• Nie Znaleziono Wyników

Prasa o adwokaturze

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Prasa o adwokaturze"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

S. M.

Prasa o adwokaturze

Palestra 18/4(196), 97-100

1974

(2)

9*H A S/ 1 O A D W O K A T U R Z E

W ypow iedź w ybitnego pisarza S tanisław a D ygata o ad w okaturze za­ m ieszczona w n rze 1/1974 r. „ P a le s try ” spotkała się nieoczekiw anie ze sprzecznym i ocenam i w dw óch praw niczych czasopismach. W „Gazecie S ądo w ej” (nr 5 z d n ia 1 m arca br.) w ru b ry c e W ęd rów ki p rzez czaso­ pism a jej A utor, podpisujący się pseudonim em F l a m i n g , uznał po­ m ysł takiego sondażu o zawodzie (adw okackim ) za dobry, p rzy taczając obszerny fra g m en t w ypow iedzi S. D ygata. Tym czasem podpisujący się k ry pto nim em K. L. jak o A utor polem icznej n o tatk i pt. N iew inna r u b ­ ryczka, czyli k to boi się adw okatów ? („P raw o i Życie” n r 12 z dnia 24 m arca br.) niedw uznacznie n egaty w n ie osądził przeko rny felieto n S. D ygata pisząc (po obszernym zacytow aniu fragm entów ): „czy nie m oż­ na m u (tj. S tanisław ow i D ygatow i — dop. S.M .) odradzić publikow ania czegoś takiego. Choćby w ty m celu, b y nie kom prom itow ać „ P a le s try ” . I F lam in g a”. No cóż, licencia poetica (a może tra fn ie j: prosaica) S. D ygata stała się szokująca dla K. L.

N iejasna jest in te n c ja te j polem icznej zaczepki. Słuszne oburzenie? C zepianie się? A może an i jedno, an i drugie. A co kogo kom pro m ituje, n iech K. L. głow a o to nie boli. L epiej u strzegać się kom pro m itacji n a w łasnym podw órku. Flam ing zaś chyba w ie lepiej, co o ty m m yśleć.

*

O publikow any w „G azecie S ądow ej” (nr 5 z dnia 1 m arca br.) in te ­ resu jący a rty k u ł Stanisław a S t r y c h a r z a pt, Propozycje naukow ców i p ra k ty k ó w , p rzed staw iający przebieg zorganizow anego w M inisterstw ie Spraw iedliw ości w d n iu 8 stycznia br. posiedzenia poświęconego p ro b le ­ m atyce rew izji nadzw yczajnych, budzi z p u n k tu w idzenia zainteresow ań a d w o k atu ry kilka reflek sji. P rim o — nasuw a się pytanie, dlaczego do udziału w ty m posiedzeniu, przygotow anym przez In sty tu t B adania P r a ­ w a Sądowego, nie w łączono przedstaw icieli adw okatury , choć członko­ w ie a d w o k a tu ry są, zdaw ało by się, w spraw ie w noszenia rew izji n a d ­ zw yczajnych z istoty sw ych fu n k cji p rak ty k a m i jak n ajbard ziej z aan ­ gażow anym i i k o m petentnym i. Secundo — w pow ołanym a rty k u le podano treść dyskusji, w to k u k tó rej w ypow iedziano m .in. n astęp u jące z a p a try ­ wania:

„W w y stąp ieniach dom inow ał pogląd, iż rew izja nadzw yczajna m usi być czym ś rzeczyw iście w yjątk o w y m i że w in na być wnoszona w o p a r­ ciu o elem en ty obiektyw ne, a nie w yłącznie ocenne. Podkreślano, że po­ dan ie o rew izję nad zw yczajn ą w in ien redagow ać praw nik, choć niek o ­ niecznie adw okat (...)” .

Jeżeli o statn ie cytow ane z a rty k u łu w y razy nie są podane om yłkow o, należałoby autorów tak ic h zap atry w a ń zapytać: jak ic h praw n ik ó w -n ie- adw okatów m ieli n a m yśli? Czy pracow ników urzędów m iejskich lu b po­

(3)

0 8 P raia o a d w o ka tu rze N r 4 (196)

w iatow ych? Czy sędziów lub prokurato ró w , przygotow ujących na zlece­ nie p ry w a tn e w nioski o rew izję nadzw yczajną?

*

W felietonie pt. Panna do tańca? („Gazeta Sądow a” n r 5 z dnia 1 m a r­ ca br.) a u to r podpisujący się jako O b s e r w a t o r krytycznie, z pobu­ dek ja k n ajb ard ziej słusznych, ustosunkow ał się do spotykanego w p ra k ­ ty ce — na szczęście sporadycznie — u stan aw iania obrońcy z u rzędu w b rew przepisom p rocesury k arn ej, to znaczy... na poczekaniu, bo sąd zapom niał uczynić tego w e w łaściw ym term inie.

„Nie należy — czytam y — poszukiw ać adw okata, k tó ry nie będąc i nie m ogąc być przygotow any do spraw y, chociażby n ajłatw iejszej, staje się ty lk o form alny m obrońcą. Nie należy stw arzać fikcji obrony, bo tak a fik ­ cja w ypacza jed n ą z podstaw ow ych idei procesu karnego: praw o o sk ar­ żonego do obrony. Do obrony rzeczyw istej, realn ej, praw dziw ej, su m ien ­ nej i rzetelnej. Nie m ożna obniżać ran g i obowiązku obrońcy do takiego „urzędow ego” ich w yboru (...)”.

A utor w y tk n ą ł jednocześnie członkom ad w o k atu ry ich konform izm w tak ic h spraw ach, pisząc:

„Nie, panie m ecenasie! Nie wolno zgadzać się na podejm ow anie obro­ n y n a łapu-capu, bo to św iadczy o niedocenianiu obow iązku adw okata wyznaczonego z urzędu, o n ad aw aniu tak iej obronie m niejszego w aloru, bo w ogóle w alorów w niej nie ma. J e st w tej zgodzie brzydki opor­ tu n iz m ”.

*

H arcu jący często na łam ach różnych czasopism spo łeczno-kulturalnych czy literack ich pub licy sta-ad w o k at J e r z y M i l e w s k i uporczyw ie w alczy o pogłębienie i poszerzenie społecznej świadom ości praw a. Różna p rzy ty m byw a a rg u m en tacja A utora w spraw ie p o pularyzacji praw a, raz lepsza, raz gorsza. Jednego tem a tu nie pom ija p rzy ty m J. M ilewski (można by chyba powiedzieć obsesyjnie): jest nim adw okatura.

W a rty k u le pt. Ja k to w ygląda z bliska? („K u ltu ra ” n r 9 z dnia 3 m a r­ ca br.), obw iniając przedstaw icieli sądow nictw a i p ro k u ra tu ry o schem a­ tyzm , żargon p ro fesjo naln y i inne ciężkie grzechy w toku w ykonyw ania obowiązków zawodowych, o całkow ite pom ijanie w ak tach oskarżenia i w w yrokach sądow ych społeczno-m oralnych aspektów sp raw proceso­ w ych, A utor zajął się także — nie mogło być inaczej — postaw ą adw o­ k atów w toku rozpraw sądow ych i rolą organów sam orządu adw okac­ kiego w u m acn ian iu a u to ry te tu palestry. P rześledźm y rozw ażania J. Mi­ lew skiego zamieszczone na te n tem at w om aw ianej publikacji:

„T rw a w całym k ra ju w ielki w ysiłek zm ierzający do m obilizacji św ia­ domości p raw n ej społeczeństw a, do szeroko pojętej p ro fila k ty k i prze- ciw przestępczej, do obniżenia społecznych kosztów w y m iaru spraw iedli­ wości. A dw o katu ra m a w tej dziedzinie dośw iadczenie ogrom ne i jeszcze w iększe m ożliwości oddziaływ ania nie ty lk o przez przem ów ienia n a sali sądow ej, lecz przede w szystkim przez indyw idualne rozm ow y z k lien ­ tam i.”

(4)

' N r 4 0196) Prasa o a d w o ka tu rze 99

Z tego ogólnopraw niczego w ysiłk u — ja k na jed ny m z podanych p rz y ­ kładów A utor w skazał — (adw okatura) została w yobcow ana? — w yo b ­ cowała się sam a?”.

W dalszym ciągu spod pióra J. M ilewskiego pły ną w y ra z y k ry ty czn ej refleksji:

„Na łam ach p rasy praw niczej i niepraw niczej n arzek a się na m ałą aktyw ność a d w o k a tu ry — ju ż nie tylk o poza salą sądową, ale i n a sali sądow ej. N arzeka się słusznie, co do tego nie może być dw óch zdań. P ow staje pytan ie: czem u ta k się dzieje? Od bardzo daw na, ba od jesieni 1967 r., publicyści zw racali uw agę n a potrzebę przezw yciężenia k ry z y ­ su, k tó ry w ty m zawodzie n a ra sta ł i n arasta. Na przełom ie la t 1969/1970 pisano na te n te m a t całe serie arty k u łó w ; jed n i m ówili, że jest bardzo źle, d rud zy replikow ali, że to panikarstw o, lam en tacja i nieuzasadniony pesym izm . Z agadano te m a t n a śm ierć. Od tego czasu tro chę w ody u p ły ­ nęło w W iśle i gdzie indziej, coś niecoś w Polsce się zm ieniło, ale n ieste ­ ty , m im o półśrodków zręcznie stosow anych przez nowe, in telig en tn e kie­ row nictw o sam orządu adwokackiego, sy tu acja jest, ja k była (...)”

Nie sądzim y, by p ublicy sta J. M ilew ski był zbyt bacznym ob serw a­ torem przem ian zachodzących w adw okaturze. Z m iana postaw nie od­ byw a się z dnia na dzień i n a kom endę, lecz jest procesem dłu go trw ałym . U znając n iek tó re z reflek sji J. M ilewskiego za tra fn e, trzeb a jed n a k zgod­ nie z p raw d ą stw ierdzić, że w każdej z poruszonych dziedzin n a stę p u je w praw dzie z w olna, ale w y raźn a popraw a. J e st to re z u lta te m nie — ja k tw ierd zi A utor — półśrodków , lecz in sty tu cjo n aln y ch rozw iązań w p osta­ ci doskonalenia zawodowego, system atycznej kontroli, bodźców i tro sk i o zapew nienie pom ocy socjalnej.

*

L ubelski „S ztan d ar L u d u ” (nr 41 z d n ia 18 lutego br.) w n o tatce pt. S y m p o z ju m a dw okatów w Puław ach podał inform ację o naradzie szkole­ niow ej adw okatów z północnych rejonów w ojew ództw a lubelskiego. Z e­ b ran y ch na n arad zie adw okatów odw iedził w ojew oda lubelski R yszard W ójcik, zapoznając jej uczestników z k ieru n k am i rozw oju w ojew ództw a. J a k podał dziennik, „w szyscy uczestnicy stw ierdzili, że gospodarz n a ra ­ dy, tj. Zespół A dw okacki w P uław ach, spisał się n a p ią tk ę ”.

*

W a rty k u le pt. K u ltu ra na sali sądow ej („K urier Szczeciński” n r 40 z dnia 17 lu tego br.) T. D y n i e w s k i dzieli się reflek sjam i — n a tle procesu przeciw ko dw óm m łodym przestępcom , oskarżonym o u siłow a­ nie zgw ałcenia — o zachow aniu się obrońcy i jego ta k ty k i obrończej. P rzestępcy zostali skazani po kilka la t w ięzienia, gdyż w to k u przew odu sądowego w ina ich została udow odniona. P ro k u ra to r i adw okat-obrońca złożyli od w yro k u rew izję, każdy oczywiście inaczej ją m oty w ując i w no­ sząc o zm ianę w y ro k u sądu I instancji.

Oto, co w zw iązku z ty m pisze d ziennikarz obserw ujący przebieg procesu:

(5)

100 Prasa o a d w o ka tu rze Nr 4 (196)

„W yłania się n iezm iernie w ażny problem (...) wciąż n ie ste ty postępu­ jący proces pogarszania się k u ltu ry na sali sądow ej. N iektórzy ob rońcy w ferw orze krasom ów czym zapom inają, kto jest oskarżonym , a kto po­ szkodow anym lub św iadkiem . T rud n o zaprzeczyć, że adw okata św ięty m obow iązkiem jest n ajlep sza na jak ą go stać obrona k lie n ta i w tedy, gdy jest to uzasadnione in teresem oskarżonego, obrońca n ie może oszczędzać poszkodowanego, nie m ów iąc ju ż o św iadkach. W ty m w y p ad k u in sy ­ nuow anie zm altreto w an ej, o k ro k od shańbienia kobiecie p ro fesji n ie­ rząd n icy jest ak tem — bardzo przep raszam za m ocne słowo — w u lg a r­ nej in sy n uacji (...). Co więc usiłow ał uzyskać obrońca, szarpiąc dobre im ię pokrzyw dzonej o k ru tn ie niew iasty? T ru dno się zgodzić z tym , tru d ­ no n ie protestow ać, kied y sala sądowa staje się, za sp raw ą b ra k u k u ltu ry adw okata, p ręg ierzem dla poszkodow anych i św iadków . Koniec końców nie oni siedzą na ław ie oskarżonych. Nie oni pow inni się w stydzić przed sądam i i p ro k u ra tu rą . Tym bard ziej że rozpraw y są jaw n e i każda insy­ n u a c ja rzucona w k ieru n k u uczestników procesu może fataln ie zaważyć na ich przyszłych losach. W arto, ab y niek tó rzy członkow ie p a le stry liczyli się ze słow am i, k tó re — że użyję m eta fo ry hom eryckiej — w ypuszczają z zagrody swoich zębów .”

Poruszony przez T. D yniew skiego p ro blem zasługuje niew ątpliw ie na w szechstronne rozw ażenie przez organ y sam orządu adw okackiego, ty m b ardziej że jest sygnalizow any w prasie nie po raz pierw szy.

*

O społecznej ofiarności członków a d w o k atu ry białostockiej poinform o­ w ała „G azeta B iałostocka” (nr 51 z d n ia 21 lutego br.) w n o tatce pt. P rzekazanie row erów u fu n d o w a n y c h p rzez W ojew ó dzką Radę A d w o ka c­ ką. D ziennik podał, że 20 lutego br. dziekan R ady A dw okackiej w B ia­ ły m sto ku adw. Iren eu sz B oliński przekazał G m innej Szkole Zbiorczej w C zarnej B iałostockiej pierw sze 6 row erów z ogólnej liczby 11 u fu n ­ dow anych przez adw o k atu rę białostocką w akcji „R ow erem do szkoły” dla dzieci dojeżdżających z bardziej odległych w si do gm inny ch szkół zbiorczych.

*

Ogłoszone w czasopiśm ie „Pobrzeże” (n r 61 z m arca br.) w spom nienia Jerzego K ostenckiego pt. Polski obrońca przed h itlero w skim i sądam i są w ym ow nym św iadectw em patrio ty czn ej postaw y trw a n ia na obranym p o ste ru n k u polskiego obrońcy w n ad gran iczn ym m ieście pow iatow ym Zło­ tow ie, należącym w ok resie przed 1939 r. do ówczesnego Reichu. A utor p rzed staw ił w pu b lik acji antypolskie poczynania w ładz hitlerow skich w łącznie z organam i w y m iaru spraw iedliw ości, podając p rzy k ład y szyka­ now ania go tylko z tego powodu, że godnie podtrzym yw ał jak o adw okat poczucie swej przynależności narodow ej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wyeli- minowanie tych materiałów lub ograniczenie ich wykorzystania do minimum, poprzez zastosowanie alternatywnego rozwiąza- nia na bazie geosystemu, który będzie zawierał jeden

That 50% of responses on violence in general, related specifically to the environment, meant that English Geography and Environmental Management students were thinking of

Z tej dość szerokiej, choć pobieżnej, analizy produkcji kon- strukcji stalowej można sformułować tezę, że, oprócz umiejęt- ności, jest konieczny wnikliwy, częsty i w

Intensity of dustfall (quarterly periods, 2011–2012) and its physicochemical properties (acid-base character, solubility and sequential solubility, mobile fractions) were

Abstract: The aim of the conducted research was the evaluation of the influence of increased pH on the content and mobility of nickel in arable soils in the surroundings of

W dorobku naukowym profesora Borkowskiego mo¿na wyodrêbniæ prace dotycz¹ce: genezy i klasyfikacji genetycznej oraz bonitacyjnej gleb, kartografii gleb, degradacji i ochrony œrodowi-

Plony roœlin uzyskiwane w uproszczonych sposo- bach uprawy roli by³y w znacznym stopniu determi- nowane przebiegiem pogody, a zw³aszcza iloœci¹ opa- dów.. kukurydza wyda³a

Najwy¿sz¹ œredni¹ aktywnoœæ dehydrogenaz w wierzchnim po- ziomie zanotowano w glebach gruntowoglejowych murszowych (65,85 mg TFF/100 g/24h), najni¿sz¹ w glebach