Lucjan Wroński
Problematyczna natura ludzka a
władza polityczna w koncepcji
Davida Hume’a
Studia Politicae Universitatis Silesiensis 2, 33-38
Problematyczna natura ludzka
a władza polityczna
w koncepcji Davida Hume'a
W lib eraln e j filozofii politycznej s ą obecne dwie zasady, k tó re n a pierw szy r z u t oka w y d ają się tru d n e do pogodzenia, m ianow icie u n i w e rsa liz m i m elio ry zm . P ie rw s z a m ów i o sta ło śc i n a t u r y lu d z k ie j, w drugiej p o stu lu je się możliwość d o sk o n alen ia in sty tu c ji życia spo łecznego. M yśliciele lib e ra ln i u w ażali człow ieka za isto tę u łom ną. O d rzu cali oni sk ra jn y pesym izm antropologiczny w w ersji a u g u sty ń sk ie j. J e d n a k ż e d alek o im było do rep re z e n to w a n e g o p rzez J .J . R o u sseau optym izm u, w yrażającego się w zdaniu: człowiek je s t dobry z n atu ry . P rzyjm ow ali s ła b s z ą w ersję pesym izm u, k tó r ą m ożna sprow adzić do tezy, iż człowiek je s t niebezpieczny, nie m ożna m u całkow icie u fa ć 1.
N a szczególną uw agę zasługuje w tym kontekście koncepcja D. Hu- m e’a, k tó ry w iedzę o n a tu rz e ludzkiej zam ierza ł zbudow ać, p o słu g u jąc się ek sp ery m en tem i dośw iadczeniem . D ośw iadczenie h isto ry czne
w skazu je n a o g ra n ic z o n ą życzliwość ludzi, je d n ak że, p a ra d o k sa ln ie , próby tw o rz e n ia ła d u społecznego o p ie ra ją się w łaśn ie n a p o trzeb ie w zajem nego z au fa n ia. S tą d ta k a w aga w ładzy politycznej o d w o łu ją cej się do p rzy m u su i do p ersw azji. W filozofii politycznej D. H u m e’a od najdu jem y ten d e n cję do pogodzenia dwóch sprzecznych stan o w isk w k w estii pochodzenia i leg ity m acji w ładzy: tradycyjnego, re p re z e n tow anego głów nie p rzez p a rtię torysów, pow ołującego się n a a u to ry
'W . S t r ó ż e w s k i odrzuca skrajny p esym izm i optym izm jako niepraw dziw y. Jego zd a n iem , sy tu a cja czło w ie k a je s t b ard ziej złożon a. Zob. S t r u k t u r a a k s j o l o g i c z n a c z ł o
w iek a . W: I d e m: O wie lk o ści. S z k i c e o w ie l k o ś c i cz ł o w i e k a . K raków 2 0 0 2 , s. 45.
34 Myśl polityczna
te t boski, i now szego, re p rez e n to w an eg o p rzez wigów, u trz y m u ją c e go, że rz ą d je s t efek tem pierw otnej um ow y w olnych z n a tu ry ludzi. S zk o ck i s c e p ty k ta k fo rm u łu je sw o ją g łó w n ą tezę: „O d w ażam się tw ie rd zić, że oba te sy stem y s p e k u la ty w n y c h za sa d s ą słu szn e, je d n a k ż e nie w sen sie p rzyjm ow anym p rzez ich zw olenników [parties] oraz to, że oba sy stem y prak ty c zn y ch konsekw encji s ą ro zu m n e [pru
dent], je d n a k nie w skrajnościach, do których d o p row adza ka żd a p a r tia, z m u s z o n a w yprow adzać je, p rzeciw staw iając się d ru g iej”2.
P rz e s ła n k ą , k tó r ą przy jm uje H um e, je s t rów ność w szy stk ich lu dzi. Je j sen s sp ro w ad za się, podobnie ja k u H obbesa, do stw ierd ze n ia f a k tu , że lu d z ie pod w zględem siły fizycznej, a n a w e t p rzy m io tó w du ch a, u zy sk a n y ch dzięki edukacji, s ą n iem al rów ni. A u to r T ra kta tu
o n a tu rze lu d zk ie j gotów je s t u trzy m ać pojęcie „ sta n n a tu ry ”, byleby
p rzy ty m p am ięta ć, że je s t to tylko filozoficzna fikcja. O tym , że m oż liw y je s t s ta n bez w ładzy państw ow ej, k tó ry nie byłby sta n e m wojny, lecz pokoju, św iadczy p rzy pad ek plem ion in d iań sk ich . W y b ierają one w odza ty lk o n a czas wojny, a ich w spólnoty s ą m ałe i niecyw ilizow a n e 3. L udzie, dla u trz y m a n ia pokoju i p o rząd k u , z g a d z a ją się podlegać reg u ło m , co do k tó ry c h p r z e s trz e g a n ia w zaje m n ie się zobow iązują. „Jeśli z a te m to rozum ie się przez p ie rw o tn ą um ow ę [original contract]
- mówi H u m e - to nie sposób zaprzeczyć, że w szy stk ie rząd y n a po
c z ą tk u o p a rte s ą n a um ow ie”4. D aleko je d n a k do tego, by o trzy m ać w te n sposób społeczeństw o obyw atelskie. Zdaniem au to ra, p ierw o tn a zgoda tłu m ac z y w p raw d zie początki rządów , lecz nie może stan o w ić p o d staw y re g u la rn e j władzy.
In n y sen s pierw otności może dotyczyć supozycji, że skoro um ow a m iędzy poddanym i a w ład zą została z a w a rta ta k dawno, to nic w tym dziw nego, że obecna g en eracja nie może mieć n a jej te m a t rzeteln ej wiedzy. Ale i te n domysł nie sprzyja w istocie w zm ocnieniu a rg u m e n tacji zw olenników umowy, poniew aż po zajściu tylu zm ian w sp raw o w an iu rządów, w łącznie z osobam i k siążą t, ja k im au to ry tete m m ogłaby się cieszyć ta k a um ow a? Jeszcze in ny n arzu cający się w zw iązku z tym w niosek je s t nie do przyjęcia dla rep u b lik ań sk ich pisarzy; te n m ian o wicie, że zgoda ojców wiąże ich potom stw o aż do najdalszych pokoleń. O znaczałoby to przyznanie, że w ładza m a c h a ra k te r p aternalistyczny.
Z d an iem H u m e ’a, w y sta rczy b e z s tro n n ie zan a liz o w ać fak ty , by stw ierd zić, że „p raw ie w sz y stk ie rządy, k tó re obecnie is tn ie ją , albo
2 D. H u m e : E s s a y s : m o r a l , p o l i t i c a l a n d l i te r a r y . L ondon 1903, s. 4 5 2 -4 5 3 . 3 Por. I d e m : T r a k ta t o n a t u r z e lu d z k ie j . P rzeł. Cz. Z n a m i e r o w s k i . W a rsza w a 1 9 6 3 . T. 2, s. 3 5 2 - 3 5 3 .
o k tó ry c h p o siad am y h isto ry czn e relacje, zo stały u stan o w io n e p ie r w otnie albo n a drodze uzu rp acji, albo pokoju bez jakiegokolw iek ro sz czenia do bycia uczciw ą zgodą czy dobrow olnym podporządkow aniem się lu d u ”5. A czy u staw icz n e zm iany pow odujące ro zszerzan ie się m a łych k ró le s tw i p o w sta w a n ie w ielkich im periów , a ta k ż e k u rc z e n ie się p a ń s tw o d b y w ają się n a drodze w zajem nej zgody? W ta k ic h w y p ad k ach w idać w szędzie użycie siły i przem oc. Sytuacje, kiedy w ydaje się, że m ia ła m iejsce zgoda, były czym ś n a d e r rzad k im , a i ona w ią z a ła się najczęściej z o szustw em lub przem ocą, co oznacza, że nie m o g ła by stw o rzy ć ż ad n eg o pow ażnego a u to r y te tu 6. P o słu sz e ń stw o wobec w ładzy fak ty czn ie op iera się n a s tra c h u lub w ypływ a z poczucia k o nieczności. Czy je d n a k ta k ie p o słu szeń stw o nie je s t to ż sam e z m il czącą zgodą, o k tó rej p isał Locke? O dpow iedź tw ierd ząca niczego t u ta j n ie zm ien i, „p rzy rzeczen ie m ilczące i n ie p o strz e g a ln e bow iem - w edług H u m e ’a - nie może nigdy mieć tak ieg o w pływ u n a ludzi, ja k tak ie, k tó re zo stało d an e w yraźnie i o tw arcie”7.
O statec zn e j refu ta cji koncepcji um ow y dokonuje H um e, w p ro w a dzając ro z ró ż n ie n ie pom iędzy dw om a ro d z a ja m i obow iązków m o ra l nych. P ierw sze m a ją oparcie w n a tu ra ln y c h in s ty n k ta c h lub sk ło n n o ściach zw iązan y ch z n a t u r ą lu dzką. N a le ż ą do nich: miłość do dzieci, w d z ię c z n o ść w obec dobroczyńców , lito ś ć d la n ie sz c z ę śliw y c h . Ich wpływ n a zach o w an ie lu d zi p o przedza w sz e lk ą refleksję, m a ją c ą n a w zględzie o so b istą czy p u b liczn ą korzyść lub użyteczność8. O bow iąz ki drugiego ro d z aju nie s ą w sp a rte ż a d n ą n a tu r a ln ą skłonnością, „lecz sp e łn ia n e s ą całkow icie z poczucia zobow iązania pow stałego z ro zw a żań n a d koniecznościam i ludzkiego spo łeczeń stw a i niem ożliw ości jego u trz y m a n ia , je śli te obow iązki byłyby z a n ie d b a n e ”9. Do nich n a le ż ą ta k ie cnoty, ja k sp raw ied liw o ść o raz w iern o ść, tzn . d o trzy m y w a n ie obietnic. Ich p o d s ta w ą je st, m iark o w a n a s iłą refleksji, miłość w łasn a. U czucie m iłości do sam ego siebie je s t w rodzone, a kiedy to w a rz y sz ą m u siln e n a m ię tn o ś c i, p c h a ją one człow iek a do zajęcia n a jb a rd z ie j uprzyw ilejow anego m iejsca, co w efekcie je s t u zn an iem w łasnej w ol ności za a b s o lu tn ą . U m iark o w an e sam o lu b stw o opiera się n a o b se r wacji, że p o rząd e k społeczny i pokój s ą m ożliw e wtedy, kiedy n a js il niejsze n a m ię tn o śc i z o s ta n ą pow ściąg n ięte. O znacza to, że człow iek dzięki roztro p n o ści je s t w stan ie zrezygnow ać z w ielu doraźnych k o
5 Ib id em , s. 4 5 7 . 6 Por. ib id em , s. 460. 7 1 d e m: T r a k t a t o n a tu r z e ..., s. 361. 8 Por. I d e m : E s s a y s ..., s. 466. 4 Ib id em . ;s*
36 Myśl polityczna
rzyści, by zabezpieczyć swe in te re s y w dłuższej persp ek tyw ie. To w ła ś n ie w zgląd n a długofalow e in te re s y poszczególnych je d n o ste k u m oż liw ia w ierność w ładzy o raz posłuch dla n ie j10. Pom im o tego, że obie te cnoty m a ją c h a r a k te r przyjętej konw encji, tzn. s ą sztuczne, nie n a leży, zd an iem szkockiego filozofa, tra k to w a ć ich ta k , ja k b y p rz y n a le żały one do jed n ej sfery zach o w ań człow ieka. R óżnica m iędzy n im i sp ro w a d za się do tego, że w iern o ść su b sta n c ja ln ie zw iąz an a je s t ze s fe rą p ry w a tn ą , a posłuch - z publiczną. „O ile człowiek nie daje ż a d nego p rzy rzeczenia, to nie uw aża, iżby złam ał sw ą w iarę w sp raw ach p ry w atn y ch , gdy się b u n tu je przeciw w ładzy; u w aża on te dw a obo w ią z k i honorow ości i p o słu s z e ń s tw a d la w ładzy za rzeczy z u p ełn ie ró żn e i ro zd zieln e”11.
Z ałożeniem koncepcji um ow y społecznej je s t te za o zależności po słu sz e ń stw a od w ierności. W ierność d a n e m u słow u je s t w niej u w a ż a n a za w arto ść au to te lic z n ą . N a to m ia s t d la H u m e’a zarów no w ie r ność, ja k i po słu szeń stw o m a ją c h a r a k te r w arto ści użytecznościow ej. S ą one n iezb ęd n e do is tn ie n ia i fu n k cjo no w an ia sp o łeczeń stw a jak o c a ło śc i12. N ie k w e stio n o w a n a słu szn o ść z a sa d y k o n tr a k tu a liz m u po leg a n a tym , że, zgodnie z fa k ta m i, pokazuje ona zasad n iczy cel k a ż dej władzy, legalnej, i tej bez legitym acji. J e s t to bezpieczeństw o i po m yślność ludu: „Salus p o p u li su p re m a L ex - bezpieczeństw o lu d u je st najw yższym p raw e m ”13. W Traktacie o n a tu rze lu d zkiej, k tó ry m a b a r dziej sy ste m a ty c z n y c h a ra k te r, H u m e ro zw aża aż pięć ty tu łó w czy niących w ładzę su w eren ną: „Gdzie dobro publiczne nie w ym aga w spo sób oczyw isty zm iany, ta m je s t rze c zą pew ną, iż zbieżność w szystkich ty ch tytułów , a m ianow icie u m o w y p ierw o tn ej, długiego p o sia d a n ia ,
p o sia d a n ia a ktu aln eg o, su kcesji i p r a w a pozytyw n eg o - że w szystko
to tw orzy najm ocniejszy ty tu ł do su w eren n o ści i słu szn ie je s t u w a ż a ne za ty tu ł św ięty i n ie n a ru sz a ln y ”11. W esejach O pierw o tn ej um ow ie oraz O biernym p o słu szeń stw ie H um e re in te rp re tu je koncepcję u m o wy społecznej w duch u u ty łita ry z m u . Jej racjonalność u p a tru je w tym , że w y ra ż a ona, choć pojęciow o n ie d o k ła d n ie , in te re s y społeczności. „S zu k am w ięc - p o w iad a H u m e - ja k ie g o ś ta k ie g o in te r e s u , k tó ry b a rd z ie j b e z p o śred n io zw ią z a n y je s t z w ła d z ą i k tó ry jed n o cześn ie
10 Por. ib id em , s. 4 6 7 —468.
" I d e m : T r a k ta t o n a tu r z e ..., s. 363.
12 Por. I d e m : E ssa ys ..., s. 46 3 . N a u ty lita r n y ch a ra k ter ety k i H u m e ’a zw raca u w a g ę W. S t r ó ż e w s k i w rozpraw ie pt. Tra nscendentalia i w a r to ś c i: „O statecznie w ięc p od sta w ą m o ra ln o ści - i dobra - je s t u ż y te c z n o ść . O n a d ecyd u je, ja k ie n o rm y o b o w ią z u ją po w szech n ie i w ytrzym u ją próbę cz a su ”. W: I d e m : Is tn ie nie i w arto ść. K raków 1981, s. 46.
K' D. H u m e: O f P a s s i v e O bedien ce. In: I d e m: E ssays ..., s. 475. " I d e m: T r a k ta t o n a tu r z e ..., s. 379.
m ógłby być pierw otn y m m otyw em jej u sta n o w ie n ia i źródłem n a s z e go d la niej posłuchu. Ten in te re s , ja k zn ajduję, polega n a b ezp ieczeń stw ie i opiece, z ja k ic h k o rz y sta m y w społeczności p aństw ow ej i j a kich nigdy byśm y nie mogli osiągn ąć całkow icie w olni i n ie zależn i”15. P o rząd ek polityczny m a opierać się n a tym , co je s t ak sjo m atem em pi- ry stycznej psychologii, tzn . n a p rzek o n a n iu , że człowiek je s t z n a tu ry ego istą. Z asadniczy p roblem p o lity k i to w y k o rzy stan ie am bicji i m i łości w łasnej nielicznych do realizac ji długofalow ych in teresó w w sz y st kich. S tą d n a jw ię k sz ą e s ty m ą d a rz y H u m e u s tro je m ieszan e, gdzie lu d z k a nied o sk o nało ść, zw łaszcza m o ra ln a , je s t p r z e s ła n k ą do tw o r z e n ia in s ty tu c ji w zajem n ie się o g ran iczający ch (checks a n d b a la n
ces). W zw iązku z tym , „w ym yślając system rząd u oraz u sta la ją c w k o n
s ty tu c ji różne h am u lce i zabezp ieczen ia [several checks a n d controls], n ależy zak ład a ć o każd ym człow ieku, że je s t n ik c ze m n ik ie m [knave] i że we w szy stk ich sw ych d z ia ła n ia c h nie m a innego celu, ja k tylko p ry w a tn y in te re s. Za pom ocą tego w łaśnie in te re s u m u sim y nim r z ą dzić i sp raw ić, że pom im o nien asyco n ego sk ą p s tw a i am bicji będzie w spółpracow ał n a rzecz do bra publicznego. [...] J e s t zatem m a k sy m ą p raw d ziw ie po lityczn ą , iż o k a ż d y m n ależy za kła d a ć, że je st n ik c ze m
n ik iem . Z arazem je d n a k może się w ydaw ać nieco dziw ne, że m a k sy
m a ta , p raw d ziw a w polityce, będzie fałszyw a fa k ty c zn ie ”16.
N ikczem nik, z p u n k tu w idzen ia em piryzm u, to człowiek o n ie n a syconej żądzy, opacznie ro zum iejący swój in te re s. N ie m a tu ta j mowy o tym , że mógłby on działać w edle zasad y zła, ja k przew id u je to Kan- to w sk a te o ria zła rad y k aln eg o . W ystępki nik czem n ik a m ogą być albo zw ierzęce, albo ta k ie, k tó re z a k ła d a ją używ anie ro zu m u w sen sie po rów naw czym , co czyni je lu dzk im i. Chodzi tu ta j o ta k ie przyw ary, ja k zazdrość lub zaw iść. P rzew ro tn ość jak o złośliw ość serca, ów c h a r a k te r diab elsk i, nie je s t tu n a w e t p o m y śla n a jak o możliwość. J e ś li czło w iek je s t egoistą, to należy raczej w d rażać go do bezw zględnego po s łu s z e ń s tw a w ładzy i tra k to w a ć te n obow iązek jak o o g ó ln ą zasad ę, k tó ra tylko w sy tu acja ch e k stre m a ln y c h dopuszcza w yjątki. D o k try n a oporu, jak o p ro p ag o w ana ogólna zasad a , z p u n k tu w id zenia s k u t ków politycznych, je s t czym ś n ajb a rd ziej d estru k cy jn y m . J e d n a k da się j ą u s p ra w ie d liw ić ja k o k o n s e k w e n c ję p r a k ty c z n ą w y n ik a ją c ą z k o n tra k tu a liz m u wtedy, gdy w ym aga tego ochrona zagrożonych in te re só w s p o łe c z e ń s tw a 17.
15 Ib id em , s. 365.
1(i I d e m: O f the I n d e p e n d e n c y o f P a r l i a m e n t . In: I d e m: E s s a y s ..., s. 4 0 —42, cyt. za: S. M a c e d o : C n o ty li b e ra ln e . P rzeł. G. Ł u c z k i e w i c z . K raków 1 9 9 5 , s. 1 7 1 -1 7 2 .
17 Por. D. H u m e : O f P a s s i v e O bedie nce..., s. 4 7 5 -4 7 6 , a ta k ż e I d e m : T r a k ta t o n a
38 Myśl polityczna
S tan o w isk o szkockiego filozofa w k w estii oporu wobec w ładzy je s t u m ia rk o w a n e . S ąd zi on, że m ożna b ro n ić d o k try n y oporu z dw óch powodów. P ierw szy b ierze się stą d , iż „jej przeciw nicy doprow adzili do k try n ę p o słu sz e ń stw a do tak iej sk rajn ości, że nie tylko nie uw zg lęd nia ona w yjątków w nadzw yczajnych p rzy p ad k a ch (które m ożna u s p r a w iedliwić), ale n a w e t w sposób pozytyw ny je w yklucza, przez co sta je się rzec z ą k o n ie c zn ą pod k reślać te w y jątk i i bronić p raw ciem iężonej w olności i praw dy. D ru g i i może lep szy pow ód da się w yprow adzić z n a tu ry b ry ty jsk iej k o nstytu cji i form y rz ą d u ”18. M o n archia k o n sty tu c y jn a w p o ró w n an iu z a b s o lu tn ą sp rzy ja w pew ien sposób te m u , że częstsze s ą w niej w ypadki oporu w zględem w ładzy króla, a chociaż p raw a pozytyw ne nie d efin iu ją w prost, kiedy i ja k ta k a sy tu acja je s t nie tylko dop u szczalna, ale je st w ręcz n a k a z e m chwili, to w łaśnie obo w iązek zach o w an ia k o n sty tu cji pozw ala czasem n a detro n izację k ró la (p rzy p ad ek J a k u b a II)19.
H u m e z a rz u c a koncepcji um ow y społecznej w yrafinow anie te o re tyczne, p ro w ad zące w jego p rz e k o n a n iu do parad o k só w sprzecznych z po w szech n ym i odczuciam i ro d zaju lu d zk ieg o o raz p r a k ty k ą i o p i n ia m i w sz y stk ich narodów . J e s t ona w istocie n ieu p ra w n io n y m ro z szerzen iem w sferze te o rii tego, co je s t p r a k ty k ą bodaj jedynego k ró le stw a, tj. Anglii. S ta ro ż y tn ą p aralelą, do której odwołuje się on w tym k o n te k śc ie , je s t za c h o w a n ie się S o k r a te s a , o p is a n e p rzez P la to n a w dialogu K riton: odm aw iając ucieczki z w ięzienia, S o k rates pow ołu je się n a p o słu szeń stw o praw om ojczystego m ia sta , n a k tó re w sposób m ilczący d ał sw oją zgodę. S o k rates, w edług H u m e’a, w prow adza „to- ry so w sk ą kon sek w en cję biernego p o słu sz e ń stw a n a w igow skiej p o d s ta w ie p ie rw o tn e j um ow y”20.
G dyby posłużyć się bliższym n am pojęciem w celu o d d an ia s t a t u su teoretyczn eg o koncepcji um owy społecznej, to w y pada stw ierdzić, że d la H u m e’a je s t ona po p ro stu ideologią. N ie oznacza to je d n a k , że koncepcja ta je s t rodzajem fałszyw ej św iadom ości w sensie m arksow - skim . S iła jej m oralnej p ersw azji polega n a w y rażen iu pew nego u k s z ta ł to w an eg o h is to ry c z n ie id e a łu ja k o u n iw e rs a ln e g o celu w sz y stk ic h spo łeczności polity czn y ch .
18 Ib id em , s. 476.
19 Por. B. R u s s e l l : H i s t o r y o f Western P h i l o s o p h y . L ondon 1979, s. 583: “S in c e th e r e w a s no c o n s titu tio n a l w a y o f g e ttin g rid o f J a m e s , th e r e m u st be a rev o lu tio n , b u t it m u s t be q u ick ly en d ed , so a s to g iv e no o p p o rtu n ity for d isr u p tiv e forces. T h e r ig h ts o f P a r lia m e n t m u s t b e sec u r e d once for all. T h e k in g m u s t go, b u t m o n a rch y m u s t be p reserved ; it s h o u ld be. h ow ever, n o t a m o n a rch y o f D iv in e R igh t, b u t on e d e p e n d e n t u pon le g is la tiv e sa n c tio n , an d so upon P a r lia m e n t”.