• Nie Znaleziono Wyników

Z najnowszej literatury o Sienkiewiczu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z najnowszej literatury o Sienkiewiczu"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Bronisław Gubrynowicz

Z najnowszej literatury o

Sienkiewiczu

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 15/1/4, 372-386

(2)

3 7 2 R ecenzye i spraw ozdania.

i dum ą, bez obawy o przesadę, A utor zakończy! słow am i, że pozazdro­

ściłaby go nam „każda literatura, naw et ta która wydała Moliera i ta

naw et która się szczyci Szekspirem “.

Jed n ak do tej pełni spostrzeżeń i uwag niech będzie wolno dodać

jeszcze jedno : krzywdę czyni się Fredrze, jeżeli się go sądzi z książki ;

siła jego nie w języku literackim , bo ten często zan iedb any; nie w in­

trydze, bo ta jest naiw na i sam o nią nie d b a; nie w m yślach głębo­ kich ani w tendencyi, bo ich nie m a, — ale w ustawianiu postaci sce­

nicznych, w niesłychanej sztuce panow ania nad teatrem , w bujnem,

obfitem , rozrzutnem jak przyroda, tworzeniu życia. Bez ruchu, giestu, maski, te postaci nie dadzą się pom yśleć, w p rost przestają istnieć. Bez aktora, bez sceny Fredro nie przetrzym a krytyki. T eatr jego, nieco po­ dobny jest do „com m edia dell arte“ ; tekst, to dopiero k an w a; na niej dobry aktor wyszywa swoję sztukę. Najbłahszy żart dzięki aktorowi staje się cackiem na podziw. Popularność Fredry jest nadw erężona szablonem , m anierą jakiemi stale obniża się powodzenie „Zem sty“ lub „Ślubów “ . Te manekiny, jakby wycięte z illustracyi Andriolego m ogą istotnie o - brzydzić Fredrę. Spróbujcie jednak w ystaw ić takie sztuki mniej zużyte, jak „Z Przem yśla do Przerowa, Teraz, Rew olw er“ przez inteligentnych

aktorów , którzy pojmują co to jest oryginalna, nowa kreacya, A skoro

teatr oficyalny już przepadł w m anierze, przenieście Fredrę do teatrów wolnych, am atorskich, lu d o w ych ; starajcie się ze starych rycin, pam ię­ tników, w reszcie dzieł historycznych odtw orzyć prawdziwe typy szla­ chcica, palestran ta, m ieszczanina, żołnierza, dandysa, — teatr ten zacznie na now o grać jak odczarow any.

Lwów, w styczniu 1 9 1 8 .

Edward Porębowicz

.

Z najnowszej literatury o Sienkiewiczu.

1

.

W śród w ichury wojennej spłynął już rok od tej chwili sm utnej, jak na cichym cm entarzyku w Vevey ułożył się do snu wiecznego Henryk Sienkiew icz; wieść niespodziewana o jego zgonie rozniosła się

na chyżych skrzydłach po wszystkie krańce dawnej Rzeczypospolitej

i u śm iertelnego wezgłowia wielkiego pisarza, którego uczuciom oraz tem u, czego on pragnął i o co się modlił, powinien naród cały zaw sze wiernym zostać, — zamilkły potępieńcze sw ary. W szyscy odczuli, iż śm ierć nielitościwa ciężką wyrządziła nam krzywdę, zam ykając na wieki usta najwymowniejszemu orędownikowi idei polskiej przed św iatem , wy­ trącając na zaw sze z rąk pióro genialnemu tw órcy, wybranemu przez O patrzność za narzędzie, aby skołatanych nieszczęściam i ziomków dźwigał na duchu i cierpienia ich k o ił; w szyscy zrozumieli, iż zgasł słup go­ rejący na przedzie, tak nam wszystkim potrzebny wśród przejścia przez puszcze.

Przed sześćdziesięciu dwom a laty na w iadom ość o śm ierci Mickie­ w icza odezwały się z wież kościelnych w całej Polsce ostatn ie podzwonne,

(3)

R ecenzye i spraw ozd ania. 3 7 3

zabrzm iały pienia żałobne, w strop niebieski uderzyły modły gorące ludu a z kazalnicy rozległy się podniosłe słow a kapłana, wielbiącego chwałę Boga w dziełach człowieka ; w ów czas to X. Aleksy Prusinowski wyrzekł te pam iętne słow a o tw órcy »P ana T ad eu sza«, iż »po wszystkiej wiel­ kości u tracie naród nasz tą duszą był wielkim «. Również dzisiaj du­ chow ieństw o polskie spełniło zaszczytnie obowiązek sm utny, i przejęte sw em posłannictw em dało pełen siły wyraz żalu i boleści, iż — po­ w tarzając określenie z ksiąg M achabeuszów — »zapalił się duch ludu, skoro usłyszał te m ow y«. Zdawało się, jakby doleciały nas jakieś echa z zam ierzchłych już czasów , kiedy Skarga zaklinał rodaków, by ojczyznę kochali, zgodę pielęgnowali, bo bez niej naród się nie ostoi, lub kiedy W oron icz u trum ny Kościuszki pocieszał ziemię rodzinną, iż w księdze ow ych układów, które na wieki sto ją, imię i cnota bohatera były prze­ zn aczone na to, aby się stały pierwszym nasionkiem wielkich wypadków... Rzecz jest pewna, iż w poczet dostojny natchnionych kaznodzieji zaliczą kiedyś m ówców dzisiejszych, a niechaj w dni jaśniejsze od w spółczesnych przejdzie zarazem zapewnienie, iż pokolenie nasze nie tylko zachw ycało się kapłańskich słów polotem i pięknością, lecz również odczuwało i poj­ m ow ało ich intencye oraz pobudki, związane z uczuciem najszlachetniej-

szem :

amor patriae.

W artki i niepoham ow any prąd tegoż uczucia w prost rozpiera całą m owę X. Arcyb. T e o d o r o w i c z a *) i rozbija granice nakreślone kaza­ niom ; zrąb jej głów ny wypełniają głębokie a subtelne rozw ażania o dwóch id e a ła ch : o ojczyźnie i rodzinie oraz o wielkiem sercu, które te ideały

piastow ało. Sienkiewicz w całej swojej tw órczości nie szukał czegoś

n adzw yczajnego : szlachetna miłość, czystość dom ow ego ogniska, po­

św ięcenie dla ojczyzny i wiara nadprzyrodzona są wątkiem jego dra­ m atycznych akcyi ; trafnie zauważa m ów ca, iż sam pisarz o ideałach sw ych praw ie że nic nie mówi, ale »m ów ią one sam e za siebie, mówią przez dram atyczną akcyę, mówią przez potężne porywy dusz, mówią przez m iłość i nienaw iść, mówią na każdej karcie powieści, m ów ią mową

w szystkich serc i w szystkich w ypadków ...« Podłożem m oralnem i du-

chow em rodziny u Sienkiewicza jest m iłość, która nie kala, nie upadla, ale przetw arza i podnosi, a kojarzy się z pow innością, sum ieniem i obo­ wiązkiem ; społeczeństw o, gdzie węzeł rodzinny tak jest traktow any, może na tym fundam encie oprzeć bezpfecznie gm ach ojczyzny. W przeszłości rodzina polska utrzym yw ała królestwo jeszcze wtedy, gdy się rysowały jego ściany i rozpadały m ury — a gdy nie spajała już więcej Polski idea państw ow a, wtedy cem entem jej była zdrow a rodzina. »W ynieśm yż w ięc — woła kaznodzieja — czar zdrowia z powieści naszego pisarza i w nieśm y w przyszłe królestwo nasze !«

Szerokie i głębokie ujęcie problemu m iłości ojczyzny powija się u tw órcy »Trylogii« z chrześcijańskiego id eału; n a le ż y — pisał o n — mi­

*) W obec ideałów Sienkiewicza. Mowa w ypowiedziana na nabo­ żeństw ie żałobnem za duszę ś. p. Sienkiewicza w kościele M aryackim w Krakowie. Kraków, 1 9 1 7 , 8 -v o , str. 6 1 .

(4)

374 Recenzye i spraw ozdania.

łow ać ojczyznę nadew szystko i należy m yśleć przedewszystkiem o jej szczęściu, ale jednocześnie pierwszym obowiązkiem prawdziwego patryoty jest czuw ać nad tem , by idea jego ojczyzny nie tylko nie stanęła w prze­ ciwieństwie do szczęścia ludzkości, lecz by się stała jedną z jego pod­ s ta w : tylko w tych warunkach istnienie i rozwój ojczyzny sta n ą się spraw ą, na której całej ludzkości zależy — innemi słowy hasłem w szyst­

kich patryotów powinno b y ć : »przez ojczyznę do ludzkości«, nie z a ś :

»dla ojczyzny przeciw ludzkości«. W yrzeczenie się pryw aty, poświęcenie całopalne dla dobra ojczyzny, to są te »m oralne w artości, z których bucha płomieniem m iłość ojczyzny i jak z wosku św iece, tak z cnót tych przetapiają się żywe, płonące, narodow e czyny« ; i wskazuje X. Ar­ cybiskup, jak bohaterzy Sienkiewiczowscy nie szukają chwały i sławy dla swych wyłącznie celów — a tajem nicą ich m ęstw a jest m iłość oj­ czyzny, którą pojmują jako służbę Pańską. Brak podstaw m oralnych

stw arza »postacie czarne, co są złym duchem dziejów i nieszczęściem

całego narodu« ; J . Radziwiłł, J . Lubomirski, — oto sym bole politycznego rozum u, pozbawionego wszelkiej wyższej zasady moralnej — bo »czyn odrodzenia nigdy na te kręte ścieżyny nie postąpi, a fale jego żywotne spłuczą z przed siebie tę sztuczną szczepionkę egoizmu i niesum iennego

rachunku«. Zdaniem mówcy należy stąd brać norm ę dla wszystkich

naszych narodow ych i politycznych program ów i nie d ać się skusić

maksymie, iż »nie m asz wspólności między m oraln ością a życiem po- litycznem «.

Sienkiewicz jako najwyższy cel i posłannictw o swoje uważał pod­ niesienie dusz i sam dosadnie odzwierciedlił ducha w łasnych swych utw orów , gdy powiedział, iż »książka to czynnik urabiający dusze«. Na

osnowę jego powieści patrzyć trzeba jak na parabolę, która »kryje

ziarno prawdy i na dziś i na ju tro«. A z jakiem to m istrzow stw em umie Sienkiewicz odm alow ać wnętrzne walki w ludzkiem sercu i szczytne przem iany d u sz; wszędzie podkreśla znaczenie w iary w życiu jednostek i narodów — i w tym względzie idzie za tradycyą Polski, za jej dzie­

jam i, które pokazały, że »przez Chrystusa rwały się zawsze ku górze,

przezeń zaw racały od program ów do zwycięstwa, od poniżenia do chw ały«. M oc i siła narodow a powstaje ze złączenia się polityki i m ęstw a i oby­ watelskiej cnoty z w iarą — »idzie z Chrystusa i Je g o w yznania«.

1 wielbi nakoniec natchniony mówca w Sienkiewiczu, iż wnosił wszędzie obok talentu ideę wielką, wysławia obok apostolstw a literackiego również doniosłe apostolstw o realnego życia dla uciśnionego ludu ; dawniej przez sw e utw ory przemówił genialny pisarz o Polsce do wy­ obraźni Europy i św iata — w ostatnim roku w yciągniętą ręką po jał­ mużnę przemówił już do samych sum ień. Kiedy zaś um ierał, »dwie miłości, Boga i ojczyzny, co spowiły były całą jego duszę, zbiegły się jeszcze w godzinę śm ierci, aby zaświadczyć, czem dusza jego żyła i czem tchn ęła...«

W najstaranniejszem streszczeniu zniknąć musi wiele piękności z mowy X. A rcyb. Teodorowicza, ale zrozum ieć przecież m ożna, jakie jest jej znaczenie. Oto tłum aczy ona doskonale szerokim kołom, za co

(5)

Recenzye i spraw ozdania.

Sienkiewicza naród cały ma kochać, jakie to skarby m oralne dla duszy polskiej nagrom adzone są w jego dziełach, ile przyczynił się ten wielki nauczyciel do rozbudzenia — a poniekąd do ocalenia — naszej sam o- wiedzy narodow ej. Nie wszystkie sądy d ostojnego m ów cy przyjąć należy bez zastrzeżeń ; pewne przejaskrawienia m ają swe źródło bądź to w żarze apologetycznym , bądź też w ferworze polem icznym . Nieuzasadniony 'jest zarzut, iż w »Q uo V adis« św iat duchow y chrześcijański nie występuje silnie, a p ostaci św. Piotra i Pawła przesuw ają się po powieści tylko jakby jakie cienie św ietliste ; wielki arty sta z pew ną tendćncyą użył barw soczystych w obrazie św iata pogańskiego, a prawem kontrastu m u­ siał przyćm ić tony w obozie przeciw nym . Należało w mowie silniej ^za­

znaczyć, iż kiedy po ochrzczeniu Chilona z jego niedaw no śmiesźrtćj

i plugawej tw arzy uderzyła nas piękność, to odczuliśm y w szyscy, iż ta piękność będzie odtąd duszą św iata. Drobne to są zarzuty i krytyk bez­

stronny uznać musi, iż nikt do tej pory z takiem przejęciem , ż taką

m iłością i z takim darem przekonywania nie przedstawił, ile dłużńi

jesteśm y Sienkiewiczowi za pom nożenie tego, co w nas jest piękne

i dobre. Cześć A rcypasterzow i, który dla słow a ma takie poszanowanie i który umie rzuty potężnymi w ysiać pełne ziarna na dusz rolę.

W tej m isyi szczytnej stan ął obok X . A rcyb. Teodorow icza po­ ważny szereg m ów ców , którzy z kazalnic przem ów ili do w iern ych ; dru­

kiem ogłosili swe mowy XX. Cieszyński, Jasiń sk i, Kłoś, Maciejowski,

Nowakowski i Toinanek, do rąk naszych doszły kazania wygłoszone

przez X . J . K ł o s a 1) i X . N ik. C i e s z y ń s k i e g o 2). T reść tychże mów musi p osiad ać wiele punktów stycznych z m ową X. Arcybiskupa Teo­ dorow icza, głów na zaś różnica tkwi w ujęciu zasadniczem te m a tu ; nie

ma w nich ani analizy ani też rozważań filozoficznych, nie porusżają

problem ów społecznych, lecz płynąc w p rost z serca torują sobie drogę do serc słu ch aczy, pow tarzających z rozrzewnieniem za kapłanem korną

prośbę do Boga, by narodow i, z którego w yszedł wielki pisarz, dał

»łaskę w słabościach , roztropn ość na ro zstajach, m ęstw o w dośw iadcze­

niach ·— by dał wolną ojczyznę«. Mowa X. Kłosa swym tonem po­

ważnym i surow ością wyrazu przypom ina kazania X. Skargi, u X . Cie­ szyńskiego pierwiastek literacki bierze przew agę ; obaj kaznodzieje śmiało w ypow iadają swe uczucia i przekonania, w spom inając o »posieęzoriych za polski pacierz rękach dzieci n aszych...« Nakoniec z uznaniem podnieść trzeba wielką dbałość s ty lo w ą ; u obu m ów ców widać pew ną pow ścią­ gliw ość w obec zewnętrznej ornam entyki, w idać jak bacznie czuw ają, by nie w p aść w egzaltacyę przesadną a przecież być podniosłym . Oby ten

x) Mowa żałobna na nabożeństw ie żałobnem za duszę ś. p. H. Sienkiewicza w kolegiacie farnej w Poznaniu 2 8 . listopada 1 9 1 6 r. Poznań, 1 9 1 6 , 8 -v o str. 2 7 .

2) Mowa w ygłoszona na n abożeństw ie żałobnem za ś. p. fi. Sien­

kiewicza w Poznaniu w kościele Matki Boskiej Bolesnej na św . Łazarza dnia 2 1 . stycznia 1 9 1 7 , 8 m. str. 2 3 .

(6)

3 7 6 Recenzye i spraw ozdania.

przykład chw alebny chciał podziałać na pewien odłam kaznodziejstw a, rozm iłow any w kw iecistości i frazeologii.

Spisy bibliograficzne wynotują skrupulatnie długi poczet głosów , wywołanych śm iercią Sienkiewicza a utrw alonych w d ru k u ; dokum enty

te, wygrzebane za lat kilkadziesiąt z pyłów bibliotecznych, św iadczyć

będą dowodnie, jak pow szechnym był żal, jak szczerą była boleść w ca­ łym narodzie. Dzisiaj w ocenę krytyczną trudno się w daw ać i dopiero

longum spatium temporis

stw orzy sędziów bezstronnych, którzy wykażą,

kto lepiej rozum iał intencye sienkiewiczowskie, kto trafniej tłum aczył

jego znaczenie i ideały przew odnie: Paderewski czy Tarnow ski, Siedlecki czy L o ren to w icz? Lecz i wówczas jeszcze, w tej Polsce z więzów osw o­ bodzonej, wdychującej piersią pełną czyste powietrze w olności, nie prze­ c z y ta ją obojętnie słów K a z . T e t m a j e r a *), skreślonych pod pierwszem

wrażeniem na w ieść o skonie tw órcy »P otop u «. W ton najwyższy ude­ rzył poeta, kiedy w ołał: » J a w skazać chcę na tragizm doli polskiej, na tragizm ziemi, która traci w chwili św itania jutrzni w olności tego, który pierwszym tej jutrzni był dzwonnikiem, przez m iłość, wiarę, nadzieję, przez królestw o duszy i serca, jakie wśród nas posiadał, przez ogrom swojej m ocy, przez słow o swoje kute w spiżu czy w bronzie, ciągnione zlotem, jak szabla Sobieskiego czy Żółkiewskiego, jak Czarnieckiego czy Kościuszki klinga. Wielkie to im iona, nieledwie· święte, — ale ich czyn podjął on, on jeden, on, który pochwycił oburącz naród za ram iona, naród w alący się w grób poprostu i zawołał głosem potężnym i św ietnym , jak huk dział legionów polskich : będziesz żył ! Żyć m usisz, żyć będziesz — oto pacierz, oto litania narodow a Sienkiewicza w P o ls ce !« I następ uje wezwanie do wielkiej, powszechnej żałoby narodowej. Jeżeli sobie przy- pomniemy, iż rom an tycy niem ieccy i Goethe mieli odwagę porów nyw ać Szekspira ze Stw órcą, to chyba nie poczytam y za przesadę ten pełen patosu okrzyk boleściwy.

Z w ysokiego hymnu do prostej zstępując powieści nakreślić słów kilka należy o broszurach, które napisane zostały w celu spopularyzo­ wania dzieł sienkiewiczowskich wśród najszerszych w arstw społeczeństw a

polskiego. Wielu się wydaje, iż są powołani w tej dziedzinie do speł­

nienia zadania pięknego, lecz jakżeż znikomo mała jest liczba w ybranych,

którzy p rzystępują do tej pracy z należytem przygotow aniem i p osza­

nowaniem, a nie jak gdyby widłami dobierać się chcieli do koronek brabanckich. Pisano u nas przeważnie broszury popularne według re­ cepty, wziętej z żywotów świętych, sprzedaw anych na odpustach, próbo­ wano również przem ycać w celach agitatorskich idee, do których oce­ niany au tor nie byłby się przyznał ; dzisiaj należy to już do p rzeszłości, lecz mimo to większa część p rac mija się z celem w łaściw ym . P opula- ryzatorowie z pewnem upodobaniem przepełniają swe w ypracow ania datam i

biograficznem i, szczegółam i z życia, obszernem i streszczeniam i dzieł,

traktatam i m oralizatorskim i, wogóle siebie na plan pierw szy w ysuw ają, x) Na śm ierć Henryka Sienkiewicza. B. m. w. i r. (Kraków , 1 9 . listopada 1 9 1 6 ) . — str. 1 3 .

(7)

Recenzye i sp raw ozd ania. 3 7 7

zam iast dopuścić do głosu autora, przem ów ić jego określeniam i i obra­ zam i, a rolę sw ą ograniczyć do funkcyi dyskretnego przewodnika, nie- n arzucającego się krzykliwie z płytkim jakim ś sądem . Nie jest to rzecz łatw a w ybrać z dzieł pisarza ustępy najpiękniejsze i potrzeba posiadać pew ną w ytraw ność, by w skazać, co jest najdonioślejsze; zasada pedago­

giczna :

non multa sed multum

tutaj winna mieć sw e zastosow anie.

T w órczość Sienkiewicza stanow i tem at wdzięczny dla populary­ zatora, który z niej czerpać może jak z bogatej krynicy i zawsze znajdzie coś ożywczego i pod niosłego; baczyć wszakże należy, by przed czytel­

nikiem nieoświeconym w ystąpił w mierze równej znakom ity artysta

i wielki nauczyciel narodu, by m orał nie przyćm ił piękna. Usilnie się

0 to stara R o m a n R o l a *) i udaje mu się po części wyjść obronną ręką z sytuacyi trudnych ; przem awia do swych czytelników językiem prostym 1 jasnym , przytacza w skróceniu najcelniejsze ustępy z dzieł Sienkiewicza,

niepotrzebnie tylko opowiada zbyt szeroko o życiu. Mniejszą w artość

posiada broszura Z b i g. T o p o r a * ) , pełna frazesów a pusta w treści. Te dwie prace dało nam Poznańskie, — w W arszaw ie wyszła, staraniem tow arzystw a szerzenia ośw iaty »Czytaj«, broszura E . K o z i k o w s k i e g o 3) , zbyt drobna rozm iaram i, ażeby mogła podołać zadaniu.

W zorem , jak pow inno się pisać popularnie, jest dziełko prof. Κ· W o j~ C i e c h o w s k i e g o 4), z którego widać nie tylko wielkie umiłowanie przed­

m iotu, lecz również jego dokładną znajom ość. Bez niepotrzebnych w stę­

pów w prow adza au tor odrazu

in medias res

i doskonale uwydatnia

wszystkie cechy talentu Sienkiewicza, objaw iające się już w pierwszych nowelach. Św ietne jest przedstawienie, jak Sienkiewicz w swych utwo­ rach w zrusza czytelników niedolą, krzywdą ludzką, a ta niedola polega na nieszczęśliwej m iłości, na tułaczce i tęsknocie, na prześladowaniu przez system i ludzi, na bezbronności doli sierocej. W dokładnej analizie

trylogii należałoby nieco pośw ięcić m iejsca rozważaniu pierwiastka hi­

storycznego, a również można było zaznaczyć, iż chociaż Sienkiewicz

dążył zawsze do przedm iotow ości, to przecież pewien subjektywizm da się w p o 4ieściach tych wyśledzić, subjektywizm w ypływ ający z uczucia

patryotycznego. Krótko zastanaw ia się prof. W ojciechowski nad »Bez

d ogm atu« i »Rodziną Połanieckich«, podkreślając, iż w tych powieściach nie dążył au tor do tw orzenia ideałów, lecz odtw arzał tylko ludzi takimi, jakimi oni s ą ; obszerniejsze wywody tłum aczą piękności »Quo V adis« i »K rzyżaków «, poczem następuje zwięzła odpowiedź na pytanie, na

czem polega wielkość pisarza, dlaczego dzieła jego budzą powszechny

zachw yt i jakie są w łaściw ości jego talentu tw órczego.

1) Henryka Sienkiewicza życie i zasługi, skreślił R. Rola. Poznań, 1 9 1 7 , 8-v o , str. 8 0 .

2) Henryk Sienkiewicz. Poznań, 1 9 1 6 , 8 -v o , str. 2 4 . 3) Henryk Sienkiewicz. W arszaw a, 1 9 1 6 , 8 -v o , s tr. 2 4 .

*) Henryk Sienkiewicz. (Biblioteka M acierzy polskiej nr. 9 6 ). We Lwowie, 1 9 1 7 , 8 -v o , str. 1 2 8 .

(8)

3 7 8 Recenzye i sp raw ozd an ia.

Książeczkę prof. W ojciechowskiego uważam jako pracę przygoto­ w aw czą do obszerniejszego studyum , które powinien Sienkiewiczowi po­ św ięcić ; m etoda użyta przez autora w analizie krytycznej, wzorowana jest na metodzie, wprowadzonej przez Rob. Riem anna w znakomitej

rozprawie o technice rom ansu G oethego. Jeżeli prof. W ojciechowski

zechce badania swoje dalej prowadzić i oprzeć je na szerszej podstaw ie

porównawczej, to okażą się napewno rezultaty bardzo ciekawe i raz

przecie upadną fałszywe komunały, niestety pow tarzane niejednokrotnie

w naszej literaturze krytycznej, jak n. p. o przem ożnym wpływie starego D umasa, Bourgeta i innych pow ieściopisarzy francuskich, kiedy słuszniej przypuszczać można, iż rom ans angielski z W alter Scottem i Dickensem na czele o wiele silniej podziałał na ewolucyę tw órczości Sienkiewicza ; również nowele kalifornijskie Bret fia rte ’a m uszą być uwzględnione. ·

Do literatury popularnej zalicza się także szkic literacki prof. T a d . G r a b o w s k i e g o '), przeznaczony dla sfer bardziej ośw ieconych, nie po­

trzebujących elem entarnych wskazówek dydaktycznych, jakiemi prof.

W ojciechowski zm uszony był swych czytelników obdzielać. Prof. G ra­ bowski posiada niepospolitą rutynę pisarską i zalety jego pióra p o­ w szechnie są znane i u znan e; praca o Sienkiewiczu czyta się gładko i przynosi w form ie zgrabnej streszczenie tego, co o tw órcy »Trylogii»

napisali Chmielowski, Tarnowski

et cons.

J e s t w niej w łaściwie w szystko,

czego potrzeba do charakterystyki tw órczości Sienkiewicza, a m im oto czytelnik baczny odczuwa pewne znużenie krytyka, zbytni pośpiech w pracy i brak jakiegoś wyrazu indywidualnego. W całej broszurze za dużo pochw alnych superlatyw ów , ogólników nie um otyw ow anych nale­ życie ; niepotrzebnie w celu wywyższenia Sienkiewicza określa się wszystkie tw ory Kraszewskiego lub Kaczkowskiego jako »n ader średnie pom ysłem i w ykonaniem «, nie na miejscu jest przesada, iż w dziedzinie noweli­ styki Prus, Orzeszkowa, Św iętochowski i Szym ański nie stworzyli rzeczy pam iętnych i pełnych obietnic na przyszłość. Zarzuty te nie obniżają w artości pracy, która zasługuje na rozpow szechnienie.

I tak ileżby mógł skorzystać p. A l. P a t k o w s k i 2), który w S an ­ domierzu wygłosił odczyt o Sienkiewiczu, nieudolny pod względem for­ my i treści. Prelegent, niedobitek z pod chorągw i »Przeglądu tygodnio­ w ego «, z pewną lubością pow tarza za Św iętochow skim , jak to S ien ­ kiewicz za czasów uniw ersyteckich biegły był w rozpoznaw aniu herbów

na arystokratycznych gm achach i karetach, jaką rozporządzał wiedzą

w zakresie historyi rodzin szlacheckich... Zdaniem p. Patkow skiego,

»w h istoryczno-literackich upodobaniach utrafił Sienkiewicz

przede-*) Henryk Sienkiewicz, jego życie i dzieła na tle współczesnej

epoki 1 8 4 6 — 1 9 1 6 . (W ydaw nictw o Tow arz. szkoły ludow ej). Kraków,

1 9 1 7 , 8 -v o , str. 4 5 .

2) Um ysłow ość i artyzm Henryka Sienkiewicza. Odczyt wygłoszony

na obchodzie żałobnym, urządzonym staraniem obw odow ego komitetu

ratunkow ego w Sandom ierzu 1 7 . grudnia 1 9 1 6 r. Sandom ierz, 1 9 1 7 ,

(9)

R ecenzye i sp raw ozd ania. 3 7 9

w szystkiem najsilniej w te m om enty dziejowe, w których przelewać się będą elem enty dekoratywne, w czasy potrzeby zbaraskiej Sam . ze Skrzypny Tw ardow skiego, kiedy to kontuszowy strój w bliskim zetknięciu z W ę­

gram i i T u rcyą osiągnie apogeum sw ego przep ychu «... »Nie zbywało

Sienkiewiczowi na wiedzy form alnej, erudycyi drobiazgowej, ale nie

typu tego, co chociażby Kraszewski ; b yć może była ona dlań

quantité

n é g lig e a b le

Wyjątki te w ystarczą —

sapienti sat.

Nie wiem, czy charakterystyka literacka Sienkiewicza, skreślona przez J . M a c i e j o w s k i e g o 1), przyniesie młodym czytelnikom , dla których jest przeznaczona, jaki pożytek ; popraw ne streszczenie, okraszone kilku uw agam i biograficznem i i krytycznem i, nie dopom oże do głębszego zro­ zumienia tw órczości pisarza, przem aw iającego zawsze i wszędzie tak jasno i przystępnie. I na tern miejscu n asuw a mi się pod pióro spo­ strzeżenie, — cieszyłbym się, gdyby się okazało mylne, — iż wśród d orastającego pokolenia p oczytn ość dzieł sienkiew iczow skich w latach

ostatn ich coraz bardziej się zmniejszała ; nie chcę ani przez chwilę

przypuszczać, iż młodzież polska uległa wpływom krytyków, nazyw ają­ cych Sienkiewicza »heroldem przeciętności narodow ej, niezdolnej do na­ pinania uczuć, do wyższych wzlotów m yślow ych«, ale baczyć trzeba na ten objaw i nie dopuścić do zobojętnienia. Wiele w tym kierunku zdziałać m ogą profesorow ie, którzyby tak n. p. jak Dr. J . U j e j s k i 2) w Krakowie, dobitnie, słowem żywem wytłum aczyli w iecznotrw ałe stanow isko tw órcy »Trylogii« w życiu wewnętrznem narodu. Szkoda, iż po obchodach ża­ łobnych, urządzanych we w szystkich prawie zakładach naukow ych, nie ukazały się w druku podobne jak dr. Ujejskiego przem ów ienia, przeka­

zujące przyszłym pokoleniom dowód niezbity, iż w ychow aw cy byli

zaw sze czujnymi strażnikam i ducha w narodzie.

Na taką pam iątkę serdeczną zdobyli się koledzy Sienkiewicza ze Szkoły głównej w W arszaw ie, którzy urządzili ku Je g o czci akademię żałobną i przem ówienia swoje wydali w osobnej publikacyi drukiem 3).

Głębokie uczucie żalu przenika tutaj słowa wszystkich, a niczem nie

zatarte w spom nienia m łodości w yciskają swe piętno znam ienne; tak troskliw e przechow anie w sercu węzłów koleżeńskich z ław szkolnych, rzuca jasny promień nie tylko na p ostać uczczonego, lecz w równej m ierze na jego tow arzyszów . Głosy ich będą cennym i dokum entam i dla przyszłych historyków.

x) Henryk Sienkiewicz. (C harakterystyki literackie. Wiek XIX

T. VII). W arszaw a, 1 9 1 7 , 8 -v o , str. 1 2 8 .

*) Na zgon H. Sienkiewicza. W Krakowie, 1 9 1 7 , 8 -v o , str. 9.

3) Szkoła głów na Sienkiewiczowi. W arszaw a, 1 9 1 7 , 8 -v o , str. 3 8 .

(Z aw iera: Ed. Jan k o w sk i: »H. Sienkiewicz w stosunku do p r z y r o d y « .— J . K o tarb ińsk i: »Sienkiewicz i pokolenie szkoły g łó w n e j« ..— J . O cho-

ro w icz: » 0 H. Sienkiewiczu ze stanow iska psych ologii«. — A. A.

K ryń sk i: »Kilka słów o języku H. Sienkiew icza«. — H. N u sb aum :

(10)

3 8 0 Recenzye i spraw ozdania.

E. J a n k o w s k i scharakteryzow ał pokrótce stosunek Sienkiewicza do przyrody, zauw ażając trafnie, iż autor cudnej »Sielanki« daje w w y­ jątkowych tylko razach wyłączne opisy natury, a czyni to wtedy, gdy jest z nią sam na sam , gdy się nie zajmuje przedewszystkiem człowie­ kiem ; ale nie zapom ina nigdy, że przyroda jest teatrem , na którym rozgryw a się życie ludzkie i tę niezbędną dekoracyę maluje jak doskonały obraz, żywą, wiernie odbitą a ubarw ioną w sposób, jem u tylko w łaściwy. Zdaniem Sienkiewicza >w opisie rzeczy i krajów, choćb y najbardziej om ówionych — jest zawsze nowym i odmiennym stosunek oczu i oso­

bistej duszy do otaczającego św iata«. Osobiste w spom nienia Л. K o ­

t a r b i ń s k i e g o przynoszą garść szczegółów do genezy pierwszych

utworów Sienkiewicza. (»N a m arne«, »Humoreski z teki W orszyłły«

i »Szkice w ęglem «), ponadto wypełnia przemówienie ogólna charakte­ rystyka pisarza, w której jego przejście z obozu postępow o-dem okra-

tycznego do zachow aw czego tłum aczone jest wpływem atm osfery ro ­

dzinnej ; »widziałem w tern — pisze świadek naoczny — wyzwolenie

się z wpływów czasow ych i pow rót do źródeł siły rodzinnej, pod praoj- cowską strzech ę«. Л. O c h o r o w i c z rzuca kilka uwag o Sienkiewiczu ze stanow iska psychologii ; według niego należałoby naprzód opracow ać życiorys, następnie wyjaśnić, jak pracow ał, jak tworzył, zestaw ić stw o­ rzone przez niego typy i nakoniec poddać psychologicznem u rozbiorowi czynniki, które spow odow ały tak niezwykłą popularność naszego au tora. Są to w łaściwie w szystko ogólniki ; w artość największą posiada jeden drobny szczegół : oto Sienkiewicz zapytany, jak pisze, miał odpowiedzieć ze szczerością w g ło s ie :] »Dla mnie pisanie to k ato rg a«. Założyłbym

stanow czo

veto

przeciw przeprowadzeniu paralleli między bohateram i

Dumasa w »Trzech m uszkieterach« a bohateram i Sienkiewicza w » T r y ­

logii«. Trw ałą za to w artość posiadają A d . A. K r y ń s k i e g o : Kilka

słów o języku H Sienkiewicza ; na plan pierwszy w ysuw a m ów ca jego prostotę językową i znajom ość pisarzy złotego wieku, prócz tego podnosi przestrzeganie prawdy przy wprowadzaniu do powieści mowy ludowej. A przychodziło mu to — zdaniem Kryńskiego — łatw o, bez żadnego wysiłku fantazyi, znał bowiem dokładnie mowę ludu różnych dzielnic polskich, posiadał przygotow anie filologiczne i oceniał różne w łaściw ości gw ar ludowych. W stylu odznaczał się Sienkiewicz p ro sto tą i chw alebną dążnością, ażeby nie przyozdabiać w yrazam i cudzoziem skimi mowy tam , gdzie na oddanie pojęcia istnieje w polskim języku rów noznaczny w yraz rodzimy ; jako rys wybitny należało jeszcze zaznaczyć indywidualne trak ­ towanie przez pow ieściopisarza każdego opisanego zjawiska i b ogactw o najrozm aitszych nastrojów . H e n r y k N u s b a u m obrał jako tem at swej

przem owy : »Sienkiewicz i geniusze n arod ów «. Przychodzący na św iat

geniusze są etapam i widomymi rozwoju duchowego ludzkości, której

zadaniem dźwigać się duchowo w uczuć szlachectw ie oraz w m ąd rości ; takież zadanie posiadają narody i jeżeli je spełniają, w zm acniają swe

prawa do życia. D ziałalność Sienkiewicza zw rócona była w pierwszym

rzędzie w stronę ducha ojczyzny jego umiłowanej, — ale »iście genialna jego w yobraźnia, m oc tw órcza i wielkie serce spłodziły dzieło, które

(11)

R ecenzye i sp raw ozd an ia. 3 8 1

stało się klejnotem zdobiącym nie tylko całokształt geniuszu narodow ego Polski, lecz klejnotem zdobnym pierwszorzędnej w artości ducha ludzkości, w jej całok ształcie«. T w órca »Q uo V adis« stał się wielkim śród naro­ dów w szech, na obu ziemi półkulach, apostołem niespożytej idei etyki chrześcijaństw a. Tak przedstaw ia się hołd, jaki złożyła Szkoła główna swemu daw nem u wychowankowi.

A rtykuł prof. I. C h r z a n o w s k i e g o 1), skreślony pod pierwszem w rażeniem śm ierci Sienkiewicza, nazw ać m ożna podniosłą apologią, pełną siły i nastroju ; wrażliwy czytelnik zrozum ie natychm iast, iż na te wyrazy, w iążące się tutaj w długi szereg okresów pochw alnych, składały się dwa czynniki : szczere umiłowanie ideałów i prawdziwa cześć dla arcy-

m istrza, »w którego sercu paliła się ściśnięta w jedno ognisko cała

nasza p rzeszłość religijna i polityczna, przeszłość wielka, wolna i nie­ podległa«... Prof. Chrzanowski wychodzi z założenia, iż w h istoryi lite­ ratu ry polskiej imię Sienkiewicza pozostanie raz na zawsze, i to nie tylko jako największego pow ieściopisarza, ale także jako jednego z naj­ potężniejszych władców s ło w a : Kochanow ski, Krasicki, Mickiewicz, Sło­ wacki i Krasiński — oto grono, do którego przynależy tw órca »T ry lo g ii«; a rów nież w historyi literatury powszechnej zajmie on miejsce zaszczytne, jako wielki arty sta, arty sta z Bożej łaski. G runtow ne uzasadnienie tegoż tw ierdzenia wypełnia całą apologię, zabarw ioną w wielu ustępach pole­ miką zarów no przeciw karłom, nie m ogącym zrozum ieć wielkości ducha sienkiewiczowskiego, jakoteż przeciw fanatykom partyjnym , pragnącym użyć znakom itego nazwiska do celów osob istych. W charakterystyce

tw órczości Sienkiewicza w ysuwa prof. Chrzanowski na plan pierwszy

jego ogrom n ą zdolność p ostrzegania rzeczy realnych obok bujnej fan- tazyi, dalej talent nadaw ania wizyom artystycznym plastycznego wyrazu i genialny sposób tw orzenia żywych p ostaci ; najwyższa jednak potęga jego orlich skrzydeł występuje dopiero w ów czas, kiedy poczyna szybow ać nad przeszłością swojej ojczyzny, — wtedy gra na stru nach jej miłości i chwały tak w spaniale, jak nikt w Polsce od śm ierci rom antyków , wtedy wskrzesza jej przeszłość tak poetycznie, jak nikt od śm ierci Sło­

w ack iego : »i to jest jego największy czyn, największa ze w szystkich

zasług, za którą ukochał go naród i będzie kochał zawsze, chyba że się sprzeniewierzy swemu duchowi polskiem u«.

Studya analityczne nad dziełami Sienkiewicza wydobędą jeszcze wiele dowodów, w yjaśniających w myśl prof. Chrzanowskiego, dlaczego

tw órcę »Trylogii« zaliczyć należy do grona najznakom itszych pisarzy.

I tak p osiadał on niezwykły dar patrzenia na św iat, oraz przenoszenia z sob ą czytelnika w św iadom ość jego, — a to, co dojrzał duszy oczym a, przedstaw iał środkam i bardzo prostym i, tak, iż nie tylko maluczkim wy­

daw ało się to w szystko stw orzone jedynie dla oczu. A jakiż to zna­

mienny rys w całej działalności Sienkiewicza, iż nigdy nie okazał ule-Henryk Sienkiewicz. W y d . II. Kraków, 1 9 1 7 , 8 -v o , str. 3 8 . — Pierwsze wydanie odczytu ukazało się w »Roku p olskim «. (K raków , 1 9 1 6 zesz. za grudzień).

(12)

3 8 2 Recenzye i spraw ozdania.

glości względem tłum u i starał się w nim wzbudzić te uczucia tylko, które podnosiły a nie podchlebiały Mam to przekonanie, iż z biegiem lat p ostać Sienkiewicza w narodzie wyolbrzymieje, — i w ów czas dobrze

0 naszem pokoleniu przemówi apologia prof. Chrzanowskiego, iż mi­

łość i cześć dla największych znachodziła zawsze rzeczników wym ownych. A do tych rzeczników zaliczać się będzie również prof. W. B r u - c h n a l s k i 1) ; z pod jego pióra wyszła charakterystyka Sienkiewicza, od­ mienna od Chrzanowskiego w wyrazie indywidualnym, lecz oparta na tern sam em uczuciu serdecznem . W słow ach zwięzłych i jędrnych m am y tutaj ujęte, czem był Sienkiewicz dla społeczeństw a swego w przeszłości, czem jest dla teraźniejszości i czem zostanie dla przyszłości jego. Jak o pierwszy tytuł do genialności uważa prof. Bruchnalski uniw ersalność

autora »Quo V adis« w czterdziestoletniej pracy twórczej ; Sienkiewicz

»ogarniał kręgi jak najszersze, promieniami swego ducha, wyobraźni

1 uczucia ośw iecić pragnął w szystkość, m iłosne sw e dłonie kładł na

serce i głowy w szystkich stanów — wszystkie najważniejsze kwestye czynił przedmiotem myśli swoich — wszystkie wielkie epoki ludzkości i plemienia swego przedmiotem rozważań, — do serca wszystkich, wy­ obraźni i sum ienia wszystkich umiał przemówić i odzew tam znajdow ał«. Drugi tytuł, w iodący Sienkiewicza do przybytku geniuszów narodu, — to rozm nożycielstw o idei siły, m ocy, oporu i energii, trzeci zaś, iż na wzór Ja n a z Czarnolasu i Mickiewicza umiał podjąć ducha narodu, »który nigdy nie stał się podległym, a wierzył zawsze w niepodległość Polski, — który sprzym ierzeńca najsilniejszego upatryw ał i widział w sa­ mym sobie i w wieczystej niezmiennej sprawiedliwości, — który roz­ prom ieniał serca m iłością do wszystkiego, co przypom inało daw ną św ietność Polski a pobudzało do niezliczonych dla szczęścia jej i przyszłości ofiar«.

Wysoko staw ia prof. Bruchnalski zasługi Sienkiewicza jako mistrza wyrazu i słowa. Polski język literacki przeszedł cztery s ta d y a ; p ostać

świeżej pierw otności i konkretnej dotykalności dała mu praca Reja ;

Kochanowski i Skarga dodali obrobienie m istrzow sko-artystyczne i tw ór dotykalny otulili szatą abstrakcyi. W trzeciem stadyum rozwoju Mickie­ wicz stworzył wielką zgodność języka, wielką zgodność wykładu kun­ sztow nego z treścią, zgodność i tożsam ość kolorytu z w nętrzną istotą rzeczy ; po Mickiewiczu przyszedł Słowacki, który nabrał pełnem i gar­ ściam i pereł, szafirów, purpury, tęczow ych blasków, olśniewających dya- m entów i obsypał nimi naszą harfę-język, że stanęła przed nami niby fiarfa Dawida. To stadyum czw arte. A cóż dodał Sienk iew icz? Oto idąc torem Mickiewicza »um iał n adaw ać słowu, gdy chciał, tw ard ość zbroi żelaznej i chrop ow atość jej chrzęstu, — gdy znowu chciał, plastykę do­ skonałą łączył z językiem przepysznym, jak w »Panu Tadeuszu«, że utw ory jego w yglądały niby poem aty epickie, tylko z rytmu i rymu po­ etyckiego rozebrane; że dalej, torem chyba Słowackiego idąc, wypa-*) Sienkiewicz. (Przem ówienie na uroczystym wieczorze z powodu zgonu śp. fi. Sienkiewicza, w Kasynie i Kole artyśtyczno-literackiem we Lwowie, dnia 2 6 . listopada 1 9 1 6 r.). Lwów, 1 9 1 7 , 8-v o , str. 3 5

(13)

Recenzye i spraw ozdania. 3 8 3

tryw a! gdzieś zaw ieszoną na niebie tęczow ą nić — tęczę brał na wrze­ ciona — i wił, wił, wił. Ja k o spadkobierca dobry i rozum ny, przeszłość znał, cenił i czerpał z je] zasobów , ale puściznę wielką w łasnym do­ robkiem w zbogacał, — przed żywą królew ną — m ow ą czołem uderzał i przynosił jej skarby nowe w ofierze. A tak na nim spełnia się piąte stadyum rozwoju języka polskiego«.

Bruchnalski i Chrzanowski starali się w swych przem ówieniach

sch arak teryzow ać w rysach ogólnych całą tw órczość Sienkiewicza, prze­ ciwnie K a s p r o w i c z 1) zajął się jednym m otyw em i z wielką przeni­ kliw ością zanalizow ał bohaterski liryzm au tora »Krzyżaków «. Siłę prze­ konyw ującą posiada spostrzeżenie, iż Sienkiewicz miał w sercu swem tęsknotę ujrzenia cudu zbawienia ojczyzny i wiedział, iż, aby cud się ten urzeczywistnił, niezwykłej na to potrzeba potęgi i bohaterstw a, zarazem był św iadom , że w każdym człowieku drzem ią szlachetne siły, które w chw ilach podniety niezwykłem m ogą rozgorzeć ogniskiem ; a »że naj- p ożądańszą dla niego siłą było uczucie miłości ojczyzny, uczucie czynne,

n ieodłączne od odwagi i pośw ięcenia, więc te przedewszystkiem czyn­

niki, w których istnienie na dnie ludzkiem tak głęboką m iał wiarę,

u m ieścił w duszy sw oich bohaterów i do takiej tchnieniem geniuszu

swego rozdm uchał je potęgi, że zdają się rozsadzać ludzkie bohaterów tych kształty, że przed nami nie posiadającym i tego tw órczego boha­ terskiego liryzmu, bohaterow ie ci stoją jakby z cech ą niepraw dopodo­ bieństw a. A przecież Sienkiewicz się nie m ylił«...

Szukając w history} literatury naszej porów nania dla tych prze­ m ów ień, z których pokrótce zdaliśmy spraw ę, przychodzą odrazu na

myśl m ow y pochwalne, wygłaszane w Tow arzystw ie Przyjaciół nauk

w arszaw skiem przez X . W oron icza, St. Potockiego, J . U. Niemcewicza ; ch o ć wiek cały dzieli już nas od tych czasów , te sam e troski i obawy, życzenia i pragnienia wypełniają ich treść co dzisiaj, ten sam duch ożywczy słow a wszystkie przenika — a w sercu m ówców tkwi ta sam a, niczem nie w strząśnięta w iara w przyszłość Polski.

W hołdzie u roczystym , złożonym przez naród cały Sienkiewiczowi, nie m ogło braknąć Akademii Umiejętności w Krakowie, która już w r. 1 8 9 3 powołała go do grona członków czynnych w wydziale filologicznym ;

rzecznikiem uczuć naszej najwyższej instytucyi naukowej był prof. J .

K a l l e n b a c h 2). W subtelnych rysach ujął prelegent rozwój duchowy

Sienkiewicza, w którego całej tw órczości »snuje się jakby z nieprze­

branego ale jednolitego wątku kilka głównych przewodnich m yśli« ; od

dziecka lgnie on ku swojszczyźnie — i serce jego a za sercem myśl

zw racają się zawsze i zewsząd ku wsi polskiej. W pierwszych powie­ г) Przem ów ienie na uroczystej Akademii ku czci Sienkiewicza, u- rządzonej przez W szechnicę lwowską 2 0 . grudnia 1 9 1 6 . (Kurjer Lwowski, 1 9 1 7 , nr. 9 0 i 9 2 ) .

2) Tw órczość Sienkiewicza. Rozwój duchow y. (Odczyt wygłoszony na posiedzeniu publicznem Akad. Umiej. d. 3 0 . maja 1 9 1 7 r.). Kraków, 1 9 1 7 , 8 -v o , str. 3 5 .

(14)

3 8 4 R ecen zye i spraw ozd ania.

ściach, pow stałych w epoce panow ania pozytywizm u, jako charaktery­ styczne znamię dla sposobów artystycznego postępow ania, w ystępuje za­ miłowanie w kontrastach ; praca dziennikarska otw iera mu szeroko oczy na przestronną biedę Polski, myśl jego szybko dojrzewa i w drobnych nowelach ujawnia się »niezwykły artyzm zwięzłego w yrażania rzeczy

w zruszających bez krzyku — um iejętność doboru przeżytych wrażeń

i delikatnego ich stopniow ania«. Podróż do Ameryki rozszerza społeczny horyzont Sienkiewicza i rozwija przed bystrym wzrokiem arty sty -ob ser- w atora niesłychane bogactw o przyrody p ierw otn ej; teraz dopiero poznaje »w arto ść energii, wrodzonej pierwotnem u człowiekowi, w arto ść siły fi­ zycznej i w raca do ojczyzny pozornie ten sam a przecież inny, zmężniały, zahartow any na dalsze trudy życia« — z rozbudzoną tęskn otą, a zara­ zem pogłębioną m iłością Polski. I kiedy nad krainą naszą zaciągały się chm ury czarne i trzeba było »w strząsn ąć narodem zgnębionym , w p o- pielisku ogrom nem doszukać się iskier żywych i rozniecić niemi pło­ mień nowego życia«, postanaw ia Sienkiewicz »przypom nieć narodowi polskiemu, jakim był, sięgnąć do dawnych czasów , kiedy ofiarna służba Rzeczypospolitej nie była piękną bajką, ale żyw iącą p raw d ą«... Powstała T ry lo g ia! Zalążek jej tkwił w jego duszy od lat d ziecin nych ; »sam nie wiem — pisał we W spomnieniu — czy od tych rozm aitych pam iątek (w farze św. Jań skiej w W arszaw ie), od tych portretów , od tych pom ­ ników, od tych m arm urow ych tw arzy, nie wiał na mnie w ów czas w iatr minionych wieków sławy, siły, w olności — i nie nanosił tych ziarn, które długo leżały mi w duszy, zanim wyrosły z nich moje powieści h istoryczn e«. Na te zasoby uczuć, na »te pokłady prochu padła isk ra: mały, tacytow ski szkic historyczny Kubali (Oblężenie Zb araża) — i wznie­ ciła pożary. Na poparcie zdania prof. Kallenbacha przypom nieć chcę w tern miejscu, iż z pod pióra Sienkiewicza wyszła obszerna recenzya »Szkiców historycznych« Kubali, — wydruköw ana w »Niwie« z r. 1 8 8 0 , — w której wypowiedział zapatryw anie, iż epoka Ja n a Kazim ierza jest

dla historyka-m alarza wielce ponętna, że »do żadnych innych chwil

narodow ego życia nie możnaby z większą słusznością zastosow ać słów poety (S łow ack iego ): albowiem była to epoka krwawa i kraj był cały na rum aku, w polu«.

Następnie zapytuje p rof. Kallenbach, skąd wzięło się w Sienkie­ wiczu takie upodobanie w XVII wieku ? I odpow iada, iż czynnikiem, który na czasy Ja n a Kazimierza przeważył szalę, był najbliższy po- w ieściopisarzow i w yobraźnią a sercem umiłowany Słowacki. Spostrzeżenie trafne a wykazanie potem wpływu »Beniow skiego« zupełnie przekony­ wujące. Do argum entów przytoczonych dodać jeszcze m ożna, iż wpływ Słow ackiego sięga czasów dawniejszych ; »Przez stepy« a »W Szw ajcaryi«, »Niewola tatarsk a« a »Książę niezłom ny« — to odrazu nasuw a się do p orów nyw ania; a jakżeż często w kronikach swoich, zam ieszczanych

w »Gazecie polskiej« i »Niwie« przytacza Sienkiewicz Słowackiego.

Kwestyę tę należy zostaw ić na uboczu, wyczerpie ją sam prof. Kallen­ bach w zapowiedzianem studyum o Sienkiew iczu; w racam do wątku przerw anego.

(15)

R ecen zye i sp raw ozd ania. 3 8 5

Po Trylogii, w której fantazya czarodziejska autora święciła naj­ większe tryum fy, przyszła do steru refleksya analityczna; po złożeniu hołdu zbiorowej duszy starej Rzeczypospolitej zajął się Sienkiewicz z u- podobaniem psychologa jednostką dzisiejszej duszy polskiej, — powstały »Bez dogm atu« i »Rodzina Połanieckich«, p rzestroga, by nie m arnow ać skarbów szlachetności, inteligencyi i dobroci oraz ostrzeżenie, by strzec

św iętości dom ow ego ogniska. Potem dla otrząśnięcia się z trosk co­

dziennych, jakby dla w ytchnienia »wyjrzał na szerokie przestworza o- gólno ludzkie, ku m acierzy ideału wszechludzkiego Piękna i wszech- ludzkiej M iłości« — i p ow stało »Quo V ad is«. Je d n ą z podniet tw ór­

czych miał stanow ić szkic historyczny J . S zu jsk iego: »Profil N erona«.

Δ czy nie m ożnaby tutaj dodać jeszcze przepięknej rozprawki prof. Κ· M oraw skiego p. t. »P etron iu sz Arbitei i rom an s w staroży tn o ści«.

Po napisaniu »Q uo V adis« nie daw ała Sienkiewiczowi spokoju

m yśl, iż chrześcijaństw o zapanow ało wprawdzie przed wiekami nad po­ gańskim Rzymem, ale następnie nie zaw sze zdołało zapanow ać nad dziejowym Ludzkości szatan em ,· iż najśw iętszych haseł chrześcijańskich nadużyw ano, aby nieść ludom okowy, aby je pozbawić wolności i ziem i; zaw rócił więc ku Polsce i na jej doli wykazał — w »Krzyżakach« — naocznie, jakiem przekleństwem dla jego ojczyzny miał się stać Zakon Krzyżowy, który »na płaszczu swym um ieszczał godło krzyża poto tylko, aby tern bezpieczniej pod tak ą osłon ą ukryw ać złodziejskie serce«. .

Z zachodu wielkiej tw órczości Sienkiewicza pośw ięca prof. Kallen­ bach kilka słów »W irom « i »Legionom « i kończy przypomnieniem zna­ m iennego szczegółu z obrzędów pogrz'ebowych : oto w skrom nym ko­

ściółku nad jeziorem helweckiem , u trum ny naszego pow ieściopisarza

w rogow ie św iatow i pogodzili się na chwilę i zgodnie oddali hołd wiel­

kiemu Synowi Polski... »Nigdy śm ierć nie znalazła sposobności tak

uroczystej, aby dać św iadectw o o żywym geniuszu Narodu, a symbol, jakim się stała śm ierć Sienkiewicza, tak europejskim otoczona blaskiem, to był ostatni, nie najmniejszy zaiste pogrobow y jego tryum f — dla Polski zm artw ychw stającej«!

* *

*

W zwięzłem spraw ozdaniu z w szystkich objawów czci i hołdu po­

śm iertnego starałem się uw ydatnić te rysy i szczegóły, które posiadać

m ogą dla przyszłych badań naukow ych pew ną w arto ść n ieprzem ijającą; rola krytyka była tutaj ogran iczona i wielką była jego radość, iż nie m iał powodu do zam ącenia tak harm onijnego akordu jakim ś zgrzytem

zbyt silnym. Teraz pow inna się rozpocząć sum ienna praca w celu po­

głębienia naszej znajom ości dzieł sienkiew iczow skich; niechajby jako

memento

chcieli przyszli badacze p am iętać o słow ach, które Szekspir włożył w usta B ru tu sa :

Trzeba nam , Kasyuszu, Ofiarnikami być, nie rzeźnikami ; W staliśm y przeciw duchowi Cezara,

(16)

3 8 6 R ecenzye i sp raw ozd ania.

A duch człowieczy niem a krwi. O ! gdyby M ożna zaw ładnąć cezarow ym duchem Nie n aruszając C ezara! Niestety, Po ducha sięgać jesteśm y zmuszeni Przez krew. W ięc moi dobrzy przyjaciele, Ugodźmy mężnie, lecz bez zaw ziętości; Pokrajm y ciało jak żertwę dla bogów A nie jak pastw ę dla psów.

Lwów.

Bronisław Gubrynowicz.

K o n o p n ick a M a ry a . Poezye. W ydanie zupełne, krytyczne opra­

cow ał J a n C z u b e k . Słowo wstępne H e n r y k a S i e n k i e w i ­

c z a . Nakład Gebethnera i W olffa, W arszaw a, Lublin, Łódź, Kra­

ków, G. Gebethner i Spółka. New York, The polish book import.

Co., Inc., druk. W. L. Anczyca i Sp. w Krakowie,

b. r. (1916),

8-vo, tomów 8 ; t. I. str. 4 nlb. + XVIII. + 2 9 2 ; t. II. str. 4 nlb.

+ 3 3 1 ; t. III. str. 4 nlb. + 3 2 0 ; t. IV. str. 4 nlb. + 3 1 1 ; t. V.

str. 4 nlb.

319 ; t. VI. str. 4 nlb. + 3 4 4 ; t. VII. str. 4 nlb.

- f 2 6 4 ; t. VIII. str. 4 nlb. + 316.

W pięć lat po śm ierci Konopnickiej doszło do skutku zbiorow e, krytyczne wydanie jej poezyi, opracow ane przez niestrudzonego istotnie na polu wydawniczem , Ja n a Czubka. O ileż szczęśliw sza pod tym wzglę­ dem od innych, największych naw et naszych poetów , którzy dopiero w ostatn ich czasach doczekali się zbiorow ych, krytycznych w ydań. Nie­

stety i na tern wydaniu zaciążyły nieszczęsne względy cen zu raln e:

w pierwszych siedmiu tom ach , wydrukow anych jeszcze w r. 1 9 1 4 , nie m ożna było pom ieścić wielu wierszy niecenzuralnych w ów czas jeszcze w Królestwie ; pom ieszczono je dopiero w ostatn im tom ie, na 2 6 2 stro ­ nach. Ja k na tern ucierpiał układ ogólny, jak tru d no rozejrzeć się w chronologii utw orów , nie potrzeba chyba dod aw ać — nie winą to jednak wydawcy.

Stosunku now ego wydania do poprzednich wydań w ydaw ca szcze­ gółow o nie określił, co jednak dla czytelnika nie było rzeczą obojętną. Nie rozszerzając się nad tą kw estyą obszerniej, zaznaczam , że t o m I. nowego wydania obejmuje poezye pom ieszczone w seryi I. poezyi ; t. II. zawiera serye II. i III., począw szy od str. 1 7 6 , nr. XLIIL; t. III. seryę

III. (dalszy ciąg) i IV., Linie i dźwięki, D am nata, Italię i Dro­

biazgi z podróżnej tek i; t. V . seryę IV. (dalszy c ią g ), Linie i dźwięki (d. c.), Ludziom i chwilom , Drobiazgi ; t. VI. Ludziom i chw ilom (d. c.), Nowe pieśni, Głosy ciszy, Z ksiąg ducha ; t. VII. poezye dob y o sta ­ tniej, poezye pośm iertne, poezye z lat 1 8 7 6 — 1 8 7 9 , poezye prozą, utw ory d ram aty czn e; t. VIII. pozostałe poezye ze zb io ró w : Ludziom i chwilom , Linie i dźwięki, D am nata. W ten sposób niektóre zbiory, pojęte przez Konopnicką jako cało ść, są porozdzielane po rozm aitych tom ach , np. Hellenika (t. I., II., III.. V .), D am nata (t. II.. III., V III.), Linie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ten szereg sformu- łowań o potocznym znaczeniu, przywołujących proste zachowania może sta- nowić rodzaj reklamowego chwytu, który trafi do nieskomplikowanego od- biorcy: „na

Na własne uszy to słyszałem, gdy twierdził, że urodził się po to, by przekładać książki heroicznie prawdo- mównego Sándora Máraiego (właśc. Sándor Károly

This paper presents a generic data assimilation framework to reconstruct such plausible trajectories on signalized urban arterials using microscopic tra ffic flow models and data

Postanow ienia

* * * второй пример, на котором мы остановим свое внимание, связан с од- ним из наиболее частых обвинений против католиков, что они едят мясо

Zaprzyjaźniał się z Czeczenami, Czerkiesami, Osetyńczykami, Kabardyjczykami, przejmował ich tradycje, poznawał historię i obyczaje, zachwycał się prostotą życia,

B ez badań terenow ych nie można podjąć próby pełnej rekonstrukcji elew acji za­ chodniej (frontowej) dworu w Rem bowie. Przytoczone tu m ateriały nie

• istotne jest, aby numer przypisu na końcu zdania wstawiany był bezpośrednio po ostatnim wyrazie, przed kropką (dzięki temu ujednolica się wygląd