Zofia Stajewska
Tajemnicze sny i wizje w Wacława
dziejach Stefana Garczyńskiego
Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 9, 61-66
Zofia Sta jew ska
TA JEM N ICZE SNY I W IZJE W W A C Ł A W A D ZIE JA C H STEFAN A GARCZYŃSKIEGO
T ajem nicze sny, przeczucia, w ieszczenia w ystępujące w litera tu rz e rom antycznej predysponow ane są niejako do w yrażania „ ta jn i” ludzkie go losu i „niedocieczonego” św iata. W polskiej litera tu rz e m ają poza tym najczęściej znaczenie (kryptopolityczne. Poprzez osłonę m etafor, m glistych pery fraz i niedom ów ień współcześni n a ogół um ieli dojrzeć sugerow ane im przez pisarza treści. W ypowiedzi prorocze nie nastręczają też w ięk szych trudności historykom litera tu ry . Czasem jed n ak tajem niczość w ie szczych sform ułow ań jest ta k daleko idąca, ogólnikowość m etafory ki tak zacierająca k o nk retn e fakty, że pew ne w artości zostają tu przeoczone.
Do takich nie odczytanych w pełni fragm entów należą w izje i sny w W acława dziejach G arczyńskiego. Tarnow ski orzekł po prostu, że „ła tw iej praw ie było w ytłum aczyć sen farao n a” niż sen proroczy m atki
W acław a 1.
P am iętając o przestrodze M ickiewicza, k tó ry analizując utw ó r G ar czyńskiego zw raca uw agę, że „poeta zniszczyłby cały urok, całą poezją, zro biłby tylko zim ną alegorią, gdyby obszernie te n sens w ykładał” 2, sp ró bu jm y nieco rozśw ietlić ow iane celowo tajem n icą frag m en ty poe m atu.
W czytelnej n a ogół w izji W acława (scena VI), odnoszącej się do dzie jów pow stania listopadow ego, m am y na początku dziw ny obraz. B ohater relacjo n u je:
[...] ludzkie widzę twarze!
Ludzi pełno, m iliony, św iaty przy ich stopie Leżą jak sługi wierne, gdy rozkażą pany,
To nie św iaty — to chmury — jako snop przy snopie, To nie chmury — zawoje — lśniące się turbany Srebrem tkane — na w schodzie rozsypane w koło. Ku wam w ięc wznoszę moje jak św iat silne czoł o! Niechaj zawój rzeźwiący jak laurowy wieniec, Orzeźwi skronie moje.3
— 62 —
„M iliony ludzli”, „św iaty przy ich stopie”, „ch m u ry ” — w skazują na w ojnę prow adzoną przez państw o zaborcze. „ T u rb an y ” — m ogą znaczyć wschód — Turcję. Poniew aż ak cja poem atu k o n cen tru je się woikół spisku koronacyjnego, rok 1829 stanow i d a tę orientacy jną. W iadomo, że w latach 1828 - 1829 T u rcja prow adziła w o jn ę z Rosją. Aile w ciąż n ieja sn e odczyta nie przez W acława tego o brazu jako „rzeźw iącego”, poniew aż w ojnę w y grała Rosja, a poem at je st zdecydow anie an ty carski.
Ten niejasn y fra g m en t staje się zrozum iały dopiero w pow iązaniu z Przepow iednią W e m y h o r y ogłoszoną przez Lelew ela w pow stańczym czasopiśmie „ P a trio ta ” . Je st tam bowiem m ow a o w ojnie Rosji z T urcją zakończonej zw ycięstw em Rosji. T urcja po klęsce „pokrzepi się”. N aj w ażniejsze jednak, że bezpośrednio po tej w ojnie „Polacy zaczną pow sta wać, w ojow nik w ielki z n arodem b itn y m zw ycięży R osjan i w tenczas n aró d polski m ocniej powsitawać zacznie” . I ternu pow staniu rokuje się zw ycięstw o: „Polski kraj zostanie w daw nych granicach za pom ocą T u r ków i A nglików ” 4.
Teraz łatw o odczytać, że rozsypane na wschodzie zaw oje i tu rb an y m ają symbolizować klęskę Turcji, po której zaraz nadejdzie czas „po
w staw an ia” Polaków — i to m oże być pokrzepieniem d!la W acława. Dalsza część wizji »kontrastow ana z optym istyczną przepow iednią, w y raźnie odnosi się do klęski pow stania listopadowego'. W acław w idzi m or dow anych braci. Żałobny orszak „ciągnie z ziemi k rw a w e j” — to juz upadek pow stania i w yjście w ojsk polskich z k raju .
W izja jest w pew nej m ierze analogiczna do drugiego snu proroczego, któ ry m iała m atka W acława:
[...] śniła się jej łąka,
Którą zdobiły kwiaty i ptaki, i trzody,
Wszystko piękne, piękniejszy jednak pasterz młody, Siedzi obok kochanki i na lutni brząka.
Chłodem tchnęło powietrze, słońce błyszczy mile, Ptaki śpiewem pasterza powtarzały tony; Aż nagle wicher zawył — przeciągły m otyle Z wschodu w zachód i było ich jak m yśli tyle, Różne, kraśne i w wstęgach jak paw ie ogony. Spojrzała oa dół matka — gdzieś znikła kochanka, Pasterz tylko sam jeden błądził po tym polu I plótł w ieniec, lecz zamiast kwiaty brać do wianka, Brał pokrzywy — chwast — oset — i liście kąkolu. Gdy skończył, w ieniec w łożył sobie sam na czoło, W ręku strzelbę ognistą piastował za lutnię I spoglądał ku niebu dziko i okrutnie, I na głos śmiać się zaczął — ale niewesoło, Rozpaczy jednej tylko takie jest rozśmianie.
Długo czekał — noc przyszła — znów błysło .zaranie, A z nim z chmur jakiś orzeł w yleciał straszliwy,
Szpony nad nim zawiesił, okiem mu bił w oko, Pióra jego groźniejsze były od lw a grzywy, I olbrzymem się zdawał, choć w isiał wysoko. W idziała m atka w alkę — zwarli się zarazem, Jeden groził szponami, a drugi żelazem,
Młodzieniec pierwszy strzefił i krew z orła boku Prysnęła nawałnicą jako deszcz z obłoku; I orzeł na dół zleciał, ale sw oje pióra
Jak wachlarz roztoczywszy przed obliczem słońca, Skrył ziem ię czarnym puchem od końca do końca, A w głow ę dumną wroga w cisnął ostrz pazura.
Sen m a w yraźne znaczenie kryptopollityczne. I tu, ta k ja k w wizji, jest m ow a o w y p adkach przyp ad ający ch na w iek XIX, k tó re sygnalizow ała
Przepow iednia W ern yh o ry. W yjący w ich er pędzący przeciągające „z w schodu w zachód” p rzeróżne „'kraśne i w w stęgach m o ty le” — to za
pew n e przem arsz po klęsce pod M oskwą w ojsk N apoleona. „Noc p rzy szła” — w yraża up adek K sięstw a W arszawskiego. „Znów błysło zaran ie” — to w y bu ch pow stania listopadow ego. Teraz rozbudow any obraz staje się p rzejrzy sty . S padający z chm ur straszn y orzeł, k tó rego pióra groź niejsze od lw a grzyw y — to Rosja carska. Młodzieniec, k tó ry „pierw szy strzelił i k rew z orła iboku p ry sn ęła naw ałnicą jako deszcz z obłoku” — sym bolizuje w ybuch pow stania. Dalszy ciąg poetycko ujętej w alki orła i m łodzieńca m ówi o detronizacji oara („orzeł na dół zleciał”), o upadku p ow stania („orzeł [...] w głowę d u m n ą w roga w cisnął ostrz p a z u ra ”, „sk ry ł ziem ię czarnym puchem od końca do końca”).
N ad snem tym zatrzy m ał się W acław Rulbacki analizując sym bol k ru k a z m ałej Im prow izacji M ickiewiczowskiej. A utor A rcydram atu M ickiew icza stw ierdza:
„Proroczy sen matki W acława powtarza M ozartowsko-M ickiewiczowski motyw «Non piû andrai» (przemiana pazia, pieśniarza, kochanka w żołnierza, Gustawa w Konrada) i m otyw Firdussiego-M ickiewicza walki rycerza z ptakiem olbrzymem. Jak zawsze z mało zdolnymi naśladowcami bywa, Garczyński rozpracował szcze gółowo oba m otyw y; w ten sposób symbol kruka zm ienił się w przejrzystą alego rię św ieżych wydarzeń politycznych.”5
W ydaje się, że rów nie dobrze mógł W acław pobudzić w jakiejś m ie rze w yobraźnię M ickiewicza, widoczne są bow iem związki W acława
dziejów z w cześniejszą od D ziadów cz. III p ublicystyką przedpow stanio-
w ą i z lite ra tu rą pop u larn ą w czasie pow stania listopadow ego, którą od dychał i w śród k tó re j obracał się G arczyński — p oeta — żołnierz szw adronu jazdy poznańskiej.
Sen, tak ja k i w izja, naw iązuje do P rzepow iedni W ern yh o ry i tych w szystkich popularn ych w czasie pow stania tekstów w różebnych (jak np. Ś w ią tyn ia S y b ïlli J. P. W oronicza), k tóre potw ierdzały wieszcze p re
dyspozycje poety i u w y d atn iały nową, rom antyczną fu nkcję poezji — m owy narodu.
G arczyński odw ołuje isię do niedaw nych w ielkich w y d arzeń politycz nych, któ re sygnalizowała, jako m ające dopiero nastąpić, P rzepow iednia i zgodnie z p rak ty k ą quasi-p ro ro ctw poszerzała k o n test o w ypadki n a j świeższe.
Jeśli chodzi o sym bol czarnego orła, nie m usi on być przetw orzeniem M ickiewiczowskiego kruk a, jak sądzi K ubacki. O braz czarnego orła, n a co w skazuje zresztą sam a u to r A rcyd ram atu M ickiew icza, w yk o rzy stu ją poeci pow stania listopadow ego. I w kantacie P ow stanie Polaków, i w
M arszu za Bug S ew eryna Goszczyńskiego, i w H ym n ie Słowackiego, i w W ierszu na półroczny obchód 29 listopada B. K icińskiego — czarny
orzeł sym bolizuje Moskwę. Tak jak u Garczyńskiego, ta k i u Goszczyń skiego m am y obraz orła ciemięzcy:
Czerniał ciem ięzcy orzeł rozbójniczy;
Z gromami w szponach, ze skrzydłem rozpiętem Czyhał na resztę skrwawionej zdobyczy,
Groził do reszty naszym krajom świętym . [...] Jak całun jaki brudnych skrzydeł cienie Błogosławioną kryły nam ziemicę.6
Podobnie i drugi m otyw — p rzem iany pieśniarza w żołnierza koja rzy się z publicystyką w arszaw ską. Skrótow o u jęte w śnie w izyjnym dzieje W acława u w y d a tn ia ją zm ienność zadań stojących p rzed lite ra tu rą w pierw szym trzydziestoleciu X IX w.
We wczesnej młodości mógł W acław „brząkać na lu tn i” , był szczęśli wy- W yraża to sym boliczny obraz łąki, „k tó rą zdobiły kw iaty, i ptaki, i trzody, w szystko p iękn e” . G arczyński posługuje się m etaforyką roz pow szechnioną w toczącej się na łam ach prasy d yskusji o poezji. Bez pośrednio naw iązuje do alegorycznego a rty k u łu M ochnackiego pt. „O
k ry ty c e i sielstw ie w ydrukow anego w 159 num erze „ K u rie ra Polskiego”
z dnia 16 m aja 1830 r. Znakom ity k ry ty k polem izując z B rodzińskim i jego koncepcją idyllicznej poezji posługuje się obrazem A rkadii, w któ rej „rosły kw iatki ponętne dla o k a” , ale „w icher północny połam ał drzew ka [...] od tego czasu ciernie, głogi, oset, w w ielu m iejscach chw a sty i zielska pasożytne rodzi ta k rain a balsam ow ych ziół” . G arczyński przyw ołał tę szczęśliwą A rkadię i w prow adził do niej poetę — pięknego pasterza, k tó ry siedzi obok kochanki i „na lu tn i b rz ą k a ”, a „ptaki śpie wem, pasterza p ow tarzały to n y ” . Ale „nagle w icher zaw ył” i zburzył A rkadię. Sceneria zm ienia się ściśle w edług obrazow ania M ochnackiego. W acław „zam iast k w ia ty b rać do w ianka, b rał pokrzyw y — chw ast — oset — i liście kąkolu” . Idylliczny m odel p o ety w zm ienionych w a ru n kach — niem ożliw y do u trzy m an ia. P asterz śm iał się, „ale nie wesoło,
rozpaczy jednej tylko takie jest rozśm ianie’’. Błądził po potlu, „w ręku strzelbę ognistą piastow ał za lutn ię i spoglądał ku niebu dziko i o k ru t n ie ”. W końcu zaatakow ał czarnego orła. R ealne potrzeby narodu kształ tu ją now y m odel pisarza. M amy poetę buntującego się przeciw rzeczy w istości i niebu, ipoetę walczącego o wolność.
Podobny c h a ra k te r m a sen pierw szy o czarnych chm urach u d erzają cych na siebie, porów nyw anych do czarnych byków i do w zburzonego m orza m iotającego okrętem . T u także w y stę p u je u ta rta sym bolika zna m ienna dla polskiej sy tuacji politycznej. O kręt ze zm iennym szczęściem m iotany w niebo i zanu rzający się w piasku dna m orza, to być może alegoryczny obraz Polski w czasie waük napoleońskich poprzedzają cych utw orzenie K sięstw a W arszawskiego i prow adzonych za czasów je go istnienia. N adzieje n a odzyskanie w szystkich ziem polskich — i k lę ska N apoleona; utw orzenie K rólestw a Polskiego — i fikcja jego samo dzielności — to zm ienne koleje o krętu . Sen proroczy naw iązu je z lek ka do Ksiąg Ś w ię ty c h . Ryczące byki, uderzające na siebie rogam i — mogą odnosić się do zaborców, którzy ja k apokaliptyczna, m ająca dziesięć ro gów b estia w ychodząca z m orza (rozdz. X III, 1, O bjaw ienie Św. Jana) p ójdą „n a zginienie” (rozdz. XVI, 8), choć d a n e im było „w alkę czynić z św iętym i i zw yciężać je ” (rozdz. X III, 7). W ykładnia w A pokalipsie: „a dziesięć rogów, k tó reś widział, jest dziesięć kró lów ” (rozdz. XVII, 12) poszerza sens snu w W acławie 7.
W izja W acław a w przyłbicy, z w ielkim m ieczem w ręce — z jednej stro n y sięga do proroctw biblijnych, bo bestia m a być m ieczem zabita, z drugiej — da się tłum aczyć historycznie, jako zapowiedź zbrojnej w al ki o wolność Polski, o której m arzyła młodzież spiskująca, członkowie T ow arzystw a Patriotycznego.
W ydaje się, że sen pierw szy, bardziej ogólnikow y, jest rzutow any w dalszą przyszłość niż sen drugi.
K lęska pow stania pow strzym u je poetę od u w y d atn ian ia optym istycz nych elem entów przepow iedni, ale ich nie w yklucza, Sen pierw szy zapo w iadając w alkę jest u rw an y w decydującym m om encie: „Bóg przyszłe w ypadki sk ry ł w zasłonie” .
Trudno byłoby sobie w yobrazić, aby G arczyński sięgał po przepo w iednie dla celów krytycznych, dla w ykazania zawodności wszelkich proroctw . Raczej mimo klęsk chce w iarę w zw ycięstwo ocalić.
K iedy w scenie na cm entarzu N ieznajom y odwodzi W acława od dzia łan ia patriotycznego i zaszczepia m u zw ątpienie, pesymizm, w planie realn y m n astęp u ją „znaczące” w ydarzenia. Nodciąga ko ndukt żałobny, n a cm entarzu odbyw a się pogrzeb m łodej dziew czyny. N ieznajom y u w a ża to za fa k t potw ierdzający jego ocenę życia, w skazujący na darem ność
— 66 —
ludzkich wysiłków . P rzeko n u je W acław a: „Słuchaj, to są d la ciebie, d la nas głosy wieszcze’'. W acław z „litości ch rześcijańskiej” ulega N ieznajo m em u, ale cała ta scena kończy się znaczącym głosem księdza, k tó ry
m odli się n ad grobem : „Ex ore in fa n tiu m — u t d estru as inim icum ” (Ustam i niem ow ląt pokonaj nieprzyjaciela). D idaskalia u w y p u k lają sym bolikę sceny: słońce wschodzi.
G arczyński nie apoteozuje narodu, pokazuje b ohatera, k tó ry nie spro sta w ym aganiom historii, ale nie podw aża poeta sensu w alki, koniecz ności czynu patriotycznego.
P r z y p i s y
1 S. Tarnowski, Stefana Garczyńskiego «Wacław» i drobne poezje. „Przegląd Polski” 1872 (VI) z. 9, s. 188.
* A. Mickiewicz, Przedm ow a w: Stefan Garczyński, W acława dzieje. W arszawa 1973, PIW, s. 13.
8 Wszystkie cytaty tekstu z wydania: S. Garczyński, Wacława dzieje. Ed. cit. 4 Tekst apokryfu Przepowiednia Wernyhory cytuję z przedruku w : Lucjan Sie- mieński Trzy wierzby. Paryż 1841, s. 103 -104.
5 W. Kubacki, A r cydram at Mickiewicza, Studia nad III częścią Dziadów. Kra ków 1951, s. 100 - 101.
6 S. Goszczyński, Powstanie Pola ków w: A. Zieliński, Poezja powstania listopa
dowego. Wrocław 1971, s. 90.
7 Biblia to jest Księgi Starego i Nowego Testamentu z łacińskiego na ję z y k pol ski przełożona przez D. J. Wujka. Warszawa I960, s. 278 - 281.