• Nie Znaleziono Wyników

O chrześcijańskie zasady życia państwowego : list pasterski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O chrześcijańskie zasady życia państwowego : list pasterski"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

«' (

i C-j/

O CHRZEŚCIJAŃSKIE ZASADY ŻYCIA PAŃSTWOWEGO

LIST PASTERSKI

J. EM. KS. KARDYNAŁA PRYMASA POLSKI

\ l

(2)

Ę ftf/u

(3)

m

A U G U S T

ŚW. RZYM SKIEGO KOŚCIOŁA KARDYN AŁ PREZBITER TYT. S. M ARIAE DE PACE

ZE ZMIŁOWANIA BOŻEGO I ŁASKI STOLICY ŚW .

ARCYBISKUP GNIEŹNIEŃSKI I POZNAŃSKI

P R Y M A S P O L S K I

LEGAT URODZONY, M ETROPOLITA

Wielebnym Kapłanom i Wiernym Pozdrowienie i Błogosławieństwo w Panu.

Cj> Najmilsi w C hrystusie !

D obrotliw a O patrzność Boża p rzy w róciła nam niepodległość, kiedy się w św iecie coraz groźniej u w y d atn iać zaczynał k ryzys P aństw a. Ludz­

kość p a trz y na szlachetne, a n aw et genjalne inicjatyw y w polityce w e­

w nętrznej i m iędzynarodow ej. Mężowie stanu poszczycić się mogą powo­

dzeniem w niejednej arcy tru d n ej spraw ie. Są p rzy k ład y po lity ki dostojnej, oryginalnej, górnie pojm ow anej. A mimo to szerzy się w rażenie, że po­

głębia się przesilenie samej instytucji Państw a.

Co skom prom itowało w różnych k raja ch państw ow ość? Co ją do n ieład u doprow adza? Czy tylko przypadkow e błędy, grzechy i niepow o­

dzenia rządów ? Czy nie raczej stosow anie fałszyw ych filozofij p a ń stw o ­ wych? Czy nie uporne realizow anie doktryn politycznych, niezgodnych z istotą P aństw a i z n a tu rą ludzką? Czy nie uleganie ruchom ideowym, które od rew olucji francuskiej heretyzow ały w Europie, usuw ając praw o m oralne z życia publicznego, siejąc an archję i ro zk ład ając Państw o?

K ryzys Państwa.

Jego przyczyny.

(4)

Naród wobec za­

gadnień moralnych własnego życia pań­

stwowego.

Znaczenie listu pa­

sterskiego.

W w ichrzastą godzinę dziejow ą odbudow ujem y na praojcow skich sadybach niepodległe władztw o. N aród niczego o drad zającej się Polsce me poszczędził. W iekam i m ierzy rytm życia, które z gorących serc p rzelew a w now y ustrój ojczyzny. N ieśm iertelność chciałby tchnąć w organizm P aństw a.

A le czy ma jasną św iadom ość i zdrow ą psychę p ań stw o w ą? Czy posiada p ełn ą naukę i praw dę o Państw ie? Czy w yraźnie rozeznaje m o­

ralne zagadnienie życia państw ow ego? Czy kieruje się etycznem i z a sa ­ dami zbiorowego bytu? Czy ma sumienie państw ow e? Czy sięga do wiecz­

nych źródeł mocy i postępu? Ja k ie id eały publiczne p rzyśw iecają mu w te, dziejow ej chwili?

N iechże od kolebki państw ow ości polskiej, od grobu św. W ojciecha i mogił prym asowskich, idzie w n aród wskazanie, jak ą treść duchową i jaką m oralną praw d ę wlać należy w polskie P aństw o i jego politykę.

Nie podaję program ów politycznych, bo to nie zadanie K ościoła. Nie pi­

szę rozpraw y, bo nie od tego jest list p a ste rsk i. Z chrześcijańskiej nauki o P ań stw ie rzucam szkicow o pęk zasad i myśli. Niech one w skażą z a ­ sadniczy kierunek, w którym dziś i w przyszłości płynąć pow inna naw a P aństw a polskiego — ku swym w ielkim i św iętym przeznaczeniom .

Zrodził się ten list ze św iadom ości obow iązku pastersk ieg o a k ie ro ­ w ały m ną p rzy pisaniu w iara w P aństw o polskie i ukochanie narodu.

Zupełnie obca jest mi myśl k ry ty k o w an ia kogokolw iek. N iechże więc ten głos p rym asow ski w szystkich skupi p rzy chrześcijańskim poglądzie na Pań stw o do sum iennej służby ojczystej. Niech go nikt nie nadużyw a do szerzenia nieporozum ień i sporów , a kapłanów , pisarzy i m ężów wiedzy niech do tego pobudzi, by jaknajw ięcej św iatła wnosili w dziedzinę ety ki państw ow ej. W szak ona tak bardzo w ym aga w szechstronnego o p rac o ­ w ania i spopularyzow ania.

I.

Pochodzenie Pań­

stwa i władzy pań­

stwowej.

P aństw o w yw odzi się z n a tu ry ludzkiej, w k tórej tkw i w rodzona skłonność do łączenia się w w iększe zespoły dla celów bezpieczeństw a i p orząd ku publicznego, dla po stępu i rozwoju. Będąc potrzebą natury ludzkiej, P aństw o jest nakazem owego odw iecznego zakonu m oralnego, k tó ry S tw órca w yrył w sercu człow ieka, a k tó ry nazyw am y praw em przyrodzonem . ,,A poniew aż żadne społeczeństw o nie może istnieć, jeżeli kto ś nad w szystkiem i w ładzy nie spraw uje, k tó ra b y skuteczn ie pobudzała jednostki do w spólnych celów, jest rzeczą oczywistą, że zespołom ludzkim

(5)

jest koniecznie potrzebna naczelna w ładza, w ypływ ająca z tego samego zakonu bożego, z k tó reg o społeczność pochodzi“1).

Zatem i Pań stw o i w ładza jego w yw odzą się nie z jakiegoś przygod­

nego w y darzen ia dziejowego ani z dobrow olnej um ow y ludzkiej, lecz z p raw a przyrodzonego. To p raw o nie o k reśla w praw dzie ani ustroju P aństw a, ani sposobu p rzek azy w an ia w ładzy państw ow ej a tern mniej osoby p iastu n a w ładzy, ale w pro w adzając do społeczności państw ow ej w ładzę naczelną, jako konieczność n atury, oprom ienia tę w ładzę m aje­

statem Stw órcy, k tó ry jest zakonu przyrodzonego daw cą. W tem zn a­

czeniu K ościół uczy, że Pań stw o i w ładza od Boga pochodzą. T a k też rozum iem y te m iejsca Pism a św iętego, k tó re m ówią o boskiem pocho dze­

niu w ładzy. P rzy taczam tylk o owo dosadne tw ierdzenie św. P aw ła: „nie- masz zw ierzchności, jeno od Boga, a k tó re są, od Boga są p ostan o w io n e"2).

„N auce katolick iej nie sprzeciw ia się, że w pew nych w yp ad k ach lud o b iera tych, k tó rz y m ają stan ąć na czele P aństw a. W ty ch razach bow iem Bóg nie w yznacza ani form y ani p iastu n a w ładzy bezpośrednio, jak w yzna­

czył M ojżesza i Daw ida, lecz pośrednio przez lud. T ak i w ybór nie nadaje w ładzy, lecz w skazuje jedynie tego, k tó ry m a ją w ykonyw ać. K ażda w ładza zaś jest od B oga“3). T a k pojm ow ać należy te z w ro ty w now o­

czesnych k on sty tu cjach d em okratycznych, k tó re m ówią o narodzie, jako o źródle w ładzy państw ow ej.

T a k a jest w k ró tk ic h słow ach zasadnicza nau k a K ościoła K ato lic­

kiego o pochodzeniu P a ń stw a i jego w ładzy. W yn ika z niej:

a) K ościół bezw zględnie przyjm uje P aństw o jako p o trz e b ę p rz y ro ­ dzoną i jako konieczne następ stw o faktu, że człow iek, przez Boga stw o ­ rzony, ma ta k ą a nie inną n atu rę. P aństw o nie jest zatem czem ś dowol- nem, ale w arunk iem naturaln ego rozw oju ludzkości, k tó ra bez instytucji P ań stw a nie m ogłaby osięgnąć sw ych p rzeznaczeń ziem skich i p o pad łaby w nieopisany chaos.

b) P aństw o jest społecznością rea ln ą i zorganizow aną, nad k tó rą w y­

konyw a rząd y widom y piastu n w ładzy. U strój tej społeczności podlega rozw ojow i i jest w ynikiem czynników historycznych. Rów nież p rze c h o ­ dzenie w ładzy państw ow ej z jednej na inną osobę jest rzeczą rozw oju dziejowego. N atom iast w ładza państw ow a, jako tak a , nie jest tw orem człowieka, nie jest płodem dziejów ani wynikiem woli czy mocy narodu, lecz następstw em n atu ry ludzkiej.

1) Leon XIII, Encyklika „Immortale Dei".

~ ) Rzym. 13, 1.

:i) Leon XIII, Encyklika „Diuturnum",

(6)

Stosunek Państwa do Bo^a.

Państwo nie może być ani ateistyczne

ani bezbożne.

Obowiązki Państwa wobec Boga.

c) Poniew aż praw o przyrodzone w myśl nauki K ościoła jest obow ią­

zującym nakazem etycznym , p rze to sto su n ek człow ieka do P ań stw a i do w ładzy państw ow ej jest objęty m oralnością k atolick ą.

W szczególności w ypływ ają z tej nauki następu jące zasady ety ki państw ow ej.

1) Państw o nie może nie uznaw ać w swem życiu Stwórcy, z którego woli i p ra w a się wywodzi, a k tó ry jest panem zarów no jednostki jak i społeczności, czyli Państw o nie może być ateistyczne, nie może się rz ą ­ dzić, jak gdyby Boga nie było, lecz powinno Boga czcić i religję szanować.

Tern podstaw ow em założeniem różni się zasadniczo n au k a K ościoła od ześw ieczczonej idei o Państw ie. W pojęciu liberalnem , wolnom yślnem , laickiem , P aństw o nie uznaje Boga, nie liczy się z nim pod żadnym w zglę­

dem, nie przyjm uje jego p raw etycznych, nie zw aża na jego religję, czyli jest zasadniczo bezw yznaniow e. Zw ykle zaś posuw a się dalej i staje się bezbożne, poniew aż Boga w pro st w yklucza, w y k reśla z konstytucji, ruguje ze szkoły, w yrzuca z ustaw o d aw stw a a n aw et k u lt jego i w iarę p rz e śla ­ duje i sam ą m yśl o Bogu, jak w bolszewji, krw aw ą przem ocą w narodach tępi. W m iejsce Boga staw ia człow ieka, rozum ludzki, ludzką wolę i sw a­

wolę, siłę m aterjaln ą i te ro r. — S k u tk i tej laicyzacji P ań stw a są tak ie, że chw ieją się ustro je społeczeństw , bo zabrakło im trw ałych podstaw . P o ­ lityka, sprow adziw szy społeczeństw o z drogi Bożej, w trąc iła je w nieład bez wyjścia. W ydaje się, jakoby się szybkim krokiem zbliżała jakaś w ielka a trag iczn a w dziejach godzina, k tó ra w pam ięci przyszłych pokoleń po­

zostanie odstraszającym dowodem , że k to pod budow ą ludzkości słupy a u to ry te tu bożego w yw raca, ten św iat w zw alisko społeczeństw zamienia.

W ojnę przeciw ko Bogu n arody przeg rać m uszą a nieraz przegryw ają ją w śród straszliw ych w strząsów i kataklizm ów dziejowych.

N auka k a to lic k a głosi, że praw o Boże obejm uje w szystko, jednostki, rodziny, n arody i P ań stw a i że dlatego tak że w szelkie zbiorow e u stroje ludów w spierać się pow inny na Bogu, co w żaden sposób nie ubliża ich pow adze.

M a P aństw o w yznaw ać Boga i czcić go a jego n aturaln em u i obja­

wionemu praw u daw ać należny posłuch w ustaw ach, rząd ach i w calem swem życiu. O bow iązek ten ta k ujmuje P apież Leon XIII: „P aństw a nie mogą bez zbrodni ta k się rządzić, jak gdyby Boga w cale nie było, lub odrzucać w szelką tro sk ę o religję, jak gdyby była n iep o trzeb n a i zby­

teczna, lub wreszcie samowolnie obierać taką, jaka im do sm aku p rzyp ad a M ają nato m iast P a ń stw a ścisły obow iązek czcić Boga i to w ten sposób, w jaki Bóg chce być czczony. A w ięc św ięte pow inno być u w ładców Imię B oże“ 1).

') Leon XIII, Encyklika „Tmmorlalc Dei".

(7)

G łosi p rzeto K ościół p o w ró t życia państw ow ego od n atu ralizm u do Boga. Dom aga się, aby schorzałe u stroje państw ow e rato w an o p ierw ia st­

kam i bożemi, k tó re im odjęto a bez k tó ry c h usychają. W oła, że w ładzę i p raw a i myśl o b y w atelsk ą op rzeć należy o podstaw ę odw iecznych za­

sad, k tó rem i się ludzkość rządzić pow inna. To jest w aru nkiem u zdrow ie­

nia skołatan ego życia państw ow ego, jak to stanow czo po dk reślił Papież B ened y kt XV, głosząc św iatu: „O becne nieszczęścia nie ustaną, dopóki rodzaj ludzki nie w róci do B oga“1).

2) Państw o jest od Boga, ale nie jest Bogiem, a więc nie jest źródłem p raw a obyczajow ego, nie stw a rz a m oralności ani nie ustaw ia jej normy, lecz czerpie p rzep isy etyczne i odpow iedzialność m oralną z tego samego zakonu, z któ rego płyną jego w ładza i upraw nienia. P rzyrod zon e praw o m oralne i dekalog obow iązują P aństw o w tej samej m ierze co jednostkę i rodzinę.

P aństw o nie m a w ięc m ocy upraw nian ia nieetycznych czynów, czyli zło nie staje się m oralne i dozw olone przez to, że się go dopuszcza P a ń ­ stw o albo że się je po p ełnia z ram ienia lub na rzecz P aństw a. D latego też racja stanu i dobro P ań stw a są najw yższym praw em państw ow em nie bezwzględnie, lecz w granicach i p rzy zachow aniu praw a Bożego. To, co w stosunku do dziesięciorga p rzy kazań jest złem, bo niespraw iedliw ością, kłam stw em , gw ałtem , to pozostaje grzechem tak ż e w życiu publicznem , w m onarchji, w republice, w czasie w ojny i rew olucji, w okresie w ybor­

czym, w stosunkach party jny ch. Niema pod słońcem w ładzy, którejby wolno było nakazyw ać podw ładnym czyny przeciw ne dekalogowi. M o­

ralność katolicka nak azu je bronić P aństw a przed podstępem , intrygą, bez­

prawiem , ale nigdy nie uzna zbrodni za konieczność polityczną i nie uświęci żadnego nakazu niem oralnego.

N ajb ardziej stanow czo odrzuca też Kościół zasadę, że polityka wogóle stoi poza dziedziną praw m oralnych. To niczem nieuzasadnione uroszczenie jest sprzeczne z podstaw ow em pojęciem o Państw ie, w prow a­

dza samowolę do życia publicznego i zam ienia w piekło w zniosłą insty tu ­ cję Państw a, stw orzoną dla dobra i pom yślności ludzi.

Bo jakiem że udręczeniem stałoby się życie ludów, gdyby praw o m o­

raln e przestało obowiązywać w dziedzinie p ań stw o w ej! Czy rzą d y h o ł­

dujące takiej teo rji m ogłyby się odwoływać do sumienia obyw ateli w imię jakiegoś au to ry tetu m oralnego? Praw em stałab y się siła, bo m oralna pustka w polityce prow adzi zaw sze do polityki gwałtu. Dowodem tego są program y niektórych ruchów politycznych w Europie, które tw ierdzą, że o praw ie stanowi siła i powodzenie, że siła kw alifikuje tego, kto m a r z ą ­

*) Alokucja z dnia 24 grudnia 1917.

Źródło i normy ety­

ki państwowej.

W życiu publicrnem obowiązuje prawo

boże.

(8)

Suwerenność Pań­

stwa i granice jego władzy.

Wzgląd na dobro ogółu.

Stosunek Państwa do jednostki i ogółu

obywateli.

dzić, że p o lity k a jest w alką i że do w alki należy w ychow yw ać narody. To się skończyć musi k atastro fą państwowości.

J e s t też zadaniem w ładzy politycznej podtrzym yw ać i popierać w Państw ie zasad y m oralne jako podstaw ę p orządku publicznego, spokoj­

nego spółżycia obywateli, m aterjalnego i duchowego rozw oju społe­

czeństwa. W ynika to z posłannictw a Państw a. W tym w zględzie zacho­

dzą niezrozum iałe zaniedbania. Dość w skazać na rozp asaną nieobyczaj- ność, któ ra zuchw ale i niem al bezkarnie podkopuje fizyczne i m oralne z d ro ­ wie narodów . W ielkie winy i w ielka odpowiedzialność!

Państw o nie stoi poza etyką, tak jak nie stoi ponad nią. Albo jest etyczne, jeśli szanuje i popiera praw o boże, albo jest nieetyczne, jeśli to praw o gwałci i zaniedbuje.

3) Zw ierzchnicza w ład za państw ow a jest suw erenna, bo jej, i tylko jej przysługuje najw yższe praw o rząd zenia Państw em i kierow ania jego spraw am i niezależnie od innych czynników w ew nętrznych czy z ag ra­

nicznych.

Nie jest atoli w szechw ładna ani bezw zględnie integralna. Pow inna bowiem być w ykonyw ana nie w dowolnym zakresie ani w sposób a rb i­

traln y , lecz zgodnie z celam i i dobrem Państw a, a pozatem jest ograniczo­

na przyrodzonem i praw am i jednostek i rodzin, praw am i innych państw i szczególnęmi upraw nieniam i Kościoła.

Pierw szem ograniczeniem w ładzy tych, którzy Państw am i rządzą, jest zatem wzgląd na dobro i właściwe zad an ia Państw a. Nie wolno rz ą ­ dzić przeciw interesom Państw a. Nie wolno się kierow ać w ładyczem i k a ­ prysam i z szkodą dla dobra k raju . Nie wolno spraw y P aństw a utożsam iać z w łasną korzyścią lub z korzyściam i pew nej grupy obywateli. W yraża to z w łaściw ą sobie ścisłością Leon X III temi słowy: „Piastow ać należy w ładzę dla pożytku obywateli, bo kto innymi rządzi, ten jedynie w tym celu rządzi, by pilnow ał pożytku rzeczypospolitej. Nie godzi się więc żadną m iarą, by w ładza państw ow a słu żyła pożytkow i jednego lub kilku ludzi, bo jest ustanow iona dla ogólnego dobra w szystkich"1).

4) Je d n o stk a ludzka istn iała w pierw niż Państw o i posiada swe p rzy ­ rodzone praw a. Nie wolno jej w organiźm ie państw ow ym p rzekreślać, bo P aństw o nie jest celem dla siebie, ani nie jest celem człow ieka, ale celem i przeznaczeniem Państw a jest dobro jednostek, czyli państw o jest dla oby­

w ateli, a nie obyw atele dla P aństw a. W yższość zatem P ań stw a nad oby­

w atelem ma swe granice tam, gdzie się kończą istotne potrzeby Państw a i konieczności dobra ogólnego.

ł) Leon XIII, Encyklika „Immortale Dei“.

(9)

Nie można więc z praw em przyrodzonem pogodzić pew nych w spół­

czesnych dążeń do zupełnego podporządkow ania obyw ateli celom p a ń s t­

wowym, do w yznaczania obyw atelom jakiejś służebnej roli i do rozciąga­

nia zw ierzchnictw a państw owego na w szystkie dziedziny życia. R egulo­

wanie każdego ruchu obywateli, w tłaczanie w przepisy państw ow e k a ż d e ­ go ich czynu, m echanizow anie obyw ateli w jakiejś globalnej i bezim iennej m asie jest sprzeczne z godnością człow ieka i z interesem państw a, bo z a ­ bija w obyw atelach zdrow e poczucie państw owe. K lęską dla idei p a ń st­

wowej musi się skończyć sprow adzanie obyw atela do biernego św iadka życia państw ow ego, do p ła tn ik a nie m ającego w glądu w to, co się z gro­

szem publicznym dzieje, do niew olnika, zaprzągniętego przym usow o do państw ow ego rydw ana. D aleko gorzej, jeżeli P ań stw o n a k ła d a obyw a­

telom nieznośne ciężary, jeżeli się do nich w rogo odnosi, jeżeli ich cie­

mięży, jeżeli nimi system em tero ry sty czn y m rządzi, jeżeli im poglądy i p rzek o n an ia narzuca, jeżeli w dziedzinę w ierzeń religijnych w k ra c za i sumieniom gw ałt zadaje. Z brodnią jest używ ać obyw ateli, ich m ienia i życia jako tw o rzy w a dośw iadczalnego do niepo trzeb ny ch e k sp ery m en ­ tów ustrojow ych, co jest tem potw orniejsze, jeśli chodzi o chęć u rzeczy ­ w istnienia m rzonek doktrynerskich lub form życiowych, szkodliw ych dla ogółu, przeciw nych n a tu rz e ludzkiej i p raw u bożem u, jak się to naj- jaskraw iej dzieje w bolszewji.

Państw o w pojęciu chrześcijańskiem nie pow staje na grobach jedn o ­ stek, lecz składa się z żywych i świadom ych obywateli, jako społeczność, która się swym członkom nie przeciw staw ia, ale dla ich dobra istnieje. Nie jest ono zatem an ty tezą jednostki, lecz uzupełnieniem jej pryw atnego bytu, bo jakkolw iek przynależność do P aństw a pow oduje pew ne um niejszenie swobody osobistej i n ak ład a pew ne obowiązki, d aje jednak obywatelowi takie możności rozw oju i zapew nia mu takie korzyści, jakie poza Państw em nie byłyby do osiągnięcia.

Ta idea Państw a, pojętego jako natu raln e środow isko rozw oju je d ­ nostki, pow inna być jednym z dogm atów świadomości obyw atelskiej. W te ­ dy obyw atele będą uw ażali za swój obowiązek jak najm niej sobą Państw o obciążać a jak najw y d atniej się P aństw u przysługiw ać. — Państw o zaś po­

winno dążyć do tego, by pogodzić swe interesy z praw am i obyw ateli bez używ ania przym usu. Im mniej się ogranicza swobodę obywateli, tem zdrow sza państwowość, której podstaw am i są z jednej strony m oralny a u to ry tet w ładzy a z drugiej płynący z poczucia obywatelskiego posłuch i w spółpraca.

Państw o jest dalej obowiązane dopuszczać do dobrodziejstw swej opieki, swego skarbu i instytucyj wszystkich obyw ateli a nie powinno d a ­ rzyć pew nych grup szczególnemi względam i z krzyw dą dla innych. Dzie-

Stanowisko obywa­

teli w Państwie.

(10)

Stosunek Państwa do rodziny.

Przyrodzone prawa rodziny do bytu.

Obowiązki rodziny wzglądem Państwa.

Prawo rodziców do dzieci i ich wycho­

wania.

lenie obyw ateli na uprzyw ilejow anych i nieuprzyw ilejow anych, lub, co gorsza, na obyw ateli o pełnych praw ach i na tolerow anych czy w yjętych z pod praw a, jest przejaw em niezdrowym i szkodliwym.

Nie jest wreszcie rzeczą P aństw a w ystępow ać w roli przedsiębiorcy w tych w ypadkach, w których bez krzyw dy dla życia państw owego można pozostawić przedsiębiorstw a w ręku obywateli. Państw o jest niew ątpliw ie zainteresow ane w wielu spraw ach ekonomicznych, przem ysłow ych i h a n ­ dlowych i powinno w razie potrzeby w yw ierać na nie taki w pływ regulujący, by się rozw ijały zgodnie z zasadam i spraw iedliw ości i z potrzebam i życia zbiorowego. W pewnych w ypadkach będzie może m usiało Państw o otw ierać z konieczności w łasne zak ład y przem ysłow e. A le naogół Państw o nie jest upraw nione w szystko zagarniać, w szystko w chłaniać, monopolizować, so­

cjalizować. B łędna i nieetyczna jest to polityka, k tóra dla doktrynerskiego etatyzm u niszczy pożyteczne przedsiębiorstw a pryw atne oraz zasłużone instytucje, stw orzone przez obyw ateli i społeczeństwo.

5) T ak jak Państw o, ale jeszcze przed pow staniem pierwszego Państw a, w yłoniła się z tej samej przyrodzonej konieczności rodzina. Ma ona swe niezniszczalne praw a do bytu w prost od Stwórcy. Te praw a s ta ­ nowią dziedzinę w yłączoną z pod w ładzy państw ow ej, k tóra nietylko nie pow inna w niczem osłabiać życia i zdrow ia rodziny, ale raczej udzielać jej powinna szczególnej opieki, zw łaszcza w w ypadkach licznego potomstwa.

Bo czyż pom yślność i żywotność rodziny nie są w arunkiem pom yślności państw ow ej? Czyż Państw o nie stoi rodziną i czyż nie chyli się z jej upadkiem ? Po stopniu zaopiekow ania się rodziną można dzisiaj nieza­

wodnie poznać te kierunki polityczne, którym siła narodu i P aństw a jest szczerą troską. W ym ierzanie jakichkolw iek ciosów w jej praw a, spoistość, w jej św iętość i pełnię życia jest ro b o tą grab arzy ludów i zbrodnią p rz e ­ ciw naturze.

Z drugiej strony rodzina m a także obowiązki wobec Państw a a m ia­

nowicie powinna w pajać w dzieci troskę o spraw y państw owe, szacunek dla w ładzy państw ow ej, posłuszeństw o dla jej praw i zarządzeń, zdrow e poczucie obyw atelskie i ukochanie ojczyzny.

„D alej ma rodzina w prost od Stw órcy także praw o do swych dzieci i do w ychow ywania swego potom stwa. P raw a tego nie może się zrzec, bo ono jest także jej ścisłym obowiązkiem i w yprzedza wszelkie praw a spo­

łeczeństw a i Państw a, skutkiem czego żadnej w ładzy na świecie nie wolno tego praw a naruszać. N ietykalność tego praw a tak w yjaśnia Doktor Anielski: «Dziecko z n a tu ry ma w sobie coś z ojca... dlatego praw o n a ­ tu ry dom aga się, żeby dziecko pozostało pod opieką ojca, dopóki nie d o j­

dzie do używ ania rozumu. Stąd byłoby sprzeczne z przyrodzoną spraw ie­

dliwością, gdyby dziecko w yjęto z pod opieki rodzicielskiej przed wiekiem

(11)

używ ania rozumu, albo gdyby cokolwiek postanowiono o niem wbrew woli rodziców»1 2 3). Poniew aż zaś rodzice są obowiązani opiekować się dziećmi dopóty, dopóki one nie po trafią poradzić sobie same, przeto jasn ą jest rz e ­ czą, że aż do tego czasu trw a to nietykalne praw o rodziców do wychowania potom stw a"').

W praw dzie to praw o rodziny, przypom niane św iatu przez O jca św.

w Encyklice o chrześcijańskiem w ychow aniu m łodzieży, nie jest ani bez­

w zględne ani nieograniczone, bo w wychow aniu m a uczestnictw o obok ro ­ dziny także Kościół i Państw o. A le ten udział P aństw a określony jest m iarą tego, co jest jego właściwym celem. D latego w k rajach katolickich w ład za państw ow a dopuściłaby się niedozwolonego nadużycia, gdyby w brew woli rodziców w szkole lub poza nią w pajała w m łode serca zasady i poglądy niezgodne z w iarą. N iesłychanem u gwałtowi, dokonanem u na praw ach rodzicielskich, rów nałby się państw ow y monopol i przym us szkol­

ny, na mocy którego dzieci z katolickich rodzin byłyby zniewolone pobie­

rać naukę w szkołach szerzących obojętność religijną, uprzedzenie do Ko­

ścioła, zasad y niezgodne z w iarą i etyk ą katolicką. O tych w ypadkach p i­

sze P apież Leon X III: „Rodzice powinni pilnie baczyć, żeby odeprzeć wszelkie zam achy na swoje w tym względzie praw a i wyw alczyć to za w szelką cenę, by mogli, jako powinno być, wychowywać swoje dzieci po chrześcijańsku, a zw łaszcza trzym ać je zdaleka od tych szkół, w których kryje się dla nich niebezpieczeństwo przesiąknięcia jadem bezbożności" ’).

To samo tyczy się praw rodzicielskich do w ychow ania potom stw a w wieku poszkolnym, co Ojciec św. Pius XI już jasno w Encyklice o chrze­

ścijańskiem wychow aniu zaznaczył a co „wobec całkow itego zm onopolizo­

wania m łodzieży, od najpierw szego dziecięctwa aż do wieku dojrzałego, na całkow itą i w yłączną korzyść jednej p artji, jednych rządów " tem i słowy jeszcze dobitniej w yraził: „Poglądu, aby m łode pokolenia n ależały do P aństw a całkowicie i bez w yjątku, od pierw szych la t aż do la t dojrzałych, katolik nie może pogodzić z przyrodzonem praw em ro d z in y "4).

6) Mimo swej suw erenności jest naczelna w ładza państw ow a ograni­

czona na terenie m iędzynarodow ym praw am i innych Państw i względam i na ogólne dobro ludzkości. W łasn y interes nie stanow i jeszcze o słuszno­

ści tego lub owego stosunku m iędzypaństwow ego. Nie m a też żadne P a ń ­ stwo pełnej swobody m oralnej w wyborze środków i sposobów regulow ania swego stosunku do innych Państw . Niczem nieuzasadniona jest owa ego­

istyczna polityka m iędzynarodow a, która bez żadnego względu na cudze

*) Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologica 2—2, Q. X, a, 12, 2) Pius XI, Encyklika „Divini illius Magistri“.

3) Leon XIII, Encyklika „Sapientiae christianae", 4) Pius XI, Encyklika „Non abbiamo bisogno".

Stosunek do innych Państw. Ogólne do­

bro ludów.

(12)

Państwo a Kościół.

Pochodzenie Kościo­

ła i źródło jego praw.

Niezależność Koś­

cioła od Państwa.

Stosunek obu władz do siebie.

praw a, mogła, dla osiągnięcia pewnych korzyści, niepokoić inne państw a, szantażow ać je, krzyw dzić, zawojowywać. N aw et w dochodzeniu krzy w d nie w szystko w olno Państw om w św ietle ety k i chrześcijańskiej.

Udział w życiu m iędzynarodow em jest jed n ą z najw ażniejszych i najw znio­

ślejszych funkcyj państw owych. A toli celem polityki m iędzynarodow ej powinno być nietylko zapew nienie w łasnem u P aństw u odpowiedniego s ta ­ nowiska w rodzinie narodów , lecz także ogólne dobro ludów, uzgodnienie ich sp raw i interesów , utrw alenie ich spokojnego w spółżycia i ich serdeczne zbliżenie w duchu w zajem nego zaufania, spraw iedliw ości i „miłości b ra te r­

stw a“1).

II.

W k rajach chrześcijańskich spotyka się Państw o z Kościołem k a to ­ lickim, jako instytu cją o szczególnem pochodzeniu i charakterze, o zdecy­

dowanych form ach organizacyjnych, o doskonałem praw odaw stw ie, o w iel­

kiej karności a głębokich w pływ ach na duszę narodów.

Boski Zbawiciel nie p o p rzestał na objaw ieniu nowej religji, jako zbioru p raw d dogm atycznych i m oralnych zasad, ale pow ierzył je ściśle określonem u stróżowi i szerzycielowi, mianowicie Kościołowi swojemu, który w tym celu założył, o p atrzył w organizację i w ładzę, w yposażył w p o ­ słannictw o i praw a. Nie zam knął więc C hrystus swoich nauk w duszach i sumieniach ludzkich, ale uczynił z nich wieczne i boskie posłannictw o swego Kościoła a to w tym celu, by je ustrzec od niszczenia przez dowolne w ykładnie i by je w nienaruszonej treści uprzystępnić całej ludzkości.

Mimo że jest boskiego pochodzenia i że celem jego nie są dobra ziemskie, lecz kierow anie sumieniami i prow adzenie ludzkości do Boga, jest Kościół z woli swego tw órcy społecznością widomą, złożoną z żywych ludzi, m a­

jącą swą konstytucję, swe zwierzchności, swój kodeks.

Na mocy ustanow ienia boskiego Kościół nie podlef'-’ władzy p a ń ­ stwowej i nie wywodzi z praw a państw owego ani swego bytu, ani swych upraw nień. Tego stanu praw nego, tak jasnego w św ietle objaw ienia, nie zm ieniły gwałty, dokonywane na Kościele w ciągu minionych stuleci i nie sk reślą go ani subjektyw izm religijny, ani przecząca podstaw a laicyzmu, ani te kierunki polityczne, które swój niew łaściw y stosunek do Kościoła pokry w ają frazesem nowoczesnej filozofji państw ow ej.

O tem, jak rozum ieć należy niezaw isłość Kościoła od Państw a, pisze Leon X III w przytaczanej już Encyklice o chrześcijańskim u stro ju pań-

*) Rzym. 12, 10.

12

(13)

stwowym w tych słow ach: „Bóg rozdzielił zaw iadyw anie ludzkością m ię­

dzy dwie w ładze: kościelną i państw ow ą. Jednej pow ierzył Bóg spraw y boskie, drugiej spraw y ludzkie. K ażda z nich jest w swoim ro d za ju n a j­

wyższa. Je d n a i druga ma zakreślone granice, których się w inna trzym ać.

G ranice te są w skazane bezpośrednio celem i n a tu rą każdej z nich. Tym sposobem pow stają jakby dwa koła, w których każda z tych w ładz może działać na mocy własnego praw a. Skoro jednak każdy człowiek podlega równocześnie jednej i drugiej w ładzy, może się zdarzyć, że ta sam a spraw a wchodzi w zakres i kom petencję obydwóch w ładz, choć pod różnem i wzglę­

dami. S tąd Bóg, od którego obie w ładze są ustanowione, m usiał w O p a trz ­ ności swojej jednej i drugiej w ytknąć odpowiednio kierunek działania, żeby się wszystko odbyw ało w p o rzą d k u "1).

Istnieje zatem ścisłe rozgraniczenie zad ań Kościoła od P aństw a: z a ­ daniem P aństw a są doczesne spraw y obywateli, zadaniem zaś Kościoła troska o dobra duchowne i o wieczne cele ludzkości. N iesłusznie tw ierdzi się o Kościele, że jest „Państw em w P aństw ie“. Bo jakkolw iek katolicy, należąc równocześnie do Kościoła i do Państw a, po dlegają i kościelnej i państw ow ej w ładzy, to jednak w innych spraw ach zależą od jednej, a w innych od drugiej zwierzchności i inne funkcje pełni w stosunku do nich Państw o a inne Kościół. Niema więc „P aństw a w Państw ie , lecz obok suwerennego Państw a o pew nym zakresie celów istnieje niezależny Kościół o innych zadaniach. M amy w ten sposób na tym samym obszarze dwie w ładze. Obie pochodzą od Boga, choć w różny sposób, więc nie m o­

gą być z sobą sprzeczne, lecz się uzupełniają. P rzy rozróżnieniu cech i z a ­ dań i przy wzajem nem uszanow aniu upraw nień mogą i powinny obie w ła ­ dze utrzym yw ać z sobą dobre stosunki i zgodnie z sobą w spółpracow ać dla dobra ludzkości, będącej wspólnym przedm iotem ich starań. N a fatalnem nieporozum ieniu polega zdanie, jakoby Państw o i Kościół z n a tu ry rzeczy skazane były na w alkę z sobą.

K ró tk ie zestaw ienie o b ustronnych upraw n ień i obow iązków w y­

jaśni dokładniej nauk ę K ościoła o stosunku obu w ładz.

a) Nie /ts i rzeczą K ościoła dążyć do w ładzy politycznej, spraw ow ać rządy w Państw ie i dom agać się udziału w jego adm inistracji. T a dzie­

dzina podlega całkow icie w ładzy państw ow ej, do k tó rej należą rów nież zagadnienia polityki ustrojow ej czyli w ew nętrznej organizacji i techn iki państw ow ej i szerokie dziedziny polityki ekonom icznej, przem ysłow ej, w ojskow ości, bezpieczeń stw a i t. d.

G dy atoli w tych dziedzinach w y łan iają się zagadnienia m oralne i gdy spraw y państw ow e w k raczają w sferę sumienia, a zw łaszcza gdy

ł) Leon XIII, Encyklika „Immortale Dei",

Dziedzina państwowa.

(14)

Kościół stróżem mo­

ralności życia pu­

blicznego.

Wkraczanie Pań­

stwa w dziedzinę kościelną.

o ich rozw iązanie zw racają się do K ościoła w ładze lub obyw atele, w tedy K ościół ma p raw o a nieraz i obow iązek zajęcia się etyczn ą stro n ą w y da­

rzeń politycznych. Jeżeli więc w w ażnych rzeczach naru sza się pow agę w ładzy państw ow ej i ład publiczny, to K ościół może w zyw ać do karn ości obyw atelskiej, w ołając z C hrystusem : „O ddajcież tedy, co jest c e sa rsk ie ­ go, cesarzo w i"1). G dyby zaś w ładza p aństw o w a u staw am i niespraw iedli- wemi, krzyw dzącem i zarządzeniam i i niesłusznem p ostępow aniem n a ru ­ szała przyro dzo ne p raw a obyw ateli i rodzin, gdyby d e p ta ła m oralność publiczną, lub p o n iew ierała w iarę i praw o boże, mógłby się K ościół do niej zw rócić z C hrzcicielow ym zakazem : „nie godzi s ię !" 2)

Jasn o o k reśla to praw o i tę pow inność K ościoła Ojciec św. Pius XI:

„D ziałalność K ościoła w koniecznem n astępstw ie jego zadania i jego po ­ słan nictw a boskiego sięga i sięgać musi w szędzie tam , gdzie chodzi o dobro dusz, o cześć lub o brazę Boga, o zachow anie lub łam anie praw bożych i kościelnych, o zagadnienia w reszcie i spraw y nie zw ykłe, ma- terjalne, m echaniczne, ekonomiczne, ale m oralne lub z nieuniknionem i w pływam i m oralnem i, które nieuchronnie oddziaływ ują na jednostki, ro ­ dzinę, społeczeństw o"3).

Zadanie stró ża zasad m oralnych tak że w życiu publicznem spełnia K ościół nie w służbie jednej czy drugiej strony, lecz jedynie z swego apostolskiego urzędu, dla d ob ra całości życia państw ow ego. Z tą sam ą pow agą i śm iałością będzie naw oływ ał obyw ateli do poszanow ania w ła­

dzy i p ra w a i b ro nił ich od swawoli, ucisku i gw ałtu. Ani w jednym ani w drugim w ypadku nie jest niczyjem narzędziem i nie p rzeciw staw ia się nikomu, lecz działa z obow iązku i z pełności swej w ładzy. A czy p rz e ­ m aw ia do sum ienia katolickiego obyw ateli, czy się do rządzących od­

wołuje, czyni to z rów ną sw obodą i w głębokiem prześw iadczeniu, że głosząc m oralność w polityce, nietylko nie podw aża życia państw ow ego, lecz je um acnia.

Nie zaw sze jednak Kościół zab ie ra publicznie głos, gdy się żle dzieje, bo nie zaw sze zachodzi p o trz e b a jawnego w ystąpienia, zw łaszcza gdy stanow isko Kościoła co do bieżących w ypadków jest z n atury rzeczy jasne.

Nigdy więc nie m ożna uw ażać m ilczenia K ościoła za przyzw olenie na niem oralne czyny.

b) Skoro Państw o w k racza w z a k re s spraw religijnych i kościel­

nych, w tedy Kościół może i pow inien ująć się za spraw am i w iary i za praw am i swojemi. R zecz tę w yjaśnia Ojciec św. Pius XI w ten sposób.

„N ależy się strzec nieporozum ienia, k tó re w ted y p o w stać może, gdy ') Mat. 22, 21.

a) Mar. 6, 18.

3) List do Kard. Schustera z 26 kwietnia 1931 r,

(15)

w pew nych chwilach My, episk opat, duchow ieństw o i św ieccy katolicy upraw iam y rzekom o po lity k ę a w rzeczyw istości bronim y tylko w iary i pełnim y jej przepisy. Gdy zasłaniam y w olność K ościoła, gdy w alczym y 0 św iętość szkoły i rodziny, gdy dom agam y się św ięcenia dni św ią te c z ­ nych, spełniam y ni mniej ni więcej tylko a k ty religji i bronim y religji.

W tych i podobnych w yp ad k ach nie upraw iam y polityki, ale polity ka do­

tyka w tedy bezpraw nie religji i o łta rz a " 1).

c) W ta k zw anych sp raw ach m ieszanych, k tó re należą pod jednym w zględem do z a k resu w ładzy kościelnej a pod innym do w ładzy p a ń stw o ­ wej, oba czynniki dążyć pow inny do uzgodnienia sposobu w spółpracy.

T akiem i zagadnieniam i są spraw y m ałżeństw a, szkoły, dobroczynności, opieki społecznej, cm entarzy, szpitalnictw a i t. p. P row ad zi w ięc K ościół z rządam i układy, w k tó ry c h niekiedy ze w zględu na w ażniejsze in teresy czyni pew ne u stę p stw a w rzeczach doczesnych i osobistych, nie u stę p u ­ jąc nato m iast nigdy, bo u stąp ić nie może, gdy chodzi o praw o boże, o zb a­

w ienie dusz i p raw a K ościoła. P ow stają w ten sposób różnego rodzaju umowy, k tó ry ch uroczy stą form ą są k o n ko rdaty. Rzecz jasna, że z a w a r­

tych umów obie stro n y pow inny w całej rozciągłości szczerze i uczciwie dotrzym yw ać w tym duchu i zrozum ieniu, w k tó rem zostały przyjęte.

Z w zględu na zasadnicze spraw y religijne bywa, że K ościół u k ład a się n aw et z rządam i niechrześcijańskiem i i nieuczciw em i. W tych razach u k ład y nie oznaczają, jakoby K ościół u p raw n iał tak ie rządy, czy ustroje polityczne lub ich sposoby rządzenia, lecz w yrażają jego tro sk ę o z ap ew ­ nienie wiernym jak najw ięcej korzyści duchownych, naw et w tych P a ń ­ stw ach, któ rym m ożnaby pod w zględem ety k i niejedno zarzucić.

d) N orm alnym stosunkiem m iędzy K ościołem a P aństw em jest zgoda 1 w spółpraca. Niczem nie m ożna uzasadnić poglądu, jakoby Państwo now oczesne nie mogło bez u po k orzenia u trzym yw ać po p raw nych sto sun­

ków z Kościołem . K o n k o rd aty z a w arte po wojnie św iatow ej św iadczą 0 tern, że dobry sto su n ek jest tak ż e w chwili dzisiejszej teo rety czn ie 1 p rak ty czn ie m ożliwy i że nieporozum ienia nie w ynikają z konieczności państw ow ej ani z n a tu ry rzeczy, lecz z przyczyn przygodnych.

Psuje się ten d obry stosunek, gdy Państw o chce zap rząc Kościół do wozu swej polityki. Kościół wnosi w życie państw ow e w artości m oralne, których w takiej m ierze nie daje żadna inna instytucja. P o d ­ nosi i podtrzym uje a u to ry te t państw ow y, broniąc jego pochodzenia z woli bożej. R ządzącym i obyw atelom przypom ina zasady zdrow ej ety k i p a ń ­ stw ow ej, o p artej na nieprzem ijających pobudkach w iecznej m oralności.

*) Alokucja do Międzynarodowego Kongresu Młodzieży katolickiej, 19 wrześ­

nia 1925 r.

Spraw y mieszane.

Współpraca Pań­

stwa z Kościołem.

Uzależnienie Kościo­

ła od Państwa.

(16)

Utrudnianie posłan­

nictwa Kościołowi.

Rozdział Państwa od Kościoła.

W ychow ując zaś w szystkich w cn otach chrześcijańskich i zw alczając nie­

strudzenie w ystępek i zbrodnie, przy sp arza P aństw u w prost nieobliczal­

nych korzyści etycznych. To oddziaływ anie na m oralność ludów może być w iększe lub m niejsze, zależnie od w arunków , ale jest zaw sze doniosłe i nie m ożna go niczem zastąpić, bo „ani zew n ętrzn e środki P ań stw a, ani kary , ani piękność cnoty, ani n arzu cająca się ludziom konieczność nie m ogą zapew nić zachow ania p o rząd k u m oralnego, lecz uzupełniać je trz e b a a u to ry te te m religijnym, k tó ry b y um ysł ośw iecał praw d ą, k iero w a ł w olą i ludzką ułom ność ła sk ą bożą um acniał, a a u to ry te te m tym jest Kościół przez C hry stu sa P an a założony“1). Mimo ułom ności ludzkiej, k tó ra tu i ów dzie akcję K ościoła obniżać może, bije w nim niew ysychające źródło łask bożych a w życiu jego ujaw nia się w iecznie uśw ięcające działanie D ucha Świętego.

S pełnia zaś K ościół swoje posłannictw o tern skuteczniej, im jest swobodniejszy. Ilek roćby się K ościół m iał uzależniać od P ań stw a i jego w pływów , ty le k ro ć obniżałaby się pow aga jego i słabłoby jego oddziały­

w anie m oralne. K ościół poniżony do rzęd u stow arzyszeń, istniejących na p raw ie cywilnem , byłby K ościołem w ucisku. Kościół dw o rski czy rz ą ­ dow y staje się narzędziem zam ysłów ludzkich i sługą ziem skich celów a tern sam em sprzeniew ierza się swej misji, tra c i w pływ i pow agę a wtedy, jak o tem dzieje św iadczą, i Państw o na tem źle wychodzi.

Psuje się ten d obry stosunek, gdy P aństw o ogranicza sw obodę K ościoła i u tru d n ia mu jego posłannictw o. Nigdy to korzyści P ań stw u nie przy sp arza. Ileż przy k ry ch dośw iadczeń w tym w zględzie p rzeszed ł już Kościół w różnych k rajach. Podejrzenia, u tru dnianie pracy, podk o p y ­ w anie powagi, intrygi, nadzór policyjny i tyle innych, nieraz m ało szla­

chetnych sposobów przeszk ad zan ia p racy K ościoła — to n ierzadk o p r a k ­ tyki tych kół w olnom yślnych i w olnom ularskich, które powodowane

chorobliwą nienaw iścią do Kościoła, gotowe poświęcić naw et bardzo w ielkie w arto ści m oralne narod u i kraju, byle kłócić P aństw o z K o ścio ­ łem i p od ry w ać p ra c ę duchow ieństw a. N astęp stw a takiej polityki ponosi Państw o, k tó rem u laicyzm żadną m iarą nie w ynagrodzi szkód w yn ika­

jących z um niejszeniem m oralnych w pływ ów Kościoła,

U staje ten d obry sto sunek przez zupełne zerw anie spójni czyli przez ta k zw any rozdział P ań stw a od K ościoła. J e s t to stan anorm alny, ile k ro ć w ypaczona myśl polityczna dop ro w adza do tego błędu w krajach katolickich, padają m roki w życie p aństw ow e a w sum ienia obyw ateli w stępuje ro z te rk a i niepokój. K ościół każde tak ie bolesne przesilenie p rz e trw a bez szkody dla swego ducha i bez uszczerb k u powagi, ale nie Państw o.

*) Pius XI, Encyklika „Casli connubii“.

(17)

N ieraz dopuszcza O patrzność, że Państw o w ystępuje w p ro st wrogo przeciw K ościołow i i p rześladuje go. Nic ta k K ościoła nie oczyszcza, jak ucisk, i nic go tak szybko nie w yprow adza z pew nych stanów odrętw ie­

nia, jak k rew m ęczeńska. A le też nic nie św iadczy dobitniej o nieszczęs- nem niezrozum ieniu w ielkich jego zadań i p o trzeb duchow ych sp o łe­

czeństw a, jak błędna p o lity k a tych, k tó rz y prześladują i zw alczają Kościół jako w roga politycznego. P rześlad ow anie jest dla P ań stw a sm utną k a rtą w dziejach, dla K ościoła ciężką ale w ielk ą i św iętą godziną.

Kościół będzie w każdym razie p o d p ierał Państw o i bronił jego po ­ wagi. N aw et w tedy, gdy sw ych p raw przeciw P ań stw u broni. N aw et w tedy, gdy go Pań stw o ciem ięży. W k a ta k u m b ac h czy w kato rg ach , na w ygnaniu czy w sołow ieckich kaźniach, K ościół cierp iący ofiarow ać będzie swój ból i k rew za praw dziw e pow odzenie P ań stw i za ideę bożą w narodach.

III.

Najmilsi!

R óżnorodne jest w asze u czestnictw o w życiu publicznem . N iechże k ażd y w ysnuje z pow yższych uw ag nauk i i postan ow ienia zastosow ane do swego stanow iska w P aństw ie. J a m uszę tu z konieczności p o p rzestać na podaniu w am zaledw ie kilku ogólnych m yśli p rak tyczn ych , k tó re w as naprow adzić m ogą na w ięcej szczegółow e w nioski.

1) M oże żaden inny n aró d nie um ie tak , jak my, ocenić ogrom u do­

brodziejstw a bożego, jakiem jest w łasne Państw o. Przeżyliśm y przecież bezm iar klęski u tra ty b y tu politycznego. P aństw o zatem , k tó re nam O patrzność Boża przyw róciła, pow inno nietylko p obudzać nas do nie- w ygasającej w narodzie w dzięczności względem Stw órcy, lecz być tak ż e przedm iotem uczuć ta k głębokich i ta k szczerej troski, iżbyśm y z nakazu sum ienia i z p o trz e b y serca dbali o jego pom yślność, siłę i trw ało ść, ale nadew szystko o jego w ysoką godność i etykę.

Na czoło zaś pow inności ob yw atelskich w ysuw a się posłuszeństw o i szacunek, zasadzające się na p raw ie przyrodzonem , z któ reg o w ładza p ań stw ow a bierze swój p o czątek . K atolik jest obow iązany zachow yw ać należyty stosunek do praw ow itej w ładzy bez w zględu na p rz y ję tą w p a ń ­ stwie formę rządów i bez w zględu na to, w czyim ręku w ładza spoczywa.

W olno atoli i należy ubiegać się w drodze legalnej o rzą d y uczciw e i katolickie.

Z drugiej stro n y p rzed staw iciele w ładzy państw ow ej pow inni ta k w sposobie rządzenia, jak w życiu swojem w ykazyw ać poczucie w ładzy

Prześladowanie Kościoła.

Kościół stałą ostoją instytucji Państwa.

Katolicka karność obywatelska.

Posłuszeństwo i sza­

cunek dla prawowi­

tej władzy państwo­

wej.

(18)

Posłuch dla spra­

wiedliwych praw państwowych.

Katolicy a prawa niesprawiedliwe.

w yw odzącej się od Boga. J a k a ż godność oprom ienia ich rządy, gdy w sposobie pojm ow ania i w ykon an ia p rzez nich w ładzy zaznacza się św iadom ość padającego na nich odb lask u a u to ry te tu bożego! N atom iast jak słaby i zaw odny jest a u to ry te t, k tó ry zry w a swój zw iązek z p rzy ro- dzonem źródłem w ładzy! Czy dzisiejszy św iatow y k ryzys polityczny i to groźne załam yw anie się pod staw państw ow ych nie są przed ew szystkiem kryzysem au to ry tetó w politycznych, k tó ry m b rak ło wyższej tre śc i? Za­

chw iały się, bo się sam e poniżyły, gdy w obliczu ludów w yjałow iały z w szelkiej myśli bożej. O dbudow a au to ry tetó w i p o w ró t od nieładu do zdrow ej państw ow ości zacząć się musi od uznania a u to ry te tu bożego nad narodam i i Państw am i.

Drugim nakazem katolickiej k arn o ści obyw atelskiej jest posłuch dla spraw iedliw ych praw i rozporządzeń państw owych. — U staw a czy ro z­

porządzenie nie stają się etyczne i spraw iedliw e przez to tylko, że je uchw alają i w ydają ciała ustaw o daw cze lub w ładze do tego pow ołane.

Jeżeli bow iem nie m ają n a celu rzeczyw istych p o trzeb P ań stw a i dobra ogólnego, jeżeli gw ałcą przy rod zo ne p raw a jed no stek i rodzin, jeżeli w k raczają w p raw a K ościoła a n aw et sprzeciw iają się p raw u bożem u, to mimo że pow stają w sposób praw em przew idziany, są nieetyczne i n ie­

spraw iedliw e. W tym względzie pow inni członkow ie rządów i ciał u s ta ­ w odaw czych pam iętać o p rze stro d z e Pism a św iętego: „Biada tym, k tó rzy ustan aw iają p raw a n iespraw ied liw e“1). N iespraw iedliw e i n ieetyczne są np. praw a, k tó re obyw ateli poniżają do rzędu niew olników , znoszą praw o w łasności, podw ażają istnienie i trw ało ść rodziny oraz od b ierają jej praw o do w ychow yw ania dzieci w duchu katolickim , zap row adzają dla k a to li­

ków śluby cyw ilne i rozw ody, upraw niają niem oralność, dzieciobójstw o oraz inne zbrodnie, k ręp u ją posłannictw o i sw obodę Kościoła, ubliżają w ierze, zapro w ad zają i p op ierają bezbożność lub są w inny sposób sprzeczne z przyrodzonem i objaw ionem praw em bożem,

K atolik bez ciężkiej winy i bez zap arcia się swych p rzek o n ań k a to lic ­ kich nie może głosow ać za takiem i ustaw am i a n aw et m a obow iązek z całą stanow czością podobne ustaw y zwalczać. Od tego obowiązku nie u w al­

n iają ani karność p arty jn a, ani żadne inne w zględy czy następstw a, bo k a ­ tolik może do grup politycznych należeć tylko z zastrzeżeniem , że ani p rz y ­ należność ani karność p a rty jn a nie będą go zm uszały do czynów przeciw ­ nych sumieniu katolickiem u. Za katolicki stosunek do zagadnień życia zbiorowego powinien polityk katolicki być zawsze gotów ponosić z god­

nością w szelką odpow iedzialność. Tej stanow czej postaw y oczekuje od katolików w polityce Kościół, wym aga dobro i honor k raju , bo za czyjąż spraw ą, jeżeli nie przez katolików, zapanuje duch Chrystusow y w polityce *)

*) Izaj. 10, 1.

(19)

Polski katolickiej? To też Kościół i sumienie publiczne oczekują naprzy- kład, że każd y katolicki poseł i senator z c a łą stanow czością sprzeciw i się uchw alaniu jakiejkolw iek ustaw y, któraby uw łaczała p raw u bożemu i ko ­ ścielnemu, albo o b rażała uczucia i przekonania religijne narodu. G dyby inaczej postąpili, zd radziliby publicznie wiarę, C hrystusa i dobro społeczne na rzecz neopogaństw a.

To samo tyczy się w szelkich rozporządzeń i rozkazów, skądkolw iek pochodzą. Je że li nak azu ją zło, należy się od ich pełnienia bezwarunkow o uchylać zgodnie z oświadczeniem św. P io tra A postoła: „więcej trzeb a słu ­ chać Boga, aniżeli lu d zi“1). K atolik nie powinien pod żadnym w arunkiem być narzędziem grzechu i krzyw dy. Praw o boże i m oralność m uszą dla k a ­ tolika zaw sze i wszędzie być święte, naw et gdyby je w życiu publicznem bezkarnie deptano.

W ładze państw ow e m ają obowiązek żądać poszanow ania dla s p ra ­ wiedliwych p raw i popierać to żądanie przew idzianem i w ustaw odaw stw ie środkam i przymusowemi. T ak zwane silne rząd y są uzasadnione i dobre, 0 ile są spraw iedliw e. K ażdy rz ą d bowiem powinien być spraw iedliw y 1 pierw szy powinien szanow ać słuszne praw a a naw et celować w ich p rz e ­ strzeganiu. J a k a ż powaga i jako moc u rasta w ładzy państw ow ej, gdy jest nie zaw odzącą ostoją ład u i gdy etykę swą opiera na wiecznych p o d sta ­ wach m oralnych, założonych pod szczęście ludzkości przez samego S tw ór­

cę. W takiem Państw ie sp raw d zają się słowa Psalm isty: „Spraw iedliw ość i pokój ucałow ały się“2).

Inną powinność obyw atelską w yraził Boski Zbawiciel znanym n a k a ­ zem: „O ddajcież tedy, co jest cesarskiego cesarzow i“3), a odpow iedział temi słowy na zapytanie, czy podbity n aród żydowski m iał płacić podatek cesarzom rzymskim. Obowiązek uiszczania słusznych podatków wynika zresztą już z praw a przyrodzonego, bo Państw o, służąc obywatelom i ich w spólnem u dobru, m a z n a tu ry rzeczy praw o do tych św iadczeń z ich s tro ­ ny, które są potrzebne dla jego życia i należytego spełniania zadań. K a­

tolik będzie i *pod tym względem przykładem ducha obyw atelskiego a n a ­ w et wzorem poświęcenia się dla celów państw ow ych zw łaszcza w chwilach, gdy bezpieczeństw o ojczyzny i szczególne jej potrzeby będą w ym agały niezw ykłych danin i ofiar.

2) Kościół nie upraw ia polityki, bo nie jest to jego zadaniem . A le Kościół nie zakazuje katolikom udziału w polityce, owszem zachęca ich i wzywa do czynnego udziału w życiu państw owem . W szak nie jest do po ­ m yślenia, aby zw łaszcza w k rajach katolickich życie publiczne m iało się

>) Dz. Ap. 5, 29.

-) Ps. 84, 11.

3) Mat. 22, 21.

Katolicy a rozkazy nieetyczne.

Rządy silne a spra­

wiedliwe.

Podatki.

Udział katolików w życiu paóstwo-

wem.

(20)

Katolicy a etyka państwowa.

Obowiązek zwal­

czania zdziczenia politycznego.

stać w yłączną lub niem al w yłączną dziedziną kół liberalnych i wolnomyśl- nych i aby ta m niejszość m iała stale rządzić katolikam i w duchu im obcym i przeciw nym ich najgłębszym przekonaniom . Pow inni więc katolicy nie- tylko iść do urny, aby do ciał ustaw odaw czych w ybierać ludzi uczciwych i o duchu katolickim, lecz. powinni wchodzić do rządów , do sejmów i se­

natów , do adm inistracji politycznej i sam orządow ej. Nie będą om tam urzędow ym i przedstaw icielam i Kościoła, lecz obyw atelam i i politykam i o zasadach katolickich. Stanowczo powinien atoli katolik odmówić udziału w życiu politycznem i ustąpić z stanow iska publicznego, gdyby jego w spół­

p rac a rów nała się przyzw oleniu na czyny w yraźnie nieetyczne.

Powinien zatem katolik w stępować w życie publiczne świadom swej katolickiej za nie odpowiedzialności, czyli z d ojrzałym sądem o wielkich zagadnieniach państw ow ych a zarazem z katolickim poglądem na ich stronę m oralną. Ma być obeznany z nowoczesną m yślą polityczną i z odbyw ają- cemi się w świecie przem ianam i i czerpać z nich to co świeże, żywotne, twórcze. Powinien dbać o to, by w k ra ju o tak swoistych trad ycjach, w a ­ runkach i m ożliwościach rozw oju, jak Polska, m yśl polityczna nie była uwięziona w naturalizm ie i nie karłow aciała w bezpłodnych hasłach rew o­

lucyjnych i fałszyw ych ideach. Powinien katolik brać udział w polityce z pragnieniem praw dziw ego postępu i rozw oju Państw a, oraz z poczuciem bezwzględnej wyższości idei katolickiej nad innemi.

Pod względem m oralnym polityk katolicki powinien na wszystkich szczeblach i we w szystkich dziedzinach życia państw owego urzeczyw istniać id eały etyki chrześcijańskiej. K atolicki obywatel, robotnik, urzędnik, ofi­

cer, żołnierz, poseł, senator, członek rzą d u nie może mieć dwu sumień, k a ­ tolickiego dla życia pryw atnego a niekatolickiego dla spraw publicznych.

Praw o C hrystusow e obowiązuje we w szystkich dziedzinach. Jeżeli poli­

tyka psuje ch arak tery i paczy sumienia, znak to, że nie jest uczciwa. K a ­ tolicy w życiu publicznem powinni stać niew zruszenie przy zasadach praw a bożego i przyśw iecać przykładam i wzniosłych cnót obyw atelskich a m iano­

wicie głęboką sumiennością, uczciwością niezaw odną, nieugiętą mocą ducha, pracow itością nieznużoną, wzniosłym i czystym patrjotyzm em i ofiarną służbą narodow ą.

Ideałem obyw ateli katolików i działaczy politycznych powinno być dalej uzdrow ienie życia politycznego z przyw ar, które je doprow adziły do opłakanego zdziczenia. K lęską dzisiejszego życia publicznego jest nien a­

wiść, k tóra dzieli obyw ateli Państw a na nieprzejedn ane obozy, postępuje z przeciw nikam i politycznem i jak z ludźmi- złej woli, poniew iera ich bez w zględu na godność człowieczą i narodow ą, zniesław ia i ubija m oralnie.

Zam iast praw dy panoszy się kłam stw o, demagogja, oszczerstwo, nieszczery i niski sposób prow adzenia dyskusji i polemiki. Żądza w ładzy i pryw ata

(21)

prow adzą bezw zględną w alkę o rząd y i stanow iska a pozorują ją troską 0 Państw o, które zwykle odłam y polityczne utożsam iają z sobą. C horo­

bliwe podniecenie i nam iętność polityczna z a sła n ia ją spokojny sąd o lu ­ dziach i spraw ach, m ieszają politykę do wszystkiego, w szystko o sądzają ze stanow iska partyjnego, w yolbrzym iają znaczenie w ypadków publicz­

nych, wnoszą niepokój w całe życie. Te szkodliwa przejaw y powinny u s tą ­ pić pod działaniem etyki chrześcijańskiej, która niestety dziedziny życia publicznego jeszcze należycie nie przeniknęła.

3) Poza krajam i ulegającem i wpływom bolszewickim, naw et w kołach hołdujących teorjom m arksyzm u, zaznacza się pewien odw rót od m aterja- lizmu i od polityki antyreligijnej a chęć naw iązania stosunków z Kościo­

łem. M ijają te czasy, których hasłem była w alka z katolicyzm em . Ludzie niezaślepieni nienaw iścią do niego zrozumieli, że kto godzi w Kościół, go­

dzi w podstaw y państw owe. Czyż wobec tego w katolickiej Polsce m ogła­

by się kiedykolw iek stać m odną w polityce w alka z w iarą i w ypieranie wpływów K ościoła? Kościół nie dąży do opanow ania rządów , ale pragnie pokoju i swobody, by bez przeszkód pełnić swe posłannictw o, które w io­

dąc poszczególne dusze do Boga, w yprow adza także narod y z niepokojów 1 pow ikłań sumienia. To zadanie Kościoła winni politycy katoliccy popie­

rać zgodnie z tern, co wyżej pow iedziałem o w spółpracy w ładzy państw o­

wej z kościelną.

W ystrzegać się atoli należy utożsam iania pew nych kierunków i in­

teresów p arty jn y ch z Kościołem, nadużyw ania jego powagi dla celów w y­

borczych, p arty jn y ch i w ciągania go do sporów na korzyść tego lub owego odłam u politycznego. B yłoby to bardzo szkodliwem w ypaczaniem jego misji. Kościół nie pozostaje na usługach stronnictw politycznych, z nikim w zw iązek polityczny nie wchodzi i zostaw ia katolikom swobodę należenia do stronnictw, które nie są sprzeczne z ety ką katolicką. Chęć w yciągania korzyści politycznych z w iary przez jakiekolw iek stronnictw o odstręczałoby od Kościoła ludzi innych przekonań politycznych. Ju ż P a ­ pież Leon X III surowo to potępił, pisząc: „ J e s t zuchw ałem nadużyw aniem religji wciąganie Kościoła do w alk p arty jny ch i posługiw anie się jego po­

wagą dla łatw iejszego pokonania przeciw ników "1). Stronnictw a m ają bro ­ nić w iary i etyki chrześcijańskiej w życiu publicznem i to w większej m ie­

rze i z w iększą stanow czością niż dotąd, ale czynić to pow inny z jasnego i zdecydow anego sumienia katolickiego, bez wciągania K ościoła do walk partyjnych.

Współdziałanie 7. Kościołem.

Nadużywa

¿ i Koicie), tyki pai

*

’) Osservatore Romano, nr. 83, 10 kwietnia 1926.

(22)

Moi Kochani!

Wzniosłość chrze­

ścijańskiej iilozołji państwowej.

Polska wzorem Pań­

stwa chrześcijań­

skiego.

Kończąc czytanie tego listu, spytacie się ze zdumieniem, czemu chrze­

ścijańska filozoija i etyka państw ow a nie zostaje w szędzie z zachw ytem p rzy ję ta i przeprow adzona. Przecież jest tak natu raln a, tak zgodna z istotą człowieka, tak państwotwórcza, tak zdrow a w swych zasadach, tak szczytna pod względem m oralnym . Spytacie, jaka w roga moc to s p ra ­ wia, że ludy i w tej dziedzinie „od p raw dy słuchanie o d w racają a o b racają się ku baśniom “’). Czemu sobie ludy u p rzy k rzają P aństw o? Czemu się z buntem w duszy z jego życia w ycofują? Czemu się dokonywa ten zanik, ten rozgrom państw ow ości?

W szedł szatan w politykę ludów. P rzem azał myśl bożą. Praw dę przysłonił. E tykę ośmieszył. Sumienie polityczne rozw ichrzył. W żywy organizm Państw wniósł rozterkę. Swój ideał republiki-dem ona u rzeczy ­ w istnił w bolszewji. O kłam aną, z ideałów o b d artą ludzkość wiedzie ku katastrofom — poprzez rew olucyjne chichoty.

Kto tego szatana od Polski odżegna?

Mamy z woli bożej swoje Państw o, musimy mieć sw oją politykę.

J a k a będzie nasza polityka, takie będzie Państw o. A polityka nasza tak a bedzie. jaki będzie nasz pogląd na Państw o i jaka będzie nasza etyka życia publicznego. Zdrow a być musi nasza filozofja państw owa. C zysta i do­

stojna powinna być nasza polityka. Bo nie po to m am y swoje Państw o, by popadło w niemoc i bezrza^d.

W śród ogólnego przesilenia państw owości i w śród ogólnego kryzysu sumienia politycznego, ty, Polsko, bądź wzorem chrześcijańskiego Państw a.

Bądź godną cząstką powszechnego K rólestw a Chrystusow ego pod p ła s z ­ czem opiekuńczym N ajśw iętszej M arji Panny, K rólowej K orony Polskiej, i za w staw iennictw em naszych świętych Patronów .

Z Bogiem idź w w ład n ą przyszłość! „Jeszcze daleką drogę m asz“ !*) Gniezno, dnia 23 kw ietnia 1932 r.

•/• August Kard. Hlond P rym as Polski. 2

2 Tim. t. 4.

-’) 3 Król 19, 7

(23)
(24)

/

Biblioteka Główna UMK Toruń

i

' ' •' ■■■'■ -

% . A.-- ;v i -j ' v_

DRUKARNIA ŚV*. WOJCIECHA. POZNAŃ

Cytaty

Powiązane dokumenty

The 01SHMP concerns many aspects about future urban development at metropolitan level including the size of the city population over the next 20 years, industrial structure,

Książka, poświęcona jednemu z podstawowych praw wszystkich wiernych, jakim jest prawo do wolności przy wyborze stanu życia, składa się z trzech części.. W części pierwszej

Każde ćwiczenie wykonujemy 30 sekund, po czym przechodzimy do kolejnego, w razie potrzeby robiąc sobie bardzo krótką przerwę (do max.. 7.Wejdź na

rachunek prawdopodobieństwa i statystyka matematyczna (4inf, rpism,

Za dziewiczością Maryi po narodzeniu przemawia również to, że Maryja jako typ Kościoła „bez skazy i zmarszczki” nie miałaby być dziewicą tylko na chwilę, lecz

Interwencjonizm państwowy oznacza zawsze ingerencję w bieg spraw które rozwijałyby się inaczej, gdyby pozostawić je jedynie regulowaniu przez mechanizm rynkowy, działający

Istotą tego aforyzmu jest po- stulat, by liczby naturalne traktować jako pojęcia pierwotne, nie wymagające definicji, wszystkie zaś pozostałe typy liczb powinny być definiowane, a

Autor opiera się na budowanej przez siebie od lat koncepcji własności i przekonywająco argumentuje, że to właśnie kryterium własnościowe po- winno być kluczowe przy budowaniu