Biał., Droh., Łom. 12(1994)
MARYJA — RODZINA — KOŚCIÓŁ
W LIŚCIE JANA PAWŁA II DO RODZIN
BP E D W A R D O Z O R O W S K I
Treść: I. Elementy metody nauczania papieskiego; II. Obraz i podobieństwo; III. Oblubieńcza miłość; IV. Wielkie misterium.
W ydaw ać się m oże, że zestaw ienie ob o k siebie M ary i, rod zin y i K ościoła jest sztuczne. W liście bow iem J a n a P aw ła II do rodzin nie m a takiego p od ziału treści, a p u n k t 20, zaty tu o w a n y M a tk a p iękn ej miłości, sp raw ia w rażenie raczej pobożnego d o d a tk u niż integrującej części w całości. W rzeczywistości je d n a k jest inaczej. M ary ja, ro d z in a i K o śció ł — w nau czan iu J a n a P aw ła II — nie tylko wzajemnie się d opełniają, lecz rów nież p o m ag ają lepiej rozum ieć siebie. P om o c ta jest zw rotna. M a ry ja i K o śció ł p o m ag ają rozum ieć rodzinę, p o n iek ąd naw et w arunkują jej rozum ienie, z drugiej strony m ałżeństw o i ro d z in a rzucają św iatło na m ariologię i eklezjologię.
I. E L E M E N T Y M E T O D Y N A U C Z A N IA P A P IE S K IE G O
N auczanie J a n a P aw ła II cechują: ciągłość i o tw artość. L ist do rodzin jest kontynuacją i p o d su m ow aniem Jeg o dotychczasow ego n au c zan ia w tym wzglę dzie. P apież odw ołuje się d o sw oich w cześniejszych w ypow iedzi o raz d o pism urzędow ych sw oich po p rzed n ik ó w . N ajczęściej zaś, p o za B iblią, cytuje d o k u m enty S o bo ru W aty kańskiego II. R o bi to tak , ja k b y z góry chciał wykluczyć zarzut, że odszedł od tego S oboru lub zaham ow ał jego reform y. Jednocześnie budow a, k tó rą w znosi, d aje m iejsce p racy kolejnym budow niczym . W pierw szym sensie J a n Paw eł II jest przede w szystkim k o m en tato re m n au k i V atican um II. K o m en tarz ten jest je d n a k — zauw ażm y — au to ry taty w n y , w ierny, oryginalny i zostaw iający o tw arte drzw i innym badaczom , celem dalszego zgłębiania prawdy.
List Ja n a P aw ła II do ro d zin je st teologią m ałżeństw a i rodziny. W niej zaś zawiera się p ro b lem a ty k a filozoficzna, psychologiczna, pedagogiczna, socjolo giczna i m edyczna tego zagadnienia. R zu tu je to n a nasz tem at. T eo lo g ia bow iem ,
poza tym , że czerpie d la siebie św iatło z O bjaw ienia, sta ra się widzieć stw orzenie w relacji do Stw órcy, a Stw órcę w relacji d o stw orzenia. Inaczej m ów iąc, teologia jest n au k ą relacyjną. W naszym w ypadku należy pow iedzieć, że M ary ję, ro dzinę i K ościół widzim y ja k o dzieła stw orzenia i że n a k ażde z tych dzieł m o żn a p atrzeć od strony Stw órcy i uzyskiw ać określony stopień rozum ienia. P apież rów nież idzie tą d ro gą. N a tym je d n a k nie poprzestaje. Św iadom on jest tego, że M ary ja, ro d zin a i K ościół są w h isto rii zbaw ienia dziełam i k om p lem en tarny m i, a nie obok siebie. T am zaś, gdzie jest dopełnianie się, w zajem ne u w aru nk ow anie i w spółprzenikanie, tam rów nież w ystępuje zw ro tn ość ro zu m ienia. Boży blask praw dy, w M aryi, ro dzinie i K ościele, staje się jaśniejszy, gdy p atrzym y n a te dzieła razem wzięte, a nie o so bno.
M o żn a zapytać, dlaczego w tytule m ów im y o M ary i, a nie o C hrystusie, podczas gdy P apież d ru g ą część swego listu zaty tu ło w ał Jest z w am i Oblubieniec, tj. C hrystus, a w nim d o p iero um ieścił p u n k t M a tk a p iękn ej miłości. O tóż, trzeb a odpow iedzieć, że J a n Paw eł II stara ł się zobaczyć m ałżeństw o i rodzinę w ekonom ii stw orzenia i ekonom ii zbaw ienia i dlatego zastosow any przezeń podział listu jest ja k n ajbardziej po p raw n y . M y je d n a k , przyjm ując ja k o zasadę rozróżnienie: S tw órca — stw orzenie, wiemy, że C hrystus jest po stronie Stw órcy i stw orzenia po dczas gdy M ary ja jest tylko stw orzeniem . C hrystus jest Bo- giem -człowiekiem, po dczas gdy M ary ja jest tylko człow iekiem . Oczywiście nie da się bez C h ry stu sa zrozum ieć ani M ary i, ani rodziny, ani K ościo ła. A le jednocześnie to w łaśnie spraw ia, że nie m ożem y C h ry stu sa p o tra k to w a ć ja k o problem u cząstkow ego. O n bow iem jest względem całości. T a k zresztą postępuje Papież. W ydaje się, że do rozu m ien ia m ałżeństw a i rodziny idzie on głównie poprzez biblijne desygnaty: o b razu i p o d o b ień stw a, oblubieńczej m iłości oraz m isterium .
Co znaczy rozum ieć m ałżeństw o i rodzinę? Jest to pytanie niezw ykle trudne. Przede wszystkim bow iem chodzi tu o k om u n ię osób, a nie o zbiorow isko rzeczy, o raz o m ałżeństw o i ro dzinę ja k o takie, a nie o k o n k re tn e p ary m ałżeńskie lub w spólnoty rodzin ne. R ozum ienie wiąże się z pozn an iem , to zaś z widzeniem . Jest widzenie w zroku ciała, um ysłu i w iary. T w o rzą one sto pn ie p o zn an ia i rozum ienia. P apież zna je i je szanuje, najw iększe znaczenie przypisuje wszakże po znaniu w iary i płynącem u z niego rozum ieniu.
Pisze on: D ośw iadczenie uczy, że te ludzkie miłości, które same z siebie zorientowane są w stronę rodzicielstwa, m acierzyństw a i ojcostwa, nieraz doznają głębokiego kryzysu, są zagrożone. W takich sytuacjach należałoby zwrócić się do poradni m ałżeńskich i rodzinnych, w których m ożna uzyskać pom oc psychologów oraz psychoterapeutów odpowiednio przygotow anych. N ie m ożna jed n a k zapom i nać, że w m ocy pozostają zaw sze te słowa A postola «zginam kolana m oje przed Ojcem, od którego bierze nazw ę w szelki ród na niebie i na ziemi»(nx 7, s. 17)1. W innym zaś m iejscu, po w yw odzie w iary stw ierdza: Przesłanki te zawierają się ju ż w naukach szczegółow ych, które z tradycyjnego pnia antropologii rozrosły się na szereg specjalizacji: biologia, psychologia, socjologia oraz wiele dalszych ich rozgałęzień. W szystkie one krążą w pew ien sposób w okół m edycyny, któ ra je s t
1 W szystkie c y ta ty L istu do rodzin p o c h o d zą z w aty k ań sk ieg o w y d an ia lego tek stu : seria bialo -żó tta z h erb em p ap iesk im .
zarazem nauką i sztu k ą (ars m edica) służącą życiu i zdrowiu człowieka. Przesłanki, o których m ow a, zawierają się przede w szystkim w wielorakim ludzkim doświadczeniu. D ośw iadczenie po n ieką d w yprzedza naukę, a równocześnie idzie w ślad za nią (nr 12, s. 36).
W yn ik a z tego, że P ap ież w odniesieniu d o m ałżeństw a i rodziny przyjm uje trzy rodzaje poznan ia: z dośw iadczenia, n a u k szczegółowych i wiary. Swoje wywody czerpie on głów nie z w iary, tj. z O bjaw ienia, którego stróżem i urzędow ym k o m en tato re m jest K ościół.
R ozum ienie, płynące z w iary, je st genetyczno-finalne. Papież b ard zo często, m ów iąc o m ałżeństw ie i rodzinie, posługuje się słowem genealogia. W liście znajdujem y zw roty: genealogia osoby, genealogia rodziny, genealogia pokoleń itp. W e w szystkich tych w yp ad k ach J a n Paw eł II poszu ku je p o czątkó w i przyczyny spraw czej m ałżeństw a i rodziny. W ie on, że gdy wskaże n a to, co tworzy m ałżeństw o i ro dzinę i sk ąd one się w yw odzą, w tedy tak że u k aże praw a, jakim i one się rządzą. P o zn an ie przyczyny sprawczej m ałżeństw a i rodziny jest zobaczeniem fu n d a m e n tu , n a k tó ry m one się o pierają, i korzeni, z k tóry ch w yrastają.
O b o k przyczyny spraw czej zaś, stara się zobaczyć przyczynę celową. W p oznaniu w iary zw iązek ten je st b ard zo ważny. W szystko bowiem , co Bóg stw arza, m a swój cel o stateczny. Cel ten jest w pisany w dzieło stw orzenia i jest siłą napędow ą jego rozw oju. R zutuje on n a godność m ałżeństw a i rodziny i n ad aje sens kom unii m ałżeńskiej o ra z w spólnocie rodzinnej. W idzenie sensu op iera się na obietnicy życia i trw ania. N a nic zdałyby się naw et najw spanialsze przeżycia m ałżeńskie i rodzinn e, gdyby im tow arzyszyła św iadom ość bezpow rotnego przem ijania i śm ierci. Stąd P apież w yjaśnia: w zam yśle Boga powołanie ludzkiej osoby sięga dalej, p o za granice czasu. W ychodzi na spotkanie tego zam ierzenia Ojca Przedwiecznego, które zostało objawione w Słowie W cielonym: B óg chce człowieka obdarzyć uczestnictw em w sw ym B oskim życiu (nr 9, s. 23). Słowem, wszystkie m ałżeństw a i rodzin y — w świetle Biblii — znajdu ją się w wielkim nurcie historii zbaw ienia, k tó ra m a swoje źródło i swoje ujście.
Jest rzeczą ch arak tery sty czn ą, że Ja n Paw eł II, n au czając o m ałżeństw ie i rodzinie w dziejach zbaw ienia, nie ucieka się do rozró żnienia, przyjętego w K ościele od czasu sp o ró w z B aiusem , n a p o rz ąd ek przyro d zo n y i n a d przyrodzony2. N ie sta ra się też w ykazyw ać, co w człow ieku p ochodzi z jego n atury, a co z łaski Bożej. G d y zaś u cieka się do term in u natura, bierze go w znaczeniu raczej p o p u larn y m niż filozoficznym . N ie m a wreszcie w liście wyraźnego p odziału n a dzieło stw orzenia i dzieło zbaw ienia.
P apież jest zw iastunem zespolenia, a nie podziałów . N ajw ażniejszym dla niego jest B óg i człow iek, k o m u n ia B oska i k o m u n ia ludzka. Jest jed en p orząd ek w świecie — ten, k tó ry poch odzi od Boga. A Bóg, działając, stw arza. Z baw ienie jest now ym stw orzeniem . T erm in now y odgryw a w nau czan iu papieskim
2 Po raz pierw szy u rzędow o te rm in supernaturalis p o jaw ił się w bulli P iu sa V E x om nibus
afflictionibus z 1567 r. w tezach 21 i 23. O d rz u co n y błąd brzm iał: H um anae naturae sublim atio et exaltatio in consortium divinae naturae debita f u it integritati prim ae condicionis, e t proinde naturalis dicenda est, et non supernaturalis (21). P o d o b n ie w tezie 23. D en z. 1021, 1023. P o r. H . d e L u b a c , O naturze i lasce, K ra k ó w 1986, s. 13.
szczególną rolę. Jest on jed n y m z kluczy d o ro zum ienia jego w ykładu. P osłuchajm y, ja k często nim się posługuje: Uczniowie zdaw ali sobie sprawę z tego, że Chrystus odnowił w szystkie rzeczy, że człow iek sta l się «now ym stw orzeniem »: nie je s t ju ż G rekiem , czy Ż y d e m , niewolnikiem czy wolnym, nie je s t nawet m ężczyzną czy niewiastą, je s t «jednym » w C hrystusie (por. Gal 3,2 8), m a tę samą nową godność przybranego dziecka Bożego. Ten człow iek p rzyją ł w dniu Pięć dziesiątnicy D ucha Pocieszyciela, Ducha P raw dy, stając się p rzez to p oczą tkiem nowego Ludu Bożego — Kościoła, antycypacją now ej ziem i i nowego nieba (por. A p 21,1). N ow e stworzenie, nowa godność, nowy L u d B oży, nowa ziem ia, nowe niebo — to term iny, któ ry m i J a n Paw eł II określa stosunek p o rz ąd k u zbaw ienia d o p o rz ąd k u stw o rzen ia3.
K on sekw entn ie do tego nie dzieli m iłości n a n a tu ra ln ą i n ad p rzy ro d z o n ą. Pisze n ato m iast o m iłości Boskiej, z dużej litery, i o m iłości ludzkiej — z m ałej. T a ostatn ia, jeśli jest m iłością praw dziw ą, jest tak że m iłością B oską. C złow iek, bez um iłow ania go przez B oga, nie m ógłby się zdobyć n a praw dziw ie lu d zk ą m iłość. Praw dziw a zaś m iłość w yraża się p o przez d u c h a i ciało człow ieka.
Boskie źró d ło i B oski cel m ałżeństw a i rodziny n ad a ją tym k o m u niom B oską dynam ikę. Jest to d y n a m ik a życia, rozw oju i w zrost ku pełni życia.
II. O B R A Z I P O D O B IE Ń S T W O
K lucz do ro zu m ien ia m ałżeństw a i rod zin y widzi Ja n Paweł II w słow ach Pism a św. (R d z 1,27): S tw o rzy ł więc Bóg człow ieka na swój obraz, na obraz B o ży go stworzył: stw orzył m ężczyznę i niewiastę (nr 6, s.12). D on io sło ść tego stw ierdzenia op iera P apież nie tyle n a etym ologii użytych w nim term inów , ile na ogólnym kontekście biblijnym , w k tó ry m te term iny w ystępują, co oczywiście jest zgodne z egzegezą b ib lijn ą4. C h ara k te ry sty czn a je st przy tym funkcja, k tó rą Papież d o strzega w rzeczyw istości o brazu. W iad o m o , że funkcją o b ra zu jest przede w szystkim w skazyw anie n a pierw ow zór; ja k gdyby pokazyw anie p ierw o wzoru. K o n k rety zu jąc, m o ż n a pow iedzieć, że um ysł ludzki, p a trz ą c na człow ie ka, m oże zobaczyć B oga, n a k tó reg o o b ra z i po do b ień stw o człow iek został stw orzony.
Ja n Paweł II wie d o sk o n ale o tej funkcji o b razu , ale na niej się nie zatrzym uje. W ychodzi on z założenia, że sko ro o b ra z tw orzy relację, k tó rej krańce stano w ią Bóg i człow iek, w tedy ow a relacja pozw ala orzekać w ym iennie o Bogu i człow ieku. M ów iąc o człow ieku, m a on a n a uw adze nie k o n k re tn ą jed n o stk ę ludzką, lecz człow ieka ja k o tak ieg o , tj. treści, k tó re realizują się w każdym bycie ludzkim . I tu B iblia stanow i d la niego ko palnię w iadom ości
3 K o m e n ta rze m d o n a u k i J a n a P a w ła II w tym w zględzie m oże być tek st M . T h u ria n a : T em at
nowości świata, k tó r y C hrystus p rzyc h o d zi ustanowić, pojaw ia się zresztą w bezpośrednio następującym fragm encie ewangelii. Po cudzie p rzem ia n y wody iv dobre wino w Kanie, zn a ku nowego stw orzenia, Chrystus pójdzie dokonać o czyszczenia w św ią tyn i Jerozolitnie, gdzie będzie m ów ił o sw oim ciele ja k o now ej św ią tyn i (2 ,1 9 ); N iko d em o w i w yjaśnia tajem nicę nowego narodzenia z wody i z D ucha (3 ,5 ); Sam arytance zapow ie now y k u lt w D uchu i w praw dzie (4 ,2 3 ); wreszcie cudowne uzdrowienia i wskrzeszenie Ł a za rza będą oznaczać nowe życie w C hrystusie (4,50, itd ). w: M a ryja M a tk a Pana Figura Kościoła, W arszaw a 1990, s. 145 n.
0 człow ieku. Biblijny obraz je st w L iście do rodzin jed n y m z głów nych w ątk ów antropologii papieskiej.
W nauce tej o b ra z i p ierw ow zór w yznaczają stopnie bytu. Być po d o b n y m to p osiadać razem to sam o. W szakże nie jest to po siad an ie w tym sam ym stopniu. O braz uczestniczy w rzeczyw istości pierw ow zoru , ale z nim się nie identyfikuje. G dy Biblia stw ierdza, że człow iek je st obrazem B oga, orzeka, że człowiek m a w sobie coś z B oga, uczestniczy w rzeczyw istości B oga, lecz z nim się nie utożsam ia. O braz nie p rzekreśla tożsam ości ani nie niweczy różnicy m iędzy nim a pierw ow zorem . P apież tę różnicę i zarazem p o d ob ień stw o nazyw a rozległą analogią (nr 6, s. 12).
W idzenie rzeczywistości dw u sto p n io w o ja k o idei (pierw ow zoru) i odbicia (obrazu) było specyfiką filozofii platońskiej. D o niej sięgali obficie ojcowie K ościoła, zw łaszcza greccy. D o k o n a li oni przy tym swoistej rew olucji m yślenia. Przekształcili m ianow icie p lato ń sk ie katego rie w k atego rie historyczne. A. G erken ta k charak tery zu je tę przem ianę: U Platona idea była spoczyw ającym w sobie pierw ow zorem . Przepływ czasu w je j odbiciach był w gruncie rzeczy brakiem. Odbicia idei nie były procesam i, nie b yły wydarzeniam i, lecz rzeczam i... W przeciw ieństw ie do tego w teologii ojców greckich pierw ow zorem staje się historyczne wydarzenie: zbaw cza śm ierć Jezusa, tajemnica odkupienia, je s t praprocesem; poprzez historię w ystępuje tu nowa rzeczyw istość5. T en ty p m yślenia znajduje się w d o k u m en tac h S o b o ru W atykańsk iego II, ja k i w Liście do rodzin. K aże on ro zp atry w ać obraz historiozbaw czo. W tej zaś perspektyw ie m usi się znaleźć to, co k o n sty tu je h istorię zbaw ienia.
Z anim je d n a k stanie się to przedm io tem naszej refleksji, przypom nijm y, iż według Papieża każdy człow iek — m ężczyzna i k o b ieta —- został stw orzony n a obraz i p o d obieństw o Boże. O brazem Bożym jest człow iek w swoim d u ch u 1 w swoim ciele. J a n Paw eł II nie m ów i w praw dzie w prost o tym , ale w skazuje pośrednio na tę p raw d ę w tedy, gdy b ro n i jedno ści psychofizycznej człow ieka jako osoby. Pisze on: C złow iek je s t osobą p rzez swoje ciało i ducha zarazem . N ie można tego ciała sprowadzić do w ym iarów czystej m aterii. Jest bowiem ciałem «uduchowionym», podobnie ja k duch je s t tak głęboko zjednoczony z ciałem, że poniekąd m ożna go nazwać duchem «.ucieleśnionym». Inspirację do tej nauki czerpał P apież z S o b o ru W atykańskiego I I 6. W iadom o jednocześnie, że jest to n au k a m o cn o za k o rze n io n a w Biblii, zw łaszcza S tarego T estam en tu , i że była ona um iłow anym tem atem k o m en tarzy ra b in a c k ic h 7. P apież w ten sposób odciął się zarazem od wszelkich dualizm ów antro po lo g iczn y ch , k tó re przew ażnie obce były dok try n ie chrześcijańskiej.
T ym je d n a k , co szczególnie świeżo rozbrzm iew a w nau czan iu Papieża, jest praw da, że obrazem B oga jest m ężczyzna i niew iasta nie ty lk o pojedynczo wzięci, lecz rów nież ja k o p a ra m ałżeńska. T o, co Ja n X X III zaczął w prow adzać n a now o do oficjalnego n au c zan ia K o ścio ła, i co Paw eł VI k o n ty n u o w ał z właściwym sobie tak tem , Ja n Paweł II uczynił z w ro d z o n ą sobie stanow czością przedm iotem
5 A . G e r k e n , Teologia E ucharystii, W arszaw a 1977, s. 80. 6 K D K , 14.
7 Z ob. B y r o n L . S h e r w in , The H u m a n B o d y a n d the Im age o f God. W : T ow ard a Jewish
swojego p rzep o w iad an ia. Stwierdzi! On: B oskie «M y » je s t przedw iecznym prawzorem dla ludzkiego «m y » — tego przede w szystkim , ja k ie m ają stanowić m ężczyzna i kobieta stw orzeni na obraz i podobieństw o Boga samego (nr 6, 2. 13). N astępnie, od w o łując się do S o b o ru W atyk ań skiego II (K D K , n r 24), wyjaśnił, że nie chodzi tylko o ten obraz i podobieństw o, ja k im je s t ka żd y człow iek z osobna. Sobór m ów i o «pew n ym podobieństw ie m ięd zy jednością Osób Boskich a jednością Synów Bożych zespolonych w praw ie i m iłości» (nr 8, s. 18). W praw dzie takie pojm ow anie o b ra zu kw estio n u ją n iektórzy bibłiści, ale są oni w zdecydow anej m niejszości“. N a u k ą K o ścio ła n ato m iast jest praw d a, że m ałżeństw a i rodziny nie d a się zrozum ieć bez odniesienia ich do T rójcy P rzenajśw iętszej9.
R zeczyw istość o b ra zu w tym ujęciu n a b ie ra szczególnej d ynam iki. O b ra zem B oga je st ju ż nie tylko człow iek w swojej stru k tu rze psychofizycznej, lecz także k o m u n ia m ałże ń sk o ro d zin n a w jej w ielorakiej wzajem nej m iłości, rodzącej życie. W Familiaris consortio P ap ież pisze, że więź m iłości m iędzy m ężczyzną a ko bietą staje się o b razem i znakiem przy m ierza łączącego B oga z Jego lu d e m 10. W obrazie tym n astęp u je p rzen ik an ie tego, co ludzkie, z tym , co B oskie, tak że ludzka rzeczyw istość o b ra zu m oże istnieć tylko p o przez uczestnictw o w Boskim praw zorze. O b raz m o że być m niej lub bardziej w yrazisty, a zależy to od sto p n ia bliskości względem B oga lub o d d alen ia od N iego. Z ło grzechu p ierw orodnego polegało m .in. n a tym , że zam azał o n o b ra z B oga w człow ieku, branym indyw idualnie i pozostającym w zw iązku m ałże ń sk o ro d zin n y m 11. H isto ria zbaw ienia, w idziana od tej strony, jest h isto rią odnow y ob razu Bożego w człowieku.
C entrum tej historii jest Jezus C h ry stu s. W edług słów P ism a św. jest O n obrazem Boga niewidzialnego — Pierw orodnym wobec każdego stworzenia (K ol 1,15), a pierw szy człow iek, A d am , jest Jego typem (R z 5,14). O n też d op iero objaw ia człow ieka człow iekow i. P apież pisze, iż w Jezusie C hrystusie została objaw iona pełna p ra w d a o człow ieku (nr 19, s. 81), a n astępn ie w yjaśnia, że Chrystus nie przych o d zi żadną m iarą po to, by potępić pierw szego A dam a i pierw szą Ewę, lecz by ich odkupić. Przychodzi, by odnowić to, co w człow ieku je s t darem Boga, co w nim je s t odwiecznie dobre i p iękne i co stanow i tw orzywo p iękn ej m iłości (n r 20, s. 84).
Słowem, C hry stu s o dn aw ia w człow ieku o b ra z B oga i daje w szystkim ludziom m o żność u p o d o b n ie n ia się d o N iego. A lbow iem tych, których od wieków
8 Bp K . R o m a n iu k pisze: O braz Boga w człow ieku nie d o tyc zy ju ż chyba spraw zw iązanych ze
wspólnotą dwojga ludzi i ze zrodzeniem p o to m stw a ja k o celu tej wspólnoty. O dw oływ anie się do wspólnoty Trzech Osób B oskich oraz do O soby D ucha Św iętego ja k o owocu rodzicielskiej m iłości Ojca do S yn a — to analogia chyba zb y t odległa, a m o że i nie bardzo uzasadniona. K . R o m a n i u k , M ałżeństw o i rodzina według Biblii, W arsza w a 1994, s. 12, przypis 2.
9 C iekaw e m yśli n a te m a t m ałżeń stw a ja k o o b razu B o g a zaw iera: R a v A r i e K a p l a n ,
Creation celeste. Guide du m ariage ju if, N ew Y o rk 1993.
10 J a n P a w e ł I I , F am iliaris consortio, n r 12.
11 M ów im y w ty m m iejscu o z am azan iu o b razu przez grzech p ierw o ro d n y . W ydaje się, iż jest to n a u k a Ja n a P aw ła II. Pisze o n bow iem , że grzech p ierw o ro d n y nie o d e b rał ludziom zdolności „pięknego m iło w an ia” , w k tó rą w yposażył B óg p ierw szą p a rę lu d zk ą (nr 20, s. 84). W tym k ontekście n iezrozum iałym je s t n a stęp u jące zd an ie W . B einerta: Bóg stw o rzy ł człow ieka na sw ó j obraz ( R d z
1,27). P rzez stra tę tego charakteru „ obrazu" w sku tek grzechu ludzie utracili sw oje p ełn e człow ieczeń stwo. W . B e in e r t , D rogi i bezdroża m ariologii, W arsz aw a 1993, s. 106.
poznal, tych też przezn a czył na to, b y się stali na w zór obrazu Jego Syna, aby On b ył pierworodnym m iędzy wielu braćm i (R z 8,29). O dnow iony o b ra z w człow ieku jest dziecięctwem Bożym. T ak im staje się każdy człowiek, k tó ry tw orzy z C hrystusem jedno Jego ciało. O d n o w a o b ra zu Bożego w człow ieku nigdy nie jest spraw ą tylko jed n o stk i, lecz jest zaw sze sp raw ą osobow ej kom unii.
B iblijną typologię A d am — Chrystus, ojcowie K o ścio ła rozw inęli jak o : C hrystus now ym A dam em i M a ry ja now ą E w ą 12. T ą sam ą d ro g ą sw oją m yśl prow adzi Papież, tyle że u m ieszczają p o d nagłów kiem p iękn ej miłości. W iad o m o jednak, iż m iłość B oża w człow ieku try sk a z tego źród ła, k tó re nazyw am y
obrazem B oga.
R zeczyw istość o b razu , k tó rą staro ży tn i G recy określali term in am i eikon i homoioma, tu przechodzi w typos i antytypos. O znacza to, iż m ałżeństw o i rodzinę, ja k o o b ra z Boży, m o ż n a zrozum ieć tylko w po w iązaniu z A dam em i Ew ą o raz z ich antytyp em — C hrystusem i M ary ją. Pierw szy m ężczyzna był obrazem tylko B oga. O b ra z ten zaw ierał w sobie elem ent ziemi i tchnienie Boże. Pierwsza niew iasta nosiła w sobie podob ień stw o do B oga i m ężczyzny. Była kością z jego kości i ciałem z jego ciała; m iała tę sam ą n atu rę , co m ężczyzna. A m iłość, k tó ra ich ze so b ą łączyła była obrazem m iłości istniejącej w Bogu. Pierwszy człow iek, A d am , był typem C hrystusa. T o , co w nim było obrazem Boga, było w stanie inicjalnym , w pełni n ato m iast objaw iło się w C hrystusie. O n dopiero objaw ił człow ieka człow iekow i. Jezus C hrystu s jest now ym stw orze niem, pow stałym przez odnow ienie starego stw orzenia. Jest on wcielonym Słowem Bożym , poczętym z M ary i m o c ą D u c h a Świętego. Pierwszy człowiek, A dam , uczyniony został z dziewiczej ziemi, drugi człow iek, C hrystus, p oczął się w dziewiczym łonie M a ry i13. O na jest m a te rią odnow ionego ob razu B oga w człow ieku, przędzą, z k tó rej ten o b ra z został u tk an y , i fa rb ą, k tó rą on został nam alow any. W ten sposób Jezus C hrystus nosi w sobie podw ójne p o d o b ie ń stwo: do B oga (w spółistotny O jcu) i d o ludzi (w spółistotny n a m )14. Ja k o człowiek jest O n obrazem B oga, ja k o B óg-człow iek jest O n pierw ow zorem i obrazem . W N im o b ra z i p ierw ow zór tw orzą n ierozerw aln ą całość.
R elacja Jezusa C h ry stu sa do M ary i jest relacją Syna do m a tk i i o blubieńca do oblubienicy. O na, p o d o b n ie ja k E w a z A d am a, n aro d ziła si£ z N iego d o życia Bożego, i jednocześnie poczęła G o i p o ro d z iła m o cą D u c h a Świętego d o życia ziemskiego. W szyscy, k tó rzy ro d z ą się do życia B ożego, ro d z ą się przez wszczepienie w C hrystu sa. N ow y o b ra z w nich jest obrazem C h ry stu sa Syna
12 Z o b . I . O r t i z d e U r b i n a , M ariologia w p a iry sty c e W schodu, C zęstochow skie S tu d ia Teologiczne, 6(1978), s. 65-104; E . O z o r o w s k i, Teologia dziew ictw a M a ry i w piśm iennictw ie
starochrześcijańskim , S tu d ia T eologiczne. Biał. D ro h . Ł o m ża, 7(1989), s. 3-17.
13 P o r. I j a k ów p rotoplasta A d a m o trzym a ł istność z nieupraw ionej je s zc ze dziew iczej ziem i;
(...) j a k zo sta l u tw orzony ręką B ożą, tj. p rz ez Słow o B oże (g d y ż w szystko p rz ez nie się stalo; i: Pan wziął m u ł ziem i i u kszta łto w a ł czło w ieka ), ta k ( osobowe) Słow o, rekapitulując w sobie A dam a, biorąc istnienie (lu d zk ie ) z M a ryi, k tó ra była je s z c z e dziewicą, w rzeczy sa m ej brał (w siebie) pokolenie Adamowe, rekapitulując je . Ś w . I r e n e u s z , A dversus haereses, II I , 21, 10. C yt. za: A . B o b e r , Antologia p a trystyczn a , K ra k ó w 1965, s. 47.
14 Jest to p o d sta w o w a p ra w d a so b o ró w : efeskiego i chalcedońskiego: Pan nasz Jezus
Chrystus, doskonały iv B óstw ie i doskonały tv człow ieczeństw ie, p raw dziw y B óg i praw dziw y człow iek, złożony z ro zum nej d uszy i ciała, w spółistotny Ojcu co do B óstw a, w spółistotny nam co do człowieczeństwa, we w szystkim nam p o d obny oprócz grzechu. B F , 1988, s. 226.
Bożego. O b raz ten jest p rz y b ran y m dziecięctwem Bożym (1J 3,1). W szyscy zaś, którzy są dziećm i B ożym i, są też dziećm i M aryi. N ie m a bow iem innego Syna Bożego, p o za Jezusem C hrystusem , k tó ry począł się i naro d ził z D ziewicy M aryi. T akże m iłość m ałżeń sk a o b razuje tę m iłość, k tó rą o k azał Bóg ludziom , wybierając M ary ję n a M a tk ę swojego Syna, i k tó rą odw zajem niła M ary ja, w yrażając zgodę n a Boże m acierzyństw o.
O dnow iony przez C h ry stu sa i urzeczyw istniony w m ałżeństw ie i rodzinie obraz Boży nie zatrzym uje się n a m ałżo n k a ch i członkach rodziny, lecz w ybiega ku K ościołow i i zdąża d o swojej pełni w niebie. M ałżeństw o (rod zin a) i K ościół wzajem nie o rzek ają o sobie. N ie m a zrozum ienia — pisze P apież — Kościoła ja k o Ciała M istycznego C hrystusa, ja k o zna ku P rzym ierza człow ieka z Bogiem w Chrystusie, ja k o pow szechnego sakram entu zbawienia, bez odniesienia do «wielkiej tajem nicy» — tajem nicy zw iązanej ze stw orzeniem człow ieka m ężczyzną i niewiastą i z pow ołaniem ich obojga do m iłości m ałżeńskiej, do rodzicielstwa. Nie ma «wielkiej tajem nicy», któ rą je s t K ościół i ludzkość w Chrystusie, bez tej «wielkiej tajem nicy», ja k ą je s t jedn o ciało (por. R d z 2,24; E f 5,31-32) to znaczy małżeństwo i rodzina (n r 19, s. 77 n)
M ałżeństw o, ro d z in a i K o śció ł są zw iązane z tym czasem , są rzeczyw isto ścią drogi, a nie celu (por. M t 22,23-33). W zw iązku z tym i o b ra z Boży, ja k i noszą w sobie, nie je st rzeczyw istością o stateczną. Św. J a n A p o sto ł naucza: Umiłowani, obecnie jeste śm y dziećm i B o żym i, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziem y. W iem y, że g d y się objawi, będziem y do N iego podobni, bo ujrzym y Go takim , ja k im je st (1J 3,2). P apież pisze o tym w num erze dw udziestym drugim swego listu. Pisze o zbaw ieniu i o sądzie, o tym , że rodzice, rodząc dzieci do ziem skiej ojczyzny, ro d z ą je równocześnie dla Boga. R odzenie dla Boga, zbawienie, Królestwo B oże i inne term iny , k tó ry m i Ja n Paw eł II określa eschatologię m ałżeństw a, rodziny i K o ścio ła są w gruncie rzeczy tak im przybliżaniem się do Boga, k tó re ludzi czyni co raz bardziej p o d o b n y m i d o N iego.
III. O B L U B IE Ń C Z A M IŁ O Ś Ć
R zeczyw istość o b ra zu Bożego w człow ieku k o n k rety zu je się w ielorako w miłości m ałżeńskiej i rodzinnej. J a n Paw eł II sta ra się spojrzeć n a n ią przede wszystkim w aspekcie m etafizycznym , u w aża bow iem , że w nim u k azu je się najgłębszy w ym iar człow iekals. Jest to oczywiście m etafizy k a relacji, ale takiej, w której jed en jej k ran iec (Bóg) tw orzy i kształtu je drugi (człow ieka), więcej — jest to m etafizyka h istorii zbaw ienia. M iłość, o k tórej pisze Papież, ob jaw ia się poprzez dzieje: inicjuje dzieje, rozw ija i d o p ro w a d z a je do pełni.
W przekazie biblijnym o m iłości B oga do ludzkości m am y do czynienia ze w spółorzekaniem tego co uniw ersaln e (ludzkość) i tego co indyw idualne (m ałżeństw o). G d y księga R o d zaju pisze o m iłości B oga d o pierw szej pary ludzkiej, w tedy jednocześnie o rz ek a o m iłości B oga d o całej ludzkości. A dam
15 P rzy olbrzym ich osiągnięciach poznaw czych, g d y chodzi o św iat m aterii, a ta k ż e świat psychologiczny człow ieka, iv odniesieniu do swego w ym iaru najgłębszego, w ym iaru m etafizycznego,
człow iek p o zo sta ł dla siebie isto tą nieznaną, a w raz z nim p o zo sta ła rzeczyw istością nieznaną także ludzka rodzina (nr 19, s. 80).
i Ewa bow iem zaw ierali w sobie całą ludzkość. A gdy następ n e księgi u k azu ją m iłość B oga względem całej ludzkości, w tedy zarazem objaw iają tę m iłość Bożą, k tó ra k o nstytuuje m ałżeństw o i rodzinę.
M iłość B oża do ludzkości realizuje się i objaw ia się w historii. Jest to zawsze m iłość k o n k re tn a . Bóg okazuje m iłość do ludzkości w jej przedstaw icielach. Należy tu zw łaszcza wym ienić: prarodziców : A d a m a i Ewę; p atriarch ó w : N oego, A b rah am a, J a k u b a i M ojżesza o raz M aryję i C h rystusa. W szystko, co Bóg zdziałał przez swych przedstaw icieli, dotyczyło całej ludzkości. F un k cję re p rezentatyw ną względem niej pełnił też lud w ybrany S tarego T estam en tu , a obecnie pełni ją K ościół.
Z baw cza m iłość B oga urzeczyw istnia się w dw óch p o rządk ach : celu i w ykonania. T en o statn i bazuje na następstw ie czasow ym . W p o rz ąd k u celu natom iast pierw szym jest to, co jest celem, w tórnym n ato m iast to, co do niego prow adzi. Pierwszym jest C hrystus. On je s t p rzed wszystkim, i w szystko w N im m a istnienie (K ol 1,17), także m iłość. W N im Bóg wybrał nas p rzed założeniem świata ...Z miłości p rzezn a czył nas dla siebie ja k o przybranych synów p rzez Jezusa Chrystusa, według postanow ienia sw ej woli, ku chwale m ajestatu swej laski, którą obdarzył nas w Um iłowanym (E f 1,5-6).
W o b a p o rz ąd k i w pisana jest m iłość m ałżeńska i rod zin n a, o czym do bitnie pisze św. Paweł w E f 5,21-33. P apież, k o m en tu jąc ten tekst, w yjaśnia, że to co napisał (św. Paw eł) w Liście do E fezjan o «w ielkiej tajemnicy», je s t zakorzenione w Księdze Rodzaju, w całej tradycji Starego Testam entu... W S tarym P rzym ierzu Jahwe byl Oblubieńcem Izraela, ludu wybranego: był Oblubieńcem w ym agającym , zazdrosnym i wiernym. W szystkie zdrady, ja kich doznał od swej oblubienicy, wszystkie odstępstw a i bałwochwalstwa Izraela, które prorocy opisali w sposób dram atyczny i sugestyw ny, to w szystko nie potrafiło złam ać miłości, którą Bóg-Obłubieniec «do końca miłuje» (nr 19, s. 74-76).
U szczegółow iając w ypow iedź papieską, należy przypom nieć, że księgi prorockie u k az u ją przym ierze B oga z ludem w ybranym przy pom ocy o b razu m ałżeństw a. Izrael jest ob lubienicą Jahw e, M a tk ą i D ziew icą16. T ytuły te N ow y T estam ent przenosi n a M aryję. U kazuje ją n a d to ja k o wzniosłą Córę Syjonu, nową A rkę P rzym ierza, eschatologiczny p rzy b y te k Jahw e-Zbaw iciela11. M ary ja jest adresatem m iłości B oga, k tó ra w Niej i poprzez N ią kieruje się do całej
ludzkości.
W ażnym przy tym jest to, że Bóg posłał anioła do D ziew icy poślubionej mężowi (Ł k 1,27). M ary ja była m ałżo n k ą . Jej m ałżeństw o z Józefem , jakko lw iek nigdy nie dopełnione, było praw dziw ym m ałżeństw em , bo zaw artym zgodnie z obow iązującym w ów czas praw em . M iłość B oża więc, o k az an a M aryi, była także m iłością sk ierow aną k u O blubieńcom , k u m ałżeństw u i rodzinie, a tym samym — ku K ościołow i. Jest to m iłość ro d ząca życie. Jego środow iskiem jest rodzina. Życie to m a swoje źródło w Bogu, przejaw ia się n a to m ia st w ludziach.
Tajemnica wcielenia — pisze P apież — a wraz z nią tajemnica Św iętej Rodziny, zostaje gruntownie wpisana w oblubieńczą miłość m ężczyzn y i kobiety,
16 Szeroko o tym pisze: S. d e la P o l l e r i e , M a rie dans le m y stère de L ’Alliance, P aris 1988, s. 19-35.
a pośrednio w genealogię w szystkich ludzkich rodzin. To, co kiedyś Paw eł nazwie «wielką tajemnicą», znajduje w Św iętej R odzinie sw ój najw yższy, historyczny wyraz. Rodzina istotnie znajduje się w centrum Nowego P rzym ierza (nr 20, s. 83n). W w ym iar wielkiej tajem nicy pierw sza weszła M ary ja , w prow adzając w raz z sobą swego oblubieńca Jó zefa (nr 20, s. 87).
W ten sposób zbaw cze m isterium m iłości B oga do ludzi, urzeczyw istnione w jedyny i n iep ow tarzalny sposób w Świętej R odzinie, daje m ożność uczestni ctw a w nim każdej rodzinie ludzkiej. M isteriu m rodziny staje się m isterium K ościoła. Ja n Paw eł II p o d k re śla z naciskiem , że rodzina sam a je s t w ielką B ożą tajemnicą. Rodzina sam a je s t ja k o «K ościół dom ow y» oblubienicą Chrystusa. Cały Kościół pow szechny, a w nim ka żd y Kościół p a rtyku la rn y staje się oblubienicą Chrystusa poprzez «Kościół dom ow y», poprzez tę miłość, która w nim się przeżyw a: miłość m ałżeńską, rodzicielską, siostrzaną i braterską, miłość, któ ra je s t wspólnotą osób i pokoleń, m iłość ludzką, która je s t nie do pom yślenia bez Oblubieńca, bez ta m tej miłości, którą On pierw szy umiłował do końca (nr 19, s. 78).
W nauce tej m iłość m iędzyludzka nie jest zacieśniona do stosu nk ów cielesnych. P apież ich ani deprecjonuje ani fetyszyzuje. W idzi w p ro p o rcjach , w jak ich ludzkie ciało p ozostaje do du ch a człow ieka. D latego jest w niej m iejsce dla m ałżeństw dziew iczych i życia bezżennego. K a żd y ochrzczony, stając się członkiem K ościoła, w chodzi w sferę p ro m ien io w an ia m iłości C hrystusow ej. Kościół staje się oblubienicą: oblubienicą Chrystusa. Ta oblubienica w słowach Listu do Efezjan uobecnia się we w szystkich ochrzczonych i je s t ja k osoba, która staje p rzed sw ym oblubieńcem (nr 19, s.76). Ci, k tó rzy ze względu na K ró lestw o niebieskie w ybierają życie bezżenne, w sobie właściwy sposób realizują oblubień- czość C hrystuso w ą (nr 19, s. 71), m ałżonk ow ie n a to m ia st odnajdują w Chrystusie p u n kt odniesienia dla sw ojej m iłości oblubieńczej (nr 19, s.77).
D la w szystkich zaś w zorem p iękn e j m iłości jest M ary ja. Jest wzorem przez to, że stała się M a tk ą Syna Bożego, nie p rzestając być dziewicą (nr 20, s. 82). W Niej obieg m iłości, k tó ra m a swój p oczątek w Ojcu, p ow raca d o swego ź ró d ła 18. M aryja N iepokalana — stw ierdza P apież — je s t praw zorem i pełnią każdej m iłości stw orzenia; Je j m iłość Boga, p rzejrzysta i nadzw yczaj intensywna, obejmuje w sw ej doskonałości tę kruchą i skalaną miłość innych stworzeń. Odpowiedź M a ry i je s t odpowiedzią całej ludzkości. W szystko to nie zaciem nia ani nie osłabia naczelnego miejsca, ja k ie Jezus C hrystus zajm uje absolutnie w porządku zbawienia, owszem oświetla j e i uwydatnia, poniew aż M a ryja z N iego czerpie wszelką swą w ielkość19.
W zględem K o ścio ła M ary ja jest Jego M a tk ą i członkiem , typem i w zorem . K ażdy członek K o ścio ła znajduje się w obec M aryi ja k w obec m atk i i siostry, ja k wobec tej, k tó ra po p rzed za go w pielgrzym ow aniu wiary. M ary ja po ucza, że każde rodzenie z Boga jest zawsze rodzeniem dziewiczym. M iłość m ałżeńska, z założenia p ło d n a, nie zatrzym uje się na sam ym tylko zro dzeniu życia. U k ierunko w ana o n a jest n a rozw ój życia, n a jego pełnię. Przez związek z C hrystusem , w jak im p o zo stają rodzice i w ja k i w łączają przez sa k ram en t
18 J a n P a w e ł 11, Tajem nica N iep o ka la n ej w ujęciu św. M aksym iliana. W: Ś w ięty M aksym ilia n
wśród nas, Ł ó d ź 1994, s. 60.
chrztu swoje dziecko, pełnia życia jest ja k b y kodem genetycznym , poczętego przez nich i zrodzonego p o to m stw a.
O bjaw iona w Świętej R o dzin ie i K ościele m iłość B oga d o ludzi u kazuje m ałżonkom i rod zinom p raw d ę o m iłości w ogóle. P apież uw aża, że niszczące w spółczesną cywilizację kryzysy m ają swój p o cz ątek w kryzysie praw dy, k tó ry z kolei wywodzi się z kryzysu pojęć. Jeżeli praw da o wolności — tłum aczy — o kom unii osób w m ałżeństw ie i rodzinie odzyska sw ój blask, wówczas cywilizacja m iłości m oże się urzeczyw istniać i m ożna będzie skutecznie m ów ić — wraz z Soborem — o popieraniu godności m ałżeństw a i rodziny (n r 13, s. 43). N a czym tedy p oleg a p ra w d a m iłości m ałżeńskiej i rodzinnej? P ytanie to jest tru d n e i nigdy nie odpow ie się n a nie w yczerpująco je d n ą choćby najbardziej długą form u łą. P o za tym o dpow iedź n a nią przychodzi nie tylko od um ysłu, lecz rów nież z dośw iadczenia. Jest to p ra w d a k o n tem p laty w n a. T o , co wie o niej ludzki intelekt, je st zarazem apelem do dośw iadczenia i im peratyw em etycznym . P oznać praw dę m iłości m o ż n a właściw ie ty lko w tedy, gdy się ją przeżyw a i zachow uje jej praw a.
P un k tem wyjścia ro zw ażań papieskich n a ten tem at jest teza, że Bóg je s t źródłem absolutnym w szelkiej m iłości oblubieńczej m ięd zy ludźm i (nr 19, s. 82). Teza ta przew ija się przez cały list i jest w nim ro z p isa n a n a wiele głosów. C zytam y np.: O d Boga są oni oboje: m ężczyzna i kobieta, osoby, któ re stają się dla siebie darem. Z pierw otnego daru Ducha, k tó ry daje życie, rodzi się ten ich wzajemny dar bycia m ężem i ż o n ą — nie m niej ja k dar bycia bratem i siostrą (nr 20, s. 85); M ałżeństw o, sakram entalne m ałżeństw o, je s t p rzym ierzem osób w miłości. A miłość m oże być ugruntowana i chroniona tylko p rzez M iłość, tę M iłość, ja k a rozlana je s t w sercach naszych p rze z Ducha Św iętego, k tó ry został nam dany (nr 7, s. 17); N azyw ając się oblubieńcem, Jezus ukazuje samą istotę Boga i potw ierdza Jego wielką m iłość do człow ieka (n r 18, s. 69). W edług J a n a P aw ła II więc źródło miłości m ałżeńskiej i rodzinnej jest try n ita rn e i historiozbaw cze. Z niego jedynie wypływa praw dziw a m iłość.
Jeżeli przeto m ałżo n k o w ie lub członkow ie rodziny nie są zw iązani z Bogiem ja k o źródłem m iłości, to nie m o żn a nazw ać m iłością tego, co ich łączy ze sobą. Są to różnego ro d zaju n am iastk i, p o d o b n e d o m iłości lub ją p rz y p o m i nające. N ie jest to n a to m ia st m iłość praw dziw a. T akże, gdy ludzie zapo m in ają o źródle m iłości i p o stęp u ją ta k , ja k b y go w ogóle nie było, wówczas um niejszają się w m iłości praw dziw ej i m o g ą ją utracić całkowicie.
M iłość jest Bożym d arem , m ałżo nkow ie w zajem nie d la siebie są Bożym darem i now e życie, ja k o ow oc ich m iłości, jest Bożym darem . Jest to d a r osoby dla osoby (nr 20, s. 84). D ziecko obdarowuje sobą rodzinę. Jest darem dła rodzeństwa i dla rodziców. D ar życia staje się równocześnie darem dla sam ych dawców (nr 11, s. 31). D a r ten został u k o n sty tu o w an y dziełem stw orzenia. Jego właściwością jest to, że nie m oże p rzestać być darem Bożym . W łaściw ość ta stoi na straży trw ałości m ałżeń stw a i rodziny. G dy m ałżonko w ie zap o m in ają o tej właściwości d aru , schod zą n a drogę egoizm u, a w cudzołóstw ie przyw łaszczają sobie drugiego człow ieka, k tó ry nie jest ich, lecz należy do B oga (nr 20, s. 88). T akże dostrzeżenie d a ru Bożego w poczętym dziecku p o m ag a właściwie je przyjąć i od pow iednio je w ychow ać.
D a r m a to d o siebie, że w ym ag a odw zajem n ien ia. W ed ług S o b o ru W a ty k ań sk ieg o II, człow iek w ogóle m oże urzeczyw istnić siebie tylko p rzez bezinteresow ny d a r z siebie sa m e g o 20. A d re sa te m bezin teresow nego d a ru z siebie je st w pierw szym rzędzie w sp ó łm ałżo n e k i członek rod zin y . W tym darze w zajem nym w yraża się oblubieńczy charakter m iłości (n r 11, s. 28). Sw oją głębię w szakże to o b lu b ień cze odw zajem n ien ie zn a jd u je w tym , że je st odw zajem nieniem B oga, od k tó re g o d a r p o ch o d zi. Jest o n o k u ltem i czyni życie ludzkie ku lto w o -zb aw czy m . W p ro w a d z a m a łż o n k ó w w B o sk o -lu d zk ą m iłość, k tó ra najpełniej w yraziła się w m iłości oblub ieńczej, dziew iczej, z D u c h a Świętego.
M iłość o d w z ajem n io n a, ro d z ą c a życie, tw o rzy d o b ro w spólne. D o b re m w spólnym m a łż o n k ó w jest: m iłość, wierność i uczciw ość m a łżeń ska oraz trwałość ich zw ią zk u (n r 10, s. 25). Staje się też o n a d o b re m ro d z in y , k tó rą m ałżonkow ie za k ła d a ją . Z d o b ra m ałżeń stw i ro d z in tw orzy się d o b ro w spólne społeczeństw a, a zw łaszcza K o ścio ła. W tym o sta tn im w y p a d k u p rz ek az y w a nie d o b ra idzie w o b u k ie ru n k a c h . K o śció ł błogosław i w sp ó ln o ty m ałżeń skie i rodzin n e i sam się w n ich urzeczyw istnia. T o , co je s t d o b re m K o ścio ła, staje się udziałem m a łż o n k ó w i ro d z in , a d o b ro s a k ra m e n ta ln y c h zw iązków m ałże ń s kich p o m n a ż a sk arb ie c d u c h o w y K o ścio ła.
M iłość p ra w d ziw ą P ap ież n azy w a m iłością p ięk n ą i d o d aje, że bierze ona p o c zą te k w sam o objaw ieniu osoby i że m u si p ochodzić o d Tego, k tó r y sa m je s t Darem i Ź ró d łem w szelkich darów (n r 20, s. 84 n). W yd aje się, że w tym stw ierdzeniu chodzi o coś więcej niż o zw ykłe od kry cie siebie, ro z p o czy n a ją ce narzeczeństw o i uw ieńczone m ałżeń stw em . C h o d zi tu niew ątp liw ie o ta k ą w zajem ną facynację so b ą , k tó r a po w staje w zetknięciu z ob ecno ścią B oga. F ascy n a cja ta n iekoniecznie m usi być p rz elo tn y m o d ru c h em , p o ru szen iem serca. M oże o n a stać się trw a ły m p rzeżyw aniem w wierze o becności B oga we w spó łm ałżo n k u i dzieciach. P ierw o w zó r m iłości C h ry stu sa d o K o ścio ła, 0 k tó ry m pisze św. P aw eł (E f 5,21-33), p o s ia d a zd o ln o ść w y ra ż a n ia się w m ałżeństw ie i ro d z in ie w ielo rak o ścią o b ra zó w . K a ż d y z m a łż o n k ó w uczestniczy w oblu bieńczej m iłości o ra z m acierzyństw ie M ary i i K o ścio ła, każdy też m ałżo n e k w skazuje n a o b lu b ień cz ą m iłość C h ry stu sa i św. Józefa. Oczywiście, p o d w a ru n k iem , że m iłość, k tó r a ich łączy, jest m iłością p ra w d ziw ą 1 przez to p ięk n ą. K a ż d a w reszcie ro d z in a , z b u d o w a n a n a fu n d a m e n cie praw dziw ej m iłości, m a w sobie coś ze Św iętej R o dziny .
IV. W IE L K IE M IS T E R IU M
G reck i tek st św. P aw ła z listu d o E fezjan (5,32) — to m ysterio n touto m ega estin — Ja n P aw eł II tłu m a czy n a język polski przez w ielką tajem nicę. Słow a p rz ek ład u w ty m w y p a d k u należy tra k to w a ć ja k o sy no nim iczne do o ryg inału. N a to bow iem w skazuje treść w yw odów z a w a rty c h w L iście do rodzin. I ty lk o w tym aspekcie m o ż n a w łaściw ie ten list odczytać.
G reckie m ysterion jest kluczem do rozum ienia w schodnich religii nie chrześcijańskich przed C hrystusem i po C hrystusie21. N ow y T estam en t, w p ro w adzając do swego słow nika m ysterion, n ad a ł m u specyficzne chrześcijańskie, różne od pogańskiego znaczenie22. P o n iek ąd term in ten jest rów nież tu, na gruncie N ow ego T estam e n tu , słowem kluczow ym 23. Jego zakres treściow y jest bardzo szeroki24. N ajogólniej m o ż n a pow iedzieć, że określa on udzielanie się Boga, w historii, zw łaszcza w Jezusie C hrystusie. D la nas tu niezw ykle ważnym jest zastosow anie tego term inu do m ałżeństw a. P rzezeń bowiem związek m ałżeński m iędzy m ężczyzną a niew iastą zostaje ukazan y w ścisłym pow iązaniu z realizacją zbaw czego p lanu B oga.
A uto rzy p rzekładó w P ism a św. na język łaciński oddaw ali m ysterion z E f 5,32 przez sacram entum . T erm iny te, początk o w o synonim iczne, stopniow o się rozchodząc, zaczęły tw orzyć dwie tradycje chrześcijańskie — w schodnią i zachodnią — o raz d w a typy k u ltu ry , a w dalszym znaczeniu — dw a sposoby patrzenia n a rzeczywistość. Ci, któ rzy opow iadali się po stro nie m ysterion podkreślali niew idzialność B oga i Jego obecności, a w ydarzenia zbawcze w świecie postrzegali ja k o ukryte za zasłoną tegoż św iata. Ci n ato m iast, k tórzy stali po stronie sacram entum , akcentow ali funkcję znak u w zbaw czych m is teriach. W idzieli ją przede w szystkim w o d słan ian iu Boskiej rzeczywistości. Stąd rodziła się tendencja do ro z b u d o w y w an ia sfery znaku, do przem iany go z welonu w ekran. Późniejsze naleciałości interpretacyjne są tu m ało ważne. Znaczenie natom iast p o siad a uzupełnianie się m ysterion i sacram entum w w yjaśnianiu tej rzeczywistości, ja k ą jest m ałżeństw o i ro d z in a w ekonom ii stw orzenia i zbaw ie nia. Ja n Paweł II używa słow a sakram ent zam iennie ze słowem tajemnica25.
T ym ostatn im zaś posługuje się m .in. w następujących połączeniach: tajemnica teandryczna Boga-czlow ieka (nr 19, s. 75), w ielka tajemnica odwiecznej miłości objawionej naprzód ;v stworzeniu, a potem objawionej w Chrystusie i przeniesionej na K ościół (nr 19, s. 77), tajemnica Wcielenia, a wraz z nią również tajemnica Św iętej R o dziny (nr 20, s. 83). P apież przy tym uw aża, że synteza Pawiowa na tem at «wielkiej tajemnicy'» je s t ponieką d sum ą nauki o Bogu i o człowieku, tej nauki, któ rą p rzynió sł C hrystus (nr 19, s. 79).
M ysterion — sacram entum w n atch n io n y c h księgach biblijnych w skazuje nie tylko n a rodzaj zw iązków m iędzy Bogiem a człow iekiem , lecz rów nież, a m oże przede w szystkim na uszanow anie n atu ry ludzkiej przez B oga w n aw iąza niu i podtrzym yw aniu owych zw iązków . Szacunek ten najbardziej w yraził się we Wcieleniu i Z m artw ychw staniu ja k o definityw nym uw ieńczeniu W cielenia. Jego
21 Z ob. L . B o y e r , M ensch und R itus, M a in z 1964.
22 B ad an ia n a ten tem at p ro w a d ziło wielu uczonych. Im puls tem u d a ł zw łaszcza b enedyktyn O. Casel, tw ó rca m isteryjnej teorii w sak ram en to lo g ii. Z ob. R . G o c z o ł , Caset O do, E K , t. 2., kol. 1350 n., tam że litra tu ra .
23 Pisałem o tym szero k o w książk ach : Kościół. Z a rys eklezjologii ka to lickiej, W ro cław 1984, s. 33-47; Eucharystia w nauce i p ra k ty c e Kościoła katolickiego, P o zn ań 1990, s. 179-196.
24 Z ob. D eutsches W örterbuch zu m Neuen T estam ent, R eg en sb u rg 1962, s. 307-310. 25 D la p rzy k ład u : Oto najgłębszy w ym iar « w ielkiej tajem nicy», oto znaczenie sakram entalnego
obdarowania w Kościele (n r 19, s. 76); IWielkie tajemnice, sa kra m en t m iłości i życia, k tó r y m a sw ój początek IV stw orzeniu i O dkupieniu (nr 19, s. 82); K ościół wyznaje, że sakram ent p rzym ierza m ałżonków je s t wielką tajem nicą (n r 19, s. 75).
w yrazem je s t ta k ż e K o śc ió ł ja k o k o n ty n u a c ja W cielenia w świecie. W procesie tym bierze u d ział m a łże ń stw o i ro d z in a .
P rzez n a tu rę ro z u m ie m y to w szystko, co stan o w i człow ieka w je g o byciu i działaniu, a. więc je g o zło żo n o ść z d uszy i ciała w psychofizycznej jed n o ści p o d m io tu o ra z to w szystko , co z tej jed n o ści w y n ik a w p o staci ró ż n o ra k ic h d ziałań i za ch o w a ń . C h ry stu s sw oją n a tu rę lu d z k ą w ziął z M ary i dziew icy. Był on Synem M ary i i — w edług P ra w a — synem Jó zefa. Był praw d ziw y m i d o sk o n ały m człow iekiem , tzn. p o sia d a ł to w szystko, co stan o w i o człow ieku, a n a d to był on ty m o to k o n k re tn y m człow iekiem . N o sił w sobie p o d o b ie ń stw o do swojej M a tk i i ślady w y c h o w an ia w rod zin ie. T o w szystko w N im stan o w iło ja k b y m aterię s a k ra m e n tu , p o p rz e z k tó r ą ob jaw iał się, był o becny i d ziałał B óg w T ró jcy Świętej jed y n y . S a k ra m e n t człow ieczeństw a C h ry stu s a zaw ierał w sobie m iste riu m B oga. Było to m iste riu m B o sk o -lu d zk ieg o życia. W m is terium to z o stał w łączo ny K o śció ł, w nim też uczestniczy m ałżeń stw o i ro d z in a .
Sacram entum m agn um z E f 5,32 p oleg a n a tym , że m ałżeń stw o i ro d z in a stają się o b ecn o ścią C h ry stu s a O b lu b ień ca i że w ten sp o só b u w id ac zan ia się k reaty w n o ść B oskiej m iłości. Bóg um o żliw ia m ałżeń stw o , stw arzając m a łż o n ków i a k c e p tu ją c ich zw iązek. P ap ież pisze: C hrystus zapew nia nas, że Oblubieniec je s t z nam i (p o r. M t 9,15). Jest z n am i w szystkim i (n r 19, s. 76); Prawdę tę w ypow iedział C hrystus p o p rzez Ew angelię, p o p rzez sw ą obecność w Kanie G alilejskiej, p o p rzez ofiarę k r z y ża i sa kra m e n ty sw ojego Kościoła. M ałżo n ko w ie odnajdują p u n k t odniesienia dla sw ojej m iłości oblubieńczej (n r 19, s. 77).
M iłość o b lu b ień cz a p o s ia d a ró ż n o ra k ie o d n iesien ia w o b rę b ie m a łż e ń stw a i ro d z in y o ra z w relacji d o C h ry stu sa. N ik t w ty ch w sp ó ln o ta c h nie w ystępuje w jed n ej ty lk o roli. M ą ż w zględem żo n y po w in ien być tak że ojcem i synem , ż o n a w zględem m ęża p o w in n a rów n ież p rz y jm o w a ć p o staw ę m atk i i córki, wreszcie dzieci w zględem ro d z ic ó w w m iarę d o ra s ta n ia w inny p rzyjm o w ać fu n k cję o jca i m a tk i. R aze m w zględem C h ry stu sa są zaw sze ob lu bienicą w zględem O b lu b ień ca . S y m b o lik a ta je st w pew nym sto p n iu w ym ienna. Św. P aw eł n aucza: Ż o n y niechaj będą poddane sw ym m ężom , j a k Panu, bo m ą ż je s t głow ą żo n y, j a k i C h rystus — Głowa K ościoła ; On — Z b a w ca Ciała. L ecz ja k o K ościół po d d a n y je s t C hrystusow i, ta k i żo n y m ężo m — we w szystkim . M ę żo w ie m iłujcie żony, bo i C hrystus um iłow ał K ościół i w yd a ł za niego siebie, aby go uświęcić, o czyściw szy ob m yciem wodą (E f 5,22-26). Jest więc przeniesienie relacji C h rystu s — K ościół n a sto su n ek m ą ż — żona. N ie należy w szakże tra k to w a ć tego ekskluzyw nie. O stateczn ie b ow iem re la cja Bóg — ludzkość je s t relacją: S tw ó rc a — stw orzenie i Oblubieniec — oblubienica. D oty czy o n a w je d n a k o w y m sto p n iu m ężczyzny i n iew iasty 26.
S tw ierdzenie to nie d aje ró w n ie ż p o d sta w d o fem inizm u czy an ty fem ini- zm u w K ościele. P ap ież k o n sek w e n tn ie uczy o ró w n o ści w go dn ości m ężczyzny i niew iasty i o ich zró żn ico w a n iu w y nik ający m z płci. Je st to p ra w d a
26 P raw d a ta d o c h o d zi d o glosu w ró żn y ch m iejscach N o w eg o T esta m en tu , a w sposób szczególny w G a l 3,28 i K o l 3, 9-25.
w ynikająca ze stw o rz en ia i ty lk o n a niej m ożliw a je st k o m u n ia m ałżeń sk a. W Liście do rodzin czytam y: Z a ró w n o m ężc zyzn ą j a k i kob ietą je s t człow iek poprzez ciało. R ów nocześnie zaś te dwa so m a tyczn e zróżnicow ane p o d m io ty uczestniczą, na równi, w zdolności życia w praw dzie i miłości. Z d oln ość ta, natury duchowej, odzw ierciedla osobow ą ko n stytu c ję człow ieka. O dzw ierciedla ją wespół z ciałem. P rzez to m ę żc zyzn a i kobieta są p red ystyn o w a n i do u kszta łto w a nia «kom unii osób». K ied y łączą się ze sobą w m ałżeństw ie ja k o ’jedn o ciało", to zjednoczenie obojga winno rów nocześnie stanow ić jed n o ść w «p raw dzie i m iłości» (nr 8, s. 19).
W y n ik a z tego , iż p ap ież w ielkie m isterium z E f 5,32 po jm u je ja k o w ieloraką k om unię: B oga z ludźm i w h isto rii zbaw ienia, B oga z m a łż o n k a mi i dziećm i w k o n k re tn y m m ałżeństw ie i ro d z in ie o ra z m iędzy m ałżo n k a m i i m iędzy rod zicam i a dziećm i. K o m u n ia m ięd zy lu d zk a je st p raw d ziw ą w tedy, gdy w B ogu p o s ia d a swe źró d ło i swój fu n d a m e n t.
W ielkie m isterium d o ty czy za w iera n ia m ałże ń stw a i trw a n ia w m a łż e ń stwie. S ak ra m e n tem n azyw am y ob rzęd zaw arcia m ałżeń stw a. W o brzęd zie tym m ałżonkow ie są w zajem nie d la siebie znakiem i p o części rzeczyw istością o znaczoną {sacram entum et res). T rz e b a w szakże p am iętać , że z sa k ra m e n ta l nego zw iązku po w staje m ałże ń stw o s a k ra m e n ta ln e i że n a nie p rzech o d zi to , co określa sa k ra m e n t, m ian ow icie z n a k i rzeczyw istość o zn aczan a.
W praw d zie P ap ież w p ro st o tym nie m ów i, ale n a u k a ta zaw iera się w Jego L iście do rodzin. C zęściow o ju ż o tym tu była m ow a. P ap ież p o tw ie rd z a zbawcze znaczenie życia m ałżeń sk ieg o i ro d zin n eg o , gdy lu dzk ie m y widzi ja,ko obraz B oskiego M y , gdy n a stęp n ie je d n a k o w ą g o d n o ść d o strz e g a w m ężczyź nie i kobiecie, gdy w reszcie je d n a k o w e g o szacu n k u d o m a g a się d la lu dzkiego ducha i ludzkiego ciała, tw o rz ący c h w człow ieku p o d m io to w ą jed n o ść. P a trz ą c od tej stro n y n a m ałże ń stw o i ro d z in ę , m o ż n a stw ierdzić, że w szystko w ich życiu m oże być zasługujące: nie ty lk o m o d litw a i uczęszczanie d o K o ścio ła, lecz w ogóle w szelka d o m o w a k rz ą ta n in a . T w o rzy o n a tzw. d o b ro wspólne: m ałżonk ów , c z ło n k ó w rodzin y , K o ścio ła.
P o zn an ie i w łaściw e odczy ty w an ie w ielkiego m isteriu m m ożliw e je s t w wierze. Jest to w iara K o ścio ła, tzn. ta , k tó rą O n ja k o lud Boży żyje w sw oim ziem skim p ielg rzy m o w an iu . W ia ra ta , z ro d z o n a z łaski Bożej, k arm i się B ożym Słowem. K ośció ł, w o d niesieniu d o m ałże ń stw a i ro d zin y , wie tyle, ile w yczytał z O bjaw ienia. K o śc ió ł— pisze P ap ież — nie p rzestaje tej p raw dy nauczać i o niej świadczyć. P rzy całej wyrozumiałości, dla tylu trudnych sytu a cji kryzyso w ych w rodzinie i dla całej kruchości ludzkich istot — K ościół nie p rzestaje żyw ić prześw iadczenia, że m u si on sam p o zo sta ć wierny praw dzie o lu d zkiej m iłości. Gdyby od. niej odstąpił, zdradziłby siebie sam ego. G dyby K ościół od tej zb aw czej praw dy odstąpił, nie m óg łby ju ż otw ierać na nią oczu wiary (por. E f 1,18), bo one są zaw sze w rażliw e na św iatło, rzucone na życie ludzkie p rze z Ew angelię (n r 11, s. 33).
W ia ra K o śc io ła staje się udziałem m ałżo n k ó w i ro d zin . W niej jed y n ie możliwe je st przyjęcie s a k ra m e n tu m ałżeń stw a. M iędzy ludźm i niew ierzącym i lub inaczej w ierzącym i nie m a sa k ra m e n tu . W p raw d zie w zw iązki m ałżeńsk ie w chodzą ludzie ró żn y ch ś w ia to p o g lą d ó w i w yznań, ale ich zjednoczenie
z Bogiem m ożliw e jest jedynie w C hrystusie. M o ż n a tu znaleźć analogię do przynależności do K ościoła. P o d o b n ie ja k członkow stw o w K ościele lub p rzyp orząd kow anie d o niego m oże m ieć różne stopnie, ta k sam o uczestnictw o m ałżeństw i rodzin w Boskiej m iłości m oże być w ielostopniow e. N ajpełniej uczestnikam i oblubieńczej m iłości stają się ci, k tó rzy sami są d o sk o n ałą oblubienicą Boga. W zorem tu jest M ary ja i K ościół. O boje są dziew icą i m a tk ą , oboje ro d z ą życie m o c ą D u c h a Świętego, oboje p o zo stają eschatologiczną O blubienicą P an a.
M A R IA — F A M IL IE — K IR C H E
IM B R IE F J O H A N N E S P A U L U S U AN D IE F A M IL IE N Z U S A M M E N F A S S U N G
N ach den grün dlichen L ek tü re des Briefes Joh ann es P au lu s II an die Fam ilien k o m m t d er V erfasser zum Schluss, dass m a n E he und F am ilie besser versteht, w enn m a n sie im Z u sam m en h an g m it M a ria und K irch e sieht. D as Verhältnis ist übrigens beidseitg. A uch M a ria und die K irch e sieht m an k lare r im Lichte des M ysterium s d er E he und Fam ilie. D er V arfasser stellt die Ergebnisse seiner F o rsch u n g in folgenden K a p iteln dar: I. M eth odische G ru n d la g e des G edankes Jo h an n e s P aulus II; II. Bild G o ttes; III. B räutliche Liebe; IV. D as grosse M ysterium .