• Nie Znaleziono Wyników

To ju ż ś w ię ta Oto znowu u p łyn ął jeden rok, M in ą ł

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "To ju ż ś w ię ta Oto znowu u p łyn ął jeden rok, M in ą ł"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

D O D A T E K D O „ P O L S K I Z A C H O D N I E J "

NR 34 (58) P O ZNA N , BOŻE N AR O D ZEN IE 1946 R. ROKI

To ju ż ś w ię t a O

to znow u u p ły n ą ł jeden ro k , M in ą ł

jeden ro k naszego życia, a zarazem ro c z n y o kres o d b u d o w y naszej u ko ch a ­ nej O jczyzny. W ciągu tego okresu d o ­ k o n a liś m y w ie lu rze czy w całej Polsce i w T e j, k tó ra b y ła w granicach p rz e d ­ w o je n n ych , i w T e j, k tó ra po d łu g im o kre sie n ie w o li w ró c iła do M a c ie rz y .

Po skończeniu każdego zadania i k a ż ­ dej p ra c y zdaje się spraw ozdanie, I m y je m usim y dzisiaj zdać. C hcem y odbyć te n nasz ra ch u n e k sum ienia, abyśm y w ie d z ie li, co czyn ić w p rz y s z ło ś c i i ja k p ostępow ać, aby b y ło le p ie j i nam i ty m lu d zio m , w o k ó ł k ó ry c h żyje m y i z k tó ­ ry m i żyjem y,

W ra c h u n k u sum ienia m y ś li się z w y ­ k le ty lk o to grzechach. N ie w ą tp liw ie i one są w nas, w ty m naszym o b ra ch u n ­ k u p a trio ty c z n y m . A le je st w ie le , m oż­

na n a w e t p o w ie d z ie ć — b ardzo w ie le doko n a ń d o b rych . T ysią ce fa b ry k za­

d y m iło k o m in a m i, tysią ce w a rs z ta tó w z a s tu k a ło p racą i s e tk i ty s ię c y lu d z i, n o w y c h fa ch o w có w stanęło do p ra cy.

W y ro s ły lic z n e dom y na m iejscach ru in

że w p u lch ną ziem ię. A w p rz y s z ły m ro k u zaszum ią w ię ksze jeszcze, ja k w ro k u u b ie g ły m , ła n y zibóż ro z m a ity c h . I tysiące lu d z i s p o jrzy znów z lubością na swój p o ls k i, ż y c io d a jn y chleb, za­

p ra c o w a n y w ła s n y m p o te m na w ła sn e j ziem i, te j sta re j i te j najstarszej, cho­

ciaż d o p ie ro p rz y w ró c o n e j.

A k ie d y zapanuje ła d na zie m i — m usi ty m b a rd zie j za istn ie ć ła d w du­

szach i w sercach. P o m yślm y o ty m w ś w ię ta Bożego N aro d ze n ia , k ie d y Bóg z ogrom nej swej m iło ś c i schodzi na św iat, P rzych o d zi dla w s z y s tk ic h , bez w zględu na pochodzenie, zamożność i b a rw ę skó ry. N ie ch za Jego p rz y k ła ­ dem p ó jd zie ka ż d y z nas i n ie ch w y g a ­ śnie nienaw iść, k tó ra w d a rła się do dusz naszych podczas w o jn y . U m ie jm y w yb a cza ć sobie w zajem nie, a b y w ró g o d w ie c z n y tego nie w y k o rz y s ta ł, m ó­

w ią c : „R o z d z ie liły się serca ich, — te ­ ra z p o g in ą ". N ie ch m iło ś ć p rz e w y ż s z y w s z y s tk ie inne w zg lę d y, aby jedna i siln a P o lska b y ła na ca łe j p o ls k ie j zie ­ m i, s p ra w ie d liw a i życie dająca w s z y s t­

k im w ty m N o w y m R o k u 1947, N iech się

(2)

W I G I L I A N A D O D R Ą

R o że k księ życa p rz e z ie ra ł się w lu ­ strze w ó d od rza ń skich , ta k samo ja k p rz e d tysią ce m la t. C ic h a w y c h lu p o t fa l b ił o brzegi z d ziw n ą m onotonią.

S rebro księżyca ig ra ło nad g łębiną w ód. D a le k i, le k k i w ie w , dechem p ra ­ w ie k ó w m u s k a ł p o o ra n e p ra cą lic a tego samego c z ło w ie k a , k tó r y tu w ła ­ d a ł p rze d s e tka m i lat... T o on w ró c ił, ja k w ra c a słońce co rana — ja k co ­ m iesięczna zn ra n a księżyca się p o w ta ­ rza, ja k n ie o d w ró c o n y bieg o d rza ń ­ sk ic h fa l. W r ó c ił p ra w d y mocą — p rz y z w a n y h is to rią i k rz y k ie m te j z ie ­ m i, k tó ra głosem m a tk i go z a w o ła ła :

— W ra c a j synu!

W r ó c ił na zawsze — On. syn ja ło w e j p o d h a la ń s k ie j ziem i, syn M azow sza i K u ja w , syn w schodnich ru b ie ż y , po swoje.

S to i tu dziś J ę d re k z d a le k ie j Zagó- ro w e j. C h o in k o w y zapach ś w ią t p rz y ­ w ió d ł go tu nad rzekę, b y z sm recza- nego b oru, k tó r y od w ie k ó w p o ls k ie m o d litw y o d p ra w ia , w y c ią ć ,,boże- d rz e w k o “ dla sw oich dzieci.

N adsłuchuje. Zda mu się, że słyszy d ziw n e m e lo d ie w o k o ło .

— A c h , to w ie k i m ó w ią — szepnął.

— T o duchy o jc ó w naszych m ó w ią do m nie m oim jężykiem ...

I szedł w z d łu ż rz e k i c ic h u tk o , b y n ie spłoszyć n i jednej m y ś li sw ojej. Z od ­ d a li słyszy p o ls k i śpiew i w id z i ś w ia ­ tła w oknach dom ostw . W s z e d ł w gaj ś w ie rk ó w , w y c ią ł c h o in kę i p o n ió s ł k u d o m o w i. Z a p a ch n ia ła mu ona p o ls k im lasem . Po drodze s p o tk a ł sąsiada z p o d obną zdobyczą — N a p ie ra łę , k tó r y

ż y ł na te j ziem i od u rodzenia i docze­

k a ł się p o w ro tu P o lski.

— J a k się m acie sąsiedzie? T o i w y po ch o in kę?

— A n o p e w n ie — p rze cie ż to g w ia zd ka , druga w w o ln e j O jczyźnie, T rz e b a ją uczcić z całego serca i z ca­

łe j duszy.

— T a k , b ra cie d ro g i! T rze b a

„g w ia z d k ę " czcić, a z nią w szystko , co drogie sercu p o ls k ie m u — naszemu lu d o w i.

I szli razem k u wsi.

J ę d rk o w ie ju ż drugą w ilię spędzają na zachodzie. N ie b o g a ta b y ła p ie rw sza , n a w e t bez c h o in k i. A le ro k p ra c y p o lskie g o ch ło n ą, je ś li chce, cuda c zy­

n i. I ty m cudem p ra c y rą k i m ózgów się za g o sp o d a ro w a li i p o k o c h a li now ą ojcow iznę.

Na d ru g i dzień w izbach J ę d rk ó w i A n tk ó w z a ja śn ia ły c h o in k i. R ozśpie­

w a ły się p o ls k ie p ie rs i ko lę d ą, p o ls k ą ko lę d ą w w ig ilię .

A z tą ko lę d ą p o p ły n ę ły w szerokie dale m yśli ty c h w s z y s tk ic h , co n ie ­ złom ną w o lę u m ie li w czyn zam ienić, J ę d re k w p a trz o n y w ro z ra d o w a n e tw a rz e swei „ p ię c io r k i" , ła m a ł się z n im i o p ła tk ie m :

— Życzę w am , dzie cię ta kochane, z całego serca, abyście w y ro s ły na d o b rych o b ro ń c ó w te j ziem i, k tó ra w ró c iła do M a tk i-O jc z y z n y ... b y nie p o w tó rz y ł się p o to p p o ls k ie j k r w i, w y to c z o n e j nam z ż y ł przez germ ań­

skiego zbira...

N a p rz e c iw J ę d rk a sie d zia ła jego żo­

na, cała w łzach:

— N ie p ła cz, Zosiu, Ja w ie m , że b ó l T w ó j ponad m ;arę, że stra c iła ś , co n a j­

droższe — m a tkę , ojca z rą k h itle ro w ­ skiego k a ta , że siostrę i b ra ta tw e g o spalono w k re m a to riu m . N ie p ła c z . P o l­

ska — to ro ś lin a : znów o d ra sła — m ó -

126

(3)

• "t - • w ia ć to sno"r7af na ¿M0"". — '"'•U is ta i w słońcu w o ln o ś c i w y d a now e owoce...

Z o d d a li, d o c h o d z ił śpiew ko lę d . N u ­ c iły je A n tk o w e dzie w czę ta z p o ls k im sercem ta k głośno, ja k jeszcze nigdy dotąd...

N ad zachodnią g ranicą p ły n ą ł m ię ­ dzy c h m u rk a m i sierp księ życa w o to ­

czeniu gw iazd. O d b ija ło się p o ls k ie niebo, w z w ie rc ia d le w ó d o drzańskich, w p ra w ie c z n y m ślu b o w a n iu :

— P olskaś ty z ie m io na w ie k i...

A k u d a le k im w yżo m p ły n ą ! hym n z n iz in :

— C h w a ła na w ysokości... P okój lu d z io m na ziem i...

W . Próchnicki

T a k m ó w i h is to ria ...

Ib ra h im s O S ło w ia n a c h i P o ls c e

Podróżnik arabski, k tó ry wędrował po Europie za czasów Mieszka, tak opisał Polskę z drugiej połow y X wieku:

„M ó w i Ibrahim , syn Jakuba, Izraelita:

K ra je Słowian ciągną się od morza S y ry j­

skiego do otaczającego morza (tj. oceanu) ku północy. Plemiona północy (N orm ano­

w ie) ow ładnęły n ie któ rym i z nich (Sło­

wianami) i po dzisiaj wśród nich przeby­

wają. O ni (Słowianie) stanowią liczne, różnorodne plemiona. Obecnie są czterej ich królow ie: k ró l Bułgarów i Bolesław, k ró l Pragi, Czech, i T rkua i Mieszko, k ró l północy, i Nakpn na skrajnym za­

chodzie. A k ra j Nakona to ziemia o n i­

skich cenach zboża, bogata w konie; w y­

wozi się je stąd w inne kraje. O ni (mieszkańcy tego kra ju ) mają pełne u- zbrojenie, złożone z pancerza, hełmów i mieczy. G ród Nakona nazywa się Azzan, co w tłumaczeniu oznacza „w ie lk i gród“

(M eklemburg). N aprzeciw Azzanu, leży gród, zbudowany na słodkim jeziorze.

Słowianie w ten sposób budują większą część swych grodów: udają się ku łąkom, o b fitu ją cym w w ody i trzcinę, i ozna­

czają tam okrągłe lub czworoboczne m ie j­

sce, stosownie do kształtu i wielkości, ja ­ kie chcą nadać grodowi. Kopią wokoło niego rów, a z w ykopanej ziemi usypują wał, wzmacniając go klocam i i deskami na podobieństwo ub ite j ziemi, póki wal nie dojdzie do określonej wysokości.

Wówczas w ytycza się bramę, z któ re j strony im się podoba, a dochodzi się do

nością, ponieważ cały k ra j — to laki. za­

rośla i błoto.

C o się tyczy kra ju Mieszka, jest to największy z k ra jó w S ^w ian. O b fitu je w zboże i mięso, m iód i ryb y. D aniny, zbierane przez Mieszka, płaci się w bizan­

tyńskich m itkalach. One też stanowią utrzym anie jego ludzi. Każdy z nich otrzym uje co miesiąc określqną ich ilość.

I ma- on 3000 zbrojnych w pancerze, a są to w ojow ie, któ rych setka w arta tyle, co dziesięć innych setek. D aje on tym lu ­ dziom odzież, konie, oręż i wszystko, cze­

go im potrzeba. G dy którem u z nich urodzi się dziecię, wówxzas zaraz po uro­

dzeniu dziecięcia nakazuje wyznaczyć mu żołd, czy ono męskiej, Czy żeńskiej pici.

A gdy dojdzie do pelnoletności, żeni go, jeśli męskiej płci, i płaci zań ojcu dz:ew- czyny swadziebny podarek. Jeśli zaś dziecię jest płci żeńskiej, w'ydaje je za mąż i płaci je j ojcu swadziebny podarek.

Podarek swadziebny wśród Słowian bar­

dzo znaczny, a obyczaje ich są podobne pod tym względem do obyczajów Ber­

berów'. G d y więc komu urodzą się dwie lub trz y córki, stają się one przyczyną jego wzbogacenia. G d y zaś urodzi się dwmch synów, są oni przyczyną jego zubożenia.

Z Mieszkiem graniczą ze wschodu Ru­

sy, a od północy Prusy. Siedziby Prusów' są nad morzem. Mają oni własny język i nie znają języków sąsiadujących z nim i ludów. Stawni są z męstwa. G dy w kro­

czy do nich nieprzyjacielskie wojsko, n ik t

(4)

od zachodu. A na zachód od Rusów jest miasto kobiet.

A na zachód od tego miasta siedzi ple­

mię słowiańskie, które nazywa się Awba- ba. Ż yje ono w błotnistych miejscowo­

ściach na zachód i północ od krajów Mieszka. Jest u nich w ielkie miasto nad morzem; ma ono 12 bram i przystań.

Prowadzą w a lki z Mieszkiem, a siła ich

& & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & .& & &

PRZYSZŁOŚĆ Z IE M O D Z Y S K A N Y C H

M łodzież z zakładu „O rlą t"

w Dusznikach-Zdroju

wielka. N ie mają króla i nie podlegają jednej osobie, a rządzi u nich starszyzna...

...W ogóle Słowianie są to ludzie odważ­

ni i zaczepni. G d yb y nie było wśród nich rozdwojenia wskutek wielu rozgałęzień pokoleń i rozdrobnienia plemion, żaden lud na ziemi nie mógłby się potęgą z n i­

mi mierzyć. Zamieszkują oni kraje bar­

dzo bogate w osady i środki żywności.

Pilnie oddają się rolnictw u i przewyższa­

ją wszystkie ludy północy w zdobywaniu wyżywienia. Tow ary ich dochodzą mo­

rzem i lądem do Rusów i do Konstantyno­

pola. Najważniejsze plemiona północy mówią po słowiańsku, bo z nim i obcują np. plemiona Germanów, Węgrów, Pie- czyngów, Rusów i Chazarów. We wszyst­

kich krajach północy zdarza się głód, k tó ry nie jest następstwem dłuższej po­

suchy, lecz obfitości deszczu i w ielkiej w ilgoci. N ie uważają oni posuchy za zgubną, gdyż n ik t, kogo ona dotyka, nie boi się je j z powodu wilgotności i w ie l­

kiego chłodu ich krajów . Sieją d w u kro t­

nie w roku i zbierają dwa żniwa. Większą część ich zasiewu stanowi proso. Z im no u nich jest nawet zdrowe, a upał zgubny.

Jedzą mięso krów i gęsi, które odpo­

wiada ich potrzebom, ubierają się w sze­

roką odzież i ty lk o dolna część rękawów jest wąska.

Większa część drzew w ich krajach, to jabłonie, grusze i brzoskwinie. Ż yje u nich godny uwagi ptak, z wierzchu ciemno­

zielony. Naśladuje on wszelkie dźw.ęki ludzkie i zwierzęce, które słyszy. Czasem udaje się im schwytać go; polują nań, na­

zywa się po słowiańsku: szpak.

ChowTa się także u nich dzika kura, k tó ­ ra po słowiańsku nazywa się cietrzew7. Ma ona smaczne mięso, a k rz y k je j z w ierz­

chołków drzew słychać na przestrzeni jednej m ili i dalej.

M a ją S ło w ia n ie ró ż n e n a rz ę d z ia m u ­ z y c z n e ; m a ją d ę ty in s tru m e n t, k tó re g o d łu g o ś ć W yn o si p o n a d dwra ło k c ie , i s tr u ­ n o w e , z o ś m iu s tru n a m i, w e w n ą trz p ła ­ skie , a n ie w y p u k łe .

N apoje ich zaś są wyrabiane z miodu.

P I O N I E R Z Y

Z nad O dry, z nad N is y M y, polscy pionierzy,

Idziem y śladami Chrobrego rycerzy:

Zachodnich granic strzec.

N ie mieczem, oszczepem, N ie ciężkim toporem,

Lecz pracą, zaparciem, w ytrw ania oporem Utrzym ać, co dał nam miecz.

Stuk maszyn, brzęk kosy Nasz o krzyk bojowy,

A bronią są serca, i ręce, i głowy:

N a zawsze tu nasz k ra j!

Z o fia Jączkówna

128

(5)

POZNAJEMY ZIEMIE ODZYSKANE

O l s z t y n i M a z u r y

Stolicą w ojewództwa olsztyńskiego jest

— ja k mówi sama nazwa — Olsztyn. M ia ­ sto to jest związane swą historią z Polska i słynne m. in. z tego, że tu przebywał

w ie lk i uczony polski M ik o ła j Kopernik.

O to właśnie malowniczy w idok na zamek olsztyński, k tó ry b yl własnością ka p itu ły katedralnej. T o tu bro n ił się on wraz z

załogą i mieszczanami przed Krzyżakami a przez to udowodnił, że nie ma nic wspólnego z niemczyzną.

Na Mazurach jest wiele jezior. W spo­

m inaliśm y o tym już w jednym z poprze­

dnich numerów. A le oto jeszcze jedno zdjęcie, które podajemy, gdyż nad nim

leży miasto M ik o ła jk i, jeden z n a jżyw o t­

niejszych o. i-cUk ó w Mazur.

Na drugim zdjęciu — też jezioro, lecz spójrzm y na nie, aby podziwiać piękno zachodu słońca. Blask jego odbija się w

wodze. Drzewa zapewne szumią. Jest ta­

jemniczo i tak pięknie, że trzeba się kie­

dyś tam wybrać.

Francuzi

o Ziem iach Odzyskanych

Francuskie pismo „ L ‘A c tio n “ zamieści­

ło obszerny a rty k u ł François C lair-nont p t.: „Polska odbudowuje swoje Ziemie Zachodnie“ . A u to r przypomina układy ze Związkiem Radzieckim i w Poczdamie, które pozw oliły na przesunięcie granic za­

chodnich o 100 do 200 km na Zachód, dzięki czemu obecna Polska stała się

„praw'dziwie polska i żyw otna“ .

Zaznaczywszy, że Polska posiada 522 km wybrzeża, dziennik zatrzym uje się nad sprawą ludności mazurskiej, nie u k ry ­ wając swego podziwu, że nie dala się ona zgermanizować:

„M im o często brutalnego, nacisku ger- manizacyjncgo — pisze „ L ‘A c tio n “ — sta­

rym dialektem polskim tzw. kaszubskim mówi się na Południu Prus Zachodnich.

50 proc. dzieci nie zna w ogóle innego języka“ .

W dalszym ciągu autor omawia refor­

mę rolną przeprowadzoną na Ziem iach Odzyskanych „Z ie m ia ¡została podzielo­

na między rodziny lub grupę rodzin. Każ­

da grupa otrzym ała 7 do 15 ha. T ru d n o ­ ści w yn ikłe z powodu zniszczeń w ojen­

nych zostają przezwyciężone, a podczas ostatnich sześciu miesięcy 1.100 tysięcy Polaków osiedliło się na Kresach Zachod­

nich, co powiększa ludność polską na tych terenach do 4 m ilio n ó w “ .

(6)

I NAS NIE ZA BR A K NIE

B ra tn ia P om oc S tu d e n tó w U n iw e r­

s y te tu Ł ó d z k ie g o nade sła ła na ręce P re m ie ra O s ó b k i-M o ra w s k ie g o n a stę ­ pujące p ism o: „P a n ie P re m ie rze ! S tu ­ denci U n iw e rs y te tu Ł ó d z k ie g o w m yśl o g ó ln o -p o ls k ie j K o n fe re n c ji A k a d e ­ m ic k ie j w W a rs z a w ie uznając doniosłe znaczenie pełn eg o gospodarczego w y ­ zys k a n ia ziem zachodnich p rze ka zu ją z p o je dyń czych s k ła d e k p ie rw szą ra tę w w yso ko ści 150,000 z ł na D aninę N a ­ ro d o w ą ".

J a k na ubogą stu d e n cką kieszeń, o- fia ra p ły n ą c a z serca i hojna. N ie dużo i m y m am y, m y, to znaczy p o ls k a m ło d z ie ż s z k ó ł pow szechnych i sz k ó ł średnich. • A je d n a k i nas nie z a b ra k ­ n ie w szeregach ty c h , co o fia ru ją swe

Szukamy właściwej nazwy

D o d a te k dla m łodszych C z y te ln ik ó w z m ie n ił się dość p o w a żn ie w ciągu o sta tn ie g o p ó łro c z a . P isem ko nasze n ie p o d a je ju ż b a je k i o p o w ia d a ń dla n a jm ło d szych dzieci, i d la ty c h , k tó r z y d o p ie ro zaczynają czyta ć. D o d a te k nasz je st pism em d la m ło d z ie ż y p o l­

skie j, uczęszczającej do s z k ó ł ś re d ­ n ic h i do w yższych k la s s z k o ły p o ­ w szechnej. Z m iana, ja k a n a s tą p iła w sam ym p rze zn a cze n iu pisem ka, w y m a ­ ga ró w n ie ż z m ia n y ty tu łu , k tó r y o k a ­ zuje się ju ż n ie o d p o w ie d n im . N ie m o ­ żem y d o d a tk u naszego n a zyw a ć d łu ­ żej „M a ły m O s a d n ik ie m ", bo n ie c zy­

ta ją tego p ise m ka ani m alcy, a n i sami osadnicy, lecz ca ła m ło d zie ż p o lska , k tó r a w ie , że Z iem ie Z achodnie, Z ie m ie O dzyskane to potęga P o ls k i. W r ó c ili­

śmy na te ziem ie, na k tó ry c h b y ła P o l­

ska w c h w ila c h n a jw ię k s z e j swej p o ­ tę g i (za czasów B o le sła w a C h ro b re g o i B oi. K rz y w o u s te g o ), aby w ejść zn ó w na drogę daw nej c h w a ły naszych p rz o d ­ k ó w .

skrom ne oszczędności na zagospodaro­

w a n ie Z ie m O dzyskanych, Na zie ­ m iach tych , k tó re p rz e ję liś m y — z w y ­ ją tk ie m części D olnego Śląska — w stanie c a łk o w ite g o p ra w ie zńiszczenia, na ziem iach ty c h d o k o n a ła już P olska b ardzo w ie le . N ie ma na n ich „p u s ty ­ n i“ , ja k z a rz u c ił nam p e w ie n m in is te r z Zachodu. T o k ła m s tw o . Lecz m y dążym y do tego, aby Z ie m ie O d zyska ­ ne s łu ż y ły n ie ty lk o sobie, ale p rz e m y ­ słem sw ym i sw y m i b o g a ctw a m i n a tu ­ ra ln y m i p o m a g a ły dźw ignąć całą P o l­

skę z w ojennego upadku.

D la te g o je st D a n in a N a ro d o w a i d la ­ tego w szeregach tych , co ją skła d a ją , i nas n ie za b ra kn ie .

dla dodatku młodzieżowego

D la te g o u w a ża m y za k o n ie czne zm ia­

nę ty tu łu pism a. C hcem y je d n ak, aby o ty m z a d e c y d o w a li ci, dla k tó ry c h p i­

sem ko je st przeznaczone, to je st nasi C z y te ln ic y . O czekujem y w ię c p ro je k ­ tó w . N a jle p szy p ro je k t na nazw ę ga­

z e tk i o trz y m a specjalną nagrodę Re­

dakcji „Polski Zachodniej“,

P o m y s ły p ro s im y p rz e s y ła ć do ko ń ca g ru d n ia 1946 ro k u p o d adresem : Poznań, ul. C h ełm ońskiego 2, I p ię tro z d o p is k ie m : K o n k u rs na nazw ę p i­

sem ka.

(7)

P rzeszło sto nagród dla uczestników konkursu m łodzieżowego „Polski Zachodniej“

Szereg firm , m, in n y m i F a b ry k a C ze­

k o la d y ,,G o p la n a " (Poznań), F a b ry k a M aggi, W y tw ó rn ia w in i s o k ó w Sana (K ościan), F a b ry k a w y ro b ó w p a p ie r.

K . Ś w ie rk o w s k i (Pleszew), S p ó łd z ie l­

n ia „P o ls k ie Pism o i K s ią ż k a " (Szcze- sin), F a b ry k a w y ro b ó w p a p ie ro w y c h

„N o rm a " (W ro c ła w -S trz e g o m ), F a b ry ­ k a p e rfu m , k o s m e ty k ó w i m yd e ł to a le to w y c h J. i S. S te m p n ie w ic z w P oznaniu, K s ię g a rn ia G e b e th n e ra i W o lffa , W ie lk o p o ls k a K się g a rn ia W y ­ daw nicza, W y d a w n ic tw o Z achodnie itd . — o fia ro w a ło w ie le cennych na­

g ró d d la u c z e s tn ik ó w k o n k u rs u m ło ­ dzieżow ego „P o ls k i Z a c h o d n ie j". N ic w ię c dziw nego, że już dzisia j w p ły n ę ło w ie le o p ra co w a ń od m ło d z ie ż y z całej P o ls k i, od R zeszowa aż po Szczecin.

K o n k u rs je st p rze zn a czo n y d la ucz­

n ió w s z k ó ł średnich o g ó ln o kszta łcą cych i zaw o d ow ych oraz starszych k la s (od I V począw szy) s z k ó ł pow sze chn ych i obejm uje następujące te m a ty :

I.

(dla m ło d z ie ż y , k tó r a o s ie d liła s'ę po w o jn ie na Z ie m ia ch O dzyskanych) J A K P R Z Y B Y Ł E M N A Z IE M IE O D ­ Z Y S K A N E I J A K T U S IĘ Z A D O ­

M O W IŁ E M ?

II.

(dla m ło d z ie ż y m ieszkającej stale p rz e d ♦ w o jn ą na Z ie m ia ch O d zyskanych) N A S Z E O C Z E K IW A N IE N A P O L S K Ę

I N A S Z P O W R Ó T D O N IE J II I.

(dla m ło d zie ży ca łe j P o ls k i)

M O J E W Ł A S N E I S ZC Z E R E M Y Ś L I O Z IE M IA C H O D Z Y S K A N Y C H . N a d s y ła ją c y o p ra c o w a n ia te m a tó w k o n k u rs o w y c h p o w in n i podać swój do­

k ła d n y adres, ro k urodzenia, netkwę s z k o ły i klasę, do k tó re j u c z e s tn ik k o n k u rs u uczęszcza. D opuszczalne je st o p ra co w a n ie dw óch te m a tó w p rzez jednego u c ze stn ika k o n k u rs u . O sta­

te c z n y te rm in n a d s y ła n ia ro z w ią z a ń w yzn a cza się na dzień 10 s tyczn ia 1947 r. W y n ik i k o n k u rs u podane zo­

staną w ty g o d n ik u „P o ls k a Z a c h o d n ia "

w k o ń cu m iesiąca s tyczn ia 1947 r.

N ajlepsze p ra ce zam ieści się w do­

d a tk u m ło d z ie ż o w y m ty g o d n ik a „P o l­

ska Z a c h o d n ia ", a e w e n tu a ln ie ró w ­ n ie ż w sp e cja ln ym z b io rk u w y p o w ie ­ dzi m ło d z ie ż o w y c h na te m a t Z ie m O d ­ zyskanych. O p ra c o w a n ia n a le ży n a d ­ syła ć do re d a k c ji „P O L S K I Z A C H O D ­ N IE J " w P oznaniu, u l. C h e łm o ń s k ie ­ go 2, I p. z d o p is k ie m : K o n k u rs m ło ­ d zie żo w y.

D l a k a ż d e g o coś c ie k aw e g o Ocenia się liczbę rowerów znajdujących się na świecie na 120.000.000

Najwięcej rowerów posiada Anglia, bo 12 milionów, Francja i Stany Zjednoczo­

ne mają po 10 milionów.

Jednak w Danii największa ilość ma­

szyn przypada na jednego mieszkańca, a mianowicie, 1 rower na 1 i trzy czwarte mieszkańca. Na drugim miejscu znajdu

Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy dokona! pierwszego podziału darów pie- n:ężnych na odbudowę Warszawy: m. in.

5 milionów zl przeznaczono na remont pałacu Staszica, 4 miliony na blok szkół powszechnych przy ul, Felińskiego 15 i 1 milion na zwierzyniec.

* *

W liście zamieszczonym w londy ńskim , Times‘ie“ redaktor Selby wyraża prze­

konanie, iż we własnym interesie i dla

(8)

K ą c ik r o z r y w k o w y

Rozwiązanie zagadek

Na pytanie, jak przedstawić dziadka i babkę, aby nie przedstawiali oni ludzi, odpowiedziało trafnie kilkadziesiąt czy­

telników. Wyróżniliśmy jednak kol. Arci- mowicza Andrzeja z Międzyrzecza (Zie­

mia Lubuska), ul. Różana 6, który znalazł

z dnia 29 X*. 1946 r .

nie tylko jedną babkę, tę z ciasta, lecz 1 drugą — roślinę babkę.

W nagrodę otrzyma książkę o Ziemiach Odzyskanych.

Oto jego rozwiązanie:

W ŚWIECIE W Y N A L A Z K ÓW

T e l e w i z j a

Radio pozwala nam słyszeć różne audy­

cje, nadawane przy pomocy specjalnej aparatury. Lepiej by było, gdybyśmy i

■widzieć mogli to wszystko, co jest przed­

miotem audycji radiowej.. Spełnia to telewizja.

Telewizja ma już zastosowanie w kilku państwach zachodnich (w Anglii — 10.000 aparatów telewizyjnych). Coraz więcej aparatów radiowo-telewizyjnych jest w Stanach Zjednoczonych Am eryki Północ­

nej. Ostatnio nawet dla wygody dzienni­

karzy i innych gości przybywających ria posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego Na­

rodów Zjednoczonych uruchomiono urzą­

dzenia telewizyjne, pozwalające na oglą­

danie wycinków z sali posiedzeń w poko­

jach przylegających.

Telewizja coraz bardziej udoskonala się.

I tak w dniu 30 października 1946 r. od­

był się w Princeton pokaz nowego wyna­

lazku firm y Radio Corporation America, zareklamowanego jako ,największy postęp w dziedzinie radia . Byl to pokaz kolo­

rowej telewizji.

Aparatura zwana „trinoskopem“ opiera się głównie na trzech specjalnych lam­

pach, z których każda odbiera sygnały innego koloru: czerwonego, niebieskiego i zielonego. Z tego trinoskopu odbywa się

projekcja na zasadach optyki. Rysunki poszczególnych kolorów zlewają się na ekranie w jeden kolorowy obraz. Trans­

misja z oryginalnego obrazu odbywa się przy zastosowaniu całego systemu lamp, luster i komórek foto-elektrycznych, któ­

re rozkładają pierwotny obraz na trzy podstawowe kolory. Na odległość prze­

kazywane są poszczególne czerwone, lie- bieskie i zielone rysunki.

Polska nie chce pozostać w tyle, przeto w 3-letn'm planie radiofonizacji kraju przewidziana jest budowa doświadczalnej stacji telewizyjnej.

Dzeci winszują

Pod takim tytułem ukazał się zbiorek wierszy dla dzieci pióra Józefa Baranow­

skiego. Autor dal w swej książeczce wiele utworów, które nadają się do de­

klamacji z okazji różnych uroczystości rodzinnych, szkolnych, narodowych itd.

Ponieważ takiego zbiorku wierszy dotąd właściwie nie było, dlatego książeczka młogo poety poznańskiego zasługuje na rozpowszechnienie. Książeczka ukazała się w wydaniu Spółdzielni Pomoc (Poznań, ul. Chełmońskiego 22).

132

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niniejszy raport klasyfikaryjny określa klasyfikację przyznaną Systemowi SlaU S docieplenie na docieplenie do vvykonywania ociepteń ścian zewnętrznych budynków z

For each sentence identify the one element that is wrong.. Na karcie odporviedzi nr 1 zlznz.cz literę odporr'iadającą łv1'branej przez ciebie możliłvości obok

Nie jest stosowana ulga wagiza kategorie jeżdzieckie' Ulga wagĺ dla koni półkrwl nie pzysługuje koniom, które w rodowodzie do V pokolenia włącznie posiadają co

Materiał zawarty w części teoretycznej jest więc batdzo bogaty. Wskazują na to liczne treści dotyczące kontekstów podjętych badań, zastosowanego podejścia

Odwaga l podejmowanie ryzyka demonstrowanie odwag] ] niezaLeżnośc] myŚlenia, a takze ZdoLnośCi do doceniania wysiłkÓw innych osÓb' U liderÓW kompeten.ja ta WąZe

Klauzula wydania towaru nieuprawnionemu odbiorcy oraz kradzieży lub niedostarczenia towaru przez fałszywego przewoźnika 1. Z zachowaniem pozostałych, niezmienionych

/Vyszczególnienie wg pozycji bilansowych wańość na koniec roku poprzedniegoJ. Zwiększenia

Administratorem moich danych osobowych przetwarzanych w ramach zbioru danych ,,Regionalny Program Operacyjny Województwa Małopolskiego 2aI4-2020" jest