• Nie Znaleziono Wyników

Podstawy klasyfikacji poznania i nauk. Próba interpretacji myśli Tomasza z Akwinu : "In Boethium de Trinitate".

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Podstawy klasyfikacji poznania i nauk. Próba interpretacji myśli Tomasza z Akwinu : "In Boethium de Trinitate"."

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

R O Z P R A W Y

M IE C Z Y SŁ A W A. K R Ą P IE C

PODSTAWY KLASYFIKACJI POZNANIA I NAUK

P R Ö B A IN T E R P R E T A C J I M Y ŚL I T O M A S Z A Z A K W IN U W K O M E N T A R Z U : I N B O E T H I U M D E T R I N I T A T E

Upływa 700 lat od wydania przez św. Tomasza z Akwinu ko­

mentarza do Liber Boethii De Trinitate. Powstanie tego komen­

tarza przypada prawdopodobnie na ¡koniec pierwszego okresu jego profesury w Paryżu.1 Dziełko to, zwłaszcza kwestia 5 i 6 (każda z nich złożona z 4 artykułów) stanowi bardzo ciekawą i wydaje się w dużej mierze nadal aktualną, próbę konstrukcji metodologii nauk teoretycznych, w jej zasadniczych aspektach.

Pragnąłbym- w tym artykule przypomnieć bardzo ciekawe myśli Tomasza — wydaje mi się — w dziedzinie .metodologii nauk nadal aktualne naświetlając ujęcia Tomaszowe nowymi przemy- ślemąmi, które się ujawniły w toku.prac seminaryjnych w roku akademickim 1959/60 na KUL.

Z A S A D N IC Z E R Ó Ż N O K IE R U N K O W O SC I L U D Z K IE G O P O Z N A N IA

Arystoteles i Tomasz z Akwinu rozgraniczali nauki w zależ­

ności od celu poznania. Jeśli poznanie było przyporządkowane wyłącznie kontemplacji prawdy, nazywano je poznaniem teore­

tycznym; jeśli zaś miało na względzie działanie w jakimkolwiek sensie, było nazywane poznaniem praktycznym.2 Typowanie jed­

nak nauk według samego celu poznania może budzić wątpli­

wości.3 I chyba one nie były jakoś obce wymienionym wyżej

1 D a ta p o w s ta n ia teg o d z ie łk a n ie je s t d o k ła d n ie o k re ś lo n a . W jeg ' u s ta le n iu r ó ż n ią się P. M a - n d o o n e t i M. G r a b m a n n i in n i h is to ry c y teologii. P o r. T h o m a s v o n A q u i n , I n L ib ru w . B o e th ii de T r in ita te , Q u a e stio n es q u in ta e t se x ta , w y d . P . W y ser. F r ib o u r g 1948, ss- 14 i riasit.

2 P o r. np. A r y s t o t e l e s , De A n im a , I I I c. 10 433 a 14 nin; M e t. I I (a lfa é la t) c. 1 993 b 20 n n etc.; T o m a s z , l n B o e t h . D e T r in . q. 5, a - l c. etc.

. 3 W ą tp liw o śc i te . p o w s ta ły b y zw łaszcza w ów czas,' gdybyśm y, n ie od-

(2)

6 M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P IE C

myślicielom, skoro w ich pismach spotykamy również inne próby ogólnego rozgraniczenia nauk, mianowicie według najogólniej­

szych przedmiotów naszego zorganizowanego i uzasadnianego poznania.'1

Przedmioty te występowały w postaci nazw: speculabile — agi- bile — factibile.5 Pierwsze: speculabile-— jest przedmiotem czysto teoretycznego poznania człowieka. Jego treść (tudzież dwóch dal­

szych nazw) będzie jeszcze. poddana analizie. Agibile stanowi przedmiot ludzkiego poznania usprawnionego przez roztropność, a więc 'poznania moralnego jako takiego. Wreszcie factibile miało­

by stanowić przedmiot poznania twórczego, jako twórczego.0 Zwróćmy uwagę na specyfikę tych trzech typów poznania, biorąc pod uwagę wyłącznie aspekt formalny każdego z nich.

Jest rzeczą zrozumiałą, że normalnie w wyróżnionych naukach nie występują wcale albo bardzo rzadko, poszczególne z trzech typów poznanie w stanie czystym i ..wydestylowanym“. W ana­

lizie jednak należy zwrócić uwagę na te właśnie typy poznania w stanie idealnym, czystym, wydestylowanym, albowiem takie ujęcie umożliwi później ,poznawanie wszelkich stanów „zmiesza­

n y c h “, jakie normalnie występują w różnych dziedzinach nauk.

„Speculabile“

j

Spotykamy się w metodologii nauk7 z przeciw­

stawieniem poznania naukowego poznaniu przed naukowemu. Jako charakterystyczne punkty rozgraniczające te dwa stany ludzkiego

ró ż n ia li o s tro celu sa m e j n a u k i - H o d c e lu n a u k o w c a u p ra w ia ją c e g o d a n ą g ałąź w ied zy . N au k o w iec b o w ie m m o że p o słu g iw a ć się czy sto te o re ty c z n ą n a u k ą d la in n y c h celó w n iż s a m a k o n te m p la c ja p ra w d y . I o d w ro tn ie, m oże p o słu g iw a ć się n a u k a m i czy sto p ra k ty c z n y m i (ze sw ego celu ) d la k o n te m p la c ji p ra w d y . A ry s to te le so w i d T o m aszo w i ch o d ziło o c e le sa m e j n a u k i. W sa m ej je d n a k s tr u k tu r z e n a u k p r a k ty c z n y c h z m ię sz a n e są r ó w ­ nież e le m e n ty .p rz y p o rz ąd k o w a n e w y łą c z n ie k o n te m p la c ji p ra w d y .

4 P o r. n p . P o st A n a l. 1 c. 33 88 b 30 i n a s t.; P o r. K o m e n ta r z T o m a ­ s z a do te g o m ie jsc a, W yd. S p iazzi n . 395— 404; P o r. M a n s i o n S., L e J u g e m e n t d ’e x is te n c e c h e z A r is to te , L o u v a in 1946, c. IV —V.

5 A r i s t o t e l e s , E th . N ic. VI. c. 5 1140 b 4 u n , T o m a s z , S u m m a T h eo l. I— I I 57 3 c; 4 c; C.G. I 93; I I 24; I—I I 56 2 ob. 3 58 4 c; II—I I 47 2;

C.G., I 93; I—I I 56 3 c.

6 P o r. S c h ü t z I,., T h o m a s —L e x ik o n , P a d e r b o rn 1895, s. 724.

7 T a k ie ¡rozróżnienie z e sw ej tre ś c i n a le ż y d o d z ie d zin y m eto d o lo g ii.

(3)

poznania występują: spontaniczność — metodyczność; niezorgani- zowanie zorganizowanie; nieuzasadnienie proporcjonalne proporcjonalne uzasadnienie dla stawianych tez. Poznanie przed- naukowe charakteryzowałoby się pierwszymi elementami poszcze­

gólnych par proporcji. Byłoby to więc -przede wszystkim pozna­

nie spontaniczne. Człowiek bowiem w przednaukowym poznaniu jest raczej bierny, a rzeczywistość go otaczająca w postaci przy­

rody i ludzi działa na niego czynnie, .powodując rozwój samego poznania. Umysł w tym stadium rozwija się samoczynnie, bez jakichś uświadomionych kierunkowości, bez wysiłku pokonywa- jącego, stojące na obranej drodze zapory poznania. Taka faza poznania jest normalnym objawem ludzkiego życia.

Jako poznanie spontaniczne, przednaukowe poznanie czło­

wieka riie jest zorganizowane w jakiś system. Nie ma bowiem żadnego kierunku, żadnego określonego celu poznania, nie ma żadnych naczelnych i pochodnych sądów uzasadnianych. Jeśli człowiek w tym etapie poznania jest bierny w stosunku do ota­

czającej go rzeczywistości, to to wszystko poznaje, co mu się ze świata chaotycznie narzuca. Przednaukowe poznanie może być bardzo obfite, jeśli umysł jakiegoś człowieka jest chłonny, ale dlatego właśnie, że jest to poznanie spontaniczne, a nie meto­

dyczne, nie jest ono jeszcze poznaniem zorganizowanym. Jako takie też nie jest jeszcze poznaniem uzasadnionym. Gdy mó­

wimy o nieuzasadnięniu tego typu poznania, to nie mamy, przez to samo, na myśli twierdzenia o dowolności tego poznania. Nie.

Dlatego właśnie, że poznanie to jest bierne, jest ono o n t y c z ­ n i e uzasadnione, w tym sensie, że poszczególnym nabytym treściom poznawczym odpowiada jakaś rzeczywistość. Nie jest ono jednak poznaniem uzasadnionym współmiernie do głoszo­

nych twierdzeń, przede wszystkim dlatego, że w tym etapie po­

znania nie ma jeszcze jakichś zorganizowanych twierdzeń. Na­

stępnie nie ma również wysiłku kierunkowego, metodycznego poznawania, które wykrywa i ujawnia proporcjonalne uzasadnie­

nia dla głoszonych tez.

Poznanie zaś naukowe, w przeciwstawieniu do przednauko-

wego posiada te elementy charakterystyczne, których brak da

się zauważyć w poznaniu przednaukowym. Naukowe więc po­

(4)

M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P T E C

znanie jest metodyczne, uświadomione i kierowane, a przez to jest już poznaniem zorganizowanym i proporcjonalnie uzasadnio­

nym. Nie znaczy to znowu, by wymienione cechy wystąpiły w stanie doskonałym w naukowym poznaniu. Jak każda dzie­

dzina ludzjkiej kultury, tak też i poznanie, nieustannie się dosko­

nali. I nauki również rozwijają się nie tylko przez tworzenie coraz to nówych gałęzi wiedzy, ale także przez jednorodny inten­

sywny swój rozwój, opracowując coraz to doskonalej metody swych badań, coraz to lepszą systematyzację i coraz to lepszy rozwój uzasadnień.

Naukowe poznanie przechodzi przez dwie fazy: pierwszą — nabywania wiadomości z zakresu danej nauki; przede wszystkim w szkole lub pod kierunkiem mistrza. Jest to już poznanie na­

ukowe,8 bo metodyczne, bo zorganizowane i w pewnej mierze uzasadnione. Nabywający jednak wiadomości z zakresu jakieś dys­

cypliny naukowej nie dokonuje jeszcze żadnych nowych odkryć poznawczych rzeczywistości. On tylko zaipoznaje się, ooraz to peł­

niej, ze stanem współczesnej mu nauki. Faza pierwsza poznania naukowego rozciąga się dość szeroko: od początkowej .'nauki w szkole elementarnej do daleko posuniętych studiów uniwersy­

teckich, z których student zapoznaje się z wynikami ostatecz­

nymi współczesnych sobie badaczy danej dziedziny specjali­

zacji,.,). 1

Z chwilą jednak, gdy człowiek dokonuje o s o b i s t y c h od­

kryć w nauce, wtedy maimy do czynienia z poznaniem naukowym w sensie najbardziej ścisłym, z poznaniem o d k r y w c z y m , które posuwa wiedzę naprzód, które wzbogaca ogólnoludzkie ro­

zumienie świata.

Jak to się jeszcze bardziej-ujawni, przy okazji analizy dwóch pozostałych pojęć, fazy przed naukowego i naukowego poznania występują wyłącznie w zakresie poznania teoretycznego, którego przedmiotem jest właśnie to, co nazywamy speculabile. Nie ma zaś stanów poznawczych przednaukowych i naukowych w zakre­

sie poznania ściśle moralnościowego (kierowanego roztropnością)

8 W se n sie t u ta j w y ło żo n y m n a le ż y czy n ić p o p ra w k ę sfo rm u ło w a n ia

o k re śle n ia n a u k o w e g o p o z n a n ia w m o im a rty k u le : P o zn a w a ln o ść B oga

w n a u k a c h szczeg ó ło w y ch i filo zo fii, „ Z n a k “, (1959) 564/

(5)

oraz poznania techniczno-twórczego.9 Szczegółowsza analiza .po­

znania roztropnościowego i twórczego ujawni dlaczego w dziedzi­

nach tych nie jest możliwy przednaukowy i naukowy stan po­

znania.' Jedynie dziedzina teoretycznego poznania, związana z prawdą (oeletn bowiem poznania teoretycznego jest prawda, czyli poznawcze, uzgodnienie z tym, co jest) może mieć przed- naukowy i naukowy stan poznania. Pozostałe zaś dziedziny ludz­

kiego poznania (poznanie roztropnościowe i techniczno-twórcze) o tyle będą mogły posiadać przednaukowy i naukowy stan, o ile partycypują w poznaniu teoretycznym.

Jakie jednak są charakterystyczne cechy poznania teoretycz­

nego? Tomasz za Arystotelesem określa je jako: recta ratio spe- culabilium.,10 Przetłumaczenie tej definicji jest pierwotnie trudne.

Jej treść wystąpi wyraźniej po dokonaniu szczegółowszych analiz pojęcia speculabile. Od razu jednak można najogólniej powiedzieć, że poznanie to jest dziełem rozumu, czyli władzy poznającej dyskursywnie,11 o ile ta jest należycie pokierowana przez ' sam układ praw rzeczy, układ bytowych elementów, tworzących to właśnie speculabile.

Za pierwszą i najbardziej charakterystyczną cechę, a nawet więcej, za konstytutywny element speculabile już od czasów Pla­

tona uważano tzw. k o n i e c z n o ś e,13 w ¡wyniku czego ludzkie naukowe poznanie teoretyczne jest poznaniem koniecznościo- wym.i3

Można się pytać o źródła tej konieczności.14 I historia filozofii zna dwie zasadnicze odpowiedzi na źródła koniecznościowego

9 N a tu ra ln ie , g d y p o z n a n ie tafcie u jm u je m y w ' s ta n ie id e a ln y m , „w y - d e s ty lo w a n y m “ .

10 O k re ś le ń sc ie n tia t a k u A ry s to te le s a j a k i T o m a sz a j e s t w ie le . M o żn a b o w ie m u n ic h m ó w ić o -t e

o t

i i scien tia . T u ta j c h o d zi n a m o to, że d e fin ic ja re c ta ratio, s p e c u la b iliu m (I—I I 65 3 c), z a w ie ra w so b ie n a j ­ p e łn ie j w s z y s tk ie in n e o k re ś le n ia sc ien tia , ja k ie w -lic z n y c h m ie js c a c h I p l p o r. S c h ü t z , T h o m a s - L e x ik e n — p o d a je T om asz.

11 P o r. S u m m a T h e o l. I q., 79 8 c.

12 P o r. M a n s i o n S. op. cit., s. 7— 17 (c. I).

13 P o r. A r y s t o t e l e s A n . P o st. I c. 2 71 b 9— 16; P o r. S a l a m u - ' c h a J., P o ję cie d e d u k c ji u A r y s to te le s a i św- T o m a sza , W a rsz a w a 1930, s. 10 i - n a s ti -

14 C hodzi tu ta j o o s t a t e c z n e u z a s a d n ie n ie konieczn o ści.

(6)

10 M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P IE C

poznania. Pierwsza to odpowiedź platońsko-arystotelesowska, druga zaś: kantowska. Według Platona i Arystotelesa i tych wszystkich, którzy stoją na gruncie realizmu ludzkiego poznania, źródłem konieczności, a zarazem tym, co tłumaczy samą koniecz­

ność jest odpowiedni układ bytowy, układ rzeczowy. Platon wskazywał na idee, będące poza rzeczą jako na samą konieczność i źródła koniecznościowego poznania. Arystoteles idee te „wcie­

lił“ w samą rzecz i nazwał je formami będącymi zasadniczym elementem rzeczy-bytu. To forma, nie będąca całym bytem, bo prócz niej jest jeszcze materia wispółfconstytuująca bytowość, jest tym, co decyduje, że dana rzecz jest tym czym jest. To for­

ma jest pewną „stałą“ w nieustannym ruchu, jaki zauważamy w świecie. Tylko więc forma organizująca rzecz, będąca według Arystotelesa ostatecznym elementem uzasadniającym bytowość, może być podstawą definicji rzeczy a przez to także i sylogi- stycznego myślenia, jeśli z definicji tworzymy przesłanki sylo- gizmu.15

Forma rzeczy jest ujmowalna poprzez pojęcie powsziechne, ogólne. Poznanie więc koniecznościowe jest poznaniem ogólnym, powszechnym, ujmującym konieczne, formalne elem enty rzeczy.

Tutaj jeszcze można zwrócić uwagę i na inne przekonanie Ary­

stotelesa,10 że mianowicie forma jest naczelną przyczyną-czynni- kiem, do której sprowadzają się inne przyczyny, najpierw: ma­

terialna, bo wraz z formą tworzy jeden byt materialny; spraw­

cza, bo właśnie forma jest źródłem ruchu; i celowa, bo celem jest nowy byt ukonstytuowany przez formę. Jeśli więc forma jest naczelną przyczyną, albo przynajmniej jedną z czterech przyczyn, to wszelkie poznanie przyczyn rzeczy jest — w danym typie -Spoznaniem koniecznościowym.17 Tyle jest typów koniecz­

ności, ile jest typów przyczyn. I jak wyróżniamy przyczyny w e­

wnętrzne (materia i forma) i zewnętrzne (sprawca i cel) 'ĄS tak też można wyróżnić konieczności wewnętrzne: materialna i for-

16 Z ag a d n ie n iu te m u p o św ię c ił A r y s t o t e l e s k się g ę „Z “ M e ta fiz y k i, a szczególnie ro zd ziały : 4, 6, 7,10,11.

16 P o r. M et. I I I / „ B “ c. 2 996 b 13 i run. W p ra w d z ie je s t to ro z b ió r ą p o rii, to- je d n a k d a się w n ie j z a u w a ż y ć sw o iste p r z e k o n a n ie S ta g iry ty .

17 P o r. M a t s i o n S., op. cit., c. II.

(7)

małna — i konieczności zewnętrzne: hipotetyczna, czyli celowa (dla danego celu jest konieczny pewien układ środków realizują­

cych zamierzenie) i konieczność „przemocy“, czyli konieczność sprawcza. Wszelkie ujęcia poznawcze rzeczy wykrywające jakiś typ przyczyny, a w następstwie tego jakiegoś ,.prawa“ jest- po­

znaniem koniecznościowym, a przez to także poznaniem ogólnym i. powszechnym.1?

Kant inaczej tłumaczy charakter koniecznościowego poznania.

Uważa on, że konieczność jest aprioryczną kategorią umysłu.19 Wszelkie zatem poznanie naukowe jest poznaniem posiadającym w sobie dozę konieczności. Sama zaś aprioryczna kategoria ko­

nieczności jest projekcją naszej własnej jaźni czystej na jaźń zjawiskową.20

Mówiąc o koniecznościowym charakterze poznania teoretycz­

nego, po uświadomieniu sobie źródeł konieczności, należy jeszcze przypomnieć argumentację zarówno Platona jak i Arystotelesa oraz Tomasza, którzy uzasadniali potrzebę koniecznościowego poznania w nauce. Platon oddzielił zasadniczo poznanie nauko­

we, koniecznościowe od wszelkiego typu poznania zmysłowego.21 Nauka (esiatiJjMrj) dla Arystotelesa jest również nacechowana- koniecznością. Jeśli bowiem materia jest nieustannie zmienna, to nie może być żadnej wiedzy o tym, co jest zupełnie zmienne.

. 18 S u m m a T h eo l. I 82 1 c; I 19 3 c ; 7 a d 4; I— I I 6 6 o b 3; I I —I I 32 6 c;

C.G. I 83, 84, 85; I S e n t. 6 1 1 ç; I V S e n t. 15 2 4 1 c ; V e r it. 2 12 c} 23 4 ad 1; itd.-

19 P o r. K r y t y k a c zy steg o r o z u m u {tłum . R. In g a rd e n ), W stęp . I I —-IV;

R. I I I . !

20 „U p o d s ta w b o w ie m w s z e lk ie j k o n iec zn o ści — pisze K a n t'. — . leży zaw sze ja k iś w a r u n e k tr a n s c e n d e n ta ln y . M u si się \(rięc d ać z n aleź ć t r a n s ­ c e n d e n ta ln e p o d ło że je d n o ś ci św ia d o m o śc i w sy n te z ie ró ż n o ro d n o ści w s z e lk ic h n a sz y c h d a n y c h n a o cz n y ch , a w ięc ta k ż e w sy n te z ie p o jęć p rz e d ­ m io tó w w ogóie, a 's tą d ta k ż e w s z e lk ic h p rz e d m io tó w d o św iad czen ia. B ez te j p o d s ta w y b y ło b y n ie m o ż liw e p o m y śleć ja k iś p rz e d m io t p rz y n a le ż ą c y do n a sz y c h d a n y c h n a o cz n y ch ; n i e j e s t b o w ie m n iczy m w ię ce j j a k ty m czym ś, czego p o jęc ie w y ra ż a ta k ą k o n ieczn o ść sy n tezy . Ó w z aś p ie rw o tn y i tr a n s c e n d e n ta ln y w a r u n e k je s t n icz y m in n y m j a k tra n s c e n d e n ta ln ą a p e r c e p c ją “ (ibid., s. 211) P o r. s tr. n a st., o ra z F. J . T h o n n a r d , P récis d ’h isto ire d e la p h ilo so p h ie , P a r is 1948, s. 638—46.

. "21 P o r. R e g ii s L —M., L ’o p in io n selo n A ris to te , P a r is 1935, s. 30 i nn.

(8)

12 M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą PTE C

Wówczas konsekwencja Kratyla byłaby usprawiedliwiona.22 Trze­

ba zatem abstrahować od ruchu, od jednostkowienia, trzeba w y ­ kryć stałe struktury rzeczy nie poddane sukcesywnemu ruchowi.

One właśnie są ta k ie,, jakie są identyczne i niepodzielne, a: przez to nie mogące być inne, czyli: konieczne.23

Poznanie koniecznościowe rzeczy może dokonywać się osta­

tecznie przy pomocy pojęć ogólnych: bądź transcendentalnych, bądź uniwersalnych.24 Jeśli poznawanie rzeczy, czyli wykrywa­

nie jej praw,25 ustalanie bytowych struktur dokonuje się poprzez pojęcia ogólne, jednoznaczne, czyli powszechniki, wtfedy właśnie mamy do czynienia z dziedziną nauk szczegółowych. Nauki bo­

wiem szczegółowe (czyli wszystkie nauki pozafilozoficzne) sta­

rają się wykryć w łonie rzeczywistości prawa stałe lub też (względnie) stałe' struktury i opisać je jak najbardziej jedno­

znacznie.

Naturalnie w obrębie poszczególnych nauk inaczej się tworzy, definiuje, poszczególne pojęcia jednoznaczne. W zależności bo­

wiem od sposobu tworzenia się pojęć i od przedmiotu pozna­

22 P o r. A r y s t o t e l e s , M et. IV (G) ć . 5 1010 a, 5—-22^;. ,

23 N o rm a ln ie d e fin iu je .się k o n iec zn o ść (za A r y s t o t e l e s e m A n . P ost. I 33, 88 fo 32) ja k o to, c o n i e m oże się m ieć in ac ze j. T a k ie je d n a k o k re ś le n ie sp o ty k a się z z a rz u te m m ętn o śc i. W d e fin ic ję ¡bowiem k o n ie c z ­ n ości w c h o d zą ta k ie w y ra ż e n ia j a k „n ie m o że“, „ in a c z e j“, co n ie je s t jasn e, g d y ż s a m a m ożność n ie je s t ja s n a . B y ły p o d e jm o w a n e sz e re g i p ró b lepszego o k re śle n ia k o n ieczn o ści, zw łaszc za n a m a rg in e s ie a n a liz y z d a ń konieczn y ch . N ie b y ły o n e je d n a k z a d o w a la ją c e , zw łaszcza, g d y się m ia ło n a u w a d ze z w iąz ek k o n ieczn o ści z d a n io w e j' z k o n iec zn o ś cią ¡rzeczową.

W ów czas n o rm a ln ie p rz y jm o w a n o , że A ry s to te łe s o w s k a d e fin ic ja , chociaż npętna, je s t je d n a k p ie rw o tn a . T y m czasem w y d a je się, że d e fin ic ja k o ­ nieczn o ści a ry sto te le so w sk a , p r z y ję ta te ż p rz e z c a łą sc h o la s ty k ę m o że być n a g ru n c ie s y s te m u in a c z e j sfo rm u ło w a n a , j a k . n p . „k o n ie cz n e j e s t to, czego n e g ac ja , j e s t n e g a c ją b y tu “ (w d a n y m aspekcie); T a k s fo rm u ło w a n e o k re śle n ie k o n ieczn o ści u n ik n ę ło b y z a rz u tó w w y s u w a n y c h p o d a d re s e m o k re śle n ia p ierw o tn e g o .

O ró ż n ic y p o m ięd zy .pojęciam i u m w e rS a to y m i i tr a n s c e n d e n ta ln y m i

— zob. m ó j a r t. T r a n sc e n d e n ta lia i u n iw er sa lia . P ró b a u s ta le n ia ic h z n a ­ czeń, „R o czn ik i Filozoficznie“, 7 <1959), z. 3.

25 P rz e z „ p ra w o “ ro z u m iem t u ta j w sze lk ie p ra w id ło w o ści, ja k ie u k a ­

z u ją się w d z ia ła n iu b y tu . P ra w id ło w o ść b o w ie m d z ia ła n ia rz ec zy je s t

o b ja w ie n ie m ja k ie jś w z g lęd n e j sta ło ści s t r u k tu r y b y tu .

(9)

wanego w ramach tworzonych pojęć specyfiku ją się poszczególne nauki.20 Ich liczba nieustannie narasta i będzie stale rosła, albo­

wiem zarówno ten sam wycinek rzeczywistości można badać przy pomocy różnie formułowanych i definiowanych pojęć, albo też można znajdywać ^Sznajduje się nieustannie |§ coraz to nowe, do badania, pola rzeczywistości. Dlatego też liczba nauk nieustan­

nie wzrasta. Ich klasyfikacja jest ostatecznie czymś umownym, aczkolwiek nie dowolnym.27

Jeśli natomiast poznawanie rzeczywistości, ustalanie jej osta­

tecznych praw dokonuje się przy pomocy pojęć transcendental­

nych, to zespół uzyskanych twierdzeń należy już do dziedziny filozofii. Wówczas znajdujemy się na polach dociekań czysto filo­

zoficznych. Jedynie bowiem pojęcia transcendentalne, (czy mó­

wiąc jeszcze bardziej ściślej: .pojęcia analogiczne na czele z po­

jęciami transcendentalnymi) pozwalają — przy należycie upra­

wianej metodzie dociekań odkrywać najbardziej pierwotne prawa i przyczyny rzeczy. I ilekroć w jakimś typie poznania do­

strzeżemy występujące w sądach-zdaniach pojęcia analogiczne, a zwłaszcza pojęcia transcendentalne, tam mamy do czynienia bądź z uświadomionym, bądź — nie w pełni uświadomionym pro­

cesem filozofowania.28

A zatem pierwotnie (i na pierwszy rzut oka) czynnikiem w y­

różniającym poznanie filozoficzne od poznania, jakie dokonuje się w naukach szczegółowych, to obecność pojęć analogicznych w sądach-zdaniach, a przede wszystkim pojęć transcendental­

nych.

„Agibile“. Analiza pojęcia agïbïle dokona się już tylko w ogólnych rzutach. Wraz z tym pojęciem Tomasz wiąże defi­

26 P o r. I n V I M et. lecŁ 1 (ed. C a th a la n . 1156); I n I P h ys. lec t, 1. n . 1 l'il de T rin . q. 5 a. 1; P o r. S i m a r d E., L a n a tu r e e t la p o r té e d e la m é ­ th o d e s c ie n tifiq u e , P a r is 1956, c. 1 39—40.

27 P o r. K o t a r b i ń s k i T., E le m e n ty te o r ii p o zn a n ia , lo g ik i fo r m a l­

n e j i m e to d o lo g ii n a u k , L w ó w 1929, s. 368.

^ T a k i p ro c es ro z u m o w a n ia ' m i często k ro ć m ie jsc e p r z y u o g ó ln ie n ia c h n a u k szczegółow ych. W y s tę p u ją c e p o ję c ia ; b y t, d o b ro , w a rto ść , p rz y cz y n a

— o ra z ¡szukanie o s ta te c z n e g o . se n su — oto c ec h y ju ż filo zo fu j ąeeg o m y ś le ­

n ia.

(10)

14 M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P IE C

nicję: recta ratio agibilium,w objaśniającą charakter takiego po­

znania. Z treści tej definicji wynika, że mamy tutaj również do czynienia z dyskursywnym poznaniem rozumu, o ile. ten jest pokierowany takimi elementami, które ostatecznie uzasadniają czyn moralny. Tym zasadniczym elementem jest dobro — cel.30 A więc rozum nasz (dyskursywnie myślący) ma zadanie wskazać na takie środki, które go mają w sposób możliwie niechybny po­

łączyć z obranym przez siebie celem. Dziedzina więc moralności ludzkiej sprowadzałaby się zasadniczo do „ujrzenia“ celu życia ludzkiego, który to cel jest zarazem powszechnym dobrem wszel­

kich dążeń człowieka oraz do świadomego wyboru tych środków, które władne są z celem zjednoczyć.31

Lecz cóż wyraża samo agibile? Jest ono znakiem immanent- nych czynności człowieka. Przeciwstawiamy bowiem sobie agi­

bile i factibile. Pierwsze (agibile) oznacza czynność człowieka ja­

ko taką, podczas gdy drugie (factibile) jest używane na oznacze­

nie produktu samej czynności. Factibile wyraża to, co przez agi- bile ma się na zewnątrz ujawnić i trwać samo w sobie już jako wytwór.32 W sensie ścisłym to, co nazywamy agibile przeciwsta­

wia się temu, co nazywamy passibile. Agere i pali to dwie przy­

padłości — kategorie integrujące przyczynowanie sprawcze, do­

konujące się poprzez ruch. Jeśli przyczyna sprawcza jest źródłem ruchu powodującego zaistnienie nowego bytu, to w normalnym biegu rzeczy nie dokonuje ona skutku różnego od siebie bezpo­

średnio, ale wyłącznie poprzez swoje sprawcze działanie. I ono właśnie może mieć na względzie dwa kresy odniesienia: a) punkt wyjścia od przyczyny sprawczej i b) punkt dojścia, w postaci przemieniania podmiotu, w którym kształtuje się nowy skutek.

Aspekt pierwszy (o ile przyczyna sprawcza wyłania ze siebie, emanuje czynność sprawczą) jest istotny dla tzw. sprawczego przyczynowania. Może bowiem zaistnieć rzeczywista przyczyna

29 S u m m a T h eo l. I —I I 56 2 ^oib. 3; p o r. ib . 57 4 c; 58 4 c ; I I — I j 47 1 c;

2 c; C.G. I 93 etc.

30 W y p ły w a to z sam eg o p o jęc ia agere, k tó r e w sy s te m ie T o m aszo w y m je s t sp rzeczn e w o d e rw a n iu o d celu. P o r. I — I I 1 1 c; 2 c; 3 c; 4 c; 6 c.

31 P o r. u k ła d p ie rw sz y c h k w e s tii I—II, zw łaszcza W stęp do I —II.

32 11— 11 47 5 c; C.G. I I 24.

(11)

sprawcza nawet i wówczas, gdy tylkc ma miejsce czyste imma- nentne działanie, bez zaistnienia nowego skutku w oddzielonym od przyczyny sprawczej materiale.33 1 np. kontemplacja prawdy, intuicyjna wizja intelektualna rzeczywistości jest przykładem ta­

kiego działania, które nie kończy się produkcją jakiegoś skutku poza samym aktem poznania, a przecież to właśnie człowiek jest prawdziwą sprawczą przyczyną takiego poznania. Dla zaistnienia sprawczego przy czy kowania nie jest koniecznie istotny element drugi, ściślej: drugi punkt odniesienia ruchu — pati — prze­

mieniać materiał, podłoże, aczkolwiek w normalnym biegu rzeczy i ten drugi element również występuje.34

Otóż, gdy weźmiemy pod uwagę pierwszy element przyczyno- wania sprawczego, istotny dla samej przyczyncwości: emanację czynności przyczyny sprawczej -S to właśnie możność wyłonienia tej czynności nazywamy agibile. Ono więc ma na względzie czło­

wieka jako przyczynę sprawczą swoich aktów immanentnych.

Wszystkie zaś akty immanentne wyłaniają się początkowo z woli, ponieważ ta, bądź sama je wyłania, bądź nakazuje je wyłaniać innym władzom.36 Zatem i samo przyporządkowanie się woli do wyłaniania swoich aktów (czyli sam człowiek o ile jest wolną przyczyną swoich aktów) jest oznaczone nazwą agibile.

W wyłonieniu tychże aktów człowiek działa jako człowiek, a więc jako istota rozumna — i dlatego przewodnikiem do wyło­

nienia takich właśnie aktów jest rozum,36 który w tym wypadku jest usprawniony do emanowania odpowiednio pokierowanych aktów woli, czyli do sprawiania takiego bytu-środka, który ma go połączyć z celem-dobrem. Usprawnienie rozumu w tym wzglę­

dzie nosi nazwę roztropności, która nakazuje woli wytwarzać (być sprawczą przyczyną) aktów łączących człowieka z celem jego życia. R7

W tym typie poznania przedmiotem działalności rozumu, jest

33 P o r. j a k w y ż e j; szerzej s p ra w ą tę o m a w ia i u z a s a d n ia J a n o d ś w . T o m a s z a C u rs u s P h il. (eid. R eiser), t. II I , s. 344— 361.

34 P o r. I o a n n e s a s. T h o m a , tam że.

35 P o r. I— I I 6 1.

36 J e s t to t r a d y c y jn e ro z ró ż n ie n ie a c tu s h u m a n u s i a c tu s h o m in is.

37 I - I I 57 4.

(12)

16 M IE C Z Y S Ł A W A.' K R Ą P IE C

również byt, ale w aspektach niekoniecznych. Akty bowiem w y­

łonione przez w o lę nie są konieczne bytowo, są przygodne, mogą bowiem być takie i inne. Jeśli są takie jakie są, to w sposób w ol­

ny wykonała je wola (człowiek z poczuciem swej wolności), którą pociąga jej cel-dobro. Całe zatem poznanie moralnościowe, przy­

porządkowane do agibile jest poznaniem niekoniecznym, wska­

zującym na takie . byty-środki, które wiążą człowieka z jego uprzednio wybranym celem-dobrem. Cała więc moralność leży w wyborze takich środków, które człowieka wiążą z wybranym celem. I wówczas moralność jest pozytywna. Jeśli zaś w wyborze środków człowiek dokonuje aktów, które go nie wiążą z obranym celem, wtedy mamy do czynienia z moralnością negatywną.

Problem zaś wyboru celu dla moralności jest do pewnego “Stopnia transcendentny, jest supra-moralny i dlatego dla moralności jest czymś fundamentalnym.38 Cel decyduje w ogolę o sensie życia, moralność zaś dotyczy wyboru skutecznych środków, które są zdolne wiązać człowieka z celem jego życia, a przez to powszech­

nym dobrem.

Jeśli więc poznanie moralnościowe (roztropnościowe) ma po­

kierować — będąc samo pokierowane przez cel — wyłanianiem aktów woli, to staje się jasne, że nie ma tu miejsca na poznanie przednaukowe i naukowe. W przeciwnym bowiem razie pełna moralność człowieka byłaby niemożliwa bez naukowego, udosko­

nalonego opracowania, oo przecież jest absurdem. Jest rzeczą jasną, że człowiek może do moralnościowego poznania włożyć

„wkładkę“ poznania teoretycznego, bądź filozoficznego, bądź

38 M o raln o ść teo lo g iczn a (k a to lick a ) ta k i cel u k a z u je w p o sta ci n a d ­ p rzy ro d zo n eg o d o b ra, ja k im je s t b e z p o ś re d n ia in tu ic y jn a k o n te m p la c ja B o g a „ tw a rz ą w tw a r z “ . U k a z a n ie ta k ie g o celu d o k o n u je się p rz ez teo lo ­ giczną, n a d p rz y ro d z o n ą c n o tę wiiary. M o raln o ści filozoficzne, c zy li e ty k i sz w a n k o w a ły i s z w a n k u ją w u k a z y w a n iu ogólnego, celu życia ludzk ieg o . A ry s to te le s m oże n a jb a r d z ie j się p rz y b liż y ł do k a to lic k ie j m o raln o śc i, g d y w E ty c e N ik o m a c h e js k ie j ks. 10, irozdz. 7 w s k a z y w a ł n a k o n te m p la c ję , n ajw y ższe j p r a w d y ja k o o sta te cz n e g o celu życia. Z a g a d n ie n ia je d n a k teg o n ie ro z b u d o w a ł i d late g o jeg o e ty k a ¡jest raczej e ty k ą ro z tro p n o ścio w ą , a n iżeli e ty k ą celu ży cia lu d zk ieg o . N a ko n ieczn o ść u ja w n ie n ia c e lu w e ty ce z w ró cił u w a g ę W. K. S z y m a ń s k i , O ra c jo n a ln ą p o d śta tk e ety k i, „Z e­

sz y ty N a u k o w e K U L “, 2 (1959), z. 3, s. 3 —28. .

(13)

poznania nauk szczegółowych, odkrywających prawa ludzkiego wolnego działania. I wówczas unaukowione poznanie moralne może nosić nazwę etyki lub też etologii. One mogą być różne w zależności od kierunków filozofii oraz od typu użytych nauk.

Żadne jednak etyki, czy etologie nie są moralnościowym pozna­

niem wprost, ale tylko z przyporządkowania. One mają na celu wychować i urabiać poznanie moralności owe, jakie dokonuje się w tzw. sumieniu, usprawnionym przez cnotę roztropności. Su­

mienie jest autonomiczne i w swej funkcji niezależne od wszel­

kich „wkładek“ teoretycznych, mimo ż e te ostatnie są bardzo cenne i dla kultury nieodzowne. Wszystkie jednak etyki razem wzięte nie dadzą jednego moralnościowego aktu poznawczego, który jest rzędu czysto osobowego.39

„Factibile“. W treści pojęcia factibile występuje jeszcze inny, odmienny typ poznania.- Mamy tu do czynienia nie tyle z poznaniem, ile raczej w prawdziwym tego słowa znaczeniu twórczością poznawczą.

Jeśli bowiem akt poznania jest żywym stykiem podmiotu po­

znającego z przedmiotem/'0 to najczęściej rzecz poznawana nie może sama przez się „wejść“ do naszego intelektu. W takim stanie rzeczy musimy my sami uformować, skonstruować za­

stępczy obraz rzeczy, który nazywa się species (zarówno impres- sa, jako początek poznania, jak i e.rpressa, będąca ostatecznym kresem i wyrazem pojęciowego aktu). Utworzony obraz zastępczy umożliwia nam kontakt z obiektywnym stanem rzeczy.

Otóż w normalnym naszym poznaniu, w którym uświada­

39■ M o ra ln o ść a k tu lu d zk ie g o je s t z a ra z e m —■ w ró ż n y c h u p rz y e z y n o - w a n ia c h —• c a łk o w ic ie a u to n o m ic z n a i oaikow aoie h e te ro n o m ic z n a . G d y w e źm iem y p o d u w a g ę a s p e k t s a m eg o w y k o n y w a n ia , e m a n o w a n ia a k tu czyli a s p e k t sp ra w c zy , w ó w cz as m a m y do c z y n ie n ia z .całk o w itą a u to n o - m ic z n o ścią a k tu lu d zk ie g o ; g d y n a to m ia s t w e źm iem y p o d u w a g ę tre ś ć te g o a k tu , czyli a s p e k t p rz y c z y n y fo rm a ln e j, to z ac h o d zi t u ta j n ie m a l c a łk o w ita h e te ro n o m ic z n o ś ć . T re ś ć b o w ie m j e s t o d c z y ta n a p rz e z ro zu m , k tó r y p o z n a je tr e ś c i sa m y c h rzeczy , a p rz ez to tr e ś c i „ p ra w “ re a ln y c h . M y b o w ie m n ie tw o rz y m y r e a ln y c h tr e ś c i lec z j e p o z n a je m y i n im i g a ­ tu n k u je m y s a m e a k ty m o ra ln e .

40 P o r. m o ją p ra c ę , R e a liz m lu d z k ie g o p o zn a n ia , P o z n a ń 1959, s. 461

i n a s t.

(14)

18 M IĘ C Z Y S Ł A W A . K B Ą P IE C

miamy sobie treść rzeczy, obraz zastępczy zostaje w nas skon­

struowany spontanicznie w tym celu, by umożliwić nam zetknię­

cie intelektualne z tym co jest, czyli by umożliwić nam osiągnię­

cie prawdy. Człowiek jednak może sam czynnie wkroczyć w swo­

je konstrukcje poznawcze i może sobie obrać inne niż prawdzi­

wościowe kryteria swej właśnie twórczej konstrukcji. I ilekroć w naszej" Uświadomionej konstrukcji bierzemy za kryterium inną wartość aniżeli prawdę, wtedy już nie konstruujemy na­

szych pojęć pod kątem prawdziwościowego, teoretycznego po­

znania, ale pod kątem poznania pozaprawdziwościowego, pozna­

nia pozaprawdziwośeiowego, poznania właśnie twórczego, a już nie tylko wyłącznie odkrywczego.

Tym kryterium mogą być takie wartości jak np. komizm, tra­

gizm czy jakiekolwiek inne wartości artystyczne lub techniczne.

W normalnym poznaniu teoretycznym, konstrukcje poznawcze — które ostateczne swe ujście żnajdują w pojęciu — rodzą się w nas spontanicznie i są całkowicie przyporządkowane poznaniu prawdziwościowemu, odkrywczemu. Tu natomiast sprawa przed­

stawia się inaczej. To my sami, posługując się elementami kon­

strukcji pojęciowych, spontanicznych, odkrywczych, dokonujemy konstrukcji nowych pojęć dla innych celów, aniżeli uzgodnienia się poznawczego z istniejącą rzeczywistością/*1 Tę rzeczywistość my dopiero mamy wytworzyć, której plan uprzednio konstruuje­

my w naszym intelekcie. I właśnie nasze poznanie, poprawnie konstruujące pojęcia (plany) w stosunku do obranego przez sie­

bie kryterium jest właśnie tym, co nazywamy f a c t i b i l e I tutaj rozum nasz jest również pokierowany w konstruowaniu planu — idei przez obrane przez siebie kryterium, które ma swe obiek­

tywne, zakorzenione w rzeczywistości, prawa. I nié można, w sto­

sunku do obranego przez siebie kryterium twórczości (komizmu, tragizmu, takiej lub innej technicznej użyteczności) dowolnie konstruować idei. Przeciwnie, sam rozum w procesie konstruo­

wania idei-planu jest kierowany tymi właśnie obiektywnymi re­

gułami, które wyznaczają treść obranego przez siebie kryterium twórczości.

41 T am że, s. 470—480.

(15)

Niemniej jednak istotnym elementem poznania twórczego jest umiejętność konstruowania samych, nowych, pojęć-idei w sto­

sunku do obranego przez siebie kryterium. I to właśnie konsty­

tuuje poznanie twórcze: factibile. Tej umiejętności nie można nabyć. Umiejętności samej twórczości immanentnej nie miożiia się nauczyć. Poprzez naukę można ją jeszcze udoskonalić; jest ona jednak osobistym darem natury. I dlaitego poznanie twórcze w swym formalnym aspekcie ujęte nie posiada również stanów przednaukowych i naukowych.

Zasadniczo to, co można udoskonalić to tylko wtórny przejaw twórczego poznania,' jakim jest wcielanie twórczej koncepcji w materię. I ten element, czy też ta faza twórczości podlega me­

todycznemu doskonaleniu.

Poznanie twórcze ^ S fa ctib ile ^ rządzone cnotą ars'a - może się - jeszcze łączyć z poznamem czysto teoretycznym. I dzisiaj nauki techniczne są tego najlepszym przykładem. Łączenie się jednak twórczego poznania z poznaniem odkrywczym, teoretycz­

nym dotyczy bądź struktury-treści kryterium twórczości, bądź materiału, w który wciela się dany plan, bądź też samego procesu wcielania planu w materiał. Zarówno bowiem treść samego kry­

terium, jak i materiał, jak wreszcie proces technologiczny posia­

dają swoje prawa, które trzeba wpierw w teoretycznym, odkryw­

czym poznaniu ujawnić. Ze skrzyżowania poznania teoretycznego ustalającego strukturę (pr,awa) kryterium twórczości, tudzież materiału-tworzywa, w którą poczęta koncepcja ma się wcielić oraz poznania praw procesów technologicznych — oraz, nade wszystko, samego twórczego poznania wywodzą się szeregi nauk technicznych i artystycznych.

Trójczłonowy więc typ poznania, którego przedmiot został na­

zwany jeszcze przez Arystotelesa: speculabile, agibile, factibile stanowi i do dzisiaj zasadniczą podstawę dla rozumienia za­

sadniczych kierunków rozwojowych samego ludzkiego poznania, tudzież nauk, wiążących się z tym i typami poznania.

42 P o r. I—I I 8 2 ob. 3; C .G . I I I 10; Q uodl. 5 m 2 c; C. G. I I 22, 26; P o r.

K a l i n o w s k i J., A r y s to te le s o w s k a teo ria sp r a w n o śc i in te le k tu a ln y c h ,

c z y li o d w ó c h p o ję c ia c h m £ łd ro ści-__Bgczniki F ilo zo fic zn e “, 5 (1957), z. 4,

(16)

20 M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P IE C

T R O JC ZŁO N O W Y M O DEL N A U K T E O R E T Y C Z N Y C H

Aczkolwiek były znane zarówno Tomaszowi (jeszcze wcześniej Arystotelesowi), jak i potomaszowej scholastyce, wyżej naszki­

cowane podstawy klasyfikacji ludzkiego poznania, to jednak, zwrócono wówczas szczególną uwagę na teoretyczne poznanie, mające na celu osiągnięcie prawdy. I w łonie poznania teoretycz­

nego dostrzeżono swoistą trójstopniowość zorganizowanego po- znania-wiedzy. Trójstopniowość ta miała zależeć od samej ab- strakcyjności przedmiotu jako przedmiotu/'3 To, co miałoby spe- cyfikować przedmiot wiedzy jako określonej dyscypliny poznaw­

czej, to właśnie abstrakcyjną niematerialność.M Niematerialność zaś sama miałaby być ostatecznym uzasadnieniem poznawania w ogóle/'5 A więc w miarę odrywania się od materialności i wa­

runków materializujących ujawniałby się zasadniczy podział nauk teoretycznych. Oderwanie to B rzecz jasna — nie może być prze­

prowadzane dowolnie, lecz jest uwarunkowane stanem i strukturą samego przedmiotu.

Można dojrzeć46 — między innymi — że istnieją przedmioty dwojakiego jakoby „rodzaju“. Jedne w swym bytowaniu zależą od materii, drugie zaś nie. Te, które zależą od materii w byto­

waniu jawią się nam jakby w postaci dwojakiej :

a) niektóre bowiem z nich zależą od materii i w swym byto­

waniu, i w ich poznawaniu. Nie tylko bowiem nie mogą istnieć w oderwaniu od materii, ale także nie można ich poznać w tymże oderwaniu; dlatego też w ich definicji znajdujemy cechy materialne, nip. w definicja „człowieka“ mieści się jakaś materia

— ciało, od którego nie można abstrahować i równocześnie po­

43 P o r. I o a n n e s a S. T h o m a, C u rsu s P h il. A r s Logica, (ed. R eiser), s. 82-2 i n n .

44 T am że. P ó ź n iejsz e a ’ także; w sp ó łc z esn e o p ra c o w a n ia p o d rę c z n ik ó w filozofii sc h o lasty czn ej o p ie ra ją się g łó w n ie n a d o c ie k a n ia c h p rz e p ro w a ­ dzo n y ch p rz e z J a n a od św . T om asza.

S u m m a T h eo l. I 14 1 ć ; - 7 9 - 2 Ob. 1; 105 3 c; C.G. I 36; I I 77; P o r.

J a-n o d ś w . T o m a s z a , C u rsu s Th eo lo g icu s, disp . 16, a . 1.

46 P rz e d s ta w io n a n iże j te o r ia je s t p a r a f r a z ą m y ś li św . T o m a s z a

z In B o eth . de T r in . q. 5. a. 1.

(17)

sługiwać się realnym pojęciem człowieka. Nie może też istnieć człowiek w niecielesnej postaci.

b) Istnieją także i takie przedmioty, które chociaż zawsze bytują jako materialne — i dla których bytowania materia jest nieodzowna, to jednak materia ta nie jest konieczna dla ich poznawania. Naturalnie, przedmioty te — które w historii filo­

zofii u pitagorejeżyków i platoników, były pojmowane jako od­

dzielne przedmioty — są tylko tworem naszej myśli poznającej, niemniej jednak są takie aspekty w rzeczy, które pozwalają na dokonanie takiej konstrukcji. Są to konstrukcje logiczno-matema- tyczne, w których nie znajdujemy materii nawet ogólnie pojętej, aczkolwiek filozoficzne rozumienie tak skonstruowanych bytów intencjonalnych, wiąże się z jakąś msterią jako podłożem, z któ­

rej byty te zostały wyabstrahowane.

Wreszcie możemy wyróżnić przedmioty mogące, przynajmniej niekiedy, istnieć niezależnie od materii. Do przedmiotów tego rzędu można zaliczyć takie stany bytowe jak: być substancją, być przypadłością, być przyczyną. Niektóre zaś z przedmiotów są zupełnie niematerialne, jak Bóg. Takie właśnie przedmioty w fi­

lozoficznym rozważaniu są zupełnie niematerialńe, tj. są oderwa­

ne od materii i ich analizą zajmuje się filozofia pierwsza, zwana metafizyką. Natomiast przedmiotami, które można poznać w ode­

rwaniu od materii zmysłowej zajmuje się matematyka; przedmio­

tami zaś, które są złączone z materią i w bytowaniu i poznaniu zajmuje się — według Tomasza — fizyka, która, aby mogła być nauką, schematyzuje w akcie poznania i odrywa od ruchu (czyli ukoniecznia) przedmioty swych badań.

Wyróżnienia trójstopniowej abstrakcji,' jako zasadniczej pod­

stawy rozróżniającej nauki, nie należy pojmować mechanicznie, .jak to niestety w ciągu wieków, na ogół skostniałego życia scho­

lastyki, pojmowano. Rzecz dziwna, zapomniano w tej mierze, o zasadniczym tekście Tomasza z komentarza In Boethium, de Trinitate.i:

Tomasz bowiem podaję właśnie d w a zasadnicze czynniki kon­

stytuujące to, co on nazywa speculnbile, czyli przedmiot nauk

47 T am że.

(18)

22 M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P IE C

teoretycznych. Są to czynniki przedmiotowe i podmiotowe. Czyn­

nikiem podmiotowym nazywam ,,niematerialność“, jako że sa­

ma władza poznania intelektualnego jest niematerialna. Później komentatorzy — zwłaszcza Jan od św. Tomasza Ę- zauważą, że nawet niematerialność jest racją bytu (radix) poznawalności rze­

czy. :

Drugi, ważniejszy, czynnik konstytuujący speculabile wypro­

wadza się' z charakteru samej nauki, pojętej podmiotowo, a więc jako trwałej dyspozycji psychicznej,. Tomasz za Arystotelesem, Platonem i' Sokratesem zwracali szczególną uwagę na trwałość i swoistą niezmienność przedmiotu intelektualnego, naukowego, poznania. Sofiści bowiem od strony samego intelektu, a skrajni etapirycy od strony zmysłowego poznania- usiłowali zanegować trwałość naukowych dociekań, gdyż z jednej strony wszystko jest zmienne, a-z drugiej, to człowiek jest miarą wszystkiego.

Sprawa trwałości, .czyli względnej konieczności — względnej, gdyż konieczności tylko w takiej mierze, w jakiej mierze jest ona właściwością bytów, ich natur i ich praw — jakiejś nauki jest dla niej zasadnicza. Nie może być nawet mowy o jakiejkol­

wiek .nauce, jeśliby jej zdania będące (ostatecznie) znakami sta­

nów rzeczy w obranych przez siebie aspektach, były ciągle zmienne; Nastąpiłoby bowiem to, d czym wspomniał już Arysto­

teles, referując w Metafizyce poglądy heryklityjskiego kierunku, zwłaszcza Kr-atylosa, że nie byłoby możliwe wypowiedzenie ja­

kiegokolwiek zdania o rzeczywistości.48 Ujęcie więc stanów ko­

niecznych (względnie) należy do samej istoty nauki.49

Podstawą zaś konieczności zdań w jakiejkolwiek nauce są ostatecznie 'rzeczowe stany — czy to w postaci względnie ko-, niecznych ńatur, czy właściwośoi, czy wreszcie działania bytów.

Jeśli bowiem istnieją jakieś „konstanty“, jakieś stany czy struk­

tury bytowe, to również i działanie, jako przedłużenie swoiste tychże stanów i struktur''jest również obdarzone cechą względnej konieczności i stałości. Ostatecznie więc bytowe struktury i sta­

ny oraz względnie stały sposób działania bytowego jest ontyczną

43 P o r. A r y s t o t e l e s , M et. IV („G “) c. 5 1010 alO i n a s t.

49 P o r. S a l a m u c h a , op. cit., s. 10.

(19)

podstawą konieczności ujęć poznawczych wyrażonych w zda­

niach.

Zatem stałe i względnie konieczne ujęcia poznawcze, wyra­

żone w zdaniach, decydują o tym, że jakieś zdanie może należęć do kompleksu tez tworzących jakąś naukę. I ta właśnie .stałość, czyli względna konieczność przednÛQtowa, stoi u podstaw nau­

kowego poznania.

A Arystotelesowska i Tomaszowa teoria trójstopniowej ab­

strakcji panująca w zalążkach metodologii nauk przez z górą dwa tysiące lat — czy on a, już straciła dzisiaj siwe znaczenie i należy wyłącznie do Jamusu historii? Wydaje eię, że nie. Ona trwa również nadal i dzisiaj — w zmienionej nieco terminologii — jest nadal aktualna. Znany jest bowiem dzisiaj i uznany podział nauk na tzw. nauki realne, formalne i filozofię. To w ła­

śnie rozróżnienie nauk nie wydaje się być czymś innym, aniżeli starą Arystotelesa i Tomasza teorią trójstopniowej abstrakcji przedmiotowej, wyznaczającej trzy stopnie teoretycznego pozna­

nia koniecznościowego, czyli nauki.

Nauki bowiem realne są te, które posługują się pojęciami zdobytymi na drodze empirii. W tym wypadku I I dla samej re­

alności nauk — jest obojętne, czy empiria ta jest wyrażona języ­

kiem jakościowym, który cechuje nauki humanistyczne, czÿ też językiem ilościowym, który jest właściwy dla nauk przyrodni­

czych.50 Ważne dla samej koncepcji realności nauk jest to, że bazują one na poznaniu zmysłowo empirycznym i opracowują intelektualnie, odpowiednio schematyzując ■£’ a więc ’abstrahując od danych konkretno-materialnych, zmiennych — treści empirii zmysłowo intelektualnej. Dlatego też pojęcia nauk realnych w y­

rażają zeschematyzowane i uogólnione przez to stany materialno- reaine, co dokładnie odpowiada właśnie tzw. pierwszemu sto­

pniowi abstrakcji przedmiotowej, czyli „abstrakcji fizycznej“/'1

M P o r. S i m a r d E., L a n a tu r e e t la p o r té e de lą m é th o d e s c ie n ti­

fiq u e ,

51. N a tu ra ln ie , z u p e łn ie 7 in a c z e j .potoczy się p ro c es fo rm o w a n ia p o jąć

v i n a u k a c h h u m a n is ty c z n y c h i fiz y k a ln y c h . T u w a ż n e j e s t je d y n ie to , że

w tr e ś c i je d n y c h i d ru g ic h n a u k (h u m a n is ty c z n y c h i fizy k a ln y c h ) d o strz e ­

g a m y z e s c h e m a ty z o w a n e (u o g ó ln ian e) s ta n y m a te ria ln e , chociaż m a te ria

je d n y c h i d ru g ic h n a u k j e s t in n a .

(20)

2 4 M IE C Z Y S Ł A W A . K R Ą P IB C

Nauki zaś formalne, Ibgiczno-matematyczne, posługują się ogólnymi i koniecznymi pojęciami, jakoby apriorycznymi w sto­

sunku do empirycznych pojęć realnych. Ich pozorna apriorycz- ność pochodzi właśnie z odmiennego sposobu abstrahowania w stosunku do pojęć realnych. I właśnie na te źródła odmien­

ności i jakoby apriorycznej konieczności wskazali Arystoteles i Tomasz. Są nimi czysto intelektualne uogólnienia ilości, jako podstawowej cechy materii. Spontaniczny proces uogólnienia ilości pozwala pomijać wszelkie stany i klasy realne i dostarcza dogodnej i najbardziej ścisłej formy (bo niesłychanie ubogiej w treści) myślowych działań.

Filozofia zaś; w dzisiejszym jej etapie rozwoju, gdy oczyściła się ona z balastu nauk szczegółowych — dzięki czemu można było ją odnaleźć w czasach starożytnych i w średniowieczu we wszystkich naukach realnych i formalnych, czyli na 1 i 2 stopniu arystotelesowskiej abstrakcji E- stanowi odrębną od nauk szcze­

gółowych dziedzinę ludzkiego, zorganizowanego, naukowego po­

znania ^ogólnego, które w przeszłych i zaprzeszłych czasach umieszczano na tzw. „trzecim stopniu abstrakcji“, a którą To­

masz nazwał ściślej „separacją“.

Trzy wielkie dziedziny nauk — nauki realne, formalne i filo­

zofia — dalej rozwijają się i tworzą nowe gałęzie nauk, poprzez konstrukcje, najrozmaitszych sposobów definiowania, które le­

żą u podstaw mnożenia się nauk.53. Na to również zwrócił uwagę Tomasz, gdy twierdził, że o jedności i wielości nauk decyduje sposób definiowania i tworzenia praw. Jeśli bowiem różne przed­

mioty materialne będziemy definiowali, posługując się tym i sa­

mymi zabiegami poznawczymi, czyli, jeśli w stosunku do róż­

nych .przedmiotów materialnych będziemy używali tego samego sposobu definiowania, to naukowe poznanie będzie jedno. I od­

wrotnie, jeśli ten sam materialny przedmiot — np. człowiek — będzie poznawany przez różne systematyczne zabiegi poznaw-

52 N au k o w o ść filozofii j e s t in n eg o rz ęd u , n iż 'n a u k fiz y k a ln y c h i h u ­ m an isty c zn y c h . N ie m a b o w ie m je d n e j m e to d y u p r a w ia n ia n a u k i, a le d la ró ż n y ch m auk — zw łaszcza je ś li sposób tw o rz e n ia p o d s ta w o w y c h p o jęć je s t ró ż n y — są ró ż n e m e to d y a p rz e z to ró ż n e k o n c e p c je n a u k o w o śc i.

53 Pflr. S d m a r d E., op. c it., s. 39 i n a s t.

(21)

cze, składające się w różne sposoby definiowania, to powstaną różnorodne nauki. A więc — według Tomasza — o jedności i wielości nauk, w danym kierunku myślenia, decyduje sposób definiowania, sposób tworzenia praw w stosunku do przedmio­

tów materialnych. .

W czasach starożytnych i średniowiecznych nauki przyrodni­

cze jeszcze nie były rozwinięte i dlatego nie wyodrębniły się od filozofii. Z drugiej jednak strony miały już w sobie coś z ekspe­

rymentu i tworzyły podówczas jeszcze jedną naukę fizyko-filo- zofię, której sposób definiowania był również fizyko-filozoficzny.

Dokonywano abstrakcji, czyli schematyzowania, a równocześnie starano się przy pomocy naiwnego doświadczenia jak i filozo­

ficznych definicji (a właściwie ujmowania W filozoficzne defini­

cje naiwnego doświadczenia) wypełnić treścią ujęty zakres-sche- mat abstrakcji totalnej. I gdy przypatrzymy się najrozmaitszym definicjom, jakie istniały w starożytności i średniowieczu w od­

niesieniu do- bytów materialnych, dostrzeżemy tę właśnie naiwną w oczach dzisiejszych metodę: zbieranie pewnych faktów (nie­

zbyt systematyczne) a następnie ujmowanie tychże w ramy ja­

kiejś definicji, czyli prawa. Gdy przeglądniemy średniowieczne pisma dostrzeżemy, że np. ciała niebieskie tłumaczą powstawanie robaków i niższych zwierząt z brudów; że działanie na dystans — a dystans pojmowano jako niestyczność krańcami ilości — roz­

ciągłości jest sprzeczne; że ciało jest obdarzone masą bezwładną, że siła jest stanem odmiennym od materii (to ostatnie twierdze­

nie, to Kartezjusza).

Tego rodzaju tezy są pewną próbą ujęcia „istoty rzeczy“

w zmiennych danych dostarczonych przez naiwne i niekomplet­

ne doświadczenia. Rezultat takiego poznania trudno jest nazwać filozofią lub fizyką. Była to albo naiwna interpretacja filozoficzna danych fizykalnych, albo też zalążki nauk fizykalnych i przyrod­

niczych. Była to może i „wina“ Arystotelesa, że mając przed oczyma postulat konieczności naukowego poznania, same nauki fizykalne wiązał z filozofią, co zahamowało rozwój nauk, a z dru- kiej także skrzywiło rozwój samej filozofii, czyniąc z niej ma- thesis universalis, której niesamodzielnymi cząstkami były nau­

ki. Nie znaczy to jednak, że Arystoteles nie ma .tutaj zasług.

(22)

2 6 M IE C Z Y S Ł A W A. K R Ą F 1 E C

Przecież to on zwrócił uwagę na przyrodę, której prawa, 'cho­

ciaż w jeszcze niewłaściwy sposób, pragnął odkryć. A ponadto w badaniach wielu filozofów starożytności i średniowiecza, (np.

Alberta Wielkiego) dostrzegamy niemało trafnych spostrzeżeń i uogólnień. Dostrzegamy ponadto szereg ściśle filozoficznych sformułowań, które adekwatnie, chociaż-ogólnie — np. filozoficz­

na definicja ruchu — tłumaczą nawet zjawiska fizyczne.54

T R Z Y N A JO G Ó L N IE JS Z E M E T O D Y N A U K O W E G O P O Z N A N IA

Najpierw dwa wstępne wyjaśnienia. Pierwsze dotyczy ogól­

nego charakteru tego podrozdzialiku. Będzie to naprawdę krótkie wskazanie jedynie, a nie analiza ogólnych metod poznania. Do­

kładna analiza wymaga obszernych studiów i mija się z celem artykułu, w którym chodzi o zwrócenie uwagi na ciągle jeszcze aktualne, a zarazem tradycyjne rozwiązania podstaw klasyfikacji nauk. Wyjaśnienie drugie dotyczy samych terminów „najogól­

niejsze metody'*. Mówiąc o nich mam tu na myśli charakterys­

tyczne cechy poznania, wyróżnionych w poprzednim rozdzialiku grup nauk: realnych, formalnych i filozoficznych.

Tym właśnie charakterystycznym cechom naukowego pozna­

nia wyżej wyróżnionych grup (jeśli poprzednio przeprowadzone rozumowanie o tożsamości trójstopniowej abstrakcji z podanym podziałem nauk jest słuszne) Tomasz poświęca 1 artykuł VI kwe­

stii komentarza In Boethium de Trinitate. Komentując tekst Bioe- cjusza: .,..in naturalibus igitur rationaliter, in mathematicis dis- ciplinaliter, in dhńnis intellectualiter versa ri, oportebit65 — stara się, co zresztą mu się udaje, przewekslować neóplatońską myśl wyróżniającą intellectus i ratio na teren arystotelizmu, czyniąc ze specyficznych „źródeł“ poznania swoiste dla każdego typu

84 D e f in ic ji r u c h u - u s ta lo n a p rz ez A r y _s t o t e 1-e ś a (P h y s .' ’I I Ï ’ l ' 2'01 alO, M et. X 9 1065 b 16) j a k s łu s z n ie zw rao a u w a g ę G i l s o ’n (L ’e s p r it d e la p h ilo so p h ie m é d iév a le , c., IV) b y ła k ry ty k o w a n a p rz ez K a r te z ju s z ą - ja k o po jęcie m ę tn e . A le, k o n ty n u u ję G ilson, .to n ie d e fin ic ja , je s t m ę tn ą , ale s a m a rzeczy w isto ść je s t teg o ro d z a ju , że n ie m o żn a — sto ją c n a g ru n c ie re a liz m u — in a c z e j je j o k re ślić .

55 P o r. W y s e r P., T h o m a s vo'n A q u i n 'I n lih r iim B o e th ii de T r iń ita te

ą u a e stio n e s q u in ta e t se x ta , E in le itu n g 3.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Piotra Lombarda zdawał się nawet uzna- wać wzajemną podległość obu władz – duchowej i świeckiej – w podporządko- wanych im dziedzinach, pisał bowiem, że obie te

Based on these results we can conclude that static timing analysis provides an effective way for the designer to predict circuit paths which are likely to not experience setup

Apart from encouraging employ- ees to generate more output or income, this can also be done by reducing the footprints of students, professors and other staff members, making

The paper shows that ro-ro ships can be as safe in the damaged condition as other ship types without restnctmg their design features, i e, with no transverse and/or,

In this work, we have used Equilibrium MD to study the adsorp- tion, selectivity, and self-diffusion of a mixture of CO 2 and H 2 (overall mole fraction 0.30 of CO 2 ) adsorbed on

He makes a distinction between focus on forms, based on the linguistic syllabus and the PPP, planned focus on form, which entails planning communicative tasks

Kant According to Foucault, w: Cambridge Companion to Foucault, Cambridge: Cambridge University Press, 1994, s... Zawinion ą jest ta niepe ł noletno ść wtedy, kiedy przy- czyn ą

The lower section of the Wierzyca River valley is a young erosive landform which was strongly overshaped by fluvial processes; only in some sections does it use