Jadwiga Puzynina
Interpretacja wiersza Cypriana
Norwida "Początek broszury
politycznej"
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 76/2, 135-148
JA D W IG A P U Z Y N IN A , B A R B A R A SU BK O
IN TER PR E TA C JA W IERSZA CYPRIANA NORW IDA „PO C ZĄ TEK BROSZURY PO LIT Y C Z N EJ...”
1. In te rp re ta c ję P oczątku broszury politycznej... opieram y n a tekście z tom u 2 P ism w s z y s tk ic h C ypriana N orw ida w w yd aniu Ju liu sz a W. Go- m ulickiego Oto te n tek st:
N ie trzeba robić z p ok oleń ofiary,
Iż one n ie są tylko: d a l s z y m c i ą g i e m ; Stron a jest, z której człek rodzi się stary, Choć k szta łto w a n y m u rasta p osągiem . P rzen osić w drugich sw ą w ła sn ą zaw ziętość G odzi się t y 1 e... ile czcisz ich św ięto ść.
L ecz je ś li m n iem asz, że T y — t w o r z y s z c z ł e k a , J a k B ó g , n a o b r a z T w ó j?... — to rad b ym w ied zia ł, C zem u jest C zasów i p o k o leń przedział?...
S k ąd postęp? czem u? się go w dali czeka...
N ie trzeba robić się k arykaturą
T w ó rcy — m n iem ając o n aszym plan ecie, Że on w sz e c h -św ia ta środkiem , alb o górą;
Gród zaś ojczysty, że — n a jp ierw szy m w św iecie, A w grodzie jeszcze, że nad gen iu sz w sz e lk i — Sąsiad , z k tórym się w y p ie n ia butelki.
1 C. N o r w i d , P is m a w s z y s t k i e . Z ebrał, te k st u sta lił, w stęp em i u w a g a m i k ry ty czn y m i op atrzył J. W. G o m u l i c k i . T. 2. W arszaw a 1971. R ęk op is u tw oru zn ajd u je się w B ibl. N arod ow ej (sygn. II 6313). Spośród drobnych różn ic m ięd zy p iso w n ią u tw oru a tra n sk ry p cją G om u lick iego p ew n e zn aczen ie dla in terp reta cji m oże m ieć p iso w n ia w y ra zó w : „ok oliczn ość” i „ p raw d y” (w. 23— 24). W ed y cji oba te w y ra zy p isa n e są w ie lk im i litera m i, w ręk o p isie — m ałym i. — W tek ście a r ty k u łu sto su jem y n a stęp u ją ce skróty: PW = C. N o r w i d , P is m a w s z y s t k i e (pierw sza liczb a po skrócie w sk a zu je tom , n astęp n a — stronice). — L = S. B. L i n d e , S ł o w
n ik j ę z y k a p ols kiego. W yd. 2. T. 1— 6. L w ó w 1854—1860. — SW = J. K a r ł o w i c z ,
A. K r y ń s k i , W. N i e d ź w i e d z k i , S ł o w n i k j ę z y k a p ols kiego. T. 1— 8. W arsza w a 1900— 1927. — S W il = S ł o w n i k j ę z y k a p o ls k ie g o [...]. W ydany staran iem i k o sztem M. O r g e l b r a n d a . W ilno 1861.
N ie trzeba s i e b i e , w cią ż s i e b i e , m ieć środ k iem , By, m im ow ied n ie, się n ie stać w y ro d k iem —
N ie trzeba m yśleć, że jest p o d o b ień stw o B yć dem okratą — bez B oga i w ia ry (Czego jak św ia t ten n ie b y w a ło stary!) N i bez w y zn a n ia że b yw a m ęczeń stw o. N ie trzeba kłan iać się O kolicznościom , A P raw d om kazać, by za d rzw iam i stały; P rzed aw ać lau ry starym zn ajom ościom , M yśląc, że d ziejó w -ry tm zgłu szą tym b ały!
N ie trzeba s t y l u n astra ja ć u liczn ie N i E w a n g elii brać przez ręk a w iczk ę;
B yć zacnym ck liw o , być p o d ły m prak tyczn ie, Z apełniać p r ó ż n i ę - s e n s u przez p o t y c z k ę , I rejterow ać... lu b o — h eroicznie!...
Zanim p rzejdziem y do rozw ażania b u do w y i treści w iersza, z a trz y m ajm y się nad ty m i jego frag m en tam i, k tó re mogą być tru d n e do od czytania ze w zględu na form y czy też znaczenia dziś archaiczne:
zw rotk a 1, w . 2: „iż” n a leży rozum ieć jako 'bo’, ’p o n iew a ż’;
w . 3: „strona jest, z której człek rodzi się sta r y ” — od czytu jem y: 'pod p ew n y m i w zg lęd a m i czło w ie k rodzi się d ojrzały’ 2;
w . 5: „zaw ziętość”; w yraz ten m oże oznaczać 'za ciek ło ść’, 'm ocne uprze d zen ie’ bądź też po prostu 'p a sję’ (por. SW il);
zw rotka 2, w . 1—2: „N ie trzeba robić się k a ry k a tu rą / T w ó rcy ”; „T w órca” m oże tu oznaczać bądź 'a r ty stę ’, bądź też — w n a w ią za n iu do zw rot ki 1 — 'B oga’. Oba te zn aczen ia „ tw órcy” w y stę p u ją w u tw o rach N orw ida.
w . 6: „ w yp ien iać b u te lk i” 'w yp różn iać je, w y p ija ć razem z pianą, tj. do d n a’; w y ra z n o to w a n y przez L, SW il, SW w znaczeniu: 'z p ia n y w y szu m o w a ć, p ien ią c w yd ać, w y r z u c ić ’ (L);
zw rotk a 3, w . 1: „siebie m ieć śro d k iem ” 'sieb ie tra k to w a ć jak o cen tru m św iata, być eg o cen try k iem ’ 8;
w . 5: „czego jak św ia t ten n ie b y w a ło sta r y ” 'czego n ie b y w a ło , jak długo ten św ia t is tn ie je ’. „ S ta ry ” tu w zn aczen iu n eu traln ej
8 N orw id p isze gd zie in dziej (PW 9, 384): „Jedni p ierw ej gasną, in n i piją [...]. T alenta... śliczn e i p o n ętn ie dziecinne, ale k tó re starzeć n ie m ogą. (W yraz s t a r o ś ć brać tu n a leży w znaczeniu d o j r z a ł o ś ć i) ”.
* „Środek” w y stę p u je u N orw id a p arok rotn ie w znaczen iu tego, co szczególn ie skupia m y śli i uczucia i co tym sam ym sta n o w i m o ty w a cję lu d zk ich działań — „W ięc dość o tym a teraz m ów m n ie bez ogródek / k toś ty? i skąd? ojczyzn y tw o jej gdzie gród albo śród ek ?” (PW 3, 682), a także: „Tam , gdzie osta tn ia św ie c i szu b ie nica, / Tam jest m ój środek dziś — tam m a sto lica , / T am jest m ój G ród ” (PW 1,
123). O in n y ch znaczeniach „środka” u N orw id a — zob. E. K a s p e r s k i , Ś w i a t
m ia ry istn ien ia w czasie; podobnie „d łu gi” i „szerok i” w po w ied zen iu : „jak św ia t długi i szero k i” 4;
w . 6: „bez w y z n a n ia ”, tj. 'bez ak tu w y z n a n ia ’ (w tym że znaczeniu u N orw id a tak że „ w y zn a w stw o ” i „ k o n feso rstw o ”) 5;
zw r o tk a 4, w . 4: „ ty m b a ły ” zam iast „cym b ały” — zap ew n e p od w p ły w e m fr.
t y m b a l e s ‘b ęb en ’; por. też fr. t y m p a n o n 'cy m b a ły ’;
zw r o tk a 5, w . 1: „N ie trzeba sty lu nastrajać u liczn ie” 'nie trzeba n a sta w ia ć się pod w zg lęd em sposobu p isan ia na zdobycie szerok iej p opular n o ści’ ·.
2. P rzyto czo n y w iersz o b fitu je w w y rażenia przenośne (zob. np. cała stro fa 5), ironię, fra z y op arte n a paradoksie (np. „rejtero w ać heroicznie”). P o ja w ia się też a n a fo ra (k ilk ak ro tn e „nie trz e b a ”). W szystkie te fig u ry sty listy c zn e są jed n a k stosunkow o łatw o czytelne, poza ew entu aln ą iro n ią w ty tu le , o k tó re j będzie m owa dalej. Nie m a w ty m utw orze an i jed nego neologizm u słow otw órczego, nie m a indyw idualizm ów składnio w y ch ani też sem antycznych. W iersz Początku broszury politycznej... to re g u la rn y 11-zgłoskowiec.
W ybór tego w zorca rytm icznego wiąże się być może z polem icznym c h a ra k te re m Początku broszury politycznej... Z jednej stro n y mogło tu chodzić o p rzeciw staw ienie się ro m an ty czn y m konw encjom gatunkow ym , z d ru g iej (i to chyba przede w szystkim ) — ta form a w iersza poprzez swą dobitność i w yrazistość dobrze się n ad aw ała do w yrażenia treści pole m icznych z a w a rty c h w ty m utw orze. -11 -zgłoskowiec, upow szechniony w okresie ośw iecenia w g atun k ach liryczno-pieśniow ych, a w ro m an ty z m ie zw iązany silnie z tra d y c ją powieści epickiej, dzięki sw em u u k ształ- to w aл iu przeciw staw ia się „leniwo toczącej się n a rra c ji ówczesnych poe m atów 13-zgłoskow ych” 7. Tok składniow y w iersza zgodny je st z działam i w ersow ym i: średniów ką i klauzulą. K lau zu la p okryw a się zw ykle z g ra nicą sy n ta k ty c zn ą zdania złożonego w ielokrotnie. Tylko w dwTóch m iej scach n a stę p u je przełam an ie tej zgodności poprzez p rzerzu tn ię („robić się k a ry k a tu rą / T w ó rcy ” oraz „jest podobieństw o / być d e m o k ra tą ”). F u n k cją ty ch p rze rz u tn i jest nie tylko — jak się w y d aje — zakłócenie ry tm ik i w iersza, ale też p odkreślenie w artości znaczeniow ej słów „w y rzuconych” do następnego w ersu.
4 P od ob n e zn aczen ie przym iotn ik a „ sta ry ” w Ś m i e r c i N orw id a om aw ia S. S a -w i e k i (P o e t y k a — i n t e r p r e t a c j a — sacrum . W arsza-w a 1981, s. 70).
6 Por. W a l k ę — p o ls k ą (PW 7, 61), gdzie N orw id p isze o „braku — w y z n a w -s t w a ” w p u b licy -sty ce p o l-sk iej, oraz li-st do T. L en artow icza ze -stw ierd zen iem (PW 9, 372): „n a w et i m ęczeń stw o b ez k o n feso rstw a jest n icością i jest zerem ”.
e O k reślen ie „u liczn ość” w od n iesien iu do sło w a p o ja w ia się też w R z e c z y
o w o ln o ś c i s ł o w a : „A utor, sło w o greckie, ciem n e i m agiczn e, w u lgaryzator — rzym
skie, jasn e i u liczn e” (PW 3, 594). R ów n ież u M ick iew icza w y stę p u je ten p rzym iot nik z n a cech o w a n iem p ejo ra ty w n y m (zob. P i e l g r z y m 16, 70-3).
7 Z. K o p c z y ń s k a , Z za g a d n ie ń w i e r s z a e p i k i r o m a n ty c z n e j . W: Z. K o p c z y ń s k a , L. P s z c z o ł o w s k a , O w i e r s z u r o m a n t y c z n y m . W arszaw a 1963, s. 29.
Zgodność toku składniow o-intonacyjnego, ograniczona ilość p rz e rz u tn i oraz ch arak tery sty czn y ch dla skład n i N orw ida inw ersji — w szystko to w zm acnia ry tm ik ę w iersza, czyni go zrozum iałym i bardziej ek sp re sy w - nym .
3. A nalizując schem at budow y składniow ej u tw o ru w idzim y, że po urozm aiconej zw rotce 1, w k tó rej m ożna w yodrębnić aż 16 jed nostek z d a niow ych, a w ty m 4 niezależne, nadrzędne, n a stę p u ją dalsze, o p arte n a ogół na jednym , w zw rotce 3 dw óch n ad rzęd ny ch „nie trz e b a ” i bezpo śred n io lub pośrednio zależnych od nich w ypow iedzeniach, p rzy czym w zw rotce 3 są cztery stopnie upodrzędnienia, w zw rotkach 2 i 4 — po trz y , n ato m iast w zw rotce 5, o n ajw iększym napięciu em ocjonalnym , p o w tórzone już po raz szósty „nie trz e b a ” uzależnia pięć ko lejn y ch s tr u k tu r bezokolicznikow ych na p ierw szym stopniu upodrzędnienia.
Poza d y sk u rsy w n ą zw ro tk ą 1 m am y w w ierszu do czynienia z p e r sw azją bez uzasadnień, jak g d yby zbiorem pouczeń czy też n o rm p o stę pow ania, k tó ry m tow arzyszą:
a) p ejo ra ty w n e oceny, w y rażan e u jem nie nacechow anym słow ni ctw em i frazeologią: „ k a ry k a tu ra tw ó rcy ” , „w y ro d ek ”, „p o dły ” , „pró ż n i a — se n su ” , „ re jte ro w a ć ” , „w ypieniać b u te lk i”, „siebie m ieć śro d k ie m ” , „k łaniać się Okolicznościom ”, „kazać, by za drzw iam i s ta ły ” (o praw dach), „przedaw ać la u r y ” , „sty l n a s tra ja ć ulicznie” , „brać [coś] przez rę k a w iczkę” ;
b) takież oceny w yrażane za pomocą ironii. U w idacznia się ona w zw rotce 2, w k tó rej a u to r w sposób w yszydzający re fe ru je nieznośne dla niego poglądy: „m niem ając o naszym planecie, / Że on w szechśw iata środkiem , albo górą; / G ród zaś ojczysty, że — najp ierw szym w świecie, / / A w grodzie jeszcze, że nad geniusz w szelki — / Sąsiad, z k tó ry m się w ypienia b u te lk i”. J e st to iro n ia bez przem ilczenia, bo zapow iedziana oceniającym explicite początkiem strofy: „Nie trzeb a robić się k a ry k a tu rą / T w ó rcy ”.
Iro nia z przem ilczeniem k ry je się w zw rotach z końcow ej strofy: „być zacnym ckliw o” oraz „rejterow ać... lubo heroicznie!” W obu w
y-8 P rzym iotn ik „zacn y” w y stę p u je w utw orach i lista ch N orw id a często, n aj częściej w znaczeniu dodatnim , np. „Zacni rodacy — rzu tcy do k on ia i b ron i” (PW 2, 257), „człow iek iem być to tak że zacność / To w d yjad em ie przejść się pod jarz m em — to w ię c e j / N iźli d ość” (PW 4, 84), n iek ied y z odcien iem n ieco iron iczn ym lu b żartob liw ym , np. „I tu H arfa sw e zam ilk ła sło w o , / M arzyć począw szy, po czym śn ić i sp ać na now o, / P ob rzm iew a ją c czasam i zacne: »K ochajm y się« ” (PW 2, 264). W P o c z ą t k u b r o s z u r y politycz n ej... o znaczen iu iron iczn ym d ecyd u je p rzy słó w ek „ ck liw o ”, który zarów n o w sło w n ik a c h w . X IX , jak i w in n ych w y p o w ied zia ch sa m ego N orw id a u ży w a n y b y ł w znaczeniu, k tóre L określa: „obm ierźle, nudno, b rzyd k o” (por. np. „L iteratury w ła sn e j [tzn. p olsk iej] dotknąć n ie um iem , w szy stk o je st tak ck liw e i p ły tk ie !”, PW 10, 10).
p ad k ach a u to r staw ia pod pręg ierzem cno ty pozorow ane: pseudozacność 8 oraz pseudoheroiczność 9.
c) N egaty w n ą ocenę praw dziw ościow ą w y raża, choć nie w prost, zd a nie w trąco n e w zw rotce 3: „Czego ja k św ia t te n nie byw ało s ta r y ” — jego im p lik a tu rą je st n ierealność przypuszczenia, jak ob y istn iała p ra w dziw a d em ok racja bez Boga i w iary. W arto ściu jące są rów nież n ad rzęd n e „nie trz e b a ” oraz p re d y k a t „godzi się” w zw rotce 1, uw ik łan y w s tr u k
tu rę zdaniow ą z „ty le — ile ” , k tó ra w sk azu je na isto tn y w aru n ek uzna n ia za w łaściw e tego, że przenosi się „w dru g ich sw ą w łasną zaw ziętość” (ty m w a ru n k ie m jest czczenie ich świętości).
4. K luczow e dla s tru k tu ry nie ty lk o pow ierzchniow ej, ale i znacze niow ej analizow anego w iersza jest p o w tarzające się „nie trz e b a ”. O ceny w w ym ienionych tu form ach w y stę p u ją w większości utw orów N orw ida, „nie trz e b a ” nie pojaw ia się w żadnym z jego w ierszy poza P o czą tkiem
b ro szu ry polityczn ej... W V a d e -m e c u m p rzew ażają u tw o ry o parte n a k o n
sta ta c ja c h — bądź relacjo n u jący ch jakieś stany , bądź w y rażający ch sądy ogólne. K o n statacje te w y stęp u ją często w dialogach, p rzery w an e są p y tan ia m i i dy rek ty w am i; w fu n k cji d y re k ty w w y stę p u ją na ogół rozkaź- n ik i (np. w A ddio, Śm ierci); w Prac-czole pojaw ia się d y rek ty w n e „m u sisz” („P racow ać m usisz — głos ogrom ny w oła”), raz — ale to już poza
V ad e-m ecu m , w zw rotce 1 Pism a z n a jd u jem y pozytyw ne „ trz eb a ”.
Zarów no „ trz e b a ” , jak i „nie trz e b a ” stanow ią dziś, a w ydaje się, że stan ow iły i w w. X IX , w y razy należące do nienacechow anej leksyki po tocznej; nie m ają i nie m iały w sobie nic uroczystego (tak więc użycie ich w P oczątku b roszury politycznej... odbiera te m u w ierszow i h iera ty c z - ność stylu), nic urzędow ego, oficjalnego (jak w y b itn ie an ty p oety ckie „n a leży ” // „nie n ależy ”) ani też jednoznacznie m oralizatorskiego, z pozycji lepiej wiedzącego, jak „pow inieneś”, „pow inniście” .
Znaczeniowo „nie trz e b a ” jest bardzo niedookreślone. Można je od czytyw ać jako d y rek ty w ę , np. „nie trzeb a k łam ać” ‘poleca się, polecam (wam) nie zachow yw ać się tak, żebyście k ła m a li’, m ożna też — jako ko n statację pow innościow ą: ‘stw ierdza się, stw ierd zam , że nie pow inno być tak , że się k łam ie’ 10.
D y rekty w a z „nie trz e b a ” zakłada zw racanie się z apelem do odbior ców ko m u n ik atu o p o w strzym anie się przez nich od jakichś zachow ań i postaw. N orm a — czyli stw ierdzenie powinnościow e — z „nie trz e b a ”
9 N orw id n iejed n o k ro tn ie p iętn o w a ł fa łsz y w y heroizm . Zob. Praca (PW 1, 389 w . 61).
10 P om ijam y tu n ieisto tn e dla nas zn aczen ie ch ron ologiczn ie w cześn iejsze: 'nie potrzeba, n ie m a p otrzeb y’, np.: „nie trzeba k łam ać, przecież n ic ci n ie grozi”. O czy w iście są k o n tek sty w y p o w ied zeń z „nie trzeb a” w y łą c z n ie d y rek ty w n e i w y łą c z n ie kon statu jące, ale tu n ie b ęd ziem y się nim i zajm ow ać.
je s t pozbawiona elem en tu apelu do odbiorców k o m u n ik atu , podsuw a im do rozw ażenia i ew entu aln ie uznania pew ną m yśl o pow innościach doty czących ludzi w ogóle. N orm a z „nie trz e b a ” jest, w odróżnieniu od n o rm praw n ych , tzw. norm ą niestanow czą, bez określonych san k cji n .
Tym , co łączy n o rm y i d y re k ty w y zaczynające się od „nie trz e b a ”, je st m. in. elem ent oceny w budow any w ich znaczenie, a m ianow icie sąd, iż istnieje jakiś stan rzeczy pow odujący, że je st czy też będzie źle, jeżeli ktoś zachow a się tak, jak nie trzeba.
W Początku broszury politycznej... „nie trz e b a ” jest więc jako a k t m ow y dw uznaczne. M ożna je odczytyw ać jako d y rek ty w ę , tj. skiero w an e do jakichś odbiorców (np. słuchaczy w iersza recytow anego lu b też czy telników ) pouczenia i ostrzeżenia dotyczące ich w łaśnie p ostaw i zacho w ań, bądź też jako norm ę, tj. stw ierdzenie a u to ra dotyczące zasad postę pow ania ludzkiego w danym zakresie in abstracto. To, czy u tw ó r odbie ra m y jako d y rek ty w ę m. in. nas osobiście dotyczącą, czy jak o a b s tra k cyjn e k o n statacje au to ra o powinościach ludzkich w ogóle, zależy bardzo od osobowości każdego z odbiorców. W w ersji m ów ionej syg nałem n o r m atyw nego lub d y rek ty w n eg o odczytania w iersza może być w pew n ej m ierze intonacja. Bliższe osobowości N orw ida w yd aje się rozum ienie dy rek ty w n e tego u tw o ru . Je st rzeczą w iadom ą, że N orw id to poeta dialogu, k o n ta k tu z odbiorcą. W yrażenie „nie trz e b a ” jest z tego p u n k tu w idzenia w ogóle m ało dopasow ane do jego stosu nk u wobec odbiorcy, jest obu stro n n e bezosobowe — nie wiadomo, w czyim im ieniu przem aw ia n a d a w ca ani do kogo się zw raca. Jed n ak że odczytanie d y rek ty w n e r a tu je b a r dziej bezpośredni i isto tn y k o n tak t z czytelnikiem czy też słuchaczem : w d y rek ty w ie nadaw ca zw raca się do swoich nie określonych bliżej od biorców, by oni w łaśnie zachow yw ali się tak, a nie inaczej.
W stro fie 1 Początku broszury politycznej... pojaw ia się zresztą u lu bione N orw idow e „T y ” , „T w ój” 12, pojaw ia się i osoba a u to ra („rad b ym w iedział” — 1 os.). W tej jed n ej zw rotce s tru k tu ra p ow ierzchniow a te k stu zaw iera w y raźne sygn ały dialogu nadaw cy z odbiorcą.
„Nie trz e b a ” jako d y rek ty w a jest czym ś podobnym do zakazu, bez jego siły i stanow czości, a za to ze składnikiem oceniającym . Jego n e g a ty w n a treść może się w u tw orze tłum aczyć fak tem , iż je st on zapew ne rea k c ją na k o n k retn e zachow ania, postaw y czy też poglądy rażące poetę, w ym agające od niego przeciw staw ienia się.
11 K. O p a ł e k w k siążce Z teo r ii d y r e k t y w i n o r m (W arszaw a 1974), p od ob n ie jak i A. R o s s w pracy D ir e c t iv e s an d N o r m s (L ondon 1968), trak tu je „nor m y ” jako p od k lasę „ d y r e k ty w ”. W tym a rty k u le n a to m ia st sta n o w ią one k la sy rów norzędne; „ d y r e k ty w y ” m ają elem en t apelu, „norm y” sta n o w ią p od k lasę s tw ie r dzeń. P o jęcie norm sta n o w czy ch i n iesta n o w czy ch om aw ia O p a ł e k (op. cit., s. 152— 154).
12 Zob. na ten tem at cen n e stu d iu m M. G ł o w i ń s k i e g o N o r w i d o w s k a d r u
5. P odstaw ow e n o rm y , do k tó ry c h odw ołuje się N orw id w Początku
b ro s zu r y politycznej..., p o jaw ia ją się w jego tw órczości w ielokrotnie. S ta
n ow ią one isto tn ą część jego sy ste m u w artości.
W system ie ty m w artością n ad rzęd n ą jest sacrum w jego w ersji chrześcijańskiej 13 (w zw rotce 3 Bóg i w iara, bez k tó ry c h nie m a dem o k ra c ji) i zw iązane z n im praw o m o raln e (w zw rotce 5 Ew angelia, k tó re j n ie n ależy „b rać przez ręk aw iczk ę” 14, k tó rą trzeba żyć 15). Ż eby cierp ie nie ludzkie zasługiw ało n a m iano m ęczeństw a, człowiek m usi zdaniem N o rw ida w yznaw ać w obec św iata, a ty m sam ym i uśw iadam iać sobie to „św ięte” , z k tó ry m w iąże sw oje cierpienie, inaczej m ówiąc — m usi •dawać św iadectw o. Św iętością jest rów nież dla a u to ra człowiek, człowiek, k tó ry m a praw o do bycia sobą jako jed n o stk a i jako cząstka zbiorowości, w łaściw ie od u rodzenia 16, poniew aż w p ew nym sensie już od k oły ski jest
18 B ó g i w ia ra jako w a rto ści nadrzędne w y stę p u ją w w ie lu u tw orach , a ta k że w y p o w ie d z e n ia c h p o za a rty sty czn y ch autora A s s u n t y (zob. choćby w iersze tak ie, jak
M o d l it w a , M oja o jc z y z n a , C z ło w i e k , Tęcza, F ra sz k a [!] III). T oteż d ziw i fa k t m ar
g in a ln eg o tra k to w a n ia p rob lem u s a c r u m u N orw ida przez E. K a s p e r s k i e g o w jego pracy Ś w i a t w a r t o ś c i N o r w i d a (W arszaw a 1981). O m aw iając szkic N orw id a
O b y w a t e l G u s t a w C o u r b e t autor ten p isze (s. 215): „ K w estię udziału D ucha Ś w ię te
go w rozw ażan iach N o rw id a n a leży p o trak tow ać jako w isto cie rzecz w tórn ą. D aje się ona w y tłu m a czy ć r e lig ijn y m i »złu d zen iam i id eologiczn ym i« sam ego p isa rza ”. W y daje się, że n ie sposób n a p ra w d ę zrozum ieć N orw id a bez u w zg lęd n ien ia w p ełn i tych jego „złudzeń id eo lo g iczn y ch ”.
14 „R ęk aw iczk a”, k tóra p o ja w ia się w ty m m etaforyczn ym w y ra żen iu , je s t s ło w e m bardzo często w y stę p u ją c y m w p ism ach N orw id a. „R ęk aw iczk i” są dla p o ety p rzed e w sz y stk im sy m b o lem p ew n eg o m in im u m w y m a g a ń m a teria ln y ch (zob. np. PW 8, 226, 269, 347, 424, 436; P W 9, 90, 171, 373, 498; PW 10, 30, 58, 86, 172). W k ilk u w y p o w ied zia ch N orw id a, n a cech o w a n y ch lek k ą ironią, „ręk aw iczk i” ozn aczają m e- to n im iczn ie k u ltu rę salon u z jego obyczajam i i regu łam i (zob. np. PW 8, 303, 401; PW 5, 250, 316). W liśc ie do K. G órskiej z 1861 r. p ojaw ia się też w y ra żen ie m eta foryczn e „dotykać czegoś b ez r ę k a w ic z e k ”: „człow iek p o w in ien m ieć p rostotę i od w a g ę d otyk an ia się śm ierteln o ści bez ręk aw iczek , z drugiej zaś stron y p o w in ien n ie dopuszczać, aby m u to sta ło się m ech a n iczn y m ” (PW 8, 447).
15 Por. in n e w y p o w ie d z i N orw id a na ten tem at, np. „W iara b o w iem n ie jest czczym frazesem an i k a b a listy czn y m a m u letem , jego rzeczą o k aźliw ą w y ra źn ie...” (PW 9, 185) oraz w ie r sz B ą d ź w o l a T w o j a („nie w y g o d n iej jak... lecz ja k je st god n ie [...] w n ieb o — czyn ach , jak jest w n ieb o g ło sa ch ”, PW 1, 150).
18 P rzek o n a n ie N orw id a o in d y w id u a ln o ści i odrębności każd ego czło w ie k a , p o k o len ia zn ajd u je sw ój w y r a z w jego tw órczości już w r. 1848, w p o em a cie P ię ć
z a r y s ó w , w k tó ry m to, w p ie śn i IV, p oeta k ry ty k u je (PW 3, 496): „ W r ó g z w y
c z a j , p ok olen ia n ie w a ż ą c y za nic, / [...] / — Jem u to gdy pokażą n ie m o w lę w p ie luchach, / C eni je le d w o jako ogn isk o w łań cu ch ach , / Jak d alszy ciąg [...]”. Z n a cz n ie d obitniej p oeta a r ty k u łu je sw ój pogląd po r. 1863 — zob. w y p o w ie d z i
w M e m o ria le o p r a s ie (PW 7, 140), w p óźn iejszej R z e c z y o w o ln o śc i s ł o w a (PW 3, 567— 572), jak ró w n ież k ilk a k ro tn e stw ierd zen ia w lista ch (пр.: „I z d a lek a stojąc, a rozm yślając u w a żn ie [...] p rzeszed łem do w n io sk u jak? d alece in d y w id u a ln o ść cz ło w ie k a jest św ię tą i w e w ła śc iw y c h sob ie p raw ach sta n o w czą ”, r. 1868, PW 9, 335).
dojrzały, a kształtow ać go, przekazyw ać m u w łasne pasje i nastaw ien ie w olno o tyle, o ile uzn aje się jego świętość, wolność, przynależność do p rz y sz ło śc i17.
Człowiek m a życie sw oje podporządkow ać p raw d zie w sensie rzeczy w istości i w iedzy o niej, ale także zapew ne praw dzie jako ew angelicznej m ądrości, realizując w skazania, k tó re z niej płyną; nie m a ulegać p resji i pokusom codzienności, w yd arzeń bieżących, p a rty k u lary z m ó w , nie m a popełniać nieuczciwości, w ierzyć w trw ałość efek tow y ch pozorów , zabie gać o popularność, u praw iać sen ty m en taln ej pseudozacności, a w p ra k ty czn y m 18 działaniu — podłości. Nie pow inien być egocentrykiem ani egoistą, nie pow inien też być przesadnym , zaślepionym en tu a z ja stą swego najbliższego otoczenia, swego k ra ju (,,grodu ojczystego”) ani też n a w e t sw ojej planety.
. Człowiek w inien być św iadom y sensu w szystkiego, co czyni, nie prze kształcać swego życia w chaos n ieprzem y ślan y ch b i te w 19 i pozornych czynów heroicznych, stanow iących w rzeczyw istości — ucieczki.
17 J. T r z n a d e l w sw o jej in terp retacji p ierw szej zw ro tk i P o c z ą t k u b r o s z u r y p o lity c z n e j... (C z y ta n i e N o r w id a . W arszaw a 1978, s. 82— 83) w yraża przek on an ie, iż
„sta ro ść”, o k tórej w niej m ow a, n a leży rozum ieć jak o „od początk u istn ieją cą rajsk ą d oskonałość jej jako tw oru bosk iego” oraz że „ so k ra tejsk ie p y ta n ie ”, k tóre au tor sta w ia w tej zw rotce, jest za k w estio n o w a n iem u zu rp atorsk iego „tw orzenia lu d z i” za w zór B oga — poprzez w sk a z y w a n ie na p o w o ln o ść zm ian, postępu: „w szak atrybutem * b osk ości je st w szech m oc, d ziałan ie od razu...” — Z in terp retacją tą n ie w p ełn i się zgadzam y. „S tarość”, tj. dojrzałość czło w ie k a rozu m iem y jako p ierw ia ste k b osk i w czło w iek u , to, co w nim tw órcze, n ie p o d leg a ją ce k szta łto w a n iu przez in n y ch . P y ta n ie N o rw id o w e d otyczy zaś n aszym zd an iem po prostu fa k tu zachodze n ia zm ian w k olejn ych p ok olen iach , zm ian, które b y ły b y czym ś n ielo g iczn y m , gd y b y starzy bez reszty k szta łto w a li m łodych.
D o p ierw szej zw rotki u tw oru n a w ią zu je też K a s p e r s k i (o p . cit., s. 342— 343). P isze on: „»Godzi się« [...] u żyw ać czło w iek a i p o k o len ia w ch arak terze środ k ó w o ty le, »ile czcisz ich św iętość«, ile słu ży to u tw ierd zen iu i a firm a cji lu d zk ości, która jest p ryn cyp iu m w y w o d zą cy m się »z otch łan i w ie k ó w « i o b ejm u jącym bez w y ją tk u każdą isto tę lu d zk ą ”. W ydaje się, że u zn an ie św ię to śc i drugiego czło w iek a w y k lu cza w ogóle tra k to w a n ie go jako środka, że to, co się god zi w e d łu g N orw id a, to p rzek azyw ać drugiem u w ła sn e przek on an ia n ie na zasad zie p o słu g iw a n ia się n im jako in stru m en tem do rea liza cji ja k ich k o lw iek , n a jszla ch etn iejszy ch n a w e t ce ló w , a le na zasadzie dialogu osób.
18 O d n otow an ia w y m a g a fa k t u ży w a n ia przez N orw id a słó w „ p rak tyk a”, „pra k ty c z n y ” i „prak tyczn ość” z a m b iw a len tn y m n acech ow an iem : n eu traln ym , gdy od n oszą się do rzeczy w isto ści, działań u żyteczn ych , u w zg lęd n ia ją cy ch re a ln e potrzeby i m o żliw o ści (np.: „ p r a k t y k a i c z y n to n iek o n ieczn ie to sam o, co h ałas i b i c ie ”, PW 7, 234), oraz n eg a ty w n y m , gdy „p rak tyczn y” znaczy ty le, co 'in tereso w n y ’ bądź, jak podaje L, „tylk o u żyteczn ością m aterialn ą z a ję ty ” (por. np.: „ta jest m o d litw a m a — i ten in teres, / Ż eby raz lu dzkość w e sz ła do okresu, [...] / G dzie ju ż żad n ego n ie m a in teresu / I gdzie już n ic się n ie robi p r a k ty c z n ie ”, PW 2, 252; zob. też PW 5, 156, PW 6, 418).
19 Tak rozu m iem y pejoratyw 'nie n acech ow an ą w b a ta listy czn ej le k s y c e N orw id a „p otyczk ę” (zob. PW 4, 533), b lisk ą pogardzanem u przez p o etę „ p o jed y n k o w i” (zob. w ie r s z Coś). W roku 1869 w N orw id ow ej rozp raw ie W a l k a — p o ls k a (PW 7, 60—
K anon n o rm m o ralny ch zaw arty ch w Początku broszury politycznej... podałyśm y w po rząd k u in n y m niż ten, w jak im w y stęp u ją one w w ie r szu, w skazując n a jp ie rw na nadrzęd n e dla a u to ra w artości relig ijne, po te m n o rm y m o raln e w iążące się ze stosunkiem do drugiego człow ieka, dalej ostrzeżenia przed postaw am i, w k tó ry ch ujaw nia się przekroczenie ty c h norm . Jak o o statn ie w ym ienione zostały no rm y wiążące się z po w innościam i rozum u. Jed n ak że porządek lin e a rn y w Początku b roszury
politycznej... m a także sw oją logikę. Zgodnie z nim można w nioskować, iż
sw obodne kształto w an ie się kolejn y ch pokoleń i postęp, którego oczeku jem y od przyszłości (zw rotka 1), m a się wiązać z b rak iem etn o- i ego c e n try zm u (zw rotki 2 i 3), m a być postępem k u społeczeństw u d e m o k ra ty czn em u i teo cen try czn em u zarazem (zw rotka 3), a to oznacza z kolei życie p raw dziw ym i W artościami, zerw anie z pozoranctw em , u b ieg an iem się o popularność, chaosem i bezsensem (zw rotki 4 i 5).
W sposobie refero w an ia n o rm -d y re k ty w N orw ida może uderzać to, iż n iek tó re z nich pozostaw iam y w form ie ostrzeżeń czy zakazów, inn e — p rzekształcam y na n ak azy pozytyw ne. W iąże się to z różną ich sem an tyką; np. z n o rm y -d y re k ty w y przestrzegającej przed egocentryzm em nie w ynika jasno n o rm a pozytyw na: czy m a to być socjocentryzm , czy allo- centryzm . Z d y re k ty w y ,,ni Ew angelii brać przez ręk aw iczkę” n ato m iast, choć podanej w form ie przenośni, w ynika nakaz p ozytyw ny — by sto sować w skazania E w angelii w całej rozciągłości, rzeczyw iście nią żyć. W arto wspom nieć, że N orw id uśw iadam iał sobie i rozw ażał pro blem n e gacji, m. in. w odniesieniu do p raw a i zakazu — o czym jest m ow a w Niewoli i obszernym odnośniku do niej.
6.1. Swój w y kład zasad m oralności in dy w idu aln ej i „m oralności zbio row ych ciał” zaty tu ło w ał N orw id Początek broszury p o lity c z n e j...20 J a k w yjaśnić ten ty tu ł, jego spójność z treścią wiersza? Sądzim y, że m o ty w acja au to ra m ogła tu być dość skom plikow ana. Z jednej stro n y — w y raża on w ten sposób przekonanie, iż u podstaw w szelkiej polityki oraz w szelkich d ek laracji i rozw ażań z zak resu polityki w inny leżeć tak ie w łaśnie zasady m oralne i m yślow e, jak te, k tó re w ypow iada w w ierszu. D ruga spraw a — to ew e n tu aln y zw iązek w iersza z a k tu a ln ą sy tu acją, i to w łaśnie sy tu a c ją polityczną. Ju liu sz G om ulicki nie rozstrzyga p ro b lem u czasowego um iejscow ienia w iersza; sądzi, że m ógł on pow stać bądź w r. 1862, i w ted y b y łb y może tożsam y z zaginionym w ierszem W y r o d e k , albo też w r. 1864 — w te d y korespondow ałby sw oją w ym ow ą z w ypo wiedziam i poety w jego listach z tego o kresu do M ariana Sokołowskiego.
61) — p o ja w ia się w y ra źn e ro zróżn ien ie m ięd zy n e g a ty w n ie ocenianą „ b itw ą ” i „bi ciem s ię ” a w y m a g a ją cą p rzem y śla n ej stra teg ii, przez co doskonalszą, „ w a lk ą ”, „w ojną”.
20 P rzy czym w r ęk o p isie „P oczątek b roszu ry” n ap isan e jest m aju sk u łą, „p oli tyczn ej” dopisane p on iżej z w y k ły m pism em .
T y tu ł tłum aczy Ju liu sz G om ulicki tym , że być może je st to odpow iedź n a jak ąś b ro szu rę polityczną, k tó rej uw agi „w yw ołały [...] iście p io ru n n y p ro te s t ideologiczny” N orw ida 21.
6.2. S p raw a n ad al pozostaje nie w yjaśniona. Je d n ak ż e nie sądzim y, by w iersz w całości był odpowiedzią na jed en tek st. Są tam bow iem ele m e n ty , k tó re tru d n o by uznać za p rzeciw staw ienie się jed n em u i tem u sam em u autorow i: a u to r te n m usiałby np. jednocześnie postulow ać „de m o k rację bez Eoga i w ia ry ” i reprezentow ać ty ch , co „Ew engelię b iorą przez ręk aw iczk ę”. W ygląda raczej na to, że u tw ó r stanow i reak cję n a różne w ypow iedzi, a może i zachow ania ludzkie. Z n am ienne jest, iż — jak ju ż o ty m b y ła m ow a — w łaściw ie w szystkie zalecenia z Początku bro
s z u r y politycznej... w y stęp u ją i w innych u tw o rach N orw ida, nie m uszą
w ięc tłum aczyć się w całości jako reak cja na określone stw ierd zenia lub fak ty . T y tu ł W y r o d e k nie pasow ałby do całości w iersza, zwłaszcza do jego pierw szej zw rotki. Jeżeli w ogóle p rzyjm ow ać, że jest zw iązek m ię d z y W y r o d k i e m a Początkiem broszury politycznej..., a m ożna by p rzy puszczać, iż ta w łaśnie pierw sza zw rotka, ta k in n a w sw ojej budow ie — a niew ykluczone, że pierw sze dwie (może i ostatnia) — została dopi sana (lub zostały dopisane) później, być może w tra k c ie czy też po po w sta n iu styczniow ym , k ied y to i w prasie wciąż m ówiło się o „ofierze n a ro d u ” , i sam N orw id wciąż w racał do sp raw y „pośw ięcenia k rw i po ko leń [...] n a periodyczną rzeź n iew in ią te k ” (list do K arola R up rechta z 11 IX 1863; PW 9, 107), a w sierpniow ym Memoriale o prasie pisał, iż „elem en tarz — k rw a w y ” do nauczania praw d ziw ych w artości, jak im jest Polska, o b ejm u je m. in. „Indyw idualność pokoleń i tej onychże in icja ty w y , k tó rą tako w e wnoszą z sobą, na św iat przychodząc”.
Po w y tr a c e n iu ogniem i m ieczem w ie lu p ok oleń w N arodzie P o lsk im zaczy na już św ita ć przek on an ie, iż h istoria n ie je st ty lk o m echaniczną kontynuacją fo rm u ły ja k o w ej, z czego zaiste, że i u szan ow an ie in d y w id u a ln o ści p o k o leń w y róść m usi. [PW 7, 140]
W M em oriale o prasie N orw id n ad al dostrzega sens „o fiary po koleń” i jej spontaniczność, podobnie w w ierszach takich, jak Im prowizacja nc
zapytanie o wieści z W a rsza w y [...], Zy d o w ie polscy, Do wroga. W p ierw
szej zw rotce Początku broszury politycznej... poeta zdaje się być bliższy sw oim późniejszym ocenom (pierw sza z nich w y stęp u je już w cytow anym liście z w rześn ia 1863), p rzy p isu jący m nadm iarow i energii, a braków , in te lig e n c ji p ow tarzające się w Polsce „rzepie”. Je d n ak że je st możliwe, że in icjaln e „nie trz e b a ” dotyczy nie ofiary pokoleń w ogóle — lecz tylko tak iej o fiary m łodego pokolenia, do k tó rej prow adzą je inni (zapewne
21 J. W. G o m u l i c k i , k om entarz w: C. N o r w i d , D zie ła w y b r a n e . T. 2, W a rsza w a 1966, s. 818— 819.
sta rsi). W ty m k ie ru n k u zm ierza Jacek T rznadel; w edług niego p ierw szy w e rs P oc zątk u broszury politycznej... m ówi o tym , że spraw a, za k tó rą się cierpi, n ie m oże być n a rzu can a przez kogoś, m usi zależeć od „rozez n a n ia człow ieka i jego w y b o ru ” 22.
Z arów no chronologia u tw o ru , ja k i jego częściowa tożsam ość z W y
r o d k ie m pozostają n ad al w sferze hipotez, w ym agających dalszych b a
d ań , u jaw n ie n ia now ych fak tó w 23. Nie m ożna rów nież przesądzić, k tó re z p rezen to w an y ch tu odczytań odpow iada intencjom poety. W iadom o, że N o rw id szarp ał się w ew n ętrzn ie w swoim poszukiw aniu p ra w d y o lu d ziach i histo rii, że n iejed n o k ro tn ie w ty m sam ym okresie w ygłaszał sprzeczne poglądy. T ak więc n aw et ustalen ia chronologiczne nie d aw a ły b y ręk o jm i w łaściw ej in te rp re ta c ji.
6.3. T y tu ł Początek broszury politycznej... może mieć w edług nas in te n c je sam ooceniające, autoironiczne. P rz y w yczuleniu N orw ida na form ę i w ym ag aniach, jakie staw iał poezji, m usiał on zdawać sobie spraw ę z fa k tu , iż ten w iersz odbiega od jego w łasnego ideału poezji. J e s t jasn y, d e k la ra ty w n y , fu n k cja poetycka jest w nim podporządkow ana persw a- z y jn e j. Być m oże ty tu ł daje w y raz tak iej w łaśnie ocenie w iersza przez sam ego a u to ra . B yłby to d ru g i obok Częstochowskich w ierszy ty tu ł m eta - tek sto w y , niosący w sobie alu zję do form y, a nie tylko do tre śc i u tw o ru .
A u toiro nia tego ty tu łu nie tłu m aczy się na tle klasycznej, a tak że i w spółczesnej, np. G rice’ow skiej teo rii w ypow iedzi ironicznych jako oznaczających przeciw ieństw o tego, co dosłownie przekazuje dane zdanie lu b w y rażenie 24. Jed n ak że w arto zwrócić uw agę na now ą propozycję in te rp re ta c ji w ypow iedzi ironicznych zaw artą w a rty k u le Dana S p erb era
22 J. T r z n a d e l , op. cit., s. 8.
28 Za tym , że strofa 1 P o c z ą tk u b r o s z u r y p o lity cznej... m ogła p o w sta ć i w c z e ś n iej, przed r. 1863, n a w et gd yb y przyjąć jej „an tyofiarn iczą” w y m o w ę, p rzem aw ia np. p o ja w ia ją ce się w u w agach N orw id a O b r o s zu rze „Polska i p a n s l a w i z m ” z 1857 r. zdanie: „giną sp o łeczeń stw a [...] za n ieu sza n o w a n ie m łodości p ok oleń p o p isy w a n y c h w n ie k o n se k w e n c je uprzedzeń w ła sn y ch . Za H erod yzm ”; „h erod yzm ” rozu m ian y jest tu chyba jak o p ow od ow an ie rzezi n iew in ią tek , już w te d y ob ecnej w m yślach N orw ida.
24 H. P. G r i c e w y p o w ia d a ł się na tem a t ironii d w u k rotn ie, w a rtyk u łach :
Logic a n d C o n v e r s a t i o n (w zbiorze: S y n t a x an d S e m a n tic s . T. 3. N ew Y ork 1975)
oraz F u rth er N o te s on Logic and C o n v e r s a t io n (w: jw ., t. 9 (1978)). Iron ię tra k tu je autor jako jed en z ty p ó w im p lik atu r w y w o d zo n y ch na zasadzie ła m a n ia jed n ej z m ak sym w sp ó łd zia ła n ia język ow ego, a m ia n o w icie m a k sym y II, brzm iącej: „ S ta raj się, żeby tw o ja w y p o w ied ź b yła p ra w d ziw a ”. J eżeli z k o n sy tu a cji w ia d o m o , że np. zdanie: „He is a fi n e f r i e n d ”, n ie m oże być p raw d ziw e, odbiorca szu k a n a j bardziej d o p a so w a n eg o do sy tu a cji sen su tego zdania. J est nim w y p o w ie d ź o s e n sie p rzeciw n y m , tzn. 'on jest złym p r z y ja cielem ’. W drugim z cy to w a n y ch a rty k u łów G rice stw ierd za , że ironia jest zw iązan a z w y ra żen iem uczucia, p o sta w y lub oceny, p rzy czym m u si tu chodzić za w sze o w rogość, p o tęp ien ie lub oburzenie.
i D eirdre W ilson Iro n y and the Use-Mention Distinction 25, którego a u to rzy za w a ru n e k konieczny iro n ii u w ażają przytoczenie, p ow tarzające czyjąś, w ty m tak że i w łasną w ypow iedź, z in ten cją ukazania jej n iere - lew antności, dziwności, niew łaściw ości lub tp., p rzy czym w skazu ją oni na w iele w ypow iedzi ironicznych nie d ających się podporządkow ać k la sycznej ani też G rice’owskiej form u le ironii. To ujęcie ironii — choć w całości d y sk u sy jne — dobrze się n ad aje do in te rp re ta c ji N orw ida, dla którego, jak wiadom o, ch a ra k te ry sty c z n a jest zarów no jaw na, jak i u k ry ta dialogiczność tek stu . P rz y ty m z form ą u k ry te j dialogiczności wiąże się dobrze znana N orw idow a teo ria przem ilczeń. W ykładnikiem p rzem il czenia w ty tu le Początku broszury politycznej... są być może kończące go trz y kropki. T y tu ł z przem ilczeniem p ro po nu jem y odczytyw ać m niej więcej tak:
'N azyw am ten m ój w iersz początkiem b ro szu ry politycznej ze w zglę du na jego treść i jego form ę, zdając sobie spraw ę z tego, jak się ta fo r m a, a ty m sam ym i te n ty tu ł nie zgadzają z tym , czym pow inna być poezja’.
Ironia w ty tu le u tw o ru n ależałaby do g a tu n k u lekkich, żartobliw ych. W arto przypom nieć, iż o ,,tak lekkiej iro n ii” , że trzeba na nią „zwrócić naw et uw agę sam ego czy teln ik a” , pisze sam N orw id w k o m en tarzu do w iersza Z Horacjusza I (do Pompejusza). W arto też zwrócić uw agę na pogardliw e nieco tra k to w a n ie przez N orw ida określenia „ b ro sz u ra ”, k tó rem u daje on w yraz pisząc np.: „In teligen cja dzisiejsza p rzy w y k ła do czytania bro szu r trw ały c h dw a m iesiące i pam fletów w dzien nik ach ” (PW 9, 165; 1865 r.) albo też — w cześniej: „Z apraw dę [...] tak ich rzeczy broszuram i się nie dostaje, ale okazaniem P a try c ja tu , tj. O jcostw a swego w czynie, to jest w pełnej odezwie do N a ro d u ” (PW 7, 110; 1850— 1851). Jeśli chodzi o sem anty k ę tego w yrazu, to z innych w ypow iedzi N orw ida (w listach i w Promethidionie) zdaje się w ynikać, że „ b ro szu ra” m a dla niego i jego środow iska rów nież znaczenie 'lapidarnego sform ułow ania tego, co dla danego te m a tu isto tn e ’ — tak określa on np. sw oją rozpraw ę O sztuce. (Dla Polaków). Tu — b y ły b y to w łaśnie zasady m o ralne w szel kiej polityki.
W naszym m niem aniu ty tu ł p rzy jego odczytaniu ironicznym — po m niejsza niesłusznie w artość w iersza. Dla tych czytelników , k tó rz y cenią sobie jasność poezji, a zarazem w rażliw i są na siłę przeżycia w y rażan ą przez au tora, Początek broszury politycznej... nie jest m oralizatorską pseudopoezją. C zytelnicy ci, do k tó ry ch zaliczają się i a u to rk i re fe ra tu , odbierają jako caś bliskiego i ważnego pasję poety zn ajd u jącą w yraz w rzucanych jak gdyby coraz śpieszniej i gw ałtow niej, prosto, a przecież kunsztow nie form u ło w an y ch w ezw aniach do życia w praw dzie, szacunku dla innych i m ądrości. Dla ty ch czytelników Początek broszury politycz
nej..., choć m ówi w p ro st o ludzkich obow iązkach — i cały czas o nich —
je s t zarazem pięk n ą poezją.
7. N a zakończenie — chw ila reflek sji dotyczącej bliskiego i w ażnego dla w ielu z nas dw uw iersza:
N ie trzeba k ła n ia ć się O kolicznościom , A P raw d om kazać, b y za d rzw iam i stały.
Czy jest m ożliwe, by słowa te stosow ały się w in ten cji N orw ida do tych , k tó rz y w chodzą w w ir histo rii bez uw zględnienia praw d -faktó w , a więc inaczej m ów iąc — w dają się w potyczki nie m ając jasnej wizji sensu współczesności? Słowem , czy m ogłyby one odnosić się w sensie n eg a ty w n y m do tych, k tó rz y p rzy stąp ili do pow stania styczniow ego — g dyby przyjąć, że cały w iersz został n ap isan y po 1863 roku?
Otóż niezależnie od tego, kied y poeta n ap isał in te resu jąc ą nas zw rot kę 4 — a jest praw dopodobne, że było to przed pow staniem — sądzim y, że nie chodzi w niej o n e g a ty w n y stosun ek do pow stania. Z d ru g iej s tro n y nie jest to pochw ała p ry n cy p ializm u an i też lekkom yślności. Im pe r a ty w „nie trzeb a k łan iać się okolicznościom ” 26 m ówi o tym , by nie być wobec okoliczności (w7obec „w szech — fałszu zew nętrznego św ia ta ”) u le głym , in tereso w n y m — tak i sens n a d a je tem u zdaniu czasow nik „kłaniać się”. Nie jest to b y n a jm n ie j nakaz pom ijan ia w e w szelkich poczynaniach k o n te k stu sytuacyjnego, działania w od erw an iu od rzeczyw istości, od „tu i te ra z ” . T aki nakaz b y łb y w sprzeczności z w ielokrotnie przez N orw ida w ypow iadanym i poglądam i na potrzebę działań rozw ażnych. Z kolei sfo r m ułow anie dotyczące praw d, k tó ry m się każe, b y za drzw iam i stały, mówi nie o lek kom yślnym po prostu, ale o lekcew ażącym i pogardliw ym sto su n k u wobec p raw d — z całą ich m ożliw ą w ieloznacznością: faktów , zdań praw dziw ych, ale chyba przede w szystkim w a rto ś c i27. Na tak ie
rozu-ы W sp ółcześn ie rozum ie się „ok oliczn ości” jako: 1) 'różne u w aru n k ow an ia da
nej s y tu a c ji’, lu b też 2) 'm ało znaczące w y d a r z e n ia ’. Χ Ι Χ -w ie c z n e rozu m ien ie tego sło w a d odaje jeszcze jedno znaczenie: 'n ajb liższa o k o lica ’ (zob. L, SW il, SW). Przy u w zg lęd n ien iu tego znaczenia „k łan ian ie się o k o liczn o ścio m ” oznaczałoby (m. in.) 'k iero w a n ie się eg o isty czn ie p ojętym dobrem n a jb liższej o k o licy ’. In terp retacja taka w ią za ła b y się z p ro g ra m o w o -d ek la ra ty w n y m ch a ra k terem w iersza, zw łaszcza jego zw rotk am i 2 i 3, w ś w ie tle k tórych „k łan ian ie się o k o liczn o ścio m ” p row ad ziłob y do k ry ty k o w a n eg o przez p oetę p atriotyczn ego n acjon alizm u . J est jeszcze jedno zn acze n ie „ o k o liczn o ści” n o to w a n e przez SW, które m oże być w a żn e dla od czytan ia in te resu ją ceg o nas d w u w iersza: 'cerem onie, c e r e g ie le ’ — a w ię c jak ieś k o n w en cje to w a rzy sk ie, szerzej: sp ołeczn e, którym , zd an iem p o ety , n ie n a leży zb ytn io u legać (PW 3, 460).
97 Z d erzen ie w P o c z ą t k u b r o s z u r y p o lity c z n e j... „ p raw d ” i „ok oliczn ości” sk ła n ia
d o in te r p r e ta c ji znaczenia obu słó w w a sp ek cie ich cech o p ozycyjn ych , sta n o w ią cych p o d sta w ę N o rw id o w ej a n tyn om ii. C echą „ o k o liczn o ści” ak cen to w a n ą w w ie r szu N o rw id a je s t ich doraźność i in cy d en ta ln o ść oraz — zatarty w e w sp ó łczesn ej p o lszczy źn ie — partyk u laryzm , a m oże i k o n w en cjo n a ln o ść. „ P ra w d y ” w an alizo w an ym p rzeciw sta w ien iu cech o w a ła b y n a to m ia st sta ło ść, w ażn ość, ogólność i n ie
-m ienie dw uw iersza o p raw ach i okolicznościach w skazuje zarów no k o n te k st poprzedzającej zw rotki, w k tó rej m owa jest o m ęczeństw ie połą- czonym z w yznaniem , a więc św iadczeniem praw dzie w łasn y m życiem , jak i k o n tek st n astęp u jący po om aw ianym przez nas dw uw ierszu, w k tó ry m m ówi się o nie u m otyw ow anym m erytorycznie, in tereso w n y m w ień czeniu kogoś lau ram i — a więc w łaśnie „k łanian iu się okolicznościom ” 28. O dczytując dw uw iersz o praw d ach i okolicznościach na tle całej tw ó r czości N orw ida, trzeb a pam iętać, jak wysoko cenił on roztropność, „plan i ogół”, jak ostro p rzeciw staw iał się działaniom nieprzem yślanym , o p ar ty m na emocjach. N orw idow e p raw dy, k tó ry m nie m ożna pozwolić stać za drzw iam i, to — jak się zdaje na tle całej jego tw órczości — p ra w d y m ądrości chrześcijańskiej, uw zględniające rzeczyw istość w całym jej skom plikow aniu, a zarazem , jak to mówi poeta, „sum iennie — orygi n a ln e ”.
N orw id należy do tych, k tó rz y w ybory postaw i zachow ań w iążą z r e fleksją, z inten sy w n ą p racą in te le k tu , p racą „z potem czoła”. W szczegól ny sposób ak c en tu je poeta potrzebę tej p racy tam , gdzie chodzi o decyzje dotyczące zbiorowości, społeczeństw a, narodu. Ten człow iek o ogrom nej spontanicznej dobroci, w ielkiej uczuciowości — w ym agał od siebie i in nych „panow ania n ad w szystkim w świecie i n ad sobą” poprzez silną, au ten ty czn ą w iarę, rozum i wolę.
D w uw iersz o p raw d ach i okolicznościach to jed no z ty ch „słów — w ielk ich ” , k tó re nie giną, k tó re trw a ją w ludzkich pokoleniach, trw a ją w nas. Słyszym y je z różną siłą, różnie odczytujem y — nie w szyscy jako w ezw anie do siebie, nie w szyscy jako w ezw anie na tę sam ą drogę. Drogi ludzkie są różne i m uszą być różne. W ażne jest, by b y ły to drogi, na k tó ry ch człowiek, tak jak um ie najlepiej, nie cofając się przed cierp ie niem , sta ra się swoim życiem służyć praw dzie, tej N orw idow ej praw dzie, przed k tó rą nie wolno zam ykać drzw i.
zależność od k o n w en cji („ cereg ieli”). K o n tek st w iersza a k tu a lizu je „p raw d ę” jako to, co isto tn e i trw a łe w rzeczy w isto ści. N a leży przypuszczać, iż poeta ch ciał w ty m d w u w ierszu w y k o rzy sta ć w ielo zn a cz n o ść obu słó w , że — p od ob n ie jak w w ie lu in n y ch utw orach — była tu ona dla n ie g o d ogodnym środ k iem w y p o w ied zi p o e tyck iej.
28 J e ż e li zw rotka ta sta n o w iła część w iersza W y r o d e k p isa n eg o w r. 1862, n a rzuca się też w sposób szczeg ó ln y p o w ią za n ie z S a r i u s z e m , w k tórym autor pisze:
S y b illa d ziejów jest p rzeczysta — D uch n iep op raw n y w cią ż Id ea lista , W ięc dość m u n ieraz jed n ego czło w iek a , Co praw d n ie kryje. [PW 1, 371]