• Nie Znaleziono Wyników

"Suffisant lecteur", ryzyko pułapki i niebezpieczeństwa : wstęp do lektury "Prób" Montaigne’a

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Suffisant lecteur", ryzyko pułapki i niebezpieczeństwa : wstęp do lektury "Prób" Montaigne’a"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Suffisant lecteur, ryzyko, pułapki i niebezpieczeństw a.

W stęp do lektury Prób M o n taig n ea 1

I . Wynalazek

„Perfekcja w jakiejkolw iek form ie artystycznej rzadko zostaje osiągnięta przez wynalazcę tejże. M ichel de M ontaigne jest od tej reguły w ielkim i w spaniałym wy­

jątk iem ”. Stanowisko A ldousa H uxleya (1859, VII) współtworzą przekonania, które, być może, w arto w yabstrahować i skom entować osobno. Pierwsze z nich zakłada, że Essais są tekstem inaugurującym historię pewnego gatunku. D rugie: że jednocześ­

nie są tekstem najdoskonalej realizującym ustanow ioną przez siebie gatunkow ą spe­

cyficzność. Obie tezy, na pozór niekontrow ersyjne, w ymagają jednakże - jeśli im się bliżej przyjrzeć - stanowczych kroków, by mogły być uzasadnione.

G dyby H uxley isto tn ie m iał rację, data 28 lutego 1571 ro k u m ogłaby zostać u znana za początek europejskiej eseistyki: w tedy w łaśnie trzydziestoośm ioletni M ichel de M o ntaigne oddał się „swobodzie, spokojow i, w czasom ” i w prow adził się do, słynnej później, w ieży swego zam ku, gdzie przez kolejnych dziewięć lat pow staw ała pierw sza i druga księga Essais. Ł aciński n ap is um ieszczony na życze­

nie p isarza na ścianie b ib lio tek i, deklaracja w ycofania się z życia publicznego i od­

dania w służbę M uzom , nie m oże jed n ak zostać u znany za pierw otne zdanie ga­

tu n k u z dw óch co najm n iej powodów: po pierw sze, jak p isał w przedm ow ie do drugiego w ydania (1612) The Essayes or Commis, Civill and M oral F rancis Bacon:

the word is late, but the thing is auncient (słowo jest późne, rzecz starożytna) i m ożna w ykazać obecność d y sk u rsu eseistycznego w lite ra tu rz e p rz e d M o n ta ig n e ’em;

V N in iejszy tek st pow stał dzięki sty p en d iu m ze środków S ubsydium Profesorskiego F N P prof. R yszarda Nycza.

(2)

zm ieniw szy zaś w ektor tej zależności m ożna także Próby dyssem inow ać w elem en­

ty pożyczone z innych gatunków , jak to zam ierzył i zrealizow ał jeden z n a jb a r­

dziej w pływowych w ubiegłym w ieku kom entatorów Essais P ierre Villey; m ożna też zakw estionow ać ojcowskie praw a M o n taig n e’a, dowodząc jego znikom ych w pły­

wów w lite ra tu ra c h europejskich.

Kwestia ew entualnego istn ien ia eseju „przed esejem ” udow adniana bywa z po ­ m ocą dw óch strateg ii - autorskiej i gatunkow ej. E fektem stosow ania pierw szej jest utw orzenie listy w pływ owych osobistości lite ra tu ry począw szy od P latona, Seneki, P lu tarc h a, L u k ian a, H oracego, M arka A ureliusza i C ycerona po świętego A ugustyna, P etrarkę, M achiavellego i Erazm a z R o tterd am u . W drugiej opcji kry­

tycznej zw racano uwagę na właściwości pew nych, starszych od eseju, gatunków, w śród których, być m oże najczęściej, w ym ieniano dialog, zwłaszcza w jego P la­

tońskiej w ersji (zainaugurow ał to odniesienie W alter P ater w Plato and Platonism).

P eter Schon w fu n d am e n taln ej dla pro b lem u p racy Vorfonnen des Essays in Antike und Humanismus (1954) w yróżnił w Essais M o n ta ig n e’a sferę w pływ u dialogu, au ­ tobiografii, sentencji i exemplum. H ugo F rie d rich w przenikliw ej, trzykrotnie w zna­

w ianej (ostatnio w 1993 roku), pracy Montaigne (1949) w ym ienił w śród gatunków antycypujących esej w szelkiego ro d zaju kom pilacje, m iscellanea, florilegia, list, dialog, leçon, diatrybę; Scholes i K laus (1969) sięgnęli n ato m ia st do retorycznej trad y c ji oratorskiej.

Także Rosalie Colie w tekście swych wykładów z Berkeley dotyczących ren esan ­ sowych gatunków literackich (The Resources ofK ind, 1973) kojarzyła z esejem wszel­

kie „antologie w ycinków ” (zwłaszcza E razm iańskie adagia), dodawszy jednak n a­

stępujące zastrzeżenie: „przem ieszczając adagia w nowy kontekst, [esej] w ypraco­

wał swą własną form ę”; Ludw ig Rohner, kolejny zasłużony k o m entator gatunku, przestrzegał p rzed autom atycznym sprow adzaniem eseju do jego p rzed-m aterii.

Także F ried rich b ronił M o ntaigne’a p rzed opinią „niestrudzonego kom b in ato ra”

dowodząc, iż w eseju dokonała się em ancypacja istniejących wcześniej „form otw ar­

tych”. M ontaigne nie tyle bow iem biernie użył możliwych do w yszczególnienia form literackich (jak to by w ynikało z analizy Villey’a), co „sympatyzował z n im i”, doko­

nywał katalizy składników, a w w yniku tej reakcji zainaugurow ał nowy g atunek li­

teracki. Twórczy aspekt prak ty k i M onatigne’a podkreślają szczególnie m ocno i czę­

sto studia z końca ubiegłego w ieku, przy czym przekroczenie zastanego system u gatunków racjonalnie-retorycznej tradycji, którego dokonał esej, opisane zostaje językiem radykalnej negacji: tam , gdzie mowa była dotąd o „sym patii”, pojawia się

„opozycja”, zam iast „katalizy” czytam y o „odw róceniu zastanego p o rząd k u ”, o „fu n ­ dam en taln ej krytyce system u”; przyw oływ any jest zobow iązujący te rm in Abbau, a krok dalej - co w tej sytuacji nie zaskakuje - zjawia się „dekonstrukcja” (por. np.

H oldheim 1989,20; Good 1988,2), aż w k ońcu esej explicite nazw any zostaje „drogo­

w skazem w w iek postm oderny” (M archi 1994, 280).

B a d an ia ź ró d e ł, p a ra d o k s a ln ie w ięc, ty le ż o sła b ia ją , co u m a c n ia ją M on- ta ig n e ’owskie praw o do in te le k tu aln ej własności. D ruga teza H uxleya rów nież nie poddaje się ostatecznej w eryfikacji. Czy bow iem najw ybitniejszym i najdoskonal-

(3)

szym tek stem g a tu n k u m oże być utwór, k tó ry od czterystu lat jest najczęściej ko­

m entow anym i najczęściej tłum aczonym tekstem eseistycznym? Tak, zapewne. Lecz czy to sam o m ożna pow iedzieć o utw orze, który n ie zyskai (prawie) żadnych sp ad ­ kobierców? Losy wpiywów Essais nie przy p o m in ają bow iem lin earn ej stru k tu ry sukcesji. Law ina w ydań Prób w X V II w ieku (pow strzym ana dopiero w pisem na indeks w 1676 roku) pow inna być - zdaw ałoby się - w ystarczającym arg u m en tem dla p otw ierdzenia hipotezy, że esej M o n ta ig n e’owski byi p ro jek tem u nikalnym , trafiającym celnie i skutecznie w oczekiw ania swej epoki; że byi faktem literackiej h isto rii o ogrom nej sile oddziaływ ania; że stai się d om inującym m odelem g a tu n ­ ku, ugru n to w an y m poprzez owacyjne przyjęcie i nieodw oialnie obow iązującym każdego uczestnika rozpoczętej przez siebie tradycji. B adania h isto ry czn o literac­

kie nie pozw alają jed n ak na ta k sform ułow ane w nioski: b ezp o śred n ich k o n ty n u a ­ cji nie zanotow ano wiele (siow niki w ym ieniają zaledw ie nazw iska P ie rre ’a L’Esto- ile’a, P ierre’a C am usa, C oeffeteau i P ie rre ’a C h arro n a), n ie byiy one p rzy tym zdol­

ne zagrozić pozycji pro to ty p u . O bok n u rtu M o n ta ig n e’owskiego rosiy nato m iast w siię now e, o dm ienne w zorce, rów nież korzystające z gatunkow ego określenia w ynalezionego przez pisarza z Bordeaux. I w iaśnie z tego pow odu, iż nie m ożna zignorow ać fak tu d om inacji w różnych okresach i lite ra tu ra c h m odelów eseju od­

m iennych od M o n ta ig n e’owskiego (eseju utożsam ianego z „ tra k ta te m ” we F ran cji X V III w ieku, zbliżonego do form publicystycznych w A nglii X V III i X IX w ieku, a zwłaszcza, funkcjonującego do dziś, eseju „m oralistycznego” w „nurcie Baco- now skim ” - by w ym ienić jedynie n ajbardziej oczywiste przykłady), teza dotyczą­

ca form alnej wzorcowości Prób w ydaje się najb ard ziej zagrożona.

Tym sam ym , bezp o śred n ia sukcesja Pro?) zdaje się więc być zdarzeniem , które nie m iaio m iejsca. Czy więc isto tn ie M o n ta ig n e’owski p rze p is na tekst byi je d n o ­ razowego użytku? Tak na przy k iad b rzm i radykalne stanow isko w spom inanego już P etera Schona. N iezw ykle interesu jąca h ipoteza dotycząca tej kw estii pojawia się w Miroirs d ’encre (1980) M ichela B eaujoura, który uzasadniał, iż: „nikt n ie pisze au to p o rtre tu , by pow tarzać, im itow ać M o n ta ig n e’a; przeciw nie - p isan ie au to p o r­

tre tu jest zawsze próbą, skazaną na niepow odzenie [...], b y w y m a z a ć Essais (podkr R S )”2. Być m oże więc należy pogodzić się z faktem , że Essais to tek st, k tó ­ rego lin ia genetyczna prow adzi w iaśnie tam , gdzie zam ierzen iem byio jej u su n ię­

cie lub ukrycie: ku dokonaniom Bacona, Pascala, R ousseau, G om brow icza3 - p o ­ tom stw o Prób będzie w tedy całkow icie n iepodobne do m atk i. Jeśli powyższa teza jest siuszna, to faktyczną k o ntynuacją Pro?) jest ich „rew ers” : ich przezw yciężenie, zniesienie, p odjęty wobec n ic h w ysiiek o d różnienia (Pascal we fragm encie 78 Myśli tw ie rd z i, że M o n ta ig n e ’a „m ożna by p o p raw ić w jednej c h w ili...4” ; E m e rso n

- / C ytuję za w ersją angielską: Poetics o f Literary Self-Portrait (1991, 16).

32 Por. Ostatni w yw iad W. G om brow icza (Dziennik 1967-1969, K raków 1992, s.178-179):

na pytanie o literackie in sp iracje, G om brow icz w ym ienia m .in. M o n ta ig n e ’a, dodając: „Ale ksztaitow aiem się w b r e w stylowi m oich ulub io n y ch p isa rzy ” ...

00

,,

l o B. Pascal Myśli, przeł. T. Boy-Zeleński, W arszaw a 1997.

(4)

w Dziennikach p o d datą 14 m aja 1835 pisze: „K iedy popraw isz M o n ta ig n e’a? K iedy pójdziesz za w skazów kam i natury? G dzie są tw oje Eseje?”5) „O ddalenie” Essais, p o rządek „różnicy” każe jed n ak naty ch m iast pom yśleć o czynności antytetycznej:

o p rag n ie n iu utożsam ienia, ponow ienia, pow tórzenia, a czytanie Prób zdaje się w tej sytuacji p u łap k ą, która polegałaby na radykalnym o g raniczeniu swobody o dbior­

cy zm uszonego do Beaujourow skiego „w ym azania” lu b przeciw nie - do ciągłego czytania Prób. K to bow iem chce pozostać po stro n ie u tożsam ienia, nie odczuje po trzeb y k o n ty n u a cji, M o n taig n e będzie czynił wszystko za niego („słyszę, jak mówi, i w idzę jego gesty” - do takiego złudzenia przyznaw ał się - nie jako pierw ­ szy i nie jako ostatn i - E rich A uerbach w M im esis...).

2. Palimpsest

Essais pojaw iały się na ry n k u czytelniczym stopniowo: księga pierwsza i druga w 1580 ro k u (drugie i trzecie w ydanie odpow iednio w ia ta c h 1582, 1588); trzecia księga, napisana po ponadrocznej podróży do W łoch, czteroletnim okresie spraw o­

w ania u rzędu burm istrza B ordeaux i dłuższym pobycie w Paryżu6, została opubli­

kow ana (dołączona do czwartego w ydania) w 1588 roku. W 1595 roku ukazało się pośm iertne w ydanie Essais z o statnim i popraw kam i autora, opracow ane przez jego uczennicę i pierw szą redaktorkę, M arie de G ournay7, niestety nie we w szystkich m iejscach jest to wersja zbieżna z tzw. „egzem plarzem z B ordeaux”. Słynny „m anu­

skrypt bordoski” jest kopią z 1588 roku z odręcznym i dopiskam i M ontaigne’a, k tó ­ rą żona pisarza oddała po jego śm ierci na przechow anie do klasztoru cystersów w Bor­

deaux, a która, po rew olucji francuskiej, trafiła do tam tejszej b ib lioteki m iejskiej, obecnie będąc podstaw ą współczesnych w ydań, w śród których specjalna uwaga n a ­ leży się edycji z 1922 roku. P ierre Villey8 w yodrębnił w niej w arstwy geologiczne te k stu (a - w ersja z 1580, b - z 1588, c - dopiski późniejsze) i ta stratyfikacja została podjęta w większości w spółczesnych w ydań krytycznych i tłum aczeń.

57 Cyt. za: Emerson in His Journals, ed. by J. Porte, C am bridge M ass: B elknap Press for H arv ard U niv ersity Press, 1982, s. 139. D ziękuję za w skazanie tego interesującego cytatu Prof. M.P. M arkow skiem u.

67 O czym w arto pam iętać wobec legendy pow stania Essais w całkow itym odosobnieniu au to ra i w ycofaniu z życia publicznego.

77 M. de G o u rn ay zasłużyła się b ardziej dla studiów o M o n ta ig n e ’u: w 1611 wydala Próby z indeksem osób, ustaliła pochodzenie cytatów, do 1635 roku w ydala Essais jedenaście razy (poza jej ko n tro lą ukazało się ich do tego czasu kilkadziesiąt).

87 P rocedurę Villeya p rzejął A lb ert T h ib a u d e t w w ydaniach Bibliothèque de la Pléiade, najczęściej cytow anych w stu d iac h o M o n ta ig n e ’u (pierw sza publikacja: 1939). Taką funkcję w b a d an iach w języku angielskim pełni przek ład D o n ald a F ra m e ’a z 1958 roku, zachow ujące podział na strefy a /b /c , m ające poza tym jeszcze jedną zaletę:

język tego p rzek ład u najbardziej naw iązuje do w spółczesnego, a Próby w tej lek tu rze tym bardziej zdają się być „now oczesne”.

(5)

W szystko, co M ontaigne opublikow ał po 1580 ro k u 9, było wciąż n arastającą tk a n k ą Esejów. W prow adzane zm iany m iały głów nie ch a rak te r dopisków, m im o deklaracji au to ra („dorzucam , ale nie po p raw iam ” III-9 ,1 9 3 10) - zdarzały się rów­

nież skreślenia i korekty, lecz zasadą rządzącą - jednak - było praw o ak u m u lacy j­

nego rozw oju. Jego przeb ieg bynajm niej n ie p rzypom ina fu n k cji liniowej: nie ty l­

ko u k ła d esejów w Próbach nie odpow iada chronologii ich pow staw ania („moje przypow iastki zajm ują m iejsce w edle tego, jak się lepiej przygodzą, a nie wedle w iek u ” III-9, 183), lecz także ich kształt był w ynikiem swoistego, anarchicznego, ściśle antychronologicznego działan ia - kolejnych, p iętrzących się naw rotów do

„cyrkularnego”, „odbijającego się w sobie” te k stu , który w tym procesie staw ał się swym w łasnym in terlo k u to rem . W znacznej m ierze specjalne uw arunkow ania lek­

tu ry Esejów w ynikają z tego w łaśnie u nikalnego zezw olenia, dającego tekstow i p ra ­ wo do swego ro d zaju „istn ien ia n iezależnego”, do rozw oju w edług w ew nętrznych im pulsów , w edle - jak opisał to M o ntaigne - pozarozum ow ego, pierw otnego n a ­ tc h n ien ia, podobnego P latońskiej fu rii poetyckiej: „Chcę, aby treść w yłaniała się sam a z sieb ie” (III-9, 221). Ten w ew nętrzny, sam ogenerujący ru c h porów nyw ał B eaujour (1991, 118) - czerpiąc m etaforę z biografii p isarza - do spiralnej b ib lio ­ tek i w ew nątrz okrągłej wieży: każdy naw rót koła, każda „rew olucja” (czyli „dołą­

czenie nowego to m u ”) staw ała się przyczyną pojaw ienia się u zu p e łn ie ń , nowych pu n k tó w w idzenia, kom en tarzy - w utw orze już istniejącym w św iadom ości czy­

telników . Tekst, tym sam ym , jawił się jako p o te n cja ln ie nieskończony i otwarty, a jednocześnie niepełny. Sytuacja ta nie byłaby dla odbiorcy oczywista, gdyby M on­

taigne nie uczynił jej p rze d m io te m rozw ażań: tem atyzując „warstwowość” i „nie- pełność” Prób w zm ógł rad y k aln ie poczucie ich rozproszenia. Z drugiej zaś strony

„otw arcie” i „kom p lik acja” pozostaw iają czytelnikow i dużą swobodę p o ruszania się w ew nątrz Essais. Oczywiste jest przy tym , że w yniki tej czynności m ogą być skrajnie różne.

R óżnorodności tej sprzyja ponad to fakt, iż w spółcześnie dostępna n am w ersja Prób jest szczególnym , o czym n ie m ożna zapom nieć, palim p sestem , na k tó ry skła­

dają się: wciąż w znaw iana praca autora, do d atk i um ieszczone w w ydaniach po ­ śm iertn y ch (niektóre, być m oże, autorstw a M a rii de G ournay), ślady działan ia cenzury, których M o ntaigne nie u z u p e łn ia ł i nie zacierał, pozostałości po pracy w ydawców („nie czepiaj się m nie, czytelniku, o te (błędy - R.S.), któ re zak rad ły

99 M o n taig n e jest rów nież autorem p rzek ład u na język francuski (1569) tra k ta tu Theologia Naturalis (1484) R aim o n d a Sebonda. Podczas podróży p rzez Szw ajcarię i N iem cy do R zym u podyktow ał sekretarzow i tek st z n an y jako Journal de voyage, bez zam iaru przeznaczenia go do pub lik acji. Pism a zebrane eseisty obejm ują jeszcze d ro b n e teksty (np. n apisy um ieszczone w bibliotece z am k u w M ontaigne) i n ieliczne listy.

C ytaty z Prób podaję w n astępującej form ie zapisu: cyfra rzym ska oznacza n u m er tom u w ydania z 1985 roku w przekładzie T. B oya-Żeleńskiego, cyfra po pauzie -

«O n u m er rozdziału, po p rzecin k u zap isu ję n u m er strony.

(6)

się tu ta j z w ym ysiu lub nieopatrzności kogoś drugiego; każda ręka, każdy ro b o t­

n ik przynosi swoje. N ie m ieszam się an i do ortografii [...], an i do in te rp u n k cji.

[...] Tam , gdzie m i zacierają we w szystkim sens, m niej się o to troszczę, w ten sposób bow iem zw alniają m n ie z odpow iedzialności” 111-9,196). Isto tn e znaczenie m ają też p ra k ty k i edytorów: w prow adzony, a nieobecny w rękopisie podziai na akapity, u zu p e łn ie n ie o zn ak i in te rp u n k cy jn e , zaznaczenie stre f a/b /c . W szystkie te działania nie pozostają bez konsekw encji dla in te rp re tac ji. Jak p isai Terence Cave (1979, 282): „Trzeba p am iętać, iż owe wskazów ki d ete rm in u ją le k tu rę Essais [...]. Próba re k o n stru k c ji te k stu z 1580 ro k u polegająca na czy tan iu jedynie w ar­

stwy «a» jest zanieczyszczona św iadom ością tego, «co zostaio»; p odobnie zaznacze­

n ie w ariantów ro ziam uje kom p letn ą w ersję, przypom inając czytelnikow i, że n ie ­ k tó re fragm enty byiy dodane, czym zachęca go do trak to w an ia ich jako s u p l e - m e n t a c j i” . W g runcie rzeczy m am y tu więc do czynienia z sytuacją podw ójne­

go n ieustabilizow ania: nie m a „kano n iczn ej” w ersji Essais, a w p rze strzen i tego, co znam y jako Próby, nie m a u jednoliconych regui naw igacji i naw et ta k podstaw owa kw estia jak „caiość” te k stu okazuje się sporna.

3. Lektury

In te rp re ta c je Prób M o n ta ig n e’a tw orzą p odobnie n ieu stab ilizo w an y i ró żn o ­ ro d n y tekst, jak ten, którego dotyczą. E k strem aln e p rak ty k i ta k charakteryzow ał - generalizując - Cave (1979,319): pierw sza, negatyw na polegałaby na u zn a n iu Essais za ro zb u d o w an ą dygresję, bez p o c z ą tk u i k o ń ca, sp lecio n ą z zaw oalow anych, p u sty ch aforyzmów, pozbaw ioną znaczenia, nieprzynoszącą wiedzy, sam okw estio- n ującą swoje u stalenia, ignorującą w szelkie norm y. D ruga, pozytyw na, d o ceniała­

b y n ato m ia st niezw ykłe bogactw o, epistem ologiczną i etyczną w artość M ontai- gn e’owskich stw ierdzeń, któ re - dzięki decyzji ujęcia ich w języku narodow ym - trafiiy do tym liczniejszej gru p y odbiorców. Próby byiyby więc albo tek stem p u ­ stym , m an ifestu jący m b rak , u jaw niającym swe niew ypełnione sensem w nętrze, ironizującym na w iasny tem at, uniem ożliw iającym czytelnikow i ustalenie w trakcie le k tu ry jakiejkolw iek pozytywnej jedności i zunifikow anego przesiania, albo też - p rzeciw nie - utw orem nieskończenie bogatym , w niezafałszow any sposób „ludz­

k im ”, przyjaznym , w ypełnionym niew ym uszoną w iedzą, św iadectw em dośw iad­

czenia człow ieka, naw iązującym in ty m n y k o n ta k t z czytającym aż po poczucie, iż te n przegląda się w tekście.

W śród różnorodnych in te rp re ta c ji11 pojaw iają się - by rozpocząć od zdarzeń n ajb ard ziej w yrazistych - p rzy p a d k i ostatecznej iden ty fik acji te k stu kom entatora z tek stem Prób, prow adzące do upozorow anej k o ntynuacji. P olskim przykładem m im ik ry języka M o ntaigne’a jest podjęta przez W łodzim ierza Pawłowskiego, w jego p racy Michel de Montaigne: wyznanie eseisty. Esej o kondycji eseisty, próba skom aso-

112 B ardziej szczegółową relację z recepcji Essais przeczytać m ożna w pracy D u d le y ’a M. M arch i Montaigne among the Modems. Reception o f the Essais (1994).

(7)

w ania uw ag au totem atycznych z Essais i pastiszow ego u zu p e łn ie n ia ich o m a n i­

fest eseizm u. N egatyw em tego ro d zaju recepcji byłaby an ty kontynuacja Esejów, polegająca na, o czym była już mowa, n iekoniecznie jaw nej, krytycznej d em on­

stracji w a ria n tu „popraw ionego” . N ieim ita cy jn ą w ersją p ra k ty k i u p o d o b n ia n ia w łasnego te k stu do Prób byłoby n ato m ia st reaktyw ow anie w n im rozm aicie p o j­

m ow anego „elem entu M o n ta ig n e’owskiego” : gdy R a lp h W aldo E m erson i V irgi­

n ia W oolf p isali swe słynne eseje (odpowiednio: Montaigne czyli sceptyk, 1850; M on­

taigne, 1925), p isarz i jego szczególna form a w ypow iedzi pozostali tem atycznym p retek stem , sfunkcjonalizow ane zostały n ato m iast „cechy głębokie” Essais. W spół­

czesnym p rzykładem idealnej tran sfo rm acji „m o n taig n e’owskiego” we „swoje” stał się dla w ielu kom entatorów Roland Barthes par Roland Barthes.

N ajczęstszą je d n a k ta k ty k ą ra d z en ia sobie z te k ste m Prób pozostaw ała przez d łu g i czas m etoda porząd k o w an ia n a d m ie rn e j, zbyt obfitej (comucopian z ty tu łu p rac y C ave’a), przelew ającej się m a te rii Essais. Pierw szym , h isto ry c zn ie za n o to ­ w anym p rz y k ła d e m ta k ic h d z ia ła ń był tr u d p rzy ja cie la M o n ta ig n e ’a, P ie rre ’a C h a rro n a (1601, De la sagesse12). W ysiłek, by uład zić n ie ład , w prow adzić system w bezsystem ow ą m agm ę, pow odow any był p o trze b ą zn a le zie n ia jed n o ści tego te k stu , pozornie do tej czynności wzywającego: Essais publikow ane były jako jedna książka, po d jednym , n ie z m ie n n y m ty tu łem , przez jednego au to ra. Tryb u n ifi­

ku jący był n ajb a rd z ie j ch arak te ry sty cz n y dla g ru p y k o m e n tarzy pierw szej p o ło ­ wy w ieku, w śród k tó ry ch n ajw ażniejszą rolę odegrały w sp o m n ian e już p race P ier­

r e ’a V illey’a i H ugo F rie d ric h a , w ym ienić tu także należy m o nografię Montaigne (1906) F o rtu n a ta Strowskiego. N ajogólniej m ożna o tych - m o n u m e n ta ln y ch i n ie­

zw ykle w pływ ow ych - b a d a n ia c h pow iedzieć, że były one p o sz u k iw an ie m sposo­

b u zorg an izo w an ia, u sta b ilizo w an ia te k s tu Prób', porząd k o w ały ek scen try czn y n ie p o rz ą d e k za pom ocą konw en cjo n aln y ch system atyzacji: analizow ały te k sto ­ we źró d ła zapożyczeń, p rak ty k ę cytow ania, re k o n stru o w ały b io g rafię au to ra i se­

gregow ały tem atyczny n a d m ia r te k stu w p o d kategorie osobnych zagadnień, w śród k tó ry ch przew ażały poglądy pedagogiczne, obyw atelskie, h u m a n isty c zn e , stosu­

nek do praw a, do lite ra tu ry klasycznej, stoicyzm i sceptycyzm oraz sw oista filo­

zofia człow ieka.

N a obrzeżach studiów o p isa rz u pojaw iiy się też próby beletryzacji, n arrac y j­

nego ponow ienia Essais, czego przy k ład em w lite ra tu rz e polskiej jest u d an y utw ór Józefa H ena Ja , M ichał z Montaigne (1978). We F ran cji n atom iast ukazaia się w 1982 ro k u książka M ichela C h aillo u Domestic chez Montaigne, będąca podobnym p ro ­ jek tem „psychogeograficznym ” : rek o n stru k c ją faktycznych i w yobrażonych wy­

d arzeń z życia pisarza, u zu p e in ie n ie m Prób o elem enty h isto rii, krajo b razu , opisy zdarzeń, ludzi, daty, siowem: k o n stru k cją swoistej m a teria ln ej fikcji, która byiaby w stanie upozorow ać okoliczności pow staw ania utw oru.

Z m iana w sposobie o d bioru p ism M o n ta ig n e’a n astąp iła w la tac h siedem dzie­

siątych ubiegłego w ieku, przy czym nie m ożna pom inąć fak tu , iż jej geneza tkw i

«O 1 -/ C h arro n w znaw iał tę pracę dw adzieścia pięć razy.

(8)

w in te rp re ta c ja c h z okresu m o d e rn izm u (Pater, Woolf). Polegała ona, najogólniej rzecz ujm ując, na aprobującym p rzyjęciu tego, co do tej pory decydowało o recep ­ cji negatyw nej. Z unifikow ana w izja jednego te k stu u stąp iła „p o ststru k tu ra ln e m u cz y ta n iu ” Essais jako p alim p sestu , z akcentem położonym na n iekoherencje, in- tertek stu aln o ść, wielowarstw owość, dynam ikę, ru ch , w ieloznaczność, sprzeczność, otw arcie, nad m iar, nieciągłość, rozproszenie etc. Pozytywnego znaczenia nab rały represjonow ane wcześniej właściwości: rozszczepienie, nagrom adzenie m iędzytek- stowych związków, w szelkie b ra k i w spójności, dynam iczny ru c h składow ych, fał­

szywe pozory po rząd k u , asym etrie. Słowem, heterogeniczne, opierające się p ró ­ bom integracji cechy te k stu zaczęły być opisyw ane jako źródło p rzyjem ności i z n a­

czeń dostępnych uw ażnem u czytelnikow i. K onsekw entnie, inną cechą analiz stało się podk reślan ie twórczej roli czytającego, od którego zaczęła zależeć pełna akty­

wacja zachodzących w Próbach zjaw isk. Pierw szym w ażnym tekstem tego n u rtu były Essais sur les „Essais” (1968) M ichela B utora, poszukujące jeszcze cech u n ifi­

kujących, jednocześnie jed n ak pozytyw nie w artościujące n iestabilność i zm ien ­ ność analizow anego utw oru; rok później ukazała się praca Jean-Yves’a Pouilloux Lire les „Essais” de Montaigne, gdzie Próby zostały opisane jako tekst autozw rotny, d o m a g ają cy się ciągłego u z u p e łn ie n ia ze stro n y „o d b io rc y u cz e stn ic z ą c e g o ” . R ic h a rd R egosin, w 1984 ro k u , w arty k u le pod su m o w u jący m p o s ts tru k tu ra ln ą rec ep cję13 jako reprezentatyw ne dla tej opcji krytycznej w ybierał prace Julesa Bro- dy ’ego Lectures de Montaigne (1982), L aw rence’a K ritzm an a Destruction/Découver­

te: le fonctionnement de la rhétorique dans les „Essais” de Montaigne (1980), T erence’a C ave’a The Cornucopian Text (1979), M ichela B eaujoura Miroirs d ’encre (1980), A n to in e’a C om pagnon’a Nous, Michel de Montaigne (1980) i M ary M cK inley Words in a Comer: Studies in M ontaigne’s Latin Quotations (1981). D o tej listy trzeba dodać artykuły M ontaigne’owskiego n u m e ru (1983) „Yale F rench S tudies” (tu m .in.: teksty T zvetana Todorova, A ndré To u rn ona, F rançoisa R igolota, a także frag m en t w yda­

nego rok w cześniej interesującego stu d iu m Jeana S tarobinsky’ego Montaigne on M ovement) 14.

132 R. Regosin, Recent Trends in Montaigne Scholarship: A Post-Structuralist Perspective,

„R enaissance Q u a rterly ” 1984, 37.

142 D o najbardziej reprezentatyw nych p rac dotyczących M o n atig n e’a, pochodzących z drugiej potowy X X w ieku należą tek sty G. M a th ie u -C astella n i Montaigne, Técriture et l’essai, 1988; F. R igolot Méthamorphoses de Montaigne, 1988; M. T etel’a Montaigne, 1974, 1990; M.A. Screech’a Montaigne and Melancholy: The wisdom o f Essays, 1984;

w anglojęzycznym kręgu badaczy M o n ta ig n e ’a najw ażniejsze postaci to R.A. Sayce, a u to r The Essays o f Montaigne: A Critical Exploration, 1972 i tłu m acz Essais,

D. F ram e, będący także autorem w ielu p rac krytycznych oraz w ydanej w 1965 roku biografii pisarza. W arto dodać, iż U niv ersity o f C hicago p u b lik u je od 1989 roku roczniki „M ontaigne S tu d ies”, reg u larn e kolokw ia m o n ta ig n e’owskie organizuje D u k e U niversity, prace badaw cze p u b lik u je rów nież najbardziej zasłużona m o n taig n e’owska in stytucja: Socićtć In tern a tio n a le des A m is de M ontaigne.

(9)

Z powyższego zestaw ienia w ynika podw ójna perspektyw a in te rp re ta c ji Prób:

po pierw sze, jako te k stu hom ogenicznego, w któ ry m m ożliw e jest odkrycie sił jed­

noczących; po d rugie, jako te k stu heterogenicznego, niep ełn eg o bez czytelnika i jego aktyw ności, zaprogram ow anego jako scriptible. W każdej z tych opcji p o ja­

wić się m ogą frakcje pozytyw ne i negatyw ne: jedność będzie w artością lu b n a rz u ­ conym schem atem ; wielość będzie uniem ożliw iała in te rp re tac ję lub posłuży jako jej fu n d am e n t. M ożna założyć, jak to czyni np. T erence Cave, że obie te ndencje krytyczne są uzasadnione, a p ro duktyw na, pozytywna le k tu ra Essais pow inna p o ­ legać na podw ójnym ruchu: k o n stru u ją cy m i jednocześnie d ekonstruującym ; p o ­ szukującym jedności i dającym u p u st tekstow ej w ieloznaczności po to, by n ie ulec pokusie w ygładzenia te k stu w h u m an isty c zn y m onolog, czy rozbicia go w enigm a­

tyczną m iazgę.

4. Suffisant lecteur

W Próbach zn a jd u ją się rozliczne uwagi, określające w ym agania i założenia le k tu ry tego tekstu. M iejsca te są nie tylko rozproszone, m ylące, lecz także - bywa - w zajem sprzeczne. Co b ardziej istotne dla czytelnika, uw ikłane są w system „po­

dw ójnego k o dow ania”: dyskurs krytyczny zam ieszczony w tekście Essais jest - rów­

nocześnie - częścią sam ego te k stu , staje się więc dyskusją o swych w łaściw ościach, nie m ożna go zatem traktow ać jako elem en tu pochodzącego z reje stru obiektyw ­ nego, zew nętrznego, deskryptyw nego; przeciw nie - trzeba m ieć na w zględzie fakt, iż jest on zawsze odbity od siebie, niew eryfikow alny, n ietran scen d en tn y , po zb a­

w iony m ożliw ości uniezależn ien ia się z sytuacji, w której został um ieszczony. Ko­

m e n tato r sięgający po te rozproszone w skazów ki pow inien być przygotow any na w ielostopniow e, p racochłonne rozkodow yw anie. D osłow ne traktow anie autorefe- ren cjaln y ch uwag z pom in ięciem k o n te k stu całego p ro jek tu , gdzie silam i k o n stru ­ ującym i są zjaw iska tak ie, jak zm iana, n ara stan ie, dw uznaczność, p arad o k s czy zaprzeczenie, m oże być - p rze d czym przestrzega B arbara C. Bowen (1972, 103) -

„bardzo ryzykow ne”. D o le k tu ry Prób należy więc przystępow ać ze św iadom ością rozlicznych niebezpieczeństw , których, być m oże, nik o m u , kto czyta M o n ta ig n e’a, nie udaje się ostatecznie uniknąć.

We w stępie A u Lecteur (I, 139)15 z 1580 ro k u M o ntaigne w szczególny sposób określa w ym agania, jakie stawia czytelnikow i. W dosłow nym ro zu m ien iu tego frag­

m e n tu - odsyła chętnego, odbiera m u książkę („pośw ięciłem ją szczególnej d o ­ godności krew nych i przyjaciół”), z góry odrzuca ew entualne k o n trarg u m e n ty („nie m a racji, abyś m ial używać swego czasu na ta k le tk i i b ła h y p rz e d m io t”) i zapew ­ nia, że tek st fu nkcjonuje poza tradycyjnym ro zk ład em przyw ilejów pom iędzy au ­ to rem a czytelnikiem : „nie m iałem w niej żadnej tro sk i o twoje służby an i o m oją

1 -/ Ten otw ierający Próby frag m en t jest p rzed m io tem rozlicznych in te rp reta cji

^ - por. m .in. an alizy R egosina 1996, 82, B auschatz 1980, 272, de O b ald ii 1995, 95,

"O T ournona 1983, 51.

(10)

chw ałę” . Oczywiście, fakt d ru k u , publicznego w ystąpienia („chcę, aby m n ie w i­

d z ia n o ...”) każe doiączyć do tej in te rp re ta c ji w iedzę, a przy n ajm n iej in tu icję, k o n ­ w encji retorycznej, prow adzącej do zdobycia skrom ną postaw ą autora („na dom o­

wy użytek”) przychylności czytającego. W spółczesna lektura tego fragm entu pozw a­

la jed n ak uogólnić chwyt: R ich a rd Regosin (1996, 81) w idzi w n im now oczesny w swym charakterze akt oznajm ienia czytelnikow i konieczności „starcia się” z teks­

tem , sw oisty „test gotow ości” . B iorący do ręki Próby m u si bow iem zignorow ać do­

słowne znaczenie w prow adzenia, przyjm ując p rzew rotne w yzwanie autora, pierw ­ szy raz (a będzie zm uszony czynić to dalej w ielokrotnie) podejm ując się le k tu ry niedosiow nej, zm agającej się z sensem pow ierzchniow ym .

C a th le en M . B auschatz, analizując M o n taig n e’owską koncepcję czytania w n u r­

cie reader response, sedno rozproszonych w Essais w ypow iedzi o czy teln ik u dostrze­

ga we fragm encie z ostatniego eseju trzeciej księgi, O doświadczeniu, który brzm i następująco:

Siowo należy na w pół do tego, kto mówi, a na w pół do tego, kto słucha; ów pow inien przysposobić się, aby je przyjąć w edle kroku, jaki wzięto. Tak u graczy w pitkę ów, który od b iera ją, cofa się w stecz i nastaw ia w edle ru ch u spostrzeżonego w tym , który ją podaje, i w edle sposobu u d erzen ia. (111-13, 302)

A ngielska trad y cja tłu m ac ze n ia tego u stę p u sięga po p rzy k ia d gry w tenisa w m iejsce ogólniejszego ceiix quijouent d lapaum e. D aje to m etaforę, w której obie strony w ym iany u d erz eń są rów noupraw nione, poruszają się po w spólnej płasz­

czyźnie, w spółdziałają i są rów nie niezb ęd n e dla za istn ien ia samej gry. Łatwo z te ­ go m iejsca przejść do te o rii M ichaia B achtina lub jeszcze dalej, do S / Z R olanda B a rth es’a, gdzie rozw inięte są zasady „pisalnego” te k stu i jeszcze dalej, oceniając gest M o n ta ig n e’a jako uprzedzający w spółczesny n u rt krytyki (B auschatz w spo­

m in a w tym m iejscu teorie W olfganga Isera, N o rm an a H ollanda i Stanleya Fisha), w któ ry m podkreślone zostają przyw ileje odbiorcy i jego konieczna aktyw na, rola w k ształtow aniu tekstu.

N ow atorski ch a rak te r M o n ta ig n e’owskiego p ro jek tu czytelnika w idoczny jest rów nież, a m oże zwłaszcza, w kontekście historycznie najbliższym Essais, o czym dalej pisze B auschatz (1980, 265-266): klasyczna teoria recepcji, w zm ocniona tr a ­ dycją judeochrześcijańskiego p ry m a tu Siowa, rolę czytelnika u tożsam iała z (bier­

nym ) zad an iem „otwarcia się na w piyw ” (Autprodesse volunt aut delectarepoetae. . .), zezw oleniem , by zostać „poruszonym ”, „zm ienionym ” (katharsis) po d w piyw em (będącego n iezm ien n ie w łasnością autora) utw oru. A ktyw ny p ro jek t M o n ta ig n e’a stanow ii w tym kontekście radykalną rewolucję:

B ierzem y pod straż cudze m n ie m an ia i w iedzę, oto wszystko: raczej należałoby je uczy­

nić naszą w łasnością. Podobni jesteśm y człowiekow i, k tóry potrzeb u jąc ognia, poszedłby go szukać do sąsiada i tam znalazłszy w ielki i p ięk n y ogień, z asiadłby w podle w ygrzew a­

jąc się i nie troszcząc już o to, by go zanieść do dom u. N a co zda się, iż m am y brzucho pełne jadła, jeśli go nie straw im y, jeśli się nie p rzekształci w nas, jeśli nas nie żywi i nie krzepi? (1-25, 252)

(11)

C ielesna m etafora „traw ien ia” w sparta zostaje w n astęp n y m eseju pierw szego to m u (1-26, 264) klasycznym (o genealogii sięgającej do P latońskiego łona) obra­

zem zbierających n e k ta r pszczół: nowa jakość, m iód, już nie jest „ani ty m ian k u an i m a cie rz an k i”, ale należy w caiości do pszczoiy, k tóra uniosia pyiek z kwiatów.

A kcentow ana rola czytelnika w Próbach nie jest jed n ak odkryciem krytyki post- stru k tu raln ej: o „odbiorcy w ezw anym do w spółpracy” pisai już w swoim in te re su ­ jącym stu d iu m EH umaine condition E rich A uerbach (1968 [1946], 13). „Wezwa­

n ie ” m iaioby w znacznej m ierze ch a rak te r niedobrow olnej obligacji: czytający zo­

staje „w ciągnięty w każdy obrót m yśli; w każdej chw ili oczekuje się po n im , że będzie w spierai rozum ow anie autora, analizow ał je i u z u p e in ia i” (jw.). O czekiw a­

nie to zapisane jest w praktyce specyficznego kształtow ania wywodu, k tóry jest celowo zrywany, zaciem niany, usuw ane są jego części, nagle zm ien ian e rejestry i tem aty. A dresat Essais zn a jd u je się więc w niełatw ym położeniu: nie tylko ciąży na n im w spółodpow iedzialność za k sz tait te k stu , nie tylko pozbaw iony zostaje prow adzących go p rzezeń wskazówek, ale w d o d atk u specjalnie z m yślą o n im k o n ­ struow ane są p u ia p k i (elipsy, dw uznaczności, paradoksy, logiczne nieścisłości, prow okacje). R obert C ottrell (1981, 71) kom entow ał te n proces jako w yrafinow a­

ny sposób zm uszania odbiorcy do krytycznego, aktywnego stanow iska, n ie p rz e ­ rw anego n apięcia uwagi. C hw ila b iernej „satysfakcji z niespraw dzonych p rze k o ­ n a ń ” pow oduje n atychm iastow e zejście na m anow ce, zagubienie w chaotycznej przestrzen i, w której siychać już tylko drw inę autora:

C zy teln ik to nieuw ażny traci z oczu mój p rzed m io t, nie ja: zawsze się znajd zie w kąciku jakieś siowo, które, m im o iż zwięzłe, sn ad n ie w szystko zgrom adzi do kupy. Idę za mą fantazją, bez iadu i m iary: styl mój i dow cip w ałęsają się jednym krokiem . Trzeba d o p u ­ ścić w sobie nieco szaleństw a, kto nie chce popaść w tyleż i więcej głupoty. (III-9, 221)

W Au Lecteur pojaw ia się także in n y k o m u n ik a t, istotny dla relacji z czytelni­

kiem . M o n taig n e d ek laru je tam , iż „m aluje sieb ie”, „swoje b ra k i i swą szczerą po stać” w swym „prostym , przyrodzonym i pospolitym obyczaju, bez w ym uszenia i sz tu k i” . S trategia w yw ołania w rażen ia in ty m n o ści (którą w ydajnie w zm acnia M o n ta ig n e’owska otw artość w relacjach najściślej osobistych i „p ryw atna” stra te ­ gia kształtow ania języka) pow oduje, że odbiorca - ta k m u się zdaje - spotyka ko­

goś bliskiego, kom u chce zaw ierzyć, „spoufalić się z n im ” (A uerbach 1968, 14).

Jeszcze tylko krok dzieli czytającego od iluzji, iż „siyszy, jak m ówi, i w idzi jego gesty” (jw.). Jak p isai B eaujour (1991, 9): „to pow szechnie notow ane zjawisko:

każdy czytelnik p o z n a j e s i ę w Essais [...]. To uw ydatnia tru d n o śc i «kry­

tycznego» dyskursu procesu herm eneutycznego, będącego ciągle w niebezpieczeń­

stwie p rzekształcenia się w a u to p o rtre t k o m e n tato ra” . U rojona kon tam in acja ról w zm acnia się także i przez to, że czytający jest św iadkiem kształtow ania Essais;

„tuż n ad ram ien ie m p isa rz a ” (jw. s. 125) spogląda na rozw ijający się tekst, pozby­

wa się dobrow olnie swej niezależności i coraz giębiej w pada w sidia w spólnie dzie­

lonej odpow iedzialności. Tak oto p o d p isan y zostaje akt p artn erstw a, p rodukcja i rep ro d u k cja stają się czynnościam i rów now ażnym i, „podw ójny” tekst otrzym uje

(12)

„podw ojonego” autora, a „słowo” jest, w istocie, po poiowie w spólne. W tej sytu­

acji należy - jak to p ro p o n u je Regosin (1996, 102) - przyjąć, że au to r Prób „jest zawsze w jakim ś sto p n iu «utracony» w p isa n iu , i że to, co zw iem y «autorem » m usi zostać u jęte w cudzysłów, poniew aż jest zawsze w pewnej m ierze efektem czyta­

n ia ”. Z drugiej zaś strony trzeba p am iętać, że „czytelnik” jest inw encją autora, k o n stru k c ją „w pisaną w tek st, b y zagw arantow ać jego in te g ra ln o ść ” (jw., 104).

W efekcie „m ożem y mówić o jednym tylko w te n sposób, iż m ów im y o drugim , poniew aż obaj wyw oiują naw zajem swą obecność, są sobie k o nieczni i w zajem nie nie ro z łąc zn i, a w pew nym sensie zam ieszk u ją się n aw z aje m ” (jw.). Ja k ująi to w swym stu d iu m o M o n taig n e’uT zv etan T o d o ro v , w iaśnie poprzez zniesienie fu n k ­ cji odróżnienia ustanow iona zostaje relacja w ew nątrztekstow ej przyjaźni, w k tó ­ rej „ja staję się tym dru g im , m ogąc - dzięki te m u - zachować swą istotow ą p o d ­ m iotow ość” (1983, 133).

C zytelnik zdolny do zaakceptow ania ta k sform ułow anych w arunków , u n ie sie­

nia tego ro d za ju odpow iedzialności, do podjęcia owej „nieskończonej pracy, dla której Próby są p re te k ste m ” (S tarobinski 1993, 12), do odpow iedzi na autorskie prow okacje, to twórczy, sam odzielny, w najw yższym sto p n iu w olny -su ffisa n t lec- teur, jak go charakteryzow ał M ontaigne, „bystry czy teln ik 16 (który - R.S.) odkry­

wa n ieraz w pism ach doskonałości inne niż te, któ re au to r ta m wiożyi i dostrzegł, i nieraz użycza im bogatszej treści i obrazów ” (1-24, 243). Relacja czytelnika z au ­ to rem zn a jd u je więc uogólnienie, jak siusznie podejrzew ał T erence Cave, w apo- retycznym ziożeniu iden ty fik acji i odróżnienia. W podobnej sytuacji w ew nętrz­

nego n apięcia zn a jd u je się sam tek st - pozornie w olny od in te n cji autorskiej, przy­

gotow any na czytelnicze „użyczenie bogatszej tre śc i”, a jednocześnie budow any tak , jakby m iai być absolutnym , narzucającym się, zniew alającym tekstow ym ist­

n ie n iem a u to ra 17.

5. Próbowanie

N ie jest wcale jasne, dla kogo przeznaczył eseista swoje pism a: dla „sąsiada, krew niaka, przyjaciela, k tóry będzie m iai ochotę poznać m nie bliżej” (11-18, 331), dla króla, papieża, p an i d ’Estissac, M arie de Gournay, czy też najszerzej: dla „p u b li­

k i”, „czytelnika”, „św iata” (III-9, 221)? Ponieważ, jak dowodzii 0 ’N eill (1982, 15)

„m ożna bezpiecznie przyjąć, że M ichel de M ontaigne nigdy nie planow ai swojej pracy jako pryw atnego diariusza, nie dla publiczności”, w tych nierównow ażących się w skazaniach m ożna podejrzew ać szczególny p la n autora, by doprowadzić do

167 Tak frazę suffisant lecteur tłum aczy T. Boy-Żeleński.

177 O eseistycznej transpozycji body w book, „ciała” w „książkę” pisze B eaujour (1991, 115). W.H. A uden w swym w ierszu o M o n ta ig n e ’u z 1940 roku (Montaigne) bodaj jako pierw szy zw racał uwagę na znaczenie kategorii „ciała” w Próbach (tegoż Collected Poems, L ondon 1991, s. 301-302).

(13)

transform acji owej ogólnej grupy odbiorców w szczególną, po „sąsiedzku”, „przyja­

cielsku” bliską:

R oiłem sobie, iż, być m oże, usposobienie m oje spodoba się i trafi do sm aku jeszcze przed m oim zgonem jak ie m u ś g o dnem u człekow i, tak, iż p o stara się wejść ze m ną w z n ajo ­ mość. O szczędziłem m u kęs roboty w szystko bow iem , co d ługie zetknięcie i poufałość m ogłoby zrobić w w iele lat, on przezn ał w ciągu trzech d n i w tym oto rejestrze, ba, pew ­ niej i d o k ład n iej. (III-9, 208)

M ożna też in terpretow ać szczególne adresow anie Essais jako zd arzenie o z n a­

czeniu społecznym i historycznym , jak to uczynii E rich A uerbach, k tó ry zw racai uwagę, iż M o ntaigne byi „pierw szym au to rem , piszącym dla [...] w arstw y «oświe­

conych»; owa «oświecona» publiczność po raz pierw szy zam anifestow ała swoje ist­

n ie n ie w iaśnie w sukcesie czytelniczym Prób” (A uerbach 1968, 45). Kwestia od­

biorcy Prób jest jed n ak b ardziej skom plikow ana, m ożna bow iem na p rzekór socjo­

logicznym obserw acjom A uerbacha argum entow ać, jak np. T zvetan Todorov i M i­

chel B eaujour, że d om inującym celem M o n ta ig n e’a byio opisanie siebie dla sie­

bie, a rola p u b liczności sprow adzona zostaia do koniecznego w to k u sam oanalizy k atalizato ra, tia, kanwy, wobec której m ożliw e staio się przeprow adzenie procesu

„odróżnienia się” :

C aia styczność, jaką tutaj m am z publicznością, jest ta, iż pożyczam od niej n arzędzi pisarsk ich , jako bardziej szybkich i dogodnych [...]. A gdyby i n ik t m nie nie czytał, zali straciłem czas, iż obróciłem tyle bezczynnych godzin na tak pożyteczne i lube rozm yśla­

nia? O dlew ając na swoją m odię oną figurę, trzeba mi byio ta k często m acać się i u sta ­ wiać, aby pochwycić me rysy, iż m odel um ocnił się od tego i niejako u kształtow ał sam w sobie (11-18, 331).

„Ty”, odbiorca, jest więc być m oże tylko i jedynie p rete k ste m , obserw atorem , m ilczącym gw arantem w ysiiku u sta la n ia właściw ości self. C zytelnik jest n ie isto t­

ny jako k o n k re tn a osoba, n iew ażne są jego faktyczne cechy, fu n k c jo n u je jako

„znak”, jako abstrakcyjna „obecność”, potw ierdzająca zasady kom unikow ania sie­

bie przez autora, w yznaczająca „ton giosu”, przynaglająca piszącego do w ykona­

nia swej pracy. A dresat w takiej sytuacji nie byiby an i przyjacielem , an i sąsiadem , an i królem , an i p an ią d ’Estissac, ani naw et „oświeconym ” laickim h u m a n istą . N ie byiby przede w szystkim au to n o m iczn y m ak to rem sporu, u cz estn ik ie m w ysiiku uzgadniania stanow isk; staw aiby się n ato m iast zak ład n ik iem , opresyw nie zaw łasz­

czonym , zaanektow anym w caiości przez w ypow iadające się „ja” . Jego odrębność zostałaby zlikw idow ana (aż po wywołanie u niego ilu zji un ifik acji z autorem , po w rażenie lustrzanego, w zajem nego odbijania się w sobie) i zignorow ana: każdy jego krok na drodze wiodącej poprzez tekst zostai przew idziany, w szystko jest z góry zaprojektow ane („Skoro nie m ogę zatrzym ać uw agi czytelnika wagą p rze d m io tu , manco małe, uda m i się m oże zatrzym ać go bodaj m ą g m a tw an in ą” III-9, 221).

Jednocześnie tru d n o uw olnić się od w rażenia, że „uw ięzienie” dotyczy w tym sa­

m ym sto p n iu czytającego, co autora.

(14)

W arto bow iem przez chwilę przyjrzeć się M ontaigne’owskiej praktyce czytania:

K artk u ję książki, nie stu d iu ję ich. Co m i z nich zostanie, nie uw ażam za rzecz cudzą; toć jeno to, z czego sąd mój w yciągnął dla się korzyść, m yśli i poglądy, którym i się napoił.

A utor, m iejsce, słowa i in n e okoliczności, to w szystko zap o m in am od razu. (11-17, 320)

„Z a p o m in a n ie”, tradycyjnie uznaw ane za negatyw ną fu nkcję p am ięci (stano­

wiącej zresztą osobny tem at studiów o M ontaigne’u), jest w form ow aniu Essais użyte jako środek do in te rn a liz a c ji obcej mowy, a ogólniej, jako k ataliza to r procesu jed­

noczenia wszelkiej m a terii. Bywa, jak już w spom inaiam , że proces unifik u jący zyskuje w M o n ta ig n e ’a „cielesne” o kreślanie „tra w ien ia”; obca m a teria zostaje p rzejęta iw ią cz o n a do krw iobiegu nowego w łaściciela. M ontaigne więc „pochła­

n ia ” książki, „p rz ep isu je” je w swoim w ew nętrznym języku, w końcu: n atu ra liz u - je je. W ybór p rze d m io tu tych o peracji rów nież n ie jest przypadkow y, ta k samo, jak gdzie indziej, pochodzi z u przedniego wobec te k stu z a m ia ru autora, by „u k a­

zać siebie”: „Jeśli p rzytaczam innych, to jeno aby tym d obitniej w yrazić w iasną m yśl” (1-26, 260); „Każę bow iem mówić innym , n ie w edle mej giowy, ale w edle m ego w yboru, by m nie w spom ogli w tym , czego n ie u m iem ta k dobrze pow iedzieć, b ą d ź dla n ie z a ra d n o ś c i języ k a, b ą d ź sia b o ści p o ję c ia ” (11-10, 105). M o n ta i- gn e’owskie „m yślenie na p a p ie rz e ” odbywa się więc w tow arzystw ie „obcych” te k ­ stów, będących raczej elem en tam i m onologu, tia dla „ja” niż dialogu, w czym p o ­ w tarza się relacja ubezw łasnow olnienia istniejąca m iędzy au to rem i jego czytelni­

kiem . Tu jednak czytelnik-M ontaigne pozbaw ia odrębności swych „autorów ”, nie zaś „autorzy” pożerają i traw ią „czytelnika”, a ta niespodziew ana zm iana ról jest swego ro d zaju w skazów ką, co w istocie m oże uczynić z tek stem Essais „bystry czy­

te ln ik ”, suffisant lecteur. jego uw ięzienie okazuje się nieoczekiw anie stanem n ie ­ opanow anej wolności.

Eseistyczne „m ów ienie o sobie” tylko więc pozornie p rzypom ina niew ym uszo­

ną, n a tu ra ln ą rozmowę: jest o tyle dialogiczne, o ile skutecznie im itu je i m ark u je tę właściwość. W istocie bow iem to, co do eseistycznego dialogu zostaje zaangażo­

w ane (i co, trzeba przyznać, odgrywa w ażną rolę we w spółtw orzeniu jego d ra m a ­ tu rgii): in n e teksty, inne „ja”, in n i ludzie i ich dośw iadczenie, czytelnik wreszcie, jest zaw łaszczone, przetw orzone przez zachłanne, pożerające wszystko w n iesk o ń ­ czonym procesie sam oanalizy self. Pozorem w znacznym sto p n iu jest „niew ym u- szoność”, „szczerość” i „ n a tu ra ln o ść ” tego zajścia: to przynęta dla czytelnika - św iadka i koniecznego k ataliza to ra , by dokonaio się tożsam ościow e zad an ie te k ­ stu. To ziu d n a obietnica, że k o n ta k t z esejem będzie bezpieczny, przebiegający w ediug zasad fa ir play. w istocie bow iem , o czym chciaiam przekonać w n in ie j­

szym tekście, jest on obarczony pow ażnym ryzykiem - to próba sii, w ystaw ianie się na niebezpieczeństw o. I jeśli czytający p rze n ik n ie swoiste zasady gry, jeśli b ę­

dzie um iai z n ic h skorzystać jako suffisant lecteur, to w ynik tego starcia - p arad o k ­ salnie - będzie ta k i, że eseistyczne „ja” p o d p o rząd k u je i zawłaszczy czytającego, te n zaś rów nocześnie m oże zrobić to sam o ze swym adw ersarzem . W tym w ym ia­

rze esej okazuje się zd arzen iem polegającym na p r ó b o w a n i u siebie n a ­

(15)

w zajem (w znaczeniu „próby sił”, ale i „kosztow ania”, a więc staje się kanibali- stycznym - n ieom al - rytuaiem ). Czysto estetyczna recepcja tego ro d za ju te k stu jest m ożliw a, a naw et św iadczy o przezorności czytającego, być m oże jednak n ale­

żałoby eseje, zwłaszcza zaś Próby, czytać w sposób, do którego przekonyw ał już daw no jeden z pierw szych polskich eseistów: pam iętając, że jest najeżona p u ła p ­ kam i rzeczyw istość „oczu, rąk , m ięsa i krw i”.

W artykule cytowałam następujące prace dotyczące Prób:

E. A uerbach EH umaine condition, w: Mimesis. Rzeczywistość przedstawiona w li­

teraturze Zachodu, przei. Z. Z abicki, W arszawa 1968.

C.M. B auschatz M ontaigne’s Conception o f Reading in the Context o f Renaissance Poetics and M odem Criticism, w: The Reader in the Text, ed. S.R. S uleim an, I. Cros- m an, P rin c eto n U niversity Press, P rin c eto n 1980.

M. B eaujour Poetics o f Literary Self-Portrait, tr. Y. M ilos, N ew York U niversity Press, N ew York 1991.

B.C. Bowen 77le Age o f B lu ff Paradox and Ambiguity in Rabelais and Montaigne, U niversity of Illin o is Press, U rbana 1972.

T. Cave The Cornucopian Text. Problems o f Writing in the French Renaissance, C la­

ren d o n Press, O xford 1979.

R. C olie 77le Resources o f the Kind. Genre - Theory in the Renaissance, U niversity of C a lifornia Press, Berkeley 1973.

R .D . C ottrell Sexuality/Textuality. A Study o f the Fabric o f Montaigne’s „Essais”, O hio State U niversity Press, C olum bus 1981.

H. F rie d ric h Montaigne, F ran ck e Verlag, T ü b in g e n an d Basel 1993.

G. Good The Observing Self. Rediscovering the Essay, R outledge, L ondon an d New York 1988.

W.W. H oldheim , The Hermeneutic Mode. Essays on Time in Literature and Litera­

ry Theory, C ornell U niversity Press, Ithaca and L ondon 1989.

A. H uxley Collected Essays, H arper, N ew York 1959.

D .M . M a rc h i Montaigne among the Moderns: Reception o f the „Essais”, B erghahn Books Providence, O xford 1994.

C. O baldia de The Essayistic Spirit. Literature, M odem Criticism and the Essay, C laren d o n Press, O xford 1995.

J. O ’N eill Essaiyng Montaigne. A Study o f the Renaissance Institution o f Writing and Reading, R outledge an d K egan Paul, L ondon 1982.

W. Pawłowski Michel de Montaigne - wyznanie. Esej o kondycji eseisty, „Więź” 1984 n r 10.

(16)

R.L. R egosin M ontaigne’s Unruly Brood. Textual Engendering an the Challenge to Paternal Authority, U niversity C a lifornia Press, B erkeley 1996.

L. R ohner Der Deutsche Essay: Materialien zur Geschichte und Ästhetik einer lite­

rarischen Gattung, L u ch te rh a n d , N euw ied u n d B erlin 1966.

R. Scholes, C.H . K laus Elements o f the Essay, O xford U niversity Press, N ew York, L ondon, T oronto 1969.

P.M. Schon Vorfonnen des Essays in A ntike und Humanismus: Ein Beitrag zur E n t­

stehungsgeschichte der „Essais” von Montaigne, F ra n z Steiner, W iesbadenl954.

J. S tarobinsky Montaigne on Movement, G allim ard, P aris 1993.

F. Strow ski Montaigne, F élix A lcan, P arisl906.

T. Todorov L ’Etre et L ’Autre: Montaigne, „Yale F re n ch S tu d ies” 1982 no. 64.

A. T o urnon Self-Interpretation in M ontaigne’s „Essais”, „Yale F re n ch S tu d ies”

1982 no. 64.

P. V illey Les sources et l ’évolution des „Essais” de Montaigne, H ach ette, Paris 1908.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Walerij Tiupa pochyla się nad zagadnieniem performatywności utworów poetyckich, które ostatnio cieszy się ożywionym zainteresowaniem.. Autor bada funkcję performatywną

Jest rzeczą zrozumiałą, że wybór omawianych wyników jest z konieczności dość przy- padkowy: będą tu przedstawiane wyniki, na które członkowie Komitetu Redakcyjnego

czy podejmie czy nie. Jak podejmie to będzie prosić o dokumenty. Gdy wszystko będzie dostarczone to wtedy nasza sprawa musi być rozstrzygnięta w ciągu miesiąca od tego

(Nieskończona wersja Twierdzenia Ramseya) Pokaż, że jeśli wszystkie podzbiory r-elementowe zbioru nieskończonego Ω pomalujemy k kolorami, to istnieje taki nieskończony T zawarty

Z przeprowadzonych badań, wynika, iż dla badanych kobiet najbardziej istotne podczas dokonywania zakupów żywnościowych okazały się takie czynniki jak: walory smakowe

Równania dodane w gazodynamice.. Z liniowego równania falowego wynika, że małe zaburzenia propagują się w gazie ze stałą prędkością.. Parametry spiętrzenia Jeżeli gaz

Równania dodane w gazodynamice.. Z liniowego równania falowego wynika, że małe zaburzenia propagują się w gazie ze stałą prędkością.. Parametry spiętrzenia Jeżeli gaz

Danuta Król,Roman.