dy s y tu a c ja w PPS b y n a jm n ie j nie b y ła ta k dla ń k o rzystn a .

„P ra c a lu d z i z W R N — sk a rż y się jedno ze sprawozdań — n a p o ty k a na duże tru d n o ś c i.“

„C K W PPS — c zyta m y w in n y m — d y k tu je postępowanie o rg a n iza ­ c jo m p a r ty jh y m i przestrzega jego ry g o ry s ty c z n e g o w ykon an ia. N a jb a r­

dziej s z ko d liw ym w C K W PPS je s t 020 (to w . Stefan M a tu s z e w s k i)“

Jednak w yw ia d o w c y z W iN -u nie tra c ą n adziei:

„Ż u ła w s k i — oświadcza „S to c z n ia “ w k w ie tn iu 1946 — zapewnia że ta k ty k ę u zgo dn ił z M ik o ła jc z y k ie m , że do rozłam u doprow adzi, że je s t to o s ta tn i cel jego życia. Sukcesy, ja k ie o s ta tn io osiągnął, są znaczne.“

J a k w id zim y, W iN w iązał z W R N nie m niejsze nadzieje, niż z PSL-em . Znaczenie W R N i P S L d la W iN -u polegało nie ty lk o na legalności P S L i legalnych m ożliwościach W R N . Polegało przede w s z y s tk im na m ożliw oś-

Roman W erfel — Po procesach

(20)

Roman W erfel — Po procesach

\

ci m askow ania się ideologicznego. Zarów no PSL, ja k W R N w ystę po w a ły na zew nątrz ja k o g ru p y akceptujące zasadnicze re fo rm y społeczne P K W N , ja k o g ru p y , stojące fo rm a ln ie na g ru ncie now ej rzeczyw istości p o ls k ie j!

To daw ało im nie ty lk o większe m ożliw ości dzia łan ia legalnego. To dawa­

ło im możność docierania do ludzi i do warstw, które JUŻ N IE P O S Z Ł Y ­ B Y za rzeczywistym, właściwym programem reakcyjnego podziemia któ­

re JU Ż D Z IS IA J nie chcą powrotu czasów przedwrześniowych, nie chcą panowania kapitalistów i obszarników. W tym P O L IT Y C Z N Y M oszustwie b y n a jm n ie j nie ty lk o w nadużyciu d em okratyczne j legalności, tk w i spe­

cyficzna treść P S L i W R N , na ty m polega ich szczególna ro la w syste­

mie w a lk i re a k c ji o p o w ró t do w ładzy, o przyw rócenie w Polsce panow a­

nia w ielkiego k a p ita łu i obszarnictw a.

W iN żądał od PS L i W R N , aby zachow ując sw oją specyficzną te rm in o ­ logię w p ra k ty c e p ro w a d z iły p o lity k ę zgodną z jego w y ty c z n y m i Żądał

— z pełnym powodzeniem.. W p ra k ty c e — P S L i W R N (to o sta tn ie — rzecz jasna — ty lk o w m iarę swych bardzo skrom nych m ożliwości.. ) za każdym razem szło po lin ii W iN .

W iN chciał zerw ania solidarności narodu polskiego p rz y referendum — PS L i W R N rz u c iły hasło jednego „ N ie “ .

W iN chciał rozb icia b lo k u wyborczego. P. M ik o ła jc z y k i jeg o gierm ek p. Żuławskr, w y s ta w ili odrębne lis ty przeciw ko B lo k o w i D em okratycznem u.

W iN dom agał się k o n tr o li w y b o ró w w Polsce przez Anglosasów . P. M i­

k o ła jc z y k w ysun ął to samo żądanie wobec d zie n n ika rzy zagranicznych.

W iN m ia ł pełne zrozum ienie d la konieczności pewnego m anew row ania ze s tro n y jego leg aln ych i p ółlegalnych p a rtn e ró w . R ozm ow y K o ta z Bucz­

kiem na te m a t w yd a n ia przez W iN u lo tk i, pozornie p otę pia ją ce j p M ik o ­ ła jc z y k a , opowiadanie Kw iecińskiego, ja k to W iN w ysu n ą ł hasło ' dwóch

„ N ie “ p rz y referendum ja k o „zasłonę d ym n ą “ d la osłonięcia sw ej ści­

słej solidarności z P S L — to bardzo w ym ow ne p rz y k ła d y tego zrozum ienia.

P o tw ie rd z a ją to i spraw ozdania wywiadowcze.

Z b y t lewicowe p o g lą d y n ie k tó ry c h członków P S L w y w o łu ją czasami pewne zastrzeżenia i w ą tp liw o ś c i — pisze „Iz b a K o n tr o li“ w m arcu 1946 r

— w ty c h w ypadkach je d n a k ludzie tłum aczą sobie, że mówcy P S L M USZA prowadzić taką politykę POD N A C IS K IE M P P R “ .

„Ż u ła w s k i — pisze „S to c z n ia “ , w tym że czasie — m usi Z E Z R O Z U M IA ­ Ł Y C H W Z G LĘ D Ó W postępować bardzo ostrożnie, aby pzed czasem nie odsłonić k a rt i nie narazić sw ych szeregów na lik w id a c ję “ .

Ta pobłażliw ość podziem ia na ideologiczne „d z iw a c tw a “ jego peese- lo w skich i W R N -ow skich so ju sznikó w je s t pouczająca. Rzuca ona ś w ia tło na mechanikę fu n k c jo n o w a n ia b lo k u reakcyjnego, na sto su n ki pom iędzy poszczególnym i u gru p o w a n ia m i tego b lo ku .

Hegem onia, k ie ro w n ic tw o całego b lo k u rea kcyjn e go spoczywa w ręku podziemia, a jeszcze ściślej m ów iąc: w rę k u sanacyjnego, sprzym ierzone­

go z n a jb a rd z ie j sfaszyzow anym i odłam am i endecji, trz o n u tego podzie­

m ia. T a k m usi być, gdyż ten trz o n w yra ża w fo rm ie n a jb a rd z ie j s k r y s ta li­

zowanej, n a jb a rd z ie j jasn ej, in te re s y klas, k tó ry m służy podziemie. Ten

0

(21)

trzo n trz y m a poprzez pow iązania personalne i zależność id e o lo g ic z n ą __

mocno w garści sztaby P S L i W R N . Pozwala im na pozorne „o d c h y le n ia “ polityczne, gdyż je s t pewien ich zasadniczej w ierności d la obozu re a k c ji, a te „o d c h y le n ia “ pow iększają m ożliw ości m anew row ania sztabów W R N i PSL. Zasadnicza lin ia a ta k u ty c h sztabów określona je s t je d n a k przez s tra te g ię ogólną b lo k u reakcyjnego.

Podziemie żąda od P S L : „W y p rz y jc ie PPR, w y p rz y jc ie S L ze w s i! P o ­ stawcie wieś przeciw ko „L u b lin o w i“ !

Podziemie żąda od W R N : „R o z b ijc ie współpracę pom iędzy PPS i P P R !“

Jeśli te zasadnicze w ytyczne podziem ia przetłum aczyć na ję z y k na ­ szych, m a rk s is to w s k ic h fo rm u ł — to trzeba powiedzieć: głó w na lin ia ude­

rzenia podziem ia idzie na rozbicie poprzez P S L sojuszu ch ło psko -ro bo tn i- czego i na rozbicie poprzez W R N je d n o lite g o fr o n tu robotniczego. Ude­

rzenie podziem ia k ie ru je się w dwa zasadnicze f ila r y d e m o k ra c ji lu d o w e j w Polsce: w sojusz chłopsko - ro b o tn ic z y i w je d n o lity fr o n t polskiego p ro le ta ria tu .

To znaczy : k ie ro w n ic y podziem ia d z ia ła ją po ła jd a cku , fo rm u łu ją źle, ale zdają sobie dobrze sprawę z tego, gdzie leżą głów ne źródła naszej siły, na ja k ic h odcinkach d ecydują się losy P o lski.

* « * *

D obiegam y do końca naszej a n a lizy — a n a lizy nie pełnej, o grąniczają- ce j się do n ajw ażn ie jszych je d y n ie zagadnień.

Podziemie przeszło poważne prze m ia ny wew nętrzne. O dpłynęła odeń część jego kadrów , zdobyta przez nie w okresie n iem ieckiej o ku p a cji, nie związana z n im k la s o w y m i interesam i, a ni też pełną ideologiczną zależ­

nością. Została, w y ło n iła się ja k o jego zasadniczy kościec, jeg o w łaściw a baza społeczna — obroń cy interesów w ielkieg o k a p ita łu i obszarnictw a, o p ie ra ją c y się o najzam ożniejsze w a rs tw y mieszczaństwa w mieście i n a j­

bogatsze elem enty chłopskie na wsi. Stąd określone oblicze m oralne pod­

ziem ia: oblicze zw yro dn ien ia m oralnego. Z p sych o lo g ii te j w a rs tw y , a za­

razem z rozpaczliwego, beznadziejnego położenia p olitycznego obozu re a k ­ c ji w Polsce w y n ik a rosnąca, decydująca wręcz ro la , ja k ą w jego dzia­

łalności o d g ry w a d yw e rsja , świadome kłam stw o, rafin ow a ne szkodnictw o gospodarcze i polityczne, wreszcie — zw y c z a jn y w yw ia d, w o js k o w y , eko­

n om iczny i p o lity c z n y , u p ra w ia n y w interesie obcych m ocarstw , na k tó ­ ry c h pomoc lic z y obóz podziem ia polskiego.

A le równocześnie podziemie toczy nadal w alkę o w p ły w na masy, na naród. Toczy w rosnącym s to p n iu za pośrednictw em PS L i W R N , k tó re swą zasadniczą solidarność z reakcją, u k ry w a ją za pozornym uznaniem konieczności re fo rm społecznych i przez to m a ją ła tw ie js z y dostęp do mas ludow ych. Toczy — kontrolując, inspirując i kierując robotą W R N i PSL.

Is tn ie je u nas naw et w śród n ie k tó ry c h d em o kra tó w — teoria, że w a lk a klasow a w Polsce będzie tra c ić na ostro ści w m iarę n o rm a liz a c ji stosun­

ków, ze podziemie będzie n ie ja k o autom atycznie w ym ierać, że k la s y w y z y ­ skujące pogodzą się ze sw oją klęską.

Roman W erfel — Po procesach

(22)

Roman W erfel — Po procesach

Jest to te o ria głęboko, zasadniczo F A Ł S Z Y W A .

A k ty w n a część klas pasożytniczych będzie próbow ała szukać zaczepie­

nia w narodzie, w masach ludow ych. T y m je j usiło w a nio m s p rzyja ć będzie szereg czyn ników : żywe jeszcze re s z tk i b u rż u a z y jn e j id e o lo g ii w masach oddziaływ anie rea k c y jn y c h k ó ł k le ru , pozostałości ideowe faszyzm u, prze­

kazane nam w spadku przez niem iecką okupację, wreszcie — tru d n o ś c i okresu powojennego, okresu odbudow y, trud no ści, zaostrzane jeszcze przez p ró b y b lo kad y gospodarczej, podejm owane w stosunku do P o ls k i przez zagranicznych p ro te k to ró w i p rz y ja c ió ł re a k c ji p o ls k ie j. R eakcja będzie podejm ow ała te p ró b y zaczepienia za pomocą sw ych zamaskowa nych ekspozytur, ta kich, ja k im i dziś są P S L i W R N , ale nie ty lk o za po­

mocą nich. p

Trzeba się liczyć z ty m , że re a k c ja może zm ieniać fo rm y sw ej d zia łał ności. W iele przem aw ia za ty m , że lo n d y ń s k i ośrodek e m ig ra c y jn y ma chnął ręką na n ie d o b itkó w W iN i buduje d z is ia j ja k ą ś inną, różniącą sie odeń me ty lk o w nazwie, lecz rów nież w w ielu szczegółach s t r u k t u r ! 1 te chm kl ro b o ty> o rganizację podziemną. Zm ieniać m ogą się ty m b ard zie i legalne i półlegalne f o r m , ro b o ty re a k c ji, legalne i p ó lle g a L fo rm y WS k i w roga klasowego o przyw rócenie w Polsce panow ania w ielkieg o kanTta

no' 0! n ? rmCtWa' M ° Są Slę StaWaĆ jeszcze b ard zie j luźne, m n ie j u c h w y ­ tne rozlew ające się n ie ja k o w m orzu drobnom ieszczaństwa, w m ę tn e j plotce w nieuzasadnionych, pozornie „z niczego“ w ybu cha jących panikach i psychozach, w pozornie n ie w in n ym niedołęstw ie i p om yłka ch — bedac równocześnie w rzeczyw istości kierow ane i inspirow ane z o kreślonych dobrze zdających sobie sprawę ze sw ych celów ośrodków .

F o rm y będą się zmieniać, ale treść i zasadniczy kie ru n e k dążeń re a k c ji pozostanie ten sam. Treścią je j będzie dążenie do p rzyw róce nia w Polsce panowania w ielkieg o k a p ita łu i obszarnictw a, zasadniczym k ie ru n k ie m ,,? n n l i a rOZ,bif a SOjUS7' U Chl0psk0 - r «botniczego i je d n o lite g o fro n - tu poRkm go p ro le ta ria tu , będzie próba skierow a nia p o lity k i zagranicznej 1 o ski na to r y zależności od anglosaskich podżegaczy w o je nn ych A te w y s iłk i re a k c ji będą się p on aw iały ta k długo, ja k długo będziem y m ie li' w Polsce klasy, żyjące z cudzej p ra cy — lub choćby pozostałości ta k ic h klas ja k długo nie dokona się zasadnicza d e m o kra tyza cja p rz y n a j­

m niej we w szystkich k ra ja c h europejskich, z n a jd u ją c y c h się w te j c h w ili pod władzą w ielkiego k a p ita łu . S iły im p erialistyczn e, ko ła m iędzynarodo­

we, prące do now ej w o jn y św iato w ej, u s iłu ją tw o rz y ć oparcie d la swych celów aw a nturniczych we w s z ystkich k ra ja c h , różnie w poszczególnych k ra ja c h . U nas i w inn ych k ra ja c h d e m o k ra c ji ludow ej, nadzieją ich są za­

rów no legalnie działające p a rtie opozycyjne ja k i „ro b o ta “ podziem ia - - podziem ia politycznego i gospodarczego.

Podziemie będzie się k u rc z y ło pod ciosam i obozu dem okratycznego w m ia rę dalszych sukcesów gospodarczych i p o litycznych .

M u sim y być p rz y g o to w a n i do w a lk i z nim , do system atycznego, pla no ­ wego tępienia jego ro b o ty . M usim y uspraw niać w ty m celu nasz, lu d o w y

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stopniowo jednak — właśnie dzięki współpracy z PPR— lewicowy odłam polskiego ruchu socjalistycznego, po otrząśnię- ciu się za- pomocą rozłamu z wpływów

rakter. Jednolity front obydwóch partii robotniczych był aktem służącym do osiągnięcia pewnego celu. Celem naszego jednolitego frontu było i jest urzeczywistnienie

wicie, nie można uważać, że pracą produkcyjną jest tylko taka praca, która materializuje się w jakimś przedmiocie, w jakiejś rzeczy... która nie materializuje się

Zdemaskowanie Rajka nie tylko nie może spowodować osłabienia czujności czy też wywołać uczucia uspokojenia, ale — wręcz przeciwnie — musi ono stać się

wia się ten coraz potężniejszy n u rt rewolucyjny, k tó ry stanowi dziś chlubę nie tylko klasy robotniczej, ale i całego narodu polskiego.. Komuniści polscy byli

Dziś chłopstwo zer- ganizowan'e dobrowolnie w kolektywy rolne uprawia te ziemie sposobem maszynowy«, majac do swego rozporządzenia 750 tysięcy traktorów i

spektywy wzroscu aktywu związkowego, rozwoju demokracji we- wną rzzwiązkowej i poziomu całej klasy robotniczej oraz możliwości sprawnej organizacji

ne przez Powiatowe Kom itety i przez Gminne Kom itety naszej partii i stać się podstawą dla uaktywnienia ogniw partii na odcinku pracy na wsi. Można wykorzystać