16 4
Zadania metaforologii
Methaphorae motor, conceptus stator
N a początku Die Lesbarkeit der Welt, jednej z najgłośniejszych książek H ansa B lum enberga, p ad a ją p y tan ia prow adzące m yśl, w ażne do zrozum ienia jego m eto dy1. W ariację pytania K antow skiego - „co chcieliśm y w iedzieć?” - n ajp ierw kie
ruje B lum enberg k u przeszłości, a n astęp n ie poszerza o pytanie dotyczące przy j
m ow anych założeń: „czego m ogliśm y się spodziew ać?”2. Oba p y tan ia w skazują na zadania, któ ry m p ow inna sprostać m etaforologia. N ależy do niej bow iem docieka
nie, jak ludzie niegdyś orientow ali się w świecie, by lepiej zrozum ieć, w jaki spo
sób o rientujem y się w n im obecnie. N iniejszy tekst p róbuje przybliżyć główne w ątki m etaforologii - m etody filozoficznej rozw iniętej przez H ansa B lum enberga. N a rzędzia w ypracow ane w jej ram ach, w sparte refleksją antropologiczną, pozwoliły zwrócić uwagę na pozateoretyczne funkcje wiedzy, w skazując jej pragm atyczne uw arunkow ania oraz zaskakujące poznaw czo im plikacje.
M etaforologia to rodzaj fenom enologii h isto rii, której celem jest rozpoznanie podstaw ow ych form poznaw czych um ożliw iających sposoby o rien tacji w świecie.
1 P y tan ia pojaw iły się już we w cześniejszych pism ach, m iędzy in n y m i w odczycie pośw ięconym filozofii E. C assirera wygłoszonym w 1974 roku na uniw ersytecie w H eid elb erg u z okazji p rzy zn an ia B lum enbergow i nagrody im . K uno Fischera.
Czym było to, co c h c i e l i ś m y w iedzieć? a nie c h c e m y jak w polskim przekładzie w Pamięci Ernsta Cassirera, w: Rzeczywistości w których żyjemy, przel. W. L ip n ik , O ficyna N aukow a, W arszaw a 1997, s. 155.
2 H. B lum enberg Die Lesbarkeit der Welt, S u h rk am p , F ra n k fu rt am M ain 1986 (1981), s. 9 („Was w ar es, w as w ir w issen wollten?; W as w ar es, was w ir erhoffen d u rften ? ”).
In teresu ją ją dzieje filozofii, a także nau k , m ity oraz lite ra tu ra jako zapisy sposo
bów orientow ania się w świecie jako „całości”.
W spólna dla tradycji filozoficznej pozostaje potrzeba zdobycia orientacji, a dzie
lą ją, poza różnym i stanow iskam i, granice epok, w których teorie na te m at „cało
ści” i „szczegółów” są uw ięzione jak owady w b urszty n ie. Z pow odu zajm ow ania się h isto rią B lum enberg połączył m etaforologię z te o rią recepcji oraz koncepcją progów epokow ych (Epochenschwelle)3. Pozwoliło to na u n ik n ię cie błędów filozofii (i teologii) dziejów, z których różnym i form am i zm ierzył się już w swoim pierw szym dziele Die Legitimitat der N euzeit (Prawowitość epoki now ożytnej4) w 1966 roku. Stosując teorię recepcji przeciw su bstancjalizującej h isto rię „wpływ ologii”5 („teorii w pływów”, fingującej p oruszanie się pozn an ia z przeszłości k u przyszło
ści zam iast - jak w te o rii recepcji - zawsze w k ie ru n k u przeszłości, zgodnie z k ie
ru n k ie m o d bierania tradycji) i rozpoznając „progi epokow e”, postaw ił zaporę teo
retyczną przeciw zakusom historiozofii. Jak rzeki bąd ź góry „progi” dzielą h isto
H. B lum enberg Epochenschwelle und Rezeption, w: „P hilosophische R u n d sc h a u ”, 6, T u b in g e n 1958, s. 94-120.
Legitim itat przek ład am jako praw ow itość, podążając za dobrze u zasad n io n ą sugestią tran sla to rsk ą T adeusza Z atorskiego. Jednym z głów nych problem ów sporu
z K. L ow ithem , C. S chm ittem i w ielom a in n y m i oskarżycielam i now ożytności jest praw ow ite jej pochodzenie, a nie „b ęk arcie”, co su g eru ją użycia pojęcia
m etaforycznego sekularyzacji (zob. S. K lem czak Ordo temporis. Sekularyzacja jako kategoria historiozoficzna, w: „S tu d ia R eligiologica” z. 40, red. J. D rab in a,
W ydaw nictw o U niw ersytetu Jagiellońskiego, K raków 2007, s. 171-216). Pojaw iające się w dziele B lum enberga tem a ty teologicznego absolutyzm u, od którego odwraca się N ow ożytność, oraz teoretycznej ciekaw ości pojętej jako siła poznaw cza są próbą uzasad n ien ia konieczności p rzejścia progu epokowego. Poszukiw anie nowych sposobów o rien tacji w świecie na sk u te k nieplanow anego k ru sz en ia się elem entów starego „obrazu św iata” w ym uszały odkrycia, rozwój now ożytnych n a u k w im ię zw iększenia poczucia bezpieczeństw a.
N ieprecyzyjne określenie łatw o ulega m etaforyzacji gdy „rozciągniem y” któryś z „wpływów” w czasie, poza bezpośrednie, m iędzyludzkie zw iązki, gdzie w ystępują.
Teoria „wpływów” zastosow ana do b a d an ia dziejów łatwo „ o d n ajd u je ” relacje o ch arak terze historiozoficznym . U m ieszcza isto tn e treści w przeszłości poza analizow anym dziełem lub autorem . „Teoria wpływ ów ” kładzie n acisk na jakoby sam o istn ą aktyw ność pro b lem u , tek stu lub n iekiedy au to ra oddziaływ ającego p o śm iertn ie na ubezw łasnow olnionego, biernego odbiorcę, na d o d a te k np. żyjącego w innej epoce. W ten sposób zw olennicy „w pływ ologii” - w yróżniający jakąś siłę, myśl, postać etc. d ziałającą na in n e w przyszłości - w prow adzają w ątki
m etafizyczne. Inaczej zw olennicy teorii recepcji, któ ra um ożliw ia śledzenie au to rsk ich odkształceń m yśli filozoficznej, tradycji literackiej lub m uzycznej.
B lum enberg był jednym z założycieli g ru p y badaw czej „P oetik u n d H e rm en e u tik ”.
W jej gronie teoria recepcji, podobnie jak progów epokow ych, została rozw inięta m .in. przez H.-R. Jaussa i W. Isera. R ecepcja zw raca się ku „an tro p o lo g ii” lektury, a nie ku „filozofii dziejów ”, jak czyni to „w pływologia”.
3
4
5
16 5
99 1
ryczne obszary g ran icam i now ych zn a cz eń 6. G ranice epok, rzecz jasna, n ie od
dzielają szczelnie w yróżnionych z pom ocą m etaforologii obszarów. Jed n ak m im o nieprzerw anej translatio, w d o k u m e n tac h podróży m ożna odnaleźć nie tylko nowe stem ple, ale również niesprow adzalne do p o przednich epok inne perspektywy, które pojaw iły się po ich przekroczeniu.
N ajbardziej pow szechnym sposobem o rien tacji jest przekazyw ane z pokolenia na pokolenie m yślenie m ityczne7. D o o rien tacji w świecie ludzie używ ają również pojęć oraz złożonych z n ic h teorii, a także korzystają z coraz solidniejszej wiedzy pogłębianej w raz z rozw ojem now ożytnych nauk. M etaforologia przygląda się tym w szystkim sposobom poznaw ania św iata, poszukując dotychczas nierozpoznanych przedkategorialnych form.
K ant uważał, że kategorie „obsługują” pojęcia opisowe, tzn. określają ich d zia
łanie. N ato m iast B lum enberg, p rzede w szystkim w ram ach m etaforologii, poszu
kiwał apriorycznych „niezm ienników ”, które „obsługują” zarówno pojęcia, jak i teo
rie. Te „n iez m ie n n ik i” nie należą jednak, jak u K anta, do pozahistorycznego wy
posażenia p o d m io tu , lecz jako „m etafory a b so lu tn e” n arzu cają dom inujące wy
obrażenia, które dzięki swojej sile „obrazow ania” w ygrały w procesie historycznej selekcji. M etaforologia jako teoria „m etafor ab so lu tn y c h ” (absolute Metapher) p o zwala rozciągnąć poznanie na rozm aite obszary badaw cze, np. na h isto rię m e n ta l
ności, na h isto rię filozofii, sztuk i n auk. W późniejszych poszukiw aniach Blum en- berga pom ogła ona rów nież opanow ać fu nkcję i teorię m itów jako siostrzanych m etaforom , „obrazow ych” sposobów o rien tacji8. Tak szeroki zasięg m etodycznych
6 P. Seele Philosophie der Epochenschwelle. Augustin zwischen A ntike und M ittelalter, de G ruyter, B erlin 2008, s. 36 i n.
7 M it, podobnie jak m etafora, od początku był dla B lum enberga in teresu jący jako
„m iejsce” pojaw iania się tem atów w ym ykających się odpow iedziom teoretycznym (zob. Mythos und M etaphorik, w: Paradigmen zu einer Metaphorologie, S uh rk am p , F ra n k fu rt am M ain 1998, s. 112 i n., p ierw o d ru k Paradigmen zu einer Metaphorologie, w: „A rchiv fur B egriffsgeschichte”, t. 6, Bouvier, Bonn 1960, s. 7-142).
8 W arto pam iętać, że filozofia H ansa B lum enberga to nie „tylko” m etaforologia. O d lat 70. w jego poszukiw aniach coraz częściej pojaw iały się tem aty antropologiczne, rozw ażania dotyczące h isto rii n auki, funkcji m itu i pojęć. M etaforologia
pozostaw ała jed n a k nad al żyznym obszarem , z którego czerp ał in sp irację do dalszych poszukiw ań filozoficznych, z których należy przede w szystkim w yróżnić teorię niepojęciow ości oraz antropologię fenom enologiczną. Im p o n u jąca pozostaje skala zainteresow ań filozofa o raz niesp o ty k an a erudycja, a jego zdeponow ane w M arb ac h archiw um w ciąż kryje kilka tajem nic. L iczy ono p onad 30 000 stron rękopisów oraz zaw iera korespondencję m .in. z K racauerem , Jaussem , Iserem , K oselleckiem , R itterem , R othackerem , G adam erem oraz k ilkudziesięciom a innym i osobam i. D otychczas ukazała się k o respondencja z C. S chm ittem . Po śm ierci B lum enberga w 1996 roku w ydaw nictw o S u h rk am p wydało kilka książek złożonych z w cześniej opublikow anych artykułów , nieopublikow anych a przygotow anych do d ru k u tekstów, odnalezionych fragm entów , n o tate k do w ykładów - m .in. Die Vollzahligkeit der Sterne (1997), Die Yerfuhrbarkeit des Philosophen (2000), Asthetische
poszukiw ań był m ożliw y dzięki w szechstronnem u w ykorzystaniu p o tencjału tkw ią
cego w w yróżnionym typie m etafory.
U cieczka od m etafor w ydaje się niem ożliw a, gdyż niem ożliw y jest język złożo
ny z sam ych pojęć „jasnych i w yraźnych”9. Podstaw ow ą tru d n o śc ią w aplik acji k artezjańskiej „m etody” uściślającej term in o lo g ię jest czas, k tó ry nie pozw ala na osiąganie konsen su su teoretycznego, pozostaje więc do uzgodnienia jego retorycz
ny substytut. A „retoryka m a do czynienia nie z faktam i, lecz z oczekiw aniam i” 10.
K onsensus retoryczny osiąga się stosunkow o szybko, n ato m iast m etodyczny- naukowy, ze w zględu na niew yobrażoną złożoność św iata, w ym aga n ieprzew idy
w alnej ilości czasu, którego jako społeczność badaczy, a tym b ardziej indyw idua nie mamy. B lum enberg poszukiw ał sposobu zrozum ienia i poznaw czego w ykorzy
stania tak pow szechnej p rak ty k i m etaforyzacji; starał się określić założenia u p ra w om ocniające m etaforę w języku filozoficznym 11. N ie był oczywiście pierw szym m yślicielem , k tó ry zajął się m etaforam i. P rzyglądali się im przedstaw iciele róż
nych tradycji, od A rystotelesa po R icreura12. Radykalne metafory E rn sta C assirera,
und metaphorologische Schriften (2001), Z u den Sachen und zuruck (2002), Theorie der Unbegrifflichkeit (2007), Goethe zum Beispiel (2009), Geistesgeschichte der Technik (2009), Theorie der Lebenswelt (2010) Quellen, Strome, Eisberge - Beobachtungen an Metaphern (2012). A rchiw um w M arbach zawiera także pryw atną bibliotekę Blum enberga, w której m ożna odnaleźć m arginalia. D ysponuje taśm am i m agnetofonow ymi i nielicznym i n agraniam i radiow ymi. W M arbach znajduje się również kolekcja zdjęć zebranych przez B lum enberga, której fragm ent m ożna zobaczyć w zbiorze artykułów Ideengeschichte der Bildwissenschaft, hrsg. J. Probst, J. Ph. K lenner, Suhrkam p, F ra n k fu rt am M ain 2009, s. 28-32. Co interesujące, dzieło B lum enberga pociąga nie tylko filozofów, literaturoznaw ców , historyków n auki czy teologów. W 2011 roku Sibylle L ew itscharoff opublikow ała powieść Blumenberg (Suhrkam p) o p a rtą na m otyw ach z biografii filozofa. Z kolei w 1997 roku pow stał utw ór orkiestrow y Lucii R onchetti zainspirow any książką B lum enberga Schiffbruch m it Zuschauer. To tylko niektóre ślady poruszeń wywołanych dziełem i życiem H ansa B lum enberga, które popychają recepcję jego myśli w k ieru n k u jej „poetyzacji”.
9 Zob. H. B lum enberg Paradigmen..., s. 7 i n.
10 H. B lum enberg O aktualności retoryki w wymiarze antropologicznym, w: Rzeczywistości, w których żyjemy, przeł. W. L ip n ik , O ficyna N aukow a, W arszaw a 1997, s. 122.
11 H. B lum enberg P a ra d ig m e n ., s. 10.
12 W archiw um w M a rb ach z n ajd u je się rów nież krótka, pochodząca z początku lat 90.
ko respondencja m iędzy R icreurem i B lum enbergiem . N ie dotyczy ona jednak tem atu m etafory, m im o ze obaj pośw ięcili jej w iele uwagi. F ran cu sk i filozof zap raszał em erytow anego już wówczas B lum enberga do u d ziału w kongresie pośw ięconym problem ow i sekularyzacji. B lum enberg odm ów ił u działu, gdyż nie zajm ow ał się tym tem atem od n iem al 30 lat. Jego pierw sza książka Die Legitimitat der Neuzeit (Praw ow itość epoki now ożytnej) stanow i cezurę w rozu m ien iu zag ad n ien ia, por. A. F ragio Nuevos paradigmas de analisis de la obra de Blumenberg, w:
Hans Blumenberg, nuovi paradigmi d ’analisi, a cu ra di A. Fragio, D. G iordano, A racne,
Rzym 2010, s. 29.
16 7
89 1
root metaphors S tephena C. P eppera, generative metaphors M axa Blacka czy meta- phores vives Paula Ricreura to tylko n iektóre z najw azniejszych X X-w iecznych p ro p ozycji13. Pom ysł B lum enberga nie ograniczał się jed n ak do sam ego b ad a n ia m e
tafor. W o d ró żn ien iu od poszukiw ań w cześniejszych oraz od w spółczesnych - ko- gnityw istycznych - ujęć m etafory B lum enberg śledził h isto rię recepcji „m etafor abso lu tn y ch ” jako szczególnej „osnowy” w zm iennej tk a n in ie h isto rii. Owa „sta
ła ” przejm ow ana w kolejnych, często n ie in te n cjo n a ln y ch recepcjach pozw ala m u połączyć to, co dane „w św iadom ości”, z tym , co historyczne, w n arzędzie episte- m ologiczne. S tąd w ynika niezw ykła rozpiętość pola badaw czego m etaforologii um ożliw iająca analizę zm iany horyzontów sensu.
W dziejach m yśli europejskiej B lum enberg w yróżniał m etafory „ab so lu tn e”
jako obrazy „rządzące” w yobraźnią, które u stanaw iają p rze słan k i w ielu podstaw o
wych, o rien tu jący ch p rzek o n ań . S tarał się rozpoznać ich znaczenie retoryczne, pragm atyczne i antropologiczne zarazem , podkreślając stym ulującą rolę w tw o
rze n iu założeń orien tu jący ch w świecie, na przy k ład przez w spółkonstrukcję „ob
razu św iata” 14.
M etafory m ogą w języku spełniać różne (np. retoryczne) funkcje albo też są
„przed p o lem ” pojęć filozoficznych, które w razie p otrzeby m ogą zastąpić. Jednak nie w szystkie m etafory m ożna zastąpić pojęciam i. Te ostatnie n ie są wszakże w sta
nie sprostać ta k im „p rzed m io to m ” ja k ” „ n a tu ra ”, „życie”, „dobro” czy też „rze
czyw istość” lub p am ięć15. B lum enberg nazyw ał „ab so lu tn y m i” w łaśnie te m etafo
13 Por. Vorwort: „F iguratives W issen”, w: Worterbuch der philosophischen Metaphern, H rsg. R. K onersm ann, W BG, D a rm sta d t 2008, s. 12.
14 „O brazem św iata” B lum enberg nazywa takie ujęcie rzeczyw istości, w której człow iek rozum ie sam ego siebie, kieruje sw oim i ocenam i, u stala swoje cele praktyczne. „C hw yta” w łasne m ożliwości i konieczności, p ro jek tu je się przez swoje isto tn e potrzeby, stąd „obraz św iata” m a siłę praktyczną. Inaczej m ówiąc, „obraz św iata” zaw iera atry b u t sensu, jest nacechow any an tro p o cen try czn ie i dąży do jedyności, pozw alając na sytuow anie się człow ieka w „znaczącym ” przezeń świecie.
N a to m ia st przez „m odele św iata”, z których pierw szy skonstruow ał K opernik, B lum enberg ro zu m iał całościow e przedstaw ienie rzeczyw istości em pirycznej uzyskiw ane stopniow o w ram a ch n a u k przyrodniczych, uw zględniające zm ienną w spólność ich tw ierdzeń. M odele są pozbaw ione w ątków antropologicznych i sensotw órczych: H. B lum enberg Weltbilder und Weltmodelle, w: „N ach rich ten der G iessener H och sch u lg esellsch aft”, t. XXX, G ieaen 1961, s. 67-75.
15 „O swojej pam ięci m yślim y m etaforam i - nie po trafim y inaczej. P lato n w yobrażał sobie pam ięć jako tabliczkę woskową zachow ującą odciski naszych doznań - stąd pochodzi «im presja» i «pozostaw ianie śladu». Późniejsi filozofowie szanow ali tę m etaforę pism a, chociaż za każdym nowym w ynalazkiem uzyskiw ała ona in n y wyraz: tabliczka woskowa zastąp iła p a p iru s i pergam in, w spom nienia były zapisane w kodeksach i książkach. In n e m etafory czyniły z pam ięci m agazyn już to
inform acji, jak bib lio tek a b ąd ź archiw um , już to dóbr, jak Pienice sklepowe i składy. [...] Potem ślad w teoriach pam ięci o dciskają także fotografia (1877) i film (1895). [...] Pam ięć m iała stać się jeszcze hologram em , a w końcu kom puterem .
ry, których nie sposób zastąpić p o ję cia m i16. P odobne kłopoty spraw iają kategorie takie, jak „ istn ie n ie ”, „św iadom ość”, „św iat”, „życie”, „czas”, „Bóg” oraz wiele innych, które m etaforycznie określam y jako „kluczow e” . O dniesienie do desygno
w anych „przedm iotów ” jest tu niew yraźne i niejasne, a czasam i wręcz niem o żli
we. W ynika to z sam ej n a tu ry abstrakcyjnych pojęć (od abstracta jako quidquid credat intellectus de rei veritate), w tym w ypadku jednak bardziej z n a tu ry „przed
m iotów ”, które p ró b u ją „uchw ycić” .
Tam , gdzie m am y do czynienia z „pojęciam i h o ry zo n ta ln y m i”, k tóre tworzą ram y pozostałych pojęć oraz teorii, z konieczności częściej sięgam y do arsenału m etafor. Z akorzenione w tradycji, gotowe do użycia m etafory okazują się n ader skutecznym narzęd ziem „p o sk ra m ia n ia” tem atów o najw iększym sto p n iu ogólno
ści lub wyjątkowej złożoności. M etafora nie desygnuje p rze d m io tu w prost, lecz
„krąży” wokół niego, w skazując na prześw iadczenia p o d m io tu o dan y m p rze d m iocie. K iedy m ów im y „życie ludzkie to żegluga”, m am y do czynienia z relacją charakterystyczną dla metafory: pojęcie A (życie) to (jest) pojęcie B (żegluga). Jedno pojęcie dookreśla drugie, tw orząc obraz m orskiej podróży. N ie desygnuje więc ono „p rz ed m io tu ”, takiego jak „życie”, lecz tw orzy nowy obrazowy zw iązek z n a
czeniowy zastępujący pojęcie. W te n sposób pow stał sugestyw ny „opis” nieuchw yt
nego w p ełn i „zjaw iska”, ludzkiego istn ien ia. S pełnia on swoją funkcję, m im o że życie nie jest żeglugą, p odobnie jak świat nie jest księgą, a praw da św iatłem . C e
chą m etafor jest odstępstw o od intentio recta w k ie ru n k u prag m aty k i obejm ującej
„prak ty czn y ” sposób odnoszenia się człow ieka do tem atu . C harakterystycznym sk ład n ik iem m etafor absolutnych są elem enty potocznych (przedteoretycznych) w yobrażeń, zw iązane z prag m aty k ą życia.
W z ro z u m ien iu , na czym polega pom ysł m etaforologii, p rzy d a tn e m oże się okazać rozróżnienie suppositio i praesuppositio. Suppositio, jako podstaw ienie, ozna
N iezależnie jed n a k od zm ian, jakie zaszły w okresie m iędzy tabliczką woskową a tw ardym dyskiem , nasze m yślenie o p am ięci porusza się w ciąż ściśle w zdłuż linii w yznaczanych przez metafory. W szystkie one o rien tu ją na konserw ow anie, przechow yw anie, rejestrow anie. M etafory pam ięci są z n a tu ry k o n strukcjam i m uzealnym i. P rzedstaw iają pam ięć jako zdolność do przechow yw ania - najlepiej w stanie n ienaruszonym i w szystkiego. I w łaśnie fakt, że w ydaje się to całkiem logiczne, stanow i problem . Pam ięć bow iem zostaje zdom inow ana przez z a p o m n i e n i e”, D. D raaism a Księga zapominania, przeł. R. Pucek, A letheia, W arszaw a 2012 s. 8.
16 A nselm H averkam p pró b u je określić m iejsce koncepcji metafory absolutnej B lum enberga na tle h isto rii d eb aty na tem at m etafor, Metapher. Die A sthetik in der Rhetorik, W ilhelm F ink, M u n ch en 2007, s.19 i n; M etafory ab solutne B lum enberga zostały rów nież w yróżnione w haśle Metapher, w: „H isto risch es W o rte rb u ch der R h e to rik ”, H rsg. G. Veding, Bd. 5, N iem eyer, T u b in g e n 2001, s. 1166 (1099-1183) o raz przez S. W illera Metapher/metaphorisch, w: ”A sth etisch e G ru n d b eg riffe”, Hrsg.
K. Barck, Bd. 7, M etzler, S tu ttg a rt 2005, s. 138 i n. Jednym z najw ażniejszych przykładów recepcji m etaforologii jest słow nik m etafo r filozoficznych Worterbuch derphilosophischen Metaphern, H rsg. von R. K onersm ann, W BG, D a rm sta d t 2008.
69 1
17 0
cza tu ta j fu nkcję pojęciow ą. Pojęcia oddelegow ane w zastępstw ie rzeczy: „oddają”
je i „ re p re z e n tu ją ” . M ożem y rów nież podstaw iać jedne pojęcia w m iejsce innych.
N ato m iast praesuppositio, pojęte jako p rzed-podstaw ienie, odnosi się do „obsza
rów ”, z których w yłaniają się pojęcia (Vorfeld der Begriffsbildung). W szakże pojęcia nie bio rą się z p różni, co na przykładzie h isto rii greckich pojęć filozoficznych przy
bliżył B runo Snell w Der Weg zum Denken und zur Wahrheit, Studien zur fruhgriechi- schen Sprache. W m etaforologii jednak nie chodzi o b ad a n ie „pierw ocin”, lecz o kry
tykę języka, odsłonięcie „m ec h an iz m u ” tw orzenia pojęć teoretycznych i przegląd ich zn a cz eń 17. W yróżnione przez B lum enberga w ram a ch m etaforologii „m etafo
ry ab so lu tn e” są traktow ane tak, jakby stanow iły praesuppositio dla znaczeń n ie k tó rych pojęć i teorii.
Z astępując podstaw owe pojęcia, „m etafory a b so lu tn e” chw ytają w swoje n ie dokładne, lecz silne retorycznie objęcia najw ażniejsze „tem aty ” nie tylko filozo
ficznych rozw ażań. U jm ują je w form ie „przystępnych” obrazów, k tóre czerpią moc z „sam o-zrozum iałych” związków ze „św iatem życia”: „niew idocznym ” z pow odu codziennych naw ykow ych p rak ty k św iatem w szystkich lu d zk ich działań. W ten sposób p oddane refleksji jedno z „narzędzi” poznania w skazuje zarówno na związki p o d m io tu z przed m io tem , jak i na zw iązki p o d m io tu z treścią dośw iadczenia.
H ans B lum enberg w szczegółowych analizach pokazyw ał, jak metafora absolut
na n ie jed n o k ro tn ie decyduje o p la n ie prow adzonych poszukiw ań; krystalizując pojęcia, sprzyja zjednoczeniu d eterm in u ją cy c h w yobraźnię założeń, a także n a rzu cając obraz w yjaśniający, zapew nia poczucie o rien tacji. Za p o śred n ic tw em m etaforologii B lu m en b erg odkryw ał epistem ologiczne zn aczenie m etafor abso
lu tn y c h dla naszego ro zu m ien ia świata. Z naczenie to jest pow ażniejsze, n iż m oż
na by przypuszczać, gdyż często decyduje nie tylko o kształcie teorii, lecz o całej ich historycznej sekw encji, n adając to n prow adzonym debatom .
P rzykładem „m etafory a b s o lu tn e j” jest om ów iony w Die Lesbarkeit der Welt (Czytelność świata) obraz „świata jako księgi”, („świat jest księgą”). K iedy w 2001 ro k u pow stał szkic sekw encji ludzkiego genom u, gazety donosiły, że „odczytano pierw sze litery alfabetu człow ieka” . Takie sform ułow anie, jak rów nież in n e jego w arianty, jak choćby „kod genetyczny”, czerpią ze starej m etafory, a także w p ro w adzają n iek tó re ze starych zało żeń 18.
G dy pojaw iła się w pow szechnym użyciu, m iędzy in n y m i przyw ołana przez A ugustyna (Enarratio in Psalinum XLV 6-7), m etafora „świata jako księgi”, szybko ulegała przeobrażeniom . W trad y c ji chrześcijańskiej przy b rała postać ro zu m ie
nia „św iata” jako księgi Boga, w spółtw orząc zw iązek świat - Logos. Z tego w spól
nego pn ia wyrosły pochodne m etafory, oparte na obrazie księgi życia ludzkiego, w której w szystko zostało zapisane po to, by później ktoś m ógł to odczytać. Świat jako całość stał się tek stem , p odobnie jak jego poszczególne elem enty, w których
17 Por. H. B lum enberg Paradigmen..., s. 23 i n.
18 Por. H. B lum enberg Die L e s b a r k e it., s. 402.
odbija się tekst świata. Omnium mundi creatura / Quasi liber et pictura / Nobis est et speculum19 .W now ożytności m etafora św iata jako księgi uległa kolejn em u odkształ
ceniu, które spraw iło, że świat zaczęto pojm ow ać jako „księgę n a tu ry ” . Z m iana k sz tałtu m etafory była spowodowana p rze k ra cza n ie m „progu epokow ego”, a wy
łaniający się nowy „obraz św iata” został uchw ycony w kolejnej recepcji m etafory absolutnej. Co praw da m etafora „księgi n a tu ry ” znana była już w średniow ieczu, została jed n ak zm odyfikow ana w sław nym passusie G alileusza, ujm ującym świat słów jako lab iry n t. Jak sądził Galileusz:
filozofia zaw arta jest w tej przeogrom nej księdze, k tó rą ciągle m am y o tw artą przed ocza
m i, jednakże nie m ożem y jej pojąć, jeśli w pierw nie pozna się języka, nie pozna liter, w których została ona napisana. A księga ta została n ap isan a w języku m atem aty k i, i jej literam i są trójkąty, koła i in n e figury geom etryczne; bez tych środków niem ożliw e jest d la człow ieka zrozum ienie słowa w niej zapisanego; bez n ich u działem człow ieka jest próżne błąkanie się po labiry n cie.20
W te n sposób - jak przekonyw ał G alileusz, m odyfikując stary obraz - posługując się językiem m a tem aty k i Bóg n ap isał „księgę n a tu ry ”. Tym sam ym obszar debaty na długo w yznaczyła koncepcja dw óch ksiąg, która sprzyjała rozwojowi n au k p rzy
rodniczych21. Pozw alała ona zachować poczucie zrozum iałości (czytelności) świa
ta, a p rzy tym n ad a l zakładała uprzyw ilejow ane m iejsce człowieka. Rozwój n au k i kolejne koncepcje filozoficzne „uw spółcześniały” daw ną m etaforę „świata jako księgi”, a dzisiejsze jej w ersje przem ycają n iek tó re z daw nych założeń. W szystkie stare i nowe w aria n ty dok o n u ją daleko idącej in te rp re ta c ji św iata. A rcheologia znaczeń oraz analiza kolejnych recepcji (tej i w ielu innych m etafor absolutnych), ukazała zadziw iającą żywotność „obrazów ” księgi, te k stu , rozdziałów , liter, szy
fru, ko d u i pochodnych. U dało się dzięki te m u lepiej rozpoznać założenia zw iąza
ne z w yobrażeniam i p o p rze d n ich epok, przenoszone do now oczesności za pom ocą m etafor.
19 A lan z L ille za H. B lum enberg Die Lesbarkeit. , s. 51.
20 G. G alilei Waga probiercza, przeł. T. Sierotow icz, Biblos, K raków 2009, s. 55.
21 „Obok praw dy objaw ienia staje się teraz sw oista i pierw otna, sam odzielna praw da przyrody. Praw da ta d a n a jest nam nie w słowie Boga, lecz w jego dziele, o p iera się nie na św iadectw ie Pism a czy Tradycji, lecz rozpościera się w każdej chw ili przed naszym i oczam i. C zytelna jest w szakże tylko dla tego, kto um ie uchw ycić lub odgadnąć c h ara k te r pism a, w którym się ono wyraża. N ie m ożna u brać jej w same tylko słowa; jedynego odpow iedniego dla niej w yrazu szukać trzeba w tw orach m atem atycznych, w figurach i liczbach. W nich jed n ak i przez nie p rezen tu je się ona w form ie skończonej, spójnie i bez luk, przejrzyście i jasno. Takiej jasności i przejrzystości, takiej jednoznaczności O bjaw ienie nigdy nie zdoła osiągnąć s ł o w e m, słowo jako takie pozostaje bow iem zawsze m igotliw e i w ieloznaczne oraz dopuszcza różnorakie w ykładnie. Jego zro zu m ien ie i in te rp reta cja to dzieło ludzkie, a tym sam ym z konieczności dzieło u ło m n e” pisał, k o m en tu jąc znaczenie odkrycia G alileusza, E rn st C assirer w: Filozofia Oświecenia, przeł. T. Z ato rsk i, W ydawnictw a
U n iw ersytetu W arszaw skiego, W arszaw a 2010, s. 38-39.
17 1
17 2
K om entując Lesbarkeit der Welt, n iem ieck i h istoryk K arl Schlogel trafn ie za
uważył, że w m etaforze świata jako księgi „świat spraw ia w rażenie zam ienionego w jeden w ielki te k st” . O dnosząc się do recepcji stu d iu m B lum enberga w skazuje, że:
z Czytelności świata przyjęta została tylko form a, nie zaś treść. W szak aby poznać świat, należy wyzbyć się wygodnej ilu zji, jakoby był on jednym w ielkim tekstem , któ ry m ożna łatwo rozszyfrować. Ale przecież krajobrazy czy m iasta nie są tekstam i. T eksty m ożna czytać, zaś do m iasta trzeba w ejść i się rozejrzeć.
M iejsc nie d a się przeczytać, trzeba je odw iedzić i „obejść”.22
M ówiąc o geografii połączonej z h isto rią, Schlogel p o dkreśla nieprzystaw al- ność św iata i te k stu („rzeczyw istości i języka”) - jest to jeden z głów nych tem atów poszukiw ań B lum enberga uchw ytny w założeniu „czytelności” . Przybliżając h i
storię m etafory „św iata jako księgi”, B lum enberg uzm ysław ia niepraw om ocność niektórych założeń, jakie tow arzyszą licznym naw iązaniom do tego obrazu. O d krywa jed n ak zarazem ich siłę i „n ieu ch ro n n o ść”, gdyż tru d n o uniew ażnić długą i ta k pow szechną tradycję, p odobnie jak naiw nością byłoby sądzić, że łatwo m oż
na się uwolnić od m yślenia m itycznego. W cześniejsze naw iązania do obrazu „świata jako księgi” (starożytne, średniow ieczne czy też w czesnonow ożytne) m ożem y zro
zum ieć, znając założenia, kontek sty ówczesnej wiedzy. Z astanaw iające jest jednak pytanie o to, co upraw om ocnia fu nkcję tej m etafory w deb atach now oczesnych.
M etafora „świata jako księgi” (w swoich licznych w ariantach) pow raca w rozm a
itych postaciach, m im o że w spółczesne n a u k i i „krytyczna” filozofia w ydawały się odporne na zam ierzchłe w yobrażenia. Z ad an iem m etaforologii jest p o d d an ie k r y t y c z n e m u nam ysłow i owych często spotykanych p rak ty k posługiw ania się m e
taforam i jako „niew in n y m i” śro d k am i „u zu p ełn iający m i” lu b „tylko” u za sa d n ia
jącym i pozn an ie pojęciowe.
Z nane stw ierdzenie B lum enberga, że „pom iędzy k siążkam i a rzeczyw istością pan u je starożytna w rogość”, w skazuje na tru d n o śc i w u jm ow aniu „rzeczyw isto
ści” za p o średnictw em „tekstów ”23. M etafora „świata jako księgi” utrw aliła się w h isto rii debat do tego stopnia, że zdom inow ała in n e m etaforyczne obrazy „świa
ta ” . N ie znaczy to, że są one niew ażne albo że nie m ają n am nic do pow iedzenia.
N a przy k ład A lexander D em a n d t sądzi, że w szystkie pojaw iające się w h isto rii m etafory „ g ru n tu ” w skazują na kosm ologiczne pojęcie obrazu świata i czasu. Z ko
22 K. Schlogel W przestrzeni czas czytamy, przeł. I. D rozdow ska, Ł. M usiał,
W ydaw nictw o Poznańskie, Poznań 2009, s. 21. Podobnie podkreśla różnicę m iędzy dostępnym nam tekstem a niedosięgłym m iejscem życia, jakim jest opisane przez k ro n ik arz a M o n tp e llier w 1768 roku. R. D a rn to n Mieszczanin porządkuje swój świat.
Miasto jako tekst, w: Wielka masakra kotów i inne epizody francuskiej historii kulturowej, przeł. D. Guzow ska, Państwow e W ydaw nictw o N aukow e, W arszaw a 2012,
s. 127-167.
23 „Zw ischen B uchern u n d W irk lich k e it ist eine alte F ein d sc h aft g esetzt”, w: Die Lesbarkeit der Welt, S u h rk a m p , F ra n k fu rt am M ain 1986, s. 17.
lei m itologiczne obrazy, takie jak „O lbrzym św iata” (Weltenriese) i „drzewo św iata”
(Weltenbaum), poprzedzają pojm ow anie koncepcji państw a i dziejów. Także m e ta
fora poran k a czasu świata p rzem ien iła się w w iodącą m etaforę politycznych r u chów zw iązanych z p rzeb u d zen iem lub odnową. P latońskie w yobrażenie ro k u świa
ta (Weltenjahr) stanow i kosm ologiczne przeciw ieństw o podjętej przez Spenglera próby w ew nętrznego ustru k tu ry zo w an ia wysoko rozw iniętych k u ltu r zgodnie z po ram i roku. S potykana u presokratyków m etafora drogi przez świat (Weltenweg) oraz n u r tu czasów (Zeitenstrom) leżą u źródeł ta k ich określeń jak bieg i upływ dziejów, a naw et koncepcji procesu historycznego. H om erycki „okręt św iata” jest p o p rze d n ik ie m „naw y państw ow ej” u H oracego, z kolei ta m etafora daje początek „okrę
tow i kościoła” u C ypriana. M etafora budow li świata stanow i praw zór „m odelu”
bazy i nadbudow y oraz innych m etafor arch itek to n icz n y ch zw iązanych z syste
m a m i społecznym i. W a rian t późnego pitag o rejsk ieg o w yobrażenia św iata jako w ięzienia pojawia się z kolei u Jaspersa, kiedy m ówi on, że nie m ożem y uciec z h i
storii, n ato m ia st o rien taln a koncepcja św iata jako niebiańskiej p ira m id y jest d a
leką an te n a tk ą Heglow skiego w znoszenia się ducha świata na kolejne stopnie roz
w oju24. C hociaż „przeciążone” z pow odu założeń, w tym w ypadku w yobrażenia są niezastąpione, bow iem „św iat” jako „całość” lub „ogół” nie daje się uchw ycić za pom ocą pojęcia, dlatego potrzeb n y jest zastępczy „obraz”. Je d n ą z przyczyn suk
cesu m etafory księgi, która zdom inow ała inne w yobrażenia św iata, są oczekiwania w sto su n k u do niego. Świat pojęty jako księga m a swojego autora, jest sensowny, h arm o n ijn y i „czytelny” . Z aspokaja roszczenia ludzi, k tórzy m ogą „przeczytać”
tekst św iata, oczywiście po d w arunkiem , że jego au to r nie okaże się malin genie, lub że nie odkryją ap o rii m e ch a n ik i kwantow ej.
*
A utor Die Lesbarkeit der Welt poruszał się rów nolegle na dw óch poziom ach in terpretacyjnych: opow iadając kolejne recepcje w ybranej m etafory absolutnej, jed
nocześnie poddaw ał ją refleksji, któ ra ukazuje jej ukry tą „p ra cę”, w skazując na przyjęte za jej pośrednictw em założenia poznaw cze. N ak ład a się na to jeszcze inna
„dw oistość” w ywołana przez w prow adzone przez B lum enberga pojęcia m etakine- tyki25. A nselm H averkam p podkreśla dw ustopniow ość m etaforologii, któ ra uw i
daczn ia zm ian ę h o ry zo n tó w sen su i p o d p o rzą d k o w a n y ch im z n a cz eń p o jęć26.
M ożem y w yróżnić m etaforologię pierw szego i drugiego stopnia. N a pierw szym sto p n iu m etafory czerpią swoje obrazy ze „świata życia” (Lebenswelt) i łączą się z naszym codziennym dośw iadczeniem . N a d ru g im są już oderw ane i gotowe do
24 A. D e m an d t Znaczenie metafor dla historii, w: Opowiadanie historii, przeł. J. Kałążny, W ydaw nictw o P oznańskie, Poznań 2003, s. 457.
25 H. B lum enberg Paradigmen..., s. 13.
26 Por. A. H averkam p, D. M ende (H rsg.) Metaphorologie. Z u r Praxis von Theorie,
S u h rk am p , F ra n k fu rt am M ain 2009, s. 242 i n.
17 3
17 4
uchw ycenia wyższego stopnia w ytworów lud zk ich , na przy k ład osiągnięć te c h n i
ki. W N ow ożytności uw idocznił się sposób m etaforycznego m ów ienia o świecie, który często odw ołuje się już tylko do w yrafinow anych w ytworów człow ieka, a nie do jego sposobów przeżyw ania codzienności27. To jedna z tych kw estii, która tak niepokoiła E d m u n d a H u sse rla28. Pierwszy i d ru g i sto p ień m etaforologii łączy opis działania k o n k retn y c h m etafor z refleksją n a d sposobam i pow staw ania wiedzy.
W tym u jęciu m etafory w yróżnione jako absolutne, bez w zględu na to, czy w yłoni
ły się ze ś w i a t a ż y c i a , czy też z abstrakcyjnych teorii, są n ad rz ęd n y m i „kon
stru k cjam i”, które zaw iadują ru ch em teorii oraz k o nstytuują ich „intencjonalność”.
M etaforologia pozw ala objaśniać przyczyny zm ian znaczenia pojęć przez w ska
zanie p oprzedzających je, niew ypow iedzianych w prost w yobrażeń, przem ilczanych w te o riach roszczeń oraz oczekiwań. Tym sam ym h isto ria pojęć (Begriffsgeschichte) zyskała zaskakujące u zasad n ien ie teoretyczne. Za spraw ą m etafor absolutnych,
„w ładających” historycznie zm iennym i k o n stru k cjam i ro zu m ien ia świata (meta- k in ety k a), uzyskaliśm y nowe n arzęd zie b ad a n ia sposobów o rien tacji w świecie.
M ożem y rejestrow ać niedopow iedziane znaczenia, które u stalan e niejako „z g óry”, a priori, ulegają historycznym odkształceniom , „sygnalizując” w te n sposób nowe położenie epokowe. P rzykładem jest w spom niane już „rozdw ojenie” ksiąg świata ze w zględu na język jej zapisu prow adzące do autonom izacji księgi natury, a póź
niej n au k p rzyrodniczych29.
O dkrycie fu n k cji „m etafory a b so lu tn e j” i zastosow anie jej jako użytecznego narzędzia poznawczego jest więc głów nym pom ysłem m etaforologicznym , bez k tó rego nie m ożna upraw iać tej m etody. N ależy zatem odróżnić „m etaforologię” od
„m etaforyki” zajm ującej się klasyfikow aniem m etafor oraz b ad a n ie m ich h isto rycznych zn aczeń 30. M etaforykę, któ rą upraw iał E rn st R obert C u rtiu s, w yróżnia
27 Por. tam że, s. 253.
28 E. H usserl Die Krisis der europaischen Wissenschaften und die transzendentale Phanomenologie, red. W. Biem el, M. N ijhoff, H aag 1976, w ydanie 2.
29 N auki hum anistyczne w yłoniły się pod koniec X V III w ieku. Pojawiły się później niż n auki przyrodnicze, które już w tedy święciły pierw sze triu m fy za spraw ą G alileusza, Pascala, K eplera, Boyle’a, N ew tona, L eibniza i w ielu innych badaczy zainteresow anych odczytaniem m atem atyczno-fizycznego języka „księgi n a tu ry ”. O dkryw any na skutek
„przew rotu kopernikańskiego” „chłód św iata” (jego „ n atu raln a ” obojętność) kom pensow any był indyw idualnym dośw iadczaniem dziejowości oraz przez dośw iadczenie estetyczne, które zaczęto pojmować jako ważne elem enty poznawcze (samo-poznawcze). Por. O. M arq u ard O nieodzowności nauk humanistycznych, w: Apologa przypadkowości, przeł. K. K rzem ieniow a, Oficyna N aukow a, W arszawa 1994, s. 100 i n.
O raz O. M arq u ard Opóźniona moralistyka, w: Szczęście w nieszczęściu, przeł.
K. Krzem ieniow a, Oficyna N aukow a, W arszawa 2001, s. 108 i n.
30 M etaforykę połączoną z ele m en tam i m etaforologii m ożna odnaleźć
w poszukiw aniach P. H a d o t (Le Voile d ’Isis, G allim ard , Paris 2004) lub H. W einricha (Knappe Zeit. K unst und Okonomie des befristeten Lebens, C.H . Beck, M u n ch en 2004).
W einrich, p rzeszu k u jąc m etafory czasu, przy okazji analizy Lebenszeit und Weltzeit
jąc ją jako m etodę w ram ach to p ik i historycznej, w tym w ypadku m ożna p o tra k to wać jako dziedzinę pom ocniczą m etaforologii. C u rtiu s pokazał d ziałanie m etody polegającej na b a d a n iu h isto rii m etafor (m etaforyka historyczna) jako fig u r re to rycznych31. D la poszukiw ań B lum enberga, oprócz retoryki, znaczący jest również kon tek st estetyczny zagadnienia.
P osługując się retorycznym pojęciem t o p o s u , C u rtiu s p rze m ien ił go w n a rzędzie w ynajdyw ania dom in u jący ch obrazów zaw ierających n iedopow iedziane p rześw iadczenia32. D zięki te m u zdołał na p rzykładzie dzieł literack ich , teologicz
nych i filozoficznych w yróżnić w ielkie, k ształtujące w yobrażenia obrazy. Ic h n o śnikam i są w łaśnie m etafory33. Teoria lite ra tu ry zalicza je do retoryki, przy czym ich pochodzenie i rozwój przekracza ram y rozw oju lite ra tu ry europejskiej. C ur- tiu s sta ra n n ie udokum entow ał fu nkcję budow ania n a rra c ji na podstaw ie w yróż
nionych literacko obrazów, na przy k ład trak tu jąc y ch k s i ą ż k ę j a k o s y m b o l (świata, natury, człow ieka etc.). Jego analiza pozw ala zaobserw ow ać m iejsca p rze
m ian y m etafory, a także ustalić ch a rak te r p rzeobrażeń przez uchw ycenie zm iany znaczenia. W te n sposób z retoryki w ydobył C u rtiu s m ożliwość to p ik i, któ ra po zwala odsłaniać niew idoczne w analizie pojedynczego dzieła s tru k tu ry zaw iadują
ce łączeniem się dzieł literac k ich , rów nież tekstów filozoficznych w podskórne relacje. S kupiają się one w jednoczących znaczeniach, podstaw ow ych, przenoszo
n ych p rzez m e tafo ry obrazach. Te w zajem ne relacje u w id ac zn iają się dopiero w „długim trw a n iu ”, dlatego też n iek tó re u obecnienia pow tarzającego się t o p o s u C u rtiu s śledzi aż po lite ra tu rę now oczesną. Także w tym p rzy p a d k u nie m am y do czynienia z p ro stą lin e a rn ą h isto rią, lecz raczej z te za u ru se m m etafo r34. M e ta
(Czas życia i czas świata 1989), podkreśla, że B lum enberg był w ielkim czytelnikiem , z którym nie mógł się rów nać żad en in n y filozof. B lum enberg „czytania”
potrzebow ał rów nież jako „ u za sa d n ie n ia ” dla m etaforologii, w yprow adzając
„m etafory a b so lu tn e ” z bogatej i długiej h isto rii ich recepcji.
31 Por. E.R. C u rtiu s Metaforyka, w: Literatura europejska i łacińskie średniowiecze, przeł.
A. Bobrow ski, U niversitas, K raków s. 136-153.
32 Por. E. R aim o n d i L a retorica d ’oggi, il M ulino, Bologna 2002, s. 47.
33 T em at dziejów m etafory absolutnej „św iata jako k sięgi” pojaw ił się u przednio w poszukiw aniach E. R o th ak era zatytułow anych Buch der N atur. B lum enberg korzysta także ze studiów E.R. C u rtiu sa. N a w stępie o d różnia od m etaforologii pio n iersk ie m etaforyczne (rozum iane jako m etodyczne) poszukiw ania, dotyczące toposu „św iata jako k sięgi” podobnie jak „życia jako żeg lu g i”. Z kolei C u rtiu s odsyła do G oethego jako pom ysłodaw cy idei topiki. „Now oczesna nauka o lite ratu rze nie podjęła tego p ro g ram u b ad a ń nad «topiką» czy też metaforyką w lite ratu rze św iatowej, który zarysow ał G o e t h e . ”, s. 310, w: E.R. C u rtiu s Literatura europejska i łacińskie średniowiecze, przeł. A. Borowski, U niversitas, K raków 2005, s. 309-357. Zob. H. B lum enberg Die L e s b a r k e it., s. 14 n. D zieło G oethego było jed n ą z w ażnych in sp irac ji dla B lum enberga, podobnie jak twórczość P. V alery’ego.
34 Por. E. R aim ondi L a r e to r ic a ., s. 47.
17 5
17 6
foryka historyczna polega więc na b a d a n iu obrazów-m etafor, na które pisarze p o woływali się, niejako p rzekazując je sobie naw zajem , tym sam ym współtw orząc
„obraz św iata” . Często także z pom ocą m etafor w chodzili ze sobą w konflikt, gdyż kolejne n astęp u jące po sobie w ariacje m etafory uw yraźniają retoryczny spór, k tó ry n iek ied y jest śladem zm iany ro zu m ien ia świata. M etaforyka C u rtiu sa ró żn i się od p ro jek tu A by’ego W arburga, k tó ry w m itologii poszukiw ał system u p rze d sta
w ień, z czasem p rzekształcanych w figury retoryczne. Tak pow stawał „A tlas M ne- m osyne”, rejestrujący historyczne podróże wyobrażeń, przesunięcia obrazów utrw a
lonych w sztuce i na jej obrzeżach. H an s B lum enberg p isał o B ibliotece W arburga i jej p ro jek tach jako „jedynym w swoim ro d za ju dossier tego, co nie odk ry te”35.
N iew ątpliw ie historyczna topika C u rtiu sa, poszukiw ania W arburga, a w szczegól
ności zw iązana z n im i filozofia E rn sta C assirera dostarczyły B lum enbergow i in spiracji, które m etaforologia łączy z recepcją fenom enologii H u sse rla 36.
*
W o d ró żn ie n iu od m etaforyki h istorycznoliterackiej, m etaforologia jest przede w szystkim pom ysłem filozoficznym . Z założenia rew iduje ro zu m ien ie podstaw o
wych tem atów filozofii a przy okazji zajm uje się określeniem w łasnego p rze d m io tu, m eto d i granic, b adając poznaw cze podstawy. D latego jednym z pierw szych zagadnień poruszonych w okresie k rystalizacji m etody był tem at prawdy. To od niej rozpoczął B lum enberg testow anie m etody, której za d an iem jest przem yślenie od nowa rod zaju i zasięgu naszych n arz ęd zi poznaw czych37.
N azwa m etaforologii po raz pierw szy pojaw ia się w opublikow anym w 1957 ro k u artykule Światło jako metafora praw dy (Licht als Metapher der Wahrheit)38. Blu-
35 H. B lum enberg Rzeczywistości..., s. 156.
36 B lum enberg m ierzył się z filozofią H usserla n iem al od początku swoich
poszukiw ań. T em aty fenom enologiczne p o d jął podczas pow ojennych studiów w Kiel i rozw inął w niepublikow anej h a b ilita cji Die ontologische Distanz. Eine Untersuchung uber die Krisis der Phanomenologie Husserls, K iel 1950. Eseje w ydane już po śm ierci Zu den Sachen und zuruck. (Aus dem N a ch lab herausgegeben von M a n fred Som m er), S u h rk am p , F ra n k fu rt am M ain 2002, Theorie der Lebenswelt, S u h rk am p , F ra n k fu rt am M ain 2010, o raz przede w szystkim w Beschreibung des Menschen, S uh rk am p , F ra n k fu rt am M ain 2006, są w znacznej m ierze pośw ięcone krytycznej analizie fenom enologii. Filozofia B lum enberga oscyluje m iędzy fenom enologią E. H usserla a fenom enologią form sym bolicznych E. C assirera, o d n a jd u jąc jed n ak własne m iejsce „m iędzy” i „poza” nim i. W cytow anym już zbiorze Rzeczywistości..., s. 108 B lum enberg pisał: „Teoria C assirera rezygnuje z w yjaśnienia przyczyn
u stanow ienia «form sym bolicznych»”. U stalanie przyczyn rów nież m ożem y dołączyć do katalogu zadań m etaforologii.
37 Por. H. B lum enberg P a ra d ig m e n ., s. 61.
38 H. B lum enberg L icht als Metapher der Wahrheit, „S tu d iu m G en erale” 10 (1957) s. 432-447. N astęp n ie o publikow any w: Asthetische und metaphorologische Schriften, S u h rk am p , F ra n k fu rt am M ain 2001, s. 139-171.
m enberg dokonuje w n im historycznego p rzeg ląd u głów nych koncepcji prawdy, zw racając uwagę na sposoby jej obrazow ania. W tow arzyszącym jej często m oty
wie św iatła ujaw nia się m etaforyczna giętkość pojęcia prawdy. Ta podatność doty
czy niem al w szystkich podstaw ow ych pojęć filozofii, gdyż tradycyjnie posługiw a
no się n im i przy pom ocy obrazów. C harakterystyczny p o d ty tu ł arty k u łu Blum en- berga: Przedpole filozoficznego kształtowania pojęć w yraźnie w skazuje na zain tereso w ania autora, k tó ry odsłaniając ich retoryczne zaplecze, zm ierza do rozpoznania przyczyn „słabości” pojęć. R etoryczny d odatek, n iek ied y nośny obrazowy podkład,
„p ro m ien iu je” na sposoby używ ania pojęć, ujaw niając przedfilozoficzne (przedte- oretyczne) tło, które poprzedza każde filozoficzne poznanie. N aw et najbardziej abstrakcyjna teoria filozoficzna m a bow iem poprzedzający ją kontekst. Czy m a to jednak jakieś znaczenie dla skuteczności działan ia teorii? Z d an iem B lum enberga tło założeń zn a jd u je swój niezaplanow any teoretycznie w yraz w łaśnie w m etafo
rach. To obrazowe w idzenie św iata, w niem al całej trad y c ji filozoficznej, nadaje m etaforyczny k ształt ta k podstaw ow ym koncepcjom jak „p raw d a”, „św iat” lub
„czas”39. N a p rze strzen i w ieków „p raw d a” byw ała w yrażana nie tylko za pom ocą obrazu „św iatła”, ale była rów nież przedstaw iana jako „naga”, „sam o istn a”, „bo
ska” . Każde z tych określeń, naw et jeśli występow ało akcydentalnie, w nosiło do
datkow e założenia, ukierunkow yw ało ro zu m ien ie pojęcia. Swoje siły teoretyczne m etaforologia czerpie w łaśnie z owego „ b ra k u ” m ożliw ości ascetycznego w yrazu, jaki cechuje głów ne pojęcia filozoficzne. M im o niew ątpliw ego historycznego suk
cesu pojęć, filozoficzny logos, k tó ry przezw yciężył przedfilozoficzny mythos, zacie
śniając i doskonaląc te rm inologię filozoficzną, nie zdołał jed n ak zapanow ać nad w szystkim i obszaram i p oznania; n ad al p o trafi przenosić n iezaplanow ane treści z przeszłości. Te pozornie m arginalne obszary B lum enberg dow artościow uje, w ska
zując na ich epistem ologicznie znaczące funkcje. O prócz pojęć w ścisłym znacze
n iu , określonych d efinicjam i dążącym i do ostatecznego w ypełnienia oglądu świa
ta, rozciąga się szerokie pole p rzekształceń m itycznych, k rąg m etafizycznych p rzy
puszczeń, które w yraża zróżnicow ana m etaforyka40. N a tym niedo stateczn ie do
39 „Czym że więc jest czas? Jeśli n ik t m nie nie pyta, w iem . Jeśli pytającem u usiłuję w ytłum aczyć, nie w iem ” (przeł. Z. K ubiak). R ów nież to sław ne p ytanie w skazuje na niezdolność ujęcia za pom ocą pojęć ta k złożonego „zjaw iska” jak „czas”. Z pom ocą przychodzą m etafory, h isto ria m ów ienia o „czasie” jest h isto rią m etafor, do m o m en tu pojaw ienia się now oczesnych n a u k i przejścia na ścisły język
m atem atyczno-fizyczny. W tedy jed n ak koncepcja czasu została ujęta w m odelach i pozbaw iona asp ek tu antropologicznego. N iekiedy, jak zauw aża A. D e m an d t -
„segm enty upływ u czasu określa się, używ ając m etafor organicznych jako poziom y wiekowe albo rozwojowe (aetates), w astronom icznej tradycji pojęciowej jako okresy, epoki lub fazy, w m etaforyce ru c h u jako stopnie (gradus) lub kroki, w m etaforyce teatraln ej jako akty lub sceny, a w m etaforyce książkow ej jako ro zd ziały ”, Znaczenie metafor dla historii, w: Opowiadanie historii, przeł. J. Kałążny, W ydawnictw o
Poznańskie, Poznań 2003, s. 463.
40 Por. tam że, s. 139.
17 7
17 8
tychczas spenetrow anym „ p rz ed p o lu ” m ożna odnaleźć to, co - pozbaw ione środ
ków ekspresji - nie m oże się w yrazić w surowej i ascetycznej a rc h itek tu rz e syste
mów41 .
Inaczej więc niż w p rzy p ad k u m etaforyki, zadanie m etaforologii nie ogranicza się do historycznego p rzeg ląd u w ystępow ania m etafory i jej recepcji w „długim trw a n iu ”. M etaforologia, zaprezentow ana w program ow ym artykule z 1960 roku pt. Paradygmaty pewnej metaforologii (Paradigmen zu einer Metaphorologie), rozpo
czyna swoją pracę od historycznej rew izji p ro je k tu kartezjańskiego. Jak przekony
wał B lum enberg, gdyby została zrealizow ana pierw sza reguła z Rozprawy o meto
dzie, postu lu jąca jasność i w yraźność pojęć, doskonały język filozoficzny m iałby c h a rak te r czysto pojęciowy. W szystko m ożna byłoby w n im zdefiniow ać i w ystar
czałoby to do poznania „praw dy”. Skąd więc b io rą się kolejne spory o znaczenie prawdy? G dyby kiedykolw iek zostały osiągnięte k arte zja ń sk ie cele, nie trzeba by
łoby też b adać h isto rii pojęć, gdyż tym czasowość ich dziejów n ie m iałab y już z n a
czenia jako w y razprecipitation42. Z aistn ia łb y w tedy doskonały język, k tó ry pozba
w iłby h isto rię istotności.
Początkow o m etaforologia m iała być użyteczna tylko jako ancilla h isto rii p o jęć. P rojekt tw orzonego w tym okresie „Słow nika H isto rii Pojęć F ilozoficznych”
„jasno i w yraźnie” pokazyw ał, że dotychczas nie udało się sprostać k arte zja ń sk im po stu lato m 43. W yłaniająca się wówczas z b a d a ń n a d p ojęciam i sem antyka h isto ryczna p om ijała zarazem obszar, k tó ry B lum enberg odkryw ał w swojej n a u c e n o w e j , d o k u m e n tu ją c niew ystarczalność stosow anych dotychczas m etod. Podob
nie czynił już Vico w polem ice z kartezjan izm em . N a sam ym p oczątku Paradyg
matów B lum enberg przyw ołuje logikę poetycką Vica jako przy k ład rew olty w sto
su n k u do koncepcji Verum ipsum factum: praw dy zarezerw ow anej z d a n ie m Vico jedynie dla Stwórcy i jego dzieła - natury. W ram a ch „logiki p o etyckiej” człowiek m oże poznaw ać jedynie swoje wytwory, projekcje, obrazy własnej fantazji, to, co jest w ynikiem jego d ziałania. Vico, k tó ry w ykładał w N ea p o lu retorykę, p isał rów
nież, że m etafora to „m ała b ajeczk a” poruszająca w yobraźnię u zaran ia filozofii44.
Choć B lum enberg sytuował m etaforę (jako „ m in i” h istorię) w po b liżu m itu , w ra m ach m etaforologii ukazyw ał, że m etafory absolutne to n ie są tylko „m ałe bajecz
k i” . P oszukiw anie pośród licznych od m ian m etafory szczególnej, jaką jest „m eta
fora a b so lu tn a”, pozw ala uw idocznić rów nież ru c h innych „zm iennych” w p rze
krojach poprzecznych (w kontekście historycznym epoki), czyli w p lan ie synchro
41 Por. J. W etz, H. T im m (Hrsg.) Die K unst des Uberlebens, S u h rk am p , F ra n k fu rt am M ain 1999, s. 126.
42 Por. H. B lum enberg P a ra d ig m e n ., s. 7 i n.
43 E fektem długiej i zbiorow ej pracy jest najbardziej w szechstronne „n arzęd zie”
pom ocne (nie tylko) w stu d iach filozoficznych: Historisches Worterbuch der Philosophie, hg. von J. R itter, K. G ru n d er, G. G abriel, K lett-C o tta, S tu ttg a rt (1971
2007).
44 Por. G. Vico Principi di scienza nuova, M o n d ad o ri, M ilan o 1992, s. 161.
nicznym 45. A nalizy m etaforologiczne p rzebiegają dzieje m etafor absolutnych za
razem „poprzecznie” i „p o d łu żn ie”, by na koniec ujaw nić ich n ierozpoznane tre ści. Po p rzejściu długiej drogi, na której podlegają znaczącym w ariacjom , trafiają one bow iem do w spółczesnych debat, d y skretnie w nosząc schem aty narzucające sposoby ro zu m ien ia świata.
B lum enbergow i nie chodziło więc o teorię samej m etafory an i o rozpoznanie w ystępow ania m etafor w h isto rii m yśli, ale o zrozum ienie ich fu n k cji przed-poję- ciowej i p rzed-teoretycznej, któ rą nie zajm u je się m etaforyka. M im o p oczątko
wych d eklaracji, że m etaforologia jest dziedziną pom ocniczą h isto rii pojęć, po jej rozw inięciu m ożna określić ją p rzenośnie jako „źródłow ą” dla wszelkiej sem anty
ki histo ry czn ej46.
B lum enberg „obserw ow ał” m etafory, które dom inow ały na p rze strzen i w ielu stuleci, m etafory a b s o l u t n e , czyli takie, bez k tórych nie m ożna się obejść w p ró bac h ujęcia „św iata”, „istn ien ia ludzkiego” lub „życia”. Ich w idoczne w różnych epokach funkcjonow anie przeb ija przez odm ienne kształty, które p rzybierały za
leżnie do sam o-pojm ow ania się lu d z i i pojm ow ania przez n ic h świata. Blum en- berga interesow ały rów nież m etafory now ożytne, które ch arak te ry z u ją w yobraże
n ia n o w e j epoki. S tąd jego zainteresow anie najw ażniejszą m etaforą św iata n o wożytnego: „rew olucją k o p ern ik a ń sk ą” oraz charakterystyczną dla now oczesności m etaforą „śm ierć Boga”47. N a ich p rzykładzie dobrze w idać funkcję otw ierającą możliwość rozum ienia zjaw isk, p oprzedzającą szczegółowe in te rp re tac je, dopusz
czającą do wejścia na wyższe stopnie abstrakcji.
D zieje kolejnych m etam orfoz m etaforycznego „obrazu” ukazują historyczne pęknięcia, zwroty, b rak prostej kontynuacji, którą m ożna by ująć w jakim ś syste
mie. Podobnie jak nie m ożna „przeciągnąć” znaczeń pojęć ze starożytności do w spół
czesności bez uw zględnienia licznych zm ian sensu, podobnie pew nym transform a
cjom ulegały również m etafory absolutne. Były one jednak w stanie przetrw ać progi epokowe, zm iany paradygm atów teoretycznych, których nie przekroczyło przecież wiele pojęć. Jak „przekonuje” licznym i przykładam i B lum enberg w swoich głów
nych dziełach, właśnie te m etafory skuteczniej niż inne dotychczas wypróbowane w filozofii narzędzia pozw alają „rejestrow ać” zm ienne sposoby orientow ania się w świecie, przy okazji je charakteryzując. Zachow ują funkcjonalną ciągłość, a jed
nocześnie „reagują” na zm iany, które pozostaw iły ślady w ich kształcie.
*
Jedynie śledząc funkcje oraz historyczne znaczenie danej metafory, m ożna ujaw nić jej „ab so lu tn y ”, a więc n ie za stąp io n y charakter. W arto p am iętać, że w łacinie
45 Por. P a ra d ig m e n ., s. 49 i n.
46 Por. R. K onersm ann Vernunftarbeit, w: A. H averkam p, D . M ende (Hrsg.) M etaphorologie., s. 121 i n.
47 H. B lum enberg Matthauspassion, S u h rk am p , F ra n k fu rt am M ain 1988, s. 55 i n.
17 9
08 1
słowo absolutus oznacza „odw iązany”, „uw olniony”, ale także „p ełn y ”, „bez d o d at
ków ” . B lum enberg św iadom ie naw iązuje do tego źródłosłow u. M etafora absolutna to m etafora pełna, która nie potrzeb u je dookreśleń, gdyż uchw yciła coś, co pozw a
la zapanow ać n a d te m atem oraz zastąpić ta k ie pojęcia jak „rzeczyw istość” lub
„czas”, których rów nie skutecznie n ie zastąp iły inne m etafory, a tym bardziej p o jęcia. To, że m etafory nazywa się absolutnym i, oznacza rów nież, że okazują się one odporne na w szelkie roszczenia term inologiczne, nie dają się rozpuścić w poję
ciach, nie m ogą zostać zastąpione an i skorygow ane. D zięk i sile obrazow ania m e
tafor ta k ich jak „świat jako księga” czy też w yw iedzionej z p latońskiej „przypo
w ieści” „rzeczyw istości” pojętej jako to, co poza ja sk in ią (w trak c ie nowoczesnej p rze m ian y m etafory „rzeczyw istość” była sytuow ana na przy k ład w m ro k u „jaski
n i św iadom ości”), o d n ajd u jem y je nad al we w spółczesnych debatach, w yraźnie rozpoznaw alne m im o licznych w ariacji, jakim ulegały na p rze strzen i stuleci. To długie trw anie „obrazu” dodatkowo potw ierdza jego „absolutność”, „pełnię” . Każda rozpoznana przez B lum enberga m etafora stała się więc historycznie, a n ie a rb i
traln ie, w ażnym sposobem określania położenia za pośrednictw em „odchyleń wska
zów ki” przew odniego obrazu. M etafory te m im ow olnie przyczyniały się do b u d o w ania in tencjonalnego o dniesienia do św iata. R ozpoznane przez m etaforologię są
„opow ieściam i” o tym , za kogo się uw ażaliśm y oraz jak rozum ieliśm y świat i jak owe p rze k o n an ia obecnie rz u tu ją na nasze postrzeganie „rzeczyw istości, w k tó rych żyjem y” . Świat jest n am „d a n y ” w opow ieściach, w h isto ria ch , a nie przez
„czyste d a n e ” lub „czyste (zmysłowe) fak ty ” . Jak ujął obrazowo pro b lem już K ant w Krytyce czystego rozumu: „A nschauungen ohne B egriff sin d b lin d ” („oglądy bez pojęć są ślepe”) 48. Je d n ak dla B lum enberga w ażniejsza była inna uwaga Kantow- ska49. W paragrafie 59 K rytyki władzy sądzenia zn a jd u je się „dygresja” na tem at relacji pojęć do naoczności (zmysłowości):
W ykazanie realności naszych pojęć w ym aga zawsze danych naocznych. Jeśli są to pojęcia em piryczne, dane naoczne nazyw ają się przykładam i. Jeśli są to czyste pojęcia in te le k tu alne, dane naoczne noszą nazwę schematów . Jeśli się zaś w ym aga w skazania obiektyw nej realności pojęć rozum ow ych, tzn. idei, a to celem ich teoretycznego p oznania, to żąda się czegoś niem ożliw ego, gdyż idei w ogóle adekw atnie unaocznić nie m ożna. W szelka hy- potypoza (przedstaw ienie unaoczniające [Darstellung - przyp. S.K.], subiectio sub adspec- tum) jest jako uzm ysłow ienie dw ojaka: albo schem atyczna, gdy pojęciu, uchw yconem u przez in telek t, przydaje się a priori odpow iadającą m u d an ą naoczną, albo sym boliczna, gdy p od pojęcie, które tylko rozum może pom yśleć i któ rem u żad n a zmysłow a naoczność nie może być adekw atna, p o dkłada się tak ą naoczność; przy czym postępow anie władzy sądzenia jest tu jedynie analogiczne do tego, jakie stosuje ona w schem atyzow aniu, to znaczy, że zgadza się z nim jedynie co do praw idła postępow ania, a nie co do sam ej na- oczności, a więc jedynie co do form y refleksji, a nie co do treści.50
48 B 75, A 51.
49 Zob. I. K an t K rytyka w ładzy sądzenia, przeł. J. G ałecki, Państwow e W ydawnictw o N aukow e, W arszaw a 2004, s. 298 i n.
50 Tam że, przeł. J. G ałecki.
Pojaw ia się tu ta j k ilka problem ów , k tóre kryją się za pojęciem Korrespondenz, czyli odpow iedniością, sym bolicznością i analogicznością. Realność pojęć zależy od relacji m iędzy „w izją” lub rep rez en ta cją i pojęciem i zostaje ustanow iona na dwa sposoby. Jeśli m am y do czynienia z p o jęciam i em pirycznym i (empirische Be- griffe), w tedy m ożem y posłużyć się ich przy k ład am i. N aoczność schem atyczna, której adekw atnie unaocznić już nie m ożna, pow staje wówczas, gdy m am y do czy
n ie n ia z czystym i p ojęciam i in te le k tu aln y m i (reine Verstandesbegriffe). N atom iast Hypotypose, czyli przedstaw ienie unaoczniające (exhibitiones) „sym boliczne”, to które B lum enberg rozum ie jako m etaforyczne, pow staje przez podłożenie takiej naocz- ności, która jest tu jedynie analogiczna w sto su n k u do tej schem atycznej. Jak tw ier
dzi K ant, te n d ru g i typ sym boliczny podstaw ienia (funkcjonalnie m etaforyczny) zaw iera pośrednio p rzedstaw ienie unaoczniające pojęcia. Za pośrednictw em a n a
logii do uw iarygodnienia, której „używa się także em pirycznych danych naocz
n y ch ”, stosuje się w tym w ypadku sam o tylko praw idło dokonyw ania refleksji nad tą naocznością do zu p e łn ie innego p rz e d m io tu 51. D alej pisze K ant: „nasz język pełen jest tego ty p u p o śred n ich p rzedstaw ień unaoczniających opartych na an alo gii w skutek czego w yraz nie zaw iera właściwego schem atu dla pojęcia, lecz jedy
nie sym bol dla reflek sji”52.
W kontekście m etaforologii - wyraz zaw iera m etaforę dla refleksji, która nie określa, czym przed m io t jest sam w sobie, lecz czym jego idea m a stać się dla nas i jak iem u celowi służy. B lum enberg zrezygnow ał z kantow skiego pojęcia sym bo
lu, któ re podjął m iędzy innym i C assirer, wskazywał jed n ak na fu n k cjo n aln ą zgod
ność kantow skiego pojęcia sym bolu z w łasnym ro zu m ien iem m etafory.
Z tego p u n k tu w idzenia „m etafory ab so lu tn e” m ożna traktow ać jako tech n ic z
nie tran sc en d e n ta ln e, czyli ujm ujące relację podm iotow o-przedm iotow ą. N ie do
sięgając swojego p rze d m io tu , m etafory tw orzą obraz zastępczy, k tóry jest ekspre
sją w yobraźni, dośw iadczenia zm ysłowego i historycznego, ale p rzede w szystkim praktycznej p otrzeby zapanow ania n a d trud n o ścią. M im o że człowiek jest istotą w ahającą się, nie m oże nazbyt długo zwlekać z p o zn an iem i jeśli czegoś nie jest w stanie „pojąć”, tw orzy z konieczności obrazy zastępcze, które „opanow ują” dane zagadnienie. D alej u trw alają się one dzięki retorycznej sile persw azji tych obra
zów lub giną w yparte przez in n e retorycznie skuteczniejsze w yobrażenie.
51 Tam że.
52 Tam że, s. 301, „I tak, np. słowa «podstawa» (podpora, fu n d am e n t), zależeć (za czym ś leżeć) «wypływać» z czegoś (zam iast «wynikać», «substancja» (czyli, jak w yraża się Locke, nosiciel akcydensów) oraz niezliczone in n e słowa nie są hypotypozam i schem atycznym i, lecz sym bolicznym i i w yrażają pojęcia nie za pośrednictw em b ezpośredniej naoczności, lecz tylko na podstaw ie analogii do niej, tzn. przez przen iesien ie refleksji o pew nym p rzedm iocie naoczności na zupełnie in n e pojęcie, k tórem u, być może żad n a d a n a naoczna nigdy nie m oże odpow iadać [...]. W szelkie nasze poznanie Boga jest jedynie sym boliczne”. Zob. także: B. Maj Il progetto di metafrologia e l”’Historismus” di Hans Blumenberg, w: Hans Blumneberg,
M ito, metafora, modernita, red. A. B orsari, il M u lin o , Bologna 1999, s. 92-95.