• Nie Znaleziono Wyników

Rękopisy ze spuścizny po Zofii Malewskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rękopisy ze spuścizny po Zofii Malewskiej"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Juliusz Saloni

Rękopisy ze spuścizny po Zofii

Malewskiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 38, 490-506

(2)

I I I .

M А

Г E

R I

A L У

R ĘK O PISY ZE SPUŚCIZNY P O Z O F II M ALEW SKIEJ

W „Tygodniku Ilu stro w an y m “ z ro k u 1922 w num erze pośw ię­ conym M ickiewiczowi w setną rocznicę pierw szego tom iku „Poezyj“ , zam ieścił prof. W itold K linger k ró tk ą w iadom ość o odkryciu w Łodzi w rodzinie K arpińskich tzw. „M ałego A rch iw um F ila re tó w “. W edług jego rela cji prócz innych pam iątek w skład tego „A rchiw um “ w cho­ dziły:

1) jeden zeszyt odpisów poezyj Tom asza Zana, dokonanych

przez filaretę Dionizego Pietkiew icza,

2) jeden zeszyt odpisów poezyj A dam a M ickiewicza z la t 1824—

1826 tej samej ręki; poezje w yłącznie znane,

3) trzy pokaźne książeczki ręk o p iśm ien n e z poezjam i J. Cze­

czota, spisane i przeznaczone dla Zofii M alew skiej; zbiór ten liczył 230 utw orów .

Z tego zbioru prof. K ling er w y b ra ł kilk a utw orów i ogłosił je w „T ygodniku“ jako „N iedrukow ane poezje w ięzienne J a n a Czeczota“ . Całą zaw artość pięciu tom ików prof. K ling er w łasnoręcznie p rze­ pisał, a odpis ten podarow ał B ibliotece S em inarium Polonistycznego

w W ilnie. K orzystał z nich S tan isław Stankiew icz w om ówieniu

tw órczości J a n a Czeczota w sw ojej p rac y doktorskiej: „P ierw iastki

b iałoruskie w polskiej poezji ro m a n ty c z n e j“ (Wilno 1936). D rugą

część odpisu uzyskał od prof. K lin g era H e n ry k Mościcki i w ydał jako: „T riolety i w iersze m iłosne Tom asza Z a n a “ (1922).

Poza tym pu blikacja prof. K lin g era nie obudziła żadnego echa. S praw ą „A rchiw um “ dokładniej n ik t się dotychczas nie zajął.

D rugim , k tó ry korzystał z oryginałów „A rchiw um “ był L eonard O kołów -Podhorski. Po raz pierw szy zużytkow ał ze Sztam buchu Zo­ fii M alew skiej m apę w ybrzeży M orza Czarnego sporządzoną przez Jeżow skiego w r. 1825 i przysłaną na im ien iny panienk i z O d e ssy 1;

1 Leonard P od h orsk i-O k ołów , „ N ieb ezp ieczn y b ile t“, K u r i e r W a r s z a w s k i 6. VI. 1937.

(3)

RĘK O PISY ZE SP U ŚC IZ N Y PO ZOFII M A LEW SK IEJ 49 1

w ten sposób w y jaśn ił ta jn y ra p o rt Nowosilcowa do ks. K onstantego w spraw ie im perialistycznych zam ierzeń filom atów . P onadto jeszcze dw a razy po trak to w ał tom iki z „A rchiw um “ jako m ateriał do pozna­ nia i w yśw ietlenia tw órczości J a n a Czeczota \

N otatka prof. K ling era tudzież kilka wierszy, k tó re pom ieścił przy niej, skłoniły a u to ra niniejszego a rty k u łu do wszczęcia poszuki­ w ań celem odnalezienia „A rch iw u m “ i zbadania go raz jeszcze z w ięk ­ szą dokładnością. P rzy czy n y ty ch poszukiw ań były n astępu jące:

1) Należało zbadać dokładniej zeszyt 2, zaw ierający poezje

M ickiewicza „w yłącznie zn ane“ , przepisane rzekom o przez D. P ie tk ie ­ wicza. N otatka prof. K lin g era nie zaw ierała bow iem ani spisu u tw o ­ rów , ani nie podaw ała źródła odpisu.

2) Z acytow any w iersz rzekom o Czeczota pt. „T ren X V I“ za­

czynający się od słów: „Z egnam w as lube szkoły i ty, dzw onku głoś­ n y “ zniekształcony przez d ru k „T ygodnika“ nasuw ał przypuszczenie, że jest w ierszem M ickiewicza, zacytow anym przez Czeczota.

3) Zarów no z w ierszy cytow anych przez K lingera jak i an ali­

zowanych przez Stankiew icza, Czeczot-poeta przedstaw iał się w zu­ pełnie innym , now ym św ietle; znacznie korzystniej w yglądał, niż znany był dotychczas.

Poszukiw ania rozpoczęte w W arszaw ie w m arcu 1948 roku uwieńczone zostały w lipcu t. r. częściowo pom yślnym skutkiem . Do odnalezienia „A rchiw um “ dopom ogła wiadomość, podana przez S ta n ­ kiewicza, że w łaścicielem zbiorków był w r. 1936 Sw iatopełk K a rp iń ­

ski. Tak zwane „M ałe A rch iw u m “ w raz z innym i p am iątkam i po

zm arłym poecie przechow ane zostało przez jego rodzinę, inżyniera Zbigniew a K arpińskiego i W andę D recką (W arszawa, N a rb u tta 40).

Spuścizna po Zofii M alew skiej w dzisiejszym stanie obejm uje: 1) p o rtre t rek to ra Szym ona M alewskiego,

2) p o rtre t Zofii M alew skiej Brochockiej, 3) jeden obrazek ry sow any ołówkiem,

4) Sztam buch Zofii M alew skiej z jedynym w ierszem M. O. C.

z roku 1836, prześliczną w y cinan k ą i biletem im ieninow ym z r. 1825 opisanym przez O kołow a-Podhorskiego (zob. wyżej) oraz dw om a r y ­ sunkam i ołówkiem,

5) pierw szy tom ik „P o ezyj“ A dam a M ickiewicza z w łasno­ ręczną dedykacją poety: „M arii i Sofii M alewskim Adam M ickiewicz“ ,

1 L eonard P od h orsk i-O k ołów , „Jan z M yszy“, K u r i e r W a r s z a w s k i 1937 i „Czeczot n iezn a n y “, L ech 1937, r. I, z eszy t 3—4, s. 69.

(4)

4 9 2 JU L IU S Z SA L O N I

6) z pierw otnie pięciu tom ików , o k tó ry ch pisze K linger,

c z t e r y tom iki rękopisów poezyj. Z aginął tom ik z odpisam i poezyj M ickiewicza (K linger w ym ienia go w p. 2). J u ż w tedy, gdy opiekę n ad „A rchiw um “ spraw ow ał Ś w iatopełk K arpiński, tom ik ten zaginął skradziony i sprzedany w k tó re jś a n ty k w a m i w arszaw skiej. P rób y odzyskania go i wówczas i obecnie nie dały re z u lta tu ; tom ik ten uznać n ależy za bezpow rotnie stracony. M ożliwe, że odpis jego ręk ą K lin ­ g era zn ajd uje się jeszcze w U niw ersytecie W ileńskim .

J a k w idać z tego zestaw ienia, nazw anie zbioru p am iątek przez prof. K lingera „A rch iw u m “ nie je s t w łaściw e. D latego też zm odyfi­ kow ać n ależy tę nazw ę na: „S puścizna po Zofii M alew skiej“ .

W rodzinie K arpińskich znalazł się ten zbiór w ierszy jako pa­ m iątk a rodzinna. Z bierała je i przekazała potom ności córka re k to ra Szym ona M alewskiego, sio stra F ranciszka, Zofia M alewska. U w iel­ biał ją J a n Czeczot, podziw iali in n i koledzy jako doskonałą „śpiew acz­ k ę “ , idealną odtw órczynię pieśni. D la niej pisał Czeczot sw oje pio­ senki, tw ierdząc że obudziła jego Muzę. Dla niej przepisyw ał poezje sw oich przyjaciół, tw orząc z nich zbiorki. A kiedy go zabrakło, kon­ ty n u o w ali tę czynność pozostali p rzy jaciele m ałej trzpiotki. W te n sposób pow stał praw dopodobnie ręk o p iśm ien n y zbiór poezyj A dam a M ickiewicza z la t 1824— 1826 (?) „w yłącznie d ru k o w a n y c h “ .*

Zofia M alew ska w yszła za m ąż za Brochockiego. Po m atce odzie­ dziczył spuściznę jej syn K o n sta n ty Brochocki, k tó ry opierając się na rela cja c h m atki opatrzył poszczególne tom iki napisam i ołów kow y­ m i o kreślającym i autora, spisyw acza, w zględnie układacza tom iku.

Po Brochockim odziedziczyła tom iki jego córka: H en ryk a 1 0 v. K arpińska, 2 0 v. Sulim iersk a, m atk a W andy z K arpińskich D rec- kiej, Zbigniew a i S w iatopełka K arpińskich. Św iatopełk, jako poeta, otrzy m ał rękopiśm ienną p am iątk ę; po jego śm ierci przeszły tom iki w posiadanie W andy D reckiej, k tó ra na odw rocie okładki op atrzy ła każdy z nich pięknym d w u b a rw n y m ekslibrisem : „Z książek pozosta­ łych w W arszaw ie po Sw iatopełku K arp iń sk im “ . W czasie pow stania książeczki te w yniesione zostały z m ieszkania S w iatopełka na ulicę B acciarellego n r 4. Inż. Z bigniew K arp ińsk i w ydobył je spod stosu g ru ­ zów w październiku 1944 r. i oddał siostrze, k tó ra przechow uje resztk i spuścizny z całym pietyzm em . Od niej otrzym ałem te n zbiór do opracow ania.

Zachow ane cztery to m ik i są to zeszyciki m ałego fo rm a tu 105 X X 125 m m (jeden jeszcze m niejszy), opraw n e w tw a rd ą okładkę okle­

(5)

R ĘK O PISY ZE S P U ŚC IZ N Y PO ZO FII M A LEW SK IEJ 4 9 3

joną zielonym papierem . U kład składek ja k i fakt, że ilość k a rt od­ pow iada ilości zaw artego n a n ich tek stu św iadczy o tym , że in tro li­ g ato r opraw iał ark u siki ju ż zapisane stanow iące pew ną całość. Tom iki II i III opraw ione b yły w ty m sam ym czasie, albow iem na opraw ę (grzbiet i naro żniki z p łó tn a granatow ego, okładka z pap ieru błyszczą­ cego, im itacja m ory) ja k i n a nap isan ie te k stu (papier czerpany że- berkow any, cięty z arkuszy firm y J. H onig i Zoonem z godłem orła dwugłowego i d a tą 1819)1 zużyty został te n sam m ateriał. D w a to ­ m iki pozostałe (I i IV) opraw ne całe w p a p ie r zielony, ale in ny ch t y ­ pów (wzorzysty, w yciskany). G rzbiety ich uległy zniszczeniu tak, że tom ik IV jest rozsypany; zatrzym ał się je d n a k w całości, albow iem pisany jest n a bardzo m ocnym g ru b ym papierze „W hatm an 1822“ . Z oznak pow yższych tudzież przypisków przepisyw acza da się ustalić ogólnie chronologia po w staw ania tom ików, k tó ra jest w yznacznikiem dla porządku niniejszego opisu.

T o m i k I, część A (I A).

liczy k a rt 30. Na karcie pierw szej ty tu ł: „Zosine Piosnki do nót piosnek narodow ych gm innych zastosow ane z M uzyką. 1823“ . Z a­ ró w no ty tu ł ja k i cały tek st n ap isany rę k ą J a n a Czeczota. T ekst je st odpisem „na czysto“ tu i ówdzie popraw ianym . Rozpoczyna się od w iersza dedykacyjnego:

Do Zosi:

W iosna sk ow ron k a zbudziła, W iośn ie on głos roznosi, Z osia J a sia o ży w iła

Jaś śp iew a dla Zosi N iech m u 1 Z osia u śm iech złoty

Jak w io sn a uroni Ja ś pod n ieb a w zb ije lo ty

I g ło śn iej zadzw oni.

N astępuje dw adzieścia piosenek, p rzeró b ek z pieśni ludow ych białoruskich, ukraiń sk ich i polskich; w yzyskał je w swojej p racy S ta n ­ kiew icz w rozdziale „ Ja n Czeczot“ .

1 P apier zn an y z n iek tó ry ch za b y tk ó w A rch iw u m F ilom atów . 1 Popraw iono; p ierw o tn ie było: n iech ay.

(6)

4 9 4 JU LIU SZ SA L O N I

Jak o pieśni au to rstw a J a n a Czeczota zostały n iek tó re z nich po­ mieszczone w „Poezji filom atów “ w yd. przez P. A. U. Są to:

1. „Co to starzy za w ariaci...“

2. „Precz, precz, nudy, troski...“

3. „Oj ty ziemio nieszczęśliw a...“

4. „Mamo, m am o kochana...“ (w P. A. U. bez dwóch o statnich

zwrotek)

5. „Bądźm y, bracia dziś w eseli...“

6. „Przez me podw órze...“

W A rchiw um Filom atów żadna z nich nie została zapisana rę k ą Czeczota; odpisy pochodzą z r. 1828. Zaznaczyć ponadto w ypada, że piosnkę 1. przytacza A. E. Odyniec w „L istach z podróży“ (t. II, s. 405) jako nap isan ą przez Czeczota; piosnka 6 z n ajd u je się w zupełnie innej w ersji w zbiorku Czeczota: „Piosnki w ieśniacze znad N iem na, D niep- ra i D n ie stru “ (Wilno 1845, s. 8).

Przypiski, znajdujące się tu i ówdzie w górnym rogu k a rt po­ zw alają ustalić, że „Piosnki“ spisane zostały w ostatnich dniach g ru d ­ nia 1822 r.1 i ew entu aln ie pierw szych dniach stycznia 1823 r.

Kończy ten cykl w iersz, n aw iązu jący do w iersza dedykacyjnego porów naniem Zosi do w iosny i pięciostronicow a ro zpraw ka o pieśni ludow ej pt. „D odatek“.

N a następ ny ch czterech k a rtk a ch z n a jd u je się cztery tłum aczenia z Moora, w prow adzone jako w stępem w ierszem pt. „Posłanie piosnek przełożonych z M oora do jed n ej naszej ta k do brej jak M arynia i Zo­ sia, przyjaciółki, k tó ra m i Lalla R oukh [!] piękne poem a M oora do czy­ tan ia p rzy słała“.

T ak w ygląda część tom iku, k tó rą należy uznać za p ierw o tną, pisana ręk ą Czeczota. Ale ju ż po opraw ien iu tego zeszyciku w m ie­ szał się w jego układ now y człowiek, k tó ry podpisał się n a końcu: W iernikow ski. On to przede w szystkim rękopis Czeczota sta ra n n ie uzupełnił, a m ianowicie:

Pierw sza zw rotka piosnki V w odpisie Czeczota m iała postać następ u jącą:

1 P rzy p iosn ce V II dopisek u góry: 26 grudnia dzień u m n ie uroczysty; p rzy X IV : 30 grudnia. Rok określam na p o d sta w ie d aty um ieszczon ej na k a rcie ty tu ło w ej.

(7)

R ĘK O PISY ZE S P U ŚC IZ N Y PO ZOFII M A LEW SK IEJ 4 9 5 P io sn k a V

n ó ta

Oj w o ły ż m oi da p o ło w y je

1.

M łodość lu b a czem uż tak sm u tn ie Z n ik ają m n ie c h w ile tw oje! Z aw sze lo s srogi dręczy ok ru tn ie

Z a k rw a w io n e serce m oje

Tę zw rotkę opatrzył W iernikow ski odsyłaczem (a), a poniew aż nie m ógł zm ieścić objaśnienia n a dole stronicy, więc w pisał je na dodatkow o przy klejo n ej k a rtc e po piosnce VI, k tó ra kończyła się na dole stronicy p arzy stej. D opisek ten brzm i:

(a) Cała zw ro tka pow inn a się czytać z polecenia śpiew aka tak:

M łodości lu b a, czem uż tak m arn ie Z n ik ają m n ie c h w ile tw oje, •A cią g łe ty lk o cierpi m ęczarn ie

Z a k rw a w io n e serce m oje

(poczta późniejsza)

Ja sn e jest, że a u to r piosnki V uznał zw rotkę dotychczasow ą za niedo brą i przy słał pocztą w a ria n t, k tó ry W iernikow ski z p iety z ­ m em dodatkow o um ieścił.

D rugie p opraw ienie tom iku dokonane zostało po prozaicznym „D odatku“ ; kończył się on m ianow icie w spom nieniem Rozalki, słu żą­ cej M aryli P u ttk a m ero w ej, k tó ra śpiew ała i podała w tłum aczeniu piosenkę litew ską. Bezpośrednio p o tem został p r z y s z y t y j e d ­ w a b n ą n itk ą , n a dw óch k a rtk a c h n apisany obcą ręk ą „W iersz do

R ozalki“ opatrzo ny przypiskiem : 15 Stycznia. Jasn e jest, że p rze-

pisyw aczow i chodziło o to, ażeby w iersz znalazł się n a s w o i m m iejscu, a więc po zbiorku piosnek ludow ych, a przed tłum aczeniam i z Moora.

T o m i k I, część В (I В)

W tom ik u pozostaw ała jeszcze tylko jed n a k a rta czysta. W obec b rak u m iejsca W iernikow ski na dodatkow ych trzech arku sik ach zna­ czonych..., E 2, E 3, (razem k a rt 12) um ieścił poezje A ntoniego E d w ard a Odyńca i podobnie, jak „W iersz do R ozalki“ przyszył jed w ab n ą n itk ą do poprzednich składek. Kończy te n zbiorek „Piosnka m ask arad o w a“ („Precz, precz od nas sm utek w szelki“) Odyńca.

(8)

4 9 6 JU L IU SZ SA LO N I

T o m i k II

liczy k a rt 86. Cały zapisany jednolicie spokojnym , opanow a­

nym , w yraźnym , drobnym pism em J a n a Czeczota. O praw iony po

napisaniu.

Z aw artość przed staw ia jednolicie skom ponow aną całość. Na

stro n icy pierw szej ty tu ł tom iku: „Piosnki Jasia śpiew ane c^la Zosi (m ają być) z m uzyką Zosi i M ary li“ . Na karcie tytułow ej dopisano

ołówkiem : „U kład i ręk o p is J a n a Czeczota“ . Na stronicy drugiej

w ierszyk dedykacyjny: „Do Zosi“ (z ołówkowym odsyłaczem : („Zofii z M alew skich B rochockiej“). B rzm i on:

Zosio, Ja sia p io sn k i T obie

S k ład am za n o w y w ia n eczek Gdy n ie Jasia, w ezw ij sobie

P rzyn ajm n iej — jego k w ia teczek . On tw y m k w ia tem — o n im sam a

J a k ie zech cesz, m iej sta ra n ie Co z n im będzie? p o w ied z n am a

Bo ja n iew iem , co się stan ie.

Po ty m w stępie n a stę p u je sto piosnek nu m erow anych cyfram i rzym skim i (I— C). W szystkie piosnki m ają u k ład stroficzny; poszcze­ gólne zw rotki n u m ero w an e cy fram i arabskim i.

Są to proste, n a to n ludow y nastrojone, w ierszyki m iłosne, an ak reo n tyk i, piosenki hulaszcze, przeznaczone do śpiew ania. W yła­ nia się z tego zbiorku postać au tora, poczciwca, k tó ry się gubi w sy tu a ­ cji m iłosnej niezbyt odpow iedniej dla siebie i przedm iotu swej m i­ łości, m łodej dziew czyny, w esołej trzp iotk i, tra k tu ją c e j jeszcze m iłość jak o zabaw ę, a w każdym razie nie ja k o problem pow ażny.

Ze zbiorku tego w „Poezji filom atów “ (wyd. P. A. U.) zn ajdu je się jed e n w iersz: „Hej m łodzieńce B ierzcie w ieńce“, przed ruk ow an y z odpisu Piaseckiego; żadnego z ty ch w ierszy nie m a w sześciu dru k o ­ w any ch tom ikach Czeczota. P iosnka X X IX „N aprzód ciebie w spom i­ n a “ opatrzona odsyłaczem 1 i przypiskiem : „wiadom o że z Dziadów A dam a w y ję to “.

Tom ik II zam yka na p rzed o statn iej stronicy napis „K oniec“ i da­ ta: „17 k w ie tn ia “ .

To m i к III

liczy k a rt 85. W ypełniony w całości pism em J a n a Czeczota.

(9)

luź-R ĘK O PISY ZE SP U ŚC IZ N Y PO ZOFII M A LEW SK IEJ 4 9 7 nych w ierszy. Z arów no a tra m e n t, jak i pism o zm ienia się, raz spo­ kojne, opanow ane, drugi raz nerw ow e, czyni w rażenie pisania w ró ż ­ nych czasach i różn y ch w arun k ach . Tom ik opraw iony po napisaniu. Cykl pierw szy stanow ią: „P ieśn i Zosine m ają być z m uzyką co n ajp rzed n iejszą, k tó rą sam a Zosia z a ap ro b u je“. Na tej karcie dopisek ołówkiem : „Zofii z M alew skich Brochockiej. U kład i rękopis J a n a C zeczota“ . O tw iera cykl w iersz dedyk acyjny „Do Zosi“ :

Choć to p iosn k i m oje B ierz je jako sw o je Co od cieb ie skradnę, To ja tutaj k ład n ę. A kraść n ie n ależy. Przebacz m i kradzieży! I w eź to do sieb ie Com ukradł u ciebie.

P o ty m dow cipnym w ierszyku dedykacyjnym n astęp u je dw a­ dzieścia jed en „S piew ków “, w śród k tó ry ch zw racają szczególniejszą uw agę:

Śpiew ek 9 jak o kom pozycyjne „D uo“ na tem at: „W iejskie i m iej­ skie ko chanie“ , w k tó ry m na przem ian śpiew ają Chłopiec, Dziewczy­ n a i oboje Razem.

Śpiew ek 16: „Nie chcę latać jak szalona“ , cytow any ju ż w „K u ź­ n ic y “ n r 44 z 31 października 1948 r.

Śpiew ek 17: „Tu niegdyś w w iosny p o ran k i“ piosenka znana z „D ziadów “ cz. II. Je d y n ą różnicą w porów naniu z tekstem d ru k o ­ w a n y m jest trz y k ro tn e pow tórzenie w refrenie: „la, la, la “ zam iast czterokrotnego.

Śpiew ek 20: „D aw niej byw ało z ran k a ...“ z odsyłaczem i p rzy ­ pisem : „piosnka w iadom a z K u rh a n k a M aryli“ . Rzeczywiście w y k a ­ zuje ta piosnka z tekstem d rukow anym tylko drobne odm iany w szyku w yrazów .

Śpiew ek 21: „Adelo nie m asz ciebie...“ , w któ ry m dw ie począt­ kow e zw rotki kończą się refren em : „Nie masz, nie m asz A deli“ , w a­ ria n t do skarg Ja sia z „ K u rh an k a M aryli“ .

Cykl ten kończy się w raz ze składką; ja k każda składka, tak i ta opatrzona jest napisem zapow iadającym następ ną stronicę: „Śpie­ w ek 22“ . Ale na n astęp nej stron icy zam iast k o nty nu acji cyklu zaczy­ n a się now y cykl dziesięciu erotyków , k tó ry ch genezę tłum aczy u w a ­ ga po pierw szym E roty k u dla M aryni, pisanym „12 stycznia ra n o “ :

(10)

4 9 8 JU LIU SZ SA LO NI

Co będzie, to będzie, na zakład, że Franuś n ie chory sta w ię p ięć ero ty k ó w d la M aryni, a pięć dla Zosi. K ied y przegracie, to M arynia dla sieb ie p isan e odda Zosi, a Zosia dla sieb ie p isan e M aryni, bo k to n ie w y g ry w a zakładu, ten go n ie bierze.

W szystkie erotyki pisane są innym niż piosenki atram en tem , in ten sy w n ie czarnym , pismo jakb y pośpieszne, nadążające za d y k to­ w aniem . Na takie pow stanie tego cyklu w skazyw ałyby rów nież po­ p raw k i w tekście, co się Czeczotowi na ogół zdarza w tych sta ra n n y ch czystopisach bardzo rzadko.

Po dwóch pierw szych erotykach dla M aryni — zachęta do p isa­ nia: „No trzeb a dziś i dla Zosi jeden — piszm y“ i na końcu w iersza: „12 stycz.“ A na n astęp n ej stronicy: „Jeszcze dziś po jed n y m “ . Dnia „13 stycz.“ zostały napisane: trzeci, czw arty i p iąty erotyk dla M aryni, trzeci, czw arty i p iąty dla Zosi; dnia „14 stycz.“ erotyk dla Zosi; dnia „15 stycz.“ jeden dla Zosi, drugi dla M aryni. Kończy ten zalew dow ­ cipnych erotyków prozaiczna n o tatka:

Ot, M aryniu, jak i skutek, żeś się poskarżyła p rzede m ną n ie chcąc. P óki m i w g ło w ie k on cep tów stan ie, b ędę w a s śm ieszyć m ojem i z am orkam i sz a le ń - stw y . W y n aw zajem n ie zap om in ajcie m n ie pocieszać i podaw ać m i k on cep ta w a szem i słod k iem i pism am i.

N astępuje jeszcze jeden „ e ro ty k “ kończący cykl.

Dalszy ciąg tom iku stanow i cykl pt. „O błąkany“ złożony ze w stęp u i siedem nastu „tre n ó w “. Rozpoczyna się od w iersza d ed y ka­ cyjnego:

Do M aryni

Z osia nam śp iew a — piosn k i jej piszę; L ecz ona n ie zna litości!

Tak od niej sam ej przynajm niej słyszę, A n ie chcę z n ią być w sprzeczności. G dzież się obróci mój „O błąkany“?

K om uż sm u tn e treny złożę? A ch, od M aryni on p ow itan j71

L ito ściw iej zostać m oże! T obie w ięc składam , M aryniu droga!

Przyjm ij p am iątk ę tę skrom ną. Za O błąkanym w estch n ij do Boga,

A rytm y niech m ię przypom ną.

Siedem naście trenów , po tym następujących, to dzieje czło­ w ieka od narodzin w ątłego dziecka, nie rokującego nadziei na w yżycie, aż do chwili, kiedy to dziecko jako pacholę opuszcza

(11)

R ĘK O PISY ZE S P U ŚC IZ N Y PO ZOFII M A LEW SK IEJ 4 9 9 gródek i u d aje się „do sto licy “ na dalsze kształcenie się. W okresie szkoły śred n iej u d erzają szczegóły, dające się uzgodnić z życiorysem zarów no Czeczota jak i M ickiewicza; a więc: dzieciństwo spędzone n a w si (Nowa Mysz — Zaosie), szkoła dom inikanów , stosunek k ry ty c z ­ ny do szkoły i nauczycieli, pierw sze drgnienia m iłości itp. N iektóre szczegóły w skazyw ałyby n a Czeczota, inne n a M ickiewicza; są i takie, k tó ry ch n a podstaw ie dotychczasow ej znajom ości życiorysów uzgod­ nić z żadnym z nich nie m ożna (np. krzyw da w yrządzona bohaterow i i w zw iązku z tym chęć w yrzeczenia się nazw iska rodowego).

Całość tego cyklu biograficznego u trzy m an a jest w jed no litym tonie n a rra c y jn y m o przeżyciach b o h atera w rozm aitych środow i­ skach. K ilk ak ro tn ie ró w nież sam b o h ater został dopuszczony do gło­ su. P ierw szy raz po tre n ie X IV zapowiada n a rra to r:

A le te ry tm y jego z ech em u leciały, P óźniej o tern p a m ią tk ę m aleń k ą zostaw ił; P o n iew a ż m oje tr e n y znudzić ju ż m usiały, P o w iem jego erotyk , abym w a s zabaw ił.

I w zw iązku z tym c y tu je pełen w dzięku i finezji „ ero ty k “ o tym , jak jego a u to r sam siebie postrzelił z łuku, porzuconego przez A m orka.

D rugą niezm iernie ciekaw ą w staw ką obrazującą tw órczość bo­

h a te ra są tre n y XV I i X V II całe u jęte w cudzysłowy \ Żegna się

w nich a u to r (bohater) z N ow ogródkiem , ze szkołami, a zastanaw ia nad now ym etapem życia, w k tó ry w łaśnie w stępuje:

Jad ę słu żyć z n ad zieją, że pracą m ozolną M oże jed n ą dla n auk k u p ię c h w ilk ę w olną.

Użycie cudzysłow u zostało uzasadnione w ostatniej zw rotce tre n u XVI:

T akie m iejsc sw ej n au k i czyn ił p ożegnanie, A że m am jego ry tm y — k o n ten t jestem tem u — O dznaczę cu d zy sło w em — a m niej p rzep isan ie K osztu je pracy, n iż co napisać sam em u.

Te dw a tre n y zam ykały pierw otnie obm yślany, jed no lity cykl na n ieparzy stej stronicy tom iku. Z ostatniego tre n u zn ajd u ją się na niej tylk o dw a końcowe w iersze. Reszta stronicy i cała n astępn a (pa­

rzysta) są czyste. Od następ n ej n ieparzystej zaczynają się jed n ak

dalsze tren y , ju ż nienum erow ane, pisane atram en tem zupełnie w y ­

1 D w ie p ierw sze k olu m n y tego trenu reprodukow ano foto ty p iczn ie w K u ź ­

nicy, j. w . D ru k ow ał go ró w n ież K lin ger w Tyg. III., ale bez cu d zysłow ów , s k u t­

(12)

5 0 0 JU LIU SZ SA LO N I

blakłym , pism em niestaran n y m , nerw ow ym . J e st ich razem siedem. Z pom iędzy nich trz y początkowe i ostatn i opatrzono w całości cu­ dzysłow am i, a trzy środkow e są bez cudzysłowów. W tej drugiej g ru p ie zw raca uw agę tre n , k tó ry w całości przytaczam :

Tren.

S ied zi królow a liczn ym ok olon a dw orem , Ten ja śn ieje gładkością, ów sza ty w y tw o rem , Ona u śm iech sw ój boski m ięd zy n iem i d zieli, I w sz y sc y sobie radzi, i w sz y sc y w eseli.

Cóż to za m ara w chodzi? — ogień w oku b łyszczy, T w arz ponura — i sm utek resztę rysów n iszczy. C h w ian ie się jak ieś w ch od zie — jed n ak czu le w ita. Siad ł sp ok ojn ie — n ik t jego o p rzy jście n iep y ta — N iem y — jako ta skała, co w ó lk a n y kryje,

G łucho stoi, choć ogień w jej się żyłach w ije. N ieśm ia ły i n iep ew n y , n iem a tu z kim gadać. Z jed n ą p ragnie rozm ow y — lecz o co m a badać? Jak sk ierow ać w p rzeciw n e rozsyp an e strony Jej spojrzenia roskoszne, jej u śm iech p ieszczony? D ać pokój, rozum radzi — cu d ze szczęście d zielić I w ła sn y ch w rogów n a w et d olą się w eselić. D zik ie w esele!... Jednak, jak ch w ila żądana, W której się oczom jego u każe kochana!

B ieg łb y u sta w n ie do niej — i za w sze się c h w ieje — Chce, lęk a się, sam n ie w ie — bo jak ież nadzieje? Jedno słow o na tyd zień tw arz m u w ypogodzi, Jedno słow o na m iesiąc ciężką b oleść zrodzi. On tak c a ły boleścią! na cóż ją przysparzać? N ie lep iejż w urojen iach zdała szczęście stw arzać? N iech ce sieb ie poniżać — zap om n ieć n iem oże — Chce udać obojętność — choć tk w ią w sercu noże!

Na przyklejonych, sztucznie w staw ionych dwóch kartach zn a j­ du je się w reszcie tre n ostatni, pisany ju ż ręk ą spokojniejszą a tra m e n ­ tem in tensyw nie czarnym , w k tó ry m w y raźn ie zaznaczone zostało m iejsce napisania:

Bądź szczęśliw y ! — Jak iż to g ło s w życiu n iezn an y R ozbił się o w i ę z i e n i a m ego g łu ch e ściany?

O sądzając w całości ten cykl p od kreślić należy, że zarów no z p u n k tu w idzenia tem atycznego ja k i artystycznego jest on bardzo

niejedno lity . Obok w ierszy tego poziom u, co zacytow any, spotyka

się słabsze, a n a w e t n iezgrabne i nieudolne. S tąd też cykl ten p rzed ­ staw ia pow ażną zagadkę jako kom pozycja n iejasna.

(13)

R Ę K O PISY ZE SP U ŚC IZ N Y PO ZOFII M A LEW SK IEJ 5 0 1

Dalszy ciąg tom iku stanow i cykl piosenek num erow anych od I—:VI, tw orzących jak b y dalszy ciąg „Spiew ków “ początkow ych. P i­ sane a tra m e n tem w yblakłym , pism em spokojnym , opanow anym . N a m arginesie no tatk i: przy piosnce 1: „cała środow a ro b o ta“ ; przy piosnce 2: „to cała czw artkow a ro b o ta “ ; przy piosnce 3: „w p ią te k “ ; przy piosnce 4: „w sobotę 8 m arc a “ . Pozw ala to ustalić czas po w sta­ nia u tw orów : byłb y to ro k 1823, kiedy w łaśnie sobota w ypadała n a dzień 8 m arca. O tym , że nie jest to data tylko przepisania, świadczy określanie czasu nazw ą dni tygodnia oraz b rak roku w ostatniej dacie.

Piosnki są to pieśni na tem a ty ludow e w zględnie n aśladow ane i dorabiane do piosenek ludow ych, zaściankow ych itp. znanych a u to ­ row i tylko cząstkowo. Tekst cudzy, pow tórzony, o p atru je a u to r cu­ dzysłowem , części w łasne, dotw orzone, pisze bez cudzysłowu.

W śród piosenek tych pod n u m erem V znajduje się „P rzestań narzekać i szlochać“ opatrzona dopiskiem : „do daw niejszych“ . P rz e ­ drukow ała ją „K u źn ica“ (j. w.).

Na o statnich 12 k artach , kończących tom ik, zn ajd uje się zbiór

w ierszy rozm aitych, niezm iernie jed n a k ciekaw ych. Pięć piosenek

na m otyw ach ludow ych opartych m ają dopiski: „do daw niejszych“ albo: „do d a w n y c h “ . P rzed o statn ia, n a n u tę: „Już m iesiąc zaszedł, psy się u śp iły “ opatrzona przypiskiem : „w torek — Zw iastow anie N. P a n n y M arii“ czyli znowu ro k 1823. Trzy w iersze m ają „m yśl w ziętą z W alter S co tta“ („Przysięga dziew icy“ , „P iosnka“ , „Fiołek“). Na m otyw ie ludow ym op arty w iersz „Do gołąbka“ pisał a u to r w e środę przed kw ietn.. („kw ietniem “ czy „k w ietną“ ? ) 1; zaw iera on a lu ­ zje do pobytu au to ra w w ięzieniu. Z am y kają tę część zbiorku dwa b a r­ dzo zręczne „K w iatki dla W yrw iduszki“, dwie piosenki miłosne pełne w y tw ornej żartobliw ości, kończące się propozycją zam iany serc m iędzy kochankam i:

L ep iej, gdy się pogodzim y I serd u szk a zam ien im y A choć m e n ied osk on ałe, Jed n ak czułe, dobre, stałe.

W yrw iduszko, daj serduszko, Daj serduszko, w yrw id u szk o.

1 K lin g er w T yg. 111. (j. w .) o d czy ty w a ł ten dopisek „przed k w ie tn ią “, choć o d czy ta n ie p e łn e zak oń czen ia w y ra zu n ie jest m ożliw e sk u tk iem ob cięcia k arty. C iek aw ą ok oliczn ość sta n o w i to, że w K a l e n d a r z u g o s p o d a r s k im l w o w s k i m na rok 1823 n ied ziela dnia 23. III. tak zw . N ied ziela P alm ow a, oznaczona je st w k a ­ len d ariu m jak o „N. K w ie tn a “. N a p is w ię c m ógł oznaczać albo 19 m arca („przed k w ie tn ą “) albo 26 m arca („przed k w ie tn ie m “) 1823 r.

(14)

5 0 2 JU LIU SZ SA LO N I

W ten zbiorek — jak widać z przedstaw ienia — dość luźno i p rzy ­ padkow o dobranych utw orów , został w łączony jeszcze jeden, nap isan y na w lepionej, luźnej karcie, atram en tem zupełnie w yblakłym i pis­ m em tak odm iennym , że m ożna je wziąć za obcą w tym zbiorku r ę k ę 1.

J e st to u tw ó r pt. „W iersze do zam urow anej dziury w łożone“ :

Żadne przem oce cnoty n ie przygniotą, Cnota i w sam em w ięzie n iu jest Cnotą. W trąceni tutaj przem ocą okrutną, T ędy sło d zili dolę sw oją sm utną. Tej, którą w id zisz jest autorem dziury On, co stąd la ta ł na p arn ask ie góry,

S początku przeszłych trosk gn iotła tęsk n ica, L ecz go z n ich luba w y rw a ła d ziew ica. A kom u ona przyjaźń poprzysięże, T en już p rzem ocy n igd y n ieu lęże.

P ierw szy w yn alazł, p ierw szy u żył ćw iek a B rat A lek san d er — znać w szęd zie człow ieka! W iesz, Ż ołnierz dalej sztu k ę doskonalił, Ten p rętem , a ten sztęflem rąk ocalił, Inni za p iecem p rzew iercili dziury, D ow ied li, że n a s n ierozd zielą m ury. T ędy szu k ali porady, pociechy, I z sw ojej straży p rzesy ła li śm iechy.

D la cieb ie p am ięć zostan ie potom ku, M oże ty k ied y w tych m urów ułom ku, Po długim w iek u , w ygrzeb iesz to sobie. R ozgłoś gdy w szczęsnej w y g rzeb iesz to dobie. L ecz k ied y w ziem i tej zn ajdziesz M oskali N iech się ta kartka, proszę ciebie, spali.

Bo m y śli tu m ieć, słow a, rzec (niezm ożna) Tak nas dojęła przem oc ich bezbożna, A teraz V ale — A b yście w ied zieli, W yliczę jacy tu w ięźn ie sied zieli,

(tu regestr).

Z tom iku III w y b rał K linger do ogłoszenia w „Tyg. Ilu s tr.“ tre n XVI, „W iersze do zam urow anej dziury w łożone“ i „Do g ołąbka“ jak o w iersze z poezji w ięziennych Ja n a Czeczota. Poza ty m Okołów- Podhorski w yzyskał cykl „O błąkany“ do uzupełnienia biografii Cze­ czota.

1 G rafolog sąd ow y w K rak ow ie dr Jan R ym ar, do k tórego zw róciłem się z prośbą o sąd co do charakteru pism a po p r z e l o t n y m ob ejrzen iu pism p rzy ch y la ł się raczej do uznania tej sam ej ręk i za piszącą i ten w iersz; zastrzegł so b ie jednak d o k ład n iejsze zbadanie i p orów n an ie p ism przed w y d a n iem o sta ­ teczn eg o orzeczenia.

(15)

R ĘK O PISY ZE SPU ŚC IZ N Y PO ZOFII M A LEW SKIEJ 5 0 3

T o m i k IV

liczy k a rt 18. Nie m a ty tu łu . Na s. 1 napis ołówkiem : „W ier­

sze Tom asza Zana, pisał jego kollega, filaret P. Pietkiew icz. Roku

przed 1827“ . Pism o kaligraficzne, bardzo w yblakłe. Na stronicy

2 ,,W zór“, trio le t M inasowicza z „Pam iętnika W arszaw skiego“ z r. 1816 (s. 456) z d robnym i odm iankam i. Na s. 3 ty tu ł: „T rio lety “ . Na dalszych stronicach przepisano trio lety I—XX V i „ O statn i“. Zbio­ re k m ieści ponadto piosenkę bez ty tu łu rozdzieloną na głosy i w iersze: „Idylla — p rzech ad zk a“ , z datą: 29 W rześnia 1818 W ilno; „Do m iod u“ i „D um ka“ . Na końcu data ukończenia przepisyw ania: 23 P aźd zier­ nika 1824.

W śród trio letó w dwa, pomieszczone w „D udarzu“ („K om u ślubny splatasz w ieniec“ i „Jed n em u oddajesz w ieniec“), noszą kolejno n u m ery X I i XII.

W szystkie trio le ty z tego zbiorku, jak rów nież „Idyllę — P rz e ­ chadzkę“ p rzed ru k o w ał z odpisu K lingera H en ryk Mościcki w „T rio-

letach i w ierszach m iłosnych Tomasza Z ana“ (1922). „Do m iodu“

zn ajd u je się w „Poezji filom atów “ , t. II, s. 12— 18.

J a k z powyższego opisu w ynika, spuścizna rękopiśm ienna po Zofii M alew skiej jest zbiorem tom ików bez w ątpienia trzech poetów filaretów : J a n a Czeczota (tom ik II), Tomasza Zana (tom ik IV) i A nto­ niego E d w ard a O dyńca (tom ik I B). U tw ory ich w y stęp ują w skom a­ sow aniu w edług autorów ; tom ik II stanow i obm yślany, skonstruow a­ ny cykl; zbiorki O dyńca i Z ana m ają raczej c h a ra k te r zebranych, a lb u ­ mowo spisanych poezyj jednego autora. K ażdy z tych zbiorków cha­

ra k te ry z u je w y ra ź n ie ty p i poziom swojego tw órcy. N ajniższy po­

ziom, tw orzenia łatw ego, ale pozbawionego głębszych ujęć, bardzo pospolitego w pom ysłowości, w padającego niejedn ok ro tnie aż w try ­ w ialność p rzedstaw ia tw órczość Ja n a Czeczota.

Od tego ty p u odbiegają daleko w iersze pisane jego ręką, ale za­ mieszczone w tom iku I część A i w tom iku III. Od razu po pierw szym przeczytan iu zw racają na siebie uw agę pom ysłowością ujęć, dow ci­ pem , zręcznością, finezją. Przykładem tych różnic mogą być w ie r­ szyki dedykacyjne, pisane w szak do tej samej osoby — tru d n o u w ie­ rzyć żeby by ły płodem tego sam ego autora. Tak samo odróżniają się i inne w iersze, w zbiorkach pomieszczone.

D rugim czynnikiem , naprow adzającym na przypuszczenie, że w zbiorku I A i III ingerow ała jakaś inna, niż Czeczota, siła poetycka, je s t niezw ykła w p ro st płodność, objaw iająca się u autora w okresie

(16)

5 0 4 JU L IU S Z SALONI

ostatnich dni gru d nia 1822 i pierw szych dni stycznia 1823. W tym okresie: 26 gru d n ia pow stały dw ie piosnki (VII i V III z t. I); 27 g ru d ­ nia: dwie piosnki (IX i X); 28 g ru d n ia jedna (XI); 29 g ru d n ia dw ie (X ll^ i X III); m iędzy 30 g ru d n ia 1822 a 15 stycznia: 18 w ierszy i 5 stronic prozy, 6 piosnek, dodatek prozaiczny o pieśni ludow ej, w iersz do Rozalki (t. I A) i jeden aście dla M aryni i Zosi (tom ik III), p rzy czym zaznaczyć n ależy jeszcze, że 11 piosnek o „szaleństw ach“ n a rra to ra z A m orkam i n ap isan ych zostało m iędzy 12 a 15 stycznia, a więc w ciągu czterech dni, że odznaczają się niezw ykłą in w en cją poetycką, daleką od m onotonii czy nudy, zręcznym dowcipem, pom y­ słowością.

W kom panii filom ackiej jed en był tylko tak płodny poeta, ko­ chanek Muz, ulubieniec Feba, człowiek w y b u chający poezją, im pro- w izato r niezrów nany, A dam M ickiewicz. S tąd m im owoli nasuw a się przypuszczenie, że w tej law inow ej tw órczości on odegrał jakąś rolę bezpośrednią czy pośrednią, że to on sam napisał, czy dopomógł po­ czciwem u rym arzow i w ileńskiem u a sw em u przyjacielow i w łasną fan ta zją i talentem .

Trzecim czynnikiem n aprow adzającym ju ż w pro st na M ickie­ w icza jako pom ocnika Czeczota, albo naw et au to ra niektórych p rzy ­ n ajm n iej w ierszy opisanych zbiorków jest fakt, że niektóre z tych w ierszy weszły albo dosłownie, albo z niew ielkim i zm ianam i w skład u tw orów M ickiewicza, in n e znów p osiadają w spólne m otyw y z jego poezją.

Jeżeli jakiś w iersz został p rzepisan y w niew ątpliw ie Czeczoto- w y m zbiorze, jak np. w tom iku II, w takim w y p ad k u zostaje opatrzony notką, w ym ieniającą w y ra ź n ie a u t o r a : „wiadomo, że z Dziadów A d a m a w y ję to “ ; w tom iku III n a to m ia st uw aga brzm i: „wiadomo z K u rh a n k a M ary li“, albo: „piosnka zn ajo m a“ z dodatkiem w yzna­ czającym położenie, takie jak w „D ziadach“ : „Należało ją położyć za 16tą, a tam tą na jej m iejscu, przepom niałem , odm ienim “ . W ygląda to tak , jak by co do au to ra istniało jedno zasadnicze porozum ienie, w obec czego w ym ienianie go p rzy znanym tekście nie było potrzebne. Przypuszczenie n ab iera mocy, jeżeli uw zględnim y fakt, że M ickiewicz sam rzadko przepisyw ał na czysto sw oje rękopisy; notował je sk reśla­ jąc, popraw iając, pisał n iew y raźn ie, a ro lę przepisyw acza „na czysto“ w ypełniał w łaśnie Czeczot; m ożna w ięc i tu ta j przypuścić analogiczną jego funkcję.

C zw artym argu m entem p rzem aw iający m za w spółudziałem Mic­ kiew icza w tych zbiorkach jest c z a s ich pow stania. Jeżeli po­

(17)

R Ę K O P ISY ZE SPU ŚC IZ N Y PO ZOFII M A LEW SK IEJ 5 0 5

w staw ały one w roku 1822/23, to czas ten zbiega się z czasem ferii św iątecznych Bożego N arodzenia, kiedy M ickiewicz był w łaśnie w W ilnie.

I inne jeszcze znane szczegóły biograficzne zgodne są z hipotezą o pow staniu w ierszy:

1) Z K orespondencji Filom atów w iem y, że M oore’a „L alla

R ookh“ o trzym ał M ickiewicz od Czeczota dnia 30 m arca (11 kw ietnia) 1823; czas te n da się zupełnie dobrze uzgodnić z przypuszczalnym czasem p ow stania odpow iednich fragm entów tom iku I.

2) W śród przypisków zn ajd u je się n a końcu cykl erotyków

(tom ik III), cytow ana w yżej prośba au to ra do panien o pocieszanie go „słodkim i pism am i“ . Czeczot nie odbierał przecież w r. 1823 w stycz­ n iu listów od p an ien M alew skich, poniew aż jako zam ieszkały w W il­ nie byw ał w ich dom u i porozum iew ał się z nim i bezpośrednio; o listy mógł prosić ty lk o jakiś poeta zam iejscowy; a więc m o ż e M ickie­ wicz.

Ale tu now a tru d n o ść: W p rzedostatnim eroty ku 15 stycznia czytam y:

I tak dziś m iałem m arzen ie Żem w liczn y m am ork ów szyku, O puścił s m u t n e w i ę z i e n i e I sta n ą ł tam , przy stolik u .

Czyli: w iersz (o ile p rzy ją ć zgodność fikcji poetyckiej z rzeczy­ w istością faktyczną) pow stał nie w roku 1823, lecz w styczniu w r.1824, w w ięzieniu. Czy w ted y in g eren cja M ickiewicza była m ożliw a? W iadomo, że Czeczot i M ickiewicz zam knięci byli w innych k laszto­ rach. Czeczot n a jp ie rw u M isjonarzy, potem u Franciszkanów , Mic­ kiew icz u B azy lian ó w 1. In te rw e n c ja M ickiewicza w r. 1824 w stycz­

niu byłaby w ięc niem ożliw a. M ożliwe jednak, że znane szczegóły

z w ięzienia filom atów są tu ta j nieścisłe. R ów nież i d aty zaw arte w tym tom iku (sobota — 8 m arca; w torek — Z w iastow anie N. P. M.) nie d adzą się w ted y uzgodnić.

W m ro k u w ątp liw o ści w ikła się najbardziej spraw a au to rstw a

cyklu: „O b łąk an y “ . Zw ażyw szy, że a u to r przytacza tu ta j w iersze

swego b o h atera, w k tó ry ch rozpoznajem y sytuacyjnie i autorsko Mic­

1 In fo rm a cje z M ościck iego, W a r s z a w a i Wilno, s. 64. A le M ościck i n ie w y m ien ia k la szto ru M isjon arzy, jak o m iejsca w ięzie n ia C zeczota, le c z ty lk o k lasztor F ran ciszk an ów ; ch oć M isjonarzy w y m ien ia Zan w liście do M aryli.

(18)

5 0 6 JU LIU SZ SA LO N I

kiew icza — m im owoli prób u jem y za now ogrodzianina Ja n a podstaw ić now ogrodzianina Adam a. W tak im razie n asu w ają się do ro zstrzy g ­ nięcia takie cztery m ożliwości: W cyklu „O błąkany“ :

1 ) autorem jest Czeczot — pierw ow zorem bohatera Czeczot

2) „ „ Czeczot — „ „ M ickiewicz

3) „ „ M ickiewicz — „ „ M ickiewicz

4) „ „ M ickiewicz ,, „ Czeczot

Poziom literacki początkow ych X V II trenów nie byłby tu w y ­ raźn y m w skaźnikiem , jeśli zw ażym y, że pow stanie w iersza ostatniego n ależy odnieść do chw ili ukończenia szkoły dom inikańskiej tj. do po­ łow y r. 1815. D opiero w artość literack a końcowych, nienum erow a- nych tren ó w m iałaby dla w ydania sądu o autorze większe znaczenie. Ale i w ted y należało by wziąć pod uw agę, że o ile pisał je Czeczot, to po „D ziadach“ M ickiewicza mógł dociągać do nich sytu acje swego u tw o ru i w padać w ton narzucony przez m istrza. Rozw iązanie p ro ­ blem u w płynie w każdym razie na zm ianę sądu o Czeczocie jako poe­ cie i d ru h u M ickiewicza. Z jednej stro n y może w ykazać olbrzym i w pływ M ickiewicza i w yw ołanie łudzących naśladow nictw — z d ru ­ giej jed n a k m oże w ykazać, że udział Czeczota w tw órczości M ickie­ wicza jako czynnik zapładniający fan ta zję był znacznie donioślejszy niż to dotychczas przypuszczać było m ożna.

J a k w idać z tego przedstaw ienia, istn ieją pow ażne poszlaki, że w pow staniu dwóch książeczek w tej „spuściźnie po Zofii M alew skiej“ mógł w spółdziałać w jakiś sposób Mickiewicz. W tej chwili jeszcze rozstrzygnięcie pytań: „Czy?“ , „ Ja k ? “ i „O ile?“ nie jest m ożliwe; sp raw a w ym aga dokładniejszego opracow ania i w yjaśnienia. Jeżeli ją poruszyłem ju ż w ty m stanie na m iejscu obecnym, to uczyniłem to dlatego, że w każdym razie, bez w zględu na w y nik badania, m am y tu do czynienia ze zjaw iskiem z najbliższego k ręgu życiowego i a u to r­ skiego A dam a M ickiewicza, zasługującym przeto na najżyw sze zain­ teresow anie szerokich kół polonistycznych. W tym też celu — w y ­ rato w a n a od zagłady dzięki szczęśliw ym okolicznościom i troskliw ości ludzi oceniających w pełni znaczenie i w arto ść historycznych pam ią­ tek — spuścizna rękopiśm ienna po Zofii M alew skiej w inna być opu­ blikow ana i udostępniona badaczom lite ra tu ry w ogóle, a znawcom M ickiewicza w szczególności w roku, w któ ry m święcim y 150-lecie u ro d zin genialnego poety.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ja mam zamało chęci, żeby wszystko się przeze mnie stało i tak się cieszę, jeżeli ktoś coś zrobi dla urzeczywistnienia celów, które nie są ani moją

Dziś David występuje przed publiczno- ścią i przemawia do tych, którym udało się przeżyć udar – robi to, o czym mógł tylko pomarzyć sześć miesięcy po wyjściu ze

W odróżnieniu jednak od uznanych przedstawicieli tej dyscypliny, którzy zajmowali się zresztą wyłącznie naukami ścisłymi i przyrodniczymi, przemiany uprawiania

Ocena wła ciwo ci sensorycznych mi sa (zapach, smakowito , soczysto , krucho ) wykazała wyra nie lepsz jako mi sa loszek ni loch.. Pomimo stwierdzonych gorszych wła ciwo

elementami dowodu s¸ a sekwenty a nie formu ly – S-system (sekwent odpowiada regule wprowadzania za lo˙ze´ n a regu ly sekwentowe to regu ly inferencji). eliminacja i do l¸ aczanie

Zachowane materiały zostały usystematyzowane w postaci dwunastu ty- tułowanych rozdziałów różnej długości, skupionych w czterech obszerniej- szych działach: Emigracja,

Poprawne obliczenie, jaką odległość będzie miał do pokonania przez pół godziny orszak króla 1p.. Poprawne obliczenie, jaką odległość będzie miał do

Jak żeśmy się już przeprowadzili na Bohaterów Monte Cassino i potem Powstania Styczniowego, jak już było po wojnie, to tam było bardzo dobrze, bo też żeśmy mieli wodę - ojciec