Rok 2, - Nr. 103. Piątek, dnia 5-go maja 1922.
Cena pojedynczego num eru 1.00 mk*
Wydanie katowickie
g m i e c M a ó f U
%
PRZEDPŁATA:
18.— mk. na miesiąc u agentów 18.— mk. na miesiąc na poczcie
(Wychodzi codziennie z wyiąfkfetn niedziel i Świąt)
Nie d a m y z ie m i, s k ą d n a s z ró d !
Adres redakcji i administracji: Katowice, Fryderykowska 58.
Adres naszej filji: Bytom, ulica Gliwicka (Hotel Lomnitz).
REKLAMY: 10.— m. sa wiersz petytowy OGŁOSZENIA:
2*50 mk. za wiersz petytowy.
Telefon: Katowice 1330. — Bytom 27
URM senewsRl nleiwoem zostanie przedłożony o par
lamencie niemieckim.
Zawarty
wGenewie
u k ł a dpolsko- niemiecki, który składać
s i ęma
z 7 6 0paragrafów,
p r z e d ł o ż o n y b ę d z i e w n a j b l i ż s z y m c z a s i e p a r l a m e n t o w i n i e mieckiemu do ratyfikacji.
P r z y g o t o w a n i a d otych
p r a c r o z p o c z n ą s i ę wJ l o m i s j i S p r a w Z a g r a n i c z n y c h p a r l a
mentu
z k o ń c e m b i e ż ą c e g o l u b z p o c z ą t k i e m n a s t ę p n e g o t y g o d n i a .W sobotę odbędzie się konwent senjorów, który m a postanow ić term in zw ołania parlam entu.
Stan oblężenia w Gliwicach.
W ła d za ko alicy jna ogłosiła, że ist
niejący w G liw icach stan oblężenia zo°taje zniesiony z dniem dzisiejszym (piątek).
Z Komisji Skarbowej.
W a r s z a w a , i. 5. (Pat.) K om i sja skarbowo-budżetowa odbyła dzi
siaj posiedzenie, na którem referował poseł Rosset o prelem inarzu budżeto
w ym n a r. 1922 m inisterstw a przemy
słu i h a n d lu . Referent dom agał się szeregu zm ian m iędzy in n y m i lepszego uposażenia urzędników specjalistów pracujących w M inisterstwie h a n d lu i przem ysłu, szybkiego u chw alenia u- stnwy patentowej i ujednostajnienia m ia r i wag w całem państw ie pol- ąkiem, lepszego uposażenia insty tu tu geologicznego, aby m u dać szerszy '•vsakres pracy. Następnie referent po- /uszyl sprawę uregulow ania należno
ści skarbu, przypadających od róż
nych elektrowni. D alej zażądał kre
dytów d la um ocnienia różnych p u n k tów wybrzeża morskiego oraz kredy tu na rozbudow anie portu w Gdyni.
N ad w szystkim i tem i żą d a n ia m i od
była się dłuższa dyskusja.
Skąd to*minister niemiecki wie?
B e r l i n , 4. 5. (AW.) M inister ko
m u n ik a c ji w ypow iedział się za po
m nożeniom codziennej p rodukcji w ę
gla w zagłębiu węglowem, przede- wszystkiem przez przejściowe ponow ne w prow adzenie nadszychty. M in i
ster uw aża to za potrzebne, ponieważ nietylko koleje, ale też prawie wszy
stkie gałyzie przem ysłu w ostatnich A ^ ie s ią c a c h w ypow iadały żywe skargi -Ti?*, braki w dostawie w ęgla i koksu.
Brak surowców, który grozi wywoła
ni??!; przesilenia węglowego, polega po części na w zm ożeniu się konsum eji w ew nątrz k raju, po części zaś n a do
stawach dla Ententy, do których ma się jpszcze przyłączyć dostaw ą 700 000 to n dodatkowo — w r e s z c i e z a ś n a l e p y się liczyć z przyszłem i u t r u d n i e n i a m i w u t o d u k c U . w ę g l a n a G ó r n y m ś l ą - s k n ( ? )
Skoro m inister niem iecki baw i sfę
w
proroka : przew iduje trudności w produkcji «ętrla na G. blasku, to przypuszczać należy, że Niemcy sami sztucznie zam ierzają spowodować zm niejszenie si* o ro d n k c ji
Polny urzędnicy « M d do orzedto no M i e l części 5 óme$o Śląsko.
K o m . K o a lic . n ie p r z y z n a ła im je d n a k ż a d n y c h p r a w !
K a t o w i c e , 4 . 5 . ( P a t . ) K o m i s j a M i ę d z y s o j u s z n i c z a w O p o l u z a w i a d o m i ł a t a m t e j s z y P c l s k i K o n s u l a t G e n e r a l n y n o t ą z d n i a 2 m a j a b r . , i ż n a p o s i e d z e n i u w tym że d n i u o d b y t e m z g o d ziła s i ę n a bezzwłoczne d o p u s z c z e n i e d o g ó r n o ś l ą s k i c h w ł a d z a d m i n i s t r a c y j n y c h w s z y s t k i c h o s ó b , w y m i e n i o n y c h w nocie, d o r ę c z o n e j K o m i s j i d n i a 2 8 . k w i e t n i a 1 9 2 2 r . w i m i e n i u p e ł n o m o c n i k a R z ą d u P o l s k i e g o w i c e m i n i s t r a d r . Z y g m u n t a S e y d y . D o p u s z c z e n i e o d n o s i s i ę p r z e d e w s z y s t k i e m d o w s z y s t k i c h e k o n o m i c z n y c h d z i a ł ó w a d m i n i s t r a c j i p a ń s t w o w e j j a k k o l e j , p o c z t a , s k a r b o w o ś ć , g ó r n i c t w o i h u t n i c t w o , p r z e m y s ł i h a n d e l , u b e z p i e c z e n i a s p o ł e c z n e , k n a p s z a f t w T a r n o w s k i c h G ó r a c h . D e l e g a c i n i e b ę d ą m i e l i praw a decyzji, dopuszczeni« nastąp i j e d y n i e w t y m c e l u , b y s i ę z a z n a j o m i ć m o g l i z b i e g i e m a d m i n i s t r a c j i . C h o d z i o u m k n i ę c i e w s t r z ą ś n i e ń w a d m i n i s t r a c j i i w ż y c i u e k o n o m i c z n y m w c h w i l i p r z e j ę c i a G . Ś l ą s k a p r z e z w ł a d z e p o l s k i e .
Opole, dnia 4. 5. (Pat.) W dniu dzi
siejszym o godz. 5-tej odbyło się tutaj pod przewodnictwem gen. Le Ronda posiedze
nie Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej celem omówienia decyzji, którą ma wydać Komisja w myśl paragrafu 6 aneksu do art. 88 Traktatu Wersalskiego w przed-
Snrawa Jaworzyny.
W a r s z a w a4. 5. (AW .) R ada A m basadorów przedłużyła do 6-go sierpnia r. b. term in d la rozstrzygnię
cia sprawy Jaw orzyny za pom ocą bez
pośrednich rokowań polsko-czeskich.
Memorjał wręczony Cziczerinowi
G e n u a , 4. 5. (Pat.) Memorjał rze
czoznawców doręczony został wczoraj Czi- czerinowi w chwili gdy udawał się na ple
narne posiedzenie Wprawdzie delegacja rosyjska nie zajęła jeszcze stanowiska wo
bec tego memorjał«, lecz Cziczerin wyra
ził już swoje zapatrywanie i stanowisko wobec niego. Ma on. przeciwko większo
ści 14 artykułów, z których składa się do
kument sprzeciwy. Przedewszystkiem Cziczerin protestuje przeciwko temu, iż Rumunja ma zatrzymać Besarabję a z drugiej strony Rosja .sowiecka ma być zo
bowiązana do wydania tych wartości, któ
re otrzymała w czasie wojny. Pozatem podnosi Cziczerin sprzeciw przeciwko ar
tykułowi vr sprawie propagandy. Czicze
rin odrzuca myśl, że rząd rosyjski ma się wstrzymać od wszelkiej agitacji w państ
wach obcych, lecz pozatem ma także wkra
czać i zakazywać wszelkiej agitacji, którą uprawiaj« obcy poddani państw przeciwko własnent rządom na terenie rosyjskim. W sprawie pożyczki powiedział Czeczenii.
Protestujemy stanowczo przeciwko temu, że kwestja pożyczki przez Aljantów nie jest poważnie traktowana. W wszystkich 14 artykułach doręczonego nam memo
riału niema ani jednego słowa wspomnie
niu o pożyczce. Żąda sie od nas, żebyśmy
miocie oddania G. Śląska Polsce i Niem
com. W posiedzeniu wzięli udział wszy
scy trzej członkowie Komisji Międzyso
juszniczej a jako pełnomocnicy zaintere
sowanych państw ze strony polskiej wice
minister dr. Zygmunt Seyda, ze strony niemieckiej poseł Eckhardt. Generał Łe- Rond powitał pełnomocników, wyrażając nadzieję, że tak jak w Genewie przyszło do porozumienia między obu rządami, tak i tutaj nastąpi uzgodnienie zapatrywań i arbitraż ze strony Komisji stanie się zbę
dny. Obaj pełnomocnicy przyłączyli się do oświadczenia gen. Le Ronda, który na
stępnie doręczył, projekt decyzji Komisji, zawierający ogólne zasady, na których ma nastąpić oddanie władzy ze strony Komisji rządom polskiemu i niemieckiemu, oraz w przewidziany sposób ewakuacji wojsk ko
alicyjnych i wkroczenia wojsk polskich i nifimieckich, . niemiecki#- go mienia państwowego, zastąpienia i*- rzędników niemieckich urzędnikami pol
skimi i t. d.
Projekt Komisji rozpatrywać będą o- bai pełnomocnicy i następnie przedstawią ewentualne dezyderaty swych rządów co do zmian lub uzupełnień projektu. Nowe oosiedzenie Komisji z pełnomocnikami i zadów odbędzie się w tym celu w piątek, dnia 12. maja br. W międzyczasie odby
wać się będą także wspólne posiedzenia rzeczoznawców polskich i niemieckich ce
lem wzajemnego zapoznania się z poglą
dami i ewentualnego ich uzgodnienia.
uznali długi przedwojenne oraz długi wo
jenne ale nie stawiali żadnych kontrżą- dań. W dawniejszych rokwaniach określi
liśmy nasz kontrrachunek na 50 miljir- dów rubli w złocie z czego wprawdzie 15 miljardów nie jest dostatecznie umotywo
wanych, ale sęato 35 miljardów jest szcze
gółowo uzasadnionych. Oświadczyliśmy naszą gotowość anulowania naszego kontr- rachunku jednakże tylko pod warunkiem udzielenia dłuższego moratorium oraz że przyzna nam się dostateczne kredyty. O tem wszystkiem w memorjale mowy nie ma. Fundusz dla odbudowy Rosji, o któ
rym jest mowa na wstępie dokumentu, o- kreśłony jest na około 50 miljonów fun
tów. My jednakże potrzebujemy kredytu w wysokości 2 miljardów dolarów.
Lokaut 800 tys. robotników w Angliji.
Ł o n d y.n, 4. 5. (Pat.) Prasa do- ?, nosi, że ogłoszony został lokaut człon- jj ków 47 organizacji robotników m aszy
now ych czyli 800 tysięcy robotników ogółem.
Rozruchy w Irlandji.
L e a f i e l d . 4. 5. (Ratfjo Pat.) W ojska rządowe w południow ej Ir la n d ji rozpoczęły zbrojną w alkę z ekstre
m istam i, usuw ając ich ze wszystkich stanow isk i w ypierając ich z łatw o
ścią. Ekstrem iści staw iali tylko nie
z n a c z n y o p ó r .
Sprnan nrzednlKöa.
S p r a w a d o p u s z c z e n i a u r z ę d n i k ó w p o l « s k i c h d o u r z ę d ó w p r z e d o b j ę c i e m
Ś l ą s k a p r z e z P o l s k ę .
P isaliśm y wczoraj, że rokow ania pełnom ocników polskiego i niem iec
kiego z K om isją K oalicy jną w' O polu m a ją n am przynieść w w y n ik u to, iż urzędnicy polscy, wyznaczeni ju ż przez władze polskie, będą dopuszcze
n i do różnych urzędów. R ola ich i p raw a m uszą być zupełnie inne n iż np. dotychczasowych technicznych do- radzców powiatowych, tak nazw anych zastępców ludności polskiej przy a lja n c k im kontrolerze powiatowym.
W iem y, że doradzcy ci nie m ieli pra
wie żadnych praw określonych, a n ad to bezkarnie bito ich często, iż m usieli przed orgeszowcami uciekać, ja k k a ż
dy inn y Polak, nie m ający żadnego c h a ra k te Ä urzędowego. Urzędnicy ci, których się obecnie dopuści do urzę
dów, m uszą posiadać pewien zakres kom petencji; wszelkie rozporządzenia czy to na zewnątrz, czy w służbie we
w nętrznej, w inne być najpierw uzna
ne przez urzędnika polskiego.
O baw iam y się, czy K om isja K oali
cyjna zechce im jakie prawa przyznać.
Należy się jednak tego domagać, jak to ju ż wczoraj podkreśliliśm y.
Urzędnicy ci w oznaczonym d n iu będą fu nk cjon ariu szam i R ządu Pol
skiego, przejm ą dla Polski dane urzę
dy, i, co jest bardzo prawdopodobnem i póżądanem , pozostaną w danych u- rzędach. Przypuszcza się też, że zesta wienie urzędników , którzy ju ż teraz m a ją być zatrudnieni w urzędach, do
konane zostało w edług pewnego cen- susu i wyboru.
Spraw a doboru urzędników w na
szych stosunkach jest bardzo d rażli
wą. Otwarcie trzeba przyznać, że nie m a m y wielkiego wyboru w śród n a
szych ludzi miejscowych. B rak odpo
wiednio w ykw alifikow anych n a urzę
dników ludzi. Chodzi oczywiście o stanow iska wyższe, gdyż n a niższe i średnie, być może, Śląsk sam dostar
czy dostateczną ilość kandydatów . Trzeba będzie dobrać lu d zi z innych dzielnic. Trzeba jednak będzie do
brać najlepszych i najtęższych. Z a
rządzanie Śląskiem będzie bezsprzecz
nie trudniejsze, n iż adm inistrow anie Ks. Poznańskiego, Pom orza lub W il
na. Trudności te polegają nietylko na uprzem ysłow ieniu naszej dzielnicy, nietylko na odrębnych stosunkach go
spodarczych, ale także i na tern, że Niemcy pozostawią nam niew ątpliw ie zorganizowane szajki, których zada
niem będzie sabotować polskie rządy.
Pozatem traktat genewski stanowić będzie niew ątpliw ie pow ażną prze
szkodę dla ruchów adm inistracji. Po
konanie tych trudności w ym agać bę
dzie ludzi zdolnych. 1 w tem Polska zobow iązaną jest oddać na Śląsk swych najlepszych urzędników .
M am y ju ż w Naczelnej Radzie L u dowej szereg lu d zi n,a kierujących sta
now iskach. Na ogół są to ludzie zdat
ni. Są jednak między n im i niestety i w yjątk i. M am y na m yśli kierow nika w ydziału pracy i opieki społecznej, który dotąd na Śląsku nie zapisał się
„w h isto rii Ś ląska złotem ! tjtera-iöi”.
linflii przesilenia sabinetoeego.
J a k s i ę d o w i a d u j e „ K u r j e r “ * k ó l s e j m o w y c h , g r o z i z n o w u p r z e s i l e n i e g a b i n e t o w e . W d y s k u s j i n a d p r o g r a m e m r z ę d u i b u d ż e t e m k i l k a s t r o n n i c t w z a j ą ć m a s t a n o w i s k o o p o z y c y j n e , w o b e c c z e g o n i e d a s i ę u n i k n ą ć g ł o s o w a n i a n a d v o t u m z a u f a n i a d i a r z ą d u . G d y b y n a w e t s t r o n n i c t w a c h c i a ł y s i ę o g r a n i c z y ć j e d y n i e d o o p o z y c y j n y c h p r z e m ó w i e ń , t o i w t y m w y p a d k u r z ą d ( ! ) s a m z a ż ą d a g ł o s o w a n i a n a d v o t u m z a u f a n i a d l a s i e b i e , g d y ż u w a ż a , ż e w o b e c n e j n i e z w y k l e
przez kom itet ekspertów. Belgijczycy zażądali od swego rządu wskazówek i o- świadczyli, że zgłoszą protest, przeciwko art,. 6, gdyby dokum ent ten zaraz m usiał być podpisany. Także d e l e g a c j a f r a n c u s k a n ie p o d p i s a ł a t e g o d o k u m e n t u , ponie
waż oczekuje wskazówek z Paryża, jak się m a zachować w tym w ypadku, ze w zględu ua odmowę Belgi.jeżyków.. Z tych powo
dów m em orandum nie będzie dzisiaj wrę
czone delegacji sowieckiej.
N iepodpisanie m em orandum przez F ran c ję i B elgię m a znaczenie poważuiej- sze, n iż początkowo sądzono. Spraw a przedstawia się, ja k następuje:
Barrere, k tó ry pod nieobecność B a r
thou zastępuje F rancję, odm ów ił podpisa
n ia m em orjału, älbow iem z' P ary ża otrzy
m ał instrukcję, aby nie uznał art. 6 w re
dakcji, ustalonej wczoraj, a więc, aby przy
łączył się do stanowiska delegacji b e lg ij
skiej. Ta nagła zm iana stanowiska F ra n cji wielce ' zaskoczyła członków konfe
rencji.
B arth o u przed odjazdem z G e n u i nie nie w iedział o tem paryskiem zarządzeniu.
W kołach kon ferencji słychać, żć polece
nie rządu francuskiego należy przypisać bezpośredniej interw encji B e lg ji. Zm iana sytuacji jest tem bardziej niespodziewaną, ile że wczoraj zdawało się, że m em oran
dum "jest' ju.ż- faktycznie, gotowe, a obrady kom itetu redakcyjnego u.ważano ty lko za form alność. L loy d George uw ażał za rzecz więcej, n iż pewną, że m iędzy art. 2. doty
czącym d ługów rosyjskich, na który A n glia. tylko jiięcJję.tnię się .zgodziła..a art. 0.
rlotyćżąćym wraśftosci pryw atnej,. ,cq ,do którego F ran c ja okazäfa-'sif' pojednawczą'
— istnieje jun ctim . . Z tego pow odu na konferencji ostatniej m iędzy B arth ou a Lloydem Georg-em nie poruszano ju ż spra
wy tego m em orandum . W tej chw ili ra
dzi polityczna podkom isja nad położeniem, stworzonem przez nieuznanie art. 6 przez
F ran c ję i Belgię.
D a l s z e p r o w o k a c j e C z i c z e r i n a . W ło s k i m in . spraw zagr- Schanzer wystosował w d n iu 27. kw ietnia: do C zi
czerina pismo, w którem donosi, że dele
gaci S zw ajcarji i Szw ecji przedłożyli na posiedzeniu oficjalnem , na którem była rów nież reprezentowana: B elg ja, F rancja, Ja p o n ia , A n g lia , W łochy, Polska i R u m u nia,' telegram nadeszły od prezvdenta rzą- du narodowego G ru zy j. Noe. Zordania, w k tó ry m tenże donosi, że otrzym ał' w iado
mości o operacjach ^ o js k sowieckich w ró
żnych prow incjach G ruzyi. w szczegół no-
w a i n e j c h w i l i z e w z g l ę d u n a politykę z a g r a n i c z n ą r z ą d atakow any przez w i e l k i e s t r o n n i c t w a , a w i ę c n i e p o s i a d a j ą c y w y r a ź n e j w S e j m i e w i ę k s z o ś c i , n i e p o s i a d a ł b y p o t r z e b n e g o a u t o r y t e t u w o b e c c z y n n i k ó w z a g r a n i c z n y c h .
W z w i ą z k u z t e m m ó w i ą o p r ó b a c h w k i e r u n k u u t w o r z e n i a r z ą d u k o a l i c y j n e g o . N a w y p a d e k g d y b y r z ą d k o a l i c y j n y n i e m ó g ł p r z y j ś ć d o s k u t k u , c z y n i o n e m a j ą b y ć p r ó b y s t w o r z e n i a r z ą d u c e n t r o w o - p r a w i c o w e g o l u b c e n - t r o w o - l e w i c o w e g o .
ści zaś o operacjach wojsk 9 arm ii sowie
ckiej, maszerujących przeciw miejscowo
ści K utais, t. zn. w tym obszarze, któ ry pierwszy w r. 1921 u w o lnił się od rządów bolszewickich i utw orzył rząd narodowy.
Telegram donosi dalej, że w większej czę
ści G ru zy i wschodniej p ły n ie krew, i że należy się obawiać poważnej katastrofy.
Przewodniczący konferencji, de Faęta, zekom unikow ał Cziczerinow i treść tego telegram u i wezwał go w im ie n iu wyżej w ym ienionych mocarstw, aby uczynił wszystko, co m ożliw e w celu zapobieżenia dalszemu rozlewowi krw i.
Cziczerin wystosował w odpowiedzi na to w d n iu 30. kw ietnia do Schanzera p i
smo, w którem oświadcza, że nie rozumie, j a k i e m p r a w e m p a ń s t w a w y m i e n i o n e w p iś m ie S c h a n z e r a , r o s z c z ą s o b ie p r e t e n s j e do a t a k o w a n i a R o s j i w s p r a w i e G r u z y i i to na podstawie telegram u pryw atnej o- soby, ja k ą jest Zordania-
• D elegacja rosyjska jest gotowa do ro
kow ania z państw am i w ym ienionem i przez Schanzera w sprawie losów G ruzy i, lecz konstatuje przy tej sposobności, że rzeczy
wistych fa k tó w rozlewu k rw i należy szu- kąe raczej gdzieindziej, n iże li w G ruzy i.
Zdaniem Cziczerina, należy szukać, powo
dów rezlewu krw i na całym świecie z racji ucisku narodowych m niejszości. Czicz?rin wskazuje na o k u p a c je . ( ! ) o b s z a r u W i ł j a p r z e z g e n e r a 'a Ż e l i g o w s k i e g o , k tóra u tru dnia ludności tego obszaru swobodne wy
powiedzenie się za rządem, jakiego sobie
żyęzy. T o s a m o d o t y c z y lu d n o ś c i w G a l ś -
£ & • w s c h o d n ie j.. (.!), która w .sprawie 'grani
c y , wschodniej' mogłaby' skuteczniej, um o
tywować protest,1' n iże li to czyni Zo'rcfäniä.
O d d z i e l n e t r a k t a t y A n g l j i i W ł o c h z E o s j a .
K rążą pogłoski, jakoby ze strony angielskiej i w łoskiej, rozpatrywano m ożliw ość zaw arcia poszczególnych u- kładów z R osją sowiecką w razie, gdy
by nie doszedł do sk u tk u u k ła d ogól- no-europejski.
P l e n a r n e p o s i e d z e n i e ,
Wredług w iadom ości z Genui, po
rządek d z ie n n y . drugiego plenarnego posiedzenia konferencji obejm uje n a stępujące sprawy: ]) obrady nad re
zolucją, przedłożoną przez d ru g ą ko
m isję, stosownie do czwartego p u n k tu p rogram u konferencji w sprawie a) czynności bieżących, b) banków cen
tralnych i em isyjnych, c) finansów pu-
fblicznych i u w zględnieniu odbudow y gospodarczej, d) kw estji w alutow ych, e) organizacji kredytu publicznego i pryw atnego; 2) obrady nad u ch w ałą przedłożoną przez czw artą kom isję W spraw ach transportow ych stosownie do 6-go p u n k tu program u konferencji.
Z komisji spraw zagranicznych,
K om jsja spraw zagranicznych na swem posiedzeniu, przed referatem rządowym, postanow iła zaproponować Sejm ow i raty
fik ację polsko-francuskiej um ow y o opiece nad robotnikam i polskim i we F ran c ji.
P rzy tej sposobności uchw alono rezolucję, polecającą, rządow i ja k najenergiczniejsze zajęcie się em igracją polską we F ran c ji.
K o m isja spraw zagranicznych postaru w iła dalej zaproponować Sejm ow i raty fi
kację m iędzynarodowej konw encji w spra
wie n eutralizacji wysp alanckich.
Protest ortodoksów.
Centr. kom . organizacji ortodoksyjnej w Polsce wysłał przez k lu b sejmowy po
słów ortodoksów na ręce przewodniczące
go konferencji genueńskiej depeszę pro
testującą przeciwko prześladow aniom ży
dowskich in sty tucji re lig ijn y ch przez rząd sowiecki.
O dpis tej depeszy zortał rów nież prze
słany na ręce m inistra S k irm un ta.
Jeszcze je;]na m’ę«!zvnaro:lówka.
W końcu b. m. odbędzie się w B u łg n r ji zjazd m iędzynarodow y stronnictw agrar- nvch. Z ram ienia P . stron- ludowego
„P ia st“ u d ają się na zjazd b. prem jer' W i
tos. b. wicem inister spraw zagranicznych p. J a n D ąbski oraz b. prezes G ł. urzędu ziemskiego p. K ie rn ik .
Pomoc dz*edom na G. SlasVn.
P olsk. am. kom itet pomocy dzieciom przejął akcję dożyw iania dzieci na teryto
rju m G . Śląska przyznanego Polsce. Cen
tralne biuro utw orzono w H u c ie K róle w skiej. Prócz tego utw orzono trzy p u n k ty centralne, które w ydają żywność dla k u chni na całym terenie.
P u n k ty centralne utw orzono: 1 . w H ucie K rólew skiej, dla w ydaw ania ży
wności kuchniom w H u c ie K rólew skiej i w T arnow skich G órS fh , 2. w Katow icach,
•Jla w vdaw ania;żyw ności kuchniom w m ie
ście K atow ice oraz w pow iatach: Zabrze i R y b n ic k im , 3. w mieścię^Katowieacli, dla wydaw ania żywności kuchniom w 'p o wiecie katow ickim .
W szystkie b iu ra powyższe prowadzone przez P o l. am. kom- pomocy dzieciom m a ią prócz tego po jednym • przedstawi
cielu miejscowych m agistratów . O gółem akcja prow adzona jest w 38 gm inach, w których korzysta z dożyw iania 12 500 dzieci, otrzym ujących przeważnie w szko
łach codzienne porcje żywności. Trans
porty żywności na potrzeby tej akcji już wysłano do b iu r w p unktach centralnych.
Z ram ienia głów neso b iu ra w W arsza
wie udała się na G. Śląsk delegacja PoL arn. kom* pomocy dzieciom, do której we
szli pp.: dyrektor naczelny M a u r y c y P ä - te ,zastępca' szefa inspekcji p. S z c z ę ś n i a k , oraz inspektorow ie B a ń k o w s k i i S t p i c z y ń s k i .
ja k fes głoszą jego agitatorowie. Nie chcemy dzisiaj w spom inać różnych i licznych jego „ak cji“, które przynio
sły tylko szkodę sprawie narodowej.
Będzie n a to czas później. Sam fakt
„zapom nienia“ sprawy k napszaftu w czasie rokowań polsko-niemieckich wystarczy, aby Śląsk ochronić od ta kich urzędników .
- Kiedy się obecnie zbliża decydują
ca chw ila przejęcia władzy, w yznacza
nia, osób. do konkretnego urzędow ania, dobór lu d z i w inien być przeprowadzo
ny z sum iennością. Niechaj inne ęłzielnice o dstąpią na Śląsk rzeczywi
ście najlepszych lu d zi — gdyż tu na Ś łąsk, m im o jego w cielenia do Polski, zwrócone będą jeszcze długo oczy E u ropy ju ż z pow odu istnienia trak ta tu genewskiego.
Tęgi i zdolny urzędnik zwykle nie zm ienia miejsca. W ie lu z nich naw et riie zechce przyjąć na Ś ląsk u stanow i
ska, gdyż stosunki i w a ru n k i tutejsze d ła w ym agań człowieka kulturalnego nie są ponętne. Pierwsze ła ta służby, za n im nie w ytw orzy się życie k u ltu ralne wyższego poziom u, będą ciężkie, W ymagać będą poświęcenia większe
go, n iż w inn y ch dzielnicach.
£ - U rzędnikom , na których barkach spoczną pierwsze rządy n a Śląsku, którzy tu u m acn iać będą władzę pol
ską i pogłębiać polskość sam ą, w ła dze w inne to poświęcenie odpowiednio w ynagrodzić. Nic nie zaszkodzi, jeśli urzędnicy śląscy będą, że tak powie
m y, uprzyw ilejow anym i w stosunku1 dó kolegów z innych dzielnic. M oż
n a ic h odznaczyć, czy to stworzeniem dla nich osobnego znaku, lu b policze
niem im łat służby podwójnie, aby skłonić ich do poświęcenia. W p ły n ę łoby to także i na to, że Śląsk m iałby fcod dostatkiem urzędników , m ia łb y w ezem. wybierać. W arto skorzystać z łiisto rji "przem ysłu górnośląskiego*.
Przem ysł fiskalny w ychow ywał urzę
d n ików , a pryw atny, p ł a c ^ więcej, w y ła m a ł ich potem dla. siebie. W oje
w ództw o śląskie w inno skorzystać z ię|,<J,ę|wiadczonej ju ż taktyki. W tedy nie zabraknie n ju zdolnych urzęd ni
ków. Państw o, rząd centralny nie:bfi rlzie zaś przypuszczalnie przeszką- dzą(5„ gdyż całej Polsce w inno i m uM z różnych względów zależeć, aby n a Ś ląsk u adm inistracja była. beznagan- ria. Będzie to z korzyścią całej Polsce.
Hoee tratfnofti no konferencji Senoelisklel.
F r a n c j a i B e l g jj a o d m a w i a j ą p o d p is u . O d b y ły się posiedzenia kom itetu ek
spertów, m ającego w ykończyć m em oran
dum , które wedle p lan u aliantów , m iało być wręczone dziś wieczorem Rosjanom . O godz. 6 i pqł wieczorem-redakcja tego m em orandum była zakończoną. Doku- m ęptu jednakże nie doręczono Rosjanom , ponieważ, Belgijezyey odm ów ili uznania art- ß, przyjętego w redakcji ustalonej
l PRZESZŁOŚCI
(Ciąg dalszy.)
Lecz jeszcze nie dokończono roz
m ow y, gdy n a podwórze wbiegło zady
szane m łode pacholę.
— M iłościw a księżniczko — m ó w ił zadyszany chłopiec — łow iłem sobie ryby w W iśle, aż tu jak iś jezdny staje tu ż przy m nie. — S łuchaj ty, rybaku
£*/ pow iada! — J a m nie żaden rybak, jeno Jakóbek, syn Jerzego Bornbacha, bu rm istrza m iasta W arszaw y, — od
rzekłem podnosząc głowę k u stojące
m u nade m n ą.
■’ — A to ci dobrze się składa — od
rzekł przybyły — bieżże co tchu do
»wego rodzica, a powiedz, coby oznaj
m ij na zam ku, że Zygm unt I, król pol
ski, do waszej p ani w gościnę przy
bywa, a oto pierwsze jego straże tam ciąg ną od lasu, a i on też przed nocą
waszero mieście stanie.
— K opnąłem się też zaraz tak spie
sznie, że m nie tam ten n a k o n iu ledwo dftpędził; a zam iast Ojcu, niosę waszej książęcej mości tę w iadom ość — do
dał śm iało Jakóbek, schylając sie do lióg księżniczki.
— Dobre wieści n a m przynosisz — rzekła księżniczka A nna. — Alę, jakeś tu przy bieżał,' bież z nie m i i do Ojca waszmość Jerzego Bornbacha, b u rm i
strza; niechaj się gotuje n a przyjęcie ta k 'dostojnego gościa, a z klu czam i wyjdzie przed bramę.
— W m ig, proszę waszej m iłości — odparł Jakóbek i zw rócił się k u bra
m ie, nie zw ażając n a wszelkie pyta
nia, ja k ie m i go ze wszech stron obsy
pywano.
N a tę wieść rozjaśniły się lica za
trwożonych m ieszkańców ; szeptano sobie n a ucho jakieś pocieszające no
w iny, ściskano sobie ręce, . jakby z przybyw ającym gościem niepokój i troska m ia ły się ju ż zakończyć. '
Ż y rnik k rząta ł się na zam ku, aby.
przyjąć gościa, zam ek zaw rzał życiem, wszędzie znać było pośpiech. K siężni
czka A n n a przechadzała się po w iel
kiej kom nacie, serce jej drżało, bo nie naw ykła do dworskich przyjęć, prze
k ład ała życie ciche wśród swoich to
warzyszek i służebnych. Zresztą za
m ek w arszaw ski nie był ciąg łą jej re
zydencją, obaw iała się więc czy nie
liczny dw ór potrafi uczcić takiego goś
cia. W- tem ozw ały się okrzyki, dziew częta iedne stanęły obok swej pani,
inne pobiegły do okien, ż^by napatrzyć się bogatem u dworowi Zygm unta.
K achna byłaby rada, biedź bodaj przed bram ę zam kow ą, lecz w idząc uko cha
n ą sw oją p a n ią w niem em oczekiwa
n iu , stanęła tu ż przy niej, choć oczy ciekawością jej m igotały. A odgłos trąb coraz się przybliżał, — słonko sierpniowe leniw o się ju ż schowało, lecz zato księżyc jasnym prom ieniem ośw ietlił bogate zbroice jezdnych i rynsztunek n a koniach. W każdym chciano widzieć Z ygm unta, a to dopie
ro był jego poczet nadw orny.
Z yg m u nt w racał z G dańska, gdzie godził pilne sprawy, a w racając wstę
pow ał pocieszyć strapioną A nnę i ja ko p a n zw ierzchni Mazowsza rozpylać o jego sprawy. Wreszcie orszak k ró lew ski się ukazał. Z y g m u nt n a koniu karym , opona jak do drogi przystało, perłowego koloru, bogato szyta okry
wała, ru m ak a. Z y g m u nt n a obcisłe czarne ubranie zawieszony m ia ł płaszcz aksam itn y ciemno fioletowej barwy, a ta k aż o krągła czapeczka bra
m ow ana dokoł perłam i nakryw ała je
go głowę. Obok jechał B ernard z B a t
m anow ie W apow ski, biegły astronom, a nieodstępny sekretarz królew ski, po drugiej stronie Jędrzej Krzycki biskup przem yski, w ielki ulubieniec króla. .
Dzwony zagrały n a kościele ś - g o Jana, odgłosy ich daleko biegły, poczet królew ski osrebrzony św iatłem księ
życa występował drogą od Powiśla, krocząc wprost do zam ku. K ról pod bok się ująw szy, spoglądał przyjaźnie na lu d ustaw iony rzędem po obu s t r o nach przed zam kiem . Jerzy B om bach oddał m u klucze m iasta, Ż y rnik k lu cze od otw artych bram zamkowych*
K ról wraz z otaczającym i go p a n a m i zsiadł z ko nia i szedł do k o m nat zam kowych.
— M iła n a m Księżniczko A nno — rzekł Z ygm unt — przybyliśm y odda.
w am hołd należny jako krewniaczce, a też pocieszyć w waszem strapieniu.
K siężniczka A n n a oddawszy głębo
k i u kło n, rzekła:
— Panie, a najm iłościw szy k rólu, sierotę w idzicie przed sobą, a jako ca
łe Mazowsze tako i ja dopraszamy się waszej opieki.
Zygm untow i zajaśniało radością o- blicze, a ze wszech stron dochodzić go zaczęły głosy:
— My wszyscy teraz bez pana, sie^
roty, a ty bąd ź n a m ojcem, jako ziemi sw ojej!
w
Nr. 103. GONIEC SLifSM I. 5-go maja 1922
Adam Mickiewicz.
P IE R W IO S N E K .
. Z niebieskich n ajtańszą piosnek Ledw ie zadzw onił skowronek, N ajrańszy kwiatek, pierwiosnek, B ły sn ął ze złotych obsicnek.
J nz
• Zawcześr.io kwiatku, sawcześnie, Jearxre pólr.cc mrozem dmucha.
Z gór Wale nie zeszły pleśnie.
D ąbrow a jeszcze nie sucha.
P rzy m ru ż złociste światełka, Ukryj się pod matki rąbek, K im eię zgubi szronu ząbek, L u b ehiodaej rosy perciks.
K w i a t e k : Dni n.nsze jak dni motylka:
życiem wschód, śmiercią południe;
Lep««» w kwietniu jedna «h wilka, Niź w jesieni całe grudnie.
Czy d la bogów szukasz datka, Czy dla druha iub kochanki, Upleć wianek a mego kwiatka.
Wianek te będzie nad wianki.
J a :
W podh-j trawce, w d zikim laska Urosłeś, o k w iatk u lu b y !
- M ało w zrostu, m ało blasku, Cóż ej daje tyle chluby?
m to kolory jutrzenki,
’ fi Zawoje tulipana,
jSTi liljowę. sukienki, Ni róży pierś m alow ana.
TTplatąm_ ciebie do .wiankfi, . Lecz sk ąd że ufności ty le ? Przyjaciele i k o c h a n k a ' C-zy cię powitają mile?
K w i a t e k : Powitają przyjaciele
Mnie. wiosny młodej aniołka;
Przyjaźń ma blasku roewicSe 1 cień lubi jak me ssiolks.
Ozym kochanki godzien rączek, Powiedz, niebieska Marylko!
Za pierwszy młodości pączek
-Zyskam pierwszą— ach! łzę tylko...
Każdego czasu
można jeszcze zaabonować
Scsnlee S la s k i“
Radek-Sobelsohu.
(Z osobistych wspom nień.) W iadom o, że faktyczny kierow nik dzisiejszej propagandy sowietów, K a
rol Sobelsohn jest T arnow ianinem . W Tarnowie się urodzi? i w ychow ał, tu ta j także'uczęszczał do g im n azju m , skąd go z 7-mej klasy wydalono za obrazę profesora m atem aty k i i fizyki, p. Antoniego W aśniow skiego. W y d a lony uczył się przez dw a ostatnie la ta pryw atnie, a egzam in dojrzałości zdał w r. 1303 w Now ym Sączu, jako pry w aty sta.
Czasy g im nazjalne Sobelsona były dobą zaciętej w atki o w pływ y wśród m łodzieży m iędzy socjalistam i a naro
dow ym i dem okratam i. Istotnie m ło dzież i uniwersytecka i gim n azjalna (starsza) dzieliła się w tych latach na- ogół n a dwie grupy: lewicową, pro
m ienistą i n a wszechpolską, narodo
wą. Organem m łodzieży lewicowej był wychodzący wówczas we Lwowie
„P ro m ie ń“, organem m łodzieży naro
dowej „Teka“. G im n a zju m tarnow skie w latach 1901— 1903 w olbrzym iej w ię
kszości pozostawało pod ■wpływem
„P rom ienia“. Uczniowie-promieniści należeli do tajnego k ó łk a sam okształ
cenia, które się zbierało u jednego z młodszych uczniów , dzisiejszego filo
zofa dra E dw arda S tu m m a, we w ili jego m a tk i na przedm ieściu Tarnow a za szpitalem powszechnym położonej.
Do tego k ó łk a należeli najbardziej za
paleni uczniowie prom ieniści: Kukiel- K rajew ski, dzisiejszy pu łk . sztabu w W arszawie, Sobelsohn, późniejszy R a dek. dalej dziennikarz krakow ski Heynar, dr. G aw roński, profesorowie M. K w iatkow ski, Sokołowski, Nowo
sielski, W ajdow icz i in n i; gorliw ym prom ienistą był dzisiejszy artysta scen warszawskich, Stefan Jaracz, wycho
wanek tarnowskiego, a później bo
cheńskiego g im n a zju m . Był to w łaści
wie sztab prom ienistych, którzy żyli ze sobą bardzo serdecznie w, k ó łk u prawie że zam kniętem . W tem kółku często Sobelsohn m iew ał odczyty, zwłaszcza po w ydaleniu go z g im n a zjum . Ze Lw ow a z ra m ie n ia „Pro
m ienia“ k ilk a razy odw iedził to k ó ł
ko p. A rtu r Schröder. Z profesorów uczyli Sobelsohna m iędzy in n y m i:
śp. H abura, M ajtusiew icz, Zw oliński, P in i, Jędrzejewski, M arcinkow ski, Fr, Now icki, MorawieCki, Bogucki. Byli io znakom ici profesorowie.
Sobelsohn m ieszkał u swojej m a tk i przy ulicy W ałow ej naprzeciw ulicy Pocztowej. M atka jego. nazyw ana po
wszechnie p a n ią Zof ją — m ia ła w Tar
nowie pryw atną szkółkę dla dzieci ży
dowskich, w której uczyła języka pol
skiego. Przed w o jn ą jeszcze Wyszła zam ąż za hand larza PątzanOwera w Czarnym D unajcu, gdzie obecnie m ie
szka. Siostra Sobelsohna pann a Ań- da. w yszła zam aż za tarnowskiego m ajstra kapeluszniekiego Nćissa.
Sobelsohn by? uczniem zdolnym i -pracowitym, ru c h liw y m i . niespokoj
ny m , bardzo dużo czytał, -zwłaszcza z dziedziny społecznej; wymowę m ia ł du żą, w polemice był niebezpiecznym, albowiem przeciw nika obrażał i ośm ie
szał. Jego umysłowość była podobna do nieuporządkow anej biblioteczki.
Przeciwnicy u w a ża li go za brutala, aroganta i cynika. Odznaczał się przy
tem widocznem niedbalstw em w stro
ju . Czasem przychodził do szkoły nie- um yty. Zdarzało m u się to dość czę
sto naw et w późniejszej® życiu aka- dem ickiem . W spraw ach finansowych był zawsze nieporadnym , niesolidnym i lekkom yślnym .
N a krakow skim uniwersytecie ty l
ko przez rok należał do m łodzieży, stojącej na gruncie ideologji P. P. S.
Sobelsohn, który był istotnie duchem skrajnej negacji, zbliżył się wtedy do g rupki zw olenników Róży Luxem burg i powoli został fanatycznym zwolen
n ik ie m „Socjaldem okracji K ról. P o l
skiego i L itw y “, a zaciekłym wrogiem P. P. S. Pisyw ał listy do W arskiego i Róży Luxem burg i zamieszczał w ich pism ach zaciekłe, naw et osobiste ata
k i na przywódców P . P. S.
Po paru latach pebytu w, Krakowie, kiedy ju ż za wiele narobił długów i naraził się różnym osobistościom z o- b°zu P. P. S., wyjechał, sprzedawszy k siążk i swoje i pożyczane, nadto przy dalszej finansow ej pomocy swojego znajomego jeszcze z czasów tarnow skich, ówczesnego słuchacza chem ji p. H enryka Richtera, do Szw ajcarji na dalsze studja. P a n Richter wyje
chał razem z n im i obaj zam ieszkali w Zurychu. Po roku sąd szwajcarski nagle aresztował p. Richtera za — d łu gi Sobelsohna. Okazało się bowiem, źe prawie przez rok Sobelsohn miesz
k a ł n a rachunek poczciwego swego kolegi i pod jego nazw iskiem robił długi, a potem nagle w yjechał do Nie
miec... R odzina p. Richtera pieniądze telegraficznie w ysłała i aresztowanego w ykupiła. Nie w iadom o dotąd, czy Sobelsohn-Radek później sprawę .te jakoś uregulow ał.
W Niemczech życie polityczne So
belsohna było dość aw anturnicze i b u rzliwe. W ystarczy wspomnieć, że go publicznie z partji wykluczono. — W czasie w ojny działał w Szw ajcarji, a po powrocie rząd niem iecki przewiózł go w plom bow anym wozie razem z in ny m i bolszew ikam i do Rosji d la wy
w oływ ania rewolucji. Sobelsohn um ie być wdzięczny, albow iem przed 2 laty organizow ał zam ach k o m unisty czny ’
—- w Berlinie.
D zisiaj Radek-Sobelsohn — ja k o- grortma większość kom isarzy bolsze
w ickich jest człowiekiem bardzo za
m ożnym i bardzo praktycznym . O- szczedności swoje u lo kow ał w Szwe
cji, Norweg ji i D anii. B oiszew izm 'zu
bożył Rosję przypraw iając ją do skraj
nej nędzy, ale wzbogacił poszczegól
nych przywódców, którzy k ie ru ją Ro
sję, chociaż po rosyjsku doniero od niedaw na m ów ić się nauczyli.
(„Hustr. K ur. Codzienny“.') A. W . tM—wwwMiwr ■mną: wtummMiammMmewmmmmtammfmxGmiv
Święty Wojciech.
Po ziemi daw nych Prusów*), którzy byli b ra tn im lu d em Litw inów , obie
gła wieść, że przybyło do nich trzech gofH z k ra ju sąsiedniego, n a d którem panuje najpotężniejszy z królów ziem skich: Bolesław Chrobry; — że goście
^SS^owi dobili w łaśnie do przystani, wy- siedli se st.iiku na iąd i d ą ż ą do nich.
W ięc z siół różnych pośpieszyli cie- ' kaw si przypatrzeć s i' obcym.
Jeden, najpow ażniejszy wiekiem ,
miftł
na ram io nach kapę złocistą, na głowie czapkę wysoką, w ręku d łu g i k ij, zakręcony u góry; aw aj drudzy b y l i przybrani w białe ornaty,zastąpili im drogę; — prx«-z cn*%iie w m ilczeniu przypatry
wali się sobie w zajem nie, poczem .n&jA’;ii*łszy z grom ady Prusów zapy
ta! tonem wyąiofcłyu*:
•) Ss*m*> PrtmU« wiadomo.
v(dt ż * 4 # $ a 3 t i k d 'J
— Coście za jedni i czego od nas chcecie?
— Jestem S łow ianin, wasz sąsiad i przyjaciel — odparł najstarszy s po
dróżnych. — Byłem daw niej bisk u pem Czech, teraz jestem apostołem.
Bolesław, k ról polski, którem u hołd oddajecie, prosił, bym was oświecił, bo ciem ni jesteście. Chcę dobra w a
szego. chcę w am utorow ać drogę do szczęścia; chcę, byście Boga mego u zn a li Panem , aby ten Ojciec na jle p szy otoczył was sw oją opieką. Zaś ci dw aj —- są to m oi towarzysze; im ię moje jest W ojciech, młodszego z nich Radym , starszego Benedykt,
— Próżnoś się iru d z ił ta k daleko
— odparł hardo Prusak, — m am y własne bogi, ci nad na m i czuw ają; i w Jasne praw a m am y, które szczęście na m dają. — innych nie chcemy.
W racaj do swoich, jeśli żyć p ra
gniesz.
Lecz św. W ojciech przestrogi nie słuchał, om iną? w m ilczeniu tłu m i zapuści? sję w g łab k ra ju ; po drodze w stępow ał do chat i erłosił nau k ę
Chrystusa. Lecz Prusacy byli głusi na jego słowa i n ik t chrztu nie żądał.
Pewnego dnia, apostołowie stru
dzeni wielce, nie m ogąc nigdzie do
patrzeć chaty, postanow ili spocząc pod gołem niebem i wszedłszy na po
le zaorane, w yciągnęli się na pulchnej ziemi i usnęli tw ardo, ani dom yślając się, że popełniają świętokradztwo, gdyż pole, n a którem się położyli, było miejscem poświeconem przez P rusaków ich bogom i tylko k a p ła nom w olno było na nie wstępować.
W te m zbudziły ich w rzaski dyszą
ce gniewem; podnieśli się zdziw ieni i ujrzeli, że s ą otoczeni przez tłu m , który i m w ygrażał p iz d a m i, coś krzyczał, czegoś złorzeczył.
Po chw ili tłu m ten r o z tą p ił się i na pole wkroczyło k ilk u kapłanów7, u ję li oni pod ręce apostołów, w ypro
w adzili ich z pola i powiedli n a po
bliskie wzgórze, a gdy stanęli n a jego szczycie, jeden, najpow ażniejszy wie- uiem, odezwał się głosem surowym :
— Znieważyliście miejsce ^więte;
położyliście się na p o l u , b o g o m p o ś w i e c o n e m u , w i e e m u s i c i e a m r z e ^ n
Inwalidzi w Belgji.
B odaj że najlepiej została uregulo
w ana spraw a inw alidów w Belgji. In w alidzi belgijscy w znacznej swej wię
kszości m a ją zapewniony zupełni*
znośny byt.
Dzieje się to, dzięki nadw yraz
wy
datnej działalności narodowej o p i e k i nad in w alid am i, której okręgowe ko
m itety zaopatrują inw alid ów w prote
zy, w yszu ku ją im zajęcia, u ł a t w i a j ą przez stosowanie zasiłków i pożyczek założenia wasztatów pracy, w r e s z c i e ud zie lają opieki lekarskiej, przyczem nawet n a poióg żony in w a lid a d o s t a j a specjalny zasiłek. Nadto ty m żołnia*
rzom, których domostwa zostały w czasie w ojny zburzone, państw o o d b u dow uje ich siedziby.
Należy zaznaczyć, ze i n w a l i d z i
w
Belgji, m ających więcej n iż 30 procent niezdolności do pracy, otrzym ali spe
cjalne odznaki inw alidzkie, n a w i d o k których w ojskow i zobow iązani są sa- lutow ać. Do szewronów za f r o n t o r a * odznak przyw iązane są renty.
Tak to społeczeństwo k u l t u r a l n e i świadome krw aw ych w ysiłków ż o ł n i e r z a — okazuje m u sw ą wdzięczność.
Eksperyment bolszewicki tysiąc lat leiiiif w Chinach.
W „Revue de France“ o p o w i a d a C am ille A ym ard o w y p a d k a c h z h i storji P a ń s t w a Środka z p r z e d
lat
1000, w ypadkach, przypom inających żywo zdarzenia lat ostatnich w R o s j i . W roku 1067, za panowania, c e s a r z a Schen-Tsung zaprowadzono s y s t e m społeczny, przypom inający system bol
szewicki. Filozof Wang-Ngan-Schen niezw ykłą sw adą zdoła?ł n ak ło n ić c e s a r z a do niezwykłych reform. D o w o dził m u, ja k w ielkie poniesie z a s ł u g i , jeżeli ł a d społeczny oprze nie n a . n i e d o l i w ielkich m as, aie n a r ó w n o ś c i I sprawiedliwości. By dojść do t e g o ce
lu, tłom aczyl swoim uczniom , ż e t r z e ba wytępić nędzę, a przedewszystkiem zniszczyć bogactwo, które ją s t w o r z y ł o i z n i e j żyje. Filozof żądał, b y p a ń stwo było jedynym właścicielem z i e m f i inn ych bogactw k ra ju i samo je r o z dzielało. Żniw a nie m ia ły być w ła
snością siewcy, ale państw a. N a j w y ż szy tryb u nał z siedzibą w Pekinie m i a ł rozdzielać żywność. W ten sam. spo
sób uciskał Wang-Ngan-Schen p r z e m ysł, handel i istniejący ju ż w ó w c z a s w Chinach system bankow y i ohjaf wszystko w zarzad państwowy. C h i ń skie k ro nik i opow iadają o oporze sta
w ianym reformom i o nędzy i anar
ch ji. która zapanow ała. G dyby nie n a g ł a śm ierć cesarza, k tóra położyła k o niec reformom, państwo, ta k powia
d a ją kroniki, zdążało do pewne i ś c a ł
kow itej • zagłady.
— Ja m jeden w inien — odparł św W ojciech, — m nie ukarz; m łodzie
niaszkom pozwól wrócić do bierni ich ojców.
K a p ła n litość' w .sercu i zgo
dził się . prosił św. W o j
ciech. -o: s i e d m i u uzbrojo
nych Püusakow ? wskazawszy apo
stoła, rzekł:
— Ten karę za czyn swój i braci swoich poniesie? spełnijcie wolę bo
gów.
I siedem oszczepów u tk w iło w pier
si apostoła, który pad ł martwy.
W ielce zm artw ieni towarzysze świętego u prosili kapłan ? pogańskie
g o , by eiało ich przew odnika ukry ł tymczasowo; przyrzekli, że kroi B o lesław w yk u pi je; poczem podążyli do Gniezna z wieścią żałobną. Bole
sław szczerze zapłakał nad śm iercią zacnego m ęża i w ysłał natychm iast poselstwo po zw łoki św. W ojciecha, W y k u p ił je n a wagę złota i złożył w kościele katedralnym m iasta sto
łecznego Gniezna.