• Nie Znaleziono Wyników

Ze wspomnień

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ze wspomnień"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Prus Wschodnich w popłochu. Bez żadnych agresywnych wybryków szli od strony Płocka, Sierpca i Raciąża w kierunku Mławy. N i e pamiętam już teraz, ale chyba już 16 sierpnia przeszły oddziały piechoty. Cofających się przez Bieżuń było

znacz-nie mznacz-niej, pewno jakaś 1/5 wojska, które szło w tamtą stronę. Szli i jechali w zupełnym bezładzie, a artylerii prawie nie mieli — szły tylko pojedyncze działa. Zdarzały się grupki, które nawet można było rozbroić. Ja z kolegą Jankiem Lubiń-skim jednego podoficera, który jechał konno i prowadził jeszcze dwa konie, zacze-piliśmy. Żądaliśmy, żeby te konie oddał — nasze konie zabrali bolszewicy przed tygodniem. Oczywiście stawił opór takim smarkaczom, ale my kijami szturchali-śmy konia w brzuch, tak że koń zaczął „tańczyć". Wtedy bolszewik wyciągnął szablę. Daliśmy mu wówczas na migi do zrozumienia, że gdyby nas zranił, to przez miasteczko żywy nie przejedzie. Zrezygnował i oddał te konie. Wzięliśmy z kolegą po jednym. Koń, którego przyprowadziłem, dereszowaty i ciężki, był bardzo ładny i okazał się doskonały do orki. Mieliśmy go przeszło pięć lat.

Bolszewicy cofający się spod Płocka prowadzili dużą ilość polskich jeńców. Wieźli ich na wozach, otoczonych kawalerią. Jeńcy ci dość gremialnie uciekali. W Bieżuniu uciekło ich około pięćdziesięciu. Byli to żołnierze, których bolszewi-cy wzięli do niewoli pod Trzepowem koło Płocka. Połowa rynku była zastawiona wozami, a był taki tumult i bałagan, że uciec nie było trudno.

Kiedy bolszewicy przeszli już pod Płock, a nie zaczął się jeszcze ich odwrót, przez Bieżuń przejeżdżał szwadron kawalerii z dywizji gen. Hallera. Jechali od Żuromina w kierunku Płocka. Wszyscy pięknie umundurowani, na karych ko-niach, wzbudzili sensację i podreperowali na duchu.

* ) T. Zajdziński (18.03.1910 - 20.01.1994), nauczyciel. Relacja spisana w ! 990 roku w Sierpcu.

Stanisław Bramorski z Bieżunia"'

Na wojnę z bolszewikami poszedłem z poboru. Stawiłem się w Płocku. Tam przeegzaminowano dużą grupę i wybrano najlepiej czytających i piszących. Zna-lazłem się wśród nich. Przewieziono nas do Krakowa, gdzie rozpocząłem służbę w 1 Pułku Łączności. Po przeszkoleniu znalazłem się na Ukrainie w Szepietówce, koło Nowogrodu Wołyńskiego. Byłem komendantem stacji telefonicznej na stacji k o l e j o w e j Szepietówka. Podlegałem dowództwu 13 D y w i z j i Hallerczyków. W Szepietówce panował wówczas tyfus. Pamiętam, jak napadli na nas bolszewicy. Było to 6 stycznia 1920 r. Przeprawili się po lodzie i obrzucili nasz dom granata-mi. Wielu zginęło, a łączność telefoniczna została przerwana. Naprawiliśmy szyb-ko połączenie i zawiadomiliśmy oddział kawalerii, który znajdował się w pobliżu. Kawaleria otoczyła napastników i wzięła ich do niewoli.

Otrzymaliśmy wiadomość, że na inspekcję przyjedzie do Szepietówki gen. Pił-sudski i gen. Sosnkowski. Miałem zaszczyt meldować się im razem z oficerami,

(3)

dowódcami oddziałów. W kilka tygodni po tej wizycie ruszyliśmy na Kijów.

To-czyliśmy walki w okolicach Białej Cerkwi, Wielkopołowiecka i Nowogrodu

Wo-łyńskiego. Zostałem odznaczony Krzyżem Walecznych.

W lipcu, podczas odwrotu, między Łuckiem a Równem dostałem się do

niewo-li. Wywozili naszych żołnierzy w głąb Rosji. Ocalałem, ponieważ zgłosiłem się

jako znający się na maszynach drukarskich. Pamiętam, jak pierwszego dnia

nie-woli, kiedy nasi żołnierze odmawiali modlitwy, wpadli kozacy z obnażonymi

sza-blami i zaczęli siec. Jednego zabili, innemu chcieli powyrywać złote zęby, ale

ponieważ bez narzędzi nie udało się to — rozebrali go, pozostawiając w koszuli,

gaciach i boso. Był to porucznik z ciechanowskiego, który na drugi dzień chciał

popełnić samobójstwo, skacząc z okna, ale zdążyłem go zatrzymać. Uważał za

dyshonor w bieliźnie być między żołnierzami.

*) St. Bramorski (20.09.1899 - 30.01.1990), rolnik. Relacja spisana w listopadzie 1988 roku.

Stefan Gołębiowski z Bieżunia*'

W lipcu 1920 roku przebywałem

w sanatorium przeciwreumatycznym

w Ciechocinku z powodu ostrej choroby

stawów. Otrzymałem wówczas list od

ojca, zawiadamiający, że mój starszy brat,

Zygmunt, poległ pod Kijowem. Stawy

miałem już podleczone, więc

postanowi-łem iść do wojska. Zostapostanowi-łem wcielony we

Włocławku do 14 Pułku Piechoty. Kiedy

odbywałem przeszkolenie, bolszewicy

podeszli pod Włocławek, ostrzeliwali

most i przedmieścia. Umundurowanie

miałem niepełne. Buty miałem własne,

ładne, dopasowane do moich chorych

nóg. Kapral, który nocą wybrał się do

dziewczyny, włożył moje buty, żeby być bardziej elegancki. Z rana ogłoszono alarm

bojowy, stawiłem się bez butów — nie było innego wyjścia. Było chłodno i padał

deszcz. Niestety — organizm nie wytrzymał i nastąpił nowy rzut choroby, spuchły

kolana i kostki. Umieszczony zostałem w szpitalu w Szpetalu koło Włocławka. Ze

względu na zaawansowanie choroby lekarze chcieli mnie umieścić w szpitalu

w Łodzi. Nie wyraziłem na to zgody. Rodzice zabrali mnie do domu, gdzie

kuro-wałem się bardzo długo i z małym powodzeniem. Pozostały na całe życie krzywe

nogi.

*) S.Gołębiowski ( 2 5 . U . 1 9 0 0 - 1 3 . 0 6 . 1 9 9 1 ) , n a u c z y c i e l , p o e t a . Relacja zebrana w listopadzie 1988 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Poza strategią, z powstałych w Ru- dzie Śląskiej w ramach projektu „Zin- tegrowane podejście do problemów obszarów funkcjonalnych na przykła- dzie Chorzowa, Rudy Śląskiej

każdej akcji politycznej 75. Swoistym symbolem wykorzystania w tym kontekście figury „złego „sąsiada” był reprodukowany w wielu tysiącach egzemplarzy plakat,

Uczestnicy projektu Wagon Pamięci spotkają się dzisiaj o go- dzinie 11 na placu Kobzdeja.. Przedstawicielom Europej- skiego Centrum Solidarności przekażą materiały z ich po-

Kiedy, któryś z zawodników przetnie linie swoją lub drugiego zawodnika rysuje w miejscu przecięcia kropkę swoim kolorem (najlepiej jest to zrobić od razu, aby się nie

Bardzo proszę również zwrócić uwagę na plik pdf z poleceniami z 27.03 – prosiłem, żeby osoby nie mogące/nie mające warunków do wykonania pracy (kolażu – projektu

To są bardzo dawne czasy. Tego dnia urzędy, szkoły — wszystko było nieczynne, a wystraszeni ludzie czekali na przyjście bolsze­ wików. Wyszłam z koleżanką na spacer

Kapral, który nocą wybrał się do dziewczyny, włożył moje buty, żeby być bardziej elegancki.. Z rana ogłoszono alarm bojowy, stawiłem się bez butów — nie było

Nasze miasteczko jeszcze raz stało się miejscem chwilowego wypoczynku, marszu do przodu i cofania się wojsk.. Kilku naszych Żydów od razu zrobiło się komunistami i jak tylko