Pomorska Akademia Pedagogiczna w Słupsku
Bernadetta Żynis
Koniec świata
raz jeszcze
Słupsk 2003
Bernadetta Żynis
Koniec świata raz jeszcze
Katastroficzne wątki
w prozie Tadeusza Konwickiego
Pomorska Akademia Pedagogiczna w Słupsku
Bernadetta Żynis
Koniec świata raz jeszcze
Katastroficzne wątki
w prozie Tadeusza Konwickiego
Biblioteka Główna PAP Słupsk nr inw.: kg - 238462
238462
Słupsk 2003
Recenzent prof. dr hab. Przemysław Czapliński
470
Ilustracja na okładce:
Pedro Espalargues, The Archengel Michael >
weighing the Souls of the Dead, z: Masters of World Painting in Soviet Museui
Leningrad 1987
B G - W S P S Ł U P S K
Redaktor Grażyna Polak-Grydziuszko
2384 62
ISBN 83-88731-03-3
10
Wydawnictwo Pomorskiej Akademii Pedagogicznej w Słupsku
ul. K. Arciszewskiego 22a, 76-200 Słupsk tel. (0....59) 840 53 78, 840 53 75; fax 840 54 75
www.pap.edu.pl e-mail: wydaw@pap.edu.pl
Obj. 14,8 ark. wyd., format B5
;-/mLL|o3
Wykaz skrótów książek Tadeusza Konwickiego
(w układzie chronologicznym) Pb - Przy budowie, pierwsze wydanie: Warszawa 1950 Wł - Władza, pierwsze wydanie: Warszawa 1954 Gs - Godzina smutku, pierwsze wydanie: Warszawa 1954 Zom - Z oblężonego miasta, pierwsze wydanie: Warszawa 1956
R - Rojsty, pierwsze wydanie: Warszawa 1956, (książka powstała w 1948). Cytaty za wydaniem: T. Konwicki, Rojsty, Warszawa 1992
D w n - Dziura w niebie, pierwsze wydanie: Warszawa 1959. Cytaty za wydaniem:
T. Konwicki Dziura w niebie, Warszawa 1997
Sw - Sennik współczesny, pierwsze wydanie: Warszawa 1963. Cytaty za wydaniem VI z roku 1985
Odl - Ostatni dzień lata Jd - Jak daleko stąd Jak blisko Za - Zaduszki
S — Salto
Cytaty za: T. Konwicki, Ostatni dzień lata. Scenariusze filmowe, Warszawa 1993 W - Wniebowstąpienie, pierwsze wydanie: Warszawa 1967
Z - Zwierzoczłekoupiór, pierwsze wydanie: Warszawa 1969
Nan - Nic albo nic, pierwsze wydanie: Warszawa 1971. Cytaty za: T. Konwicki, Nic albo nic, Warszawa 1994
K w m - Kronika wypadków miłosnych, pierwsze wyd. Warszawa 1974. Cytaty za: T. Kon
wicki, Kronika wypadków miłosnych, Warszawa 1985 K i k - Kalendarz i klepsydra, pierwsze wydanie: Warszawa 1976
K p - Kompleks polski, pierwsze wydanie: Warszawa 1977. Cytaty za: T. Konwicki, Kompleks polski, Warszawa 1989
Ma - Mała apokalipsa, pierwsze wydanie: Warszawa 1979. Cytaty za: T. Konwicki, Mała apokalipsa, Warszawa 1989
W i z k - Wschody i zachody księżyca, Warszawa 1982; tu też: T. Konwicki, Nowe dni, (pierwsze wyd.: „Kuźnica" 1949, nr 35). Jak wspomina sam autor (tamże, s. 345) pisał ten utwór w roku 1947 albo 1948. Cytaty za: T. Konwicki, Wschody i zachody księżyca, Warszawa 1990
(Nd - Nowe dni na stronach: 250-344)
R p - Rzeka podziemna, podziemne ptaki, pierwsze wydanie: Warszawa 1984. Cytaty za: T. Konwicki, Rzeka podziemna, podziemne ptaki, Warszawa 1989
Nś - Nowy Świat i okolice, pierwsze wydanie: Warszawa 1986
B - Bohiń, pierwsze wydanie: Warszawa 1987 r. Cytaty za wydaniem: T. Konwicki, Bohiń, Wrocław 1992
Zw - Zorze wieczorne, pierwsze wydanie: Warszawa 1991 C - Czytadło, pierwsze wydanie: Warszawa 1992 Pns - Pamflet na siebie, Warszawa 1995
Pwc - S. Bereś (S. Nowicki) Pół wieku czyśćca. Rozmowy z. Tadeuszem Konwickim, pierwsze wydanie: Londyn 1986
5
•
•
W s t ę p
Wybrane tendencje w katastroficznych ujęciach rzeczywistości
Katastrofizm to przede wszystkim postawa filozoficzna, a dokładniej pewien nurt rozważań historiozoficznych związany z aksjologicznymi kontekstami. Niemniej prób odpowiedzi na pytania o sens historii chętnie podejmuje się też literatura - szczególnie w tych momentach % w których obecność historycznych wydarzeń silnie oddziałuje na indywidualne losy człowieka i losy narodu (w sytuacjach, kiedy historia chwyta za gardło-jak napisał A. Toynbee
2) i wymusza odpowiedź na pyta
nie: po co to wszystko? Jaki sens ma bezmiar doświadczanego zła? Katastrofizm wchodzi w skład światopoglądu narratora (bohaterów), ale też stanowi składnik opisu świata przedstawionego na każdym poziomie. Katastroficzne próby opisu rzeczywistości mogą wynikać także z przeświadczenia powziętego z obserwacji, iż świat znalazł się w sytuacji kryzysowej, w sytuacji załamania ważnych (według obserwującego) wartości i nieuchronnie zbliża się do swego kresu
3. Szuka się wtedy przyczyn spodziewanego kresu, który objaśniałby i genezę, i cel
4, co oznacza uzy
1 Oczywiście, by powstał katastrofizm konieczne było „myślenie czasem". Piszą o tym szczegól
nie: J. Jedlicki, Trzy wieki desperacji, E. Bieńkowska, Błogosławiony stan kryzysu, J. Szacki, Więcej i mniej niż trzy wieki desperacji oraz P. Lisicki, W okowach czasu. Artykuły zawiera
„Znak" 1996, nr 1, s. 4-25, 35-42, 52-56 i 57-69.
2 A. J. Toynbee, Cywilizacja w czasie próby, Warszawa 1991, s. 15.
3 To obecnie najchętniej przytaczana definicja, pochodząca z pracy M. Szpakowskiej: Przez kata
strofizm rozumiem tutaj pogląd głoszący aktualną lub rychłą zagładą wartości uznawanych za szczególnie cenne. (...) ...są dla kultury konstytutywne. (...) ...nosicielką wartości jest zazwyczaj jakaś mniejszość i dlatego (...) przepowiada się jej rychłą klęskę. Autorka dokonuje jeszcze
uściślenia, dzieląc katastrofizmy na: totalne (z deterministyczną teorią kultury), głoszące nie
uniknioną zagładę oraz hipotetyczne (perswazyjne, pedagogiczne), pozostawiające jakąś „furt
kę", opatrzone w , jeżeli". Por. tejże, Światopogląd Stanisława Ignacego Witkiewicza, Wrocław 1976, s. 38-40.
4 Chodzi tu o takie znaczenie słowa „kres", które oddaje francuskie la fin (tłumaczone jako kres), oznaczające koniec, ale i cel jednocześnie; osiągnięcie celu jest końcem pewnej drogi, która ten
że cel wyznaczała: Słowo francuskie la fin oznacza zarówno kres, koniec, jak i cel (...) i dalej:
[według Derridy - B.Ż.] (...) spełnienie się celu człowieka, jakim jest w zachodniej metafizyce (...) urzeczywistnienie się jego uniwersalnej istoty, oznacza ostatecznie kres człowieka - zniknię
cie człowieka w ogólności sensu bytu, ducha lub prawdy bycia, a także: Cel człowieka zawsze był wpisany w myśl i w język bycia, a wpisanie to tylko modulowało dwuznaczność kresu - w grze telos i śmierci. (...) Człowiek zawsze jest własnym kresem, czyli kresem tego, co jego własne. J. Derrida, Pismo filozofii, Kraków 1992, przypisy z s. 129 i 157.
7
skanie odpowiedzi na pytanie o sens historii. Nie zamierzam ani potwierdzać kon
statacji Derridy, ani też im zaprzeczać - nie to jest celem tej pracy. Ważne jednakże wydaje mi się tu ustalenie, że osiągnięcie celu jest jednocześnie kresem, końcem podjętej drogi. I tak Apokalipsa św. Jana, która w naszym kręgu kulturowym jest modelowym, archetypicznym tekstem dotyczącym tej problematyki, jest właśnie takim zobrazowaniem celu-kresu, do którego nieuchronnie zmierza świat, ludzkość, historia. Katastrofiści najczęściej tracili poczucie, iż wyznaczony kres jest nadal realizowany, żyli w przeświadczeniu, iż ludzkość zboczyła z wyznaczonej drogi i przyjmowali na siebie rolę wieszczów-proroków, ostrzegających przed zgubnymi skutkami zaniechania realizacji celu wyznaczonego u początku. (Warto już teraz zaznaczyć, że Apokalipsa nie ma na celu ostrzeżenia, jest raczej objaśnieniem;
etymologiczne znaczenie słowa - odsłonięcie, ujawnienie, objawienie
5).
W systemach katastroficznych pojawiły się dwie możliwe interpretacje owego
„zaniechania" przez ludzkość sposobu realizacji swego celu - jedna twierdziła, że błędy popełnia „słabsza", „grzeszna" część ludzkości i tym samym szykuje na siebie zagładę. Mająca nadejść katastrofa wyniszczy „niewiernych" i zapewni spokój pozo
stałym (i to jest wersja katastrofy optymistyczna, zakładająca możliwość dalszego trwania, nie uznająca końca w wymiarze absolutnym, ale ograniczonym - przestrzen
nie, czasowo... Najdobitniej jest realizowana przez przekazy apokaliptyczne i w wersji katastrofizmu eschatologicznego
6). W Apokalipsie (i katastrofizmie eschatologicz
nym) wyniszczająca katastrofa ma być jednocześnie ostatnią, osądzającą w sposób zgodny z planami „czynnika transcendentalnego". Definitywne zakończenie biegu dziejów dotyczy wyłącznie doczesnego świata, po zagładzie którego ma jednak nastać nowy świat. W innych rodzajach katastrofizmów
7ujmuje się nadzieję oczekiwanego spokoju po katastrofie w ograniczeniu - dotyczącym kontynuacji wybranych aspek
tów rzeczywistości bądź dalszego istnienia świata w ograniczeniu czasowym. Spokój będzie zachowany do następnego „grzechu", następnego „zaniechania" (to z kolei
5 Por. np. „Apokalipsa" to słowo greckie, z lekka tylko spolszczone. Po grecku apokalypsis ozna
cza „objawienie a mówiąc dokładniej „ odsłonięcie odsłonięcie jakiejś ukrytej tajemnicy.
Stało się ono określeniem nowego gatunku literackiego, który narodził się w świecie biblijnym w trudnych czasach zagrożenia, walki o wierność Najwyższemu, prześladowania i męczeństwa i o zmianie znaczeniowej pierwotnego sensu „apokalipsy": Apokalipsa to wezwanie nie do roz
paczy, ale, wręcz przeciwnie, do niezłomnej nadziei. Sens właściwy pism należących do tego gatunku literackiego można by streścić słowami: „nabierzcie ducha i podnieście głowy", bo Bóg na pewno zwyciężyf A. Świderkówna, Rozmów o Biblii ciąg dalszy, Warszawa 1998, s. 185-186. Także B. Widia, Antropologia egzystencjalna Apokalipsy Janowej, Warszawa 1996, s. 16 i dalej: Apokaliptyka, usiłując zainteresować czytelnika eschatyczną przyszłością, Bogiem jako autorem, sprawcą i ostatecznym celem wszystkiego oraz niebem, które ma wchłonąć i prze
obrazić ziemię, służy pocieszeniu i umocnieniu, s. 26, też s. 74-75, 281 i n.
6 Katastrofizm eschatologiczny - twórcą terminu jest A. Kołakowski, podaję za: L. Gawor, Kata
strofizm w polskiej myśli społecznej i filozofii 1918-1939, Lublin 1999, s. 30-35. „Pierwszym"
twórcą katastrofizmu eschatologicznego w myśli historiozoficznej jest św. Augustyn, choć ele
menty tego rodzaju myślenia można odnaleźć w judejskich ideach mesjanistycznych.
7 Przyjmując modele zaproponowane przez L. Gawora, należą do nich: 1. Konsekwentny katastro
fizm totalny; 2. Konsekwentny katastrofizm partykularny; 3. Alternatywny katastrofizm totalny;
4. Alternatywny katastrofizm partykularny. Por. tamże, s. 24.
8
bardzo pesymistyczna wizja dziejów, zamykająca Historię w „kole przemian") unie
możliwiającego rozwój, postęp, zmianę - ta jest pozorna i zmierza do tego samego momentu
8. Niekiedy wpisuje się w ten rytm Boga - jakąś zewnętrzną siłę, która wprowadziła koło historii w taki właśnie nieustający rytm przemian (u G. Vico - opatrzność Boża czuwa, by ludzkość mogła zacząć od nowa realizację historii zgodnie z kołowym rytmem czasu, gdy tylko się odeń oddali
9). Niekiedy rytm historii ujmuje się w porządku praw socjologii, biologii...
10czy Natury (np. Spenglerowskie przeko
nanie, że upadek Rzymu powtarza się w nieskończoność
11).
Zawsze jednak rozważania zmierzały do odpowiedzi na pytanie: po co istnieje świat? lub inaczej ku czemu zmierza? I zawsze spoglądanie w przyszłość wyrywało z marazmu trwania w świecie zastanym i pewnym, stanowiło ostrzeżenie, że to, co jest, nie jest wieczne i albo można uniknąć ostatecznego kataklizmu (opowiadając
się za wartościami, dzięki którym ten świat trwa), albo można tęsknie wyczekiwać końca, gdy tak, jak jest „dłużej być nie może".
Nie ma jednej, ogólnie przyjętej definicji literackiego katastrofizmu. Istnieje wiele propozycji rozumienia tego terminu
12. Niemniej wspólne w dyskusjach zdaje się być przekonanie, że katastrofizm w dziele literackim wiąże się ściśle z ogólną wymową dzieła, ze światopoglądem wyrażanym przez narratora i bohaterów
13. Ka
tastrofizm jest ujmowany niejako nurt literacki, ale jako koncepcja historiozoficzna, która w utworze literackim odnosi się do tego, co ogólnie można nazwać „sensem"
historii. Światopogląd katastroficzny może być formułowany expressis verbis przez narratora czy bohaterów powieści. Takie ujęcie stanowi jednak zbytnie uproszcze
nie, o katastroficznych nastrojach świadczy też sposób kształtowania świata przed
stawionego - czas, przestrzeń, sposób kreacji postaci, przywołane motywy, tematy, obecność wybranych toposów, stylistyka
14, warstwa aksjologiczna powieści. Edward
8 Tego typu widzenie świata znajdujemy np. w sztukach S. Mrożka. Por. na ten temat np. K. Pysiak, Od sytuacji społecznej do sytuacji egzystencjalnej, „Kultura" 1979, nr 8.
9 Boska opatrzność czuwa, by rozwój społeczeństw rozwijał się w zgodzie z jego wolą, Bóg przy
wraca sprawiedliwemu życiu. Por. G. Vico, Nauka nowa, Warszawa 1966, s. 4.
1 0 Pisał o tym J. Błoński, Trzy apokalipsy w jednej, „Twórczość" 1976, nr 10, s. 65-78.
11 Mowa o dziele O. Spenglera, Der Untergang des Abendlandes z lat 1918-1922. O recepcji Spenglera w 20-leciu międzywojennym w Polsce pisali min.: H. Zaworska, O nową sztukę. Pol
skie programy artystyczne 1917-1922, Warszawa 1963, s. 172-247; A. Kołakowski, Splengler, War
szawa 1981, tu szczególnie rozdział: Wątki Spenglerowskie w kulturze polskiej, s. 130-140.
1 2 Swoje definicje katastrofizmu, poza hasłami, które podają słowniki i encyklopedie, proponują badacze problemu (ograniczam się do niektórych z polskiego kręgu): E. Balcerzan, J. Błoński, B. Danek-Wojnowska, K. Dybciak, Z. Jastrzębski, J. Kryszak, W. Krzysztoszek, M. Szpakow- ska, J. Speina, A. Werner, K. Wyka. Wszystkie adresy bibliograficzne pojawią się w pracy.
1 3 Np. definicja K. Wyki, który wprowadził ten termin do historii literatury w końcu lat pięćdzie
siątych dla określenia konkretnego zjawiska w literaturze lat trzydziestych, brzmi: Zjawisko ide
owo-artystyczne w poezji polskiej drugiego dziesięciolecia tzw. literatury międzywojennej (...), które polegało na symboliczno-klasycystycznym, niekiedy z nalotami nadrealizmu bądź ekspre- sjonizmu, podawaniu tematów, jakie sugerowały i zapowiadały nieuchronną katastrofę histo- ryczno-moralną zagrażającą ówczesnemu światu, tematów o osnowie przeważnie filozoficznej, a także społeczno-politycznej. Podaję za wydaniem: K. Wyka, Rzecz wyobraźni, Warszawa
1977, s. 291.
1 4 Na co zwrócił uwagę K. Wyka, tamże.
Balcerzan zdefiniował katastrofizm jako system literacki
15, a nie wyłącznie świato
poglądowy i wyznaczył cztery reguły, które spełniać musi utwór o proweniencji katastroficznej.
Są to; - reguła typizacji, - reguła solidarności, - reguła aktualności, - reguła wizyjności.
Nie dość na tym: tylko komplet wyróżnionych tutaj reguł umożliwia twórczość katastroficzną6.
Bohater jest zawsze traktowany jako przedstawiciel jakieś grupy społecznej. Ginie nie jako jednostka - indywiduum, ale jego los to synekdocha losu wszystkich, horo
skop dla mas - na najbliższą przyszłość
1, Reguła solidarności odnosi się przede wszystkim do warstwy narracyjnej dzieła.
Perspektywą narracyjną określa tu pozycja „my"1 8. Regułą aktualności rządzi struktura otwarta na świat pozaartystyczny. (...) Dzieło katastrofisty nie tylko przedstawia ostatnie dni współczesności, ale samo chce uchodzić za jedno z ostat
nich dzieł literatury w ogóle19.
Z kolei reguła wizyjności dotyczy konieczności odczytywania wszelkich znaków przyrody jako znaczących, przepowiadających koniec świata, ostrzegających niero
zumnego człowieka, gdyż przyroda zawsze wie wcześniej.
Wiesław Krzysztoszek °, analizując grupę powieści reprezentatywnych dla tzw.
katastrofizmu dwudziestolecia międzywojennego, zauważył wręcz, że różnice światopoglądowe między nimi są zbyt duże, by można było mówić o jakiejś świato
poglądowej czy ideologicznej wspólnocie, ale dostrzega powinowactwa w schema
cie fabularnym powieści katastroficznych, budowanym w oparciu o stereotypy przywoływane w zgodzie z „aksjologicznym horyzontem". Chodzi tu przede wszystkim o opozycje „swoi" - „obcy" i wyznaczane w związku z tym aprobowane i odrzucane systemy wartości. Wyznaczył on dwa typy fabuł. Jedne odwołują się do
„standartowych schematów fabularnych" - gdy mowa o „katastrofie zażegnanej (pozornej)" drugie uwzględniają „oryginalne rozwiązania fabularne" - dotyczy to
„katastrofy pożądanej (spełnionej)"
21. Można uznać za Balcerzanem, że katastrofizm w literaturze stanowi pewien system literacki, w katastroficznym dziele wszystkie jego elementy znaczą „katastroficznie", to znaczy wszystkie potwierdzają ideę
dzieła - historiozoficzną, profetyczną. I tak w badanych przeze mnie utworach Konwickiego reguła typizacji odnosi się do tego rodzaju (przedstawiciela) bohatera,
1 5 E. Balcerzan, Kręgi wtajemniczenia. Czytelnik. Badacz. Tłumacz. Pisarz, Kraków 1982, s. 330-342.
1 6 Tamże, s. 334.
1 7 Tamże, s. 335.
1 8 Tamże, s. 336.
1 9 Tamże, s. 338.
2 0 W. Krzysztoszek, Schematy fabularne prozy katastroficznej, [w:] Fabuła utworu literackiego, red. Cz. Niedzielski, J. Speina, Toruń 1987, s. 79-94.
2 1 Tamże, szczególnie s. 94.
który, wyrósłszy w systemie tradycyjnych wartości ukształtowanych przede wszyst
kim przez romantyzm, doznał w czasie II wojny ich załamania i drugi raz takiego załamania (kryzysu) doznał w początkach istnienia komunistycznego totalitaryzmu, którego wartościom zawierzył i które to wartości także, pod wpływem życiowych doświadczeń i przemyśleń, musiał odrzucić. Bohaterowi temu bliskie pozostały idee walki o sprawiedliwość. Utożsamia się więc, wobec sowietyzacji, z pokoleniem wychowanym na wartościach reprezentowanych przez utwory Żeromskiego, Conra
da i Struga, jednoznacznych moralnie, choć skazanych na klęskę. W Małej apoka
lipsie ginie jako reprezentant tego właśnie pokolenia, zdeterminowanego w swych działaniach wartościami niepopularnymi, zdecydowanie zanegowanymi przez ogół zbarbaryzowanego społeczeństwa, niezrozumiany i samotny.
Reguła solidarności w systemie katastroficznym dotyczy narratora, który utoż
samia się z prezentowanym przez ginącego bohatera (bohaterów) systemem warto
ści. W powieściach Konwickiego narrator jest najczęściej utożsamiany z owym skazanym na śmierć bohaterem, to sam narrator (pierwszoosobowy, przynależący do świata przedstawionego) jest przeznaczony na zagładę. Z jego śmiercią kończy się też ostatnia powieść o nim. Ostatnia litera, ostatnia kropka są jednocześnie znakiem
„ostatniego tchnienia" (zresztą najczęściej powieści Konwickiego kończą się wielo
kropkiem, na wpół urwanym zdaniem). Reguła aktualności dotyczy oczywiście także aktualizacji czasu, a ta jest w bardzo wyraźny sposób obecna w dziele Kon
wickiego. Akcja jego powieści zawsze rozgrywa się w teraźniejszości (także w Bo- hini, która stanowi jedynie kostium historyczny dla końca lat osiemdziesiątych i nie ma wiele wspólnego z konwencją powieści historycznej, poza wykorzystaniem pewnych schematów historycznoliterackich
22). Również element określony przez Balcerzana sformułowaniem: „przyroda wie wcześniej", został wykorzystany w każdej z powieści (wyjątek stanowią wcześniejsze - od Przy budowie do Z oblę
żonego miasta, ale już pierwsza powieść, Rojsty, napisana w 1948, wydrukowana w 1956 roku zawiera elementy katastroficzne, jest zapisem kryzysu aksjologicznego bohatera powieści). Przyroda, która „zwariowała", stanowi potwierdzenie emocji i przekonań bohaterów - pomieszanie pór roku, pór dnia i nocy, atmosferycznych zjawisk... odzwierciedla i potwierdza diagnozę stawianą rzeczywistości - świat się kończy. Tyle że ujęcie tych wszystkich elementów nie wyczerpuje katastroficznej propozycji Konwickiego. Jego system jest wzbogacony o współczesne doświadcze
nie rzeczywistości, odbiegające od konstatacji twórców międzywojennych syste
mów katastroficznych i te nowe elementy zmuszają do ponownego przyjrzenia się obecnemu w literaturze zjawisku katastrofizmu
23. Pojawia się wątek ściśle politycz
2 2 O czym wspominała w swym artykule A. Czajkowska, „Kraj lat dziecinnych, ten zawsze zosta
nie... "? Współczesne realizacje romantycznego toposu powrotu w twórczości Andrzeja Chciuka i Tadeusza Konwickiego, [w:] Stare i nowe w literaturze najnowszej. Z problemów literatury polskiej po 1945 roku. Materiały z sesji naukowej, Prądocin koło Bydgoszczy, 7-9 maja 1996, pod red. L. Wiśniewskiej, Bydgoszcz 1996, s. 220-226. Piszę także o tym w pierwszym roz
dziale pracy.
2 3 Że jest to zjawisko zmienne na przestrzeni dziejów (też dziejów literackich) jest oczywiste.
Badacze, też cytowany wyżej W. Krzysztoszek, zauważają, że katastrofizm sytuowany najczę
ściej w 20-leciu międzywojennym nie stanowi jednolitego systemu i w ciągu 30 lat ulegał prze
11
ny (obecny co prawda w międzywojniu, np. w powieści B. Jasieńskiego Palę Paryż 1928 w wersji optymistycznej i w powieści A. Słonimskiego Dwa końce świata 1937 czy Balu w Operze J. Tuwima z 1936 - w wersji pesymistycznej), ale w po
wieściach Konwickiego systemy polityczne mają decydujący wpływ na załamanie wartości, rozpad świata, kres człowieka. Gdy w międzywojniu zagrożenia rozwojem technicznej cywilizacji dostrzegano w mechanizacji życia społecznego, po wojnie stało się jasne, że cywilizacyjny postęp doprowadził do możliwości fizycznego uni
cestwienia planety, co stanowi jednak nieporównywalnie większe zagrożenie, bo bez możliwości „odczynienia", bez perspektywy pozytywnej przemiany. Katastroficzny strach skupiał się na ostrzeganiu przed zaistnieniem takiego momentu, a zimna wojna, polityczne rozgrywki sprzyjały rozwojowi pesymistycznego oczekiwania, co znalazło potwierdzenie w powieściach Konwickiego obok zdań stwierdzających inne negatywne skutki cywilizacyjnego postępu - wyczerpanie naturalnych zaso
bów, zagrożenia ekologiczne...
Katastrofizm pojawia się wraz z poczuciem, z doświadczaniem kryzysu
24, zała
mania w dotychczasowym porządku - i to zarówno na planie fizycznym, jak i psy
chicznym. Poczucie kryzysowej sytuacji może odnosić się zarówno do polityki, jak i aksjologii, historii, jak i kultury i w zgodzie ze źródłosłowem możliwe są dwie drogi wyjścia z negatywnie ocenionej sytuacji. Samo słowo kryzys wywodzi się z greckiego krino -
dzielić, wybierać, decydować, osądzać; a w formie zwrotnej - mierzyć się, sprze
czać, walczyć z czymś. (...) Pojęcie to wskazywało na ostrą alternatywę, nie do
puszczającą już żadnej rewizji: sukces albo klęska, prawo albo bezprawie, życie albo śmierć, w końcu zbawienie albo potępienie25.
W tej dwuznaczności słowa „kryzys" zawierają się też „dwa" katastrofizmy - w pesymistycznym i optymistycznym wariancie
26. W pesymistycznym uwaga nadawcy skupiona jest na diagnozowaniu teraźniejszości, w optymistycznym prze
kaz bardziej wiąże się z profetyzmem, skupia się na opisie krajobrazów eschatolo
gicznych, czyli tego, co związane z samym kresem, z ostatecznością
27. Tak więc
mianom. Oczywiste więc, że zmieniał się w dłuższym czasie. Ważne jednak jest określenie tych elementów, których obecność jest konieczna do wystąpienia zjawiska katastrofizmu w literatu
rze. Do tych elementów można zaliczyć (za L. Gaworem): profecję unicestwienia świata, histo- riozoflczno-moralne rozważania, w ramach których sytuuje się owo profetyczne przeświadcze
nie, wskazywanie momentu erupcji katastroficznego myślenia. Por. L. Gawor, Katastrofizm w polskiej myśli.s. 20.
24 (...) kryzys często zapowiada katastrofę, którą poprzedza lub prowokuje. R. Thom, Kryzys i katastrofa, [w:] O kryzysie. Rozmowy w Castel Gandolfo. Przygotował i przedmową opatrzył K. Michalski, Warszawa 1990, s. 29.
2 5 R. Koselleck, Kilka problemów z dziejów pojęcia „kryzys". Tamże, s. 60.
2 6 Pojęcie kryzysu dało podstawę katastroficznej myśli A. Toynbee (Badania nad historią, 1949), który uznał, że kryzysowa sytuacja, stanowiąca „wyzwanie" dla społeczności albo zaowocuje podjęciem tego „wyzwania" i przezwyciężeniem kryzysu, albo zaniechaniem i wtedy cywiliza
cja umrze.
27 ESCHATOLOGIA (gr. cschatos ostateczny, logos słowo), doktryna religijna dotycząca kresu istnie
nia świata (kosmos) oraz człowieka (ciało ludzkie, dusza ludzka, sens życia). Por. Encyklopedia ka
12
teraźniejszość dla eschatologów stanowi pretekst do przyszłościowych wyobrażeń - bardziej realnych, bo dotyczących objawienia ostatecznej prawdy. Teraźniejszość stanowi sytuację „wygnania", przyszłość jawi się jako radykalna odnowa. (I takie właśnie nastawienie można odnaleźć w powieściach Konwickiego, z tym, że u tego pisarza rzecz się komplikuje o uobecnianą przeszłość - sytuowaną gdzieś między arkadią a katastrofą, w nurcie arkadii dotkniętej złem, w której śmierć mówi: Et in Arcadia ego..., ale arkadia jako zaprzeczenie katastrofy
28jest przywoływana w sys
temach katastroficznych).
Świadomość kryzysu, ocenianie tego, co się dzieje jako katastrofy, prorokowanie końca świata towarzyszą człowiekowi od początków jego refleksyjnego myślenia
29. Obiegowa opinia, że pojawiają się one w granicznych sytuacjach czasu historyczne
go, jest mocno niedokładna. Można powiedzieć, że wtedy jedynie „też". Wiążą się z poczuciem, że świat traci swoją „swojskość" i oczywistość. W samym człowie
czym „byciu - w - świecie" tkwi źródło doświadczania kryzysu, jako momentu przełomowego, niepewności, co do funkcjonującej do tej pory prawdy o rozpozna
nym świecie. Pewność poznania zamienia się w rozpacz poznania. Załamaniu ulega wiedza o sobie, o własnej władzy poznawczej. Ta, choć do tej pory satysfakcjono
wała, nagle przestaje przystawać do postrzeganego świata. Ten kryzys myślenia, poznania i tożsamości stanowią źródło katastroficznej wizji świata. Przyczynę roz
chwiania, pojawiającej się przepaści między poznającym a poznawanym, można lokować w przeszłości - tam dopatrując się błędów, które z czasem ewoluowały aż do wywołania poczucia zagrożenia i doprowadziły do kryzysu. Można lokować jej źródła też w teraźniejszości lub stać się jej wieszczem na niedaleką przyszłość. Ale katastroficzna wrażliwość wiąże się nie tylko z pesymistycznym rozpoznaniem ze
wnętrznego świata, z odczuciem niemożności odnalezienia w nim swojego miejsca.
Sytuacja kryzysu wyzwala gwałtowną potrzebę w y j a ś n i e n i a , odnalezienia sen
sownej odpowiedzi na bezsensowny świat przeżywanej teraźniejszości. Psychiczna potrzeba porządkowania świata, w którym żyje człowiek, zmusza do włączenia kry
tolicka, red. F. Gryglewicz, Z. Łukaszynka, Z. Sułowski, Lublin 1973, t. 4, s. 1105. Także zastoso
wana przez P. Ricouera i powtórzona przez polskich badaczy definicja J. Heringa, który: propo
nował kiedyś nazwać „eschatologią" „zespół myśli wyrażających nadzieje religijne związane z nadejściem świata uważanego za idealny, a przedstawianego zwykle jako świat poprzedzony
»Sądem« (który pociąga za sobą zagładą obecnego świata czy też panujących nad nim potęg) Cytat P. Ricouera za: J. Hering, Le royaume de Dieu et sa venue, Strasbourg 1937, [w:] P. Rico- eur, Symbolika zła, przeł. S. Cichowicz, M. Ochab, Warszawa 1986, s. 249. Oraz uściślenie Ricouera: (...) „eschatologiczny" nie znaczy: transcendentny, niebiański, lecz ostateczny, koń
cowy. Ważne przede wszystkim jest to, iż wyobrażenie pojednanego kosmosu, towarzyszące temu obrazowi nadchodzącego Królestwa, nie wyraża żadnego żalu za utraconym złotym wiekiem, wyraża oczekiwanie nieznanej dotąd doskonałości. Tamże, s. 251.
2 8 Por. A. Werner, hasło: katastrofizm, [w:] Słownik literatury polskiej XX wieku, pod red. J. Sła
wińskiego, Wrocław 1993, s. 451 oraz J. Olejniczak, Arkadia i małe ojczyzny Vincenz - Stem- powski - Wittlin - Miłosz, Kraków 1992, s. 189-190 i także R. Przybylski, który pisał o tęskno
tach pisarzy XX wieku do arkadii: tegoż, Et in Arcadia ego... Esej o tęsknotach poetów, War
szawa 1966.
2 9 Por. artykuły w „Znaku" 1996, nr 1, szczególnie: J. Szacki, Więcej i mniej..., s. 52-56 i R Lisicki, W okowach czasu..., s. 57-69.
13
zysu w jakiś porządek, przypisania mu określonej roli w historii świata i człowieka.
Gdy doświadcza się niezadowolenia ze status quo, chętnie buduje się mit końca, który ratuje przed bezsensem, pozwala trwać rytuałom, mającym moc scalania „po
pękanej" rzeczywistości.
Apokalipsy były pierwszymi próbami zrozumienia czasu, a co za tym idzie - hi
storii, stanowiły metahistorię
30. Jak pisze Franciszek Sieg
31, twórczość apokalip
tyczna wszystkich kultur i epok wypływała z negatywnego rozpoznania czasu, w którym żyli apokaliptyczni twórcy (to cecha wspólna katastrofistów
32i proroków apokalips). Rozpoznawszy rzeczywistość jako złą, bezsensowną - najczęściej pod względem moralnym i pod względem braku poszanowania dla tradycji religijnej przez społeczność (chodziło więc prorokom apokalips z przełomu tysiącleci o ściśle religijne konteksty zachowania, a nie wyłącznie kulturowe, co staje się cechą cha
rakterystyczną późniejszych pism apokaliptyczno-katastroficznych i, jak podaje definicja literackich katastrofizmów Szpakowskiej, zyskują one kontekst kulturowy i co najwyżej między innymi religijny - np. „zanik uczuć metafizycznych", nega
tywne konsekwencje „śmierci Boga" czy zatraty religijności), głosili słowo „obja
wione" im przez wielkiego zmarłego przodka, proroka, anioła lub samego Boga. Ta nadrzędna instancja nadawcza była im potrzebna, aby konstruowany przekaz zyskał odpowiednią rangę i siłę perswazji. Katastrofizm literacki jest z kolei nie tyle proro
kowaniem (w biblijnym sensie) katastrofy, ile raczej ekspresją pewnych pesymi
stycznych nastrojów odczuwanej rzeczywistości. Katastrofizm formułowany przez filozofów i pisarzy 20-lecia międzywojennego nie potrzebował absolutnej sankcji, Bóg został zastąpiony gwarancją daną przez naukę, socjologiczne lub historyczne prawa
33.
„Zeświecczenie" apokalipsy nie ograniczało się jednak tylko do wyłączenia z jej obszaru Bożego prawa. Motywy apokaliptyczne (przy uznaniu Apokalipsy za archi- tekst) zostały wykorzystane przez „świecką" literaturę katastroficzną, przez literatu
30 (...) styl Apokalipsy jako metahistorycznej katastrofy. M. Janion, Wobec zła, Chotomów 1989, s. 97. Przemysław Czapliński uważa, że lepiej ich intencje oddałby termin „księga transhisto- ryczna". To nie historia „tłumaczy" historię (meta-), ale transcendencja stanowi jej wyjaśnienie.
3 1 Por. F. Sieg SJ, Cechy pism apokaliptycznych okresu międzytestamentowego i kwestia ich genezy w odmiennej ocenie, [w:] Wizje końca świata w literaturze. Materiały z konferencji Obrazy koń
ca świata w literaturze zorganizowanej przez Zakład Teorii Literatury Instytutu Filologii Pol
skiej Uniwersytetu Szczecińskiego w dniach 23-25 kwietnia 1990 roku w Szczecinie, pod red.
M. Lalaka, Szczecin 1992, s. 5-17.
32 Katastrofizm jest więc ostatecznie pewną hiperbolą negatywnie ocenianego obrazu sytuacji zastanej - rzeczywistości po prostu. Por. M. Szpakowska, dz. cyt., s. 42.
3 3 Por. J. Błoński, Trzy apokalipsy..., Pisze o „zeświecczeniu" apokalipsy wielu badaczy, m.in.
o jej odejściu od doktryny religijnej i przeistaczaniu się w „określony styl twórczości" pisze F. Sieg, dz. cyt., s. 15-16; M. Janion, Trzy dramaty o rewolucji. (Krasiński, Witkiewicz, Gom
browicz), [w:] Zwierciadło Północy. Związki i paralele literatury polskiej i skandynawskiej, pod red. K. Górkiego, N. A. Nilssona, L. Yinge i A. Witkowskiej, Warszawa 1992, t. 2. (Także w:
M. Janion, Projekt krytyki fantazmatycznej. Szkice o egzystencjach ludzi i duchów, Warszawa 1991); P. Czapliński, Warianty końca świata w manifestach literackich awangardy, [w:] Wizje końca świata..., s. 107-128; oraz K. Michalski, Krótka historia apokalipsy i jej zeświecczenia, [w:] Koniec tysiąclecia. O czasie i drogach nowożytności. Rozmowy w Castel Gandolfo, Kraków 1999, s. 83-96.
14
rę brukową, literaturę drugiego i trzeciego obiegu, o czym pisze Erazm Kuźma
34, analizując Koniec świata Gałczyńskiego. Kicz, tandeta, prymitywizm są obecne w katastroficznych utworach 20-lecia międzywojennego obok bezpośrednich, nie zapożyczanych przez inne teksty literackie, nawiązań do przekazów średniowiecz
nych i religijnych
35. Obok przekazów „serio" funkcjonują przekazy parodiujące oczekiwania na koniec świata
36(zarówno w popularnym, jarmarcznym przekazie, jak i „oficjalnym", odwołującym się do religii czy „proroków" takich jak Ossowiec- ki albo Szpyrkówna z lat trzydziestych XX wieku). Do parodii katastroficznych przeczuć należy Koniec świata Gałczyńskiego, wykpiwający też Spenglerowski
„absolutny" koniec świata
37, stanowiący „grę znaczeń"
38, „mieszankę języków, ko
dów, obiegów"
39. Nadawcą w utworze jest postać niedookreślona, postać, której można przypisać osobę samego autora, ktoś fikcyjny i rzeczywisty jednocześnie, tak jak jednocześnie święty i bluźnierczy
40. Te właśnie elementy budowania katastro
ficznego obrazu świata zostały wykorzystane w twórczości Konwickiego. Jednakże jego wizja świata i człowieka oraz ich kresów została przekroczona. Gdy, jak wyka
zuje Kuźma, w Końcu świata Gałczyńskiego apokalipsa jest zdarzeniem językowym, u Konwickiego jest nie wyłącznie językowym. Choć bohaterowie chętnie odwołują się do stereotypów frazeologicznych, językowych kalek o „końcu świata" na opisa
nie negatywnych zjawisk, choć wypowiadany przez nich „koniec świata" często funkcjonuje jako językowe zawołanie, wyrażające jedynie pewne emocje i ocenę świata, w ich świadomości uobecnia się przekonanie, że takiemu słownemu opisowi towarzyszą zjawiska potwierdzające tę na wyrost diagnozę. Nie jest ona ograniczona wyłącznie do fonetycznego westchnienia
41, do językowej gry. Zostaje wypowiedzia
na nie dla samej wypowiedzi, ile dla wyrażenia tego, co zostało doświadczone i co jest doświadczane
4".
„Apokalipsa spełniona" (Kazimierz Wyka), jak określono doświadczenie II wojny światowej, nie przerwała łańcucha utworów o proweniencji katastroficznej. Wydaje
3 4 Por. E. Kuźma, O interłekstualizmie międzyobiegowym (na przykładzie Końca świata K. /. Gał
czyńskiego), [w:] tegoż, Między konstrukcją a destrukcją. Szkice z teorii i historii literatury, Szczecin 1994, s. 151-175.
3 5 Tamże, s. 158-159.
3 6 Wspomina o tym także W. Krzysztoszek: Katastrofizm literacki posiadał genezą „wysoką " i „ ni
ską" (...), tegoż, dz. cyt., s. 83.
3 7 E. Kuźma, dz. cyt., s. 160.
3 8 Tamże, s. 165.
3 9 Tamże, s. 170.
4 0 Tamże, s. 172. Analiza Końca świata zmierza do ukazania, że: Wszystko rozgrywa się w języku, cała apokalipsa jest zdarzeniem językowym, tamże, s. 173.
4 1 Uobecnione w wypowiedziach bohaterów aluzje do Apokalipsy, powiedzenia dotyczące końca świata nie stanowią wyłącznie ornamentyki wypowiedzi. Są też sposobem komunikacji, budo
wanej w oparciu o skrót myślowy, stanowią wyraz tego, co przez Michała Głowińskiego zostało nazwane „ekonomiką mówienia". Por. tegoż, Mowa: cytaty i aluzje, „Teksty Drugie" 1994, nr 3, s. 107-118.
4 2 Balcerzan w cytowanym tekście zwrócił uwagę na otwartość struktury temporalnej przekazu artystycznego na świat pozaartystyczny: Model utworu katastroficznego zakłada odbiorcę żyją
cego tu i teraz. A także dalej: Regułą wizyjności jest w utworze katastroficznym ograniczana ustawicznie przez regułę aktualności. E. Balcerzan, dz. cyt., s. 338 i 340.
15
się nawet, że czarne widzenie teraźniejszości zyskało szersze ramy niż w czasach międzywojennych. Pojawił się strach przed całkiem nowymi rodzajami zagrożeń - poczynając od ekologicznych po świadomą działalność człowieka, która wyczerpuje zapasy naszego globu (por. Raport Klubu Rzymskiego z 1975 roku)
43i możliwości skonstruowania broni, której użycie nie tylko unicestwi wroga, ale też tego, który zdecyduje się jej użyć
44. Jesteśmy świadkami czasów, w których pojawiły się wszelkie możliwe zagrożenia i ich opis natychmiast podjęto w literackich zapisach. Powieści Konwickiego z lat siedemdziesiątych obfitują w katastroficzne tytuły zaczerpnięte z codziennej prasy, ale i z potocznej komunikacji ludzi, którzy przestali nadążać wie
dzą, świadomością, umiejętnością rozumienia i ogarnięcia przemian, jakich się stali świadkami. Na upadek moralny, odejście od wartości istotnych jeszcze dla pokolenia rodziców (por. szczególnie Jak daleko stąd, jak blisko, Sennik współczesny) nakłada się nieustannie świadomość całkiem realnego zagrożenia na miarę końca świata. Kry
zys został pogłębiony podwójną zdradą w ujęciu Konwickiego - wartości „kreso
wych", romantycznego wzorca zachowania, następnie zaś zdradą wobec marksistow
skiej teorii dziejów. Ta zdrada wyniknęła z rozczarowania politycznego i zaowoco
wała katastroficzną wrażliwością, odwrotem od radosnej, optymistycznej wizji przy
szłości świata, wiary w „rozum historii" i konieczność dziejów, rozczarowaniem co do czasu, który nie spełnił obietnic rychłego uczynienia ziemi całkowicie poddaną czło
wiekowi. To właśnie rozczarowanie zapoczątkowało pesymistyczne wejrzenie w czas przyszły. Katastroficzne nastroje oddaje też twórczość Różewicza z tamtego czasu, gdzie „to wszystko złożyć się nie może", także kolejne reportaże literackie Ryszarda Kapuścińskiego zdają się potwierdzać czarną wizję teraźniejszego i przyszłego czasu.
Jednak ani kolejno zapowiadane końce świata, ani obietnice ziszczenia arkadii nie spełniały się. Świat trwał ani nie kończąc się, ani nie przemieniając w rajskie prze
strzenie. Katastrofizm w postaci, w jakiej funkcjonował w 20-leciu międzywojennym, zapowiadający warunkowy albo totalny koniec świata, musiał ulec weryfikacji, wzbo
gacił się nowymi doświadczeniami i musiał je uwzględnić w swych proroctwach na czarną przyszłość. Doświadczenia teraźniejszości zyskały wymiar kosmiczny, a histo
ryczne usytuowanie uświadomiło jedynie powtarzalność wydarzeń. Takie konstatacje zawiera już twórczość pokolenia Baczyńskiego (por. np. jego wiersz Historia, zaczy
nający się od słów Arkebuzy dymiące jeszcze widzą..., ale też twórczość Gajcego, Bo
rowskiego..., żeby ograniczyć się do najgłośniejszych nazwisk). Doświadczana rze
czywistość stanowiła pretekst do historiozoficznych uogólnień
45.
Apokalipsa zakłada, że koniec świata jest jednocześnie osiągnięciem celu, do którego zmierza historia wytyczona przez Boga, po końcu świata spełnia się jako
4 3 O końcu świata wynikającego z ekologicznego kryzysu pisałam w odrębnym artykule złożonym do druku w wydawnictwie PAP w Słupsku.
4 4 Por. np. artykuł o groźbie nuklearnego zagrożenia napisany przez B. Węglarczyka, Za chwilą spadną na nas ich rakiety, Magazyn „Gazety Wyborczej" nr 21 z 25 maja 2000, s. 8-12. Po
zwalam sobie na odwołanie do gazetowego artykułu głównie z tego względu, że atmosfera pra
sowych doniesień w znacznej mierze może wpływać na kształtowanie katastroficznych nastro
jów, apokaliptycznych przeczuć. Początek Wniebowstąpienia zaczyna się od spojrzenia bohatera na tytuł w gazecie „Koniec świata..."
4 5 Pisze o tym A. Werner, hasło: katastrofizm, [w:] Słownik literatury polskiej XX wieku..., s. 452.
16
Nowe Jeruzalem. W katastrofizmie świat „po" końcu trwa, ale w wersji zubożonej, gorszej, pozbawiony wartości istotnych (gdy po apokalipsie te właśnie wartości są realizowane). To, co dobre i szlachetne, konstytutywne dla pewnej kultury, cywili
zacji przestało istnieć, następują rządy „Barbara", „Azjaty", następuje przekształce
nie w człowieka-automat... lub homo sovieticus (to drugie zagrożenie zostało od
zwierciedlone w powieściach Konwickiego, gdzie kreowany jest świat zarówno po katastrofie, jak i ciągle przed katastrofą, a raczej w trakcie jej trwania, właśnie ze względu na realizację wartości „niewartościowych"). Apokalipsa II wojny świato
wej, choć niewątpliwie dokonała się, nie zniosła myślenia katastrofą i wytyczania perspektywy. Katastrofa dokonała się, ale dokonuje się następna. Jacques Derrida, zaproponowawszy rezygnację z dualnego ujmowania rzeczywistości, zaproponował też rezygnację z „rozpinania" czasu między początkiem a końcem, między arkadią (Rajem, Złotym Wiekiem) a apokalipsą (katastrofą). Choć Konwicki nie posunął się w swoich wyobrażeniach o czasie tak daleko, by znieść rozpinanie rzeczywistości między początkiem a końcem, to jednak w jego powieściach nie ma jednego końca, jest nieustanny, nieskończony szereg „końców" - w każdej przestrzeni, na każdym poziomie
46. Wszystko się zmienia, jest niepewne, nieokreślone, niejednoznaczne - ontologicznie, epistemologicznie, etycznie i antropologicznie. Bohaterowie jego powieści nie są pewni i rozpoznawanego świata, i siebie w nim, zarazem narrator jest pozbawiony wiedzy absolutnej, pewnej, a światy, które kreuje, są najczęściej światami mentalnymi - przechowywanymi i przywołanymi w pamięci, w wyobraźni - są więc „podwójnie nierzeczywiste". Bohaterowie ulegają przemianom pod wpły
wem losu, wydarzeń historycznych, presji zewnętrznej. Każdy wybór, decyzja, dia
gnoza stanowią odrzucenie wcześniejszego wyobrażenia, przyjęcie nowego i to jest mały, indywidualny wymiar katastrofy sytuowanej między początkiem a końcem.
Każdy wybór, decyzja, diagnoza ulegają kolejnej przemianie.
Krzysztof Michalski
47proponuje rozumienie końca jako momentu dokonującego się w każdej chwili:
(...) w każdym moim ruchu, w każdym akcie mojego życia świat się kończy>
i zaczyna na nowo.(...) - czas Apokalipsy to czas, w którym teraz właśnie żyję4*.
4 6 E. Wiegant twierdzi, że literatura powojenna nie miała mitu początku (zawsze było jakieś po) i nie ma swojego mitu końca. A mówiąc bardziej inteligencko i postmodernistycznie: znaczy to zatrzymanie czasu historii, przeświadczenie, że dobiegła ona kresu, że zasadniczo nic się już nie zmieni, bo zmiany (...) są pozorne. Por. tejże, ,,po"} [w:] Z perspektywy końca wieku. Studia o literaturze i jej kontekstach, pod red. J. Abramowskiej i A. Brodzkiej, Poznań 1997, s. 86.
Konstatacja, że oto nastąpił koniec historii, w znaczeniu braku nowych możliwości rozwoju, które wniosłyby coś istotnego, nowego jest także myślą Fukuyamy zawartą w przetłumaczonych na język polski książkach Koniec historii, Warszawa 1996 i Ostatni człowiek, Warszawa 1997.
Jerzy Jarzębski również dopatruje się kryzysu fabuły, wynikającego z „końca historii" rozumia
nej wedle Fukuyamy: (...) wizja historii rozumianej jako nieustanna „postępowa" ewolucja społecznych urządzeń ulega powoli rozkładowi: zbyt wiele klęsk wynikało w dwudziestym stule
ciu z prób instalacji Nowego. Por. tegoż, Apetyt na Przemianę. Notatki o prozie współczesnej,
^ Kraków 1997, s. 19.
4 7 K. Michalski, Krótka historia apokalipsy i jej zeświecczenia, [w:] Koniec tysiąclecia..., s. 83-96.
4 8 Tamże, s. 86.
Apokalipsa jest tu rozumiana jako postawa wobec rzeczywistości, podejmowana odpowiedzialność za każdą chwilę życia, bo każda jest „osądzana" ostatecznie i na wieczność
49. W ten sposób każda chwila zyskuje wymiar aksjologiczny, nie jest obojętna (jak w Piosence o końcu świata Czesława Miłosza) i ma swoją wagę dla jakości końca. U Konwickiego koniec po prostu staje się i to nieustanne „dzianie się" końca jest zasadą ontologiczną, prawem bytu, który ciągle przekracza siebie, ale nie stanowi to o wartości przemiany. Ani czuwanie, ani obojętność nie zmienią nie
ustannie dokonującego się zaczynania i początku. Przemiana stanowi prawo rze
czywistości i w ten sposób staje się „obojętna aksjologicznie", niezależna od warto
ści przypisywanych jej przez człowieka. Katastroficzna wizja świata dotyczy wtedy nie tylko rzeczywistości ludzkiej, tego, co się wydarza w przestrzeni międzyludzkiej (Ludzie ludziom zgotowali ten los), ale także w przestrzeni natury (losu), metafizyki.
Indywiduum czuje się zagrożone przez naturę, kulturę, cywilizację, na które nie ma bezwzględnego wpływu, a które w ostateczności okazują się siłą wyłącznie niszczą
cą, nastawioną na nieustanną zagładę-przemianę z siłą ślepej konieczności.
W czasie rozpoznanym z pesymistyczną precyzją koniec może stanowić obietni
cę lepszych czasów. U Konwickiego świat trwający w nieustannej przemianie, nie
pewny w swym trwaniu, niejednoznaczny w podjętej drodze przemian, jest czasem z obowiązującym teraz, w którym w tej samej chwili spełnia się początek i koniec, stworzenie i zagłada świata, jego stań się i jego apokaliptyczny koniec, a to oznacza, że nic się nie spełnia.
Katastroficzne postrzeganie świata i człowieka wiąże się z tragicznym światopo
glądem. Światopoglądem, który niechętnie pozostawia nadzieję czy daje jedno
znaczną odpowiedź. Ujęcie w system katastroficzny elementu kryzysu, zawierające
go (zgodnie z źródłosłowem) możliwość pozytywnego rozwiązania łagodzi nieco tragizm dokonującego się końca, tak jak łagodzi go wyobraźnia eschatologiczna - obietnica życia po, szczęśliwego rozwiązania w planie ostatecznym, zamiana ziem
skiej, doczesnej nadziei w nadzieję ponad-ziemską.
Katastrofizm literacki obejmuje nie tylko refleksję historiozoficzną - objaśniającą celowość - niecelowość Historii, dotyka także postaw egzystencji wobec pewnej koncepcji historiozoficznej, sposobów intelektualnej i emocjonalnej oceny nieuchron
nego końca. W powieściach Konwickiego mamy do czynienia z kilkoma poziomami przeżywania katastrofizmu i różnymi sposobami jego rozumienia przez powieścio
wych bohaterów. Na pierwszym, najbardziej podstawowym poziomie mamy do czy
nienia ze słownym skrótem, wyrażającym emocje niepokoju, zatroskania o przyszłość świata i siebie. Z niezrozumienia zjawisk społecznych, politycznych wynika strach.
Rozdźwięk między wiedzą a doświadczeniem skłania do oceny pojawiających się zja
wisk w kategoriach „końca świata". Takich skrótów językowych i emocjonalnych uży
wa większość bohaterów „przypadkowo" spotykanych przez protagonistów kolejnych powieści. Bohater jednak nie tylko ulega emocjom, próbuje też zinterpretować to, co się dokoła niego dzieje. W kolejnych powieściach (w porządku chronologicznym) wie
dza jego staje się pełniejsza, coraz bardziej ogólna, ale też coraz bardziej szczegółowa i subiektywna.
4 9 Tamże, s. 85-86.
Powieści z lat sześćdziesiątych ukazują polityczne i społeczne przyczyny schył- kowości. Niemożność powrotu do dzieciństwa - krainy pewnej i bezpiecznej, nie
możność zbudowania raju osiągalnego już tu na ziemi, powodują, że bohater z roz
czarowaniem stwierdza, iż brakuje w czasie i przestrzeni miejsca bezpiecznego, dającego poczucie zakorzenienia. Historia wymknęła się wszelkim próbom racjona
lizacji i nie potoczyła się torem wyznaczanym przez ludzkość. Mity i rytuały, które miały ją zamknąć w czasie wyznaczonym mądrością człowieka, nie potwierdziły żadnego oczekiwania.
Koniec lat sześćdziesiątych i lata siedemdziesiąte upłynęły pod znakiem wszel
kiego rodzaju kryzysów - energetycznych, ekologicznych, demograficznych, eko
nomicznych... Te lęki i niepokoje, wynikające z wyczerpywania się ziemskich zaso
bów także znalazły odzwierciedlenie w prozie Konwickiego. Do tego doszedł nie
pokój związany z możliwością kosmicznej katastrofy - zarówno wynikającej z nie
bezpieczeństwa zderzenia komety z Ziemią, jak i z możliwości nawiązania kontaktu z cywilizacją pozaziemską, która mogłaby pomóc rozwiązać problemy ludzkości, ale i mogłaby tę ludzkość zniszczyć. Koniec lat siedemdziesiątych, początek osiem
dziesiątych odzwierciedla w powieściach autora Małej apokalipsy wpływ polityki na katastroficzne ujmowanie dziejów ludzkości. Ale na perspektywę polityczną, wyni
kającą z totalitaryzmu komunistycznego i jego skutków dla osobowości człowieka, nakłada się ogólniejsza - światowa, kosmiczna, totalna, obejmująca każdy wymiar rzeczywistości. Jednocześnie na to rozpoznanie współczesności nakłada się świa
domość, że tego rodzaju kryzysy wydarzały się w historii - że totalitaryzm komuni
styczny jest kontynuacją zaborczej obecności Rosji w życiu polskiego narodu (geo
polityczny fatalizm), że kolejne zrywy Polaków powtarzają się od zawsze, że tymi samymi emocjami, uczuciami i ścieżkami błądzą kolejne pokolenia, że walka Polski z Rosją jest walką i w dziedzinie polityki, i w dziedzinie aksjologii, kultury, psychi
ki, że następuje niebezpieczne zmieszanie przeciwstawnych wartości. I jak dla Mic
kiewicza jednoznaczne jeszcze było, że Polska jest po stronie dobra, że jest Mesja
szem narodów, tak w świecie przedstawionym powieści Konwickiego Polska nie
bezpiecznie zbliża się do granicy, której przekroczenie uniemożliwi dokonywanie jednoznacznych ocen. Z kolei Rosja (też Białoruś i Litwa) - pomijając jej urzędni
ków i władców - jest krainą dobrych ludzi, pięknych krajobrazów, których pamięć sprawia, że są odszukiwane we wszystkich późniejszych przestrzeniach i to one nakładają się na pejzaże Europy i Ameryki.
W końcu bohaterowie kolejnych powieści zdają się dochodzić do wniosku, że bez względu na plany ludzi, bez względu na podejmowane przez nich wybory Histo
ria świata toczy się w zgodzie z rytmem natury, którą rządzi jedno tylko prawo, jedna siła - siła życia. I nie jest dla niej ważne, czyje to będzie życie, jakie wartości będą realizowane, kto będzie żył - człowiek prawy i szlachetny czy homo sovieticus i czy w ogóle człowiek, czy jakaś inna forma życia. Upadają państwa, cywilizacje, kultury... Zostaje świat natury, jego prawa są niezmienne, nie ulegają wpływom ludzi, pozostają obojętne na ich niepokoje, na ich strach przemijania.
Konwicki rósł w atmosferze „apokalipsy przeczuwanej", dojrzewał w czasie
„apokalipsy spełnionej", ale i to nie był koniec „ostatecznych przeczuć" czasu wy
jątkowo napiętnowanego poczuciem schyłkowości. Jednocześnie żaden z zapowia
19
danych tak szumnie końców nie dokonał się w sposób ostateczny i absolutny. Po kolejno doświadczanych katastrofach, ludzkość podnosiła się, historia zaczynała na nowo i zwodziła nowymi obietnicami racjonalnego porządku, cywilizacja propono
wała nowe sposoby czynienia ziemi poddaną. Profecja głoszona w stylu wysokim, z piętnem ostateczności, okazywała się zwodnicza, tak jak obietnice utopii. Po ko
lejno doznanych rozczarowaniach Konwicki przyznał w Pół wieku czyśćca (s. 75), że nie będzie ufał już ani wieszczom katastrofy, ani obietnicom możliwości zbudo
wania utopijnej arkadii. Pozostała osobista szczerość przeciwko zapośredniczonym przekazom
5, uczciwość „kabotyna" i tragizm doświadczany przez „kabotyna", któ
ry jednak w tym ujęciu wydaje się jeszcze bardziej „tragiczny" i bez-nadziejny
51. Gdy katastrofizm wieszczy ocalenie lub gdy apokalipsa obiecuje ostateczne i pełne zwycięstwo dobra, można w nich pokładać nadzieję. Gdy kpi się z jedynej nadziei, pozostaje pustka, głoszenie „nic". Profetą nie jest Wybrany, Boży Pomazaniec, ale jeden z wielu, przeciętny, zwykły człowiek, przechodzeń (jak siebie określa sam Konwicki), zachowujący solidarność z ludźmi, którym wieszczy Tak, jak prorocy
„apokalipsy spełnionej" nadawali jej sens, przekraczający ramy teraźniejszości, włączając perspektywę kosmiczną i historiozoficzną, tak Konwicki, po doświadcze
niu kolejnych kompromitacji historite, odkrył czas prywatny, osobisty, wyznaczony jego własnym początkiem i końcem i nie on wpisuje się w Historię, ale Historia jest
wpisywana w los indywidualny. Wiedza o końcu wpisanym w Historię - apokalipsa - zwalniała z poczucia odpowiedzialności za losy świata. Katastrofizm ratował przed obojętnością, zmuszał do zauważenia przestrzeni zagrożonych zagładą, do
strzeżony kryzys stawał się nie tyle opisem zastanego stanu, co przeobrażał się w „stan zadany". Jego niespełnialność prowokowała do coraz częstszych kpin i pa
rodii
52. Chętniej sięgano nie do katastrofizmu profetycznego, ale po katastrofizm groteskowy, parodystyczny, w którym uobecniała się wyższa świadomość piszącego, nie dającego się omamić kolejnym nie do spełnienia obietnicom
53. Ale w ten spo
5 0 J. Derrida, diagnozując przekaz apokalips, twierdził, że: Me wiemy w do kogo należy komunikat apokaliptyczny, przeskakuje on z miejsca na miejsce, od jednego potwierdzenia w in
ne, od jednego imienia do innego, z jednej tonacji w drugą, powołuje się zawsze na (...) tego ko
goś, który jest, ale jako ten, który już był i jeszcze ma przyjść, jednak w chwilach wieszczenia już go nie ma albo jeszcze nie ma (...). Podaję za: E. Kuźma, Między konstrukcją..., s. 172.
5 1 O postawie błazna i jego perspektywie poznawczej pisał Bachtin, analizując twórczość Rabela- is a, w sposób następujący: Śmiech Rabelais'ego to jednak nie tylko destrukcja tradycyjnych powiązań i unicestwienie idealnych przeszkód - to, jednocześnie, odsłonięcie brutalnego, bezpo
średniego sąsiedztwa rzeczy, które ludzie rozdzielają w swoich obłudnych kłamstwach. Por.
M. Bachtin, Problemy literatury i estetyki, Warszawa 1982, s. 376.
52 (...) wyrazem złożonej świadomości jest postawa drwiny (...). poprzez drwinę właśnie manife
stuje się ów dystans wobec negowanego świata. Jest ona próbą uratowania siebie w rzeczywi
stości zanegowanej - dzięki przyjęciu opozycji podmiotu i świata na zewnątrz pisał A. Werner w: Zwyczajna apokalipsa. Tadeusz Borowski i jego wizja świata obozów, Warszawa 1981, s. 54.
5 3 Co nadawało drwinie wymiar tragiczny, a drwina tragiczna (...) oznacza jednocześnie dystans w stosunku do świata i nierozerwalny z nim związek. Tamże, s. 63. Dodałabym, że w prozie Konwickiego jest to nie tyle „nierozerwalny związek", co pragnienie, by taki związek zachować wobec poczucia, że został on bezpowrotnie utracony i człowiek skazany jest na poszukiwania i próbę odbudowy unii ze światem.
20
sób pogłębia się świadomość niezakorzenienia, całkowitego wygnania. Jeśli do tej pory katastroficzne myślenie wyrastało z poczucia „nienasycenia'', z zawiedzionych wyobrażeń o świecie, jaki powinien być, z rozczarowania rozpoznawaną rzeczywi
stością i proponowało w zamian wizje Arkadii, Nowej Ziemi, Nowego Jeruzalem, to współcześnie nie pozostawia takich obietnic i nie daje złudzeń, że jest gdzieś „wła
ściwe" miejsce i czas, absolutne, wybrane, że jest jakiś kres przewidziany specjalnie dla świata i człowieka. Powieści Konwickiego zawierają obraz historii trwającej, historii w nieustającym ruchu, który nie ma innego celu
54, jak tylko „przemianę śmierci w życie i życia w śmierć" - obojętnie, czy życie będzie oznaczało istnienie dinozaurów, człowieka, czy owadów
55...
Te nowe ujęcia związane z pesymistycznym spojrzeniem na całą rzeczywistość wymagają opisu i włączenia (lub wyłączenia) współczesnej myśli diagnozującej świat i określającej kondycję człowieka w nurty współczesnego katastroficznego myślenia.
Konwicki nie ucieka od sposobu opisu rzeczywistości, który zbliża go do kata
stroficznej perspektywy. Lamentuje, narzeka, czarno widzi... Czy jednak wystarczy tego, by nazwać go par excellence katastrofistą końca XX wieku?
Otóż, jak wykazują badacze problemu (i to bez względu na to, czy katastrofizm ujmuje się jako wyraz pewnego światopoglądu, czy system), w myśleniu katastrofi
zmem niezbędna jest obecność pewnych elementów (wymiennych, niekoniecznych, o nierównej sile istnienia): tragiczny wymiar zderzenia dwóch, przeciwstawnych sobie systemów wartości, walka dobra i zła, kryzys i przewidywana niezawiniona śmierć kultury (cywilizacji), z którą utożsamia się narrator (główny bohater), zatrata wartości konstytutywnych, subiektywizm w opisach i przedstawianiu świata, „zna
cząca" (zapowiadająca) koniec świata przyroda... Wszystkie te elementy odnajduje
my w każdej z powieści Konwickiego (zarówno beletrystycznej, jak i sylwicznej), wszystkie one przywoływane są dla ekspresji jednego - koniec świata staje się, staje się raz jeszcze, jest, trwa, ciągle i nieustannie wpisuje się w naszą egzystencję, kul
turę, cywilizację, w nas...
5 4 Z. Bauman o ponowoczesnej rzeczywistości artystycznej napisał: (...) wizja ewolucji przestała pasować do rzeczywistości artystycznej. Lepiej określonej jako satasis [podkreślenie - B.Ż.]
(tj. ruchu bez zmian, zmiany bez kierunku). Por. Z. Bauman, Socjologia i ponowożytnośó, [w:]
Racjonalność współczesności. Między fdozofią a socjologią, pod red. H. Kozakiewicz, E. Mo
krzyckiego, M. J. Siemka, Warszawa 1992, s. 10.
5 5 O możliwości takiej właśnie perspektywy rozwoju świata, w pozbawionym antropocentryzmu przypuszczeniu, pisał A. Toynbee: Było panowanie gigantycznych gadów (...) Na długo przed
tem (...) mieliśmy panowanie gigantycznych ryb (...). Panowanie ryb też jednak się skończyło.
Uważa się, że skrzydlate owady pojawiły się około 250 milionów lat temu. Być może wyższe formy skrzydlatych owadów (...) wciąż jeszcze czekają na nadejście swojego panowania na zie
mi. Gdyby mrówki i pszczoły miały pewnego dnia posiąść choćby ten promyk intelektualnego rozumienia, jaki posiadł w swoim czasie człowiek, i gdyby miały wówczas zdobyć się na własną próbę spojrzenia na dzieje w perspektywie, mogłyby postrzegać początek ery ssaków i krótkie panowanie ssaków ludzkich, jako niemal pozbawione znaczenia epizody „głośne i wrzaskliwe, a nic nie znaczące ", tenże, Cywilizacja w czasie próby.s. 112-113.