• Nie Znaleziono Wyników

Oczy i widzenie. (fragment semiotyki antropologii popularnej Europy Środkowej i Wschodniej w XIX i XX wieku) Zbigniew Libera

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Oczy i widzenie. (fragment semiotyki antropologii popularnej Europy Środkowej i Wschodniej w XIX i XX wieku) Zbigniew Libera"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Uniwersytet Jagielloński

Oczy i widzenie

(fragment

semiotyki

antropologii

popularnej EuropyŚrodkowej iWschodniej w

XIX

i

XX wieku)

Jedynie systematyczne i metodycznepoznawanie zmysłowe lub rozumowe daje nam wiedzę pewną, odkrywa prawdę. Otoprzekonania,które pojawiłysię późno w Europiewraz z narodzinami nowożytnejfilozofii inauki,przekonaniadominu­ jące, aleniepowszechnewsamym świecieuczonych, słabsze i rzadsze w kulturze elitarnej (około poi. XIX w. „wiara w rozum i naukę nie wszędzie na podgórzu karpackim byłaartykułemwiary”1), niemal niespotykane w warstwachludowych, w wielu lokalnych tradycjach przez znaczną część XX w.

1 K. Chłędowski, Pamiętniki. Galicja (1843-1880), oprać. A. Knot, Kraków 1957, s. 43.

2 M. Drahomanow, Cudacki dumki pro ukr. nacjonalnu sprawu, Lwiw 1892, s. 278;

I. Franko, Apokryfy i łehendi z ukrajinśkych rukopysiw, Lwiw 1896, s. XII-XIII; F. Wołkow, Etnograficzeskije osobiennosti ukrainskogo naroda, [w:] Ukrainskij naród w jego proszłom i na- stojaszczem, t. 2, Petrograd 1916, s. 597.

3 Np. M. Udziela, Medycyna ludu polskiego, Warszawa 1891, s. 41.

4 J. B u r s z t a, Lecznictwo ludowe, [w:] Kultura ludowa Wielkopolski, t. 3, red. J. B u r s z t a, Poznań 1967, s. 393-436.

5 H. Dziechcińska, Oglądanie i słuchanie w kulturze dawnej Polski, Warszawa 1987;

t a ż, Ciało, strój, gest w czasach renesansu i baroku, Warszawa 1996.

Gdyby rewolucja naukowa zdarzyła się dużo wcześniej, niż się zdarzyła, by­

łobywystarczająco dużo czasu i możliwościna to, żebymechanicystyczny obraz świata stał się wcześniej podstawą kultury europejskiej, ludoznawcy „zbierając rzeczy ludowe”,dokumentowaliby obecność wnichkartezjanizmu i empiryzmu, oświeceniowego racjonalizmu. Dokumentowali jednakodgłosy średniowiecznej scholastykii apokryfów2,śladystarych tradycji filozoficznych i medycznych3, za­ bobony, przesądy i praktyki będące „bezpośrednią spuścizną przedewszystkim stanu umysłowości wykształconej w okresie wieków XVI-XVIII”4.

Staropolska kultura była, pisała Hanna Dziechcińska5, kulturą oka i słuchu.

Zgodnie z arystotelesowskimi i platońskimi naukami uznawała wzrok za najdo­

(2)

skonalszy i najcenniejszy ze zmysłów, który napełnia nas ideami, który jest naj­ bliższy duszy.Była to kultura oparta na naoczności, kultura przede wszystkimob­ razów, widzialnych znaków: gestów, ceremonii, ikonografii.Popularnareligijność XVI-XVIII w., według Tomasza Wiślicza6, preferowała wzrok, a przynajmniejbyła dotego przyzwyczajona w kościele, gdzielud oglądał prawdziwe Ciało Boże who­

stii podczas Podniesienia,patrzyłnarelikwiejakodowodyrzeczywistej obecności świętych, naobrazy jakona historię Zbawienia i prawdy wiary. W tamtej epoce mowai pismo,oracje i kazania, codziennerozmowy izachowania były pełnewizu­

alizacji, istniało pospoliteprzekonanie,żeoglądaniejest ważniejsze od słuchania („oko lepiej pamięta niż uszy”). Wzrok i słuch najpewniej służą pamięci i praw­ dzie(Jakub Haur: niedowiarków czarów i opętania „trzeba by na dowód iwyzna­ nie tejprawdy posłać na resitendtiawgłębokie ruskie kraje”, żeby się napatrzyli7).

Staropolscy pisarze tworzyli„historie” (wzorem antycznych pisarzy)- owe dzien­

niki i pamiętniki jako świadkowie ex visione,uczestnicy opisywanych wydarzeń (poznanie historyczne odswych początków opierałosięnametaforze zwierciadła, na znaczeniu przede wszystkim naocznych świadectw)8. Powoływanie się na świa­

dectwazmysłów, nawłasne przeżycia nie dowodziłojeszcze prawdy. Takie same

„dowody prawdy” powtarzają się w fantastycznych historiach sowizdrzalskich.

Wiaraw historie opowiedziane czy pisane „podług widzenia isłuchu”, przeżyćau­ tora, powtarzane „zksiągwypisanych” jest kwestią woli, a nie rozumu, jest „ślepą wiarą” w coś, co może być przeciwieństwem doświadczenia iwynikiembłądzenia rozumu. Teargumenty powtarzały sięm.in. zpowodu „ksiąg fałszywych”,tj.apo­ kryfów9.

6 T. W i ś 1 i c z, Oglądanie bezcielesnego. Spektakl objawienia w kulturze chrześcijańskiej, [w:] Spektakle zmysłów, red. A. Wieczorkiewicz, M. Kostaszuk-Romanowska, Warszawa 2010, s. 329-342.

7 J. Haur, Skład abo skarbiec znakomitych sekretów oekonomiej ziemiańskiej, Kraków 1683, s. 449.

9 M. Dziechcińska, Przeszłość i teraźniejszość w kulturze czasów saskich, Warszawa 2002; W. Wr z o s e k, Historyczne powody wyróżnionej roli bezpośredniego świadka w poznaniu i badaniu historycznym (i pamięci zbiorowej), [w:] Historia - mentalność - tożsamość. Miejsce i rola historii oraz historyków w życiu narodu polskiego i ukraińskiego w XIX i XX w., red. J.Pi- sulińska, P. Sierżega, L. Zaszkilniak, Rzeszów2008, s. 17-24.

9 M. Adamczyk, Biblijno-apokryficzne narracje w literaturze staropolskiej do końca XVI wieku, Poznań 1980, s. 104-105; S. Swieżawski, Dzieje filozofii europejskiej, t. 1, War­

szawa 1974, s. 66.

10 B. G roić ki, Porządek sądów i spraw miejskich prawa magdeburskiego w Koronie Pol­

skiej, Kraków 1559 (wyd. Warszawa 1953); zob. S. Wróbel, Zbrodnie straszliwe w dawnym Tarnowie, czyli Pitaval zXVII i XVIII w., Tarnów 1992.

Taki stosunek do danych wzrokowych jest znany z historii prawa isądownic­ twa. „Świadekjeden nicnie znaczy” - pisał Bartłomiej Groicki10, którego komen­ tarze doprawa magdeburskiego wydawane wielokrotnie w XVII i XVIII w. były podstawąustawodawstwa sądów miejskichi wiejskich.Tych potrzeba, w zależno­

ściodsprawy, dwóch, trzech,siedmiuiwięcej - świadek za świadka,dokumentza

(3)

dokument.Nie są wiarygodnymi świadkami ludzie szaleni,pijacy,dzieci do lat14 (w niektórychsprawach dolat 20) iludzie powyżej 70 roku życia, nierządnice,na ogół kobiety (bo są zmiennew słowach), krzywoprzysięzcy, Żydzi, odszczepieńcy, słudzy w sprawie pana (bo z bojaźnisprawę tają). Sądy „pierwsze miejsce dają świadkowiocznemu, poślednie zaocznemu” („lepiej wierzyć oczom niż uszom”, tj. opinii innych). „Dwojacy są świadkowie:widzący i słyszący, przytomni i od­

legli; a tak w tym prawdyjako kłębkado nici dochodzić trzeba” - pisał Haur11.

Dopuszczony naświadka przed oblicze sąduprzysięgał,że będzie mówiłprawdę.

Gdyjednak sam sobieprzeczył, przeczył zeznaniominnych - sądżądałdowodów konkretnych i prawdziwych, anie „babskich plotek”(„Czy razbywało - mówi pa- lestrant w PamiątkachSoplicy Rzewuskiego - że z kilku nawet świadkówjednego zdania, każdy je po swojemu opowie (...) - domyśl się wtedy, czyja prawda!”).

Wówczas, w takich sprawach, jak o cudzołóstwo, gwałt, dzieciobójstwo, pobicie czy czarownictwo, wzrastało znaczenie widzialnych znaków. Gdy tychnie udawa­

ło się odnaleźć (np.signum, które robiłdiabeł przy „zaślubinach” z czarownicą) lub były one niepewne, żeby dojść do ustalenia prawdy, sąd nakazywał przeprowadze­

niebadań korporalnych,tj. tortur (Groickiprzestrzegał przed ustalaniemprawdy na ich podstawie,bomogą one dawać dowody-znaki omylne i niepewne).

" J. H a u r, dz. cyt., s. 272.

12 M. S k w a r a, O dowodzeniu retorycznym w polskich oracjach pogrzebowych XVII wieku, Szczecin 1999, s. 169-172.

13 J. Haur, dz. cyt., s. 100-104 i n.

14 Zob. opisy słów wymienianych tu i niżej w: Słownik polszczyzny XVI wieku, wyd. od 1966 przez IBL w Warszawie; Słownik języka polskiego XVII i 1. połowy XVIII wieku, wydawany od 1996 r. przez 1JP PAN w Krakowie; S. Linde, Słownik języka polskiego, t. 1-6 (wyd. 2 po­

prawione i poszerzone), Lwów 1854-1860.

Dawne sądy (jak współczesne) orzekały nie tylko na podstawie samego pra­ wa, lecztakże zdrowego rozsądku i obyczaju, wiedzy i umiejętności innych ro­

dzajów. Dlatego warto zwrócić uwagę na to, że w staropolskich podręcznikach retoryki (pod wpływemgłównierzymskiej tradycji)12znaki są tylko jedną z dróg rozumowania (obok argumentum i exemplum). Pojedyncze znaki nie sądowoda­

mi wystarczającymi i koniecznymi. Te dopiero w połączeniu zinnymi znakami, ale irzeczami, które oznaczają, pozwalajądomyślać się - sąto przykłady Haura13 z oznak ciała - choroby, znaków niepogody - z planet, ognia, wody, roślin, za­

chowań ptaków i zwierząt (wszelkie bydlęta mają z natury skłonnośćpoznawać przez znakii porozumiewać się w robocie). „Dowód”, „dowodzenie”, „dowodzić” znaczyło w dawnej polszczyźnie14 doznawać, doświadczyć, „doznać prawem”,do­

prowadzić do skutku, wykazywać prawdziwość rozumowania i postępowania, wskazać drogę itp., atakże:znak,ślad, cechę, powód; według wyrażeń „dowody” pochodzą z czegoś (doświadczenia), odkogoś (z autorytetów), pism (dokumen­ tów, świadectw na piśmie);są onewielkie, słabe,płonne, wątpliwe, gruntowne. Te potrzebują sprawdzenia z innymi dowodami, zmierzenia rozumem (w polemi­ kach religijnych ipolitycznych:„dowódariański” - bezrozumny). Samo oglądanie

(4)

(isłuchanie itd.)znaków daje powierzchowne bądź fałszywe dowody - „cielesne”, przeciwne „domysłowi duchowemu/bożemu”. Potrzebują one „dorozumienia”,

„domyślenia głowy ludzkiej” (sądzenia, wnioskowania). Są to ewidentne ślady chrześcijańskiej semiotyki, która „literę pisma” porównywała do ciała, sens ukry­

ty - do duszy, która (szczególnie alegoreza platońska i neoplatońska) wrzeczach materialnych i doczesnych poszukiwała znaczeń niewidzialnych, prawdziwych i wiecznych,która też (jakw pismach św. Tomasza) nie lekceważyła „litery”,„cia­ ła”15. Według zwyczajów językowych dawnej i współczesnej polszczyzny poznawa­ nieto wejście w posiadanieczyteż pojmowanie rzeczy iosób (tak jakpojmuje się np. żonę),znakowanie (opatrywanieznakiemwłasności, jak np. zwierzęta domo­

we), zdobywanie wiedzy i pewności oświecie. Zkolei słowa iwyrażeniaoznacza­ jącewiedzę pewną, pewność odnosiły się do przekonań prawdziwych (opartych na znajomości rzeczy), niewątpliwe dowody, do tego, co jest trwałe, skuteczne itp.

Brak pewności to podejrzenie oniewiarygodność, nieumiejętność (w zwrotach odnoszone dodoktorów,ksiąg,historii,młynarzy itd.), pozorowanie wiedzy pew­

nej domyślaniem się. A „domyślanie się” i „myślenie od rzeczy” tworzy plotkę, plecenie głupstw, błędne wierzenia, nauki fałszywe, opowieści fantastyczne, jak

„bajki” i „mity”;w polemikach religijnychbłędnewierzenia, przesądy i zabobo­

ny, „fałszywe/heretyckie nauki” nazywało się„babskimi/żydowskimi,pogańskimi baśniami”, kojarzyło się zbłądzeniem (jakpo manowcach, bezdrożach), odstęp­ stwem od prawdziwej wiary i obyczajów,kłamstwemi grzechem, niezgodnością z prawdą, rozumem.

15 J. Sokolski, „Miejsce to zowią żywot...” Staropolskie romanse alegoryczne, Wrocław 1988, s. 2-25; tenże, Barokowa księga natury, Wrocław 1992, s. 42-46 i n.

Te semiotyki zawarte wstaropolskim języku,prawie i sądownictwie,gospo­

darskich i medycznych poradach, prognostykach pogody, oracjach pogrzebo­

wych, kazaniach, liturgii i sztuce katolickiego kościoła, popularnej religijności, codziennych zachowaniach... wywodzą się ze starożytnych, następnie średnio­

wiecznych i renesansowych teorii poznania,tych,które dominowały w tradycjach popularnych Europy Środkowej jeszczew XIX w. Według nich nie okiemwiem, że widzę,aniuchem, że słyszę,bozmysły są tylko pomocnikami itłumaczamidu­ cha.Człowiek niemoże wydawać sądów pewnych o świecie na podstawiesamych zmysłów.Różna jest wiarygodnośćdanych dostarczanych przez poszczególne na­ rządy.Oczy są najwartościowsze, ale te„jakby jakieś naczynia biorą w siebie część widzialną”,tj. zewnętrzną rzeczy. Niżej stoją uszy i słuch, następnienosipowonie­ nie, język i smak, najniżej dotyk - rozmieszczonypo całym ciele, ten najbardziej materialnyi zwierzęcyze wszystkich zmysłów. Nawet najistotniejszez nich (nie bez przyczyny wszystkieone mieszczą sięw głowie, a w niej najwyżej położone sąoczy) dysponująniewielką władząodróżniania. Ich dane trafiają do zmysłów wewnętrznych, najpierwdozmysłuwspólnego - dzięki niemu dopierowiemy, że widzimy,słyszymy itd. Stądsą odbierane iprzetwarzaneprzez fantazję, wyobraź­ nię, następnie przez intelekt (tentylkomoże wydawać sądy pewne),przechowy-

(5)

wane w pamięci16. Popularny dawniej w Polsce zwrot „co oko widzi, to głowa dorozumie” tłumaczy zdanieHipokratesa: „cokryjesię przed wzrokiem oczu, to wszystkopoddajesię wzrokowi rozumu”, tj. na drodzerozumowania17.

16 Jan z Trzciany, O naturze i godności człowieka, s. 422-433 oraz Andrzej Gla- ber z Kobylina, Problemata Aristotelis, [w:] Filozofia i myśl społeczna XVI wieku, red.

L. Szczucki, Warszawa 1978; S. Swieżawski, Dzieje filozofii europejskiej XV wieku, t. 5, Warszawa 1980; N. M. W i 1 d i e r s, Obraz świata a teologia. Od średniowiecza do dzisiaj, tłum.

J. Doktór, Warszawa 1985; C. Levis, Odrzucony obraz. Wprowadzenie do literatury średnio­

wiecznej i renesansowej, tłum. W. Ostrowski, Warszawa 1986.

17 Hipokrates, O sztuce lekarskiej, tłum. W. Klinger, wstęp A. Wrzosek, „Archi­

wum Historii Filozofii i Medycyny” 1936-1937, t. 16, s. 177.

18 S. Michalski, Protestanci a sztuka. Spór o obrazy w Europie nowożytnej, Warszawa 1989, s. 299-300 i n.; Z. Libera, Mikrokosmos, makrokosmos i antropologia ciała, Tarnów 1997, s. 180-181.

19 P. G r a v e s, From an Archeology of Iconoclasm to an Anthropology of the Body. Images, Punishment, and Personhood in England, 1500-1660, „Current Anthropology” II 2008, t. 49, nr l,s. 35-57.

20 J. K r a c i k, Staropolskie spory o kult obrazów, Kraków 2012.

21 M. Wiszniewski, Charaktery rozumów ludzkich, Kraków 1837, wyd. 2. Warszawa 1988, s. 103.

W scholastycznej teorii poznania oko było najpewniejszym narządem zmysłu.

Jednocześnie poznanie wzrokowe uchodziło za powierzchowne i niebezpiecz­

ne, którekarmiąc się złymi obrazami, może napełniać duszę złymi i fałszywymi ideami. Stare spory o obrazy i symbole, o alegorezę zostały wywołane na nowo wokresie reformacji. Zgodnie z twierdzeniem zwolennikówLutra i Kalwina ob­ razy nasycając oczy, zarażają duszę, więc te bałwany trzebausunąć zoczu - we­

dług jednych, lub serca - według drugich (kontrowersje między ikonodulami iikonoklastami zawsze wpisywały się w problem duszy i ciała)18.Owe sporybyły toczone na płaszczyźnie teologicznej, artystycznej, w dyskusjach popularnych, były sporami semiotycznymi,aktami ikonoklazmuwXVI-XVII w., jak wAnglii, gdzie dochodziło do niszczeniawizerunków, głównieichgłów,w tym szczególnie oczuorazrąk - ataki na te części obrazówbyły warunkowane teologią iliturgią chrześcijaństwa (do nichodnosi sięsiedem sakramentów), ówczesnym systemem kar cielesnych, społeczno-kulturowymi konceptualizacjami ciała19. W tym okre­

sie w Polsce wystąpienia przeciwko kultom obrazów były stosunkowo rzadkie, akty ikonoklazmu sporadyczne. Reakcje Kościoła katolickiego przeciwkopolskim arianom, luteranom czy kalwinistom świadcząo tym,że w nim także istniał strach przed idolatrią, przed tym, żeobrazy są„księgąprostych ludzi” („Co pismo czy­

tającym, to prostaczkom patrzącym daje malowanie; patrzą na nie, widzą, czego mają naśladować” - pisałpewien jezuita, niemal tak samojak Hipokrates: „tłum nabiera raczej zaufania dotego, co widzi, niżtego, cosłyszy”),że lud, jak dzieci, w ogóle „cieleśni ludzie wszystko cieleśnie wykładają”, stąd dążenia do ochrony prostych wiernychprzed bałwochwalstwem20.

Prawda: „prostaczki więcej ufają zmysłom niż rozumowi”, należała do po­

spolitych jeszcze w czasach Michała Wiszniewskiego21, a nawet Kazimierza Mo­

(6)

szyńskiego22. Nadal trwa przekonanie, że sensualizm jestgłówną cechąludowej religijności, w ogóle myśleniapotocznego. Rzeczywiście, te przesądzenia dają się potwierdzaćprzytłaczającąliczbądanych historii i etnografii. Równocześnie jed­

nakpozostaje mnóstwo dowodów, które przeczątym przekonaniom. Ażebyto wykazać, trzeba by było uwzględniać wszystkie te dane w ramach kulturowych problemów: umysł i myśl - zmysły - język - rzeczywistość, prawda... To jest moje zadanie na przyszłość. Za to poniżejprzytaczam, jak sądzę, wystarczająco dużo świadectw przeciwko rzekomo całkowitej ufności w obrazy, dane wzrokowe w tradycjach popularnych.

22 K. Moszyński, Kultura ludowa Słowian, t. 2, cz. 1, Warszawa 1968, s. 11-12, 77- -81, 90, 99 i n.; tenże, Człowiek. Wstęp do etnografii powszechnej i etnologii. Warszawa 1958, s. 506-508, 541 i n.

23 U. Jeggle, Der Kopf des Korpers, Wienheim-Berlin 1986, s. 95-102.

24 P. Zając, O zaświatach niedalekich i cudach nienadzwyczajnych. „Nadprzyrodzone"

w kulturze ludowej na przykładzie Huculszczyzny, Kraków 2004, s. 226-236.

25 K. Moszyński, Kultura ludowa..., s. 22, 50-51.

26 J. Talko-Hryncewicz, Zarysy lecznictwa na Rusi południowej, Kraków 1893, s. 86, 91.

27 N. I. Tołstoj, Głaza i zrienije pokojnikow, [w:] tenże, Jazyk i narodnaja kuitura.

Oczerki po sławianskoj mifołogii i etnolingwistikie, Moskwa 1995, s. 194.

W tradycjach ludowych nie żyło się w całkowicie pewnym i bezpiecznym świecie wizualnym. Oko kontrolowało i potwierdzało znane i oczekiwane, ale i wytężało się, skupiało na nowym i obcym, na tym, co nieznane i niepewne, co wzbudzało podejrzenie inieufność (częstym spojrzeniem obserwowali chłopi ob­ cych), ale odkrywało także błędy w tym, co jest widziane. W tym świecie nie ma wizualnejoczywistości. To,co widziane, może okazać się czymś innym23.

Jednak wzrok uchodził za najpewniejszy ze zmysłów. O tym świadcząjużza­ pewnienia etnografów oprawdziwości relacji (np. o spotkaniachzduchami zmar­

łych i demonami): „sam to widziałem/słyszałem”, potwierdzenia licznie przyta­

czanymi „faktami”24. Następnie ludoznawcy odnotowywali sporo sceptycyzmu wobec cudzych świadectw („lepszejedno oko niż cudzych dwoje”, „ludzi pytaj, a swój rozum miej”),brakwiary w „babskiegadanie/plotki, bajki, zabobony”; „tak opowiadają ludzie,ale czytoprawda,Bóg tylko może wiedzieć”25.

W widzialnym świecie nie wszystko jest widziane i prawidłowo rozpozna­ wane. Dzieje się tak dlatego, że wzrok zmieniasię zwiekiem człowieka. Według materiałówetnograficznych dzieci nie widzą w pierwszych tygodniach życia (nie wolno wynosić ich na światło dzienne, bo by oślepły lub zostały zauroczone)26.

W tradycjach ludowych noworodek bywał upodobnionypodwieloma względami do zmarłego: pierwszy nie należy jeszcze do tego świata, drugijuż nie; dziecko urodzone z otwartymi oczami,jak zmarły, któremu nie zamknięto oczu, sązłymi znakami, złamaniezakazów przędzenia skutkujeuszkodzeniem oczu dziecka lub zmarłych27. Dzieci widząmniej lub inaczej niż ludzie dorośli. Dopóki nie przyjdą do rozumu,mają słaby wzrok, dopiero gdy dziecko rozwiążepępowinę (w trze­

(7)

cimlub np. siódmymroku życia)od razuwszystko rozumie, „popatrzytylko,jak inni robią,ijuż samo wszystko wie,nie musi się uczyć”2829.W dawnej Polsce, pisał Wacław A. Maciejowski29, dziecko, gdy w siódmymroku życia „dobaczeniaprzy­ chodziło”,comożna rozumieć: „do swego rozumu”, alei „umiejętności patrzenia”, otrzymywało ubrania izajęciaodpowiednie do jego płci. Według notatek etnogra­

ficznych: „oczy daje komuś wgłowę” opiekuninauczyciel - majster,którydobrze kierując swym podopiecznym, „wyprowadza go na ludzi”, daje muumiejętności radzenia sobie w świecie, samodzielnego działania(„czy ty niemasz oczu?”mówi się do ludzi robiącychcoś nie tak)30. Taki ma zapewnioną „widzialność”, tj. zna­ czenie w społeczeństwie31.

28 J. Talko-Hryncewicz, dz. cyt., s. 79-80; H. Biegeleisen, Matka i dziecko w ob­

rzędach, wierzeniach i zwyczajach ludu polskiego, Lwów 1927, s. 66-68; P. Bogatyriew, Wo- prosy tieorii narodnogo isskustwa, Moskwa 1971, s. 253.

29 W. A. Mac i ej o wski, Polska do pierwszej połowy XVII wieku pod względem obyczajów i zwyczajów, t. 4, Warszawa 1842, s. 6-7.

30 P. P a r y 1 a k, Prowincyonalizmy mowy polskiej w Drohobyczu i jego okolicach, „Zbiór Wiadomości do Antropologii Krajowej” (dalej: „ZWAK”) 1877, t. 1, s. 72; Z. Kuzelja, Ditina wzwiczajach i wiruwanniach ukrajinśkoho naroda, „Materiali do ukrajinśkoji etnologii” (dalej:

„MUE”) 1906, t. 8, s. 62.

31 W. Drozdowska, Magiczne sposoby postępowania w życiu codziennym Załęcza Wiel­

kiego, „Łódzkie Studia Etnograficzne” 1963, t. 5, s. 63; K. Moszyński, Kultura ludowa..., s. 90.

32 N. A. I w a n i c k i j, Matieriały po etnograjii Wołogodskoj gubernii, „Izwiestija obszcze- stwa lubitielej jestiestwoznanija, antropologii i etnografii”, kn. 69: Trudy etnograjiczeskogo otdie- la, 1892, s. 56; A. Podbe reski, Materiały do demonologii ludu ukraińskiego, „ZWAK” 1880, t. 4, s. 76; H. Biegeleisen, Lecznictwo ludu polskiego, Lwów 1929, s. 143; S. Spittal, Lecz­

nictwo ludowe w Załoźcach i okolicy, Tarnopol 1938, s. 62; Z. K u c h o w i c z, Leki i gusła dawnej wsi. Stan zdrowotny polskiej wsi pańszczyźnianej w XVI-XVIII wieku, Warszawa 1954, s. 135.

Wzrokpsują choroby. Chorobyoczunależały do pospolitych (np.kurza ślepo­ tapo Wielkim Poście), zewzględu na ówczesne warunki higieniczne w wiejskich chałupach, niedożywienie, dietetyczne braki, ciężką pracę od wczesnego dzie­

ciństwa, endemiczne choroby weneryczne,jak np. na Huculszczyźnie. Na jedne ztychschorzeń (np.zapalenie oczu) na ogółniezwracano większejuwagi.Wobec innych lud był bezradny (te,jak bielmo,które prowadzi do ślepoty,zostały najbar­ dziej zmitologizowane). Nawsi spotykało się sporo starszych ludzi, nawet mło­

dych z uszkodzonymwzrokiem, ślepych, którzy wyglądali jak schorowanistarcy:

niscyi pochyleni, z pożółkłąskórą,bladymi mętnymspojrzeniem.Takwyjaśniali ludoznawcy (wśród nichsporo było lekarzy) i historycy kultury32. A sam lud: cho­ roby niszcząceoczy i wzrok biorą się z oberwania żył ocznych(wskutek np. cięż­

kiej pracy), jałowegojedzenia (i ten, który zje mięso kurzeprzyzachodzie słoń­ ca),uroku, starości, zpowodu złamania zakazu patrzenia na słońce, wyrzucania śmieci zdomupozachodzie słońca („ociemniejeten,ktoczęsto wychodzi z domu po zachodzie słońca”) oraz przędzenia i szycia itd.; kurza ślepota powoduje, że człowiek niewidzi po zachodzie słońca, patrzy w dół i zdaje się mu,że coświdzi,

(8)

popatrzy do góry - widzilatającebiałepłatki,w końcu traci wzrok. Według ludo­

wej medycynywiele chorób, które objawiają się zakłóceniami w funkcjonowaniu emocjii rozumu, jak przestrach i urok, obłęd i opętanie, epilepsja, szczególnie te wśród nich, które wywołują uderzeniakrwi do oczu, powodują nadmiar gorąca krwi (co zdarza się często podczas żniw, od gorącegopiecaw domu - todlate­

go kobiety częściej chorują na oczy), objawiają się majakami, dręczeniem strasz­

nymi obrazami - dekompozycją widzenia33. „Wyobrażenie przyrodzone wczło­ wieku czuwającym powinnoprzedmiotom zewnętrznym odpowiadać, które gdy bardzo odjakowej wewnętrznej mózgu dyspozycji odmienione,z czego nastąpi mimowolneprzez pacjentawyobraźnią powodowane,otóż się to durnowatością nazwie” - wykładał Ludwik Perzyna w Lekarzu dla włościan34. „Wady zdawania się” lub niewidzenie, mimo otwartych oczu, zdarza sięteż - jak podkreśla Haur (za starożytnymi iwspółczesnymi autorytetami) czy Perzyna (popularyzatorprac słynnego w Europieszwajcarskiego lekarzaTissota)- w głębokimzamyśleniu, gdy duchprzyćmiewa oczy, zniestrawności,ze zbytniej Wenery,zkatarów ciężkich,

„grubych” humorów, gdy szczególniezbytekzłej krwinapłyniedo oczu itd.35

33 Μ.Zieleniewski, O przesądach lekarskich ludu naszego, Kraków 1845, s. 34; Dzieła wszystkie Oskara Kolberga, t. 1-68, Warszawa 1961-1975, (dalej: DWOK), t. 42, s. 33, t. 48, s. 300; F. We r e ń k o, Przyczynek do lecznictwa ludowego, „Materiały Antropologiczno-Archeo­

logiczne i Etnograficzne” (dalej: „MAAE”) 1896, t. 1, s. 143-144; J. Talko-Hryncewicz, dz. cyt., s. 339; S. Spitt al, dz. cyt., s. 160; B. Szychowska-Boebel, Lecznictwo ludowe na Kujawach, Toruń 1972, s. 23-26; T. W. Wałodzina, Narodnaja medicina. RituaTna-magicznaja praktika, Minsk 2007, s. 164-167.

34 L. Pe r zy n a, Lekarz dla włościan, Kalisz 1793, s. 192.

35 Zob. J. Szostak, Farmakognozja. Farmacja galenowa i aptekarstwo w renesansowych zielnikach polskich. Warszawa 2006.

36 C. Zibrt, Kouzla a cary staroceske, „Ćesky Lid” R. 30, 1930, s. 253; S. Seligmann, Auge, [w:] Handwörterbuch des deutschen Aberglaubens, red. H. Bächtold-Stäubli, E. Hoffmann-Krayer, Bd. 1-9 Berlin-Leipzig 1927-1942, wyd. 2: Berlin-New York 1987, B. 1, s. 691; F. Kotula, Przeciw urokom, Warszawa 1989, s. 21-22.

37 P. P. Czubinskij, Trudy etnograficzesko-statisticzeskoj ekspedicii w Zapadno-Russkij kraj, t. 4, Sankt-Peterburg 1872, s. 52-53; Z. Staniszewska, Wieś Studzianki. Zarys etnogra­

ficzny, „Wisła” 1902,1.16, s. 390.

Człowiekpatrzy, ale nie zawsze wszystko widzi,jak zakochany. Taki „pozanią świata niewidzi”, „chodzi jakślepy”,„mieni musię świat”, szczególniew nieszczę­

śliwej miłości, jak wszyscy pod wpływemwielkichemocji, wskutekczarówmiło­ snych (wto, że miłość powstajewskutek oczarowania, wierzyli już platonicy),taki

„oprzytomnieje poślubie”36. „Szczęście oczy zaślepia, a nieszczęście otwiera”. Do zakochanego lub przestraszonego, do niedołęgi i głupkowatego odnosząsię zwro­

ty: „ślepyjesteś”, „gdzie ty oczy masz?”, „ma w rzyci oczy”. „A zaśżonaty,to musi być i głuchyi ślepy”,bo „zaraz swary, kłopoty” („wybieraj sobie żonę nieoczami, ale uszami”)37.Emocje, więc serce decydują też o tym, coczłowiek widzi („co oko nie widzi, tosercenie boli”). Ludzi łubianych „radzi się widzieć”(onielubianych i skompromitowanych mówi się: „ma zaprószone w oczach”), „nienawidzi się”

(9)

nielubianych („wszyscy go w domu nienawidzili”); młodzi różnymi sposobami dawali po sobie poznać, że „sięwidzą”, tj.podobają lub/i kochają38.

38 J. Świętek, Zwyczaje i pojęcia prawne ludu nadrabskiego, „MAAE” 1897, t. 2, s. 245;

L. Malinowski, Powieści spiskie, „MAAE” 1903, t. 6, s. 151-152; A. S alon i, Lud rzeszowski,

„MAAE” 1908, t. 10, s. 337; J. Kantor, Czarny Dunajec. Monografia etnograficzna, „MAAE”

1907, t. 9, s. 119; W. Drozdowska, dz. cyt., s. 121; K. Moszyński, Kultura ludowa..., s. 84-85.

39 A. Krawczyk-Tyrpa, Frazeologia somatyczna w gwarach polskich. Związki frazeo­

logiczne o znaczeniach motywowanych cechami części ciała, Wrocław 1987, s. 106-109.

40 M. Toepp en, Wierzenia mazurskie, „Wisła” 1892, t. 6, s. 398; W. G nat j u k, Znadobi do galićko-ruśkoji demonologii, „Etnograficznyj zbirnyk” 1903, t. 15, s. 215.

41 M. Toeppen, dz. cyt., s. 398-399.

42 K. Moszyński, Kultura ludowa..., s. 96-100, 103.

43 Cz. Pietkiewicz, Polesie rzeczyckie, Warszawa 1938, s. 287.

44 J. S w i ę t e k, Lud nadrabski, Kraków 1893, s. 533; P. S. D o n i k i w, Rodini i chrestini na Guculszczyni, „MUE” 1918, t. 18, s. 99; A. On i szczuk, Materijali doguculśkoji demonologii,

„MUE” 1909, t. 11, s. 96; W. Szuchiewicz, Huculszczyzna, t. 3, Lwów 1904, s. 18-19, t. 4, s. 282 i n.; K. Moszyński, Kultura ludowa..., s. 99, 645, 683; P. Zając, dz. cyt., s. 52-53.

45 K. Moszyński, Obrzędy, wiara i powieści ludu z okolic Brzeżan, „MAAE” 1914,t. 13, s. 163.

„Nasypać piasku w oczy”, „zmydlić oczy”- tezwroty dosłownie znaczą utrud­ niać widzenie, a przenośnie: wprowadzaćwbłąd, ogłupiać, udawać, że się czegoś nie dostrzega („przymrużyć oko/zaprószyć, przymknąć”)39. Komedianci-cza- rownicy przenoszą nibybelki, atak naprawdę słomkę - „to omam, nie wierzę” - mówił chłop o kuglarzu40 (Niemiec-kuglarz nasyłał „dziwne omamienie na lu­ dzi” -pisałH. Rzewuski wPamiątkach Soplicy).Ludzie widzą,że wiedźmy noszą najpiękniejsze stroje, a tak naprawdę mają one na sobiepłachty i derki; kryjąsię ze swymrzemiosłem, wprowadzają ludzi w błąd, mamiąwzrok, tworzą fałszywe ob­ razy41. Zwidzeniainiepewnośćw gwarach oraz w folklorzebyływyrażane starymi zwrotami: „widzi mi się”, „zdaje mi się”, „wydaje mi się”, „pomyliło mi się”,„otuma­ niło”, nowszym słowem „przypuszczam”. Jako „splątanie”,„skręcenie”, „kołowace- nie”, „zmieszanie”,„mącenie”, „mamienie”, „tumanienie” określane było obłąkanie i opętanie, zejście z rozumu, majaczenie, marzenia senne(„sen mara, Bóg wia­ ra”) - wszelkie stany niepewności, różnice międzyoczywistością a złudzeniem („zwidziało mi się”, „marawlazła woczy” - a „mara i czort tojedno”), mijanie się z prawdą42. „Jakna człowieka najdzie oman, toniewie, co robić, dokąd idzie i za czym, a wtedy widzi to, czego nie ma”43. Zgodnie z licznymi opowieściami wierzeniowymi czarownicyidemony (diabeł, duch lasu, rusałki,niawki, boginki itd.), pokutujące dusze tumanią i mamią oczyoraz umysły swych ofiar, wodzą po manowcach, błądzą po lasach i górach, te nieczystesiły przybierają dowolną postać44. Pod wrażeniem takich opowieści z Polesia Moszyński napisał: „chłop tutejszy nigdy nie może być zupełnie pewny, czy dane stworzenie jest rzeczywiście zwierzęciem, czy też wcielonymczartem, upiorem lub t.p.”45.

Na całość ludowych wyobrażeń o oczach i wzroku, widzialnościi niewidzial- nościskładają się te, które dotyczą ludzi żywych orazzmarłych.Na ten temat nie

(10)

ma żadnej pracyw etnografii i folklorystyce słowiańskiej, „możnamiećtylko na­ dzieję, że pojawią siętakieopracowania” - napisał w1990r.NikitaI.Tołstoj46.Wo­ bec przytłaczającej liczby, ogromnie zróżnicowanych danych na ten temat moja pracajestczęściową odpowiedziąna postulat tegowielkiego rosyjskiego slawisty.

46 N. I. Tołstoj, K rekonstrukcji semantiki i funkcii niekotorych słowiańskich izobrazi- tiel’nych i słowiesnych simwołow i motiwow, [w:] Fol'klor i etnografija. Probliemy rekonstrukcji tiekstow tradicionnoj kuTtury, Leningrad 1990, s. 47-67 (artykuł przedrukowany jako Glaza i zreniepokojnikow, [w:] N. I. Tołstoj, Jazyk i narodnaja kul’tura..., s. 185-205).

47 N. I. Tołstoj, Głaza i zrienie..., s. 189-190.

48 A. Afanasj e w, Poeticzeskije wozzrenija sławian naprirodu, 1.1, Moskwa 1868, s. 142- -143; I. Frań ko, Liudowi wiruwanija na Pidgirju, „Etnograficzny] zbirnyk” 1898, t. 5, s. 186;

K. W. C i s t o w, Siemiejnyje obriady i obriadowyj fol'klor, [w:] Etnografia wostocznych slawjan, red. K. W. Cistow, Moskwa 1977, s. 411 -412; Podjavorinska, Povery z Hornych Bziniec, „Sloven- ky Pregled” R. 19, 1899, s. 309; J. Holkup, Povery z Pisecka, „Ćesky Lid” R. 28, 1928, s. 341;

E. Horvathova, Duchovna kultura, [w:] Horehronie, red. J. Mj ar tan, Bratislava 1974, s. 268;

M. Cisek, Materiały etnograficzne z miasteczka Żołyni w powiecie przemyskim, „ZWAK”

1899, t. 13, s. 61; M. Wawrzeniecki, Wieś Mysłaków. Notaty ludoznawcze, „MAAE” 1907, t. 9, s. 237; B. B a z i ń s k a, Wierzenia i praktyki magiczne pasterzy polskich, [w:] Pasterstwo Tatr polskich i Podhala, t. 7, red. W. Antoniewicz, Wrocław 1967, s. 109; R. Ku ki er, Kaszubi

bytowscy, Gdynia 1968, s. 272.

49 S. Ryzakowa, Obycznyje i strannyje czasti tieła u Łatyszej (k koncepcji czełowieka w tradicionnoj kul’turie), „Etnolingwistyka” 2001, t. 13, s. 205; T. W. Wałodzina, Cela ca- laveka. Slova, mif, rutual, Minsk 2009, s. 78-79; N. Sumcow, Pożelanija iproklaja, Charków 1896, s. 1-9.

50 Zob. np. Z. Hochova-Bozikova, Bila barva - symbolem smutku?, „Ćesky Lid”

R. 30, 1930, s. 343-347.

Jakpodają ludowe przekazy, śmierć człowieka jest przejściem z „białego świa­

ta”, słonecznego w „świat wiecznej nocy”, mroku. W związku z tym w licznych lokalnychtradycjachistniał wymóg zapalenia świeczki, gdy umierający „wypusz­

czałducha”, żeby zmarły miałoświetloną drogę na tamten świat,bo inaczej (we­ dług serbskich wyjaśnień) jego dusza przebywałaby w wiecznym mroku, wszystko by słyszała, ale nic nie widziała; żeby przodkom byłowidno w pozagrobowym świeciew dni zaduszne u południowych i wschodnichSłowian, trzeba byłopalić świeczki wdomu lub np. na desce puszczonejna wodzie47. Warunkiem widzenia na tamtym świeciebyło niewidzenie tego świata przez zmarłego - koniecznym było zamykanie oczu zmarłym,bo inaczejstanie się on demonem (np. upiorem) albo „wypatrzykogoś za sobą”48. „Zamknąćoczy” - znaczy umrzeć,„oczy pokazać słońcu” - żyć, „otwarte oczy” wiążą się z życiem i wiedzą, każde „przymknięcie oka” kojarzysię ze śmiercią i niewiedzą (w przekleństwach i złorzeczeniach„naj­ bardziej dostajesięoczom”,„żebyś oślepł!”)49. Ztymiwyobrażeniami i praktyka­

mi pozostawał w związku dawnykolor żałoby: biały, więc: żeby zmarłedziecko widziałona tamtym świecie, matka nie może nosić ciemnej odzieży, np.czarnej chustki; dusze nic tam nie widzą, gdy zmarli są chowani do grobu w ciemnych ubraniach, gdy domownicy w żałobie nie noszą jasnych ubrań50. Oczy zmarłych widzą, tym samym przebywają oniw widnym świeciepozagrobowym, gdy ich naj­

(11)

bliżsi „czyszcząoczy przodkom”, tj. „przemywają” ich groby troickimi ziołami51.

Z tym łączyłysię zakazy przędzenia, motania i szycia,bielenia chat czy samych tylko pieców lub świętych kątów w izbach w dni poświęcone zmarłym, w tym też w piątek (dzień św. Paraskewy Pjatnicy), których złamanie miało prowadzić do zanieczyszczenia (zaprószenia, skaleczenia, zabielenia) oczuprzodkom, wskutek czego przestaną oni widzieć52. Tym kompleksemwyobrażeń i praktyk wyjaśniał Tołstoj ideogramyoczu na kamiennych nagrobkach (często z zaznaczeniem brwi, nosa, rąk..., z wizerunkiem krzyża, drzewa życia, słońca itd.) u południowych Słowian od XIV doXX w., na bułgarskimpieczywie obrzędowym związanymze świętami zmarłych, a nawet (hipotetycznie) na koszulach czy nakryciach głowy południowych iwschodnich Słowian53.

51 N. I. Tołstoj, Głaza i zrenije..., s. 190-191.

52 Tamże, s. 190-19; tenże, Głaza, [w:] Sławianskije driewnosti. Etnolingwisticzeskij sło- war’, 1.1, red. tenże, Moskwa 1995, s. 500-501; B. A. Uśpi en ski, Kult św. Mikołaja na Rusi, tłum. E. Janus, M. R. Mayenova, Z. Kozłowska, Lublin 1985, s. 255-259 i n.

53 N. I. Tołstoj, Głaza i zrenije..., s. 195-205; S. Sei igmann, Der bose Blick, t. 2, Ber­

lin 1910, s. 145 oraz P. Z. Petrovic, Mitiv łjudskich ociju kod bałkańskich slovena, „Glasnik Etnogrfskog Muzeja” 1960, kn. 22-23, s. 33-55 wizerunki oczu na przedmiotach łączyli z wiarą w uroczne oczy.

5,1 F. Rawita-Gawroński, Wilkołaki i wilkołactwo, Warszawa 1914, s. 3.

55 K. J. Nikiforowskij, Necistki, Vil’na 1907, s. 49,53; P. I w a n o w, Narodnyje rasskazy o domowych, liesich, wodjanych i rusałkach, „Sbornik Charkowskogo Istoriko-Filologiczeskogo Obszczestwa” 1893, t. 5, s. 33; E. W. Po m ie ran ce wa, Russkie rasskazy o domowom, [w:] Sła- wianskij fol'klor, Moskwa 1972, s. 248-249; K. Moszyński, Kultura ludowa..., s. 663.

56 DWOK, t. 7, s. 45-46, 48, t. 31, s. 104; Z. Kuzelja, dz. cyt., s. 208-212; M. Wysło­

uch o wa, Z ust górala zakopiańskiego, „Lud” 1901, t. 7, s. 185.

37 P. Iwanow, Narodnyje rasskazy o domowych..., s. 55; tenże, Narodnyje rasskazy o dole, „Sbornik charkowskogo istoriko-filologiczeskogo obszczestwa” 1892, t. 4, s. 64-66;

A. O n i s z c z u k, dz. cyt., s. 57; J. S c h n e i d e r, Z kraju Hucułów, „Lud” 1900, t. 6, s. 258-259;

„Tam,gdziemynicniewidzimyinie przypuszczamy innego życia, oprócz do­

stępnego dla naszego pojęcia, oka i mikroskopu, wiara i fantazja ludu wiejskie­ go widzi i zapełniacałe światy” - napisał Franciszek Rawita-Gawroński - pisarz iamatorhistorii orazetnografii54. Teniewidzialne światy stają się widzialne w tych fragmentach czasowo-przestrzennych, w których jeston w tym świecie częścio­ wo dostępny - w„granicznym świecie”. W nim szczególnąrolę odgrywa motyw ślepoty,niewidzialności, niepełności formyitp. Zatemwedługniezwykle licznych opowieści: demon domowy pokazuje się domownikom w wigilięwielkich świąt, np. w Wielkanoc - zobaczony szybko ucieka (Białorusinki kłóciły się o wygląd swoich domowych:„mój tłusty,twójchudy jak kość” - dopiero wróżka rozstrzyg­ nęła, czyjjest lepiej utrzymany)55. Odmieniec (dziecko boginki) na oczach ludzi nie chodzi, nie je, nie mówi („jak go nie widzą, to chodzi, żre i kwiczy”)56. Na skrzyżowaniach dróg, miedzach,w ogrodach, pod oknamidomu,na cmentarzu lub w kościele w wigilię Bożego Narodzenia, w Wielki Piątek, Dzień Zaduszny, po zachodziesłońca (wnocy, opółnocy) itp. możnazobaczyć czarownice,duchy zmarłych, diabła, południcę, demonychorób i śmierci57. Na podstawie ludowej de­

(12)

monologiidemony (np. domowy, czart) są niewidzialne, bonoszączapki niewidki, pokazująsię ludziom, gdy tylkotego chcą, pod przybranymi na ogółpostaciami58.

P. Bogatyriew, Wierowanija Wielikorussow sienkurskogo ujezda, „Etnograficzeskoje Obo- zrienie” 1916, nr 3-4, s. 55; E. W. Pomierancewa, Mieżetniczeskaja obszcznost’ powierij i byliczek o południce, [w:] Sławianskij i bałkanskij foiklor. Genezis. Archaika. Tradicii, Moskwa 1978, s. 146; J. To mes, Spolecensky a rodinny zivot (v) Hornacko, Brno 1966, s. 289; Poszuki­

wania, „Wisła” 1891, t. 5, s. 504; S. Dworakowski, Zwyczaje rodzinne w powiecie wysoko- mazowieckim, Warszawa 1935, s. 163.

58 K. M o s z y ń s k i, Kultura ludowa..., s. 605,663 i n.

59 Zob. Z. Libera, Znachor w tradycjach ludowych i popularnych XIX-XX wieku, Wro­

cław 2003.

60 A. Petrow, Lud ziemi dobrzyńskiej, „ZWAK” 1876, t. 2, s. 132; S. Ciszewski, Lud górniczo-górniczy w powiecie olkuskim, „ZWAK” 1897, t. 11, s. 33; A. Dobrowolski, Lud hrubieszowski, „Lud” 1895,1.1, s. 166.

61 J. Witort, Przeżytki starożytnego światopoglądu u Białorusinów, „Lud” 1896, t. 2, s. 213; B. Bat’h a, O carodejnicih, „Ćesky Lid” R. 30,1930, s. 285.

62 S. M. Tołstaia, Magiczeskije sposoby raspoznawaniia wiedmy, „Studia Mytholoeica Slavica” 1988, t. l,s. 141-152.

63 J. Le d in s ky, Lidove leceni na Taborsku, „Ćesky Lid” R. 28, 1928, s. 363; M. G aj daj, Pro „Zilnickij” obrjad i spolucei z nim pisni, „Etnograficznyj wistnyk” 1926, kn. 3, s. 97.

Zdolność do metamorfoz, przybierania dowolnego wyglądu miały wiedźmy.

Rozpoznawanieichna podstawie wyglądubyło niepewne. Uwagęzwracała twarz wiedźmy, a zwłaszcza oczy i wzrok: ponuryi dziki, skierowany na boki lub w dół, na ziemię, wzrok rozbiegany, w źrenicach koziołki; ma zrośnięte brwi, wąsy lub/i brodę, nadmierne irozczochrane włosy nagłowie,ubierasiędziwnie, na czerwo­

no, śpi nataczkach,nieobejdziekościołatrzy razy itd.59Gołe oko nie zawszedo­ starcza pewnych danych, bomusi polegaćna widzialnych znakach. Stądspecjal­ ne znaczeniemusiały mieć działania i środki magiczne, ażeby dotrzećdo ukrytej prawdy. Demaskowaniuczarownic,jak i np. diabła, służyło magiczne „oko”, tj.pa­ trzenieprzezdziuręwdesce lub chomąto,rękaw koszuli itp., wtedy ujrzeć można niewidzialne; ksiądzwidzi przez hostię wszystkie czarownice (nikomu o tymnie mówi, „bobyludzie pozabijali się”)60. Żeby zabezpieczyćsię przed wrogimidziała­ niami wiedźm i demonów, żeby przyjąć odpowiednie reguły zachowań w kontak­ tachz nimi, istniała konieczność rozpoznawaniaich prawdziwychpostaci. Samo rozpoznanie, zobaczenie i nazwanie nieczystej siły niweczyjej moc. Oto sposób na upiora: oświetlić gromnicą chatę, tak żebystał się onwidzialnym, a następ­ nie uderzyć go osinowym kołem61. Ażeby zobaczyć i tym samym unieszkodliwić wszystkie czarownice we wsi, nie wolno przez cały dzień gadać, modlić sięi że­ gnać, nikogo pozdrawiać aniodpowiadać na pozdrowienia62,czylitrzeba stać się jakby niemym igłuchym,więc „ślepym” (zob. niżej).

Niewidzialnośćjest jednym ze znaków przynależności do tamtego świata.

Sposobemwejrzenia weń jest rytualna niewidzialność. Ten, który zdobywa śro­

dek magiczny (zioła, wodę na Trzech Króli czywWielkanoc itd.), czynito w ta­

jemnicy, żeby niktnie widział, sam nie patrzy, nie ogląda sięinie mówi63. W magii leczniczej: chory i obecne osoby trzecie nie widzą inie wiedzą, corobiznachor czy

(13)

wiedźma,jakie dostaje leki, nie mogąprzypatrywać się (np.) obcinaniukołtuna (tajemnica była warunkiem skuteczności ich porad)64. Podczas obrzędów obo- rywania wsi przed zarazą: uczestnicy tego rytuału działali w tajemnicy, w nocy, milczeniu,bez spoglądanianasiebie65.

M DWOK, t. 34, s. 144, t. 42, s. 325; B. Sychta, Słownik gwar kaszubskich na tle kultury ludowej, 1.1, Wrocław 1967, s. 29-30; P. P. C zub inskij, dz. cyt., 1.1, s. 198; A. E. B ogda n o - w i c z, Pierieżitki driewniago mirosozercanija u Biełorussow, Grodna 1895, s. 112; T. Μ. B e r n - s t a m, Russkaja narodnaja kul'tura Pomorja w XIX-naczale XX w., Leningrad 1989; Z. Libe­

ra, Medycyna ludowa. Gminna fantazja czy chłopski rozsądek?, Wrocław 1995, s. 222-223 i n.

65 Powierja kres’tjan tambowskoj gubernii, „Żiwaja Starina” 1890, wyp. 1, s. 116; A. P. Żu­

raw 1 i o w, Ochranitel’nyje obriady swjazannyje s podjezdom skota i ich geograficzeskoe raspro- stranienie, [w:] Sławianskij i baTkanskij foTklor, s. 74-75; A. Czerny, Istoty mistyczne Serbów łużyckich, tłum. B. Grabowski, „Wisła” 1903, t. 9, s. 715.

66 Materiały dla izuczenija byta i jazyka russkogo nasielenija Siewiero-Zapadnogo kraja, t. 1, cz. 2, Sankt-Peterburg 1890, s. 507.

67 I. P. Chruszczów, Sbornik literaturnych i istoriczeskich i etnograficzeskich statiej..., Sankt-Petersburg 1901, s. 191.

68 K. Knortz, Der menschliche Körper in Sage, Brauch und Sprichwort, Wurzburg 1909, s. 86 i n.

69 K. Moszyński, Pies w wierzeniach i obrzędach, „Lud Słowiański” 1930, t. 1, z. 2, s. 257-26; S. Poniatowski, Etnografia Polski, [w:] Wiedza o Polsce, t. 3, 1932, s. 292.

70 H. Biegeleisen, Matka i dziecko..., s. 125; P. P. Czubinskij, dz. cyt., t. 1, s. 203- -204; E. Cajankova, Zvyky, l’udove liecenie, [w:] Banicka dedina Zakarovce, red. J. Mjar- tan, Bratislava 1956, s. 452; R. L i 1 ie n t alo wa, Dziecko żydowskie, Kraków 1927, s. 142.

71 1. Wolosinskij, Pochoronni zwiczai i goloszinia w Gorodenszczyni, „MUE” 1919, t. 19-20, s. 195; W. Gnatjuk, Pochoronni zwiczai i obrjadi, „Etnograficznyj zbirnyk” 1912, t. 31-32, s. 363; N. A. Ni ki t i n a, K woprosu o russkich kołdunach, „Sbornik Muzeja Antropo­

logii i Etnografii” 1928, t. 8, s. 311; DWOK, t. 59, s. 126.

72 J. S. B y s t r o ń, Megalomania narodowa, [w:] tenże, Tematy, które mi odradzano, wyb.

i oprać. L. Stomma, Warszawa 1980, s. 322-323.

73 Μ. Milicevic, Zivot Srba selaka, „Srpski Etnografski Zbornik” 1894, kn. 1, s. 78;

K. Ko rany i, Czary i gusła przed sądami kościelnymi w Polsce w XV i pierwszej połowie XVI wieku, „Lud” 1927, t. 26, s. 19-20; K. K n o r t z, dz. cyt., s. 86; C. Baud ou in de C o u r- tenay-Ehrenkreutz, Święta Cecylia, „Lud” 1922, t. 21, s. 103-124.

Starcy odgrywająwielkąrolęnapogrzebach - nigdzie tak, pisał Paweł W. Szejn, jak na Białorusi66. Od ślepców przy monastyrachwRosjimiejscowi chłopi dowia­ dywali się o „największych tajemnicach”,poznawali „tajemne księgi”,tj. apokryfy, m.in.staroruski Wiersz o gołębiej księdze67.„Niewidomymaszczęście”-widzi, co siędzieje natamtym świecie68. Stare i rozpowszechnioneprzekonaniaoraz prak­ tyki niewidzialne mówiły, że np. śmierć, duchy zmarłych, demony widzą ci, co ślepo się rodzą: pies, kot, koń69, dziecko (to nie widzi dziewięć dni, do chrztu widzi duchy, więc zdarzało się, że spełniałoonowtym czasie rolę wieszczunów)70 oraz umierający (widząśmierć, duchy przodków, ale ci, którzy „kończą” nieswoją śmiercią, jak czarownicy, widzą wtedy diabły i demony)71, obcy (Żydzi i Mazu­

rzy, więc są czarownikami)72, znachor-jasnowidz (w opisach fizjonomii wróżów nadzwyczajnie często powtarza się, że są oni ślepi, że przymykają oczy podczas wróżenia; św.Cecylia została patronką od chorób oczu dzięki etymologii ludowej:

była ona ślepa)73. Wszyscy ci, którzy z powodów magiczno-rytualnych w pełni

(14)

do tego światanie należą,jak noworodki, położnica, panna młoda, ciężko chorzy, ludzie starzy i schorowani, widzą duchy, diabłaczy śmierć74. Łączność z Bogiem i niebem utrzymują ludzie słynący z pobożności, bezgrzeszni, jak niektórzy spo­ śród znachorów i niektórzy tylko księża, nieliczni ze zwykłych ludzi,więc tylko oni widzą „igranie słońca”,aniołów w niebie, diabła w kościele, mogą patrzećna grom (tylko oni mogąznieść ten blasknieba, podczas którego zmarli patrząna tenświat) isłyszą orazrozumieją rozmowyzwierząt iroślin75. Więcejwidzą ludzie bezgrzeszni iodważni,boemocje i grzech „zaślepia” -tchórz niewidzi zmarłych czy śmierci76.

74 T. M1 e c z k o, Świat zmarłych. Zwyczaje i zapatrywania ludu polskiego w Galicyi zachod­

niej, „Lud” 1902, t. 8, s. 51; L. M a 1 i c k i, Materiały do kultury społecznej górali śląskich, Lublin 1947, s. 113; A. Kowalska-Lewicka, Wierzenia i zwyczaje związane ze śmiercią, [w:] Studia z kultury ludowej Beskidu Sądeckiego, red. A. Kowalska- Lewicka, Kraków 1985, s. 58,61.

75 S. Tereszczenkowa, Wiruwannja w sonce, „Etnograficzny) wistnyk” 1928, kn. 7, s. 135-136; S. M. Tołstaj a, Materiały k opisaniju polesskogo kupalskogo obriada, [w:] Sławian- skij i bałkanskijfol'klor. Genezis. Archaika. Tradicii, Moskwa 1978, s. 135-136,139-140; W. Ko - siński, Materiały etnograficzne zebrane w różnych częściach Galicyi zachodniej, „MAAE”

1903, t. 7, s. 85; M. Rybowski, Diabeł w wierzeniach ludu polskiego (z okolic Biecza), „Lud”

1906, t. 12, s. 214-215; J. Schneider, Z życia górali nadlomnickich, „Lud” 1912, T. 18, s. 195;

E. Konopas, O bource, blesku, hrou, desti a kroupach, „Ćesky Lid” R. 12,1902, s. 453.

76 A. Petrow, dz. cyt., s. 128; S. Ciszewski, dz. cyt., s. 31; T. Mleczko, dz. cyt., s. 49.

77 J. Talko-Hryncewicz, dz. cyt., s. 90; A. E. Bogdanowicz, dz. cyt., s. 30-31;

S. Spittal, dz. cyt., s. 107; T. Mleczko, dz. cyt., s. 50; W. Łęga, Ziemia Chełmińska, Wro­

cław 1961, s. 258; J. Radzicki, Znachorstwo w aspekcie medyczno-sądowym, prawnym i spo­

łecznym, Warszawa 1960, s. 80-8; Schwarz-Lazecky, Povery z Lazu u Strakonic, „Ćesky Lid” R. 31,1931, s. 341.

78 N. A. I wan ickij, dz. cyt., s. 122.

79 E. R. Romanow, Biełorusskij sbornik, Wilno 1912, s. 208; W. Szukiewicz, Wierze­

nia i praktyki ludowe (zabobony, przesądy, wróżby itd.) zebrane w gubernyi wileńskiej, „Wisła”

1903, t. 17, s. 272; Cz. Pietkiewicz, dz. cyt., s. 223; C. Zibrt, dz. cyt., s. 115.

80 Ł. Gołębiowski, Lud polski, jego zwyczaje i zabobony, Lwów 1884, s. 147.

81 A. Pe t row, dz. cyt., s. 133; M. Toeppen, dz. cyt., s. 788; Cz. Piet kie wicz, dz. cyt., s. 233.

Dzięki swym związkom z pozagrobowym światem: po zjedzeniuwęża, zdo­ byciukwiatu paproci, podpisaniu cyrografu z diabłem(na cotrzeba dużej odwagi i sprytu), wtajemniczeniu przez Matkę Boską, świętych itd., dlatego że urodzili się, np. wnocy, wwigilięśw. Jana Chrzciciela, niewidzialnewidzi każdy znachor i czarownik - wiedząi widzą oni, czująwszystko to, czegoinniludzieniewiedzą, nie widzą, nie czują; znachor popatrzy tylko nakobietę i wie, czy jest wiedźmą i którymkrowom odbieramleko itd.77 Niektórzy z żywych widzą niewidzialne, samistają się niewidzialnymi dla pozostałych,gdy posłużą siętymi przedmiota­ mi czyzwierzętami,które są związane z nocą bądź wiecznym mrokiem. Todaje skradzenie czapki duchowi łaźni, gdyśpi(ta jestjego czapką-niewidką)78, kość lub np. serce czarnego kota79,kamieńz gniazda kruka lub jaskółki,gdy ta jest jeszcze ślepa80, świeca zrobiona ztłuszczuzmarłego (najlepiej nienaturalną śmiercią)81.

(15)

Wszystkiete istoty iprzedmioty, które sączęścią tamtego świata,paradoksalnie, powodują choroby oczu i jednocześniewybawiająod nich. Wedle licznych zapi­ sów etnograficznych chorobyoczu i ślepotę ludzi powodują koty, psy,żabyi ropu­ chy (niewolno patrzeć wich oczy aniichzabijać), łaski (gdytaopluje),sowy,żmi­ je,myszy,padalec(który niewidzi przyświetle słonecznym), wiedźmy,rusałki...82 Z tym pozostają przekonania, że ziemia, kamienie, rośliny czywoda, które „nie widziałysłońca” są szczególniedobre jakoleki przeciwchorobom, podobniejak ten, którynigdyniewidział np. ataku padaczki najskuteczniej z niej wybawia83.

82 Poszukiwania, „Wisła”, t. 5, s. 905, t. 10, s. 137; Μ. Zieleniewski, dz. cyt., s. 34;

E Wereńko, dz. cyt., s. 143; S. Spittal, dz. cyt., s. 160; H. Biegeleisen, Lecznictwo ludu..., s. 140-141 i n.; F. Kolessa, Ljudowi wiruwanija na Pidgirju, „Etnograficznyj zbirnyk”

1898, t. 5, s. 80; D. K. Zelenin, Oczerki russkoj mifołogii, Petrograd 1916, s. 175; Cz. Piet- k i e w i c z, dz. cyt., s. 38; A. W. G u r a, Łaska (Mustela Nivalis) w słowiańskich narodnych pried- stawlenijach, [w:] Sławianskij i bałkanskij fol’klor. Etnograficzeskaja obszcznost’ i tipologiczesko- jeparalleli, Moskwa 1984, s. 152; B. A. Usp ie n ski, Kult św. Mikołaja..., s. 138-139 i n.

83 Poszukiwania, „Wisła” 1889, t. 4, s. 880; J. S w i ę tek, Lud nadrabski, s. 613; L. H aj ó w - na, Lecznictwo ludowe w Tyńcu, „Rocznik Muzeum Etnograficznego w Krakowie” R. 1, 1966, s. 148; O. A. Erich, R. Bei tl, Wörterbuch der deutschen Volkskunde, Leipzig 1936, s. 225.

8,1 T. W. Ciw’jan, Kategorija widimogo/newidimogo: balkankie marginalii, [w:] Balkáni­

ca. Lingwisticzeskie issledowanija, Moskwa 1979, s. 201-207; zob. W. W. Iwanow, Ob odnom paralleli k gogolewskomu Wiju, „Trudy po znakowym sistiemam” 1971, t. 5.

85 Iz indojewropejskoj etimołogii, [w:] Strukturno-tipologiczeskije issledowanija w obłasti grammatiki sławianskich jazykow, Moskwa 1973, s. 140.

Zgodnie z wierzeniamiludowymi dusze zmarłych idemonyuczestnicząw ży­ ciu ludzi. Są onewidzialne tylko przez wybrańców, wszczególnych okresach i miej­ scach, dzięki magii. Na ogółżywi i zmarli niewidzą się nawzajem. Istoty tamtego świata niewidzą ludziza dnia, widzą one najlepiej w mrokach nocy. Ludzie widzą tylkoczęść tego, co istnieje, także „w słonecznym świecie”: z powodu uszkodze­ nia wzrokuprzez choroby, „oślepienie” przez emocje i grzech, omamieniedzia­

łaniami czarowników oraz demonów widząinaczej, gdysą młodzi, mniej, gdy są starzy.Zdrowe i młode oczy nie widzą wszystkiego tego, coistnieje. Widzenie nie jest zależne tylko od oczu. Te mogą patrzeć, ale nic nie widzieć. Ich defekty bądź ichbrakniesą równoznaczne z niewidzeniem -sprzyjają widzeniu niewidzialne­ go, wewnętrznemu widzeniu, tym samymposiadaniu wiedzypewnej. Te prawdy z folkloru i etnografii środkowej i wschodniej Europy mają swe potwierdzenie w danych ztradycji popularnych Bałkanów-pisała TatianaV. Civ’jan, odnosząc się do semiotycznych analiz kategorii widzialne/niewidzialne Ivanova84 - niektóre znich (np. motyw wewnętrznego widzenia = wiedzy) także w starożytnych mito­

logiachi filozofii, poezji.

Wzrok nie zawsze dostarcza umysłowi pewnych znaków rzeczy, a dzieje się tak też z powodów anatomiczno-fizjologicznych.

W dialektach słowiańskich (w ogóle w językach indoeuropejskich) słowa oznaczające oczy i wzrok etymologicznie i semantycznie wiążą się ze słowami znaczącymi jasność, świecenie, ognistość, słońce i gwiazdy85. Te same epitety: ja­

(16)

sny, świetlisty,błyszczący, gorejący itp. odnoszą sięwfolklorze dooczu i wzroku, do słońca, gwiazd, ognia86. Zamówienia czy zagadki i frazeologizmy zestawiają oczy z gwiazdami, zorzami (rosyjskie „zorka”, „zorja”, „zorit”, „zyrit” itp. formy są odnoszone do zorzy, gwiazd, błyszczenia, światła, błyskawicy, do wzroku, oczu, źrenicy)87. „Oczy błyszczą jak dwie zorze / dwa ogniki / świeczki gorejące”. W wierzeniach ludowych - toobrazydobrze znane m.in. z chrześcijańskiejreligii, europejskiejliteratury i sztuki - słońce, czasem teżksiężyc i gwiazdy są „okiem Boga”, którym ten „wszystko wie iwidzi”88.Wwielumitologiach ciała niebieskie sąwręcz genetycznie tożsame z oczami iwzrokiem. W indoeuropejskichmitach (np. wwedyjskich o Puruszyi germańskicho Ymirze) z oczu antropomorficznej Praistoty powstaje słońce89. W żydowskich midraszach i chrześcijańskich apo­ kryfach oAdamie, następnie w staroruskiej Gołębiej księdze, w starobułgarskim (bogomilskim), później w staroruskimapokryfie O Morzu Tyberiadzkim - zna­ nych w folklorze bałkańskim i wschodniosłowiańskim - oczy tego pierwszego człowieka Bóg stworzył zesłońca90. Odstarożytności po okres nowożytny w filo- zoficzno-naukowych wersjachteoriimikro- i makrokosmosu (np. Honoriusza - zwolennika i kontynuatora neoplatonizmu, który korzystałtakże z judeochrze- ścijańskich apokryfów o Adamie), które silnieoddziaływały na literaturęisztukę, stale powtarza się to, że ciała niebieskie są oczami świata, a oczy słońcem czy gwiazdami człowieka (Jan z Trzciany,za św. Ambrożym: „oczy ludzkie te same pełnią funkcje, jak słońce iksiężyc na niebie. Słońce i księżyc todwaświatła nieba, oczyto jakbygwiazdyw ciele. Jaśnieją one z góry i jasny blask rzucająna to, co niżej położone, nie dopuszczają, iżby ogarnęły nas ciemności nocy”)91. Według południowosłowiańskiego folkloru (pochodzenia apokryficznego) „oczy nieba” - gwiazdystworzył Bóg z garści kamieni, a w rosyjskich dialektachgłaz znaczył oko, ale też duży bądź drogi kamień,pierwotnie: „błyszczącą gałkę”92.

86 Słownik stereotypów i symboli ludowych, t. 1: Kosmos, red. J. Bartmiński, Lublin 1996, s. 119-157, 203-258 i in.

87 A. A fanasj e w, dz. cyt., t. 1, s. 152, 164; Polskie zagadki ludowe, wyb. i oprać. S. Fol - fasiński, Warszawa 1975, s. 203-204.

88 DWOK, t. 60, s. 25; Μ. Żmigrodzki, Ukraina. Theogonia i kosmografia ludu Ukrai­

ny, „Lud”, t. 2, s. 326; H. Machał, Nakres slovenskeho bajeslovi, Praha 1891, s. 49-50 58-59;

S. Tereszczenkowa, dz. cyt., s. 135; W. W. I w a n o w, Solidarnyje mify, Mify narodow mira, t. 2, Moskwa 1988, s. 461.

89 H. W. Wa 11 i s, The Cosmology of the Rigveda, London 1987, s. 87-90 i n.; F. B o r t z 1 e r, Ymir, „Archiv für Religionswissenschaft” 1936, Bd. 33, s. 231-245.

90 A. C. Jacimirskij, K istorii apokrifow i legend w jużno-sławianskoj pismennosti,

„Izwiestija Otdielenija Russkogo Jazyka i Słowiestnosti Imperatorskoj Akadiemii Nauk” 1911, 1.15, kn. 1, s. 1-62; P. Iwanow, Bogomilski knigi i legendi, Sofija 1925; I. Frank-Kamenec- kij, Adam i Purusa. Makrokosmos i mikrokosmos w judejskoj i indijskoj kosmogonii, [w:] Pam- jati akad. N. J. Marra, Moskwa-Leningrad 1938, s. 558-476; J. Polakowa, Matieriały o razwi-

tii dualisticzeskich narodnych skazok u slawian, „Slavia” R. 34, 1965, s. 467-468 i n.

91 Μ. Kurdziałek, Średniowieczne doktryny o człowieku jako obrazie świata, „Roczniki Filozoficzne” t. 19,1971, z. 1, s. 1-39.

92 K. Moszyński, Kultura ludowa..., s. 65.

(17)

Bardzo wielkieoczy - „jak talerze” i „czerwone jak słońce”, „jak latarnie”, go­ rejące, płomienne, ogniste, świecące, „fosforyzujące, od których „bije świetlisty blask” mają czarownice i czarownicy, ludzie urokliwi, karłyiwielkoludy,azwłasz­ cza duchyzmarłychi demony, niektóreptakiizwierzęta:sowy, koty ipsy,kozy, je­ lenie (ichoczy nazywano „świecami”), króliki, żmije ijaszczurki, ropuchy, szczu­ ry, wilkii wilkołaki(ich wzrok, wedlePliniusza odbiera mowę), jelenie, hieny,lwy, tygrysy... - według popularnych i uczonychtradycji Europy od starożytnościaż po współczesność93. Posiadaczetakich oczu mająnaturalnie wzrok hipnotyczny, magnetyczno-elektryzujący (urok to jest siławzrokuznanajako magnetyzm -ob­ jaśniał lekarz) -według ludowych określeń: silny, ostry, przenikliwy, płomienny, świetlisty, błyszczący, zabójczy, w porównaniach: „jakgwiazdy”, „węglegorejące”,

„jaksłońce czerwone”, „żar”,„świeczki”, „sztylety”, „jak u kota” („wiedźmom oczy błyszczą jak kotom”)94.Stąd blisko doprzekonań: albinosi i karłyswymi ognisty­ mioczami widzą lepiej w nocy niż ludzie w dzień (tak o albinosie opowiadał już Pliniusz)95. Oczy śmierci „ucinają” życie niczym kosą, a jak daleko pada wzrok upiora czywilkołaka, takdaleko wymierają ludzie (Pliniusz mówi, że wzrok wil­

kołakaodbiera mowę)96. Wzrok rusałki (ijej złote odzienie,od któregobijesilny blask)jestnie do zniesienia dlaludzkich oczu,więc podczas spotkania znią trze­

ba wzrok spuścić na ziemię97. Wąż wzrokiem ściąga swą ofiarę (np. ptaka), ma tak silny wzrok, żekto wpatrzy sięw niego - znieruchomieje „jak kamień/słup”, a gdy złodziej zdobędziejegooczy,oświetlinimi nocąokradane domy98. Wiedźmy swym wzrokiem mogą coś zepsućlub naprawić, gołym okiem (dzikim iczerwo­ nym, z kozłami zamiast „panienek” wźrenicach) wpatrywać się godzinami, bez zmrużenia okaw słońce, księżyc, gwiazdy, ogień, czego nie robią zwykli ludzie99.

Z tymipozostają te zalecenia: napotkanego upiora, wilkołaka albo czarownika - tegooczy stają się połyskliwe, gdy przychodzi jego czas działania(w Wiju Gogola oczy wiedźmy-staruchyzaiskrzyły się jakimś niesamowitym blaskiem, od czego

93 S. Seligmann, Auge, s. 680-693; J. Klima, Auge, [w:] Enzyklopädie des Märchens, 1976, Bd. 1, L. 4, s. 994-998: R. Kii h na u, Schlesische Sagen, t. 2, Lipsk 1911, s. 57,121,196 i n., t. 3, s. 51, 170 i n.; A. E. Bogdanowicz, dz. cyt., s. 70, 79; K. J. Nikiforowskij, dz. cyt., s. 51-52 i n.; N. A. N i ki t i n a, dz. cyt., s. 303; K. Moszyński, Kultura ludowa..., s. 609-611;

P. Kowalski, Leksykon znaki świata - omen, przesąd, znaczenie, Wrocław-Warszawa 1996, s. 389-390.

,J| S. Zieliński, Lud Basiowiecki, jego pieśni, zwyczaje i wierzenia, „Wisła” 1890, t. 4, s. 786-787.

95 S. Seligmann, Auge, s. 680.

96 DWOK, t. 31, s. 209, t. 59, s. 26; A. Petrow, dz. cyt., s. 129; F. Wo lm an, Vampirycke povesti v oblasti strednoevropske, „Närodopisny vüstnik ceskoslovensky” 1923, t. 16, s. 82.

97 D. K. Zelen in, Oczerki russkoj..., s. 164; P. W. S zej n, dz. cyt., t. 2, s. 525-526.

98 E. Majewski, Wąż w mowie, pojęciach i praktykach ludu naszego, „Wisła” 1892, t. 6, s. 126-192; B. Bazińska, dz. cyt., s. 99-100.

99 O. K n o o p, Podania i opowiadania z Wielkiego Ks. Poznańskiego, tłum. A. A. K o w e r - ska, „Wisła” 1894, t. 8, s. 758; S. Cercha, Przebieczany, wieś w powiecie wielickim, „MAAE”

1900. t 4. s 1 1 5: B. S v c h t a. dz. cvt.. t. 1. s. 1 54.

(18)

Filozof straciłpanowanie nad sobą)100, trzeba bić „po oczach” czy między oczy (jak też np.wilkołaka), bowiadomo,odtego aż „sięciemno robi w oczach”, oblać oczy, co znaczące, czerwonym winemlubwodązebraną podczas pierwszego gro­

mu nawiosnę, plunąćchoćbymiędzy jego oczy (takie plucie praktykowano często przeciwchorobom, np. żółtaczce, dla wyrażenia pogardy czynienawiści: „dziew­

czyna pluje jemu w oczy/twarz”), wbić nóż woko sprawcyczaru, którego czar­ noksiężnik pokazał wlustrze,żebytenoślepł, wyłupać oczy złapanej żabywnoc Iwana Kupały- wcielenia wiedźmy101. „Niszczeniemmilionów złych oczu” było -zgodnie zesformułowaniem (na zasadzie parspro toto) niemieckiegoetnologa Utza Jegglego102 - wielkiepolowanie naczarownicei procesyo czary w Europie.

100 K. J. N i k i f o r o w s k i j, dz. cyt., s. 92.

101 I. Kopernicki, Przyczynek do etnografii ludu ruskiego na Wołyniu, „ZWAK” 1887, t. 11, s. 99; E. Putyńska, Lecznictwo ludowe w okolicznych wsiach Bełchatowa, „Łódzkie Studia Etnograficzne” 1966, t. 8, s. 98; T. W. Wałodzina, Narodnaja medicina, s. 110-111.

102 U. J e g g 1 e, dz. cyt., s. 90.

103 A. Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego, Kraków 1957, s. 433; I. Ko- p e r n i c k i, Zagadki i łamigłówki górali beskidowych spisane w okolicach Rabki, „ZWAK” 1877, 1.1, s. 123; Z. Ku zelj a, dz. cyt., s. 62.

104 B. Sychta, dz. cyt., 1.1, s. 136.

105 A. Afanasjew, dz. cyt., t. 1, s. 166-7; zob. W. Dal’, Tołkowyj słowar'żiwogo wieliko- russkogo jazyka, 1.1, Moskwa 1956, s. 546; S. Niebrzegowska, Gwiazdy w ludowym obrazie świata, [w:] Językowy obraz świata, red. J. Bartmiński, Lublin 1990, s. 137-154.

106 P. P. K o r o 1 e n ko, Czernomorskie zagawory, „Sbornik Charkowskogo istoriko-filolo- giczeskogo obszczestwa” 1892, t. 4, s. 287; S. Czyżewicz, Trzy formuły zamawiania, „Lud”

1902, t. 8, s. 87.

107 Kalendarz domowy i gospodarski na rok zwyczajny 1838 wydany przez S. Janickiego w Warszawie, s. 41-42; E. Majewski, W. Jarecki, Bydło w mowie, pojęciach i praktykach ludu polskiego, „Wisła” 1903,1.17, s. 319.

Paralelizm i ekwiwalencja prowadzą do tego,że cechyi funkcje przypisywane oczom, wzrokowioraz słońcu, gwiazdom, ogniowi itp. są interakcyjne. Dlatego w folklorze gwiazdy iludzkie oczymrugają (więc „migawkami” nazywało się „po­

wieki”, te„oczne wieczka”, „mrugaj” to oko wzagadce) lub migotają („mrugają doludzi, jakby sięśmiały”)103. „Patrzałemnagwiazdy- pisał AleksanderFredro w Trzy po trzy- Mrugały. Nie wiem, czyprzez to chciały powiedzieć: Ah!cest sous,sinkoroski!, czyliteżmoże z utrudzenia, że zawsze musząpatrzeć, a nigdy na coś dobrego. Albo teżmrugały jakczłowiek, który postrzegłszycoś niespodzie­ wanego, nie dowierza własnym oczom”.Zamykanie oczu, „chmurzenie” wzroku („chmurzyć się” to patrzeć spodełba, spod brwi, dziwićsię)104, porównuje się - według rosyjskiegofolklorystyi mitoznawcyAleksandra N. Afanasjewa -z zasła­

nianiemobłokami świateł niebieskich105;w zamówieniu bielma obłoki na niebie zestawia się z „obłokami na ziemi”, tj. na oczach106; paskudnikpowoduje, żeoczy krowyczykonia są zamglone, tj.pokryte błoną, którą należało przeciąć brzytwą, a następnie dmuchać na nie (to rytualny odpowiednikwiatru) i spluwać(odpo­

wiednikdeszczu)107. Rezultatem tychkontaminacji są wróżby: gwiazdymrugają

(19)

nadeszcz (wedle innych napogodę), mimowolne mruganie oczu (i swędzenie, pieczenie, drganie) zapowiada płacz, np. z powodu śmierci kogoś z rodziców (w gwarach, folklorze i w praktykach magiczno-rytualnych istnieje mnóstwo identyfikacjideszczu/wody zpłaczem)108, metody magii leczniczej: „jęczmień” li­ kwiduje podnoszenie iopuszczanie wieka trumny, takżeby powiało na oko109.

108 S. Udziela, O przesądach i zabobonach, „Lud” 1904, t. 10, s. 355; K. Moszyński, Kultura ludowa..., s. 55.

109 A. Haj ny, Poberky lidoveho leceni z okolic Nymburka, „Ćesky Lid” R. 31, 1931, s. 108.

110 S. Ry żako va, dz. cyt., s. 204.

111 J. Haur, dz. cyt., s. 382.

112 Z. Lib e ra, Mikrokosmos, makrokosmos..., s. 212-150.

113 I. Kopernicki, Zagadki i łamigłówki..., s. 117; S. Udziela, Materiały etnograficzne zebrane z miasta Ropczyc i okolicy, „ZWAK” 1886, t. 10, s. 150; Polskie zagadki..., s. 175.

114 S. Ulano wska, Niektóre materyały etnograficzne we wsi Łukówcu (mazowieckim) ze­

brane, „ZWAK” 1884, t. 8, s. 323.

115 E. E. Lewkiewskaja, Semantyka okna w tradycyjnej kulturze Słowian wschodnich, tłum. E. Lappo, „Etnoligwistyka” 2004, t. 16, s. 173-177.

116 E. R. Leper, Jużnowielikorusskij obrjad „karaulit” sołnce, „Etnografija” 1928, G. 3, kn. 6, nr 2, s. 32-64; M. Żm ig ro d z ki, dz. cyt., s. 325; A. S alon i, dz. cyt., s. 132.

117 S. Tereszczenkowa, dz. cyt., s. 137.

Oczy i wzrok są definiowane w astrologicznym kodzie. Są też definiowane w terminach okna - tego „okadomu”.Wfolklorze: zoka, z tego „małegookienka cały światwidać”110. W staropolskim piśmiennictwie, np.w Składzie abo skarbcu znakomitych sekretów oekonomiiziemiańskiej Haura: „Oko jest pierwszym zmy­ słemi okienkiem całego ciała”111. Oczyjako okna (lubteż drzwi, wrota) „warow­

negomiasta”, tj. głowy -to starytopos filozofii iliteratury europejskiej112.To także częsty obraz zagadekludowych:„Jak wednie, takiw nocy, zawsze wytrzeszczone oczy. Co to jest?”; „Dwaokienka małe, bezszybek, a całe, oba blisko siebie,jak gwiazdki na niebie”, „w poprzek kości, wzdłuż kości, gołe ciało nawskroś świe­ ci”113. Okna oglądające światjak oczy- mrugają („łzawo jak chore lub zapłakane oczy” w Widmie Orzeszkowej)ipłaczą(np.w zagadkach)114. Symbolikę okna i jed­

nocześnie oczuoraz słońca -jednocześnie, bodom,jakcały świat, był antropo- kosmosemw tradycjachludowych - określają przeciwstawieniawewnętrzny-ze- wnętrzny, a jeszcze bardziej widzialny-niewidzialny: przy oknie można zobaczyć anioła bądź diabła, śmierć, demona losu albo choroby itd., a wróżby przyoknie odsłaniająniewidzialne i nieznane115. Stądwdialektachifolklorze słońce,czasem też gwiazdy i księżyc, nazywa się wymiennie okiem lub oknemBoga, któreotwie­ rasię na Trójcę lub np.na św. św.Piotra i Pawła i tym odsłania się niebo: „to taka jasność, że ciężko patrzeć i tak skrzypi”(!)116. W jednymz przekazówgwiazdy to oczyaniołówczy świętych, winnych: święci zapalająwieczorem światłow swych chatkachna niebie-ludzie nie widzą tych chatek, a tylko światłaich okien117.

Wzwiązku z tymi „pokrewieństwami” nieba i domuobowiązywały równocze­ śnie zakazy patrzenia, zwłaszczaprzezokno, na słońce, księżyc, gwiazdybłyska­ wicę(„boociemnieje”), zakazy patrzenia w okno po przebudzeniu (alew zagadce:

Cytaty

Powiązane dokumenty

V/ wykopie II, założonym na krawędzi skarpy, w warstwie bardzo czarnej ziemi o miąższości 100-120'cm, wy­ stąpiły fragmenty ceramiki średniowiecznej, fragmenty cera­

Jawi się więc Neapol jako zwieńczenie całej podróży. Poemat jest pełen

W listopadzie 2013 roku Ukraina nie podpisała umowy stowarzyszeniowej, co stało się przyczyną masowych protestów zwolenników integracji i przeciwników politycznych prezydenta

z  wykonywaniem konkretnego zawodu (np. samorząd zawodowy), miejsca pracy (samorząd pracowniczy), czy z zamieszkaniem konkretne- go terytorium (jak np. będący przedmiotem

Działania mające na celu doskonalenie warsztatu i metod pracy, w tym doskonalenie umiejętności stosowania technologii informacyjnej i komunikacyjnej:. ……… ………

Anche Florian, dopo aver scoperto il ruolo della locanda, ossia dopo essersi reso conto che proprio essa costituisce il perno dell’identità della sua famiglia, non solo soffre

że pozwala określać przestrzeń publiczną z jednej strony jako coś, co jest tworzone przez dyskurs i co ma ze względu na to relatywny charakter, z drugiej