• Nie Znaleziono Wyników

"Okolicznościowa poezja polityczna w Polsce", t. 3-5, Juliusz Nowak-Dłużewski, Warszawa 1969-1972, Instytut Wydawniczy PAX, ss. 252 + 10 wklejek ilustr.; ss. 440 + 10 wklejek ilustr.; ss. 387 + 12 wklejek ilustr. : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Okolicznościowa poezja polityczna w Polsce", t. 3-5, Juliusz Nowak-Dłużewski, Warszawa 1969-1972, Instytut Wydawniczy PAX, ss. 252 + 10 wklejek ilustr.; ss. 440 + 10 wklejek ilustr.; ss. 387 + 12 wklejek ilustr. : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Nieznanowski

"Okolicznościowa poezja polityczna

w Polsce", t. 3-5, Juliusz

Nowak-Dłużewski, Warszawa

1969-1972, Instytut Wydawniczy

PAX... : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 66/1, 339-347

(2)

P a m iętn ik L iterack i LXVI, 1975, z. 1

J u l i u s z N o w a k - D ł u ż e w s k i , O K O LIC ZNO ŚCIO W A PO E Z JA P O L I­ TY C ZN A W PO LSCE. [T. 3— 5]. (W arszaw a) 1969— 1972. In sty tu t W y d a w n iczy ,,P a x ”. [T. 3]. P IE R W SI K R Ó LO W IE EL E K C Y JN I. (W arszaw a) 1969, ss. 252 + 10 w k le ­ jek ilustr.

[T. 4]. ZY G M U N T III. (W arszaw a) 1971, ss. 440 + 10 w k le je k ilu str.

[T. 5]. D W A J M ŁO D SI W AZO W IE. (W arszaw a) 1972, ss. 387 + 12 w k le je k ilu str. D zieje o k o liczn o ścio w ej p o ezji p o lity czn ej zn a la zły n a d sp o d ziew a n ie szerok i od ­ d źw ięk c z y te ln ic z y (nakłady p o szczeg ó ln y ch to m ó w z n ik ły dość szy b k o z k sięg a rń ) i recen zy jn y , o czym św ia d czą lic z n e o m ó w ien ia , n a w e t w prasie ty g o d n io w ej, która n ieczę sto za m ieszcza w y p o w ie d z i z w ią za n e ze starop olszczyzn ą. P o w o d y tego z a in ­ tereso w a n ia tk w ią — ja k są d zę — w n ieco d zien n o ści tem a tu i w sam ym ch arak terze p isa rstw a n a u k o w eg o , ja k ie u p ra w ia ł J u liu sz N o w a k -D łu ż e w sk i. S w o im i p io n ier­ sk im i próbam i w łą c z a ł on w nu rt tra d y cji litera ck iej p o ezję n o tu ją cą na gorąco n a m iętn o ści p o lity czn e, o d z w iercied la ją cą n a stro je, m y ś li i u czu cia ó w czesn y ch lu d zi, i to z różn ych w a r stw sp o łeczn y ch , w ty m d zia le tw ó rczo ści b o w iem w y p o w ia d a ła się n ie ty lk o szlach ta. J e s t on ch yb a najb ard ziej d em o k ra ty czn y m zja w isk iem w p o lsk iej p rzeszło ści lite r a c k ie j. M asow ość tej tw ó rczo ści o k reśla ć m u siała jej poziom . Z darzają się w o w ej m a sie te k sty zn ak om ite, p rzew a żn ie jed n a k n ie są to rzeczy o w ię k sz e j w a r to śc i lite r a c k ie j. C eniono je w sz a k n ie za artyzm , cen io n o tak w y so k o , iż p resji sp o łeczn ej n ie m o g li się oprzeć i tw órcy w ie lc y , choć n ie m ie li w tym k ieru n k u szczeg ó ln y ch u zd oln ień . S tąd tak a ilo ść tych w y p o w ied zi! D w a p ierw sze to m y o b jęły p r a w ie sześć w ie k ó w (X I—X V I), na stu lecie n a stęp n e trzeba już b y ło trzech p ęk a ty ch w o lu m in ó w . M a teria ł lite r a c k i rósł w ię c do rozm iarów m o n stru a ln y ch . Sam o zg ro m a d zen ie i p rzeczy ta n ie u zn ać trzeba za trud ponad siły jed n ego czło w ie k a , zw ła szcza że lek tu ra to irytu jąca. W p ra co w ity ch ry m o w a n k a ch u ja w n ia ły się n ierzad k o n a jg o rsze cech y d a w n eg o sp o łeczeń stw a . O p lu w an o w n ich w szy stk ich i w sz y stk o , n ik t n ie w y c h o d z ił czy sty , choćby in ten cje m ia ł n a js z la c h e t­ n ie jsz e (p rzyk ład em — a ta k i na S tefa n a C zarn ieck iego). O b serw u jem y to sz c z e ­ g ó ln ie w p o ezji e le k c y jn e j, a recen zo w a n e to m y m ó w ią o u tw o ra ch p isan ych z o k a ­ zji aż p ięciu ele k c ji. P o d z iw ia ć trzeba u m o n o g ra fisty k on trolę w ła sn y c h em o cji w a rto ściu ją cy ch , co p o z w o liło m u fero w a ć w y r o k i sp ok ojn e, m a k sy m a ln ie zo b iek ty ­ w izo w a n e. W sto su n k u do a u to r ó w i u tw o r ó w p o lity czn y ch u ja w n iła się n a jsy m p a ­ ty czn iejsza cech a b a d a w cza N o w a k a -D łu ż e w sk ie g o — toleran cja. N igd y n ie ch cia ł być m ą d rzejszy od o cen ia n y ch au torów . S ta ra ł się ro zu m ieć ich o d m ien n o ści czy n a w e t d ziw a ctw a , zn aleźć sen s tego, co jego sam ego raziło, co m u n ie od p o w ia d a ło w o w y ch tek sta ch . A k c e p to w a ł a n a lizo w a n y m a teria ł, n ie zg ła sza ł tak ich p reten sji, ja k ie p ły n ą n a jczęściej z p r ześw ia d czeń m eto d o lo g icz n y c h badacza, jego w y o b ra żeń o d o sk o n a ło ści litera tu r y , jej fu n k c ji i roli. N ie oznacza to b ezk ry ty czn ej aprobaty: m o n o g ra fista je s t su ro w y , ż y w i jed n ak sza cu n ek dla trudu a n o n im o w y ch tw ó rcó w , b ied zących się często nad w y r a ż e n ie m w ła sn e j m y śli, a le o p eru jących św ieży m i

(3)

i fra p u ją cy m i w k sz ta łc ie sp o strzeżen ia m i, n ied o stęp n y m i dla ru tyn iarzy lu b p o e ­ tów , co zbyt g o rliw ie r e a liz o w a li p rzep isy p o ety k . T ak ie sta n o w isk o N o w a k a -D łu - żew sk ieg o za p ew n ia jego p io n iersk iej pracy n a leży tą p ersp ek ty w ę historyczn ą, ch ro­ n i przed ocen am i zb yt o d le g ły m i od norm w artości, ja k ie o b o w ią zy w a ły w k ońcu w . X V I i w X V II w iek u .

P a m ięć o ty ch w a rto ścia ch jest w stosu n k u do poezji o k o liczn o ścio w ej w y ­ ją tk o w o p rzydatna. R zadko, ja k się w sp o m n ia ło , b y ły to tek sty zn ak om ite. P r z e ­ w a żn ie, służąc o k o liczn o ścio m , d ea k tu a lizo w a ły się w raz z nim i. P ozostały ś w ia ­ d ectw em poruszeń in te le k tu a ln y c h , em o cjo n a ln y ch , id eo lo g iczn y ch daw nego sp o łe ­ czeń stw a — i to je st ich w a rto ść p o d sta w o w a . W zak resie śr o d k ó w języ k o w y ch p rezen tu ją te u tw o ry n ie m a l id ea ln y obraz fu n k cjo n o w a n ia e s t e ty k i ren esa n so w ej i barok ow ej, są św ia d e c tw e m g u stó w sp o łeczeń stw a w jego szerok im przekroju. G u stó w k szta łtu ją cy ch ta k ą tw ó rczo ść m a so w ą lek c e w a ż y ć n ie n a leży , one b o w iem , a n ie o siągn ięcia n a jw y ż sz e , decyd u ją o ch arak terze ep ok i, on e w ła śn ie są na m iarę epoki.

W om aw ian ej p racy n ie le k c e w a ż y się n iczego. N o w a k -D łu ż e w sk i p rób u je o d ­ tw orzyć stan św ia d o m o ści teo rety czn ej tw ó rcó w ok oliczn ościow ej poezji, b y p o ­ zn ać ich norm y w artości. W w y n ik u p o szu k iw a ń b ad aw czych d o szed ł do k a p ita ln y ch stw ierd zeń w tej d zied zin ie, d ostarczył n am dod atk ow o, choć teg o n ie zam ierzył, d o w o d ó w p o tw ierd za ją cy ch św ia d o m e d ziałan ie p o etó w ta m ty ch czasów . R ozezn a­ n ie sw y ch m o żliw o ści m ie li n ie ty lk o w ie lc y , ch arakter w ła sn e j tw ó rczo ści u m ie li teo rety czn ie obronić i u za sa d n ić au torzy n a w e t trzeciorzęd n i, np. P iotr K rzy szto ­ porski w R o z m o w i e M u z z A p o l l i n e m (w iersz p o w ita ln y dla W alezego), M aciej S try jk o w sk i czy S ta n isła w G roch ow sk i. D ow ód to w y ro b ien ia in telek tu a ln eg o s z e ­ rokich rzesz ó w czesn eg o sp o łeczeń stw a . O w e w y p o w ied zi r e fle k sy jn e nad w ła sn y m p isa rstw em n ie są w p ra w d zie o ry g in a ln e, a le w ted y , poza W łocham i, n igd zie n ie b yło ■ ory g in a ln y ch . O d słon iły on e i p o zw o liły zrozum ieć o d m ien n o ść starop olsk ich p ro cesó w tw órczych , którą b ad acze X I X -w ie c z n i u zn a li za w a d ę, n iezro zu m ien ie isto ty czy n n o ści k rea cy jn ej p o ety , p ow ód do ocen n e g a ty w n y ch . N o w a k -D łu ż e w sk i w y z w o lił się ca łk o w icie spod p resji ty ch osąd ów , d ał nam d zięk i tem u in n y n ieco obraz o sią g n ięć litera ck ich przeszłości. Dokonał p rzew artościow ań i rew indykacji; W ydaje się, iż o w e p r z e w a r t o ś c i o w a n i a są n a jisto tn iejszy m m o m en tem całej sy n tezy , szczeg ó ln ie zaś ostro ry su ją się w recen zo w a n y ch tu taj tom ach. J e s t to ch yb a n atu raln e: to m y te d otyczą c za só w (od p ierw szy ch k ró ló w e le k c y jn y c h po k on iec d y n a stii W azów ) n ie z w y k le in teresu ją cy ch n ie ty lk o dla badacza h isto rii p o lity czn ej — cza só w d ojrzałości i ob u m ieran ia id e a łó w R zeczy p o sp o litej s z la ­ ch eck iej, fu n k cjo n o w a n ia o k reślo n y ch stereo ty p ó w k u ltu ro w y ch , które p oezja o k o ­ liczn o ścio w a p rop agow ała i w k tórych p o w sta w a n iu m ia ła sw ój u d ział (np. P o lsk a p rzedm urzem c h rześcija ń stw a ; apologia u stroju R zeczyp osp olitej, rzekom o n a j­ lep szego w E uropie; p o ch w a ła w o ln o ści osob istych i toleran cji). O b iegow e oceny tych stereo ty p ó w , u sta lo n e w w . X IX , o b o w ią zy w a ły do dziś. N o w a k -D łu ż e w sk i p rzyjrzał się tym ocenom k ry ty czn ie, sk o n fro n to w a ł je z m a teria łem z ep ok i, w ie le , bardzo w ie le te k s tó w p rzeczy ta ł jako p ierw szy od la t p ięćd ziesięciu — i e fe k ty p rzeszły oczek iw an ia!

Z acząć w y p a d a od n o w y ch h ierarch ii p isa rsk ich . P o ezja ok o liczn o ścio w a jest p rzew ażn ie an o n im o w a , a le u p r a w ia li ją i zn an i p oeci, choć — ja k nam to u d o ­ w od n ion o — n ie o k a za li się tu n a jlep si. I je s t to p raw id łow ość. T w órczość p o d ej­ m o w a n a pod p resją sp ołeczn ą, bez osob istego p rzek on an ia, n ie m ogła dać efek tó w zad o w a la ją cy ch . W ybronił się jed y n ie, o c z y w iśc ie poziom em arty sty czn y m , Jan K och an ow sk i, choć i jem u n ie w sz y stk o się u d aw ało. P rzek on u jąco w y p a d ła reh a ­

(4)

b ilita cja J e z d y do M o s k w y (przypom nijm y: u w a ża n o ten u tw ór za bardzo m arny!). J e j w a rstw a faktograficzna, rejestru ją ca , je s t w św ie tle d ow od ów N o w a k a -D łu - ż ew sk ieg o zam ierzeniem św ia d o m y m , n ie zaś, ja k dotąd tw ierd zon o, n ieu d o ln y m p rzew ierszow an :em d iariu sza G ra d o w sk ieg o *. Z godzić się trzeba tak że na n ow ą o cen ę odpow iedzi p oety na p a sz k w il D esp o rtes’a. T ek st fra n cu sk ieg o p a szk w ila n ta je s t artystyczn ie zn ak om ity, K o ch a n o w sk ieg o zaś zgubiła... zn ajom ość litera ck ich r e g u ł p olem iki. P rzeją ł k sz ta łt k o m p o zy cy jn y p a szk w ilu i stw o r z y ł dla sieb ie sy tu a cję bardzo n iedogodną: trudno b yło p o lsk iem u p o ecie d o sto so w a ć się do p o ­ rządku tek stu , z k tórym p o lem izo w a ł. G orset obcego języ k a sp raw ił, iż o d p ow ied ź K och an ow sk iego je s t sztu czn a i m a ło p rzek on u jąca. Z n ak om itszy ok azał się a n o n i­ m o w y autor O d p o w i e d z i p r z e z P o la k a w s z e t e c z n e m u F r a n c u zo w i. R ó w n ie im p e - ty c z n y jak D esportes, iron iczn y i dosad n y, przy ty m zn ający dobrze h isto rię F ra n cji i lic z n e w ia ro ło m stw a jej w ła d c ó w , u d o w o d n ił znaną praw dę: w tak ich utarczk ach ta k t, zn ajom ość reg u ł k u ltu ra ln ej p o lem ik i n ie w y sta rcza , liczą się raczej m o m en ty b ru ta ln eg o ataku.

N ieró w n y ck azał się i S zym on S zy m o n o w ie. P o tw ierd za się tu opinia, iż b y ł on lep szy m poetą p o lsk im n iż ła ciń sk im . S ie l a n k i, najb ard ziej zn an y i n a jczęściej o cen ia n y zbiór, p rzy ćm iły resztę jego tek stó w . U w a g i o tw ó rczo ści ła ciń sk iej S z y - m o n o w ica zaw arte w om a w ia n ej pracy są p ierw szy m i jej ocen am i od w y d a n ia m o ­ n o g ra fii K ornela H eck a (1903)! A n a lizy N o w a k a -D łu ż e w sk ie g o w zb ogacają d o ty ch ­ cza so w ą sy lw etk ę S zy m o n o w ica o rzeczy n ieb a g a teln e: p o zn a jem y jego sa m o w ied zę tw órczą, jego p oglądy na p oezję i ro lę poety, jego o sią g n ięcia a rty sty czn e w zak resie ję z y k a i u m iejętn ości p rzek a zy w a n ia o b serw a cji otaczającego św iata.

M aciej K azim ierz S a rb iew sk i — znany dziś g łó w n ie jako teo rety k literatu ry, je d y n y w Polsce ó w czesn ej tw ó rca p opularnej p o ety k i — w w iersza ch o k o licz­ n o ścio w y ch u ja w n ił w sz y stk ie sła b o ści sw ego w a rszta tu litera ck ieg o : n ieu m iejętn o ść w y ra ża n ia takich p rzeżyć, jak ich n ie za św ia d czy ła p rak tyk a starożytn ych , n ie u m ie ­ jętn o ść w zru szan ia się ojczy stą przyrodą, n ied o sta tk i w p rzek a zy w a n iu radości ty p o w o polskich (np. rad ości ze z w y c ię stw p o lsk ieg o oręża). T y le p rzew a rto ścio ­ w ań odbrązow iających .

Są w syntezie p o ezji ok o liczn o ścio w ej i rew in d y k a cje! N o w a k -D łu ż e w sk i w p r o ­ w a d z ił do sw ej p ra cy w ie le n a zw isk , które n ie fig u ru ją n a w e t w bardzo d o k ła d ­ n y ch b ib lio g ra fia ch litera ck ich , a n iek tó re z ty ch n a zw isk w a r te są p a m ięci — np. G łuchow ski i H erm ann, p oeci cza só w B atorego. M am y tu też n a zw isk a , które w św iad om ości p o lo n isty u tr w a liły się pod w z g a r d liw y m m ian em : grafom an. P rzy jrzen ie się zaś tw órczości ta k ich p oetów , an aliza zgodna z ó w czesn y m i teoriam i p o e ty c k im i przynoszą reh a b ilita cje zask ak u jące. U w a ża n y p o w szech n ie za m arnego groszoroba S ta n isła w G roch ow sk i u k a zu je się nam w p racy N o w a k a -D łu ż e w sk ie g o ja k o poeta rep rezen tu jący jed n ak p ew ien poziom i w n iek tó ry ch w yp a d k a ch gó ru ­ ją c y n a w et nad u zn a n y m i w ie lk o śc ia m i (św ietn y tren na śm ierć Z am oysk iego, n a j­ le p sz y w bardzo liczn ej gru p ie te k s tó w n a p isan ych z tej okazji!). R ew in d y k a cja G roch ow sk iego jak o p oety je s t p rzek on u jąca — o c z e k iw a ć teraz trzeba m on ografii, k tó ra by m u od d ała sp r a w ie d liw o ść (ostatnia o b szern iejsza w y p o w ied ź o ty m p o ecie pochodzi z roku... 1892!).

P odobnie w y g lą d a sp raw a z S a m u elem T w ard ow sk im . Od czasu B ro n isła w a C h leb o w sk ieg o n ie b yło od w a żn y ch , którzy ch cielib y się p rzed zierać przez ogrom

1 Zob. A. B r ü c k n e r , w stę p w : J. K o c h a n o w s k i , P i s m a z b i o r o w e . T. 1. W arszaw a 1924, s. 62. — W i n d а к i e w i с z, Jan K o c h a n o w s k i . K ra k ó w 1930, s. 15K

(5)

„rym ow an ych k ro n ik ” 2 U w a żn e i n ieu p rzed zon e oko badacza od k ryło i tu fr a g ­ m en ty w a rte pozn an ia, św ia d czą ce o darze ob serw a cy jn y m p oety i jeg o u m ie ­ jętn o ścia ch p rzek a zy w a n ia krasy i b arw y św ia ta . Z ach w yty w sp ó łczesn y ch n ie b y ły w ię c bezzasadne!

Za pisarza rew in d y k o w a n eg o u znać trzeba i Jan a Ju rk ow sk iego. P arad ok s je s t tu pozorny. P o w o jn ie u k a za ło się w ie le p u b lik a cji o p oecie, w yd an o n a w e t jeg o pism a, b u d ził on jed n a k za in tereso w a n ie raczej z p ow od ów p ozaliterack ich , b y ł to b o w iem tw ó rca -p leb eju sz. Jego p isa rstw o ro zp atryw an o w k ategoriach o p o ­ zy cji do litera tu r y szla ch eck iej — jak o dow ód istn ien ia rad yk aln ej p r z e c iw w a g i dla id eo lo g ii sarm ack iej. T e id eo lo g iczn e d y w a g a cje p rzy sło n iły w J u rk o w sk im pisarza ob ezn an ego z litera ck ą sztu k ą p ersw a zji. N o w a k -D łu ż e w sk i, a n a lizu ją c u tw o ry J u rk o w sk ieg o , u k a zu je ich tra fn o ść i s iłę p rzek on yw an ia, od k ryw a z a ­ sad y satyryczn ej d eform acji.

Z n ajom ość starop olsk ich w yob rażeń o p o ezji i roli p o ety w sp o m a g a n a zd o b y ­ czam i d zisiejszej p sy ch o lo g ii oraz so cjo lo g ii litera tu r y p o zw o liła na p o d w y ższen ie ran gi tak ich pisarzy, ja k m . in. S ta n isła w W itk ow sk i, M arcin P a szk o w sk i, A d a m W ła d y sła w iu sz. A lek sa n d er B rückner, jed en z n ieliczn y ch h isto ry k ó w litera tu ry dobrze zn ających ich tw órczość, o cen ił ją bardzo ostro. To p raw d a, że tw ó rczo ść ta b a la n su je na gran icy litera tu r y i grafom an ii. G rafom an ia jest jed n a k ró w n ież p ojęciem h isto ry czn y m i bez zn a jo m o ści p o ety k i h istoryczn ej — ja k nam to w ła śn ie u d ow od nion o — n iem o żliw a do jed n ozn aczn ego, d e fin ity w n e g o s tw ie r ­ dzenia.

L iteratu ra o k o liczn o ścio w a jest w w ięk szo ści b ezim ien n a. S tąd tru d n o z u p e ł­ n ie o b iek ty w n ie m ó w ić o jej p oziom ie. B y ć m oże u p ra w ia li ją w y b itn i tw ó rcy , k ry ją cy się jed n ak przed k o n sek w en cja m i, ja k ie m ogły ich dotk n ąć za n iezb y t m iłe dla w ła d zy p ogląd y (d otyczy to z w ła szcza p aszk w ilan tów )! A w y k a za ł n am N o w a k -D łu ż e w sk i, iż w śród m asy te k stó w a n o n im o w y ch są rzeczy o z d u m ie w a ­ ją cy m p o zio m ie a rty sty czn y m , np. c y to w a n a już O d p o w i e d ź w s z e t e c z n e m u F r a n ­

c u z o w i, tra w esta cja prozy w ielk a n o cn ej w P r o z i e r o k o s z o w e j czy liczn e la m e n ty

M a tk i-O jczy zn y w p oezji rokoszu Z eb rzy d o w sk ieg o i w o je n kozack ich . D la obrazu ep ok i n ie jest ob ojętn e, czy o w e tek sty b y ły jed y n y m i w y p o w ied zia m i p isarza isto tn ie o k o liczn o ścio w eg o ty lk o (p sy ch o lo g ia tw órczości zna p rzyp ad k i dużych o sią g n ięć a rty sty czn y ch zrod zon ych z w y ją tk o w e g o n ap ięcia em ocjon aln ego), czy też d ziełem pisarza „ za w o d o w eg o ”.

A n o n im o w o ść p o ezji o k o liczn o ścio w ej n ie ty lk o b y w a ła w y m u sza n a przez c z y n ­ n ik i zew n ętrzn e, zdarzała się tak że an o n im o w o ść zam ierzona — w celu ła tw ie jsz e g o przek on an ia czy teln ik a . T ek st n ie p od p isan y p rzem a w ia ł sobą, n ie p rzy n o sił ż a d ­ nych d od atk ow ych sk ojarzeń , k tóre m o g ły b y odbiór utrudnić. B rak autora stw a rza ł ilu z ję ja k o b y u tw ór b y ł w y tw o r e m zb iorow ości — toteż do zb iorow ości sk u teczn ie ap elow ał. Ta dbałość o pozory o b iek ty w izm u n a leża ła do reto ry czn y ch m etod n acisk u n a odbiorcę. Z retoryk ą zaś tw ó rcy o m a w ia n ej p oezji ob ezn an i b y li d oskonale.

R etoryka n ie b udzi o b ecn ie w śród fa c h o w c ó w ty le n ie u fn o śc i co jeszcze np. w la ta ch p ięćd ziesią ty ch , a le w p o w szech n y m odczuciu n a d a l je s t sy n o n im em p u sto sło w ia i fałszu . N o w a k -D łu ż e w sk i w ie lo m a zn a k o m ity m i a n a liza m i p rzek on ał nas o jej r e w ela cy jn ej p rzy d a tn o ści w p rop agan d zie p o lity czn ej. P o p ełn ił n a w et p ew n ą n iek o n sek w en cję m etod ologiczną, aby nam p ełn iej to ukazać: u w zg lęd n ił w sw y ch rozw ażan iach prozę. T rudno m u się d ziw ić, proza p o lity c z n a jest c ie ­

2 D opiero w 1972 r. u k a za ła się w e W rocław iu praca M. K a c z m a r k a E p ic k i

(6)

k aw sza niż poezja, a jej tw ó rcy — S o lik o w sk i, Sk arga, S ta ro w o lsk i — należą przecież do n a jw y b itn ie jsz y c h a u torów X V I i X V II w iek u . W p rozie też m niej budzi oporów m oraln ych zró w n a n ie p raw d y i p ra w d o p o d o b ień stw a , b ęd ące dla k on stru k cji k om p ozycyjn ej i d o w o d o w ej tek stu m o m en tem za sa d n iczy m '(znako­ m icie pokazano to przy S o lik o w sk im i jego broszurach p rop agu jących W alezego). W poezji o d d zia ły w a n ie reto ry k i jest w ła ś c iw ie ogran iczon e do stru k tu r te ch n icz­ nych, tzn. kom p ozycji te k stu i języ k a , ściślej — orn a m en ty k i p o ety ck iej. I tu o sią g ­ n ięć zn ak om itych w ie le , np. n a jlep szy u tw ór b atoriań sk i — oda S ęp a S za rzy ń sk ieg o

S t e f a n o w i B a to r e m u , k r ó l o w i p o l s k i e m u — reto ry ce zaw d zięcza w y so k i ton i (czego

N o w a k -D łu ż e w sk i n ie za u w a ży ł) w ie lo fu n k c y jn o ść p o d sta w o w y ch stru k tu r w iersza. R etoryce za w d zięcza ją ró w n ież dużo, choć z n ie ta k św ie tn y m i ja k u S ęp a r e z u l­ tatam i, G roch ow sk i (Ł z y sm utn e... po z e j ś c iu [...] J a n a Z a m o y s k i e g o ) , M iask ow sk i (Hor. O d e XIII), K o ch o w sk i (K a m i e ń ś w i a d e c t w a ) i inni. S ta ro p o lszczy zn a n ie stron iła od retoryk i, m ożna n a w e t m ó w ić, iż p rzereto ry zo w a n ie je s t jej cechą zn a­ m ien n ą, a le w p o ezji o k o liczn o ścio w ej reto ry k a tak dom in u je, że m ożn a ją uznać za w y ró żn ik rod zajow y.

Ma ta p oezja i in n e cech y zn am ien n e. Z ostały one op isan e, choć w n io sk ó w o sta teczn y ch autor n ie sfo rm u ło w a ł. C hodzi m i o 'stereo ty p y m y ślo w e , tem a ty czn e i gatu n k o w e, ja k ie p o w ie la n e są w n iesk oń czon ość. P oezja o k o liczn o ścio w a w sw ej w a r stw ie k rea cy jn ej, czy li w sposobach przedsta-w iania litera ck ieg o , je s t w y ra źn ie k o n serw a ty w n a . M ożna — jak sąd zę — ta k ie stw ierd zen ie rozciągnąć na w sz e lk ą p oezję id eo lo g iczn ą . J e st to zw y k le p oezja doraźnego d ziałan ia, m u si przeto od ­ w o ły w a ć się do n a w y k ó w i p rzy zw y cza jeń czy teln iczy ch — a w ia d o m o , iż czy teln ik m a so w y n ie odznacza się g u sta m i a w an gard ow ym i! A u torzy tego rod zaju tek stó w też zresztą n ie m ają czasu na p o szu k iw a n ia arty sty czn e, m uszą d zia ła ć szybko, by o k o liczn o ść się n ie zd eza k tu a lizo w a ła . Chcą p oru szyć cz y te ln ik a em o cjo n a ln ie, od w o łu ją się w ię c do sp osob ów już w yp ró b o w a n y ch co do siły o d d zia ły w a n ia . W y ­ ją tek sta n o w i tu K o ch an ow sk i — -inicjator form w y p o w ie d z i o k o liczn o ścio w y ch , np. poem atu „ sa ty ro w eg o ”, i k o d yfik ator fra zeo lo g ii p o ety ck iej, w y k o r z y sty w a n e j p otem n a g m in n ie aż po k on iec w . X V II (choćby w tzw . turcykach).

K o n ieczn o ść szy b k ieg o p isan ia tek stó w litera ck iej p ropagandy sp ra w iła , iż dużo częściej n iż w in n y ch dzied zin ach tw ó rczo ści sto so w a n o tu p la g ia t i autop lagiat. P roced er ten je s t tak ja sk ra w y , iż m u si d ziw ić n a w e t przy u w z g lę d n ie n iu ó w c z e s­ nego sto su n k u do w ła sn o ści litera ck iej. P rzep isy w a n o b o w iem n ie ty lk o frazy, m eta fo ry czy sfo rm u ło w a n ia , k tóre w y d a ły się szczeg ó ln ie celn e, a le i ad ap tow an o do n ow ej s y tu a c ji stare tek sty (np. P acie rz k r ó la je g o m o ś c i z rok oszu Z eb rzyd ow ­ sk iego w y k o rzy sta n o w p o ezji rokoszu L u b om irsk iego, zm ien iw szy ty lk o k ilk a słów ; p rzy k ła d ó w ta k ich w om a w ia n y ch tom ach m n óstw o!). D ow ód to o gran iczon ych m oż­ liw o ś c i ty ch p isarzy, u b ó stw a w yob raźn i i in w e n c ji języ k o w ej.

J e st w p o ezji o k o liczn o ścio w ej p rzyp ad ek za sta n a w ia ją cy — p la g ia t na taką sk a lę n ig d y p rzed tem ani potem n ie up raw ian y: b ezczeln e o k ra d a n ie Jana Ż ab- czyca. W y d a w a ło się dotąd, iż ty lk o S y m f o n i e a n ie lsk ie narob iły k łop otu badaczom (p rzyp om n ijm y: w yd a n o je w K ra k o w ie w r. 1630 pod n a z w isk ie m Ż abczyca, a w roku n a stęp n y m w tej sam ej drukarni i z ty m i sa m y m i b łęd a m i, a w ięc z teg o sa m eg o sk ład u dru k arsk iego, pod n a zw isk iem J. K . D ach n o w sk ieg o ) — ty m ­ czasem ten sam lo s sp o ty k a ł w szy stk o , co ów p oeta d rukow ał. C h ciałob y się znać p o w o d y teg o b ezcerem o n ia ln eg o ob chodzenia się ze sp u ścizn ą Ż abczyca, te k sty te n ie o d zn a cza ją się b o w iem ja k im iś n a d zw y cza jn y m i w a lo ra m i lite r a c k im i czy argu - m e n ta c y jn y m i. C zyżby statu s sp ołeczn y autora (był chyba ch łop em ) d ecy d o w a ł o p o zb a w ien iu go p raw tak że do w ła sn o ści litera ck iej?

(7)

Z n a ty ch m ia sto w o ści p o w sta w a n ia w y n ik a ją i in n e cech y p oezji o k o lic z n o śc io ­ w ej, np. n a d u ży cie eg zem p lu m . N o w a k -D łu ż e w sk i k ła d zie to na karb za su g ero ­ w an ia się reto ry czn y m i w zo rca m i. To na p ew n o racja, reto ry k i p o stu lo w a ły d y g re- syjn ość tek stu , a eg zem p la b y ły w ła śn ie d ygresjam i. Z b yt dużo jed n a k m ie jsc a na n ie p rzeznaczano, b y m ożn a b yło w szy stk o p rzyp isać ty lk o p o stu la to m p ły n ą cy m z n ak azów retoryk i. T w ó rcy p o ezji o k o liczn o ścio w ej b y li — co zgodne jest z n a ­ turą ich d zia ła ln o ści — le p s z y m i prop agan d zistam i niż poetam i. Z n ali zn a k o m icie p sy ch ik ę sw y ch odbiorców . D o m a so w eg o czy teln ik a , p rzew ażn ie m ało ob ytego ze sferą ab strak tów , o w ie le m o cn iej p rzem a w ia ją k on k rety. K on k ret też szyb ciej dociera do św ia d o m o ści od b iorcy, sk u teczn iej w ię c p rzek on yw a, a o to p rzed e w szy stk im chodzi. A u tor m o n o g ra fii zżym a się na brak p o m y sło w o ści w w y n a jd y ­ w an iu przyk ład ów : ogran iczają się one p rzew ażn ie do p rzy w o ły w a n ia d ziejó w Czech i W ęgier, do k tó ry ch zgu b y p rzy czy n ia ły się w a śn ie relig ijn e. W yd aje się jednak, iż to u b ó stw o je s t zam ierzon e. P o w ta rza n ie tego sam ego przez różnych tw órców i w rozm aitych k o n tek sta ch u trw a la ło w p a m ięci czy teln iczej p o d sta w o w ą tezę k on trreform acji (egzem p la te z ja w ia ją się dopiero na początku w . X V II!): Konieczność jed n o ści r e lig ijn e j. J a k sk u teczn ie ow a teza się u trw a liła , św iad czy np. tw órczość K o ch ow sk iego. W jego czasach zn aczen ie refo rm a cji b y ło już n ie ­ w ie lk ie , poeta zaś n ie sz c z ę śc ia P o lsk i w y w o d z ił z... to lera n cji r elig ijn ej. M ożna m ieć p reten sję do p o etó w o k o liczn o ścio w y ch , n a w e t tych znanych: M ia sk o w sk ieg o , P otock iego, o brak d y sc y p lin y tw ó rczej. P rzy k ła d y często ta k p o ch ła n ia ły ich w y ­ obraźnię, iż za p o m in a li o sp ra w ie!

D aw n o już zau w ażon o p r e d y le k c ję tw ó rcó w p o lity czn y ch do sty liz a c ji i — jak m ów ion o — parodii. S ą to isto tn ie zab iegi rzu cające się w oczy i tru d n o je p o­ m inąć. P o św ię c ił im też sporo cen n y ch u w a g N o w a k -D łu ż e w sk i, k o n ty n u u ją c tr a ­ dy cy jn e n iep orozu m ien ie term in o lo g iczn e. W in teresu ją cy ch n as tu p rzyp ad k ach nie m a parodii, le c z tra w e sta c je . R ozróżn ien ie tych p ojęć zap rop on ow ał — m oim zd an iem tra fn ie — Jerzy Z iom ek 3. P arod ia m a zam ierzon e c ele satyryczn e, o śm ie ­ sza w zorzec, tra w esta cja w zo rca n ie ośm iesza i w p oezji p o lity czn ej o o śm ieszen ie tak ie n ie chodzi; p rzeciw n ie , tra w esta cja m a p od n osić zn aczen ie te k stu p o lity c z ­ nego przez an a lo g ię do B ib l ii czy doku m en tu p a ń stw o w eg o , m ających w opinii ogółu ran gę bardzo w y so k ą . T r a w e stu je się n a jczęściej różne k się g i Bib lii, d o k u ­ m en ty, w y p o w ied zi se n a to r sk ie itp., a w ię c tek sty , z k tó ry m i ó w czesn y czy teln ik ob yty b y ł d oskonale.

T ra w esta cje B ib lii — co zn a m ien n e — p o ja w iły się m a so w o w p o ezji rokoszu Z eb rzyd ow sk iego (np. P a s s y j a p a n a nasz ego, Z y g m u n t a T rze c ie g o [...], L ib e r g e n e ­

ration is ro kosz, E w a n g e l ia w e d l e L eo n a S a p ie h y ) i od tego m om en tu w e sz ły na

sta łe do repertu aru p o ezji p o lity czn ej aż po jej kres w ep oce rom an tyzm u . D la ­ czego w ła śn ie dopiero w p o ezji rok oszu Z eb rzyd ow sk iego? Czy e fe k t to w ięk szeg o w tym czasie „ sp o u fa len ia s ię ” z w zorcam i tra w esto w a n y m i, św ia d o m a próba od ­ w o ły w a n ia się do te k stó w n a jp o p u la rn iejszy ch (w szak B ib l ia b yła k sięg ą n a jp o ­ czy tn iejszą , a jej zn ajom ość w śró d ó w czesn y ch lu d zi znak om ita; dziś n a w e t fa c h o - w ie c -b ib lista m a tru d n ości z ro zszy fro w a n iem w sz y stk ic h a lu zji b ib lijn y ch , jak ie w tek sta ch starop olsk ich się p o ja w ia ły ), czy w reszcie sw o ista rea liza cja p o try - d en ck iego h asła n aw rotu do B ib l i i — źródła tem a tó w i m iary o sią g n ięć a r ty s ty c z ­ nych. Z bieżność p o ja w ie n ia się tych tra w esta cji z datą p rzy jęcia p rzez P o lsk ę

* Zob. J. Z i o m e k , K o m i z m r p a ro d ia , t r a w e s ta c j a . W zbiorze: P ra c e o l i t e r a ­

(8)

u ch w ał soboru try d en ck ieg o , b rak ich n iem a l c a łk o w ity w cześn iej, p o tw ierd za ły b y to ostatn ie p rzy p u szczen ie.

R ów nie lic z n e są tr a w e sta c je d ok u m en tó w p a ń stw o w y ch : diariusza sejm o ­ w eg o — tzw . sejm sa ty ry czn y , częsty w ła śc iw ie od p o ło w y w . X V I, i tzw . v o t u m — traw estacja w y p o w ie d z i sen a to rsk iej. K on stru k cja ty c h d o k u m en tó w d a w a ła m o żli­ w o ści p ełn iejszeg o p rzed sta w ien ia p roblem u czy też sw o b o d n iejszeg o , a le n ie lu ź n e ­ go z esta w ien ia zagad n ień , z a p ew n ia ła pon ad to p ew n ą d y scy p lin ę k om p ozycyjn ą, 0 którą n iew y ro b io n y m piórom trudno. N ie m ożn a zrozu m ieć je d y n ie p o w sta w a n ia tra w esta cji sp orad yczn ych , rzad k ich , np. tr a w e sta c ji rorat. N ie odzn aczają się one przecież jakąś szczeg ó ln ą k o n stru k cją form aln ą!

P oezja p o lity c z n a n ie ty lk o tra w e sto w a ła te k s ty z B ib lii, k orzystała obficie 1 z jej zasobu fra zeo lo g iczn eg o . N o w a k -D łu ż e w sk i p o m in ą ł ten problem , a szkoda! N ie jest to zarzut, m o n o g ra fista m a p raw o w y b o ru spraw , które go in teresu ją. Żal n asz stąd, iż autor O k o lic z n o ś c io w e j p o e z j i b y ł w y ją tk o w o dobrze p rzygoto­ w a n y do w y k o n a n ia w sp o m n ia n y ch analiz. W y k o rzy sta n ie b ib lijn y ch sform u łow ań w p o lem ice p o lity czn ej w y d a je m i się za g a d n ien iem dużo ciek a w szy m niż tr a w e ­ stacje. O brazuje b o w iem fo rm o w a n ie się naprzód w języ k u dość isto tn y ch dla k u ltu ry sta ro p o lsk iej ste r e o ty p ó w m y ślo w y ch . U ż y c ie b ib lijn y ch m etafor, fraz, se n ­ ten cji p rzen osi p rob lem y p o lity czn e, a w ię c zew n ętrzn e, w rejo n y w ew n ętrzn e, m oraln e. C zy teln ik od b ierał je ju ż bez tej św ia d o m o ści m eta fo ry czn ej, jako za ­ g a d n ien ia m o ra ln e, a p o n iew a ż m oraln ość o k reśla ły norm y relig ijn e, u tożsam ien ie fa k tó w p o lity czn y ch z w y z n a n io w y m i n ie b y ło tru d n e. P roces ten śled zić m ożna od M ia sk o w sk ieg o , u k tórego m eta fo ra b ib lijn a je s t zsy n tety zo w a n ą oceną m oralną, przez Sk argę, d ok on u jącego u to żsa m ien ia p o lity k i i m oraln ości, po K och ow sk iego, tra k tu ją ceg o te sp ra w y w y m ien n ie: „ p o lsk i” je s t sy n o n im em „ k a to lic k ie g o ”, „k ato­ lic k i” — „ p o lsk ieg o ” (np. zap ow ied zią k lę sk p o lity czn y ch są łzy M atki B osk iej D zierzk o w sk iej, p rzy czym M atka B osk a w y z n a je te sam e p ogląd y p o lity czn e co... K och ow sk i). T ak w ię c w ciągu n iesp ełn a w ie k u p rob lem sty lis ty c z n y n ab rał cech h istoriozoficzn ych .

P o lity czn a p o ezja o k o liczn o ścio w a m ia ła — co przek on u jąco pokazano — sw oje u m iło w a n ia g a tu n k o w e. Z now u i w tym za k resie d o sta rczy ł nam autor m a teria łu do u ogóln ień . Od czasu rokoszu Z eb rzy d o w sk ieg o n a jczęstszy m g atu n k iem tej p oezji je s t la m e n t, n arzek an ie, p łacz, sk arga M a tk i-O jczy zn y . W k ażd ym z tych w y p a d k ó w m am y do czy n ien ia z eleg io sa ty r ą . P rozop op eja M a tk i-O jczy zn y m a starą, an tyczn ą p ro w en ien cję, u p o w sz e c h n ił ją w E uropie E razm z R otterdam u i zad om ow iła się odtąd w litera tu r a ch różn ych n arod ów . B y ła znana w P o lsce już w początk ach w . X V I (K rzycki, J a n ick i, R ej), a le jej n ie n ad u żyw an o. P o w o d y p op u larn ości la m e n tó w tk w ią na p ew n o w sy tu a c ji p o lity czn ej. R okosze, a w an tu ry „ p a n ó w p o jed y n k o w y ch u ż y tk ó w ” w M o sk w ie i W ołochach, w o jn y z T urcją, M osk w ą, S zw ed a m i, R akoczym , dom ow a z K o za k a m i — to w y sta rcza ją ce p rzy­ czyn y sk arg i zaw od zeń . T oteż sz czeg ó ln ie dużo je s t tych e leg io sa ty r w czasach W ła d y sła w a IV i Jan a K azim ierza.

Są i este ty c z n e p rzyczyn y p o w o d zen ia tego g a tu n k u . B y ł on p o łą czen iem dw óch sp rzeczn ych sk ła d n ik ó w : e le g ii i satyry. P o z w a la ł w ię c na p arad ok saln e z a sta w ie ­ nia, za sk a k u ją ce odbiorcę. W b a ro k o w y m a rsen a le śro d k ó w n a cisk u na czy teln ik a za sk o czen ie, zd u m ien ie u w a ża n e b yło za e le m e n t p o d sta w o w y (słyn n a m ak sym a G. M arina: „È d e l p o e t a il fin la m a r a v i g l i a ”).

K o n k retn ość p od m iotu m ó w ią ceg o d a w a ła m o ż liw o śc i u ja w n ie n ia sztu k i p er­ so n ifik a c ji. P o eci b arok ow i sta ra li się zb u d o w a ć su g e s tię c a łk o w itej rea ln o ści p er- so n ifik o w a n eg o ab strak tu . Stąd d b ałość o w y r a z iste za ry so w a n ie w y g lą d u zew n

(9)

ętrz-n ego O jczyzętrz-ny (ętrz-n ajczęściej żałob ętrz-n ica w czerętrz-ni, z ro zw ia ętrz-n y m w łosem ), jej gesty, m im ik ę, itp. e lem en ty u zn a w a n e przez retorów za w a ż n ie jsz e niż sam o p rze­ m ó w ien ie.

L am en ty M a tk i-O jczy zn y m ia ły też w ła sn ą ton ację em ocjon aln ą: p atos zguby i zatracen ia n arod ow ego b ytu w y ra ża ły w izja m i p roroczym i. N o w a k -D łu ż e w sk i u d o k u m en to w a ł w sposób b ezd y sk u sy jn y tezę p o sta w io n ą p rzed la ty przez S ta ­ n isła w a K ota o proroczych pozach p o etó w p o lity c z n y c h 4, tr a fn ie ta k że o k reślił ch arak terystyczn e cech y ty ch póz: p rzejm ującą w r a żliw o ść p rorok ów b ib lijn y ch złączoną z a n tyczn ą retoryką. In tegracja czy n n ik ó w p o za litera ck ich i estety czn y ch sp raw ia, iż la m en ty w y ra ża ją n a jp ełn iej a sp iracje p o ezji o k o liczn o ścio w ej; ich tw órcy, choć tego n ig d zie n ie n ap isali, dosk on ale z tej p ełn o ści zd a w a li sobie sp raw ę. Stąd duża liczb a i dość w y so k i poziom e le g io sa ty r '(najw ięcej ich — i n a j­ lep sze — pochodzą z cza só w rokoszu Z eb rzyd ow sk iego i w o je n k o za ck o -p o lsk ich ). R ecen zow an e tom y — prócz om ów ion ych za let w sp ó ln y ch — m ają i o sią g n ięcia odrębne dla każdego z nich. N ie m a co u k ryw ać, zresztą i au tor n ie u k ry w a ł, iż ten ogrom bad an ego m a teria łu , p rzew ażn ie n ie n a jlep szeg o , n u ży ł, stęp ia ł w r a ż li­ w ość. O dbijało się to w y ra źn ie na n arracji autorsk iej. O ży w ia ła się ona, nab ierała w a rtk o ści i k la ro w n o ści w m om en tach , gdy z ow ej m a sy u d ało się w y ło w ić rzeczy zn akom ite. I te p artie m o n o g ra fii n ależą do n a jlep szy ch , są n ajb ard ziej znaczące n au k ow o, bo n o w a to rsk ie i p ion iersk ie. Z aliczyć do nich trzeb a rozd ziały o K o ­ ch an ow sk im i S o lik o w sk im (P i e r w s i k r ó l o w i e e le k c y jn i) , S k ard ze, S zym on ow icu , S a rb iew sk im i p o ezji rokoszu Z eb rzyd ow sk iego (Z y g m u n t III), p o ezji Z w iązku Ś w ięco n eg o i rokoszu L u b om irsk iego, w ojen k o za ck o -p o lsk ich i p o lsk o -szw ed zk ich

(D w a j m ł o d s i W a z o w i e ). Im b liżej końca w . X V II, tym m on ografia N o w a k a -D łu -

ż ew sk ieg o n ab ierała w ięk szeg o zn aczen ia, p rzede w szy stk im ze w zg lęd u na m a ­ teriał. O statni tom p rzyn osi tek sty n ie znane n ik om u poza N o w a k iem -D łu żew sk im . O dpisał je badacz przed w o jn ą z a rch iw ó w i b ib lio tek w a r sz a w sk ic h , sp alon ych w czasie p ow stan ia. O dpisy te m ają w ię c dziś w alor o ry g in a ln y ch dok u m en tów . Są w śród n ich rzeczy zn ak om ite, w ażn e jako p ierw sza próba litera ck ieg o p rze­ tw orzen ia w y d a rzeń zn an ych o g ó ło w i z T rylo g ii.

P raca o poezji o k o liczn o ścio w ej daje w ię c e j, n iż zap ow iad a ty tu ł. W spom inało się już o an alizach prozy, a le i w p o ezji n ie o gran iczył się badacz ty lk o do u tw orów o k o liczn o ścio w y ch . U w a ża ł — słu szn ie! — iż n ie p o w sta w a ły one w próżni a r ty ­ styczn ej. U za leżn io n e b y ły od ogóln ego rozw oju litera tu ry , sta n o w iły jed en jeszcze w a ria n t ren esa n so w y ch i b a rok ow ych poetyk . T aka p o sta w a m eto d o lo g iczn a dała m o n o g ra fii p raw o do poszerzeń p ola ob serw acji n au k ow ych , u m o ż liw iła stw orzen ie ciek aw ej pan oram y p o ezji starop olsk iej jako tła dla p ro b lem ó w sfo rm u ło w a n y ch w ty tu le.

W pracy N o w a k a -D łu ż e w sk ie g o zn aleźć b y m ożna — ja k w k ażdej zresztą in terp reta cji litera ck iej — w ie le m o m en tó w d y sk u sy jn y ch , w ą tp liw o ś c i m eto d o ­ logiczn ych , p ytań m a teria ło w y ch itp. W ydaje się to jed n ak n ie c e lo w e . A utor zm arł 19 k w ie tn ia 1972, w trak cie p r z y g o to w y w a n ia o sta tn ieg o og n iw a d ziejó w o k o licz­ nościow ej poezji, d otyczącej cza só w ostatn ich k ró ló w w ie k u X V II. B rak a k cen tów p olem iczn ych w y n ik a n ie ty lk o z szacunku dla Z m arłego. D y sk u sy jn e p a rtie m on o­ grafii n ie p od w a ża ją jej a u ten ty czn y ch osiągn ięć. P ob u d zają n a to m ia st do m yślen ia, in sp iru ją, p od p ow iad ają n o w e rozw iązan ia n iek tórych spraw . J e s t to praca p ion

ier-4 Zob. S. K o t , w stęp do: P. S k a r g a , K a z a n i a s e j m o w e . K rak ów 1925, s. L X X II n. B N I 70.

(10)

sk a m ateriałow o i w w ie lu m iejsca ch in terp reta cy jn ie. W prow adza do św iad om ości czy teln iczej p oezję, o k tórej n ie w ie le się w ied zia ło , a która sta n o w i ogrom ną część dorobku n aszej p r zeszło ści litera ck iej. W ery fik a cje są d ó w i ocen n ależą do n a ­ stęp có w badacza, je ś li tacy się znajdą. Jed n o jest pew n e: każdy, kto zech ce dziś p isa ć o poezji sta ro p o lsk iej, m u si rozp oczyn ać od lek tu ry m o n o g ra fii N o w a k a -D łu ­ żew sk ieg o . I to jest ch yb a jej zn aczen ie n a jp o w a żn iejsze.

S te f a n N i e z n a n o w s k i

I r e n a K a d u l s k a , ZE ST U D IÓ W N A D D RA M A TEM JEZU IC K IM W CZE­ SN EG O O ŚW IEC ENIA. (1746— 1765). W rocław —W arszaw a—K ra k ó w — G dańsk 1974. Z akład N arod ow y im ie n ia O ssoliń sk ich — W y d a w n ictw o P o lsk iej A k a d em ii N auk, ss. 204 + 11 w k le je k ilu str. „R ozpraw y L itera c k ie'’. [T.] 8. K o m itet R ed ak cyjn y: M i c h a ł G ł o w i ń s k i (red. n aczeln y), S t a n i s ł a w G r z e s z c z u k (zastępca red. naczeln ego), E u g e n i u s z C z a p l e j e w i c z (sekr. red ak cji), A l e k s a n d e r B e r e z a , A l e k s a n d r a O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a , E d w a r d P i e ś c i k o w - s k i , A l i n a W i t k o w s k a . P o lsk a A k a d em ia N auk. K o m itet N au k o L ite r a ­ tu rze P o lsk iej.

W iedza o sta ro p o lsk im szk o ln y m dram acie i teatrze p o w ięk sza się szybko i coraz w ię c e j p o stu la tó w n a u k o w y ch o b lek a się w k szta łt n o w y ch a rty k u łó w i książek . D o ta k ich k sią ż e k n ow ych , w y p e łn ia ją c y c h d o ty ch cza so w ą lu k ę w w ied zy 0 szk o ln y m dram acie o św iecen io w y m , a przy ty m od d aw n a p o stu lo w a n y ch , n a ­ le ż y k siążk a Iren y K a d u lsk iej. P od p o w śc ią g liw ie sfo rm u ło w a n y m ty tu łe m k ry je ona obszerne ro zw a ża n ia na tem a t a rty sty czn eg o k szta łtu teatru jezu ick ieg o w ok re­ sie d w u d ziesto lecia , k tó re pop rzed zało ok res w ła śc iw e g o O św iecen ia w P olsce.

T eatr szk oln y ro zp a try w a ć m ożn a z dw óch p u n k tó w w id zen ia . M ożna u znać ten teatr za zesp ó ł z ja w is k o ch arak terze w y łą c z n ie tea tr a ln o -lite r a c k im i badać ich p o ety k ę, stru k tu rę g a tu n k o w ą , „ te a tr a ln o ść ”, rea liza cję scen iczn ą, a przy tym p row ad zić szerok ie stu d ia k om p a ra ty sty czn e. W ięk szość prac d otyczących teatru szk o ln eg o p rzy jm u je w ła ś n ie ten p u n k t w id z e n ia . P od ob n ie i o m a w ia n a k siążk a „Za cel g łó w n y sta w ia so b ie o k reślen ie stru k tu ry g a tu n k ó w d ram atyczn ych u p ra ­ w ia n y c h przez je z u itó w w latach 1746— 1865” (s. 7). M ożna ró w n ież z socjologiczn ego p u n k tu w id zen ia b a d a ć teatr szk oln y, p a m ięta ją c, że sp e łn ia ł on bardzo w ażn ą fu n k c ję sp ołeczn ą oraz d yd ak tyczn ą i o d zn a cza ł się w ie lk ą n ośn ością id eow ą. D la ­ teg o tea tr szk oln y — n ie ty lk o jezu ick i, le c z ta k że p ija rsk i, a k a d em ick i, różn o- w ie r c z y — otw iera m . in . szerok ie p o le do stu d ió w nad d ziejam i u m y sło w o ści 1 id eo lo g ii, nad rolą szk o ły w u rab ian iu św ia d o m o ści sp o łeczeń stw a . Ta strona teatru szk o ln eg o p rzy cią g a w m n iejszy m n ieco stop n iu u w a g ę bad aczy. Z u zn an iem w ię c n a leży od n o to w a ć fa k t, że K a d u lsk a, ch ociaż k o n sek w en tn ie r ea lizo w a ła cel g łó w n y sw ej k siążk i — to jed n ak w ie lo k r o tn ie sy g n a lizo w a ła tak i lu b in n y a sp ek t id e o w y om a w ia n y ch u tw o ró w .

A u tork a św ia d o m ie za w ęziła zak res te m a ty k i i p ole ob serw acji. W ram ach ch ro n o lo g iczn y ch d w u d z ie sto le c ia 1746— 1765 za jęła się ty lk o ok reślon ą p rob lem a­ ty k ą , rezy g n u ją c z o m a w ia n ia szerszego in n y ch zagad n ień . Za p o d sta w ę źród łow ą p rzy jęła ty lk o d ru k o w a n e p ełn e te k sty d ra m a ty czn e i d ru k ow an e p rogram y, w y ­ łą cza ją c w sz y stk ie źró d ła ręk op iśm ien n e. W y łą czy ła też u tw ory k o m ed io w e, p rzezn a­ czając je do o m ó w ien ia w od d zieln ym stu d iu m (zob. s. 7, p rzyp is 8).

W szy stk ie te za ło żo n e ogran iczenia sp ra w ia ją , że k siążk a n ie jest m on ografią p o lsk ieg o teatru je z u ic k ie g o X V III stu le c ia an i też p ełn ą m on ografią problem u,

Cytaty

Powiązane dokumenty

W pracy w sposób zupełnie marginesowy autor wypowiada się w kwestii instytucji znanych doktrynie polskiej i obcej, a mianowicie: sententia non existens oraz

Do przebiegu zgromadzenia wyborczego stosuje się odpowiednio przepisy regula­ minu w sprawie zasad zwoływania, organizacji i przebiegu obrad zgromadzeń okrę­ gowych

Omawiając problematykę metodyk: pracy adwokata można oczywiście usystema­ tyzować przedmiot rozważań w różny sposób. Niniejsze uwagi nie zmierzają do

To nie jest — wbrew różnego rodzaju sugestiom, z którymi można się było spotkać w toku kampanii wyborczej — zadaniem Sejmu.. Chodzi o to, by potrafił

Jeśli przyjmie się tezę, że adwokatura jest zawodem politycznym, to wypływa z tego wniosek, że język, jakim adwokaci powinni się posługiwać, też powinien

Kazimierz Buchała wysunął projekt, aby ad­ wokatura polska wzorem adwokatu­ ry austriackiej i zachodnioniemiec- kiej podjęła się organizacji, np.. co 2 lata, sesji

Jan Szopa, I sekretarz POp przy Okręgowej Radzie Adwokac­ kiej, przedstawił szerzej osiągnięcia Rady, podkreślił też wielką dojrza­ łość polityczną i

dimensions). Emphasis here is on the possibilities to address the challenges highlighted in step 3; special emphasis goes to how design principles, control