• Nie Znaleziono Wyników

Podstawy antropologiczne w systemie nauk o rodzinie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Podstawy antropologiczne w systemie nauk o rodzinie"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Ireneusz Mroczkowski

Podstawy antropologiczne w

systemie nauk o rodzinie

Studia nad Rodziną 9/2 (17), 59-67

(2)

2005 R. 9 nr 2(17) ks. Ireneusz M R O C ZK O W SK I

PODSTAWY ANTROPOLOGICZNE W SYSTEMIE NAUK O RODZINIE

S tarania o rozwój n auk o rodzinie w Polsce toczą się w kontekście kry­ zysu kulturow ego, który widział Jan Pawel II. W swoich dw u przem ów ie­ niach z 1999 r. m ów ił o klęsce alternatyw nej antropologii, na której b u d o ­ w ane są w spółcześnie koncepcje m ałżeństw a i rodziny1. Z drugiej strony Jan Paweł II zostaw ił nam wskazówki, k tó re pom agają wyjść z fazy krytyki do budow ania prawdziwej antropologii współczesnej. W Instytucie S tu ­ diów n ad R odziną w Ł om iankach dyskusja n a ten te m a t toczy się od daw ­ na. Świadczą o tym choćby artykuły ks. prof. J. Bajdy, abpa K. M ajdańskie­ go i b pa S. Stefanka, zam ieszczone w „Studiach nad R odziną” w 2001 r.2 W niniejszym artykule pragniem y pokazać zagrożenia w spółczesnej a n tro ­ pologii, przeciw staw ić im sposoby poszukiw ania istoty „zjawiska ludzkie­ go” oraz wskazać n a sojuszników w ukazyw aniu tego zjawiska wśród współczesnych psychologów.

Fałsz antropologii alternatywnej

K orzenie antropologii fałszywej, której naocznym skutkiem je st w spół­ czesna destrukcja m ałżeństw a i rodziny, znajdują się w oświeceniowo-pozy- tywistycznych poglądach na człowieka, na jego zdolności rozum ow e i o d ­ niesienia społeczne. M ax W eber scharakteryzow ał nastaw ienie oświece- niowo-pozytywistyczne jak o „wiedzę o tym, albo w iarę w to, że gdyby tylko człowiek tego chciał, to m ógłby w każdej chwili przekonać się, że nie ma żadnych tajem niczych mocy, k tó re by w naszym życiu odgrywały jakąś rolę, ale wszystkie rzeczy m ożna - w zasadzie - opanow ać poprzez kalkulację. O znaczało to je d n a k odczarow anie świata. Nie jesteśm y już ja k dzicy, k tó ­ rzy w takie m oce wierzyli i sięgali do magicznych środków, by duchy te

opa-1 Por. Jan Pawel II, W obronie rodziny i jej praw, LORpol opa-1999, nr opa-1opa-1, s. opa-10-opa-1opa-1. Tenże, Oj­ costwo i macierzyństwo w zamyśle Bożym, tamże, s. 11-13.

2 Por. abp K. Majdański, Interdyscyplinarność w posłudze wobec prawdy o małżeństwie i rodzinie, SnR 2001, nr 1 (8), s. 19-33; J. Bajda, Program Instytutów Studiów nad rodziną we­ dług Jana Pawła II, SnR 2001, nr 1 (8), s. 11-18; bp S. Stefanek, Antropologia centrum naucza­ nia w Instytucie Studiów nad Rodziną, SnR 2001, nr 1 (8), s. 75-81.

(3)

60 KS. IRENEUSZ MROCZKOWSKI [2] nować lub przebłagać - rolę tę spełniają dziś techniczne środki i kalkulacja. To w łaśnie oznacza intelektualizacja jak o ta k a ”3.

Pooświeceniowy proces odczarowywania świata szedł dw iem a drogam i. Z jednej strony sekularyzacja uczyła ludzi żyć tak, jakby B oga nie było. Przekaz religijny potrzebny był najwyżej do motywacji m oralnych. Z d ru ­ giej strony rozwój współczesnych n a u k o człowieku obiecywał realizację braterstw a, rów ności i wolności. To rozum m iał w prow adzić życie ludzkie na ścieżki nieustannego doskonalenia, a nauka m iała służyć nigdy nie k o ń ­ czącem u się postępow i.

Kiedy na tej świetlanej drodze pojawiły się kłopoty, z pom ocą przyszli wielcy reform atorzy racjonalistycznego poglądu na świat. K. M arks, F. N ie­ tzsche i Z. F reud dostrzegli słabości kapitalizm u (M arks), wiary w rozum (Nietzsche) i sam ośw iadom ości (Z. F reud). Jed n ak ich propozycje nie wzmacniały siły m oralnej człowieka. Nazywani są „m istrzam i podejrzliw o­ ści”, poniew aż postaw ili znak zapytania nad centrum człowieka, jego zdol­ nością do podm iotow ego panow ania nad uw arunkow aniam i biologiczny­ mi, społecznym i i kulturowymi.

Proces sekularyzacji połączony z redukow aniem ludzkiego poznania d o ­ prow adził do wielu rewolucji, w których ludzie Z ach o d u uwolnili najpierw państw o od Kościoła, po tem społeczeństw o od religii, by - w ostatnich cza­ sach - uwolnić w olność od wszelkiej prawdy. Niestety, siła m oralna, która m iała w zrosnąć wraz z rozwojem nauki, nie d ała o sobie znać. Jak pisze J. R atzinger, siła ta „raczej zm alała, poniew aż techniczna m entalność za­ węża m oralność do sfery subiektywnej. Tymczasem potrzebujem y właśnie m oralności pow szechnej, k tóra um ie odpow iedzieć na zagrożenia ciążące nad wspólnym istnieniem nas wszystkich. Prawdziwe, najpow ażniejsze n ie­ bezpieczeństw o naszych czasów tkwi w łaśnie w owym b rak u równowagi m iędzy m ożliwościami technicznym i a siłą m oralną. Bezpieczeństwo, k tó ­ rego potrzebujem y jako podstaw y naszej wolności i godności, nie może ostatecznie pochodzić od technicznych systemów kontroli, ale m oże wypły­ wać tylko z siły m oralnej człowieka”4.

Skutki b ra k u siły m oralnej w sferze życia rodzinnego i m ałżeńskiego są szczególnie dokuczliw e. Tutaj także p ró b u je się w prow adzić m oralizm z fałszywym adresem , o którym R atzin g er w spom ina przy okazji w spół­ czesnej w rażliwości ekologicznej czy pacyfistycznej. M oralność z pom ylo­ nym adresem k ieruje w ym agania do innych, a zapom ina o pow inności osobistej. W sferze rodzinnej tak ą m oraln o ść p ro p o n u je fem inizm

skraj-3 M. Weber, Nauka jako zawód i powołanie, w: tenże, Polityka jako zawód i powołanie, Wy­ bór, opracowanie i wstęp M. Dębski, Warszawa 1989, s. 47.

(4)

stwa, d o b ro dziecka. P o n ad to b ra k siły m oralnej w życiu m ałżeńskim i r o ­ dzinnym pow oduje zanik w ierności i uczciwości m ałżeńskiej, m iłość sp ro ­ w adza do przeżycia seksualnego, a d o b ru dziecka przeciw staw ia się dobro kobiety - m atki.

Pozytywistyczne zacieśnienie m etodologiczne oddaje cielesność czło­ w ieka w ręce etologów, biologów, neurologów oraz - ostatnio - w ielu spe­ cjalistów od szeroko rozum ianych n au k inform atyczno-poznawczych. Nic więc dziwnego, że zam iast o problem ie ciało-dusza mówi się o problem ie umysł-mózg. Streszczając tw ierdzenia współczesnych pozytywistów na te ­ m at sam oświadom ości, Ashley pisze: „Myślimy i czujemy za pom ocą m ó ­ zgów i układów nerwowych umieszczonych wew nątrz ciał, k tó re zao p atru ­ ją m ózgi w niezbędną do działania energię oraz w inform ację o nas samych i otaczającym nas świecie. N asze ciała wypełniają nasze rozkazy; dzięki nim badam y, kontrolujem y i zm ieniam y nasz świat. Powstaliśmy w drodze n a tu ­ ralnego do b o ru z naszego otoczenia i m ożem y poznaw ać je i kontrolow ać jedynie poprzez w zajem ne oddziaływ anie”5.

Tak więc paradoksalnym skutkiem współczesnych antropologii, które nie opisują adekw atnie człowieka, choć pow ołują się na w spółczesne nauki 0 człowieku, je st litania sprzeczności. Tęskni się do wolności i określa k a ta ­ logi praw człowieka, a w ątpi w możliwość bycia wolnym. U w ielbia się m i­ łość rom antyczną, a wychowanie seksualne redukuje do instrukcji regulo­ w ania popędu. M arzy się o partnerstw ie w związkach m ałżeńskich, je d n o ­ cześnie prop o n u je dom inację fem inistycznego p u n k tu w idzenia. Tylko ta ­ kie założenia m ogą usprawiedliwić nowe zarysy „post-rodzinnej rodziny” 1 „post-m ałżeńskiego społeczeństw a”6.

Poszukiwanie istoty „zjawiska ludzkiego”

Jan Paweł II był nie tylko świadom współczesnej sytuacji w dziedzinie antropologii i rodziny, ale zaproponow ał ko n k retn e przestrzenie refleksji. We wspom nianych wcześniej przem ów ieniach porusza trzy zespoły zagad­ nień, wokół których skupione są wszystkie program y studiów. Papież wy­ m ieniał je, zadając następujące pytania: „Czyż m ożna [...] zrezygnować z refleksji nad «zjawiskiem ludzkim » ukazanym przez różne dyscypliny n a ­ ukow e? Czy m ożna zarzucić studia n ad wolnością - podstaw ą wszelkiej a n ­ tropologii, k tó ra otw iera drogę do najgłębszych pytań ontologicznych? Czy m ożna obyć się bez teologii, w której natu ra, wolność i łaska są

postrzega-5 B. M. Ashley, Kim jesteśmy w świecie nauki?, „Znak” 1993, nr 4postrzega-52, s. 21. 6 Por. K. Slany, Modele życia rodzinnego, „Znak” 2005, nr 597, s. 35.

(5)

62 KS. IRENEUSZ MROCZKOWSKI [4] ne jak o w ielokształtna jedność w świetle tajem nicy Chrystusa? Tu właśnie znajdujem y syntezę całej waszej pracy, jako że «tajem nica człowieka wyja­ śnia się napraw dę dopiero w tajem nicy Słowa wcielonego»(K D K 22)”7.

Pam iętając o pierw szeństw ie chrześcijańskiej antropologii i sakram en- tologii w program ie studiów Instytutu n ad R odziną, w arto podkreślić cen ­ tralną rolę refleksji nad „zjawiskiem ludzkim ”, ukazywanym przez różne dyscypliny naukow e. W yrażenia tego nie m ożna potraktow ać m arginalnie. W ydaje się, że Papież je st przekonany, iż w w ielu dziedzinach współczesnej wiedzy o człowieku m ożna znaleźć w ażne elem enty, k tóre pozw alają zrozu­ m ieć owo „zjawisko ludzkie”. Te elem enty m ożna nie tylko zintegrować z kierunkiem m yślenia antropologii chrześcijańskiej. O ne m ogą stać się jej składnikam i.

Pom ijając w tej chwili historię, w arto zauważyć, że w teologii m oralnej p roblem antropologii dialogującej z naukam i o człowieku staje się kluczo­ wy w w ielu dyskusjach na te m a t praw a naturalnego, sum ienia, szeroko ro ­ zum ianej problem atyki rodzinnej, nie w spom inając o bioetyce. N ie jest przypadkiem , że dyskusje teologów m oralistów po H um anae vitae dały asum pt do refleksji nad biologizm em praw a natury i m iejscem ciała w kw e­ stiach praw a naturalnego.

Z tego pow odu w ażna jest encyklika Veritatis splendor i cała teologia cia­ ła Jan a Pawła II. W łaśnie w encyklice Papież mówi o naturze osoby ludzkiej jako jedności duszy i ciała, czyli wszystkich skłonnościach, zarów no ducho­ wych ja k i biologicznych, oraz wszelkich innych właściwościach, „które są jej niezbędne, by m ogła dążyć do swego celu” (VS 48). Takie ujęcie natury osoby ludzkiej je st niezwykle pom ocne w poszukiw aniu i określaniu owego zjawiska ludzkiego, o którym była m ow a w program ie studiów dla instytu­ tów zajmujących się problem atyka rodzinną.

Z jednej strony nie m ożna zgodzić się z tym, że „w spółrzędne czasoprze­ strzenne świata postrzegalnego zmysłowo, stale fizyczno-chemiczne, siły cielesne, skłonności psychiczne i uw arunkow ania społeczne to jedyne czyn­ niki, k tóre m ają napraw dę decydujący wpływ na ludzką rzeczywistość” (VS 46). Z drugiej strony należy podkreślić, że „dyscypliny naukow e o k re­ ślane wspólnym m ianem «nauk o człowieku» słusznie zwróciły uw agę na uw arunkow ania natury psychologicznej i społecznej, k tó re wpływają na sposób, w jaki człowiek korzysta z w olności” (VS 33).

W refleksji nad rodziną kluczem pozostaje więc n atu ra osoby ludzkiej. W iadom o, że słowo „ n a tu ra” - poprzez łacińskie nascor - pochodzi od sło­ wa „rodzić się” . N iesie więc w sobie konotację biologiczno-naturalną, złą­ czoną zresztą z pojęciem procesu czasowego. N a tu ra ludzka karm i się

(6)

jętej natu rze czegoś istotnego, czegoś, co się nie zm ienia m im o zm ienności biologii i czasu. M ożna powiedzieć, że w naturze ludzkiej jako istocie p ra ­ gnie odkryć się te n elem ent, który pozwoli zachować tożsam ość i panow a­ nie człowieka w toczącym się procesie życia8.

D otykam y tu kluczowych m om entów życia, k tó re w refleksji naukowej nie zawsze są b ran e p o d uwagę. W bieżącym życiu, wychowaniu ludzi i praktyce społecznej większość ludzi ceni sobie to rozum ienie własnej n a ­ tury, k tóre wyraża się poczuciem tożsam ości i zdolnością do panow ania so­ bie. Kiedy jed n ak przychodzi do tzw. naukow ego opisu człowieka, trudno wyjaśnić podm iotow ość.

D zieje się tak dlatego, że uchw ycenie n atu ry jak o istoty nie m oże się d o k o n ać m eto d am i tych nauk, k tó re b ad a ją przyrodę. Stajem y w ięc przed odwiecznym pytaniem człowieka, który upraw ia filozofię. W naukach o rodzinie kluczow ą rolę m usi odgrywać ad ekw atna an tropologia, b o ­ wiem tylko o n a m oże zachow ać k o n ta k t z tym, co je st zm ienne w człow ie­ ku, a jednocześnie otw orzyć go n a to, co niezm ienne, isto tn e i g w aran tu ­ jące tożsam ość.

W ydaje się, że najwłaściwszą m eto d ą poszukiw ania takiej filozofii jest współczesny personalizm . Trzeba przy tym pam iętać, iż sam o pojęcie osoby zasadniczo skrystalizowało się w myśli chrześcijańskiej w kontekście reflek­ sji nad tajem nicą Trójcy Świętej i Jezusa Chrystusa9. O dkąd Boecjusz n a ­ uczył nas, że osoba jest indywidualną substancją natury rozum nej, p o d m io ­ towość człowieka była związana ze sposobem istnienia natury.

„Jedne określenia osoby poszły nieco p o linii «natury» (substancji), inne bardziej po linii «egzystencji» (relacji). Pierwsze podkreślały niezależność, całkowitość w sobie, posiadanie siebie, istnienie w sobie i przez siebie; d ru ­ gie zaś główną uwagę zwracały na relacjonalność, otw artość i kom unika­ tywność. Pierwsze raczej brały pod uwagę odm ienność osób ludzkich w sto ­ sunku do O sób Bożych; drugie starały się akcentow ać, że to, co istotne dla O sób Bożych, nie m oże nie być istotne dla osób ludzkich”10.

N ie wydaje się, żeby m iędzy obydwom a ujęciam i istniała sprzeczność. Tym bardziej że rozum ienie natury jako istoty nie m oże pom inąć egzysten­ cji i jej relacjonalności. W arto też zauważyć, że relacjonalność jest dzisiaj uchwytna w precyzyjniejszych niż dawniej opisach biologiczno-psychiczno- -społecznych człowieka. Chodzi więc o pokazanie istoty człowieka jako p o dm iotu realizującego się w sposób świadomy, wolny i we w spółpracy z

in-8 Por. I. Mroczkowski, Osoba i cielesność. Moralne aspekty teologii ciała, Płock 1994, s. 12-13. 9 Por. tamże, s. 13; J. Ratzinger, Dogma und Verkündigung, München 1977, s. 201-202. 10 T. Wilski, „Tajemnica osoby” - klucz do zrozumienia siebie i Boga, Com 1982, nr 2, s. 28.

(7)

64 KS. IRENEUSZ MROCZKOWSKI [6] nymi. Jeśli mówimy o m etafizyce osoby, to m am y na myśli bytowe (ontolo- giczne) struktury, k tóre zapew niają egzystencjalne możliwości. W ydaje się, że tak ą drogą poszedł kard. K. Wojtyła w „O sobie i czynie”11. D ośw iadczal­ ny p u n k t wyjścia w opisie osoby, a więc swoisty opis fenom enologiczny czło­ wieka, posłużył A utorow i do budowy ontologii osoby.12

Z astanaw ianie się więc n ad „zjawiskiem ludzkim ” w kontekście w spół­ czesnej refleksji nad rodziną wiąże się z poszukiw aniem - na poziom ie a n ­ tropologicznym - istoty tożsam ości człowieka w upływającym czasie. Wy­ m aga potw ierdzenia i zabezpieczenia jego w olności w obec determ inizm ów biologicznych i społecznych. N ie pozw ala na redukcję zdolności do przeży­ cia m iłości altruistycznej przez człowieka dbającego o w łasne przetrw anie. W takim zestaw ieniu antropologicznych opozycji ukazuje się zarów no treść najważniejszych pytań antropologicznych, ja k i siła motywacji etycznych z nim i związanych.

K onsekw encją takiego poszukiw ania tego, co istotow o ludzkie, je st p o ­ znaw anie stru k tu ry cielesności ludzkiej oraz odkryw anie jej znaczenia. D la wszystkich zajm ujących się nau k am i o rodzinie oznacza to podw ójne zadanie. Po pierw sze, należy b ad ać rzeczywistość m ałżeństw a i rodziny p o p rzez stru k tu rę biologiczną, psychiczną i duchow o-religijną osób za­ kładających rodzinę. Po drugie, trze b a um ieć odczytać znaczenie tej struktury. P o trzeb a je st an tropologia, o której pow staw aniu B uttiglione pisze tak: „N ie istnieje (jakaś) stru k tu ra biologiczna ak tu i (jakaś) decy­ zja w ew nętrzna p o d m io tu , który tra k tu je akt (tylko) z p u n k tu w idzenia je ­ go skutków . Pom iędzy płaszczyzną biologiczną i duchow ą włącza się - i niejako obie w je d n ą całość złącza i jak o je d n ą całość w yraża - inna jesz­ cze płaszczyzna. W niej w łaśnie dochodzi do głosu p rzedm iotow e znacze­ nie, obiektyw ny sens a k tu ”13.

Pouczająca historia

U m iejętność wykorzystania współczesnych n au k o człowieku i in teg ra­ cja ich wyników z tym, co typowo ludzkie, a więc z adekw atną antropologią, jest łatwiejsze w sferze postulatów niż realizacji. Jest je d n a k konieczne, je ­ śli ta k bardzo postulow ana interdyscyplinarność studiów n ad rodziną m a

11 Por. Kard. K. Wojtyła, Osoba i czyn, Kraków 1969.

12 Por. W. Chudy, Obszary filozoficzne Jana Pawia II teologii ciała, w: Jan Pawel II, Męż­ czyzną i niewiastą stworzył ich. Chrystus odwołuje się do „początku”, red. T Styczeń, Lublin 1981, s. 228.

13 R. Buttiglione, Dar ciała darem osoby. Autonomia sumienia wobec autonomii prawdy, w: Jan Pawel II, Mężczyzna i niewiastą stworzył ich. Chrystus odwołuje się do Zmartwych­ wstania, red. T. Styczeń, Lublin 1993, s. 157.

(8)

przedstaw icieli owych n au k o człowieku odzywają się głosy w ołające o taką antropologię. W kontekście naszej dyskusji w arto więc zanotow ać taki głos, wyrażony w ostatnim num erze „N auki” piórem Ryszarda Stachow skiego14. A utor, p ro fe so r psychologii z In sty tu tu Psychologii U niw ersytetu im. A dam a M ickiewicza, rysuje p o n a d stu le tn ie dzieje psychologii jak o dzieje w ew nętrznych sporów i podziałów . Jednym z pow odów tych podziałów je st obraz człowieka, ja k i b a d a psycholog. C hociaż dla niektórych wielość psychologii osobow ości je st pow odem do dum y, poniew aż m a to św iad­ czyć o dynam izm ie rozwojowym tej dziedziny, to je d n a k Stachow ski z tr o ­ ską patrzy na jej w spółczesny stan. Z resztą n a początku artykułu przyw o­ łuje op in ię T. H . L eah ey ’a, zm artw ionego tym, że psychologia am erykań­ ska, św iętująca stulecie A m erykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, pod zielo n a je st n a m ocno skłócone frakcje, obw iniające się naw zajem o działania w złej woli.

G łów ną przyczyną tego skłócenia je st - w edług Stachow skiego - zbyt silne zw iązanie się psychologii z m aterialistycznym i m echanicystyczno- -pozytywistycznym obrazem n au k i w X IX w. Z resztą do dzisiaj psycholo­ gia nie u p o ra ła się z p ro b lem em niezgodności p rzed m io tu swoich bad ań - którym je st człow iek - z przyrodniczym sposobem ujm ow ania go. D la jednych owa niezgodność „jest w skazów ką, że założenia przyrodniczo- -naukow ego podejścia nie są odpow iednie dla jedynego w swoim rodzaju p rzed m io tu psychologii, a zatem konieczna je st od m ien n a koncepcja psy­ chologii ja k o n au k i [...] ta k aby m ogła o na objąć fenom eny ludzkie na sposób, który je st istotny z p u n k tu w idzenia psychologii [ . ] . Ci, którzy w p ełn i akceptują przyrodniczo-naukow e podejście w psychologii, zawsze czują się p o n iek ąd zobow iązani do uzasadnienia, że psychologia je st n a ­ u ką i w d o d a tk u zawsze uzn ają za konieczne m odyfikow anie i przek sz tał­ canie, często w sposób zasadniczy, m e to d n a u k przyrodniczych. Gdyby psychologia w sposób oczywisty była nau k ą przyrodniczą, czy byłyby k o ­ nieczne te u zasad n ien ia i czy tych m eto d nie m ożna byłoby p rzejąć z p o ­ m niejszym i tylko m odyfikacjam i”15.

D ąże n ie do w pisania się psychologii za w szelką cenę n a listę n au k przyrodniczych ow ocow ało nie tylko odcięciem się od wszelkiej m e ta fi­ zyki, ale i an tropologii. P ro feso r Stachow ski tłum aczy to także tym, że psychologow ie nie m ieli się do kogo zw rócić p o filozoficzną an tro p o lo

-14 Por. R. Stachowski, Psychologia w ludzkiej perspektywie i personalizm Karola Wojtyły, „Nauka” 2005, nr 3, s. 105-138.

15 A. Gorgi, Psychologia jako nauka empiryczna uprawiana z ludzkiej perspektywy. Podej­ ście fenomenologiczne, Białystok 2002, s. 83-84.

(9)

66 KS. IRENEUSZ MROCZKOWSKI [8] gię, gdyż sam a filozofia w dużej części zrezygnow ała z poszukiw ania a d e ­ kw atnej antro p o lo g ii. W śród w yjątków byli p rzedstaw iciele niem ieckiej an tro p o lo g ii filozoficznej: M. S cheler, H . P lessn er i A. G e h le n 16. Ich dzieła pojaw iły się na po czątk u lat dw udziestych ub iegłego w ieku w sytu­ acji, kiedy w zrost w iedzy em pirycznej o człow ieku sp o tk ał się z kryzysem jeg o tożsam ości. To sp o tk an ie filozofii i n au k i nie wszystkich zadow oliło, ale nie m ożna przecież zap o m n ieć otw arcia K. Wojtyły na pism a M. Schelera.

Z astanaw iające je st to, że większość prób zbudow ania antropologii otw artej na nauki o człowieku, ale uw zględniającej tajem nice człowieka, lokalizuje się wokół personalizm u, podkreślającego podm iotow ość czło­ wieka. Tego sam ego szukają niektórzy psychologowie współcześni. G rupa polskich psychologów podjęła p ró b ę w ypracow ania „hum anistycznego m o ­ delu psychologii jako nauki respektującej antropologiczną tezę o osobo­ wym charakterze człowieka oraz stawiającej sobie za cel uchwycenie i o p i­ sanie przejawów osobowego życia w postaci w ew nętrznego, subiektywnego dośw iadczenia” .17

Ci psychologow ie naw iązali do europejskiej myśli egzystencjalnej, której p rzedstaw icielam i są L. B insw anger, M . Boss i V. F rankl. O kazuje się, że i w śród w spółczesnych an tro p o lo g ó w zd an ia są p o d zie lo n e w sku­ te k akcentow ania różnych dośw iadczeń podstaw ow ych. W ym ienia się ludzkie p y tan ie i poznaw anie, d ążen ie do praw dy, w olność i m iłość, rz e ­ czowość i tw órczość, Ja sp e ra „sytuacje g ran iczn e”, H e id eg g era „trw ogę i tro sk ę, rzu cen ie i upad ło ść, bycie ku śm ierci”, B uberow ski sto su n ek „ja” do „ty”18.

K. Wojtyła poszukując adekw atnej filozofii człowieka nieprzypadkow o skierował swoją uwagę na system M. Schelera. Fenom enologia Schelera m ówiła bowiem o osobie, uw ydatniała znaczenie miłości do osoby oraz ak­ centow ała rolę wychowania poprzez naśladow anie etycznego wzoru. Nie przesądzając w tej chwili o innych dośw iadczeniach bazowych dla osoby,

16 Por. Z. Krasnodębski, Ekscentryczność człowieka. O idei antropologii filozoficznej, w: H. Plessner, Pytanie o conditio humana. Wybór pism, Warszawa 1988, s. 3-15.; M. Scheller, Pi­ sma z antropologii filozoficznej i teorii wiedzy, Warszawa 1977; A. Gehlen, dr Mensch, Seine Natur und seine Stellung in der Welt, Wiesbaden 1986.

17 M. Straś-Romanowska, Na tropach psychologii jako nauki humanistycznej, Warszawa 1995, s. 8. Z zupełnie innej perspektywy K. Obuchowski stwierdza: „Człowiek w psychologii takiej, jaką w naszym kraju uprawiamy, nie jest podmiotem. Jest przedmiotem uruchamianym przez własne mechanizmy psychologiczne, przez sytuacje, w jakie trafia, a jego świadomość, to, jak się sam określa, jego intencjonalność, powikłania w rozumieniu źródeł własnych decy­ zji - wydają się bez znaczenia”. Tenże, W poszukiwaniu właściwości człowieka, Warszawa 1989, s. 115.

(10)

szukiwania K. Wojtyły dla studiów nad rodziną.

Analizy z „Osoby i czynu” oraz „M iłości i odpow iedzialności” m ogą być przedm iotem bad ań nie tylko etyków, teologów i antropologów , ale - jak postuluje R. Stachowski - także psychologów. Sposób integrow ania wiedzy przyrodniczej i hum anistycznej przez K. W ojtyłę m oże zainteresow ać tak sam o lekarzy, ja k i przedstaw icieli n au k społecznych. W ażna jest u wszyst­ kich wrażliwość na to, co istotne w natu rze ludzkiej, co Papież nazywał «zja­ wiskiem ludzkim». Jeśli z taką wrażliwością czyta się w spółczesne prace ge­ netyków, psychologów i socjologów, m ożna znaleźć tam wiele ciekawego m ateriału służącego opisowi uw arunkow ań działania ludzkiego. D ostrzeże się także ciche założenia antropologiczne, czasam i szybkie uogólnienia oraz wiele wspólnych p ó l do dyskusji antropologicznej.

Fr Ireneusz Mroczkowski: Anthropological Foundations in the Family Sciences System

The author of the article continues the debate undertaken in 1999 by the Insti­ tute for Studies on the Family professors on the way of combining various sciences about man into a family sciences system. An adequate anthropological reflection directing attention to what is essential in man would be the plane where all the sciences could be combined. A call for such an anthropology comes today from the­ ologians and psychologists alike. The article reveals examples of reductionist anth­ ropology and its effect on the condition of contemporary reflection on the family.

Cytaty

Powiązane dokumenty

I choć prawdopodobnie właśnie badacze i teoretycy nauk o społeczeństwie przede wszy­ stkim otrzymaliby od autorów "Psychanalyse et sciences socia­ les"

[r]

Przedmiotem rozważań w artykule jest jedna z największych klęsk ży- wiołowych Drugiej Rzeczypospolitej – powódź lipcowa 1934 r. Informacje, które zachowały się do

Autor powołuje się przy okazji na słowa Pawła VI, który mówił, jaka powinna być relacja między osobą duchowną (alumnem, diakonem, księdzem) a M ary­ ją,

Poprzez swoje życie i swoją postawę Maryja nie tylko pomaga nam zrozumieć tajemnicę człowieka oraz odkryć nasze osobiste powołanie, ale jest też dla nas najdoskonalszym

Subtraction of the after-housing rate from the before-housing rate yields four groups of households per country (Table 2). Group D will not be in the at-risk-of-poverty group

Publikacja jest adresowania zarówno dla naukowców zajmuj ących się pro­ blematyką szeroko rozumianego inwestowania na rynku kapitałowym, jak i dla praktyków, na co dzień

Matki nie powinny zabraniać dzieciom tego typu zabaw, nie mogły być nadopiekuńcze, nie wolno było im rozczulać się nad każ­ dym zadrapaniem czy rozdartym