Wiktor Weintraub
"Adam Mickiewicz i romantyczna
filozofia historii w Collège de
France", Maria Wodzyńska,
Warszawa 1976, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, ss. 284 :
[recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 68/1, 306-308
Zarazem zaś toposy ofiarnego prostaczka-Słowianina i ludu-pracow nika, którymi posłużyli się obydwaj pisarze w poszukiwaniu wzorców autentyczności, wskazują na odmienne system y kultur narodowych i odmienne „muzeum w yobraźni” każ dego z w ielkich profesorów C ollège de France.
M ichelet lubił akcentować swój racjonalizm i skłonny był traktować go jako istotny w yznacznik w łasnego światopoglądu. A wszakże w ważkich stwierdzeniach dotyczących sposobu w idzenia współczesności i przyszłości bliski okazał się ro m antycznemu m esjaniście M ickiew iczowi. Zatem można chyba pozwolić sobie na wniosek, iż w system ie m yślenia Micheleta ważniejszą rolę odgrywały rom an tyczne idee polityczne niż w ierność doktrynie filozoficznej.
W M icheletow skim obrazie świata, porządkowanym w edle tych idei, znalazło się w ięc m iejsce na podwójne spotkanie: ze współczesnym i barbarzyńcami i z ich polskim apologetą M ickiewiczem , jednym z w ielkich detronizatorów racjonalizmu.
Książkę W eintrauba dobrze jest odczytać w kontekście Brata A dam a Zofii M akowieckiej (1975), gdzie zgromadzono głosy nie tylko potępień prelekcyj M ickie wicza, ale także w ylew y niewiarygodnej pogardy dla skom prom itowanego in te lektualnie w ykładow cy w Collège. Św iatło rzucone na tę sprawę od strony Fran cuzów, i to Francuzów m iary M icheleta czy Quineta, rozprasza mrok tamtej obskuranckiej zajadłości, w łączając sprawę w ykładów M ickiewicza w naturalny dla niej kontekst europejski: romantycznego stylu w ykładow ego oraz profetyz- mu — jako przęsła łączącego naukę z religią i polityką.
Alina W itkowska
Maria W o d z y ń s k a , ADAM MICKIEWICZ I ROMANTYCZNA FILOZOFIA HISTORII W COLLEGE DE FRANCE. W arszawa 1976. P aństw ow e W ydawnictwo Naukowe, ss. 284.
Cel, jaki autorka sobie postaw iła — prześledzenie w e w zajem nych pow ią zaniach romantycznej filozofii historii M ickiewicza, M icheleta i Quineta w latach ich profesury w Collège de France — nie był łatw y. Nie z powodu braku m ate riałów. Przeciwnie, można się tu skarżyć raczej na em barras de richesses. A le żaden z trzech pisarzy, którym poświęcona jest książka W odzyńskiej, nie zostaw ił system atycznego wykładu sw ej filozofii historii. W szyscy trzej w m ówieniu 0 niej chętnie uciekali się do języka zm etaforyzowanego. W szyscy trzej byli ludźmi politycznie zaangażowanym i i nacisk w yw ierany na ich historiozofie przez to zaangażowanie, łącznie ze w zględam i taktycznymi, był niem ały. Dodajmy do tego, że jeden z tej trójcy, Quinet, należy do najmniej zbadanych francuskich pisarzy romantycznych. Przyczyną jest tu zarówno mała czytelność jego literackich u tw o rów, jak i nieodpowiedzialność pióra, polotnego, żywego, ale dającego się łatw o ponosić afektom i efektom retorycznym.
Z trudnościami tym i autorka na ogół zwycięsko się uporała. W system atycz nej i precyzyjnej analizie potrafiła zrekonstruować w głównych zarysach system y filozofii historii trzech profesorów Collège, pokazać proweniencje tych system ów 1 zanalizować w zajem ne oddziaływ anie, przede w szystkim w pływ y M ickiewicza na jego francuskich kolegów, jak i rozbieżności ich poglądów. To ostatnie zadanie było delikatne i trudne, bo w zapale wspólnej w alki publicystyczno-w ykładow ej oraz w chiaroscuro rom antycznej grandilokwencji rozbieżności te niejednokrotnie zacierały się także i w świadom ości samych pisarzy.
Za szczególnie udany należy uznać pierwszy człon rozdziału 3, traktujący o M icheleta polem ice z tekstem ostatnich dwóch kursów prelekcyj. Polem ika ta,
eksklam acyjno-stenograficzny zapis pryw atnego dziennika M icheleta, została tutaj um iejętnie przetłumaczona na język ciągów m yślow ych i zinterpretowana na tle historiozofii autora. Istnieją dane, że M ichelet d son corps défendant bardziej ulegał w pływom M ickiewicza, niżby mu na to pozw alała jego historiozofia. Ś w iad czą o tym Le Peuple, zapisy dziennika, w ykłady z lat czterdziestych, niestety dotychczas nie wydane i znane tylko ze streszczeń i cytatów w dziele Monoda, św iadczy także Kościuszko. A le to już inny problem . W ramach sobie zakreślo nych autorka zręcznie i w nikliw ie zanalizow ała tę polem ikę — zdaniem znako m itego historyka francuskiego, Luciena F ebvre’a, jeden z tekstów podstawowych dla zrozum ienia ideologii M icheleta.
Natom iast drugi człon tego rozdziału, poświęcony om ówieniu w izji Polski w Kościuszce M icheleta, jest jedyną partią książki w yw ołującą pew ne zasadnicze zastrzeżenie. Idzie o to, że Wodzyńska nie uw zględniła tutaj specyficznych w y magań rodzaju literackiego tego dzieła — legendy. Kościuszko wszedł w skład tomu zatytułow anego Légendes dém ocratiques du Nord. Tego, co „legendy” w ty tule tym znaczą, autorka nie dyskutuje. Ogranicza się tylko (s. 223) do przyto czenia komentarza Pigonia z edycji listów M ickiewicza: „Wyrazu »legenda« użył tu M ichelet nie w dzisiejszym potocznym znaczeniu: podanie, opowieść o n ie pewnej autentyczności, ale w pierwotnym: to, co należy czytać, co jest najcen n iejsze” *. Otóż nie w e w szystkim jest to u jęcie trafne. Z dziennika M icheleta wiem y, że za wzór w ziął on sobie L egendam a u r e a m 2. Chciał dać św iecki odpo w iednik katolickiego żywotopisarstwa, stw orzyć lekturę popularną, dla szerokich mas, upraszczającą rysunek ludzi i problem ów, dać teksty budujące, przynoszące przykłady do naśladowania. Kościuszko jest tam w ystylizow an y na św iętego i tak też, „un saint”, nazwany. Idealizacja P olski była tu, ale tylko do pewnych granic, wyrazem gorącego polonofilstw a M icheleta. W jakiejś m ierze Polska została tu również św iadom ie w yidealizowana, bo tego w ym agał rodzaj literacki, legenda. W dokumentacji, jaką Cadot ogłosił w swoim w ydaniu Légendes démocratiques
du Nord, są notatki w yw ołane lekturą książek czytanych w związku z pracą nad Kościuszką. Lektury te nasuw ały czasem M icheletow i istotne w ątpliw ości. Pisał
np.: „La Pologne m é rita -t-elle son sort? la noblesse polonaise? Pas m ê m e conquis!
Mais poussée de honte en honte” 3. Żadnych takich w ątpliw ości nie znajdziemy
w Kościuszce, w łaśnie dlatego, że tekst ten w ystylizow an y został na legendę. M ickiew iczowska apoteoza polskiej tradycji historycznej współgrała z taką sty lizacją.
Łączy się to z inną sprawą wym agającą uściślenia. Z przedstawienia autorki (s. 222—223) w ynikałoby, że M ichelet, choć m iał poważne zastrzeżenia wobec dwóch ostatnich kursów, teksty dwóch pierwszych, gdy ukazały się drukiem, aprobował i na nich oparł swoją w izję Polski. Otóż Cadot na ogół starannie odnotowywał w przypiskach do sw ego wydania te ustępy, w których historyk francuski za pożyczył się od prelekcyj M ickiewicza. Lektura tych przypisków pokazuje, że sięgał on często także i do dwóch ostatnich kursów 4.
1 S. P i g o ń , komentarz w: A. M i c k i e w i c z , Dzieła. Wyd. Jubileuszowe. T. 16. Warszawa 1955, s. 438.
2 J. M i c h e l e t , Journal. T. 2. Paris 1962, s. 153 (zapisy z 17 i 19 III 1851). 8 J. M i c h e l e t , Légendes dém ocratiques du Nord. N ouvelle édition aug
m entée de fragm ents inédits, avec introduction, notes et index, par M. C a d o t . Paris 1968, s. 286. Zob. też M i c h e l e t , Journal, t. 2, s. 157.
4 Ograniczając się tylko do pierwszych ośmiu rozdziałków Kościuszki, można tu w ym ienić przypiski: 36, 43, 49, 52, 54, 57, 58, 93, 100.
W szeregu zgrabnie zestawionych paralelnych tekstów Wodzyńska wyraziście unaocznia czytelnikowi stopień zależności Kościuszki od prelekcyj. Raz jednak trzeba przeciwko zestaw ieniu jej (na s. 239) zaprotestować, w tedy m ianowicie, kiedy zależności tej chce dowodzić następującym i cytatami:
Mickiewicz: „Znamy już polityczne powody buntu kozackiego [...] Polska nie m iała już apostołów ani w yznawców , nie mogła spodziewać się nawrócenia Koza ków, zniszczenia w nich żyw iołu schizmatyckiego. Jezuici, w yłączni kierownicy w ychow ania publicznego, nie byli już zdolni do tego dzieła; zakon ich coraz bar dziej karlał [...] Wobec tego Kozacy, nawet w e względzie religijnym , stali się nieprzejednanym i wrogam i P olsk i”.
Michelet: „Polska w szesnastym w ieku była krajem najw ięcej toleranckim na ziemi, była przytułkiem religijnej wolności [...] Przybyw ają Jezuici; ducho w ieństw o polskie idzie za ich popędem, staje się prześladowczem , podejm uje sza lony zamiar nawrócenia ludności greckiego obrządku, wojowniczych Kozaków. Ci, pochodzeniem Polacy, dzicy, nieu legli [...] przechodzą na stronę rosyjską. Rzecz pospolita Polska podała w tym dniu wrogowi swojem u m iecz m ający przeszyć
jej serce”.
Zbieżności tych dwóch cytatów są rzekome. W samej rzeczy mamy tu do czynienia z biegunowo sprzecznymi ujęciam i. M ickiewicz zarzuca jezuitom, że w XVII w. nie m ieli już tego żaru wiary, który by im pozw olił nawrócić Kozaków na katolicyzm, podczas gdy u M icheleta na odwrót: jezuici, podejm ując się „sza lonego zam iaru” nawrócenia schizm atyków, rzucili Kozaków w objęcia rosyjskie. Nie m iałbym też, tak jak autorka (s. 35), pewności, że M ickiewicz znał Die
Erziehung des Menschengeschlechts Lessinga, i nie twierdziłbym , że można nazwać
B allanche’a „pierwszym w e Francji (przed M icheletem ) w ybitnym znawcą Vico” (s. 38), skoro jeszcze przed B allanche’em z historiozofią neapolitańskiego filozofa obznajm iony był de Maistre.
W paru m iejscach napsociły autorce złośliw e lapsus calami. Jeśli np. czyta my, że „M ickiewicz nigdy nie m iał wobec religii takiego dystansu jak tryskający antyklerykalnym i złośliw ościam i w stylu Woltera M ichelet” (s. 151), to w zdaniu tym zam iast „religii” trzeba czytać „Kościoła”. Zam iast „M ichelet-rusofil” (s. 254) oczywiście: „rusofob”. Tutaj też najprawdopodobniej zaliczyć należy zaskakujące sform ułowanie o „wysoko cenionych przez M ickiewicza poetach-prorokach, jak Trem becki czy Godebski” (s. 63). Godebskiego M ickiewicz w prelekcjach tylko przelotnie wspom niał. Trembeckiego artyzm słowa w ysoko cenił, ale ideologicznie poeta ten m usiał mu być obcy. Toteż w w ykładzie 16 kursu II określony on jest jako pisarz „najmniej narodowy i najmniej słow iań sk i”.
„W grudniu 1837 roku (zapewne 21) Quinet poznał osobiście M ickiewicza” (s. 44). Ostrożne „zapewne” w tym sform ułowaniu można skreślić. W liście bowiem do matki, datowanym 23 X II 1837, Quinet pisał: „Jeudi dernier j ’ai fait la con
naissance du fam eu x poète polonais Mickiewicz” 5. W roku tym 23 XII przypadał
na sobotę, w ięc „ubiegły czw artek” to 21 XII. Obawiam się, że nabruździła tutaj moja książka Profecja i profesura, w której, błędnie odczytawszy datę jako odno szącą się do „ubiegłego tygodnia”, ustaliłem ją na tydzień wcześniej, 14 X I I 6.
W i k t o r W e i n tr a u b
5 E. Q u i n e t , Lettres à sa mère. Wyd. 3. T. 2. Paris b. r., s. 289.
6 W. W e i n t r a u b , Profesja i profesura. Mickiewicz, Michelet i Quinet.