Walenty Wójcik
"La qualificazione giuridica delle
deliberazioni conciliari nelle fonti del
diritto canonico", Gaetano Lo Castro,
Milano 1970 : [recenzja]
Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 16/1-2, 293-299
łecznie nie m a ją ju ż ru ch ó w relig ijn y ch i nie tw orzą się w nich now e sekty. K onieczne je st uw zględnianie poza sy tu c ją zew nętrzną rów nież psychologii pojedynczego człow ieka.
B p W a len ty W ójcik
G aetano Lo C a s t г o, L a qualificazione g iuridica delle deliberazioni con ciliari n elle fo n ti di d iritto canonico, M ilano 1970, ss. 306, D ott. A. G iuf- fre E ditore.
D ziennik „L’O sserv ato re R om ano” 1 zalecił tę książkę jako pomoc dla bieżącego p raw o d aw stw a kościelnego. A utor, uczeń prof. L orenzo S pi- n elli w y d ał ją ja k o L IV tom p u b lik a cji sem in ariu m praw nego u n iw e r s y te tu w Bolonii. W e w p row adzeniu (s. 1—17) za jm u je się om ów ieniem sto su n k u m iędzy Soborem W aty k ań sk im II a p ro b lem aty k ą jurydyczną N astaw ien ia an ty ju ry d y czn e, będące w ynikiem p rąd ó w a n ty in te le k tu a li- stycznych oraz odżegnyw ania się od tzw. ery k o n sta n ty n ia ń sk ie j w K oś ciele w płynęły n a sform ułow anie uchw ał soborow ych w sty lu nie n o r m atyw nym , przeznaczonym raczej dla fachowców , ja k to było podczas T rid e n tin u m i V aticanum I, ale w now ym , jedynym w dziejach soborów teologiczno-pastoralnym . U w zględnił on k o n te k st k u ltu ra ln y i socjolo giczny ogółu dzisiejszych w iernych. A u to r sta w ia słuszną tezę, że język u ch w ał p rzy ję ty ch podczas V aticanum II, choć nie je s t językiem p ra w nym . S obór zain icjo w ał w łaśn ie ściślejszą w sp ó łp racę tych dw óch dyscy- sta w ian ie w uchw ałach soborow ych zasad p asto ra ln y c h regułom p ra w nym . S obór zain icjo w ał w łaśnie ściślejszą w sp ó łp racę ty c h dw óch dyscy plin. S tanow i on „m agna c h a rta ”, z k tó re j czerpać w in n a in sp ira c ję r e fo rm a in sty tu c ji p raw no-kanonicznych.
Rozdział I (s. 19—55) pośw ięcony je st om ów ieniu aspektów m etodo logicznych problem ów k w alifik acji p ra w n e j uch w ał soborow ych i ich treści. Ogłoszone n a V atican u m II k o n sty tu cje , d ek re ty i d ek larac je s ta now ią zespół d o k try n i zasad p raktycznych, k tó re m a ją służyć odnow ie Kościoła. Istn ie n ie m a te ria łu praw nego w te k sta ch soborow ych nie je st oczyw iste. W ynika to m iędzy innym i stąd, że n orm y kanoniczne nie p rze w id u ją dokładnych form alności dla p ro d u k cji przepisów praw nych. W K ościele te n sam o rgan naucza i rządzi. Często decyduje „m ens leg i sla to ris”. Istn ie je szereg sposobów w y d aw an ia ustaw . S obór zaczął od r e flek sji eklezjologicznej. Teza, że Kościół, choć sw ym pochodzeniem i sw ą działalnością tk w i w porząd k u nadprzyrodzonym , je st jednocześnie spo łecznością w idzialną, stanow i isto tn ą presuppozycję dla fenom enu p ra w a kanonicznego. A sp ek t eklezjologiczny w inien ciągle tow arzyszyć ro zw a żaniom n ad porządkiem praw n y m . P ogłębianie i rozw ój do k try n y teolo gicznej zn a jd u je oddźw ięk w sfo rm ułow aniach norm atyw nych. O p arte są one przecież w ostateczności n a zasadach m etajurydycznych. N ie m ożna nigdy ograniczać się do sam ego technicyzm u praw nego. N orm y w y ra
s ta ją z do k try n y a nie są narzu can e przez chw ilow ą sytuację. R ozw aża n ia w sp raw ie rozw oju dogm atów , dokonyw ującego się w edług innych p a ra m e tró w niż d o k try n y leżące u p o d sta w św ieckich system ów p ra w nych oraz uw agi n a te m a t roli m ag isteriu m K ościoła kończą I rozdział. S obór pow szechny jako źródło p ro d u k cji p ra w a i jego znaczenie — to p rzedm iot rozdziału II (s. 57—215). Dzieli się on n a 3 sekcje. P ierw sza pośw ięcona je s t om ów ieniu te o rii z o k resu przed V aticanum I I n a te m a t jednego czy dw u p iastunów najw yższej w ładzy w K ościele. A utor p rzy tacza n a jp ie rw w ze staw ieniu historycznym arg u m e n ty zw olenników tezy 0 jed y n y m podm iocie najw yższej w ładzy — papieżu. O dpow iada n a nie. Słusznie odrzuca tezę P. H inschiusa, iż kolegium biskupie za jm u je się jedynie przygotow aniem m a te ria ln y m tek stó w soborow ych do ap ro b a ty papieskiej. N astęp u je zap rezentow anie tezy o dw u podm iotach n ieró w n o m ie rn ie rozdzielonych — „duplex subiectum in a d ae q u ate d istin ctu m ” w św ietle trad y cy jn y ch sform ułow ań. W edług dzieł klasycznych teologów 1 k an o n istó w tego k ie ru n k u sobór m a w ładzę pochodzącą od papieża a nie bezpośrednio od C hrystusa. Sobór i papież to odrębne organy w ła dzy w m yśl tezy synodu w P isto i z 1794 r. W o parciu o sform ułow anie V aticanum I, a zw łaszcza poró w n an ie o złączeniu głowy z członkam i k la ro w a ła się d o k try n a o jednej w ładzy najw yższej, pochodzącej od Boga i d ziałającej w dw u organach: w sam ym p apieżu i w kolegium biskupów złączonym z papieżem jako sw ą głową. — D ruga sekcja nosi ty tu ł: ro z w ój h isto ry c zn o -d o k try n aln y stosunków m iędzy soborem pow szechnym a papieżem . P u n k t w yjścia stanow i stw ierdzenie, że sobór p o trzebny je st w życiu K ościoła, że b iskupi n a soborze są nie tylko doradcam i, ale praw d ziw y m i sędziam i, że odpow iad ają za Kościół Pow szechny i że z p a pieżem sp ra w u ją w nim w ładzę najw yższą. Między soborem a papieżem nie m a sto su n k u d ery w acji an i suprem acji. S obór nie w yczerpuje w ładzy papieskiej. Nie je st podporządkow any nikom u. Z papieżem je st on ta k złączony, że nie m oże być k o n flik tu m iędzy tym i dw om a podm iotam i. S obór nie może być, ja k chcieli zw olennicy koncyliaryzm u, ponad p a pieżem . N a zakończenie p odaje au to r długi w yw ód o usuw alności pap ie- ż a -h erety k a . O m aw ia n a jp ie rw tezę o depozycji siłą fak tu . N astępnie, te o rię dekretystów : „ubi de fide ag itu r e t tu n c synodus m a io r est p a p a ” oraz tezę о depozycji ak tem jury sd y k cy jn y m . Głosili ją: Thom as de Vito, k ard . C ajetan u s, F. S u arez i Joannes a Sancto Thom a. K ry ty czn a ocena argum entów , zazw yczaj sztucznych i idących w o d erw an ą k azu- isty k ę nie p rze d staw ia trudności. — W ięcej ak tu a ln e są rozw ażania sek c ji trzeciej: kolegializm biskupów i najw yższa w ładza w K ościele w n a u ce V aticanum II. Z aczynają się om ów ieniem d o k try n y o kolegialiźm ie bisk u p ó w podczas p ra c V atican u m II oraz znaczenia praw nego „nota ex p lic a tiv a p ra e v ia ” . P u n k te m w yjściow ym je st su k c esja kolegium b i skupiego po kolegium apostolskim . Słuszne je st p o dkreślenie w ięzi m ię dzy sa k ra m en tem b isk u p stw a i kolegializm em św iatow ego episkopatu. Tezy te stan o w ią „rew olucję k o p ern ik a ń sk ą” dokonaną n a Soborze W a
ty k a ń sk im II. W naw iązan iu do tra d y c ji s ta ro c h rz e ś c ija ń sk ie j2 a k t kon se k ra c ji je st nad an iem członkostw a kolegium . N ota z 16 X I 1964 p odała konieczne uściślenie ,aby zapobiec rozbieżnym in te rp re ta c jo m te k stu so borowego. A u to r uw aża ją za a k t soborow y w znaczeniu szerszym , gdyż zredagow ała ją ko m isja d o k try n a ln a Soboru. Z okazji jej w y d an ia pod k re śla elastyczność fo rm p ro d u k cji p raw a, ale też i konieczność uw zględ n ia n ia p ry m a tu papieskiego. N ota uprzedziła dyskusje i głosow ania n a auli. S tw ierdza, że kolegium biskupów nie je st tylko epizodem w życiu K ościoła, ale rzeczyw istością organiczną i trw a łą . Sobór je st jednym ze sposobów p rz e ja w ia n ia się kolegializm u. D okonano w ięc en u k lea cji w oli C h ry stu sa w odniesieniu do s tru k tu ry i w ładzy kolegium biskupiego. W o bec p apieża nie z a jm u je ono stan o w isk a an i nadrzędnego ani podrzęd nego. A u to r dostrzega, że ta k ie rozw iązanie stanow i pew nego ro d zaju „v u ln u s” d la su p rem a cji papieskiej. P o d k re śla jednak, że kolegium w raz ze sw ą głow ą — papieżem m a tę sam ą w ładzę, ja k ą p ia stu je papież w y stę p u ją cy ind y w id u aln ie. J e s t bow iem je d n a w ładza najw yższa w y stę p u ją c a w dw u podm iotach. P apież łączy sw ą osobą te podm ioty. Sam działa w d w u fo rm ach : raz indyw idualnie, ra z znów jako głow a kole gium biskupiego. Z apew nia przez to jedność w ładzy. Tezę o kolegialnej stru k tu rz e sam ej w ładzy p apieskiej a u to r słusznie odrzuca. Źródłem jedności w ładzy je st C hrystus. N a ze w n ątrz k o n flik t m iędzy papieżem a kolegium bisk u p im je s t niem ożliw y. N ie je s t n ato m ia st w ykluczony rozdźw ięk m iędzy członkam i kolegium a jego głową. D uch św. czuwa, by to nie nastąp iło . D ojrzałość episk o p atu św iatow ego i osobiste w yko n y w an ie w ładzy przez papieża zapobiega tem u. S p raw o w an ie w ładzy przez kolegium m a sw oje granice. Nie m ożna je d n a k kolegium ujm ow ać ja k o organizm u złożonego z sam ych tylk o biskupów . Z pojęciem kole gium łączy się niero zerw aln ie pojęcie jego głowy. P ap ież d ziałający in dyw idualnie nie je s t w sw ych czynnościach zależny od biskupów . Ja k o głow a kolegium zależy on m a te ria ln ie (nie praw nie) od łączności z b i skupam i. Są to p ow iązania w ew n ą trz kolegium , k tó re nie je s t tylko su m ą członków, ale stanow i w sto su n k u do nich odrębny podm iot w yż szego rodzaju. W ola kolegium je st czymś in n y m niż w ola sam ego p a pieża czy w ola sam ych biskupów . N ow a te o ria o podw ójnym podm iocie nieró w n o m iern ie rozdzielonym je s t czymś istotnie now ym w obec teorii tra d y c y jn e j. Te elem enty były w niej nierozw inięte.
Ocenę uchw ał soborow ych jako ak tó w norm aty w n y ch spotykam y w rozdziale III (s. 217—295). W stępem je st stw ierdzenie pełnej swobody sto so w a n ia fo rm p ro d u k cji przepisów p raw n y ch przez p iastu n ó w n a j w yższej w ładzy ustaw odaw czej w K ościele. U chw ały soborow e by w ają źródłem istn ie n ia i źródłem poznania praw a. Może też nie być w nich zasad i d y re k ty w jurydycznych. B yw ają n ieraz zdan ia stanow iące za lą
2 Por. K azim ierz N a s i ł o w s k i , De d istinctione potestatis ordinis
et iurisdictionis..., „Ius sa cru m ” — K laus M örsdorf zum 60. G eburstag,
żek czy m ożliw ość now ych norm . Są w nich k ry te ria hierarchicznego stopniow ania przepisów praw nych. Są norm y dla norm . To w szystko in te re su je n au k ę p raw a. J e s t ona przecież w iedzą o dośw iadczeniach ju rydycznych, nie tyle o norm ach ile raczej o procesach p rodukujących je. Z ajm u je się w ięc a k ta m i p o te n cja ln ie zdolnym i do w ytw orzenia p raw a. — Po tych uw agach n astęp u je przebadanie uch w ał V aticanum II pod k ątem ich przydatności w u staw odaw stw ie. Zaczyna się od w y jaśn ie n ia pojęć: „c onstitutio”, „d ecretu m ”, „declaratio ” pod w zględem rzeczo w ym i w aspekcie historycznym . W dalszym ciągu a u to r ocenia uchw ały soborow e. Słusznie tw ierdzi, że różne ich nazw y nie św iadczą koniecznie o różnych stopniach ich mocy p raw n ej. D ecyduje treść. K o n sty tu c je za w ie ra ją przew ażnie treść d o k try n aln ą, p a sto ra ln ą i preceptyw ną. Chodzi o zastosow anie d o k try n y w życiu. Te elem enty nie w y stęp u ją w e w szy stk ich k o n sty tu cja ch w je dnakow ym stopniu. Podobnie je st i w d e k re ta ch Soboru. N atom iast d ek larac je za w ierają d o k try n ę i w skazów ki p a storalne. R edaktorzy uchw ał nie b ra li pod uw agę c h a ra k te ru n o rm a ty w nego tekstów . S tąd b ra k je s t kanonów . Nie m ożna je d n ak w nioskow ać, iż w u chw ałach soborow ych nie m a norm jurydycznych. Podobnie ja k z celowego pom inięcia an a te m nie w ynika, że uchw ały nie za w ie ra ją sform ułow ań dogm atycznych. U chw ały ogłoszono ta k ja k ogłasza się ustaw y. W yznaczenie „vacatio legis” świadczy, że w uchw ałach z n a j d u ją się p rzy n a jm n ie j norm y program ow e. Nie w ykluczono je d n a k norm w ym agających bezpośredniego zastosow ania. W szystkie uchw ały sobo row e m ożna uznać za ak ty p o te n cja ln ie n orm atyw ne. Pod w zględem treści w yróżnić m ożna w te k sta ch V aticanum II n ajp ierw u sta w y do gm atyczne —■ „leggi dom m atiche”. Nie oznacza to je d n ak d efinicji w sen sie ścisłym , technicznym , nie dotyczy depozytu w iary i odchylenia się od nich nie pow oduje konsekw encji k arn y c h w edług kan. 2314. Idzie raczej o podanie d o k try n y dla posunięć urzędu nauczycielskiego. W ię kszość tek stó w soborow ych to w sk azan ia pasto raln e, zalecenia, życzenia, n apom nienia, in stru k c je itp. D ołączają się norm y program ow e. N ie ozna cza to, by w yliczone p rzejaw y działalności soborow ej m usiały czekać na ich k o n k rety zację lub form alizację p raw n ą. W ydała je przecież n ajw y ż sza w ładza ustaw odaw cza. D latego n aty ch m iast i bezpośrednio d okonują się przez nie: abrogacja, derogacja, innow acja itd. Oprócz tego w szystkie konsty tu cje, dek rety i d e k la ra c je m ogą służyć za p odstaw ę do w y d a w an ia praw . S ą one rów nież in sp ira c ją do now ej in te rp re ta c ji. N orm y p ra w a Bożego były pod aw an e przez Sobór nie w form ie uroczystej i poza zakresem ściśle praw nym . P rzy ich ocenie decyduje ostatecznie treść ak tu . W ym aga ona, gdy idzie o szczegóły, dalszych przepisów praw nych. P ro b lem k w alifik acji p raw n ej uchw ał soborow ych łączy się z te o rią źródeł pro d u k cji p ra w a kanonicznego.
Ja k k o lw iek a u to r nie podał spisu w ykorzystanych dzieł, czytelnik do strzega, że op arł się on n a obszernej lite ra tu rz e p raw niczej i teologicznej. W ykorzystano sta ro d ru k i. S potykam y także dzieła niekatolickie. Z p ra w
ników w y ró żn iają się świeccy kanoniści włoscy. Raz po ra z d aje a u to r porów nanie z p raw em k o n sty tu cy jn y m Włoch. W w ielu w ypadkach je st to pom ocne d la zrozum ienia podobieństw i różnic w p raw ie kanonicz nym . T em at u ję ty został z uw zględnieniem p ra w a n atu ry , p ra w a o b ja wionego, teologii, socjologii oraz z podkreśleniem asp ek tu eklezjologicz nego, n orm atyw nego i roli m agisterium Kościoła. Ź ródła są w łaściw ie in te rp re to w a n e w edług zasad teologii i praw a. Zgodnie z tym rozróż nił au to r o dm ienną rolę m ilczenia zw ierzchnika w teologii, gdzie nie oznacza ono negacji i w p raw ie — „ubi vo lu it dixit, ubi n o lu it ta c u it”. S łuszne n a ogół są odpow iedzi n a zarzuty. B ystre są rozróżnienia. Np. a u to r zauw aża, że tw ierdzenie kanonistów o w iększej ekstensyw ności w ładzy soboru z pow odu liczby podm iotów a o w iększej intensyw ności w ładzy papieża, k tó ry sam m a także pełn ą i najw yższą w ładzę, nie w y starcza, gdyż je st tylko zew nętrzne i ilościowe. Część d o k try n a ln a roz w aż ań o papieżu i soborze o p a rta je st n a obszernej podstaw ie h isto rycznej. A u to r p o d k re śla konieczność w zajem nego u zu p ełn ian ia się p ia - stu n ó w w ładzy najw yższej w służbie dla ludzkości. W chodząc w rozw a żania kazuistyczne n a te m a t w yjścia z sy tu a cji w w y p ad k u popadnięcia pap ieża w h ere zję a u to r p rzy jm u je, iż w ted y u sta ł jeden z organów w ładzy najw yższej. Sobór rów nież u staje. W idzi je d n a k trudność, k to m a o tym orzec. Choć papież posiada p reem in en cję n ad soborem , n a d zw yczajne okoliczności m ogą postaw ić sobór w pozycji pew nej wyższości. S łuszne je st stw ierdzenie, że kolegializm biskupów m a c h a ra k te r nie diarchiczny, ale m onarchiczny, że pap ież nie je st izolow any i że m usi on uw zględniać elem enty kolegialne. D ostrzega au to r trudności. U przedza zarzuty. U jęcie problem ów je st n a ogół w szechstronne i jasne. K rytyczne są oceny innych pisarzy. A u to r w y k ry w a błędy w ich rozum ow aniu. P rzy ocenie uchw ał V atican u m II słusznie sięga do C orpus Iu ris Canonici, tłum aczy term inologię, p o d k reślając ew olucję i · rela ty w izm oraz b ra k typiczności w tej dziedzinie. D odaje szereg w łasnych ustaleń. P ra c a n a p isa n a je st językiem łatw ym , m iejscam i przypom inającym n aw e t p u b li cystykę.
M imo w yliczonych zalet czytelnik, k tó ry zapoznał się n a jp ie rw z r e cenzją książki w e w spom nianym dzienniku spodziew ał się w ięcej niż zn alazł później przy stu d iu m dzieła. P rzed e w szystkim b r a k je st p rzed m ow y zarysow ującej dokładnie ram y d y se rta cji i zastosow aną m etodę b ad ań . Sam ty tu ł n a pierw sze w ejrz en ie w sk azu je raczej, że chodzi o stu d iu m źródłoznaw cze czyli o b ad a n ie źródeł poznania p ra w a k an o nicznego. W podręcznikch uchw ały soborów zaliczane są do n a js ta r szych i n ajw ażniejszych źródeł tego typ u . Z astan a w ian ie się nad ich k w alifik acją p ra w n ą , nad w y korzystaniem ich w zbiorach p ra w a n a p rze strzen i w ieków dostarczyłoby w iele m a te ria łu historyczno-praw nego. D okładniejsze p rze b ad an ie uch w ał V aticanum II jako źródeł pozn an ia p ra w a byłoby bardzo użyteczne. T ym czasem au to r za ją ł się soborem jako źródłem istn ie n ia ja k i jego uch w ałam i ja k o źródłem poznania p ra w a
kanonicznego. P o n ad połow ę rozpraw y za jm u je rozdział II o soborze jako źródłem p ro d u k cji praw a. N iem al czw artą część — w prow adzenie i omó w ie n ie aspektów m etodologicznych w rodziale I oraz nieco w ięcej niż
czw artą część — rozw ażania nad u chw ałam i V aticanum II. W prow adze nie je st m ętne. Mówi raczej o źródłach poznania. T ak sam o rozdział I zaczyna od źródeł tego ty p u i przechodzi od zasad m etajurydycznych. Rozdział II pośw ięcony je st raczej problem om teoretycznym , dotyczącym w ew nętrznego u k ła d u źródła p ro d u k cji p ra w a — soboru powszechnego. Z auw ażyć trze b a jed n ak , że b ad a n ie źródeł istn ien ia w ym aga innej m e tody niż stu d ia nad źródłam i poznania. J e s t przedm iotem stu d iu m teo logicznego. To rozszerzenie zak resu badań, choć ściśle b iorąc m ieści się
w ty tu le pracy ,odbiło się u je m n ie n a jej k o n stru k cji i zw artości. Poza ty m zauw ażam y szereg niedociągnięć. W rozdziale II o soborze jako źródle istn ien ia p ra w a w ym agałaby pogłębienia geneza i p re h isto ria ko n - cyliaryzm u z XV w. W rozdziale I II chciałby czytelnik pogłębienia dok try n y na te m a t uch w ał soborow ych ja k o źródła poznania u dekretystów , d ek re talistó w , głossatorów i kanonistów epoki klasycznej. T łum aczenie, że „N ota e x p lica tiv a p ra e v ia ” je st ak tem soborow ym w znaczeniu sz er szym, gdyż przygotow ała je k om isja d o k try n aln a Soboru i że to je st dow ód elastyczności ustaw odaw czej (s. 173), nie przekonyw uje. R eg u la m inow ym zadaniem k om isji soborow ej było opracow yw anie m a teria łó w do dyskusji na plenum . W danym w y p ad k u było zlecenie specjalne. Je st to raczej p rze jaw p ry m a tu papieskiego. Czasem odm aw iali papieże ap ro b a ty uchw ałom soboru. T u ta j w trak c ie S oboru uprzedzono dyskusję i głosow anie. M ożna było przytoczyć w ięcej przykładów „rów noległego d ziała n ia” S oboru i u sta w o d aw stw a papieskiego. W ystąpienia na auli zn ajd o w ały sw ój natychm iastow y oddźw ięk w ogłaszanych papieskich ak tach p raw nych. T a nowość w czasie V aticanum II św iadczy dobrze ta k o trafn o ści szeregu w y stą p ień ze stro n y biskupów ja k i o czułości i spraw ności papieskiego a p a ra tu pro d u k cji praw a. Nie m a potrzeby u ciek a n ia się do in sty tu c ji „uchw ał soborow ych w znaczeniu szerszym ”. Sztuczna je st arg u m e n tac ja , że przy jednym podm iocie najw yższa w ła dza ustaw odaw cza byłaby ograniczona (s. 67). B rak je st sp ecjaln ej kon cepcji czy p rzy n a jm n ie j hipotezy w skazującej w yjście ze sta n u niep ew ności w w y p ad k u h ere zji papieża. A u to r p rzedstaw ia poglądy innych, ocenia je ,ale od siebie dodaje najw y żej uw agi m arginesow e. Nie zw ró cił uw agi, że p isarze poprzednich w ieków obiektyw izow ali herezję ja k i inne przestęp stw a, m yśleli o h erezji, ale poza w ładzą najw yższą, k tó rej n ik t nie m oże sądzić, i m ieszali rozum ow anie a b stra k c y jn e z norm am i p raktycznym i. N ie po d jął a u to r now ych problem ów nasu w ający ch się zw łaszcza z rozw ojem d o k try n y o koliegialiźm ie biskupów , np. ja k trzeba rozum ieć n a tu rę kolegium w św ietle „nota ex p lic a tiv a ”, czy kolegializm biskupów nie oznacza pew nego ro d zaju osoby zbiorow ej, n a czym polega ro la papieża jako głowy kolegium itd. B rak je st uw zględnienia czynnika odpow iedzialności za Kościół Pow szechny, k tó ra inaczej nieco obciąża
pap ieża niż bisk u p a, zatrudnionego całkow icie w sw ej „ecclesia p a rtic u la ris ” a dorywczo zajm ującego się pro b lem am i szerszym i. C iekaw e b y łyby rozw ażania eklezjologiczne na te m a t w ystęp o w an ia p apieża w im ie n iu K ościoła i rep rezen to w an ie go przez p apieża i biskupów . M ożna było w ięcej odróżnić pap ieża działającego indyw idualnie, w ystępującego jako głow a kolegium biskupów i w reszcie ja k o osoba p ry w a tn a . Roz w ażania teologiczne czy też d y skursy scholastyczne i p rze starza łą k az u - istykę m ożna było opuścić a p rzy n a jm n ie j znacznie skrócić. W części końcow ej nie rozróżnił au to r przepisów zaw arty ch n iew yraźnie w n o r m aty w n y ch uchw ałach soborow ych od norm w ydedukow anych z tekstów d o k try n aln y ch V atican u m II, u sta w soborow ych od u sta w papieskich, w ydanych w ra m a c h rea liza cji uchw ał Soboru itp.
R ecenzent w „L’O sserv ato re R om ano” pochw alił o m aw ianą rozpraw ę. P o d k re ślił p ra k ty c z n ą użyteczność w yników za w arty ch w o sta tn im jej rozdziale. Rzeczyw iście, p ra c a d aje św iadectw o dobrego w a rsz ta tu n a u kow ego w łoskiej szkoły kanonistów św ieckich. Sam o podjęcie ta k a k tu a l nego te m a tu godne je st uznania. W nioski a u to ra są ostrożne i n a ogół p opraw ne. N iew ątpliw ie w y n ik i ro zpraw y m ogą być pom ocą w pracy ustaw odaw czej. Co w ażniejsze, pow inny one stanow ić zachętę do d al szych b a d a ń kanonistycznych nad Soborem W aty k ań sk im II.
Bp
Walenty Wójcik
O. Joach im R om an B a r OFM Conv.: P raw o zakonne po soborze W a ty k ań sk im II, W arszaw a A .T.K . 1971, s. 264.
Z nany i ceniony w Polsce sp e cja lista p ra w a zakonnego w y d ał znów d ru k o w a n y n a m ałej polig rafii (w ra m a c h w y d aw n ictw podręcznikow ych A.T.K.) now y tom
„Prawo zakonne po soborze Watykańskim II”.
J e s t to w łaściw ie k o n ty n u a c ja w ydanego w 1968 ro k u tom u „Ozakonach —
oosobach świeckich”
(s. 382), k tó ry w o parciu o K odeks P ra w a K an., w n iew ielkim tylk o sto p n iu uw zględniał zm iany posoborow e tej rozle głej dziedziny, objętej soborow ym „aggiornam ento”, ja k ą stanow ią tzw. „stan y doskonałości” (zakony) i reg u lu jące ich życie oraz działalność przepisy p ra w a zakonnego.W ydany obecnie tom stanow i bardzo cenną pozycję w polskiej k a - nonistycznej lite ra tu rz e nauk o w ej i to nie ty lko dlatego, że w prow adza fachow o w tru d n ą i p o dlegającą ciągłym uzupełnieniom pro b lem aty k ę p ra w a zakonnego, z k tó rą nie każdy n a bieżąco zapoznać się m oże (zw łaszcza laickie zakony m ęskie i żeńskie), ale także ze w zględu na to, iż w system atycznym u jęciu zagadnień zaw iera jasn y i rzeczow y k o m e n ta rz do posoborow ych d okum entów z uw zględnieniem najnow szej lite r a tu r y przedm iotu. S p ełnia w ięc w polskiej lite ra tu rz e kanonistycz- nej rolę w ażną i odpow iada n a szerokie społeczne zapotrzebow anie na tego ro d za ju p u b lik ację.