• Nie Znaleziono Wyników

Nowe Drogi : czasopismo społeczno-polityczne, 1947.05 nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowe Drogi : czasopismo społeczno-polityczne, 1947.05 nr 3"

Copied!
254
0
0

Pełen tekst

(1)

1 9 * 7

3

WYDAWNICTWO KC POLSKIEJ PARTII ROBOTNICIU

(2)

CENTRALA HANDLOWA

Z arząd Główny

w Warszawie* ul. Piusa XI* Nr 6 6 Telefony Centrala: 89-200, 1, 2, 3

ZAOPATRUJE ŚWIAT PRACY

w erłykuły Przemysłu Pańsłwoweqo (włókno.-Dapier-chemia-szkló-metal w produkty spożywcze

w artykpty kolonialne i zagraniczne (kawa-herbata-kanao-wjna owoce płd.)

P R O W A D Z I skup ziemiopłodów

’ . ' •. / ■: ■[ ' .

' O d d ziały W ojew ódzkie

1 Białystok , 2 Bydgoszcz

3 Gdańsk - 4 Katowice

' 5 Kielce

6 Kraków 7 Lublin

O d d z ja ły Rejonowe

8 Lodź

8 Olsztyn

10 Poznań U Rzeszów

12 Szczecin 13 Warszawa

14 Wrocław

1 Bielsko 2 Bytom

3 Częstochowa 4 Gdynia

5 Gliwice 6 Gniezno

7 Gorzów

8 Jelenia Góra 9 Kalisz -

10 Kłodzko 11 Koszalin

12 Kutno 13 Łowicz

14 Opole

15 Ostrów Wtelkp.

16 Piotrków 17 Radom

18 Sosnowiec 19 Toruń

20 Wałbrzych . 21 Zduńska Wola

22 Zielona Góra

14 Oddziałach Wojewódzkich

W 22

Oddziałach Rejonowych 150 Agenturach

270 PUNKTÓW SPRZEDAŻY 270

(3)

SPOŁECZNO-POLITYCZNE

-

M A I 1 9 4 7

WY D A W N I C T W O KC POLSKI EJ PARTI I ROBOTNI CZEJ

(4)

K a r o l Ś w ie rc z e w s k i ...3 W ła d y s ła w G o m u łka - W ie s ła w — O d F ro n tu J e d n o lite g o k u J e d ­

ności O rganicznej. (P rzem ów ienie, w ygłoszone na A k a d e m ii 1-szo M a jo w e j w W arszaw ie) . . . ...6 W ła d y s ła w G o m u łk a - W ie s ła w — Nasze zadania . . . . 26 H ila r y M in c — C h a ra k te r i tendencje ro z w o jo w e naszego przem ysłu . 35 W o jc ie c h B y lin a — K o n fe re n c ja M o s k ie w s k a . . . 45 F . F ie d le r — U ź ró d e ł n ie d o ro z w o ju k a p ita liz m u w Polsce . . . 66

ZSRR.

K a te g o rie ekonom iczne w u s tro ju s ocjalistyczn ym . , . . 94 ' J . K o le — Z s o w ie c k ie j pra sy eko no m iczne j . . . 109

P R O B L E M Y I ID E E .

R. W e r ie l — Is to ta naszego p a ń s tw a i p ro b le m b iu ro k ra ty z m u . . 113 J. Ryng — U ź ró d e ł b łę d ó w lu kse m b u rg izm u . . 131 W . M ic h a jło w — N a u k a badaw cza a pla n o w a n ie . , . . 141 R. M a u b la n c — M a rk s iz m a w o l n o ś ć ... • . 151

W ID O W N IA M IĘ D Z Y N A R O D O W A .

J. K o w a le w s k i — L ik w id a c ja n ie m ie ckie g o k a p ita łu finansow ego w s o w ie c k ie j s tre fie o k u p a c y jn e j ...162 A . P aszt —- P ro b le m y B lis k ie g o W schodu . . . 169 P alm D u tt — A m e ry k a a W ie lk a B r y t a n i a ... 176 Ze spra w o zdan ia p o lity c z n e g o sekr. gener. B ry ty js k ie j P a r tii K o m u ­

n is ty c z n e j tow . H a rry P o llita na X IX k o n g re s ie p a rty jn y m . . 180 Z k o n fe re n c ji P a r tii K o m u n is ty c z n y c h k ra jó w Im p e riu m B ry ty js k ie g o 182 Ze spra w o zdan ia p o lity c z n e g o P alm D u tta na k o n fe re n c ji im p e ria ln e j 184

R E C E N Z JE I K R Y T Y K A ,

A , S zaff — B ezdroża pseudohum anizm u ...188 St. A r n o ld — U ź ró d e ł tw o rz e n ia się k la sy ro b o tn ic z e j w Polsce . 194 Z o fia P rzęcze k — „N a m arginesie a n k ie ty c h ło p s k ie j” . . . . 198 W . D n ie p ro w s k i — F. L u n d b e rg — „60 ro d z in U S A " . . . . 205

„ Z ło te " d yn a stie i ic h bo ga ctw a . . . 208 P rzegląd pra sy g o s p o d a r c z e j...211 P rzegląd pra sy r a d z i e c k i e j ... . 214 K . P oznańska — „T e o re ty c z n a m yśl m a rk s is to w s k a zag ran icą” . . 217'

W O L N A T R Y B U N A .

L is t do R e d a k c ji „N o w y c h D ró g ” ...221 Do R e d a k to ra „N o w y c h D ró g ” ...227

1

(5)

(G E N E R A Ł W A L T E R )

Członek K C Polskiej P a rtii Robotniczej W iceminister Obrony Narodowej

Dowódca zwycięskiej I I A rm ii Wojska Polskiego.

Bohater w alk „Za Wolność Waszą i Naszą“.

Padł na posterunku dnia 28 marca 1947 roku od zbrodniczej ku li faszystów ukraińskich.

C z e ś ć I e 1/ o P a m i ę c i . '

(6)

W historii są postacie, które wcielają etapy rozwoju i w alki klas społecznych, których dzieje życia splatają się nierozerwalnie z dzie­

jam i tych walk, są ich treścią, symbolizują je i urzeczywistniają.

Myśl ich wyraża to, co drzemie jeszcze niedojrzałe w łonie mas lu ­ dowych, daje temu świadomy wyraz, a czyn ich z kolei kształtuje świadomość klasy, której są przedstawicielami. Wiążą oni swe imię z ruchami społecznymi. Ucząc się historii — uczymy się praw i dzieł łudzi, którzy tę historię tworzyli.

Jaki nurt historii, jakie klasy społeczne reprezentował Karol Świerczewski — tokarz i wiceminister, bojownik proletariackiej Re­

wolucji Listopadowej i generał Wojska Polskiego, dowódca znad Ebro i znad Odry, rodak z Woli od Gerlacha, który braci spotykał na frontach wojny domowej, który od pierwszego zbrojnego starcia z faszyzmem na polach hiszpańskich prowadził ochotników z Polski i Francji, emigrantów z Niemiec i Austrii, który pod Dreznem osła­

niał lewe skrzydło operacji berlińskiej, ostatnim uderzeniem miaż­

dżącej bestię hitlerowską we własnym legowisku, dając tym swoim życiem świadectwo prawdzie, że Polska jest wszędzie, gdzie bronią wolności?

Czyim był przedstawicielem towarzysz Karol Świerczewski — jakich nurtów — jakich klas społecznych? Jaka siła pchała go z ro­

dzinnej Woli na dalekie szlaki bohaterstwa, szlaki ognia i krw i, gdzie w walce wyzwoleńczej nie słouja, lecz kule gadają? W tej w a l­

ce trudnej i niebezpiecznej, pełnej gorzkich klęsk i doświadczeń, ale wiodącej do zwycięstwa — był towarzysz Świerczewski jednym z wielu, był w tym pochodzie szeregowcem klasy robotniczej, kro­

czącym w je j czołowym, zorganizowanym oddziale-Partii.

A jakie było miejsce klasy robotniczej w narodzie polskim? To klasa robotnicza od czasów pierwszego Proletariatu prowadziła na­

ród polski do w alki z obcą przemocą, z przemocą która podwójnym

uciskiem legła na masy pracujące Polski. W walce o zrzucenie tego

podwójnego jarzma —• społecznego i narodowego ucisku — klasa

robotnicza stała się awangardą narodu, a łącząc swe wysiłki z dąże­

(7)

niami mas pracujących państw zaborczych przeciw Świętemu T rój- przymierzu — stała się jednym z czynników antyimperialistycznego frontu. W tym froncie stanął i członek S D K P iL — towarzysz Karol.

Po uwłaszczeniu chłopów, po upadku powstań, w okresie rozwoju nowej formacji społeczno-gospodarczej — kapitalizmu nastąpił nowy podział społeczeństwa, powstały nowe klasy społeczne. „Duch Boży wstąpił w bluzy robotnicze“ — mówił Mickiewicz w 1848 roku. Wstąpił on w bluzy robotnicze w Polsce o jedno pokolenie póź­

niej na stokach warszawskiej Cytadeli, gdy groźny cień szubienic proletariatczyków padł na bogacącą się burżuazję Kongresówki wieszcząc koniec panowania kapitalizmu, rosnącego u boku Jewo Wieliczestwa. Ten głos rozumiał młody towarzysz Świerczewski, nie­

legalne ulotki ukrywając na piersiach, gdy gwizdek fabryczny wieś­

cił koniec dnia roboczego.

Wiernym synem klasy robotniczej był towarzysz Świerczewski.

Gdy rewolucja w Rosji zmiotła władzę cara i burżUazji, tych wrogów polskiej niepodległości — brytanów je j niewoli — i Karol Św ier­

czewski był wśród tych, co karabinem zagrodzili im drogę powrotu.

Na szlakach rosyjskiej rewolucji bronił Polski i je j prawa do samo­

stanowienia. On, wychowany na warszawskim bruku, tylekroć skrwa­

wionym, nosił w swej piersi wielkie serce, czujące, braterskie, żądne walki, pragnące trium fu. Zwycięstwo klasy robotniczej w Związku Radzieckim zgruchotało niewolę carską, otwierało nowe perspekty­

wy rozwoju dla narodu polskiego, dla innych krajów świata, dla światowej demokracji. Rozumiał to towarzysz Świerczewski, ucząc się strategii zwycięstwa w latach, gdy w Polsce rządy karteli i folwarku odbierały masom pracującym prawa zdobyte przez nie w pierwszym okresie niepodległości i gdy rządy te paktowały z H i­

tlerem, szykując sobie wieczną hańbę zdrady, a narodowi klęskę katastrofy i lata okupacji hitlerowskiej.

Pierwszy raz skrzyżował swój miecz z faszyzmem il generał Po- laco pod hiszpańskim niebem. „Los Hiszpanii — głosił manifest pol­

skiej brygady im J. Dąbrowskiego — będzie decydował o losie na­

szego narodu... Faszyzm przynosi śmierć niepodległości wolnych na­

rodów... Dość tej polityki rządu sanacyjnego z tymi, którzy dziś za­

grabić chcą Hiszpanię, a jutro naszą wolność i niepodległość...“

Oto znowu stanęli na barykadach demokracji Polacy, jak w Wio­

snę Ludów, znacząc swym życiem hasło „Za Waszą Wolność i za

Naszą“ . Wówczas siłą napędową tego ruchu byli „czerwoni“ — ta

(8)

warstwa szlacheckiego pochodzenia, ale pozbawionych ziemi, zbied­

niałych wojskowych i studentów, rzemieślników i urzędników, dzierżawców i oficjalistów. W X X wieku sztandar w alki o wyzwole­

nie przejęła z ich rąk nowa klasa — klasa robotnicza, klasa świado­

ma swych celów, zdecydowana i konsekwentna.

W historii istnieje ciągłość. Od Czartoryskich jest droga do Sosn- kowskiego, od Hotelu Lambert do Hotelu Rubens, od San Domingo do Korpusu Posiłkowego.

W historii istnieje ciągłość. Jest droga od Legionu Mickiewicza do fortów Komuny Paryskiej i obrony republikańskiego Madrytu, od Uniwersałów powstańczych do Manifestu P K W N . Na tej drodze widnieje jak kamień milowy postać Karola Świerczewskiego. Był on jednym z realizatorów tego zwycięstwa, o które walczyły poko­

lenia. B ył on w szeregach PPR — tej partii, która hasłami swymi wiodła cały naród od w alki o wolność do budowy Polski Ludowej.

Na tę drogę dała mu zdecydowanie i pewność zwycięstwa przodują­

ca ideologia marksistowska. Dała mu ona naukowe podstawy w ro­

zumieniu procesów dziejowych, w rozumieniu w alki klasowej na jej różnych etapach — od pierwszej wojny, wojny dwóch drapieżnych imperializmów, wojny, która zrodziła rewolucję proletariacką __ do wyzwoleńczej wojny z faszyzmem, wojny, która zrodziła demokra­

cję ludową.

Towarzysz Karol Świerczewski był współtwórcą i współbudow- niczym tych historycznych przemian. Nadszedł dzień, gdy przekuł swój miecz na lemiesz, aby wyrwać osty, osuszyć bagna, odwalić usy­

piska kamieni, aby na tej ziemi dojrzało ziarno trudów wieloletnich, aby zakwitło bujnym kłosem nowe życie.

Był w iernym synem narodu polskiego. Pozostał nim do śmierci, do samej swej śmierci od kul faszystowskich bandytów ukraińskich.

Zginął, jak żył — w walce.

(9)

ku Jedności Organicznej

(Przemówienie tow. Gomułki-Wiesława na Akademii Pierwszoma­

jowej w Warszawie).

M in ę ło 57 la t od c h w ili, k ie d y na M iędzynarodow ym Kongresie Robotniczym w P aryżu zapadła uchw ała, ustanaw iająca dzień 1 ma­

ja — dniem m iędzynarodowego św ięta klasy robotniczej, dniem w a l­

k i o praw a i w yzw o le n ie społeczne lu d u pracującego.

Przez ten czas zaszły w ie lk ie prze m ia ny zarówno w Polsce, ja k i na całym świecie. R ozsypyw ały się w gruzy państwa, a na ich popiołach narody budow ały swój now y b y t państw ow y. Z n ik a ły m onarchie i pow staw ały re p u b lik i. Z m ie n ia ły się granice państw o­

we, zm ie n ia ły się system y polityczne i fo rm y sprawow ania w ła d zy w poszczególnych kra ja ch. W strząsały podstaw am i św iata straszliw e k a ta k liz m y dziejow e w postaci d w u w o je n św iatow ych i miejsce sta­

ry c h stosunków społecznych za jm o w a ły nowe fo rm y ustrojow e.

A dzień święta 1-m aj owego pozostał nienaruszony przez cały ten okres 57-letni. N ie ty lk o n ic nie s tra c ił ze swej aktualności, lecz w p ro st przeciw nie, z każdym ro k ie m na b ie ra ł coraz w ięcej aktualnej treści społecznej. N ie zniszczyły i nie osła biły święta 1-majowego żadne burze i wstrząsy, żadne przem iany dziejowe. P rzeciw nie — dodały m u now ej, w ie lk ie j s iły żyw otnej. Taka jest bow iem w ła ­ ściwość dnia 1 M a ja — święta w a lk i i pracy klasy robotniczej i lu d u pracującego.

W łaściwość ta pochodzi z rodow odu św ięta majowego, w y n ik a z tego, że dzień 1 M aja w y w o d z i się z treści n a u k i m arksistow skiej, że jego korzenie ideologiczne tk w ią w n aukow ym socjaliźm ie. I tak, ja k u ra sta ł w siłę m arksizm , ja k potęgowała się w p ra ktyce życia praw da naukowego socjalizm u, tak samo w zrastało i potęgowało się święto 1-majowe.

Jaka treść społeczna tk w i w ty m m iędzynarodow ym dniu świę­

ta klasy robotniczej i całego św iata pracy?

D zień święta 1-majowego w yraża przede w szystkim wspólność interesów klasow ych i w y p ły w a ją c ą stąd konieczność zgodnych dą­

żeń w szystkich lu d z i p ra cy n ajem nej, niezależnie od języka, ja k im

(10)

w ładają, niezależnie od narodowości, do ja k ie j należą, niezależnie od miejsca geograficznego, w ja k im się znajdują.

S ym bolizując jedność ich interesów klasowych, zarówno w skali narodowej ja k i m iędzynarodow ej, dzień święta 1-majowego zw iastu­

je n arodziny nowego świata, k tó ry będzie pozbawiony w e w n ę trz ­ nych sprzeczności, m o b iliz u je masy pracujące do w a lk i o przebudo­

wę stosunków społecznych tam, gdzie stosunki te oparte są na w y ­ zysku człowieka przez człowieka, a tam, gdzie w yzysk ta k i został ju ż zniesiony, święto 1-maj owe jednoczy cały naród dla u trw a le n ia i podniesienia na wyższy szczebel ro zw o ju now ych sp ra w ie d liw ych stosunków społecznych — do socjalizmu.

To ju ż nie jest ty lk o teoria m arksistowska. O ty m świadczą do­

b itn ie historyczne fa k ty dnia dzisiejszego. S ocjalizm nau ko w y czyli m arksizm przeszedł ju ż i w y trz y m a ł próbę życia.

W ty m czasie, kie d y zakładane b y ły pierwsze podstaw y nauko­

wego socjalizm u, a więc w połow ie ubiegłego stulecia, k ie d y ustrój ka p ita lis ty c z n y znajdow ał się w ro zkw icie swoich tw órczych sił, dla ówczesnego społeczeństwa i dla ówczesnej b urżua zyjn ej n a u k i mo­

gła być zupełnie niezrozum iała głęboka i p rz e n ik liw a praw da, gło­

szona przez tw ó rcó w i klasyków m arksizm u, k tó rz y na stronicach

„Manifestu Komunistycznego“ s tw ie rd z ili przed 100 la ty , że „wraz z rozwojem wielkiego przemysłu usuwa się spod nóg burżuazji sa­

ma podstawa, na której wytwarza ona i przywłaszcza sobie produk­

ty “, że „wytwarza ona przede wszystkim swoich własnych grabarzy“, że „jej zagłada i zwycięstwo proletariatu są jednakowo nieuni­

knione“.

D la ówczesnego św iata m ogły być niezrozum iałe słowa Engel­

sa, w ypow iedziane w 1883 roku, że, „klasa wyzyskiwana i uciemiężo­

na nie może już wyzwolić się spod panowania klasy wyzyskiwaczy i ciemięży cieli, nie wyzwalając zarazem na zawsze całego społe­

czeństwa od wyzysku, ucisku i w alk klasowych“.

N ie m ogły być wówczas zrozum iałe dla szerokich rzesz narodu te podstawowe p ra w d y naukowego m arksizm u, gdyż, — ja k głosi ten sam M anifest — h istoria id e i dowodzi, że p ro du kcja duchowa prze­

obraża się w raz z p ro du kcją m aterialną, że „id e a m i p a n u ją cym i każ­

dego okresu b y ły zawsze ty lk o idee klasy pan u ją cej“ .

W św ietle doświadczeń ro zw o ju historycznego, w św ietle u bie ­ głych stu la t, w św ietle ty c h przem ian, ja k ie zaszły zarówno w P ol­

sce, ja k i na całym świecie, w id z im y , ja k słusznie i w spaniale zosta-

(11)

ła u jęta ju ż wówczas podstawowa istota naukowego socjalizm u, ja k głęboka i niew zruszalna je st nauka m arksistowska. Jakże nędznie w yglądają ci wszyscy, k tó rz y u s iło w a li podważyć je j podstaw y, k tó ­ rz y p ró b o w a li z n ie j kp ić bądź też niedoceniali je j znaczenia, lu b ci, któ rzy, nie rozum iejąc m arksizm u, tw ie rd z ili naiw nie, że m arksizm ju ż się przeżył.

M arksizm nie ty lk o nie przeżył się, ale w y ró s ł w potęgę, tak, ja k w olbrzym a w yro sła klasa robotnicza. P raw dy, ja k ie g ło s ili p ie rw si klasycy m arksizm u, n ie ty lk o nie s tra c iły niczego ze swej w artości, nie ty lk o nie zdezaktualizow ały się, lecz przeciw nie, są dzisiaj bardziej w yraziste i bardziej aktualne, aniżeli k ie d y k o lw ie k w przeszłości.

Świadczy o ty m n a jd o b itn ie j obraz ro zw o ju stosunków społecznych.

D w a pierw orodne grzechy śm iertelne obciążają w ie lk o k a p ita li­

styczny u strój społeczny. P ierw szy — to periodyczne kryzysy go­

spodarcze, powodujące o lb rzym ie stra ty w gospodarce narodow ej, któ re całym sw ym ciężarem łożą się na b a rk i mas pracujących, d ru ­ g i — to coraz straszliwsze, coraz bardziej niszczycielskie wojny imperialistyczne, w o jn y o źródła surowców, o zdobycie now ych r y n ­ kó w zbytu, co wiąże się nieuchronnie z u ja rzm ie n ie m całych n aro ­ dów. Te dwa grzechy głów ne stanowią nieodrodną właściwość sy­

stemu społecznego ka p ita lizm u.

Patrząc pow ierzchow nie na zjaw iska społeczne, można b y pom y­

śleć, że ludzkość znajduje się w ja k im ś p rze klętym i zaczarowanym kręgu, w k tó ry m się d ła w i i dusi i z którego nie może znaleźć w y j-

• ścia. Im bardziej udoskonala się śro d ki p ro d u k c ji i im większa masa tow arów w ychodzi z fa b ry k i w arsztatów pracy, ty m większe spadają na n ią nieszczęścia w postaci w ojen i kryzysów . Im w ięcej p ro ­ d u k u ją ludzie pracy, ty m w ięcej niszczy system ka p ita listyczn y.

G dyby porównać ro zm ia ry p ro d u k c ji św iatow ej sprzed k ilk u d z ie ­ sięciu la t z p ro d u k c ją ostatnich la t przedw ojennych, to okaże się, że p ro d u kcja ta w zrosła w ie lo k ro tn ie , n ieproporcjonalnie w stosun­

k u do w zrostu ludności, a b y t i w a ru n k i życiowe klasy robotniczej i mas lu d u pracującego bądź nie doznały popraw y, bądź też naw et się pogorszyły. K toś zabiera i przysw aja sobie owoce ich pracy.

G dy z jednej stro ny m ilio n y lu d z i pracy cierpią niedostatek, głód i nędzę, — ' z d ru g ie j stro ny w ystę pu je takie zjaw isko, ja k św ia­

dome i celowe niszczenie środków żyw nościow ych i in n ych p ro d u k ­

tów pracy lu d z k ie j. W czyimś interesie leży, aby się ta k działo.

(12)

G dy nieraz dziesiątki m ilio n ó w lu d z i w k ra ja c h wysoko uprze­

m ysłow ionych poszukują n abyw cy na swoją siłę roboczą i nada­

rem nie starają się znaleźć pracę zarobkową — równocześnie zam y­

ka się zakłady przem ysłowe, w zględnie ogranicza się p rodukcję i pomnaża się jeszcze bardziej liczbę bezrobotnych.

M usi być coś niedobrego i niezdrowego w organizm ie gospodar­

czym, k tó r y co pew ien czas w y w o łu je takie zjaw isko od c h w ili za­

istnienia ka p ita listyczn ych metod p ro d u k c ji. .

Z ro zm ia ró w strat, pow odow anych przez k ry z y s y gospodarcze szerokie masy nie zdają sobie naw et dokładnie spraw y. D la ilu s tra ­ c ji tego zagadnienia, dla w ykazania ja k w ie lk ie m ożliw ości ro zw o ­ jo w e posiadałaby ludzkość p rz y gospodarce planow ej, k tó ra w y k lu ­ cza k ry z y s y przytoczyć można następujące obliczenia: — Szacunek strat, ja k ie na przestrzeni la t 1928 — 39 poniosła gospodarka św ia­

tow a na skutek kryzysów , obliczony w przedw ojennych zło tych p o l­

skich, w yn o si około 1.600 m ilia rd ó w złotych, czy li około 320 m ilia r ­ dów dolarów o przedw ojennej sile nabywczej.

G dyby odpowiednio zainwestować tę o lb rz y m ią sumę w różnych k ra ja c h św iata nie nasyconych kapitałow o, to można b y podnieść dochód na głowę każdego mieszkańca globu ziemskiego średnio o oko­

ło 60 procent.

K ry z y s y gospodarcze, ta nieodrodna właściwość system u k a p i­

talistycznego, są w ięc potężnym ham ulcem ro z w o ju sił w ytw ó rczych i stanow ią stra szliw y bicz pracującej ludzkości.

A przecież je st w y jś c ie z błędnego koła stale pow tarzających się kryzysó w gospodarczych. K ry z y s y można raz na zawsze zlik w id o w a ć pod w a ru n k ie m zorganizowania gospodarki pla no w e j, co może mieć miejsce ty lk o wówczas, gdy w szystkie podstawowe gałęzie p ro d u k c ji oraz tra n sp o rt i b a n k i przestaną być p ry w a tn ą własnością g arstki lu d zi, a staną się społeczną własnością całego narodu. 1

N ie jest to ty lk o abstrakcyjna teoria m arksistowska. Teoria ta została ju ż sprawdzona na p ra ktyce życia. P rz y k ła d Z w ią zku Ra­

dzieckiego dow iódł niezbicie, że w ra z z lik w id a c ją kapitalistycznego

systemu gospodarczego i przejściem na system gospodarki planow ej

zn ika ją rów nież k ry z y s y gospodarcze. I je ś li ktoś pragnie zgłębić

tajem nicę zbudowania potężnego przem ysłu w Z w ią zku Radzieckim

w tem pie nie spotykanym w h is to rii, to znajdzie ją przede w szyst-

(13)

k im w ty m fakcie, że radziecka gospodarka narodowa u w o ln iła się raz na zawsze od 'kryzysów.

H is to ria rozw oju stosunków społecznych przyznała ra cję nam, m arksistom , n ie b urżua zyjn ym ekonomistom zeszłego i obecne­

go stulecia. Klasa robotnicza, a w raz z nią w szystkie inne w a rs tw y pracujące, w y z w o lić się może z kleszczy kryzysó w i w szystkich sku­

tków , k tó re z n ich w y n ik a ją , ty lk o wówczas, gdy maszerować będzie pod naszym i sztandaram i. Nowy nadciągający kryzys ekonomiczny, w przededniu którego stoją wysoko uprzemysłowione kraje kapitali­

styczne, a szczególnie Stany Zjednoczone Am eryki Płn., będzie no­

wym potwierdzeniem naszej prawdy — prawdy naukowego socja­

lizmu.

I choćby przeciw ko m arksisto w skim partiom , przeciw ko rew o- lu cyjn e m u ru c h o w i robotniczem u zastosowała reakcja najostrzejsze środki represyjne, na ja k ie w różnych k ra ja c h może sobie jeszcze poz­

w olić to przecież nie p o tra fi w ten sposób zapobiec ani kryzysom , ani w y ro k o w i h is to rii, która skazała ją na n ie u n ikn io ną zagładę.

Można przeciw ko nam wytaczać w szystkie najcięższe arm a ty k ła m liw e j propagandy, może reakcja m iędzynarodow a poruszać p ie ­ k ło i niebo w walce z re w o lu cyjn o-de m o kra tycznym ruchem w yzw o ­ leńczym , lecz n ic ju ż nie zdoła zagłuszyć słów naszej p ra w dy, która coraz donośniej rozlega się w śród w szystkich narodów świata. Nic już nie może unicestwić naszej idei socjalistycznej, która coraz głę­

biej prześwietla świadomość klasy robotniczej i ludu pracującego, idei, w której całe narody znajdują jedyny dla siebie ratunek, jedyną drogę wyjścia z labiryntu wyzysku i ucisku, kryzysów i bezrobocia, gwałtu i przemocy, oszustwa i zakłamania, zbrodni wojennych i sprzeczności międzynarodowych.

N ik t prócz nas nie może w yprow adzić narodów ze straszliw ej otchłani w o je n im perialistycznych, wyniszczających ludzkość i g ro ­ żących zagładą k u ltu r y i c y w iliz a c ji.

W o jn y są najstraszliw szą plagą, n ajpo tw o rniejszym przekleńst­

wem ginącej epoki panowania k a p ita łu m onopolistycznego. W w o j­

nach i w ydatkach na zbrojenia leży głów na przyczyna tego z ja w i­

ska, że m im o wspaniałego rozw oju te c h n ik i i obniżania kosztów je d ­ nostkow ych p ro d u k c ji, c z y li w zrostu w ydajności pracy, m im o zw ię­

kszającej się p ro d u k c ji przem ysłow ej i ro ln icze j, położenie klasy ro ­ botniczej i mas pracujących nie ulega polepszeniu, lecz stale się po­

garsza.

(14)

Z ja w isko obniżania się stopy życiow ej w szystkich lu d z i pracy w ystępuje ze szczególną ostrością w czasie każdej w o jn y i w okre­

sie odbudow y zniszczeń w ojennych.

W ystarczy znowu spojrzeć na c y fry , któ re n a jw y m o w n ie j prze­

m a w ia ją do świadomości, n a jle p ie j tłum aczą przyczynę nędzy i n ie ­ dostatku lu d u pracującego. K oszty związane z przygotow aniem pierw szej w o jn y św iatow ej, tj. w y d a tk i na cele w ojskow e, obliczo­

ne od 1901 ro ku , oraz w y d a tk i w ojenne za okres trw a n ia pierwszej w o jn y św iatow ej, obliczone dla 7 państw, tzn. A n g lii, Niem iec, S tanów Zjednoczonych, F ra n c ji, A ustro-W ęgier, R osji carskiej i W łoch, w y n io s ły ogółem około 1.700 m ilia rd ó w przedw ojennych złotych polskich. Dochód społeczny państw za 1913 ro k w y ­ niósł ogółem 936 m ilia rd ó w złotych, czy li w y d a tk i na żbrojenia i koszty prow adzenia pierwszej w o jn y św iatow ej, obliczone za okres od 1901 do 1918 roku, pochłonęły bez m ała d w u le tn i dochód społe­

czny tych 7 państw.

W y d a tk i na zbrojenia i prowadzenie w o jn y nie zam ykają jednak rachunku kosztów w o jn y . W ojna przecież niszczy dorobek pracy lu d z­

k ie j. Szkody bezpośrednie i pośrednie spowodowane pierw szą w o j­

ną św iatow ą, przeliczone na przedw ojenne złote polskie, sięgają po­

nad 300 m ilia rd ó w złotych (szacunek K eynes‘a). Pierwsza w o jn a św iatow a kosztowała w ięc ludzkość o lb rzym ie sumy. G dyby sumy te przeznaczyć na pożyteczne, p ro du k c y jn e cele, to na k u li ziem skiej nie b y ło b y człowieka, k tó ry odczuw ałby głód lu b niedostatek.

A przecież koszty pierw szej w o jn y św iatow ej są m in im a ln e w po­

ró w n a n iu z kosztam i d ru gie j w o jn y św iatow ej. Pobieżne i bardzo n ie ­ dokładne obliczenia w y d a tk ó w na cele,zbrojeniow e i na koszty p ro ­ wadzenia d ru gie j w o jn y św iatow ej, obliczone za okres od 1920 do 1946 r. dla 8 państw , tj. d la Stanów Zjednoczonych, Niem iec, A n g lii, Japonii, W łoch, F ra n c ji, K anady i A u s tra lii, sięgają astronom icznej sum y około 6.000 miliardów p rzedw ojennych zło tych polskich, c z y li 1.200 miliardów am erykańskich dolarów przedw ojennych. O b li­

czając dochód społeczny tych ośmiu państw za 1938 ro k, k tó ry w y ­ n osił 1.350 m ilia rd ó w złotych przedw ojennych, i p orów n u ją c go z w y d a tk a m i w o je n n y m i za okres 1920 — 1946, dochodzim y do ka­

tastrofalnego re zu lta tu : przygotow anie i prow adzenie d ru gie j w o jn y

św iatow ej pochłonęło p ra w ie cztero i p ó ł-le tn i dochód społeczny

narodów tych 8 państw.

(15)

N ie p opełnim y w ie lk ie j niedokładności, je ś li te obliczenia zasto­

sujem y do w szystkich państw św iata i w y p ro w a d z im y wniosek, że cała ludzkość w okresie ostatnich 26 la t pracowała przez 4 i p ó ł ro k u w yłącznie dla przygotow ania i prowadzenia d ru gie j w o jn y św ia­

tow ej.

P ełny obraz tego straszliwego szaleństwa, którego źródła w y p ły ­ w a ją z ka pita listyczn ych stosunków p ro d u kcyjn ych , o trzym a lib yśm y dopiero wówczas, gdyby można b yło przytoczyć obliczenia rozm ia­

ró w zniszczeń spowodowanych drugą w o jn ą światową. W tej dziedzinie rozporządzam, niestety, ty lk o p ro w izo ryczn ym i cyfra m i, dotyczącym i 8 państw, lecz c y fry , te są dostateczne, aby ic h k rz y k zagłuszył w szystkich obrońców starego, kapitalistycznego świata.

Szkody i zniszczenia spowodowane drugą w o jn ą św iatową, w e­

dług obliczeń obejm ujących Zw iązek Radziecki, Polskę, Jugosławię, Francję, Czechosłowację, Belgię, H olandię i Grecję, przeliczone na przedw ojenne złote polskie, wynoszą przeszło 4.200 miliardów zło­

tych, z czego na cztery w ym ien io n e państwa słow iańskie przypada około 3.700 miliardów. Na pew no nie będzie przesadą, je ś li założy­

m y, że suma szkód i zniszczeń spowodowanych drugą w o jn ą św ia­

tow ą jest niem niejsza, a może naw et większa, od sum y w y d a tk ó w poczynionych na przygotow anie i prowadzenie tej w o jn y .

P rzy p o ró w n yw a n iu kosztów i zniszczeń pierwszej i d ru gie j w o jn y św iatow ej nadzwyczaj w ym ow ne będzie następujące zestawienie:

Zniszczenia i szkody spowodowane pierwszą w o jn ą św iatow ą b y ­ ły co n a jm n ie j ośm iokrotnie m niejsze od sumy w y d a tk ó w na zbro­

je n ia związane z tą w ojną. N atom iast w d ru gie j w o jn ie św iatow ej w y d a tk i na zbrojenia i szkody spowodowane w o jn ą p ra w ie ró w n o ­ ważą się. Inaczej m ówiąc, udoskonalenie środków m o rd u i zniszcze­

nia spowodowało ośm io kro tny w zrost ich s iły niszczycielskiej. Po­

ró w n u ją c zaś absolutną w ielkość szkód w ojennych, w yrządzonych przez pierwszą i drugą w o jn ę św iatow ą, o trz y m u je m y przerażający obraz.

D ruga w o jn a św iatow a w yrzą d ziła ludzkości co n a jm n ie j 20 razy w ięcej szkód aniżeli pierwsza.

Tak w ięc przez ubiegłe ćw ierćw iecze na cele w ojenne został w y ­ datkow any dochód społeczny w yp ra cow an y przez narod y św iata w ciągu 4 i p ó ł lat, a sama w o jn a zniszczyła w artości w ytw o rzo ne pracą pokoleń, szacowane na sumę dochodu społecznego, w yp ra co ­ wanego przez ludzkość przez drugie 4 i p ó ł la t ostatniego ćw ie rć­

wiecza.

(16)

M A R K S IZ M — D R O G O W S K AZ L U D Z K O Ś C I

Takie są głów ne przyczyny głodu, nędzy i niedostatku dziesią­

te k i setek m ilio n ó w lu d z i na świecie. Na przykła dzie kryzysó w go­

spodarczych i w o je n im p e ria listyczn ych zrozumieć można, dlaczego rozw ój te c h n ik i i udoskonalenie narzędzi p ro d u k c ji je st p rze kleń ­ stwem dla ludzkości w w arunkach u s tro ju kapitalistycznego, a staje się błogosław ieństw em dopiero w u s tro ju socjalistycznym . Na tych przykładach w id z im y , że m arksizm , jako idea i nauka, zmierzająca do przebudow y stosunków społecznych w każdym k ra ju przez una­

rodow ienie w szystkich decydujących ośrodków życia gospodarcze­

go, nie może być ograniczony w yłącznie do reprezentacji interesów klasy robotniczej i lu d z i pracy najem nej.

Przebudowa stosunków społecznych w m yśl zasad m a rksisto w ­ skich leży rów nież w n a jle p ie j zrozum iałym interesie lu d z i' pracy, przynależnych do in n ych w a rs tw społecznych, w interesie tej o l­

b rz y m ie j większości społeczeństwa,. która jest bezpośrednio poszko­

dowana przez k ry z y s y gospodarcze i w o jn y im perialistyczne. W w a ­ runkach panowania k a p ita łu monopolistycznego, czy li w okresie, k ie ­ dy z a n ik ły całkow icie twórcze i pozytyw ne stro ny gospodarki k a p i­

talistycznej z okresu in d y w id u a ln e j k o n k u re n c ji, k ie d y k a p ita liz m wszedł w okres gnicia i rozkładu przez niszczenie s ił w ytw ó rczych , marksizm przestał być ideologią K LA S O W Ą , ideologią przeznaczo­

ną tylko dla robotników i wszystkich najemnie pracujących, a stał się ideologią N A R O D O W Ą , ideologią wyrażającą interesy i dążenia olbrzymiej większości narodu.

System społeczny k a p ita liz m u znajdu je jeszcze dzisiaj w ie lu obrońców w ty c h kra ja ch, gdzie panuje, lu b tam, gdzie dopiero ro z w ija ją się procesy jego lik w id a c ji. A le nauka b u rżu a zyj- na, ró żn i uczeni obrońcy i w yra zicie le tego systemu, różni re a k c y jn i czy lib e ra ln o -b u rż u a z y jn i p o lity c y , nie p o tra fią odpowiedzieć na proste, a jakże głęboko żyw otne i dręczące narody p yta n ie : co robić należy, aby nie b yło ju ż w ięcej w o je n i k ryzysó w gospodar­

czych na świecie?

O dpowiedzi na to pyta n ie dom agają się coraz n a ta rczyw ie j setki m ilio n ó w lu d zi, domagają się tej odpow iedzi ro b otn icy, chłopi, in te ­ ligenci, rzem ieślnicy, kupcy, cały św iat pracy fizycznej i um ysłow ej.

I cóż odpow iadają na to pyta n ie obrońcy systemu kapitalistycznego,

cóż odpowiada ich nauka? To samo, co m ó w ili przed w o jn ą i po w o j-

(17)

nie, przed kryzysem i po kryzysie, to samo, co słyszym y od nich z górą od la t stu, od czasu zniesienia u s tro ju feodalnego. N ic w ięc dziwnego, że dziesiątki i setki m ilio n ó w ludzi, przekonawszy się, że udzielana im odpowiedź fałszyw ie przedstawia istotę zagadnienia, przestają- w ie rzyć, obrońcom starych ka p ita listyczn ych porządków społecznych i odw racają się od nich.

Ludzie n ie chcą fałszyw ej n a u ki, nie chcą iść nadal pod sztanda­

ra m i takich idei, któ re nie odpow iadają na dręczące ich pytania, nie w yprow adzają ich z błędnego ko ła kryzysó w i wojen.

Odpowiedź jasną, prostą i je d y n ie słuszną dajem y ty lk o m y, da­

je ty lk o nauka m arksistowska.

W o jn y znikną z chw ilą, k ie d y p rz y n a jm n ie j w większości k ra ­ jó w narzędzia społecznej p ro d u k c ji przestaną być p ry w a tn ą w łasno­

ścią g a rs tk i k a p ita listó w , jednoczących się w kartele, tru s ty i różne korporacje.

W o jn y znikną wówczas, gdy p rz y n a jm n ie j w większości k ra jó w p ro d u k t pracy społecznej, powracać będzie w całości do jego w y ­ tw órcy, co może mieć miejsce ty lk o w w arunkach gospodarki uspo­

łecznionej.

W w arunkach gospodarki ka p ita listyczn e j o lb rz y m ia część dobra m aterialnego, w yprodukow anego społeczną pracą klasy robotniczej, zostaje przywłaszczona przez w łaściciela narzędzi p ro d u k c ji.

Można to zilustrow ać na przykła dzie podziału dochodu narodo­

wego w każdym k ra ju . Jeśli w eźm iem y np. A m erykę, to w ro k u 1929 podział dochodu narodowego b y ł następujący: 99 proc. ludności o trz y ­ m ało 17 proc. ogólnej sum y czystego dochodu narodowego, a 1 proc.

ludności zagarnął całą resztę, tj. 83 proc. (Źródło; F erdynand L u n d - berg — ,,60 ro d zin A m e ry k i“ ). W tych c y fra c h k r y je się cała ta je m ­ nica m echanizm u kapitalistycznego, iktóry doprowadza do w ojen.

Jednak w o jn y nie w szystkim lu d ziom przynoszą stra ty i nieszczę­

ścia. K re w m ilio n ó w zamienia się w sztaby złota dla g a rs tk i k a p i­

talistów . Na ostatniej w o jn ie n a jw ię cej za ro b ili k a p ita liś c i am ery­

kańscy. N a jw y m o w n ie j znow u przem aw iają c y fry . G dy w latach 1935

— 1939 czysty zysk am erykańskich k o rp o ra c ji w y n o s ił rocznie śred­

nio 2.994 miliony dolarów , to przez okres p ię c io la tk i w oje nn e j, tj.

w latach 1941 — 1945, p rze ciętn y zysk ty c h k o rp o ra c ji podskoczył do wysokości 8.870 milionów d o la ró w rocznie.

Jak ocenia m in iste rstw o handlu Stanów Zjednoczónych, k a p ita ­

liś c i am erykańscy (korporacje) po opłaceniu w szystkich podatków

(18)

osiągnęli w latach 1940 — 1945 czysty zysk w wysokości 52 m iliar­

dów dolarów. Poza ty m S tany Zjednoczone w przeciw ieństw ie do w szystkich in n ych k ra jó w , biorących udział w d ru gie j w o jn ie św ia­

tow ej, nie poniosły żadnych stra t w postaci zniszczeń m a teria lnych

swego te ry to riu m . ,

K a p ita liś c i am erykańscy mogą w ięc być w p e łn i zadow oleni z d ru ­ giej w o jn y św iatow ej. Toteż nie żałują oni pieniędzy na nowe zbro­

jenia. W budżecie Stanów Zjednoczonych na 1947 ro k w y d a tk i na u trzym a nie a rm ii i flo ty oraz in n ych in s ty tu c ji w o jsko w ych w y ­ noszą przeszło 18 miliardów dolarów. W edług obliczeń ekonom istów w y d a tk i na cele w ojenne obciążały średnio każdą am erykańską ro ­ dzinę w 1913 ro k u sumą 12 dolarów, w 1939 podniosły się do 36 do­

larów, a w ro k u 1947 podskoczyły do 500 dolarów.

G dyby znowu zapytać obrońców systemu kapitalistycznego, czym są spowodowane tak o lbrzym ie w y d a tk i zbrojeniow e Stanów Z je d ­ noczonych A m e ry k i P łn. po zakończeniu w o jn y , to odpowiedzą nam k ła m liw ie i oszukańczo, że w zględam i bezpieczeństwa tego k ra ju .

K tóż to zagraża bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych? N ik t, dosłownie n ik t na świecie.

M iędzynarodow i podżegacze w o je n n i powiedzą, że Zw iązek Ra­

dziecki zagraża w szystkim narodom i dlatego A m e ryka m usi się izbroić.

To kła m stw o je st ju ż zupełnie w yśw iechtane i ta k przyjrzyste , ja k rzeszoto. Jest to stary, h itle ro w s k i tr ic k oszukańczej propagan­

dy. Zza tego kłam stw a w yzie ra nienasycony ape tyt am erykańskie­

go k a p ita łu monopolistycznego, sięgającego po źródła naftow e na świecie, po kolonie angielskie, po przem ysł ja p oń ski i niem iecki, po nowe r y n k i zbytu, po panow anie nad światem .

W przyjaznym uścisku amerykański kapitał monopolistyczny dławi coraz mocniej swego zubożałego i słabszego partnera — kon­

kurenta angielskiego, z którym zaczyna sobie poczynać coraz bar­

dziej bezceremonialnie i którego' sobie coraz w yraźniej podporząd­

kowuje. I to w szystko odbyw a się p rz y akom paniam encie a n ty ra ­ dzieckiej propagandy m iędzynarodow ej re a kcji, pod hasłam i obrony dem okracji, wolności, niesienia pomocy i ty m podobnej dym nej zasłony.

S iły św iatow ej dem okracji ze Z w ią zkie m R adzieckim na czele roz­

b iły i pokonały w d ru gie j w o jn ie św iatow ej bestia lski faszyzm h i-

(19)

tłe ro w ski. N ie został jednak zniszczony jego duch zbrodniczy i zw y­

ro d n ia ły. Ten duch faszystowski unosi się jeszcze nad światem , w y ­ ziera zza pleców m onopolistycznego k a p ita łu finansowego, zza kan­

torów banków i k a rte li, z pałaców k ró ló w n a fty , węgla i stali. Ten duch faszystow ski w yzie ra ze szpalt m iędzynarodow ej prasy reak- cy j nej> przenika ido ciał p a rlam en ta rnych w n ie k tó ry c h krajach, u k ry w a się w nie jed n ych gabinetach m in iste ria ln ych , tow arzyszy i prze jaw ia się w m yślach w ypow iadanych przez n ie k tó ry c h d yplo ­ matów.

Ten duch faszystowski jeszcze dotychczas ucieleśnia się w rzą­

dach fra n kisto w skich H iszpanii i m onarchistycznej G recji. On to, ten niezniszczony dotychczas całkow icie duch faszystowski, będący od­

biciem im perialistycznego ducha k a p ita łu mnopolistycznego, nie prze­

stał zagrażać bezpieczeństwu w o ln ych i m iłu ją c y c h pokój narodów.

Zw iązek Radziecki i sprzym ierzona z n im Polska, ja k też w szy­

stkie pozostałe narod y słowiańskie, n iko m u nie zagrażają, n ie upra­

w ia ją p o lity k i agresji wobec żadnego narodu i państwa. W Polsce i pozostałych państwach słow iańskich w szystkie dem okratyczne i po­

kojow e s iły św iata znajdą zawsze gorącego, szczerego sprzym ierzeń­

ca i zw olennika trw ałego pokoju.

Różnym m iędzynarodow ym podżegaczom w o je n n y m n ie jest ju ż dzisiaj ta k ła tw o oszukiwać n arody i pchać je na drogę wojetn.

N ie ulega najm niejszej w ą tpliw o ści, że w gronie m iędzynarodo­

w ej re a k c ji, w śród reprezentantów k a p ita łu monopolistycznego n ie ­ m ało je st takich a w a n tu rn ik ó w , k tó rz y prą i dążą do now ej w o jn y , k tó rz y o b lic z y li sobie, że dziś jeszcze mogą mieć pewne szanse z w y ­ cięstwa, a ju tr o m ieć ich ju ż nie będą. I ze strachu o swoje ju tr o go­

to w i są dzisiaj skoczyć naw et w piekło. Cóż z tego, kie d y ich własne narody, nad k tó ry m i spraw ują władzę, nie chcą w o jn y , n ie chcą ska­

kać w* piekło. A w b re w zdecydowanej w o li narodu nie może reakcja realizow ać swoich planów .

Doświadczenie Niem iec h itle ro w s k ic h rów nież czegoś ją uczy.

M im o że h itle ry z m zdołał pociągnąć za sobą cały p ra w ie naród n ie ­ m iecki, poniósł jednak klęskę w ojenną, gdyż p ro w a d z ił w o jn ę im pe­

rialistyczną, grabieżczą, faszystowską. N arody św iata p o tra fią ju ż coraz le p iej odróżniać praw dę od kłam stw a, dem okratów od reakcjo­

nistów , spraw iedliw ość od niespraw iedliw ości. I w ty m mieści się

najw iększa gw arancja poko ju w E uropie i na świecie.

(20)

O Z B L IŻ E N IE ID E O LO G IC Z N E PPR i PPS

N aród polski już trzeci ro k maszeruje po drodze budow nictw a poko ju i bezpieczeństwa swoich granic, co urzeczyw istnia zarówno na drodze sojuszów zaw artych z p o ko jo w ym i, d em okratycznym i pań­

stw am i i narodam i, ja k i na drodze przebudow y swoich stosunków społecznych w duchu dem okracji ludow ej.

Na czele narodu maszeruje klasa robotnicza, która, pomna słów Engelsa, że nie może ju ż sama „wyzwolić się spod panowania w y ­ zyskiwaczy, nie wyzwalając zarazem na zawsze całego społeczeń­

stwa“, zaw arła sojusz z pracującym chłopstwem i w s z y s tk im i siła­

m i postępu i dem okracji, zbudowała razem z n im i B lo k D em okratycz­

ny. W spólnym i s iła m i i w im ię w spólnych interesów b ud u je m y ra ­ zem ju ż trzeci ro k gmach P olski Ludow ej.

Ideologiczne podstaw y tego gmachu opa rliśm y na fundam encie starych i now ych doświadczeń historycznych, pozostawiając to w szy­

stko, co b yło dobre i twórcze w naszej przeszłości, i odrzucając to wszystko, co w n ie j b yło szkodliwe i wsteczne.

O parliśm y ten gmach na fundam encie doświadczeń całego narodu, a szczególnie doświadczeń, ja k ie posiada ru ch robotniczy. Doświad­

czenia te nakazały nam budować now ą Polskę bez obszarników i w ie l­

kich k a p ita listó w , nakazały nam przekreślić p o lity k ę w ew nętrzną i zagraniczną przedw rześniow ej Polski, nakazały nam budować no­

w ą Polskę, w now ych granicach państw ow ych.

Doświadczenia te nauczyły nas prawdy niezbitej, że klasa ro­

botnicza może spełnić swoją misję dzie.jową przebudowy stosunków społecznych w duchu wolności i sprawiedliwości tylko wówczas, gdy będzie jednolita, gdy w walce swojej posługiwać się będzie niezwy­

ciężonym orężem marksizmu, gdy jej partie staną twardo na grun­

cie naukowego socjalizmu.

Je d n o lity fro n t kla sy robotniczej, u w a ru n ko w a n y ścisłą w spółpra­

cą P olskiej P a r tii Robotniczej i P olskiej P a r tii S ocjalistycznej, sta­

n o w i fundam ent P olski Lud o w e j. Praw da ta przeniknęła ju ż do św ia­

domości najszerszych mas narodu. G łó w n ym m otorem w szystkich do­

tychczasowych zw ycięstw i sukcesów d em okracji lu d ow e j zarówno w dziedzinie gospodarczej ja k i p olityczne j, jest jedność działania k la ­ sy robotniczej. T y lk o na bazie jednolitego fro n tu ro b o tn ik ó w i w spół­

pracy PPR i PPS m ógł zostać u tw orzon y B lo k W yborczy S tro n n ic tw

(21)

D em okratycznych, k tó ry odniósł w spaniałe zw ycięstw o w w yborach sejm owych.

N ie k tó rz y sądzą, że zw ycięstw o wyborcze B lo ku D em okratycz­

nego rozwiązało autom atycznie w szystkie zagadnienia dalszego bu­

dow nictw a P olski Ludow ej, że klasie robotniczej i w ładzy dem okra­

tycznej nie zagraża ju ż żadne niebezpieczeństwo, że reakcja w Polsce znikła, a co n a jm n ie j, stała się ta k słaba, że można ju ż nie dostrzegać je j istnienia, ze w ogóle w y b o ry rozw iązały w Polsce problem w a lk i klasowej. A ta k przecież nie jest.

Z w ycięstw o wyborcze B lo ku Dem okratycznego je st bezsprzecznie w ie lk im sukcesem na drodze dalszego b udow nictw a P olski Ludow ej, lecz przecież n ik t in n y, ty lk o m y sami w przedw yborczej kam pa­

n ii podkreślaliśm y z całym naciskiem , że k a rtk a w yborcza nie roz­

w ią zu je problem ów , w y p ły w a ją c y c h z ekonom iki naszego życia go­

spodarczego, że głosowaniem można w yra zić ty lk o swój stosunek do takiego czy innego zagadnienia, lecz nie je st to przecież ró w n o ­ znaczne z jego rozw iązaniem . . /

Zw ycięskie w y b o ry s tw o rz y ły nam ty lk o w a ru n k i dla stopnio­

wego, systematycznego rozw iązyw ania w szystkich spraw gospodar­

czych i politycznych, k tó re tego rozw iązania w ym agają. W yb o ry w zm o cn iły nie zm ie rn ie stabilizację polityczną w k ra ju , lecz prze­

cież oddane k a r tk i w yborcze pozostały ty lk o k a rtk a m i, a nie prze­

m ie n iły się na zboże, w ęgiel, m a n ufa kturę , czy żelazo.

Trw ałość stosunków p o lityczn ych w k ra ju stwarza ty lk o w a ru n ­ k i dla norm alnej pracy, lecz b y n a jm n ie j nie usuwa autom atycznie tych trudności gospodarczych, k tó re usunięte być mogą ty lk o w cza­

sie, na drodze pracy.

Przez k a rtk ę w yborczą w yka za ł naród, że nie chce oddać steru w ła d zy państw ow ej w ręce re a k c ji, lecz w ten sposób nie pozbaw ił przecież autom atycznie różnych spekulantów możności spekulowania na istniejących trudnościach.

M ó w im y, i słusznie m ó w im y, że w y b o ry s tw o rz y ły nam w a ru n k i

do dalszego m arszu naprzód. Lecz co to znaczy: maszerować naprzód

po drodze budo w n ictw a P olski Ludow ej? Podstaw ow ym m ie rn ik ie m

tego, czy m aszerujem y naprzód, są w ska źn iki p ro d u k c y jn e naszej

narodow ej gospodarki, w ska źn iki w yp e łn ia n ia naszego 3-letniego p la ­

nu gospodarczego. K ażdy może stw ie rd zić tem po tego marszu, na

p rzykła dzie w łasnej pracy, na p rzy k ła d z ie p ro d u k c ji zakładu pracy, w

(22)

k tó ry m jest za trud n io ny i na podstawie obserw acji w zrostu p ro ­ d u k c ji, w całym k ra ju .

O gólny w zrost p ro d u k c ji unarodow ionej i ogólny spadek kosz­

tów p ro d u k c y jn y c h każdej je d n o stki tow arow ej, w a ru n k u ją dalszą popraw ę b y tu klasy robotniczej i norm alizację stosunków na r y n ­ k u to w a ro w y m w sensie lik w id o w a n ia spekulacji.

K to nie przyczynia się do w zrostu p ro d u k c ji i obniżenia kosztów p ro d u k c y jn y c h — ten pcha Polskę wstecz, a nie naprzód.

Każdem u je st znane dziedzictwo, ja k ie przejęła władza ludow a po w o jn ie i po rządach obszarników i ka p ita listó w . Tego smutnego dzie­

dzictw a w postaci zniszczeń w oje nn ych i tradycyjnego zacofania eko­

n o m ik i naszego k ra ju nie można usunąć z dziś na ju tro . Klasa ro ­ botnicza, zdobyw ając władzę, czy w spółudział w spraw ow aniu w ła ­ dzy, długo m u si cierpieć za grzechy m in io n y c h rządów ka pita łu . Nie m a taikich sposobów, aby można b yło autom atycznie z lik w i­

dować n ie do statki życiowe mas pracujących w ra z z lik w id a c ją ka- pitalistyczno-obszam iczego panowania.

T ak w ięc maszerować naprzód po drodze b ud o w n ictw a P olski L u ­ dowej oznacza zwiększać p ro du kcję i w ydajność pracy. Do tego w zyw a m y w szystkich pracujących. W zyw am y dlatego, że w w a ­ runkach dem okracji ludow ej — w odróżnieniu od stosunków spo­

łecznych w przedw rześniow ej Polsce — o fia rn a praca mas p ra c u ją ­ cych bud u je ich w ła sn y b y t i dobrobyt.

N ie je d no kro tnie słyszeć można z ust ro b o tn ik ó w takie, m niej w ię ­ cej, słowa: — „Jest nam ciężko i trudno, nasi przedstaw iciele w rzą­

dzie m ów ią nam, że na razie nie możemy otrzym yw a ć za naszą p ra ­ cę w ięcej, niż o trz y m u je m y . A le dlaczego in n i żyją lepiej od nas?

Dlaczego n ie k tó rz y mogą baw ić się w luksusow ych lokalach i tra cić grube dziesiątki tysięcy złotych przez parę godzin? Jak w y rządzicie, że je d n i m ają wszystko, a m y, ro b otn icy, biedę cie rp im y? “ .

Cóż można odpowiedzieć na takie słowa? M u s im y odpowiedzieć:

święta praw da. Są ludzie w naszej Polsce L u d o w e j, k tó rz y w szy­

stkiego m ają w bród, k tó rz y zniszczenia w ojenne ty lk o widzą, ale wcale ic h n ie odczuwają, k tó rz y o biedzie i niedostatku ty lk o sły­

szą i ty le m ają z n im i wspólnego, że na n ic h żerują, ja k szakale.

W iele przyczyn składa się na ta k i stan rzeczy. N ie zapom inajm y, że w społeczeństwie p olskim is tn ie ją jeszcze przeciw ieństw a klasowe.

M yśm y u n a ro d o w ili ty lk o w ie lk ie i średnie ogniw a gospodarcze oraz

w yw łaszczyliśm y obszarników. D robne zakłady przem ysłowe, za-

(23)

trudn ia ją ce do 50 ro b o tn ikó w na jedną zmianę, ja k też ogniwa w y ­ m ia n y handlow ej pozostaw iliśm y w rękach p ryw a tnych .

M am y w ięc w społeczeństwie p o lskim w arstw ę społeczną, k tó re j klasowe interesy daleko odbiegają od interesów ro b otn ikó w , u rzę d n i­

ków , b iednych i średniozamożnych chłopów i in n ych lu d z i pracy. Ta w arstw a droibnokapitalistycznych posiadaczy nie je st w praw dzie lic z ­ na, nie stanow i w ięcej niż 15 procent społeczeństwa, lecz ciąży ona bardzo pow ażnie na naszym życiu gospodarczym.

Ciąży ona i dodatnio i ujem nie. Dodatnio dlatego, że produkcja sektora pryw atnego pomnaża masę tow arow ą na naszym ry n k u go­

spodarczym. U je m n ie dlatego, że bardzo pokaźna część tej w a rs tw y bogaci się niezm iernie na różnych spekulacjach ry n k o w y c h , oszu­

k u je skarb państwa w opłatach podatkow ych, gra na zw yżkę cen itp.

N ik t nie przypuszcza, że rząd u praw ia p o lity k ę to le ra n c ji wobec spekulantów . G dy spekulant znajdzie się w rękach organów w ła d zy państw ow ej, —- p oku tuje. Lecz w w aru nka ch niedoborów p ro d u k c y j­

nych n ie ma siły, któ ra b y p o tra fiła zniszczyć całkow icie spekulację i spekulantów. G dybyśm y m ie li sposób na podniesienie pła cy robo­

tn ik ó w i pra cow n ikó w kosztem zysków osiąganych przez spekulan­

tów , to na pew no nie zastanaw ialibyśm y się ani na chw ilę, aby to zrobić.

B y w a ją i takie w yp a d ki, że proponuje się nam rzekomo ra d y k a l­

ne rozw iązanie zagadnienia sp eku la cji na drodze przejęcia przez pań­

stwo całej p ro d u k c ji przem ysłow ej i całej w y m ia n y handlow ej. Na takie rozw iązanie ani nie chcemy, ani nie możemy pójść. Oznacza­

ło b y to po prostu w y la n ie dziecka w raz z kąpielą. Gorzej naw et — spekulantów n ie w ie lu by ubyło, a p ow iększylibyśm y w ten sposób ty lk o niedobory produkcyjne.

W naszym systemie gospodarczym z ro b iliś m y miejsce i dla sek­

tora pryw atnego. To m iejsce pozostaw iam y i na dziś i na przyszłość.

W naszych rękach pozostają w szystkie ogniwa w ła d zy p olityczne j i podstawowe ogniw a gospodarcze. Spekulację i spekulantów w y tę ­ p im y ty lk o przez doprowadzenie p ro d u k c ji w państw ow ym sekto­

rze do poziom u zaspakającego potrzeby ryn ko w e.

G dy na ry n k u znajdować się będzie w ięcej tow arów , — dosta­

tecznym regulatorem zysku sektora pryw atnego okaże się k o n k u re n ­ cja sektora państwowego oraz całokształt p o lity k i gospodarczej rządu.

Należy przyznać, że ro z w o jo w i s p eku la cji sprzyja dotychczas bra k

rozbudowanego aparatu handlu państwowego. Pokaźna część tow a-

(24)

rów , w yp ro du ko w a nych przez sektor unarodow ienia przem ysłu, do­

chodzi do rą k konsumenta za pośrednictwem pryw atnego kupca. Za to pośrednictw o zdziera on często skórę z konsumenta, bogaci ¿>xę niezm iernie na pracy robotnika. Trzeba tem u zapobiec i można zapo­

biec w dużym stopniu ju ż w dzisiejszych w arunkach. K ażdy ku pu je tam, gdzie m u taniej sprzedają. N a jle p ie j rozum ieją to sami ku p cy- spekulanci. Dlatego tak obaw iają się handlu państwowego.

W walce z n a d m ie rn y m i zyskam i handlu pryw atnego olb rzym ia rola przypada rów nież dobrze postawionej spółdzielczości.

Maszerować naprzód po drodze budowania P olski Lud o w e j ozna cza w ięc rów nież podnosić świadomość klasy robotniczej na w y z szy poziom, zrozum ienie przez każdego ro b otn ika w szystkich z ja ­

w is k naszego życia. T1 , , ,

W alka ze Sp e k u la c ją- to nic innego, ,ak walka klasowa z cja W id zim y, że ta w a lka nie jest jeszcze zakończona, w id z im y , ja k ściśle splata się ona z zagadnieniem zwiększenia p ro d u k c ji . w y d a j-

Reakcja prócz bazy ekonomicznej posiada jeszcze inne m o żliw o ­ ści w a lk i z dem okracją. M ożliw ości te leżą w łaśnie w sferze trudności gospodarczych okresu powojennego, w sferze tra d y c ji i przyzw ycza­

je ń ludzkich, w pozostałościach ideologii re a k c y jn e j w świadomości pokaźnej części narodu.

D la przezwyciężenia trudności, znajdujących się na drodze nasze­

go marszu naprzód, konieczna jest głęboka świadomość słuszności ce­

lu do którego zdążamy. Ta świadomość została już w zasadzie u g ru n ­ towana w szeregach klasy robotniczej i lu d u pracującego.

N ie w o ln o nam jednak zapominać, że dopiero trzeci ro k posia­

dam y przewagę środków w w yc h o w y w a n iu społeczeństwa, że przed­

tem ta przewaga b yła przez cały czas'po stronie naszych w rogów z tej prostej przyczyny, że w ich rękach spoczywała polityczna i gospo­

darcza w ładza k ra ju . A przecież dla każdego jest jasne, że w a rstw y, które d aw nie j spraw ow ały w ładzę w Polsce, w y k o rz y s ty w a ły swoją przewagę dla w ychow ania społeczeństwa w duchu odpow iadającym ich interesom. Szkoła, wyższe uczelnie, prasa, książka, teatr, ambo­

na i to wszystko, co k szta łtu je świadomość człowieka i społeczeństwa, szerzyły przeważnie ideologię wsteczną, a w najlepszym w yp a dku

lib e ra ln o-bu rżu azyjną . , .

M ów ię o ty m używ ając czasu przeszłego, ale, n iestety, częściowo

ma to miejsce jeszcze dzisiaj. Ta w roga lu b obca nam ideologia jesz-

(25)

cze nie zniknęła i zniknąć nie mogła całkow icie ze świadomości mas w okresie od 22 lipca 1944 ro ku do dnia dzisiejszego.

Klasa robotnicza, chociaż stanow i najbardziej świadom ą część na­

rodu, rów nież nie b yła izolow ana przed oddziaływ aniem te j ideolo­

g ii na je j szeregi. N ie trzeba głęboko szukać, aby to stw ierdzić. Ten fa k t sam przez się rzuca się w oczy każdemu, kto się ty lk o nieco za­

stanowi nad sytuacją istniejącą w ru c h u robotniczym zarówno w P ol­

sce,. ja k i w in n ych krajach. M am ina m y ś li dwa n u r ty polityczne, działające w klasie robotniczej w postaci dw u p a r tii robotniczych.

P a rtia — ja k wiadom o — jest n ajba rd zie j świadomą i a ktyw ną częścią klasy. Jeśli idzie o kla sy i w a rs tw y nierobotnicze, to zn ajdu ­ je m y w n ic h całą drabinę ekonomiczną, w ie lk ie zróżniczkow anie m a­

jątkow e. W ielorakość p a rty jn a ma w ięc w stosunku do n ich pewne uzasadnienie.

N ie można tego powiedzieć w odniesieniu do klasy robotniczej.

Pozą różnicam i zaw odow ym i, nie ma in n ych różnic w śród ro b otn ikó w , z p u n k tu w idzenia klasowego. F a kt, że o lb rzym ia większość ro ­ b o tn ikó w n ie posiada n ic w ięcej poza rę ka m i do pracy, jednoczy ich w najbardziej zw artą klasę.

Interesy klasy robotniczej są w ięc n ajba rd zie j je d n o lite i nie- zróżniczkow ane pod względem ekonom icznym . C ałkow ita zgodność interesów klasy robotniczej nie znajduje dotychczas swego p o lity c z ­ nego odpow iednika w postaci jednej p a r tii robotniczej. N ie dociekam w tej c h w ili przyczyn istnienia dw u p a r tii robotniczych w jednej k la ­ sie robotniczej. Jest to skom plikow ana sprawa, o k tó re j na pewno będziem y m ów ić nie jeden raz.

W tej c h w ili stw ierdzam ty lk o g oły fa k t: — interesy całej klasy robotniczej są jednakow e i identyczne, a reprezentowane są one przez dw ie p a rtie robotnicze — Polską P artię Robotniczą i Polską P artię Socjalistyczną.

Pow ie ktoś, że wspólność interesów klasy robotniczej doprow adzi­

ła do zawarcia jednolitego fro n tu i do w spółpracy obydw u p a rtii. S łu ­ sznie. A le m y będziem y m u sie li odpowiedzieć sobie i na inne pytanie, m ianow icie: dlaczego jeden w łó k n ia rz , g ó rn ik czy m etalow iec , należy do PPR, a d ru g i do PPS. O bydw aj przecież p ra cują i żyją w jednakow ych w arunkach, dzisiaj jeszcze przeważnie ciężkich, i oby­

dw aj jednakow o w zdychają do lepszego ju tra . Tak samo obydw ie

partie, i PPR i PPS, jednakow o szczerze 1 pragną p rz y b liż y ć i p rz y ­

spieszyć nadejście tego lepszego ju tra .

(26)

Klasa robotnicza zrobiła o lb rz y m i k ro k naprzód, budując je d n o li­

ty fro n t swoich szeregów. Jest to zdobycz, k tó re j ro b otn iko m n ik t ju ż w ydrzeć nie p o tra fi. Doskonale ju ż w ie m y, co nas łączy. Dotychczas ty lk o o ty m m ó w iliśm y, i bardzo dobrze, że ty lk o o ty m m ó w iliśm y.

To w łaśnie pozw oliło nam zbudować je d n o lity fro n t, ustaw ić klasę robotniczą w z w a rty m i n ie roze rw alnym szeregu.

Nadchodzi czas, aby zacząć sobie naw zajem w yjaśniać, co nas jeszcze dzieli. A przecież na pewno coś jeszcze nas dzieli, je ś li klasa robotnicza, reprezentow ana je st przez dwie p a rtie robotnicze.

P a r tii nie tw o rz y się po to, aby jeszcze ktoś m ógł być sekretarzem naczelnym , naczelnym redaktorem , przewodniczącym czy m in i­

strem , aby b yło urozm aicenie sztandarów, haseł czy transparentów . D w ie p a rtie robotnicze istn ie ją na pewno n ie po to, aby różne m ętne i bezideowe, czy naw et w rogie klasie robotniczej elem enty m ogły ła tw ie j znaleźć sobie schronisko polityczne.

Każda p a rtia reprezentuje określony n u r t p olityczny, określoną ideologię. Trzeba będzie zbadać i skontrolować, czy i w ja k ic h zagad­

nieniach istn ie ją jeszcze różnice ideologiczne m iędzy PPR i PPS.

A je ś li istnieją, to trzeba i należy je przedyskutow ać w ogniwach organizacyjnych obydw u p a rtii.

Taka dyskusja może i pow inna ty lk o w zm ocnić je d n o lity fro n t, za­

cieśnić współpracę obydw u p a r tii i podnieść poziom ideologiczny członków zarów no jednej, ja k i d ru g ie j p a rtii.

W łókn ia rz, g ó rn ik, metalowielc czy ja k ik o lw ie k in n y ro b o tn ik lu b p ra c o w n ik um ysłow y, k tó ry 'należy do jednej z dw u p a r tii robo­

tniczych. w in ie n być w p e łn i świadom y, dlaczego jest członkiem PPR czy PPS. G dyby niejednego członka PPS zapytać dzisiaj, dlaczego należy do PPS, a nie do PPR, lu b f odw rotnie, gdyby niejednem u członkow i PPR zadać pytanie, dlaczego należy do PPR, a nie do PPS

— to z góry można zaręczyć, że olb rzym ia większość zapytanych nie bardzo w iedziałaby, co odpowiedzieć.

Można przypuszczać, że dyskusja wykaże, iż m iędzy PPR i PPS je st coraz m n ie j różnic we w szystkich zagadnieniach, k tó re składają się na pojęcie ideologii, na pojęcie dróg i celów bliższych i dalszych, do k tó ry c h zdążają obydw ie p artie. W każdym razie należy sobie uświadom ić tę sprawę.

N ie k tó rz y doszukują się różnic m iędzy PPR i PPS w personalnej

obsadzie ta k ic h lu b in n ych stanowisk. PPR i PPS liczą ju ż dzisiaj

razem około półtora m ilio n a członków. Różnych kie ro w n iczych sta-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po odniesionej klęsce wojennej Niemcy zostały okupowane przez 4 mocarstwa zwycięskie i straciły na pewien czas samodzielność państwową. Rozwój polityczno -

nych związków organizacji demokratycznych. Młodzieży Polskiej oprócz swej wielkiej roli wychowawczej, ma do odegrania rolę polityczną! Związek Młodzieży Polskiej

Stopniowo jednak — właśnie dzięki współpracy z PPR— lewicowy odłam polskiego ruchu socjalistycznego, po otrząśnię- ciu się za- pomocą rozłamu z wpływów

rakter. Jednolity front obydwóch partii robotniczych był aktem służącym do osiągnięcia pewnego celu. Celem naszego jednolitego frontu było i jest urzeczywistnienie

wicie, nie można uważać, że pracą produkcyjną jest tylko taka praca, która materializuje się w jakimś przedmiocie, w jakiejś rzeczy... która nie materializuje się

Zdemaskowanie Rajka nie tylko nie może spowodować osłabienia czujności czy też wywołać uczucia uspokojenia, ale — wręcz przeciwnie — musi ono stać się

wia się ten coraz potężniejszy n u rt rewolucyjny, k tó ry stanowi dziś chlubę nie tylko klasy robotniczej, ale i całego narodu polskiego.. Komuniści polscy byli

Dziś chłopstwo zer- ganizowan'e dobrowolnie w kolektywy rolne uprawia te ziemie sposobem maszynowy«, majac do swego rozporządzenia 750 tysięcy traktorów i