• Nie Znaleziono Wyników

WstępW swoim artykule chcia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "WstępW swoim artykule chcia"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Marek Krajewski

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza

PRZECIWZŁOŻONOŚĆ. POLITYKI PROSTOTY

W artykule staram się pokazać konsekwencje, jakie niesie za sobą fakt, że człowiek świa- domie doświadcza tego, iż funkcjonuje w obrębie dynamicznych układów złożonych. Jed- nym z najważniejszych rezultatów tej specyfi cznej własności ludzi jako gatunku jest próba zredukowania stopnia złożoności tego typu układów. Działania tego rodzaju określam mia- nem polityki prostoty oraz pokazuję, w jaki sposób realizuje się ona w obrębie zwrotu par- tycypacyjnego; modelowania matematycznego; w formach w jakich urzeczywistnia się dziś demokracja oraz działalność ekonomiczna, projektowanie itd. Staram się również pokazać, dlaczego polityka prostoty prowadzi do wzrostu stopnia złożoności współczesnego świata.

Główne pojęcia: złożoność; dynamiczne układy złożone; emergencja; polityka prostoty;

działania zbiorowe; ponowoczesność.

Wstęp

W swoim artykule chciałbym zająć się konsekwencjami obecności pewnej istot- nej różnicy pomiędzy człowiekiem a innymi agentami obecnymi w dynamicznych systemach złożonych (na ich temat zob. Mitchell 2009; Sawyer 2005; Winkowska- -Nowak, Batorski i Peitge 2003; É rdi 2008; Walby 2007). Różnicy, która polega na tym, iż my jako osoby refl eksyjne, posługujące się językiem oraz narzędziami, posiadamy zdolność do świadomego doświadczenia tego, że funkcjonujemy w ob- rębie układów złożonych. Oznacza to, iż inaczej, niż w przypadku zwierząt, drobno- ustrojów, maszyn i robotów, naszym udziałem jest nie tylko współtworzenie takich systemów, ale też doświadczanie złożoności jako istotnego parametru, określającego sposób postrzegania tego rodzaju układów oraz działania w ich obrębie. Jednym z najbardziej przekonujących dowodów na istnienie tej różnicy jest rosnąca dziś popularność kategorii złożoności jako pojęcia opisującego współczesny nam świat, teorii złożoności jako konceptualnego narzędzia pozwalającego nam go zrozumieć;

empirycznych badań nad złożonością jako środka poznawania rzeczywistości.

Popularność ta nie omija również socjologii1, w obrębie której od połowy lat dziewięćdziesiątych XX wieku mamy do czynienia ze stale rozwijającym się kon- glomeratem studiów, określonych przez Briana Castellaniego i Frederica Williama Hafferty’ego (2009) mianem Socjologii i badań złożoności (Sociology and Comple- xity Science, SACS). Konglomeratu, na który składają się między innymi: analizy

Instytut Socjologii, e-mail: krajak@amu.edu.pl

1Chociaż trudno to zauważyć w polskim kontekście, w którym refl eksja nad złożonością jest obecna, ale raczej poza polem socjologicznym.

(2)

złożonych sieci społecznych; socjologia obliczeniowa i data mining, Luhmannow- ska teoria złożoności (i szerzej koncepcje tworzące trzecią falę teorii systemów w so- cjologii – Sawyer 2005), socjocybernetyka, brytyjska szkoła badań nad złożonością.

Reprezentujący tę ostatnią, John Urry, prawie 10 lat temu ogłosił w naukach społecznych początek complexity turn. Źródłem tego zwrotu ma być coraz po- wszechniejsze zdawanie sobie sprawy z tego, jak bardzo nieprzydatne do opisu współczesnego świata są te rodzaje socjologicznej wiedzy, w centrum których znajduje się autonomiczna jednostka ludzka kontrolująca poznawczo i praktycznie rzeczywistość, społeczeństwo rozumiane jako zbiorowość państwa narodowego, w sposób linearny postrzegana przyczynowość oraz ład traktowany jako stan, a nie proces. Istotą tego zwrotu jest zaś uznanie, również przez socjologów, tego, co jest codziennym doświadczeniem nas wszystkich – niepewności i nieprzewidywalno- ści, konektywności i sieciowości, emergencji, otwartości i zmienności systemów społecznych jako stanów normalnych, nie zaś jako patologii czy odstępstwa od normy.

Doświadczenie złożoności świata

Na czym polega specyfi ka doświadczenia złożoności? Dlaczego jest ono takie istotne? Mam wrażenie, iż jest ono bardzo bliskie doświadczeniom religijnym, w tym sensie, że złożoność, podobnie, jak sacrum (Otto 1968; Eliade 1999), jednocześnie nas fascynuje i przeraża. Fascynuje, bo eksponując emergencję jako podstawową siłę budującą nasz świat, dowodzi, iż każdy z nas go modeluje. Przeraża, bo każe zauważyć, że chociaż rzeczywistość jest naszym tworem, to jej kształt nie zależy od nas, ale raczej od relacji, w które wchodzimy z innymi, relacji o nieprzewidywal- nych skutkach, opartych na sprzężeniach zwrotnych i skomplikowanej przyczyno- wości. Fascynuje, bo codziennym doświadczeniem czyni bliskość tego, co odległe i w sensie fi zycznym i społecznym. Przeraża, bo uświadamia, że to, co odległe i na co nie mam wpływu, jest istotnym czynnikiem kształtującym moje życie, zdolnym całkowicie je przeobrazić. Fascynuje, bo uświadamia, iż władza drzemie w naszych rękach. Przeraża, bo codziennie dowodzi, iż nikt nie jest zdolny do jej skuteczne- go sprawowania. Fascynuje, bo eksponuje nieskończoność wyborów, przed którymi możemy stanąć. Przeraża, bo uświadamia, iż niezależnie od tego, co wybierzemy, mamy ograniczony wpływ na to, jakie będą efekty naszych decyzji. Fascynuje, bo daje nadzieję, iż wszystko może jeszcze ulec zmianie. Przeraża, bo uświadamia, iż wszystko zmianie podlega.

Nie trzeba udowadniać, iż doświadczenie złożoności świata nie jest tylko udzia- łem fi lozofów, naukowców i badaczy życia społecznego, którzy przyglądając się światu postanowili opisać go w nieco inny od zwyczajowego sposób. To raczej do- świadczenie powszechne, towarzyszące nam na co dzień, którego stałymi elementa- mi są niepewność, świadomość współzależności wszystkiego, co istnieje, poczucie, iż nie jesteśmy zdolni do określania tego, co zdarzy się nawet w najbliższej przyszło- ści, gęstość relacji społecznych, nieumiejętność rozpoznawania wzorów rządzących światem, postrzeganie go jako chaotycznego i nieprzejrzystego itd.

(3)

Dosyć oczywiste są również powody sprawiające, iż doświadczenie złożoności, choć niewątpliwie uniwersalne, właśnie dziś staje się powszechne. Wśród nich należy z pewnością wskazać na funkcjonowanie w świecie oplecionym przez sieci teleko- munikacyjne, globalne zależności ekonomiczne, polityczne i kulturowe; w „gęstym społeczeństwie”, którego podstawową cechą jest wymuszone sąsiedztwo (Sloterdijk 2011); w świecie „nieprzejrzystym” – przesyconym informacją, ale cierpiącym na defi cyty wiedzy; w rzeczywistości fetyszyzującej ruch i mobilność, nowość i to, co bezprecedensowe, a więc też to, co transgresyjne. Źródłem tego doświadczenia jest też życie w świecie, który przepełniony jest incydentami, wytrącającymi nas z ruty- ny i unieważniającymi posiadaną przez nas wiedzę, zmieniającymi z dnia na dzień biografi czne trajektorie jednostek, organizacji i całych społeczeństw itd. Powody, dla których doświadczenie złożoności jest dziś powszechne, można by oczywiście mno- żyć – ponieważ jednak ich opisowi jest poświęcona cała ponowoczesna socjologia, nie tylko nie sposób ich wszystkich tu przywołać, ale też pewnie nie warto dokony- wać w tym miejscu raz jeszcze ich przeglądu – są one bowiem zbyt oczywiste.

Dużo istotniejsze jest jednak zwrócenie uwagi na to, iż doświadczenie złożoności jest sprzeczne z tym, w jaki sposób jednostki żyjące w naszym kręgu kulturowym, w nowoczesnych, zmodernizowanych społeczeństwach zwykły myśleć o rzeczywi- stości. Nowoczesny porządek społeczny fetyszyzował bowiem jednostkę jako oso- bę zdolną do sprawowania poznawczej i praktycznej kontroli nad rzeczywistością i podpowiadał, iż jako gatunek jesteśmy omnipotentni; byliśmy przekonani, iż zakres tej kontroli zwiększa się wraz z rozwojem naukowym i technologicznym; ufaliśmy, iż można zaplanować to, co się stanie w przyszłości, o ile tylko będziemy dyspo- nować podstawowymi parametrami określającymi sposób funkcjonowania świata;

byliśmy przekonani o tym, że nie ma zjawisk niewyjaśnialnych, są tylko te jeszcze niewyjaśnione (Goffman 2010, rozdz. 1) oraz o tym, że nawet jeśli my sami nie jeste- śmy w stanie kontrolować rzeczywistości, to zawsze istnieje ktoś, kto zadanie to za nas, na mocy podziału pracy i politycznej reprezentacji, wykona. Doświadczenie zło- żoności, kwestionując wszystkie te przekonania, jest więc ogromnie kłopotliwe. Nie tylko dlatego, że jest ono ambiwalentne, ale też dlatego, że podważa nowoczesny światopogląd, wskazując na jego nieadekwatność jako narzędzia reprezentowania współczesnej rzeczywistości i podstawy działania w jej obrębie.

Kwestionując złożoność

Paradoks polega na tym, iż ta nowa sytuacja nie prowadzi raczej (choć oczywi- ście nie zawsze) do przeobrażania nowoczesnego światopoglądu, w taki sposób, aby lepiej przystawał on do świata, w obrębie którego funkcjonujemy. Przeciwnie, pęk- nięcie to prowokuje raczej takie próby modyfi kowania rzeczywistości, aby zaczęła ona przylegać do naszego sposobu myślenia o niej i jej postrzegania.

Nie ma w tym niczego zaskakującego, jeśli uświadomimy sobie, jak głęboko w naszą świadomość, sposób zorganizowania rzeczywistości, ideologie i systemy symboliczne, wzajemne oczekiwania, wdrukowane są reguły i przekonania, które podważa doświadczenie złożoności. Głębokość internalizacji nowoczesnych przeko-

(4)

nań na temat świata oraz ich stabilność wyraża między innymi: słabnące tylko enkla- wowo zaufanie do ekspertów; pytanie „jak żyć” kierowane do przedstawicieli władz i ponawiane oskarżanie ich o błędy popełniane w kierowaniu państwem; inwestycje czynione w przyszłość (edukacyjne, ekonomiczne, społeczne) i jej planowanie; nie- słabnąca wiara w indywidualizm i w niepowtarzalność jednostki oraz kult tych in- dywiduów, które najpełniej ucieleśniają ludzką zdolność do kontroli rzeczywistości;

odradzanie się narodowych wspólnot oraz etnocentryzmów itd.

Adekwatność tego modernistycznego światopoglądu próbuje się ratować rów- nież w obrębie socjologii i szerzej w naukach społecznych, wykorzystując jako główną strategię tego działania zdefi niowanie złożoności, emergencji, zmienności i konektywności jako odstępstw od norm wyznaczanych przez modernistyczny po- rządek. A więc jako deindywiduacji, paniki moralnej, zbiorowego złudzenia i histe- rii, neoplemienności, kryzysu państwa narodowego, umasowienia, niestabilności, chwiejności, nieprzewidywalności, postmodernizmu itd. W tym obronnym ruchu nie ma niczego zaskakującego, jeśli zgodzimy się, z tym, że socjologia to nowoczesna nauka o nowoczesnym społeczeństwie – godząc się z tym, że świat jest otwartym systemem złożonym o dynamicznym, nieliniowym charakterze, musiałaby zakwe- stionować wiele z fundamentalnych założeń, na których się ona opiera.

Polityka prostoty

Opisywaną tu praktykę – a więc próby unieważnienia tego, co jest źródłem doświadczenia złożoności – chciałbym określić mianem polityki prostoty. Rozu- miem ją jako rozbudowany kompleks działań, idei, technicznych narzędzi, nakie- rowanych na podtrzymanie modernistycznego światopoglądu, w którego centrum znajduje się przekonanie o nieograniczonej kontroli człowieka nad rzeczywistością.

Podstawowym celem tej polityki jest więc leczenie nas z największej z bolączek współczesności – z niepewności – a więc z niezdolności nie tylko do przewidze- nia, co się może zdarzyć, ale też do wyobrażenia sobie tego, co w ogóle może być następstwem naszych działań2. Jeżeli uznamy, iż do podstawowych cech systemów złożonych należą: otwartość; zdolność do samoorganizacji, emergencja, siecio- wość, wielość konstytuujących je agentów i relacji pomiędzy nimi, dynamiczność i nieliniowość tych ostatnich, to polityka prostoty polega przede wszystkim na pró- bie przekształcenia go w system prosty. Można tego dokonać poprzez wydzielanie systemu z otoczenia wyraźnymi granicami, regulowanie zachodzących w nim inter- akcji przez silny ośrodek kontrolny; przez ujednorodnienie działających w obrębie systemu agentów; przez ograniczanie samoregulacji do tych jej form, które służą równowadze systemu; odnajdując reguły rządzące tym, co na pozór przypadkowe i chaotyczne itd. Niezależnie od tego, jaką formę przybiera polityka prostoty, jej cel jest zawsze podobny – stanowi go próba zakwestionowania realności doświadcze- nia złożoności świata, w taki sposób, aby ograniczać jego doniosłość jako istotnej zmiennej opisującej nasz świat.

2 Na temat różnic pomiędzy niepewnością a ryzykiem zob. Adams 1995.

(5)

Paradoks polityk prostoty polega na tym, iż usiłując zredukować złożoność świata, błędnie rozpoznają jej naturę przyjmując, iż możliwa jest transcendentna interwencja w tego rodzaju układ, która sama nie podlega panującej w nim logice.

W rzeczywistości polityki prostoty są skomplikowanymi, opartymi na wiedzy eks- perckiej i specjalistycznych narzędziach, praktykami, które złożoność z konieczno- ści pogłębiają.

Wielość polityk prostoty

Dla lepszego zrozumienia tego, co mam na myśli mówiąc o polityce prostoty, chciałbym sięgnąć po konkretne przykłady tego, w jaki sposób się ona dziś urze- czywistnia3.

Pierwszym z nich jest potraktowanie najważniejszego aspektu złożoności – a więc emergencji – jako rodzaj zasobu, którym dysponuje społeczeństwo obywa- telskie. Zasobu, dzięki któremu może ono skutecznie przeciwstawiać się systemowi.

Najlepszym przykładem tej formy polityki prostoty jest niewątpliwie „zwrot spo- łeczny” („social turn” Bishop 2012) obecny dziś w wielu sferach życia. Jego istotą jest próba włączenia jednostek w te sfery życia, które dotąd były regulowane w opar- ciu o wiedzę ekspercką, hierarchiczne struktury, profesjonalne instytucje. Pozytywną podstawą tego rodzaju inicjatyw jest przekonanie, iż tymi, którzy najlepiej wiedzą, czego chcą, są osoby mające stać się benefi cjentami tych partycypacyjnych aktywno- ści oraz że najlepszym środkiem rozwiązywania złożonych społecznych dylematów jest kolaboracja (Kolaboratorium… 2011), aktywizowanie „zbiorowej inteligencji”

(Rheingold 2003), konsultacje społeczne, budżety obywatelskie, inkluzja i współ- działanie. Negatywną podstawą „zwrotu społecznego” jest z kolei krytyczny sto- sunek wobec państwa jako instytucji opiekuńczej, traktowanie ofi cjalnego systemu politycznego jako niezdolnego do reprezentowania interesów obywateli i wypełnia- nia funkcji regulacyjnej oraz przekonanie, iż podstawowym zadaniem ekspertów stało się nie tyle rozwiązywanie jakichkolwiek problemów, ile raczej wytwarzanie zapotrzebowania na własne usługi. Przykładów działań opartych na takim samore- gulacyjnym modelu jest bardzo wiele – poczynając od planowania i projektowania partycypacyjnego, przez ekonomię społeczną, spółdzielcze kooperatywy gospodar- cze i crowdfounding, rozwój miejskich ruchów społecznych, różne formy „ulicznej demokracji bezpośredniej” i odzyskiwania miasta, a na lifestylowych fenomenach4, mających swoje źródło na najbardziej podstawowych poziomach życia społecznego, kończąc.

Próba przekształcenia emergencji w produktywną siłę sprawia, iż jedyną jej akceptowalną formą staje się ta, która nią w istocie nie jest, ponieważ u jej podstaw leży (biznes)plan, strategia, projekt, spontaniczność oddolnych procesów jest zaś

3W poniższym ustępie wykorzystuję fragmenty artykułu mojego autorstwa, zatytułowanego Widmo emergencji i jego wrogowie (Krajewski 2013).

4Takich, jak na przykład moda na ostre koło, owling, planking, fl ash-moby, partyzanckie ogrodnictwo, zawieszanie kawy czy truck-food i wiele innych.

(6)

tu torowana przez strukturę, w obrębie której ją ulokowano. Nieprzypadkowo do- syć charakterystyczne dla różnych form „zwrotu społecznego” jest to, że zostają one uruchomione przez ekspertów (ogłaszających społeczne konsultacje i konkursy grantowe dla lokalnych wspólnot, tworzących nowe społecznościowe portale, orga- nizujących kursy, na których można się nauczyć, jak być aktywnym, animujących wykluczonych i zmarginalizowanych), subsydiowane przez instytucje państwa i po- nadnarodowe organizacje, oparte na opasłych księgach „dobrych praktyk”.

W wielu przypadkach taka projektowana emergencja owocuje bardzo pożytecz- nymi rezultatami, wzmocnieniem różnorodnych publicznych zasobów czy rozwią- zaniem konkretnego problemu. Chodzi jednak o to, że ze spontanicznym dążeniem układów złożonych do osiągnięcia równowagi nie ma ona wiele wspólnego, a je- dynie jest dramatycznie nieprzekonującym przykładem tego, że emergencję da się zaprząc do działań podporządkowanych myśleniu o świecie w kategoriach projektu.

Dramatycznie nieprzekonującym, bo istotą interesującego nas tu procesu jest jego przygodność, niepodatność na jakiekolwiek formy kontroli. Dlatego też w „zwrocie społecznym” (i to, jak powiedzieliśmy, niezależnie od niepodważalnych społecz- nych korzyści, które on przynosi) można widzieć też przejaw panicznego strachu przed tym, co oddolne, spontaniczne i relacyjne, a więc jeden z najlepszych przeja- wów tego, co tu określamy mianem polityki prostoty.

Nie chodzi o to, by deprecjonować „zwrot społeczny”, rosnącą popularność par- tycypacji jako formy rozwiązywania problemów społecznych, ale raczej o to, by dostrzec niebezpieczeństwa z nią związane – w tym przede wszystkim to polegające na ignorowaniu zdolności społeczeństwa do samoregulacji, albo na wykorzystywa- niu jej wyłącznie jako uzasadnienia publicznych wydatków na działania artystów, projektantów, animatorów, które mają ją wytwarzać lub wzmacniać (Bishop 2012:

13–15).

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną istotną kwestię, która wiąże się z postrze- ganiem samoregulacji jako środka rozwiązywania problemów społecznych, który może być używany w kontrolowany sposób. Sięganie po niego jest bardzo ryzykow- ne z powodów politycznych, ponieważ sugeruje, iż wykluczenie, marginalizacja, przemoc, nierówności dotykające określone zbiorowości, mają swoje źródło wyłącz- nie w tych właśnie społecznościach, a więc, że poniekąd są one same winne sytuacji, w jakiej się znalazły. Nie jest winny szerszy porządek społeczny, niesprawiedliwa dystrybucja różnorodnych zasobów, uprzedzenia i nienawiść ze strony reszty społe- czeństwa, ale niewłaściwe relacje pomiędzy osobami, które zbiorowości te tworzą, brak aktywności społecznej i woli współdziałania. Podsumowując to krytyczne spoj- rzenie na „zwrot społeczny”, warto zauważyć, iż oferuje on raczej podmianę pod- miotów regulujących życie społeczne (zamiast państwa i ekspertów – organizacje pozarządowe, animatorzy, ruchy społeczne), a nie radykalną zmianę w sposobach myślenia o nim. Ta ostatnia wymagałaby bowiem uznania w emergencji i złożono- ści – realnych bytów, dostrzeżenia reprezentujących je procesów tam, gdzie mówi się o braku aktywności, przyznania, że społeczeństwo rzeczywiście może radzić sobie samo i tego, że nie tworzą go tylko ludzie, ale też przedmioty, zwierzęta, rośliny i technologie.

(7)

Polityka prostoty objawia się też w tych praktykach naukowych, których celem jest próba rekonstruowania wzorów rządzących układami złożonymi, po to, by prze- widywać przyszłe stany tych systemów, a dzięki temu je kontrolować. W tej perspek- tywie złożoność, a dokładniej emergencja, jawi się jako złowroga, niszczycielska siła, atakująca znienacka i zakłócająca pewien zestalony porządek. Jako siła, która nie tylko podważa rutynę codzienności i reguły ją organizujące, ale też sprawiająca, iż odkrywamy w sobie zaskakujące nas samych potencje, emocje i sentymenty. Ten rodzaj emergencji jest obecny tam, gdzie dochodzi do zakłócenia płynnej dotąd ko- munikacji (np. tam, gdzie z niewyjaśnionych przyczyn tworzy się korek drogowy, albo tam, gdy krótkotrwała przerwa w dostępie do sieci wywołuje intensywne próby połączenia się z nią podejmowane przez internautów, co z kolei sprawia, iż problem, który usiłują oni rozwiązać, pogłębia się), tam, gdzie mamy do czynienia z różnymi formami deindywiduacji, a więc zachowań zbiorowych (Smelser 1998) (np. w sytu- acji paniki, pogromów, objawień, zbiorowej histerii spowodowanej śmiercią ważnej dla zbiorowości osoby), czy też tam, gdzie indywidualna pogoń za zyskiem powo- duje załamanie się doskonale funkcjonujących dotąd rynków5. Emergencja objawia swoją niszczycielską siłę również w bardziej globalnych fenomenach, np. w utrud- nieniach w dostępie do wody pitnej, w wyczerpywaniu się naturalnych zasobów surowcowych, w narastających problemach ze składowaniem tego, co pozostaje po zaspokajaniu rozbudowanych potrzeb konsumpcyjnych.

Istotne jest, by pamiętać o tym, że emergencja prowadząca do tych negatywnych zjawisk, a więc wyprowadzająca pewien układ złożony ze stanu równowagi i owo- cująca przerażającymi często skutkami, jest też podstawowym środkiem radzenia sobie z nimi i przywracania układu do stanu chwiejnej równowagi (Johnson 2010).

Problem polega na tym, że aby ten ostatni osiągnąć, trzeba przejść przez swoisty spo- łeczny czyściec – pełen konfl iktów, przemocy, ludzkich dramatów, a często też ofi ar.

To właśnie ten pośredni moment – pomiędzy jednym a drugim stanem równowagi starają się wyeliminować naukowcy zajmujący się „układami złożonymi”, zwłasz- cza ci, którzy używają do tego celu modelowania matematycznego, komputerowych symulacji życia społecznego, dynamicznych modeli zbiorowych fenomenów6. Tego rodzaju systemy pozwalają naukowcom prowadzić różnorodne wirtualne ekspery- menty, polegające na wprowadzeniu do stworzonego przez nich systemu nowych czynników, które zmieniając sposób funkcjonowania i interagowania tworzących układ agentów, powodują też pojawianie się w tym cyfrowym środowisku, nowych struktur, całości, fenomenów.

Dostrzegam trzy podstawowe problemy tej naukowej formy uprawiania polityki prostoty. Po pierwsze, działania tego rodzaju z konieczności muszą zredukować rzeczywistą złożoność świata, w taki sposób, aby możliwe było przeprowadzenie

5Najsłynniejszym przykładem jest tu oczywiście siedemnastowieczna tulipomania, ale też bardziej współczesne załamanie się rynku dotcomów i mieszkaniowego w USA czy też kryzys fi nansowy, którego dziś doświadczamy zob. Mackay 1999.

6 Ich opis i krytykę opieram na cytowanej już wyżej książce Sawyera (2005), zob. zwłaszcza r. Simulating social emergence with artifi cial societies; zob. też: Winkowska-Nowak, Batorski i Peitgen 2003.

(8)

eksperymentu. Oznacza to albo wyrwanie ze społecznego kontekstu pewnych, wą- skich układów złożonych (np. transakcji fi nansowych, komunikacji przez Internet, rywalizacji o ograniczone zasoby), albo ograniczenie liczby parametrów określają- cych działanie agentów (do np. pogoni za zyskiem i próby jego maksymalizacji), albo skrajne uproszczenie zbioru czynników wywołujących interakcję7. Po drugie, jest to założenie, iż poszczególne układy złożone są do siebie podobne, a więc, że można ekstrapolować wyniki uzyskiwane w laboratorium w odniesieniu do sztucz- nych społeczeństw, na te w pełni realne, że można przenosić ustalenia poczynione przy analizie rynku fi nansowego, na te dotyczące rynku matrymonialnego itd. Po trzecie, próby laboratoryjnego okiełznania złożoności mogą mieć ambiwalentne skutki społeczne. Wystarczy wyobrazić sobie, jakie mogą być efekty rozpoznania mechanizmów rządzących relacjami, którymi są powiązane osoby inwestujące na giełdzie, albo co może się stać, gdy w pełni rozpoznamy mechanizmy mody lub za- chowań tłumów, zbiorowej inteligencji. Można założyć, i to z wysokim prawdopo- dobieństwem, iż zdobycie tego rodzaju wiedzy nie pociągnie za sobą woli dzielenia się nią, ale raczej chęć wykorzystania jej do realizacji prywatnych celów. Kto bo- wiem, w społeczeństwach rywalizujących o ograniczone zasoby i fetyszyzujących maksymalizowanie zysków oraz uzyskiwanie przewagi nad innymi nie chciałby wejść w posiadanie tego specyfi cznego kamienia fi lozofi cznego pozwalającego za- mienić nieprzewidywalnych konsumentów, inwestorów, wyborców, zwolenników w posłuszne przedmioty, którymi można w prosty sposób zarządzać, by realizować zamierzone cele.

Doskonałym przykładem polityki prostoty jest zjawisko, które można określić mianem zmęczenia demokracją. Ten ostatni system – rozumiany oczywiście w spo- sób tradycyjny – jest niewątpliwie doskonałą emanacją złożoności obecnej w życiu społecznym. Jego istotą są przecież rządy większości, formującej się poprzez proste interakcyjne reguły, ale też w kontekście silnego oddziaływania mediów, propagan- dy politycznej, aktualnej sytuacji ekonomicznej, które stanowiąc środowisko dla systemu poglądów i działań obywateli, wymuszają ich nowe działania i interakcje.

Demokracja, jako złożony system podejmowania decyzji, traktowana jest dziś stosunkowo często przez zawodowych polityków jako nieefektywna, przez tych zaś, którzy bezwyjątkowo wierzą w to, że zawsze mają rację jako groźna. Nieefektyw- na, bo wydłużająca procedury decyzyjne, nieprzewidywalna, wyposażona w liczne funkcje kontrolne krępujące swobodę działania. Groźna, bo relatywizująca każdy system wartości jako jeden z wielu możliwych i zmuszająca nas do wyborów spo- śród ich wielości. Nieprzypadkowo więc w obu wypadkach mamy do czynienia z próbami uproszczenia demokracji.

Z jednej strony, próby te realizują się poprzez polaryzowanie sceny politycznej, redukowanie polityki do codziennej porcji bon motów, narracji, fabuł powtarzanych

7Tego rodzaju redukcja nie musi być jakimkolwiek problemem tak długo, jak długo służy ona wyłącznie testowaniu jakieś teorii, a nie wyjaśnianiu realnie zachodzących zjawisk czy też przewidywaniu, a więc tak długo, jak długo nie próbujemy aplikować do rzeczywistości rezulta- tów tego rodzaju badań. Na ten temat zob. Winkowska-Nowak, Batorski i Peitgen 2003: 87–88.

(9)

solidarnie przez członków zwaśnionych obozów, przez wypychanie z dyskursu pu- blicznego innych niż dominujące głosy i unieważnianie ich jako ekstremistycznych lub mniejszościowych właśnie itd.

Z drugiej zaś strony poprzez ucinanie dyskusji przez przemoc, zamachy terrory- styczne, demonstrowanie siły. To drugie zjawisko, a więc pojawianie się na scenie politycznej różnorodnych ruchów ekstremistycznych, którego najbardziej skrajnym przejawem jest terroryzm, wielokrotnie było opisywane jako forma ujednoznacz- niania rzeczywistości wymierzona w niepewność co do tego, jak żyć, a zwłaszcza w deprecjonującą jednostkę niemożność swobodnego wybierania, jak chce się żyć, w sytuacji, gdzie zdolność do dokonywania tego rodzaju wyborów jest od nas ocze- kiwana przez społeczeństwo. Radykalna redukcja wyborów tożsamościowych do zbioru kilku podstawowych zasad, od których nie uznaje się odstępstw, a tych, który żyją niezgodnie z nimi, traktuje się jak wrogów, czyni życie nie tylko prostym, ale też defi niuje je jako godne, bo poświęcone szlachetnemu zadaniu upowszechniania tego, w co się wierzy i to za wszelką cenę. W tym sensie najbardziej widzialny prze- jaw działalności tego rodzaju ruchów – zamach terrorystyczny – posiada ogromną siłę retoryczną, demonstruje on bowiem obecność tego, co jednoznaczne w przepeł- nionym ambiwalencją i niepewnością świecie.

Polityka prostoty, w czystej postaci, przejawia się w zjawisku dostrzeżonym przez Waltera Benjamina (1996) na początku XX wieku. Opisując relacje pomiędzy akto- rem fi lmowym i kamerą, dostrzegł on, iż ta ostatnia działa wobec tego pierwszego, jak rodzaj prostego testera. Określa on przydatność jednostki do wykonywania za- wodu aktora poprzez stwierdzenie czy jest ona fotogeniczna czy też nie. Opisywana tu forma polityki prostoty polega więc na upowszechnianiu w każdej w zasadzie sfe- rze życia zero-jedynkowych testów, porządkujących złożoną rzeczywistość w dwie podstawowe kategorie – tego, co test przeszło i nie przeszło. Poczynając od certy- fi kacji każdej dziś umiejętności, przez parametryzację nauki, a na nowoczesnych systemach nadzoru kończąc, we wszystkich tych przypadkach dostrzegamy dążenie do okiełznania rzeczywistości przez proste algorytmy rozdzielające wszystko, co ist- nieje na dwie podstawowe kategorie: tego, co przydatne i nieprzydatne, posiadające dostęp i go pozbawione, uprawnione i nieuprawnione, zgodne i niezgodne z prawem itd.. Przykład zero-jedynkowych testów jako ilustracja dla polityk prostoty jest też o tyle interesujący, iż doskonale pokazuje on, iż polityki tego rodzaju są jednym z istotniejszych źródeł złożoności. Jak przypominają Mary Douglas, Julia Kirsteva, Bruno Latour i wielu innych, każda praktyka kategoryzowania rzeczywistości oparta na prostych opozycjach, jest tyleż formą jej porządkowania, co naruszania obecnego w niej ładu oraz produkcji tego, co nieklasyfi kowane, a więc wymagają też stworze- nia nowych procedur kategoryzacyjnych, pogłębiających złożoność.

Polityka prostoty jest najwyraźniej widoczna w sposobie produkowania dziś in- formacji na temat rzeczywistości, przekazywanych nam przez media. Zaskakujące może być to, że pomimo gwałtownych zmian (organizacyjnych, technologicznych, statusowych), jakie przechodzą komunikatory, nie próbują one zmieniać trybu relacjonowania rzeczywistości – nadal dominuje w ich dyskursie balansowanie po- między naturalnymi i społecznymi ramami (Goffman 2010) wyjaśniania rzeczywi-

(10)

stości oraz koncentracja na eksponowaniu pojedynczych, jednoznacznych przyczyn zjawisk, o których one donoszą. Burdy na stadionie, to skutek obecności na nim agresywnych kiboli; niesprawność systemu emerytalnego, to rezultat nieudolnych rządów; bezrobocie to skutek zbyt małej aktywności osób pozbawionych zatrud- nienia, a kryzys systemu fi nansowego, to rezultat działań nieuczciwych maklerów;

epidemie wywołuje brak dbałości o higienę; konfl ikt w Egipcie to rezultat rządzy władzy Bractwa Muzułmańskiego itd. Warto zauważyć, iż każde z przywołanych tu zjawisk jest przejawem funkcjonowania systemów złożonych (każde z nich jest bowiem emergentne, wynikają one ze sprzężeń zwrotnych i przyczynowo-skutko- wych pętli, zmiksowaniu ulegają w nich czynniki z różnych poziomów rzeczywisto- ści, to, co globalne i lokalne itd.). Jednocześnie po przepuszczeniu przez komuni- katory zjawiska te stają się monokazualne, łatwo wskazać na odpowiedzialnych za ich zajście, wyjaśnić je jako skutek ludzkich zaniedbań, patologicznych zachowań, defi cytów kapitału, bezradności czy chciwości i żądzy władzy. Choć te medialne wyjaśnienia są niewątpliwie błędne, to przyjmujemy je jako prawomocne. Wypeł- niają one przy tym podwójną funkcję – podtrzymują nasze przekonanie, iż świat jest zrozumiały oraz reprodukują wysoki status mediów jako podstawowego narzę- dzia, który świat właśnie takim czyni. Co więcej, taki tryb działania komunikatorów legalizuje skrajnie redukcjonistyczne i oparte na błędnie rozpoznawanych związ- kach przyczynowo-skutkowych wyjaśnienia rzeczywistości obecne w codziennym dyskursie – zwłaszcza te o spiskowym charakterze czy te skrajnie personalizujące emergentne zjawiska.

Emergencja zawsze była zjawiskiem niezwykle groźnym dla tych, których działalność nakierowana jest na maksymalizację zysków płynących ze sprzedaży rozmaitych dóbr i usług. Jej siłę próbowano zmniejszać poprzez zawężanie pola wyborów, przed którymi stawali konsumenci. Służyły temu różnorodne narzędzia marketingowe, takie, jak polityka cenowa, reklama, programy lojalnościowe. Ich cechą wspólną było to, iż manipulowały one zakresem tego, co widzialne dla klienta w taki sposób, by zmniejszyć liczbę alternatyw, przed którymi on staje oraz tak, by zwiększyć przewidywalność jego zachowań. Te tradycyjne polityki prostoty, w sytu- acji, gdy konsumenci są usieciowieni i mają łatwy dostęp do każdego typu informacji są niewystarczające. Jak bardzo, wiedzą fi rmy, które doświadczyły bojkotu konsu- menckiego, czarnego PR-u czy stalkingu. Nieprzypadkowo więc podmioty te, choć nadal wykorzystują tradycyjne środki promocyjne, sięgają też po rozwiązania nowe.

Są nimi zagregowane, w postaci rankingów, systemów ocen i rekomendacji, wybory dokonane przez innych konsumentów; spersonalizowana reklama oparta na analizie biografi i sieciowej jednostki (taka jak w systemie AdSense Google); algorytmy, ta- kie, jak EdgeRank Facebooka, automatycznie zawężające pole naszych interakcji, do tych, które system, analizując naszą aktywność w obrębie tego portalu, uznał za „najciekawsze” i wiele innych. Te nowe formy polityki prostoty obecne w polu konsumpcji są znacząco odmienne od tych tradycyjnych. Po pierwsze dlatego, że nie operują one tylko na poziomie tego, co widzialne, ale też tego, co czysto behawioral- ne i nieuświadamiane przez konsumenta (w tym sensie, że zazwyczaj nie rozpoznaje on wzoru swojego sposobu poruszania się w sieci i relacji pomiędzy poszczególnymi

(11)

upodobaniami, które są z kolei czytelne dla maszyny analizującej te aspekty). Po drugie, dlatego, że tymi nowymi politykami prostoty dużo prościej, niż tymi trady- cyjnymi manipulować. Są one tańsze, wykorzystują one nasze zaufania do innych konsumentów, są też dyskretne, a my sami często nie jesteśmy świadomi, iż to, co widzimy na ekranie, to nie skutek naszych wyborów, ale tych, które ktoś wykonał za nas. Dużo prościej też w nie ingerować w sposób bezpośredni, dowolnie formując rankingi, płacąc sieciowym gwiazdom socjometrycznym za product placement na ich prywatnych stronach, zatrudniając klakierów zabierających głos w sieciowych dyskusjach o wyższości jednych produktów nad innymi itd.

Polityka prostoty jest też silnie obecna we współczesnych praktykach projekto- wych, zwłaszcza w tych, które mają na celu uprościć korzystanie z zaawansowa- nych technologicznie urządzeń. Polityka prostoty polega w tym przypadku na tym, by w obrębie złożonego układu, na który składają się ludzie, środowisko i techno- logicznie narzędzia, ograniczyć zakres interakcji poprzez uproszczenie interfejsu urządzenia. Praktyka ta jest jednoznaczna z doprowadzeniem do sytuacji, w której jednostka konfrontowana jest z czarną skrzynką uruchamianą pojedynczym przy- ciskiem, sterowana za pomocą dotknięć podobnych do tych, które towarzyszą nam na co dzień, kierowana przez nasz wzrok, komendy słowne lub poruszania ciała.

Tego rodzaju czarne skrzynki projektowane są więc w taki sposób, aby ograniczyć przygodność interakcji z urządzeniem i by wyeliminować refl eksję nad tym, w jaki sposób ono działa. Ta forma objawiania się polityki prostoty traktowana jako sym- plifi kacja (Klugger 2008), jako ukłon w stronę użytkownika, któremu proponuje się większy komfort korzystania z urządzeń, upraszcza też relacje pomiędzy nim a producentami. Zadaniem tych pierwszych jest korzystanie z urządzenia, zadaniem tego drugiego jego dostarczenie, serwisowanie, określanie, w jaki sposób należy go używać, zasygnalizowanie, kiedy przestanie być ono modne i zamiast wyróżniać – dyskredytuje. Paradoks polega więc na tym, że pozorne poszerzenie zakresu kontroli konsumenta nad urządzeniem, jest tak naprawdę pozbawienie go jej8. Życie nie było nigdy prostsze niż dzisiaj – ceną, jaką za to płacimy, jest jego programowalność przez czarne skrzynki.

Przykłady polityk prostoty można mnożyć – należą do nich rozrastające się bazy danych i coraz bardziej wyrafi nowane metody analiz zawartych w nich informacji;

rosnący w popularność ruchu konsumpcyjnego minimalizmu i upraszczania ży- cia poprzez eliminowanie zeń zbędnych przedmiotów; fetyszyzowanie infografi k

8Paradoksalnie podobny efekt ma inna strategia, a mianowicie komplikowanie urządzeń, doprowadzanie do absurdu liczby możliwości i funkcji, którymi one dysponują, rozrastanie się instrukcji obsługi do rozmiarów pokaźnych ksiąg. W ten sposób daje się konsumentom wra- żenie, iż posiada on nowoczesne urządzenie, lepsze od tych, które posiadał on wcześniej, ale też paraliżuje się go stopniem skomplikowania gadżetu. W rezultacie jego sposób korzystania z tego ostatniego staje się skrajnie prosty, wykorzystujący tylko najbardziej podstawowe funk- cje. Takie upraszczanie poprzez komplikowanie jest niewątpliwie bardzo efektywną strategią marketingową – pozwala ona bowiem konsumentowi poczuć się nowoczesnym, trzymającym rękę na pulsie, z drugiej zaś robić wszystko po staremu (dziękuję za zwrócenie uwagi na to zjawisko Rafałowi Drozdowskiemu).

(12)

i wizualnych prezentacji danych jako podstawowych metod mówienia o tym, co złożone w zrozumiały sposób; zredukowanie publicznego dyskursu do zderzania się ze sobą leadów i memów; różne formy delegacji obowiązków na przedmioty i pośredników; narastająca niechęć do odmienności i różnicy oraz wiele innych.

Dużo istotniejsze jest jednak to, że są one wszechobecne. To zaś najlepszy dowód na to, jak bardzo problematyczne jest dziś doświadczenie złożoności.

Pouczające polityki prostoty

Dlaczego postanowiłem napisać o politykach prostoty, dlaczego refl eksja nad nimi, dostrzeżenie ich obecności wydaje mi się istotne? Przede wszystkim dlatego, że są one doskonałym środkiem eksponowania odmienności tych systemów złożo- nych, w których obecny jest człowiek i tych, w których jest on zasadniczo nieobec- ny9. Podstawowa różnica między nimi polega na tym, że człowiek jest (przynajmniej potencjalnie) świadomy złożoności układu, w którym funkcjonuje, a ponieważ życie w jego obrębie jest dlań uciążliwe, niezgodne z jego kulturowym wyposażeniem, próbuje dokonać przeobrażenia go w układ prosty, a więc mniej skomplikowany, przewidywalny, czytelny pod względem przenikającej go przyczynowości. Problem polega na tym, iż każda polityka prostoty pogłębia złożoność, ponieważ staje się nowym agentem w obrębie systemu, a bardzo często też nowym atraktorem na- ruszającym obecną w nim równowagę. Istnienie polityk prostoty jest więc bardzo przekonującym dowodem, iż człowiek w sposób świadomy próbuje zmieniać układy złożone, w obrębie których funkcjonuje, ale też i na to, że nie jest zdolny do uzy- skiwania takich rezultatów, jakich się spodziewa. Polityki prostoty nakierowane na zmniejszenie stopnia złożoności świata, w istocie bowiem ją pogłębiają.

O politykach prostoty warto mówić również z innego powodu. Pokazują one bo- wiem, jak centralnych aspektów naszej gatunkowej (czy choćby kulturowej i cywili- zacyjnej) tożsamości, dotykają studia nad złożonością. Zdanie sobie sprawy, iż świat jest złożony, kwestionuje bowiem większość przekonań konstytuujących moderni- styczny światopogląd, a podkopując fundamenty naszej, nowoczesnej tożsamości, rodzi też opór. Jednym z jego przejawów są polityki prostoty – ich analizowanie jest więc doskonałym środkiem rekonstrukcji zarówno tego, kim, w sensie społecznym, kulturowym, gatunkowym jesteśmy (a dokładniej za kogo się uznajemy), jak i tego, co traktujemy jako groźne, jako wyzwanie, któremu powinniśmy się przeciwstawiać.

Polityki prostoty są również istotne z innego powodu, który można określić mia- nem uprzestrzennienia jednostek. Każda z polityk prostoty jest bowiem nie tylko formą, w jakiej radzimy sobie ze złożonością, ale też niezwykle skuteczną pomo- cą dydaktyczną uświadamiająca nam zarówno to, jak niewielki jest zakres kontroli jednostek, instytucji, państw nad rzeczywistością, ale też to, jak bardzo złożonym zwierzęciem jest człowiek. Jednocześnie racjonalnym i irracjonalnym; omnipotent- nym i impotentnym; rozumnym i emocjonalnym; fi zycznym i mentalnym; stadnym

9 Oczywiście bardzo trudno sobie wyobrazić takie systemy w czystej postaci – ingerencje człowieka w rzeczywistość sprawiły, iż odciska on ślady swojej działalności w każdej jej sferze.

(13)

i cierpiącym z powodu ochlofobii. Dydaktyzm polityk prostoty to więc również nie- zamierzone upowszechnianie (powściągającego nasze ambicje do nieograniczone- go niczym panowania nad światem) przekonania, iż przyczyny większości zjawisk, których doświadczamy żyjąc w gęstym społeczeństwie, są bardzo proste: są nimi in- terakcje zachodzące pomiędzy elementami, które je tworzą. Prostota tego mechani- zmu nie pociąga za sobą jednak możliwości jego kontrolowania, ponieważ przebieg interakcji jest zawsze sytuacyjny i kontekstowy, określony przez setki, często słabo uchwytnych czynników konstytuujących system złożony. Polityka prostoty, nieco wbrew tym, którzy ją tworzą, uczy nas więc przede wszystkim tego, iż jesteśmy bezsilni, bo nasz los zawsze zależy od innych.

Polityki prostoty ujawniają też, jak bardzo problematyczne i groźne może być myślenie o złożonej rzeczywistości prostymi, kategorycznymi opozycjami. Polityki te przeciwstawiając bowiem prostotę złożoności, nie tylko prowadzą do zdefi nio- wania tej ostatniej jako niebezpiecznej, szkodliwej, obfi tującej w negatywne kon- sekwencje (choć oczywiście nie musi być ona wcale postrzegana jako problem – zwłaszcza społeczny), ale też absolutyzują prostotę jako bezwyjątkowo pożądaną cechę rzeczywistości. Co więcej, zdają się one przy tym mylić złożoność ze skom- plikowaniem i nie dostrzegać, iż ta pierwsza to nie chaos, ale forma ładu. Ta kate- goryczność polityk prostoty jest groźna, bo idzie za nią dostrzeganie w złożoności wyłącznie demonicznej siły, nie zaś kontekstu, w którym dziś żyjemy, podstawowej formy ładu przez nas wszystkich współtworzonego.

Obecność polityk prostoty uświadamia nam, iż stoimy dziś u progu zmiany pa- radygmatu uprawiania nauk społecznych. Wielość działań naprawczych, korygują- cych, próbujących zredukować złożoność rzeczywistości, pokazuje, iż ta ostatnia przepełniona jest anomaliami, z którymi nie radzą sobie nowoczesne systemy po- znawcze. Póki co znajdujemy się w momencie, kiedy próbujemy zdefi niować złożo- ność jako dewiację, odstępstwo do normy, okiełznać ją, zademonstrować, iż nauka jest zdolna do jej kontroli, ale też w takim, w którym coraz mocniej zdajemy sobie sprawę, że taki sposób postrzegania złożoności to dymna zasłona maskująca naszą wobec jej niemoc. Polityki prostoty i ich nieskuteczność podpowiadają więc, że po- winniśmy przestać traktować złożoność jako fenomen nowy i tymczasowy, a zacząć myśleć złożonością (Morin 2008), uznać w niej centralną własność naszego świata, również tego społecznego.

Literatura Adams, John. 1995. Risk. London: UCL Press.

Benjamin, Walter. 1996. Anioł historii: eseje, szkice, fragmenty. Poznań́: Wydawnictwo Poznańskie.

Bishop, Claire. 2012. Artifi cial Hells. Participatory Art and the Politics of Spectatorship. Lon- don, New York.

Castellani, Brian i Frederic W. Hafferty. 2009. Sociology and Complexity Science. A New Field of Inquiry. Berlin; Heidelberg: Springer-Verlag.

Eliade, Mircea. 1999. Sacrum i profanum: o istocie religijnoś ci. Warszawa: Wydaw. KR.

(14)

É rdi, Peter. 2008. Complexity explained. Berlin: Springer.

Goffman, Erving. 2010. Analiza ramowa: esej z organizacji doświadczenia. Krakó w: Zakład Wydawniczy Nomos, r.1.

Johnson, Neil. F. 2010. Simply Complexity: A Clear Guide to Complexity Theory. Oxford: One- world Publications.

Klugger, Jeffrey. 2008. Simplexity: Why Simple Things Become Complex (and how complex things can be made simple). New York: Hyperion.

Kolaboratorium. Zmiana i współdziałanie. 2011. M. Frąckowiak, L. Olszewski i M. Rosińska (red.). Poznań: Fundacja SPOT.

Krajewski, Marek. 2013. Widmo emergencji i jego wrogowie. „Czas Kultury” 2: 126–134.

Krajewski, Marek. [bd] Incydenty. Badając gęste społeczeństwo (tekst niepublikowany).

Mackay, Charles. 1999. Niezwykłe szaleństwa tłumów: Warszawa : WIG-Press.

Mitchell, Melanie. 2009. Complexity. A Guided Tour. Oxford; New York: Oxford University Press.

Morin, Edgar. 2008. On complexity. Cresskill, NJ : Hampton Press.

Otto, Rudolf.1968. Ś wię toś ć : elementy irracjonalne w poję ciu bó stwa i ich stosunek do elementó w racjonalnych. Warszawa: Książ ka i Wiedza.

Rheingold, Howard. 2003. Smart Mobs: The Next Social Revolution (http://www.smartmobs.com).

Cambridge,

Sawyer, R. Keith. 2005. Social Emergence: Societies as Complex Systems. Cambridge; New York: Cambridge University Press.

Sloterdijk, Peter. 2011. Kryształowy pałac. O fi lozofi czną teorię globalizacji. Gdańsk: Wydaw- nictwo Krytyki Politycznej, s. 221–233.

Smelser, Neil J. 1998. Theory of Collective Behaviour. London: Routledge.

Walby, Sylvia. 2007. Complexity Theory, Systems Theory, and Multiple Intersecting Social Ine- qualities. „Philosophy of the Social Sciences” 37, nr 4: 449–470.

Winkowska-Nowak, Katarzyna, Dominik Batorski i Heinz-Otto Peitge. 2003. Wprowadzenie do dynamiki społecznej. Warszawa: Wydawnictwo Szkoły Wyż szej Psychologii Społecznej

"Academica".

Countercomplexity. Politics of Simplicity Summary

The main goal of the article is to show the consequences of the fact that people experience knowingly operating within the dynamic complex systems. One of the most important results of this specifi c human properties is an attempt to reduce the complexity of such systems.

I recognize such activities as politics of simplicity and show how they are implemented within the “social turn”, mathematical modeling, in contemporary forms of democracy and economic activity, design, etc. I also try to show why the politics of simplicity increase the complexity of the modern world.

Key words: complexity; dynamic complex systems; emergence; politics of simplicity;

collective action; postmodernity.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zaprezentowane wyniki badań nad przekładem wybranych pozycji obydwu odmian (autor- stwa Andrzeja Sapkowskiego, Jacka Dukaja i Stanisława Lema) w połączeniu z analizą

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli"1. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

Jego poszukiwania i  ustalenia naukowe są szerokie i  zróż- nicowane, w  istotny sposób nie tylko przyczyniły się do rozwoju socjologii, zmiany społecznej i 

Wybór modelowania równań strukturalnych jako metody ana- lizy danych pozwala na określenie nie tyle wpływu pojedynczych zmiennych obserwowalnych (jak wiek, poziom wykształcenia

Z dobroci serca nie posłużę się dla zilustrowania tego mechanizmu rozwojem istoty ludzkiej, lecz zaproponuję przykład róży, która w pełnym rozkwicie osiąga stan

Nie jest bowiem oczywiste, w jakim sys- temie aksjomatycznym (chodzi nam o wiedzę matematyczną) wiedza opi- sująca dany obiekt potencjalnie nieskończony ma być wyrażona.

Pewnie najlepiej przewidzieć datę zejścia i miejsce pochówku, bo to też powinno się znaleźć na końcu

Związek tyranii z monarchią nie jest dialektyczny, lecz raczej posiada wspólną faktyczną podstawę 19 – tyrania jest formą monarchii w której władca rządzi