PR A C E N A U K O W E A kadem ii im. Jana D ługosza w C zęstochow ie
Seria: Pedagogika t. XVI. 2007
S ta n isła w C z e s ła w M IC H A Ł O W S K I
W kręgu sporu o podstawy w spółczesnej edukacji,
czyli m iędzy kierunkam i rozwoju cywilizacji
a kontekstem w spółczesnego wychow ania
„Demokratyczna oświata powinna przygo tować do rzeczyw istego korzystania z de mokracji. [...] działalność wychowawcza powinna być powiązana ze sprawiedliwą, skuteczną i dem okratyczną praktyką” 1. Toczy się spór o kształt duchow y cyw ilizacji m iędzy „rozkiełznanym liber- tynizm em ”, odrzucającym w szelkie norm y m oralne w imię absolutnej wolności doprow adzającym do anarchii i nihilizm u oraz pustki duchow ej, a „etosem jude- ochrześcijańskim ”, będącym fundam entem kultury euroatlantyckiej, który doty ka także wizji i kształtu w spółczesnej edukacji budowanej na tle m łodej, kształ tującej się dem okracji życia społecznego w Polsce.
M ożem y stw ierdzić, że znaleźliśm y się w sytuacji konfrontacji, w której brak dialogu w praw dzie me tylko buduje postaw ę am biw alentną pozostającą na etapie dekonstruktyw izm u, ponow oczesności. ale także braku kategorii uspój- nienia w spierającej rozwój.
W zakresie nauki jawią się przed nami pytania o rolę w ładzy poznawczej w postaci rozum u (jego granic), rodzajów i typów inteligencji, przejaw ianego my ślenia w dziejach, a z drugiej strony zasadność przyjm ow anego paradygm atu, w którym głów nym logicznym uzasadnieniem je s t jedynie użyteczność krótko term inow a.
N a ile w ięc dziś jesteśm y w stanie św iadczyć o w artościach w ypracow anych w cyw ilizacji dziejów, korzystając z: a) wiedzy opartej na praw dzie, b) m oralno ści oraz c) przejaw iać odw agę bycia w uczestnictw ie osobow o-społecznym .
U podstaw podjętych rozw ażań staje przed nam i grupa problem ów:
Jak wy chow ać w spółczesnego człow ieka (który zgodnie z w łasną tożsam o ścią potrafi uznać obiektyw ną prawdę rozumu i niezafałszow anej wiary ) znaj dującego się między spadkiem bolszew izm u czy też bakcylem liberalizm u z jego nihilizm em , a zarazem będzie szanował osobę ludzką, w spierając się na dorobku cyw ilizacji dziejów ?
Jakie w ybrać m etody i zasady, by w ychow ać do autentycznego zaangażo w ania jak o bycie so b ą“, przeciw staw iając się konform izm ow i i m odzie, a zara zem oddając się obranym przez siebie w artościom 9
Czy jako nauczyciele potrafim y przejaw iać odw agę bycia w społeczeństw ie pluralistycznym , stojąc przed w yborem pedagogii, która zgodnie z naszym su m ieniem w zm ocni skuteczność edukacji poprzez podm iotow e relacje osobowe w postaci akceptacji, życzliw ości i dialogu9
1. K o n te k s t w s p ó łc z e s n o ś c i, cz y li w p r o w a d z e n ie w k u ltu r o w o - -s p o łe c z n e u w a r u n k o w a n ia n a tle k o n fr o n ta c ji p o s ta w
K onstruując model edukacji na m iarę w spółczesnych czasów, w ychodzim y od uw zględnienia k o n te k stu , w którym przebiega złożony proces nauczania i uczenia się oraz zachodzą relacje i więzi osobowe. W kontekście uczenia się bierzemy pod uwagę: a) ucznia i jeg o gotow ość do w zrastania, b) społeczność, c) szkolę oraz d) nauczycieli.
R ozpatrując sytuację ucznia, dokonujem y diagnozy czynników w pływ ają cych na gotow ość w ychow anka do uczenia się i jego w zrastania w w ym iarze fizyczny m, um ysłow ym , psychicznym , społeczno-politycznym , ekonom icznym i duchow ym . W dalszej kolejności istotną rolę odgryw a styl uczenia się w raz ze skutecznym planow aniem nauczania. Po trzecie, istotną rolę odgryw a profil w zrostu ucznia w postaci wybranej strategii.
R ozpatrując kontekst w spółczesności, staram y się odczytyw ać znaki czasu w św ietle analizy społeczno-kulturow ej. W ystarczy tylko przyw ołać telew izję i internet jako szklaną pułapkę pozorów, w której dziecko znajduje się m iędzy fikcją a rzeczyw istością. W um ysłach bezkrytycznych odbiorców kom unikatów m edialnych pow staje pozorny obraz świata. Sytuacja ta prow adzi do am biw a lentnego rozkładu w artości pozostających przez wieki na szczycie aksjologicz nych hierarchizacji. D estruktyw ność reklam y zaczyna się tam, gdzie w yobraźnia w idza nie poszerza kontaktu z rzeczyw istością, lecz ją zastępuje. U wielu nasto
latków i dorosłych zjaw isko to pow oduje irracjonalizm m yślenia oraz postępo wania. Stąd krok do w yobrażeń o łatwym szczęściu: bez miłości, prawdy, odpo w iedzialności. wewnętrznej dyscypliny, pracy i zaangażow ania. K onsekw encją tego typu irracjonalizm u m yślenia i postępow ania są różne formy uzależnień i cierpienia. Rudolph Henry w jednej ze sw-oich książek przytacza pew ną histo rię: N a ekranie telew izora w idoczna jest to rb a popcornu leżąca na stole. W ypa dło z niej m nóstw o ziaren. K ilkuletnie dziecko wierzy, że gdyby obrócić telew i zor „do góry nogam i'? w ysypałyby się pozostałe ziarna z torby, którą właśnie
ogląda na ekranieć W nioski z obserw acji jednoznacznie w skazują, iż dzieci traktują telew izję jak o rzeczyw istość.
Brak krytycyzm u dla żyw ych obrazów telew izyjnych cechuje jednak w róż nym stopniu także wielu dorosłych. Często bow iem przeżyw ają oni pow ażne problem y z rozróżnianiem rzeczyw istości od iluzji św iata realnego, k tórą tw orzą m edia. Słow o iluzja idealnie oddaje propozycję, ja k ą oferuje odbiorcy telewizja. Z łaciny illusio oznacza bow iem udaw anie, złudzenie, ale także kuszenie. Su biektyw ne przekonanie o czym ś, co w rzeczyw istości nie istnieje, jest dla czło w ieka łatwo osiągalne w przypadku, gdy zaangażowany ch jest w iększość jego zmysłów. Istnieją jednak szczególne predyspozycje do ulegania iluzji. Podatne są na nią najbardziej osoby bezkrytyczne i z dużym stopniem naiwności oraz dzieci.
Ponadto w dużym stopniu m ogą to być także ludzie z niskim progiem od porności psychicznej, m ający trudności w naw iązyw aniu kontaktów m iędzy ludzkich, przeżyw ający poczucie odrzucenia, pokrzyw dzenia, sam otni, czy z du żą am bicją. N iepraw dziw y obraz św iata, jaki pow staje w zw iązku z tym , może mieć w pływ na. w iele dziedzin życia, ale także w konsekw encji na sam ą osobę. Brak orientacji w ważnych problem ach życiow ych i istotnych spraw ach powo duje spadek tw órczego działania człow ieka, a czasem paraliż decyzyjny.
O kolicznością, która zw iększa zaś obszar iluzji w życiu w spółczesnego człow ieka, jest niem alże bezustanne przebyw anie w św iecie im itacji. Sztuczne kwiaty, sztuczne choinki, sztuczne materiały' czy reprodukcje obrazów - to w szystko przyzw yczaja człow ieka do św iata w iecznych atrap i zatracenia różni cy m iędzy oryginałem i kopią3.
David Rintels autor zw iązany z telew izją, były prezes A m erykańskiego Związku Pisarzy, podsum ow ał to najlepiej słowam i: ..Każdego w ieczoru od 20.00 do 23:00 telew izja jest jednym wielkim kłam stw em "4. Ta refleksja, choć dosadna, zaw iera w sobie jednak w ażną do podkreślenia myśl. iż me warto oczekiw ać, szczególnie od najbardziej popularnego m edium audiow izualnego, czystej praw dy obiektyw nej inform acji.
Z łuda m edialnego św iata, w ielka im itacja są przyczyną stanu, o którym p i sze m.in. K. OlbrychC. Autorka, poszukując w spółczesnej paidei, zw raca uwagę na kryzys w artości tradycyjnie uznanych za bezwzględne, obiektywne. A ksjolo giczny relatyw izm w iążę się z w zrostem znaczenia wartości utylitarnych, p ro pa gowaniem konsum pcjonizm u i łatwego szczęścia jak o postaw y życiowej. Czy jednak takie szczęście istnieje? Czy m ożem y uznać za praw dę to, co nią nie jest? Jaką rolę m a w spółczesna pedagogia na tle sokratejskiąj teorii racjonalizm u i obiektyw izm u aksjologicznego? W arto podkreślić, że codzienne życie opiera
' R. H e n i ' y. Złuda prawdy, przekl. T. A n t o s i k, Gdańsk 1999, s. 75-78. ł Por. R. L e » u i k o, Czasy wielkiej imitacji, Kraków 1998, s. 35-41.
Tamże, s. 12.
1 K, O I b r y c h l. Prawda, dobro i piękno w wychowaniu człowieka jako osoby. Katowice 2000.
się nie tvle na jednostkow ych sądach o tym . co praw dziw e-fałszyw e. lecz na przyjętej mniej lub bardziej św iadom ie praw dzie o w artościach. Programy, które kontestują norm y w yrastające z określonych w artości, tym sam ym - pew ną praw dę o w artościach, w prow adzają w to m iejsce sw oją prawdę, narzucając w łasne n o rm t'6. W dobie postm oderny pow rót do obiektyw izm u aksjologicznego jawi się jako podstaw a działań zm ierzających do odnow ienia duchow ości w spółczesnej. K ontekst ucznia w ym aga brania pod uw agę nauczyciela, oczeki wań i rzeczyw istości. Jako nauczyciele podejm ujem y trud zrozum ienia w spół czesnej rzeczyw istości ucznia poprzez staw ianie pytań dotyczących: Gdzie je steśm y? Dokąd idziem y i dlaczego?
Św iat w spółczesny jest kształtow any poprzez w iele czynników , takich jak: rodzina, przyjaciele, rówieśnicy, kultura m łodzieżow a i obyczaje, społeczne naciski, życie szkolne, polityka, ekonom ia, religia, środki przekazu, sztuka, mti- zvka i inne. W pływ ają one na św iat ucznia lepiej lub gorzej. Ponadto głosi się tezę. że nasza cywulizacja znalazła się na rozdrożu, i w spółczesny człow iek, jak nigdv dotychczas, boryka się z problem am i, które w coraz w iększym stopniu sam pow oduje oraz me potrafi rozw iązać7.
Pojaw ia się radykalny hum anizm fiinktora „m oże być", czy raczej interpre- tatyw izm oraz herm eneutyka, której funktor brzmi „zdarza się” . Tym samym bu dow ane paradygm aty jako produkty wiedzy naukowej sprow adzają się do w yja śniania. interpretow ania, przekładania i nakreślania map w zajem nych zależności w ustaw icznym dookreślam u tożsam ości8.
Kult w artości odw iecznych, cześć dla sacrum to w w arunkach otw arcia na różnorodność kulturow ą stanow i oczyw iste praw o każdego, choć nie zostaje w yłączone od społecznej presji i naukow ej krytyki. Zdaniem Tocqueville’a, szczególnie w w arunkach dem okracji, jed n o stk a jest pod p resją opinii publicz nej, która ogrom nie ciąży n a jej sposobie m yślenia, kieruje nią i w yw iera na nią nacisk. W m iarę jak ludzie się upodabniają, coraz silniej odczuw ają sw oją sła bość w stosunku do zbiorow ości. Człow iek poddany naciskow i zbiorow ości czę sto traci w iarę w siebie. W ątpi me tylko w swoje siły, ale rów nież w swoje p ra wa. i gotów jest uznać .że się myli. jeżeli jest taki pogląd w ięk sz o ści. W re zultacie nacisku opinii jednostka w ogóle przestaje sam odzielnie myśleć. P u bliczność nie przekonuje o swoich poglądach, ona je w ym usza i w yciska ducho we piętno przez potężny nacisk psychiczny w iększości na rozum ow anie jednost ki. a tym sam ym zw alnia z obow iązku tw orzenia w łasnych w yobrażeń. To tłu m ienie w olności jednostki przez opinię publiczną stanowi nowy rodzaj poddań stw a w postaci „spirali m ilczenia", w ym uszonego przez nieliczną grupę dyspo nująca kapitalem , silą i w pływ em mediów. Aby pokonać ow ą ..spiralę m ilcze nia". trzeba dysponow ać silą zdeterm inow ania. O prócz tego jawi się także „spi
6 Tamże, s. 68.
7 Cz. K u p i s i e w i c z, Paradygm aty i wizje reform oświatowych. Warszawa 1985, s. 180. 8 Z. K w i e c i ń s k i , L. W i t k o w s ki, S p o ty o edukację, Warszawa 1993, s. 15. 9 A T o c q u e V i 1 1 e, D as Zeitalter der Gleichheit. Köln-Opladen 1967. s. 52.
rala m anipulacji" oddziałująca na podśw iadom ość oraz kreuje określony sposób podejścia do rzeczyw istości.
Innvm problem em jest kreow any rodzaj państwa, u którego podstaw znaj duje się założenie św ieckości, i przekonanie, że będzie on sposobem zgodnego w spółżycia różnych religii w jednym kraju. N aczelne hasło dem okracja i plura lizm, interpretow ane jako cel czy proces, wcale nie musi oznaczać poddania się „paraliżow i" wielości jako utrata własnej tożsam ości, ale m oże być inspiracją do w ybierania najtrafniejszych i najskuteczniejszych rozwiązań, stanow iąc w zm oc nienie m yślenia innow acyjnego10, które w wolności i otw artości w ym agają sen sow nego zagospodarow ania.
D uchow o-m oralna polow iczność i konform izm w spółczesnej doby rodzi dy sonans oraz przekształca się w m aterialistyczną wiarę w pozaosobow e funkcjo nowanie m echanizm u instytucji, rodząc zderzenie oscylacyjne liberalno-dem o kratycznych rozw iązań z solidarno-społecznynn inspiracjam i chrześcijańskim i interpretow anym i rozbieżnie, „w yostrzone’’ aż do konfliktu konfrontacyjnego.
N a bazie rozległych diagnoz stanu rzeczy naukow cy holistycznie postrze gający św iat i człow ieka z perspektyw y antropologii i ekologii personalistycznej uznają, że nasz byt nie jest stanem, ale niezw ykle dynam icznym i stale zm ienia jącym się procesem . R ozw ijająca się racjonalność nauki o zabarw ieniu teleoło- gicznym i praktycznym oznacza zarazem cechę konstytutyw ną my ślenia i dzia łania oraz organizacji przedm iotu działania. Sprow adza się do opisu i w arto ściow ania z uw arunkow aniam i historycznym i11. O dw oływ anie się do racjonal ności krytyczno-em ancypacyjnęj, tj. dialogu traktow anego jako sposób dyskur- syw nego ustanaw iania woli społecznej oraz tw orzenia w iedzy praktyczno-m o ralnej. w yw ołuje szereg napięć w zakresie zachow ania własnej tożsam ości opar tej na fundam entach kultury, w iary i tradycji w raz z budow anym ładem społecz nym.
M anifestow anie inności jak o podstaw a doktryny edukacji krytyczne] lub edukacji trans form aty wnej kładzie głów ny akcent na m niejszości oraz pograni cza w im ię tzw:. popraw ności społeczno-politycznej, przyjm ując uniw ersalne założenia organizacji globalistycznych.
R acjonalność herm eneutyczna, koncentrując się na rozum ieniu bycia w szys tkiego, co jest w nas sam ych i św iata jako całości, opiera się na ideach dialogu, spotkania i kom unikacji bez ustanow ienia czy odw ołania się do podstaw histo- ryczno-m oralnych w imię wolności, szczęścia czy zadow olenia. Zaakceptow anie nowy ch racjonalności edukacyjnych m a decydujący wpływ na urzeczyw istnianie człow ieczeństw a, a więc sens ludzkiej egzystencji orientacji życiow ych i dążeń człow ieka, w reszcie budow ania jakości jego życia.
Jaw ią się wiec pytania o podm iotow ość czy instrum entalizację celów i w a runków działania szkoły, rodziny, kościoła, gm p rów ieśniczych i organizacji
Por. B. Śliwerski, Pedagogika alternatywna, Kraków 1998, s. 60.
społecznych w dłuższej cezurze czasu, m ając na w zględzie sam orozw ój, tw ór czość, sam oocenę czy niezależność.
2. U n iw e r sa liz m e g o iz m u a k u ltu r a s te r y d ó w a n a b o lic z n y c h
Praw dą jest, że trzy filary kultur)' zachodniej: filozofia grecka, prawo rzym skie oraz religia chrześcijańska - zastępow ane niekiedy tradycją judeo-chrześci- janską - uznawane byty za podstawę cyw ilizacji europejskiej. Triada ta. mimo swej sk o ń c z o n o ś c i'\ została uzupełniona, lub wręcz zastąpiona, czw artym ele mentem: tradycją ośw ieceniow o-liberalną13. W takiej perspektyw ie trzy filary kultury zachodniej ustąpiły m iejsca ośw ieceniow o-liberalnem u projektow i no wego społeczeństw a.
Filozofię grecką, szczególnie jej część sprzeciw iającą się sofistycznem u sceptycyzm ow i, uznano za praźródło totalitaryzm ów oraz antydem okratycznych resentym en tów 14. Jeszcze w iększą nieufność budzi religijna część tożsam ości europejskiej. Postrzeganie tradycji chrześcijańskiej jako jednego z elem entów konstytuujących tożsam ość Europy nie jest oczyw iście jednoznaczne z uzna niem w spółcześnie chrześcijaństw a za religię uprzyw ilejow aną czy prom ow a niem św iatopoglądu religijnego kosztem ateizm u lub agnostycyzm u. Chodzi o uznanie praw dy historycznej, uznanie faktyczności.
Św iadom ość w spółczesnych zachodnich społeczeństw w ostatnich latach w coraz w iększym stopniu w ydaje się kształtow ana przez poczucie, które m ożna nazw ać ..aw ersją do faktyczności” . Pod wpływem neoliberalnego absolutyzow a nia idei w olności w szelkie zależności i przynależności, przybierające rysy fak tyczności. zaczynają kojarzyć się ze zniew oleniem , stając się zarazem ciężarem i więzieniem . Postrzeganie wolności jako idei nadrzędnej prow adzi do p oszerza nia jej zakresu od „w olności jako braku zew nętrznych przeszkód i ingerencji” 1' do w olności rozumianej jako prawo do całkow itej autokreacji. W spółczesny Europejczyk zdaje się mówić: „Sam wiem. co jest dla m nie najlepsze, i sam mam praw o do decydow ania o tym, kim jestem ”. Dlatego zgodnie z „popraw no
Por. np. Trzy O soby Trójcy Świętej czy też H eglow ską triadę tezy, antytezy i syntezy.
13 Klasyczny i współczesny liberalizm niemal pow szechnie uznawane są za dziedzictwo idei oświeceniowych. Bardzo często koncepcje liberalne i idee ośw ieceniowe byw ają utożsamiane, dlatego można mówić o względnie jednolitej tradycji oświeceniowo-liberalnej. Por. J. S z a c k i . H istoria m yśli socjologicznej, Warszawa 1983, t. 1, s. 160; L. K o 1 a k o w s k i, Gdzie jest m iejsce dzieci filozofii liberalnej?, tłum. J. T u r o w i c z, [w :| tegoż, M oje słuszne poglądy na wszystko. Kraków 2000. s. 184-185.
14 K. P o p p e r. Społeczeństwo otwarte i jeg o wrogowie, tłum. H. K r a c h e 1 s k a. Warszawa 1993; oraz celna polemika z. tezami Poppera: R. L c g u 1 k o. Spór o Platona, [w:] tegoż. Etyka absolutna i społeczeństwo otwarte. Kraków 1998. s. 73-94.
14 Odwołuję się lu oczywiście do Berlinowskiego określenia wolności negatywnej. Por. np. 1. B e r 1 i n. Cztery eseje o wolności. Ilum. D. G r i n b e r g, D. I. a c h o w s k a. .1. 1, o - / i ii s k i, Poznań 2000, s. 42, 187-189.
ścią p olity czn ą'’16 niektórzy tw ierdzą wyraźnie: religia - tak. ale Kościół z jego integralnym depozytem - nie.
Nie pojaw iam y się na św iecie z własnej woli ani dzięki własnej mocy. Nie niamv w pływ u na w ybór rodziców, kraju, języka czy sposobu, w jaki zostajem y w ychow ani w pierw szych latach naszego życia. Nie trzeba być ortodoksyjnym freudystą, by przyznać, iż niebagatelna część naszej tożsam ości zostaje nam ..ofiarow ana” bez pytania nas o zgodę. N ie m ożem y jej m e przyjąć, gdyż to ona nas tw orzy . Bez niej m e zaistnielibyśm y. M ożem y rodziców kochać lub niena widzić, kierow ać się ideami, w których nas wychowano, lub w szystkie odrzucić. Zaw sze jednak „tkw im y” w dialogu, który jest jednocześnie częścią naszej to ż sam ości. Nie mamy zasadniczego w pływu na nasz tem peram ent czy typ budowv fizycznej. R ów nież odporność na choroby czy długow ieczność są w znacznym stopniu uw arunkow ane dziedzicznie.
Podobnie język, w którym myślimy, najczęściej otrzym ujem y jak o dzie dzictw o, a nie przedm iot św iadom ego wyboru. Pow ażną cześć naszej tożsam ości otrzym ujem y m im ow olnie - w arunkuje to naszą m entalność i m a w ypływ na dalszą m ożliw ość kreacji. M oglibyśm y oczyw iście poddać się zabiegowi „prania m ózgu'’ w celu zupełnej zm iany osobow ości, ale utracilibyśm y wtedy w łasną tożsam ość, zabijając własne Ja. C ałkow ita am nezja to śm ierć tożsam ości, za równo dla narodu, jak i dla jednostki. To, kim jesteśm y, w dużej m ierze jest nam dane w raz z w ychow aniem i edukacją. M ożemy to nazw ać faktycznością. Ale tej faktyczności często m e akceptujemy', gdyż czujemy się ograniczani w swej w ol ności.
To, że w spółczesna Europa oraz cała kultura zachodnia nie da się pom yśleć i zrozum ieć bez odniesienia do tradycji chrześcijańskiej, m oże budzić w nas irytację, obrzydzenie, zachwyt, uw ielbienie lub jakiekolw iek inne odczucia. N ie zależnie od obecnej kondycji chrześcijaństw a - oszustwem byłoby niedocenia nie jego w kładu w kształtow anie się kultury' europejskiej. Oczywiście, fałszow a nie historii nie jest zjaw iskiem nowym, szczególnie zaś charakterystyczne było dla ubieglow iecznych zbrodniczych system ów totalitarnych: kom unizm u i fa szyzmu. N iepokojące analogie do współczesności m ogą pojaw ić się, g d \ przy- pom nim y sobie O rw ellow skie pow ieści czy przywołam y - śm ieszny i jednocze śnie straszny - przypadek zaklejania w radzieckich encyklopediach hasła „Be- ria i zastępow ania go hasłem „B eringa C ieśnina”, gdy były dygnitarz partyjny stal się postacią niew ygodną.
16 Poprawność społeczno-polityczna oparta na pragmatyzmie i darw m izm ie socjologicznym (poję cie Franza Boasa, słynnego obrońcy Indian), gdzie ze słusznego protestu wobec niespraw iedliw o ści (political correctness) przekształciła się (odchodząc od prawa naturalnego, Dekalogu i rozumu) w dem agogiczną ideologię, zaw zięcie ścigającą i wszelkimi sposobami atakującą rzekomych wrogów w olności i równości, w tym na pierwszym m iejscu Kościół katolicki. W szakże political correctness (wg A llana Blooma) - według zam ierzeń lewicowych liberałów - ma zastąpić etos chrześcijański. Patrz. A. B 1 o o m, Umysł zamknięty. O tym, ja k amerykańskie szkolnictwo wyższe zaw iodło dem okrację i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, tłum. T. B i e r o ń, Poznań 1997.
C harakterystyczne dla instytucji unijnych m etzscheańskie ..ostrożne i nie przyjazne m ilczenie, którym |...| traktuje się ch rześcijań stw o ''1', elim inow anie ze stery publicznej elem entów chrześcijańskich - czy naw et ogólniej: religij ny ch 18 - m a głębsze uzasadnienie niż tylko w łaściw ą dla zlaicyzow anych społe czeństw „niechęć’' do sacrum. W ydaje się. że w spółczesne rozum ienie państw a odw ołujące się do ośw ieceniow o-liberalnych idei z istot}' swej sprzeczne jest z czymś, co m ożna by nazw ać „nastaw ieniem religijnym ’’. Być m oże w spółcze śnie postępująca laicyzacja - niezależnie od tego. czy uznam y j ą za zbawienną, czy też zgubną dla zachodniej kultury - me jest tylko przypadkow ym i nieko niecznym następstw em określonych przem ian kulturow ych, lecz stanow i konse kwencję lub raczej w ypow iedziane głośno logiczne rozw inięcie podstaw ow ych idei. które ukształtow ały projekt now oczesnego społeczeństw a.
Cóż jest w ięc głów ną ideą kształtującą życie w spółczesnych społeczeństw zachodnich? Co jest zasadą, sprężyną - by użyć M onteskiuszow skiego porów nania - w praw iającą w nich naszą kulturę'?19 Co jest tą „nam iętnością’’ targającą ludźmi i stym ulującą ich działania? Dlaczego w reszcie m ożna użyć - dosyć ryzykow nego, ale nie niedorzecznego - porów nania i obszar w spółczesnej cyw i lizacji zachodniej nazw ać kulturą sterydów anabolicznych?
Steryd} anaboliczne jest to grupa substancji, które stosow ane jako środki farm akologiczne w ydatnie zw iększają silę i wydolność fizyczną organizm u; w stosunkow o krótkim czasie steryd}' pozw alają m.in. uzyskać znaczny przyrost m asy m ięśniowej. Stosow anie tych specyfików’ jest oczyw iście oficjalnie zaka zane. zaś ich dystrybucją zajm ują się organizacje przestępcze, czerpiąc z tego zyski porów nyw alne z handlem narkotykam i. Można by naiw nie zapytać; dla czego tak „cudow ne” substancje, pom agające m om entalnie przeistoczyć się cherlakom w zuchów-, zaś z junaków czyniące nieom al pól-bogów. m e zostały uznane za w spółczesny odpow iednik am brozji? W ręcz przeciwnie. W środow i sku sportow ców - zarów no zawodowców , jak i zupełnie początkujących am ato rów - stosow anie sterydów staje się plagą porów nyw alną z narkom anią. W y przedzając nieco tok narracji, należy odpow iedzieć, iż negatyw ie skutki zażyw a nia w spom nianych farm aceutyków znacznie przew yższają niew ątpliw e i spekta kularne korzyści; stosow anie - używ ając sportow ego żargonu - „dopalaczy” w dalszej perspektyw ie prow adzi do fizycznej i psychicznej degradacji człow ie ka. Obok spustoszeń czynionych w psychice środki te niszczą organy w ew nętrz ne (serce, w ątrobę, nerki), pow odując nierzadko trw ale kalectw o lub śmierć.
M ówiąc inaczej, cena. jaką trzeba zapłacie za szybkie stanie się herosem, zaw sze okazuje się zbyt w ygórow ana. Mimo niew ątpliw ej atrakcyjności,
szcze-17 F. N i e l z s c h e, Narodziny tragedii, czyli hellenizm i pesymizm, tłum. L. S t a f f. Warszawa 1907 (reprint), s. 9.
1(1 Jak trafnie zauważa Paweł Śpiewak: „Liberałow ie pozw alają nam wierzyć w Boga - ale w domu i - jak się wydaje - nie nazbyt żarliw ie”; P. Ś p i e w a k, Obielni.ce demokracji. Warszawa 2004. s. 54.
w Por. M o n t e s k i u s z, O duchu praw, tłum. T. B o v - Ż e 1 e ń s k i. Kraków 2003. s. 5. 2 6.
golnie dla ludzi bardzo m łodych i jeszcze niedojrzałych, transakcja ta zawsze przypom ina podpisanie cyrografu. W dalszej perspektyw ie zaw sze się traci; zy skując niezw ykłą tężyznę gubi się jednocześnie głów ny cel. do którego urze czyw istnienia spraw ność fizyczna m iała być jedynie środkiem . Traci się zdrow ie i życie, a więc wszystko, co służyć m iało popraw ie ich jakości, staje się zbędne. Za krótkotrw ałą i iluzoryczną potęgę m ożna zapłacić rzeczyw istą degradacją i upadkiem .
Ciekaw ym i sym ptom atycznym faktem jest to. że stosow anie sterydów ana bolicznych pow oduje pow ażne rozchw ianie em ocjonalne; cyklicznie postępują ce napady agresji lub stany depresyjne. G odne uwagi jest. to. iż specyfiki te zw iększają popęd seksualny, lecz obniżają zdolności rozrodcze, często prow a dząc do całkow itej bezpłodności. Posługując się porów naniem nawiązujący m do medy cyny sportow ej, staram y się zaprezentow ać tezę, iż w spółczesna kultura zachodnia pod wpływ em myśli liberalnej kształtuje nowy typ uniw ersalizm u, który pretenduje do m iana „uniw ersalizm u egoizm u” . Egoistyczne uzasadnianie w szystkich naszych zachow ań odbierane je s t jak o jed y n a m ożliwa, bezpieczna, szczera i w pełni akceptow alna m otywacja. C hciałoby się sarkastycznie dodać: „w szystko, co ponadto, od Złego pochodzi” . Zaproponujm y następującą analo gię: tak jak dla siły fizycznej organizm u podstaw ę stanow i w ielkość m asy m ię śniowej, tak dla poczucia siły ludzi podstaw ę stanow i pow odzenie ekonom icz n e". Tak jak sterydy pozw alają na rozwój m asy m ięśniow ej, tak egoizm stym u luje w zrost gospodarczy i rozwój ekonom iczny. Ale podobnie jak sterydy zw ięk szając law inow o silę zaburzają jednocześnie funkcjonow anie całego organizm u i pow odują jego degradację, a w skrajnej konsekw encji śm ierć, tak też i egoizm, stym ulując rozwój gospodarczy, niszczy zarazem podstawy, którym ma służyć. Z atom izow ane społeczeństw a, w którym postępującem u rozkładow i ulegają więzi w spólnotow e, narodowe, rodzinne, w którym nikt nie chce mieć dzieci, gdyż zajm ują zbyt w iele uwagi i tym sam ym przeszkadzają w „konsum pcji” uro ków życia, społeczeństw o takie, naw et gdy m oże pochw alić się wysokim i wskaźnikam i rozw oju ekonom icznego, ulega degradacji.
Dzięki przyzw oleniu, a naw et dow artościow aniu egoizm u przez myśl libe ralną, kraje kultury zachodniej zyskały niekw estionow aną św iatow ą hegemonię. U podstaw- liberalnego projektu politycznego znalazło się przekonanie, że „m oż na uzyskać lad społeczny i pow szechny dobrobyt spełniając i sum ując jed n o st kowe egoistyczne dążenia poszczególnych obywateli. Nieco tryw ializując: w ie rzono, że uda się stw orzyć takie społeczeństw o, w którym każdy się będzie troszczył jedynie o własne dobro, przy okazji przyczyniając się do pow szechne go dobrobytu. W w ym iarze ekonom icznym m iała tego dokonać Sm ithow ska „niew idzialna ręka rynku” Egoizm, im m anentm e obecny w ludzkim życiu, przestał być postrzegany jak o nam iętność w ym agająca opanow ania,
ogranicza-..W społeczeństwie liberalnym podstawow ym ujściem dla megalotymi jest przedsiębiorczość i inne łormy działalności gospodarczej". F. F u k u y a m a. Ostatni człowiek, tłum. T. B i e r o ń, Poznań 1997. s. 164.
m a i poskram iania. Przestał być czym ś wstydliw ym , lecz stal się pow szechnie akceptow aną m otywacją.
C oraz częściej jednak kraje św iata zachodniego zaczynają odczuw ać dole gliw ości w ew nętrzne; postępująca degradacja rodziny, zapaść dem ograficzna, erozja w spólnot lokalnych czy niem al nieustanny kryzys w ychow ania stają się stopniow o coraz pow ażniejszym zagrożeniem .
Jednym z groźniejszych schorzeń, m ożliw e że najpow ażniejszym - a nie w ykluczone, że śm iertelnym - jest zapaść dem ograficzna opisyw ana przez M ar ka O kólskiego w jego niezw ykle interesującym studium 21. P rezentuje on kon cepcję tzw. ..drugiego przejścia dem ograficznego” . Teoria ta naw iązuje - cho ciaż jest w pew nym sensie także jej zaprzeczeniem - do .,podstawowej, szeroko akceptow anej idei teorii przejścia dem ograficznego”'". Teoria przejścia dem o graficznego głosiła, że reprodukcja ludności m iała ulec trwałej stabilizacji po zredukow aniu um ieralności do poziom u „m inim um b iologicznego” oraz osią gnięciu. przy tym poziom ie, stanu prostej zastępow alności pokoleń. Inaczej m ó wiąc. m aksym alizacja długości ży cia m iała iść w parze z ustabilizow aniem się rozrodczości do poziom u pozw alającego zachow ać status quo. O czekiw ano ta kiej stabilizacji rozrodczości, której skutkiem byłoby dw uosobow e potom stw o w przypadku przeciętnego, statystycznego osobnika. W ystarczy tu dla przykładu nadm ienić, iż ..spośród 18 krajów Europy, które m ożna by określić jak o zachod nie w sensie cyw ilizacyjnym , tylko w Islandii płodność była na poziom ie za pew niającym co najm niej odtw arzanie pokoleń w takich sam ych rozm iarach, tym czasem w 10 krajach do tego poziom u brakow ało 2 5 -7 0 % ”23. Innymi słowy, przedstaw iciele kultury zachodniej wym ierają.
Uznając, że teoria „przejścia” okazała się fałszyw a należy rozpatrzyć kon cepcję ..drugiego przejścia dem ograficznego” . Różnicę m iędzy nimi trafilie ilu struje zagadnienie zmiany, jaka nastąpiła w stosunku do rodzicielstw a. „R egula cja urodzeń v\ trakcie przejścia w ynikała bowiem przede w szystkim z pragnienia rodziców, by w stw orzonym ju ż klim acie m obilności społecznej podnieść na wyższy poziom status w łasnego potom stw a. Było to zatem działanie głów nie altru i styczne. Tym czasem drugie przejście dem ograficzne w iąże się ze zw rotem od planow ania przebiegu życia rodziny i oszczędzania na rzecz dzieci, ku cyw i lizacji zorientow anej na konsum pcję i uznającej za dobro najw yższe spełnienie jednostek w ich dorosłym życiu. Przełom polega więc na tym. że wcześniej pro- kreacja m ogła nie być i zw ykle nie była w ykluczana, podczas gdy obecnie może być i często jest w ykluczana”24. C oraz częściej po prostu nie chcem y m ieć dzie ci. M ożna dodać nieco sarkastycznie: po co m ielibyśm y je mieć? Tylko nas ograniczają.
_l M. O k ó 1 s k i. Demograficzno-instytucjonalne antynom ie współczesności, [w:] D ylem aty współczesnej cywilizacji a natura człowieka, red. J. R e y k o w s k i. T. B i e l i c k i , Poznań 1997. s. 25-60!
22 Tamże, s. 33. 2J Tamże, s. 39. 24 Tamże. s. 37-38.
Dla Platona'1''' rozm nażanie się. płodzenie potom stw a było najniższym ro dzajem nieśm iertelności: najpośledniejszym ze sposobów dostępnych człow ie kowi. Najm niej w artościow i ludzie mieli jedynie m ożliw ość biologicznego prze dłużenia gatunku, podobnie jak istoty niższe od człow ieka. Platoński mędrzec, kochanek m ądrości poszukując}- prawd}- i kontem plując} idee nie mańczyl sw ych biologicznych dzieci, nie m ożna jednak pow iedzieć, że m e „m iał ducho wego potom stw a’'. Rezygnacja z wwpełniama angażujących obow-iązków rodzi cielskich nie była podyktow ana wy-godą czy inną egoistyczną m otywacją: cho dziło o pośw ięcenie się spraw om istotniejszym . M ędrzec pow racający ze św iata idei. by okresow o zajm ow ać się służbą publiczną, wierzył, że odpow iednie wy kształcenie pozw oli przynajm niej w ybranym - w ydostać się z jaskini. Pomoc w uw olnieniu się z w ięzienia zm ysłów była aktyw nością stojącą znacznie wy żej niż płodzenie dzieci. N ie chodziło o egoistyczne, uzasadniane własnym intere sem skupienie się na sobie, lecz o rodzaj rodzicielstw a w yższego rzędu, sw oistą ..duchow ą prokreację". Przychodzi tu również na myśl Sokrates zaniedbujący rodzinę dla swy ch uczniów, stanow iących dla niego rodzaj rodzin} i potom stw a, bliższych naw et niż te biologiczne26.
W spółczesna kultura zachodnia, gloryfikując indyw idualizm , dow artościo wuje jedno cześnie egoizm , który zaczyna wy pierać postawy- altniistyczne. Ego izm. gdy staje się głów nym m otyw em postępow ania, z natury swej uniem ożli w ia życie rodzinne. N adrzędną ideą konstytuującą funkcjonow anie członków rodziny me jest m aksym alizacja wolności indyw idualnej: w ręcz przeciwnie, istnienie rodziny w ym aga od tw orzących ją ludzi bardzo wielu, często pow aż nych ograniczeń w olności w imię dobra wspólnego. U zasadnieniem istnienia rodzin}- wy daje się nie egoistycznie rozum iany interes w łasny jednostek, ale dobro całej tej w-spólnoty. W przeciw nym razie dochodzi do opisyw anego przez Allana B loom a paradoksu niszczącego rodzinę: „każdy najbardziej kocha siebie, lecz od innych w ym aga, by ukochali go ponad siebie sam ych”27.
Jakie czynniki sprawiły, że „drugie przejście dem ograficzne” stało się fak tem ? N iew ątpliw ie przyczyniły się do tego takie zm iany społeczne, jak: konte stacja tradycyjnych norm i w artości, w tym dekalogu: upow szechnienie i wspól- w ystępow anie różnych stylów' życia: istotny postęp w ograniczeniu dyskrym ina cji kobiet: upow szechnienie środków antykoncepcyjnych, szybki przepływ in formacji. Jednak fundam entalne znaczenie miały - bardziej interesujące - dwie podstaw ow e i w zajem nie w arunkujące się przemian}-. Po pierw sze, „odejście od dom inacji w stosunkach społecznych i kulturze struktur w spólnotow ych (Ge- m einschali), takich jak rodzina - i uzyskanie dom inacji przez struktury spolecz- nościow e. instytucjonalne (G esellschaft). Spowodowało to m iędzy innymi
dra-Por. np. P I a I o n, Państwo, ks. V, VII., tłum. W. W i l w i c k i, Warszawa 1999.
Por. zawarty w Fedouie opis pożegnania z rodziną i uczniami, w którym w iększość czasu i uw agi poświęci) Sokrates uczniom. P l a t o n , Fedon, tłum., wstęp i kom entarz R. L e g u l k o. Kraków 1995. 60 a -6 0 b, 1 16b, L17 d - 1 17 e.
21
A. B 1 o o m. Umysł zam knięty O tym ja k am erykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło dem okra cję i zubożyło dusze dzisiejszych studentów, tłum. T .B i e r o ń, Poznań 1997, s. 139.
m atvczne osłabienie w ięzi m iędzy członkam i struktur rodzinnych i w zm ocnienie więzi w ystępujących w obrębie struktur instytucjonalnych, a w efekcie - indy w idualizację percepcji ról i zachow ań społecznych.
Druga ze w spom nianych zm ian stanow iła konsekw encję pierw szej i pole gała na odw róceniu proporcji m iędzy postawam i i zachow aniam i altruistyczny- mi a postaw am i i zachow aniam i indywidualisty czny mi, zw łaszcza w sferze sto sunków w ew nątrzrodzinnych. Podczas gdy altruizm sprzyjał prokreacji. i tym sam ym w zm acniał rodzinę |ako instytucję, to elekt indyw idualizacji jest
prze-28
ciw ny .
K onstatacja w yraźnie koresponduje z prognozą Franęoisa H opflingera przew idującego, iż w zw iązku z drugim przejściem dem ograficznym „gospodar stw a dom ow e czy rodziny mające dzieci staną się mało znaczącą m niejszością polityczną i ulegną społecznej i ekonom icznej m arginalizacji”29. D ecydując się na prokreację, należy więc dobrze przem yśleć decyzję, za spraw ą której bez w iednie m ożna stać się częścią m arginesu społecznego. Jakkolw iek zabrzm i to prow okacyjnie - w egoistycznej perspektyw ie dzieci m ieć nie warto. Zw łaszcza że - jak zauw ażył W olfgang W ickler - „pielęgnow anie potom stw a je st [...] po woi ny m s amob ó j st w em ’ ’30.
C oraz pow szechniejszy je st więc model funkcjonow ania zw iązków partner skich określanych anglojęzycznymi skrótem clinks, pochodzącym od określenia
double incom e no kid s, co m ożna przetłum aczyć jako 'podw ójne dochody bez
dzieci'. Dzieci mieć się me opłaca i nie w arto zajm ow ać się nimi. Zostawmy je sam e sobie. Najlepiej w tym celu jest uznać - jak chce H ubertus von Schoene- beck - że dzieci sam e wiedzą, co jest dla nich najlepsze. Dla uzyskania jeszcze w iększego kom fortu psychicznego, do którego wszyscy, zdaniem terapeutów, m am y niezbyw alne prawo.
Nie chcem y przecież dzieci zniew alać, tłum ić ich autentyczności, szczero ści, spontaniczności. Każdy, kto postępuje i m yśli inaczej, jest mniej lub bardziej św iadom ym przedstaw icielem zniew alającej opresyjnej pedagogiki. Kto nie zgadza się z tym egoistyczno-antypedagogicznym credo, uznaw any jest za igno ranta. frustrata, fundam entalistę, fanatyka i faszystę. Im bardziej mi na dzieciach m e zależy, im częściej pozostaw iam je własnem u losowi, tym wyraźniej jestem postrzegany jako praw dziw ie kochający dzieci. Im bardziej nic nie robię, im bardziej jestem obojętny - tym jestem w iększym w ychow aw cą i przyjacielem dzieci.
U znanie egoizm u za jedyny m otyw ludzkich działań zaw arte je s t im plicite w tezach antypedagogiki. N ieprzypadkow o jeden z jej twórców, H ubertus von Schoenebeck. za jedyny dopuszczalny argum ent zakazujący dziecku jakiejś czynności uznaje stw ierdzenie dorosłego: ..nie rób tego. poniew aż z jakichś
"s M. O k ó 1 s k i. dz. cyt. s. 36. 'tam że, s. 40.
!l) W. W i c k 1 e r. Biologia dziesięciu przykazań. D laczego natura nie jest, dla nas w zorem . tłum. .1. G i 1 e w i c z. Poznań 2001, s. 60.
w zględów twój czyn narusza moje interesy’'. Zdaniem tego autora, w ychow aw ca nie może i me pow inien zakazów i nakazów argum entow ać dobrem d ziec k a’1. D ziecko sam o wie. co jest dla niego najlepsze, z pew nością zaś jego w iedza na ten tem at jest bardziej kom petentna niż dorosłego.
Jedyną dopuszczalną racją je st postulat szanow ania potrzeb i interesów do rosłego. Innym i słowy, dziecko pozostaw ione sam o sobie m oże robić to. na co ma ochotę. Kiedy jednak jeg o postępow anie sprawia, że zagrożone stają się inte resy dorosłego - nadrzędne dobro każdego egoisty - wtedy cala antypedagogi- czna czulostkow ość i pięknoduchostw o gw ałtow nie ustępują m iejsca stanow czem u egzekw ow aniu ochrony w łasnych interesów. .A n iy p ed ag o g ” dzielnie zniesie i bohatersko przyjm ie: odurzanie się narkotykam i, przedw czesną i nie planow aną ciążę, rezygnację z w ykształcenia, czy naw et sam o bó jstw o’2 jego ..m łodych przyjaciół", których m e będzie nazyw ał w ychow ankam i, gdyż św ia dom ie zrezygnow ał z ich w ychow yw ania. Hartu ducha i stoickiego spokoju za dziw iająco szybko brakuje, gdy pojaw ia się niebezpieczeństw o naruszenia j a kichkolw iek w łasnych interesów. N a to egoista pozwolić nie chce i m e może. I mówi o tym głośno i dobitnie, gdyż jego zdaniem jest to jed y n a dopuszczalna, szczera i słuszna argum entacja.
D rugie przejście dem ograficzne m a spow odow ać narastający konflikt inte resów w łonie zachw ianego populacyjnie społeczeństw a. N arastający antago nizm m iędzy m łodym i, dorosłym i i starcam i zaostrza się, by przybrać - zdaniem niektórych - postać zjaw iska podobnego do „w alki k las”34. O m aw iane przem ia ny dem ograficzne m uszą spow odow ać „stopniow e, lecz nieuchronne załam yw a nie się zinstytucjonalizow anych systemów' opieki społecznej i ochrony zdro w ia”34 w łaśnie wtedy, gdy oczekiw ania i staw iane im zadania staną się niepo rów nanie w ażniejsze niż obecnie. Ekspansja indywidualizm u i zw iązana z nim afirm acja egoizm u spow odow ały kryzys tradycyjnej rodzin)1 oraz zanik solidar ności społecznej w sytuacji, gdy instytucje państw ow e coraz słabiej w yw iązują się z obowiązków, w których m iały rodzinę zastąpić. Upadek tradycyjnej rodzi ny i atrofia solidarności społecznej przerzuciły niem al cały ciężar opieki nad ludźmi starym i na instytucje ubezpieczeniow e i państw o, które okazały się - w św ietle najnow szych trendów dem ograficznych, a także rosnących kosztów jednostkow ych opieki - w ysoce nieefektywne.
D okonujące się obecnie odcięcie od idei państw a opiekuńczego nie jest spow odow ane polityczną czy społeczno-kulturow ą kom prom itacją tego modelu, lecz zw iązanym z „drugim przejściem dem ograficznymi” zachw ianiem podstaw-1 dem ograficzno-ekonom icznych. M ożliw e jednak, iż w szerszej perspektyw ie idea państw a opiekuńczego zaw iera w sobie jakąś wadę letalną, pow odującą
11 H, V o n S c li o t n c b e c k, Antypedagogika w dialogu. Wprowadzenie w rozmyślanie antypedagogiczne, tłum. D. S z t o b r y n, Toruń 1991, s. 21-23.
Tamże, s. 4 5 -5 0 , 67.
u Por. M. O k ó I s k i. dz. cyt., s. 40. 1,4 Tamże. s. 42.
generow anie i podsycanie tendencji niszczących podstaw y tego państwa. Być może sam pom ysł, ze instytucje państw ow e m ają w spierać w szystkich potrze bujących. bez podziału na mniej lub bardziej użytecznych społecznie, sam a idea troszczenia się o w szystkich bardziej jest w skazów ką ew angeliczną niż dyrek tyw ą polityczną.
Postęp technologiczny, przejaw iający się w w ytw arzaniu coraz szybszych kom puterów i sam ochodów , coraz m niejszych telefonów kom órkow ych i coraz w iększych telewizorów. W dużej m ierze zaw dzięczam y to liberalizm ow i w jego w ym iarze gospodarczym ufundow anym na uniw ersalizm ie egoizm u. Jednocze śnie jednak obserw ujem y degradację i m arginalizację rodziny, zanik solidarności społecznej i m iędzypokoleniow ej, erozję aktyw ności obywatelskiej. Ten sam czynnik pow oduje potęgę ekonom iczną oraz dobrobyt, ale jednocześnie w in nych aspektach odpow iedzialny je st za pow ażne trudności. Niczym steryd an a boliczny potęguje silę, ale przy okazji niszczy organy wew nętrzne. Czy nie jest to zachow anie autodestrukcyjne?
M ożliwe, że egoizm sam w sobie jest postaw ą am biw alentną - niczym p la toński farmakon, w zależności od stężenia m oże okazać się lekarstw em lub tru cizną. D banie o siebie nie jest niczym złym i pozw ała nam przetrw ać w tym, często nieprzy jaznym , świecie. Dopiero egoizm nieskrępow any, postrzegany jak o jedyna praw dziw a i dopuszczalna ludzka m otyw acja staje się śm iertelną trucizną. Nie tyle zgubne jest przekonanie, że żyjem y dla siebie, ile wiara, iż m am y praw o, i wręcz obow iązek, żyć tylko dla siebie.
3. W y z w a n ia c y w iliz a c ji a sp ó r o p o d sta w y w s p ó łc z e s n e j e d u k a c ji
A utorzy raportu Klubu R zym skiego Pierw sza rew olucja globalna. Jak p rze
trw ać? postulują w prow adzenie problem atyki w yzw ań cyw ilizacyjnych do sys
tem u kształcenia: „W ychow anie św iatow e” albo jeszcze lepiej - „W prow adzenie do w ielkich problem ów św iata i światowej problem atyki” - by nie tylko w spół czesny człow iek mógł dysponow ać określoną w iedzą, ale także bardziej rozu mieć problem ) szans i zagrożeń w spółczesnego świata'1'1. Podkreśla się przy tym potrzebę rozw ażenia zagadnień dotyczących:
a) rosnącej złożoności św iata i jego globalizację,
b) dom inacji nauki i techniki jako głównej siły napędow ej,
c) zw olnienia tem pa w zrostu gospodarki światowej, ze względu n a wzrost kosztów energii, populacji ludzi i popytu na surow ce i żyw ność oraz ko nieczność oddłużenia dłużników,
d) problem ów dem ograficznych, e) stosunków Północ-Południe,
35 A. K i n g, B. S c h n e i d e r, Pierwsza rewolucja globalna. Jak przetrw ać? Polskie Towarzy stwo W spółpracy z K lubem Rzymskim. Warszawa 1992, s. 203.
1') problem ów obronności i rozbrojenia czy też
g) potrzeb now ego przyw ództw a w świecie podzielonym i niepewnym. W ielu autorów opracow ań traktujących o problem ach nauki i techniki oraz powstającej ery cyw ilizacji inform acyjnej zw raca uwagę na niebezpieczeństw o niekontrolow anego rozwoju nauki i technologii oraz dualizm zachodniej cyw ili zacji naukow o-technicznej. Precyzują oni postulaty:
1) „N auka i technika m uszą stać się zasadniczym i i w szechobecnym i ele m entam i każdego poczynania ośw iatow ego, być częścią wszelkiej działal ności w ychow aw czej w śród dzieci, m łodzieży i dorosłych” ’6;
2) „W chw ili obecnej istnienie problem ów globalnych znowu stw arza ko nieczność integracji dyscyplin naukow ych”37;
3) „K ryzys cyw ilizacji zachodniej wiąże się w yraźnie z kryzysem now ożyt nego ideału nauki”38.
Problem y, dylem aty rozw ojow e gospodarki m ające zasadnicze znaczenie dla dobrobytu ludzi i ich sam orealizacji w yrażają takie na przykład wypowiedzi: „Rynek, podobnie ja k państw o i zachow anie zasobów, je st środkiem osiągnięcia celu, a nie celem sam ym w sobie. Celem jest sam ospełnienie człow ieka, jakość życia, w olność osobista” ’9.
W wielu opracow aniach pojaw ia się krytyka realnego stanu dem okracji, za grożeń realizacji „praw człow ieka” i „praw dziecka” oraz upadku nutu w spania łości i m ądrości człow ieka. A kcentuje się także narastające i niebezpieczne spo łecznie nierów ności w dochodach i statusie ludzi, grup społecznych, narodów. W pełni więc uzasadnione są następujące refleksje i oceny:
— „Przyszłość naszych społeczeństw stanowią: dem okracja, rozwój, prze miany. Społeczeństw a m uszą zatem w ychow ać człow ieka do dem okra cji, do hum anistycznego rozwoju i do przem ian”40;
— „Ludzkość zaczyna się organizow ać w edług nowych, trudnych jeszcze do zdefiniow ania struktur i ideałów. Jedno staje się widoczne: wszędzie je s t więcej społeczeństw a i mniej państw a”41;
— „W kraczam y w epokę zupełnie innej społeczności ludzkiej, k tórą cha rakteryzuje globalizm , ale jednocześnie pluralizm kulturowy... nie je steśm y w yposażeni do w kroczenia w tę now ą społeczność z naszym i tradycyjnym i m entalnościam i, zachow aniam i oraz archaicznym i struk turam i i nstytuc j onal ny nń ”42.
46 Uczyć .się, aby być. Raport UNESCO. Warszawa 1975, s. 32.
47 l iczyć się bez granic. Ja k zewrzeć lukę ludzką? Raport Klubu Rzymskiego, Warszawa, s. 272. * J. S 1 u c e w i c z. li' kierunku alternatywnej wizji przyszłości. Komitet Prognoz „Polska w XXI wieku". Warszawa 1997. s. 11.
4J Propozycje dla przyszłości. Społeczeństwo konserwatywne. Warszawa 1988. s. 173. 40 Uczyć się, a b y być..., s. 208.
41 R. K a p o ś c i ń s k i. Przez św iat do Katowic, „Gazeta Wyborcza" 1997. nr 235.
42 Deklaracja Klubu Rzymskiego. Cyt. za J. P a j e s t k a, Co o tym sądzą inni? Globaliści o transform acji ustrojowej, Katowice 1993. s. 101.
Z naczenie problem atyki w ychow ania do zachow ania i obrony pokoju oraz bezpieczeństw a narodow ego, a także dla w spółpracy m iędzynarodow ej akcen tują różne autorytety oraz prace naukowe:
— „ O brona pokoju polega n a takim kształtow aniu św iadom ości i postaw y ludzi, aby mogli oni w spółdziałać w przezw yciężaniu różnych źródeł zagrażających pokojowi... Polityka, która m a służyć pokojowi, wiąże się z respektow aniem praw człow ieka i poszanow aniem życia ludzkie go”43;
— ..Na form ow anie się nowego system u regulacji m iędzynarodow ych szczególny w pływ wywierają: po pierw sze - tendencja do globalizacji życia gospodarczego i stosunków społecznych, po drugie - nasilenie się tendencji do nacjonalizm u i po trzecie - rozwój regionalizm u, a zw ła szcza integracji regionalnej”44.
Dla Polski oraz innych krajów Europy środka najw ażniejszym w yzw aniem jest „pow staw anie zjednoczonej E uropy” . D la edukacji oznacza to zespól zadań, których realizacja pow inna przygotow ać m łodzież i dorosłych do św iadom ego i efektyw nego uczestnictw a w tym procesie przez realizację: edukacji europej skiej. W pracach naukow ych i dokum entach m iędzynarodow ych pow tarza się tw ierdzenie, że w ystępuje zjaw isko kryzysu duchow ego w całym świecie, a nie pew ność jest stygm atem naszego czasu. C oraz popularniejszy i konsum pcyjny styl życia niszczy wartości. W krajach szczególnie słabo rozw iniętych, ginie tradycja i rodzim a kultura, w to m iejsce wchodzi tzw. kultura m asowa.
K ultura jest zagrożona z jednej strony globalną hom ogenizac ją, z drugiej zaś lokalną dezintegracją. W pływ a to na lekcew ażenie i zanikanie wartości hum ani stycznych i postaw społecznych oraz w zrost relatywizm u m oralnego i pustki duchow ej, które w zm acniają działania części m asowych środków kom unikacji. Dlatego podkreśla się rolę kultury w kształtow aniu wizji przyszłości oraz tożsa mości:
— ..N ajw ażniejszą rolą kultury- jest internalizacja postaw prom odernaliza- cyjnych i skierow anych ku przyszłości”43;
— ..Nowe m yślenie o edukacji w ym aga w idzenia jej w szerokim kontek ście w spółczesnego św iata, a więc w skali m akro, a jednocześnie skie row ania bogatej uwagi na aspekty podm iotow e, czyli skupienie się na skali m ikro”46;
43 Bliskie i dalekie cele wychowania, tłum. L W o j n a r, Warszawa 1987, s. 284.
44 O orientacje na przyszłość w reformach polskich. Megatrend}' cyw ilizacyjne a proces transfor macji. .1. P a j e s t k a. Komitet Prognoz „Polska w XXI wieku" przy Prezydium PAN, Warszawa
1994. s. 205.’
41 W perspektyw ie roku 2010. Komitet Prognoz „Polska w XXI wieku". Warszawa b.r.w.. s. 14. 46 Edukacja wobec wyzwań X X I wieku, pod. red. I. W o j n a r i J. K u b i n a , Komitet Prognoz „Polska w XXI w ieku” przy Prezydium PAN, Warszawa 1996. s. 21.
— „W kontekście kw estii globalnych uczenie się z przyszłości jest naw et w ażniejsze niż uczenie się z przeszłości”47;
— „N ależy przejść do koncepcji człow ieka ośw ieconego, do paradygm atu kształcenia innow acyjnego, który posiada badaw czą postaw ę w obec św iata i który patrzy na przyrodę, społeczeństw o oraz jednostkę jak na zbiór problem ów do rozw iązania”48.
Pow yższe cytaty w skazują na w yzw ania dla systemów edukacji oraz ko nieczność now ego m yślenia o edukacji i porzucenia przez m ą encyklopedyczne go i pam ięciow ego m odelu kształcenia.
Z analizy ponad 150 koncepcji i losów reform ośw iatow ych w św iecie w y nika. że tylko 8% zrealizow ano w pełni lub częściowo, a 75% całkow icie się me udało. Potw ierdza to złożoność tego zadania i skale tw órczości w przyszłych reformach. Proces radykalnych przem ian w spółczesności i przyszłości odsłania nowe obszary i dziedziny w yzw ań - szans i zagrożeń w Polsce. Europie i św ie cie. W ym aga to też nowej edukacji aksjologicznej, ekonom icznej i ekologicznej oraz prozdrow otnej, a także obyw atelsko-patriotycznej. Cele i drogi edukacji me są jasne, dlatego w ym agają badań, eksperym entów i trudnych wyborów. Po w iększa się w św iecie kryzys duchowy, a strategia życia „m ieć” zyskuje zn a cząca przew agę nad strategią „być, przeżyw ać, uczestniczyć” . N ie m ożem y za pom inać o tym. że jak stw ierdza raport K om itetu Ekspertów pt. Edukacje naro
dowym p rio rytetem , przyszłość pow oduje potrzebę przygotow ania ludzi nie tyl
ko do korzystania z cyw ilizacji, ale także do tw órczego uczestnictw a w procesie dalszego istnienia i rozwoju.
N a tym tle jaw ią się złożone problem y będące poszukiw aniem modelu w spółczesnej edukacji, w którymi następuje zderzenie paradygm atu cyw ilizacji, na której została zbudow ana Europa, z agnostyczno-scjentystyczną w izją świata. Szukanie w ięc alternatyw y jest uspraw iedliw ione. Ponadto używ ając skrótu m y ślowego, m ożna pow iedzieć, że m am y do czynienia z klasycznym ideowo spo rem pom iędzy reform atorskim skrzydłem (m odernistam i) a „jastrzębiam i” (post- m oderna). Reform atorzy uw ażają szkołę za pożyteczne narzędzie ideologiczne go urabiania dzieci i stoją na stanow isku, że m ożna ją dostosow ać do w arunków ..dem okracji", np. stosując tzw. m etody aktyw izujące, dające w iększą inicjaty wę uczniom czy rezygnując z nauczyciela - m istrza, a kreując w izję „przyjaciela” bądź ..przew odnika” (żeby w yrów nać „patriarchalne” nierów ności szkoły). „Ja strzębie” me podzielają tego optym izm u. W ich m niem aniu szkoła niesie ze sobą ..ziarna totalitaryzm u” i tego faktu m e zm ienią żadne reformy. W ydaje się jed nak. że tradycyjne szkolnictw o zaw odow e będzie ew aluow alo w kierunku kształcenia kursorycznego. krótszego, a tym sam ym tańszego. Dodatkow ym argum entem będzie tu konieczność częstej zm iany profesji w „globalistycznym i
47 Uczuć się bez granic. Jcik zewrzeć lukę ludzką? Raport Klubu Rzymskiego, Warszawa b.r.w., s. 114
48 J. K o z i e 1 e c k i. Koniec wieku nieodpowiedzialności (eseje hum anistyczne). Warszawa 1995. s. 93.
m obilnym społeczeństw ie” . W dokum entach unijnych mówi się o tw orzeniu w m iejsce szkól „w ielofunkcyjnych ośrodków edukacyjnych”, co może zaow o cow ać konkretnym i rozw iązaniam i zm ieniającym i dotychczasow y sposób orga nizacji oświaty.
4. W y c h o w a n ie p r o c e se m w p r z e ja w ia n e j n a d z ie i w s p ó łc z e s n o ś c i - r e fle k s je k o ń c o w e
W ychow ać drugiego człow ieka m ożem y wtedy, gdy osiągniem y najw yższy stopień pokoju, gdy żadna zniew aga m e będzie m ogła nas obrazić. W tedy i ro zum nasz otrzym uje św iatło i m ożem y dostrzegać postępki innych ludzi, w idzieć ich p rzew inienia i znajdow ać środki pom ocy, by w ybaw ić ich od zła49.
Od H om era po m yślicieli chrześcijańskich panow ało w spólne przekonanie, które w IV wieku bardzo dobitnie w yraził św. G rzegorz z N azjanzu: „M yślę, że każdy, kto je st przy zdrow ych zm ysłach, uzna, iż edukacja je st pierw szym do brem, jakie p osiadam y”.
Jeszcze dobitniej tę myśl, wyraził A rystyp z C ereny (4 3 5 -3 5 0 przed Chr.): ..Lepiej być żebrakiem niż niew ychow anym nieukiem , bo pierw szem u brak ro zum u. a drugiem u człow ieczeństw a” .
O jaką edukację chodziło? O taką, która sprawi, że człow iek będzie „m ów cą słów ” i „działaczem czynów " (Homer, Iliada, IX 449).
Z pew nością me ma przesady w tw ierdzeniu, że od w ychow ania zależy los nie tylko poszczególnych ludzi, lecz także całych społeczeństw i narodów. Ta oczyw ista praw da ju ż od starożytności była m ocno ukorzeniona w świadom ości w ybitnych m yślicieli. Z resztą całe bogactw o cyw ilizacji greckiej czy rzym skiej, które często podziw iam y i z którego duchow o się wywodzim y, oparte było na
paidei, czyli w łaśnie wychowaniu.
Dość w spom nieć Państw o Platona czy Etykę nikom achejską Arystotelesa. Te w ielkie dzieła ludzkiego geniuszu nie są, jak się dzisiaj często m niem a, ab s trakcyjnym i m rzonkam i filozofów czy przestarzałym i teoriam i. Jest w nich bo w iem zaw arta znajom ość natury ludzkiej, znajom ość bardzo w nikliw a, na ja k ą człow iek dzisiejszy, zafascynow any naukam i szczegółow ym i czy półm ityczny- mi w ym ysłam i psychologów głębi, rzadko m oże się zdobyć. A praw da o naturze ludzkiej jest taka. że jest ona zaw sze niew ykończona, niedoskonała i dlatego w ym aga w ychow ania, troskliw ego, lecz zdecydow anego, by osiągnąć pełnię swoich m ożliw ości. Dzisiaj, kiedy tyle się mówi o Europie, zapom ina się o jej korzeniach, które sięgają tam , gdzie w ychow anie było fundam entem życia indy w idualnego i społecznego.
A rs artium et scienta scientiarum - tak w ychow anie określił św. G rzegorz
z N azjanzu. Stw ierdził, że je st to w iedza i sztuka doprow adzania człow ieka do
jego pełni, czynienia go, ja k m aw iali starożytni G recy kallos kai agatos - pięk nymi i dobrymi.
J.J. Rousseau, zastanaw iając się nad w ychow aniem , stwierdził: „Przycho dzimy na św iat słabi, potrzebna je st nam sila; rodzim y się pozbaw ieni w szyst kiego. potrzebna jest nam opieka; rodzim y się bezrozum nie. potrzebny jest nam rozsądek. W szystko, czego nie posiadam y rodząc się, a co jest nam potrzebne, kiedy dorośniem y, w szystko to zdobyw am y przez w ychow anie”'’’0.
Dziś centralnym problem em w ychow ania je st identyfikacja, a więc pytanie, z jaką przeszłością, teraźniejszością i przyszłością m oże się utożsam iać dziecko
c z y miody człow iek w okresie adolescencji, szukając ideałów?
W iek XXI z rosnącym naciskiem i niepokojem staw ia nowe pytanie: Czy w kulturach, które dzisiaj istnieją, znajduje się coś. dla czego warto się pośw ię cić i z czym m ożna się utożsam ić?
Jak to się dzieje, że dziś m łodzież coraz częściej spotyka się z „pokręco nym"? w ypaczającym zasady w ychow aniem ? Czy słusznym jest stw ierdzenie w ychow yw ania bez stresu, w którymi nauczyciel, respektując przekonania w y chow anka, ułatw ia mu w ybór zasad postępow ania opartych na praw dzie?
Pow yższe pytania dotyczą aksjologii, czyli skłaniania do w yboru określo nych w artości (np. dobroci serca jak o królestw a w artości m oralnych) czy też postaw ienie na w ew nętrzną w olność, otw artość na św iat i ludzi, w yzw alając działania altruistyczne oraz zachęcając do perm anentnej sam oedukacji.
Sam proces w ychow ania dom aga się rów nież dlugom yślności i cierpliw ości, gdyż to. co ma znaczenie, należy dopiero zdobyć31, przyjm ując określoną strate gię oddziaływ ań, tj. strategię dysonansu (rozdźwięku), strategię stym ulacji (po budzania) i strategię św iadectw a32.
W ujęciu 11 Soboru w atykańskiego czytamy: „W szyscy ludzie jakiejkolwiek rasy . stanu i w ieku mają, jako cieszący się godnością osoby, nienaruszalne prawo do w ychow ania, odpow iadającem u ich własnem u celowi, dostosow anego do właściw ości w rodzonych, różnic płci, kultury i ojczystych tradycji... do dobra społeczności, których człow iek je st członkiem i w których obow iązkach, kiedy dorośnie będzie brał udział”33.
M ożna więc rozum ieć w ychow anie ja k kształtow anie osoby ludzkiej w kie runku jej celu ostatecznego, a rów nocześnie jej przeznaczenia dla dobra rodziny i społeczeństw a poprzez jej harm onijny rozwój w łaściw ości fizycznych, m oral nych i intelektualnych.
J. H om plew icz w sposób w yraźny akcentuje potrzebę, a naw et konieczność, w ychow ania każdego dziecka:
1.1. R o u s s e a u. Emil. czyli o wychowaniu, l. 1, Wroclaw 1 995, s. 9
i. H o u s s a y e. Valeurs el education |w :| Education et philosophie. Approches contem po raines. red. leu/e. Paris 1999. s. 231-233.
M. N o w a k. Podstawy pedagogiki otwartej, Lublin 1999, s. 422—425.
Sobór Watykański U. Konstytucje, dekrety, deklaracje. D eklaracja o wychowaniu chrześcijań skim. Kraków 1967. s. 314.
..W sposób naturalny dziecko w pisane jest w całe życie człow ieka. Oczyw i ście nie tylko w łasne dziecko, lecz te w szystkie, które się spotyka i na które ma się wpływ. Każdy, kto m a w pływ na dziecko, staje się naw et mimo woli natural nym w ychow aw cą, każdy, kto ma z mm kontakt, i każde z nim przeżycie m oże je kształtow ać. W społeczeństw ie w ychow ującym , a każde jest takie, w szystko m oże i pow inno w yw ierać swój kształcący wpływ, naw et wtedy, gdy m e m a to mc w spólnego z pozytyw nym i w artościam i w ychow ania. Jakże niezbędne są te w szystkie procesy w ychow ania, gdy zw ażyć, że dziecko rodzi się zupełnie nie zdolne do sam odzielnego życia, bezradne i bezbronne, nad którym trzeb a dopie ro roztoczyć w ieloletnią opiekę i troskę, i to stosow nie do jego w artości i wieku. U zasadnia to bow iem pow szechną nieodzow ność w ychow ania, i to każdego, w obec rozwijającej się osobow ości”'14.
Z troską m yślim y o młodzieży, której społeczeństw o winno w łaściw e śro dow isko dla ukształtow ania osobow ości, zdolnej do m iłow ania i podjęcia życia rodzinnego.
Z otw artością i szacunkiem zw racam y się do rodziców i wychowawców, podzielając ich niepokój. W łaściw e w ychow anie to przeżyw anie życia, które jest procesem , nadzieją, a zarazem tajem nicą.
W drugiej połow ie XX wieku słow o proces stało się je d n ą z podstawowy ch kategorii opisu i w yjaśniania istoty w szerszym kręgu nauk o w ychow aniu. W y daje się, że obie pedagogiczne w izje człow ieka: hom o educandus i hom o coope
rativus w spólw yznacząją podejście do w ychow ania jako procesu kształtow ania
się człow ieka - jednostki ludzkiej51. M ożna więc proces w ychow ania analizo wać w kategoriach koherentnej wiedzy o istocie, strukturze, funkcjonalizm u i efektyw ności.
W naszych rozw ażaniach dokonujem y analizy procesu w ychow ania z pun ktu w idzenia aspektu, opcji i problem u. W antropologiczno-filozoficznym as pekcie zaw iera się próba udzielenia odpow iedzi na pytania: ,,kim jestem '7”, ..dla czego istnieję?". ..jakim mam być'.’”
Próba odpowiedzi w ykracza poza dziedzinę pedagogiki, zw łaszcza że ..we w spółczesnej antropologii filozoficznej funkcjonuje wiele koncepcji człow ieka, często opozycyjnych w obec siebie", a panoram a bytu ludzkiego je st bardzo bo gata16. W ybór opcji m yślenia o człow ieku determ inuje perspektyw a aksjologicz na w ychow ania zaw ierająca się w zasadniczym pytaniu: „w im ię czego w ycho w ujem y?”
O dpow iedź na nie decyduje o w yborze wartości świadom ej i intencjonalnej działalności w ychow aw czej. W. Cichoń stwierdził, że wartości stanow ią pod staw ę „rozum ienia i organizow ania w łasnego życia duchow ego oraz osiągania
54 J. H o m p 1 e w i c z, E tyka pedagogiczna, Rzeszów 1999, s. 15.
55 A. .( a n e k, E. P i o t r k o w i a k, Pedagogiczna relacja Rodzina - Szkoła, dylem at czasu przem ian, B ydgoszcz 1995, s. 271.
należytej m otyw acji etycznej sw ego postępow ania"'’7, stając się jednym z naj w yższych w arunków uczestnictw a w ychow aw cy i w ychow anka w procesie wy chow awczym .
K. Denek zauw ażył: „N iedocenianie i brak wartości w edukacji szkolnej, życiu człow ieka i społeczności je st najczęstszą drogą do dew iacji i patologii"'18. Innymi słowy, ceną porzucenia w edukacji i poza m ą busoli aksjologicznej w po staci w artości, którą przyszło obecnie płacić, są zakłócenia w stosunku logosu do etosu, niepokojące swoim i rozm iaram i zjaw iska brutalizacji życia czy kryzys świadom ości.
D okonując refleksji nad w artościam i w edukacji, K atarzyna O lbrycht pyta: „Czy m ożna w ogóle sensow nie rozw ażać w ychow anie po za w artościam i?; W jaki sposób m ówić o w artościach w w ychow aniu?; O jakich w artościach m ó wi się dziś w w ychow aniu?; C zy i co pow inno się dzisiaj m ówić o w artościach w w ychow aniu?”19
D latego w ybór system u w artości, jak im kierujem y się w w ychow aniu, po winien - zdaniem W. C ichonia - m ieć źródło nie tylko w samej naturze aksjolo gicznej. ale także w naturze człow ieka: „W ychowawcze kształtow anie charakte ru. woli. postaw y życiow ej, a przede wszystkim osobowego «ja», które w du chowej sferze człow ieka znajduje najm ocniejsze zakotw iczenie i których reali zacja służy form ułow aniu i rozw ijaniu jeg o osobow ości”60.
Z kolei id eo lo g iczn y kom plem ent struktury procesu w ychow aw czego doty czy rozum ienia celu jako zam iaru oraz podm iotu działającego. N ajogólniej wy raża intencjonalność, św iadom ość, zam ierzony i ukierunkow any charakter p ro cesu w ychow aw czego. O kreśla punkty bądź stany rzeczy, ku którym postana wiam y w w ychow aniu dążyć. Zaliczając sferę teologiczną do w ażnych płasz czyzn analizy i interpretacji procesu w ychow ania, zw racam y uwagę na koniecz ność postaw ienia dalszych pytań. Są to pytania następujące: „co?”- jest przed m iotem w spólnych zabiegów w ychow aw cy i w ychow anka?; „po co?” - w ycho w aw ca i w ychow anek m ają w ejść w interakcje w ychow aw cze?; ,ja k długo?” - wmm trw ać we w spółpracy z punktu w idzenia osiągania zm iany w ychow aw czej?
O dpow iedzi na te pytania w yznaczają aspekt teleologiczny rozważań:
przedm iotowy, etyczny, finalny. Dzięki nim proces w ychow aw czy nabiera cech
działalności św iadom ej - bo ukierunkow anej celem, wartościowe] - bo skon centrowanej na dobm i skutecznej, bo zm ierzającej do postulow anego efektu. We w spółczesnym św iecie preferuje się różnorodne źródła celów w ychow ania w postaci: filozoficznych koncepcji człowieka, religijnych pod sta w wiary oraz.
praw człow ieka.
17 W. C i c h o ń, Wartości - człowiek wychowanie. Kraków 1996, s. 117. K. D e n e k, O nowym kształcie w edukacji, Toruń 1998, s. 259.
K. O 1 b r y c h t, Edukacja a wartości aksjologiczne, Katowice 1994, s. 154. 60 W. C i c h o ń, dz. cyt., s. 117.