• Nie Znaleziono Wyników

Cytrusowe drzewko handmade

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Cytrusowe drzewko handmade"

Copied!
71
0
0

Pełen tekst

(1)

Cytrusowe drzewko handmade

Dzisiaj cytrusowe drzewka uprawiane w mieszkaniach nikogo już nie dziwią. Wszystko, co trzeba zrobić by je zdobyć to wejść do sklepu, wysupłać rozsądną kwotę i wyjść z dorodną rośliną pod ręką.

(2)

W kilka minut mamy efekt, na który kiedyś – uprawiając rośliny z nasion – czekało się nawet kilkanaście lat. Ale przez ten czas jedno nie uległo zmianie: w każdej cytrusowej pestce zamknięta jest obietnica wyprawy na egzotyczną przygodę.

Hodowcy roślin wciąż nie ustają w dążeniach do uzyskania cytrusów idealnych:

plennych i odpornych na choroby a przy tym soczystych i aromatycznych. I koniecznie – pozbawionych pestek. Jeśli więc właśnie zjadłeś owoc z zamiarem wysiania jego nasion i otrzymania własnego cytrusowego drzewka, ale nie znalazłeś w nim ani jednej pestki możesz być pewny, że był to cytrus którego rodzicami były dwa różne gatunki. Nasion nie znajdziemy na przykład w słodkich klementynkach (kuzynki mandarynek) czy zielonym sweetie (kuzyn grejpfruta). A i nowe odmiany pomarańczy ostatnio coraz rzadziej mają w sobie pestki.

Odkąd pierwsze pomarańcze i cytryny dumnie wkroczyły na polskie półki, od razu spróbowaliśmy wysiewać znalezione we wnętrzu owoców nasiona. Często zresztą z całkiem dobrym skutkiem, bo rośliny cytrusowe to także wdzięczne i stosunkowo szybko rosnące kwiaty domowe: o błyszczących, soczyście zielonych i aromatycznych liściach. Marzyły nam się takie same cytryny i pomarańcze, jakie

(3)

mogliśmy kupić w sklepach, tylko z domowej uprawy. Bo wiadomo – co domowe, to zawsze smaczniejsze. Ale marzenia o pokojowych cytrusach spełniały się tylko nielicznym: otrzymanie cytrusowego drzewka z nasiona to jedno, a doprowadzenie go do kwitnienia i zawiązania owoców – to już zupełnie inna historia. Najbardziej skore do współpracy są w tym względzie cytryny, chociaż na pierwsze owoce trzeba czasem poczekać kilka, kilkanaście lat. Teraz, gdy w każdym markecie bez trudu kupimy sadzonki cytrusów z dojrzewającymi na nich owocami mało kto wysiewa jeszcze ich nasiona własnoręcznie. A sposób sprzed lat jest nie tylko łatwy lecz takiż… owocny.

(4)

Z talerza – na parapet

Spośród wybranych z miąższu owoców nasion wybierz te najładniejsze: pękate i dorodne. Wysusz je w temperaturze pokojowej przez kilka dni i jak najszybciej

(5)

wysiej, bo cytrusy dość szybko tracą zdolność kiełkowania. Jeśli potrzebujesz natychmiastowego efektu, po prostu przygotuj ozdobną ceramiczną doniczkę lub kubek napełniony uniwersalnym podłożem i wysiej nasiona bardzo, bardzo gęsto.

Już po kilku tygodniach otrzymasz pachnącą, zieloną ozdobę: naczynie wypełnione siewkami cytrusów.

(6)

Młode pomarańcze czy cytryny są pełne wigoru i jak na tak małe rośliny niezwykle odporne, dlatego przez kilka kolejnych tygodni będą ciekawą ozdobą mieszkania.

Spryskuj je od czasu do czasu miękką wodą, by liście pozostały jędrne i świeże.

(7)

Gdy siewki podrosną na tyle, że w małym pojemniku będzie im już zbyt ciasno najładniejsze egzemplarze możesz przesadzić do większych doniczek, a dla ozdoby wysiać kolejną porcję nasion. Wybierając rośliny do dalszej uprawy wyszukaj takie, które wyrastają po 2-3 z jednego nasiona. Jeśli wciąż chciałbyś się doczekać cytrusów z domowej uprawy roślin, które sam wysiałeś, to właśnie one zaowocują najszybciej. Latem doniczkę możesz wynieść na świeże powietrze pamiętając o regularnym podlewaniu i cieniowaniu podczas upalnych dni. Cytrusom wyjątkowo służą takie wakacje. Czy można im się dziwić?

Cytrusowe know-how

W szczycie sezonu na owoce cytrusowe (który w Polce przypada na koniec starego i początek nowego roku) w sprzedaży trafiają się zielonkawe, słabo wybarwione owoce. Intuicyjnie najczęściej je omijamy jednak warto wiedzieć, że niekoniecznie są one mniej dojrzałe czy gorszej jakości od tych, które wyglądają jak z obrazka.

Skórka cytrusów wybarwia się na intensywny kolor wtedy, gdy podczas dojrzewania owoców występuje znaczna różnica temperatury pomiędzy dniem a nocą, a to zależy w dużym stopniu od pogody w kraju, z którego owoce do nas

(8)

przyjechały. Zielone nie zawsze oznacza niedojrzałe!

niniejszy artykuł ukazał się w magazynie SlowLife Food & Garden, marzec- kwiecień 2016, autor Łukasz Skop

SlowLife Food & Garden to ogólnopolski magazyn lifestylowy

popularyzujący ideę życia bez pośpiechu. Jest czasopismem skierowanych do świadomych i dojrzałych Czytelników poszukujących swojego rytmu we

współczesnym świecie, inspiruje do lepszego życia i podejmowania mądrych wyborów

EKOogród

Już prawie 1/3 warzyw i owoców na sklepowych półkach „woła do nas” zieloną etykietą. Producenci na każdym kroku zaręczają, że ich produkty są ekologiczne, czyli zdrowe, naturalne, bez chemii i konserwantów…

(9)

…i może takie są naprawdę, ale ja głowy za to nie dam! Dla mnie EKO jest tylko to, co sam wyhoduję w swoim ogrodzie. Mam wtedy 100% pewności, że jem zdrowo i naturalnie – bo to co kładę na talerzu znam doskonale… od nasionka.

Moda na ekologiczne ogrody powraca jak bumerang. Dobrze pamiętam, jak jeszcze 30 lat temu niewiele osób znało pojęcie ekologii. Wtedy każdy ogród był EKO, bo był naturalny. Dzisiaj, co bardzo mnie cieszy, wiele osób decyduje zmienić swój nowoczesny, „idealny” ogródek w naturalny „chaos”. Używam tego słowa nie bez powodu, bo dla wielu ekoogród kojarzy się z bałaganem. To prawda, nie ma w nim angielskiej murawy, kamiennej fontanny i tujowego żywopłotu. Jest trochę nieuporządkowany, ale tylko na pierwszy rzut oka. Gdy przyjrzymy mu się dokładniej, to dokładniej zrozumiemy, że rządzi w nim natura i wszystko jest na swoim miejscu. Wiele lat minęło, nim pojąłem, czym jest prawdziwe ogrodnictwo.

W swoim ogrodzie przez lata z uporem tępiłem chwasty, szkodniki i zarośla, aby po latach zrozumieć, że bez chwastów w ogrodzie nie ma motyli, bez szkodników i zarośli – nie ma ptaków, a bez zwierząt – mój ogród jest „zieloną pustynią”. Dzisiaj znacznie lepiej rozumiem swój mały ekosystem, w którym wszystko jest ze sobą w jakiś sposób połączone i staram się przywrócić to, co kiedyś zniszczyłem. A jak to robię? Opiszę Wam to w kilku prostych zasadach.

(10)

Flora i fauna

Ogród to nie tylko rośliny! To cały, złożony ekosystem, w którego skład wchodzi zarówno flora, jak i fauna. Im lepiej będziesz współdziałać z naturą, tym bardziej ona będzie działać na korzyść Twojego ogrodu. „Zapuść się trochę”, polub chaszcze i zarośla, na których żerują gąsienice kolorowych motyli. Zasadź gęsty żywopłot liściasty, w którym schronią się skrzydlaci goście. Pozwól na trawniku rosnąć stokrotkom i mniszkom – zdziwisz się, jak szybko angielska murawa zmieni się w łąkę kwietną. Zbuduj domki dla ptaków i hotele dla pożytecznych owadów (zapylaczy i drapieżników), zostaw stertę patyków, w której skryją się jeże – pogromcy ślimaków. Ogrodowe zwierzęta to Twoi najlepsi pomocnicy i prywatna agencja ochrony do walki ze szkodnikami.

Wszystko zaczyna się od… podłoża

Gleba jest najważniejszym elementem ogrodu. To ona żywi rośliny, a zdrowa gleba to gwarancja zdrowych plonów. W swoim ogrodzie poddaję recyklingowi jak najwięcej tego, co zbiorę, aby po kilku miesiącach wróciło z powrotem do gleby.

Staram się, aby ogród był samowystarczalny. Od lat stosuję własny kompost z liści, trawy, drobnych patyków i odpadków z kuchni. Co roku na jesieni dodaję do

(11)

gleby dobrze rozłożony obornik, aby polepszyć jej jakość, wprowadzając do niej cenną próchnicę i aktywne mikroorganizmy glebowe. Materia organiczna ściąga jak magnes dżdżownice, które później spulchniają i użyźniają glebę. Poprawiam właściwości gleby stosując ekologiczne podłoża – np. włókna drzewne Ecofibrex, które rozluźniają jego strukturę, usprawniają drenaż i zwiększają pojemność powietrzną.

(12)
(13)

Minimum chemii

Główną zasadą ekologicznego ogrodnictwa jest ograniczanie do minimum stosowania nawozów mineralnych i rezygnacja z chemicznych środków ochrony roślin. Współdziałaj z naturą, a nie z nią walcz. Zapobiegaj chorobom i szkodnikom, ograniczając w ten sposób liczbę późniejszych zabiegów. Wybieraj jedynie preparaty bezpieczne dla pszczół (IV klasa toksyczności), stosuj je zgodnie z etykietą – instrukcją stosowania oraz przestrzegaj okresów prewencji dla pszczół (okresów zapobiegających ich zatruciu). Zamiast chemicznych nawozów mineralnych używaj naturalnych – np. biohumus – jest o tyle lepszy od nawozów sztucznych, że nie da się go przedawkować. Stosuj także zielone nawozy jako poplon. Do ochrony roślin przed szkodnikami i chorobami od lat stosuję te własnej roboty – gnojówki i wyciągi z innych roślin. Stosuję także naturalne preparaty na bazie czosnku i grapefruita – można je kupić w każdym centrum ogrodniczym.

Owoce, warzywa, kwiaty

W moim ogrodzie większość uprawianych gatunków to rośliny jadalne – są to owoce, warzywa i zioła. Wszystkie te rośliny są nie tylko dla mnie, ale też dla wszystkich zwierząt, zamieszkujących mój ogród. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich roślin, które uprawiam, bo w sezonie nieustannie to się zmienia. Część z nich sadzę wyłącznie dla zwierząt – pokrzywa w zaroślach jest dla żarłocznych gąsienic pięknych motyli, czereśnie – dla wiecznie głodnych szpaków, a niektóre warzywa liściaste dla ślimaków – które potem są chętnie zjadane przez jeże. Może dla Was to marnowanie plonów, ale nie dla mnie! Kolory skrzydeł pięknego motyla, świergot ptaków i tuptanie jeża to dla mnie największa nagroda – właśnie dlatego mój ogród jest EKO.

(14)

Rośliny ozdobne stanowią zaledwie kilka procent nasadzeń. Sadzę je przede wszystkim dlatego, że odstraszają szkodniki (np. aksamitki czy nagietki).

Wybieram głównie te o pojedynczych kwiatach – są one znacznie bardziej atrakcyjne dla pszczół i tworzą więcej pyłku niż odmiany o kwiatach pełnych.

Wykorzystuję także zjawisko allelopatii – czyli oddziaływania roślin na siebie oraz zasady upraw współrzędnej. I tak zawsze obok siebie sadzę buraki i cebulę, fasolę i kapustę, truskawkę i sałatę, a pod dębem i orzechem włoskim nie sadzę żadnych roślin. Bezwzględnie stosuję płodozmian – moim zdaniem to jedna z najważniejszych zasad ogrodnictwa. Płodozmian, czyli następstwo roślin po sobie, pozwala na zwiększenie żyzności gleby i jej biologicznej aktywności, ograniczanie występowania chorób, szkodników i chwastów oraz umożliwienie warzywom pełnego wykorzystania składników pokarmowych z gleby. W moim warzywniku rośliny co roku zmieniają pozycję, tak aby w kolejnym nie rosły na tym samym miejscu.

(15)

50 roślin do EKO ogrodu:

Chwasty dla gąsienic i do naturalnej ochrony: pokrzywa, chaber, oset, krwawnik, jasnota, mniszek lekarski, żywokost, wrotycz, tytoń, skrzyp.

Zioła jako przyprawy i wabiki na motyle: mięta, lawenda, kocimiętka, macierzanka, hyzop, lebiodka, szałwia, lubczyk, koper, jeżówka.

Krzewy jako pokarm i schronienie dla ptaków: berberys, bez czarny, kalina, budleja, pięciornik.

Drzewa dla gniazdujących skrzydlatych gości: buk, lipa, topola, brzoza, wierzba, leszczyna.

Warzywa na sałatki, a resztki na kompost: cebula, czosnek, fasola, słonecznik, cukinia, ogórek.

Owoce na przetwory i dla ptaków: dzikie róże, czeremcha, aronia, ałycza, porzeczki, malina, jabłoń, grusza.

Kwiaty do ozdoby i jako źródło pyłku dla zapylaczy: aster, nagietek, aksamitka, nasturcja, pierwiosnek, rozchodnik, wrzos.

Zielony nawóz dla gleby: łubin, wyka, facelia, gorczyca.

EKOogród w 5 krokach:

(16)

Natura: obserwuj i naśladuj, odwiedź pobliskie łąki i zadrzewienia, zaproś pożyteczną faunę do swojego ogrodu, a rozwiążesz problem szkodników.

Stanowisko: im więcej słońca, tym zioła bardziej aromatyczne, warzywa dorodniejsze, a owoce słodsze.

Gleba: żyzna i przepuszczalna, dodawaj do niej kompost, obornik i włókna drzewne dla poprawienia właściwości. Im więcej dżdżownic tym lepiej!

Uprawy: zioła, warzywa, rośliny owocowe – przede wszystkim rośliny użytkowe (dla Ciebie i dla zwierząt), jak najwięcej dzikich, lokalnych gatunków drzew, krzewów i chwastów.

Pielęgnacja: ochrona i nawożenie tylko w pełni naturalne z wykorzystaniem własnoręcznie przygotowanych preparatów.

niniejszy artykuł ukazał się w magazynie SlowLife Food & Garden, marzec- kwiecień 2016, autor Sławomir Moty

SlowLife Food & Garden to ogólnopolski magazyn lifestylowy

popularyzujący ideę życia bez pośpiechu. Jest czasopismem skierowanych do świadomych i dojrzałych Czytelników poszukujących swojego rytmu we

współczesnym świecie, inspiruje do lepszego życia i podejmowania mądrych wyborów

(17)

Ogród zimowy, czyli zielony salon

O szklanych domach pisał niegdyś Żeromski, ja skupię się na szklanych ogrodach (nie tylko dla bogaczy) – tych mniejszych, ale wcale nie gorszych wersjach dawnych przypałacowych oranżerii.

Z czasem, wraz ze zmniejszaniem się pałaców, malały też zimowe ogrody. Dzisiaj są to już tylko przeszklone werandy, zabudowane tarasy, balkony i lodżie. W nich też możesz stworzyć tropikalną dżunglę. Dowiedz się jak to zrobić.

Welcome to the jungle – salon i oranżeria w jednym

Zimowe ogrody wbrew swojej nazwie nie mogą być zimne. To małe cieplarnie, gdzie odpowiednią temperaturę utrzymuje się przez cały rok przy pomocy systemu ogrzewania (w zimie) i wentylacji (w lecie). Oranżerie powiększają powierzchnię użytkową budynku, będąc doskonałym łącznikiem domu z ogrodem, a w miesiącach zimowych pełniąc funkcję zielonego zakątka i wiecznie zielonej oazy, chroniącej przez zimnem. Takie przydomowe szklarnie są doskonałym miejscem do uprawy delikatnych egzotycznych gatunków roślin, które wymagają

(18)

wysokiej temperatury, wilgotności i światła, czyli większości domowych roślin doniczkowych.

Dzięki ogrodom zimowym przez cały rok możemy przebywać w otoczeniu roślin i wypoczywać w zielonych salonach.

Północ/Południe

W teorii oranżeria powinna przylegać do domu od ściany wschodniej, południowo- wschodniej lub zachodniej – w praktyce zakładamy ją tam gdzie mamy wystarczająco dużo miejsca. Jest to o tyle proste, gdy ogród zimowy projektujemy przed budową domu, trudne gdy chcemy dobudować go do już istniejącego budynku. Warto wiedzieć, że wystawa północna (bez drogiego systemu doświetlania) nie nadaje się na tropikalny ogród, gdyż do roślin docierałoby zbyt mało światła, za to wystawa południowa (bez odpowiednich cieniówek) przez cały dzień skąpana byłaby w słońcu, tworząc z naszej oranżerii „mikrofalówkę”, w której nawet najtwardsze kaktusy prażyłyby się jak popcorn.

(19)

Ciepło/Zimno

Ostatnie zimy nie należały do nader srogich, jednak planując ogród zimowy warto zastanowić się nad kosztami ogrzewania (najczęściej jest to efektywny system wodnego lub elektrycznego ogrzewania podłogowego lub mniej efektywne ścienne kaloryfery). Wiosną i jesienią łatwo osiągnąć wewnątrz temperaturę 20 stopni, jednak w zimie (przy -20 na zewnątrz) wiąże się to już ze sporym wydatkiem. Gdy w słoneczne dni temperatura przekracza 25 stopni trzeba uchylić lufciki aby ją obniżyć. Dobra wentylacja reguluje temperaturę, ale zapobiega także nadmiernemu kumulowaniu się wilgoci.

(20)

Beautiful exotic plants in a greenhouse in Hamilton Ontario.

Aby w oranżerii zmieścił się stół i krzesła, musi mieć co najmniej 10 m².

Wykorzystaj maksymalnie niewielka przestrzeń, ustawiając rośliny od podłogi, aż po sufit.

Kosztowna (do)budowa

Oranżeria powinna więc dobrze komponować się z bryłą domu i być zgodna z przepisami budowlanymi, dlatego jeśli planujesz dobudować ogród zimowy większy niż 25 m², musisz złożyć wniosek o pozwolenie na budowę. Największy wpływ na koszt ma materiał, z jakiego będzie on wykonany. Najmniej zapłacimy za ogród z profili PVC, najwięcej za wykonany z drewna egzotycznego. Najczęściej wykorzystuje się profile aluminiowe z izolacją termiczną, których koszt to powyżej 1000 zł m2 powierzchni przeszklenia, dlatego aby nie wyrzucić pieniędzy w błoto, projektowanie i prace budowlane lepiej zostawić w rękach specjalistów.

(21)
(22)

Rośliny do ogrodu zimowego

Paprocie (nefrolepis, platycerium, adiantum, asplenium) 1.

Bromeliowate (guzmania, bromelia, tillandsia, frizea, ananas) 2.

Palmy (areka, liwistonia, waszyngtonia, daktylowiec, kokos) 3.

Kaktusy (mammilaria, echinokaktus, ferokaktus, melokaktus, opuncja) 4.

Storczyki (falenopsis, dendrobium, wanda, katleja, cymbidium) 5.

Cytrusy (cytryna, mandarynka, kumkwat, pomarańcza, fortunella) 6.

Pnącza (bluszcz, męczennica, monstera, filodendron, scindapsus) 7.

Temperatura w zimie odpowiednia dla roślin:

10-12 stopni: bluszcz, azalia, cyklamen, kordylina, sansewieria, kamelia, granatowiec, kaktusy, oliwka, cytrusy, hoja, jaśmin i inne

18-20 stopni: rośliny ananasowate, paprocie, palmy, fiołki afrykańskie, aloes, kroton, fikus, bananowiec, dracena, hibiskus i inne

niniejszy artykuł ukazał się w magazynie SlowLife styczeń-luty 2016, autor Sławomir Moty

SlowLife Food & Garden to ogólnopolski magazyn lifestylowy

popularyzujący ideę życia bez pośpiechu. Jest czasopismem skierowanych do świadomych i dojrzałych Czytelników poszukujących swojego rytmu we

współczesnym świecie, inspiruje do lepszego życia i podejmowania mądrych wyborów

(23)

Ogród w zgodzie z naturą

Niezależnie od tego, czy posiadasz już swój własny zielony zakątek, czy jesteś na etapie jego zakładania, wciąż wiele możesz zrobić, by stał się on integralnym elementem tej wielkiej układanki, jaką jest otaczająca nas przyroda.

Na początku spójrz na trawnik, który wyściela twój ogród. Czy każdy chwast, który się na nim pojawi traktujesz jak zaprzysięgłego wroga? Utrzymanie monolitycznego dywanu zieleni pochłania w końcu mnóstwo czasu, środków i energii. Oczywiście nie musisz od razu zaprzyjaźniać się ze wszystkimi mniszkami, które prędzej czy później beztrosko skolonizują każdą murawę, ale spróbuj przychylnym okiem spojrzeć na koniczyny. Trawnik, na którym tu i ówdzie pomiędzy źdźbłami traw pojawiają się koniczyny nie będzie wymagał tak częstego podlewania i nawożenia jak idealna murawa à la Wembley i znacznie lepiej zniesie letnie susze. Dzięki temu zaoszczędzisz fundusze przeznaczone na środki chwastobójcze i nawozy oraz wodę. A jeśli trawnik nie obędzie się bez podlewania, wykorzystaj zbieraną w specjalnych beczkach deszczówkę. Im więcej potencjalnych chwastów zagości na twoim trawniku, tym bardziej różnorodne środowisko życia zaoferujesz dzikim zwierzętom, które tym chętniej do niego zawitają. Wśród nich znajdą się także ptaki i pożyteczne owady.

Wysiej rodzime gatunki

Idąc dalej, skieruj się ku rabatom i zrób pierwszy krok, by i one cieszyły nie tylko ciebie, ale również wszystkich gości okazjonalnie odwiedzających twój ogród.

Posadź krzewy, których owocami zimą pożywią się ptaki i zawieś budki lęgowe, a zachęcisz je do pozostania w ogrodzie na stałe. Wśród egzotycznych bylin o okazałych kwiatach jako uzupełnienie wysiej jednoroczne, rodzime gatunki.

Pospolite polne maki, chabry czy wdówki występują w wielu różnokolorowych odmianach, wśród których na pewno znajdziesz idealnie komponujące się z twoimi nasadzeniami.

(24)

A pożyteczne owady zapylające znacznie chętniej będą je odwiedzać niż piękne, pełnokwiatowe, ale nieprzydatne dla nich odmiany innych roślin, i niezawodnie oblecą każdy kwiat, który znajdzie się w pobliżu – także kwiaty warzyw. Podążając za pszczołami i trzmielami, zajrzyj więc do warzywnika. Bogate w pyłek i nektar kwiaty są dla tych owadów zaproszeniem do ich odwiedzin. Jeśli odnalazły twój ogród dzięki kwiatom ozdobnym, na pewno nie omieszkają także zapylić kwiatów warzyw, krzewów i drzew owocowych, a dzięki temu za darmo powiększą twoje plony. Warzywa do obfitego plonowania potrzebują jednak nie tylko owadów, ale też pulchnej i bogatej w składniki odżywcze ziemi. Zamiast dokarmiać je syntetycznymi nawozami, wykorzystaj domowy kompost. Zmieszaj go nie tylko z podłożem, w którym posadzisz warzywa, ale też użyj go jako ściółki, która zablokuje rozwój chwastów, zatrzyma wilgoć w podłożu i pozwoli mu się szybciej nagrzewać wiosną. Bo większość uprawianych w naszych warzywnikach gatunków to amatorzy żyznej, wilgotnej ziemi i ciepła. W takich warunkach dadzą z siebie wszystko.

Dasz radę szkodnikom

Tam, gdzie bujnie rozwijają się delikatne warzywa, tam szybko wypatrzą je szkodniki, które tak jak i ty mają na nie chrapkę. Oprócz najbardziej zmasowanych

(25)

ataków na większość z nimi kłopotów zawsze znajdzie się jakieś naturalne rozwiązanie. Wykorzystaj chwasty, które tak zaciekle tępisz do pożytecznej roboty. Wyciągi ze skrzypu, pokrzywy, piołunu i żywokostu potrafią zniechęcić większość żarłocznych szkodników. I pamiętaj, że nic nie przyniesie tak dobrych efektów jak współdziałanie. Posadź obok siebie te warzywa, które nawzajem odstraszają nękające je insekty i choroby.

Nie zapomnij też uzupełnić swoje grządki ziołami, których intensywny aromat zamaskuje przed szkodnikami twoje uprawy. Najbardziej aromatyczne zioła wykorzystaj w kuchni i przekonaj się, że intensywnością zapachu wielokrotnie przebijają te, które dotychczas kupowałeś w sklepie. Ziołowy miniogródek możesz założyć nawet na parapecie. Nie wyrzucaj kiełkujących cebuli – posadź je w doniczce na świeży szczypior; obok ustaw pietruszki na natkę i buraki na boćwinę.

Przy odrobinie dobrych chęci możesz zrobić więcej, niż ci się wydaje, by twój ogród pasował jak ulał do naturalnej układanki. A przecież i ty jesteś jej częścią.

(26)
(27)

niniejszy artykuł ukazał się w magazynie SlowLife styczeń-luty 2016, autor Łukasz Skop

SlowLife Food & Garden to ogólnopolski magazyn lifestylowy

popularyzujący ideę życia bez pośpiechu. Jest czasopismem skierowanych do świadomych i dojrzałych Czytelników poszukujących swojego rytmu we

współczesnym świecie, inspiruje do lepszego życia i podejmowania mądrych wyborów

Czystek – kwiat medycyny naturalnej

W języku polskim trafiła mu się nazwa wyjątkowo wdzięczna i adekwatna. Każdy, kto pozna właściwości tej niepozornej roślinki jest przekonany, że nazwa ‘czystek’

to oczywista analogia do czyszczenia. Bo czystek wymiata z naszego organizmu wirusy, bakterie i grzyby… jednym słowem – czyści. Wyjątkowo skutecznie!

(28)

W rzeczywistości zbieżność nazwy „czystek” z czyszczeniem jest przypadkowa.

Polskie słowo pochodzi od łacińskiego cistus, które z kolei wzięto z greckiego κίστος (wym. kistos). Informowanie Czytelnika o takich szczegółach nie ma zazwyczaj sensu, jednak w tym przypadku zwraca uwagę na ważny aspekt – greckie pochodzenie nazwy. Czystek rośnie głównie w zachodniej części basenu Morza Śródziemnego, a pod względem właściwości leczniczych przodował zawsze czystek grecki. Obecnie jednak wiemy, że bardzo dobre efekty daje też stosowanie czystka tureckiego, pod warunkiem, że surowiec pochodzi z certyfikowanych upraw.

Niemieccy naukowcy dowiedli, że starożytne kozy miały rację

Przełom XX i XXI w. to okres intensywnej „kariery naukowej” czystka. Latem 2005 r zaskakującego odkrycia dokonali naukowcy z Friedrich-Loeffler-Institut w Tubingen, którzy doświadczalnie wykazali wpływ ekstraktu czystka na hamowanie zakażenia wirusem grypy. Jego działanie polegało na wytworzeniu „płaszcza ochronnego” wokół komórki, dzięki któremu wirusy nie mogły wniknąć do jej wnętrza i w efekcie nie mogły dalej się namnażać. W bardziej przystępny sposób

(29)

potencjał medyczny czystka można przedstawić porównując go do innych leczniczych wywarów. Czystek jest trzykrotnie „zdrowszy” niż zielona herbata i sok z czarnego bzu i czterokrotnie lepiej niż czerwone wino wpływa na nasze serce. Wywar z czystka ma dwadzieścia razy więcej antyoksydantów niż świeżo wyciśnięty sok z cytryny. Właściwości te zawdzięcza polifenolom, zwanym często witaminami XXI w.

Ludzie korzystają z nich od dawnych czasów (najstarsze wzmianki o naparze z tej rośliny znaleźć można w zapiskach datowanych na VI w. p.n.e.), a wszystko dzięki starożytnym pasterzom. Zauważyli oni, że kozy osłabione lub ranne bardzo chętnie zjadały czystek, którym zdrowe się nie interesowały. Traktowały więc roślinę jak lek, i to z dobrym skutkiem. Używano go zatem jako środka przyspieszającego gojenie ran, łagodzącego kaszel, hamującego wypadanie włosów. Był też z powodzeniem stosowany na biegunkę, problemy skórne, alergie, choroby układu pokarmowego i infekcje wszelkiego typu. Leki o tak szerokim spektrum działania mogą powodować niepożądane skutki uboczne, jednak w przypadku czystka nic podobnego nie stwierdzono. Wszystko wskazuje więc na to, że mamy lek idealny.

Czy można uprawiać czystek?

Czystek nadaje się do uprawy nawet na glebach gorszych niż te, w których rośnie dziko. Problem w tym, że jego postać hodowlana diametralnie różni się od dzikiej pod względem właściwości leczniczych. Ponieważ uprawa jest nieporównywalnie tańsza od pozyskania czystka dziko rosnącego w Grecji, łatwo możemy nabyć susz w podejrzanie niskiej cenie. Oszustwa de facto nie ma, ponieważ jest to czystek, jednak dla celów leczniczych i profilaktycznych należy stosować susz z dziko rosnącego (lub uprawianego ekologicznie) czystka pochodzącego z Grecji lub z Turcji.

tekst ukazał się w magazynie Slow Life styczeń-luty 2016, autor: Dawid Wajszczuk

(30)

SlowLife Food

& Garden to ogólnopolski

magazyn lifestylowy popularyzujący

ideę życia bez pośpiechu.

Jest czasopismem skierowanych

do świadomych i

dojrzałych Czytelników poszukujących swojego rytmu

we

współczesnym świecie, inspiruje do lepszego życia

i

podejmowania mądrych wyborów

(31)

Szklane ogródki nabite w butelkę

Pod kloszem, w słoiku do nalewek, czy w gąsiorze po winie… domowy ogród w miniaturze możesz założyć w każdym przeźroczystym szklanym pojemniku.

Na zdjęciu: rojnik, lithops („żywy kamień”), różne gatunki mchów

Nie będzie to łatwe i najpewniej nie uda Ci się za pierwszym razem, jednak warto

(32)

próbować do skutku, gdyż ogródki pod szkłem to niezwykłe żywe ozdoby i najprawdziwsze dzieła sztuki.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłem ogród w butelce, oniemiałem z zachwytu. To było coś niezwykłego, magicznego! Postanowiłem, że „nabiję w butelkę” kilka paprotek i zamienię (nie)winne gąsiory w szklane oazy. I co? Grzybnia (dosłownie). Niestety i tym razem same dobre chęci nie zastąpiły wiedzy, doświadczenia i cierpliwości.

Chciałem za szybko, a podobno nie da się robić szybko i dobrze. Dopiero za trzecim podejściem udało mi się stworzyć ogród w butelce, który przetrwał próbę czasu. Tyle wspominek, a teraz przechodzę do konkretów

Ogród pod szkłem

Najpiękniejsze dekoracyjne szklarenki to bez wątpienia miniaturowe oranżerie (ang. The Wardian case od nazwiska brytyjskiego botanika – Dr. Nathaniela Bagshaw Ward’a), wyglądają jak repliki starych wiktoriańskich szklarni – są jednak bardzo trudne do zdobycia i bardzo drogie. Dlatego jeśli nie jesteś angielskim lordem, czeka Cię wizyta w szwedzkim markecie, na strychu lub w babcinej piwnicy. Na pewno znajdziesz tam coś odpowiedniego. Dobre będzie każde szklane naczynie z przeźroczystego szkła, byleby przez otwór można było

(33)

przecisnąć podłoże i rośliny. To jaki pojemnik wybierzesz, będzie mieć decydujący wpływ na wygląd i charakter dekoracji, a przede wszystkim wybór roślin. Możesz wykorzystać różne niepotrzebne szklane naczynia – stare dekoracyjne słoje, gąsiory, wazy, kulę po złotej rybce lub nieużywane akwarium. Jeśli masz już odpowiedni pojemnik, czas na odpowiednie rośliny.

(34)

Na

(35)

zdjęciu: orchidea Rośliny do szklarenek

Do szklanych ogródków najlepsze są gatunki miniaturowe lub wolnorosnące, o ozdobnych liściach lub cierniach. Wybierz te wytrzymałe i proste w uprawie. Na szczęście możesz wybierać i przebierać – od pustynnych kaktusów i litopsów, po wilgociolubne tropikalne pnącza i storczyki. Jest tylko jedna zasada, której musisz bezwzględnie przestrzegać: nie łącz ze sobą roślin o odmiennych wymaganiach – tj. lubiących suszę, z tymi które kochają wilgoć.

Do zamkniętych pojemników w których będzie panować wysoka wilgotność

(36)

powietrza posadź mchy, paprocie, rośliny ananasowate (epifity) oraz niektóre pnącza i niskie rośliny o ozdobnych liściach. Lepiej zrezygnuj z roślin kwitnących gdyż usuwanie przekwitłych i gnijących kwiatów może być utrudnione. Otwarte naczynia o szerokim otworze bardziej pełnią funkcję ozdobnej doniczki niż szklarni. W terrariach, kulach i słojach możesz posadzić kaktusy i inne sukulenty.

Nie wymagają one częstego podlewania i doskonale obejdą się bez Twojej pomocy nawet przez kilka tygodni. Wysokie słoje to także świetny sposób na stworzenie oryginalnej dekoracji z roślin owadożernych.

(37)

Na

(38)

zdjęciu: paprocie Grunt to podłoże

Na dnie naczynia niezbędna jest warstwa drenażu w postaci keramzytu lub gruboziarnistego żwiru. Kolejną warstwę stanowią drobne kawałki węgla drzewnego (reguluje kwasowość, oczyszcza wodę i zapobiega rozwojowi bakterii) oraz podłoże ogrodnicze z dodatkiem odkwaszonego torfu (wcześniej wyjałowione – jest to niezmiernie ważne w przypadku uprawy w zamkniętym pojemniku). Dla roślin owadożernych podłoże powinno być torfowe i kwaśne. Muszą być one uprawiane w otwartym naczyniu, abyś mógł raz na jakiś czas dokarmić je muchą.

Na zdjęciu: paprocie

Biosfera – mikroświat zamknięty we szkle

Zamknięte miniogrody doskonale imitują warunki panujące w wilgotnych i lekko zacienionych lasach tropikalnych. W zakorkowanej butli z czasem wytworzy się równowaga ekologiczna, a taki zamknięty mini ekosystem nie wymaga ingerencji z zewnątrz – rośliny mają w nim wszystko co im niezbędne do życia – tlen, dwutlenek węgla, podłoże ze składnikami pokarmowymi i wilgoć oraz dostęp do światła słonecznego. Taki sztuczny świat może żyć przez wiele lat, ale wymaga

(39)

wiedzy, doświadczenia i nie lada umiejętności, a przede wszystkim dobrania odpowiednich roślin. Przykładem jest ogród w butelce słynnego już Davida Latimer`a. W 1972 roku po raz ostatni podlał on swoje rośliny i zamknął butelkę…

i do dziś jego ogród ma się w najlepsze. Pobijesz ten legendarny rekord? Chalenge accepted?

(40)
(41)

Roślin w zamkniętym pojemniku nie trzeba zraszać ani podlewać, a te w otwartym są przyzwyczajone do skąpych i rzadkich opadów. To doskonała metoda uprawy dla zapominalskich oraz wszystkich tych, którzy twierdzą że nie mają „ręki do kwiatów”.

Uprawa roślin w zamkniętym pojemniku to nie lada sztuka wymagająca doświadczenia i cierpliwości. Otwarte terraria pełnią funkcję ozdobnej doniczki i pozwalają na uprawę wielu gatunków – przede wszystkim tych miniaturowych o ozdobnych liściach i sukulentów.

Mieszane kompozycje roślin cieszą oko. Najwyższe okazy sadź pośrodku lub z tyłu, a mniejsze rośliny dosadzaj po bokach i z przodu.

(42)

Na

(43)

zdjęciu: orchidea

niniejszy artykuł ukazał się w magazynie SlowLife styczeń-luty 2016, autor Sławomir Moty

SlowLife Food & Garden to ogólnopolski magazyn lifestylowy

popularyzujący ideę życia bez pośpiechu. Jest czasopismem skierowanych do świadomych i dojrzałych Czytelników poszukujących swojego rytmu we

współczesnym świecie, inspiruje do lepszego życia i podejmowania mądrych wyborów

Warsztat pakowania prezentów

Czerwień, zieleń, złoto, srebro. Z takimi kolorami kojarzymy prezenty pod choinką. Do tego cała plejada wzorów, jak z pocztówki świątecznej. Wszystko się mieni, połyskuje, przenika jak w kalejdoskopie.

(44)

Może w tym roku pójdźmy pod prąd i wykonajmy ręcznie paczuszki bliskie naturze, takie jak za dawnych lat? Opakowanie to więcej, niż nam się wydaje.

Zapach szarego papieru rozwijanego z rolki, dźwięk ciętej tektury, struktura

(45)

jutowego sznurka, aromat lasu w kawałku gałązki – pakowanie prezentów z naturalnych surowców to prawdziwie zmysłowe doznanie. Zamiast iść na skróty i wrzucić podarunki do torebek z rączką, czy już nieco bardziej skomplikowanie – owinąć w kolorowy papier, w tym roku postawmy na manufakturę. Wynosimy pakowanie prezentów na piedestał! Dopieszczamy je w szczególe, wykorzystując kreatywność i materiały, jakie nam się tylko podobają.

Zwykły szary papier to wspaniała baza pod różne kombinacje kolorystyczne i wzorzyste. Można je nakładać warstwami, łączyć ze sobą faktury i wzory wedle tylko sobie znanej estetyki. Każdy materiał i kolor pasują do szarego papieru, jaki spotykamy w zwykłym spożywczym. Zarówno minimalistyczne, designerskie, jak i bardziej dekoracyjne, rustykalne prezenty w takim wydaniu są przecudnej urody.

Materiały znajdziecie za oknem, w domu, w pasmanterii lub papierniczym.

(46)

Zobaczcie, jak my to zrobiliśmy! Gwarantowane: świetna zabawa, skok endorfin, świąteczny nastrój, zachwyt obdarowanych. Zamieńcie się w artystów i w tym roku wywołujcie radość już samą szatą prezentu. Środek? To tylko dodatek! Nie zostawiajcie więc pakowania na ostatnią chwilę, poświęćcie tej czynności choć jeden wieczór. Najlepiej z całą rodziną. Bawcie się dobrze!

(47)

To Wam się przyda:

Kształtne kartoniki, szary papier, naturalny sznurek jutowy, gałązki świerku lub innego drzewka, pasek koroneczki, maleńkie spinacze z drewna, szyszki, wstążeczki, piórka, wszelkie ażurowe siateczki, kolorowe dodatki (koniki, serduszka, kropeczki, listki z dowolnych materiałów), biała lub kremowa tekturka, biała lub złota farbka akrylowa, pędzelek, klej, taśma klejąca, gąbka, flamaster, nożyczki

(48)
(49)

Foto: Dawid Chatkiewicz Tekst: Ewelina Lewkowicz

Pakowanie prezentów: Ewelina Lewkowicz, Magdalena Koszczuk, Kamil Siwek tekst ukazał się w magazynie Slow Life Food&Garden nr 22 listopad/grudzień s.

88-92

(50)
(51)
(52)
(53)

SlowLife Food & Garden to ogólnopolski magazyn lifestylowy

popularyzujący ideę życia bez pośpiechu. Jest czasopismem skierowanych do świadomych i dojrzałych Czytelników poszukujących swojego rytmu we

współczesnym świecie, inspiruje do lepszego życia i podejmowania mądrych wyborów

(54)

Woda w ogrodzie

Zazdroszczę właścicielom oczek wodnych – mogą codziennie wypoczywać nad wodą. Bez znaczenia, czy są posiadaczami stawu kąpielowego, basenu czy małego oczka wodnego – bo woda fascynuje i przyciąga w niezwykły sposób.

Źró dło: www.fotolia.pl

Spokojna, niezmącona wiatrem nieruchoma tafla uspokaja i wprowadza w nostalgiczny nastój, a gdy jest w ruchu – ożywa, wnosi dynamikę i porywa.

Jednocześnie jej cichy szum pozwala się rozmarzyć i zrelaksować. Zbiornik wodny, jak żaden inny element ogrodu, jest totalnie magiczny!

Autor: Sławomir Moty

Według zasad Feng Shui woda jest jednym z żywiołów, który pozytywnie wpływa na nasz ogród, równoważąc siły Jin i Jang oraz przynosząc pomyślność dla jego właścicieli. Daleki jestem od jakichkolwiek filozofii! Dla mnie woda ma przede wszystkim aspekty praktyczne – nawilża otoczenie, wprowadza korzystny mikroklimat i wabi zwierzęta, bez których nie wyobrażam sobie ogrodu. Ma

(55)

jeszcze dwie, chyba najważniejsze zalety – jest po prostu magiczna i doskonale relaksuję się w jej pobliżu – dlatego staram się w każdym ogrodzie założyć choćby najmniejszy zbiornik wodny, bo nawet niewielka, z pozoru niepozorna tafla wody potrafi przemienić i zaczarować każdy ogród.

Źró dło: www.pixabay.com

Bez względu na to, czy planujesz małe oczko wodne, czy duży staw kąpielowy – musisz zacząć od planu! Zakładanie zbiornika wodnego to jedno z najtrudniejszych zadań dla ogrodnika. Wymaga bardzo wiele pracy, zwłaszcza fizycznej, ale także odpowiedniego planowania. Niezbędny jest także zmysł estetyki, znajomość roślin, ich wymagań oraz konieczność zastosowania odpowiednich materiałów. Idealne oczko wodne wygląda jednak tak, jakby nikt go nie projektował, jakby zostało stworzone przez naturę – a to naprawdę bardzo trudne!

Oczko wodne warto założyć blisko domu, abyś zawsze mógł na nie patrzeć.

Błędem jest zakładanie go na środku ogrodu lub w jego kącie, gdyż będzie sprawiało wrażenie mniejszego niż jest w rzeczywistości i nikt nie zwróci na nie uwagi. Moim zdaniem kształt oczka wodnego powinien być jak najbardziej naturalny, jednak zależy to od Twojego gustu i stylu ogrodu. W nowoczesnym

(56)

najlepiej sprawdzą się zbiorniki o prostych, geometrycznych kształtach otoczone żwirową ścieżką czy drewnianym pomostem, a w naturalnych te o nieregularnej linii brzegowej, których brzegi porośnięte są naturalną roślinnością.

Źró dło: www.pixabay.com

Pamiętaj także, że im większe oczko, tym powinno być głębsze. Ponadto im zbiornik jest większy, tym mniej pracy wymaga, bo w pewnym stopniu oczyszcza się sam. Powinien mieć powierzchnię co najmniej 10 m kw. W przeciwnym razie będzie trzeba zamontować filtry i pompy do napowietrzania wody.

Pamiętaj!

Zanim założysz w swoim ogrodzie oczko wodne zastanów się, czy będzie Twoim

„oczkiem w głowie”. Bo każdy zbiornik wodny wymaga wiele pracy – nie jest samoobsługowy! –

dlatego jeśli nie znajdziesz czasu na jego pielęgnację, to najlepiej odpuść sobie ten pomysł i oglądaj oczka wodne u sąsiadów za płotem… Bez regularnej pielęgnacji i nakładów finansowych nawet najpiękniejsze oczko wodne zarośnie glonami i

(57)

bardzo szybko zamieni się w śmierdzące bagienko.

Woda w ogrodzie jest w 100% slow, jednak aby założyć oczko wodne musisz wejść na poziom hard!

(58)

Źró

(59)

dło: www.fotolia.pl Zakładanie oczka wodnego – krok po kroku

W planowaniu oczka wodnego tak naprawdę ogranicza nas jedynie nasza pomysłowość, pracowitość i zasobność portfela, więc jeśli już macie plan, to… do dzieła!

Rozłóż na trawniku sznurek i określ kształt przyszłego zbiornika.

1.

Dokładnie usuń całą darń oraz kamienie i patyki. Wykop rozpocznij od zewnętrznych krawędzi i systematycznie posuwaj się do środka.

Brzegi zbiornika pozostaw z delikatnym spadkiem, aby później podłoże nie 2.

osuwało się pod naporem wody. Dno zbiornika oczyść z kamieni i korzeni, a następnie wysyp pięciocentymetrową warstwę piasku.

Na powierzchni wykopu rozłóż włókninę, a na nią połóż czarną folię PVC.

Zamiast niej możesz rozłożyć znacznie trwalszą (i droższą) geomembranę EPDM, pod którą nie musisz układać włókniny.

Następnie powoli wypełnij zbiornik wodą i pozostaw na kilka dni, 3.

aby ziemia została dociążona przez wodę. Obetnij nadmiar folii pozostały na bokach, pozostawiając 40-50 cm, które później zamaskujesz kamieniami. Po kilku dniach posadź rośliny wodne.

Rośliny wodne nie tylko uatrakcyjniają oczko, ale wpływają też na zachowanie równowagi biologicznej w zbiorniku, natleniają wodę, osłaniają ją przed słońcem (szczególnie gatunki o dużych liściach) i dają schronienie zwierzętom. Rośliny wodne potrzebują minimum 6 godzin słońca dziennie – warto o tym pamiętać planując umiejscowienie zbiornika w ogrodzie. Niestety, w słońcu woda szybko się ogrzewa, co wpływa negatywnie na rozpuszczalność tlenu w wodzie – im jest cieplejsza, tym zawiera mniej tlenu. Jeśli planujesz wpuścić do wody ryby, to zbiornik musi mieć minimum 80 cm głębokości, najlepiej jeśli będzie to 150 cm.

Dzięki temu nawet w czasie mroźnej zimy w niższych jego partiach woda nie będzie zamarzać.

(60)

Źró dło: www.fotolia.pl

Staw kąpielowy to połączenie basenu i naturalnego jeziora. To idealne rozwiązanie do dużych ogrodów w stylu naturalistycznym. Wygląda niczym naturalne, niewielkie jezioro, jednak jego „naturalność” jest stale kontrolowana i doskonale zaplanowana. Składa się z trzech części – zbiornika kąpielowego (naturalnego basenu), filtra bagiennego (gdzie odpowiednia roślinność działa jak naturalna oczyszczalnia ścieków filtrując wodę) oraz strefy filtrów mechanicznych – najczęściej biologicznych. W zbiornikach tego typu nie stosuje się środków chemicznych, aby nie zaburzyć równowagi ekologicznej. Są zwykle tańsze w budowie i znacznie tańsze w eksploatacji od tradycyjnych basenów ogrodowych.

Warto jednak pamiętać, że minimalna wielkość stawu kąpielowego to ok. 50 m kw.

Mniejsze zbiorniki nie będą miały zdolności samooczyszczania wody. Im zbiornik jest większy, tym mniej pracy wymaga, bo w pewnym stopniu oczyszcza się sam.

(61)

Źró dło: www.fotolia.pl

Fontanny, kaskady i wodospady – woda w ruchu

Panta rhei (z greckiego – wszystko płynie) – to najważniejsza zasada, o której warto bezwzględnie pamiętać. Woda powinna być w ruchu! W każdym oczku wodnym, nawet o najmniejszych rozmiarach, można zamontować fontannę, której praca także wspomaga natlenianie. Do niewielkich zbiorników stosuje się gotowe zestawy dyszy z pompą i filtrem w jednej obudowie. Wystarczy tylko całość podłączyć do prądu, aby cieszyć się słupem wody wybijającym z tafli. Ciekawym rozwiązaniem są także fontanny pływające. Większy zbiornik warto zlokalizować w bliskiej okolicy skalniaka, dzięki temu łatwo będziemy mogli stworzyć kamienny wodospad – czyli kaskadę wodną.

(62)

Źró dło: www.pixabay.com

Tekst ukazał się w magazynie SlowLife Food & Garden nr 21 lipiec/sierpień

SlowLife Food & Garden to ogólnopolski magazyn lifestylowy

popularyzujący ideę życia bez pośpiechu. Jest czasopismem skierowanych do świadomych i dojrzałych Czytelników poszukujących swojego rytmu we

współczesnym świecie, inspiruje do lepszego życia i podejmowania mądrych wyborów

(63)

Jak na urlop, to nad Bałtykiem

Przez lata całe pokolenia rodzin z dziećmi objuczone walizami latem wlokły się nad Bałtyk. Bo tylko tam spędzony urlop uważany był za ten prawdziwy, pozwalający wypocząć i pokazujący sąsiadom, że nam się dobrze powodzi.

Coś z tej opinii pozostało do dziś i w letnie miesiące na piaskach polskich nadmorskich plaż ręcznik leży obok ręcznika, a na każdym białe, różowe, czerwone albo rzadziej brązowe ciało.

Wprawdzie dziś właściciele kwater nad naszym morzem liczą za łóżko tak, jakby było zrobione przez światowej sławy artystę ze złota i wysadzane koronnymi klejnotami, ale urok szumiącego, zmieniającego kolor Bałtyku wabi i przyciąga niezmiennie tłumy.

Lek na całe zło

Specjaliści radzą, by zapomnieć o telewizorze, radiu, smartfonie, tablecie, telefonie i innych urządzeniach nachalnie wciskających nam do głowy i myśli

(64)

świat polityki i polityków. A zamiast tego wsłuchać się w szum fal, podziwiać jak to pięknie od wieków brzmi, i tak będzie szumieć nadal, gdy po naszych prywatnych zmartwieniach i kłopotach, a także politycznych zawirowaniach, priorytetach, klikach, prezesach i innych przywódcach nie zostanie nawet kurz.

Dlatego warto poszukać takiego miejsca, w którym przypomnimy sobie, że świat nie składa się z kredytu, procedur, obowiązków, pędu do wypełnienia narzuconych norm. Łatwiej może będzie to poczuć w gospodarstwie agroturystycznym, w którym gospodarze nie nastawili się jeszcze na to, aby przez trzy letnie miesiące w roku „zarobić” na cały rok na nas zdzierając za pobyt, jak za wycieczkę na Malediwy czy na Fidżi. A zamiast tego zaoferują nam nocleg w czystej, pachnącej ziołami pościeli, nakarmią regionalnymi smakołykami i poczęstują zrobionymi z własnych owoców nalewkami z dodatkiem miodu, ziół czy innych tajemniczych składników.

A dzieci? Zamiast siedzieć nam na głowie i marudzić, że się nudzą, zejdą nam z oczu. Te najmłodsze oszaleją ze szczęścia widząc prawdziwą „fabrykę mleka”, czyli krowę, kozę czy owcę. A także głaszcząc kotka, pieska, karmiąc kurki, kaczki, gęsi. Pójdą z dziećmi gospodarzy i gospodarzem do ogródka i lasu, będą podziwiać listki, kwiatki, grzyby, jagody czy borówki.

(65)

Zamiast nas zamęczą gospodynię, pomagając jej lepić pierożki, gnieść ciasto czy czarami zmieniać śmietanę i mleko w ser. Tym starszym, jeśli poświęcą się i pojadą z wami, po pierwszych dniach, gdy będą udawać, że się śmiertelnie nudzą, zaproponujcie (jeśli oczywiście nie umieją) naukę jazdy na rowerach, co jest teraz trendy. A jeśli umieją, wybierzcie się razem na wycieczkę po okolicznych pięknych i ciekawych miejscach.

Bo okazuje się, że właśnie w Polsce są wszędzie przepiękne dzikie okolice, jakich nie ma nigdzie indziej na świecie. Są parki narodowe pełne dzikich zwierząt, ptaków i roślin, cudownie niespotykanych. I to rower, a nie auto pozwalają zaprzyjaźnić się z przyroda i jej spokojem.

Wystarczy poczytać albumy, przewodniki, zapytać zakochanych w swojej okolicy miejscowych.

Łeba

Pamiętam lata, kiedy co roku jeździłam z mamą do Łeby, malutkiej miejscowości, z kilkoma domami wypoczynkowymi, jedną główną uliczką, gdzie największą

(66)

atrakcją i miejscem wieczornej rozrywki był bar z dancingiem. Tam przez cały rok bawili się głównie rybacy. A latem pojawiali się spragnieni wrażeń wczasowicze i wczasowiczki.

Wielkim wydarzeniem była wtedy wyprawa nad jezioro Łebsko. Pan przewodnik tłumaczył, że to jest dziwne jezioro, bo ma trochę słoną wodę, ponieważ oddzielone jest od Bałtyku wąskim pasem ruchomych wydm. A gdy wiatr powieje huraganem, wlewa morską wodę do jeziora. Z tym wiąże się pewna straszna historia z mojego życia. Otóż pewna pani opowiadając mi o tym zamieniła ruchome wydmy na ruchome piaski. A ja wyobraziłam sobie, że tak jak pokazują w horrorach, przez nieuwagę stanę na piasku i ten mnie wciągnie, i tak umrę… Te straszliwe chwile śniły mi się przez lata…

Prawda zaś jest taka, że piaskowe wydmy wędrują do jeziora, popychane mocnym wiatrem i zasypują go po około 1 metr rocznie.

(67)

Ale to nie jedyna ciekawostka tego obszaru, znajdującego się w Słowińskim Parku Narodowym. Otóż płynąca przez niego rzeka Łeba czasami zostaje tak spiętrzona przez morskie fale, ze zaczyna płynąć w odwrotnym kierunku. Czy jest na świecie

(68)

drugie takie cudo? A nawet jeśli jest, to nasza rzeka jest ładniejsza!

W Słowińskim Parku Narodowym wiatr wyczynia też inne cudeńka. Gdy weźmie się do solidnej roboty i wieje, zasypuje wszystko, co mu przeszkadza albo leży na drodze. Pokrywa kawałek lasu, jezioro, a nawet podobno zasypał kilka miejscowości. A lokalne opowieści głoszą, że przed kilkuset laty zasypał ich sporo.

Niektórzy twierdza, że archeolodzy czekają, aż przy wielkiej wichurze odsłoni te stare ludzkie siedziska.

W miejscach, które wiatr „wydmuchał” aż do wilgotnej ziemi, rosną rzadko spotykane rośliny, wszystkie pod ochroną, na przykład drapieżna rosiczki, widliczki, wrzos bagienny.

Po latach pełna wspaniałych, rozczulających wspomnień, wybrałam się już sama do mojej Łeby. I doznałam wielkiego, wielkiego rozczarowania. W miejscach polan, młodych lasków, i łąk, cudownie rozmieszczonych między domkami tuż przy głównej uliczce, rozpanoszyły się betonowe bunkry zwane prze właścicieli willami, ogrodzone wydumanymi w kształtach metalowymi albo drewnianymi płotami. Zamiast morza i lasu uderzał w nos zapach przygotowywanego jedzenia.

Pojawiły się kramy, bary, lodziarnie, kawiarnie, restauracje, restauracyjki,

(69)

smażalnie ryb, stoiska z pamiątkami znad morza np. góralami z ciupagami, muszelkami naklejonymi na korę z napisami Pamiątki znad morza i sprzedawcy wszelkiego innego dobra. Zasmucona, zawiedziona i rozczarowana nie doszłam nawet do plaży, zawróciłam, żałując, że chciałam wrócić do przeszłości…

Jastrzębia Góra

W latach 20. miejscowość cieszyła się wielką popularnością wśród warszawskich polityków. Lubili ja także lwowianie. A skoro lubili ją prominentni, to, aby ułatwić im życie, doprowadzono do osady drogę z Władysławowa i pociągnięto ją z rozpędu nawet do sąsiedniej Karwi. No i co za tym idzie, łatwiejszy dojazd oznaczał więcej wczasowiczów, którzy przywożą pieniądze i w efekcie powodują rozwój miejscowości.

Gdy pójdzie się przepięknym, mieszanym lasem (w sezonie zbierając grzybki albo orzeszki bukowe) lub drogą na wschód od centrum, spotyka się Lisi Jar. Strome brzegi i panująca w nim wilgoć i chłód, wysokie buki zacieniające spadziste

(70)

ściany, nawet w gorące i słoneczne dni lata, wywołują gęsią skórkę na ramionach.

Robi się jakoś strasznie…

Podobno to w Jastrzębiej Górze, a nie na Rozewiu znajduje się najdalej na północ wysunięty kraniec Polski. Piękna, choć niezbyt szeroka plaża położona jest poniżej klifu, na którym leży osada.

Zdumiewające jest to, że główne wejście na plażę, ilustruje teorię Einsteina o względności tych samych schodów. Otóż zejście po nich w dół po 187 nierównych stopniach to nic takiego. Ale wejście po nich, po całym dniu na plaży, kąpielach w słońcu ( bo w wodzie jest zbyt zimno dorosłym, choć nie dzieciom!) staje się problemem.

Aby wejść do miasteczka z plaży, zamiast po stromych schodach niemal po płaskim trakcie, trzeba przespacerować się plażą w stronę Karwi spory kawałek.

Jastrzębia Góra to miejscowość mojej wieloletniej męczarni. Na ulicy złośliwie nazwanej Wesołą, jest budynek tytułowany dla niepoznaki ośrodkiem pozbywania się zbędnych kilogramów i łapania kondycji oraz urody. Za zamkniętymi drzwiami w jednym skrzydle mieści się sala, w której tajemniczy lekarz odsysa tłuszcz zdesperowanym paniom i panom. Ponoć wycina się tam ludziom zmarszczki i inne

(71)

szpecące kawałki ciała.

W każdym razie po dwóch tygodniach męczarni, nadążania za trenerami, ćwiczeń, drakońskiej diety, ze zdumieniem stwierdzałam (kilkakrotnie), że te 187 stopni pod górę z plaży, staje się jakby bardziej płaskie. To Einstein się kłania!

Iwonna Widzyńska-Gołacka Tekst ukazał się w magazynie SlowLife Food & Garden nr 21 lipiec/sierpień

SlowLife Food & Garden to ogólnopolski magazyn lifestylowy

popularyzujący ideę życia bez pośpiechu. Jest czasopismem skierowanych do świadomych i dojrzałych Czytelników poszukujących swojego rytmu we

współczesnym świecie, inspiruje do lepszego życia i podejmowania mądrych wyborów

Cytaty

Powiązane dokumenty

Materiał edukacyjny wytworzony w ramach projektu „Scholaris – portal wiedzy dla nauczycieli"1. współfinansowanego przez Unię Europejską w ramach Europejskiego

Na początku, jak zaczęłam pracować, jak wiedziałam, że będę prowadziła zajęcia, to było to dla mnie wielkim stresem - stanąć przed grupą obcych ludzi i przekazywać im

Wiem, że dzieci doskonale poradziły sobie z zagadkami i dowiedziały się, które ptaki powracają do nas na wiosnę.. Poniżej zamieszczam planszę, która przedstawia

Podsumowując przedstawione tu założenia teoretyczno-naukowe programu, konieczne jest podkreślenie, iż program ten zakłada nauczanie poprzez działanie tak, aby młodzi ludzie

Jednak najważniej- sze jest to, że w ten sposób od małego udaje nam się uczyć dzieci nie tylko te- go, jak dbać o środowisko, ale także jak wyrabiać nawyk wychodzenia do

NA ZESZŁYCH ZAJĘCIACH DOWIEDZIELIŚCIE SIĘ, JAKIE PRACE WYKONUJEMY WIOSNĄ W OGRODZIE.. DZISIAJ POKAŻĘ WAM CO DZIEJE SIĘ WIOSNĄ

Tylko ważne było, żeby je podzielić w taki sposób, żeby nie było tak, że pewien element wypadnie i to jest ten element, który na przykład łączy wszystkie inne. I tam już

Typowa realizacja tego stylu m yślenia przebiega m niej więcej tak: poem at (czyli poeta w swoim poem acie) opisuje ogród, przekazuje jego obraz, ew entualnie w yjaśnia