• Nie Znaleziono Wyników

Od moralności "zamkniętej" ku moralności "otwartej"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Od moralności "zamkniętej" ku moralności "otwartej""

Copied!
38
0
0

Pełen tekst

(1)

Seweryn Rosik

Od moralności "zamkniętej" ku

moralności "otwartej"

Studia Theologica Varsaviensia 11/2, 165-201

(2)

Stu d ia T heol. V ars. 11 (1973) nr 2

SEW ER Y N R O SIK

OD M ORALNOŚCI „Z A M K N IĘ T E J” KU M ORALNOŚCI „O TW A R TEJ”

T r e ś ć : I. W sp ółczesn e rozdroże p ostaw m oralnych; II. C h arak tery­ sty k a m oraln ości za m k n iętej; III. M oralność otw arta w sw ej stru k tu rze i fu n k cji; IV. Z ak ończenie.

I. W SFÓ ŁC ZESN E ROZDROŻE PO ST A W M O R A LN YC H

Teza o p an u jący m współcześnie kryzysie m oraln y m ta k czę­ sto w y stęp u je w pub likacjach zarów no p opularnych, ja k i n au ­ kow ych, że jej oczyw istość pow oduje pew ien sta n psychicz­ nego osw ojenia. S tan ten jed n a k pow inien niepokoić zwłaszcza teologów m oralistów oraz etyków , k tó ry ch zasadniczym zada­ niem je s t analiza zjaw isk m o ralny ch w ludzkiej egzystencji, o kreślanie ich c h a ra k te ru oraz u stalan ie praw idłow ości tak w płaszczyźnie naukow ych dociekań, jak i w dziedzinie form o­ w ania postaw p rakty czn y ch . W zm iankow any k ry zy s jest bo­ w iem k ryzysem zasad m oralnych, ja k i m o ralnych postaw . W pierw szy m w y p ad k u polega on na niem ożności u stalen ia o biektyw nych i pow szechnych k ry te rió w m oralnych, w d ru ­ gim — w y raża się on w b ra k u dojrzałości m oralnej poszcze­ gólnych jed n o stek czy g ru p społecznych, kiedy s ta ją one przed koniecznością podjęcia decyzji m oraln y ch oraz m oralnej odpo­ wiedzialności.

P olary zacja tego k ry zy su doprow adziła do uk ształtow ania się zarów no V/ teorii, ja k i p rak ty ce, dwóch zasadniczych sta n o ­ wisk, z k tó ry ch każde, zdaniem ich zw olenników , m a stanow ić w yjście z współczesnego, m o ralnego im pasu. P ierw sze stano­ w isko ty p u l e g a l i s t y c z n e g o p o stu lu je p rio ry te t praw a i zasad, k tó ry m należy się bezw zględnie podporządkow ać. Z da­ niem tego k ieru n k u nie w olno n ig d y uchylić w ym agań praw a

(3)

m oralnego, uspraw iedliw iać zew n ętrzn y m i czy podm iotow ym i w a ru n k a m i relacjo n aln ą ich aplikację, gdyż grozi to w p row a­ dzeniem do dziedziny m oralności relaty w izm u i laksyzm u x.

D rugie stanow isko jest postaw ą s k r a j n e g o s y t u a c j o - n i z m u e t y c z n e g o , k tó ry zasadom obiektyw nym p rzy p i­ su je w alor d ru g o rz ę d n y lub p rzek reśla go zupełnie, n ato m iast siły n o rm u jącej d o p a tru je się w rzeczyw istości sy tuacy jnej oraz „w ew n ętrzn y m św ietle i sądzie” działającego podm iotu 2. Rzecz jasna, że m oralność chrześcijańska daleka jest od p rzy jęcia tej relaty w isty czn ej w ersji i stanow isko Kościoła j e s t w tej m a­ te rii w y raźn e 3. W izja relaty w isty czn a życia m oralnego podcię­

1 U jem n y w p ły w leg a listy czn ej m en ta ln o ści w d zied zin ie m oralnej p od k reśla w ie lu p ow ażn ych autorów . Por. J. K l e i n : U rsp ru n g und

G r e n z e n d e r K a s u is ti k . W: F e sts c h rif t F. T illlm a n n , D ü sseld o rf 1950

s. 229—245; W. D i r k s : C o m m e n t re c o n a î tr e ce qu e D ie u a t t e n d de m o i ?

P o u r ju s t i f i e r une „éth iqu e d e la s i tu a t io n ”, La V ie S p iritu elle (S u p p lé­

m ent) 18(1951) s. 253 n.; J. F u c h s : S itu a tio n u n d E ntscheidung, F ra n k ­ fu r t am M ain 1952 s. 129— 142; M oral u n d M o r a lth e o lo g ie nach d e m

K o n z il, F reib u rg -B a sel-W ien 1967 s. 41—44; S. O l e j n i k ; O n o w e drogi

\d la te o lo g ii m oraln ej, C o llecta n ea T h eologica X X V (1954) s. 575— 596;

P o s t u l a t y p r z e d m i o t o w o - m e t o d y c z n e d o t y c z ą c e w y k ł a d u teologii m o r a l ­ n ej, Rocz.. T eolog.-K an on . IX (1962) z. 2, s. 86 nn; D. von H i 1 d e r-

b r a n d , W a h r e S i t t l i c h k e i t u n d S it u a ti o n s e t h i k , D ü sseld o rf 1957 s. 60—93; T. Ś l i p k o : W s p r a w i e e t y k i „ n ie z a le ż n e j”, H om o D ei 27 (1958) s. 385; B. H ä r i n g : Das G e s e t z Chris ti, Freiburg i. Br. 1959 s. 315; F. B ö c k l e :

D as V e r h ä lt n is v o n N o r m u n d S it u a ti o n in k o n tr o v e r s t h e o lo g i s c h e r Sicht.

W: M oral z w i s c h e n A n s p r u c h u n d V e r a n t w o r t u n g (F estsch rift für W e r ­

n e r Sch öllgen ), D ü sseld o rf 1964 s. 84 n.

2 P om ijając filo zo ficzn y n urt sytu acjon izm u etyczn ego, na teren ie teo ­ lo g ii k atolick iej p o ja w ił się on pod w p ły w e m teo lo g ó w p rotestan ck ich , ta k ich jak К. B a r t h, Th eolo gisch e E x is t e n z h eute , M ünchen 1933; Für

die F reih eit d e s E v a n g e liu m s, M ünchen 1934; D er D ie n st a m W o r t G o ttes , M ünchen 1934; R öm erbrief, Z ürich 1919; Die W i r k l i c h k e i t des n eu e n M en schen, Z ürich 1950; E. B r u n n e r , Das G e b o t u n d d ie O r d ­ nungen. E n t w u r f ein er p r o t e s ta n t is c h e n th eo lo g is ch en Eth ik, Zürich 1932; D er M ensch i m W i d e r s p r u c h , B erlin 1937; H. T h i e l i c k e , T heolo gische Eth ik, t. I—III, T ü b in gen 1958; E. G r i s e b a c h , G e g e n w a r t. Eine k r i ­ t isch e Eth ik, H a lle -S a a le 1928; W śród teo lo g ó w k a to lick ich n a jsiln ie jsz ą

jeg o w e r sję rep rezen tu je E. M i c h e l , D e r P a r t n e r G o tte s . W e isu n g e n

z u r c h ristlic h e n S e l b s t v e r s t ä n d n i s , H eid elb erg 1946; R e n o v a ti o z u r Z w i e ­ s p r a c h e z w i s c h e n K ir c h e u n d W elt, S tu ttg a rt 1947; Ehe. Eine A n t h r o ­ polo gie d e r G e s c h le c h t s g e m e in s c h a ft , S tu ttg a rt 1948) To o sta tn ie dzieło

zostało w c ią g n ię te do in d ek su k siąg zakazanych. Zob. A A S 44 (1952/879). 3 Por. P i u s X II : N u n tiu s ra d io p h o n icu s de co nscientia C hristiana in

i u v e n i b u s r e c t e e ff o r m a n d a , die M a r tii a. 1952, A A S 44 (1952) s. 270—

—278; A llocü tio ad d e le g a t a s C o n v e n tu i in t e r n a t io n a l i S o d a li ta t is vu lg o

n u n c u p a te „ F éd éra tio n M o n d ia le d e Jeu n ess e F é m in in es C a th o l iq u e s ” R o m a e h a b ito die 18 A p r i l i s a. 1952, A A S 44(1952) s. 413—419; C o n g re - g a tio S a n c t i i O fficii: I n s tr u c t io ad ord in a rio s o m n e s necnon ad m a g i s t r o s

(4)

[3] M O R A LN O ŚĆ O TW ARTA 167 łab y rad y k a ln ie podstaw y w ia ry chrześcijańskiej, a o b iek ty w ­ ny c h a ra k te r objaw ienia doznałby poważnego u s z c z e rb k u 4.

J a k a jest geneza u k ształto w ania się tak d iam etraln ie różnych stanow isk? W ydaje się, że tk w i o na w odm iennym podejściu do sfe ry m oralności i w odm iennej m etodzie u stalan ia pow inności m o raln ej, z ja k ą liczyć się m usi lu d zk ie sum ienie. S p raw a ta sw ym i k orzeniam i sięga obiegow ych n u rtó w m yślow ych, k tó re silnie zaciążyły nad św iadom ością m o ralną współczesnego czło­ w ieka.

P raw dopodobnie pod w pływ em św. Paw ła, k tó ry w sw ej teo­ logii p rzeciw staw ia niew olnikom , żyjącym pod praw em , Dzieci Boże, w olne od p raw a, a poddane m iłości, stw orzył F. N i e t z ­ s c h e sw oją sław ną teo rię o p o d w ó j n e j m o r a l n o ś c i , m oralności panów i niew olników , oczywiście całkow icie od­ m ien n ą od tego, co p rag n ą ł w yrazić A postoł N arodów. M oral­ ność panów , w edług niego, w olna jest od o biektyw nych praw m oralnych, czyny zaś tej k ateg o rii ludzi b y łyb y złe lu b dobre zależnie od ich całkow icie autonom icznej oceny. M oralność n ie­ w olników w y raża się w bezw zględnym posłuszeństw ie nałożo­ ny m nakazom m oralnym , p rzy czym społeczeństw o m a praw o tę k ateg o rię ludzi zm uszać do posłuchu całą surow ością swej w ładzy. K onsekw encją tej teo rii był straszliw y sk and al nazi­ zmu, k tó ry w im ię ra sy panów postulow ał ek sterm inację ca­ łych narodów 5.

P odw ójne oblicze m oralności; u jaw n iającej się w postaw ach ludzkich, w yróżnił rów nież H. B e r g s o n . Mówi on o m o ­ r a l n o ś c i z a m k n i ę t e j i o t w a r t e j 6. P ierw sza ce­ chuje społeczności „zam k n ięte”, nastaw one sam ozachow aw czo, broniące się przed zagrożeniem z zew nątrz. B yłaby to m o ral­ ność bojaźni, c h a ra k te ry z u ją c a się silnym podkreślaniem w a ­

in sem in a riis , in ath enaes, v e l in s t u d i o r u m u n i v e r s i t a t i b u s d o c e n te s e t ad

lectores in s t u d i o r u m d o m i b u s relig io so ru m : d e „eth ica s itu a tio n is ”, die 2 F e b ru a rii a. 1956, A A S 48 (1956) s. 144 n.

4 Por. E. S c h i l l e b e e c k x , D ie u e t l’h o m m e . A p p r o c h e s t h é o l o g i ­ ques, t. II, B r u x e lle s 1965 s. 259 n.

5 Por. I. L e p p, D ie n eu e Moral. P s y c h o s y n t h e s e des m o r a li s c h e n L e ­

bens, W ürzburg 1966 s. 88.

° H. B e r g s o n , L e s d e u x sources de la m o r a le e t de la religion, P aris 1932.

(5)

loru zakazów i nakazów , g w a ra n tu jąc y c h integralność i nien a- ruszoność p orząd k u m oralnego i społecznego. M oralność o tw a rta jest dynam iczna, przeznaczona dla społeczności „ o tw a rte j” , tj. ludzkości, k tórej h o ry zo n ty rozw ojow e o tw iera ją się n a n ie ­ skończoność. Nie eksponuje ona w pierw szym rzędzie nakazów czy zakazów, lecz o tw a rta je s t n a postęp, na przekształcenie człow ieka in dyw idualnie i zbiorowo siłą miłości, św iadom ej i w olnej akceptacji ideału nie narzuconego p resją zew nętrznego przym u'su 7.

N iezależnie od tego, czy w ym ienione poglądy cechuje w iększa lu b m n iejsza doza słuszności, nie da się zaprzeczyć, że w życiu chrześcijan bardzo często spotykam y się z podobną dw oistością postaw . Istn ieje w śród nich kateg o ria ludzi, a może i całych g ru p społecznych, k tó ra lepiej się czuje w łożysku etyk i n a ­ kazów i zakazów. Są to chrześcijanie, k tó ry m łatw iej zachować się m oralnie, jeżeli sto ją pod naciskiem p raw a i bo jaźnią san­ kcji. P o staw a ta jest typow o legalistyczna i często pozbaw iona osobistej m otyw acji w ew n ętrzn ej. Na szczęście, dziś, w dobie personalizm u, dow artościow ania godności i wolności osoby ludz­ kiej, postaw a tak a bu d zi coraz w iększe opory i zastrzeżenia. Coraz tru d n ie j w spółczesnem u człow iekowi narzucać legali- styczną m otyw ację, by k ierow ała jego postępow aniem m o ral­ nym . W łaśnie w tej płaszczyźnie u jaw n ia się z całą ostrością w spółczesny k ry zy s m oralny. S tan rozw o ju w spółczesnej cyw i­ lizacji nie jest zgodny z m oralnością „zam k n iętą” , operującą grozą zakazów i nakazów . W zbogaca się coraz więcej psychicz­ na dojrzałość w spółczesnego człow ieka, a liczba tych, k tórzy po­ zw alają się określać przez bezpośrednio nałożone nakazy i za­ kazy, gw ałtow nie m aleje. B u n t lu b nostalgia z pow odu tego, że człow iek o d ryw a się od praw a, że nie je st skłonny poddać się czysto zew n ętrzn ie au to ry teto w i, nie przek reśli tej oczyw i­ stości, że tre n d rozw ojow y m oralnej św iadom ości zdąża ku e ty

-7 Por. T am że, s. /1— 103. N a le ż y zaznaczyć, że ta dych otom ia m o ra l­ n ości w y stę p u je rów n ież w p oglądach p sy ch o a n a lity k a Ch. O d i e r, k tó ­ ry tw ierd zi, że g en ety czn ie tk w i ona w sferze św iad om ej i n ieśw ia d o m ej oraz u Z. F r e u d a , p rzyjm u jącego dla m oraln ości n ie ty lk o źródło p od ­ św iad om e, a le tak że sferę S u p er-eg o (N ad -ja, Ü b er-Ich ). Por. I. L e p p : dz. cyt., s. 89.

(6)

[5] M O R A LN O ŚĆ OTW A RTA 169

ce przeko n an ia i w o ln o śc i8, in n y m i słow y ku m o r a l n o ś c i 0 t V/ a r t e j.

Z adaniem niniejszego a rty k u łu jest ukazanie elem entów 1 cech m oralności zarów no „ zam k n iętej” , ja k i „ o tw a rte j” 8a, aby na tej drodze w yśledzić zasadniczy k ie ru n e k rozw ojow y m oralnej św iadom ości współczesnego człow ieka.

II. C H A R A K T E R Y STY K A M OR A LN O ŚC I Z A M K N IĘT EJ

1. G e n e z a i z a s i ę g m o r a l n o ś c i z a m k n i ę t e j W nikliw e spojrzenie na rzeczyw istość m o raln ą dzisiejszego człow ieka każe nam częściowo przyznać rację Bergsonowi. F a k ­ tycznie .spotykane postaw y m o raln e potw ierdzają, że m am y do czynienia w życiu z obiegiem dwóch rodzajów m oralności, k tó ­

re się różnią jakościowo od siebie. W pływ a na to odm ienność źródeł, z k tó ry ch w y ra sta ją.

M oralność „zam k n ięta” , o p a rta o nakazy i zakazy m a sw ą genezę zarów no w sferze św iadom ej, ja k i podśw iadom ej. Od­ czucie p resji n iek tóry ch nakazów czy zakazów m a z pew nością początek w p ra s ta ry m T a b u , k tó re tk w i w najgłębszych po­ kładach podśw iadom ości i jest p rze jaw e m pew nego ro d zaju ataw izm u m oralnego, w yniesionego w psychice ludzkiej z po- m roki dziejów jego duchowego rozw oju. Istn ieje więc nieśw ia­ dom ie w człow ieku pew ien k a p ita ł m oraln ych im peratyw ów , k tó re ciążą n a jego świadom ości m o r a ln e j9.

O bok jed n a k tego źródła trzeb a w ym ienić pew ne ogranicze­ nia, jakie nałożył na człow ieka jego św iadom y, h isto ry czny roz­ wój, u w aru n k o w an ia środow iskow e, d o k try n aln e, in sty tu c jo ­ nalne. Być może i w ysuw an e przez Z. F re u d a super-ego je st w ja k ie jś m ierze g en ety czn ą in sta n c ją przeżycia powinności.

8 Por. G. R e i d i c k , F reih eit als Heils gut. W: G r e n z fr a g e n d e s G la u ­

bens (Hrsg. v o n C h a r lo t te H örgl, F r it z Rauh), E in sied eln -Z ü rich -K ö ln

1967 s. 383 η.; I. L e p p, dz. cyt., s. 89 n., 94; E. S с h i 11 e b e e с к x , dz. cyt., s. 259—262.

8a

w

a rty k u le p o słu g u jem y się term in a m i m oralność „ za m k n ięta ” i „ otw arta”, zap ożyczon ym i od H. B ergsona, choć m ery to ry czn ie n ie p o ­ k ry w a ją się one ca łk o w icie z b ergson ow sk ą k oncepcją. T reść analiz u ja ­ w n i w tra k cie teg o opracow ania, jak i sen s term in y te zaw ierają.

(7)

W arto zdać sobie spraw ę z fak tu , że postaw a m oralnego pod­ d ań stw a p raw u n a ra s ta ła historycznie. W epoce now ożytnej w p ły nęła na to se k u lary zacja w szystkich dziedzin życia. Abso­ luty zm w ładców i państw , an tro p o cen tryczna o rien tacja w ie­ dzy i idealistycznej filozofii, w szystko to u tru d n ia ło m ożliwość w olnego sam ookreślenia się człow ieka. Jeżeli w zyw ano go do posłuszeństw a, to opierano je na nieosobow ej zasadzie, na po­ jęciu obowiązku. O n stał się w łaśnie n o rm aty w n ą zasadą. K a ­ tegoryczny im p e ra ty w K a n t a w etyce, ja k i postulow any przez K a l w i n a 10 p o tró jn y k rąg obowiązków — form ow ały w sposób w y raźn ie o k reślo n y k sz ta łt m oralności legalistycznej i apriorycznej. P o staw a przyporządk o w an ia jest tu ta j granicą m oralnej p e łn i n . Ów legalistyczny k lim at zaciążył bardzo w sferze chrześcijańskiego życia. Z arów no nauczanie k atech e­ tyczne, p ra k ty k a sak ra m en ta ln e j p o k u ty — k ształto w ały su ­ m ienie w edług kodeksu obowiązków, p rzy czym pow inności m oraln e określane były językiem p raw a (np. mówiono o obo­ w iązku niedzielnym , obow iązku w ielkanocnym itp.). R zutow ało to rów nież n a rozum ienie s tr u k tu ry Kościoła, w k tó ry m ostro rozgraniczano elem en t hierarch iczn y jako podm iot w ładzy oraz w iern y ch jako poddanych, k tó ry m p rzy p ad ał w udziale obow ią­ zek posłuszeństw a. N aw et w lite ra tu rz e ascetycznej posłuszeń­ stw o stało się jed y n ą w artościow ą cnotą i to do tego stopnia, że bez niego inne cnoty tra c iły znaczenie 12. Tego ro d zaju m o­ ralność w u zasadnieniu n ak ład any ch przez siebie zobowiązań odw ołuje się do fak tu , jak im jest istnienie społeczności. Ist­ nien ie to czerpie oparcie i g w aran cję albo z in sty n k tu sam oza­ chowawczego albo z woli Boskiej pow ołującej tę społeczność do bytu. Wobec tego p resja obowiązku, w yw ieran a przez społecz­ ność, odwołać się może bądź do wyżej w spom nianego in sty n k tu sam ozachow awczego, bądź też do n adrzędnej woli Boskiej. P o d ­

10 К a 1 w i n w oparciu o te k st b ib lijn y Tyt. 2, 11 nn. p o d zielił w y ­ p ełn ien ie p raw a na ob ow iązk i w ob ec B oga (pobożny), b liźn ieg o (s p r a w i e ­

d l i w y ) i sie b ie sa m eg o ( p r z y z w o it y ) . Por. J. P i e p e r , T u g e n d le h r e als A u s s a g e ü b e r d e n Men shcen. W: T r a d it io n als H e r a u sfo r d e ru n g , M ön­

chen 1963 s. 152.

11 Por. K. D e 1 a h a y e, G e s t a l t w a n d e l d e s G eh o rsa m s. W: M o r a l z w i ­

schen A n s p r u c h u n d V e r a n tw o r t u n g . F e s ts c h r if t fü r W e r n e r Sch öllgen,

D ü sseld o rf 1964 s. 135. 12 Por. tam że, s. 136 n.

(8)

[7] M OR A LN OŚĆ OTW A RTA 1 7 1

d anie się praw om , in sty tu cjo m i zw yczajom społecznym d o s ta r­ cza dow odu na skuteczność obu ty ch m otyw acji. N ie oznacza to jed n ak , by społeczność była tra n sc en d e n tn a w stosunku do jednostek , ja k b y tego chciała szkoła D ü r k h e i m a; jest ona im m an e n tn a w sto su n k u do jednostek, k tó re uśw iadam iając sobie pow inność m oralną, jak a w niej tkw i, dobrow olnie po­ d e jm u ją i rea liz u ją cele życiowe 13. Pow inność ta p rzy b ierając pod w zględem fo rm aln y m postać im p e raty w u u jaw n ia w kon­ sekw encji zasadę p raw a i sankcji. Nie o d n ajd u jem y jed n ak w ty m fakcie ostatecznego w y jaśnien ia pow inności i obow iąz­ k u u . O dn ajd u jem y jed n a k p rzesłank i dla postaw , k tó re o k re ­ śla się rów nież m oralnością bojaźni.

Tego ro d zaju fo rm ację cechuje bardzo w ielkie zaw ężenie śro ­ dow iskow e. Św iadom ość m o raln a ludzi ta-к uform ow anych o b e j­ m u je w ąski h oryzo n t m oralnych doświadczeń. S p e łn ia ją się one w granicach rodziny, rodu, narodu, gm iny czy określonej in sty ­ tu cji. Id en ty fik acje ty ch ludzi nie sięgają już dalej, a u n iw e r­ salizm ew angeliczny je st im obcy 1S.

2. C e c h y m o r a l n o ś c i z a m k n i ę t e j

G łów ne .zadanie m oralności polega na doprow adzeniu czło­ w ieka do pełni osobowego bytu, n a d ostarczeniu m u środków , ab y m ógł określić sw oje pełne człow ieczeństwo w w ym iarze za­ ró w n o ind yw id u aln y m , ja k i społecznym . W ym aganie sp raw ie­ dliw ości na p rzy k ład nie oznacza tylko: „nie postępuj n iesp ra ­ w iedliw ie wobec d ru g ieg o”, lecz przede w szystkim : „czyń d r u ­ giem u d ob rze” . Miłość bliźniego nie tylk o zakazuje: „nie w olno ci nienaw idzieć bliźniego” , lecz w zyw a: „kochaj tw ego b r a ta ”.

13 Por. H. B e r g s o n , dz. cyt., s. 7, 24; O. L o t t i n , M or ale f o n d a ­

m e n t a le , P a r is-N e w Y ork -R om e 1954 s. 204.

14 W y ja śn ien ie ta k ie dać m oże w ety ce natu raln ej filo zo fia , a w te o ­ lo g ii — św ia tło ob jaw ien ia. Por. B. S c h ü l l e r , G e s e t z u n d Freih eit.

.Eine m o r a lt h e o lo g i s c h e U n ters u ch u ng , D ü sseld o rf 1966 s. 24 n; J. de

T o n q u e d e c , Le con ten u d e s „D e u x so u r c e s”, E tudes 215 (1933) s. 36 nn.; J. M e s s a n t, A u to u r d e s „ D e u x sou rces” , R evu e T h om iste 38 (1933) s. 471— 476.

15 Por. I. L e p p, dz. cyt., s. 43. T ak w ą sk i zasięg św iad om ości m o ra l­ nej ch a ra k tery zo w a ł w sta ro ży tn o ści n a w e t n a jw ięk szy ch filo zo fó w , z w y ­ ją tk ie m stoik ów , a w Izraelu — m oraln ość starotestam en taln ą.

(9)

Otóż, gdy chodzi o m oralność zam kniętą, zasadniczy teno r jej im peraty w ów nosi w sobie cechę n e g a t y w i z m u . K ie ru n e k d ziałań m oralnych, jak i ona w yznacza, fo rm uło w any je s t n e­ gatyw nie: nie zab ijaj, nie k rad n ij, nie zryw aj m ałżeństw a itp. W efekcie prow adzi to do straszn ej i paraliżu jącej przeciętn o­ ści. W ty m negatyw iźm ie tkw i źródło pogardy, jak ą N ietzsche obdarzał tzw. ludzi cnotliw ych, k tó ry ch cała w artość m oralna polegała n a po w strzy m an iu się od zła, na w y strzeg aniu się ja ­ kiegokolw iek ry zyk a jaw iącego się w ludzkim działaniu 16. Z a­ dow olenie z przeciętności w życiu m o raln y m p rzypom ina p rzy ­ kład faryzeusza z ew angelii, w yliczającego Bogu dum nie sw oje cnoty i w yw yższającego się nad celnika. Być zadow olonym ze swej uczciwości Oznacza to zam knięcie się na wyższy stopień duchow ego rozw oju i uznanie, że został osiągnięty stopień w y­ starczający .

Inną, u d erzającą cechą m oralności zam k n iętej, jest jej f o r ­ m a l i z m . U jaw n ia się on w kurczow ym trzy m an iu się lite ry praw a, pisanego czy niepisanego. T aka postaw a odpow iada lu ­ dziom duchowo m ało dojrzałym , k tó rzy nie są w stanie ponieść pełnej odpow iedzialności za swoje czyny i u sp o k ajają sum ienie legalistyczną w iernością literze 17. Ten form alistyczn y ty p czło­ w ieka m a k ilk a odm ian, choć u podstaw każdej z nich tkw i założenie, iż m o raln y postęp m ożna m ierzyć drobiazgow ą zgod­ nością z praw em m oralnym . P ierw sza odm iana takiej postaw y to w ierność literze ze w zględu na niezdolność ujęcia rzeczyw i­ stego sensu p rzy kazan ia czy ustaw y. Często pojaw ia gię ona w śród ludzi prostych, k tó rzy nie przyzw yczajeni do a b stra k c y j­ nego m yślenia nie ro zum ieją, co stanow i w artość isto tn ą i cze­ p iają się ujęć dosłow nych. W ierność literze tkw ić może też w pew nym g a tu n k u duchow ego lenistw a. B rak w tym w ypadku sta ra ń , by dotrzeć do „du ch a”, n ato m iast otrzy m an ą regu łę lub przepis m o raln y stosuje się m echanicznie nie angażując w to w łasnego w y siłk u in telektu aln eg o . Istn ieje też w e rsja fo rm a­ lizm u cechującego ludzi m oraln ie lękliw ych. Tylko w ierność literze d aje im spokój sum ienia. O b staw anie przy literze pozo­

1G Por. I. L e p p , dz. cyt., s. 42. 17 Por. tam że, s. 93.

(10)

[9] M O R A LN O ŚĆ O TW A RTA 173

staje ich zasadą, choćby w y jątk o w a sy tu acja nakazyw ała odejść c-d lite ry bez n aru szenia ducha praw a. Spotkać też m ożna fo r­ m alizm u ludzi o psychice typow ych biurokratów . D la nich znaczenie m ają tylko sform ułow ania praw ne, a w szelkie nakazy jaw ią się im precyzy jn ie i realistycznie, jeśli u ję te są w k a te ­ goriach juryd y czn y ch . O dn ajd u jem y u nich tend encję, by sferę praw a staw iać ponad m oralność, a m o raln e zobow iązania ująć w fo rm u ły praw ne. D latego np. przykazanie miłości Boga i bliź­ niego p rzed staw ia się im m gliście i w sposób nieokreślony. J e s t w reszcie form alizm ludzi m oralnie przeciętnych. L ite ra praw a je s t im w ygodna, gdyż w ym aga tylko m inim um . U w ażają się za dobrych ch rześcijan, gdy w iern ie w y p ełn iają nałożone im przez religię obow iązki (np. niedzielny czy w ielkanocny). T w o­ rzą oni liczne szeregi p rzeciętnych w yznaw ców 18.

W ta k form alisty czn y m ujęciu m oralności — zniekształca się isto tn a treść chrześcijańskiego etosu. Jeżeli w skazania Je z u so ­ we p o tra k tu je się jako praw o Nowego P rzym ierza, w ów czas łatw o w ludzkich przepisach Kościoła dopatrzeć się realizacji C hrystu so w y ch w skazań. W n astępstw ie tego w szelkie nakazy i zakazy u ra s ta ją do rang i „kazania na g ó rze” , a w ypełnianie przykazań, choćby tylko m aterialn ie, tra k tu je się jako p ra w ­ d ziw y etos chrześcijański.

To niezrozum ienie chrześcijańskiego etosu prow adzi w życiu do spłycenia pojęcia grzechu, w konsekw encji do niezdolności w zbudzenia au tenty czn eg o żalu, płynącego z głębi osoby, żalu, k tó ry m ógłby być początkiem i zasadą rzeczyw istego n aw ró ­ cenia. P ra k ty k a spowiedzi, choćby tra k to w a n a poważnie, p rzy ­ pom ina bieganinę za rozgrzeszeniem z pow odu przekroczenia tego lub tam teg o p rzykazania. Ludzie tego po k ro ju u w ażają jak iś ak t za grzeszny, poniew aż ta k to określa Kościół, nie po­ tra fią jed n ak odpowiedzieć na py tan ie, dlaczego to jest złe lub grzeszne, z czego się oskarżają. S um ienie ich jest tak n ied o j­ rzałe, iż nie p o trafi osobiście ocenić jakości m o raln ej danego czynu i posługuje się zew n ętrzny m k ry te riu m głoszonego p rze­ pisu. T rudno tak im ludziom w nik nąć w cały m rok grzesznego

18 Por. D. von H i l d e b r a n d , W a h r e S i t t l i c h k e i t u n d S itu a ti o n s e t h i k , D ü sseld o rf 1955 s. 62— 65.

(11)

czynu i dostrzec, że w g łęb i swej jaźni załam ali osobisty swój stosunek do Boga 19.

W ro k u 1965 opublikow ano dyskusję, jak a toczyła się m ię­ dzy R. E g e n t e r e m a P. M a t u s s k i e m 20. W dyskusji M atussek zw rócił uwagę, że u katolickich p acjentów zauważyć m ożna pełną niezdolność do odkrycia w łasnych niedoskonałości (np. tw ardość serca, próżność, zarozum iałość). Z drugiej stro n y m ów ią oni często o „grzech u” nie p o trafiąc jed n a k w yjaśnić, dlaczego określona p ostaw a jest ta k zła, dlaczego jest ona „obrazą Boga” , w rogością wobec C hrystusa. I M atussek docho­ dzi do w niosku, że spow odow ane jest to brakiem w yczucia dla ontologicznej rela cji ich grzechów. Nie p o jm u ją oni, że w ina tkw i w nich nie dlatego, że został złam any zakaz, lecz dlatego, że są oni niezgodni w jak im ś w zględzie z rzeczyw istością (np. z rzeczyw istością sy tuacji, spotkania, d ru g iej osoby: Boga, czło­ w ieka, itp.). G rzesznik bow iem dlatego błądzi wobec Boga, po­ niew aż błądzi wobec rzeczyw istości. Rzeczyw istością jest Bóg. P raw d ziw y żal i naw rócenie zakłada poznanie fak tu , iż w tym k o n k retn y m odniesieniu nie odpow iedziano rzeczyw istości. L e­ galizm podcina tego ro d zaju podejście do chrześcijańskiego eto­ su i w nim tk w i owa w ina, że chrześcijańskie w ychow anie nie angażu je sum ienia w jego praw dziw ej głębi, co w kon sekw en­ cji rodzi zjaw isko zew nętrznego, zrutynizow anego żalu bez n a­ w rócenia 21.

M oralność zam knięta w reszcie m ało uw zględnia egzystencjal­ ny, dynam iczny c h a ra k te r ludzkiego życia. Nie je s t skłonna p rzy jąć fa k tu zm iany w arunków , w jak ich przebiega życie czło­ w ieka i p ostępującej za ty m treści m oralnych zjaw isk w pocho­ dzie ludzkiej histo rii. Nie ty le indukcja, ile dedu kcja je s t jej u lubio ną m etodą. Dzięki niej określa ona c h a ra k te r objaw ienio­

w y m o ralnych nakazów , m ających swe podstaw ę w p rzy kaza­ niach na S y n aju i w bezbłędnej nauce C hry stusa. Oczywiście całość ty ch nakazów pojm ow ana jest praw nie. Ta okoliczność n ad aje jej cechę dużej statyczności. P u n k te m w yjścia są zawsze

19 Por. G. R e i d i с k, art. cyt., s. 381 n.

20 R. E g e n t e r — P. M a t u s s e k , I deologie , G la u b e u n d G e w isse n , M ün ch en -Z ü rich 1965.

(12)

[11] M O R A LN O ŚĆ O TW A RTA 175

zasady ogólne, zachow ujące swą ważność bez w zględu n a osobę; siłę n o rm a ty w n ą ty ch zasad przenosi się dopiero na płaszczyznę szczegółow ych sy tu acji i k o n k retn y ch osób. Ta ostatn ia oko­ liczność zresztą jest jej p rzejaw em pozytyw nym , poniew aż św iadczy o liczeniu się w pew nej m ierze z dośw iadczeniem 22. Owa statyczność tk w i po części w in sty n k to w n y m szukaniu trw ałeg o oparcia. Ł atw iej przyjąć, że Boga, zasadę całego po­ rządk u, prędzej m ożna odnaleźć w spokojnych złom ach sk al­ nych, niż w w a rtk im stru m y k u . Siła n a w y k u m yślow ego każe optow ać za tym , co niezm ienne, a rzeczyw istości skom plikow a­ nej i chaotycznej odm aw iać boskiego pochodzenia. Nie jest to jed n a k pojm ow anie b iblijne, lecz greckie. Nie m ożna tw ierdzić, iż m a się gotow e zasady, k tó re m ożna stosować w procesie d y ­ nam icznym i dalekim od ideału. Bóg je s t w historii, w jej r a ­ m ach przem aw ia On do człow ieka, poprzez nią rzuca nam swe w ezw anie.

Na przek ór statyczności — nie w olno obawiać się rzeczyw i­ stości w zględnej, przygodnej. T rzeba ją przyjąć. M ądrość, jak ą człow iek o trzy m ał, p łynie nie z zasady praw a, k tó re nie zna zm iany, ale z w ierności, k tó ra daje g w aran cję pokonania tego, co zm ienne 23. P rz y ją ć jed n a k ten p u n k t w idzenia, to odkryć w sobie p rzesłan k i wiodące ku m oralności „ o tw a rte j” .

3. U j e m n e s k u t k i m o r a l n o ś c i z a m k n i ę t e j W arto z kolei uśw iadom ić sobie, że szereg złych przejaw ów w ch rześcijańskim życiu, podnoszonych przeciw m oralności chrześcijańskiej zarzutów , było konsekw encją faw oryzow ania m oralności zam kniętej, legalistycznej. F o rm acja m o ralna czło­ wieka, p rzeprow adzona dzięki system ow i a u to ry ta ty w n y c h n a ­ kazów i zakazów, n arzu can ie m u apriorycznie norm y, której nie usiłow ano uzasadnić w y starczająco od stro n y jej treści czy norm odaw cy, nie prow adziła do upodm iotow ienia m oralności. Z ew nętrzn e posłuszeństw o w ym agane dla norm y straciło w sk u ­

22 Por. J. A. T. R o b i n s o n , C h r is tlic h e M oral heute, M ünchen 1964 s. 40 п.; G. R e i d i c k , art. cyt., s. 384 п.

(13)

te k tego w odczuciu człow ieka w artość p raw dziw ej cnoty. SwTia- dom cść m o raln ą cechow ało przekonanie, że sam ak t poddania się nakazow i d e te rm in u je praw idłow ość m o raln ą 24. Ja k ie były tego konsekw encje w obrębie działania przecież idei chrześci­ jańskich pokazały procesy z ostatniej w ojny. S traszliw i p rze ­ stępcy z O radour, Ośw ięcim ia czy D achau, p rzy znający się do religii chrześcijańskiej, byli zaskoczeni, że dom aga się od nich m oralnego o b rach u n k u za to, co popełniali. W ich m oralności brakow ało owej dojrzałości psychicznej, k tó ra działa w k lim a­ cie wolności i osobistej odpowiedzialności. Spokój sum ienia, ja ­ ki ich cechow ał, p ły n ął z poczucia posłuszeństw a, jak ie okazy­ w ali o trzy m an y m rozkazom . Owszem, praw dopodobnie skłonni byliby siebie obw inić m oralnie, gdyby tak iem u nakazow i się sprzeciw ili. M oralność, w św ietle k tó re j ich osądzano, m o ra l­ ność wolności i dobra ludzkiego, nie b y ła ich m oralnością. Oto s k ra jn y p rzy k ład konsekw encji m oralności nakazu, a nie p rze­ konania 25.

N iezależnie jed n a k od w yżej w ym ienionych, sk ra jn ie straszli­ w ych konsekw encji m oralnego legalizm u, trz e b a stw ierdzić, że au ten tycznej m oralności chrześcijańskiej nie m ożna wtłoczyć w łożysko praw a. Praw o, n aw et najdoskonalsze, nie jest zdolne w yrazić z całą giętkością i precyzją, co to jest życie w edług C hrystusa. J e s t ono zbyt ogólne, by ingerow ać we w szystkie szczegóły, zwłaszcza te n ajbard ziej indyw idualne, i zbyt szty w ­ ne, aby oddać całą spontaniczność i zm ienność sy tuacji etycznej, uw zględnić wolność wyższego rzędu, niesły ch aną pom ysłowość Ducha św. Może ono być tylko przybliżeniem sum ienia c h rze­ ścijańskiego, ale nie jego p e łn ią 26. Je śli się tego nie zrozum ie, jeśli n adal będzie się pojm ow ać m oralność chrześcijańską jako system obowiązków, a istotę chrześcijańskiej p ra k ty k i życia do­ strzegać w posłuszeństw ie p raw u zew nętrznem u, prom ulgow a­ nem u przez a u to ry te t, wówczas o tw ieram y b ram y kazuistyce, k tó rej p rzero sty zrodziły opłakane s k u t k i 27. Nie to jest nie­

21 Por. K. D e l a h a y e , art. cyt., s. 136. 25 Por. I. L e p p , dz. cyt., s. 94.

23 Por. G. L e c l e r c q , La conscien ce d u ch rétie n, P aris 1947 s. 200 η. 27 Por. tam że, s. 199; В. H ä r i n g , dz. cyt., s. 315; D. von H i l d e ­ b r a n d , dz. cyt., s. 13 n.

(14)

[13] M O RA LN O ŚĆ OTW A RTA 177

szczęsne dla chrześcijańskiego etosu, że istn ieją praw a, ale to, że ten etos u tożsam iany byw a z „w ypełnieniem p ra w a ” . B łąd zaczyna się w ted y, g d y w skazania C hrystusow e zostają m ylnie in te rp re to w a n e jako praw a. W łaśnie to je osłabia. To, czego C h ry stu s się dom aga, idzie głębiej, niż w ym aganie praw ne. Nie chodzi tu bowiem o zew n ętrzn y czyn lu b zaniechanie, ale o d e ­ cyzję i n ieraz o tak im stop n iu radykalności, że rów n a się ona ew angelicznem u obrazow i obu m ieran ia ziarna. Oczywiście, p ra ­ wo jest w sw ych w ym ag an iach bardzo dokładne i ścisłe: „nie cudzołóż” (człowiek podlega tej pokusie tylko w określonej sy­ tuacji), „uczestnicz w e Mszy św .” (tzn. w niedzielę), „nie k ra d ­ n ij” (skoro okazja m ogłaby cię uczynić złodziejem), „nie k łam ” (gdy n iep raw d a w ydaje się być szansą), „nie jedz m ięsa” (w piątek), ale w łaśnie dlatego dalekie jest od postaw y osobi­ stego przekonania, k tó re nie zna p rzerw y , nie rozróżnia m iędzy niedzielą a dniem pow szednim , m iędzy codzienną jed n o stajn o - ścią a sy tu acją w y ją tk o w ą 28. Nie negując w artości, p raw a — należy przyznać m u jedynie fu n k cję służebną, a nie do m in u ją­ cą. W artość bowiem uściślonych nakazów ty lko dla pew nej k a­ tegorii ludzi jest niezbędna.

4. K o m u p o t r z e b n a j e s t m o r a l n o ś ć z a m k n i ę t a ? W św ietle tego, co dotychczas pow iedziano na tem at m o ra l­ ności zam k niętej, w ydaw ać by się m ogło, że jest ona z g ru n tu nie do u trzy m an ia, a jej funkcjonow anie było dla życia chrze­ ścijańskiego k a ta stro faln e . T ak jed n a k nie jest. Jak k o lw iek zw olennicy psychoanalizy, ja k i w szelkiego rodzaju s k ra jn i sy~ tuacjoniści, chcieliby podm iot uw olnić od każdego m oralnego przym usu, to jed n a k ich stanow isko d alekie jest od popraw n o­ ści. Nie w szyscy bow iem ludzie d y sp o n u ją już pełną do jrzało ­ ścią duchow ą, nie w szyscy są ju ż zdolni przysw oić sobie m o­ ralność m iłości i wolności. D la takich ludzi lepiej, że k ie ru ją się m oralnością zam kniętą, niż m ieliby nie kierow ać się żadną. Nie chodzi bowiem o to, by człow ieka uw olnić od pew nej ko­

28 Por. G. R e i d i с k, art, cyt., s. 379.

(15)

nieczności, jak ą narzu ca im p e raty w m oralny, ale o to, by go poprow adzić do dalszego duchowego rozw oju. M om ent doro- śnięcia do m oralności m iłości jest dopiero końcem etyki n a k a ­ zu 29. Jed n ak że zawsze trz e b a się liczyć ze stanem faktycznym . W m yśl tezy św. P aw ła, że siln y po k arm nié służy niem ow lę­ tom , nie w olno n ieprzygotow anym podaw ać ta k w ysokiego w y­ m agania, jak im je s t m oralność o tw a rta (miłości i wolności), gdyż m iast poprow adzić do wyższego stopnia egzystencji oso­ bow ej, zrzuci się ich a№o w sta n zniechęcenia, albo pełnej am o- ra ln o ś c i30. D latego też nie tylko członkow ie społeczności m niej rozw iniętych, ale i w ielu członków w ysoko ro zw iniętych spo­ łeczności w spółczesnych ·— po trzeb u je kierow nictw a owej m o­ ralności p raw a i sankcji. S ta n ich duchow ego rozw oju i dojrza­ łości je s t bow iem jeszcze ta k niedoskonały, że jedynie tak a m o­ ralno ść u tru d n ia im działanie na szkodę sw oją i innych. Bez tej m oralności — lu d zi takich trz e b a by było trzym ać pod n a d ­ zorem . Tym czasem ów etos p raw a i sankcji, k tó ry m się pod­ d a ją pozw ala obiektyw nie zachować im m oralność, choć w łaści­ w ie jako w pełni m o raln e działania liczą się te, za k tó ry m i stoi osobista, w o ln a decyzja 31.

P o stu la t odejścia od m oralności zam kniętej m oże w ydaw ać się k o n tro w ersy jn y . N iek tóry m może się w ydaw ać, że takie ustaw ien ie .zagadnienia może być słuszne ty lk o „ p ry w a tn ie ” dla w tajem niczonych i doskonałych, n ato m iast nie n ad aje się abso­ lu tnie, by je ukazyw ać „m aluczkim ” lub p rosty m .umysłom, poniew aż może to w yw ołać negaty w n e konsekw encje. Nie m oż­ na zaprzeczyć, że m ożliwość takiego niebezpieczeństw a istn ie­ je, ale czyż w iększym niebezpieczeństw em nie jest fakt, gdy m i­ lionom m ężczyzn i kobiet, k tó rzy są psychicznie dojrzali, p rze­ kazuje się m oralność, k tó ra nie odpow iada ich poziomowi? Czyż nie n ap aw a lękiem sy tu acja, że w iele e lit in telek tu aln y ch w śród chrześcijan nie m ogąc przysw oić sobie duchow o m o ral­

29 Por. I. L e p p , dz. cyt., s. 95. 30 Por. tam że, s. 96.

31 Por. tam że, s. 89 n. N ie m ożna w y k lu czy ć i tak ich p rzypadków , że w jak im ś pod m iocie m oże m ieć m iejsce obok sieb ie zarów no szereg d o ­ brych sk łon n ości, jak i in k lin a cja p erw ersy jn a (np. u osobnika p sy c h o ­ patyczn ego), która m oże b yć opanow ana jed y n ie p oprzez siln y n acisk m oraln ości za m k n iętej. Zob. tam że, s. 92.

(16)

[15] M O R A LN O ŚĆ O TW ARTA 179

ności form alisty czn ej — nie dysponuje żadną m oralnością, k tó ­ ra m ogłaby nim i kierow ać i inspirow ać ich życie osobiste, spo­ łeczne oraz gospodarcze? W iele jest problem ów , któ re dziś n a­ leży ro zp atry w ać z p u n k tu w idzenia m oralności o tw a rte j, gdyż zam knięta nie zawsze może im sprostać 32. W obec tego konsek­ w entnie rodzi się pytanie, jakiej m oralności w ym aga człow iek dzisiejszy i w spółczesna epoka?

III. M O R A LN O ŚĆ O TW A RTA W SW EJ STR U K T U R Z E I F U N K C JI

D otychczasow ą analizę zam knęło w ażkie py tan ie o now y k s z ta łt m oralności chrześcijańskiej, odpow iadającej duchow i nadchodzących czasów oraz człowiekowi, k tó ry ty m czasom n a ­ d a określoną treść. J e s t rzeczą oczyw istą, że prognostycznie m ożna jed y n ie zarysow ać przybliżony obraz s tru k tu ry takiej m oralności oraz jej podstaw ow ych funkcji, n ajb ard ziej celo­ w ych i po trzebn y ch w klim acie now ej epoki.

P a trz ą c bacznie na kierunkow ość rozw oju duchowego w spół­ czesnego człow ieka — dostrzega się w yraźnie, iż proces ten, a więc za w a rty w nim i postęp m o raln y — zm ierza w y raźnie k u personalizacji ludzkiej egzystencji. Człowiek coraz bardziej dojrzew a m oralnie i jego postaw a czy zachow anie coraz m niej są uzależnione od woli p o zytyw nie nałożonej przez określoną g ru p ę czy in sty tu cję, w coraz to w iększym zaś stopniu od p rze­ konania w łasnego sum ienia. Nie oznacza to w cale in d y w id u ­ alistycznej izolacji, g dyż nie da się zaprzeczyć, że n ajbardziej au ten ty czn a egzystencja osobowa może rozw inąć się jedynie w społeczności in nych osób. P o d kreślona ta k silnie godność ludzkiej osoby sta je się w yznacznikiem nowego spojrzen ia na m oralność i jej w ym agania. W ch rześcijaństw ie nie jest to fak t ani zupełnie nowy, ani szokujący. Je śli tylko w niknie się w praw dę, iż Bóg stał się człow iekiem , objaw ił swą m iłość do

32 Np. m oraln y prob lem w o jn y i pokoju do teg o stop n ia m in ą ł się w sw ej złożon ości z d a w n y m i rozw iązan iam i, że dziś — co jest grzech em m o ra listó w — d y sk u to w a n y jest częściej przez p o lity k ó w , niż przez lu d zi do teg o p ow ołan ych . P od ob n ie m a się sp raw a z za g a d n ien iem w ła sn o ści, e ty k i sek su a ln ej, tw o rzen ia k u ltu ry itp.

(17)

w szystkich i w szystkich przebóstw ił poprzez swe zbawcze dzie­ ło, h o ry zo n ty ch rześcijańskiej m oralności o tw ierają się szeroko, a ona sta je się m oralnością ja k n ajh ard ziej „ o tw a rtą ” 33.

1. M o r a l n o ś ć o t w a r t a w s w e j s t r u k t u r z e E lem ent rozw oju i ubogacenia człow ieka w płaszczyźnie m o­ ra ln e j będzie zawsze stanow ił p rzedm iot m oralnego w y m ag a­ nia. W obec tego nakaz m o raln y nie tk w i ani w sam ow oli Boga, ani w czysto pozytyw istycznie pojęty ch nakazach Kościoła. N ie­ zm ienny w alor zachow uje głęboko realistyczna, dostosow ana do ko n k retn ej rzeczyw istości zasada: agere seq u itu r esse, działanie w ynika z n a tu ry b y tu , tzn. m o raln y w ybór do bra pow inien po­ m agać do tego, by człow iek stał się tym , czym jest on z woli Stw órcy.

K im jest człowiek, ku k tó rem u k ieru je się zbawcze w ezw a­ nie Boga? J e s t to nie tylko człow iek w sensie czystej, n iesk a­ żonej n a tu ry . P u n k te m w yjściow ym ew angelicznej nauk i m o­ ra ln e j je s t człow iek zraniony przez grzech, lecz rów nocześnie przez fa k t w cielenia Bożego Słowa, przez Jego zbawczy czyn w śm ierci i zm artw y ch w stan iu , w ezw any i przeznaczony do no­ wego zupełnie b y tu w miłości. Te p raw dę u w y d atn ia w yraźnie św. P aw eł, g d y tw ierdzi, że m y z n a tu ry „dzieci gniew u Bo­ żego” — na g ru n cie naszych grzechów byliśm y um arli, ale Bóg nas z C h ry stu sem na nowo ożywił (Ef 2, 3— 5). W C hrystusie przyszło więc do nas to „now e” nie tylko- jako lepsze zrozu­ m ienie p raw d y i w iększa siła woli, ale jako now a rzeczywistość. Je ste śm y więc „now ym stw o rzen iem ” (Gal 6, 15), uczestnikam i Boskiej n a tu ry (2P 1, 4). Ta now a rzeczyw istość jest owym esse człow ieka, z którego m a w ypływ ać odpow iadające m u działa­ nie 34. W ten sposób chrześcijań stw o dokonało rew olucyjnego w p ro st rozszerzenia św iadom ości m o raln ej. C h ry stu s i aposto­ łowie głosząc Boże dziecięctwo w szystkich ludzi — u k ształto ­

33 Por. I. L e p p, dz. cyt., s. 66.

34 Por. G. T e i c h t w e i e r , W elch e s i ttlic h e n N o r m e n g e l t e n noch? W: A l t e F ragen n eu e A n t w o r t e n ? N eu e F ragen alte A n tw o r t e n ? , W ürz­ burg 1967 s. 86; R. L a t o u r e l l e , Th éologie sci en ce du salut, B ru ges- M on tréal 1968, s. 143.

(18)

[17] M O R A LN O ŚĆ OTW A RTA 181

w ali św iadom ość istn ien ia jednej rodziny ludzkiej, a zatem i p raw d ziw ie u niw ersaln ej m oralności. W ażkie i brzem ienne w sk u tk i w yznanie św. P aw ła, że „nie m a już więcej żyda i G reka, niew olnika i wolnego, m ężczyzny i kobiety, g d y w y wTszyscy jedno jesteście w C hry stu sie Je zu sie ” (Gal 3, 28; Kol 3, 11) było ta k rew olucyjne, że trzeb a było całych stuleci, by ów fe rm e n t ew angeliczny zaczął przenikać św iadom ość m oralną lu d z k o ś c i35.

Z krzyża i z m artw y ch w stan ia C h rystusa przyszła do nas now a egzystencja. Ł aska nowego stw orzenia jako o trz y m an y d a r m usi się spraw dzić w przeżyciu i d ziałaniu codziennym jako w artość osobista i przysw ojona. A więc m oralność zbawionego m a być odpow iedzią na zbawcze w ezw anie Boga. Innym i słowy: in dy - k aty w Bożego· życia w człow ieku w yłan ia nadp rzy ro dzo ny im p e raty w etyczny, aby w ty m życiu trw ać i chronić się od grzechu, k tó ry przynosi ś m ie r ć 36. Nowej egzystencji zbaw io­ nego człow ieka zostały przyporządkow ane w ym agania, k tó re um ożliw iają m u głębokie urzeczyw istnienie chrześcijańskiego życi,a. Człowiek w C hrystusie i D uchu św. nie pow inien ich pojm ow ać jako tw a rd y przym us, ale jako w ezw anie do sam o­ realizacji w klim acie gotowości: „ja pow inienem , ja m ogę”. Bez w ątp ien ia działa tu ta j bezpośrednio moc łaski. Sw. A u g u sty n pięknie to w yłożył w sw ym dziele D e S p iritu et littera, (X III, 2.2) m iejsce Boskiego nakazu: fac, quod iubeo — czyń, co n ak a­ zuję, zajęła u fn a i po k o rna p rośba chrześcijanina: da, quod tu ­

bes — udziel tego, co nakazujesz 37. Jeżeli więc w yznaw ca C h ry ­

stusa ów udzielony, niezasłużony i nienależny d a r now ego b y ­ tow ania w łasce poddaje w osobistym p rzek o nan iu i działaniu k ierow n ictw u D ucha św., Boskiej zasadzie życia, osiąga on zu­ pełnie now ą płaszczyznę dialogu z Bogiem. Jak o żyw y członek C hrystusow ego Kościoła czerpie m otyw y i cele dla swej posta­ w y m oralnej z idei naśladow ania C h ry stu sa i z uczestnictw a

35 Por. I. L e p p, dz. cyt., s. 43. Czyż n ie jest igraszk ą historii, że r e ­ w o lu cja fran cu sk a, tak n eg a ty w n ie u stosu n k ow an a do r elig ii i ch rześci­ ja ń stw a — podnosząc do n ajw yższej rangi p raw a człow ieka, u zn ała w a ­ lor jed n ej z p o d sta w o w y ch zasad ch rześcijań sk iej m oralności: god n ość lu d zk iej osoby?

36 Por. Rz 6, 8— 13.

(19)

w K ró lestw ie Bożym. J e st ono absolutnie w artością najw yższą, wobec k tó rej w szystko je s t w z g lę d n e 38. W spółczesna teologia określa d a r uczestnictw a w życiu Boskim term in em w ezw anie. J e s t to w ezw anie istotow e rprzez Boga w C hrystusie. J a k n ie­ gdyś p rzym ierze Ja h w e z Izraelem stanow iło pro ste dla lu d u w y b ran eg o m o raln e zobowiązanie do życia św iętego, podobnie w ezw anie w C hry stu sie pow inno w ym agać od dziecka Bożego w ierności dla nakazów , k tó re uszczegóław iają w olę Bożą 39. So­ borow y d e k re t o fo rm acji kapłańskiej (O ptatam totius) p odk re­ śla wobec w ezw anych „obow iązek przynoszenia owocu w m i­ łości za życie św ia ta ” 40. Zobow iązanie to wiąże się w ew n ętrznie z o trz y m an y m pow ołaniem w C h rystusie i spraw ia, że m o ra l­ ność chrześcijańska staje się praw dziw ie „ o tw a rta ” . C hrześci­ ja n in m usi koniecznie uw zględnić społeczny aspek t swego po­ w ołania, poniew aż zaproszony jest nie tylk o do pracy nad w ła- snądoskonałością, ale rów nież do przynoszenia zbaw czych owoców w szystkim ludziom . W zw iązku z ty m nasu w ają się tu dwie refleksje: po pierw sze, pow ołanie w C h rystusie zobow ią­ zuje do tro sk i o człow ieka i jego św iat, po drugie, cała rzeczy­ w istość człow ieka posiada sens tra n sc en d e n tn y , k tó ry zw raca się ku ży ciu św iata. I choć te j rzeczyw istości nie b ra k im m a- nentnego, jej w łaściw ego sensu, to z ra c ji pow ołania człow ieka w C hry stu sie posiada ona faktycznie g łębszy sens tra n sc en d e n ­ tn y 41.

W szystkie powyższe stw ierd zen ia dowodzą, ja k znam ienną rew o lu cją w m oralności stało się dzieło C hrystusa. Być może jeszcze dziś nie o g arn iam y w pełn i w szystkich tkw iących w nim m ocy i sk u tk ó w 42. N iem niej jed n a k w yraźnie m ożna

38 Por. tam że, s. 88 n.; F. B ö c k l e , G e s e t z u n d G e w i s s e n , L u zern - S tu ttg a rt 1965, s. 159.

39 Por. R. L a t o u r e 11 e, dz. cyt., s. 143 n.

40 D e k r e t o f o r m a c ji k a p ła ń s k ie j , nr 16. W: S o b ó r W a t y k a ń s k i II. K o n ­

s t y t u c j e , D e k r e t y , D e k la r a c j e , Poznań 1968 s. 463.

41 Por. J. F u c h s , M oral u n d M or alth eologie nach d e m K o n zil, s. 31; R. L a t o u r e 11 e, dz. cyt., s. 144.

42 H istoria do p ew n eg o stop n ia dow odzi, że w p o stęp ie lu d zk ich d zie­ jó w in g eren cje p on ad p rzeciętn ych osob ow ości d yn am izu ją rozw ój m o ­ r a ln y i d u ch ow y człow ieka, np. w p ły w tak ich osobow ości, jak K o n f u ­ c j u s z , faraon E c h n a t o n , S o k r a t e s , M o h a m m e d , św. F r a n ­ c i s z e k z A s y ż u , M a h a t m a G a n d h i itp. Ich d zieło jed n ak jako d zieło lu d zk ie siłą rzeczy m a w p ły w i zasięg ograniczony.

(20)

[19] M O R A LN O ŚĆ OTW ARTA 183

dostrzec ów „boski u n iw ersalizm ” , tw o rzący coraz w y raźn iej z ludzkości jed n ą ow czarnię z jedn y m Boskim P a ste rz em (J, 10, 16). R z u tu je to zasadniczo n a sam ookreślenie się człow ieka. Świadom ość, że iWola Boża przychodzi do niego z łaski, z d aru C h ry stu sa i isto ty D ucha św., pozw ala ufać że każda m o raln a decyzja, zgodna z rzeczyw istością now ego b y tu prow adzi do udoskonalenia osobowościowych możliwości. S przęga się tu bo­ w iem w zajem n y w ysiłek człow ieka i moc Bożej łaski. P rz y k a ­ zanie m o raln e nie jest nałożone bez łaski, a d a r te n nie jest dan y t e z przykazania, owszem je st udzielony ze w zględu na przykazanie, ab y m ożna spełnić to, co Bóg n a k a z u je 43. W zw ią­ zku z ty m chrześcijanin w sw ym św iadom ym i sam ookreśla- jącym p o stęp o w aniu kierow ać się m u si porządkiem , k tó ry go o k reśla jako istotę stw orzoną i zbaw ioną oraz przeznaczoną do w spółżycia z Bogiem. Nie może więc tego dokonać w od erw a­ n iu od C hrystusow ego P ra w a 44.

P o d staw o w ą rzeczą w życiu chrześcijańskim , gdy chodzi o rea liz a c ję w ym ag ań m oralnych, jest w łaściw e zrozum ienie p ra w a m oralnego. Isto tn e i pierw sze praw o chrześcijan — to p raw o C hry stu so w e (Gal 6, 2; 1 K or. 9, 21), .nałożone w ezw a­ nie z by tow aniem w C h ry stu sie lu b w D uchu św. Ten m o raln y im p e raty w op iera się n a in d y k aty w n ej obietnicy łaski Boga. „W Jezu sie C h rystusie zostaliśm y stw orzeni dla d ob rych uczyn­ ków, k tó re Bóg p rzed tem przygotow ał, abyśm y je p e łn ili” (Ef 2, 10). A więc nie kosmos, nie a b stra k c y jn a su m a norm , lecz w ypełn ien ie einai en Christo stanow i norm ę dla chrześcijanina. E gzystencja w C h rystusie oznacza egzystencję zbawczą, tj. udział k o n k re tn y w h isto rii Jezu sa C hry stu sa, osiągnięty przez w iarę i chrzest. Pow innościow e w ezw anie, objaw iające się w szczególnych m om entach (kairos) zbawczej h isto rii chrześci­ jan in a należy pojm ow ać jako P ra w o C h r y s tu s a 45. Oznacza ono rów nież „praw o du ch a życia w C h ry stu sie Je zu sie ” (Rz 8, 2).

43 Por. G. S ö h n g e n , G e s e t z u n d E v a n g e li u m ih r e analo ge E in heit

(theolo gisch, p h ilosophisch, s t a a ts - b ü r g e r l ic h ), F reib u rg/M ü n ch en 1957

s. 99.

44 Por. N. S e e l h a m m e r , G e w i s s e n u n d V e r a n t w o r t l i c h k e i t , T r ie r e r

Theo lo g isch e Z e i t s c h r i f t (P a sto r Bonus) 56 (1947) H. 7/8 s. 206; F. B ö k -

k 1 e, Das V e r h ä lt n is v o n N o r m u n d Situation,.., s. 97 n.

(21)

Jeżeli ch rześcijan in realizu je szereg w ym agań, przychodzących doń z zew nątrz, w sensie o w iele głębszym pow inien p rzyjąć głos D ucha św., k tó ry go w ew n ętrzn ie n ak łan ia do dobrego i rów nocześnie um acnia 46. Tego ro d zaju koncepcja chrześcijań­ skiej no rm y m o raln ej opiera się nie ty lk o na now szych osiąg­ nięciach teologii b ib lijn ej, ale swe p rzesłanki czerpie z n a jle p ­ szej n a u k i św. Tom asza. On bowiem opierając się o n a u k ę św. P aw ła i św. A u g u sty n a p rzekazał nam głęboki w yk ład o P ra ­ w ie E w a n g e lii47. Z nika w tak im ujęciu anonim owość praw a, gdyż sum ienie chrześcijańskie, oświecone w ia rą i um ocnione łaską D ucha św. dostrzega poza p raw em W olę osobowego Boga. To ona uzasadnia moc zobow iązującą w ezw ania oraz sensow ­ ność n o rm aty w n ej siły sum ienia. Jeżeli ch rześcijanin w sw ym działan iu p o k ieru je się treścią praw a, a n ie jego brzem ieniem , otw iera się przed nim droga ku „wolności dzieci B ożych” (Rz 8, 15). F a k t w yzw olenia od p raw a nie jest jakim ś liberalizm em p raw n y m , lecz osadzeniem w ym agań Bożych na w łaściw ym m iejscu: ,,w s e rc u ” człow ieka. Dzięki p rzyjęciu we w n ę trz u człow ieka tego, co Bóg w ym aga, realizu je się to w spaniałe uproszczenie '(ale nie spłycenie) C hrystusa, k tó ry wielość p rzy ­ kazań zam kn ął w podw ójnym p rzy k azan iu miłości. A więc w pełn y m w ia ry naśladow aniu C h ry stu sa chrześcijanin o d kry­ w a norm a n o rm an s swego sum ienia, o tw iera się na coraz peł­ niejszy posłuch dla głosu Bożego. P raw o C hrystusow e, „praw o now e” — u ch y la niebezpieczeństw o legalizm u m oralności zam ­ k n ię te j, poniew aż działanie m o raln e p rzen ik n ięte jest w iarą w osobę C hrystusa. D zięki w ierze bow iem spełnia się pew ien

46 Por. R. S c h n a c k e n b u r g , D ie s i ttlic h e B o ts c h a f t des N euen

T e s ta m e n ts , M ünchen 1954 s. 138.

47 Ś w . T o m a s z stw ierd za , że cała siła „N ow ego P r a w a ” złożona jest n ie w lite r a ln y m sform u łow an iu , ale w sercu człow ieka. J e st nią łask a D ucha św ., k tó ra u sp ra w ied liw ia grzeszn ik ów . W St. T estam en cie p raw o zew n ętrzn ie nałożon e budziło lęk , w N. T esta m en cie p raw o to złożon e w e w n ętrzu czło w ie k a , oparte n ie o uczyn k i, lecz o w ia rę, staje się łask ą u sp ra w ied liw ien ia . O czy w iście N. T estam en t zna rów n ież p ra­ w o p isa n e (l e x sc rip ta ), k tó ry m jest E w a n g elia jako d ok u m en t i nakaz d ogm atyczn y, odnoszący się już to do i n s ti tu t io s a c r a m e n to r u m , już to do p rzyk azan ia m iło ści lu b in n y ch n ak azów m oralnych. A le w ob ec łask i rola tego p raw a jest ty lk o drugorzędna (q u a e su n t q uasi secu n d a r ia in

lege nova) i ono sam o m ogłob y stać się lite r ą m artw ą, gd yb y n ie w ią ­

(22)

[21] M O R A LNO ŚĆ OTW A RTA 185

rodzaj in tro jek cji, o ile Słowo Boga rozum iane jako wezw anie, zostaje p rz y ję te i eg zystencjalnie p rz y s w o jo n e 48. S p raw a ta w yw ym aga subtelnego w yw ażenia. C h ry stu s np. mówi, że nie przyszedł znosić p raw a, ale je w yp ełn ić (Mt 5, 17). Czy jed n ak oznacza to, że ,,ani jed na jota, ani jed n a k re sk a ” nie przem inie, choćby p rzem inęły niebo i ziemia? (Mt 5, 18). W szak C h ry stu s z pow ażniejszym i przepisam i p raw a obchodził się suw erennie? Chodziło więc Mu o w łaściw ą in te rp re ta c ję praw a; nie litera, ale stojąca poza nią w ola Boża m a w artość bezw zględną i nie m oże ulec skreślen iu 49. L egalistyczna postaw a w dziedzinie m o­

ralności stw arzała niebezpieczeństw o fetyszyzacji praw a. W raz z w kroczeniem n o v u m Nowego T e sta m en tu w histo rię człow ie­ ka, praw o straciło ran g ę „bożka” , a u jęte w sw ym ludzkim u w aru n k o w an iu , stało się czynnikiem w y rażający m osobową W olę Boga 50.

W n iniejszej analizie w y stęp u je stale pojęcie p raw a C h ry stu ­ sowego, p raw a nowego, p raw a D ucha św. W iadomo, że pod ty ­ mi term in a m i k ry je się treść nadprzyrodzonej norm y m oralnej. P o w staje wobec tego pytanie, co dzieje się wobec tego z norm ą, jak ą je s t n a tu ra ln e praw o m oralne? Czy zachow uje ono jeszcze swój w alor w życiu chrześcijańskim ? J a k i jest stosunek do N o­

wego Prawa?

Zarów no P ism o św. (por. M t 5, 27, 31n.; 7, 2; 19, 3— 12, 17— 20; Ł k 12, 57; Rz 2, 14), ja k i N auka Kościoła (np. Sobór T rydencki, Denz. 804, 830; II Sobór W atykański, K D K 79) stw ierd zają, iż ch rześcijanin k ieru je się rów nież praw em n a tu ­ raln y m i je w ypełnia z pom ocą Bożej łaski. W życiu ch rześci­ jań sk im praw o to n ab iera pełniejszego sensu, o ile spojrzym y na nie w św ietle P ism a św. T e k sty natch n ion e (Kol. 1, 15n.; Ef 1, 9—'23; 1 K or 8, 6; J 1, 3i 14; H br 1, 2; Obj 22, 13) m ówią, żew szystko zostało stw orzone w C hrystusie-Z baw cy. C h ry stu s

48 Por. J. G r ü n d e l , D as G e w i s s e n als „no rm a n o r m a n s ” u n d als

„n orm a n o r m a t a ”. W: G r e n z f r a g e n d e s G a u b e n s (Hrsg. von C h a r lo t te H örgl, F r it z Rauh), E in sied eln -Z ü rich -K ö ln 1967 s. 417 n.

49 Por. G. R e i d i с k, art. cyt., s. 370 n.

50 D as N e u e d e s N eu en T e s t a m e n t s b e s t e h t darin, da ss in ih n d as

„ G e s e t z ” e n t g ö t z t w i r d —· da ss es d a s g e s e t z t e G e b o t in s ein er m e n s c h l i ­ chen B e d in g t h e it sieh t u n d h in t e r d ie fo r m u l i e r t e S a tz u n g z u r ü c k f r a g t nach d e m le b e n d i g e n G o tt e s w i l l e n . G. R e i d i с k, art. cyt., s. 372.

(23)

jest m iarą wszelkiego stw orzenia, a w ięc i rzeczyw istości, ja ­ k ą jest człowiek. Życie człow ieka odzw ierciedla w sposób d y ­ nam iczny tę rzeczyw istość Boga, k tórej podobieństw o prom ie­ n iu je w ludzkiej n atu rze. N a tu ra zaś człowieka, jako stw orzona w C hrystusie, w ezw ana jest przez Boga do pełniejszej w spól­ n oty życia z T rójcą św. Człowiek w ięc w swej n a tu rz e o tw a rty jest na pow ołanie nadprzyrodzone, na cel n a d n a tu raln y , n a tu ra jego zaś nie w yklucza tego celu. W obec tego i praw o n a tu ra l­ ne, k tó re z niej w ynika, stanow i rów nież drogę prow adzącą do tego kresu. Nie jest ono ad ek w atn e do P ra w a Nowego T e sta ­ m entu , ale je s t jego częścią i w y d aje się, że je s t jego n a tu ra l­ n ym podłożem . D zięki tem u, że p raw o n a tu ra ln e może w yrażać rów nież n adp rzyrodzone u k ieru n ko w an ie człow ieka, n abiera ono nieskończenie wyższego sensu, niż ten, k tó ry jest w łaściw y jego istocie. Bóg bow iem — k ieru jąc ku sobie człow ieka — d o­ pełnia pozytyw nie praw o n a tu ra ln e . W ten sposób staje się p ra ­ wo n a tu ra ln e w ezw aniem pow innościow ym , zw iązanym z kon­ k retn y m b y tem lu dzk im i należy je ujm ow ać w jedności z chrześcijańską egzystencją zbaw czą 51.

Rzeczyw istość n a tu ra ln a i nad p rzyrodzona tw orzą jedną rze ­ czyw istość człow ieka, p rze n ik ają się i w zajem nie uzupełniają. J e s t to rzeczyw istość to ta ln a człow ieka w k tó ry m tk w i norm a jego postępow ania. P o rząd ek m o raln y chrześcijański nie jest ani n a tu ra ln y ( z n a tu ry ), ani z n a d n a tu ry , lecz płynie z jed ­ ności n a tu ry i n a d n a tu ry . T aki jest k o n k ret ludziej rzeczyw i­ stości, a oba te elem en ty w zięte oddzielnie są ty lk o a b s tra k ­ c ją 52. W ten sposób m am y całego zbaw ionego człow ieka, w e w zajem n ej przynależności n a tu r y i łaski, w ezw anego w swej absolutnej jednorazow ości do w kroczenia w e w spólnotę T rójcy św .53. J a k więc w idać elem en t łaski n a d a je isto tn y sens zarów no sam em u „p ra w u now em u” , ja k i p raw u n a tu ra ln e m u . Co w ię­ cej, św. Tom asz tw ierdzi, że oczyw istość tego znaczenia u ja ­ w n ia się rów nież w fu n k cji praw a pisanego, tzn, sform u ło w a­

51 Por. J. F u c h s , L e d r o i t natu r el. Essai Th éolo giqu e, T ournai 1960 s. 113, 168; T h eolo gia m o r a li s generalis, t. I, R om a 1960 s. 86; F. B ö c- k 1 e, art. cyt., s. 98.

52 Por. J. F u c h s , L e d r o i t naturel..., s. 113.

53 Por. F. B ö c k l e , art. cyt., s. 98; J. F u c h s , L e d r o i t naturel..., s. 167.

(24)

[23] M O R A LN O ŚĆ OTW A RTA 187

nego jako przepis przez człow ieka w oparciu bądź o E w angelię, bądź o praw o n a tu ra ln e . P rz ed e w szystkim praw o tak ie stw a ­ rza pew ną dyspozycyjność dla łaski quaedam sicut dispositiva

(ad gratiam ), a to przez staw ianie w ym agań sform ułow anych

zakazuj ąco. P rzy p o m in a ono w ted y człow iekow i możliwość zgrzeszenia i ostrzega przed nią n astaw iając go n a szukanie łaski. P on ad to praw o to służy łasce (quaedam ad u su m huius

gratiae), gdy uk azu je pozytyw ne w skazan ia E w angelii (jako le x scripta) i w yznacza k ieru n e k działań S4.

W szystko to przekonuje, że P ra w a C hrystusow ego czy to u ję ­ tego w ew n ętrzn ie (lex indita), czy też sform ułow anego jak o przepis (lex scripta) nie w olno pojm ow ać w yłącznie jako sum y zew nętrzny ch nakazów . C h rześcijanin nie może się więc u k ie­ runkow y w ać „ p ra w n ie ” w sw ym działaniu, ale ten o r praw a m usi on łączyć z fak te m w ew nętrznego kierow ania przez łaskę D ucha św .55 Je g o indy w id ualn y , jednostkow y byt, jego oso­ bow a w atość stoi, ja k w szystko, pod zobow iązującą W olą Bo­ ga. Nowi* Prawo je s t p raw em jego k o n k retn ej zbawczej h istorii, u kazu je m u treść k o n k retn y ch w ym agań, nie sform ułow anych ogólnie, ale dostosow anych do realn ej jego egzystencji i w y ­ m aga ró w n ie k o n k retn e j, indyw idualnej o d p o w ied zi56. Oczy­ wiście, odpow iedź ta pow inna nosić znam ię po staw y m o raln ej p raw dziw ie „ o tw a rte j” .

2. M o r a l n o ś ć o t w a r t a w s w e j f u n k c j i

C hrześcijańska postaw a m oraln a, ja k zostało stw ierdzone, op iera się o dw a podstaw ow e elem enty, m ianow icie o „now y b y t w C h ry stu sie ” oraz o „nowe praw o łask i”. Z tego w ynika, że m oralność o tw a rta ch rześcijan in a jest m oralnością poddaną specyficznej pow inności m o raln ej. T en fa k t u jaw n ia stw órczą zależność osoby ludzkiej, a więc istoty, k tó ra m a m ożność ok re­ ślania siebie w sposób w olny, b ran ia siebie w posiadanie. W człow ieku w ięc, gdy działa on m oralnie, dokonuje się zej­

54 Por. S. Th. I—II q 106 a. lc . 55 Por. F. В ö с к 1 e, art. cyt., s. 96. 56 Por. tam że, s. 99.

(25)

ście zarazem pow inności i wolności tw orząc stosunek n a jb a r­ dziej dynam iczny. Ja k i jest sens tego w zajem nego związku? Otóż, pow inność m oraln a, płynąca z p raw a Bożego w skazu je człowiekowi, jak i m a on uczynić u ży tek ze swej wolności. M usi on po p ro stu w yjść ze sta n u niezdecydow ania i pójść mocą swej decyzji w k ieru n k u ukazanym przez w ezw anie Boże. M ógłby w praw dzie zawiesić, mocą swej wolności, decyzję ale wówczas ak t ten byłby w yborem skierow anym przeciw Bogu. Sens więc pow inności polega na „zm uszeniu” człow ieka do w ol­ nego optow ania za W olą Bożą p rzy całkow itym w ykluczeniu m ożliwości w olnej decyzji przeciw tej Woli. P oniew aż człow iek m a całkow itą swobodę zajęcia stanow iska w tej altern aty w ie, m ożna powiedzieć, że jego a k t nie ugina się nigdy wobec p re sji bezw zględnej p o w in n o śc i57.

Nie m ożna pełnić dobra m oralnego nie będąc w olnym . P r a ­ wdę tę z całą m ocą podkreślił Sobór W aty kań ski II w K o n ­ sty tu c ji G audium et Spes w n astęp u jący ch słow ach: „Człow iek jed n ak może zw racać się do dob ra tylko w sposób wolny.... W olncść praw d ziw a zaś to szczególny znak obrazu Bożego w człowieku... Tak więc godność człow ieka w ym aga, aby dzia­ łał ze św iadom ego i wolnego w yboru, to znaczy osobowo, od w ew n ątrz poruszony i naprow adzony, a nie pod w pływ em śle­ pego p o pędu w ew nętrznego lub też zgoła p rzy m u su zew n ętrz­ nego. T ak ą zaś wolność zdobyw a człowiek, gdy ... dąży do swe­ go celu drogą w olnego w y b oru dobra... W olność ludzka, z ra ­ niona grzechem , jed y n ie z pom ocą łaski Bożej może to n a s ta ­ w ienie ku Bogu uczynić w pełni s k u te c z n y m 58. S tw ierdzenie tej w agi jest bez w ątp ien ia p u n k tem w yjściow ym ku m oralnoś­ ci „ o tw a rte j” posoborow ego katolicyzm u. T ak siln y p o stu lat wolności w ybocu zrozum iały jest tylko pod w arunkiem , że

57 Por. B. S c h ü l l e r , dz. cyt., s. 21.

58 Por. G a u d iu m e t spes , nr 17. C iek aw e św ia tło na problem w oln ości rzuca sto su n ek g ło só w w sob orow ym gło so w a n iu dotyczącym D e k la ra c ji

o w o ln o śc i r elig ijn ej. N a 70 O jców p rzeciw n y ch D ek la ra cji — 2308 p o-

p o w ied zia ło się za D e k la r a c j ą dając św ia d ectw o przekonaniu, iż n ie m o ­ że być n ieb ezp ieczeń stw a w a ltern a ty w ie: p raw o — su m ien ie i że religia. ty lk o w ted y żyje, jeśli d ojrzałem u c zło w ie k o w i daje p raw o w o ln eg o w y ­ boru. Por. J. G. Z i e g l e r , V om G e s e t z z u m G e w i s s e n . Das V e r h ä lt n is

v o n G e w i s s e n u n d G e s e t z u n d die E rn eu eru n g d e r K ir c h e , F reib u rg -B a -

Cytaty

Powiązane dokumenty

He also provides a detailed account of his own experimental research on cooperation between the male and the female during the sexual behaviour, and discusses his hypotheses

Jeżeli spełnione są warunki ( 1.1 ) i ( 1.2 ), to powyższy rozkład nazywamy minimalnym rozkładem prymarnym.... 1.5.2 Ideały maksymalne

Każdy chrześcijanin powinien żyć nie tylko jako człowiek, lecz jako człowiek ochrzczony w Chrystusie, w Jego śmierci, który przez chrzest um arł dla grzechu i powstał, aby

De biomassa wordt eerst gesteriliseerd om te voorkomen dat produktie- stammen het bedrijf verlaten.. Het slib kan worden verkocht als

Różni autorzy przypisują zgodnie regułom moralnym rolę smaru zapo­ biegającego tarciu w życiu społecznym. Tą metaforą posługuje się L. A le bez- konfliktowość, której

W badaniu przedmiotowym ucha lewego, w obrębie przewodu słuchowego ze- wnętrznego, stwierdzono wychodzący z tylnej jego ściany, sprężysty guzek o średnicy ok.. 7mm,

W roku 1979 wyjednał u Józefa Kardynała Glempa, wówczas Biskupa W armińskiego powołanie do istnienia Instytutu Kultury Chrześcijańskiej imienia Papieża Jana

ia vivacità del conflitto éolonoJceco che continìava a mantenersi séingeva ognìna delle éarti a soéravvalìtare i éroéri argomenti o éerfino a negare le coméetenòe dei