• Nie Znaleziono Wyników

Zdrowy rozsądek a krytyka poznania.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zdrowy rozsądek a krytyka poznania."

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

ZDROWY ROZSĄDEK A KRYTYKA POZNANIA

P rzednaukow e myślenie w ogólnych zarysach i z domieszką nie­

ścisłości, a n aw et niekiedy pew nych błędów, rozwiązuje te wszyst­

kie problem y, k tóre stanow ią przedm iot filozoficznych, metodycz­

nych (naukowych) dociekań x). Ludzie, którzy nie zetknęli się z m y­

śleniem filozoficznym, nie m ają w ogóle trudności z tzw. poznaw al- nością św iata zewnętrznego. Realizm jest podstaw ą ich myślenia, ich życia, ich czynności. Inaczej się je d n ak dzieje z tymi, którzy zetknęli się z m yślą filozoficzną, niekiedy u k ry tą w naukach fi­

zycznych lub przyrodniczych 2). Wówczas zazwyczaj pow staje w ą t ­ p i e n i e : czy poznaniu naszem u odpow iada rzeczywistość, czy też przypadkiem każdy z nas nie jest zam knięty w obrębie w łasnych myśli, jak b y w jakiejś odciętej od św iata tw ierdzy, z której by trzeba za pomocą jakiegoś m ostu „krytycznego m y ślen ia1' wydostać się i bezpośrednio skontaktow ać z rzeczywistością, lub też stojąc na ty m moście stwierdzić, iż on rzeczywiście opiera się z jednej strony na gruncie rzeczywistości poza podmiotowej, a z drugiej na psychice ludzkiej. Oto problem, czy też pseudo-problem , który filozofia m a rozstrzygnąć, a przez to samo skorygować i uściślić dane zdrowego rozsądku w ogólnoludzkim przednaukow ym m y­

śleniu.

PU N K T W YJŚCIA W KRYTYCE POZNANIA

Jeśli filozofia ma bronić pierw szych zasad ukazując ich koniecz­

ność, naczelnym jej obowiązkiem jest uspraw iedliw ienie i uzasad­

nienie realizm u poznawczegb, k tó ry bezsprzecznie leży u podstaw zarówno przednaukow ego, ja k i naukowego (nauk szczegółowych) myślenia.

W ykazując jednak i uzasadniając realizm poznawczy, m yśleniu

filozoficznemu nie wolno wyjść z jakichś założeń-dogmatów, cho-

(2)

292 A L B E R T M. K R Ą P I E C

ciażby najpierw otniejszych; wówczas bowiem całość filozofii opie­

rałab y się na tych właśnie ostatecznie dowolnie przyjętych zało- żeniach-dogmatach, stałaby się jakąś ,,dogm atyką““ na płaszczyźnie przyrodzonego myślenia. W rzeczywistości takich filozoficznych

„dogm aty k'1 jest tyle, ile „oryginalnych4' systemów filozofii.

W punkcie wyjściow ym myśl filozoficzna w inna być wolna od wszelkich zobowiązań wobec system u filozoficznego, w k tórym p ra ­ cuje 3). Słowem — nie może ona wychodzić z żadnej „idei", z żadnej

„prekoncepcji", lecz z f a k t u stwierdzonego z całą oczywistością.

W poznaniu zaś — f a k t e m jest właśnie p o z n a n i e . Zatem myśl filozoficzna w inna zanalizować i osądzić swoje w łasne funkcje poznawcze. Osądzenie poznawcze zgodne z treścią i w ym aganiam i rzeczy jest w sensie ścisłym k r y t y k ą 4). K rytyczne zaś poznanie w łasnych aktów poznawczych dokonuje się w czasie akcji poznania.

Nie należy bowiem z góry twierdzić, że rozum może to lub owo poznać, lecz w pierw trzeba przypatrzyć się sam ym funkcjom po­

znawczym. Podobnie jak poznajem y n a tu rę i właściwości jakiejś maszyny przy pracy, ja k ą ona spełnia, tak też i poznanie możemy popraw nie osądzić, czyli skrytykow ać tylko przy w ykonyw aniu aktów poznania. Należy się więc postawić w środku świadomości, przypatryw ać się w łasnem u poznaniu i rejestrow ać to, co świado­

mie dostrzegamy, analizując działanie poznawcze.

Dane świadomości w tym pierw szym etapie są jedynym argu­

mentem, jakiego możemy domagać się od rozumu. Zresztą są to argum enty bardzo mocne, albowiem świadomość refleksy jna jest najbardziej w ierną i praw dziw ą wówczas, gdy stw ierdza bezpo­

średnie swe akty poznawcze. W ty m bowiem etapie przedm iot poznania i akty poznawcze znajdują się na ty m sam ym poziomie.

Poznanie ujm u je samo siebie, stąd świadomość takiego poznania rodzi całkow itą pewność. Zgadzają się na to n a w e t idealiści5) i w swej „superkrytyce" wychodzą w łaśnie z faktów świadomo­

ściowych, aczkolwiek m ylnie zinterpretow anych. Dla nich bowiem p u n k tem wyjścia są dane świadomości w formie: „cogito" (myśle­

nie), z którego chcą jakim ś krytyczn ym mostem przejść do „esse", do rzeczywistości.

Tymczasem problem krytyczny nie polega na tym, by w jakiś sposób przejść od pojm ow ania, myśli (cogito) do rzeczywistości (esse), ale zam yka się w py taniu: ja k a jest treść i jaki w alor po­

siada poznanie w swoich zasadniczych funkcjach?

a) M ając na uwadze rolę świadomości w punkcie wyjściowym k ry ty k i poznania, można stwierdzić, iż pierw szym przeżyciem świa­

domościowym jest właśnie f a k t p o z n a w a n i a . Jest to p o-

(3)

z n a n i e c z e g o ś c o j e s t . Ten właśnie fak t spontanicznego, pierw otnego poznania można ująć w zdanie najpierw otniejsze w n a ­

szym życiu poznawczym: istnieje coś, jest coś. Taki stan poznaw ­ czy — absolutnie pierw otny — jest jaśniejszy od wszelkich odcieni ,,cogito“ . W tym bowiem stw ierdzeniu jeszcze nie jaw i się wcale podm iot poznający, n aw et w irtualnie. Jakak o lw iek analiza poznania wyrażonego w tym pierw otnym stanie nie w ykryje podmiotu, jaźni czy świadomości. B yt bowiem, przedm iot poznania jest niew ątpliw ie pierw szy przed wszelkim ,,cogito“.

b) Trzeba dopiero nowego ak tu poznania, by wydobyć w łasną świadomość. Trzeba poznania refleksyjnego, którego treść w yraża się w zdaniu: mam świadomość poznania czegoś, co jest. W tym już z aw a rta jest w sposób niew yraźny zasada tożsam ości6).

Istnieje duża różnica między sform ułow aniem pierw szym a d ru ­ gim. Sform ułow anie pierwsze: ,,jest coś“ — stanow i treść poznania tzw. spontanicznego, nierefleksyjnego. O bserw ując poznanie w fazie tzw. postrzegania, widzimy, że jest ono całkowicie „zobiektywi­

zowane". Poznanie to w s^wej treści przedstawia rzeczywistość po- zapodmiotową, której istnienie stw ierdzam y i drogą zmysłów i drogą sądów egzystencjalnych, rzeczywistość, której treści są przedm iotem naszych w yobrażeń i pojęć. Ona to (bytująca możliwie lub a k tu a l­

nie), chociaż n aw et nie jest dokładnie poznana, w ystępuje zawsze w naszej świadomości jako zdeterm inow ana, będąca w jakim ś sensie ,,sobą“, „czymś*', dzięki czemu w ogóle j e s t (w jakikolw iek sposób). Gdyby bowiem nie była sobą, nie była w sobie przez coś zdeterm inow ana, nie różni-aby się niczym od nicości. Refleksja zatem nad spontanicznym poznaniem w ykazuje istnienie i treść przedm iotu myśli. W yrażając się krótko: świadomość stw ierdza coś (byt) jako przedm iot poznania i jako pierw szy element, który zwraca na siebie uw agę w poznaniu.

Jeśli zaś stw ierdzam : „poznaję coś, co jest czymś“ — wówczas m am do czynienia z poznaniem już nie spontanicznym , lecz reflek­

syjnym . Wówczas uśw iadam iam sobie swoje poznanie. I w tym uśw iadom ieniu sobie (czyli poznaniu) własnego poznania, również na pierw szym planie w ystępuje treść, coś, przedmiot, k tó ry jest czymś. M am jednak jeszcze drugi elem ent prócz przedm iotu: „po­

znaję". Poznanie przeze mnie czegoś, co jest czymś, w analizie aktu poznania stw ierdza od razu MNIE, moją rzeczywistość. W akcie po*

znania splata się treść, przedm iot z poznaniem moim, ze m ną po­

znającym . Owo ,,coś“ (byt) jest na pierw szym planie i na to przede

w szystkim skierow ana jest uwaga. Ja, moje poznanie, jest na d r u ­

gim planie. Trzeba n ań nakierow ać uwagę, by stało się ono w y­

(4)

294 A L B E R T M. K R Ą P 1 E C

raźne, jako rzeczywistość zawsze aktualna, realna, k tó ra splata się z rzeczywistością-przedm iotem w pierwszej fazie poznania również aktualną, realną, od której to aktualności można n atychm iast ab­

strahow ać i ująć same tylko treści, s tru k tu ry rzeczyw istości7).

c) D rugim elementem, który sobie uśw iadam iam y w analizie refleksyjnej świadomości, to fa k t zdolności poznawczej intelektu.

Dlaczego? Z chwilą bowiem, gdy czynię refleksję nad ak tam i po­

znawczymi, poznaję moje akty poznawcze. M om ent refleksji prze­

konuje mię, że intelek t posiada zdolność poznania. W praw dzie nigdy tej zdolności nie mogę „udowodnić11 (jakimś dowodem ścisłym, sylo- gistycznym), gdyż wszelkie dowodzenie ścisTe byłoby „błędnym kołem “ — (aby udowodnić, suponuje się zdolność poznawczą, której z kolei m a się dowodzić), niem niej je d n ak tej zdolności poznawczej nie przy jm u ję tylko dogmatycznie, nie czynię jakiegoś „postulatu11, gdyż dostrzegam ją w refleksyjnym poznaniu. Jeśli więc intelekt może poznać i poznaje swoje ak ty poznawcze, zatem posiada rze­

czywistą zdolność poznania. W myśl więc tego stw ierdzenia nie ma najm niejszego obiektyw nego powodu ograniczać zdolności poznaw­

czej intelektu do porządku czysto subiektywnego, im m anentnego (skazać po kantow sku ducha na przebyw anie w sobie), lecz należy ją wziąć w ta k im zakresie, w jakim m am y świadomość poznania.

d) Trzecim wreszcie elementem, k tó ry k ry je się w pierw szym ' krytyczny m stw ierdzeniu (mam świadomość poznania czegoś, co

jest), to pew ne niesprecyzow ane poznanie tego, co ściśle sfor­

m ułow ane nazyw am y „prawdą“. N ad sprecyzow aniem pojęcia p ra w d y musi k ry ty k a wiele popracować, mimo to je d n ak posłu­

gujem y się nim już w pierw szym (aczkolwiek niesform ułow anym i nieuściślonym) akcie krytycznego myślenia. Jeśli bow iem w an a­

lizie pierwszego a k tu krytycznego m yślenia dostrzegam zdwo­

jenie: przedm iot poznany i podm iot poznający, jeśli widzę w poznaniu na pierw szym planie przedm iot, a na drugim myśl poznającą, wówczas od razu dostrzegam logiczną konieczność zgod­

ności myśli i przedm iotu. G dybym tej konieczności uzgodnienia nie widział, nie m ógłbym w ogóle postaw ić problem u krytycznego poznania 8).

A zatem samo postaw ienie krytycznego problem u przekonuje, że w w yjściow ym punkcie myśl wcale nie poddaje analizie k ry ­ tycznej siebie: za pierw szy przedm iot poznania nie uw aża swego

„ ja “, k tóre by miało być ra cją poznaw alności rz e c z y 9), ale ujm uje właśnie przedm iot, k tó ry jakoś jest, jest c z y m ś 10).

G dybym zaś w b re w świadczeniu świadomości oparł się na an a ­

lizie własnej jaźni, czy też w łasnej myśli, wówczas z miejsca po­

(5)

staw iłb y m się w płaszczyźnie fikcyjnej, płaszczyźnie idealizmu, z którego w ogóle nie m a żadnego racjonalnego wyjścia, dlatego w łaśnie, że jest to stanow isko fikcyjne u ).

SPRAW A OGÓLNEGO W ĄTPIENIA

W ątpienie przyczynia się do uściślenia myśli filozoficznej. Z tego je d n a k nie w ynika, że wówczas filozofia będzie n apraw dę ścisła, jeżeli w ątpienie stanie się (jak chciał Kartezjusz) p o w s z e c h n e , jeśli będzie tow arzyszyło każdem u aktow i poznawczemu.

Takie postaw ienie spraw y jest w gruncie rzeczy chimeryczne i niemożliwe. Jeśli bowiem zajm uję się spraw ą poznania, to już stoję na stanow isku poznania. Ogołocenie naszych zdolności po­

znaw czych z wszelkiego poznania (po to, by się uwolnić od tow a­

rzyszącego w ątpienia) nie pozwala w ogóle na postaw ienie jakiego­

kolw iek krytycznego problem u. Taki stan rzeczy uczyniłby z n a ­ szych zdolności poznawczych władze m artw e, lub sprow adziłby je do poziomu życia czysto w e g e ta ty w n e g o 12).

Rzeczywistość, ja k się w yraża Le T o n ą u e d e c 13), w pierw szym akcie naszego poznania chw yta nas za gardło tak, że nie pozwala się bronić. Staje jednak przed nam i nie jako siła ślepa, lecz. jako światło, k tó re m u nie można się oprzeć. Stając przed nam i w p ie rw ­ szej n ajp rym ityw niejszej refleksji, przepędza wątpienie. W p ro ­ cesie poznania nie m a w rzeczywistości żadnego czasu, w którym by rozum znajdow ał się w powszechnej opresji w ątpienia.

Nie znaczy to atoli, byśm y w krytyce poznania pewne tw ierdzenia przyjm ow ali jako „dogmaty". Przeciwnie, rozum bada każdą rzecz, poddając w w ątpienie jej badaną wartość, aby przez spraw dzenie i sprow adzenie do oczywistości uczynić ją zrozumiałą, a poznaniu w m iarę możności nadać c h a ra k te r pewności. W ątpienie więc jest potrzebne, lecz nie w roli tow arzyszki myśli, ja k cień jest tow a­

rzyszem człowieka, ale jako pew na ,,chciana“ hipoteza, k tórą n a ­ leży usunąć przez głębsze i uzasadnione poznanie. Z tego też ty tu łu konieczne jest hipotetyczne wątpienie. M etafizyka przeto 14), dążąc do możliwie najw iększej pewności w poznaniu, jedyna spośród w szystkich nauk, posiada przym iot: „universalis dubitatio de ve- r ita te “ — powszechnego, lecz chcianego jako hipoteza, w ątpienia o praw dzie. Inne n a u k i mogą w ątpić o poszczególnych zakresach bytów, będących w obrębie ich przedm iotu (lecz nie o sam ym przed­

miocie), m etafizyka natom iast ma praw o poddać i poddaje w w ą t­

pliwość dla lepszego w yśw ietlenia n aw et pierwsze zasady 15). Kto

by chciał badać p raw d ę metafizyczną, bez poddania jej w pierw

(6)

296 A L B E R T M. K R Ą P 1 E C

w wątpliwość, ten — zdaniem św. Tomasza 16) — byłby podobny do człowieka, który gdzieś m a iść, lecz nie wie dokąd. W każdym atoli w ątp ieniu intelekt dostrzega swoją zdolność poznawczą i nie ma tu ,,towarzysza-cienia“, wątpliwości, k tó ra by paraliżow ała myśl;

dzięki tem u może on dać odpowiedź pew ną i dojść do stw ier­

dzenia p raw d y 17).

PIERW SZE ETAPY POZNANIA

Jeśli podany na początku przykład z poznaniem maszyny przy jej pracy tłum aczy nieco p u n k t wyjścia w krytyce poznania, gdzie również obserw ujem y rozum w jego funkcjach poznawczych i py­

tam y świadomości o poszczególne elem enty poznania, to będzie nam wolno dalej posłużyć się tym sam ym przykładem dla zilustrow ania następnego etapu filozoficznego myślenia.

Maszynę bow iem poznajem y zarów no w jej działaniu, jak i jej produktach. P ro d u k tem zaś (i równocześnie sposobem) poznania rozum u są p o j ę c i a i s ą d y ; wobec tego trzeba z kolei w ogól­

nych zarysach zanalizować n a jp ie rw pojęcia, a potem sądy, by uświadomić sobie ich rolę w krytyczny m poznaniu.

1. Pojęcia:

Trudności i rozbieżności w krytyce poznania pow stały na skutek pewnych nieporozumień. K lasycznym zaś przykładem i początko- dawcą tego właśnie nieporozum ienia jest K artezjusz, a po nim cały szereg filozofów natchnionych w pewnej m ierze przez „ojca idealizmu". Descartes „zm aterializow ał" i uprzedm iotow ił poję­

cia 18). Zdaniem bowiem jego człowiek poznaje „ideę“ — „pojęcie".

Dlatego też idea jasna i w yraźna daje ostre,'W yraźne i pewne po­

znanie.

Od czasów K artezjusza cały szereg filozofów w yznaw ał pogląd, że pojęcie, idea, istniejąca w poznającym rozumie, jest mniej lub bardziej u danym „sfotografow aniem " rzeczywistości. Z chwilą, gdy w myśli pow stała odbitka, stała się ona t y m , co poznajemy, tym, co istnieje oddzielone od rzeczy, tym, co rep rezen tu je rzecz 19).

Na tle takiego pojm ow ania rodzi się z miejsca trudność, czy rze­

czywiście pojęcia, idee, będące przedm iotem naszych myśli, w iernie odbijają rzeczywistość, czy też w trakcie odbijania może ją fał­

szują? Rodzi się- problem , w ja k i sposób uzasadnić prawdziwość

naszych pojęć, a tym sam ym praw dziw ość poznania; ja k można

przejść z porządku idealnego, z porządku myśli, do porządku real-

(7)

nego? W p y ta n iu tym w yraża się główny sens „problem u k ry ­ ty cznego“.

Co się właściwie stało? Oto pomieszano s p o s ó b i p r z e d ­ m i o t poznania. Dawno już przed tego rodzaju koncepcją prze­

strzegał św. Tomasz 20) i zaznaczał, że aczkolwiek nasze intelektualne poznanie jest co do s p o s o b u poznaniem abstrakcyjnym , a więc ogólnym, u jm ującym tylko pewne cechy schematyczne, to jednak nie jest poznaniem a b s t r a k t u , czyli ogólnego pojęcia. Pojęcie lub idea nie jest tym, co poznajemy, lecz tym, co umożliwia pozna­

nie rzeczy 2l).

Skąd o ty m wiem? Znowu muszę się uciec do świadczenia# św ia­

domości, k tó ra jest jedynym autentycznym św iadkiem w stw ier­

dzaniu swoich bezpośrednich aktów poznawczych.

Świadomość mówi, że czym innym jest poznanie rzeczy, np. czło­

w ieka, domu, konia, a czym innym jest poznanie idei człowieka, idei domu, idei konia. Świadomość stw ierdza, że poznanie (które dokonuje się za pośrednictw em pojęć) odnosi się do samej rzeczy reprezentow anej w pojęciu.

Poza tym świadomość stw ierdza, że poznanie rzeczy poprzedza poznanie idei rzeczy: w p r o s t poznaję rzeczy (ich naturę, istotę) np. człowieka, a dopiero p r z e z r e f l e k s j ę , przez nowy akt poznawczy, dokonuję poznania idei, czyli pojęcia człowieka. P o ­ znanie swego poznania jest bezpośrednim przedm iotem świadomości i w stosunku do takiego przedm iotu ona się nie myli, gdyż na tym sam ym poziomie znajdują się poznający (akt refleksji) i poznany (akt spontanicznego poznania). Nie można zaś poznać ak tu poznania spontanicznego, jeśli się nie pozna przedm iotu tego aktu, k tó ry jest relacją myśli do przedm iotu.

Dane zatem świadomości w zalążku przekreślają tzw. „problem kryty czn y " czyniąc go właściwie „pseudo-problem em “ 22).

Jeśli bowiem pojęcia nasze są pew nym i znakam i rzeczy, to wcale nie są znakam i ,,narzędnym i“, które trzebaby w pierw poznać, zanim się pozna rzecz, tak ja k to się dzieje np. przy tropieniu zwierząt z ich śladów; te trzeba w p ierw szczegółowo poznać, by móc poznać jakie zwierzę ten ślad zostawiło. Jeśli pojęcia nazyw am y „znakam i", wówczas ,,znaki“ te pojm ujem y swoiście, jako coś, co nie zatrzy­

m uje na sobie uw agi poznającego, lecz co umożliwia skon tak to w a­

nie się z przedm iotem . Podobnie ja k w filmie (każde porów nanie kuleje!) i widzę i zw racam bezpośrednią uw agę n a artystę, a nie zdaję sobie w prost spraw y, że właściwie oglądam pewien układ prom ieni św ietlnych, co poznaję dopiero przez refleksję, tak też dzieje się i z poznaniem w obrębie pojęć, które są czynnikiem umoż-

Znak — 3

(8)

298 A L B E R T M. K R Ą P I E C

liw iającym poznanie rzeczy, ja k u kład św iatła w kinie umożliwia poznanie treści filmu. I dlatego są one niezauważone w poznaniu spontanicznym, dlatego — nie zatrzym ując na sobie uw agi — do­

m agają się nowego a k tu poznawczego: refleksji, by móc w ykryć ich istnienie.

Dokonując ak tu refleksji nad pojęciem, dostrzegam dwie jego za­

sadnicze funkcje: a) bytow ą — pojęcie jest pew nym produktem myśli, jest pew ną m odyfikacją psychiki, w ytw orzoną przez nią samą (problemem ty m zajm uje się psychologia), b) dostrzegam rów ­ nież funkcję „przedstaw iania11 rzeczy. I dzięki tej właśnie funkcji rozum jest zdolny poznać treść samej rzeczy. Rzecz więc poznana w ram ach pojęcia posiada dw a stany istnienia: jeden w umyśle, jako pojęcie ogólne, idea (co poznaję drogą refleksji), drugim zaś stanem tej samej rzeczy jest jej indyw idualne, k on kretne istnienie w rzeczywistości pozaumysłowej. Poznanie tego stan u dokonuje się w ram ach pojęć, a więc schem atycznie tylko, w funkcjach nie re­

fleksyjnego, lecz spontanicznego poznania. F orm a ogólnego byto­

w ania rzeczy w umyśle pozwala na różne czynności poznawcze, ja k porów nyw anie, oddzielanie itp. P rzedm io t je d n ak poznania mieści się w samej rzeczy, k onkretnie istniejącej.

2. Sądy:

D rugi ak t rozumu, ja k im są sądy, w ykazuje z nie m niejszą oczy­

wistością, że myśl nasza styka się z rzeczywistością, z bytem. Dusza każdego sądu, ja k słusznie stw ierdza G a rrig o u -L a g ra n g e 23), to słowo: „jest“. Zarów no bow iem w sądzie egzystencjalnym , jak i predykaty w nym , „jest“ daje sens intelektualnej działalności po­

znawczej. Sądy egzystencjalne, stw ierdzające rzeczywiste istnienie (Piotr istnieje — te n oto koń istnieje), z całą oczywistością wskazują na bezpośredni związek poznania i rzeczywistości 24).

Związek ten dostrzegam y również i w sądach predykatyw nych, które sprow adzają się do trzech członów: 1) podmiotu, 2) orzecze­

nia i 3) łącznika „jest". W każdym sądzie słowo „jest" stw ierdza identyczność rzeczową podm iotu i orzeczenia. Gdy bowiem weź­

m iem y pod uw agę najprostszy sąd: „człowiek jest śmiertelny", wówczas widzimy, że sąd ten o z n a c z a pew ną identyczność

„człowieka" i „śm iertelnego". Identyczność ta nie odnosi się do term inów , do nazw y tylko, gdyż nazwa: „człowiek" nie jest nazwą

„śm iertelny"; nie odnosi się rów nież do pojęć, do idei w umyśle istniejących: idea bowiem „człowieka" nie jest ideą „śmiertelny".

A zatem oznaczanie identyczności w yrażone przez słowo: „jest"

odnosi się do rzeczy, do bytu, a więc znaczy: „ten byt (ta rzeczy­

(9)

wistość), k tó ry jest człowiekiem, jest tym sam ym bytem, który jest śm iertelny". Gdyby rzeczy oznaczone przez sąd nie istniały jako realnie, w rzeczywistości utożsamione, wówczas takie czy inne łą­

czenie nazw czy pojęć w sądzie byłoby zupełnie dowolne, co w kon­

sekw encji prow adzi do przekreślenia wszelkiego poznania i wszel­

kiej nauki. G dyby myśl w ram ach sądu nie docierała do rzeczy­

wistości, do bytu, byłyby możliwe tylko sądy tautologiczne. dla postępu n a u k i i życia b e zw a rto ścio w e25). K ażdy sąd, w k tó ry m by orzeczenie było różne od podmiotu, byłby fałszyw y i w ogóle byłby niem ożliw y do pomyślenia. Nie możnaby było powiedzieć, że np. P io tr jest człowiekiem, że ,,a“ jest' większe niż „b“, albo­

w iem nie byłoby bytu, który jest tym sam ym co P io tr i co człowiek, nie byłoby bytu, k tó ry jest tym sam ym bytem „a“ będącym w ięk­

szym od „b:‘ 26). Możliwość sądu istnieje tylko na gruncie realizm u poznawczego, gdy coś (byt), co jest podmiotem, jest tym samym rzeczyw istym bytem (lub w zdaniach negatyw nych: nie jest tym sam ym bytem), k tó ry jest orzeczeniem.

Podejście zaś w filozofii do sądów (zdań) wyłącznie z p u n k tu w idzenia gram atycznego i tw ierdzenie, że łącznik „jest“ spełnia jedynie funkcję gram atyczną w składnikach języka indo-europej- skiego, funkcję w yrażającą nie identyczność bytową, ale tylko pew ne relacje, jest z jednej strony podejściem filozoficznie niew y­

starczającym , gdyż analizuje samą form ę m yślenia w rozdarciu od jej treści, zajm uje się znakiem, a przekreśla jego istotną funkcję:

o z n a c z a n i e 27), z drugiej zaś strony nie dochodzi do bytu, lecz zatrzy m u je się na konkrecie u ję ty m wyobrażeniowo, czyli jest no- m inalizm em o p arty m na idealizmie (konkret ten poznaje się w po­

staci idei szczegółowej), teoriach apriorystycznych i w swoich za­

łożeniach dowolnych 28).

M yślenie więc nasze dokonane w ram ach sądów stw ierdza rze­

czywistość, byt, k tó ry jedynie tłum aczy fa k t istnienia sądów. Nie­

m niej je d n ak sądy p red y k aty w n e nie afirm u ją istnienia aktualnego, ja k to sądził B r e n ta n o 29), ale potencjalne; stw ierdzają rzeczy (treści), k tó ry m przysługuje rzeczywiste is tn ie n ie 30). P ra w a n a ­ ukow e i in te le k tu aln e poznanie opierają się na tak właśnie filozo­

ficznie zin terp reto w an y ch sądach.

BYT ZASADNICZĄ TREŚCIĄ PO JĘĆ I SĄDÓW

Jeśli poznanie in telek tu aln e dokonuje się w ram ach pojęciowania

i s ą d z e n ia 31) (trzeci bowiem ak t rozum u, jak im jest rozumowanie,

sprow adza się do sensownego ułożenia sądów), tedy analiza pojęć

(10)

300 A L B E R T M. K R Ą P I E C

i sądów wyświetli przedm iot właściwy rozumowego poznania czło­

wieka.

1. Na gruncie filozofii realistycznej przeciw staw ia się powszech­

nie pojęcie, ideę — w yobrażeniu. Najczęściej różnicę między jednym a drugim u p a tru je się w tym, iż pojęcie jest czymś ogólnym, w y­

abstrahow anym , podczas gdy w yobrażenie jest szczegółowe, kon­

kretne, jednostkowe. Takie je d n ak stanowisko nie dociera do n a j­

głębszych różnic, zwłaszcza jeśli się przyjm ie istnienie obrazu ty- picznego, k tó ry jest rów nież w yobrażeniem o zam azanych (na pozór ogólnych) cechach jednostkow ych, w w y n ik u czego przychodzi nieco trudniej oddzielenie pojęcia od w yobrażenia. Abstrakcyjność i po­

wszechność jest właściwością pojęć, ale tylko właściwością. Istota zaś ich .to treść bytowa, to byt.

Poznać bowiem rzecz w ram ach pojęć, znaczy poznać naturę, czyli i s t o t ę rzeczy, a więc cechy konstytuujące daną rzecz.

Dzięki tym w łaśnie cechom, czyli dzięki istocie, dana rzecz jest tym, czym jest. Istota zatem jest czynnikiem d eterm inujący m rzecz.

Jej treścią jest byt. Jeśli bowiem pojm ujem y istotę, jako: „to, dzięki czemu — dana rzecz jest tym, czym jest“, po oddzieleniu czynni- ników determ inujących: „to dzięki czemu“ — otrzym ujem y drugą część zdania: „dana rzecz jest tym, czym jest“, co jest określeniem b y tu w form ie zasady tożsamości. K ażdy bow iem b y t jest tym, czym jest. A zatem prosta operacja logiczna, dokonana na definicji istoty, jako treści pojęć, w ykazuje, iż w poznaniu pojęciowym do­

cieram y do ,,dna“ rzeczywistości, do b y t u.

Treść bytow ą pojęć uw ypukli analiza przy k ład u użytego przez M. V acanta i G arrig o u -L ag ran g e‘a 23). W yobraźm y sobie lokomo­

tywę, k tó ra przed nam i przejeżdża po szynach k o le jo w y c h :'p rz y j­

rzyjm y się jej bliżej, zbadajm y ją. Z badajm y szereg innych loko­

motyw. Jeśli się im przyjrzym y, od ra zu poznam y czym one są.

Poznam y, że na skutek p a ro w an ia wody, spowodowanego nagrza­

niem jej przez ogień, pow staje ciśnienie p a ry wodnej na tłoki, które z kolei pow odują ru ch na zew nątrz zaobserwowany.

Czy w te n sposób zrozum ianą treść w y ra ż a ją obrazy zmysłowe, k tóre oglądałem? Wcale nie. W yobrażenia przedstaw iały tylko ele­

m enty maszyny, pew ną ilość żelaza tak, a nie inaczej ułożonego, daw ały w rażenia różnych ruchów , m im o to je d n ak nie oglądałem w w yobrażeniach tego, czym to żelazo, ta k a nie inaczej nagrom a­

dzone i poruszające się, jest. W yobrażenia daw ały mi tylko elem enty

szczegółowe m aterialne, a w ty m w szystkim dostrzegłem s e n s

tych właśnie elementów. Dostrzegłem to, czym jest maszyna; po­

(11)

znałem treść, k tó ra czyni, że m aszyna jest maszyną, a nie np.

n aiw n y m w cieleniem diabła.

Ujęcie poznawcze tego s e n s u , treści bytu, w danych .wyobra­

żeniow ych nie mieści się w polu zmysłowych postrzeżeń. Treść rzeczy (lokomotywy) jest dla zmysłów, łącznie z wyobraźnią, nie­

poznaw alna. W yobrażenie lokom otyw y i ogląd zmysłowy w szyst­

kich jej części daje tylko pew ne uszeregow anie elem entów zm y­

słowo dostrzegalnych, lecz nie w yłania poznania istoty rzeczy.

To, czym rzecz jest, dostrzegam w oglądzie intelektualnym . Intelekt bow iem z danych zmysłowych w yłuskuje i poznaje sens, treść bytow ą postrzeżonych elementów. Wówczas rodzi się p o j ę c i e rzeczy.

Pojęcie takie, zaw ierające bytow ą treść, jest czymś n i e m a t e ­ r i a l n y m , gdyż zmysłowo niepoznaw alnym ; posiada w sobie cechę k o n i e c z n o ś c i . K ażdy k o n stru k to r wie, że istnieją pewne konieczne w arunki, aby m aszyna p arow a była nią rzeczywiście;

konieczność tych w a ru n k ó w potrafi uzasadnić nie tylko drogą in­

dukcji, lecz tłum aczenia przyczynowego. Pojęcie to wreszcie po­

siada cechę p o w s z e c h n o ś c i , n a podstaw ie której istnieją fa b ry k i i sery jn a produkcja lokomotyw. Istnienie zatem fabryki lokomotyw, praca m aszyn parow ych, opiera się na poznaniu istoty rzeczy, w której zaw a rta jest treść, sens, czyli racja bytu.

A naliza każdego pojęcia doprow adzi do uchw ycenia w nim, jako najgłębszej jego treści, bytu, albow iem każda rzecz jest tym, czym jest, jest bytem , k tó ry jest kresem intelektualnego ru c h u poznaw ­ czego.

Trzeba je d n ak przyznać rację wszelkim nom inalistom i em pi­

rykom w tym, że rzeczywiście posiadam y bardzo m ałą liczbę pojęć dla nas w pełni zrozumiałych, a więc takich, które znalibyśmy od różnych stron i posiadali ich uzasadnienie bytowe. Przew ażnie są to bardzo ogólne pojęcia metafizyczne, a także w pewnej mierze pojęcia m atem atyczne. Te ostatnie są łatw iej poznaw alne z tej racji, że posiadają bardzo ubogą (w stosunku do innych pojęć) treść bytową. Pojęcia natom iast z zakresu n a u k przyrodniczych posiadają bardzo wiele aspektów bytow ych niezrozum iałych a naw et w pew ­ nej m ierze niepoznaw alnych 33).

2. Gdy chodzi o drugi, pełny ak t intelektualnego poznania, jakie dokonuje się w s ą d a c h , to ich analiza uprzednio p rzeprow a­

dzona w ykazała rów nież bytow ą treść. Sensowność sądów u w a ru n ­ kow ana je st in te le k tu aln ą poznawalnością bytu.

3. Jak k o lw ie k trzeci ak t rozum u, rozum ow anie, sprowadza się

w swoich elem entach składow ych do sądów, mimo to i ono wzięte

(12)

302 A L B E R T M. K R Ą P I E C

całościowo uzasadnienie swe posiada w bycie. Celem bow iem rozu­

m ow ania jest dojście do praw dziw ego w niosku z praw dziw ych prze­

słanek. Przesłanki w sylogizmie d a ją racją b y tu (tego, co jest) wniosku. Sylogizm bow iem nie jest asocjacją sądów, a te z kolei asocjacją wyobrażeń. W ta k im bowiem w y p ad k u każdy sylogizm byłby zwyczajną tautologią, ja k to tw ierdził Sextus Empiricus, Mili, Spencer i inni 34).

Sylogizm opierający się na poznaniu pojęciowym i na sądach (wywodzących się z pojęciowego poznania), w ykazuje zew nętrzną rację bytu swego wniosku. Je st to widoczne zarówno w sylogizmach apriorycznych, jak i aposteriorycznych. Pierw szy (aprioryczny) daje zew nętrzną rację b y tu treści stw ierdzonej we wniosku, drugi zaś daje rację b y tu samego stw ierdzenia.

Za przykład sylogizmu apriorycznego może posłużyć następujące klasyczne rozum owanie: K ażdy byt, którego n a tu r a jest absolutnie niezłożona, jest nieśm iertelny; — poniew aż zaś dusza ludzka po­

siada n a tu rę absolutnie niezłożoną, zatem dusza ludzka jest nie­

śm iertelna. Sylogizm ten okazuje rację b y tu nieśmiertelności^duszy ludzkiej. Dowód suponuje pełne poznanie w przesłance większej problem u złożoności i niezłożoności jako ra cji b y tu nieśmiertelności.

P rzy k ład em zaś sylogizmu aposteriorycznego jest również stare klasyczne rozum owanie: n astępstw em sposobu bytow ania jest ró w ­ nież sposób działania, — poniew aż zaś działanie duszy ludzkiej (niektóre działania: s tru k tu ra pojęć, sądów, chceń) w ykazuje nie­

zależność w ew n ętrzn ą od m aterii, zatem dusza ludzka w bytow aniu jest niezależna od m aterii. Sylogizm te n przedstaw ia rację bytu samego stw ierdzenia dokonanego we wniosku.

* *

*

A naliza więc k rytyczna poznania całkowicie uspraw iedliw ia i uza­

sadnia realizm zdrowego rozsądku. Człowiek bow iem we wszyst­

kich swych aktach poznawczych dociera do sedna rzeczywistości, do b y tu 35). Dziecko nie potrzebuje wcale nauczyciela do zapozna­

w ania się z by tem i pierw szym i zasadam i zeń w ypływ ającym i, stąd n ieustanne na jego ustach filozoficzne pytania: co to jest? skąd to jest? po co to jest?

Myśl więc nie jest czynnikiem dzielącym człowieka i byt, lecz jest tym, co łączy, co w y k ry w a sens rzeczywistości, rzeczywistość tę oddaje na nasze usługi a zarazem nas sam ych z nią uzgadnia.

Albert M. Krąpiec O. P.

(13)

P R Z Y P I S Y :

O Por. mój poprzedni artykuł: Z drow y rozsądek a filozofia. Znak. nr 33.

2) N au k i fizyczn e i przyrodnicze w sw oich teoriach w ychodzą z bardzo n ieraz liczn ych założeń jakiegoś system u filozoficzn ego. Zw rócił na to u w a g ę H oen en S. J. na kon gresie tom istycznym w R zym ie w r. 1925.

Por. D e M unnynck, L’hylem orphism e dans la p en see contem poraine.

D iv ..T h o m . Frib. 1928. s. 154.

3) T ak ie jed n ak stan ow isk o n ie jest id entyczne ze stan ow isk iem M. D.

R olan d -G osselin a, E ssai d’une etude critiąu e de la connaissance, P a - ris, Vrin, który na str. 13 pisze: „L’id ealism e est p eu t-etre, en d efin i- tive, la solu tion p h ilosop h iąu e du problem e de la connaissance. Mais le rea lism e l ’est p eu t-e tr e aussi. Ou bien un com prom is entre l ’un et 1’au.tre. Qu’en p ou von s-n ou s savoir au debut d’une etude im partiale d on t l'u n iq u e souci est de voir clair dans une ąu estion aussi contro- v e r se e ? “ N ie je st rów nież identyczne ze stan ow isk iem Mgr. N oela, Le rea lism e im m ediat, s. 46: ,,J’entreprends de reflech ir sur m es connais- sances. C ette r eflex io n donnera ce qu’e lle donnera. P eu t-etre v a -t-e lle condam ner le realism e du sen s com m un, p e u t-etre v a -t-e lle le ju sti- fier. A v a n t de l ’avoir m en ee a son term e, nous n ’en savons encore rien ”.

S tan ow isk o tak ie pozornie bardzo krytyczne, w gruncie rzeczy jest sta ­ n o w isk iem nierealnym . J e śli bow iem idealizm i realizm w stosunku do sieb ie są sprzeczne, to n ie m ożna zająć w obec stan ow isk sprzecznych jak iegoś m iejsca pośredniego, bo go n ie ma. J e śli piszę, że filozofia w k rytyczn ym p unk cie m a być w oln a od zobow iązań w obec system u, znaczy to tylk o tyle, że n ie m oże posłu giw ać się jakim iś aksjom atam i sw eg o system u.

4) Por. G arrigou-L agrange, Le R ealism e T hom iste et le M ystere de la C onnaissan ce Rev. de P hil. 1931, s. 12.

5) Por. J. H. N icolas O. P. L’etre et le connaitre. Rev. Thom. 1950, s. 120 i nast.

6) „H uiusm odi autem principia n aturaliter cognoscuntur, et error qui circa huiusm od i principia accideret, e x corruptione naturae proveniret.

U n d e non p otest hom o m utari de vera accep tion e principiorum in fa l- sam , v e l e converso, n isi per m utationem naturae. C. G. IV. 95. Takie stan ow isk o zajm uje M aritain, Les D egres du Savoir, s. 146. Jeszcze w y ­ raźniej p ierw szeń stw o p ierw szych zasad tożsam ości i sprzeczności pod­

k reśla N icolas, art. cyt. s. 346 i nast.

7) R acją p ozn aw aln ości rzeczy jest w p ierw szym rzędzie jej istn ien ie i d latego zasadnicze u jęcia poznaw cze odnoszą się do rzeczy istniejących.

Istn ien ie to jednak przy k onceptualizacji zostaje pom inięte, gdyż zw ią­

zane je st ono z jed n ostk u jącym i cecham i. N iem niej jednak, m oim zda­

niem , sądy eg zy sten cja ln e co do natury, form aln ie w yprzedzają p oję- cio w a n ie i d latego p o w sta łe pojęcia m ają egzysten cjaln ą bazę stw ier­

dzoną poprzednio (co do natury) in telek tem .

8) P roblem bow iem k rytyczn y polega na poznaniu zgodności poznania i rzeczy, czy li jest problem em „praw dy”.

9) T akie jest stan ow isk o w yb itn ego krytyk a Picarda: „... le seul ab- so lu qui p u isse etre a ttein t d irectem en t par la pensee, c’est celu i du m ci pensant. A insi, c ‘est dans la m esure m em e, ou nous avons 1’intuition du m oi que nous avons T intuition de 1’etre; et cette in tu ition de 1’etre, qui est, en e lle m em e, cla ire-co n fu se com m e celle du m oi”. G. Picard, Le p rob lem e critique fon d am en tal (A rchiyes de P hil. vol. 1. c. 2) Paris.

(14)

304 A L B E R T M. K R Ą P 1 E C

B eauchesne 1923, s. 59. Za zdaniem Picarda opow iada się rów nież D e s- coqs: P raelection es T heologiae N aturalis. T. I s. 49—57. — N. B althasar, La M ethode en M etap h ysiąu e p. 124 i nast. uw aża, że poznanie sw ego

„ja”, je st punktem w y jścia m etafizyk i tom istycznej. N a tym sam ym sta ­ now isku stoi rów nież L. de R aeym aeker, P h ilosop h ie de l ’etre c. 1. — T akie ujęcia, jak się zdaje, tk w ią sw oim i korzeniam i w idealizm ie.

10) „N aturaliter... in tellectu s noster cogn oscit en s e t ea quae su n t per se en tis inąuantu m huiusm odi; in qua cogn ition e fu n d atu r prim orum principiorum notitia. C. G. II. 83.

u ) U dow adnia to bardzo p rzekonyw ająco G ilson E., R ealism e T ho- m iste et C ritiąue de la C onnaissance. Paris. Vrin. 1939, zw łaszcza w roz­

dziale II i III.

12) Por. Du R oussaux, Le N eo-d ogm atism e, Rev. N eosc. 1911, s. 555.

cyt. u M aritaina, Les D egres du Savoir s. 151— 152.

13) Por. J. de T onąuedec, La C ritiąue de la C onnaissance, s. 444.

14) Zobacz u w agi o m etafizyce w art. „E gzystencjalizm tom istyczn y”

Znak nr 28,

s.

120— 121.

15) N a tem at w ątp ien ia ogólnego i jego w artości patrz b. ciek aw y kom entarz św . Tom asza do M etafizyk. In. III. Met. lect. I. passim .

16) tam że.

17) „...cognoscitur autem (veritas) ab in te lle ctu secundum quod in tel­

lectu s reflectitu r supra actum suum , non solum secundum quod cogno­

scit actum suum , sed secundum quod cognoscit proportionem eius ad rem; quod quidem cognosci non potest, n isi cognita natura ip siu s actus;

quae cognosci non p o test n isi cognoscatur natura ip siu s principii activi, quod est ipse in tellectu s in cuius natura est ut rebus conform etur, unde secundum hoc cognoscit y eritatem in tellectu s, quod supra seipsum re­

fle c titu r ”. Ver. 1, 9.

1S) K oncepcja ta m a sw ój początek u Suareza w jego słyn n ym roz­

różnieniu na „conceptus form alis‘! i „conceptus o b iectiv u s“. „Conceptus form alis“ jest p ojęciem -ob razem istn iejącym w um yśle, natom iast „con­

ceptus ob iectiv u s” — „dicitur illa res, v e l ratio quae proprie et im rae- d iate per conceptum form alem cognoscitur seu rep raesen tatu r” Met.

disp. II, 1, 1. Z daniem Suareza poznajem y „conceptus o b iectiv u s” ; oder­

w ał w ięc, hiszpański filozof, rzecz — od poznania. U m ysł ty le m oże po­

znać w pojęciu ob iek tyw n ym , na ile m u pozw ala p ojęcie subiektyw ne.

Zatem w pew n ej m ierze analiza pojęcia su b iek tyw n ego jest analizą po­

jęcia obiektyw nego. D alszy krok czyni w ła śn ie K artezjusz, zrobiw szy

z pojęć su b iek tyw n ych przedm iot poznania. Na tem a t w p ły w u pojęć scho- lastyczn ych na K artezjusza patrz: G ilson E.,

Etudes

sur le róle de la P en - see M ed ievale dans la form ation du sy stem e cartesien, Paris, Vrin. 1930.

19) M aritain w cyt. dziele L es D egres du Savoir s. 248, przedstaw ia w p ły w m yśli D escartes’a na L ocke’a, B e r k e le y ’a i K anta, w y ja śn iw szy w przód na s. 236 graficzn ie różne u jęcia pojęć przez n ow ożytn ych filo ­ zofów .

20) Por. I. q. 55, a. 3. ad 2: N a sp raw ę tę zw rócił ostatnio uw agę J.

H. N icolas, L ’in tu ition de l ’etre et les prem iers principes. Rev. Thom.

1947, s. 117—118.

21) W filo zo fii scholastycznej u jęto to w term iny: „conceptus sunt id in quo cognoscuntur res, non vero quod cogn oscitu r”.

22) Por. G ilson E., R ealism e T hom iste et C ritique de la C onnaissance, c. VI.

(15)

2S) Por. G arrigou-L agrange, Le Sens Commun. 3. Ed. Paris. 1922, s. 50.

2‘1) Z w róciłem na to u w agę w art. „E gzystencjalizm tom istyczn y” — Znak. nr 28, s. 118.

25) Por. R olan d -G osselin . dz. cyt. s. 138.

2e) R olan d -G osselin , dz. cyt. (tam że) w yk azu je jak sa.dy relatyw n e, np. „A je st w ięk sze niż B ” — sen s sw ój otrzym ują rów nież przez po­

jęc ie bytu; zdanie to znaczy: .,to, co jest A, jest tym sam ym , co jest w ię k sz e niż B ”.

27) L ogistyk a rów nież absolutyzuje znaki, z których czyni przedm iot poznania, pom ijając rów n ocześn ie fu n k cję realnego oznaczania, co jak m i się w yd aje, u n iem ożliw ia jej użycie (a przynajm niej znacznie utrud­

nia) w sy stem ie filozoficzn ym realistycznym .

28) J eślib y n a w et inne poza indoeuropejskie język i n ie znały składni gram atycznej zdaniow ej, jaką m y się posługujem y, jeśli w tych języ ­ kach n ie w y stęp u je w yraźn ie słow o „jest”, to zn aczenie jego zaw arte jest w in n ych słow ach, oznaczających konkrety, które im plikują istnienie.

29) T eorię B rentana an alizu je H oenen, La Theorie du Jugem ent. Rom a, G regorianum , 1946, s. 60 i nast.

30) p or art. E gzysten cjalizm tom istyczny, s. 118.

31) Por. In B oeth. D e Trin. q. VI. a. 2.

32) Por. G arrigou-L agrange. L e S en s Commun, s. 46.

33) Por. D e Pot. q. 9. a. 2. ad 5; Post. A nal. I. lect. 41.

34) Por. G arrigou-L agrange. dz. cyt. s. 51.

8S) Por. C. G. II, 83; I—II, q. 94, a. 2; In IV. Met. lect. VI.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nauczyciel: Katarzyna Hinc Przedmiot: język niemiecki Klasa: 1TRP Grupa2/2 Temat lekcji: Zeitzonen.. Wprowadzenie

Nauczyciel: Katarzyna Hinc Przedmiot: język niemiecki Klasa: 2TE Grupa1/2 Temat lekcji: Zeitzonen.. Wprowadzenie

Przypominam ,że obowiązkowo w temacie lub w treści maila piszemy nazwisko i imię oraz klasę. W razie pytań można skontaktować się poprzez mail

Nauczyciel: Katarzyna Hinc Przedmiot: język niemiecki Klasa: 1TBP Grupa2/2 Temat lekcji: Zeitzonen.. Wprowadzenie

Wojtyła był akurat na Mazurach, gdy został wezwany do prymasa Stefana Wyszyńskiego i dowiedział się, że został wybrany na biskupa... To była

Jeśli jednak nie jest prawdą, że logika jest jedna, to może istnieć logika prawnicza jako odmienny rodzaj logiki.. Zatem albo logika jest jedna, albo nie jest prawdą, że nie

Ty, Wiesiu, zapamiętaj to sobie, ty się dobrze przyglądaj, co ja robię, ty się ucz myśleć, tu jest samochód a nie uniwersytet.. Taki ciężar - powiada

Ponadto, jego zdaniem ujęcia intuicyjne nie różnią się istotnie od ujęć abstrakcyjnych, tzn.. nie konstytuują przedm iotu poznania, lecz go tylko m odyfikują