• Nie Znaleziono Wyników

Dwie koronacye

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dwie koronacye"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Dwie koronacye.

i.

W a lk a F ry d e ry k a II z K ościołem . Z gubne skutki. K lęska E u ro p y z pow odu n ajazdu Mongoła. P o lsk a i W ę g ry w ruinie. K ościół p o śp ie sza z pom ocą.

Ś ro d k i pom o cy i trudności do pokonania.

W czasie walki cesarstw a ze stolicą apostolską i smutnych jej następstw , w czasie napadów mongolskich zagładą grożących chrześcijaństwu, dziwnem zrządzeniem O patrzności wzmaga się roz­ wój chrześcijaństwa nad Bałtykiem niemniej, jak i na Litw ie i Rusi. Objawami tego w zrostu są prace misyjne D ominikanów i Francisz­ kanów we wspom nianych krajach, osiedlenie się i w zrost Zakonów rycerskich nad ujściem W isły i Dźwiny, biskupi misyjni i erekcye biskupstw w P rusiech jako też i arcybiskupstw a w Inflantach, wreszcie prośby kniaziów wschodnich, przesyłane do Rzymu o opie­ kę stolicy apostolskiej, a w końcu dwie koronacye D aniela hali­ ckiego i Mendoga litewskiego. T e ostatnie wiążą się ściśle z hi- storyą Zachodu i bez znajomości głównych jej rysów, trudnoby było zrozumieć istotnego znaczenia dziejowego wspom nianych koronacyj.

P anow ał w czasach D aniela i M endoga F ryderyk II, z rodu H ohensztaufów pochodzący, który, lubo w yniesienie swe zawdzię­

czał stolicy apostolskiej, jednakże dobrodziejstwo odpłacił czarną niewdzięcznością, podjąw szy nanow o walkę, jak a wrzała za H enry­ ka IV i F ryderyka Barbarossy. Pełen dumy niepoham owanej i har­ dych zamysłów, w tajem niczony w dumne plany domu swego, łą­ czył F ryderyk wielkie dary umysłu z dużemi przywarami, bystrość

(3)

D W IE K O R O N A C Y E . 1 8 5

i śmiałość—obok w ybitnego przymiotu udaw ania i sprytu. Zamia­ rem jego było złamać w olność miast i potęgę Kościoła, panowanie swe rozszerzyć na całe W łochy i osiągnąć nieograniczoną władzę zarówno nad państwem , jako też i nad Kościołem.

Zaraz po otrzym aniu korony cesarskiej od papieża, zapomniał on o swem przyrzeczeniu i nie podjął ślubowanej w ypraw y krzyżowej. Po upadku D am ietty, pow tórzył śluby, lecz zam iast przygotow y­ wać się do w ypraw y, uciskał duchowieństwo w Sycyłi i uległszy w pljw ow i m ahom etan sycylijskich, wiódł życie rozpustne a lega­ tów wydalał z kraju. W chwili, kiedy potężne wojsko krzyżowców, złożone z Niemców i Anglików, oczekiwało jego przybycia, ułegł cesarz upomnieniom papieskim i stanął na czele wojsk, ale po to tylko, aby udarem nić wyprawy. Obciążony klątwą, podjął pozorną w ypraw ę krzyżowy w 1228 r. i zaw arłszy ugodę z sułtanem Kame- lem, począł zaraz nieprzyjazną działalność, skierow aną przeciwTko papieźown.

W ted y to słynny mistrz Zakonu Niemieckiego, znany z zało­ żenia zakonu tego nad W isłą, H erm an Sałza, traktatem w St. G er­ mano dopomógł do zgody z papieżem, cesarz jednak warunków nie dochował. W szystkie czyny Fryderyka, jak prześladowanie zakonów i katolików, których palił na stosie, ścieśnienie wolności miast, ogłoszenie w Sycylii kodeksu wr duchu absolutyzmu z pomi­ nięciem praw Kościoła, wskazywały na dążność do cezaropapizmu. Po uśmierzeniu powrstania, podniesionego przez syna, rzucił się na ujarzmienie Lom bardyi, nadęty zwycięstwem, urągał papieżowi, więził jego posłów, ścinać kazał księży, burzył kościoły, posługując się posłusznymi Saracenam i. Nad Kościołem, nad stolicą apostol­ ską zawisło groźne niebezpieczeństwo, o tyle większe, że cesarz podburzał Rzymian do pow stania przeciwko Grzegorzowi IX, de­ ptał wolności Kościoła i wichrzył, zniżając się do roli burzyciela i to w czasie, kiedy cała Ruś, Polska i W ęg ry zdruzgotane były przez Mongolski najazd i kiedy naw ała tatarska zagroziła w prost Niemcom i Europie.

Skutki wznieconej przez F ryderyka II walki przeciwko Kościo­ łowi, odbiły się we w szystkich stosunkach ówczesnych nietylko ju ż Niemiec, ale wogółe państw i ludów europejskich, a nadto i na wschodzie europejskim. Europejskie ludy stanow ity w ielką gminę chrześcijańską, której świecką głową był cesarz, gminę, której człon­ kowie tak licznymi węzłami stosunków związani byli z cesarstwem, że ważniejsze zajścia i w ypadki w cesarstw ie odbijały się, jakby w licznych zwierciadłach, w dziejach sąsiednich narodów , a osła­ bienie cesarstw a było i ich sił upadkiem.

(4)

W idoczne to w śród państw nad O drą i nad W isłą, osłabio­ nych i podzielonych Piastów , z których jed en K onrad Mazowiecki, zw olennik polityki Sztaufów, powołał K rzyżaków nad W isłę, aby mieć obronę przeciwko Prusom . Otóż pod wpływem opowiedzia­ nych stosunków , założony nad W isłą Zakon, w net po swem po­ w staniu, rozpoczyna w alkę z episkopatem . Pierw szy organizator Zakonu Niemieckiego, w spom niany H erm an Salza, obdarzany zaufa­ niem cesarzy i papieży, pośrednik przy zaw ieraniu rozejmów i przy­ mierzy, sprzyjając w duchu bardziej Fryderykow i, aniżeli następcom św. Piotra, nadał też instytucyi, na polską ziemię przeszczepionej, kierunek taki, że już niebawem po przeniesieniu Zakonu nad W isłę, pomyślano tutaj o założeniu państw a. Świecki ten kierunek instytu­ cyi zakonnej objawia się zarów no w walce z pierwszym zaraz bi­ skupem pruskim jak i z całym episkopatem , z pierw szym arcybis­ kupem Inflant A lbrechtem Suerbeerem , jak wreszcie i z papieski­ mi legatami. Także i w stosunkach do sąsiadów ,—do Piastów za rów no jak i do książąt ruskich i do litewskich, kieruje się Zakon li tylko zasadami państw ow em i, względami na korzyść własną, lub cesarstw a, jak na to w skazują także i obie koronacye.

Ułatw ioną była ta działalność Zakonu na W schodzie, o tyle, że dawne królestw o Bolesława Chrobrego rozpadło się na dziel­ nice, nad którymi panow ali niezgodni z sobą książęta. Byli oni po większej części, za przykładem takiego F ryderyka II, zw olenni­ kami despotyzm u, uciskali nad m iarę poddanych, wiodąc pomiędzy sobą w ojnę o pierw szeństw o. W epoce naszej panow ało niemniej jak dziewięciu rozmaitych książąt dzielnicowych. W Małopolsce panował Bolesław W stydliw y od 1239 r., zięć króla W ęgierskiego Beli IV, w sparty tegoż potęgą przeciwko stryjow i swemu K onra­ dowi Mazowieckiemu, panującem u w Płocku. T en ostatni, niespo­ kojny duch, był otw artym w rogiem H enryka II, syna H enryka B rodatego i św. Jadwigi, ciotki Beli IV. P od w pływem panują­ cego we W rocław iu H enryka II, pozostawali jego stryjeczni: Mie­ czysław i Bolesław O polscy, synowie Kazimierza Spraw iedliw ego. W W ielkopolsce panowali Przem ysław i Bolesław, synowie W ła­ dysław a Odonicza, skrytego i podstępnego księcia, który z pode­ ptaniem solennych przyrzeczeń, utrzym yw ał się na tronie, na któ­ rym ciążyło podejrzenie o mord, popełniony na Leszku Białym.

Żadnej nie było spójni pomiędzy w spom nianym i książętami, żadnej przew odnej w ich panow aniu myśli, a wielu z nich przed­ staw ia typy w zrastających podów czas despotów . W spom niany H enryk Brodaty nie w aha się w zaciętej przeciwko Odoniczowi walce niszczyć miasta, krzywdzić dobra Kościoła, i to w czasie,

(5)

kiedy biskupi w Sieradzu obostrzyli karę za takie wykroczenia. Rówieśnik jego, W ładysław Laskonogi, uparty i gw ałtow ny, wiąże się z Romanem Halickim na zgubę Leszka, dobroczyńcy tegoż kniazia; je st złym opiekunem Odoniczów, bratanków swoich, i nie zważając na ekskomunikę, wiedzie z zapalczywością walkę prze­ ciwko duchow ieństw u. Podobnąż walkę wiódł i K onrad Mazowiecki, chciwiec i zdzierca, w iarołom ny i zdradziecki, a nadto okrutnik, którego życie je st pasm em zbrodni. N awet pew na trw oga, jaką czuł wobec Kościoła, nie pow strzym uje go od gwałtów. P rzeista­ czał kościoły w zamki, pustoszył włości kościelne, zam ordował scholastyka włocławskiego Czaplę, a Kościół uciskał podatkami i ciężarami. On to kazał zamordować K rystyna, bohatera Walki przeciwko Prusakom toczonej, a pozbawiwszy kraj obrońcy, spro­ wadził natom iast Krzyżaków, mających uchronić kraj jego przed napadami na zewnątrz, aby mu pozostawić w olną rękę do zawo­ jow ania K rakowa.

Pod wpływem takicłi stosunków, przypom inających pod w ie­ loma względami wspom niane stosunki w cesarstw ie, siły narodu osłabły tak, że sąsiad Roman i jego następcy odryw ali pow iaty całe na wschodzie, Św iętopełk zerwał związek, jaki go łączył z Polską, 'a naw et części W ielkopolski odpadły od potężnego daw­ niej K rólestw a Bolesławów.

Podobne stosunki panow ały na W ęgrzech, gdzie panow ał Bela IV, teść Bolesława W stydliw ego i spokrew niony z Piastam i, a także i z książętami Ruskimi, i tam bowiem począł się okres upadku władzy królewskiej, oraz osłabienie sił narodu. I siły tego króla, jakkolw iek o wiele znaczniejsze, aniżeli siły rozbitych na atomy Piastów , nie mogły wcale w ystarczyć na odparcie nawały, gotującej się od w schodu.

W chwili bowiem największego zamętu w Niemczech i bez­ władności chrześcijaństwa wschodniego, spadła gromem wieść o groź­ nym najeździe M ongołów na Polskę w 1241 r. Był to zorganizo­ w any najazd, powzięty celem podbicia wschodniej Europy, a prze- dewszystkiem tych państw i narodów, które już przez położenie swoje, stanow iły przedm urze i obronę chrześcijaństwa. Po podbiciu Chin i w ielu wschodnich narodów , po ujarzm ieniu Rusi, potom ­ kowie D żyngischana postanowili zawojować Polskę i W ęg ry , aby mieć podstaw ę do zaw ojow ania Zachodu.

Jak druga w ędrów ka narodów , spadła na E uropę ta klęska mongolska. Zniszczono Kijów i wiele grodów ruskich. Kniazio­ wie Michał Czernichowski, Daniel halicki uciekają w popłochu do Polski, a w ślad za nimi rozlewa się pow ódź tatarska, dosięga

(6)

Polski, a rów nocześnie zalew a W ęgry. K siążęta i cale osady szu­ kają schronienia i ratunku w Polsce i w W ęgrzech, mnożą popłoch, ułatw iając nieprzyjacielowi dzieło zniszczenia.

W ojska wielkiego liana O gotaja, w ysłane z K arakorum na za­ wojow anie Europy, pozostaw ały pod dowództwem Batego. Przed zbliżeniem się do Polski, nastąpił podział na oddziały. Na Krze­ mieniec, stąd zaś na Zawichost, podążyli Peta, K ajdu i Ordu; na Ładyczyn i Halicz, stąd zaś na W ęgry, sam Baty, podczas gdy B ochetar z K adanem drogą na Krzemieniec i S eret podążyli do ziemi, zajętej przez Kumanów, aby stąd południow e zawojować

W ęg ry .

Środki obrony, poczynione w ostatniej chwili po tej i po tam­ tej stronie K arpat, wcale nie odpow iadały wielkości tatarskiego najazdu. Ruchy zresztą wojsk tatarskich były pospieszne, podział sił na pomniejsze oddziały, rozsyłane na praw o i na lewo od głów ­ nego kierunku marszu, mylił polskie rycerstwm i uniemożliwił za­ stąpienie drogi najezdcom całą siłą rycerstw a. O koło połow y lute­ go byli już T atarzy nad W isłą; tutaj P eta w ysłał Kajdu na spu­ stoszenie Sieradza, Łęczycy i Kujaw7; dalej na północ pustoszyły

oddziały O rdu. W ojska P ety spustoszyły Sandom ierz, K oprzyw ­ nicę i wycięty mieszkańców, a pod Turskiem nad C zarną pobiły rycerstw o pod wrndzą wmjewody K rakowskiego. Po raz drugi po­ bity potem d. 19 m arca tegoż w ojewodę pod Chmielnikiem i podą­ żyły w7prost na Kraków. Los stolicy Małopolski był rostrzygnięty. O puścił ją Bolesław W stydliw y z żoną Kingą i m atką Grzymisła- wrą i szukał schronienia na W ęgrzech.

Już d. 24 m arca zajęli T atarzy Kraków, obrabow ali go ze skar­ bów, poczem spalili i zniszczyli i obładow7ani zdobyczą pociągnęli dalej. Nad O drą i Opolem pobili W ładysław a i Mieszka, książąt górnoszlązkich, i w ślad za uciekającym do H enryka W rocław skie­

go Mieszkiem, doliną O dry, podążyli do Niższego Szląska. Trw70- ga była tak wielka, że mieszkańcy W rocław ia spalili miasto, szu­ kając schronienia w7 zamku. Pod jego murami połączyły się od­ działy P ety z Mongołami Kajdu, którzyto ukończyli już byli niszczy­ cielski pochód przez Sieradz i Łęczycę, spustoszywszy doszczętnie kraje K onrada Mazowieckiego i jego synów, a pobiw szy ich wojska, obciążyli sw7e tabory7 i wdelblądy lupami ze zniszczonych miast i klasztorów7. P rzylw ty też oddziały zw7ycięzkiego O rdu, który, spustoszywszy7 północne Mazowsze, przez K ujawy zdążyd na Szląsk.

Sym Św . Jadw igi, H enryk, postanow ił pod Lignicą zastąpić drogę Mongołom. Przy7był tutaj Mieczysław Opolski, oddziały Ma­ łopolskie pod w7odzą Sulisław7a, brata w7ojew7ody7 krakowskiego,

(7)

D W IE K O R O N A C Y E . 1 8 9

wiele rycerstw a polskiego, a nadto oddziały rycerskie Zakonów Tem plaryuszów i Krzyżaków, oraz skromne drużyny Niemców i Cze­ chów. Król czeski, W acław , do którego, jako do teścia swego, udął się H enryk z prośbą o pomoc, nie zdołał przyjść w porę, lubo był w pobliżu. W dniu 9 kw ietnia uderzają Mongołowie przew ażają­ cymi siłami na hufce H enryka. Długo chwiało się zwycięztwo wobec bohaterskiej obrony polskiej, wreszcie przechyliło się na stronę tatarską. Polegli na polu lignickiem książęta H em yk, tu ­ dzież Bolesław, syn M orawskiego margrabi, a obok nich mężni Sulisław, w ojew oda Głogowski Klemens, Stefan z W ierzbny, wódz Tem plaryuszów i tylko mała garstka rycerstw a zdołała uratow ać życie. W iele też krwi, ja k sami Mongołowie przyznawali, koszto­ wało ich zwycięstwo, ale w raz z niem usunęli oni wszelki większy opór w Polsce. Prócz pomniejszych, znieśli cztery większe wojska w ziemiach polskich, spalili większe miasta, jak: Lublin, Sandom ierz, Kraków, W rocław , Lignicę; ziemie pozbawione były obrony i obrońców.

W srogim dalszym pochodzie na W ęgry nie napotkali Mongo­ łowie na żywszy odpór. Tylko Ołomuniec odparł oblężenie.

Na W ęgry, jak już wspom niano, dwa w yruszyły oddziały; jeden pod dowództwem Batego na Synowódzko i R uską bram ę, drugi pod Bochetarem na Siedm iogród. Król rozw iązał zebranie rycerstw a, które, zamiast myśleć o obronie, wiodło spory z królem; zebrał wojska z Ostrzychom ia i B iałogrodu królew skiego, podczas gdy wielki oddział T atarów , jako przednia czata w ysłany, zajął d. 17 m arca gród W aców.

Nie okazało rycerstw o w ęgierskie tej spokojnej rozwagi, jakiej j'w ym agala groźna chwila, a objawem niekarności i buty było za­ mordowanie K utena, w odza K um anów , jako rzekom ego spraw cę najazdu mongolskiego, fakt, który spow odow ał odw et ze strony Kumanów, ci bow iem udali się do Bułgaryi i mala tylko część po­ została w W ęgrzech. B utny Bela w yruszył w prost nad rzekę Sajo (Słona), gdzie obozow ał Baty. P am iętnego dnia 11 kwietnia, oto­ czony zewsząd przez M ongołów, poniósł król w ęgierski klęskę i zaledwie sam uratow ał życie. Brat jego Koloman zginął. Po trzechdniowym oblężeniu zajęli zwycięzcy Peszt, gdzie wiele w y­ m ordow ano ludzi, a w krótce poddał się i Budzin, podczas gdy K adan wziął szturm em K ołoszw ar, a wódz Bochetar Braszów i Sybin. N astępnie Mongołowie, połączyw szy siły, rozpoczęli straszliw ą go­ spodarkę w W ęgrzech, w ysyłając zagony we w szystkich niemal kierunkach, a więc na południe do Bośnii, do Spalato i K ataro, na

(8)

zachód po Zagrzeb, Segnię i granice austryackie, a gospodarka ich trw ała rok cały.

O płakania godne były skutki najazdu. Ludność opuściła osa­ dy, szukając schronienia w niedostępnych miejscach, tuła się po lasach, rycerstw o i duchow ieństw o opuszcza zamki, klasztory i ko­ ścioły, napełnione hekatom bam i pom ordow anych ofiar, głód i tyfus głodow y wyniszczają do reszty ziemię, a najbogatsze i najludniej­ sze dawniej okolice przedstaw iały obraz pustyni, m iasta zaś, ogni­ ska życia cywilizacyjnego, obraz ruiny.

Niemniej straszliwemi były skutki najazdu mongolskiego w P ol­ sce. Cała M ałopolska przedstaw iała obraz pustyni, a ruiny klasz­ torów i kościołów, zgliszcza po ludnych przedtem osadach, świad­ czyły o mongolskiej gospodarce. Ludność w części wyginęła, w części rozbiegła się; książęta szukali shronienia w niedostępnych miejscach, obawiając się lada chwila pow rotu M ongołów z W ęgier. W śród takich stosunków wszelkie objawy życia ustały, handel i przem ysł zam arły w zupełności.

T ak runęło przedm urze E uropy na całej linii od B ałtyku do K arpat, wzbudzając współczucie i żal głęboki w calem chrześcijań­ stwie, czego najwybitniejszem w yrazem —na wzór skargi Jerem iasza napisana m odlitw a po drugiej stronie K arpat. „Cała ziemia polska spustoszona—w oła autor pobożny—mieszkańcy jej od miecza w y­ ginęli; poginęli zakonnicy i zakonnice, a ziemia goryczą przesią­ knięta. Sm utne są drogi, bo niemasz, ktoby niemi kroczył. O ro ­ dzie tatarski, pow róć do swej ojczyzny! W ielka chw ała Polski runęła, jej m iasta spustoszone, wsie i domy w perzynie i gruzach; złoto i srebro i w szelka majętność, przez obcych zagarnięta, obcy spożył owoce jej prac, spadła ze skroni korona, dzieci w niewolp O, barbarzyński i bezbożny ludu, pow róć do swej ojczyzny! Boże— m odli się au to r—zlej T w e laski na nieszczęśliwy kraj, wysłuchaj próśb i w ołań, które do Ciebie z asy ła m y 1) “!

A cesarstw o Niemieckie, przez pychę i upór F ry d ery k a zawi- kłane w walkę z głow ą Kościoła, zgoła nie poparło ani książąt polskich ani W ęgrów . Co gorsza, właśnie w chwili tryum fu Mon­ gołów, najeżdża cesarska flota na flotę genueńską, wiozącą bisku­ pów na zw ołany przez papieża sobór do Lugdunu, pobiją ją i około stu biskupów bierze do niewoli. Przez ten gw ałt pozbaw ił cesarz pomocy, jęczący pod obuchem Mongoła w schód

europejski,—pomo-ł) U lanow ski. P o m n ik i do p ie rw sz eg o n ap a d u T a ta ró w . R osp. i S p ra w . Ak. Um. w ydz. z hist, fil., t. XVII, str. 351 i nn.

(9)

D W IE K O R O N A C Y E . 1 9 1

cy zarów no państw a swego, na którym ciążył obowiązek obrony chrześcijaństwa, jakoteż pomocy papieża, którem u wręcz w ypow ie­ dział wojnę. W chwilach, kiedy budziło się w nim sumienie, z go­ ryczą,—jak sam podnosił—rozważał, że wobec ogrom u najazdu, na­ w et imię chrześcijańskie może zaginąć i drżał ze strachu, siły go opuszczały, a ból tak nim ow ładnął, że pozostaw ał w stanie opła­ kania godnym i nie w iedział dokąd się zwrócić! K rótko jednak trw ały te chwile skruchy. Zam iast pośpieszyć z pomocą Beli, pi­ sze do króla Francyi z uspraw iedliwieniem swej bezczynności, a w czerwcu podejmuje w ypraw ę na Rzym, widocznie pragnąc wyzyskać nieszczęście ogólne, celem ustalenia swej przew agi we W łoszech. N awet śmierć wielkiego przeciwnika, G rzegorza IX (21 sierpnia 1241), nie skłoniła cesarza do zaniechania wojny w ło­ skiej i do skierow ania miecza przeciwko Tatarom . Co gorsza, klę­ ska chrześcijan była dlań środkiem do działania na opinię publiczną, ogłaszał bowiem, że skoro przyjdzie do pokojowo usposobionego papieża, natenczas K ościół w raz z państw em m ogliby zgodnie pod­ jąć w alkę przeciwko Tatarom . Nie dziwna bow iem , że św iat chrze­ ścijański, przyw ykły w cesarzu widzieć obrońcę, nietylko że omie­ szkanie obrony poczytał mu za winę, ale i w pozornej obronie jego dostrzegł trafnie egoizm i pychę, a w śród tych stosunków znajdo­ w ały naw et posłuch wieści, że to cesarz sprow adził Mongołów na Europę; najpoważniejsi pisarze, tak nieprzychylni dw orowi papies­ kiemu, jak Mateusz Paryżanin, dawali takim pogłoskom w iarę.

Zaczęto się coraz bardziej oglądać na głow ę Kościoła, prze- ■ciwko której nieustanne pow tarzał F ryderyk ataki, a przyczyniły się do tego zw rotu dwa skutki mongolskiego najazdu, o których tutaj nadmienimy. Pierw szjm i był strach paniczny, jaki owładnął światem. Popłoch tak bardzo szerzył się po krajach, mówi współ­ czesny autor, że nikt nie mniemał, aby mógł ujść przed niegodzi­ w ą ręką barbarzyńców, a roczniki kolońskie podają, że strach opa­ now ał nietylko Francyę ale i Burgundyę i Hiszpanię, gdzie dotąd naw et nazwy T atarów nie znano. Ludw ik IX m usiał uspakajać zdjętą w ielką trw ogą małżonkę, a w Niederlandach, północnej F ran ­ cyi, a naw et w południowej, opow iadano z trw ogą o „T artarin s“, a podobnież i w Anglii, jak o tem w spom ina M ateusz Paryżanin. N awet we W łoszech, lubo w walce z cesarzem pozostających, na­ jazd mongolski w yw arł przerażające wrażenie; obaw iano się, że nie odpierani przez nikogo barbarzyńcy, dotrą do Rzymu. Nie mówimy już o Niemczech, gdzie gorące m odły po kościołach wznoszono: „Pa­ nie w ybaw nas od wściekłości Tatarów !" S trach ten, dodajmy, trw ał długo jeszcze po odciągnięciu T atarów , zwłaszcza, że w pobliskiej

(10)

Rusi i od stepów Czarnom orskich starali się Mongołowie rozciągnąć ‘ władzę na zachód, zagrażając zarów no W ęgrom jakoteż i Polsce...

Ale nietylko bezpośrednio od Mongołów groziło wciąż nie­ bezpieczeństwo cywilizacyi chrześcijańskiej. Z tryum fów ich zaczer­ pnęło siły pogaństw o w Europie, a więc Litwini, Żmudzini, P ru ­ sacy, Jadźwingowie, Estow ie, Łotysze i Połow cy i poczęli się sro- żyć przeciwko sąsiednim ludom chrześcijańskim. Europejskiem u wschodowi groziło cofnięcie się do pogaństw a. Otóż była i druga pow ażna przyczyna, dla której nietylko królowie i. książęta kato­ liccy, nietylko biskupi i kler, a z nimi wierni poczęli się zw ra­ cać o pomoc do papieża, ale nadto i episkopat dyzunicki, czego przykładem ów archi w ładyka ruski P iotr, przedkładający na so­ borze Lugduńskim zebranym ojcom kościoła niebezpieczeństw o grożące chrześcijaństwu, a w reszcie—książęta dyzuniccy, żądający unii z Kościołem.

Na klęskę chrześcijaństwa, zwłaszcza Polski i W ęgier, tego podw ójnego przedm urza Europy, baczną zw racała uw agę stolica apostolska, bolejąc nad niedolą tych ludów i obmyślając środki ra­ tunku. Zarówno do G rzegorza IX, ja k i do jego następców Inno­ centego IV i A leksandra IV, można zastosow ać słow a P ertza o owem niespożytem życiu w ew nętrznem papieży, którzy w śród najbardziej w strząsających św iatem burz, w śród ciosów bezustan­ nych, pamiętali naw et o tych chrześcijanach, którzy się znajdowali w śród m arokańskich pogan, lub w obozach tatarskich i naw et w śród pow szechnego zam ętu w świecie, myśleli rów nie wiernie o wiecz- nem zbawieniu now onaw róconych, jak i o w ybaw ieniu Kościoła z niebezpieczeństwa.

Już w pierwszej chwili napadu, ogłosił Grzegorz IX w półno­ cnych i południow ych Niemczech krucyatę. Zadanie papieża było bardzo trudne, zwłaszcza, że potrzebując władzy świeckiej do pomocy przy spełnianiu swych zamiarów, nie mógł na nią liczyć, a co go r­ sza, skutkiem walki, toczonej przez Fryderyka, wszędy natrafiał na przeszkody i zapory. Pomimo to prałaci niemieccy iichw alili w y­ praw ę, a na czele jej stanął arcybiskup Koloński, atoli w ypraw a cesarza na Rzym udarem niła w ypraw ę krzyżową na M ongołów. P oparł myśl krucyaty Innocenty IV, nakazując zaraz przy w stąpie­ niu na tron publiczne modły, aby Bóg obdarzył Kościół pokojem zniszczył wściekłość barbarzyńców i oddalił pogan. On to F ryde­ ryka Babenberga, biskupa Akwilejskiego, króla Norwegii i innych zachęcał do w ypraw y na M ongołów, on zwołał sobór do L ug d u nu celem zaradzenia potrzebom Kościoła i powzięcia środków zarad­ czych na obronę chrześcijaństwa, słowem we w szystkich

(11)

kierun-D W IE K O R O N A C Y E . 1 9 3

kacli rozwinął działalność celem obrony chrześcijańskiego świata wobec grożącego mu barbarzyństw a.

T o gorące staranie o dolę chrześcijan i żyw a troska o zapo­ bieżenie klęskom, spowodow ała, że oczy wszystkich chrześcijan i z Azyi i z E uropy zwróciły się do Lugdunu, gdzie miano powziąć środki ku ratunkow i.

W arunkiem pow odzenia była zgoda i jedność chrześcijan, nad czem usilnie zawsze pracow ali papieże. Nie pozostała ta praca bez owoców. I tak rezydujący w Nicei cesarz w schodniego cesarstw a Vataces II, szukał zbliżenia do Kościoła za pośrednictw em patryar- chy swego G erm anikosa, ale zarów no G rzegorz IX jako też Inocenty IV, odrzucili warunki, z których przebijała nieszczerość i li tylko widoki korzyści. W każdym razie w śród G reków ruch w kierunku zbliżenia się trw ał, a naw et udzielił się bałkańskim Słowianom. Protektor bogumilców, Bułgarski car A sen, prosił G rzegorza IX, by go przyjął w opiekę, uczynił to atoli pod grozą w ypra­ wy króla Beli, a gdy niebezpieczeństw o minęło, uchylił się od opieki, w szedł w związek z V atacesem i prześladow ał łacinników. Podobnież stało się i w Bośnii. Legaci G rzegorza IX w płynęli na bana Ninosława, który hołdow ał sekcie bogumilców, a papież przyjął jego kraj pod opiekę stolicy i zabronił kroackiem u banowi niepo­ koić Ninosława. Był on jednakże chwiejnym i dopiero, gdy burza mongolska objęła zniszczeniem i jego państw o, prosił o przeba­ czenie papieża, chcąc napraw ić w yrządzoną Kościołowi krzywdę. Jak wiadomo, dopiero 1248 r. otrzym ał przebaczenie od Inocen- tego IV i podówczas zezwolił papież na głagolickie pismo i sło­ w iańską mowę przy liturgii.

W pływ ow i, idącemu z Bizancyum, uległa i Ruś w równej mie­ rze, jak bałkańskie ludy. Pomimo zawodów, spotykanych na po­ łudniu i u Słow ian, nie ustają papieże w upom inaniu ruskich książąt i ludów do jedności. W tym celu jeszcze Inocenty III wysłał legata na Ruś, wzywając przez pisma wszystkich biskupów, aby, jako Efraim do Judy i Sam ara do Jerozolimy, powrócili do jedności wiary, Kościół bowiem—dodaw ał wielki mąż—je st jeden, a władzę nad nim z poruczenia Chrystusa, otrzymał P io tr Św ięty, k tó ­ rego papież je st n astęp cą1). Nie skutkow ały upomnienia, a Roman Halicki w odpowiedzi na w ezwanie do jedności, która mu doda siły, w skazał na miecz, jako na jej źródło; zginął też od miecza pod Zawichostem...

1) T u rg e n ie w . Mon. R ussiae I, j\° 3.

(12)

Pod grozą jednak niebezpieczeństw ze stro n jr M ongołów bu­ dziła się chęć pow rotu do jedności. W czasie, gdy w Polsce i nad B ałtjddem rozw ijał działalność znakom ity biskup M utyński W ilhelm, a na kniaziów ruskich padł strach paniczny po nieszczęsnej bitwie nad Kałką, wysłali oni posłów do Rygi z przedłożeniem pokoju; upraszali później, by legat papieski potw ierdził pokój i by odwiedził Ruś, gdyż gotow i są odprzysiądz się od błędów, w które, w braku nau-. czycieli słow a Bożego, popadli, za co ich Bóg tak srodze p o k a ra ł1). Z radością przyjął wieść o tem H onoryusz III, w ezw ał książąt do przedłożenia prośby przez posłów, a zarazem do zachowania przy­ mierza z chrześcijanami i do niestaw iania przeszkód w zrostow i wiary. T ak samo wdzięcznie przyjął w r. 1231 papież Grzegorz IX oświadczenie D aniela, gdy tenże za pośrednictw em biskupa P rus C hrystyana oświadczył chęć połączenia się z R zym em 2). Najroz­ maitsze pow ody składały się na ten skutek, że objawy tych chęci rozlicznych książąt były tylko przemijające i świadczyły raczej o nieustannej trosce papieży, aniżeli o dobrej woli owych w ład­ ców. Nie braknie też dowodów, że papieże w spom niani wobec tychże w ładców musieli staw ać w obronie uciskanych wyznawców rzymskiej w iary 3).

G roza jednak M ongolska była dość wielka, ciążące na Rusi jarzm o zbyt gniotącem, klęska chrześcijan nadto dotkliwą, aby z w łaś­ ciwą tym ludom biernością m iały one dalej znosić jarzm o bez pro­ testu, a naw et bez skargi. Inicyatyw a do takiej skargi wyszła z łona duchow ieństw a ruskiego, czego dow odem w ysłanie w spo­ mnianego już wyżej arcybiskupa Piotra. W ypędzony przez Mon­ gołów, postanow ił ów bliżej nam nieznany dostojnik cerkwi nie­ tylko szukać schronienia na Zachodzie, ale nadto podać spraw o­ zdanie o niesłychanym ucisku ludu i prosić o ra tu n e k ł).

W ygnaniec pochodził najpraw dopodobniej z Halicza, gdzie współcześnie P io tr był archiwładyką, a ziemia ta najbardziej po­ dówczas jęczała pod jarzm em mongolskim, a w ładca jej Daniel, pow ołany przez chana do złożenia hołdu, w ybierał się w daleką

') B unge. C u r—L iv. Est. U rk . Buch. I Ns 95 cf. B onnel L ivi. C hronogr., Com m. 63.

’ ) T u rg e n ie w 1. c. Jslh 33. A b ra h a m O rgan, kośc. i lac. I, 106 trafn ie od­ nosi bullę tę do Daniela.

3] Z w racam y tylko u w ag ę n a takie bulle papieskie, ja k H o n o ry u sza z r. 1227. T u rg e n ie w M. R. I, Ab 20, G rzegorza IX B u n g e E st-C u r-L iv . U. B., I c. 166 i inne, ja k T h e in e r M. Pol. I, Ab 46, 45 T u rg ie n ie w 1. c. As 39 cf. 40,

(13)

D W IE K O R O N A C Y E . 1 9 5

do O rdy podróż. To jednak pewna, że Piotr, przedkładając ojcom soboru obraz klęski Rusi, jęczącej pod jarzm em mongolskim, obraz ucisku, nieszczęść, upadku w iary i obyczajów i grozę położenia chrześcijan, dawał w yraz nietylko własnym uczuciom, ale nadto i ziomków swoich, zwracających błagalne dłonie do Zachodu. D o­ wodem tego tw ierdzenia je st fakt, że rozporządzenia, w ydane ja k ­ by w odpowiedzi na przedłożenia Piotra, głównie dotyczyły Rusi. Możemy naw et dorozumiewać się, że glos P iotra był wyrazem taj­ nych życzeń D aniela halickiego, który, postanow iw szy udać się do Ord}! z czołobitnią, nie mógł równocześnie otw arcie imieniem Rusi prosić papieża o pomoc przeciw Mongołom. Nie je st też wyklu- czonem, że właśnie P io tr był tym, który imieniem D aniela, z roz­ porządzenia i za zgodą tegoż, w yraził w Lugdunie chęć przy­ jęcia unii, chęć, przedłożoną już raz papieżowi Grzegorzowi IX ’

przed 14 laty ').

A by zrozumieć, ja k trudno było papieżowi przyjść z pomocą, wskazać należy na to, że cesarz czynił nieustanne przeszkody so­ borowi i że w odpow iedzi na to Inocenty IV ogłosił w yrok eks­ komuniki i pozbaw ił cesarza korony. W obec wrogiego zachowa­ nia się ze strony cesarza, nie pozostaw ał papieżowi inny środek do zaradzenia uciskowi mongolskiemu, ja k tylko starać się z je d ­ nej strony uśmierzyć i do łagodności względem chrześcijan nakło­ nić wielkiego chana, a z drugiej zachęcić obóz chrześcijański do łączności i w spólnego przeciwdziałania. Pierw sze zadanie poruczył Inocenty dwTom poselstw om równocześnie wysłanym, jednem u Franciszkanów, na którego czele stanął Plano C arpini i które obrało drogę na Polskę i na Ruś, oraz drugiem u—Dominikańskiemu, które drogą południow ą przez Małą Azyę zdążyć miało do Karakorum. Plano Carpini miał zadanie nietylko działać na dworze wielkiego hana Gajuka, ale także i u w ładającego Europą, w odza tegoż. Za­ danie zachęcenia do zgody książąt chrześcijańskich, aby w taki spo­ sób przedstaw ić Mongołom jedność i spójnię chrześcijan, polecił poprzeć swoim legatom.

V D aszkiew icz w dziełku: P ie rw a ja unija, usiłuje dow ieść, że P io tr, arcy­ biskup de R ussia, ja k go M ateusz P ary sk i i A nnały B urtońskie n azyw ają, po ­ chodził z W ę g ie r, lub z p o łudniow ej S łow iańszczyzny; zapom ina je d n ak , że Piotr nie um iał ani p o łacinie, ani po grecku, tudzież, że op o w iad ał on o spu­ stoszeniu R usi, o p o selstw ach ty rch a n a na Ruś, w końcu, że w ca le n iew iad o ­ mo, aby M ongołow ie m ieli w ypędzać południow ych w ładyków , któ ry ch w sp ó ł­ czesne k ro n ik i zachodnie n az y w ają G rekam i, a nie R usią.

(14)

Nie trudno zrozumieć, że to drugie zadanie nasuw ało niezmier­ nie wielkie trudności do usunięcia, zwłaszcza, że—ja k to w spom nia­ no—na skutek walki przez F ry d eryk a II, z taką zaciętością przeciwko Kościołowi toczonej, całe społeczeństw o chrześcijańskie było roz­ bite, łączność obozu chrześcijańskiego rozluźniona. Z drugiej strony naw et temu rozbitemu społeczeństw u brakło sił na skutek najazdu Mongołów. P olska i W ęg ry dźwigały się z gruzów po ruinie. Najpotężniejszym stosunkow o był Zakon Krzyżacki, cieszący się kwitnącemi koloniami w P rusach i Inflantach i zorganizow any sil­ nie przez zręcznego H erm ana Salzę. Atoli, aby módz liczyć na pomoc Zakonu, należało go zreformować. Zakon bowiem, li tyl­ ko pracując nad w zrostem swej potęgi, trzym ał stronę cesarza ra ­ czej, aniżeli papieża i pozostaw ał w sporach z biskupam i P rus i Rygi, których usiłował podbić pod sw ą władzę. G rzegorz IX, rzu ­ cając klątw ę na cesarza, musiał pogrozić nią także i Mistrzowi

Krzyżaków, który całe Niemcy podburzał przeciwko głowie

Kościoła.

Usilnem przeto staraniem Kuryi było doprow adzić do zgody Zakonu z hierarchią duchow ną w P rusach i Inflantach, a następnie uporządkow ać tamże hierarchię. W tym celu w ysłał Papież arcy­ biskupa A lberta S u erb eera w te strony z poleceniem obsadzenia stolic biskupich godnymi mężami, a n a s tę p n ie . poddania całego kraju pod jedno duchow ne zwierzchnictwo, zawisłe w prost od sto­ licy apostolskiej.

A rcybiskup S u erb eer z urzędem legata i w ładzą m etropolital­ ną od H olsztynu aż do Narwi, jak słusznie historycy podnoszą, miał do spełnienia jed ną z najtrudniejszych missyi na świecie. W ziemiach bowiem, na które się rozciągała jego działalność, jak w Prusiech, Zakon Krzyżacki zdobył już sobie zupełnie niezawisłą od biskupiej władzę, w Inflantach zaś i Estlandyi biskupi byli wy­ jęci z pod władzy m etropolitalnej i musieli się uczuć dotkniętym i

przez urząd A lberta, który m iał pozostać ich m etropolitą. Mistrz, pełen nieufności, nawiązuje stosunki z cesarzem, od którego naby­ wa przywilej zdobycia Litw y i Rusi i zatrzym ania tych krajów, jako cesarskiego lenna, lubo A lbert miał w łaśnie dla tej Rusi nie­

zawisłość zdobyć.

Przyznać należy, że A lbert rozw inął energiczną działalność w Prusiech i Inflantach. U derzył on w najczulszą strunę Zakonu i odebrał mu dochody, pochodzące z w ykupna ślubów od w ypraw krzyżowych, a w Inflantach zaprotestow ał przeciwko uzurpacyi Zakonu do dwóch trzecich części Kurlandyi. Zakon natychm iast odczuł zamiary i przedłożył w K uryi do zatw ierdzenia przywilej,

(15)

D W IE K O R O N A C Y E . 1 9 7

by żaden biskup nie m ógł karać Krzyżaków ekskomuniką, lub od­ bierać przysięgi posłuszeństw a od zakonnych kapelanów . Albert, napotkaw szy na opór, a obaczywszy, że głów na siła Zakonu spo­ czywa w kolonistach, w kupcach, którzy z narażeniem mienia i ży­ cia na ustaw iczne niebezpieczeństwa, krzew ili w śród ludów i lepsze obyczaje i w iarę, rozciągnął opiekę stolicy apostolskiej nad kupiec- twem i w ydał przepisy, korzystne dla kupców, ja k np. wymierzone przeciwko krzywdzeniu mienia rozbitków. N astępnie zawiązał sto­ sunki z dowódcami plemion sąsiednich, z książętami ruskimi. P o­ drażniony tą czynnością Zakon, zwłaszcza, gdy A lbert nie miano­ w ał biskupów tych, których żądał Zakon,—nietylko, że w ystąpił z przeszkodam i, ale nadto zuchwale stanął przeciwko jego zarzą­ dzeniom. A lbert rzucił ekskomunikę na upornych, poczem Krzy­ żacy zmusili go do opuszczenia P rus i gotowali się do wytoczenia procesu w Kuryi.

W śró d takich stosunków , Zakon zamiast być pomocnym mis- syi legata papieskiego, staw iał jej nieprzezwyciężone zapory i to na calem terytoryum olbrzymiem działalności legata. A lbert spra­ wił, że Jarosław z P skow a przyjął unię—i Jarosław został w ygna­ ny, on pow ołał Ruteriskie biskupstw o w Pskow ie do życia, lecz biskupstw o to w net upadło, a zobaczymy, że i misya legata do Daniela, na Ruś halicką w 1247 r., nie doprow adziła do celów za­ mierzonych.

II.

D aniela p rzeszłość i zam iary . Stosunki z P olską, Z akonem i Z achodem . P rz y ­ ja z d P lano-C arpiniego do W ło d zim ierza. N ieszczerość w o b ec K uryi. Z ab o r­ czość w obec L itw y. A rcy b isk u p A lb ert u D aniela. M endog w spółzaw odnikiem . W z ro st L itw y. L andm istrz Inflant grozi M endogow i. P o w o d y ch rztu M endoga.

W chwili, gdy poselstw o papieskie, na czele którego stał P ia­ no Carpini, przez Polskę a następnie przez Ruś, zdążało do K ara­ korum, by nakłonić hana wielkiego Mongołów do litości i w ten sposób ulżyć doli chrześcijan, Daniel nie znajdował się w swem państw ie. P ow ołany przez Mongołów, był podówczas na dworze hana i zarówno jak inni kniaziowie, składał mu czołobitnię. Czy był do niej zm uszony i czy nie miał żadnego sposobu do uniknię­ cia upokorzenia? Stosunki były w każdym razie opłakania godne, a jednak podróż w czasie, kiedy równocześnie starał się o pomoc na Zachodzie i kiedy imieniem jego odpowiednie przedkładano

(16)

w Lugdunie prośby, nie przem awia za rzetelnością jego przedłożeń i dążeń i mimowoli nasuw a się pytanie, dlaczegóż nie oczekiwał rezultatu z Lugdunu, dlaczegóż pośpieszył z czołobitnią, skoro prze­ cież lat tyle zdołał się uchylać od sromu...

Poniekąd objaśnia nam pow ód tego pośpiechu, a zarazem i upo­ korzenia, w spółczesny latopis wołyński w m alowniczy sposób. Daj Halicz, było żądaniem T atarów , w edług słów tegoż latopisca. Był tedy Daniel wielce strapiony, gdyż nie umocnił ziemi g ro ­ dami i rzecze Tatarom : nie dam ojcowizny, lecz pójdę do Batego. I pojechał na Kijów i Perejaslaw ku Kuremsie i tu widział rozlew krwi chrześcijańskiej i czary pogańskie, widział jak cierpliwie z p o ­ niżeniem godności ludzkiej znosili chariskie chim ery rozmaici knia­ zie i carowie, przychodzący z pokłonem do pogan i djabłów, ich ojców... G dy poszedł ku Batemu, wyszedłszy na spotkanie jego T atar, rzecze: twój b rat Jarosław (W siewołodowicz, senior ruskich kniaziów z ramienia Batego) pokłonił się przed stosem i tobie po­ kłonić się jem u. A kiedy przyszedł przed oblicze Batego, zapytał go tenże, dlaczegoś dawniej nie przyszedł — i podał mu kumys. D otąd nie piłem takiego napoju—rzecze D aniel,—skoro każesz, pić będę.—T yś już nasz, tyś Mongoł, pijesz nasz napój. Tylko żona Batego okazała wzgląd na gościa i nieprzywykłego do kumysu, poczęstowała winem. W taki to sposób Daniło, w ładca ruskiej ziemi, który rządził Haliczem, W łodzimierzem i Kijowem, na klęcz­ kach wyznał, że je st chłopem Tatarzyna. Poruczono mu rządy jego ziemi, do której gdy pow rócił, powitali go poddani płaczem

nad jego upadkiem 1).

jChciejmy i my dać w iarę, że Daniel działał pod przymusem i ła ­ two pojąć, że w wielkiem przygnębieniu pow racał do swoich, gdy w stepach nad D onem na w iosnę 1246 r. spotkał P iano Carpinie- go, jadącego do Batego.

Z pow rotem przybyw szy, miał Daniel sposobność dow iedze­ nia się o szczegółach pobytu i o działalności posłów papieskich na Rusi. Podejm ow ał ich uroczyście brat kniazia W asylko, którego o poselstw ie uprzedzili K onrad Mazowiecki i Bolesław W stydliw y, zapraszając, by sw ą opieką otoczył posłów w podróży przez Ruś. Z wielką czcią podjął posłów papieskich W asilko. Na zebraniu biskupów i starszyzny odczytał Plano Carpini bullę papieską, upo­ minającą do połączenia się z Rzymem, a upomnieniom tym tow arzy­ szyły i zachęty posłów. O dpowiedź odroczono aż do pow rotu Daniela z ordy.

(17)

D W IE K O R O N A C Y E . 1 9 9

Co do zam iarów D aniela po pow rocie, nie m ożna mieć wątpli wości. Skoro pod w pływ em gróźb tatarskich przedłożył Inocen- temu IV prośbę o opiekę stolicy apostolskiej, to teraz, po dozna- nem upokorzeniu, chciał w ytrw ać w zamiarze. Toż, gdy latem Piano Carpini w racał, w yjechał D aniel na spotkanie, zatrzym ał posła pa­ pieskiego, naw et w brew tegoż woli, i podejm ow ał przez dni ośm, wydając na cześć jego uczty. Co ważniejsza, po naradzie odbytej z episkopatem i bojarami, odpowiedziano zgodnie posłowi, że chcą mieć papieża ojcem swym i uznają Kościół Rzymski za panią i mi­ strzynię swoją. Było to wyznanie unii na ręce posła papieskiego tak Daniela, jako też i jego narodu. Miał je w krótce Daniel prze­ słać do Lugdunu przez osobne poselstwo.

Takim je st tok w ypadków na Rusi halickiej w ciągu 1245 i następnego roku, o ile one dotyczą stosunków tatarskich i proś­ by o połączenie z Kościołem. Celem ocenienia znaczenia tej proś­ by, należy nam bliżej rozpatrzeć się w charakterze i stosunkach D a­ niela do Zachodu.

Przez lat przeszło trzydzieści po śmierci Romana, była Ruś halicka teatrem ustawicznych wojen domowych. Po czterykroć zasiadał na stolicy ojca swego Daniel i tyleż razy przez bojarów, przez W ęgrów , przez w spółzaw odników do rządów był w ypędza­ ny. Dzięki poparciu ze strony Leszka Białego, później brata tegoż, K onrada Mazowieckiego, dzięki związkom rodzinnym, jakie go łączyły z tymi dworami P iastów i A rpadów , dzięki wreszcie gib- kości, z jak ą się przerzucał z obozu do obozu, od jednego sojusz­ nika do drugiego, w ybierając praw ie zawsze trafnie silniejszego, zdołał Daniel przetrw ać wszystkie burze, wszystkie klęski swej ojczyzny i owładnąć berłem ojcowskiem. Niema księcia na okół jego ojcowizny, któryby nie był raz sprzymierzeńcem jego, to zno­ wu wrogiem, po każdym buncie lub w ydaleniu z Halicza, szuka schronienia bądź na dworze polskim, bądź na węgierskim, od w ład­ ców tych sąsiednich ziem czerpie zasoby sił do nowej walki i od­ zyskuje stracone panowanie.

Po śmierci Leszka przerzucił się Daniel na stronę K onrada Mazowieckiego, z którym zaw arł ścisły sojusz, dopom agając mu w jego walkach z W ładysław em Laskonogim o rządy opiekuńcze w M ałopolsce i uzyskał odeń wzajemną pomoc w licznych woj­ nach, jakie na okół podjął. Objawem tego stosunku przyjaźni z du­ mnym, chciwym władzy Konradem, było także i podanie pomocnej ręki Danielowi w czasie w ygnania go z Rusi przez Batego i go­ ścinne podjęcie przez Bolesław a K onradowicza w W yszehradzie a następnie i związek małżeński, zaw arty przez Ziem ow ita

(18)

Konra-dow ica z córką Daniela, Perejasław ą. Nie mało nieszczęść spły­ nęło na Polskę z tą przyjaźnią. Uwłaczając pamięci dobroczyńcy swego Leszka, dopomógł D aniel zdążającemu do panow ania nad K rakowem K onradow i do kilkakrotnych łupieżnycli w ypraw na S an­ domierskie i Krakowskie, pustosząc wszędy w tow arzystw ie pogan, Jaćw ieży i Litw inów do reszty to, co po straszliwym najeździe ta tar­ skim pozostało. W spółczesne źródła opow iadają o takiem paleniu osad i kościołów, że ziemia Lubelska zaczęła się przemieniać w pu­ stkowie. K rakow ski biskup P rand ota rzucił wówczas klątw ę na okrutnego K onrada, wiążącego się z wrogami w iary i pustoszącego ziemie rodaków , celem wyzucia bratanka z praw owitej władzy nad biednym krajem.

Nie był też stosunek D aniela z K onradem bez skazy. Celem pozyskania ochrony przeciwko Litwie i Jaćwieży, osadził był K on­ rad w Drohiczynie nad Bugiem zakon Dobrzyńców , nadając mi­ strzow i tegoż- Brunonowi, całe terytoryum pomiędzy Bugiem i Nur­ cem, aż do granic ruskich. Przyjazne stosunki z Zakonem, zarówno jak i z Konradem, nie przeszkodziły Danielowi do uderzenia na Drohiczyn, przyczem zajął ten gród, a B runona wziął w niewolę.

P ozostaw ał też D aniel w sojuszu z M endogiem i innymi w ład­ cami na Litwie i Żmudzi, a latopis wyraźnie podaje, że sojusz był skierow any przeciwko Lachom. Na krótki czas przed zwróceniem się do stolicy apostolskiej, urządził on jed n ą z najbardziej łupież- nych w ypraw na M ałopolskę w porozumieniu z Bolesławem, synem K onrada Mazowieckiego. W odw et poparł Bolesław W stydliw y w raz z W ęgram i R ościsława, najsilniejszego w spółzaw odnika do tronu halickiego. A te związki z Litw ą przeciwko książętom chrze­ ścijańskim, to łam anie traktatów i najazdy do w spółki z pogań­ stwem, w chwili, kiedy nad Rusią ciążyło jarzm o Mongoła, który w ypędzał z niej w ładyków i kniaziów czynił niewolnikami, nie przem aw iają za stałością dążeń Daniela.

Mimo niestałości i w ichrow atości charakteru Daniela, mimo jego w iązania się z poganam i i łam ania przyrzeczeń i przysiąg,— z chwilą jednak, w której objawił Inocentem u IV prośbę o przy­ jęcie go w opiekę stolicy apostolskiej, cały Zachód, wszyscy ksią­ żęta, dotychczas na wrogiej stopie z nim żyjący, zmieniają stanow ­ czo ten stosunek. Zew sząd zawieszono nieprzyjaźń przeciwko niemu, w ysłano doń posłów z zachętą w ykonania podjętego dzieła, z ży­ czeniem dobrych skutków ,—zarów no Bolesław K rakow ski ja k i Bela IV W ęgierski, dają oznaki radości z pow odu zam iarów Daniela. Bela tak wielce zaufał mu, że kiedy dawniej kilkakrotnie .odmawiał prośbom Daniela, teraz, nie czekając skutków poselstw a do Rzymu,

(19)

D W IE K O R O N A C Y E . 2 0 1

a naw et w chwili, kiedy Daniel pow rócił z O rdy i przygnębiony zjawił się na w ęgierskim dworze, Bela przyrzekł rękę córki swej synowi Daniela, Lwowi, przyczem odnowiono przyjaźń zawarciem przymierza. W taki sposób z poparciem chrześcijan sąsiadów, książąt i królów, staw ał D aniel przed ważnem zadaniem połącze­ nia się z Rzymem i zbratania się z rzeszą katolickich ludów Europy.

Trafnem je st zdanie historyków Rusi, że D aniel przez zamie­ rzoną łączność, pragnął pozyskać zabezpieczenie przeciwko Mongo­ łom, ale dodać i to należy, że wcale się tem zabezpieczeniem nie zadawalniał. Na podstaw ie dalszych stosunków jego z K uryą, w y­ pływ a niezbicie, że pragnął on niejako zapewnić sobie praw o w y­ łączności do zaborów, do których, jak mówił, kniaziowie dziedziczne posiadali praw a, a które to ziemie okoliczne były w ręku królów nie należących do posłuszeństw a Kościołowi. Jednem słowem Daniel pragnął teraz podnieść wojnę przeciwko Litwie. Następnie pragnął on zmonopolizować zabory i na Rusi, dlaczego też upraszał p a­ pieża o łaskę, aby żaden Zakon rycerski, ani naw et Krzyżacki nie śm iał bez jego zezwolenia nabyw ać jakiejkolwiek posiadłości na Rusi, lub zaw ojow yw ać dzierżaw, podległych jego w ładzy ‘). Ino­ centy IV nie miał pow odu do odmówienia prośbie i udzielił żąda­ nego pozwolenia, wraz z innemi łaskami, o które dopraszali się kniaziowie. O trzym ał też Daniel obietnicę przysłania legata, z któ­ rym miano omówić środki zaradcze co do odparcia T atarów . W kwe- styi zaś obrządku zezwolił papież na używanie przy mszy świętej kwaszonego chleba i na spraw ow anie wszystkich obrzędów, o ile te nie sprzeciwiają się wierze katolickiej.

O party na łaskach stolicy apostolskiej, otw ierających mu na oścież pomoc i przyjaźń Zachodu, pragnący zajaśnieć zwycięstwem i żądny podbojów, wiąże się ze swym zięciem, Ziemowitem Mazo­ wieckim i przy pomocy posiłków, przysłanych przez Bolesława W stydliw ego, podejmuje zwycięską w ypraw ę na pogańską Jaćwież. Aż po rzekę Leck, gdzie spotkano Bartów i Prusaków , gnano Jaćwież. Nie przestał jednak Daniel na tych tryum fach, które zresztą podzielić musiał z Piastam i. W y praw a jego była tylko wskazówką co do kierunku, w którym rozszerzyć zam ierzał pano­ wanie, a którego celem była, dźwignięta przez M endoga Litwa, roz­ szerzająca się kosztem Rusi Czarnej i wielkiej części Białej Rusi. Pozostaw ał D aniel z M endogiem w przyjaźni, ale skoro już postanow ił z nim zerwać, naw iązał stosunki z Zakonem zarówno w Prusiech, jako też i w Inflantach. Sposobność do podjęcia walki nadarzyła się, skoro Mendog w ypędził z Połocka bratanków swych

(20)

Tow ciw ilła i Edyw ida i skoro ci, uciekając przed mściwą ręką, schronili się do Daniela. W praw dzie Mendog, odwołując się na sojusz, upraszał sąsiada, aby się nie ujmował za zbuntowanymi, ale prośba była bezskuteczna. Daniel porozumiał się z bratem W asylkem , tudzież z zięciem Ziemowitem, podczas gdy i Zakon nie odmawiał w spółudziału. Dzieła przymierza z landmistrzem In­ flant dokonał w ysłany przez Daniela W ikint, jeden z władców Żmudzi i wrogów M endogowych; zdołał bowiem pozyskać go w celu uderzenia na Litw ę w obronie pokrzywdzonego Towciwiłła i Edyw ida. G dy do związku przystąpiła Żmudź i Jaćwież, został Mendog zewsząd otoczony wrogami. Dzieło jedynowładztwa, do którego M endog doszedł rozlewem krwi, podstępem i gwałtem, ze­ wsząd było podkopane.

Na Ruś Czarną uderzył Daniel trzema oddziałami na W olko- wysk, Słonim i Zdzitów i zniszczono na okół ziemie, podczas gdy rów nocześnie mistrz Inflancki, połączywszy się z oddziałami Towci­ w iłła i Edyw ida, zdobyw ał W orniany. Tej stolicj^ Mendoga nie zdobyto, ale spustoszono kraj cały i z łupem powrócono do Rygi. Tutaj, co dla M endoga było najgroźniejsze, Towciwiłł i Edywid przyjęli chrzest święty. Landmistrz z bracią Zakonu, biskup Rygi z duchow ieństw em gotowi byli poprzeć nowochrzczeńców, spodzie­ wano' się bowiem, że za przykładem tych książąt cała Litwa chrzest przyjmie.

Mendogowi groziła zguba. Z jednej strony Zakon gotował się do walki, z drugiej spotężniały Daniel, a w dodatku Żmudzini. Daniel posłużył bezwiednie za narzędzie Opatrznościowe chrystya- nizacyi Litwy. Że do takowej wcale nie dążył, na to mamy wska­ zówkę w pobycie u niego legata papieskiego, Alberta Suerbera, który z polecenia Innocentego miał przyjąć Ruś Danielową do je ­ dności, a zarazem odbyć naradę z kniaziem w sprawie wspólnego ze strony chrześcijan odparcia T a ta ró w .’

Poleconji był A lbert przez papieża podniosłem pismem, wysto- sowanem do wszystkich kniaziów, z wyrazem wielkiej radości stolicy apostolskiej z pow odu, że odstępując od zgubnych błędów, uznają oni Kościół Rzymski za matkę i nauczycielkę, a papieża za namie­ stnika P iotra świętego i pragną poddać się pod posłuszeństwo apo­ stolskie. W olą papieża było utwierdzić książąt w wierze, zachęcić do w ytrw ania i pozyskać dzielnych bojowników wiary, w czasie, kiedy na skutek walk Fryderykowskich, Kościół tychże tak bardzo potrzebował. D ługosz przekazał nam wiadomość, że Daniel nie po­ szedł w kierunku żądań papieskich, że—co gorsza—nietylko że odmó­ wił posłuszeństwa, ale postąpił sobie z. legatem, jako nieprzyjaciel

(21)

D W IE K O R O N A C Y E . 2 0 3

Kościoła, odpraw iw szy go bez należytego uszanow ania. Przekaz ten zasługuje na w iarę, zwłaszcza, że pobyt A lberta trw ał bardzo krót­ ko, że arcybiskup zdołał tylko postanow ić wT czasie tego pobytu biskupa dla Jaćwieży, i że dopiero inny legat Opizo, w śród zu­ pełnie odmiennych stosunków, w parę lat później, zdołał ży­ czenia papieskie urzeczywistnić. Może i uw iadom iony o zmianie zapatryw ań Daniela papież, wrezwał go osobnem pismem, aby za powzięciem wiadomości o zamiarach T atarów przeciwrko chrześcija­ nom, natychm iast daw ał znać przez Krzyżaków, działających w stro­ nach Rusi, iżby stolica apostolska tem lepiej obmyśleć mogła spo­ soby oddalenia najazdów. Była to w ym ow na przestroga, by nie przeceniał swych sił, których podstawia polegała li tylko na łącz­ ności z Zachodem. Daniel jednak, ufny w powodzenie, nie zważał na wskazów7ki papieskie i m yślał tylko o sobie i o swoich planach. Postępow anie jego tem mniej da się uspraw iedliwić, że, ja k to zau­ ważył poważny badacz owych dziejów7 '), papież żądał tylko uzna­ nia prym atu, co wszakże niezmiernie różniło się od niewolniczego poddaństw a, w ym aganego przez lianów7 mongolskich.

Mimo to wszystko, pobyt legata nie minął bez poważnych następstw . Pomijając, że pokrzepił on nadzieję tych, którzy już w sercu łączność z Rzymem uznawali, to nadto p o ły t jego odbił się na Litwie, gdzie, jak wrspomniano, M endog utw orzył niemałe państw o.

W zrost i niezwykłą potęgę, do jakiej w krótkim czasie zdołał przyjść Mendog, zawdzięczał on zupełnem u tryumfowd M ongołów nad chrześcijanami. W chwili, kiedy hańska potęga objęła ziemie w szystkich potom ków Ruryka, M endog tw orzy rozległe państw o nietylko na terytoryum , na którem litew scy książęta panowTali, lecz i na zaboracli ziem, sąsiednich Litwinom, które jeszcze nie po­ padły pod jarzm o mongolskie.

Jak się zazwyczaj dzieje w śród ludów na pierw otnym stopniu cywilizacyi pozostających, tak też stało się i na Litwie, gdzie po­ łączenie drobny cli księstw7 w jedno ciało było wynikiem krwawych rządów Mendoga. Począł zabijać braci i krew nych swoich i zaczął sam rządzić w ziemiach litewskich — mówi w spółczesny latopis. Zaledwie kilku potężniejszych książąt i to północnych, zdołało się utrzymać obok niego, ja k np. krewmy jego W ikint i znani nam bratankowie Towciwdł i Edywid, wszyscy panujący na Żmudzi. W net już Litw a staje się groźną sąsiadom , stanow iąc z jednej

(22)

ny schronisko dla pokrew nych Prusaków i Jaćwieży, z drugiej, stanow iąc silną zaporę szerzenia chrześcijaństw a ze strony Inflant, ja k o też ze stron y Krzyżaków, wreszcie ze strony polskiej. Po od- niesionem nad lantm istrzem W olkinem zwycięstwie pod Saule (1236 r.), pozyskał M endog poważanie w śród pogan, a krew człon­ ków jego rodziny, jakoteż i chrześcijańska, obficie przezeń rozle­ w ana, ustaliła praw a jego do tronu. Niebawem już jako sojusznik

D aniela, dokonyw a napadów na Mazowsze, a w czasie, kiedy Ruś północna uległa strasznem u najazdowi Mongołów, zdobył on Połock i posadziw szy tutaj Tow ciw iłła, zaw ojow ał krainy Wielko-Nowo- grodzkie, pozostające pod władzą A leksandra Newskiego. Ruś C zarna już w całości była pod jego władzą, a na Białej, tylko w Sm oleńskiem nie zdołała się utrzymać Litwa.

Ruchliw y poganin stał się niebezpiecznym sąsiadem w szyst­ kich chrześcijan, wreszcie i Krzyżaków, podał bowiem rękę po­ m ocną Św iętopełkow i Pomorskiem u, który w walce swej z Zako­ nem podburzał P rusy. N atenczasto papież pośpieszył z pomocą, uciśnionem u Zakonowi, polecając W ilhelm owi, legatow i, pośredni­ czyć w dziele pokoju pomiędzy Pomorczykiem i Zakonem i grożąc pierw szem u przez arcybiskupa gnieźnieńskiego klątwą, jeśliby nie zaprzestał w ojny z Zakonem i sąsiadam i Piastami. Pokrzepiony takiem poparciem mistrz H enryk H ohenlohe, nietylko że zyskał przew agę nad Św iętopełkiem w związku z Piastami, ale m ógł po­ myśleć o zaw ojow aniu K urlandyi i Semigalii. Co praw da do dzieła tego, a zarazem do zawojowania całej Litw y zyskał on po­ zwolenie od w yklętego na soborze Lugduńskim F ryderyka II. W za­ miarze urzeczywistnienia darow izny w yniósł H ohenlohe na landmis- trza Inflant wojowniczego D ytryka von Groningen, który spusto­ szył K urlandyę. K urow ie zagrożeni, o ile że D ytryk założył obron­ n ą G oldyngę, w ysyłają do M endoga z prośbą o pomoc. W chęci

rozszerzenia w pływ u na w szystkich pogan północnych, pospieszył M endog z pomocą, ale doznał klęski pod Amboten.

Rówmocześnie stracił M endog sprzymierzeńca na Pomorzu; Zakon bowiem Krzyżacki i Piastow ie pojednali się z Świętopełkiem , a na skutek tej zgody mogli się też Krzyżacy pogodzić z nowo- chrzFzericami Prusakam i. Upewnieni pokojem, mogli teraz K rzy­ żacy" przystąpić do urzeczywistnienia owej donacyi Fryderykow ej, rozciągającej się na Litwę i ubiedz Daniela, który, korzystając z pa­

pieskich łask, usiłow ał zamiar swój co do Litwy urzeczywistnić. Sposobność do zaw ojow ania Litwy, darowanej niejako przez cesarza na zabór Zakonowi, była teraz o tyle dogodniejszą, że L itw a była zgoła odosobnioną i naw et ze strony polskiej gro­

(23)

D W IE K O R O N A C Y E . 2 0 5

ziły jej niebezpieczeństwa. Polscy książęta byli niezadow oleni ze skutków przymierza z Pomorzemi a zawiedzeni w nadziei odzyska­ nia zwierzchnictwa na Pomorzu, nie osiągnęli bowiem naw et g ra­ nicy, która pozostała i nadal sporną od Pomorza; książęta Mazo­ wieccy we wspólnych w ypraw ach z Danielem na Jadźw ingów , sta­ rali odw etow ać sobie straty i zaw ody przez związek z Zakonem poniesione. Kazimierz Kujawski dał mocno odczuć Zakonowi sw ą niechęć i zam knął granice swe tak, że landmistrz musiał się starać o odnowienie dawnych stosunków przyjaznych. P opierał tedy Za­ kon politykę wschodnią P iastó w i niejako zachęcał do wojen, o ile że przez to niczego nie tracąc, osłabiano Mendoga, a zawsze ro- strzygnięcie litewskiej spraw y pozostawało w rękach najsilniejsze­ go, którym był jednolity Zakon.

W ypływ a z powyższego, że Litw in m usiał się oglądać za spo­ sobami ratunku zwłaszcza ze strony tych, którzy objąwszy p rotek- cyę nad Towciwiłłem i Edywidem , mając cesarski przywilej w rę­ ku, korzystając z osłabienia Mendoga, na którego nacierano ze wszystkich stron, łatw o mogli użyczyć poparcia wspom nianym ksią­ żętom i zawojować Litwę. Jak już wspomniano, poparcie to na­ stąpiło w porozumieniu z Danielem przez w ypraw ę z jednej strony Danielową, który trzema wojskami uderzył na M endoga i w ypraw ę landmistrza, który od Inflant spustoszył Litwę, a dopomógłszy do chrztu bratanków M endogowych w Rydze, w strząsnął posadami tronu potężnego przedtem poganina. W rozpaczliwem znalazł się położeniu M endog i postanow ił szukać ratunku u landm istrza In­ flant, Andrzeja.

W spółczesny latopisiec z całą naiwnością opowiada, jak to Mendog dowiedziawszy się o chrzcie Tow ciw iłła i obietnicy temuż danej od landmistrza, biskupa i Ryżan, przeląkł się tem wielce. W y słał tedy poselstw o tajne do landm istrza Andrzeja, ofiarując wiele złota i srebra, naczynia złote i srebrne i piękne rum aki z obie­ tnicą, że jeszcze więcej otrzjuna, skoro zabije lub wypędzi T ow ci­ wilła. Mistrz odpowiedział, że niema dla M endoga innej drogi, jak tylko wysiać do papieża posłów z posłuszeństw em i przyjąć chrzest. Ale chrzest M endoga — k tó ry za radą landm istrza po­ szedł — był tylko udanym, w oła zgorszony latopisiec, przypisują­ cy akt ten złotu, które oślepia....

O powiadanie to o przedłożeniu M endoga jako też o pobudkach, jakie go do chrztu przywiodły, zasługuje na w iarę. Tylko co do owego złota, jako środka, przy pomocy którego landm istrz Andrzej dał się nakłonić do w ypędzenia Tow ciw iłła i do opuszczenia spraw y nowochrzeczeńca trudno uwierzyć. Inny to skarb nęcił landmistrza,

(24)

a były niem widoki rozszerzenia w ładzy i potęgi, zadowolnienia próżności. A by posadzić Tow ciw iła na tronie litewskim i przy jego pomocy zapanować na Litwie, trzeba było podjąć wojnę i usunąć M endoga — teraz przez chrzest M endoga nadarzała się sposobność dojścia do celu bez wysiłków. W taki sposób należy objaśniać mo­ tyw y, dla których Zakon poświęcił Towciwiłła. Latopisiec dodaje, że biskup Selonii, którego nazyw a proboszczem z Birż, okazywał litość nad losem Towciwiłła, a możnaby dodać, że i arcybiskup A l­ bert, nieobecny wówczas w Inflantach, niemniej od pierwszego ubo­ lew ał nad pośw ięceniem Tow ciw iłła przez Zakon. Domyślać się jednak godzi, że w łaśnie A lbert przyczynił się do chrztu Mendoga, że przew idyw ał jiiż w czasie pobytu u Daniela, że chrzest ten na­ stąpi, a w niosek ten w ypływ a na tej podstaw ie, że A lbert dał n a­ w et landm istrzow i pełnom ocnictw o, by na czas jego nieobecności, dobraw szy sobie sufragana, mógł przyjąć niewiernych na łono Kościoła. Że landm istrz skorzysta z pełnomocnictwa, o tem A lbert nie wątpił, ale przew idzieć nie mógł, że Zakon poświęci przytem now ochrzczeńca tudzież, że przyjmie nieprzygotow anego do takiego aktu ja k chrzest księcia, że będzie mu ofiarowywać pomoc u pa­ pieża w osiągnięciu korony, a wTreszcie,—co istotnie rzuca ujemne światło n ą akcyę A ndrzeja,—że wymawiać sobie będzie zyski teryto- ryalne i ustępstw a całych ziem za pośrednictw o w dziele Bożem, do którego poparcia na mocy swego stanow iska był obowiązany. T o też przy tych rokow aniach landm istrza z Mendogiem — przy których w ażną rolę o d g r y w a ł kapelan krzyżacki Chrystyan, prze­

znaczony przez Zakon na biskupa Litw y,—W it z Zakonu Domini­ kańskiego, biskup misyjny na Litwie, opuszcza swe stanowisko i widocznie nie chcąc być świadkiem gorszących targów , w raca do Polski.

Rokow ania na Litw ie tak szybki wTzięły obrót, że już pod ko­ niec 1250 r., w rok po wojnie krwawej, zjechał Andrzej landmistrz do W ornian i przy pom ocy kapłanów Zakonu, mających dopełnić ceremonii chrztu, przyjął M endoga na łono Kościoła. W ażną uro­ czystość zakończono układami zaprzysiężonymi przez Zakon i przez Mendoga; pierw szy zobow iązywał się cz37nnie w spierać Mendoga przeciwko nieprzyjaciołom , w ystarać się o koronę u papieża, Men­ dog zaś obiecywał ustąpić zakonowi ziemie litewskie, te, które były udziałem Towciwiłła, Edyw ida, W ikinta i innych w rogów Mendogo- wych. W arunki te niemniej jak i pośpiech, z jakiem dokonano dzieła naw rócenia, św iadczyły wymownie, że Zakon w stąpił na drogę realizow ania darowdzny F ryderyka II i tym celem Mendoga użył za narzędzie do dopięcia celu.

(25)

D W IE K O R O N A C Y E . 2 0 7

W sparł też landmistrz litewskiego księcia, dając przew odników jego posłom do papieża, posłanym z wyrazem posłuszeństw a i z od­ daniem w opiekę stolicy apostolskiej litewskiego kraju, niemniej jak wszystkich tych, które M endog na niewiernych zdobyć zdoła i z prośbą o koronacyę. Biorąc na uwagę, że takąż prośbę co do mających się zdobyć krajów, przedłożył był i Daniel, który zresztą żądał w ykluczenia praw Zakonu do ich zdobywania, łatw o pojąć, że obrona M endoga przez landm istrza była w yraźnie także i prze­ ciwko Danielowi zwrócona, którem u w taki sposób daw ał Zakon odpraw ę na jego wykluczenie praw krzyżackich do zdobyczy ziemi niewiernych.

W Medyolanie przyjął Innocenty IV posłów litewskicli i ra­ dując się z chrztu M endoga i posłuszeństw a synowskiego, przyjął go wraz z rodziną, krajem i ludami jego w opiekę stolicy apo­ stolskiej. W n et też rozesłano rozkazy z Kuryi do biskupów Rygi, Ozylii, Kurlandyi, aby w spierali now onaw róconego w szerzeniu w iary w śród jego pogan i popierali radą i pomocą w podbijaniu niewiernych, jako sprzymierzeńca Zakonu. Dodać też należy, że w spom nianym biskupom polecała też K urya, aby now onaw rócone­ go, który się oddał w opiekę papieżowi, nie dozwolili skrzywdzić w jego ziemiach lub w królestw ie ’), co było także przestrogą, by Zakon z położenia swego nie korzystał zbytnio w rozszerzaniu swej władzy kosztem litewskich ziem, gdyż kierunek taki nie mógłby dziełu poczętem u zapewnić powodzenia. Biskup Chełmiński otrzy­ mał polecenie koronow ania M endoga i przyjęcia odeń przysięgi, jako od lennika stolicy apostolskiej. W końcu polecono temuż bi­

skupowi wyznaczyć i wyświęcić biskupa dla Litwy, pod warunkiem, by M endog w ybudow ał kościół katedralny i uposażył.

Nietylko te dobrodziejstw a ale i poparcie na polu walki, za­ wdzięczał M endog Zakonowi. W czasie bowiem, w którym posel­ stwo litewskie zdążało do W łoch, z wiosną 1251 r. Towciwiłł z Edy- widem i W ikintem z posiłkami Daniela, wyruszyli na Litwę, a na­ pad ich był tak srogi, że mimo pomocy otrzymanej od landmistrza, nie ważył się M endog stoczyć bitw y i colnął się do W ormian. W ów czas to mistrz uderzył na Żmudź, tak, że wrogowie M endoga musieli się wycofywać szybko z Litwy, a oswobodzony Mendog w yruszył zaczepnie na Żmudź. Ale właśnie teraz pomoc Zakonu staw ała się dla M endoga niezbędną, Towciwiłł bowiem w spierany był przez Daniela, który Połow ców powołał do walki ze swym

(26)

wrogiem, a D aniel był dzięki swym stosunkom z Zachodem po­ t ę g ą .

Skutki działalności D aniela, który pyszny powodzeniem zbyt zimno legata arcybiskupa A lberta, były ja k z powyższego w y ­ pływ a wręcz przeciwne, aniżeli zamierzał. Zamiast zgnieść swego w spółzaw odnika Mendoga, spowodow ał, że zagrożony zew sząd po­ gański książę, rzucił się z pokorą przed landmistrzem, przyjął w a­ runki Zakonu i został chrześcijaninem. Tym sposobem pozyskał Mendog w ażną opiekę przeciwko Danielowi, który sam zwlekając oddanie posłuszeństw a Rzymowi, stał się bezwiednie pobudką do chryst3ianizacyi ostatniego schroniska pogaństw a w Europie, Litw y.

P raca legata Alberta, poczęła być w ydatną w skutkach. W chwili wielkiego upokorzenia cesarstw a i jego bezsilności, w chwili tryum falnego pow rotu Innocentego IV z Lugdunu do Rzymu, dw a wielkie kraje szukają opieki stolicy apostolskiej. Dla lepszego u w y ­ datnienia tryum fu tego dodać należy, że cesarz, stawiając zapory zwłaszcza w dziele unii Kościołów wschodnich z Rzymem, oparł się o głów ny filar ^wschodniego kościoła, o cesarza Vatacesa, za którego w ydał córkę. Obaj cesarze wschodni i zachodni stoją w obozie antypapieskim, obaj się w yręczają i posługują. F ryderyk II życzył zięciowi szczęścia w walce z cesarstw em łacińskiem a ga­ nił go najsurowiej, gdy tenże, okazując chęć porozumienia się z ku- ryą, podejm ow ał w spaniale legatów papieskich. Nie śmiał tedy V ataces dokonać zgody i dopiero po śmierci cesarza mógł do niej przystąpić.

A N T O N I P R O C H A S K A .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Od końca XV wieku (rok 1493) wykształcił się w Polsce sejm walny, czyli zjazd posłów - przedstawicieli szlachty wyłonionych na sejmikach ziemskich

In this letter, a novel switched adaptive control method is proposed to cope with uncertainties and nonlinearities of AHUs with discrete and saturated inputs. First, a switched

Częstym sposobem działania szpitali prywatnych, a zarazem elementem ich krytyki jest cream skimming (zjawisko spijania śmietanki – przyp. red.) – szpita- le te skupiają się

Knferencja naukowo-teoretyczna pn.. F ranki we Lwowie konferencja naukow o-teoretyczna nt. m arksistow skiej kon­ cepcji wychowania młodzieży studenckiej. Podczas konferencji

In this image, the gray value of every pixel (i.e., unit) is proportional to the distance to the farthest neighbor in the network plane. Finally, a technique based

Następnie nauczyciel rozdaje malutkie karteczki i prosi uczniów, aby zapisali na nich wymyślone przez siebie imię i nazwisko, najlepiej takie, które zawierałoby litery

• doskonalenie umiejętności doboru form uczenia się w sieci do zakładanych celów jej pracy.. Dziękuję

Jeżeli uczeń oblicza iloczyn 4,5 x pole trapezu w metrach kwadratowych, to punkt przydzielamy, jeśli wynik mnożenia jest potem poprawnie podzielony przez 10000. 0 -