• Nie Znaleziono Wyników

Biblijna droga dialogu o Matce Jezusa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biblijna droga dialogu o Matce Jezusa"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Czajkowski

Biblijna droga dialogu o Matce Jezusa

Salvatoris Mater 3/4, 11-32

2001

(2)

C

zy N ajświętsza M aryja Panna dzieli chrześcijan? N ie, nie M a ­ ryja nas dzieli, lecz dzielą nas nasze m ariologie, a raczej prze­ sady lub braki w naszej maryjności. N ie dzieli nas (już) Biblia; dla­ tego im bardziej naszą teologię i naszą pobożność lub niepobożność maryjną oczyszczamy lub wzbogacamy orędziem N ow ego Testamen­ tu, tym większa szansa spotkania przy M atce Jezusa. Im więcej (i głę­ biej) Biblii, tym mniej podziałów (różnice niech pozostaną, one nie muszą dzielić, m ogą nas wzajemnie wzbogacać). N ow otestam ento- we dane o M aryi zostały już wielokrotnie i na różne sposoby prze­ badane i skom entow ane w bogatej literaturze światowej i polskiej, także na łam ach „Salvatoris M a te r”. Dlatego ograniczm y się tutaj przede wszystkim do najbardziej elem entarnego i przez to wszystkim chrześcijanom wspólnego spojrzenia na Najświętszą M aryję Pannę - według litery i ducha Ewangelii - jako na doskonałą Uczennicę Pana.

1. Ewangelie synoptyczne

Jeśli spojrzymy na M aryję z per­ spektyw y paradygm atu doskonałej Uczennicy Pana, wtedy Jej Boże m a­ cierzyństwo, Jej rola w Kościele Syna i właściwy sens Jej dziewictwa m ogą być koherentnie zrozumiane jako róż­ ne aspekty jednego misterium Maryi w Bożym zamyśle zbawczym1. Oczy­

wiście nie m am y na myśli przynależności M atki Jezusa do grupy Jego uczniów sensu stricto: tych, którzy w ędrow ali za M istrzem poprzez wsie i miasta Galilei, Samarii i Judei. M im o że Łukasz umieszcza Ją w p o p asch aln y m g ro n ie apo sto lsk im (Dz 1, 14), m yślim y tutaj o uczniostwie sensu largo, jako związaniu się sercem i umysłem z Je­ zusem Chrystusem. Zacznijmy od perykopy, której wartość historycz­ na jest niepodw ażalna, bo występuje u wszystkich trzech synopty­ ków, a k tó ra (na pierw szy rzu t oka) nie prezen tu je n am M aryi w pełni pozytywnym świetle.

1 Idę tutaj przeważnie za artykułem M ary the Perfect Disciple: A Paradigm fo r

M ariology, „Theological Studies” 4 0 (1 9 8 0 ) nr 3, 4 6 1 -5 0 4 , N ow ozelandczyka

P.J. BEARSLEY’A, który korzysta - krytycznie - z dzieł R. Browna i innych biblistów.

Ks. M ich ał C zajkow ski

Biblijna

droga dialogu

o Matce Jezusa

SALVATORIS M A T E R 3 (2 0 0 1 ) n r 4 , 1 1 -3 2

(3)

1 .1 . M k 3 , 3 1 - 3 5 ; M t 1 2 , 4 6 - 5 0

Jezus naucza, gdy Jego M atka i bracia przychodzą, aby z N im pom ów ić. Korzysta z okazji, aby wskazać, że więź uczniostwa jest dla N iego ważniejsza niż więź rodzinna. M arek i M ateusz są bliscy sobie w relacjonow aniu tego epizodu. Przypomnijm y tekst M arka: Tymczasem nadeszła Jego M atka i bracia i stojąc na dworze, posiali po Niego, aby Go przywołać. A tłum łudzi siedział w okó ł Niego, gdy M u powiedzieli: „O to Twoja M atka i bracia na dworze szukają Cie­ bie”. O dpow iedział im: „Któż jest m oją m atką i [którzy] są m oim i braćmi?” I spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: „Oto moja m atka i m oi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest M i bratem, sio­ strą i m a tk ą ” (3, 31 -3 5 )2. Z e tą Jego n o w ą rodziną, eschatyczną, mesjańską, są Jego uczniowie, a nie cały tłum , pokazuje nam M ate­ usz: wyciągnąwszy rękę ku sw oim uczniom ... (w. 49). W obu w er­ sjach widać wyraźnie, że dla Jezusa ważniejsi od tych, których łączą z N im więzy krw i, są ci, którzy gotowi są pełnić w olę Bożą. Potwier­ dzają to inne logia Jezusa, np.: Kto kocha ojca lub m atkę bardziej niż M nie, nie jest M nie godzien (M t 10, 37); Pójdź za M ną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych (8 ,2 2 - chodziło o rodzonego ojca); N ik t nie opuszcza do m u , braci, sióstr, m a tki, ojca, dzieci lub pól z pow odu M nie i z pow odu Ewangelii, żeby nie otrzym ał stokroć w ię­ cej (Mk 10, 29-30).

Epizod ów wydaje się zakładać odrzucenie M atk i i krew nych Jezusa na rzecz duchow ej rodziny, uczniów. Tym bardziej że tak u M arka, jak i M ateusza dw ukrotnie pow tórzony jest zw rot na d w o ­ rze; w ten sposób - jak zauważa D. Kapkin3 - podkreśla się kontrast pom iędzy rodziną Jezusa, która znajduje się „poza” domem , „na dw o­ rze”, a tym i, którzy są w środku i „siedzą w okół N iego”, oraz pokaza­ na jest i to bardzo konkretnie, jako żyw y obraz, prawdziwa rodzina Jezusa. Widać też u M arka inny kontrast: o ile o Matce i o braciach Jezusa m ów i się po prostu, że Go „szukają” (w. 32b), to o tych, k tó ­ rych Jezus nazyw a swoją prawdziwą rodziną, stwierdza się u/yraźnie, iż „siedzą w o kó ł N ieg o ” (w. 32a. 34a), co oznacza jasno, iż są to ludzie, którzy słuchają Jego słowa, stanowiąc Jego prawdziwą rodzi­ nę nie z racji więzi ciała i krwi, lecz dlatego, że przynależą do grona Jego uczniów4. Akcent leży jednak nie na odrzuceniu, lecz na pełnie­ niu woli Ojca, w duchu judaizmu, który znajdował ją w wypełnia­

2 Biblia Tysiąclecia, Poznań 2 0 0 0 ’.

3 D. KAPKIN, R odzina Jezusa. S tu d iu m nad M k 3, 20 -2 1 i 3 1 -3 5 , „C om m unio” 2 0 (2 0 0 0 ) nr 6, 82-97.

(4)

niu Tory. W spólnota chrześcijańska z tego pełnienia woli Bożej uczy­ niła kryterium Jezusowego uczniostwa.

N ie p o k azu ją n am ci dwaj E w angeliści sto su n k u Jezusa do M atki. M arek nigdzie więcej o Niej nie pisze (poza wzm ianką 6, 3), podobnie M ateusz poza Ewangelią dzieciństwa (i wzm ianką 13, 55). Być m oże nie zaznaczyła swej obecności w tych w spólnotach i tra ­ dycjach, w których te Ewangelie się zrodziły, a nasi Ewangeliści mogli Jej w ogóle nie znać. M oże dlatego M arek tak łatwo łączy dwie różne tradycje: o krewnych, Jego bliskich (hoi par autou), nieprzyjaznych M u (3, 20-21 )5, oraz o Jego M atce i braciach bez sugerowania jakiej­ kolw iek wrogości (chociaż wielu egzegetów w śród Jego bliskich wi­ dzi także M aryję). Intencją Ew angelistów wydaje się być tylko jak najmocniejsze podkreślenie prym atu uczniostwa, a idiom, którym się posłużyli, może robić niezamierzone i nieszczęśliwe wrażenie zlek­ ceważenia M atki przez Syna. Pamiętamy Jezusową hiperbolę, budzą­ cą zgorszenie nasze, ale nie Jego współczesnych, o koniecznej nie­ nawiści do ojca i matki, żon y i dzieci, braci i sióstr, a nadto i siebie samego, by m óc stać się Jego uczniem (Łk 14, 26).

Pisze J. Majewski: „M atka i bracia” mogą należeć do „rodziny eschatycznej”, o ile zrealizują podstaw ow y warunek tej przynależno­ ści, tj. będą wypełniać wolę Boga. [...] M arek rozszerzył swoje opo­ wiadanie (wiersze 31-35) o fragment 3, 20-30. Jeśli oba te fragm en­ ty stanow ią teraz jedno opowiadanie, au to r próbuje odpow iedzieć na pytanie, jaki jest pogląd ewangelisty na tem at postaw y fizycznej rodziny Jezusa (w tym M atki Jego) i jej stosunek do rodziny escha­ tycznej. I odpow iada, że większość [...] biblistów tradycji protestanc­ kiej, interpretując M k 3, 20-35, wydaje bardzo surowy sąd o posta­ w ie rodziny fizycznej wobec Jezusa i jej relacji do „rodziny czasów m esjańskich”. N atom iast większość egzegetów katolickich zgadza się co do tego, że ostateczny sens M k 3, 2-35 nie m usi w ykluczać M atki i braci Jezusa z prawdziwej Jego rodziny czasów mesjańskich. [...]Jego w ypo w ied ź nie m a znaczenia negatywnego, ale pozytyw ne: określa w arunki, które trzeba wypełniać, aby stać się członkiem [w spólno­ ty? - M .C .] prawdziwych, mesjańskich Jego krewnych. Akcent w tej

5 M ó w ili bow iem : „O dszedł o d z m y s łó w " - M k 3, 21. Tak dosłow nie - elegon·, ratując honor fizycznej rodziny Jezusa niektórzy twierdzą, że podm iotem m ó w ili są ap ostołow ie, inni, że uczeni w Piśmie; Biblia Tysiąclecia - za jeszcze innym i - przypisuje autorstwo tego oskarżenia nie bliskim , lecz obcym , niejako opinii publicznej: M ó w io n o ... A oto jeszcze bardziej radykalna próba ratowania tegoż honoru: Jego bliscy w ybrali się, żeby p o w strzy m a ć tłum (auton), albow iem to tłum odszedł od zm ysłó w . A jeśli jednak chodzi tutaj o Jezusa, to niektórzy zamiast odszedł o d z m y słó w proponują: przepracow ał się.

(5)

wypow iedzi pada zatem na więzy duchowe, nie za ś naturalne6. Jed­ nak wrażenie pew nego dystansu wobec M atki Jezusa pozostaje.

1 .2 . Ł u k asz

Trzeci Ewangelista pew nie zdawał sobie spraw ę z tego niebez­ pieczeństwa pow stania wrażenia zlekceważenia M aryi przez Jezusa. Dlatego posługując się tym wydarzeniem dla zilustrowania naucza­ nia Jezusa o konieczności uczniostwa, tak redaguje dane tradycji, żeby uniknąć w rażenia izolow ania M atki Jezusa od N iego i Jego uczniów: W tedy przyszli do Niego Jego M atka i bracia, lecz nie m o ­ gli dostać się do Niego z pow odu tłum u. O znajm iono M u: „Twoja M atka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą”. Lecz On im odpowiedział: „Moją m atką i m oim i braćmi są ci, którzy słucha­ ją słow a Bożego i wypełniają je ” (8, 19-21). Ew angelista m ógł Ją poznać osobiście w pow ielkanocnym Kościele i nabrać pewności, że w pełni zasługiwała na to, by być policzoną do grona uczniów. A być m oże skorzystał tylko z odnośnej tradycji. Ale bez względu na źró­ d ło swej wiedzy trzeci Ew angelista jest utalentow anym m alarzem obrazu M aryi Uczennicy i w całej jego Ewangelii, z Ewangelią dzie­ ciństwa włącznie, ukazuje nam konsekwentnie Jej p o rtre t jako jed­ nej z wierzących we w spólnocie popaschałnej.

Jakie zmiany poczynił Łukasz w perykopie? Umieszcza ją w kon­ tekście nauczania Jezusowego na tem at uczniostwa, nauczania zaczy­ nającego się od przypowieści o siewcy i nasieniu padającym na róż­ ne grunty (8, 4-15). Przypowieść kończy się znam iennie: Wreszcie ziarno w żyznej ziem i oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa ser­ cem szlachetnym i dobrym , zatrzym ują je i wydają owoc dzięki w y ­ trwałości. Inaczej niż dwaj pierwsi synoptycy Łukasz umieszcza tę przypowieść przed przybyciem M aryi do Jezusa; co więcej: przypo­ wieść o siewcy i jej wyjaśnienie, logia o zadaniach uczniów i nadej­ ście Jego M atki i braci umieszcza w ram ach tej samej „sesji” naucza­ nia Jezusowego. Chce widocznie „wbić w głow y” lekcję przypow ie­ ści, zanim opow ie o ich nadejściu. M arek i M ateusz umieszczają przypowieść po reakcji Jezusa na przybycie Jego bliskich, w odm ien­ nych kontekstach. Opuszcza także Łukasz retoryczne pytanie: Któż jest moją m atką i którzy są m oim i braćmi? I następujący po nim gest ręki (u M ateusza, lub zw rócenie oczu u M arka), dla odrzucenia wszelkiego p odejrzenia o odrzucenie M aryi. N a tym nie koniec:

6 J. MAJEWSKI, B łogosław ić m n ie będą. N o w o te sta m e n ta ln y obraz M a tk i Pana

(6)

poszerza definicję uczniów z pełniących wolę Boga na tych, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. Trudno wyczytać jakiś ostry kontrast w Jezusowym Lecz O n im odpowiedział - w. 21 - zwłasz­ cza że w oryginale zamiast ostrego „lecz” Biblii Tysiąclecia m am y ła­ godniejsze „ d e ” czyli „zaś” : O n za ś odpowiadając rzekł do nich...

K ryterium więc, jakim Jezus posługuje się dla określenia auten­ tycznego uczniostwa, przynależności do Jego rodziny, jest słuchanie i praktykow anie Bożego słowa. Łukasz nie pozwala nam sądzić, że M atka i bracia Jezusa nie odpow iadają tem u kryterium . Zwłaszcza że w drugim tom ie swego dzieła, opowiadając o początkach wspól­ noty wierzących, Kościoła jerozolimskiego, stwierdza: Wszyscy oni trw ali jednom yślnie na m odlitw ie razem z niewiastami, z Maryją, M atką Jezusa, i z braćmi jego (Dz 1, 14). Już w Ewangelii dzieciń­ stwa pokazuje nam wiarę M aryi. Jej autodeklaracja przy zwiastowa­ niu w yraża w ym ow nie Jej charakter i postaw ę: O to ja służebnica Pańska, niech m i się stanie według słowa twego (Łk 1, 38). To prze­ cież Jezu so w a definicja ucznió w - któ rzy słuchają słow a Bożego i wypełniają je (8, 21) - tyle że tutaj wyrażona w pierwszej osobie. Kładąc Jezusow ą definicję w usta Najświętszej M aryi Panny, Łukasz o kreślą Ją jako p raw d ziw ą U czennicę. Podobnie w naw iedzeniu m ow a jest o słowie Boga i wierze M aryi. Błogosławi się nie tylko Jej macierzyństwo (błogosławiony jest owoc Twojego łona), ale przede wszystkim Jej posłuszeństw o słow u Bożemu: Błogosławiona [jest],, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana (1, 42. 45). Elżbieta ogłasza M aryję Uczennicą.

Słowa Elżbiety przypom inają nam okrzyk innej kobiety - i re ­ akcję Jezusa: „Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś”. Lecz O n rzekł: „Tak, błogosławieni są raczej ci, którzy słu­ chają słowa Bożego i (go) przestrzegają” (11, 27-28). Pierwszeństwo uczniostwa przed pokrew ieństw em jest tu wyraźnie widoczne. Jeśli ow o „lecz” Biblii Tysiąclecia może stwarzać wrażenie protestu (w tek­ ście greckim m amy znow u łagodniejsze „ d e ” : O n zaś rzekł...), to jej przekład greckiego m enoun dw om a różnym i słów kam i tak...raczej m oże budzić lekkie zdziwienie (logiczniej byłoby: tak, ale raczej...). Słowniki rozumieją ow o m enoun jako albo potw ierdzenie, albo za­ przeczenie i przekłady idą za jednym albo drugim znaczeniem tego słowa. W świetle innych tekstów trzeciej Ewangelii nie m ożem y tutaj w yczytać jakiegoś o d cięcia się Jezusa od M a tk i. Raczej chodzi o pokazanie, na czym polega Jej praw dziw a wielkość: słuchanie sło­ w a i posłuszeństw o mu. Uczniostwo w Ewangelii to nie tylko słu­ chanie; to pójście za Jezusem i pełnienie Jego w oli przez całe życie,

(7)

do końca, bez względu na to, ile to kosztuje... Z resztą m am y pięk­ ną paralelę do tych, którzy słuchają słowa Bożego i (go) przestrzega­ ją w Łukaszowym refrenie: Maryja zachowywała wszystkie te spra­ w y (rhemata) i rozważała je w sw oim sercu (2, 19) i M atka Jego cho­ wała wiernie wszystkie te sprawy w sw ym sercu (2, 51). Czyż nie jest to „upieranie się” Ewangelisty, że Jezusow y opis ucznia odnosi się par excellence do Jego Matki?

Sześć razy Łukasz w swojej Ewangelii - jak widzieliśmy - odw o­ łuje się do słuchania i praktykow ania słow a Bożego i odnosi je do M aryi. Jeśli do tego dołączymy Jej obecność - w edług Dziejów - we wspólnocie wierzących w W ieczerniku, tru d n o nie widzieć w Niej Uczennicy. Uczniostwo secundum Lucam zawiera dw a elementy: słu­ chan ie słow a (z u st Jezusa lub jakiegoś B ożego w y słan n ik a czy z wydarzeń życiowych) i wcielanie go w życie (zachowywać, wypeł­ niać, przestrzegać, rozważać w sercu). Potrzebna jest więc Boża ini­ cjatywa i ludzka odpowiedź. Bóg musi w pierw przem ówić czy w inny sposób objawić się, żeby człowiek m ógł usłyszeć - i odpowiedzieć na to, co usłyszał. Słuchanie słow a Bożego m a w nim wywołać re­ akcję, k tó ra prow adzi do radykalnej zm iany życia. N ie wystarczy chw ilow a odpow iedź człow ieka na słow o. Jest o n bow iem jak ta skała, na k tó rą ziarno padło i wzeszło, aby szybko uschnąć - gdy usłyszą, z radością przyjm ują słowo, lecz nie mają korzenia: wierzą do czasu... (Łk 8, 6. 13). Żyzna ziemia, wysłuchanie słowa sercem szlachetnym i dobrym oraz wytrwałość są konieczne, aby plon był stokrotny (8, 8. 15). Czyż M aryja nie spełnia tych warunków?

2. Uczennica i Matka

Dla P.J. Bearsley’a doskonałe uczniostw o M aryi stanowi para­ dygm at dla zrozum ienia Jej Bożego m acierzyństw a7. Przypom ina najpierw nasz autor więź pom iędzy w iarą i uczniostwem . N ie m oż­ na - rzecz jasna - być uczniem Chrystusa i nie mieć wiary w Niego. W Ewangeliach w iara jest opisywana w term inach już nam znanych: pełnienie woli Bożej (M k 3, 35), słuchanie słowa Bożego i wypełnia­ nie go (Łk 8, 21), słuchanie słowa Bożego i przestrzeganie go (Łk

11, 28). Przyjęcie słow a, które rodzi w iarę (por. Rz 10, 17), jest conditio sine qua non uczniostw a (J 8, 31: Jeżeli trwacie w nauce m ojej [w słow ie m o im - en to logo to e m o l], jesteście prawdziwie m o im i uczniami. Tradycja chrześcijańska, przynajmniej od św. Au­

(8)

gustyna, uw aża M aryję za „N iew iastę w ia ry ” . W iara jest istotn a w Jej - i każdym - uczniostwie w biblijnym znaczeniu: Błogosławio­ na [jest], która uwierzyła, ze spełnię się słowa powiedziane Jej od Pana (Łk 1, 45 )8. Akt poczęcia Jezusa to nie akt m iłosnego zjednoczenia z m ężem , lecz akt pełnej miłości wiary - zawierzenia Bogu: Niech m i się stanie według słowa twego (Łk 1, 38). Co uczyniła, aby p o ­ cząć? O dpow iedź jest oczywista: zawierzyła. Uwierzyła słowu, a Sło­ w o stało się ciałem (J 1, 14). Co nie znaczy, że był to akt wiary p o ­ rów nyw alny z aktem wiary każdego innego ucznia - i że akt wiary wystarczył, aby się stała M atką Syna Bożego. Ale Jej rola w e wcie­ leniu n ab iera głębokiego sensu, jeśli w idzim y w Niej d o sk o n ałą Uczennicę zawierzającą słowu i gotow ą do pełnienia woli Boga.

Jej Boże macierzyństwo to Jej największy i najwspanialszy przy­ wilej. Przeznaczona była od w ieków w Bożym zamyśle, aby stać się M atką Em m anuela9. Atoli koniecznym założeniem tego „przeznacze­ nia” było Jej uczniostwo, albowiem Dziewica stała się M atką dzięki swej wierze. W sensie absolutnym, ontologicznie, Jej m acierzyństwo jest przyczyną Jej uczniostwa i wszystkich Jej przywilejów. Stanowi też o no prim um principium mariołogiae. Ale w ziemskim porządku Jej w iara i uczniostwo uprzedzają Jej m acierzyństwo, czyniąc Ją go­ tow ą do przyjęcia i wydania owocu Jej żyw ota. Paradygm at ucznio­ stw a rzuca światło na różne aspekty m isterium , daje nam także klucz do chwalebnej tajemnicy Bożego m acierzyństwa M aryi. Staje się ono m ożliwe i sensowne w Jej radosnym oddaniu się Bogu i m iłosnym przyjęciu Jego Słowa, Jego Syna. Ale to m acierzyństwo wynosi na niebyw ałe szczyty Jej uczniostw o. Takie now e znaczenie m ożem y wyczytać w słowach Jezusa: M oją M atką [...] jest Ta, która słucha słowa Bożego i wypełnia je (por. Łk 8, 21). Słowo Boga, k tórem u jest posłuszna przez całe życie, a najpierw Je rodzi i pielęgnuje, to Jednorodzony Syn Boży10.

U czeń w N o w y m Testam encie to ten, k to idzie za Jezusem , oddaje M u się coraz bardziej - całym sercem, całym życiem. Zapew ne

8 M a rację cytowany przez Bearsley’a Augustyn: illa [Maria] fide plena et C hristum

prius m en te quam ventre concipiens. C o więcej: Maria credendo concepit sine viro. Serm o 2 1 5 , 4: PL 3 8 , 1047. W innym kazaniu stwierdza rów nie wyraźnie: Virgo ergo Maria non co ncubuit e t concepit, sed credidit et concepit. Serm o 2 3 3 ,

3. 4: PL 3 8 , 1114.

9 Po przebadaniu danych now otestam entow ych L. BALTER, Boże M acierzyństw o M a ryi, „C om m unio” 2 0 (2 0 0 0 ) nr 6, 3 9 -8 1 , stwierdza, że tajem nica M aryi- M a tk i zaw arta jest całkowicie w tajem nicy Chrystusa, Słow a Wcielonego i Zbaw cy, i nią spow ita. N ie do tego jed n a k stopnia, a b y z niej nie przeświecała (s. 43).

10 Jeszcze raz św. Augustyn (cytow any przez Bearsley’a): M aterna propinquitas

nih il M ariae profuisset, nisi felicius C hristum corde quam carne gestasset. D e sancta virginitate 3: PL 4 0 , 39 8 .

(9)

M aryja z N azaretu też wzrastała w zrozum ieniu tegoż uczniostwa - aż do końca swego życia. Ale czy m ogła być Uczennicą przed p o ­ częciem Jezusa? O tóż jeśli nie pojmujemy uczniostwa tylko w zawę­ żonym znaczeniu - I wciągnąwszy lodzie na ląd, zostaw ili wszystko i poszli za N im (Łk 5, 11) - lecz jako słuchanie słow a i wypełnianie go (Łk) oraz pełnienie w oli Bożej (Mk), to M aryja całkowicie speł­ nia to kryterium uczniostwa. Określenie doskonała Uczennica nie oznacza jakiegoś statycznego punktu dojścia, kresu, tak że jakikol­ wiek postęp jest już niemożliwy i niepotrzebny. Była Uczennicą do­ skonałą już w m om encie zw iastow ania, ale w następnych latach, kiedy Jezus dorósł, kiedy słow o Boże było głoszone Jego głosem, kiedy uczn iostw o zo stało zw iązane z Jego p o słan n ictw em , Jego M atka odpow iedziała doskonale tym now ym w yzw aniom i dojrze­ w ała nieustannie, aż stanęła obok krzyża Jezusowego (J 19, 2 5 )11.

3. Pisma Janowe

3 .1 . K a n a

D w ukrotnie występuje M aryja w czwartej Ewangelii: na wese­ lu w Kanie Galilejskiej (J 2, 1-11) i pod krzyżem Jezusowym (J 19, 25-27)12. W Kanie Jezus mówi do swej M atki: Co m nie i tobie, N ie­ wiasto? (ti em oi kai soi, gynaii). Przekład Biblii Tysiąclecia: Czyż to m oja lub Twoja sprawa, Niewiasto? usuwa jakikolwiek dystans m ię­ dzy N ią a N im . Czy słusznie? Czyż nie m am y tu raczej echa om a­ wianych już przez nas logiów Pana u synoptyków, w których więzy krwi ustępow ały wobec w ym ogów słowa Bożego, także gdy chodzi o M atkę Jezusa? Wydaje się, że M aryja korzysta tutaj ze swej pozy­

11 Przypomnijmy stw ierdzenia Soboru W atykańskiego II: Tak to M aryja, córa

A dam a, zgadzając się na sło w o Boże, stała się M a tką Jezusa, a przyjm u ją c zbaw czą w o lę Bożą c a ły m sercem , n ie p o w str zy m a n a ż a d n y m grzech em , c a łko w icie pośw ięciła sam ą siebie, ja ko służebnicę Pańską, osobie i dziełu swego Syna. LG

56; W ciągu Jego nauczania przyjęła słowa, w któ rych Syn, stawiając Królestw o

p o n a d w zględam i i w ięza m i ciała i krw i, nazw ał bło g o sła w io n ym i słuchających i zachow ujących sło w o Boże (por. M k 3, 35; Ł k 11, 27-28), jak to O na wiernie czyniła (por. Ł k 2, 19 i 51). W ten sposób także B łogosław iona D ziew ica szła naprzód w pielgrzym ce w ia ry i utrzym ała w iernie sw e zjednoczenie z Syn em a ż do krzyża, przy k tó r y m nie bez postanow ienia Bożego stanęła (por. J 19, 2 5). LG

5 8 .

12 Zob. np. M . CZAJKOWSKI, M aryja u progu i kresu dzieła M esjasza (J 2, 1-11

i 19, 2 5 -2 7 ), w: Egzegeza Ewangelii s'w. Jana, red. F. GRYGLEWICZ, Lublin

(10)

cji macierzyńskiej, a Jezus odwołuje się do woli Ojca N iebieskiego13: [Czyż] jeszcze nie nadeszła godzina m o ja ? (ВТ)14. Trochę inaczej pa­ trzy na naszą perykopę P.J. Bearsley15. N ie zgadza się, aby w Kanie widzieć tylko macierzyńską rolę M aryi. Zw raca uwagę na kontekst: Jan opow iada o w ydarzeniu Kany zaraz po pow ołaniu pierwszych uczniów i łączy M aryję z uczniami na początku relacji z Kany: była tam M atka Jezusa. Zaproszono [...] także Jezusa i Jego uczniów. Jeśli na końcu perykopy m ow a jest tylko o uczniach: uwierzyli w Niego Jego uczniowie - to chyba dlatego, że Jej wiara w N iego nie potrze­

bow ała cudu w Kanie.

N ie jest O na zresztą na tym weselu osobą nieważną, potrzebną tylko do sprow okow ania cudu [znaku - semeion), a przedtem szorst­ kiej (?) reakcji Jezusa. N ie m oże być bez znaczenia fakt, że wystę­ puje O n a na początku sceny, że nazw ana jest „M atką Jezusa”, który to tytuł w ystępuje także w scenie Kalwarii, że w ystępuje O n a na progu i u kresu działalności Mesjasza i że dokonał O n pierwszego znaku tylko na Jej interwencję. Jeśli na Kalwarii jest O na rów nocze­ śnie M atką i Uczennicą, tru d no nie widzieć Jej i w Kanie w tej p o ­ dwójnej roli. Trudno też traktow ać słowa Jezusa jako odm ow ę, je­ śli za chwilę spełnia prośbę M atki. Zresztą szokujące na pierwszy rzut oka pytanie Jezusa Co m nie i tobie, N iew iasto? w Pierwszym Testa­ mencie wyraża zawsze relację m iędzyosobową: jest to pytanie albo o to, czy jest coś, co łączy obie strony (np. Joz 22, 24-25), albo o to, czy jest coś, co je dzieli (np. Sdz 11, 12).

Tak więc w perykopie Kany Jezus - ani nie odrzucając prośby M atki, ani nie czyniąc Jej zarzutu - m ówi Jej coś ważnego na tem at Ich wzajem nej relacji. Kwestionuje dotychczasow ą więź rodzinną M atki z Synem, sugerując jej przem ianę i przeniesienie na wyższą płaszczyznę. Ta sugestia zawarta jest już w samym zwrocie N iew ia­ sto n a m iejsce dotychczasow ego term in u M atka. Biblijny term in Niewiasta (por. Rdz 3, 15) absolutnie nie jest obraźliwy, pokazuje jednak, że Jezus widzi więź ze swą M atką na wyższej płaszczyźnie niż tylko rodzinna. Byłoby to tym wyraźniejsze, gdyby wraz z wielu Ojcami Kościoła i egzegetami ciąg dalszy odpow iedzi Jezusa trak to ­ wać nie jako zdanie twierdzące: Jeszcze nie nadeszła godzina m oja, lecz jako zdanie pytające: Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?, które w rzeczywistości jest stw ierdzeniem , że ta godzina już nade­ szła. Przecież Jezus uczynił w Kanie Galilejskiej początek znaków,

13 Por. Łk 2, 48-49: Synu, czem uś n am to u c z y n iłł [...] Czy nie wiedzieliście, że

p o w in ien em b y ć w ty m , co należy do m ego O jca ł

14 J 12, 27-2 8 : A leż w łaśnie przyszedłem na tę godzinę. O jcze, w sła w im ię Twoje! 15 P.J. BEARSLEY, M ary the Perfect D isciple..., 4 8 3 -4 8 8 .

(11)

objaw ił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniow ie. A więc godziny nie m ożna ograniczyć do Kalwarii, zaczyna się już w Kanie, rozciąga się na całą działalność Jezusa, podczas której objawia O n swoją chwałę poprzez zna ki, aż do tego szczytu Jego działalności, którym jest Kalwaria; tam w pełni objawił swoją chwalę przez śmierć i zm artw ychw stanie. Tak więc Jezus w dialogu z M atk ą w Kanie oświadczyłby Jej, że poprzednia relacja rodzinna została teraz prze­ m ieniona w now ą, gdyż Jego godzina się właśnie zaczyna - znakiem, którego dokona na Jej prośbę.

Jednakże auto r niniejszego szkicu pozostaje przy opinii dosyć powszechnie uznawanej (przy której upierał się in scripto już przed ćw ierćwieczem 16), że godzina Jezusa w Kanie jeszcze nie nadeszła, rozpoczyna się ona w raz z Jego chw alebną M ęką: Ojcze, nadeszła godzina. O tocz Syna swego chwałą... (J 17, 1). Tutaj m am y tylko antycypację godziny - arche ton semeion. Tym bardziej że w od p o ­ wiedzi Jezusa M atce widzimy stały tem at Janowej Ewangelii: Jego niezależność o d ludzi i niepodatność na wszelkie ludzkie wpływy. D okonując dzieła Ojca (zob. J 4, 34; 5, 20; 5, 36; 6, 28; itd.) - Jem u jest tylko poddany. N aw et M atka nie m oże wpływać na Jego dzia­ łanie. Czy godzina już nadeszła, czy nadejdzie d o p iero u szczytu publicznej działalności i Paschy, jest to godzina Jego: he hora т о й , z akcentem na ostatnim słowie moja. Nigdzie więcej, tylko w reak­ cji na prośbę M atki, do rzeczow nika godzina d o d any jest zaim ek dzierżawczy moja. Fakt, że O n a natychm iast wydaje polecenia słu­ gom , pokazuje, iż nie czuje się odtrącona przez Jezusa i że akceptu­ je tę now ą z N im więź. Wydaje tylko ogólnikow e polecenie - zrób­ cie wszystko, cokolw iek w am pow ie - form ę, szczegóły interwencji zostawia Jem u. W idzimy tutaj pokrew ieństw o z tradycją synoptycz­ ną, którą omawialiśmy: więzi rodzinne zastąpione więzią uczniostwa (zob. M k 3, 31-35). Uderza nas zwłaszcza pokrew ieństw o z wersją Łukaszową (8, 19-21): Jan też wydaje się umieszczać M aryję w gro­ nie uczniów słuchających słowa Bożego i wypełniających je.

Czyż to bow iem przypadek, że Ew angelista um ieszcza naszą perykopę zaraz po perykopie pow ołania pierwszych uczniów? Trud­ n o nie widzieć więzi nie tylko treściowej, ale i redakcyjnej pom ię­ dzy obu scenami: pierwszego dnia Jezus pow ołuje dw óch uczniów Jana Chrzciciela (i potem Szymona), drugiego dnia - Filipa i N

ata-16 M . CZAJKOWSKI, M aryja u progu..., Lublin 1 9 7 6 1, 103. „G o d zin a ” oznacza

śm ierć i uw ielbienie Jezusa na krzyżu. Z n a k w Kanie jest antycypacją „g o d zin y ” Jezusa, która rozpoczyna erę rozdzielania dóbr mesjańskich. Tak pisze S. MĘDALA, C hw ała Jezusa (E w angelia w ed łu g s'w. Ja n a ), w: E w a n g elia s'w. Jana, L is ty Powszechne, Apokalipsa, Warszawa 1992, 34; zob. 44.

(12)

naela, trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam M atka Jezusa. [...] Zaproszono [...] i Jego uczniów. (Także na Kalwarii umieszcza Ewangelista N iewiastę obok ucznia). Z rozum ie­ nie tej nowej relacji uczniowskiej pokazują Jej słowa: Zróbcie wszyst­ ko, cokolwiek w am powie. Poleca sługom być do dyspozycji Jezusa. To jest także Jej postawa: nie sam a decyduje, lecz poleca poddać się decyzjom Syna.

M ożem y tu także wyczytać Jej dyskretne m acierzyństwo wobec uczniów (które Jezus ogłosi n a Kalwarii - wobec ucznia um iłow a­ nego): polecając im czynić słow o Jezusa, budzi w nich postaw ę uczniowską. O na sama jest M atką (w obu Janowych perykopach pięć razy jest tak nazwana) i równocześnie Uczennicą. Jako M atka szu­ kała O na zawsze tego, co dla N iego najlepsze; teraz, kiedy Jej m a­ cierzyństwo zostało wywyższone i wyniesione na poziom uczniostwa, O n a nadal pełni w obec N iego najlepszą posługę, ale uznając Jego od Niej niezależność: inicjatywa należy do Niego. Jej macierzyńska troska o Niego współgra z uczniowskim posłuszeństwem Jego słowu. M aryja w Kanie realizuje późniejsze słow a Jezusa skierow ane do uczniów: o cokolwiek prosić będziecie w Imię moje, to uczynię (J 14, 13). Jakby skierowane i do Niej, Uczennicy. O n a prosi G o - a O n czyni prośbie zadość17.

3.2. Golgota

Perykopa Golgoty m a wyjątkowe znaczenie dla czwartego Ewan­ gelisty. Jej znaczenie dla niniejszych rozw ażań jest jasne: G olgota spełnia to, co zostało zapoczątkow ane w Kanie. N am chodzi o sce­ nę 19, 25-27: A obok krzyża Jezusowego stały: M atka Jego i siostra M atki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał M atkę i stojącego obok N iej ucznia, którego miłował, rzekł do M atki: „Niewiasto, oto syn Tw ój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto M atka tw oja ”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. Tylko nasz Ewangelista mówi o obecności obok krzyża dw óch postaci - o kre­ ślonych, ale nie nazwanych po imieniu: M atka Jego oraz uczeń, k tó ­ rego m iłow ał. N ie m oże być bez znaczenia fakt um ieszczenia ich w tej szczytowej scenie życia Jezusa, a także Jego godziny, gdy Jego dzieło (dzieło Ojca) osiąga swoją pełnię, a Jego chw ała zabłyśnie

17 Egzegezę perykopy na podstaw ie szerokiego spectrum poglądów katolickich i protestanckich przeprowadza J. MAJEWSKI, B łogosław ić m n ie będą..., 3 5 - 6 8 . Podobnie w dalszej części książki zajmuje się m .in. dziew ictw em N M P i now otestam entow ą sym boliką maryjną.

(13)

w męce i śmierci (Nadeszła godzina, aby został otoczony chwałą Syn Człowieczy - J 12, 23).

Uczeń, którego m iło w a ł Jezus, m a o wiele większe znaczenie symboliczne aniżeli historyczne. To jest typ i m odel ucznia, uczeń jako taki, uczeń idealny, taki, jakiego miłuje Jezus. Przecież zapowie­ dział Pan (zob. J 14, 21. 23), że będzie m iłował tego, kto zachow u­ je Jego przykazania, strzeże Jego słowa (ton logon), a więc jest au­ tentycznym uczniem . Umieszczając go w scenie tryum fu Pana na krzyżu i zaraz p o tem czyniąc z niego św iadka zm artw ychw stania (I 20, 1-10), Ewangelista pokazuje nam go jako tego, który przyj­ muje Jego rozporządzenia odnośnie kontynuacji Jego misji po skoń­ czeniu Jego ziemskiej działalności. Misja Jezusa jest teraz pow ierzo­ na Jego uczniom w osobie idealnego ucznia. O dtąd żyje O n i działa w uczniach i uczennicach, w swoim Kościele.

Jezus ogłasza z wysokości krzyża now ą relację pom iędzy M ary­ ją a uczniem: jest to relacja M atki i syna. N ie jest to oczywiście więź biologiczna, pokrew ieństw o krwi. A jednak - upiera się P.J. Bearsley18 - słowa Jezusa syn - M atka sugerują jedność natury. M atka musi być tej samej natury co potom stw o. Synem M aryi jest tutaj uczeń, O na więc rów nież jest Uczennicą. Uczeń um iłowany jest takim przez całą Ew angelię, ideał nie zm ienia się. O na n ato m iast otrzym uje teraz now ą rolę: M atka Jezusa staje się także Jego Uczennicą. To, co było lekko odsłonięte już w Kanie, teraz, w m om encie szczytowym, uka­ zuje się w pełni. Prawdziwa n atura Jej biologicznego macierzyństwa zostaje objaw iona w uczniostwie. A że duchow o jest M atką ucznia um iłow anego, idealnego, O n a również staje się Uczennicą idealną, doskonałą. C o Łukasz stw ierdzał na początku Ewangelii w scenie zw iastow ania, p o tw ierd z a Ja n w scenie ukrzyżo w an ia na końcu Ewangelii.

Potwierdzenie znajduje ta interpretacja w następnych wierszach: Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się w ypeł­ niło Pismo, rzekł: „Pragnę”. [...] A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: „D okonało się!” I skło n iw szy głow ę, oddał ducha (19, 28. 30). A może raczej w ydał (przekazał) Ducha (paredoken to Pneuma)? Wy­ lał Ducha Świętego na M atkę i syna, a w ich osobach na wszystkie uczennice i uczniów ? Wcześniej Ew angelista pow iedział, że Duch jeszcze nie b ył dany, poniew aż Jezus nie został jeszcze uwielbiony (7, 39); teraz następuje uwielbienie Jezusa i czas na wydanie (wyla­ nie?) Ducha. Trudno nie widzieć konsekwencji w Janowej Ewange­ lii. Przecież kiedy czytamy dalej, że jeden z żołnierzy przebił M u bok,

(14)

a natychm iast w ypłynęła krew i woda (19, 34), to przypom inam y sobie ostatni dzień oktaw y św ięta Szałasów (Sukot): Jezus w stał i zaw ołał donośnym głosem: „Jeśli k to ś jest spragniony, a wierzy we m nie - niech przyjdzie do m nie i pije! Jak rzekło Pismo: Rzeki wody żyw ej popłyną z jego w nętrza”. A pow iedział to o Duchu, którego m ieli otrzym ać wierzący w Niego; D uch bowiem jeszcze nie był dany, poniew aż Jezus nie został jeszcze uwielbiony (7, 37-39). N a Kalwa­ rii M aryja i uczeń um iłow any są nie tylko świadkam i wydania D u­ cha i przebicia b oku, z któ reg o w ypłynęła w o d a - znak wylania D ucha: oni otrzym ują to pierwsze wylanie Ducha Świętego w now o ustanow ionym Kościele.

Jakże bliski jest tu Jan Łukaszowi - w odm iennych kontekstach. W Dziejach czytamy, że M atka Jezusa przebyw ała razem z uczniami w sali na górze w oczekiwaniu na Pięćdziesiątnicę (Szawuot) Ducha (zob. Dz 1, 14), a kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdow ali się wszyscy razem na tym sam ym miejscu (2, 1). O na więc także otrzym uje D ucha w ten dzień narodzin Kościoła. N a G olgo­ cie O na i uczeń idealny (reprezentujący wszystkich wierzących) otrzy­ m ują D ucha od konającego C hrystusa, w Pięćdziesiątnicę M aryja i w spólnota uczniów otrzym uje D ucha jakby w językach ognia (Dz 2, 3). Teologicznie chodzi o to samo - konkluduje EJ. Bearsley: M a­ ryja jest p ośród napełnionych D uchem uczniów.

3 .3 . K o śc ió ł

N ie tylko m acierzyństw o M aryi w zględem Jezusa w inno być in te rp re to w a n e w św ietle Jej w iary i uczniostw a; w tym sam ym świetle uczniostw a w in no być in te rp re to w a n e Jej m acierzyństw o w Kościele: Uczennica pośród uczniów i uczennic. M atka nie jest poza rodziną, jest jej częścią. W Janow ej perykopie ukrzyżow ania Jezusa jest O na postacią nie tylko historyczną, ale i teologiczną, sym­ boliczną. Jest O n a figurą Kościoła złożonego z Jego uczniów. Przy­ w ołuje pew ne w ątki z Pierwszego Testam entu i Apokalipsy. Przywo­ łuje obraz Izraela jako kobiety brzemiennej, bliskiej chwili rodzenia, która krzyczy, wije się w bólach porodu (Iz 26, 17; por. 66, 7), Izra­ ela, którem u Pan poleca: Wij się z bólu i jęcz jak rodząca, córo Syjo­ nu, bo teraz musisz wyjść z miasta i w polu zam ieszkać (Mi 4, 10; por. J 16, 21). Ten sam obraz występuje w Apokalipsie: Potem wielki znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce, i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gw iazd dwunastu. A jest brze­

(15)

uwadze fakt, że pew ne wzorce i tem aty Apokalipsy bliskie są szkole Janow ej, z której wyszła czwarta Ewangelia, m ożem y chyba łączyć cierpiącą bóle i m ęki Niewiastę z Apokalipsy z figurą cierpiącej na miejscu zw anym Miejscem Czaszki M atki Bolesnej Jezusa.

Powszechnie przyjmuje się, że Niewiasta Apokalipsy jest symbo­ lem ludu Bożego, najpierw Pierwszego Testam entu, ludu, do k tóre­ go M esjasz należy. W izja rozdziału 12. o p o w iad a o nieprzyjaźni pom iędzy Niewiastą a wielkim Sm okiem barwy ognia. A utor księgi nawiązuje do Rdz 3, 15, gdzie m ow a o nieprzyjaźni między niewia­ stą a wężem oraz potom stw em jej i jego. To nawiązanie potw ierdza sam autor kilka wierszy dalej: 1 został strącony w ielki Sm ok, Wąż starodawny, który się zw ie diabeł i szatan (12, 9). O braz Niewiasty z Ap 12, brzemiennej i cierpiącej bóle i m ęki rodzenia, sugeruje, że Mesjasz narodzi się z ludu wybranego Izraela (zob. Iz 66, 7), a tak­ że, że jego potom stw o będzie Izrael nazywało swoją m atką (Iz 49, 18-23; 54, 1; 66, 7-14). Izrael to Córa Syjonu w bólach rodzenia (Mi 4, 10), wzywana d o mesjańskiej radości (So 3, 14-17). Ale N ie­ wiasta Apokalipsy, z całym bogactw em starotestam entow ych odnie­ sień, jest M atką nie tylko dzieci izraelskich: jest ona także M atką wielu innych dzieci: I rozgniewał się Sm ok na Niewiastę, i odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potom stw a, z tym i, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa (12, 17), a więc z uczniami i uczen­ nicami Jezusa. Tak więc Niewiasta jest także symbolem ludu N o w e­ go Testam entu, w spólnoty Jezusow ych uczniów, k tó ra jest częścią Bożego Izraela, jednego Ludu Bożego.

M im o że ta tajem nicza postać sym bolizuje przede wszystkim w ybrany Lud Boży obu Testamentów, aluzja do M aryi z N azaretu jest dosyć powszechnie przyjm owana. Rysy zbiorow e Niewiasty nie wykluczają rysów indywidualnych. N a Kalwarii M aryja otrzym uje idealnego ucznia za syna; innymi słowy: otrzym uje O n a rolę M atki w nowej rodzinie uczniów. Kościół popaschalny otrzym uje polece­ nie zdobywania now ych uczniów (zob. M t 28, 19); to zadanie jest sym bolizow ane w postaci N iew ia sty-R odzićieiki z A pokalipsy; tę Rodzicielkę-M atkę uczniów spotykam y na Kalwarii. H istoria prze­ plata się z symbolem. Kościół jest M atką, a M aryja specjalnie się do tej roli nadaje. Kościół rodzi Chrystusowi nowych uczniów. Kościół daje ciało Słowu, aby zamieszkało w śród nas (por. J 1, 14), czyniąc z nas uczniów. Kościół głosi nam, uczennicom i uczniom, słowo Boże dla wzbudzenia w nas wiary i daje środki do jego zachowywania. W iara M aryi - jak widzieliśmy - jest kluczem do właściwego zrozu­ m ienia Jej macierzyństwa. Przez swą wiarę poczęła Jezusa i w wierze

(16)

towarzyszyła Jego działalności od Kany do Kalwarii Ta, k tó ra jest doskonałą Uczennicą, bo z w iarą przyjm owała słow o Boże i rozw a­ żała je w sercu swoim. To słow o zaprow adziło Ją aż pod krzyż Syna, gdzie wraz z uczniem um iłowanym otrzymała Ducha i stała się świad­ kiem godziny Jezusa, aby świadczyć o N im innym , jako figura Ko­ ścioła, który otrzym ał misję zwiastowania Ewangelii i zdobyw ania uczniów we wszystkich narodach.

4. Błogosławiona Dziewica

A jak patrzeć w świetle ewangelicznego paradygm atu uczniostwa na Jej dziewictwo? Ten paradygm at uczniostwa to - jak widzieliśmy - Boska inicjatyw a p rzekazania słow a i ludzka reakcja słuchania i praktykow ania go. Podczas zwiastowania Bóg bierze inicjatywę. Sło­ w o skierowane do Niej przez anioła i przyjęte przez N ią (zob. Łk 1, 26-38) wciela się w Jej dziew iczym łonie jako Boży Syn. O to postaw a Uczennicy - i Boży czyn podkreślony przez Jej dziewictwo. Popaschalna w iara w Boże synostwo Jezusa już tutaj znajduje swój w ym ow ny wyraz, w iara już wcześniej głoszona przez Pawła (zob. Ga 4, 4). Dziewicze poczęcie objawia Bożą wszechm oc i transcenden­ cję. M aryja poczęła za sprawą Ducha Świętego (M t 1, 18). N ie była to relacja mąż - żona, lecz: Stwórca - stworzenie. D uch Święty, któ­ ry okrył Ją cieniem (Łk 1 ,3 5 ), to Ruah JH W H , który unosił się nad w odam i (Rdz 1, 2), którego tchnienie obdarza życiem (Ez 37, 5-6. 9). Kiedy okrył M aryję, była całkowicie do Jego dyspozycji, stw o­ rzenie wobec Stwórcy. N aw et Jej świadome, dobrow olne, osobiste niech m i się stanie (Łk 1, 38) było ow ocem impulsu D ucha, który działa ex intim o (zob. G a 4, 6). Atoli dziewicze poczęcie objawia nie tylko zbawczą inicjatywę Boga, lecz rów nież jej całkow itą darm o- wość. Wcielenie jest w olnym darem Boga.

Implikacje dziewiczego poczęcia sięgają w głąb m isterium chry­ stologicznego. Dziewiczość M atki Jezusa jest rów nież znakiem trans­ cendencji Chrystusa wobec historii. W praw dzie poczęcie w Jej ło ­ nie jest w ydarzeniem z historii, ale sposób, w jaki się d o k o n ało - dziewiczość tego poczęcia - pokazuje jego niezależność od ograni­ czeń historii. Przez N ią, przez Jej łono, Odwieczny Syn Boży w kro­ czył w ludzką historię: Słowo było [już] na początku [...] i Słowo ciałem się stało (J 1, 1. 14). Jezus Chrystus jest Panem historii, jej centrum i kresem. Wszystko przed i po Jego ukazaniu się w histo­ rii, w ogołoceniu, w postaci sługi (por. Flp 2, 7), trzeba teraz widzieć

(17)

w odniesieniu do N iego. Ukazał się dzięki fia t Dziewicy. Poczęty w Jej łonie Przedwieczny Syn Boży rozpoczął now e życie jako czło­ wiek; ukrzyżow any człowiek powstał z m artw ych do nowego życia jako Uw ielbiony Syn Boży. Tak poczęcie (preludium ), jak i zm ar­ twychwstanie (Bóg Go nad wszystko w yw yższył - Flp 2, 9) to m ani­ festacje Bożej inicjatywy i potęgi, nie ludzkim i dokonane siłami. Co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia [...] bo życie objawi­ ło się (1 J 1, 1-2) - a objawiło się najpierw w ukryciu, w tajemnicy łona Dziewicy - na końcu zajaśniało chwalą Paschy. Pan opuszcza na zawsze grób śmierci, jak opuścił życiodajne łono M atki.

O d Bożej inicjatywy przejdźm y znow u do drugiego elem entu now otestam entow ego uczniostwa: odpow iedź ucznia na słowo Boga. M ów iliśm y już o odpow iedzi m łodej M aryi - p o d natchnieniem Ducha. Taką odpow iedzią jest najpierw Jej stan dziewiczy. Dziewic­ tw o to gotowość całkowitego oddania się drugiej osobie. Dziewiczość to więc nie tylko integralność cielesna; ta integralność jest znakiem osobistej, duchowej integralności, całkowitego daru składanego oso­ bie ukochanej. Dziewictwo ze względu na Królestwo niebieskie (Mt

19, 12), nie przedm ałżeńskie, lecz stałe, nabiera w artości transcen­ dentnej. Jest pełnym zwróceniem się osoby ku drugiej osobie, ale tą drugą osobą jest sam Bóg. Dziewictwo religijne jest więc całkow i­ tym darem z siebie samego Bogu, a jego znakiem jest pow strzym a­ nie się od obcow ania płciowego z jakąkolwiek ludzką osobą. M ary­ ja jest w zorem dziew ictw a. Podczas zw iastow ania dała doskonałą odpow iedź dziewiczą przesłaniu anielskiemu: O to ja służebnica Pań­ ska, niech m i się stanie według słowa twego (Łk 1, 38). Nazywając się służebnicą, M aryja deklaruje całą swą dyspozycyjność wobec woli Pana: siebie sam ą składa M u w darze. M im o że poślubiona m ężow i imieniem Jó zef (Łk 1, 27), nikom u się nie oddała, zachowując cał­ kow itą integralność osobistą, tak by Jej dar z siebie samej mógł być pełnym i bezwarunkow ym .

Jej dziew ictw o było owocne. Oddając się do dyspozycji Pana, akceptow ała Jego propozycję: żeby Jego Syn przyjął ciało w Jej ło­ nie, żeby m ogła być Jego M atką. Tak w ięc dziew ictw o zakw itło m acierzyństwem . N ie skazało Jej na bezpłodność, lecz otw arło d ro ­ gę dla najbardziej cudow nej płodności: stała się M atk ą nie tylko Chrystusa, Pierworodnego wobec każdego stworzenia (Kol 1, 15), lecz także wszystkich w N im na now o narodzonych (por. J 3, 3; 1 J 5,

11). Jej dziew ictw o jest więc paradoksalnie związane nierozerw al­ nie z Jej macierzyństwem. Akceptując m acierzyństwo Syna N ajw yż­ szego (Łk 1, 32), oddała się do Bożej dyspozycji nie tylko na czas

(18)

zw iastow ania i poczęcia, lecz - w sposób nieodw ołalny - na całą niepew ną przyszłość: błogosławiona M aryja zawsze Dziewica (virgi­ nitas post partum ). Jej dziewictwo to więc postaw a kogoś, kto usły­ szał słow o Boże i poddał się m u bezw arunkow o - na zawsze: p o ­ staw a doskonałego ucznia, doskonałej Uczennicy.

Jej dziew ictw o było podstaw ow ym nastawieniem duszy, które ta k często było w ysław iane w Pierw szym Testam encie: u bóstw o w obec Boga. Jest O na ostatnią z wielu biblijnych niewiast, których ło n a były jałowe, lecz zaow ocow ały dzięki Bożemu błogosław ień­ stwu: Sara, Rebeka, Rachel, m atka Samsona, A nna - m atka Sam u­ ela, Elżbieta - m atka Jana. N iepłodne kobiety wybrane przez Boga, aby dały Jego ludow i synów dla pełnienia Jego misji. Oczywiście M aryja nie była n iepłodną, ale Jej duchow e ubóstw o i całkow ite pow ierzenie się Bogu zaow ocow ało nadzw yczajną płodnością Jej łona: porodziła Syna, którem u Józef nadał imię Jezus, O n bow iem zb a w i sw ój lud od jego grzechów (M t 1, 25. 21). Rodząc Jezusa, G łow ę Ciała - Kościoła (Kol 1, 18), M atka Jego rodzi całe Ciało - Kos'ciół. Jak A braham , k tó ry przez w iarę stał się ojcem m nóstw a narodów (Rdz 17, 4-6), praojcem naszym (Rz 4, 1). Jej dziewicza zgoda podczas zwiastowania podtrzym ana została na Kalwarii, gdzie została ogłoszona M atk ą uczniów. Kościół uczniów jest rów nież poślubioną Chrystusowi czystą dziewicą (2 Kor 11, 2; por. Ap 14, 4) i jako taki spogląda na M aryję jako na swój m odel. Jest także m atką, przysparzając Jezusowi now ych uczniów i polecając im: Zrób­ cie wszystko, cokolwiek w am powie (J 2, 5). Jako Dziewica - M ary­ ja była doskonale gotow a pełnić Jego wolę, jako M atka kierow ała uczniów do Niego. Słuchając słowa Bożego i poddając się m u, jest Dziewicą par excellence·, przyjmując w swe łono Słowo Boże i póź­ niej pielęgnując Je - jest M atką wszystkich m atek19.

5. Implikacje ekumeniczne

Chrystologia, eklezjologia i soteriologia dom inują w dialogach ekum enicznych. O d lat dochodzi do nich także mariologia. Chodzi przede wszystkim o rolę M aryi w ekonom ii zbawienia. Chodzi o tę szczególną form ę koinonia, świętych obcowania, która pozwala nam widzieć Kościół tak w jego obecnej rzeczywistości, jak i w jego soli­ darności z dom ow nikam i wiary (Ga 6, 10), którzy już odeszli. W tej com m u n io sanctorum M aryja zajmuje wyjątkow e miejsce. Ekum

(19)

niczny namysł nad Jej postacią i tajemnicą odw ołuje nas do funda­ m entalnego działania Boga, k tó ry zesłał Syna swego, zrodzonego

Z niewiasty (Ga 4, 4), Syna, którego orędzie i posługa zaprowadziły

na krzyż, obok którego stała M atka Jego (J 19, 25); Jego uczniowie trw ali jednom yślnie na m odlitw ie razem z niew iastam i, z Maryją, M atką Jezusa (Dz 1, 14) w oczekiwaniu na dar Pięćdziesiątnicy, aby

Kościół mógł powstać i zwiastować D obrą N ow inę.

W dialogu ekum enicznym m a zawsze miejsce odw ołanie się do Biblii, dla spraw dzenia i ukazania, co już m ożem y w spólnie głosić pochylając się nad w spólną nam Księgą i otw ierając się n a Słowo w spólnego nam Boga i Zbaw iciela. N ie chodzi tu jednak o jakiś „biblicyzm” bliski fundam entalizm owi. Potrzebna jest krytyczna eg- zegeza, ale nie m ożna też abstrahować od wiary w spólnoty chrze­ ścijańskiej, katolickiej, praw osławnej czy ewangelickiej. To w wierze w spólnot żydowskiej i chrześcijańskiej, teologicznie pluralistycznych, rodziły się Pisma, a w iara chrześcijańska w yznaw ana i form ułow a­ na w ciągu dw óch tysięcy lat - dzięki biblijnej relekturze - pozwala nam ciągle odkryw ać i wydobywać skarby Pisma świętego. N ie tyl­ ko Credo należy odczytywać w świetle Biblii, ale i Biblię w świetle Credo. To odnosi się także do naszej wspólnej i odm iennej wiary, i pobożności mariologicznej i maryjnej. Chodzi oczywiście o rozwój inspirowany Biblią, a nie przeciwstawiający się jej tekstom i sensom.

Taka droga wiary, droga nie od tekstu, lecz w kierunku przez tekst natchniony w skazanym , pozw ala w spólnocie wierzących głę­ biej i hojniej i z większą radością przyjm ow ać życiodajne orędzie Pism. To dla niej spisano słow o Boże i w wyznawanej przez nią wie­ rze ró żn o ro d n e treści św iętych tekstów objaw iają swój sens, dla nadania sensu naszem u życiu i naszemu światu. W tym odkryw aniu sensu słów życia wiecznego (J 6, 68) czujemy się jako wierzący o to ­ czeni współwierzącym i, odnajdujem y się w tow arzystw ie świętych i M atki Jezusa, k tó ra zachowywała wszystkie te słow a i rozważała je w swoim sercu (Łk 2, 19). Ale wierzący z Kościoła ewangelickie­ go staje tylko przed słow em Pisma, które daje m u w wierze pew ­ ność zbawczej łaski Boga. Katolik jednak nie tyle oczekuje, że brat p rotestant zrewiduje swoją postaw ę, ile najpierw sam czuje się zo­ bowiązany do krytyki własnej pobożności maryjnej, do jej bardziej konsekw entnego ubiblijnienia. To jeden z o w oców toczonego już dialogu ekum enicznego20.

20 Z o b . np. J. W IC K S, T h e V irgin M a r y in R e c e n t E c u m e n ic a l D ia lo g u e s , „Gregorianum” 8 0 (2 0 0 0 ) nr 1, 25-5 7 ; J. FAMERÉE, M ary in G o d ’s plan an d

a m o n g the saints, „Theology D igest” 4 7 (2 0 0 0 ) nr 3 , 2 4 4 -2 5 2 . Z e starszejs dosyć

(20)

C oraz bogatsza jest - także w języku polskim - literatura na te­ m at miejsca M aryi w różnych Kościołach chrześcijańskich. Pisze się także na tem at Jej miejsca w islamie21. Judaizm przyznaje się do Niej coraz częściej, była przecież Żydów ką, a więc zrodziła nam Jezusa - Żyda. Schalom Ben-Chorin próbuje zdjąć z Niej siedem zasłon tra­ dycji, dogm atu, liturgii, legendy, sztuki, poezji i muzyki, ażeby od­ słonić i ukazać nam postać historyczną M iriam , zwykłej Żydów ki epoki końca Drugiej Świątyni, która porodziła człowieka niezwykłe­ go22. Z e strony katolickiej wspomnijmy tylko jednego autora, F. Rossi de G asperis, k tó ry pokazuje p ełn ą przynależność tej żydowskiej D ziew czyny do lu d u Izraela, a czyni to w kontekście biblijnym (Pierwszego i N ow ego Testam entu)23. N o w a pobożność katolicka wyznaje, że spełnienie pow ołania Izraela (i ostatecznie całej ludzko­ ści) dokonuje się najpierw w Jej osobie. Jest O na bowiem uosobio­ ną Córą Syjonu, Służebnicą Pańską, jak Izrael jest Sługą Pańskim. O na „k o n d en su je” Izrael w swej osobie podczas zw iastow ania, kiedy o d p o w iad a w im ieniu całego ludu, i podczas W ielkiego Szabatu, kiedy tylko O na trwa w wierze w zmartwychwstanie. A zarazem jest O na uosobionym Zgromadzeniem mesjańskim Izraela, czyli Kościołem, jako pierwsza zbawiona i doskonała uczennica Mesjasza - Zbawiciela. To Ją kardynał J. Ratzinger nazwał „uosobieniem całego Izraela”24.

Atoli - słusznie wracając wreszcie do żydowskich korzeni naszej wiary - nie m ożem y i na tym polu wpaść znow u w przesadę, jaka do dzisiaj u tru d nia nam dialog katolicko-protestancki. Potrzebna jest nam pokora, żebyśmy w M aryi ujrzeli po k orną Służebnicę Pańską, C órę Izraela, jedną z ubogich JH W H , uczennicę w łasnego Syna, cichą towarzyszkę naszej ziemskiej w ędrów ki, milczącego świadka w ydarzeń zbawczych (zob. Łk 2, 19. 51). Tylko jeden raz przem ó­ wiła do ludzi z k art Ewangelii, a te słowa wystarczają przez wieki: Zróbcie wszystko, cokolwiek w am powie! (J 2, 5). M aryja Ewangelii

ekum enii. Spotkania z teologią, Warszawa 1 9 8 4 ,1 1 1 -1 2 2 (rozmowa z roku 1978);

S.C. NAPIÓRKOWSKI, Spór o Matkę. Mariologia jako problem ekum eniczny, Lublin 1988 (zob. też „Studia i dokum enty ekum eniczne” 3 (1 9 8 8 ) - kilka artykułów). Godna polecenia jest antologia (ze wstępem i w opracowaniu S.C. Napiórkowskiego)

Teksty o M atce Bożej. Chrześcijaństwo ew angelickie, N iepokalanów 2 0 0 0 (lecz

z pow odu fatalnych błędów redakcyjnych dw ie ew angeliczki nie przyznają się do autorstwa sw oich tekstów).

21 Zob. np. E. SAKOWICZ, Jezus i m u zu łm a n ie, „Ateneum Kapłańskie” 136(2001) z. 1, 4 0 -5 2 .

22 SC H . B EN -C H O R IN , M u tter M irjam . Maria in jüdischer S ich t, M ünchen 1971; w ydanie francuskie: Marie. Un regard j u i f sur la m ère de Jésus, Paris 2 0 0 1 . 23 F. ROSSI DE GASPERIS, M aria d i N a za ret icona d i Israele e della C hiesa,

M agnano 1997.

(21)

odsyła do Jezusa. Jest w centrum , ale nie jest centrum historii zba­ wienia. Jest błogosławiona, ale dlatego, że uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana (Łk 1, 45), błogosławiona, bo wszystko w Niej jest wydarzeniem wiary i łaski. Jej dusza wielbi Pana, a nie siebie samą, bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej (Łk 1, 46. 48).

To uniżenie (tapeinosin) łączy Ją najgłębiej z Jej Synem, który ogołocił (ekenosen) samego siebie, przyjąwszy postać sługi, [...] uni­ ży ł (etapeinosen) samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci (Flp 2, 7-8). Słusznie więc do m ag a się R. Rogow ski, aby więcej zw racano w M aryi uwagi na Jej przywileje o charakterze pasyjnym i kenotycznym 25. Pisze on: Jeżeli los M aryi tkw ił korzeniami w losie Chrystusa i jeżeli - zgodnie z Jego wezwaniem (Mt 16, 24) - przede w szystkim M aryja była Tą, która Go naśladowała, to musiała uczest­ n iczy ć w Jego kenozie, i d o zn aw ać ogołocenia i uniżenia26. Temu m isterium kenozy M aryi przygląda się au to r w trzech sytuacjach: kenoza wiary, miłości i nadziei, dodając: Takie ujęcie, takie spojrze­ nie na m isterium kenozy M aryi m a wartość nie tyłko doktrynalną, ale także parenetyczną. I cytuje R. Cantalamessę: to, co wydarzyło się owego dnia, wskazuje na to, co pow inno m ieć miejsce każdego dnia - trzeba stać przy M aryi obok krzyża Jezusa, jak stał uczeń, którego Jezus m iłow ał27.

Biblijne, a więc kenotyczne spojrzenie na M atk ę Jezusa jest pierwszym i koniecznym krokiem na drodze dialogu ekum eniczne­ go na Jej tem at. Jeśli odchodzim y od maksymalizmu m aryjnego, ale nie upieram y się także przy minimalizmie, droga dialogu staje o tw o ­ rem , a M atka Boża przestaje być przyczyną podziału w śród dzieci Bożych. Wiara M aryi przełożyła się na słuchanie i na posłuszeństwo Bożem u Słowu, podobnie jak autentyczna wiara Kościołów chrześci­ jańskich przekłada się również na posłuszeństwo Bożej woli, w zyw a ­ jącej je do coraz bardziej odważnego angażowania się na drogach jed­ ności, coraz bardziej w yraźnego zbliżania się do źródła jedności w bogactwie swojej różnorodności. [...] W swojej żyw ej wierze, w k tó ­ rej pielgrzymowała przez cały okres swego życia, M aryja stawała się coraz bardziej mila Bogu i zarazem coraz bardziej M u bliska, w tym także coraz bardziej bliska ludziom. Przeniesiony na płaszczyznę eku­ meniczną przykład M aryi m oże stanow ić pow ażny impuls do w

yty-25 R ROGOWSKI, K enoza M aryi, w: U nxit et m isit, red. I. DEC, Wrocław 2 0 0 0 , 4 5 9 -4 7 7 .

26 TAM ŻE, 46 0 . 27 TAM ŻE, 47 5 .

(22)

czania now ych dróg prowadzących do jedności m iędzy Kościołami chrześcijańskimi28.

Ks. prof, dr hab. M ichał Czajkowski Uniwersytet Stefana K ardynała Wyszyńskiego (Warszawa)

ul. Grzybowska 16/22 m. 912 PL - 00-132 Warszawa

Biblical Way of Dialogue on Jesus’ Mother

(Summary)

T he author view s Jesus’ M other regarding the paradigm o f a perfect disciple. For this sake he exam ines the synoptical texts first - St M ark 3 :3 1 -3 5 , M a tt 12:46- 5 0 and S t L u k e 8 ,1 9 -2 1 - o f w hich the first tw o seem to sound anti-Marian. The author proves, how ever, that what is meant here is not a rejection o f Mary (and Jesus’ family), but indicating that the bond o f discipleship - fulfilling the w ill o f the Father - is more im portant than the family bond. This is even more distinct w ith the third Evangelist, w h o broadens the definition o f discipleship: w hat is meant is n ot only doing G od ’s w ill, but first and forem ost listening to the w ord o f G od and acting upon it. St Mary fulfils this criterion o f discipleship perfectly, w hich can be seen already at the beginning o f his Gospel (St L u ke 1:38; 2 :1 9 .5 1 ) and o f the A cts (1:14).

T he perfect discipleship o f the Blessed Virgin is a paradigm for understanding Her D ivine Maternity. The act o f conceiving Jesus is not an act o f a love union w ith a m an, but an act o f her faith filled w ith love, confidence in G od. She believed the w ord (St L u ke 1 :38.45), and the Word became flesh in H er (St John 1 :1 4 ). In an ab solu te, on to lo g ica l sen se, H er m aternity is the cause o f her discipleship and o f all her privileges, but in the tem poral order Her faith and discipleship precede Her maternity. She w as a perfect Disciple as early as the m om ent o f the Annunciation, but w hen Jesus grew up and the w ord o f G od was announced w ith H is voice, She was also maturing, giving perfect answers to new challenges.

We can see that already at Cana in Galilee (St John 2:1-11) Jesus is calling into question H is past bond w ith H is M other - H e is suggesting its transformation and bringing onto a higher level („Woman”). St Mary does not make a decision o f H er o w n , but She tells the p eop le to subm it to Her S o n is w ill (2:5). She is surrounded by H is disciples (this is the context), but w e feel im mediately her discreet maternity towards them. It becom es revealed on the Calvary (St John 19:25-27). From the cross Jesus proclaims the new relation between St Mary and H is beloved disciple - relation betw een M other and son: „Woman, this is your son. (...) This is your m other”. The one w ho becom es son o f St Mary is Jesus’ 28 Z . KIJAS, T ryn ita rn e k o rzen ie m a rio lo g ii i je j inspiracje dla e k u m e n iz m u ,

(23)

disciple, a m odel disciple, so ideal a disciple as M other o f Jesus. It is not only St M ary’s maternity to Jesus that w e interpret in the light o f her faith and discipleship, but also H er maternity in the Church. M other is not beyond the family, she is part o f it. St M ary - the M other - is a Disciple am ong Jesus’ disciples. She is the figure o f the Church w h o consists o f H er Son’s disciples. H er presence on the G olgotha brings to our m ind the Woman o f the 12th Chapter o f the Revelation, w h o is a symbol o f G od’s People o f both the Testaments, but also o f St Mary, M other o f new disciples.

The paradigm o f discipleship means G od’s initiative to com m unicate the w ord and m an’s response by listening to it and p u ttin g it in to life. At the A nnunciation G od takes up the initiative. The Word directed to Mary by the Angel and accepted by Her („I am the handmaid o f the Lord, let what you have said be done to m e”) becom es incarnate in her virgin w om b. H ere is the attitude of a Disciple - and the action o f God emphasized by Her virginity. Virginity means readiness to give oneself totally to another person - religious virginity is a total self-gift to G od, and its sign is abstinence from sexual intercourse w ith any human. St Mary is m odel o f virginity. Calling herself a handmaid at the Annunciation and declaring her openness to the w ill o f the Lord, she makes an offering o f herself. H er virginity is fruitful: it has brought the fruit o f m otherhood. T hus, her virginity is an attitude o f som eone w h o has heard the w ord o f G od and submitted to it unconditionally, for ever: it is an attitude o f a perfect D isciple. Her virginity is the basic attitude o f the soul, so often praised in the First Testament: poverty in the face o f G od. She is the last o f the numerous biblical w om en w hose barren w om bs brought fruit ow ing to the blessing o f G od. O f course, she w as not barren, but H er spiritual poverty and her total self-offering to G od made her w om b fruitful in an unusual way. By giving birth to Jesus, the H ead o f the Church-Body

(Col 1:18), She is giving birth to the w hole B o d y - t h e Church. H er virgin consent

at the A nnunciation w as m aintained by Her on the Calvary, w here She w as proclaimed M other o f the disciples.

We need humility to see in Mary the humble Handmaid o f the Lord, Daughter o f Israel, one o f the anaw im o f JH W H , disciple o f Her ow n Son, the still companion o f our earthly pilgrimage, the silent witness to the events o f the salvation (St L uke 2:1 9 .5 1 ). It was only once that She spoke to people from the pages o f the Gospel, and these w ords have been adequate for all the ages: „D o everything that H e tells you!” (St John 2:5). Mary o f the Gospel sends us away to Jesus. She is at the center, but She is no center o f the history o f salvation. H er soul proclaims the greatness o f the Lord - not hers - for H e has looked upon H is low ly handmaid (St

L u ke 1:46.48). This low liness (tapeinosin) unites Her m ost deeply w ith Her Son,

w h o made him self nothing (ekonosen), assuming the form o f a slave, and was obedient, even to the point o f death. We should more often draw our attention to the privileges o f Mary connected w ith the Passion and kenosis. The biblical, ie kenotic, view o f M other o f Jesus is the first and m ost necessary step on the way o f ecumenical dialogue concerning Her, especially w ith the Evangelicals. If we start w ith the M arian and M ariological maximalism and at the same time d o not insist on minimalism - the w ay o f dialogue is open, and M other o f God ceases to be the reason o f division am ong the children o f God.

Cytaty

Powiązane dokumenty

pokoloruj brązowym kolorem, narysuj ładną ramkę wokół krzyża i jasno

Wydaje mi się, że historia Polonii w tym mieście, podobnie jak historia Polonii amerykańskiej, nie jest jeszcze zamknięta i że nie tylko kolejne fale emigracji z Polski

Instytucja kas rejestrujących w systemie podatku od wartości dodanej była kojarzona nie tylko z realizacją funkcji ewidencyjnej przy zastosowaniu tych urządzeń, ale również z

Przeprośmy Pana Jezusa za nasze grzechy, wypowiadając głośno słowa “ Aktu żalu” ( mam nadzieje,że wszystkie dzieci znają już słowa modlitwy). Pozdrawiam serdecznie Z

Wspomniana pani doktor (wierzyć się nie chce – ale kobit- ka ponoć naprawdę jest lekarką!) naruszyła ostatnio przepi- sy.. Może nie kodeks karny, ale na pewno zasady obowiązu-

Wynika z nich jednoznacznie, że Bóg nie tylko jest wierny swoim umiłowanym, ale także inten- syfikuje swą miłość wobec tych, którzy nie mogą liczyć na własną

Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż Swój i Mękę Swoją świat odkupić raczył.. I Ty, Któraś współcierpiała, Matko Bolesna, zlituj

[r]