drJózef Gurgul
prokuratorwstanie spoczynku
Ro
la
kryminalistyki w wykrywani
u
przes
tępstw
i
zwalczan
iu
przes
tępczości
Wprowadzenie do dyskusji
Nie ma kresu doświadczenie doskonalące
profesjo-nalną stronęwykonywania zawodu m.in.prokuratora.
Jednakże każdy miewa słabośćdo postrzegania ana -lizowanego stanu rzeczy przez pryzmat osobistego,
zawężonego punktu widzenia. W celu zdynam izo-wania i urealnienia go prawnik nieustannie prowadzi krytyczny dialog z własnym i cudzym doświadcze niem. Na drodze życia zawodowego nie ma takiego punktu,w którym aspirującydo stawaniasięmistrzem
mógłbyodpowiedzialnieoświadczyć,że dużowie.Tak
dużo, że następne przeżycia będą tylko kopią dobrze
już poznanego lub rozczarowaniem . Praktykujący
prawnik, czynnie przeciwstawiając się umysłowemu wyjałowieniu, nabiera zdrowego dystansu do ota
-czającej go rzeczywistości i robi wszystko, aby nie
utracić zaciekawienia i kontaktu z ogółem tego, co procesowi karnemu ma do zaoferowania nowoczesna kryminalistyka.
Spojrzenie wstecz skłania do formułowania opi -nii, że kanon nauk pomostowych cechuje względna stałość. Nadal budzi respekt niemało z tego, co w dziedzinie taktyki oraz profilowania kompetencji zawodowych zaproponowali: Halban-Blumenstok, Kowalski, Wachholz, Gross, Locard, Sobolewski, Schilling -Siengalewicz, Sehn. Z atencją należy
od-nieść się do szczegółów i zasad współpracy m.in. Halbana-Blumenstoka z sędzią śledczym i policją w trakcie oględzinmiejsca zdarzenia. Podobne reflek -sje nasuwają fantastycznewykłady prof.Jana Sehna sprzed 65 lat oficjalnie na temat .Jechniki śledztwa", a faktycznieprzede wszystkimtaktykiśledztwa.
Ustosunkowując się wprost do roli kryminalistyki w zwalczaniu przeróżnych patologii społecznych, pasjonat praktykiśledczej ioskarżycielskiej powie,że fundamentalność tejże roli jest tak bezdyskusyjna, że
nie uchodzi metodyczne uzasadnianie jej. Z faktami wszak się nie dyskutuje. Niejako mimochodem jednak
zrobię krok w tym kierunku, prezentując przykłady
z praktyki sądowo-śledczej. Będą wyróżniać się
ko-herentnością z zalecanymi regułami postępowania
w odnośnych sprawach', Główną uwagę poswręcę czemuś, do czego prowokujeocierający się poniekąd
o herezję punkt widzenia, że wyrafinowane techniki, metodologie i technologie ekspertyzy można prawie z dnia na dzień samodzielnie opracować lub zakupić
od właściciela patentu i w relatywnie nieodległym czasie zaaplikować do praktyk i.Zgoła inaczej ma się rzecz w przypadku nabywania przez praw nika lub eksperta sztuki myślenia jako bezgłośnej rozmowy, rozu m nościrozumowan ia,dialogowania,kultury pracy
zespołowej czy kojarze niabędącego podstawą wn io-skowania przez analog ię. To ostatnie jest zabiegiem
słabo uzasadniającym , ale wartym zainteresowaniaze
względu napokaźnewalory inwencyjne.
Istotę poruszanego zagadnienia zobrazować może
kazus Mariana L. Skazano go za wyjechanieciągn ikiem rolniczym z drogi podporządkowanej przed nadjeż dżającymotocykl Jawa 350, który prowadził dwudzie-stolatek. Sprawca wypadku natychmiast próbował
wezwaćpogotowie ratunkowe ipolicję, ale skutecznie
sprzeciwił się temu ranny w wypadku motocyklista. Dochodzeniewszczętodopiero poupływie półroku od zdarzenia,co uniemożliwiło zabezpieczeniej akichkol-wiek pewnych śladówpowypadkowych. Złą sytuację dowodową postanowiono podreperować powołaniem biegłych z Politechniki V, którzy wydali opin ię na podstawie opracowanej na potrzeby tej ekspertyzy symulacji komputerowej. Jednoznacznie stwierdzili,
że kierujący motocyklem pokrzywdzony, poruszający
się przy dobrej widoczności z prędkością 59,6 km/h po prostym odcinku droginie naruszył żadnego prze -pisuprawa o ruchu drogowym.Winnym wypadku był, ich zdaniem,wyłącznie Marian L. Strony,a także sąd
zaakceptowali tę opin ię. Podkreślano szczególnie
wyjątkowe zalety naukowe opinii stanowiące o ni
e-wzruszalności końcowych wniosków eksperckich. Na sali rozpraw liczyło sięwyłącznieto,kto,a niejak ina czym, zbudował opinię. Niepodobna zaprzeczyć, że
owo rozstrzygnięcie stwarza poczucie psychicznego
A. Szostak: Elementy etyki zawodowej policjanta,
dyskomfortu.Na tlekruchości przesłanekopiniowania powstające znaki zapytania rozpalają wyobraźnię, że przebiegwypadkuniekonieczniemusiał byćtaki.
Doświadczenie zawodowe uzmysławi a, że m a-terialne oraz psychiczne ślady są wykrywane oraz utrwalane, a profesjonalnie zbadaneprzemawiają nie-zafałszowaną mowątylko wtedy,kiedy zleceniobiorca i zleceniodawca samorzutniewchodzą w intensywne interakcje. Myślęo takich relacjach,w których niema zgody na tłamszenie ewentualnych wątpliwości czy ukrywanie niejasności. Odwrotnie,obaj solidarnie prą do definiowaniadwuznacznychsytuacjizniezłomnym zamiaremrzetelnegorozszyfrowania ich beznarażania na szwank reguł odmienności pozycji procesowych. Jeszcze inaczej problem ujmując , interpersonalne stosunki taknależy kształtować ,aby widziećisłyszeć
nie tylko to, co jako bliskie sercu chce się widzieć i słyszeć. Prokurator iekspertzdają egzaminz uczc i-wości zawodowej wtedy, gdy dostrzegają równieżto, co może zburzyć przyjęte przez nich obrazy sprawy, czynu, podejrzanego, świadków obrony i oskarżenia. Uchybienietym powi n nościom niejest bezkarne.
Niektóre warunki pomyśl ności funkcjonowania relacjiprawnik a ikryminalistyka
Po pierwsze,niezbęd nejestoparciewspółdziałaniana zasadzie partnerstwa polegającego na podejmowaniu i podziale obowiązków, których nie można traktować jako konkurencyjne,leczkomplementarne.Wspólnota zaistnieje, oilejej uczestnicypostawiąsobie pytania, które faktycznie będą zmierzać do prawdy.Solidarną postawę zleceniobiorcy ze zleceniodawcą kształtują wzajemne relacje oczyszczone z doktrynerstwa , do-gmatów, apriorycznej oczywistości , skostnienia czy rzekomej niewzruszalności rozmaitych algorytmów oględzin , przesłuchan ia, eksperymentowania itp. przedsięwzięć. Widoczna nieostrość granic kom -petencji partnerów nie tylko nie szkodzi, lecz nawet korzystniewpływanaosiąganiefinalnychcelówpostę powania,gdy partnerzy kierują się zarówno zasadami prawa, jak ietyki.
Po drugie, zdarzające się totalne kompromitacje w praktyce postępowania przygotowawczego wyni-kają przede wszystkim z ubóstwa tych umiejętności ,
które kwal ifikują do wykonywania zawodu
prokura-tora, policjanta lub biegłego. Badany stan faktyczny wszyscy powinni czytać z należytym rozeznaniem nieraz pogmatwanej jego istoty. Analizując ją, muszą na różne sposoby, dzięki rzetelności profes jonalne-go przygotowania, wchodzić niejako w skórę innych uczestnikówprocedowania.
Stąd, niezal eżnie od upływu lat,wciąż w pamięci tkwią obrazy "zacinania się" nawet prestiżowych spraw w następstwiemarginalizowania lub całkowite go zaniechaniapewnych taktycznych powinności , np. żelaznej konsekwencji w poszukiwaniu w czynie lub
PROBLEMY KRYM INALISTY KI287(1)2015
człowieku wieloaspektowości, ostrych przeciwie ństw. Skomplikowanie,powikłaniewłaściwościludzi,rzeczy, zjawiskjestczymśnaturalnym.
Do zbioru omawianych umiejętn ości wypada za
-liczyć równ i eż wsłuchiwanie się i należyte po jmowa-nie cudzych punktów widzenia, form ułowanych na podwalinie wizji świata wynikającej z indywidualnych doświadczeń. Świadectwo prawdy o zawodowstwie prawnika i eksperta wystawia wreszcie odwaga przyznawania się do niewiedzy, braku czasu, metod nieodzownychdo prawidłowego rozwiązan ia ko nkret-negozadania.
Spodziewam się, że sens tego wnioskowania
uprzytomnidający do myślen ia kazus.Otóż na forum naukowej konferencji z udziałem praktyków znawca problematyki wypadków drogowych, eksponujący wysokie kwalifikacje także teoretyczne ex cathedra chwalił się , że w okresie 15 lat sporządził 5500 opi
-nii na użytek wymiaru sprawiedliwości. Audytorium milczeniem skwitowało niewątpliwie zaciekawiający komunikat. Liczba wykonanych przez niego opinii podzielonaprzez15 dajeliczbę366,czylitenżekrymi -nalistyk dostarczał organom zlecającym co dzień po -nadjed n ą opin ię. Ten fakt mówitakże nieco o naszej, prawników, kondycji. Warto chybazastanowić się nad poziomem swobodnej oceny ekspertyz, zwłaszcza produkowanych"taśmowo".
Można zakładać, że podobne znaki zapytania
powinna wywołać, chociaż nie wywołała, opinia psychologa, w której deklarował , że opracował ją na podstaw ieanalizyaktsprawy oraz wykonaniapełnych badań świadka- pokrzywdzonego . Biegłyzcałą s ta-nowczości ą stwierdził, że zeznania probanta są r ze-czowe,wyważone, zharmonizowanez detalami stanu faktycznego,a zatem wiarygodne.Problemw tym,że wrzekomo analizowanychaktachznajdowałasię op i-nia biegłego lekarza (w streszczeniu akt nieobecna), który stwierdził, że ów świadek, uczestnikzdarzenia, doznał wstrząśnien ia mózgu mogącego spowodować utratę przytomności i niepamięć wsteczną dotyczącą
okoliczności zdarzenia. Mimo to policjant, potem
prokurator,a ostatecznie też sądy obu instancji pozy-tywnie ocenili opinię psychologai zeznania świadka, który doznał wstrząśnienia mózgu. Zapanowała be z-czynnośćstron procesowych wczasie, kiedynależało brać pod uwagę omylność eksperta, którą można ograniczać lub nawet zupełnie usuwać systema tycz-ną, wzajem ną, bieżącą wymianą kwestii, niejas ności, stanowisk reprezentowanych przez poszczególnych uczestników procesu opiniowania. Uporczywe de -monstrowanie różnienia się jest wartością samą w sobie zwłaszcza wtedy, kiedy daje o sobie znać i następujeniezwłoczniepo stwierdzeniurozbieżności spojrzeń .
W celudopełnien iarozważań nawiążędo przestróg J.S. Olbrychta i F.D. Meinerta sceptyczn ie odnoszą cych się do powoływania eksperta, którego jedyną legitymacją znawstwa specjalistycznegoproblemu są 55
dyplomy ukończenia studiów lub piastowanie
odpo-wiedniego urzędu. Jednakowożw przypadku
wezwa-nia biegłego o wątłych kwalifikacjach należy nasi l ić
iurozmaicićformywspółpracyz nim.
Odświeżenie pamięci o realiach praktyki unaoczni, że przedstaw ione problemy nie są czczym
wymy-słem. Na przykład sąd rejonowy bez sprzeciwu stron
przyjął niestosowne zapewnienia,że"celem niniejszej
opinii jest ocena wynikania i zasadności wniosków
wyprowadzonych przezoskarżyciela publicznego (...). W ramach niniejszej opinii poddano ocenie wnioski wysnute przezoskarżycielapublicznego na podstawie
wyników badań biegłych kryminalistyków (...)" itd. w tym samym stylu. Trudnoodgadnąć,dlaczego w tym przypadku centrum krytycznych analiz ekspertów
sta-nowiły "wnioski" prokuratora, a nie na przykład ślady
powypadkowe.
Nieco ironicznie powiedzmy, że dla równowagi
i w trosce o dobre samopoczucie innego prokuratora pewien "obiektywny"opiniodawcaoświadczył: "Bi egły jako nauczyciel akademicki nieprzypomina porówny
-walnych akt sprawy o gwałt o tak bogatym i celowo
gromadzonym materiale dowodowym". Dlatego
"z prawdziwą satysfakcją przedstawiłby powyższe
akta studentom jakoprzykładwyjątkowodobrej iso
lid-nejroboty". Wyręczywszy sądzobowiązkudokonania
swobodnej oceny dowodówtenże biegły- nauczyciel
akademicki - nieomieszkał zauważyć, żew tego typu
sprawachz reg uły stosujesiętymczasowe aresztowa
-niei"wymierza kary zcałą surowościąprawa". Opin ię ,
w tym zawarte w niej pouczenia,przyjętobez polemiki.
Doświadczenie zawodowe dowodzi niezbicie, że
od stosownych cech psychicznych zleceniodawcy
izleceniobiorcy ekspertyzy zależyznaczenie nauki dla ustalania prawdy,najczęściejniekompletnej.To jedynie stwierdzenie faktu, a nie zarzut. Z. Bauman twierdzi,
że prawda kompletna jest praktycznie nieużyteczna.
Prawda użytecznamusibyćuproszczona.
Z wieloletnich, bardzo osobistych spostrzeżeń
wnoszę, że poznawaniu kryminalnych zdarzeń zdają
się szkodzić: ponury, egoista, pewny swoich racji,
besserwisser, nietolerujący zapatrywań innych niż
własne. Tym, zaraz na początku kariery zawodowej,
zalecałbym lektu rę "Myś li" Pascala ze szczególnym
uwzględnien iem oburzenia na autorów łasych po
-chwał. O racjonalności myślenia Pascalem
przeko-nywałem się niejednokrotnie,biorąc udział w pracach
dużych zespołów śledczych. Bywało, że trzeszczały
w szwach wskutek demonstrowaniapowyżej kwestio
-nowanych ciągot raz przez znawcę nauk sądowych,
kiedy indziej znowu przez niektórych przedstawicieli
organów procesowych.
Gdyby zatem cofnięto czas i od nowa miałbym
zbudować zadaniową drużynę śledczą (prokurator,
policjant, biegły), zaprosiłbym do aktywności w niej przede wszystkim: a) nienasyconego wiedzą, łakną
cego więcej umieć, zafascynowanego pytaniem "Jak
naprawdę było?"; b) chętnie słuchającego, co inni
mają do powiedzenia , ale jed n ocześn ie swoistego buntownika, człowieka niepokornego, stworzonego prawiez samych sprzeczności, potrafiącego każdemu
autorytetowi odparować, że siękompromituje, gdy(iak
w jednym ze skrajnych przypadków) pod wpływem
uczonego doradcy poleca skierowanie do sądu aktu oskarżenia przeciwko niepoczytalnemu , czyli pilnie
słuchać tylko do momentu, kiedy interlokutor zac zy-na opowiadać niedorzeczności; c) mądrego, to jest
mającego świadomość własnych ograniczeń i z tego
faktu wyciągającego własne wnioski praktyczne;
d)potrafiącego wątpić, złożonego niemalżecałkowicie
z wątpliwości , a jed nocześn ie życiowego optymistę, który nigdy nie traci wiary, że jemu się powiedzie;
e) mającego predyspozycje do stawania się quasi
sumieniem zespołu dzięki wyostrzonemu wyczu
-ciu różnic między tym, co możliwe w danej sytuacji,
a tym, co jeszcze moralne, choć bliskie linii, poza którą rozpościera się pole nieprzyzwoitości; f) celują
cego w obdarzaniu ludzi dobrymiemocjami,ponieważ
bez sympatii nie ma pożądanego zawsze atrybutu, jakim jest empatia. Ponadto nie zawadzi szczypta humoru.
W tym przekonaniuupewniajązawodowe i pozaza
-wodowe spostrzeżenia. Zacznijmy od drugiejkategorii
przesłanek owego rozumowania. Znaczenie humoru
w kryminalistycznym kontekście potwierdzano od dawna. Najważniejsze, żebyi w tejmierzepostępować
z respektem dla cnoty umiaru. Także w celebrowaniu
swojego urzęd u, ponieważ nadętość sprawowaniago
może pogrzebać perspektywy rozwojusprawy.
Srodze mylisię prokurator (policjant) pewny
sztyw-ności podziału ról, który w danym przesłuchaniu
z samej definicji zapewnia mu całkowita przewagę
nad biernymi:wyjaśniającymizeznającym. Faktycznie zaś na swój sposób oni również "przesłuchują" organ procesowy ichoćbyztreścizadawanychpytańi mimiki
wyrażającej przeżywane uczucia oraz nastroje wycią
gają wnioski logiczne, niekiedy zabójcze dla planów
śledztwa.Tespostrzeżenia dająasumpt do odpowied-niego korygowania regułtoczonejgry.
Bezwątpienia każdyprokuratormiałlubbędzie miał okazję nabywania takich doświadczeń jak w relacjach z sui generis szewcem hochsztaplerem, Friedrichem
Wilhelmem Voigtem. Do historii kryminalistyki
prze-szedłjako osławiony Kapitanz Kopenick, spektakular-nieprzejmującw 1906 rokuwewładanieratusz miasta. Pod koniec lat pię ćdzles iątych XX wieku zdarzyło się
mi spotkać na swojej zawodowej drodze rzekome
-go .vicekomandora marynarki wojennej Trzaskę
-Ostroroga". Próżność każe się chwalić tą przygodą
tym natarczywiej, że incydent z.Jrzaską-Ostroroqie rn" nie przebił się do piśmiennictwa. .Trzaska-Ostroróq"
piszęw cudzysłowie, ponieważustnej autoprezentacji
nie udało się stanowczo potwierdzić ze względu na
niespójność zabezpieczonych przy nim dokumentów.
Jego wyczyny wypunktuję chronologicznie i zaledwie hasłowo:
- W polskiej Marynarce Wojennej nie było stopnia vicekomandora spontanicznie przezeń podane-go przed nazwiskiem także w chwili doprowa-dzen iago do gabinetuprokuratora.
- Z sekretarzem do spraw propagandy KW PZPR spisał porozumienie, w którym zobowiązał się
do uruchomienia miesięczn ika społeczno-kul turalnego .Pobrzeźe" i pełnienia funkcji jego redaktora naczelnego.
- Od komendanta wojewódzkiego MO otrzymał zezwoleniena posiadaniedługiej broni palnej. - Przeprowadził lustrację jednej z komend OHP
i od komendanta"pożyczył"600 zł.
- Po rozmowie z prezesem sądu wojewódzkiego udał się do zakładu karnego, gdzie z upoważ nienia tegoż prezesa dokonał kontroli peniten-cjarnej iudzieliłrad personelowi.
- Z zastępcą dowódcy do spraw polityczno -wy-chowawczych pułku lotniczego spisał umowę dotyczącą założeniaamatorskiego teatru pułko wego. W postanow ieniach ko ńcowych tej umo-wy ów zastępca prosił odpowiednie instytucje oudzielenie pomocy kontrahentowi.
- Na podstawie powyższej umowy wypożyczył z rekwizytorni znanego teatru dziwaczny mun-durzłożonyz beretuzdystynkcjąw postaci litery Vi jedną gwiazdką pośrodku, bogato szamero-wanej kurtkikolorukhakizrozległymiepoleta mi, granatowych bryczesów z lampasami i butów zcholewamii ostrogami.
- Tak umundurowany zlustrował dwa poste -runki MO, gdzie po zbadaniu akt dochodzeń zbeształ komendantów i załogi za stwierdzone nieprawidłowości.
- Złożył wizytęw liceum ogólnokształcącym i po-wiatowym zarządzieZMS i "pożyczył" od polo-nistki 300 zł, a od przewodniczącego zarządu 600 zł.
W czasie przesłuchania w prokuraturze powiatowej dośćostentacyjnie pozowałna bon vivantai wnikliw ie obserwował reakcje przesłuchującego. Tenostrożnie założył, że nawet drobny niefart przekreśl i szanse, ja-kieupatrywałw pozostawieniu "inicjatywy" gadatliwe -mu oszustowi. Prokurator nieznacznie się uśmiechał i nie okazywał nadmiernego zaciekawienia swoistą paplan iną, co napędzało vicekomandora do ostrego zwiększania dawek sensacji,wreszc ietak się zaga lo-pował, że nie mógł w przekonujący sposób odwołać wcześniejszychzeznań.
Powtórzmy,maskiczłowiekapochmurnego,oschłe go,nieelastycznego,wynoszącego urzędowe maniery w prowadzeniu czynności mogą wróżyć niepomyślny
rozwój sprawy.
Do drużyny śledczej warto dołączyć odważnego, gotowego do podejmowania ryzyka; niejedenprzecież prowadził, względnie nadzorował, śledztwo, w którym dotarcie choćbydo niepełnej prawdy było uzależnio ne od zorganizowania i wzięcia udziału w czynności
PROBLEMY KRYMINALISTYKI287(1) 2015
obarczonej niebezpieczeństwem, nawet w postaci uszczerbku na zdrowiu.
Aby się uchronić od zarzut ujałowegoteoretyzowa -nia,nawi ążędo ciekawegokazususprzed lat. Zgodnie z obowiązującym wówczas Kodeksem postępowan ia karnego z 1928 rok u prowadzono śledztwoprzeciwko maszyniściePKP Stanisławowi N. i jego pomocnikowi o to, że kierując lokomotywą TY 147 w listopadowej mgle, po godzinie 23, zaniecha li obowiązku obser-wowania szlaku kolejowego, wskutek czego spowo-dowali czołowe zderzenie z pociągiem towarowym (96 osi) przewożącym 1100 ton tow arów. Na skutek kolizji śmierć poniosły trzy osoby, zniszczeniu uległy dwie lokomotywy, kilka wagonów oraz ponad
1
km torów.Podejrzani nie przyznali siędo winy, twierdząc, że błędnie utożsamil i światła nadjeżdżającego pocią gu ze światłami reflektorów ciągnika z pobliskiego PGR-u.Tej obrony niedało sięjednoznacznie zdyskre-dytować środkamiprzew idzianymi w ówczesnym kpk. Prokurator doszedł zatem do wniosku, że nie będzie
podstaw do wnies ienia aktu oskarżenia (art. 245 par.
1
kpk),jeśli nie przeprowadzi nieznanego ówczesnej procedurze eksperymen tu, ale expressis verbis nie -zakazanego.Oczekiwa nienapodobną pogodę trwało rok. W tym czasie skompletowano dwa,prawie iden-tyczne jak biorące udział w wypadku pociągi, które wyruszyły odpowied nio zW.iz M.tak,aby naprzeciw siebieznaleźć się ok.godz.23.45.Wspomagany bezcennym i, kluczowymi dla po-wodzenia projektu pomysłami biegłych z dziedziny trakcji iruchu prokuratorzorganizował doświadczenie mającena celu udzielenieodpowiedzi na dwa podsta-wowe pytania. Pierwsze, czy po zauważeniu świateł lokomotywy na horyzoncie można po niezwłocznym użyciu hamulca nagłego hamowania zatrzymać taką samą lokomotywę, zanim dojdzie do czołowego zde -rzenia? Drugie,czyobserwującszlak,można odróżnić światła ciągnika od świateł reflektorów zbliżającej się lokomotywy? Na oba pyta nia uzyskano pozytywne odpowiedz i,okupione niepewnością, czy nie zawiodą hamulce i czy biegli trafn ie określi li kryte ria bezpie -czeństwasymulacj i.
Sądy obu instancji nadały temu dowodowi zasad-niczą wagę, czemu dobitny wyraz dały w motywach wyroku.StanisławN.i jego pomocnikzostali uznani za winnych zarzucanychim czynów.
Efektywność czynności wdrażających zasady kryminalistyki rośnie, gdy wszyscy ich realizatorzy mają poczucie osobistej satysfakcji z faktu uczestni-czenia w szczęśliwym zakończen iu badania danego problemu śledczego. Dokładne zdefiniowanie celu przedsięwzięćuwydatniaich sens, któregoznajomość i akceptacja motywują do obmyślania, planowania wykonania nawet dodatkowych zadań. To jedna z istotniejszych dróg do zaistnienia w drużynie śled
czej twórczej atmosfery i przyjaznychwięzi tym silnie j-szych, imgłębiejdoświadomościjej członkówdociera
przekonanie, że ponoszone trudy są kwestią honoru ikonieczne,aby w procesiekarnym każdy otrzymywał to,co musię słuszn ie należy.
Otruizm zahacza twierdzenie, że sposobny w tym
względzie klimat jest pochodną również wyrazistego poszanowania fachowości , uczciwości i solidarności w zadaniowym sposobie badania spraw. Jeszcze
inaczej mówiąc , sklejaniu w jedno niezależnych ,
zawodowo zróżnicowanych profesjonalistów służy
podkreślan ie wspólnego działan ia . Tegowszakże nie sposób osiągnąć bez należytego zrozumienia drugie-go człowieka: prokuratora, policjanta, kryminalistyka. Jeden z kluczowych aspektów problemuwart jest od-notowania. Główny szkopuł tkwi w tym, że głównym
narzędziem komunikowania jest język. Immanentne
niedoskonałości języka zakłócające przebieg infor-macji przez kanał komunikacyjny od zleceniodawcy do zleceniobiorcy i odwrotnie nie powinny jednak ex definitione uniem ożliwiać takiego samego rozumienia
słów. Czytaniewymienianej korespondencji jest więc
odpowiedzial ną interpretacjąiprzekształcaniem
wyra-zów na obrazy,swoistymdomyślan iem się , co
koope-rant chciał wyrazić. Należy mieć na uwadzetakże to,
że rozmaite dokumenty w aktach sprawy są zapisem jedynie słów, których sens każdy może rozum ieć inaczej. Przekaz wiadomości bowiem w niemałym
stopniu płynie także na poziomie: gestu, mimiki,aluzji, milczenia,pauz,barwygłosu itp.
J.S.Olbrycht,K.Jaegermann,M.Heller,S.Raszeja, W.Myśliwskizwracaliuwagęna to,żeabyzniwelować
negatywne stronyszumu informacyjnego, nal eży uży
wać języka zapewniającego strukturalną stabi l ność
komunikacyjną,czyliprostego,potocznego ,
pomosto-wego,tojest wspólnego dla prawnika i kryminalistyka.
Ten fragment rozważań należy zamknąć kilkoma dygresjami wokół wyżej sygnalizowanego funkcjo-nowania relacji organu procesowego ze znawcami nauk sądowych na zasadzie "od zadaniado zadania". Nieustanne obserwacje sceny wymiaru
sprawiedli-wości coraz mocniej utwierdzają w przekonaniu, że
irytuj ąca przewlekłość postępowania karnego wynika z zaniechania tejże właśnie koncepcji. Nie od dzi-siaj oraz nie bez ważnych i łatwo weryfikowalnych powodów sugeruję wyciąganie zdroworozsądko
wych acz niepopularnych wniosków z postanowień Rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 15 czerwca 1929 roku Regulamin wewnętrznego urzędowan iasądów(...) karnych (Dz.U.RP1929 nr 42, poz. 352) i Rozporządzenia Ministra Sprawiedl iwości z dnia28 czerwca 1929 roku Regulaminwewnętrzne go urzędowania prokuratur (...) (Dz.U.RP 1929 nr 46, poz. 382).
Otóż według zatytułowanego "Czas dokonywa-nia czynności" paragrafu 46 regulaminu sądowego "Czynnościpostepowania karnego niecierpiącezwłoki będą załatwiane takżew niedziele iświęta. Dotyczy to
takżerozprawygłównej , jeżel ijej nieprzerwane prowa-dzenie wniedzielęiświętojest wskazane,przesłuchań
osób zatrzymanych (...) oraz pilnych doręczeń".
Wregulaminie prokuratorskimpodtytułem "Czas
pra-cyiferie"odpowiednio zalecano,że"Wniedzieleidnie
ustawowouznanezaświętapowszechne (...) normalny
tok pracy ustaje,wszakżebezujmy dlatych przepisów
postępowania karnego,które wymagają niezwłoczne go załatwien ia pewnych czynności". Dosadne reguły międzywojn ia pozostawię bez komentarza. Zresztą zastąpiągo ekspresjekonkretnychspraw.
Sąd Rejonowy w X rozpoznawał prostą sprawę
oskarżonej odokonaniewystępku z art.162 Kodeksu
karnego z 1997r. Pokrzywdzonyzmarł. Przedsalą
roz-praw oczekiwało pięciu rolników - świadków wezwa-nychnaprzesłuchan ie. O godzinie 13obrońca wniósł o przerwanie rozprawy "ze względu na spóźnioną porę". Prokurato r kunktatorsko "pozostawił wniosek
obrońcydo uznania sądu", tenwięc postanowił orzec zgodnie z żądaniem, odsyłając pięciu świadków do
odległych wsi z zapowiedzią ponownego wezwania
winnymterminie.
W prokuraturze okręgowej prowadzono trudne,
długotrwałe śledztwo przeciwko Teresie M. o otrucie
tlenkiem ołowiu męża. Z jednej z rozpatrywanyc h
wersji osobowych wynikało, że woźny z miejscowej
szkoły, Mieczysław M., sympatyzujący z
podejrza-ną, skradł ze szkolnej szafki z chemikaliami tlenek
ołowiu. Pewnego dnia po godzinie 18 nietrzeźwy
(1,2 promilaalkoholuw wydychanym powietrzu)i
pod-ekscytowany wszedł do komendy powiatowej policji.
Dwóm policjantom oświadczył , że na prośbę Teresy
M. dostarczył jej zabrany zeszkoły tlenekołowiu
po-trzebny do otrucia męża. Cizapisalirewelacjew
lako-nicznej notatce służbowej ipoinstruowali mężczyznę,
żeby jutro z rana stawił się ponownie w komendzie w celu przesłuchania. Mieczysław M. rozzłoszczony
takim obrotem rzeczy powiedział policjantom "więcej
mnie niebędzieciewidzieć" iopuściłkomendę policji.
Nocą podpal ił swój dom i popełnił samobójstwo przez powieszenie. Brat denata zeznał ex post, że
krytycznego dnia około godziny 17 tenże, mocno podenerwowa ny,powiedziałmu,żeidzie do komendy w celu ujawnienia swojej tajemnicy. Spodziewał się tymczasowego aresztowania.Sąd słusznie un iewinnił
oskarżoną, skoro prokurator nie usunął wątpliwości dowodowych, do czego idealną okazję stanowiła
rzeczona determinacja Mirosława M.Zabrakłojednak zrozumieniaideipracy "od zadania dozadania", która
in concreto mogła się sprowadzać do rozważen ia
ce-lowości naprzykład zatrzymania desperata.
Zawsze trzeba cenić krzewienie cnoty niezależno
ści myślen ia, przechodzącej swoistą ogniową próbę
w sprawach wielorako trudnych. Testem niezależ
ności bywa stosunek do prawdy jako fundamentu
sprawiedliwości. Zarówno niezależność prokuratora,
jak też będącą jej synonimem niezawisłość sędzie
go, gwarantują nie tyle ustawy,co przede wszystkim
przeźroczysta uczciwość oraz gruntowna fachowość
Doświadczenie pozwala twierdzić, że w dawaniu
świadectwa prawdzie zasługi kryminalistyków są
niepodważalne. Osobiście z szacunkiem wspominam
(między innymi)niestrudzoną, pomysłową pracęmun
-durowych techników w postępowaniu, które zgodnie
z poleceniemsłużbowymkierownictwamiałobyćprze
-prowadzoneizamkniętew nieprzekraczalnymterminie
trzech dni.Adotyczyłoono dwukrotnegośmiertelnego
postrzelenia komendanta powiatowego MO przez za
-stępcękomendantagłównegoMO w trakcie polowania
na dzika w Bieszczadach. Ponadstandardowy wa
-chlarzskomplikowanych czynności z udziałem zastę
pu kryminalistyków zrealizowano w ciągu trzech dób.
Dlaporządku wspomnę, że jedną noc przeznaczono
na pracochłonną sekcję zwłok, drugą na wykonanie
niecierpiących zwłoki kluczowych eksperymentów,
trzecią, międzyinnymi,naweryfikacjęstanudowodów
rzeczowych oraz ich wysyłkę umyślnym posłańcem
doInstytutu EkspertyzSądowychw Krakowie.Taktyka
faktów dokonanych spełn iła aspiracje oczekujących
sprawiedliwości , zastępcę komendanta główne
go MO skazano za nieumyślne pozbaw ienie życia
Jana R.
Może jeszcze bardziej wyraziste piętno odcisnę
ła kryminalistyka na wykryciu niebywale groźnego
przestępcy, jakim był młodszy lejtnant NKWD Iwan
Slezko vel Zygmunt Bielaj. Bron ił się pokrętnie, ślepo
atakował prokuratora, a nawet pokrzywdzoną, wielce
zasłużoną lekarkę. W gmatwa niu śledztwa korzystał
z metod wyuczonych prawdopodobnie na kursie
agentów NKWD. O wykryciu tego asa przestępczości
rozstrzygnęły zasadniczo opinie znawcy pisma (ZK
KGMO) i językozn awcy z Uniwersytetu im. Adama
Mickiewiczaw Poznaniu.Po zbadaniuanonimówzżą
daniem okupu wysyłanych , miedzy innymi, do męża
uprowadzonej lekarki z Płocka, tenże uczony w iście
popisowej ekspertyzie z zadziwiającą dokładnością
wskazałwłaściwościkidnapera- szantażysty. Na wale
Warty w Koninieoficer służby kryminalnejz Poznania
zagadnąłprzypadkowego przechodnia(okazał sięnim
być Marian A.,krawiec),czy znakogoś,ktojest samo
-chodziarzem ,używa maszyny do pisania,jest lub był
dziennikarzem, ma wykształcenie więcej niż średnie,
interesujesięliteratu rą kryminalną,jest Ukraińcemzza
Zbrucza itd. Tenże Marian A. bez wahania wskazał
"pana Zygmunta Bielaja"jako człowiekaidentycznego
z rekomendowanym portretem.
Następnie biegli z dziedziny mechanoskopii i dak
-tyloskopii również błyskotliwymi opiniami świadczyli
pomoc w druzgotaniu metodycznej, wykrętnejobrony
Iwana Slezki,który inklinacje do bezczelnychkłamstw,
spotwarzających zacne postacie, miał niejako w
ge-nach zakodowane. Cynicznie twierdził, że "najlepszą
obronąjest atak".
O istotności oddziaływania kryminalistyka"na bieg
iwynikprocesu karnegomożedecydować również
spe-cyfika fascynacji kult urowych sensu largo z
leceniobior-cy i chyba jeszcze wwiększymstopniu zleceniodawcy.
PROBLEMY KRYMINALISTY KI 287(1)2015
Wszakwspółdziałan ie jest efektywne pod warunkiem
prawie identycznego rozumienia poszczególnych ko
-munikatów przez obu.Piszącofascynacjach, mam na
uwadze amatorsko traktowane, ulubione zajmowanie
się lekturąliteraturypięknej, historii,filozofii,sztukii in. Rozumne korzysta nie z przesłania kulturowego do -robkupozwalaprokuratorowi,policjantow i,ekspertowi
wzbogacać swój potencjał dzięki poszerzeniu palety pożytecznych skojarzeń orazpogłębieniuwrażliwości. Bezsprzecznie godne poznania stricte dogmatyc zne
komentarze i motywywyroków uchylająokna naświat,
dziełauczonych humanistównatomiastotwierająokna naoścież.
W naszejjaźni niezbęd nejest zagoszczenieposta
-wy, że zasklepianie się w ciasnym pancerzu jedynie
przepisów(niemylićz prawem) i orzecznictwa opóźnia i/lub utrudnia,a w skrajnyc hprzypadkach nawet
unie-możliwia wymierzaniesprawiedliwości wyrównawczej
sprawcy i pokrzywdzone mu (suum cuique tribuere).
Oczywiście przyswajanie rzetelnych podwalin nauk
sądowych należy do lekcji obowiązkowych każdego
prawnika.
Sprawy bywają niekiedy tak poplątane, że nawet
najwi ększe zaangażowan ie nie przynosi oczekiwa
-nychrezultatów.Gdy stan faktycznyjest beznadziejnie
złożony, łut szczęścia może przyjść w sukurs. Sęk
wszelako w prawdzie, iż na szczęście liczy równ ież przestępca irzeczywiściebynajmniejniesporadycznie korzysta zeń, gdy znajduje sięw opałach. Żartobliwie
możnarzec,żegdybyprzestępcęprześladowałotylko
złowrogi efatum,mniejszy byłby urok pracyśledczego
i eksperta.
Błądząc , (nieskromnie się pochwalę) bywałem
jed nocześn ie beneficjentem szczęśliwych rozwiązań.
Entourage pomyśl ności wymyka się spod wszelkich
kwalifikacji. Zkoniecznościdla uproszczeniasobie za-daniaznowukazusem rzeczwytłumaczę. Otóż wj
ed-nym z okresów życia zawodowego względnie często
odwiedzałem Czytelnię Główną Biblioteki Lekarskiej,
gdzie studiowałem pozycje dotyczące XIX-wiecznej
medycyny sądowej. Niekiedy trzeba było poczekać
narealizacjęzamówienia.Raz,dlazabicia czasu, ma -chinalnie wz iąłemz regału czytelniksiążkęi nachybił trafił otworzyłem na stronie, gdzieautor przystępnym
i jednocześnie wyrazistym językiem opisał objawy
ostrego zapaleniatrzustki. Losowy urywek przeczyta
-łemz pewnymzaciekawieniem.
Incydentz ww.monog rafiąniebawem przyniósłn
ie-spodziewany profit.W przebiegu od dawnabuksujące
gośledztwao miedzyinnymi serię dziesięciuzabójstw
szczególnie intryg ujące były materiały odnoszące się
dośmierciXY. W podpisanym przezspecjalistęmedy
-cyny sądowej, prokuratora i kryminalistyka protokole
otwarciazwłokpierwszyznichsformułował opinię, ze
samoistną przyczyną zgonu XY było ostre zapalenie
trzustki. Pamiętając przypadkowo wyczytane sympto
-my tej choroby, powziąłem przypuszczenie, że dane
ze sprawozdawczejczęści protokołu sekcjizwłokoraz
z wywiadów nie dawały obducentowi żadnych pod
-staw dosformułowaniatakiejdiagnozy.
Istotnie, przeprowadzona pod naukową egidą prof. M. Byrdy ekshumacjazwłokXYujawniła, co
na-stępuje: a) wbrew tytułowi protokołu dokonano tylko
zewnętrznych oględzin tychże zwłok; wzmiankowaną
opinię przeto należało uznać za zmyśloną, b) nic
na-tomiast nie sprzeciwia się przyjęciu wniosku, że po
wcześniejszym ogłuszeniu XYzostał utopiony. Za tę
i dziewięć innych zbrodni skazano pięcioro oskarżo
nych, trzech mężczyzn i dwie kobiety.
Podsumowanie niezbyt typowe
Z tych, jedynie przykładowo podanych racji bierzesię bezapelacyjne przywiązanie do wartości fachowego doświadczenia i prawdy, dobrej tradycji i rozumności rozumowania, kultywowaniaideałów wspólnoty celów i partnerskich relacji prawnika oraz kryminalistyka.
Radykalnie skracane zapatrywaniaozdobię i
wzbo-gacę też pasującym do nich przesłaniem ze szkicu
prof. Tadeusza Gadacza.Otóżstudent egzaminowany
przezeń z filozofii pierwsze pytanie zbył milczeniem,
drugie także. Poirytowany trzecimzapytał: "Dlaczego
wymaga pan ode mnie tej wiedzy? Przecież mam ją w twardej pamięcikomputera".Na to Profesorodparł: "Różn ica między panam amnąpolega na tym, żejak
odłączą prądw tym mieście,to panawykształceniesię
skończy, a moje zostanie".Bezwątpieniawymowne.
I jeszcze jedna refleksja, względnie dygresja. Od zawszeżywię szacunek dlaimponujących mi dokona-niamiuczonych,od którychwciąż zamało, choćwiele
się nauczyłem. Jednocześnie motywowany z jednej
strony życiowym doświadczeniem zawodowym, a z drugiej wydźwiękiem nieszczęsnego egzaminu z filozofii poddaję pod dyskusję sugestie dotyczące
kształcenia przyszłych ijużczynnych prawników.
W dydaktyce kryminalistyki należy otwierać gło wy na drugiego (na innego) i na świat w ogólności.
Twardych dysków i testówzaśjak najmniej! Te ostatnie zamiast wyrabiania nawyku samodzielnego myślenia
wprowadzają bezosobowe kryteria ocen. Zubożają
trudne do przecenienia relacje nauczyciel - student. Kandydatom i praktykującym w zawodzie sędziom, prokuratorom, policjantom oraz wszelkim ekspertom warto wpajać skłonności do myślenia, filozofowania,
korzystania z prawideł logiki oraz ciekawości, co się znajduje zanajbliższym zakrętem...