• Nie Znaleziono Wyników

"La qualificazione giuridica delle deliberazioni conciliari nelle fonti del diritto canonico", Gaetano Lo Castro, Milano 1970 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""La qualificazione giuridica delle deliberazioni conciliari nelle fonti del diritto canonico", Gaetano Lo Castro, Milano 1970 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Walenty Wójcik

"La qualificazione giuridica delle

deliberazioni conciliari nelle fonti del

diritto canonico", Gaetano Lo Castro,

Milano 1970 : [recenzja]

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 16/1-2, 293-299

(2)

łecznie nie m a ją ju ż ru ch ó w relig ijn y ch i nie tw orzą się w nich now e sekty. K onieczne je st uw zględnianie poza sy tu c ją zew nętrzną rów nież psychologii pojedynczego człow ieka.

B p W a len ty W ójcik

G aetano Lo C a s t г o, L a qualificazione g iuridica delle deliberazioni con­ ciliari n elle fo n ti di d iritto canonico, M ilano 1970, ss. 306, D ott. A. G iuf- fre E ditore.

D ziennik „L’O sserv ato re R om ano” 1 zalecił tę książkę jako pomoc dla bieżącego p raw o d aw stw a kościelnego. A utor, uczeń prof. L orenzo S pi- n elli w y d ał ją ja k o L IV tom p u b lik a cji sem in ariu m praw nego u n iw e r­ s y te tu w Bolonii. W e w p row adzeniu (s. 1—17) za jm u je się om ów ieniem sto su n k u m iędzy Soborem W aty k ań sk im II a p ro b lem aty k ą jurydyczną N astaw ien ia an ty ju ry d y czn e, będące w ynikiem p rąd ó w a n ty in te le k tu a li- stycznych oraz odżegnyw ania się od tzw. ery k o n sta n ty n ia ń sk ie j w K oś­ ciele w płynęły n a sform ułow anie uchw ał soborow ych w sty lu nie n o r­ m atyw nym , przeznaczonym raczej dla fachowców , ja k to było podczas T rid e n tin u m i V aticanum I, ale w now ym , jedynym w dziejach soborów teologiczno-pastoralnym . U w zględnił on k o n te k st k u ltu ra ln y i socjolo­ giczny ogółu dzisiejszych w iernych. A u to r sta w ia słuszną tezę, że język u ch w ał p rzy ję ty ch podczas V aticanum II, choć nie je s t językiem p ra w ­ nym . S obór zain icjo w ał w łaśn ie ściślejszą w sp ó łp racę tych dw óch dyscy- sta w ian ie w uchw ałach soborow ych zasad p asto ra ln y c h regułom p ra w ­ nym . S obór zain icjo w ał w łaśnie ściślejszą w sp ó łp racę ty c h dw óch dyscy­ plin. S tanow i on „m agna c h a rta ”, z k tó re j czerpać w in n a in sp ira c ję r e ­ fo rm a in sty tu c ji p raw no-kanonicznych.

Rozdział I (s. 19—55) pośw ięcony je st om ów ieniu aspektów m etodo­ logicznych problem ów k w alifik acji p ra w n e j uch w ał soborow ych i ich treści. Ogłoszone n a V atican u m II k o n sty tu cje , d ek re ty i d ek larac je s ta ­ now ią zespół d o k try n i zasad p raktycznych, k tó re m a ją służyć odnow ie Kościoła. Istn ie n ie m a te ria łu praw nego w te k sta ch soborow ych nie je st oczyw iste. W ynika to m iędzy innym i stąd, że n orm y kanoniczne nie p rze­ w id u ją dokładnych form alności dla p ro d u k cji przepisów praw nych. W K ościele te n sam o rgan naucza i rządzi. Często decyduje „m ens leg i­ sla to ris”. Istn ie je szereg sposobów w y d aw an ia ustaw . S obór zaczął od r e ­ flek sji eklezjologicznej. Teza, że Kościół, choć sw ym pochodzeniem i sw ą działalnością tk w i w porząd k u nadprzyrodzonym , je st jednocześnie spo­ łecznością w idzialną, stanow i isto tn ą presuppozycję dla fenom enu p ra w a kanonicznego. A sp ek t eklezjologiczny w inien ciągle tow arzyszyć ro zw a­ żaniom n ad porządkiem praw n y m . P ogłębianie i rozw ój do k try n y teolo­ gicznej zn a jd u je oddźw ięk w sfo rm ułow aniach norm atyw nych. O p arte są one przecież w ostateczności n a zasadach m etajurydycznych. N ie m ożna nigdy ograniczać się do sam ego technicyzm u praw nego. N orm y w y ra ­

(3)

s ta ją z do k try n y a nie są narzu can e przez chw ilow ą sytuację. R ozw aża­ n ia w sp raw ie rozw oju dogm atów , dokonyw ującego się w edług innych p a ra m e tró w niż d o k try n y leżące u p o d sta w św ieckich system ów p ra w ­ nych oraz uw agi n a te m a t roli m ag isteriu m K ościoła kończą I rozdział. S obór pow szechny jako źródło p ro d u k cji p ra w a i jego znaczenie — to p rzedm iot rozdziału II (s. 57—215). Dzieli się on n a 3 sekcje. P ierw sza pośw ięcona je s t om ów ieniu te o rii z o k resu przed V aticanum I I n a te m a t jednego czy dw u p iastunów najw yższej w ładzy w K ościele. A utor p rzy ­ tacza n a jp ie rw w ze staw ieniu historycznym arg u m e n ty zw olenników tezy 0 jed y n y m podm iocie najw yższej w ładzy — papieżu. O dpow iada n a nie. Słusznie odrzuca tezę P. H inschiusa, iż kolegium biskupie za jm u je się jedynie przygotow aniem m a te ria ln y m tek stó w soborow ych do ap ro b a ty papieskiej. N astęp u je zap rezentow anie tezy o dw u podm iotach n ieró w n o ­ m ie rn ie rozdzielonych — „duplex subiectum in a d ae q u ate d istin ctu m ” w św ietle trad y cy jn y ch sform ułow ań. W edług dzieł klasycznych teologów 1 k an o n istó w tego k ie ru n k u sobór m a w ładzę pochodzącą od papieża a nie bezpośrednio od C hrystusa. Sobór i papież to odrębne organy w ła ­ dzy w m yśl tezy synodu w P isto i z 1794 r. W o parciu o sform ułow anie V aticanum I, a zw łaszcza poró w n an ie o złączeniu głowy z członkam i k la ­ ro w a ła się d o k try n a o jednej w ładzy najw yższej, pochodzącej od Boga i d ziałającej w dw u organach: w sam ym p apieżu i w kolegium biskupów złączonym z papieżem jako sw ą głową. — D ruga sekcja nosi ty tu ł: ro z­ w ój h isto ry c zn o -d o k try n aln y stosunków m iędzy soborem pow szechnym a papieżem . P u n k t w yjścia stanow i stw ierdzenie, że sobór p o trzebny je st w życiu K ościoła, że b iskupi n a soborze są nie tylko doradcam i, ale praw d ziw y m i sędziam i, że odpow iad ają za Kościół Pow szechny i że z p a ­ pieżem sp ra w u ją w nim w ładzę najw yższą. Między soborem a papieżem nie m a sto su n k u d ery w acji an i suprem acji. S obór nie w yczerpuje w ładzy papieskiej. Nie je st podporządkow any nikom u. Z papieżem je st on ta k złączony, że nie m oże być k o n flik tu m iędzy tym i dw om a podm iotam i. S obór nie może być, ja k chcieli zw olennicy koncyliaryzm u, ponad p a ­ pieżem . N a zakończenie p odaje au to r długi w yw ód o usuw alności pap ie- ż a -h erety k a . O m aw ia n a jp ie rw tezę o depozycji siłą fak tu . N astępnie, te o rię dekretystów : „ubi de fide ag itu r e t tu n c synodus m a io r est p a p a ” oraz tezę о depozycji ak tem jury sd y k cy jn y m . Głosili ją: Thom as de Vito, k ard . C ajetan u s, F. S u arez i Joannes a Sancto Thom a. K ry ty czn a ocena argum entów , zazw yczaj sztucznych i idących w o d erw an ą k azu- isty k ę nie p rze d staw ia trudności. — W ięcej ak tu a ln e są rozw ażania sek ­ c ji trzeciej: kolegializm biskupów i najw yższa w ładza w K ościele w n a u ­ ce V aticanum II. Z aczynają się om ów ieniem d o k try n y o kolegialiźm ie bisk u p ó w podczas p ra c V atican u m II oraz znaczenia praw nego „nota ex p lic a tiv a p ra e v ia ” . P u n k te m w yjściow ym je st su k c esja kolegium b i­ skupiego po kolegium apostolskim . Słuszne je st p o dkreślenie w ięzi m ię­ dzy sa k ra m en tem b isk u p stw a i kolegializm em św iatow ego episkopatu. Tezy te stan o w ią „rew olucję k o p ern ik a ń sk ą” dokonaną n a Soborze W a­

(4)

ty k a ń sk im II. W naw iązan iu do tra d y c ji s ta ro c h rz e ś c ija ń sk ie j2 a k t kon­ se k ra c ji je st nad an iem członkostw a kolegium . N ota z 16 X I 1964 p odała konieczne uściślenie ,aby zapobiec rozbieżnym in te rp re ta c jo m te k stu so­ borowego. A u to r uw aża ją za a k t soborow y w znaczeniu szerszym , gdyż zredagow ała ją ko m isja d o k try n a ln a Soboru. Z okazji jej w y d an ia pod­ k re śla elastyczność fo rm p ro d u k cji p raw a, ale też i konieczność uw zględ­ n ia n ia p ry m a tu papieskiego. N ota uprzedziła dyskusje i głosow ania n a auli. S tw ierdza, że kolegium biskupów nie je st tylko epizodem w życiu K ościoła, ale rzeczyw istością organiczną i trw a łą . Sobór je st jednym ze sposobów p rz e ja w ia n ia się kolegializm u. D okonano w ięc en u k lea cji w oli C h ry stu sa w odniesieniu do s tru k tu ry i w ładzy kolegium biskupiego. W o­ bec p apieża nie z a jm u je ono stan o w isk a an i nadrzędnego ani podrzęd­ nego. A u to r dostrzega, że ta k ie rozw iązanie stanow i pew nego ro d zaju „v u ln u s” d la su p rem a cji papieskiej. P o d k re śla jednak, że kolegium w raz ze sw ą głow ą — papieżem m a tę sam ą w ładzę, ja k ą p ia stu je papież w y ­ stę p u ją cy ind y w id u aln ie. J e s t bow iem je d n a w ładza najw yższa w y stę­ p u ją c a w dw u podm iotach. P apież łączy sw ą osobą te podm ioty. Sam działa w d w u fo rm ach : raz indyw idualnie, ra z znów jako głow a kole­ gium biskupiego. Z apew nia przez to jedność w ładzy. Tezę o kolegialnej stru k tu rz e sam ej w ładzy p apieskiej a u to r słusznie odrzuca. Źródłem jedności w ładzy je st C hrystus. N a ze w n ątrz k o n flik t m iędzy papieżem a kolegium bisk u p im je s t niem ożliw y. N ie je s t n ato m ia st w ykluczony rozdźw ięk m iędzy członkam i kolegium a jego głową. D uch św. czuwa, by to nie nastąp iło . D ojrzałość episk o p atu św iatow ego i osobiste w yko­ n y w an ie w ładzy przez papieża zapobiega tem u. S p raw o w an ie w ładzy przez kolegium m a sw oje granice. Nie m ożna je d n a k kolegium ujm ow ać ja k o organizm u złożonego z sam ych tylk o biskupów . Z pojęciem kole­ gium łączy się niero zerw aln ie pojęcie jego głowy. P ap ież d ziałający in ­ dyw idualnie nie je s t w sw ych czynnościach zależny od biskupów . Ja k o głow a kolegium zależy on m a te ria ln ie (nie praw nie) od łączności z b i­ skupam i. Są to p ow iązania w ew n ą trz kolegium , k tó re nie je s t tylko su­ m ą członków, ale stanow i w sto su n k u do nich odrębny podm iot w yż­ szego rodzaju. W ola kolegium je st czymś in n y m niż w ola sam ego p a ­ pieża czy w ola sam ych biskupów . N ow a te o ria o podw ójnym podm iocie nieró w n o m iern ie rozdzielonym je s t czymś istotnie now ym w obec teorii tra d y c y jn e j. Te elem enty były w niej nierozw inięte.

Ocenę uchw ał soborow ych jako ak tó w norm aty w n y ch spotykam y w rozdziale III (s. 217—295). W stępem je st stw ierdzenie pełnej swobody sto so w a n ia fo rm p ro d u k cji przepisów p raw n y ch przez p iastu n ó w n a j­ w yższej w ładzy ustaw odaw czej w K ościele. U chw ały soborow e by w ają źródłem istn ie n ia i źródłem poznania praw a. Może też nie być w nich zasad i d y re k ty w jurydycznych. B yw ają n ieraz zdan ia stanow iące za lą­

2 Por. K azim ierz N a s i ł o w s k i , De d istinctione potestatis ordinis

et iurisdictionis..., „Ius sa cru m ” — K laus M örsdorf zum 60. G eburstag,

(5)

żek czy m ożliw ość now ych norm . Są w nich k ry te ria hierarchicznego stopniow ania przepisów praw nych. Są norm y dla norm . To w szystko in ­ te re su je n au k ę p raw a. J e s t ona przecież w iedzą o dośw iadczeniach ju ­ rydycznych, nie tyle o norm ach ile raczej o procesach p rodukujących je. Z ajm u je się w ięc a k ta m i p o te n cja ln ie zdolnym i do w ytw orzenia p raw a. — Po tych uw agach n astęp u je przebadanie uch w ał V aticanum II pod k ątem ich przydatności w u staw odaw stw ie. Zaczyna się od w y jaśn ie­ n ia pojęć: „c onstitutio”, „d ecretu m ”, „declaratio ” pod w zględem rzeczo­ w ym i w aspekcie historycznym . W dalszym ciągu a u to r ocenia uchw ały soborow e. Słusznie tw ierdzi, że różne ich nazw y nie św iadczą koniecznie o różnych stopniach ich mocy p raw n ej. D ecyduje treść. K o n sty tu c je za­ w ie ra ją przew ażnie treść d o k try n aln ą, p a sto ra ln ą i preceptyw ną. Chodzi o zastosow anie d o k try n y w życiu. Te elem enty nie w y stęp u ją w e w szy­ stk ich k o n sty tu cja ch w je dnakow ym stopniu. Podobnie je st i w d e k re ­ ta ch Soboru. N atom iast d ek larac je za w ierają d o k try n ę i w skazów ki p a ­ storalne. R edaktorzy uchw ał nie b ra li pod uw agę c h a ra k te ru n o rm a ty w ­ nego tekstów . S tąd b ra k je s t kanonów . Nie m ożna je d n ak w nioskow ać, iż w u chw ałach soborow ych nie m a norm jurydycznych. Podobnie ja k z celowego pom inięcia an a te m nie w ynika, że uchw ały nie za w ie ra ją sform ułow ań dogm atycznych. U chw ały ogłoszono ta k ja k ogłasza się ustaw y. W yznaczenie „vacatio legis” świadczy, że w uchw ałach z n a j­ d u ją się p rzy n a jm n ie j norm y program ow e. Nie w ykluczono je d n a k norm w ym agających bezpośredniego zastosow ania. W szystkie uchw ały sobo­ row e m ożna uznać za ak ty p o te n cja ln ie n orm atyw ne. Pod w zględem treści w yróżnić m ożna w te k sta ch V aticanum II n ajp ierw u sta w y do­ gm atyczne —■ „leggi dom m atiche”. Nie oznacza to je d n ak d efinicji w sen ­ sie ścisłym , technicznym , nie dotyczy depozytu w iary i odchylenia się od nich nie pow oduje konsekw encji k arn y c h w edług kan. 2314. Idzie raczej o podanie d o k try n y dla posunięć urzędu nauczycielskiego. W ię­ kszość tek stó w soborow ych to w sk azan ia pasto raln e, zalecenia, życzenia, n apom nienia, in stru k c je itp. D ołączają się norm y program ow e. N ie ozna­ cza to, by w yliczone p rzejaw y działalności soborow ej m usiały czekać na ich k o n k rety zację lub form alizację p raw n ą. W ydała je przecież n ajw y ż­ sza w ładza ustaw odaw cza. D latego n aty ch m iast i bezpośrednio d okonują się przez nie: abrogacja, derogacja, innow acja itd. Oprócz tego w szystkie konsty tu cje, dek rety i d e k la ra c je m ogą służyć za p odstaw ę do w y d a­ w an ia praw . S ą one rów nież in sp ira c ją do now ej in te rp re ta c ji. N orm y p ra w a Bożego były pod aw an e przez Sobór nie w form ie uroczystej i poza zakresem ściśle praw nym . P rzy ich ocenie decyduje ostatecznie treść ak tu . W ym aga ona, gdy idzie o szczegóły, dalszych przepisów praw nych. P ro b lem k w alifik acji p raw n ej uchw ał soborow ych łączy się z te o rią źródeł pro d u k cji p ra w a kanonicznego.

Ja k k o lw iek a u to r nie podał spisu w ykorzystanych dzieł, czytelnik do­ strzega, że op arł się on n a obszernej lite ra tu rz e p raw niczej i teologicznej. W ykorzystano sta ro d ru k i. S potykam y także dzieła niekatolickie. Z p ra w ­

(6)

ników w y ró żn iają się świeccy kanoniści włoscy. Raz po ra z d aje a u to r porów nanie z p raw em k o n sty tu cy jn y m Włoch. W w ielu w ypadkach je st to pom ocne d la zrozum ienia podobieństw i różnic w p raw ie kanonicz­ nym . T em at u ję ty został z uw zględnieniem p ra w a n atu ry , p ra w a o b ja ­ wionego, teologii, socjologii oraz z podkreśleniem asp ek tu eklezjologicz­ nego, n orm atyw nego i roli m agisterium Kościoła. Ź ródła są w łaściw ie in te rp re to w a n e w edług zasad teologii i praw a. Zgodnie z tym rozróż­ nił au to r o dm ienną rolę m ilczenia zw ierzchnika w teologii, gdzie nie oznacza ono negacji i w p raw ie — „ubi vo lu it dixit, ubi n o lu it ta c u it”. S łuszne n a ogół są odpow iedzi n a zarzuty. B ystre są rozróżnienia. Np. a u to r zauw aża, że tw ierdzenie kanonistów o w iększej ekstensyw ności w ładzy soboru z pow odu liczby podm iotów a o w iększej intensyw ności w ładzy papieża, k tó ry sam m a także pełn ą i najw yższą w ładzę, nie w y ­ starcza, gdyż je st tylko zew nętrzne i ilościowe. Część d o k try n a ln a roz­ w aż ań o papieżu i soborze o p a rta je st n a obszernej podstaw ie h isto ­ rycznej. A u to r p o d k re śla konieczność w zajem nego u zu p ełn ian ia się p ia - stu n ó w w ładzy najw yższej w służbie dla ludzkości. W chodząc w rozw a­ żania kazuistyczne n a te m a t w yjścia z sy tu a cji w w y p ad k u popadnięcia pap ieża w h ere zję a u to r p rzy jm u je, iż w ted y u sta ł jeden z organów w ładzy najw yższej. Sobór rów nież u staje. W idzi je d n a k trudność, k to m a o tym orzec. Choć papież posiada p reem in en cję n ad soborem , n a d ­ zw yczajne okoliczności m ogą postaw ić sobór w pozycji pew nej wyższości. S łuszne je st stw ierdzenie, że kolegializm biskupów m a c h a ra k te r nie diarchiczny, ale m onarchiczny, że pap ież nie je st izolow any i że m usi on uw zględniać elem enty kolegialne. D ostrzega au to r trudności. U przedza zarzuty. U jęcie problem ów je st n a ogół w szechstronne i jasne. K rytyczne są oceny innych pisarzy. A u to r w y k ry w a błędy w ich rozum ow aniu. P rzy ocenie uchw ał V atican u m II słusznie sięga do C orpus Iu ris Canonici, tłum aczy term inologię, p o d k reślając ew olucję i · rela ty w izm oraz b ra k typiczności w tej dziedzinie. D odaje szereg w łasnych ustaleń. P ra c a n a ­ p isa n a je st językiem łatw ym , m iejscam i przypom inającym n aw e t p u b li­ cystykę.

M imo w yliczonych zalet czytelnik, k tó ry zapoznał się n a jp ie rw z r e ­ cenzją książki w e w spom nianym dzienniku spodziew ał się w ięcej niż zn alazł później przy stu d iu m dzieła. P rzed e w szystkim b r a k je st p rzed­ m ow y zarysow ującej dokładnie ram y d y se rta cji i zastosow aną m etodę b ad ań . Sam ty tu ł n a pierw sze w ejrz en ie w sk azu je raczej, że chodzi o stu d iu m źródłoznaw cze czyli o b ad a n ie źródeł poznania p ra w a k an o ­ nicznego. W podręcznikch uchw ały soborów zaliczane są do n a js ta r ­ szych i n ajw ażniejszych źródeł tego typ u . Z astan a w ian ie się nad ich k w alifik acją p ra w n ą , nad w y korzystaniem ich w zbiorach p ra w a n a p rze strzen i w ieków dostarczyłoby w iele m a te ria łu historyczno-praw nego. D okładniejsze p rze b ad an ie uch w ał V aticanum II jako źródeł pozn an ia p ra w a byłoby bardzo użyteczne. T ym czasem au to r za ją ł się soborem jako źródłem istn ie n ia ja k i jego uch w ałam i ja k o źródłem poznania p ra w a

(7)

kanonicznego. P o n ad połow ę rozpraw y za jm u je rozdział II o soborze jako źródłem p ro d u k cji praw a. N iem al czw artą część — w prow adzenie i omó­ w ie n ie aspektów m etodologicznych w rodziale I oraz nieco w ięcej niż

czw artą część — rozw ażania nad u chw ałam i V aticanum II. W prow adze­ nie je st m ętne. Mówi raczej o źródłach poznania. T ak sam o rozdział I zaczyna od źródeł tego ty p u i przechodzi od zasad m etajurydycznych. Rozdział II pośw ięcony je st raczej problem om teoretycznym , dotyczącym w ew nętrznego u k ła d u źródła p ro d u k cji p ra w a — soboru powszechnego. Z auw ażyć trze b a jed n ak , że b ad a n ie źródeł istn ien ia w ym aga innej m e­ tody niż stu d ia nad źródłam i poznania. J e s t przedm iotem stu d iu m teo­ logicznego. To rozszerzenie zak resu badań, choć ściśle b iorąc m ieści się

w ty tu le pracy ,odbiło się u je m n ie n a jej k o n stru k cji i zw artości. Poza ty m zauw ażam y szereg niedociągnięć. W rozdziale II o soborze jako źródle istn ien ia p ra w a w ym agałaby pogłębienia geneza i p re h isto ria ko n - cyliaryzm u z XV w. W rozdziale I II chciałby czytelnik pogłębienia dok­ try n y na te m a t uch w ał soborow ych ja k o źródła poznania u dekretystów , d ek re talistó w , głossatorów i kanonistów epoki klasycznej. T łum aczenie, że „N ota e x p lica tiv a p ra e v ia ” je st ak tem soborow ym w znaczeniu sz er­ szym, gdyż przygotow ała je k om isja d o k try n aln a Soboru i że to je st dow ód elastyczności ustaw odaw czej (s. 173), nie przekonyw uje. R eg u la­ m inow ym zadaniem k om isji soborow ej było opracow yw anie m a teria łó w do dyskusji na plenum . W danym w y p ad k u było zlecenie specjalne. Je st to raczej p rze jaw p ry m a tu papieskiego. Czasem odm aw iali papieże ap ro ­ b a ty uchw ałom soboru. T u ta j w trak c ie S oboru uprzedzono dyskusję i głosow anie. M ożna było przytoczyć w ięcej przykładów „rów noległego d ziała n ia” S oboru i u sta w o d aw stw a papieskiego. W ystąpienia na auli zn ajd o w ały sw ój natychm iastow y oddźw ięk w ogłaszanych papieskich ak tach p raw nych. T a nowość w czasie V aticanum II św iadczy dobrze ta k o trafn o ści szeregu w y stą p ień ze stro n y biskupów ja k i o czułości i spraw ności papieskiego a p a ra tu pro d u k cji praw a. Nie m a potrzeby u ciek a n ia się do in sty tu c ji „uchw ał soborow ych w znaczeniu szerszym ”. Sztuczna je st arg u m e n tac ja , że przy jednym podm iocie najw yższa w ła ­ dza ustaw odaw cza byłaby ograniczona (s. 67). B rak je st sp ecjaln ej kon­ cepcji czy p rzy n a jm n ie j hipotezy w skazującej w yjście ze sta n u niep ew ­ ności w w y p ad k u h ere zji papieża. A u to r p rzedstaw ia poglądy innych, ocenia je ,ale od siebie dodaje najw y żej uw agi m arginesow e. Nie zw ró­ cił uw agi, że p isarze poprzednich w ieków obiektyw izow ali herezję ja k i inne przestęp stw a, m yśleli o h erezji, ale poza w ładzą najw yższą, k tó rej n ik t nie m oże sądzić, i m ieszali rozum ow anie a b stra k c y jn e z norm am i p raktycznym i. N ie po d jął a u to r now ych problem ów nasu w ający ch się zw łaszcza z rozw ojem d o k try n y o koliegialiźm ie biskupów , np. ja k trzeba rozum ieć n a tu rę kolegium w św ietle „nota ex p lic a tiv a ”, czy kolegializm biskupów nie oznacza pew nego ro d zaju osoby zbiorow ej, n a czym polega ro la papieża jako głowy kolegium itd. B rak je st uw zględnienia czynnika odpow iedzialności za Kościół Pow szechny, k tó ra inaczej nieco obciąża

(8)

pap ieża niż bisk u p a, zatrudnionego całkow icie w sw ej „ecclesia p a rtic u ­ la ris ” a dorywczo zajm ującego się pro b lem am i szerszym i. C iekaw e b y ­ łyby rozw ażania eklezjologiczne na te m a t w ystęp o w an ia p apieża w im ie­ n iu K ościoła i rep rezen to w an ie go przez p apieża i biskupów . M ożna było w ięcej odróżnić pap ieża działającego indyw idualnie, w ystępującego jako głow a kolegium biskupów i w reszcie ja k o osoba p ry w a tn a . Roz­ w ażania teologiczne czy też d y skursy scholastyczne i p rze starza łą k az u - istykę m ożna było opuścić a p rzy n a jm n ie j znacznie skrócić. W części końcow ej nie rozróżnił au to r przepisów zaw arty ch n iew yraźnie w n o r­ m aty w n y ch uchw ałach soborow ych od norm w ydedukow anych z tekstów d o k try n aln y ch V atican u m II, u sta w soborow ych od u sta w papieskich, w ydanych w ra m a c h rea liza cji uchw ał Soboru itp.

R ecenzent w „L’O sserv ato re R om ano” pochw alił o m aw ianą rozpraw ę. P o d k re ślił p ra k ty c z n ą użyteczność w yników za w arty ch w o sta tn im jej rozdziale. Rzeczyw iście, p ra c a d aje św iadectw o dobrego w a rsz ta tu n a u ­ kow ego w łoskiej szkoły kanonistów św ieckich. Sam o podjęcie ta k a k tu a l­ nego te m a tu godne je st uznania. W nioski a u to ra są ostrożne i n a ogół p opraw ne. N iew ątpliw ie w y n ik i ro zpraw y m ogą być pom ocą w pracy ustaw odaw czej. Co w ażniejsze, pow inny one stanow ić zachętę do d al­ szych b a d a ń kanonistycznych nad Soborem W aty k ań sk im II.

Bp

Walenty Wójcik

O. Joach im R om an B a r OFM Conv.: P raw o zakonne po soborze W a ty ­ k ań sk im II, W arszaw a A .T.K . 1971, s. 264.

Z nany i ceniony w Polsce sp e cja lista p ra w a zakonnego w y d ał znów d ru k o w a n y n a m ałej polig rafii (w ra m a c h w y d aw n ictw podręcznikow ych A.T.K.) now y tom

„Prawo zakonne po soborze Watykańskim II”.

J e s t to w łaściw ie k o n ty n u a c ja w ydanego w 1968 ro k u tom u „O

zakonach —

o

osobach świeckich”

(s. 382), k tó ry w o parciu o K odeks P ra w a K an., w n iew ielkim tylk o sto p n iu uw zględniał zm iany posoborow e tej rozle­ głej dziedziny, objętej soborow ym „aggiornam ento”, ja k ą stanow ią tzw. „stan y doskonałości” (zakony) i reg u lu jące ich życie oraz działalność przepisy p ra w a zakonnego.

W ydany obecnie tom stanow i bardzo cenną pozycję w polskiej k a - nonistycznej lite ra tu rz e nauk o w ej i to nie ty lko dlatego, że w prow adza fachow o w tru d n ą i p o dlegającą ciągłym uzupełnieniom pro b lem aty k ę p ra w a zakonnego, z k tó rą nie każdy n a bieżąco zapoznać się m oże (zw łaszcza laickie zakony m ęskie i żeńskie), ale także ze w zględu na to, iż w system atycznym u jęciu zagadnień zaw iera jasn y i rzeczow y k o ­ m e n ta rz do posoborow ych d okum entów z uw zględnieniem najnow szej lite r a tu r y przedm iotu. S p ełnia w ięc w polskiej lite ra tu rz e kanonistycz- nej rolę w ażną i odpow iada n a szerokie społeczne zapotrzebow anie na tego ro d za ju p u b lik ację.

Cytaty

Powiązane dokumenty

We will investigate two special cases of a spectral imaging de- vice with objects at infinity that contain a Fabry-Pérot interfer- ometer: A collimated configuration, where the FPI

O niep rzeciętnej zdolności św iadczy w łaśnie um iar: poeta ogranicza się do podania nazw iska i u rzęd u bohatera, do­ dając czasem ko m plem ent ku chw ale

Our current results clearly show the limited potential of Mn-carboxylate building blocks for oxidation catalysis or gas-sorption applications where the interactions with potential

In addition, as time goes on, more measurements at monitoring sites can be imported to predict the variation trend in concentration distribution of gaseous pollutants, and the

According to our results telecommuting allows people to accept 5% longer commutes on average, and for every 8 additional weekly hours spent working from home, people accept a

Because thin- section analysis is time consuming and costly, protocols for selection of representative thin sections should aim at maximizing information obtained from small data

pierwszych tomików M ickiewicza, widząc w niezrealizowanym w utworze w ezw a­ niu Guślarza: „Czas przypomnieć ojców dzieje...“ — zapowiedź przyszłej

Zastanaw ia też fakt, że Leśmian, tak skory do tw orzenia neologizmów drogą kompozycji, wcale nie­ chętnie odnosił się do złożonych przymiotników, mimo że