Janusz Czarny
"Człowiek przełomu tysiącleci :
Problemy psychologiczne : materiały
z XXXI Sympozjum Sekcji Psychologii
Komisji Episkopatu Polski ds. Nauki.
Częstochowa 12-14 IX 1999 r.", red. J.
Makselon i B.J. Soiński, Kraków 2000
: [recenzja]
Wrocławski Przegląd Teologiczny 8/2, 208-210
2 0 8 OMÓWIENIA I RECENZJE
chrześcijan szukających g łę b sz y ch p odstaw sw ej wiary. W iele analiz i u w ag, które intere so w a ć m o g ą jed y n ie teo lo g ó w , u m ieszczo n y ch zostało w przypisach.
B e z w ątp ienia każdy czyteln ik , który w eźm ie do ręki k siążk ę ks. prof. T. H ergesela p oczu je się w ew n ętrzn ie w ez w a n y do kroczenia drogą b łogosław ień stw . A p el ten jednak nie zostaje narzucony z góry przez autora, le cz rodzi się spontanicznie, w m iarę system atycz nej lektury. I je st to kolejny, je ś li nie najw iększy, w alor tej rzetelnie opracowanej p ozycji.
ks. Mariusz Rosik
C z ło w ie k p r z e ło m u ty sią c le c i. P ro b le m y p s y c h o lo g ic z n e .
(Materiały z XX XI Sympozjum Sekcji Psychologii Komisji
Episkopatu Polski ds. Nauki. Częstochowa 12-14 IX 1999 r.
Red. J. Makselon i B.J. Soiński OFM, Kraków 2000, ss. 208)
Jaki je s t cz ło w ie k p rzełom u tysiącleci? Tak sform ułow ane pytanie za ch ęca do s ię gania po lic zn e publikacje, z bardzo różnych d yscyp lin zajm ujących s ię cz ło w ie k ie m , k tó re n ad ob ficie zap ełn iły rynek księgarski w ostatnim roku m ijającego tysiąclecia. Publika cje te są także bardzo zróżn icow an e pod w zg lę d e m stopnia n au k o w o ści - od ujętych w rygory m eto d o lo g iczn e rozw ażań filo z o fic zn y ch , so cjo lo g iczn y ch c z y p sy ch o lo g ic zn y ch , p o m odne dzisiaj h o listy czn e m ela n że interdyscyplinarne, utrzym ane na p o zio m ie w ró ż e nia z flisów . W ażne je s t w sza k że p ytanie p ostaw ion e na początku. W dobie bardzo za a w an sow an ych badań an tro p o lo g iczn o -filo zo ficzn y ch trudno pytać: kim je s t czło w iek ? Takie p ytan ie d ź w ię c z y ju ż n azb yt truistycznie, ch o ć p rzecież dalej c z ło w ie k p ozostaje sam dla sie b ie tajem nicą. Jednak w szy stk ie nauki zajm ujące się c z ło w ie k ie m są w stanie podać przynajm niej k onstytu tyw n e w yzn aczn ik i cz ło w ieczeń stw a i n aw et osią g n ą ć p e w n ą zg o d n o ść w tej k w estii. N ajw ięcej na tem at o w e g o
specificum
m o że p o w ied zie ć filo z o fia i teologia. Tutaj n ie zap rzecza się na o g ó ł o p iso w i bytu lu d zk iego jako p ew n e g ocom
positum
d u c h o w o -c ie lesn eg o , k tórego w yróżn ik iem je s t rozum i w o ln a w o la , a ponadto em o cje ja k o ś z n im i zw iązane; w szy stk o to p o m ieszczo n e je st w b io lo g iczn ej strukturze, w ła ściw ej ssak om w y ższ y m .Jak w sza k że to w szy stk o funkcjonuje, jakie s ą interakcje m ięd zy cz ło w ie k ie m a środo w isk iem , ja k kształtuje s ię o so b a ludzka, jak i w p ły w na ja k o ść c z ło w ie cz eń stw a m a środo w isk o b io lo g ic z n e , so c jo lo g ic z n e c z y - o g ó ln ie - historyczne? Jest to ju ż inna k w estia i o d p o w ie d z ią na pytanie: ja k i je s t c z ło w ie k przełom u ty siącleci, m u szą p o d z ielić s ię nauki an tropologiczne, każda w ed łu g sw o ic h kom petencji. I takie o d p o w ied zi nas intrygują.
Z drugiej strony b o w iem , taka ciek a w o ść je st p odsycana przez w szy stk ie skojarzenia zw ią za n e z p rzełom em w iek ó w , b a - ty siącleci. M im o iż - racjonalizując sp raw ę - w iem y, ż e w szy stk o , c o łą c z y s ię z kalendarzem , stanow i p ew n ą konw en cję, to jed nak sy m b o lizm p rzełom u ew o k u je w ie sz c z e n ia , p rogn ozy i... pytania na serio staw iane w ła śn ie o h isto ryczn y w ym iar czło w ie cz eń stw a .
Takie ch yb a pytania p rzy św ieca ły autorom pracy zbiorow ej, zatytułow anej zn am ien nie:
Człowiek przełomu tysiącleci. Problemy psychologiczne.
K siążka ta stanow i o w o c pracy X X X I S ym p ozjum Sekcji P sy ch o lo g ii K om isji Episkopatu P olsk i ds. N auk i i jestOMÓWIENIA I RECENZJE 2 0 9
d ziełem grupy p sy c h o lo g ó w g en etyczn ie zw iązanych z lubelskim środow isk iem akade m ickim , ch o ć została w ydana przez W ydaw nictw o N au k ow e PAT w K rakow ie. P sy ch o lo g ó w teg o środow isk a o g ó ln ie charakteryzuje orientacja h um anistyczn o-p ozn aw cza, za k o rzeniona w personalizm ie. Charakterystyka czło w iek a przełom u ty siącleci w yłan ia się tutaj z w ażn ych artykułów (m .in. Z. Płużek, M. W olickiego, J. M akselona, W. S zew czy k a cz y Z. U chnasta) oraz z relacji z p ięciu dyskusji na temat m odelu czło w iek a w e w sp ółczesn ej p sy ch o lo g ii, d ylem atów m oralnych p sych ologa, d ośw iadczenia przełom u ty siącleci, aktu alizacji sie b ie oraz lęku przed p rzy szło ścią (m .in. W. Prężyna, A . Jagiełło, bp S. Regm unt, F. G łód, C z. C ekiera, J. Król). C o stanow i dom inantę tej charakterystyki?
Trudno ukryć p rzygnębiające w rażenie, p łynące z lektury recenzow anej książki. B ie rze się on o bynajm niej nie z p oziom u prac w niej za m ieszczo n y ch (te są bardzo rzetelne), le c z z o g ó ln e g o w y d źw ięk u ich treści. R ó w n o cześn ie tow arzyszy tej lekturze bardzo sub telne i przew rotne od czu cie satysfakcji, w ła ściw e laikom poznającym solid n e op racow a nia z terenu p sy ch o lo g ii hum anistycznej, a które m ożna sprow adzić do szeregu k o lok w ial nych zw ro tó w typu: „tego się sp od ziew ałem ” , „w ięc to jest tak, jak m y śla łem ”. Jest to trochę takie odkrycie, jak o w o z m olierow sk iego
Mieszczanina szlachcicem,
że m ó w im y prozą. C hod zi p rzecież o prozę ży cia w sp ó łczesn eg o , która podpow iada, ż e „coś je s t nie tak”, ż e c o ś szw ankuje, że c o ś je st nienorm alne. Takie są intuicje cz ło w ie k a obserw ujące g o przełom ty sią cleci. A utorzyCzłowieka przełomu tysiącleci
intuicje te potw ierdzają, jakb y s ię b o w iem u m ó w ili w d iagnozie czło w ieczeń stw a w tym m o m en cie historycznym : c z ło w ie k końca X X w iek u p o prostuboi się
- lęka się otoczen ia, ale nade w szy stk o b o i się siebie. B o p rzecież n ie id zie tu tylko o przem iany X X w iek u - te stan ow ią p o d ło że - a le o cz ło w ie k a , który je st w nich zanurzony i przez n ie kształtowany. Trafnie to ujęła prof. Z. P łużek cytując C .G . Junga: „Lęk przed zew nętrznym św iatem czyni c z ło w ie k a n eurotycz nym . N auka m ó w iła niekiedy, ż e n ie m a B oga, bo w szystk o je st materią. G dy ktoś tem u u w ierzył, został obrabow any z e sw e g o czło w ieczeń stw a , dobrego sam opoczu cia i o b co w ania z w ła sn y m w nętrzem . Poprzez zw ątpienie i lęk czło w iek w sp ó łcz esn y poszukuje w e w ła sn y m w nętrzu czeg o ś, co zostało m u odebrane przez zew nętrzny św iat” (s. 10-11).Takież sam e rozw ażania (na p odstaw ie dorobku V. Frankla) snuje M . W olick i, p rzy w o łując m a so w ą triadę n eurotyczną naszych czasów : zn erw icow an ą agresję, n ałóg i depre sję. C zło w iek końca d rugiego ty sią clecia d źw ig a na sob ie d zied zictw o X X w iek u , sk ażo n eg o deptaniem g od n ości o so b y ludzkiej, doby „śm ierci B o g a ”, a zatem śm ierci ducha - m a w szy stk o , c z e g o dostarczył w span iały rozwój nauki i techniki, brakuje m u tylko p ełn e g o w ym iaru cz ło w ieczeń stw a . (Znam ienne, że w e w szystk ich tego typu publikacjach w y soki w sk aźn ik sam obójstw koreluje się z w y so k im rozw ojem gosp odarczym .) P ozostają w ię c dw a w yjścia: albo zanurzyć s ię w je s z c z e bardziej destruktywną, a rozgrzeszającą w szy stk o grotesk ę postm odernizm u, albo c z ło w ie k nabierze w reszcie przekonania, „że stoim y na progu now ej epoki, która zrodzi n o w e duchow e form y życia, w yd ob yte z w ła snej d u szy ” . Takie przekonanie w in no w płynąć na postulaty form ułow ane pod adresem w y ch o w a n ia i duszpasterstwa. Stałych, b ytow ych w yzn acznik ów , które określają c z ło w ie czeń stw o , oszuk ać s ię nie da ani im zap rzeczyć przez najbardziej naw et ekscentryczną filo z o fię i m od n ą p sy ch o lo g ię. Z ignorow ane przez nie, o d ezw ą się d ław iącym lękiem .
Póki co , lęk dusi także sam ych p sy ch ologów , zw ła szcza tych freudow skiej p row en ien cji. Jest to lęk przed utratą przedm iotu (M . Stepulak, s. 57 -7 0 ). P sy ch o lo g o w ie są także
2 1 0 OMÓWIENIA I RECENZJE
ludźm i i b y w a , ż e czasam i n ie rozum ieją siebie. T ym czasem na u żytek pacjenta (i sw ó j!) m u szą staw iać s ię w p o zy cji w szystk ow ied zącej „w orożych y”. Z n ak om icie tę ro lę u m o ż liw ia p sych oan aliza, g d zie każdy ludzki grzech i n iep ow od zen ie m ożn a zrzu cić na karb k om pleksu Edypa. N a tej za sa d zie tw orzy się system determ inizm ów , których w y k w item je s t doktryna K. Lorenza, a z których w ynika, ż e c z ło w ie k w za sa d zie m u si b y ć „poza dobrem i z łe m ”, i to z p ow od u sw o je g o in stynk tow ego w y p osażen ia (w sza k n aw et u p o d ło ż a zach ow ań g o d o w y c h le ż y agresja!). Teraz j u ż d u chow e struktury w oln ej w o li i rozu m u m ożn a za m ien ić w pusty d źw ięk i cz ło w ie k n ie m usi ju ż zd ob yw ać sw o je g o c z ło w ie czeń stw a. D la w ię k sz e g o zaspok ojenia zapotrzebow ania na ro zg rzeszen ie m ożn a dodać do teg o p rzy c zy n o w e fen om en y ek o n o m iczn o -sp o łeczn e (M arks), które determ inują za ch ow anie człow iek a. Tak oto m am y skom pletow anych „m istrzów podejrzeń” Marksa, Freu da i N ie tz sc h e g o oraz w yraźn ie skonstruow any (zredukow any) przedm iot pracy p sy c h o lo ga - cz ło w ie k a . A le c z ło w ie k taki n ie jest...
C z e g o zatem , w ed łu g autorów om aw ianej pracy, b oją się p sych oan alitycy? B o ją s ię teg o , ż e w re szc ie p o w sz ec h n ie o d żyje stara prawda, że c z ło w ie k je s t je d n o śc ią p sy ch o fizyczn ą, ż e d ysponuje rozum em i w o lą , ż e dzięki tem u je st o so b ą i m a sw o ją n iezb y w a ln ą g o d n o ść oraz to, ż e m usi przynajm niej u siło w a ć zrealizow ać sw o je cz ło w ie c z e ń stw o (m a do tego d y sp ozycje); a w re szc ie, ż e n ie takie to w szy stk o proste ja k z lo ren zow ym i k a cz kam i. A le w ted y trzeba b ęd zie sw ój przedm iot pokornie badać, a n ie konstruow ać. W yj d zie zaś na to, ż e „przedm iotem p sy ch o lo g ii je s t c z ło w ie k jak o osob a. C ech ą d ystyn ktyw - n ą czło w iek a je st św iad om ość przeżyw ania św iata i sw o jeg o w nim istnienia, c o p ow od uje, ż e c z ło w ie k n a leży do św iata d u ch o w eg o ” (s. 59). I co w ted y z satysfakcją (g łó w n ie m ate rialną) czerpaną z kozetki psychoanalityka?
Jaki je s t zatem c z ło w ie k p rzełom u tysiącleci? Jest dalej c z ło w ie k ie m , a le p rzepeł n ionym lęk iem . Jakim zresztą m a b yć, skoro d źw ig a na sob ie d o św iad czen ie d w ó ch w o je n św ia to w y ch , d w óch totalitaryzm ów , kilku redukcjonizm ów i d ośw ia d czen ie dużej ilo ści rew olucji sp o łeczn y ch , p o lityczn ych , ob yczajow ych , by nie w spom in ać o tec h n o lo g ic z n ych i gosp od arczych . W efek cie teg o w szy stk ieg o zapom niał, c o to zn aczy b yć c z ło w ie k iem , a n o w o ży tn e doktryny p sy ch o lo g iczn e w ydatnie m u w tym p om ogły.
D obrze się w ię c stało, ż e na k on iec drugiego ty sią clecia otrzym ujem y do ręki zb iorow e studium , które staw ia realistyczn ą d iagnozę i dobrze u m otyw ow an e postulaty p od adre sem przyszłej p sy ch o lo g ii. Ten kierunek badań napaw a op tym izm em , bo sprow adza s ię on do p oszu k iw an ia czło w ie cz eń stw a , i to tego p raw d ziw ego, a nie sztu czn ie sk onstru ow ane go. W szelk i realizm leczy, tak jak prawda w yzw ala.
ks. Janusz Czarny
W p ro w a d zen ie do f ilo z o fii.
Przewodnik,
Wyd. Instytut Edukacji Narodowej, Lublin 2000.
N ie m o że m y ostatnio narzekać na brak publikacji z zakresu filo z o fii. N a jw ięcej z nich ukazuje się w środow isk u K atolick iego U niw ersytetu L u b elsk iego, g d zie funkcjonuje od lat W yd ział F ilo z o fii, g d zie też ukształtow ała się p o drugiej w o jn ie św iatow ej i do dziś prężnie działa Lubelska Szk oła Filozoficzna. Grono uczon ych uprawiających filo z o fię w tej