SPRAWOZDANIA
„Społeczne wyzwania i socjologiczne dylematy XXI wieku”
Kraków, 3 września 1999
Totalitaryzm, groźba totalnej zagłady, nauka w służbie zbrodni, głód i nędza. Równocześnie jednak intensywny rozwój nauki i techniki, ogromny postęp medyczny, zaczątki globalnej cywilizacji, kultura informatyczna. Wiek XX. Bardzo trudny do jednoznacznej oceny: z jednej strony fascynujący i ciekawy, ale z drugiej przerażający i tragiczny, stawiający pod znakiem zapytania sensowność ludzkiego postępu. Stąd, jak sądzę, tyle ambiwalentnych odczuć w atmosferze fin de siecle roku 1999. Odnaleźć w niej można nadzieję na przyszłość, optymizm i zaciekawienie, co przyniosą ludzkości nowe czasy, ale też tony katastroficzne, fatalizm i pesymizm, wiele lęków i obaw. Trudno w takim okresie uniknąć pytań, które, choć mogą się wydawać banalne i proste, są przecież kwintesencją ludzkich niepokojów czasu przełomu. Co wniesiemy w nową epokę? Z jakim bagażem w nią wkroczymy? Czy unikniemy błędów przeszłości? Jakie są dylematy przełomu wieków i jakie ten czas stawia przed ludzkością wyzwania? Czy jesteśmy w stanie przewidzieć niebezpieczeństwa przyszłego stulecia i czy podołamy rozwiązywaniu jego problemów?
N a takie - i wiele innych - pytań próbowali odpowiedzieć socjologowie, zgromadzeni na konferencji „Społeczne wyzwania i socjologiczne dylematy XXI wieku” , która odbyła się 3 września 1999 roku w Krakowie. D ebata ta była częścią dwudniowego posiedzenia Komitetu Programowego ISA (Między
narodowego Stowarzyszenia Socjologicznego). Posiedzenie miało na celu wyło
nienie i sformułowanie zagadnień, które będą dyskutowane na XV Światowym Kongresie Socjologii w Brisbane w roku 2002. M ury Collegium Maius pomieś
ciły grono uczonych, reprezentujących wszystkie kontynenty. Byli to więc:
M argaret Archer z University of Warwick, Jeffrey С. Alexander z UCLA w Los Angeles, Izabela Barlińska z University Complutense w Madrycie, Marcel Fournier z University of M ontreal, Nilufer Gole z Bogazici University w Istam
bule, Alberto Martinelli (przewodniczący ISA) z Universita degli Studi di Milano, Jake M. N ajm an z University of Queensland w Brisbane, Sujata Patel z University of Pune (Indie), Nikita Pokrovsky, kierujący prywatnym ośrod
kiem badawczym w Moskwie, Stella Quah z National University of Singapore, Elisa P. Reis z Rio de Janeiro, Arnaud Sales z University of Montreal, Raquel Sosa Elizaga z Ciudad Universitaria w Meksyku, Piotr Sztompka (wice
przewodniczący ISA do spraw programowych oraz przewodniczący Komitetu Programowego ISA) z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, Goran Therborn ze Swedish Collegium for Advanced Study in the Social Sciences w Uppsali, Michel Wieviorka z CADIS-EHESS w Paryżu, a także grupa gości, m .in. z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Uniwersytetu Warszawskiego oraz z Uni
wersytetu Łódzkiego. Komitet Socjologii PAN oraz Biuro Festiwalu „Kraków 2000” byli współorganizatorami konferencji. Honorowy patronat nad spot
kaniem objął Andrzej Gołaś, prezydent Krakowa.
„Społeczne wyzwania i socjologiczne dylematy XXI wieku” - temat spot
kania został, jak sądzę, świadomie zdefiniowany tak szeroko, w oczekiwaniu na najrozmaitsze, oddające różnorodność perspektyw socjologicznych, wypowie
dzi. Cała debata odbiegała od popularnego często wzorca spotkań naukowych, gdzie mówi się hermetycznym językiem o rzeczach zrozumiałych tylko dla fachowców. Przyjęła raczej postać socjologicznego happeningu. Być może taka forma spontanicznej i otwartej dyskusji była konieczna dla zrównoważenia powagi poruszanych problemów. Choć pod tą lekkością wypowiedzi można było wyczuć autentyczne zatroskanie i niepokój naukowców o kondycję ludzkości na przełomie wieków.
W poniższym sprawozdaniu nie będę prezentować i analizować wypowiedzi poszczególnych uczestników. Chciałabym raczej skoncentrować się n a uchwyce
niu pewnych podstawowych wątków, które pojawiały się w referatach i dyskus
jach. Będą to dylematy czy też paradoksy socjologiczne, które są dziedzictwem XX wieku i z którymi nie udało się ludzkości uporać, jak również najpoważniej
sze - zdaniem badaczy - wyzwania przyszłego stulecia. Choć obrady dotyczyły w większości problemów globalnych, rozpoczęto je akcentem lokalnym, podkre
śleniem szczególnego charakteru miejsca zebrania. Zwrócił na to uwagę zarówno Andrzej Gołaś, wyrażając przekonanie, że po wizycie w Krakowie uczestnicy konferencji nie będą mieć wątpliwości, do jakiej cywilizacji należy Polska, jak i Piotr Sztompka, organizator spotkania. Według niego, stary Kraków, gdzie jest się otoczonym historią, sprzyja historiozoficznej refleksji. Nie można jednak ograniczyć jej tylko do retrospekcji, konieczne jest też myślenie prospektywne.
I choć socjologowie jak ognia obawiają się wielkich wizji przyszłości i wszelkich predykcji, to przecież nie można całkowicie uniknąć dyskusji na temat tego, co czeka ludzkość w następnym stuleciu i tysiącleciu.
Uczestnicy spotkania podkreślali wieloznaczność i teoretyczną niespójność pojęcia globalizacja. Czy należy rozpatrywać ją głównie w płaszczyźnie ekono-
micznej - jak sugerowała M argaret Archer - czy też globalizacja odnosi się przede wszystkim do sfery informacji - jak chciał Alberto Martinelli? Procesy globalizacji analizowano na kilku poziomach. Wymiar społeczny tego zjawiska implikuje złożone zagadnienie powstawania światowego społeczeństwa obywa
telskiego. W płaszczyźnie ekonomicznej podkreślano integrującą siłę global
nego rynku. Kulturowy poziom globalizacji, wyrażający się w powstawaniu powszechnej kultury masowej, akcentował Goran Therborn. Lecz najwięcej emocji wzbudził wymiar polityczny i związane z nim zagadnienie globalnego rządu. Światowe społeczeństwo obywatelskie potrzebuje instytucji - twierdził Alberto Martinelli. Również M argaret Archer podkreślała, że brak ogólno
światowych instytucji politycznych prowadzić może do katastrofy. Zresztą, procesy powstawania globalnych instytucji już się rozpoczęły. Istnieje między
narodowa opinia publiczna czy też ponadnarodowe instytucje prawne; także wszelkie organizacje pozarządowe należy rozpatrywać jako formy reprezentacji poszczególnych społeczeństw na forum międzynarodowym. Interwencje NATO w lokalne konflikty implikują pytania o charakter i sposób kontrolowania przemocy w przyszłości. Być może, że - w obliczu zglobalizowanej gospodarki - również w wymiarze ekonomicznym zaistnieje potrzeba ogólnoświatowych regulacji. Chodziłoby tu nie tylko o ujednolicenie przepisów prawnych, lecz także o pewien interwencjonizm, który miałby na celu złagodzenie negatywnych skutków rozwoju gospodarczego - w skali globalnej właśnie. A zatem, pomimo tego, że już istnieją pewne globalne instytucje, pytanie o sposób tworzenia światowego rządu wciąż pozostaje aktualne. Czy ma on powstawać właśnie w sposób spontaniczny i oddolny, czy też może konieczny jest pewien „akt kreacji” , który powoła go do istnienia? Jak powinien on funkcjonować, jaka powinna być jego relacja do instytucji politycznych poszczególnych krajów? Te pytania - zdaniem uczestników konferencji - wciąż pozostają otwarte.
Wydawałoby się, że ludzkość wchodzi w XXI wiek pod hasłem zjednoczenia i uniwersalizacji. Rewolucja informatyczna, ponadnarodowe organizacje: eko
nomiczne, polityczne czy humanitarne - wszystko to potwierdzać ma istnienie społeczeństwa globalnego. Jednak zgromadzeni w Krakowie socjologowie krytycznie odnieśli się do m itu globalizacji i do jednoliniowej koncepcji postępu.
Procesy, które Francis Fukuyama chciał uznać za uniwersalne: liberalizacja i demokratyzacja, wcale nie mają globalnego charakteru.
Jak podkreślał Jeffrey С. Alexander, uniwersalizmowi wciąż towarzyszy partykularyzm, świat się dzieli według wciąż nowych osi podziałów. Oś ekonomiczna wyznacza granicę północ-południe: kraje rozwinięte, postindust- rialne, przeciwstawione są krajom z drugiej półkuli, nieuprzemysłowionym i tworzącym światową prowincję. Pluralizacji w jednych krajach towarzyszy narastanie społecznych podziałów w innych, przede wszystkim podziałów etnicznych i religijnych. Demokratyzacji i ładowi społecznemu przeciwstawiają się najróżniejsze formy dezorganizacji: korupcja, przemoc, militaryzm. Uniwer-
salizacji kulturowej towarzyszą tendencje różnicowania. Być może Europa, dziś jeszcze jednorodna kulturowo (opierająca się na tradycji greckiej) i religijnie (zjednoczona dziedzictwem chrześcijaństwa), w przyszłym stuleciu ulegnie znacznej heterogenizacji, m.in. pod wpływem procesów migracyjnych (Ther- born, Quah).
Ciągle mamy zatem do czynienia z nierównościami (Martinelli, Reis). Ich konsekwencją są prawie zawsze nienawiść i konflikt, które często prowadzą do przemocy i walki. Te zaś - jak podkreślali niemal wszyscy uczestnicy konferencji - w przyszłym stuleciu będą prawdopodobnie narastać, a nie zmniejszać się.
Globalizacja nie oznacza, że wróg zanika; Nikita Pokrovsky z Rosji zaakcen
tował nowe znaczenia wroga i wrogości. Wyzwalanie sił destrukcyjnych należy przecież interpretować także w kontekście reakcji na postępujący uniwersalizm.
Reakcji, która rodzi poczucie straty i zagrożenia oraz szok rozmaitych grup społecznych. Procesy globalizacji oznaczają też globalizację przestępstw i koru
pcji, które nabierają coraz częściej międzynarodowego wymiaru.
Czy pojęcia nowoczesności i globalizacji są pojęciami uniwersalnymi? Czy mamy do czynienia z jednym rodzajem nowoczesności, czy też z wieloma jej odmianami? Jeśli nowoczesność oznacza kilka różnych ścieżek rozwojowych, to powstaje pytanie etyczne: czy każdą z nich uważamy za jednakowo „dobrą” , czy nie wartościujemy ich, porównując do jednego modelu - modelu zachod
niego? Myślenie o nowoczesności z punktu widzenia peryferii wygląda zupełnie inaczej - dowodziły Sujata Patel oraz Nilufer Gole. Również Goran Therborn akcentował wielość kierunków historycznego rozwoju. Analizując społeczeńst
wo chłopskie w Chinach, zauważył, że następną fazą w jego rozwoju nie będzie prawdopodobnie zachodni model społeczeństwa industrialnego, lecz wynikają
ce ze specyfiki kulturowej i historycznej kraju społeczeństwo „postchłopskie” . I choć nie można jeszcze stwierdzić, czym będzie się ono charakteryzować, z całą pewnością nowoczesność w Chinach będzie zupełnie inna niż ta w modelu zachodnim. W arto przy tym uświadomić sobie, że same tylko Chiny i Indie obejmują już dziś jedną trzecią światowej populacji. Również doświadczenia krajów postkomunistycznych czy państw Ameryki Łacińskiej wskazują na istnienie wielu modeli zmiany społecznej (być może też wielu modeli społeczeń
stwa obywatelskiego).
Względny charakter pojęcia globalizacja podkreślała Raquel Sosa Elizaga.
D la krajów Ameryki Południowej globalizacja oznacza panamerykanizm, czyli dążenie do gospodarczego, dyplomatycznego, politycznego oraz militarnego podporządkowania tych państw Stanom Zjednoczonym. Odbywać by się to miało pod pretekstem jednoczenia całego amerykańskiego kontynentu i prze
kształcania go w silną całość polityczną. To, oczywiście, wiązałoby się z ograni
czaniem wszelkich wpływów europejskich na tym kontynencie. Konkurencyjna teoria określana jest jako latynoamerykanizm i kładzie nacisk na niezależność krajów położonych na południe od Stanów Zjednoczonych. Przed państwami
tymi, jako mającymi podobne doświadczenia oraz zaplecze historyczne, kul
turowe i społeczne, stoi szansa utworzenia samodzielnego - i równocześnie silnego - tworu politycznego.
Pościg za tzw. nowoczesnością i wspinanie się na kolejne szczeble postępu nie są więc ani łatwe, ani oczywiste. Nilufer Gole podkreślała istnienie pewnych granic nowoczesności, które ujawniane czy też ustanawiane są przez ruchy społeczne (np. ruchy islamskie, zorientowane na przeszłość, a zatem zrywające z hierarchiczną koncepcją postępu). W jaki sposób powinno się dokonywać włączanie się w nowoczesność? Czy kosztem rezygnacji z tego, co lokalne i uczestnictwa w procesach globalnych, czy poprzez poszukiwanie równowagi pomiędzy tym, co swojskie i tutejsze, a tym, co ogólne i uniwersalne?
Przykładów tych dwóch strategii dostarczają Malezja i Indie, dwa kraje próbujące wybić się na nowoczesność, ale wybierające różne drogi: Malezja, która zamyka swoje granice, aby chronić wewnętrzny rynek i w ten sposób intensywnie rozwijać kapitalizm, oraz Indie, pielęgnujące własną tożsamość narodową i równocześnie otwierające się na świat. Historia rzeczywiście lubi się powtarzać. Przecież problem wyboru między tym, co globalne, a tym, co lokalne, to również dylemat krajów, w których pod koniec lat 80. czy też w początkach 90. upadł komunizm. To chociażby polskie problemy z ameryka
nizacją kultury czy też dylematy polskiego rolnictwa.
Konferencyjną dyskusję należy oceniać jako lekcję pokory wobec złożoności rzeczywistego świata. Nie m a procesu, zjawiska, zdarzenia, które można by ocenić jednoznacznie; te same problemy wyglądają odmiennie z różnych perspektyw, stron świata, punktów widzenia itp. (Sztompka, Gole, Sosa Elizaga). Zawsze też istnieje pewne spektrum konsekwencji - pozytywnych i negatywnych. Dotyczy to nie tylko globalizacji, ale też postępu ekonomicz
nego. Rozwój gospodarczy dokonuje się zawsze pewnym kosztem. Towarzyszą m u np. redukcje zatrudnienia. Wzrost bezrobocia, którego widmo krąży już nad całym niemal światem, prowadzi do zmniejszania społecznej solidarności.
Między tymi procesami istnieje silna zależność: im wyższe wskaźniki bez
robocia, tym wyższe wskaźniki przestępstw, tym wyższy poziom agresji i anomii w społeczeństwie. Broniąc się przed bezrobociem, pracownik staje się mobilny.
To jednak m a również szereg negatywnych konsekwencji. Oznacza m.in.
konieczność radzenia sobie z traum ą zmiany miejsca zamieszkania, odrzucenia korzeni, braku poczucia przynależności, wreszcie - braku pełnych przywilejów.
M argaret Archer wskazała na problem zakresu państwowej interwencji w gos
podarkę. Rozwój wolnego rynku jest dziś zazwyczaj kontrolowany przez instytucje, które m ają chronić najbardziej upośledzonych i nieradzących sobie w warunkach konkurencji. Trudno jest jednak określić, jaki zakres interwencji państwowej jest potrzebny i dopuszczalny. N urty „nowego liberalizmu” doma
gają się całkowitej deregulacji państwa, atakują organizację pracy i opiekę socjalną. Równocześnie obserwuje się zmniejszającą się aktywność związków
zawodowych. Koniec socjalizmu klasy pracującej, koniec ruchu pracy stanowi jedną z najważniejszych zmian na światowej scenie politycznej u schyłku XX wieku, oznacza bowiem zejście z areny dziejowej niezwykle ważnej siły politycznej.
Co zatem powinno być priorytetem: potrzeby pracy czy potrzeby kapitału?
Jakie są koszty moralne i społeczne rozwoju ekonomicznego? Czy wszystkie kraje są w stanie je ponieść? Stawianie takich pytań oznacza podważenie wiary w dwudziestowieczny paradygmat rozwoju, pochodzący z oświecenia i za
kładający, że postęp może dokonywać się równocześnie we wszystkich dziedzi
nach. A może jest to tylko lęk milenijny w rozumieniu Jacquesa Le Goffa?...
Redefinicja świata, która dokonuje się na naszych oczach, oznaczać może m.in. wykształcenie nowych form organizacji życia społecznego, jak również nowych form instytucjonalizacji. Zmienia się rozumienie kultury, rodziny, społeczeństwa. W opinii G orana Therborna, przyszłe społeczeństwo będzie przede wszystkim społeczeństwem elektronicznym, a komunikacja - za pomocą środków masowego przekazu oraz nowoczesnych technologii komputerowych - najważniejszym czynnikiem jednoczącym jednostki. Inny aspekt społeczeń
stwa przyszłości akcentował Arnaud Sales. Według niego, będzie to społe
czeństwo oparte na wiedzy i ekspertyzie. Z kolei Alberto Martinelli oraz Michel Wieviorka wyrazili przekonanie, że społeczeństwo postnowoczesności jest egoistyczne, liczy się w nim przede wszystkim indywidualizm i zdolność polegania na sobie. Konsekwencją wzrastającego indywidualizmu jest nie tylko zmniejszanie społecznej solidarności, lecz również nowe pojmowanie kultury.
K ultura przestaje być rozumiana jako coś, w obrębie czego się rodzimy i co internalizujemy. Więzi kulturowe stają się więziami, które są tworzone i świado
mie przez członka społeczeństwa wybierane.
Dyskusja socjologów nie mogła być pozbawiona pytania o miejsce socjolo
gii wśród nauk przyszłego stulecia. Marcel Fournier odniósł ten problem do dylematu: uniwersalizm versus partykularyzm, stawiając pytanie: czy socjologia m a być nauką ogólną, czy też raczej powinna zajmować się problemami uwikłanymi kontekstowo? Poruszono też szereg innych zagadnień, dotyczących charakteru tej dziedziny wiedzy. Jaka jest relacja pomiędzy socjologią a nauka
mi politycznymi? Czy socjologia jest - czy powinna być - nauką normatywną?
Co pozostało z socjologii klasycznej (Wieviorka)? Być może, charakter socjolo
gii w przyszłym stuleciu będzie, przynajmniej do pewnego stopnia, wyznaczany przez rozwój nauk ścisłych. Konieczna okazać się może ściślejsza współpraca badaczy społeczeństwa z biologami czy fizykami. Przykładowo w obliczu problemów, które przyniesie postęp w genetyce, rozwinie się etyka społeczna.
Jake M. N ajm an poruszył też problem sytuacji socjologii jako dyscypliny uniwersyteckiej. Podobnie jak wiele innych dziedzin życia, socjologia uniwer
sytecka wystawiona jest na działanie sił rynkowych. Szkoła wyższa funkcjonuje właśnie jak rynek, na którym sprzedaje się wiedzę wykładowców. W mniejszym
stopniu liczy się jednak ich potencjał intelektualny, o wiele bardziej istotna jest umiejętność przyciągnięcia studentów. Brak takiej zdolności jest przyczyną coraz częstszych przypadków zamykania wydziałów socjologicznych na uczel
niach wyższych.
Społeczeństwo sieciowe, elektroniczne, globalne (Sztompka, Fournier, Therborn, Sales) - tyle ważnych określeń, a jednocześnie tyle dylematów i wyzwań. Uczestnicy konferencji słusznie ostrzegali przed zbyt uproszczonym posługiwaniem się pewnymi słowami-kluczami, chociażby przed ideologizowa- niem globalizacji (Pokrovsky, Fournier, Sztompka). Jak każde zideologizowane pojęcie, globalizacja łatwo mogłaby stać się niebezpieczna. Choć wiele pytań, które pojawiły się w czasie dyskusji, pozostało właściwie bez odpowiedzi, istotniejsze wydaje się samo wskazanie problemów. Dyskusja zgromadzonych w Krakowie socjologów umożliwiła sformułowanie zagadnień, jakie powinny być dyskutowane na kongresie w Brisbane - kongresie, który przecież odbędzie się już w nowym tysiącleciu. Wśród propozycji tematów znalazły się m.in.:
światowe społeczeństwo obywatelskie, globalny rząd, społeczny i kulturowy wpływ nauki i technologii, nowy nacjonalizm i nowe poczucie etniczności, wzrastające nierówności i ich wpływ na społeczną solidarność, ale również:
seksualność, miłość i rodzina w przyszłym stuleciu.
Krakowska debata pozwoliła spojrzeć głębiej na dokonujące się procesy, nabrać dystansu, wyzbyć się samozadowolenia i - być może - choć na chwilę pozbyć się europocentrycznej perspektywy.
Daria Łucka