£egion awanturników.
(Epizod z ro k u 1848).
W drugiej p o ło w ie w rześn ia r. 1848, k o m en d a n t ro sy js k ie g o k o rp u su o k u p acy jn eg o n a M ołdaw ii i W ołoszczyźnie, g e n e ra ł Lü- ders, z a ala rm o w a n y zo stał w iadom ością, że pod bokiem je g o zbiera się legio n po lsk i w tajem niczym a w każdym razie niebezpiecznym celu operacyjn y m . W ieści o biegały, że leg io n iśc i po ro zum iew ają się z m oldaw sko-w ołoskim i m alk on tentam i rew olu cyjn ym i celem w y w o ła n ia ro zru ch ó w w kraju , i że w dalszym ich plan ie leży ufor m ow anie zbro jn y ch oddziałów , k tó re b y w danym razie m iały w y ruszyć ku G alicyi, ew en tu aln ie do W ę g ie r. O b aw y g e n e ra ła Lii- d e rsa w zro sły w chwili, g d y w k o rpu sie rosyjskim sk o n sta to w a n o kilka w y p a d k ó w dezercyi w śró d okoliczności, n apro w ad zający ch na dom ysł, że je s tto dzieło tych sam ych ag itato ró w , k tó rz y k rzątają się około u tw o rz e n ia leg io n u polskiego.
O tej p o rze w y p ad k i w W ie d n iu , n a W ę g rz e ch i w G alicyi zaczęły się tak fataln ie w ikłać, że n ap ew n o p rzew idy w ać m ożna było k rw a w y konflikt. N a d w orze au stryack im b y ł ju ż w te d y u ło żony cały p ro g ra m reakcyi, a je g o w ykonaw ca, m arszałek poln y książę A lfred W in d isc h g ra tz , m iał ju ż w ręk u m an d at do działania z najszerszym zak resem sam odzielności, w ykluczającym n iem al w szelk ą in te rw e n cy ę ch o reg o m onarchy (cesarza F e rd y n an d a ) p rzed zup ełnem zgnieceniem całego ru ch u rew olucyjnego. Nie p rz e w id y w a ł w te d y książę W in d isc h g ra tz , że jeg o późniejszy p o c h ó d z p o d z d o b y teg o W ie d n ia ku stolicy W ę g ie r po chw ilow ych p ozo rach z u p e łn e g o tryum fu w eźm ie o b ró t tak fatalny, iż w kilka m iesięcy
później A u s try a będzie zn iew olona w ezw ać R o sj7ę do pom ocy w u śm ierzeniu zaw ieruch y rew olucyjnej w obręb ie sw oich p o sia dłości. C esarz M ikołaj I m oże także jeszcze nie p rzew id yw ał, że A u s try a okaże się za słab a do zgniecenia zrew oltow an y ch W ę g ie r w łasnem i silam i, ale ew entu aln ość użyczenia jej pom ocy w tym celu, w razie p rzed łu żan ia i ro zszerzenia się zbrojnych ru ch ó w r e w o lu c ji n jx li, m iał niezaw o d n ie przed oczym a, skoro w ładze au- stiy a c k ie w K rak o w ie w chw ilach k ry ty czn y ch r. 1848 nie k rjd j7 się z tem w cale, że w razie p o trz e b \r b ę d ą m ogły d\7spono w ać stoją- cjmii n a poblizkiej gran icy oddziałam i w o jsk ro sjjsk ic h .
W takiej chwili, w obec faktu, że w ów czesnych ruchach re w o lucyjnych w szędzie w idziano w jTbitny udział em igracyjnych żj7wio- łó w polskich, nie m ogła b jrć o b o jętn ą dla cesarza M ikołaja 1 w ia dom ość o tw orzen iu się legionu polskiego w księstw ach n a d d u n aj- skich. T o też g e n e ra ł L ü d e rs otzym ał z P e te rs b u rg a k a te g o rjx z n e p olecenie, aby kraj o k u p o w a n j7 jakn ajp ręd zej oczyścił ze w szystkich zaw iązków ko n sp iracją n jrch i z żyw iołów niebezpiecznych. P u łk o w nik S k ariatin , w y sła n y w tym celu przez g e n e ra ła L ü d e rsa z o d działem kozaków , w p a d ł ry ch ło n a śla d y zagadkow ego legionu, k tó ry tym czasem , d ziesiątko w an y przez ch o le rę w ów czas n a M oł daw ii g rasu ją cą i przez zbiegostw o uczestników , zastraszo n y ch w ia
dom ością o pościgu kozackim , stopniał do m ałej g arstki. D o pad ł
go p u łkow nik S k a ria tin "21 w rześn ia 1848 p o d w ioską Ł o p a tary i n a ta rłsz j7 zn ien ack a z w ielkim im petem n a w y p o czy w ającjTch w polu p o w stań có w , zniósł cały obóz doszczętnie.
N iew iadom o, ilu leg io nistó w zdołało w ym knąć się z tego o sa czenia, bo żad en z ocalonych później pewmie nie p rz jrzn ał się do u d ziału w tej w ypraw ie. R a p o rt p u łkow nika S k a ria tin a m ów i tylko 0 siedm iu p o legły ch i o 22 w ziętych do niew oli. Ja k o trofea, w ylicza ten ra p o rt sześć szabel, tyleż strzelb , dw ie kosy; pięć p isto letó w 1 pięć koni, a n a d to ró żn e p rzed m io ty ze skrom nego urządzen ia po lnego dow ódzcy. M iędzy tym i przedm iotam i znalazł się także sz ta n d a r z napisem : „W o ln o ść , ró w n ość i b ra te rs tw o '1 z jed nej, a „P o łu d n io w a legia R zeczy po sp olitej p o lsk iej"—z drugiej stro ny .
Z w ziętych do niew o li leg io n istó w ani je d e n nie w j7szedł z p rze praw }7 bez ra n y od kuli, lub szabli. Je ń có w odprow adzili kozacy do po bliskiego m iasteczk a m ołd aw sk iego B uzeu, gdzie zaraz po z ao p a trzeniu ran n y ch , k o n su l rosyjski K otzebu e spisać m iał p ro to k ó ł. Z eznania sw oje zaczęli je ń c j7 od p o d n iesien ia głośnej skargi n a ok ru cień stw o kozaków , k tó rzy zm asakrow ali ich, mimo b rak u w szel kiego o p o ru zbrojneg o , a n ad to ogołocili ze w szystkiego, co przy
uza-sadniona, bo w praw d zie ra p o rt pułk o w n ik a S k a ria tin a m ówi, że „ w łóczęg i “ (brodiagi) zdołali dać tylko kilka strzałów i w ucieczce bronili się b iałą b ro n ią (chołodnym orużiem ), ale szczegóły te tru d n o pogodzić zu pełnie z dalszem zdaniem ra p o rtu , w ed łu g k tó re g o k o zacy n a ta rli ta k „szybko i n iespodzianie" (bystro i nieożidanno), że ich nie m ożna było pow strzym ać, a m im o to nie ponieśli je d n a k ż a dnej stra ty (m ieżdu kazakam i ni ubitaw o, ni ran ien n aw o nie było). W e d łu g zeznań, do p ro to k ó łu podanych, w szyscy jeń c y p o ch o dzili z G alicyi. Byli to rzem ieśln icy różnej kondycyi o tak skrom nym zak resie inteligencyi, że w b ałam u tn y ch zeznaniach sw oich nie um ieli u trzy m ać żad n eg o zgo ła zw iązku logicznego. K ażdy z nich utrzji- m yw ał, że p ra g n ą ł dostać się do G alicyi, skąd do M ołdaw ii doszły w iadom ości o ogłoszeniu k o n sty tu c y i i organizacyi gw ardy i n a ro dow ej, gdzie w ięc, rzekom o z tej racyi, o tw ierały się dla szu kają cych z aro b k u lepsze w idoki, aniżeli n a obczyźnie. Sam naczelnik oddziału zap ew n e najw ięcej zadziw ił k o n su la K otzebueg o sw oją o g ra niczoną in teligen cy ą, bo p ló tł istn e a n d ro n y o k o n sty tu cy i i gw ar- , dyi galicyjskiej, do której, ja k o lo jalny ob y w atel sw ojego kraju, chciał ściągnąć sw oich ro d ak ó w , ro zp roszo ny ch po M ołdawii i W oło - szczyźnie. T y lk o w p rete n sy o n aln o ści naczelnik legio nu g ó row ał n a d sw oim i pod kom en d ny m i, bo w p o dpisie n a pro to k ó le do nazw iska sw ojego, K aro l H olzel, dodał z szlachecka „de M a ń k o w sk i",.n azw ał się oficerem austryackim , a n a objekcy ę konsula, dlaczego zbierał i uzb rajał oddział, skoro k ażd em u w olno było zo sob n a w rócić do kraju i zaciąg nąć się do g w a rd y i n aro d o w ej, odpow iedział z p o w ażn ą m iną, że m iał niisyę, której R o sy a z p ew n o śc ią przyk łasnąć pow inna. N a p ytan ie, n a czem p o leg a ła ta m isya, ośw iadczył H olzel, że do G alicyi p o d ążał zbrojno i w w o jsk o w y m szyku dlatego, aby p o k rzy żow ać p la n y księcia A d a m a C zarto ry sk ieg o , k tó ry p o sta n o w ił
ogłosić się k ró lem polskim i za'brac Galicyę! N a dalsze py tan ie,
skąd o trzy m ał tę w iadom ość, o św iad czy ł H olzel, że pochodzi ona z najlepszeg o źródła, bo od w y sła n n ik ó w sam ego księcia, k tó rzy chcieli go dla tej sp ra w y zjed nać, a od których on się odw rócił, idąc za p rzestro g am i i w sk azó w k am i em isyaryuszów stro n n ictw a
d em okratyczn ego!
P o n ie w a ż w ów czas ju ry s d y k c y a n a d obyw atelam i austryack im i w o b ręb ie p a ń stw a o tto m ań sk ieg o trak tatam i zastrzeżona była dla m isją austryackicli, p rzeto całe g rono aw an tu rn ik ó w z p o d Łopatary^ w łaściw ie p ow inno było być o d d a n e konsulowd a u stiy ack iem u do dalszego p o stę p o w an ia w po ro zum ieniu z rządem tureckim . A le zeznania H ółzla, zaw ierające b ałam u tn e, lecz bądźcobądź k o n k retn e szczegóły o ścieran iu się p o lsk o -e m ig ra c jjn jH i w p łjTw ów
w p o d dany ch od czasu p o k oju ad ry an o polsk iego p ro te k to ra to w i R osyi, k sięstw ach n ad d u n ajsk ich , m usiały o stateczn ie zaintryg o w ać n ie tylko k onsula ro sy jsk ieg o K otzebuego, lecz także i uw iadom ionego 0 tem g e n e ra ła L ü d ersa. M ógł on bow iem z teg o w szy stkieg o p o wziąć podejrzenie, że w p lan y ro zb iteg o przez kozaków legio nu ło p ata rsk ieg o w ch od ziły także zam iary n iep rzyjazne dla rosyjskieg o k o rp u su o k u p acy jneg o . U znano te d y w g łów nej kw aterze ro sy jskiej s p ra w ę całą, m imo w ielce niepozornej p rez e n ta c y i leg ionistó w za ró w n o p o d w zględem w ojsk o w y m ja k i intelłektualn ym , w ogóle za g o d n ą w iększej w agi, a przed ew szystkiem za w ym ag ającą w y jaśnien ia w ściślejszem śledztw ie. W tym duch u poszedł ra p o rt w o jsk o w y w p ro st do k an cełary i cesarza M ikołaja I, a w m yśl o trzy m aneg o stam tąd polecenia, w ysłano jeń c ó w ło p a ta rsk ic h do rosyjskich w ię zień fortecznych, p rzew ażn ie do D y n a b u rg a .
W A u stry i o tej porze, w późnej je sie n i 1848, w ypadki roz w ijały się tak szybko, że g d y w P e te rs b u rg u ro zp a try w a n o dalsze ra p o rty szczegółow e g en e ra ła L ü d e rsa o krw aw ej aw an tu rze łopa- tarskiej, zagad k o w y c h a ra k te r m ołd aw skiego legionu p rzy b ra ł p o stać daleko pow ażniejszą, aniżeli w chwili sam ego pogrom u. W W ę g rz e ch bow iem w rzała ju ż o tw a rta a zacięta w alk a w ojsk cesarskich z arm ią p o w stańczą, w k tórej w y p ły w ały nazw isk a polskich dow ódzców , m ianow icie g e n e ra ła Bem a, o k ry teg o ju ż sła w ą za dzielną o b ro nę W ie d n ia w o b ec w ojsk księcia W in d isch g ratza. L w ów był ju ż w te d y z b o m b ard o w an y przez g e n e ra ła H am m erstein a, k tó ry bezpośredniej przyczy n ie teg o w ypad k u, ulicznym zajściom i zatargom g w a rd y i narodow ej z w ojskiem , p rzy p isy w ał c h a ra k te r w yb uch u rew o lu c y j nego, z g ó ry p rzy g o tow aneg o przez em igrantó w , w ścisłem p o ro zum ieniu z żyw iołam i rew o lucy jn ym i w W ie d n iu i n a W ęg rzech , dokąd ju ż isto tn ie podążali o chotnicy z G alicyi. W P e te rsb u rg u za tem niejako n arzu cał się dom ysł, że ó w zagad k o w y legion polski z p o d Ł o p a ta ry z m ie rz a ł— albo do’ zasilenia rzekom ego p o w sta n ia w e Lw ow ie, albo do połączenia się z p o w stający m w S ied m io g ro dzie k o rp u sem g e n e ra ła Bem a, albo w reszcie do takiego niepo k ojen ia o ku pacy jnego k o rp u su ro syjsk iego w M ołdaw ii i W ołoszczyźnie, aby stam tąd n ie m ogły w yruszyć posiłki ro sy jsk ie w pom oc arm ii austryackiej, co ju ż w te d y u w ażano za p e w n ą ew en tualn o ść, a co ju ż w części n a w ła sn ą ręk ę czynił g e n e ra ł L ü d ers, w yprzedzając fo r m alną konw encjię, z a w a rtą w tej m ierze pom iędzy A u stry ą a R o sya dopiero n a w iosnę r. 1849.
C esarz M ikołaj I, k tó ry od początk u zw ró cił uw agę sw oją na legion łoĘ atarski, zain tereso w ał się później w ięcej jeszcze tą s p ra w ą 1 rozkazał, aby H olzla staw iono przed w o jsk o w ą kom isyę śledczą,
u sta n o w io n ą d. 27 m arca 1846 r. p rzy g e n e ra ł-g u b e rn a to rz e w Kijow ie, dla sp ra w zostających w zw iązku z ów czesnym ruch em p o w s ta ń czym, k tó ry w y b u ch ł w G alicyi a w planach zam ierzonej akcyi się
g ał poza kord o n . D nia 31 stycznia 1849 r. H ólzeł złożył p rz e d tą
komisj^ą śledczą p ierw sze zeznanie sw oje, p isane po p o lsk u w for m ie, urągającej p ry m ity w n y m p raw id ło m o rtog rafii w każd em n ie m a l słow ie. T reść, od p o w iad ająca form ie, p e łn a była niedorzeczności, św iad czący ch jak n ajg o rzej ju ż nietylk o o inteligencyi, lecz także i o c h a ra k te rz e a u to ra. Z eznania te b ow iem stan o w ią w łaściw ie je d e n szereg denuncyacyi. Z am iast o m o tyw ach i celu sw ojej w y p raw y , H olzel rozpisał się o urojonej p re te n d e n tu rz e A d am a ks. C zar to ryskieg o do k o ro n y polskiej i o je g o agentach, uw ijających się po M ołdaw ii i W ołoszczyźnie a sta m tą d kom unikujących się z G alicy ą w edle w skazów ek cen tralneg o kiero w n ictw a, k tó re znajd u je się w agencyi stam bulskiej. J a k w B u z e u przy pierw szem przesłuchaniu^ tak i teraz, w p ierw szem zeznaniu sw ojem , H olzel p rzy pisał ks. C zar to ry sk iem u zam iar zab ran ia G alicyi, ale z tym dodatkiem , że książę m a zapłacić za to A u stry i 5o-m ilionów , n a całym k ra ju zainta-
b ulo w ać się m ających. Z a je d n y m tchem d o d ał przytem , że ten
sam k siążę C zartoryski, k tó ry zapłacić m a 50 m ilionów za G alicyę, sta ra się zebrać jaknajw ięcej pienięd zy ze sk ład ek b o jaró w moł- daw sko-w ołoskich, przyrzekając su b sk ry b en to m , że po o b w o łaniu się królem polskim zaw rze w ieczy sty sojusz b ra te rsk i pom iędzy P o lsk ą a M ołdaw ią i W ołoszczyzną. H olzel w sk azał w reszcie po n azw isku tych rzekom ych ag e n tó w em igracyjnych, z k tó ry ch je d e n n a w e t w cisnąć się m iał do głów n ej k w a te ry rosyjskiej w roli tłó- m acza, a b y tam zebrać p o trz e b n e dane o zam ierzonych o p eracy ach
w ojennych.
-N azw iska a g en tó w b y ły albo fałsz y w e , albo p rzekręco ne, gdyż w ładze w ojskow e rosyjskie, m imo energ iczn y ch poszu kiw ań przy p o m ocy od d an y ch im m o łd aw sk o -w o łoskich o rg an ó w policyjnych, zdo łały w yszukać i uw ięzić tylko je d n e g o G alicyanina, H e n ry k a T re t- tera, k tó ry m iał ajencyę h a n d lo w ą w G ałaczu i stam tąd p o śre d n i czył w k o resp o n d e n c y a ch m iędzy em ig ran tam i polskim i w S ta m b u le a ich tow arzy szam i m o łdaw sko-w ołoskim i i o b y w a te lstw e m galicyjskiem . P rzy w iezio n y do K ijow a i staw io n y p rze d tam te jszą w o jsk o w ą kom isyą śledczą, T r e tte r nie w y p a rł się sw ojego p o śre d n ic tw a w k o resp o n d en cy i, ale p rz e d sta w ił je , zgodnie z p raw d ą, ja k o śro d e k zarobkow ania. Jak o k o m isyoner zaw odow y, p o d ejm o w ał się w szelkich zajęć dla chleba, w ięc p o śre d n ic zy ł także w o d b ieran iu i dalszej w ysyłce listów , n ad ch o d zący ch z K o n sta n ty n o p o la z
sami galicyjskim i i z G alicyi p od a d resem „Czajka" x) w K o n sta n ty n opo lu . P o śred n ictw o to nie m iało bynajm niej c h a ra k te ru tajnej działalności politycznej i nie w zbudzało p o dejrzenia, bo w te d y p o cztow e u rządzen ia n a w schodzie by ły ta k fatalne, że k up cy i w ogóle osoby, k tó ry m zależało n a u trzy m y w an iu u reg u lo w a n e j k om unikacyi listow nej, poru czały sw oim zastępcom w G ałaczu p o śred n ictw o takie w o b ec statk ó w , p rzyp ły w ających z po cztą do G ałaczu. i stam tąd o d p ły w ających do K o n stan ty n o p o la. I teg o także nie w y p ie ra ł się T re tte r, że p o śre d n ic tw o k o resp o n d e n c y jn e sp e łn ia ł w usłu g ach k o n se rw aty w n e g o stro n n ictw a em ig racy jnego, za k tó re g o głow ę u w ażał A d am a ks. C zarto ry sk ieg o. P o b ie ra ł za sw oje p o śred n ictw o pięć d u k a tó w m iesięcznie, a zaro bek te n był dlań tem cenniejszy, że po w y p ad k ach galicyjskich z r. 1846, w y w o łan y ch przez em i gracy jn e stro n n ictw o dem okratyczne, z sym patyam i sw ojem i stał po stro n ie przeciw nego obozu i z tem się w cale nie u k ry w ał w s ta r ciach, ja k ie w tej m ierze zachodziły pom iędzy p rzebyw ającym i w k się stw ach nad d u n ajsk ich zw olennikam i em igracyjnym i o b u obozów .
W w ym ien ian iu nazw isk e m ig ran tó w i obyw ateli galicyjskich, k tó ry m p o śred niczy ł w k o resp o n d en cy i ze stam b u lsk ą ag en cy ą em i
gracyjną, b y ł T r e tte r w strzem ięźliw y i oględny, dyktując do p ro to k ó łu takie nazw iska, k tó re w idocznie b y ły zm yślone i, k tó ry ch w y jaw ie n ie przeto nie m ogło po ciągnąć za so b ą dalszych aresztow ań. W y m ie n ił w praw dzie B udzyńskiego, k tó ry go u sta n o w ił ja k o p o śre d n ik a k o resp o n d e n c y jn e g o za w y n a g ro d z en ie m m iesięcznem 5 du k ató w , ale z p ew n o ścią nie w iedział o tem , że em igrant tego nazw iska by ł w sw oim czasie bardzo p o szu k iw an y przez w ładze rosyjskie, ja k o szczególnie niebezpieczny a g ita to r re w o lu c y jn y n a całym o b szarze T u rc y i. Z resztą B udzyński, w chw ili g d y T r e tte r sk ład ał sw oje zeznania, zn ajdow ał się ju ż w bezpiecznem m iejscu z a g ra n icą 2).
W dalszych, tak sam o ja k i w p ierw szy ch p iśm ien nie złożonych zeznaniach, b y ł ju ż także i H ólzel w strzem ięźliw szy i oględniejszy w kom p rom ito w an iu różnych osób z em igracyi, z k tó rem i sty k a ł się w M ołdaw ii i W o ło sz c zy in ie. T a k ż e i skrom niejszy stał się w w ię zieniu, bo w podpisie o puścił ju ż z szlachecka brzm iący d o d atek do sw ojego n azw iska i z red u k o w ał znacznie sw oją ran g ę w o jsko w ą w arm ii austryackiej: zeszedł z k a p ita n a aż n a podoficera, ale zaw sze z tem zastrzeżeniem , że p ięk n ą k a ry e rę w o jsk o w ą p rze rw a ła m u
•) B y ł to z a p e w n e a d r e s M ich ała C z a jk o w s k ie g o .
2) M ich ał B u d z y ń sk i w p a m ię tn ik a c h s w o ic h ( W s p o m n i e n i a z m o j e g o ż y c i a — P o z n a ń 1880) w s p o m in a o s w o im s to s u n k u z T r e tte r e m .
ty lko ch o ro b a oczu, k tó ra zapędziła go do k sięstw naddunajskicli za zarobkiem . P o darem nem po szu k iw an iu jakiej stałej posady, zam ierzał, za zachętą księcia G hiki, szukać p u n k tu o p arcia w sw ojej, rzekom o niepospolitej um iejętności pływ an ia, i założyć publiczną p ły w alnię, ja k o akcyjne p rzed sięb io rstw o . Z tej drogi u su n ęło go sp o tk an ie z em ig rantem B agińskim , k tó ry zaraz po znał się n a jeg o zdoln ościach w ojskow ych i ofiarow ał m u p a te n t n a k a p ita n a w tw o rzącym się w łaśnie legionie. W p a d łsz y n a te n tem at, p ló tł już H o l zel, albo raczej sp isy w ał n a całych arkuszach, sm olone dub y aż do końca. P rzy to czy m y tu n a p okaz je d e n tylko u stę p , oczyw iście z opuszczeniem h o rre n d ó w sty listyczn ych i ortograficznych:
„C zartory sk i — pisze H o lz e l—ze sw oją niezm o rd o w an ą p asy ą, dąży do tego, a b y G alicyę, z p od b e rła a u stry a ck ie g o w ydobyć, z długu p a ń stw o w e g o 50 m ilionów n a G alicyi zain tab ulo w ać i zaraz ogłosić się kró lem polskim , a nie galicyjskim . W szy stk o to było mi w iadom e i zaw sze będąc o b y w atelem galicyjskim , d rżałem o to, aby C zarto ry sk i celu sw ego nie dopiął. S tą d bow iem m u sia ło b y w y niknąć najw iększe nieszczęście dla naro d u . N am aw iali m nie ci p a now ie (em igranci), abym się połączył z to w a rz y stw e m dem ok raty- cznem , k tó re g o hasłem jest: w szystkie k rajow e z a ta rg i załatw ić o ile m ożności bez ro zlew u krw i, chociażby z p o św ięcen iem w łasn eg o m ajątku; przeciw sło w iańskiem u n a ro d o w i do w alki zbrojnej nie staw ać, lecz ow szem o ile m ożności z nim się łączyć, ab y z czasem nazw isko S ło w ian straszn e było dla innych n arod ów ."
Z o sta tn ic h w y rażeń dom yśleć się m ożna, że H o lzel w w ię zieniu k ijow skiem p o sły szał ju ż cośk olw iek o w alkach S ło w ian w ę giersk ich z M adziaram i i o udziale w ojsk ro syjskich w stłu m ien iu rew o lu cy i w ęgierskiej. T o też, zap ew n e p o d w rażen iem tych w ia dom ości, w y k o m b in o w ał w ciasnej głow ie sw ojej, że w yjdzie o b ro n n ą rę k ą w o bec sąd ó w rosyjskich i austry ackich, jeż e li się zasłoni sw oim gorącym patry o ty zm em au stryacko-galicyjskim w obec in tabulacy jnej p re te n d e n tu ry księcia C zarto ry skiego, oraz żyw em p rag n ien iem w yw yższenia S łow iańszczyzny p o n a d inne n aro d y .
Z całego p rzesłu ch an ia H ólzla i jeg o ło p ata rsk ich to w arzy szów w w ięzieniu w raz z T re tte re m , jasn e m być m usiało n a w e t dla w o jsk ow ych sędziów śledczych w K ijow ie, że w p raw d zie m ają do czynienia z ja k ą ś tajem niczą w zaw iązku i w celach akcyą sp i skow ą, ale pochw ycili nie sam ych jej ak torów , lecz tylko zgraję kom p arsów , nieśw iadom ych tych celów, albo raczej—zgraję aw a n tu r ników najniższej k ateg o ryi, w p ro st katyłin aryczne egzystencye, nie m ające zg o ła nic do stracen ia, więc gotow e do w szelkiego h azardu .
T rzy m an o w szystkich je ń c ó w ło p ata rsk ich w w ięzieniu, d o póki w o jsk a ro sy jsk ie po skończonej kam panii nie w yszły z W ę gier. 'G d y tam zap an o w ała ju ż c m e n tarn a cisza, a Bem z innym i w ęg ierskim i i polskim i dow ódzcam i sch ro n ił się do T u rc y i, d alsze
trzy m anie a w a n tu rn ik ó w ło p ata rsk ich w w ięzieniach rosjijsk ich
uznano w P e te rs b u rg u za bezcelow e. Bez żadnego o p o ru u czy niono te d y zadość rekłam acyi rzą d u a u stry a ck ie g o , k tó ry , u w ia d o m iony o w szytskiem przez sw oje k o n su la ty w M ołdaw ii i W o ło - szczyźnie, up o m n iał się o H o lz ła ije g o to w arzy szó w zaró w n o z ty tu łu ich przynależno ści p a ń stw o w ej ja k i ze w zględu n a to, że w y p ra w a ło p ata rsk a , jak k o lw iek w kijow skiem śledztw ie nie zo stała w y ja ś niona, w k ażdym je d n a k razie zd ra d z a ła niep rzyjazne zam iary, p rz e
ciw A u stry i skierow ane..
O d staw ien i do gran icy bukow ińskiej, jeń c y ło p ata rsc y , p o s ta w ieni zostali p rzed sądem k ry m inalnym w C zerniow cach, ja k o po- szlakow ani o usiłow anie p o p e łn ie n ia zb ro d n i stanu , t. j. o zam ie rzo ne od erw an ie G alicyi od A u stry i. Ś led ztw o n a d zbiedzonym i, skruszonym i i po d su w an eg o im zam iaru w ypierającym i się jeń cam i, trw ało w C zerniow cach k ró tk o . D n ia 30 m arca 1850 r. zap ad ła w są dzie u chw ała, u w aln iająca w ięźn ió w od oskarżenia. A le sędzio w ie czernow ieccy nie liczyli się w u chw ale sw ojej z sy tu acy ą, ja k a w ó w czas za p an o w a ła w W ie d n iu i w e L w ow ie, nie liczyli się w nieob jętej zaw ieru ch ą rew o lu cy jn ą r. 1848 B uk ow in ie z tą w szechw ład ną reak- cyą, k tó ra w sposób o d stra sz a ją c y po w eto w ać zam ierzyła w szy stk ie klęski i upokorzenia, jak ie rząd znosić m u siał w śró d zam ętu re w o lucyjnego. D ążności reak cyjn ej o d p o w iadało także ó w czesne są d o wnictw o- krym inalne, o p a rte n a arb itraln y m system ie inkw izycyj- nym , w y g rzeb ujące w szystkie sp ra w y z dob y rew o lucy jnej i n acią gające je do k ry te ry ó w zbro dn i stanu. W szakże w ted y , n a w e t tak p o w ażny obyw atel, ja k A le k sa n d e r hr. F re d ro , w sk u tek p lo tk arsk o - policyjnego donosu, trzy lata dręczony by ł dochodzeniam i, ja k o osk arżony o zd radę stanu! T o też p ow yższy w y ro k czernow iecki, p o d d a n y z u rzęd u rew izyi w yższych instancyj, zm ieniony zo stał w W ie d n iu w ten sposób, że zatw ierd zon o tylko uw oln ienie p o d k om end n y ch H ólzla, a jeg o sam ego i T re tte ra nakazan o p o n o w n ie staw ić p rzed sądem , ja k o obw inionych o zd rad ę stan u . O sąd zenie sp ra w y za drugim n aw ro tem m in istery u m spraw iedliw ości p o ru- czyło lw ow skiem u sądow i krym inalnem u. D o tej decyzyi p o w ó d dało otrzym ane d o d atk ow o od au stry ack ich o rg an ó w k o n su la rn y c h w M ołdaw ii doniesienie, że legion ło p a ta rsk i w czasie zb ieran ia się o d b y w ał form alne ćw iczenia w ojsko w e, p ró b n e m arsze i t. p., a n a k w a te ra c h H olzel jaw n ie w y stę p o w a ł w roli k o m en dan ta, p ro w a
dzącego sw oją siłę zbro jn ą ku G alicyi. D o d o n iesie n ia teg o p rzy w iązy w ano w W ied n iu tem w iększe znaczenie, że w łaśn ie w ted y lw ow ski sąd k ry m in aln y p ro w ad ził rozległe śled ztw o o w y pad ki z 1-go i 2-go listo p a d a 1848 r., k tó re dop ro w ad ziły do zb o m b ard o w an ia L w o w a. W y p a d k i te p rze d staw ił gen erał H a m m e rste in w W iedn iu ja k o po czątek stłum ionego w zarodzie p o w sta n ia zbrojnego, do k tó re g o w G alicyi p rzy g o to w y w an o się ju ż od pierw szeg o b rzasku k o n sty tu cy jn eg o przez kilka m iesięcy skrycie, a od 1 października 1848 r., t. j. od chw ili z am o rd o w an ia m in istra w ojny, g e n e ra ła hr. L a to u ra w W ied n iu , jaw n ie i w porozum ieniu ze z re w o lto w a n ą sto licą p a ń stw a. P o n iew aż w czasie tych rzekom ych p rzy g o to w ań legion m ołd aw sk i o d b y w a ł sw oje ćw iczenia i p rzy g o to w an ia do w ym arszu z a sp ra w ą i w skazów kam i em igrantó w z to w a rz y stw a d em ok ra ty czn eg o , a n a b a ry k a d a c h lw ow skich dnia 1 i 2 listo p ad a 1848 r. i w o g ó le w ów czesnym ru c h u rew olucyjnym w idziano em igrantó w z teg o ż sam ego to w a rz y stw a w w ybitnej, kierującej roli, p rzeto w y s n u to ztą d w niosek, że legion m ołdaw ski był o rg an izo w an y w p o rozum ieniu z rew o lu cy o n istam i galicyjskim i tak, a b y w chw ili w y b u c h u sta n ą ł n a b ary k a d a c h lw ow skich.
D la H olzla i T r e tte r a sy tu a c y a lw o w ska przed sądem krym i n aln y m b jda z p ow yższych p o w o d ó w w cale niep o m yśln a. Sam i ob w in ien i jed n a k , m im o to w szystko, m ogli w sędziach lw ow skich w zbudzić w yrozum iałość, n a w e t politow anie. O T re tte rz e bow iem , k tó ry m iał rodzinę, w G alicyi o d d aw n a osiadłą, docho dzenia poli cyjne stw ierdziły , że bied ak ten, zniew olony p rzy k ry m i stosunkam i m ajątk o w y m i do szukania chleba n a obczyźnie, n igd y się nie m ie szał do ro b ó t sp iskow ych i w ogóle zaw sze stał zdała od polityki. O H ólzlu zaś n ie p o trze b a b y ło zasięgać daleko inform acyj, bo po ch o d ził ze L w ow a, b y ł tutaj dobrze zn an y i m iał rod zin ę, m ia no wńcie m atkę jeszcze żyjącą, zam ężną poraź d rug i za kupcem lw o w sk im M ańkow skim , od k tó reg o też pożyczył sobie nazw iska d la u p o zo ro w an ia szlacheckiego sw ego pochodzenia. T o też w e L w o w ie H olzel p o d p isy w a ł p ro to k ó ły ju ż tylko sw ojem ro d o w em nazw i skiem bez żadnego d o d a tk u co do swojej ran gi w ojskow ej. Bo że w w ojsku au stry ack iem b y ł ty lk o kapralem , o tem d o b rze w iedziano, a że w M ołdaw ii otrzym ał p a te n t na k a p ita n a i dow ód cę legionu, ra d b y był teraz to u k ry ć przed sądem krym inalnym . K ró tk o m ów iąc, H o lzel sta n ą ł przed lw ow skim i sędziam i w sm utnej roli w y k o lejo neg o człow ieka, k tó ry dla b rak u kw alifikacyj do jak iej takiej stałej p o sa d y w kraju , puścił się bez planu na w ę d ró w k ę do klasycznej k ra in y aw an tu rn ik ó w , ja k ą o d najdaw niejszych czasów b y ła M oł d a w ia i W ołoszczyzna. Nie k ry ł się ju ż tera z z tem , że szukał tam
chleba po najro zm aitszych p iecach , bo w łócząc się z m iejsca n a m iejsce, p ró b o w a ł k ilk ak ro tnie ustalić się w pisarskich zajęciach przy ko nsulacie austryack im i p ruskim , a g dy się to nie p o w iodło, nie w zgardził n a w e t n o w icy atem w fachu szy n k arsk o -restau racy j- nym . W zeznaniach lw ow skich H olzel m ów ił w ięcej o p lan ie za- założenia pływ alni akcyjnej, aniżeli o koro n ie ks. C zarto ry sk ieg o i je g o zam iarze zab ra n ia G alicyi za 50 m ilionów , chociaż sędzia śledczy w e L w ow ie w łaśn ie o tem chciał się jakn ajw ięcej dow ie dzieć, bo w tem tkw iło ew en tu aln e k ry te ry u m zb ro dn i zd ra d y stan u . A le w o b ec p y tań , w tej m ierze staw ian y ch , H olzel plótł, tak sam o ja k w K ijow ie, sam e an d ro n y . W K ijow ie słuchano w szystk ieg o i sp i
syw an o w szy stk o , w e L w ow ie n a to m ia st sędzia śledczy k ró tk o streścił te niedorzeczności i zam knął p ro to k ó ł uw agą, że H olzel w ydaje m u się być człow iekiem niezm iernie ograniczonym .
W norm aln y ch sto su n k ach ow o w rażen ie sędziego śledczeg o b y ło b y w y starczy ło , jeżpli nie do zup ełnego ubicia całej sp ra w y z uw zględnieniem długiego w ięzienia śledczego ja k o dostatecznej k a ry , to przynajm niej do pobłażliw eg o kw alifiko w ania czynu. A le w tych sm utn y ch czasach, kiedy, ja k ju ż w spom nieliśm y, sąd ow nictw o, zw łaszcza w e L w o w ie, zo staw ało p o d n apo rem m ściw ej i w p ro st terro ry sty czn ej reak cyi ab solutyzm u, tryum fu jącego ostateczn ie n a d chw ilow o zw ycięskim ru ch em ko n sty tu cy jn y m , niem ożliw em w y d a w ało się takie trak to w an ie. T a k było zw łaszcza w chwili, g d y n a d głow am i najpow ażniejszych o b y w ateli L w o w a i kraju w isiało n ie bezpieczeństw o krym inalnej k o n d em n aty za rzekom e p o w stan ie z 1-go i 2-go listo p ad a 1848 r., a nikt przew idzieć nie m ógł, że o sta tn ia s p ra w a przeciąg n ie się w stad y u m dochodzeń jeszcze przez la t kilka aż do chwili, g d y re a k c y jn a pacyfikacya p a ń stw a u w a ż a n a być ju ż m ogła za dokonaną, a zaślub iny m on arch y dały p o ż ą d an y m oże i w W ie d n iu p re te k s t do am n estyjnego ubijania różnych p ro cesów k rym inalnych, po w y taczan y ch bardziej z polityczną ten d en - cyą rep re sy jn ą , aniżeli z zam iarem uczynienia zadość p o stu la to m karzącej spraw iedliw ości.
T o też lw ow ski sąd krym inalny, biorąc ostatecznie za p o d staw ę sw ojej uch w ały fakt, że H olzel sta ł n a czele zbrojn ego legionu, k tó ry w kroczyć m iał do G alicyi ze sztand arem , w y rażający m w sw oim napisie zam iar rew o lu cyjny , że w ięc w p lanach legionu leżało n ie przyjazne w y stąp ien ie p rzeciw A u stry i w chw ili, g dy w jej sto licy o tw arcie już w yw ieszono sz tan d ar rew olu cyjn y, a w e L w o w ie sk rajn e żyw iofy p rzy g o to w y w a ły po w stan ie z b a ry k ad am i i t. p., u z n a ł H olzla w innym z d ra d y stan u i skazał go w m aju 1852 r. n a pięć lat w ię zienia, a w ięc n a k a rę w yjątk ow o n isk ą w p o ró w n an iu z tą, ja k ą
ó w czesny ko d ek s k a rn y u sta n a w ia ł. T re tte r, ju ż z w ięzienia śle d czego w ypuszczony n a w o ln ą sto p ę, uznany został ja k o n iew in n y zarzuconej m u zbrodni. Z nało żonej k a ry odbył H olzel tylko p o łow ę, bo w czerw cu 1834 r. ogłoszono m u am nesty ę.
*
X- w
L eg io n m ołdaw ski w raz z je g o k a ta stro fą ło p a ta rsk ą uw ażać m ożna niejako za epilog d łu g o letn iej, nieszczęśliw ej akcyi em igracyj neg o to w a rz y stw a d em o k ratyczn ego, k tó ra po r. 1833 p o k ry ła G a- licyę siecią zw iązków sp isk o w y ch , w y p e łn iła k azam aty S p ie lb e rg a i K u fsteinu , a w końcu przez chybiony w y buch z b ro jn y z r. 1846, sp ro w ad ziła n a kraj rzeź pam iętn ą. A kcyę tę cech ow ały w p ie rw szym ok resie p lan y szalone w rac h u b a c h , ale po d n io słe w m o ty w ach, oraz heroizm ofiar, w p u n kcie zaś kulm inacyjnym , w r. 1846— gro za w y p ad k ó w , a w ięc w całości tragiczne m om enty, k tó re p rze b ieg i n a s tę p s tw a całej akcyi w y n io sły z szarej kroniki w y d arzeń na h isto ry czn ą w yży n ę w o b ec całego św iata. E p ilog ło p ata rsk i nato m ia st w y g ląd a ja k farsa, k tó ra sk azan a b y ła na zapom nienie w archiw um krym inalnem tak samo, ja k w zapom nienie poszli jej uczestnicy, sam e fig u ry o b sk u rn e, a w a n tu rn icy najniższej katego ry i, g o tow i do każdej staw ki w grze losu, a w danym w y p a d k u p o p y c h a n i przez u k ry ty ch k ierow n ikó w i w u k ry ty m celu n a drogę zupełnie sobie nieznaną. Nié z a słu g iw a ła b y n a w e t ta farsa n a przypom nienie, g d y b y nie słu ży ła do ob jaśn ien ia niek tó ry ch szczegółów w h isto ryczny m obrazie r. 1848-go i je g o n astęp stw .
A k ta nieszczęsnej sp ra w y ło p atarsk iej by ły przecież w P e te rs b u rg u i w W ie d n iu , a ja k się zdaje, i w B erlinie, z k tó ry m w ted y
dzielono się w szystkiem i w iadom ościam i o ru c h u em igracyi polskiej. Z a k tó w kijow skiej kom isyi śledczej pokazuje się, że g e n e ra ł Lil- d ers n iety lk o sam p rzy p isy w a ł aw an tu rze ło p atarskiej dalek o w iększe znaczenie, aniżeli n a to zasłu g iw ała g a rstk a po ch w y co n y ch w łó częgów , lecz n a d to p o tra fił zająć nią u w ag ę cesarza M ikołaja I w takim sto pniu, iż, ja k św iadczą je g o p o lecen ia sekretrie, w ydane kijow skiej kom isyi śledczej, nie spuszczał jej z o ka w to k u całego
dochodzenia. Chociaż śled ztw o w K ijow ie nie po zw alało w ątp ić
o tem , że je ń c y ło p a ta rs c y są ty lk o kom parsam i, a w łaściw i kie ro w n icy w y p ra w y nie d ad zą się odszukać, m im o to M ikołaj I p rzy p isy w a ł sp raw ie do o sta tk a w ażne znaczenie, bo w y p ad k i n a w ę gierskiej w idow ni kam panii rew o lucyjnej u tw ierd ziły go w dom yśle, że chodziło o u tw orzen ie k o rp u su posiłkow ego dla g e n e ra ła Bem a.
W W ie d n iu tak sam o rzecz pojm ow ano, a w sk u te k tego fa rsa ło p a - ta rs k a u tw ierd z iła ob a rząd y w p rzek o n an iu , pow ziętem ju ż p rze d tem z p o p rzed n ich w y p a d k ó w w E u ro p ie zachodniej, że em igra- cya poiska, żę w o g ó le P o la cy sta n o w ią w szech eu rop ejski ferm en t rew o lu cy jn y , k tó rem u w yp o w ied zieć należy w alkę eksterm inacyjną. Z teg o p o w o d u n a s tę p s tw a bezm yślnej w y p ra w y ło p atarskiej m u siały m ieć szkodliw e n a stę p stw a dla sp o łe c z eń stw a po lskieg o i p o ciągnąć za so b ą dalsze ofiary. N arzuca się bow iem przypuszczenie, że także i legion ło p ata rsk i w ch od ził ju ż w g rę w chwili, g d y n a p o czątku r. 1849 m iędzy R o sy ą a A u s try ą toczyły się u k ład y o w a ru n k i ko o p eracy i k o rp u su ro sy jsk ieg o n a W ę g rz e ch . C esarz M ikołaj I w zaw artej w tej m ierze k o n w ency i z a strze g ł sobie oczyszczenie G alicyi z em ig ran tó w polskich w sp o só b taki, ja k g d y b y p o d tym w zględem w ładze au stry ack ie m iały b\m n a rozk azy rosyjskie. T a k też rzeczyw iście się działo, bo z k w a te ry rosyjskiej w y cho d ziły / w te d y do k o m en deru jąceg o g e n e ra ła w e L w ow ie, br. H am m erstein a, rozk azy areszto w an ia i in te rn o w a n ia o só b w y b itny ch (g en e ra ła hr. Jó zefa Z ałuskiego, F ran ciszk a Sm olki, F lo ry a n a Z iem iałkow skiego i t. d.), a o d p o rn e p o stę p o w an ie n a m ie stn ik a G alicyi, A g e n o ra hr. G ołu ch o w sk ieg o , m ogło tylko łagodzić dyspozycye, poza je g o p le cam i w y d aw an e.
W e L w o w ie sąd k ry m in aln y z p ro c e s u H ólzla i z całej farsy łop atarsk iej w y sn uł, ja k ju ż w spom nieliśm y, w nioski o jej zw iązku z w y p ad k am i z dnia 1 i 2 listo p ad a 1848 r., w sk u tek czego ożyw iło się i p rzew lok ło śledztw o n a d tym i w y p ad k am i aż do am nestyi, w ydanej z p o w o d u zaślubin cesarza F ra n cisz k a Józefa. M nóstw o osób w sk u te k tego po zo staw ało całe la ta w niepew n ości, n a czem w reszcie sk ończy się to ciągłe ich p o w o ły w an ie do sądu dla uzu p ełn ian ia zeznań.
Że w reszcie po latach 1848— 9, w w ielkim pościgu za em ig ran tam i do T u rc y i zbiegłym i i w n acisku, jak i po d tym w zględem R o sy a i A u s try a w S tam b u le w y w ierały , p a m ię ta n o o aw an tu rze ło p ata r- skiej, o tem w ątp ić niem ożna. B yły to przecież czasy reakcy i, k tó ra w szędzie szukała p re te k stu do ścigania, a w dążności tej um iała n a w e t rzeczy b łah e ■ w ynosić do tak ie g o znaczenia, że dziś śmiaćbyr się z tego m ożna, g d y b y nie m yśl o ofiarach, dla któ ry ch nie znano litości Ł).
B R O N I S Ł A W Ł O Z I Ń S K I .
‘) M a te ry a ł do te g o szk icu c z e r p a ł a u to r z e z ło ż o n y c h o d n ie d a w n a w a rc h iw u m b e r n a d y ń s k ie m a k tó w b y łe g o s ą d u k ry m in a ln e g o w e L w o w ie . W a k ta c h ty c h s p r a w a H ó lz la i T r e tt e r a s ta n o w i o s o b n y facy k u ł, w k tó r y m z n a jd u ją się ta k ż e p r z y s ła n e w sw o im c z a sie p ro to k ó ły i p is m a k ijo w s k ie j k o - m isy i ś le d c z e j, (P r z y p . a u to ra ).