Grażyna Waliszewska
Józef Czechowicz jako tłumacz
Michała Lermontowa
Studia Rossica Posnaniensia 17, 59-65
UAM Zeszyt X V II Poznań 1983
G R A Ż Y N A W A L I S Z E W S K A
P o zn a ń
JÓ Z E F CZECHOWICZ JA K O TŁUMACZ MICHAŁA LERM ONTOW A
i)o niepoślednich polskich tłum aczeń utw orów Lerm ontowa należą tra n sla cje Józefa Czechowicza (poety okresu dwudziestolecia międzywojennego). W jego dorobku poetyckim oprócz wierszy własnych (nacechowanych ciepłym liryzm em , melodyjnością i wrażliwością poetycką) znajdowało się wiele tłu m aczeń z poezji francuskiej, angielskiej, czeskiej, ukraińskiej i rosyjskiej. W artość przekładów tego poety podkreśliła współcześnie Ludwika Jazukie- wicz-Osełkowska pisząc, iż ,,są one jak b y przepojone m elodyką żywego języka rosyjskiego, k tó ra jest przecież wyrazem dbałości wobec obcojęzycznej form y” l.
We wspomnieniach o nim, zebranych w książce pt. Spotkania z Czechowi
czem niejednokrotnie podkreślano, że „poeci, których tłum aczył, otwierali
d la niego, a często za niego, nowe poetyckie światy, do których sam świadomie lub podświadomie tęsk n ił” 2. Zwracano uwagę n a dobór utworów i wierszy tłum aczonych przez Czechowicza, w k tó ry ch zawsze znaleźć można „dowód i potwierdzenie, jakich to objawień w widzeniu św iata i w widzeniu poetyckim poszukiwał Czechowicz poprzez obcą poezję — w poezji w łasnej” 3. W jego przekładach głęboko odczuwało się polską tradycję literacką. J a k pisał J a n Śpiewak, „różne inspiracje twórcze i różne wzorce kulturalne kazały zasta nawiać się Czechowiczowi n ad funkcją słowa, n ad stylem , nad charakterem obrazu poetyckiego. Dochodziły do tego wzorce poezji polskiej, klasyczne i ludowe, do których był szczególnie przyw iązany” 4.
1 L. J a z u k i e w i c z - O s e ł k o w s k a , R o syjsk a poezja radziecka na lam ach „ K a m en y"
w latach 1933 - 39. W: P o obu stronach granicy. Z pow iązań k u ltu raln ych polsko-radziec
kich w X X -le c iu m ięd zy w o jen n y m , pod red. B. G alstera i K . Sierockiej, W rocław 1972, s . 315.
2 S potkan ia z Czechowiczem. W sp o m n ien ia i szkice. Zebrał i opracow ał S. P o lla k , Lublin 1971, s. 20.
3 Ib id ., s. 49.
со G. W a l i s z e w s k a
W lľ ierszach wybranych tego poety, w ydanych w p iętnastą rocznicę jego tragicznej śmierci (1955), zaprezentowano pierwszy wybór dokonanych przez; Czechowicza przekładów. Z Lerm ontowa zamieszczono tam cztery tłum aczenia:
Głaz, P an, wiersz rozpoczynający się od wersu Są słowa — ich zmtczenie... oraz.
fragm ent poem atu Demon. W ydanie to, opracowane przez Seweryna Pollaka i J a n a Śpiewaka opatrzono przedmową, w której czytam y: „Tłumacząc, m iał dwojakie cele przed sobą: niewątpliwie przyśw iecała mu idea przyswojenia poezji polskiej wielu wierszy, którym i zachwycał się, ale jednocześnie sta n o wiły one dla niego poważną dziedzinę inspiracji tw órczej” 5. Twierdzenie to odnieść można także i do w spom nianych wyżej utworów.
Zgodnie z inform acją wydawców przekłady w książce zostały zamieszczone chronologicznie. Ja k o pierwsze znalazły się w niej wiersze Lermontowa; niestety, przy żadnym z nich nie podano d a ty pow stania przekładu. Można tylko p rzy puszczać, że przetłum aczone zostały w początkach lat trzydziestych, gdyż wiele przekładów poetów rosyjskich w ty m tom ie opatrzonych jest datam i 1931 - 1935.
W lir yce Lerm ontowa powracał często tem a t ciążącej poecie samotności i myśli o uwolnieniu się od niej. Motyw ten, nazw any przez U lryka F ochta „niezmiennym pędem w poszukiwaniu bratniej duszy” 6, przejawił się m .in. w lirycznej m iniaturze Głaz. Za pomocą poetyckiego obrazu-symbol u, w k tó rym dużą rolę odgrywało uosobienie przyrody, przedstaw ione zostały ludzkie przeżycia — sm utek i cierpienie po odejściu kogoś kochanego. Subtelnie, de likatnie i um iejętnie wiersz ten został oddany w przekładzie Leo Belm ontą (1900)7. Z różnym zaś talentem dokonywali tego autorzy kolejnych translacji, które powstały już w latach międzywojennych. Najlepsza z nich, bardzo p o etyc k a należała właśnie do Józefa Czechowicza8. Tekst ten uderza doskonałością form y artystycznej i piękną polszczyzną. Czechowicz zastosował ta k ą sam ą, co w wersji oryginalnej siatkę m etryczną, zmienił zaś układ rymów z okalających (abba) na parzyste (aabb). Poeta nie starał się niewolniczo naśladować Lerm on towa. Stworzył wiersz treściowo bardzo wierny, a jednocześnie wyczuwało się w nim wyraźne lenartowiczowskie tony. W arto wrięc przedstawić go w ca łości:
N o cleg b y ł tej chm ureczce złocistej W ogrom nych skał piersi skalistej. W cześnie w drogę w y b ieg ła o św icie Ig ra ją ca w esoło w błękicie.
6 J . C z e c h o w i c z , W iersze trybrane, W arszaw a 1955, s. 32 - 33. * У. Р. Ф охт , Лермонтов. Логика творчества, M oskw a 1957, s. 44.
7 Zob. B . M u c h a , M ich al Lerm ontow w literaturze p o lsk iej lat 1841 - 1914, W rocław 1975, s. 102.
W sk ał szczelin ie ślad został w ilg o tn y . S zczy t od w ieczn y w zadum ie sam otnej Z asm u con y, za m y ślo n y się w znosi I n a p u stk ę doko Iną łz y r o s i. . .
Interesująco przedstaw iał się kolejny, nie transponow any d o tąd na język polski utw ór Pan. Do wiersza tego, napisanego (jak zaznaczył Lermontow) w „staroży tn y m rodzaju” , wprowadzona została postać rogatego bożka — do brego opiekuna pasterzy i trzód — Pana. B ohater liryczny zaś, w m arzeniach, wchodzi w ten m ityczny świat beztroski i spokoju, zapom ina o teraźniejszości. T en sam obraz poetycki przedstaw iony został przez Czechowicza z m aksym alną wielopłaszczyznową wiernością, ale jednocześnie też nosił on cechy własnej indyw idualności polskiego poety. W ystarczy bowiem sięgnąć do którego kolwiek zbioru wierszy Czechowicza, b y zobaczyć, ja k wiele w nich było atm os fery i trad y cji dawnej poezji polskiej. Cechy te przeniósł tłum acz i do swych Lermontowowrskich przekładów. W doskonałej translacji P ana um iejętnie odtw orzył on także ciekawą m etrykę wiersza, k tó ry stanowił dwunasto- wersową całość, składającą się z sześciu p ar sześciostopowych jambów, o prze m iennych m ęskich i żeńskich kadencjach. Spadki męskie zaś, będące prze w ażnie słabszą stroną polskich przekładów', tu dobrane zostały trafnie, precy zyjnie i bez szkody dla tekstu. A oto przekład czterech wersów Pana w' o ry ginale:
G ławu rogatuju łask ajet logkij ch m iel’, W odnoj rukie jego stak an , w drugoj sw iricľ! — On u czit p ie t’ m ienia; i ja w tisz y dubraw y Igraju i p oju , nie znaja ża żd y sław y.
I po polsku w przekładzie Czechowicza:
R o g a tą głow ę m u ch m ielow y p ieści w ian, W dłoni m a fletn ię sw ą, a w drugiej p ełn y dzban I u czy śpiew ać m n ie, a w ciszy zielonaw ej Ś piew am jak b ożek, gram , n ie pożądając sław y.
Pozostanie nato m iast zagadką zupełnie inna kwestia — dlaczego bohater liryczny Lerm ontow a uczy się śpiewu u bożka P an a („on uczit p ie t’ m ienia” ), skoro wiadomo, że łagodne to bóstwo miało piskliwy, przeraźliwy w t ç c z głos,
od którego wszyscy uciekali w' „panicznym strach u ” 9.
Przedstaw iony przez nas pionierski przekład Pana Józefa Czechowicza pozostał do dziś jedynym , znakom itym zresztą polskim tłum aczeniem tego mało znanego liryku Lermontowa, przypom nianym ponownie polskim czy telnikom w Wyborze poezji rosyjskiego poety w ydanym w 1956 r . 10
9 M a ła encyklopedia k u ltu ry antycznej, W arszaw a 1966, s. 650 - 651. 10 M. L e r m o n t o w , W y bór p o ezji, t. I, W arszaw a 1965, s. 29.
6 2 G. W a l i s z e w s k a
Z równym artyzm em został przetłum aczony przez Czechowicza i w prowa dzony na stałe do naszej poezji przekładowej, należący do liryki miłosnej wiersz Są słowa — ich znaczenie.... Był on już trzy k ro tn ie przekładany na język polski. Po raz pierwszy w 1848 r. przez H ieronim a M arcinkiewicza (Są mowy —
znaczenia)·, następnie w 1859 r. tłum aczyła go Stanisław a H e rb u t (Są io słowa — dła obcych prawie bez znaczenia)n . Trzeci zaś przekład zamieszczono w A n tologii Czesława Mąkowskiego (Szczególne słowa) w 1890 r . 12
Treść wiersza stanow ią wspomnienia, jakie w yw ołują u podm iotu lirycz nego słowa ukochanej kobiety. Um iejętność n ad an ia utworowi obcemu adek watnego kształtu w języku ojczystym pozwoliła Czechowiczowi n a wydobycie i z tego wiersza wszelkich subtelności przeżyć, delikatnego i ciepłego liryzmu. Spójrzm y na przykład:
N ie w str ie tit o tw ieta S ried ’ szurną m irskogo Iz p łam ia i sw ieta R ożdionnoje słowo; To słow o co u la ta P ośród p łom ien i śp iew u , W ogrom nym zgiełku św iata N ie m oże m ieć o d zew u .
W prawdzie tłum acz wzbogacił nieco swój przekład dodatkow ym i środkam i artystycznym i (doskonale jednak współbrzm iącymi z atm osferą utw oru), ja k również zmienił jego m etrum (w miejsce dwustopowego am fibrachu wprowadził trzystopow iec jam biczny hiperkatalektyczny), jednakże zm iany te dokonane zostały przez Czechowicza świadomie i udanie.
Współcześni czytelnicy mieli możność porów nania omawianego przekładu z nowym, powojennym, pióra Jerzego Zagórskiego (Są słowa — znaczenie ich
nikłe i ciemne)13. W ydany zaś w rok później Wybór poezji Lerm ontow a, za
prezentow ał ten utw ór w dwóch tłum aczeniach — Mąkowskiego i Czechowi cza14, natom iast zbiór utworów rosyjskiego poety z 1972 r. zawierał translację właśnie Czechowicza.
O statnim utworem Lerm ontowa we w spom nianym Wyborze wierszy był fragm ent z rozdziału piętnastego poem atu Demon. Ten niewielki uryw ek został przełożony przez Czechowicza powtórnie. Pierwszy raz dokonała tego Ja n in a K ram sztyk w 1914 r .15 Należała ona do grupy ty ch tłum aczy, k tó rych Julian
11 B . Mu c li a, op. cit., s. 31 - 32, 118.
12 M. L e r m o n t o w , W ybór p is m przełożony przez Cz. M ąkow skiego, W a rsza w a 1890, s. 272.
13 J . Z a g ó r s k i , Z Lerm ontow a, W arszaw a 1955, s. 68. 14 M. L e r m o n t o w , W ybór p o ezji, op. c it., s. 259 - 260. 16 J . K r a m s z t y k , Z obcych p ie ś n i, W arszaw a 1914, s. 122.
Tuw im (myśląc zresztą głównie o tłum aczkach) zaliczył do zjawisk „socjal nych, klasow ych” , nie zaś literackich16.
Lerm ontow napisał ów fragm ent inną niż całość utw oru m iarą m etryczną, a mianowicie trochejem . K ram sztyk pozostała wierna wersyfikacji oryginału. Podzieliła natom iast ten 16-wersowy urywek na cztery strofy, chcąc zapewne wyodrębnić tę partię tekstu i nadać jej charakter odrębnego utworu. T łu maczce nie powiodło się jednak, albowiem Lermontowowskie obrazy o delikatnej m etaforyce, w yrażające swoiste nastroje liryczne, straciły w przekładzie swą w yrazistość i moc. Ponadto w spolszczeniu ty m w ystąpiła niezgodność pew nych odcieni znaczeniowych i stylistycznych słów, np.:
U Lermontowa:
W d ień to m itieľ n y j n iesczastja T y ob nich I i sz wspomiani;
B uď k ziem nom u biez u ezastja J biespieczna, kak oni!
I w tłum aczeniu K ram sztyk:
T y w n ieszczęścia dniu złow rogim , G dy zw y cięży duszę b ól,
P ogrąż się w spokoju b łogim , J a k ob łok w śród m odrych p ól.
Miał więc Czechowicz pełne prawo sięgnąć raz jeszcze po ten tekst, ty m bardziej że jego translacja okazała się rzeczywiście udaną. Tłumacząc ten, przypom inam y, 16-wersowy trocheiczny fragm ent Demona zachował on ową odrębność w ersyfikacyjną oryginału. Pozostał zatem w ierny zarówno rytm ice, jak też leksyce utw oru, natom iast podobnie jak Ja n in a K ram sztyk, uczynił odstępstwo na rzecz budowy stroficznej. Taka przebudowa tekstu nie wpłynęła tu jednak na w artość przekładu, choć na pierwszy rz u t oka można odnieść wrażenie, iż jest to jakiś odrębny wiersz liryczny. Oto przykład:
N a w ozd u szn om okieanie B iez rula i biez w ietrił T icho p ła w a ju t w tum anie Chory strojn yje sw ietił; S ried’ p olej n ieobozrim ych W n ieb ie ch o d ia t biez sleda O błakow n ieu łow im ych W ołok n istyje stad a.
16 J . T u w i m , ,,T radu ttore — traditore” . W: E . B alcerzan , P isarze p olscy o sztuce· przekładu 1440 - 1974. A n to lo g ia , P ozn ań 1977, s. 203.
‘6 4 G. W a l i s z e w s k a
P o iiiebiosów oceanie Clioć n ie szum i żagli w tór Z w oln a sim ie w m gieł tu m an ie G w iazd i p lan et św ie tn y chór. Poprzez obszar p ó l szeroki Gubiąc w niebie n ik ły ślad N ied ościgłe m kną obłoki W ełniąc się ty sią c e m stad .
Tłum acz z dużą precyzją przetransponow ał n a język połski elem enty treści i środki artystyczne owego fragm entu. W efekcie powstał przekład bardzo dokładny i jednocześnie doskonały literacko. Niemała jest w tym zasługa talen tu poet}'ckiego Czechowicza i nie bez znaczenia pozostaje jego troska o właściwe odtworzenie atm osfery wiersza.
Form ułując swoje uwagi o poezji rosyjskiej w Polsce, Seweryn Pollak stw ierdzał m. in., że ,,tłum acz nie może b}m «letnim», m a on swoje zamiłowania i swoje niechęci (...), ale zawsze odciska n a przekładach piętno swojej in d y w idualności” 17. Takim tłum aczem był właśnie Jó zef Czechowicz. I chyba dzięki tem u przedstawione w niniejszym szkicu jego przekłady z Lerm ontowa pozostały po dziś dzień żywe, oparły się próbie czasu i są przyjm owane przez czytelników z ty m samym wzruszeniem estetycznym , co i oryginał.
ГРАЖИНА ВАЛИШЕВСКА ЮЗЕФ ЧЕХОВИЧ — ПЕРЕВОДЧИК МИХАИЛА ЛЕРМОНТОВА Р е зю м е В настоящей статье анализируются одни из лучших переводов поэзии М. Ю. Лермон това на польский язык. Их автором является польский поэт междувоенного двадцатилетия Юзеф Чехович. Поэзия Лермонтова в переводе на польский язык впервые печаталась в сбор нике Избранные произведения Ю. Чеховича, изданном в 1955 г. в 15-ую годовщину смерти автора. В упомянутом сборнике переводились следующие произведения: Утес, Пан, Есть р е ч и — значение их пусто и ничтожно... и фрагменты из поэмы Демон. Мастерство Чехо вича как переводчика сказалось в совершенстве художественной формы, музыкальности, изящном польском языке. Его переводы были тесно связаны с польской поэтической традицией и одновременно сохраняли специфическую атмосферу подлинника. Они были настолько удачными, что и до сих пор вызывают у польского читателя тождественные впечатления, какие произвели бы на него подлинники.
JÓ Z E F CZECHOWICZ AS T H E T R A N SL A T O R OF M IK H A IL LER M O N T O V
by
GRAŻYNA WALISZEWSKA
S u m m a r y
J ó z e f C zechow icz’s translations o f th e w orks o f L erm on tov are som e o f th e m o st in te r e stin g ones. J ó z e f Czechowicz w as one o f th e best know n p oets o f th e tw e n ty years b etw een th e tw o w orld wars. In The selected poem s o f th is p o et, pu b lish ed in 1955 — to m ark th e fifteen th anniversary o f h is tragic d eath — th e first selectio n o f tran slation s m ad e b y Czechowicz w as presented. From L erm on tov’s w orks four poem s were p u b lish ed there Stone, The Lord, a poem beginning w ith th e line There are w ords — their m ean
in g . .. an d a fragm ent o f th e poem The Demon.
T hese tran slation s w hich w ere for th e p oet “an im p ortan t source o f artistic in sp ira tio n ” are characterized b y th e p erfectness o f artistic form , th e balance o f picture and m usical elem en ts, an d b eau tifu l P olish . T h ey w ere n ot o n ly fa ith fu l as far as c o n ten t is concerned and p erfect from th e literary p o in t o f view' b u t one could also feel in th em th e sou n d s o f o ld P olish p oetry. A ll th is m ade th a t th e y d id n o t loose in th e course o f tim e and th e y are read w ith th e sam e em otion as before, and w ith th e sam e esth etic feelin gs like th e original poem s o f L erm ontov.