• Nie Znaleziono Wyników

"O potrzebie historii literatury. Szkice polonistyczne z lat 1944-1967", Kazimierz Wyka, indeks zestawiła Anna Lisowska, Warszawa 1969, Państwowy Instytut Wydawniczy, Biblioteka Studiów Literackich, pod redakcją Henryka Markiewicza, ss. 362, 2 nlb. : [re

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""O potrzebie historii literatury. Szkice polonistyczne z lat 1944-1967", Kazimierz Wyka, indeks zestawiła Anna Lisowska, Warszawa 1969, Państwowy Instytut Wydawniczy, Biblioteka Studiów Literackich, pod redakcją Henryka Markiewicza, ss. 362, 2 nlb. : [re"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Roman Zimand

"O potrzebie historii literatury.

Szkice polonistyczne z lat 1944-1967",

Kazimierz Wyka, indeks zestawiła

Anna Lisowska, Warszawa 1969,

Państwowy Instytut Wydawniczy,

Biblioteka Studiów Literackich... :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 61/4, 316-330

(2)

n ie d efo rm a cję obrazu. W ty m w y p a d k u n ie u leg a ch y b a w ą tp liw o ści, iż recen zen t u w aża U p o d s t a w A w a n g a r d y za k sią żk ę cen n ą . W prow adza ona p rzede w szy stk im dużo ła d u w naszą w ie d z ę o P e ip e r z e i dużo in form acji, k tóre są n ie ty lk o m a te­ ria ła m i do k a len d a riu m i b ib lio g ra fii, a le m ają w a g ę bardziej zasadniczą: są n iezb ęd n e do tego, b y u k szta łto w a ło się n asze rozu m ien ie pisarza.

Jan J ó z e f L i p s k i

K a z i m i e r z W y k a , O PO TR ZE BIE H IST O R II LIT E R A TU R Y . SZK IC E PO LO N ISTYC ZNE Z L A T 1944— 1967. (Indeks z e sta w iła A n n a L i s o w s k a ) . (W arszaw a 1969). P a ń stw o w y In s ty tu t W yd aw n iczy, ss. 362, 2 nlb. „ B ib lio tek a S tu ­ d ió w L itera c k ich ”. P o d red a k cją H e n r y k a M a r k i e w i c z a .

N a jn o w sza k sią ż k a W yki p rzez ty tu ł g łó w n y o k reśla d om in u jący przed m iot za in tereso w a ń , w p o d ty tu le zaś p od aje w ażn ą in fo rm a cję d otyczącą p o ety k i zeb ra­ n ych tek stó w oraz ra m o w e daty ich p ow stan ia. Idąc ślad em autora tom u, który lu b i m a w ia ć, iż w ty t u le Ś l u b y p a n ie ń s k ie , c z y l i m a g n e t y z m se r c a w ażn a je s t całość, m ożn a to sam o p o w ied zieć o ty tu le i p o d ty tu le o m a w ia n ej k siążk i. W p e w ­ nym se n s ie m oże n a w e t in fo r m a c ja zaw a rta w p o d ty tu le, jako ogóln iejsza, je s t i d ok ładniejsza. A lb o w iem S z k i c e p o lo n i s t y c z n e z la t 1944— 1967 n ie w szy stk ie traktują o p otrzeb ie h istorii litera tu ry i w ogóle n ie są m onotem atyczne. P rze­ ciw n ie, cech u je je rozległość poruszanej p rob lem atyk i: od teorii literatu ry p oczy­ nając, na bardzo o so b isty m za m y ślen iu się autora nad w ła sn ą p ro fesją kończąc. W p rzyp ad k u ta k sk o n stru o w a n eg o zbioru recen zen t m o że p o stą p ić w tro ja k i sposób: złożyć sp raw ozd an ie z k o lejn y ch p ozycji tom u ; podjąć próbę kon stru k cji o so b o w o ści autora n a p rzestrzen i d w u d ziestu trzech (z przerw ą) lat; sk u p ić się n a p ro b lem a ty ce k ilk u w y b ra n y ch szk iców , p o zo sta łe p o m ija ją c m ilczen iem . Sp osób p ierw szy jest n ajb ezp ieczn iejszy. D rugi m oże być k u szą cy d la kogoś p rzekona­ n ego o d u żym sto p n iu p ra w d o p o d o b ień stw a ta k iej in te le k tu a ln e j k o n stru k cji jak o sob ow ość autora. P o zo sta je sp osób trzeci. J eg o w a d a zasadnicza: arb itraln ość w yb oru , r ó w n o w a żo n a jest — ja k sąd zę — p rzez m o żn o ść g łęb szeg o rozw ażen ia w y b ra n y ch k w estii.

T ak ie w yb iórcze p otrak tow an ie zadań recen zen ta p o zw a la rozpocząć od spraw , które d la sa m eg o W yk i w y d a ją się szc z e g ó ln ie w ażne: od p ro b lem ó w nauczania litera tu r y i języ k a oraz n au czan ia n au czan ia lite r a tu r y i język a.

1

Spośród d w u n a stu szk iców sk ła d a ją cy ch się na k sią ż k ę O p o t r z e b i e h is to rii

l i t e r a t u r y — p ię ć d oty czy b ezp ośred n io lu b n iem a l b ezp ośred n io ow ej sp raw y

n au czan ia i n a u cza n ia nau czan ia, cz y li n au k i języ k a i litera tu r y p o lsk iej w szk ole śred n iej oraz na u n iw e r sy te c k ic h stu d ia ch p o lo n isty czn y ch . Są to: P o lo n i s t y k a

w ś w i e t l e s z k o ł y , u c z e l n i i n a u k i (1961), N a u c z y c ie l u n i w e r s y t e c k i a b a d a c z w i n ­ st y tu c i e n a u k o w y m (1965), O p o t r z e b i e h is to rii l i te r a tu r y (1965), W ę g i e l m o je g o z a w o d u (1967) oraz N a u k a o li t e r a t u r z e , l i t e r a t u r a i p r z y s z ł o ś ć (1967). M im o zrozu­

m ia łe różn ice m ięd zy nim i — p otrak tow an e tu zostan ą o w e e seje jako jed en tek st: te m a t z w a ria cja m i К L ub in aczej — w a r ia c je n a te m a t m iejsca litera tu ry ,

1 O to p rzyk ład fu n k c jo n o w a n ia „form y w a r ia c y jn e j” w ta k o d czy ta n y m te k ś c ie W yki: „R adio je s t p u stą i h a ła su ją cą sk rzyn k ą, te le w iz o r sk rzeczą cy m i p

(3)

rzygasa-w ied zy o litera tu rze, nau czan ia litera tu r y rzygasa-w sp o łeczeń strzygasa-w ie p o siad ającym o k reślon e d zied zictw o k u ltu ro w e, w sp o łeczeń stw ie, które przeszło, a w ła śc iw ie p rzechodzi p ew ien k o n k retn y rodzaj szyb k iej in d u strializacji. A nadto w sp o łeczeń stw ie, które ch arakteryzuje się sp ecyficzn ym u w a rstw ien iem sp ołecznym , zn an ym typ em w ład zy polityczn ej i dającą się pom yśleć — w oparciu o istn ieją ce d ośw iad czen ia — n ajb liższą p rzyszłością — w sp o łeczeń stw ie so cja listy czn y m .

J e śli w ię c o w e p ięć szk icó w czy ta ć jako j e d e n te k st, to sta n o w isk o W yki m ożna b y p rzed sta w ić (w łączając w o w ą p rezen tację e le m e n t p olem ik i) w tak i oto sposób.

Teza pierw sza, którą nazw ijm y tezą o zasadniczej k u ltu row ej jedności literatury i n au k i o litera tu r ze — w p ostaci zw ię z łe j, n iem a l afory sty czn ej: „P ozycja nauki 0 litera tu r ze za leżn a je s t od p o zy cji sam ej litera tu r y w dan ym sp o łe c z e ń stw ie ” (s. 344). I s tn ie je k ilk a m o żliw o ści in terp reta cji te g o aforyzm u. N a jp o p ra w n iejsza p ow in n a ch yb a w y g lą d a ć m n iej w ięcej tak:

— jed n ość ow a rea lizu je się w ciągu długich o k resó w h istoryczn ych , tak że a k tu a ln ie d la w sp ó łu czestn ik ó w p rocesu m oże b yć n ieu ch w y tn a (analogicznie: cel­ nej o b serw a cji na tem a t p od ob ień stw n iek tórych p o sta w C h m ielo w sk ieg o i Tar­ n o w sk ieg o (s. 345) tru d n o b yłob y o czek iw a ć od lu d zi z roku — p o w ied zm y — 1890); — w sp o m n ia n a jed n ość realizu je s ię przez sy stem op ozycji czy — jak kto w o li — jed n ość p rze c iw ie ń stw ;

— p ozy cja litera tu r y w sp o łe c z e ń stw ie n ie je st n igd y k o n sta n sem , le c z c ią g le „staje s ię ”, i to w przekroju zarów no czasow ym jak sp ołecznym ;

— w reszcie, żadne sp o łeczeń stw o n arod ow e n ie fu n k cjo n u je w iz o la c ji (W yce jako b adaczow i ca łk o w icie obce jest ta k ie rozu m ien ie-p ostu lat „ sw o jsk o ści” czy „ rd zen n ości”), a stąd na w yob rażen ia d anego sp o łeczeń stw a o lite r a tu r z e w p ły w m a nie ty lk o rodzim a tw órczość, a k tu aln a i odziedziczona, le c z k o n ta k ty i tra d y cje k o n ta k tó w z p iśm ien n ictw em in n y c h n a ro d ó w o ra z — trzeba to odróżnić — m n iem a n ia o ty m p iśm ien n ictw ie.

Tezę drugą m ożna nazw ać tezą o szczeg ó ln ie d on iosłych fu n k cja ch , które p o w i n n o p ełn ić n au czan ie literatury w naszym sp ołeczeń stw ie. „[...] w szkole d zisiejszej p o zy cja p o lo n isty k i jest fu n k c jo n a ln ie w a żn iejsza niż przed ro k iem 1939 1 d a w n ie j” (s. 267; a n a lo g iczn ie na s. 337— 338).

P o n iew a ż w ty m w y k ła d zie p o g lą d ó w W yki a n a lizo w a n a teza sfo rm u ło w a n a zo sta ła w tr y b ie p o stu la tu („pow inno”), zaś c y ta t d osłow n y brzm i: „jest fu n k cjo ­ n a ln ie w a ż n ie jsz a ”, p rzeto w ypada zacząć od tej k w estii. O tóż teza, że p ozycja p o lo n isty k i „ jest fu n k cjo n a ln ie w a żn iejsza niż [...] d a w n iej”, zn aczyć m oże, iż:

— je st w a żn iejsza z u w a g i na p otrzeb y społeczn e;

— jest w a żn iejsza , alb ow iem już d e fa cto t e fu n k c je w p ro cesie n a u cza n ia p ełni;

—■ jest w a żn iejsza z u w a g i na to, że zachodzą o b ie w y m ie n io n e p rzed ch w ilą okoliczności.

Z całok ształtu rozw ażań W yki w y n ik a n ied w u zn aczn ie, że chodzi m u o p o ­

ją cy m p u d ełk iem b ez H om era, S ok ratesa, S zekspira, M ick iew icza, F red ry, T ołstoja, C zech ow a, W yspiańskiego, b ez dorobku m in ion ego i b ez dorobku, k tóry w sp ó łc z e ś­ n ie z n im i p o w sta w a ć b ę d z ie ” (s. 273— 274); „bez litera tu r y (podobnie ja k bez m uzyki) te le w iz ja i radio p rzyp om in ałob y ork iestrę b ez p u lp itó w i nut. D użo ciek a w y ch i w y szu k a n y ch in stru m en tów , n ie w iadom o, co z n im i p o czą ć” (s. 349). Z d ecy d o w a n y n ied ru h te le w iz ji, w o lę sfo rm u ło w a n ie p ierw sze, a le to grym asy, które w ła śc iw ie n ie przystoją ob iek ty w n em u recen zen tow i.

(4)

t r z e b y s p o ł e c z n e , że te z a je g o m a ch arak ter postu latu . J a k ie to w ięc p o trzeb y sp o łeczn e, lu b inaczej: ja k i sta n n a szeg o sp o łeczeń stw a p ow od u je, iż w zro sła rola, którą m a do odegrania n au czan ie język a i d ziejó w litera tu ry p olskiej.

J ed n a k że u d z ie lić p ełn ej od p ow ied zi na to p y ta n ie — zn aczyłob y przep row ad zić h isto ry czn o -so cjo lo g iczn ą a n a lizę ostatn iego ćw ierćw iecza naszych d ziejów . T oteż n ie czy n i teg o W yka, an i ty m b ard ziej n ie m oże te g o zrobić rec e n z e n t jego k siążk i. A u tor O p o t r z e b i e h is to r i i l i t e r a t u r y k ła d zie n acisk na cztery sk ład n ik i sy tu a c ji p o w o d u ją cej w zro st d o n io sło ści p o lo n isty k i. S ą to:

— zm ia n a stru k tu ry sp o łeczn ej kraju;

— zm ia n a program u n au czan ia, którą cech u je m . in. zw ężen ie ilo śc i i zakresu p rzed m io tó w h u m a n isty czn y ch ;

— zasad n iczy w zro st zak resu d ziałan ia radia i film u , p o ja w ie n ie się te le w iz ji; — a h isto ry czn e te n d e n c je c y w iliz a c ji w sp ó łczesn ej, op inie, że „przeszłość się n ie lic z y ”, p o sta w y p o w o d u ją ce, iż p o lo n ista w in ie n b y ć „stróżem tr a d y c ji” (s. 312). W yk a p o d k reśla p rzy ty m , że w jego rozu m ien iu „stróż tr a d y c ji” zn a czy co in n eg o niż tra d y cjo n a lista . M oże w arto tu dodać, że w sp o m n ia n e przez n iego p o sta w y a h isto ry czn e n ie istn ie ją sa m o d zieln ie. Z reg u ły a k ty w iz u ją one w danym sp o łe ­ cz e ń stw ie k o łtu ń sk i tra d y cjo n a lizm . N a d to — o b ie p o sta w y m ogą u ja w n ia ć się w za ch o w a n ia ch jed n ej i tej sam ej osoby.

R o zleg ło ść p o w ią za ń te z y bad acza o p o w in n o ścia ch p o lo n isty k i u jm o w a n y ch z u w a g i n a stan i p o trzeb y sp o łe c z n o śc i n a szej k aże o g ra n iczy ć się do jej zw ięzłeg o zreferow an ia. W y ja w ien ie b o w iem reflek sji, które p rzyw od zi ona na m y śl — np. d o ty czą cy ch p o zy cji i p restiżu n a u c z y c ie la w sp o łe c z e ń stw ie so cja listy czn y m — żadną m iarą n ie m o g ło b y zn a leźć m ie jsc a w te j oto recen zji.

T rzecia teza tej grupy stu d ió w m ó w i o p ostęp u jącym rozziew ie m ięd zy ro zw o ­ jem bad ań nad litera tu r ą (dodajm y: i języ k iem ) a p otrzeb am i i m o żliw o ścia m i d y d a k ty k i w szk o le śred n iej i n a u n iw e r sy te c ie .

A p r o p o s u n a u k o w i e n i a d y s c y p l i n y p o l o n i s t y c z n e j czytam y:

„o w e p rzem ia n y i rozw ój in stru m en tó w b a d a w czy ch k ieru ją się n ieja k o do w e ­ w n ą trz p o lo n isty k i jak o n au k i, co n a jw y żej d otyczą jej sty k u z języ k o zn a w stw em . N ie t y le za ś k ieru ją s ię ta m , g d z ie o c z e k iw a n ie sp o łeczn e i z a m ó w ien ie szk oln e p ra g n ęły b y u jrzeć p o lo n isty k ę [...]” (s. 271). T ym czasem zaś w w aru n k ach m a so ­ w o śc i w y ż sz y c h stu d ió w , „by sp ro sta ć w y m a g a n io m m a so w eg o k sz ta łc e n ia sp e c ja ­ listó w , sz k o ły w y ż sz e m u szą b y ć p rzed e w sz y stk im szk ołam i, a d op iero potem , na d ru gim m iejscu — o środ k am i b a d a ń ” (s. 282).

I w reszcie: „ ro zszczep ien ie i w z a je m n e o d d a le n ie ” (s. 283) n a u czy cieli szk o ły w y ższej i b ad aczy w in sty tu ta c h n a u k o w y ch . W yk a p r z y ty m nader tr a fn ie w s k a ­ zuje, że sz k o d liw e je s t n ie ty lk o p r z e c ią ż e n ie n a u c z y c ie li u n iw e r sy te c k ic h d y d a k ­ ty k ą oraz fu n k c ja m i a d m in istra cy jn y m i; ró w n ie n iep o żą d a n e jest o d erw a n ie b a d a ­ czy w in sty tu ta c h od w sz e lk ie j d y d a k ty k i.

T en n ie w e so ły opis sy tu a c ji w y d a je s ię p ra w d ziw y . C h ciałob y się dodać parę u w a g , już to w ch a ra k terze k o n ty n u a c ji n iek tó ry ch w ą tk ó w m y ślo w y ch , już to na p ra w a ch polem iki.)

P rzed e w sz y stk im w ię c — sąd zę, iż r o zziew m ię d z y w ew n ę tr z n y m rozw ojem n a u k i o lite r a tu r z e a p o trzeb a m i d y d a k ty k i u n iw e r sy te c k ie j (nie m ó w ią c już o szk o le śred n iej) d oty czy n ie ty lk o p o lo n isty k i i n ie ty lk o P o lsk i. A n a lo g iczn e zja w isk a za o b serw o w a ć m ożna w in n y ch k rajach i w in n y ch d yscyp lin ach , np. na te r e n ie h isto rii. „C horoba” za częła s ię dość daw no, bo od tzw . a n ty p o z y ty w isty c z - n eg o p rzełom u . P o z y ty w iz m b y ł ty m k ieru n k iem , k tó rem u u d a ło się — też ch y b a n ie od razu — w y p ra co w a ć o w ą p ożąd an ą jed n ię teg o , co u w ażan o za b ad an ia

(5)

n au k ow e, z ty m , czego w y m agan o od u n iw ersy teck ieg o n a u czy ciela . T a in e czy u nas T arnow ski nauczali w zasadzie tego, czym zajm ow ali się w sw oich gab in e­ ta ch jak o u czeni. Idąc dalej m ożn a p o w ied zieć, że T arn ow sk i p rzek a zy w a ł bez zm ian sw o im słuchaczom to sam o, nad czym jak o badacz m y ś la ł zajm u jąc się F red rą, im zaś w y d a w a ło się, że toż z k o lei przekazują b ez zm ian, lub w y łą czn ie ze zm ian am i ilościow ym i, m łod zieży gim n azjaln ej w B rzeżanach czy W adow icach. A le już w przypadku K lein era sp raw a n ie b y ła ta k prosta. M iędzy ty m , nad czym p racow ał w sw o im gab in ecie, w „p rofesorsk im ” dom u p rzy S u p iń sk iego, a tym , co docierało do u czn ió w m ięd zy w o jen n eg o liceu m , b y ła różnica jak ościow a. To już b y ły d w a różne rodzaje w ied zy o literaturze. Ż e p roces u le g ł p o g łęb ien iu , d ow odzić n ie trzeba. D odać n atom iast m oże w arto, iż sy tu a cja n a u k i i n au czan ia w yzn aczon a przez m a so w y ch arak ter szk o ln ictw a w y ższeg o oraz la w in o w y rozw ój n au k i „jako ta k ie j” o b ejm u je n ie ty lk o p o lo n isty k ę czy h u m a n isty k ę, le c z dotyczy p rzed e w szy stk im nauk p rzyrod n iczych i techniki..

T eoretyczn ie rzecz biorąc, z p o w y ższej sy tu a cji m ożna p róbow ać w y jś ć w tro­ ja k i sposób.

1. Podział, o jakim m ow a, zostan ie u san k cjon ow an y. Przy czym o b ejm ie on c a ło ­ k ształt nauczania, a w ięc n ie tylk o p olon istyk ę, n ie tylko u n iw ersy tety , a le w sz y st­ k ie w yższe u czelnie. B adacze św iad om ie, a sp ołeczeń stw o p ó łśw ia d o m ie przyjm u ją za norm aln y te n stan rzeczy, w k tó ry m nau k a o litera tu rze (a ściśle: w szelk a n au k a rozum iana jako działaln ość au toteliczna) u znana zostan ie za o d ręb n y p rzed­ m iot, zesp ół czyn n ości i ich rezu ltaty, przed m iot n ie m u szący m ieć n a w e t „unii p erso n a ln ej” z n au czan iem litera tu ry i języ k a (a r e s p e c t i v e in n ych p rzedm iotów ) w szk ołach w y ższy ch i w k o n sek w en cji w liceach . M ożna b ez tru d u p rzew id zieć, że jednym z rezu ltatów takiego podziału b ędzie zm iana trzystop n iow ości nau czan ia (szkoła p od staw ow a, średnia, w yższa) na czterostopniow ość (tzn. p lu s stu d ia p o ­ dyp lom ow e). S zk o ła w y ższa p rod u k ow ałab y te c h n ik ó w o św ia ty , k u ltu ry, tech n ik i, ro ln ictw a etc. oraz byłaby szczeblem n ieod zow n ym (i to raczej ad m in istracyjn ie) na drodze do progu, z a którym z a c z y n a s i ę nauka.

2. S a m o istn ie ro zw ijająca się w ied za o dan ym p rzedm iocie, w szczeg ó ln o ści o literatu rze, język u , historii, zostan ie zlik w id o w a n a , jako niepotrzebna.

3. R ozpocznie się w m iarę św ia d o m ie organizow any proces p rzekształcania program u stu d ió w w y ższy ch oraz w y k ła d n i, sposobu u d ostęp n ian ia, a rty k u la cji p rob lem ów n au k ow ych . P roces, co do którego z góry trzeba założyć, iż n o sić będ zie ch arak ter k o n flik to w y i b ęd zie czym ś p rak tyczn ie — n iesk oń czon ym . C el tego procesu to o sią g n ięcie, a raczej o p ty m a ln e zb liżen ie się do ta k ieg o stan u , w k tórym n a u k a o litera tu r ze (bo to nas in teresu je głó w n ie) w y k sz ta łc i w so b ie zd oln ość b y c ia p rzek azyw an ą nie ty lk o w obrębie grona fachowców", a szk oła w y ż sz a i śred ­ nia odpow iednio zm ien ią program .

P ow yższe trzy m ożliw ości zaprezen tow an e b y ły w p łaszczyźn ie czysto sp ek u - la ty w n ej. K ażd y jed n ak m oże zauw ażyć, co następ u je:

1. P raktyka naszego życia n au k o w o -u n iw ersy teck ieg o n ajb liższa jest r o zw ią ­ zan iu p ierw szem u . Z tą różnicą, że n ie m a m ow y o u sa n k cjo n o w a n iu , o n a zw a n iu po im ien iu istn ieją ceg o stan u rzeczy. W słow ach w szy stk o w y g lą d a tak , ja k gd yb y w sz y stk ie zm ian y w życiu n au k i i szk o ły w yższej, k tóre za szły w o sta tn im ć w ierć­ w ieczu , b y ły zm ian am i n a lep sze. W tej sy tu a cji g łos W yk i — jed en z n ieliczn y ch sy g n a lizu ją cy ch n ieb ezp ieczeń stw a s t r u k t u r a l n e — je s t szc z e g ó ln ie cenny. S a m a zaś rozbieżność m ięd zy sło w em a stan em r zeczy w isty m p o g łęb ia n ieb ezp ie­ czeń stw a , o k tórych m ow a. W każdym /razie je ś li p rzyjąć ro zw ią za n ie p ierw sze (a w p ew n y m m om en cie m oże się okazać, że je s t ono już j e d y n e ) — lep iej

(6)

u czy n ić to św iad om ie, n a zy w a ją c rzecz po im ien iu , niż udaw ać, że jest inaczej, niż jest.

2. Id ea „ za m k n ięcia ” n au k i w y d a je się na pozór tak o czy w iście bzdurna, że tru d n o so b ie w y o b ra zić, b y m o g ła m ieć pod k on iec X X w . choćby jed n eg o j a w - n e g o zw o len n ik a . Czy jed n a k n ie rozlegają się u nas głosy, k tórych sen s fa k ­ ty c z n y sp ro w a d za się w ła śn ie do tego? C zy n ie m a te n d e n c ji do p rzy jęcia poziom u lic e u m za górn ą i n iep rzek ra cza ln ą g ra n icę p ro b lem ó w , k tórych fo rm u ło w a n ie b y ło b y d o zw o lo n e ta k im n au k om , jak h isto ria lu b h isto ria litera tu ry ? C zy n ie w y stę p u ją te n d e n c je do d oraźn ie in stru m en ta ln eg o tra k to w a n ia nauki? I jaki b y łb y rezu lta t k o n se k w e n tn e g o u r z e c z y w istn ie n ia ty ch ten d en cji? O to p y ta n ia , k tó re —■ r o zw a ża ją c p ro b lem y sz k o ln ic tw a i n a u k i — trzeb a so b ie zadać. C hoćby po to, b y n ie m ie ć w y r z u tó w su m ien ia : n ie c h lu jstw o m y ś lo w e je s t w sza k grzech em .

3. W y d a je się n ie u le g a ć w ą tp liw o śc i, że sp o łeczn ie n a jk o rzy stn iejsze b yłob y ro zw ią za n ie trzecie. W yka pisze: „R o zziew [...] m ożn a z lik w id o w a ć ty lk o p ostu lu jąc, ażeb y rozw ój d y sc y p lin y stw o r z y ł o d p o w ie d n ie śro d k i n o w o czesn ej i n au k ow ej o d p o w ied zi n a p o stu la ty sp o łeczn ie [...] u za sa d n io n e” (s. 271). R ó w n ie ponad w szelk ą w ą tp liw o ś ć p e w n e jest, ż e b y ło b y to ro zw ią za n ie n a jtru d n iejsze do realizacji.

O jed n ej z ta k ich tru d n ości na g ru n cie p o lo n isty k i m ó w i W yka zastan aw iając się nad za d a n ia m i n a u cza n ia ję z y k a i d z ie jó w lite r a tu r y w szkoleń

„[...] n a u cza n ie litera tu r y o jczystej i języ k a p o w in n o w szk ole: 1. stw orzyć zesp ó ł p o sta w sp o łeczn y ch i id e i k ieru n k o w y ch ; 2. w d ro ży ć w sposób trw a ły w u ży­ c ie ję z y k a o jc z y ste g o jiako in stru m en tu p orozu m ien ia sp ołeczn ego; 3. p rzyn ieść o r ie n ta c ję ogólną w k u ltu rze p rzeszło ści o ra z w zja w isk a ch i tech n ik a ch k u ltu ro­ w y ch tera źn iejszo ści; 4. dać zn ajom ość d zieła lite r a c k ie g o jako od ręb n ego tw o ru sztu k i; 5. n a u czy ć z w ią z k ó w p o m ięd zy litera tu r ą a ca ło ścią p rocesu h istoryczn ego. Z n ó w do p e w n y c h d ogod n ych sk ró tó w sp ro w a d za ją c ty ch p ięć c eló w , m o żem y je o zn aczyć w sp osób n a stęp u ją cy : 1. p o s t a w a ; 2. j ę z y k; 3. к u 1 1 u r a; 4. d z i e- ł o ; 5. h i s t o r i a (w lite r a tu r z e )” (s. 265). A k cen tu je przy tym W yka d y sk u sy jn y i jak n ajbardziej o so b isty ch arak ter tych propozycji.

C h cia łb y m w ty m p u n k cie p rzerw a ć to k w y w o d ó w , b y w jed n ej k w e stii w y ­ razić p o g lą d in n y niż p ro p o n o w a n y p rzez autora. Z m ien iłb y m k o le jn o ść o w y ch zadań n a ta k ą : języ k ; k u ltu ra; h isto ria (w litera tu rze); dzieło; p o sta w a . U m o ty w o ­ w a ć zaś ch cia łb y m przede w sz y stk im p rop ozycję zm ia n dotyczącą p ozycji p ierw szej i o sta tn iej. O tóż „ w d ro żen ie w sp osób tr w a ły w u ż y c ie języ k a o jc z y ste g o ja k o in stru m en tu p o ro zu m ien ia sp o łe c z n e g o ” w y d a je m i się p o d s t a w ą , b ez której p o zo sta ły ch zadań p o lo n isty k i w szk ole, a i w sz e lk ic h zadań sz k o ły — nie m ożn a p o rzą d n ie rea lizo w a ć.

P r z y w ią z y w a łb y m do tej k w e s tii w a g ę szczeg ó ln ą n ie ty lk o d latego, że bez o p a n o w a n ia , p rzy n a jm n iej w ja k im ś stop n iu , b o g a ctw a języ k a o jc z y ste g o trudno m ó w ić o k u ltu r z e w ogóle. C h od zi m i p o prostu o fa k t, iż szk o ła nasza sp ełn ia ok reślo n e c y ta tem s w e zad an ia w sp o só b w y so c e n ieza d o w a la ją cy . G rubo ponad p o ło w a p o c z ą tk u ją c y c h stu d e n tó w w sz y stk ic h k ie r u n k ó w n ie u m ie p o p ra w n ie i jasno się w y p o w ie d z ie ć . D o w o ln y a sy s te n t p ro w a d zą cy za jęcia n a d o w o ln y m p ierw szy m roku h u m a n isty k i stw ierd zi, iż w ięk szo ść stu d e n tó w n ie p o tra fi popraw m ie streścić dw u p rzeczy ta n y ch stro n ic tek stu , n ie z a le ż n ie od te g o , czy jest to fra g m en t p o l­ sk ie g o p rzek ład u H erod ota, czy b a jk a F red ry . D od ać tu jeszcze n a leży , że przed­ w o je n n e lic e u m w y p e łn ia ło za d a n ia w ty m zak resie, m ając do pom ocy m in im u m w ie d z y lo g iczn ej, p rzy sw a ja n ej w ram ach p ro p ed eu ty k i filo z o fii. D z iś — w w a ­ ru n k a ch n iesły c h a n e g o rozw oju lo g ik i, ję z y k o z n a w stw a , sem a n ty k i — lo g ik a jest p rzed m io tem u n iw e r sy te c k im , k tórego n a u cza się w ram ach tzw . za jęć u słu g o w y ch .

(7)

Zaś sp ecja listó w — ilu? — k ształcim y na studiach doktoranckich. W ygląda w ięc, że na n ow ych L eśn iew sk ich , A jd u k iew iczó w i T arskich poczek am y do X X I stulecia. O statecznie trzyd zieści la t to nie tak w iele...

Propozycja p rzen iesien ia zadania polegającego na „stw orzen iu zesp ołu postaw sp ołeczn ych i id ei k ieru n k o w y ch ” na m ie jsc e o sta tn ie tłu m a czy się prosto: k szta ł­ to w a n ie się tych p ostaw p ow in n o b yć rezu ltatem całego p rocesu nauczania, m. in. n au czan ia ję z y k a i litera tu r y ojczystej. B y u k szta łto w a ć czy ją k o lw iek p o sta w ę w ten sposób, żeb y tem u k om u ś b lisk a się sta ła trad ycja Ż erom sk iego, trzeb a go n a jp ie r w zazn ajom ić z n iek tó ry m i p rzyn ajm n iej d ziełam i teg o pisarza.

Teraz w rócić m ożna do porzuconej k w estii rozziew u m ięd zy u n au k ow ien iem w ied zy o litera tu rze a w y m o g a m i n au czan ia literatury.,

G d yb yśm y ch cieli ó w rozziew z lik w id o w a ć ca łk o w icie (co w y d a je się n iem o żli­ w e i niep ożąd an e) lub zn aczn ie zm n iejszy ć (co na p ew n o je s t p o żą d a n e i arcy- trudne do osiągn ięcia), m u sie lib y śm y m. in. p orad zić sobie z p rob lem em sform u ło­ w an ym przez W ykę w różnych w arian tach , np. w p o sta ci te z y g ło szą cej, iż „spo­ łeczn y o d b iorca” n ie o czek u je od b ad aczy litera tu r y „ w ied zy o prąd ach i p raw ach sztu k i [...], le c z sp o d ziew a się p ou czeń i w y ja śn ień w dw u p rzed m iotach , które w ob ręb ie litera tu r y są dlań n a jw a żn iejsze: dzieło i pisarz; p isa rz i d zieło ” (s. 351). Tu dokonuje K azim ierz W yka bardzo w ażn ego zastrzeżenia: sytu acja ta „niektórym profesorom h isto rii litera tu r y p o lsk iej d yk tu je [...] d em agogiczn o-p op u larn e ak cen ty w p o sta ci n a w o ły w a n ia do p rostoty in stru m en tó w b ad aw czych , do; p ok ory, do w szy stk ich w ą tp liw y c h cn ót rezy g n a cji in telek tu a ln ej. N a w o ły w a n ia r ó w n ie bez­ płodne, jak gd yb y dla u n ik n ięcia zb yt dużej ilo ści w yp ad k ów d rogow ych zalecać p rzejście n a d y liża n se w m ie jsc e sa m och od ów ” (s. 271).

F orm u łu jąc program w y jśc ia z istn ieją cej sy tu a cji, p o w ia d a W yka:

„1. N au k a (w iedza) o litera tu r ze g łó w n y sw ój cel u p a try w a ć w in n a w w y ­ jaśn ien iu zja w isk i dzieł literack ich jako znaków kultury.

„2. N a in n ą k ateg o rię ty c h zn ak ów p ad a n acisk , k ie d y badacz lite r a c k i nau­ k ow o m y ś li o sw y m zadaniu (proces h isto ry czn o litera ck i, p ra w id ła i zja w isk a ogólne), na in n ą k ła d zie n acisk o p in ia sp ołeczn a (pisarz, d zieło).

„3. N a leży się lic z y ć jak o ze zja w isk iem sp o łeczn y m z ta k im ty p e m zam ó­ w ie n ia n a u k o w eg o , szkoła b o w iem i n au czan ie litera tu r y sta w ia ją podobne d ezy­ deraty: b łęd em je s t u czyć n a sto la tk ó w p ro cesó w i p rogram ów , n a leży ich uczyć d zieł i p isa rzy ” (s. 351).

Z gad zając się z g en era ln ą diagnozą au tora S z k i c ó w p o l o n i s t y c z n y c h z la t

1944—1967, ch ciałb ym odnotow ać k ilk a u w ag po części p olem iczn ych . J est to p o le ­

m ika, b y ta k rzec, w ew n ą trz tej sam ej czy podobnej d iagn ozy sp ołeczn ej.

Otóż po p ierw sze, ten d en cje w sp ółczesn ej p o lo n isty k i ja w ią się jako „ w ew n ętrz­ n e” w stosu n k u do w y m o g ó w odbiorcy w y ch o w a n eg o na C hrzan ow sk im . N ie są n atom iast „ w ew n ętrzn e” w stosunku do g en era ln y ch te n d e n c ji w sp ó łczesn ej hum a­ nistyk i. E w en tu aln y zakaz tych ten d en cji w ram ach p o lo n isty k i — gd yb y się go udało zrea lizo w a ć — p ro w a d ziłb y do ta k ab su rd aln ej sy tu a cji, jak istn ie n ie w ied zy o litera tu rze u p raw ian ej w „ p arad ygm acie”, w „ e p i s t e m ć >> C h leb o w sk ieg o obok n auki o języku u p raw ian ej w „parad ygm acie”, w „e p i s t e m é ” C hom sky’ego. W arto tu m oże dodać, choć je s t to p rzecież o czy w iste, że ow a daw na, „dobra” p o lo n isty k a , a w ię c np. d ziałaln ość C h m ielow sk iego, b yła w sw o im czasie w ty m sam ym m niej w ięcej stop n iu zgodna z całok ształtem ów czesn ej h u m a n isty k i, co d zisiejsze „złe” k ieru n k i tej n au k i z h u m an istyk ą n aszych czasów .

Po drugie, n ie jestem p ew ien , czy te n d en cje w sp ó łczesn ej p o lo n isty k i dają się sch a ra k tery zo w a ć jak o p referu ją ce b ad an ia n ad „p rocesem h isto ry czn o litera c-21 — P a m iętn ik L itera ck i 1970, z. 4

(8)

kim , p ra w id ła m i i z ja w isk a m i o g ó ln y m i”. S ą d z ić n a leży raczej, że m am y do c z y n ie n ia z p racam i zm ierza ją cy m i do rea liza cji d w óch m o d eli w ied zy o lite r a ­ tu rze: a) d zieło lite r a c k ie ja k o zesp ó ł id e i i lite r a tu r a jako część h isto rii idei; b) d zieło jak o sw o is ta stru k tu ra w y p o w ie d z i ję z y k o w e j, litera tu ra jako n a stęp stw o g a tu n k o w y ch re g u ł gry. R zecz jasn a, je s t to p rezen ta cja n ie sły c h a n ie upraszczająca, n ie w y czerp u ją ca lis ty a k tu a ln y ch p o sta w b a d a w czy ch w p o lo n isty ce.

T en fr a g m e n t p o le m ik i z W yką m o że m ieć zn a czen ie p ra k ty czn e przy p rzy­ jęciu d w ó ch „ je ż e li”. Otóż: 1) je ż e li p rzy jm iem y , ż e p o w y ższy nader sk ró to w y opis te n d e n c ji d o m in u ją cy ch w e w sp ó łczesn ej p o lo n isty c e o d p o w ia d a rzeczy w istej sy tu a cji; 2) je ż e li nadto zg o d zim y się z tezą W yk i, że n a sto la tk ó w trzeb a uczyć „ d zieł i p isa rzy ” — to p o w ie d z ie ć trzeb a, że w op a rciu o zalecen ia, „ireguły g ry ” w y m ien io n y ch n u rtó w b ad aw czych , m ożna na p ew n o u czyć „ d zieł” oraz że nieco tru d n iej b y ło b y u czy ć — „p isa rzy ”. Ta tru d n o ść p o ja w i się jed n a k w ram ach każdej w sp ó łczesn ej szk o ły in terp reta cy jn ej, gd yż p rzed m iot b adań „p isarz” od d a w n a p rzen iósł się (czy też został przen iesion y) i n a teren różnie u p raw ian ej, lecz o d ręb n ej d zied zin y w ied zy , jak ą jest b io g ra fisty k a .

M ożna w ię c n a g ru n cie p rop ozycji W yki: „uczyć d zieł i p isa r z y ”, w p row ad zić do sz k o ły śred n iej w sp ó łczesn ą p o lo n isty k ę . W k a żd y m razie n ie p ow in n o to b yć — m ery to ry czn ie rzecz b iorąc — tr u d n ie jsz e od w p ro w a d zen ia teo rii m n o­ g o ści do program u m a tem a ty k i d la n iższy ch k la s szk ó ł p o d sta w o w y ch , co się w ła śn ie zaczyn a u n as rea lizo w a ć. J e st to o c z y w iśc ie hip oteza d ysk u sy jn a . S p o­ łe c z n a cen n ość o m a w ia n y c h szk icó w W y k i p o leg a m. in. na ty m , że zm u szają do te g o rodzaju p rzem y śleń . U p o rczy w ie p o w ra ca ją c do p o d s t a w o w y c h pro­ b le m ó w n a u cza n ia litera tu r y i języ k a , tr a fn ie p o d su w a on c z y te ln ik o w i pod roz­ w a g ę za g a d n ien ia częstokroć n ie d ostrzegan e przez p rak tyk ów i adm inistratorów . W yraziłem n a początk u te j recen zji p e w n ą n ie u fn o ść w ob ec sto p n ia praw do­ p o d o b ień stw a k o n stru k cji in te le k tu a ln y c h o k reśla n y ch m ia n em „osob ow ość au tora”. B y n ie dać p o w o d ó w do p osąd zeń o r a d y k a ln y scep ty cy zm , ch o ć b y w ty m ty lk o za k resie, p o zw o lę sob ie tę część sp ra w o zd a n ia z le k tu r y O p o t r z e b i e his to rii l i t e ­

r a t u r y za k o ń czy ć u w a g ą n a leżą cą w ła śn ie do d zied zin y r e fle k s ji nad osob ow ością.

C zy teln icy i ad m iratorzy p isa rstw a W y k i znają: W yk ę — h isto ry k a litera tu ry , W ykę — k rytyk a p oezji i p rozy w sp ó łczesn ej, W ykę — w n ik liw e g o an alityk a cza­ só w ok u p acji, W y k ę — red ak tora n a jlep szeg o m ie się c z n ik a w p o w o jen n ej P olsce, W ykę — e se istę , m iło śn ik a sztu k i film o w e j, cu d o w n eg o m ia sta B ru gge, w ło sk ich k o lo r y stó w i z ie m i k rzeszo w ick iej... S z k i c e p o lo n i s t y c z n e z la t 1944— 1967 u ja w n ia ją jeszcze jed n ą stron ę tej n ie z w y k łe j osob ow ości: N a u czy ciela , czło w ie k a głęb ok o p rzejęteg o zasad n iczą p ro b lem a ty k ą sw e g o zaw odu. J e st to p asja szla ch etn a i m ą­ drze p rzekazana czy teln ik o w i.

2

O ile d ecy zja o m ó w ien ia na p ierw szy m m iejscu teg o , co o d zw iercied la trosk i i r e fle k s je W y k i-N a u czy ciela , w y d a w a ła się p iszą cem u tę r e c e n z ję czy m ś oczy ­ w isty m , o ty le d a lsze w y b o ry sta n o w ią isto tn ą tru d n o ść.

Sk oro p ięć sz k ic ó w sk ła d a ją c y c h się n a p ew n ą ca ło ść w ram ach tom u tra k to ­ w a n o tu w ła śn ie jak o całość, te m a t z w a ria cja m i — w yp ad a z k o le i p o św ięcić u w a g ę p o je d y n c z y m stu d iom . P o zw a la m so b ie w y b ra ć R o m a n t y c z n ą n o b il it a c ję

p o w i e ś c i (1946) 2 oraz C z a s p o w i e ś c i o w y (1944). T ak i w y b ó r d y k tu je zasada zu p ełn ie

(9)

ie-prosta: po p ierw sze, te m a ty k a ich n ajb liższa jest zain teresow an iom i k om p eten cjom recen zen ta , po drugie, jed en z ty c h e se jó w b ęd zie p rzed m iotem p o lem ik i, drugi zaś p rzedm iotem bezw aru n k ow ego éloge.

Z acznijm y w ię c od polem iki, tj. od studium R o m a n t y c z n a n o b ilita c ja pow ie ści. „C zyteln ik lu b k ry ty k roku 1900 zap ytan y, jaki je s t g óru jący g a t u n e k litera ck i, o d p o w ie bez w ah an ia, że p o w ieść. C zy teln ik roku 1800, o to sam o zapy­ tan y, b ę d z ie zap ew n e w y m ie n ia ł różne g a t u n k i litera ck ie, a le p o w ie śc i teg o m iejsca n ie p rzyzn a” (s. 148; p od k reślen ia R. Z.). Tak zaczyn a sw ój esej W yka.

W y m y ślm y teraz in n y cytat, i w y m y ślm y go — by n ie b y ło n iep orozu m ień — w in n ej sty lis ty c e .

...Gdyby k toś w Europie około r. 1800 zap ytał ośw ieco n eg o człeka, jak ież to d zieła p iśm ie n n ic tw a doby n ajn ow szej z n a jw ięk szy m czy ta ł u k o n ten to w a n iem , n iech y b n ie b y u słyszał, że N o w ą H e lo iz ę o b y w a tela R usso i C ierpien ia 'm ło d eg o

W e r t e r a N iem ca G oethego. Stąd by i w n io sek m ożn a w y cią g n ą ć, że się w ie lc e

epoka o w a w rom an sach ck liw y ch rozm iłow ała...

W y d a w a ło b y się, ż e p rzytoczony cy ta t z W yki oraz cy ta t z m y ślo n y są w y ­ p o w ied zia m i na te n sam tem at. B y ło b y to m n iem a n ie b łęd n e. C ytat z W yk i odnosi się do m iejsca , ja k ie zajm u je p e w ie n g a tu n ek lite r a c k i w h ierarchii sp ołeczn ych w yob rażeń o literatu rze. C ytat zm y ślo n y d otyczy f a k t y c z n e j p o c z y t n o ś c i ok reślon ych u tw orów . G dyby sob ie w yob razić a n k ietę socjologiczn ą dla roku, p o ­ w ied zm y , 1817, p y ta n ie z cytatu zm y ślo n eg o b y ło b y k o n tro ln e w sto su n k u do p y ta n ia z cytatu p raw d ziw ego.

M yślę, że w szk icu R o m a n t y c z n a n o b il it a c ja p o w i e ś c i sp rzeciw mój b u d zi przede w szy stk im brak w y ra źn eg o rozgran iczen ia dw óch dziedzin: ob ow iązu jącej h iera rch ii g a tu n k ó w litera ck ich i fak tyczn ej p o czy tn o ści k on k retn ych u tw orów . Z anim jednak szerzej rzecz p op row ad zę — d w a w y ja śn ien ia .

O czyw iście przed m iotem p o stęp o w a n ia b ad aw czego m ogą b y ć w rów n ym stop­ niu h ierarchia w yobrażeń, jak i r z eczy w ista p oczytność. Z tego, iż tę drugą dzie­ dzin ę o p a trzy liśm y p rzym iotn ik iem „ fak tyczn a”, n ie w y n ik a , że jest to w a żn iejsza d zied zin a badań. W ażność zależy p rzecież od teg o , czego ch cem y się d ow ied zieć.

W p o le m ic e z autorem szkicu R o m a n t y c z n a n o b il it a c ja p o w i e ś c i w y stę p u ję n ie ty le jak o opozycjon ista, co jako k on tyn u ator. To W yka p ierw szy p o d ją ł u n a s po w o jn ie o m aw ian ą problem atykę, w p ew n ym sen sie on ją stw orzył. A je st czym ś dla n a u k i norm aln ym , że po b ez m a ła ćw ierćw ieczu w danej sfe r z e b ad ań próbuje się dokonać w e r y fik a c ji i u ściśleń . W p raw d zie stop ień k u m u la ty w n o śc i w ied zy o litera tu r ze je s t ogran iczon y !(w p orów n an iu np. z n au k am i p rzyrodniczym i), n iem n iej n on sen sem b y ło b y tw ierd zić, że przem ian y w n au ce o litera tu r ze n ie m ają n ic w sp ó ln eg o z grom ad zen iem zasobu w ied zy .

W róćm y do m e r i t u m . P o ję c ie „gatu n ek ” — n ie z a le ż n ie od teg o , jak je rozu­ m iem y — p e łn ić m oże d w ie fu n k cje. B y w a narzęd ziem k a teg o ria liza cji rzeczy w i­ sto ści litera ck iej. B y w a też ele m e n te m jej św ia d o m ej, c elo w ej h ierarchizacji.

P o e t y k a A r y sto te le sa p rezen tu je oba ty p y o p era cji in telek tu a ln y ch . O czy w iście

już w sam ej k a teg o ria liza cji tk w i e le m e n t w a rto ścio w a n ia . W d ziejach p o w ie śc i to c z y ła się w sza k sk o m p lik o w a n a w a lk a o u zn an ie, iż m oże b y ć ona w o g ó le roz­ p a try w a n a jak o pod rzęd n y choćby — a le jed n ak g a tu n ek . W p o e ty c e k la s y c y - sty czn ej, z jej w z g lę d n ie szty w n ą hierarchią w a rto ści, sam o u zn an ie, iż p o w ieść m a ty ce tej p o św ię c ił a u to r m. in. k sią żk ę P o k o le n i e lite r a c k ie . M iała ona b y ć d ru k ow an a w „ B ib lio tece »P am iętn ik a L itera ck ieg o « ”. J e d y n y egzem p larz m aszy­ nopisu, który w e w rześn iu 1939 zn ajd ow ał się u p rof. J. K rzy ż a n o w sk ieg o , sp łon ął w czasie o b lężen ia W arszaw y.

(10)

sta n o w i g a tu n ek , b y ło b y ju ż p e w n ą n o b ilita cją . J a k w iadom o, p o ety k a k la s y c y - sty c z n a n a o w o u zn a n ie n ie m o g ła się n ig d y zd ob yć in aczej n iż p ó łg ę b k ie m 3.

N o b ilita cja , rzecz jasn a, je s t p o słu g iw a n ie m się p ojęciem „g a tu n ek ” w tak i sp osób , ja k i b e z w a h a n ia z a lic z y m y do h iera rch iza cji. N o b ilito w a ć m ożn a p rzed e w sz y stk im — ch oć n ie w y łą c z n ie — n o w e rod zaje tw ó rczo ści. W y d a je się, iż n ob i­ lita c ja d ok on u je s ię „raz n a z a w sz e ”. C złow iek , k tó ry n a p isa łb y dziś tra g ed ię w p ięciu a k ta c h w ierszem , zo sta łb y m o że u zn a n y za dziw ak a, n ie m u s ia łb y się jed n a k tłu m aczyć z tego, że n a p isa ł n ie w iad om o co.

N a czym jed n a k p olega n o b ilita cja gatu n k u litera ck ieg o ? N o b ilita cja n a ogół je s t rozu m ian a jak o p e w ie n zesp ó ł za ch o w a ń s ię lu d z i w y so k o p o sta w io n y ch w h ie­ r a r c h ii p restiżu sp o łeczn eg o w ła śc iw e g o d anej k u ltu rze, w szczeg ó ln o ści lu d zi, któ­ r y c h s ą d y o lite r a tu r z e i k u ltu rze są w y so k o cen io n e. W p rzyp ad k u p o w ie śc i w do­ b ie rom an tyzm u m oże ch odzić o za ch o w a n ia się w zg lęd em p o w ieści: filo zo fó w , u zn a n y ch p o etó w , p ro feso ró w w y ższy ch u czeln i, e w e n tu a ln ie sza n o w a n y ch p o lity k ó w i id eo lo g ó w . S a m e zaś z a ch o w a n ia się n o b ilita c y jn e m ożn a b y ch y b a sp row ad zić do teg o , ż e lu d z ie ci b ędą:

— p u b lic z n ie p rzy zn a w a ć s ię do c z y ty w a n ia p o w ie śc i „jako ta k ic h ”, u w a ża ją c tę czyn n ość za co n a jm n iej n atu raln ą, je ś li n ie o b o w ią zk o w ą d la k u ltu ra ln eg o czło ­ w ie k a 4;

— ro zw ażać o so b liw o ści p o w ie śc i ja k o gatu n k u rów n ego in n y m albo n a w e t lep szeg o ;

— sa m i u p ra w ia ć tw ó rczo ść p o w ie śc io w ą , i to n ie p o k ą tn ie, d la kaprysu, lecz jak o ró w n o p ra w n ą część sw e g o dorobku.

O sta teczn y m za ś w y ra zem n o b ilita c ji b ęd zie w p ro w a d zen ie u tw o ró w d anego g a tu n k u do p rogram u s z k o ln e g o 5.

J e ż e li p rzeło ż y ć n o b ilita c ję p o w ie śc i na języ k ty c h zach ow ań , to W yk a m a n ie w ą tp liw ie ra cję stw ierd za ją c, ż e p ro ces te n d o k o n y w a ł się w d ob ie rom antyzm u. T ak d z ia ło się w A n g lii, w e F ra n cji, w N iem czech , a p ra w d o p o d o b n ie i w R osji. Z w ią z e k n o b ilita c ji p o w ie śc i z ro m a n ty zm em m oże b y ć b ezp ośred n i. M a to m ie jsc e w ó w c z a s, g d y n o b ilita c ji d o k o n u ją sa m i ro m a n ty cy , ja k w N iem czech . M oże te ż być n o b ilita c ja ta zw ią za n a z ro m a n ty zm em w sposób p o śred n i. D z ie je się tak w ted y , g d y n o b ilita c ji d ok on u ją lu d zie, k tó rzy n ie b ęd ąc ro m a n ty k a m i, w ja k iś sp osób m a ją za so b ą d o św ia d czen ia p rero m a n ty zm u i rom an tyzm u . T ak, w y d a je się, b yło w R osji. T ym r o m a n ty czn y m d o św ia d czen iem , k tó re sta n o w i w aru n ek n i e o d ­ z o w n y , choć n i e w y s t a r c z a j ą c y d la n o b ilita c ji p o w ieści, je s t z ła m a n ie k la s y c z n e j k o n c e p c ji g a tu n k u lite r a c k ie g o , m . in. u zn a n ie, iż p o m iesza n ie różnych

3 Zob. np. S. E t i e n n e , L e G e n r e r o m a n e s q u e en Fra nce d e p u is l’a p p a ritio n

d e la „ N o u v e lle H é l o ïs e ” j u s q u ’a u x a p p r o c h e s d e la R é v o lu tio n . P aris 1922. —

J. R. F o r s t e r , H i s t o r y o f P r e - R o m a n t i c N o v e l in Engla nd. N e w Y ork 1949. — G. M a y , L e D i l e m m e d e r o m a n au X V I I i e siècle. E t u d e s u r le s r a p p o r t s du r o m a n

e t d e la critique. P a r is 1963. — Z op racow ań p olsk ich w y d a n y ch w ostatn ich latach

w y m ie n ić n a leży p rzed e w sz y stk im S. B u r k o t a S p o r y o p o w i e ś ć w p o ls k ie j

k r y t y c e li te r a c k ie j X I X w i e k u (W rocław 1968).

4 J e s t to isto tn e za strzeżen ie. N p. K r a s i c k i (O r o m a n sa c h . W: D zie ła. T. 7. W iln o 1819) — a n ie b y ł o n w ty m od osob n ion y — n ie sz a n o w a ł rom an su „jako ta k ie g o ”, choć p rzy zn a w a ł, iż „do ro m a n só w o b y cza jn y ch sp r a w ie d liw ie n ależą: fr a n c u sk i Id zieg o B la ssa , d ziek a n a z K e le r y n y i in n e w m a łej n ad er lic z b ie ”.

5 N a stą p ić to m o że z ogrom n ym op óźn ien iem . F ilm , który jako rodzaj sztuki n o b ilito w a n y je st od la t b ez m a ła czterd ziestu , w c ią ż p o zo sta je n ie o b jęty p rogra­ m e m szk o ły .

(11)

sty ló w jest w a rto ścią n a cech o w a n ą d odatnio. W stu d iu m sw y m W yk a m ó w i o ty m n iejed n ok rotn ie, trafn ie podnosząc, iż rodow ód tej hierarchii gatunków , w ram ach której dok on ała się n o b ilita c ja p o w ieści, jest ro m a n ty czn y (s. 172). B ad acz pod­ k reśla ró w n ież, co w y d a je się szczeg ó ln ie w ażn e, ż e d o św ia d czen ia p o w ie śc i w sp ó ł­ tw o r z y ły p o ety k ę rom antyzm u. P ow ód , dla ja k ieg o e le m e n ty p rerom àn tyczn e do litera tu r y w n o siła g łó w n ie p o w ieść, w y ja śn ia W yk a tak : „p o w ieść n ie b y ła p rze­ w id zian a w p o e ty c e n orm atyw n ej p se u d o k la sy k ó w i w o b ec te g o p o sia d a ła sw ob od ę w doborze m o ty w ó w n iep raw om yśln ych ze stan ow isk a p seu d o k la sy cy zm u ” (s. 154).

D opóki za tem m o w a o ro m a n ty zm ie jako n ieo d zw o n y m w aru n k u n o b ilita cji p ow ieści, te z y W yki ud erzają sw o ją tra fn o ścią . A le — jak sąd zę — je s t to w aru n ek n iew y sta rcza ją cy . I w tym p u n k cie p ro p o zy cje W y k i w y d a ją s ię pod w ażaln e.

„Czas p ełn eg o rozk w itu p o w ie śc i rom an tyczn ej p rzyp ad a u nas [...] n a d ru gie p o k o len ie ro m a n ty k ó w ” (s. 160). I n ieco dalej: „W lite r a tu r z e k ra jo w ej po roku 1840 p o w ieść sta je się gatu n k iem ta k przod u jącym , jak je s t n im d zisiaj. S ta je się b ły sk a w ic z n ie , n a p rzestrzen i k ilk u la t, i co n a jw a ż n ie jsz e — za zu p ełn ą zgodą ó w czesn ej k ry ty k i i publiczności. M ich ał G rabow ski, K raszew sk i, C ieszkow ski, Z ie- m ięcka, Sztyrm er, M arcinkow ski, L eszek D u n in -B ork ow sk i i w ie lu in n y ch k ry ty ­ k ó w ch ętn ie p rzyśw iad czało tem u z w y cięstw u pow ieści. C iekaw e, że zn aczen ie p o w ieści n ajlep iej rozum iał i w c a le się nim n ie gorszył filo z o f C ieszk ow sk i [...]” (s. 161).

W y d a je się , że op is sy tu a cji p od an y p rzez W ykę d otyczy d e fa c to trzech róż­ n y ch zjaw isk : rozw oju gatu n k u , jego p op u larn ości, jego n o b ilito w a n ia p rzez k ry ty k ę. P o m iń m y sp raw ę rozw oju gatu n k u , bo choć s ta n o w i o n m a teria ln ą p o d sta w ę zarów n o p o czy tn o ści jak i n o b ilita cji, n ie n a leży jed n ak śc iśle do tem a tu rozw ażań.

A jak to je s t z p oczytnością?

J eśli p rzypatrzym y się kolejom p o w ieści (od poczytności, poprzez uznanie, tj. p o g o d zen ie się z jej istn ien iem , do n o b ilita cji) w A n glii, F ra n cji, N iem czech i R o­ sji — stw ierd zim y , ż e w k ażd ym z ty c h k r a jó w p ew n em u eta p o w i p o czy tn o ści g a tu n k u to w a rzy szy n ie b y w a ły su k c e s jed n eg o lu b k ilk u utw orów . P a m e l a , T o m

Jones, p o w ieści G oldsm itha, C ie rpienia m ło d e g o W e r te ra , M a r t w e d u sz e (a m oże

w cześn iej B i e d n a L iz a K aram zina). W olno p rzyp u szczać, iż w y m ie n io n e u tw o ry n ie b y w a łe sw e p o w o d zen ie za w d zięcza ły tem u, iż na sw'ój sposób fo rm u ło w a ły i zarazem o k r e śla ły d o św ia d czen ia i p o trzeb y nader p ow ażn ej części c z y te ln ik ó w w ty c h sp o łeczeń stw a ch .

Czy zn aczy to, że w każdym k raju su k ces teg o typ u , jak i b y ł u d zia łem C ie r ­

p ie ń m ł o d e g o W e r t e r a , m u s i p oprzedzać n o b ilita cję g a tu n k u p o w ieścio w eg o ? O czy w iście p rzy k ła d y , k tó re tu pod ałem , n ie p o zw a la ją m ó w ić o ża d n y m m u sie. Tak b y ło w czterech p rzyp ad k ach , a g d yb y n a w et podać, że p o d o b n ie rzecz m ia ła się w jeszcze czterech krajach, żadnej reg u ły n a ty m op rzeć n ie m o żn a b y b y ło . Jed n ak z p ew n o ścią su k ces tak i zn aczn ie u ła tw ia proces n o b ilita cji. J est zaś ch yb a faktem , iż żadna z p o w ieści K raszew skiego, Sztyrm era, D zierzk ow sk iego, n ie w y ­ łączając n ajlep szego ch yb a utw oru tam tych czasów — Poganki, n ie b y ła su k cesem d ającym się porów nać do tego, co d ziało się w o k ó ł P a m e l i czy N o w e j H eloiz y. P ow tarzam : n on sen sem byłoby tw ierd zić, iż is tn ie je praw o, w e d łu g k tórego w ie lk i su k ces czy teln iczy m u si poprzedzić n o b ilita cję p o w ieści; za p ew n e jed n a k brak tak iego sukcesu u trudnia ją.

W yk a o czy w iście m a rację pisząc, iż k rytyk a k ra jo w a d o cen ia ła p o w ie ść , słu sz­ n ie też stw ierdza, iż n ajciek aw szą p ozycją p ośw ięcon ą p o w ieści jest a rty k u ł C iesz­ k o w sk ieg o . A le... A le C ieszk o w sk i n ie n o b ilitu je p o l s k i e j p o w ie śc i. C eni z n a ­ szej literatu ry Pana P odsto lic a M assalskiego, a i tem u u tw o ro w i w ie le m a do za ­

(12)

rzu cen ia. P isz e sw ó j a rty k u ł m . in. po to , b y „ n aszych w sch o d zą cy ch p o w ieścio p i- sa rzy p o w a b i e ” 6. W ierzy w p rzy szło ść p o lsk iej p o w ieści, b y n a jm n iej n ie za­ ch w y ca się tera źn iejszo ścią , z p rzeszło ści cen i je d y n ie P a n a P o d s to l e g o , g łó w n ie zresztą „d la o w ej św ia tłe j p o czciw o ści i rod zim ego d o św ia d czen ia ” 7.

W sw o im szk icu W yk a c y tu je o p u b lik o w a n y w 1842 r. p rzez „ B ib lio tek ę W ar­ sz a w sk ą ” artyk u ł E. S. O rom an sie, je g o p rz e k s z t a łc e n iu , r o z p o sta r c iu się i w p ł y w i e

na s p o ł e c z e ń s t w o . C y tu je fra g m en t, w k tórym m ó w i się o p ogran iczn ości rom ansu,

o ty m , iż je s t o n „h erm a fro d y to m w lite r a tu r z e ” (s. 163). C ieszk o w sk i k ła d zie n acisk na o w ą p o ety ck ą i g a tu n k o w ą pogran iczn ość: „ J est p rzecież p e w ie n rodzaj [...] tw o ró w , k tó ry w ob ecn ej c h w ili w z b ił s ię nad w sz e lk ie in n e, rodzaj z n a tu ry m i e s z a n y , a w ię c d z iw n ie o d p o w ied n i ch a ra k tero w i czasu. R odzaj ten s ta ł się dzisiaj w ła ś c iw y m organem p o ezji n iem a l w sz y stk ic h lu d ów , on dziś n a jw ięk szy w p ły w n a m a sy w y w ie r a , o n dziś rej w od zi w litera tu r ze. J e st to rom an s” 8. C iesz­ k o w sk i w ię c w o d ró żn ien iu od autora a r ty k u łu O r o m a n s ie , je g o p r z e k s z t a ł c e n i u

[...], h y b ry d y czn o ść n o w eg o g a tu n k u o c e n ia dodatnio, w id zi w niej n ie ty lk o znak

d ucha czasów , le c z i źródło p rzew a g artystyczn ych .

A jed n ak w y d a je się, że m im o w sz y stk ie tr a fn e u w agi o p ow ieści, jak ie zn a leźć m o żn a w p ra sie k r a jo w e j, do r o m a n t y c z n e j n o b ilita cji gatu n k u w P o l­ sce n ie doszło.

W sp o m in a łem , iż n o b ilita c ji dok on u ją lu d zie c ieszą cy się n a jw y ższy m — w da­ nej k u ltu rze — a u to ry tetem , n a jw y ż e j p o sta w ie n i w h iera rc h ii p restiżu sp ołeczn ego. W roku 1845 czy 1852 lu d z ie c i zn a jd o w a li się n a em ig ra cji. A u to r y te t w ie lk ie j p oezji ro m an tyczn ej — m im o p e w ie n a n tagon izm m ięd zy k rajem a E m igracją — b y ł ta k w ie lk i, iż w o w y m cza sie n o b ilito w a ć p o w ie ść m ó g ł ty lk o M ick iew icz, a co n ajm n iej S ło w a ck i z G oszczyń sk im . S zczeg ó ln ie w sytuacji, w której p o w ieść kra jo w a n ie m ia ła na s w y m k o n cie w ie lk ie g o n a ro d o w eg o su k cesu czy teln iczeg o .

M ożn a z a sta n a w ia ć się nad ty m , d la czeg o G o eth e czy V ictor H ugo c h c ie li brać u d zia ł w „ a k cie” n a d a n ia s z la c h e c tw a n u w o r y sz o w i litera tu r y , a M ick iew icz n ie ch ciał. W ą tp liw e jednak, b y śm y u zy sk a li od p ow ied ź będącą czym ś w ię c e j n iż w m ia r ę p o p r a w n ie zb u d ow an ą h ip otezą. K to w ie zresztą, czy bard ziej p łod n a d la tej p r o b le m a ty k i n ie b y ła b y an aliza sta n o w isk a N orw id a. W szak n a leża ł on do te g o p o k o le n ia , k tó re w k raju u p r a w ia ło tw ó rczo ść p o w ie śc io w ą i sam — m a r g in a ln ie — z a jm o w a ł się n o w e lis ty k ą . C z y te ln ik a -n ie s p e c ja listę przy le k tu r z e w ie r sz y P o w i e ś ć (G o m u lick i d a tu je p o w sta n ie w iersza n a la ta 1857— 1865) i P r z e p i s

na p o w i e ś ć w a r s z a w s k ą (1879!) uderza, iż o b ie k te m iron ii p o ety są n ie ty le m o ż li­

w o śc i g a tu n k u p o w ie śc io w e g o w o g ó le, co k o n k retn e cech y u tw o r ó w p isa n y ch w k raju przez r ó w ie śn ik ó w p oety. D la N o rw id a k a m ien iem obrazy jest m i a ł - k o ś ć p o w ie śc i k ra jo w ej, jej a rcy p o w ierzch o w n a p o lsk o ść. P a m ięta ć jednak w arto, że z p od ob n ych w k oń cu w z g lę d ó w w P a n u T a d e u s z u raziło p o etę to, co S ło w a c k i n a z w a ł „ w iep rzo w a to ścią ” p oem atu .

C ie k a w e , że jed n ą ce c h ę g a tu n k o w ą d o strzeg a li i C ieszk o w sk i, i N orw id , od ­ m ie n n ie ją jed n a k w a r to śc iu ją c . C ie sz k o w sk i m ó w i o ep o p ei „ z a m i e n i o n e j n a d r o b n e ” i doda, iż o w e „d is ie c ta m e m b r a p o e ta e sta n o w ią p o w szed n ią i jed y n ie

6 A. C i e s z k o w s k i , O r o m a n s ie n o w o c z e s n y m . „ B ib lio tek a W arsza w sk a ” 1846, t. 1, s. 153. A r ty k u ł o p a trzo n y p rzez C ie sz k o w sk ie g o datą 1845.

7 I b i d e m , s. 158.

8 I b i d e m , s. 136. H y b ry d y czn o ść p o w ie śc i fa s c y n u je i d zisiejszy ch b ad aczy. P r z y ­ k ła d e m n ader c ie k a w e stu d iu m M. M. B a c h t i n a E p o s a p o w ie ść . (O m e t o d o lo g i i

b a d a n ia po w ieści). T łu m a c z e n ie p o ls k ie m ie ś c i się w „P a m iętn ik u L itera c k im ” 1970,

(13)

m ożną dziś ep o p eję sp ołeczn ego ży c ia ” 9. N orw id napisze: „K ońca ta k o w ej n ie m a o d y se i” (Pomieść). P oeta, który p o słu g iw a ł się sp acją i w e r sa lik ie m w sposób p rzy­ w od zący na m y ś l zab iegi m agiczn e, tu całą pogardę d la ep op ei na drob n e zam ie­ nionej w y ra zi pisząc „od yseja” m ałą literą.

P o zo sta je p y ta n ie, czy w oln o za sa d n ie ew en tu a ln ą a n a lizę sta n o w isk a N orw ida e k stra p o lo w a ć n a sto su n ek w szy stk ich p o etó w em ig ra cy jn y ch do p o w ieści. Dać o d p o w ied ź m o g ą je d y n ie szczegółow e badania, p od jęte o sta tn io — o ile m i w ia ­ dom o — p rzez M ichała G łow iń sk iego.

W róćm y zatem do m e r it u m tej k on tyn u acji-p olem ik i. P rop ozycje W yki — sprzed la t b e z m a ła d w u d ziestu p ięciu — są n ie w ą tp liw ie p rek u rso rsk ie w obec p rzyszłych b ad ań nad prob lem em n o b ilita cji p o w ie śc i w P o lsce. A zbadać trzeb a jeszcze n iejed n ą k w e stię . Ot, ch ociażb y sp raw a pozornie czysto term in ologiczn a: k ied y o s t a t e c z n i e zn ik ł „rom an s”, a z w y c ię ż y ła „ p o w ieść”? „R om an s” od początk u n a cech o w a n y b y ł n e g a ty w n ie . W d rugim zdaniu sły n n ej P o c h w a ł y R i-

c h a r d s o n a D id ero t p isa ł, że dla u tw o ró w R ich ard son a n a leża ło b y zn a leźć inną

n azw ę niż „ r o m a n ”. W język u fra n cu sk im „r o m a n ”, m im o iż u siło w a n o go zastąp ić przez „V h istoire” lu b „c h r o n iq u e” (i to jeszcze P ro sp er M erim ee), ostał się. W p o l­ sk im „rom an s” n ie w y d o b y ł się p o dziś dzień, i już się za p ew n e n ie w y d o b ęd zie z w a g o n o w o -k u ch en n ej otch łan i pogardy. W alter S cott m ógł p isy w a ć „rom an se”, ale P a n T a d e u s z jest jed n ak „historią szla ch eck ą ”, a n ie „szlach eck im ro m a n sem ”. Skoro w ię c sam a term in ologia stan ow i n ie nap oczętą d zied zin ę badań — to cóż m ó w ić o in n ych .

W róćm y jed n ak d o p rek u rsorstw a W yki. S łu sz n a w y d a je się teza w y jścio w a , którą sfo rm u ło w a ć m ożn a b y w te n sposób: w d ziejach litera tu r y eu ro p ejsk iej ta k się rzecz m iała, iż w a ru n k iem n ieo d zo w n y m n o b ilita cji gatu n k u p o w ie śc io w e g o b y ła e ste ty k a rom an tyczn a, a m oże szerzej — rom an tyczn a w izja ś w ia t a 10. B y ł to w aru n ek n ieo d zo w n y , lecz n iew y sta rcza ją cy . D ow od em d zieje ow ej n o b ilita cji gatu n k u w P o lsce.

Sądzę, iż — w b rew tezie W yki — w P o lsce n ie m ia ł m iejsca proces, który m ożna by ok reślić m ian em „rom antycznej n o b ilita cji p o w ie śc i”. W praw dzie pisarze i k ry ty cy k rajow i, m a ją cy za sobą d o św ia d czen ia rom an tyzm u , u p ra w ia li prozę p o w ieścio w ą i r e fle k sję nad p o w ieścią , jednakże: lu d zie cieszą cy się n a jw ię k sz y m a u to ry tetem w sp raw ach k u ltu ry narod ow ej — p isarze e m ig ra cy jn i — n ie m ieli zrozu m ien ia d la p olsk iej p o w ie śc i czy n a w et i d la gatu n k u ja k o ta k ieg o ; dorobek p o w ieści k rajow ej, ja k k o lw iek liczn y i w ażn y w skali cod zien n ości k u ltu raln ej kraju podbitego, n ie za w iera ł an i jednej pozycji, która przez w ie lk i su k ces czy ­ te ln ic z y m ogła w y m u s i ć n o b ilita cję gatunku.

9 C i e s z k o w s k i , op. cit., s. 139.

9a W yjątek stan ow i tu artyk u ł A. B a r t o s z e w i c z Z d z i e j ó w p o l s k i e j t e r ­

m inolo gii li te r a c k ie j p i e r w s z e j p o ł o w y X I X w i e k u („P am iętnik L itera c k i” 1963, z. 3).

10 W św ia d o m o ści sp ołeczn ej proces n o b ilita cji u to żsa m ił się z rz e c z y w istą h i­ storią gatu n k u (a są to d w ie różn e spraw y), p rzeto n a w et w ięk szo ść b a d a czy m a ta k ą op tyk ę gatu n k u , jak gdyby p o w ieść zaczęła istn ieć od m o m en tu ow ej rom an ­ tycznej n ob ilitacji. Jest to przyczyną n ied ocen ian ia d ośw iad czeń i zd ob yczy p o w ieści X V III-w ieczn ej. W zorem rosyjsk ich form a listó w czyn i się w y ją te k d la T r is tr a m a

Shandy. P rzydatność tak iego p ostęp ow an ia w y d a je się nader ograniczona, m. in. d la ­

tego, że „ u w y ją tk o w ie n ie ” p o w ieści S tern e’a p ro w a d zi do zerw a n ia zw ią z k ó w łą ­ czących ją z k u ltu rą X V III w iek u . W sk a zy w a ł to, na p r z y k ła d z ie a n a liz y pojęcia czasu u S te r n e ’a, K. E. H a r p e r w a rty k u le A R u ssia n C r it ic a n d „ T r is tr a m

(14)

M ożna też te z ę p o w y ższą sfo rm u ło w a ć p o w ścią g liw iej. M niej w ięcej tak, że z u w a g i na w sp o m n ia n e przed c h w ilą okoliczności, a tak że z u w agi na to, że w k rajach , z k tó ry m i P o lsk a od w ie k ó w zw ią za n a b y ła k u ltu ra ln ie (przede w sz y st­ k im w e F rancji), n o b ilita c ja p o w ie śc i już się d ok on ała — te n sa m proces w kraju p rzeb ieg a ł w p o sta c i „ u k ry tej”. P rzem a w ia łb y za ta k im u jęciem k w e stii fa k t, że m im o braku „ g ło śn ej” n o b ilita cji p o zy ty w iści n iejak o p rzyszli na gotow e i o sza­ cu n ek dla gatu n k u zb yt n a ta r c z y w ie n ie m u s ie li się dopom inać. P rzeb ieg a łb y zatem ten p roces w p ew n y m se n s ie o d w ro tn ie n iż np. w e F ran cji. T am p isa rze rom an­ ty czn i, k tórzy n o b ilito w a li p o w ie ść „głośn o”, m ie li do czy n ien ia z g a tu n k iem o dzie­ jach ponad stu letn ich , je ś li lic z y ć od Scarrona, a stu letn ich — liczą c od L e S a g e ’a. W P o lsce n a jp ierw dokonała się „ukryta” n ob ilitacja, a potem d oszli do głosu p o ­ zy ty w iś c i, p ie r w sz e p o k o len ie p isarzy, k tó re uk azało m o żliw o ści gatu n k u d alek o w y k ra cza ją ce poza „rodzim ą p o czciw o ść” u .

3

C zas p o w i e ś c i o w y — szk ic u rw a n y w k tó ry m ś tam m iejscu , le c z na zn aczącej

d acie 31 lip ca 1944. W c a ło ści — m im o b o w iem , iż C zas p o w i e ś c i o w y n ie został uk oń czon y, te k s t te n sta n o w i już całość — stu d iu m W yk i u k azu je się po raz p ie r w ­ szy. F ra g m en ty d ru k o w a n e b y ły w la ta ch czterd ziesty ch w „M yśli W sp ółczesn ej” i w k się d z e p a m ią tk o w ej I n t e r arm a . O tóż m iarą te g o , do ja k ieg o stop n ia W yka p isząc sw ój szk ic tr a fia ł w se d n o w sp ó łczesn ej w ie d z y o litera tu rze, je s t fak t, iż zasad n iczy zrąb jego propozycji, m im o w sz e lk ie n iesp rzyjające w arunki, w szed ł tr w a le do k rw io b ieg u n aszej teorii literatury. S tu d en ci p o lo n isty k i czy m łodzi k ry ­ ty cy m ó w ią o „czasie zd a rzeń ” lu b „czasie śro d o w isk a ”, u w ażając tę aparaturę p oję­ ciow ą za n atu raln ą, często n ie zd ając so b ie sp ra w y a n i z tego, że n ie istn ia ła ona przed trzyd ziestu laty, a n i z tego, kto ją p o w o ła ł do życia. W iększego trium fu badacz lite r a tu r y sp o d z ie w a ć s ię n ie m oże.

R ecen zja n in ie jsz a p isa n a jest w roku sz e ś ć d z ie sią ty c h u rodzin K a zim ierza W y­ ki. Z astrzegałem się , iż n ie ch cia łb y m na m a r g in e sie tom u O p o t r z e b i e h is to rii l i t e ­

r a t u r y k o n stru o w a ć osob ow ości autora, a ju ż szczeg ó ln ie n ie ch ciałb ym k on stru ow ać

ju b ileu szo w ej oso b o w o ści au tora. C h ciałb ym n atom iast w zw iązk u ze szk icem Czas

p o w i e ś c i o w y zw ró cić u w a g ę n a p ew n e a sp e k ty losu p o k o len ia n aszych N a u czy cieli,

p o k olen ia, do k tó reg o n a leży W yka. P o k o len ia , k tó re jak p rzez m g łę p am ięta czasy, k ied y n ie b y ło P o lsk i, p o k olen ia, k tóre św ie tn ie p am ięta, iż k ie d y ś ta m n ie było radia, a potem b y ły k ry szta łk o w e d etektory, p okolenia, d la którego istn ien ie film u i k in a b y ło za w sze czym ś n a tu ra ln y m .

P rzed tem jed n a k w ró ćm y do spraw y, od jakiej część recen zji p ośw ięcon ą C z a ­

s o w i p o w i e ś c i o w e m u zacząłem . J e st to jed en z n a jśw ie tn ie jsz y c h te k s tó w n a p isa ­

nych przez W ykę. A to n iem ało, z w a ż y w sz y „w ysok ą p rzeciętn ą ” jak ości dorobku autora Ł o w ó w n a k r y t e r i a i P o g ra n icz a p o w ie śc i. P o d ziw u godzien jest ten esej, p i­

11 W olno o czy w iście zadać p y ta n ie, czy o lśn ie w a ją c y c h m o żliw o ści gatu n k u n ie p ok azał ju ż R ę k o p i s z n a l e z i o n y w S a ra g o s sie. J e ślib y śm y m ie li jed n ozn aczn ie z a li­ czyć to d zieło do h isto rii litera tu ry p olsk iej, w ó w cza s m u sielib y śm y k on sek w en tn ie uzn ać, iż na początk u X I X w. języ k fr a n c u sk i p e łn ił w n aszej k u ltu rze narodow ej fu n k c je a n a lo g iczn e do ty c h , k tóre w śred n io w ieczu p e łn iła ła cin a , że fra n cu sz­ czyzn a b y ła ró w n o p ra w n y m sp osob em ek sp r e sji k u ltu ry narod ow ej. W yd aje się jed n ak , że za ło żen ie ta k ie b y ło b y fa łsz y w e . J e st a rcy d zie ło P o to c k ie g o raczej jed ­ n ym z o sta tn ich p ło d ó w d ucha g in ą cej już, k o sm o p o lity czn ej (w czysto op isow ym sen sîe tego słow a), „ r é p u b l iq u e d es l e t t r e s ”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Autorka najpierw komentuje poszczególne przepisy ustawy, a następnie przedstawia orzecznictwo Sądu Najwyższego dotyczące przestępstw spekulacji uregulowanych zarówno

W czasie pobytu za granicą osoby krajowe mogą posiadać wartości dewizowe wywiezione legalnie z kraju, nabyte do swobodnego dysponowania (art. 1 pkt 3) lub

Również w 1983 r., już na podstawie nowego prawa o adwokaturze, został na wniosek delegatów województwa nowosądeckiego wybrany większością głosów dziekanem Rady

W pracy w sposób zupełnie marginesowy autor wypowiada się w kwestii instytucji znanych doktrynie polskiej i obcej, a mianowicie: sententia non existens oraz

i po wysłuchaniu Prezesa NRA oraz w wyniku przeprowadzonej dyskusji, przyjmuje informację do wiadomości i ze względu na potrzebę omówienia żywot­ nych spraw

i po wysłuchaniu Prezesa NRA oraz w wyniku przeprowadzonej dyskusji, przyjmuje informację do wiadomości i ze względu na potrzebę omówienia żywot­ nych spraw

Oceny poziomu wystąpień biorących udział w konkursie aplikantów doko­ nało jury pod przewodnictwem dzie­ kana Okręgowej Rady Adwokackiej adw. Witolda

spółdzielni mieszkaniowej proponuje się umieszczenie zapisu, w świetle którego nie może uzyskać przydziału mieszkania członek, który w okresie oczekiwania na