• Nie Znaleziono Wyników

Poznań

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Poznań"

Copied!
44
0
0

Pełen tekst

(1)

li-L t i - L d * kJ‘y»kl-¥ BERNARD CHRZANOWSKI §

Z CYKLU s

MIASTA POLSKIE

NAKEAPEM PAŃSTW. WYD. KSIĄŻEK SZKOLNYCH • |

(2)

PflN ST W . W Y D A W N ICTW O KSIĄŻEK SZKOL. W E L W O W IE U l. K u rk ow a 2 !. — Nr. tclef. 2S-47. — K on to cżek . P. K. O. N r. 1/11-751

BIBLJOTEKA SZKOŁY POWSZECHNEJ -

m a za za d a n ie d o sta r c z y ć m ło d z ie ż y sz k ó l p o w s z e c h n y c h w s z y stk ic h sto p n i, oraz m ło d z ie ż y p o za szk o ln ej p o ż y te c z n e j i za jm u ją cej lek tu ry, k tóra p ie r w sz y m u zu p ełn i i p o g ięb i n a u c z a n ie szk o ln e, d ru g im ro z­

szerzy w id n o k ręg i u m y s ło w e , p o b u d z i z a in te r e so w a n ia i w o lę czy n u , u ła tw i sa m o k sz ta łc e n ie , z a c h ę c i d o tw ó r c z o ś c i in d y w id u a ln e j i zb io ­ ro w ej. U p a tr z e n i A u to ro w ie w ja s n y c h , b a r w n y c h i c ie k a w y c h to m i­

k ach o p o w ie d z ą m ło d z ie ż y o tenu co m ło d z ie ż p o w in n a w ie d z ie ć z p r z e s z ło ś c i i te r a ź n ie jsz o ś c i i co n a p r a w d ę c z y te ln ik ó w zajm u je.

T a n ie gQ mjj tom ik i p o z w o lą m ło d z ie ż y tw o r z y ć w ła sn ą „ B ib ljo te k ę “ .

I

W yszły z druku następujące tomiki Bibljoleki Szkoły Powszechnej:

1. W a c ła w S ie r o s z e w s k i. — J ó z e f P iłsu d sk i

2. K a z im ie r z C za c h o w sk i. — O H en ryk u S ie n k iew iczu 3. J ó z e f B ą c z k o w s k i. — P o lsk a w ro d zin ie n a r o d ó w

4. K a z im ie r z P ie k a r c z y k . — C zego się liu h a o d h a r c e r z y n a u c z y ł 5. Jan K u glin . — Jak p o w sta je k siążk a

6. B ru n o n a B ru c lm a ls k a . — N a w ła sn e j ziem i. O o s z c z ę d n o ś c i 7. M arju C ze sk u -M ą c zy ń sk a . — O p o w ie ś ć o Sw . K in d ze

8. Z y g m u n t N o w a k o w s k i. — C uda tealru 9. J u l ja J a w o rsk a . — R ok 1863

10. H elen a L o r e n s o w a . — Im ie n in y M aku 11. F r y d e r y k P a p ie . — L w ó w

12. H e n r y k O p ie ń sk i. — P a d e r e w sk i

13. T a d e u s z D o b r o w o ls k i. — P o lsk a rzeźb a lu d o w a

14. B r o n is ła w D n c h o w ic z. — D a w n ie jsz e i n o w o c z e s n e o ś w ie tle n ie 15. T a d e u sz S U n icki. — K la szto ry

10. C z e s ła w Z a k a s z e w s k i. — W ia sn ą p racą

17. B r o n is ła w a S le in o w a . — Ś w ięty S ia n is ła w K ostka 18. J ó z e f W a tra P r z e w ło c k i. — P o la c y w A m eryce 19. Jan S ta s z e w s k i. — ...N iem a sz p a n a nad u la n a 20. F elik s P o h o re c k i. — T argi i jarm ark i 21. K a z im ie r z K o n a rsk i. — W arszaw a

22. B e rn a rd C h rza n o w sk i. — P ozn ań

1

23. J e r z y G u tsch e. — N a r o d z in y gazety

24. C ze śk a -M y c zy ń sk a . — T e o fila S o b icsk a , m atk a króla Jana 25. E . M. S c iiu m m e r S z e r m e n lo w s k i. — L itw a

26. A d a m S k a lk o w s k i. — N a p o leo n

27. Jan S o k o ło w s k i. — O p ta szk a ch , g n ia zd k a ch i p is k lę ta c h — 2S. S ta n ista u * fib c h w a l. — K siądz b isk u p B an d u rsk i

29. P io lr lĄYty-fcki. — C hem ja cza ro d ziejk a 30. W a l c r /a \ Ś $ a a y G roele. — M ilu siń scy

Tomiki przygotowane do druku:

I. CO W IE S Z O P O L S C E ?

W ito ld T a s z y c k i. — N a sz a m o w a o jc z y s ta W i to ld T a s z y c k i. — G w ary p o lsk ie

(3)

Bi B L c l OT E KH S Z K O Ł Y P O W S Z E C H f S

BERNARD CHRZANOWSKI

P O Z N A Ń

n a k ł a d ę;

PAŃSTW OW EGO W Y D A W N IC TW XOLNYCH

LWÓW — 19?Ń

(4)
(5)

POWSTANIE 1 ROZWÓJ MIASTA.

Początkiem naszego m iasta b y ła osada w raz z zam kiem , położona w okolicy kated ry — tum u i kościoła św. Jan a . Zam ek stał zapew ne n a dzisiejszym ostrow iu tum skim łub n a wzgó­

rzu lam, gdzie dzisiaj kościół R eform atów . Był drew niany, jak i k a ted ra w ystrojony zapew ne suknem b arw n em i kilim am i, zdobycznem i lub kupnem i. O taczały go row y, w ały i ostrokoły z pali. Do tego grodu tuliło się podgrodzie, p o ­ dobnie obw arow ane, z placem krągłym i idącem i zeń ku oslrokołom ulicam i. Dom y tego ówcze­

snego m iasta były to z drzew a to z gliny, k ryte gontam i lub słomą. Okazalszemu ¿były m ieszkania biskupa i dom y dostojników książęcych. M uro­

w ane dom y staw iano nie wcześniej, ja k pod ko ­ niec XII wieku. D obre to było m iejsce n a gród, obronne, położone p rzy W arcie i Cybinie, nie­

daleko Główny, dopływ ów W arty, w śród łąk b a ­ gnistych, z dostępem trudnym , łatw iejszym je d y ­ nie wtedy, gdy w ody p o k ry w ał gruby lód. — N a w schód w ychodziło z m iasta kilka gościń­

ców', ku N akłu na Pom orze, ku Gnieznu, Ma­

zowszu. Kaliszow i i K rak o w u . Na zachód, po

(6)

4 Z a to ic n ie m ia s ta na lew ym b rz e g u W a rty

przep raw ie przez W artę, pły n ącą wówczas op u ­ szczeniem dzisiaj korytem niedaleko katedry, szła droga n ajp ierw groblą, dzisiejszem Chwaliszc-"

wem, a dalej handłow em i szlakam i to ku p ó ł­

nocy, n a Pom orze zachodnie, to ku niem ieckiem u cesarstw u, to ku W rocław ow i.

Z upływ em w ieków zm ienił się w ygląd m ia­

sta. Położenie jego przy ów czesnych drogach, łączący cli zachód z Polską, sprzyjało jego ro z­

wojowi. To leż osiedlali się w niem kupcy n a stałe. Zaczynało być dlatego ciasno n a ostrow iu;

odczuw ano b ra k m iejsca n a rozszerzenie m iasta.

Z abudow yw ano więc groblę, w iodącą do W arty, płynącej w X III w ieku już Lak ja k dzisiaj.

Rówmocześnie wobec podziału Polski n a drobne księstw a i zaniku w ładzy książęcej, stał k raj co­

raz więcej otw orem dla sąsiadów . M nożyli się przedsiębiorcy z Niemiec, zak ład ający za zgodą książąt, łak n ący ch korzyści pieniężnych, dla nich stąd płynących, now e wsie i osady m iejskie. B udziła się. też i w P o zn an iu m yśl założenia nowego m iasta z dogodniejszym do­

stępem n a lew ym brzegu W arty. U rzeczy­

w istnili ją po blisko trzechsetnem istnieniu P o zn an ia od czasu zaprow adzenia chrześci­

ja ń stw a książęta P rzem yśl I poznański i Bo­

lesław II kaliski. Zaszła w skutek tego po­

w ażna zm iana tak w składzie mieszkańców' P o ­ znania, między którym i było teraz dużo N iem ­ ców', ja k i w? organizacji m iejskiej. Podczas kiedy daw ne m iasto zostało pod w ładzą biskupią, nowe

(7)

O b s z a r n o w e g o m ia s ta 5

otrzym ało praw o w łasnego rządzenia się, sam o­

rząd. Założone zostało, jak to wówczas n azy ­ w ano. n a praw ie m agdeburskiem . R ozbudow ano je n a nizinie m iędzy rzeką a wzgórzam i, podług jednolitego planu. O środkiem został czw oro­

boczny plac, rynek ze w zniesionym n a nim r a ­ tuszem, przeznaczonym dla w ładz m iejskich.

Z ry n k u w yznaczono ulice, w ychodzące na w szystkie stro n y z narożników , oraz z boków.

Miasto otoczono później m u rem obronnym z k a ­ m ieni i cegieł, z wieżami, b ram am i i row em . M ur ciągnął się w zdłuż W ielkich Garb a r ku po ­ łudniow i, zw racając się przed dzisiejszym p la­

cem B ern ard y ń sk im ku zachodowi. Poczem lin ją Podgórnej w górę, skręcał przed dzisiejśzem i ale­

jam i M arcinkow skiego ku północy aż do zam ku, skąd schodził już zpow rotem ku rzece. B ram y założono u w ylotu ulic. W rocław skiej, W roniee- kiej oraz w p ro st W ielkiej. W pierw szych latach XIV w. w ybudow ano m urow any ratusz w stylu gotyckim.

Oczywiście trw ało to długo, nim m iasto za­

b udow ane zostało, szczególniej nim stanęły sam e m u ro w an e do m y ; jeszcze bow iem po trzystu la ­ lach było dużo dom ów krytych słom ą. D opiero po pożarze w końcu XVI wieku zarządzenie kx'óla Zygm unta III zakazało staw iania na m iej­

scu spalonych dom ów, budynków drew nianych i używ ania po k ry ć słom ianych. Jedynie rynek Otoczony został zapew ne najw cześniej samem i m urow ancm i kam ienicam i. W iele z tych, któ re

(8)

6 J a k w y g l ą d a ł P o z n a ń

K a tu sz w P o z n a n iu .

(9)

D a ls z y ro z w ó j P o z n a n ia 7

doczekały dzisiejszych czasów, pochodzi jednak przew ażnie dopiero z XVII wieku. — Poza mu- ra m i m iasta rozbudow yw ały się przedm ieścia z kościołam i, około k tó ry ch grupow ały się domy, a raczej chaty. P o żary niszczyły je często a osob­

liwie w czasacli każdej w ojennej zaw ieruchy.

N a obszarze, n a którym założony został w X III wieku, pozostał P o zn ań lat przeszło pięć­

set. Zw iększały się jedynie przedm ieścia, zajm u­

jąc coraz dalsze kręgi. W wieku XIX rząd p r u ­ ski po zajęciu m iasta ro zeb rał daw ne obronne m ury, w znosząc now e fortyfikacje, obejm ujące obszar znaczniejszy. R ozpoczynały się one nad lew ym brzegiem W arty poza Groblą, otaczały kościoły B ern ard y n ó w i Bożego Ciała, p rz e d m ie ­ ścia R ybaki, Półw sie i Sw. M arcińskie, sięgając n a zachód aż poza dzisiejszy now y zamek. D a­

lej podchodziły pod wzgórze W iniary, zam ienia­

jąc się n a niem w cytadelę, p an u jącą n ad m ia­

stem, poczem przek raczały W artę, otaczając także i pierw o tn y Poznań ze Sródką, a kończąc się naprzeciw Grobli. N a tym trzecim obszarze, znów pierścieniem m u ró w ściśnięty, p rzetrw ał Poznań lat nie całą setkę.

W obec w ydoskonalenia niszczycielskiej siły arm atn ich pocisków , także i te now e fo rty fik a­

cje straciły już pod koniec XIX w ieku znaczenie i krępow ały jedynie rozw ój m iasta. W ięc rząd pru sk i w ybudow ał w ieniec fortów , a daw niejsze m u ry forleczne zaczął pow oli znosić; dziś zacho­

(10)

M i a s i o d ą ż y n a z a c h ó d

w ała się z nich jedynie w in iarsk a cytadela. P o ­ znań w kroczył w czw arty okres rozw oju.

W krótce jednak, w obec dośw iadczeń w iel­

kiej w ojny, także i fo rty straciły znaczenie.

Przed Poznaniem otw orzył się szybko piąty okres istnienia. O bszar m iasta sięga teraz d a ­ leko w podm iejskie pola, najdalej n a zachód.

W znoszą się tam dom y i duże i małe. N aokół m oc pow ietrza, słońca i zieleni. W schodu m ia­

sto u n ik a pom im o, że otw orzyły się tam nowe obszary. P ró cz osiedla p rzy szosie ku Sw arzę­

dzowi naogół jedynie fabryki tam pow stają.

M iasto dąży n a zachód.

Podziela ono w Lem los wielu m iast. Cie­

kaw e to zjaw isko tłum aczą przeróżnie. N aprzy- kład: poniew aż najczęstsze są w iatry zachodnie, niosące najw ięcej pyłu. kurzu, dymu. cierpią na tern najw ięcej dzielnice w schodnie. Dlatego lu d ­ ność uciek a przed tą plagą na zachód, aby o d ­ dychać pow ietrzem najezyslszein. najzdrow szem . Może uzasadnienie to słuszne. W każdym razie zdaje się nie ulegać w ątpliw ości, że Poznań w ierny swej tradycji, rozszerzać się będzie i w przySzłości, przew ażnie ku zachodowi.

P O Z N A Ń W I I 1 S T O R .TI P O L S K I.

M IASTO N A P R A W Y M B R Z E G U W A R T Y .

Poznań pierw otny nie b y ł jeszcze w r z e ­ czywistości m iastem w dzisiejszem pojęciu. Nic był m ianow icie osadą ludności stałej, złożonej z sam odzielnych kupców i rzem ieślników , zw ła-

(11)

Z a p i e r w s z y c h Pias tów' 9

suem i w ładzam i, osadą rozbudow aną podług jednolitego planu. Byl to raczej tylko książęcy gród obronny, około którego w podgrodziu sku­

pili się rzem ieślnicy książęcy i gdzie kupcy wę­

drow ni ro zk ład ali swe tow ary n a sprzedaż. Byl tam naogół przez długie lata spokój. Głośniej było przy po w ro tach książąt z w ypraw w o jen ­ nych, przy uroczystościach w rodzinie książęcej, chrztach, weselach i pogrzebach. N ieprzyjaciela zobaczył P o zn ań po raz pierw szy dopiero po zgonie Mieszka II; byl to książę czeski Brzety- sław. R adow ał się P o zn ań pow rotow i K azim ie­

rza Odnowiciela. W idział B olesław a Śmiałego, udającego się n a koro n ację do gnieźnieńskiej katedry. D la Bolesław a K rzyw oustego, p a trz ą ­ cego ku m orzu, był gród po zn ań sk i częstszą siedzibą, będąc razem z okolicą m iejscem p rz y ­ gotow yw ania w y p raw w ojennych n a Pom orze, N ikt bow iem z książąt ich tyle nie u rząd zał co K rzyw ousty; nikom u ono tak głowy i serca niej?

zajm ow ało, jak jem u !

T estam entem swym w yznaczył KrzywoifsCń K raków jako stolicę dla naczelnego nad Ppfską księcia. P o zn ań u su n ięty został przez to .n a Zip wszo od najw ażniejszych wypadków’ wr dMejaćh

Polski. co

W sto lat przeszło od czasu n ajazduJB rze- twsława zobaczył Poznań znów przed b ram am i nieprzyjaciela, syna K rz y w o u ste ^ * / W ładysła­

wa II. W ówczas w ygnani ze s w y c ^ k s ię stw Bo­

lesław’ z Płocka i H enryk z SandtŚńiierza schro-

(12)

10 N ie b e z p ie c z e ń s tw o n ie m ie ck ie

nili się przed nim u Mieszka Starego. Po n a ­ dejściu odsieczy toczyła się tak k rw aw a w alka, że — jak pisze k ro n ik arz — „dw a strum ienie Cybina i Główna, zm ącone k rw ią w ody do W arty zap ro w adziły “. C ofnął się po tej w alce W ładysław . Toczyły się wówczas zacięte w alki o grody, położone niedaleko K opanicy, m ia­

steczka p rzy dzisiejszej granicy niem ieckiej. Aby utw ierdzić zdobycze Niem ców n a tych ziem iach, w ypraw ił się cesarz niem iecki F ry d ery k R udo­

bro d y n a Polskę. Szedł w p ro st n a Poznań. Bo­

lesław K ędzierzaw y ugiął się przed cesarską po ­ tęgą i, sk ład ając hołd R udobrodem u, zaw arł z nim pokój w Krzyszkowie, kilka mil n a zachód Poznania.

P ozn ań tracił w Polsce coraz więcej n a zn a­

czeniu. K rakow scy książęta zw racali swe oczy na w schód w czasie, gdy m argrabiow ie b ra n d e n ­ burscy p a rli n a W ielkopolskę, a n a północy p o ­ w staw ała potęga krzyżacka! B rakło w Polsce poczucia jedności. Rów nocześnie ro sła w ew nątrz k ra ju ilość Niemców, osadników , m ieszczan, d u ­ chow nych a naw et rycerzy.

OD PRZEMYŚLA I I DO W ŁADYSŁAWA JA G IEŁŁY .

Znaczenie Poznania, któ ry w połow ie XIII w ieku za Przem yśla I rozsiadł się także i na lewym brzegu W arty, jako now e m iasto, w zrosło za jego syna Przem yśla II. T en w poczuciu niem ieckiego niebezpieczeństw a, okrążającego

(13)

P o z n a ń s i e d z i b ą d ą ż e n i a ku m orz u 11

Polskę, w znowił dążenie Piastów ku m orzu. P o ­ znań stał się znów siedzibą t\rch myśli. Dlatego w sp ierał Przem yśl ówczesnego księcia p o m o r­

skiego M ściwoja w w alkach z K rzyżakam i, chcą­

cym i opanow ać Gdańsk. Mściwoj z w dzięczno­

ści i z odczucia niebezpieczeństwa, grożącego P o m o rzu tak od B randenburgji, ja k od K rzyża­

ków, d aro w ał sw oje księstwo Przem yślow i um ow ą w K ępnie 1282 r. i jeszcze za życia kazał Pom orzanom złożyć hołd przyszłem u w ładcy. Przem yśl zaraz po zgonie M ściwoja z a ­ ją ł ziemię Kaszubów. Czyn ten w y su n ął go na n a czoło w szystkich Piastów , a z nim w yw yż­

szył i jego stolicę Poznań. „D otarcie do m o­

rza — pisze h isto ry k polski (W acław Sobieski — Dzieje Polski — W arszaw a 1923) — jest praw ie zawsze w dziejach pierw szym krokiem do zjed­

noczenia narodu. Kto m iał w ręk ach ujście W i­

sły, m ógł przy stąp ić do zw iązania z sobą całego narodu, m ieszkającego n ad tąż W isłą“. Arcy­

biskup gnieźnieński Jak ó b Świnka, który bardzo bolał n ad w zrastającą w k ra ju falą niem czyzny, któ ry w płynął n a duchow ieństw o, wielkopolskie, by zażądało, aby nauczyciele i księża znali p o l­

ską mowę, doradził Przem yślow i, że czas teraz n a koronację. U koronow ał go też sam 1295 r.

w Gnieźnie. Przem yśl tytułow ał się odtąd „K ról polski i książę P o m o rza“. M argrabiow ie b r a n ­ denburscy, rozżaleni s tra tą Pom orza, uk n u li sp i­

sek i w kilka m iesięcy po k o ro n acji zam ordo­

wano Przem yśla w Rogoźnie.

(14)

12 Ł o k i e t e k i K a zi m ie rz W ielki

Wtecly W ielkopolanie pow ołali n a tro n W ła­

dysław a Łokietka. Jednakże w czasie w alk po śm ierci P rzem yśla znalazł się Poznań dw a razy w ręk ach obcych, W acław a kró la czeskiego i H e n ry k a księcia głogowskiego, i godził się z tern. O statniem u otw orzył b ram y m ieszczanin poznański, rodem Niem iec. W końcu Łokietek ow ładnął Poznaniem , p o sk ram iając srogo m ie­

szczaństwo, w którem w ostatnich czasach N iem cy rej wodzić zaczęli. Mimo to Poznań za K azim ierza W ielkiego podniósł znów rokosz z częścią panów w ielkopolskich i w porozum ie­

niu z B randenburczykam i przeciw królow i. K a­

zim ierz uspokoił zbuntow anych. Miasto p rz y j­

m ow ało w praw dzie później kilk ak ro tn ie w iel­

kiego króla w odnow ionym i w ym urow anym przez niego zam ku, K azim ierz w ypraw ił w nim n aw et w esele swej córce Elżbiecie, lecz w duszy m o n arch y pozostał na zawsze żal do m iasta, więc go nie popierał.

ZA CZASÓW ROZKWITU.

Pam iętne było dla P o znania panow anie W ła­

dysław a Jagiełły. K ilkanaście razy m iasto odw ie­

dzał, pierw szy raz z królow ą Jadw igą. Dla zjed­

n an ia sobie W ielkopolski założył kościół Bożego C iała; kościołowi tem u był też szczególnie o d ­ d a n y ; raz szedł do niego pieszo od P obie­

dzisk. W P oznaniu w y p raw ił w esele swej sio­

strzenicy, księżniczce m azowieckiej. Słuchał słow ików w ogrodach p rzy kościele Bożego

(15)

H ozkw it m ia s ta 1 3

Ciała. — Zaw arto też wówczas korzystne um ow y handlow e. T ra k ta t z książętam i p o m o r­

skimi i północno-niem ieckim zw iązkiem h a n d ­ lowym, H anzą, um ożliw ił Poznaniow i handel z nim i. T ra k ta t z K rzyżakam i otw orzył drogę h an d lo w ą m iędzy Gdańskiem i Poznaniem . P rzy ­ wilej p ra w a składu zm uszał każdego kupca, p rzy ­ byw ającego z zagranicy do zatrzy m an ia się w Poznaniu i w ystaw ienia tamże tow arów swo­

ich n a sprzedaż. O trzym ał w reszcie Poznań i przyw ilej bicia pieniędzy. — Za p an o w an ia W ładysław a W arneńczyka doszło do tego jeszcze zw olnienie kupców poznańskich od ceł w ew nątrz k raju . — 1 K azim ierz Jagiellończyk tę sam ą m iastu okazyw ał życzliwość, często w niem p rze­

byw ając.

W takich w a ru n k a c h zam ożność m ieszczań­

stw a w zm agała się i liczba m ieszkańców rosła.

Rów nocześnie, przy dobrobycie, przyw iązyw ały się rodziny m ieszczańskie obcego pochodzenia bez przym usu, do nowej ojczyzny. Zacierało się ich pochodzenie, a bu d ziła m iłość kraju.

Złote czasy Zygm untów stały się niem i i dla Poznania. U w ażano go za jedno z n ajb o g at­

szych miast. Przyciągał obcych. P rzy ułatw ieniu osiedlenia się przybyw ało do niego n a stale dużo kupców cudzoziem skich. Był to w iek re ­ form acji. Dlatego tak m iędzy stałym i m ieszkań­

cam i jak i now ym i było oczywiście dużo r o ­ dzin protestanckich. U w ażano też P o zn ań ' za m iaątp^j|Jtjkne, za w spółzaw odnika K rak o w a;

(16)

14 P i e r w a z e z a p o w ie d z i u p a d k u

piszą o tem także i zagraniczni pisarze. Za­

trzym yw ano się w niem chętnie. Baw i tam Zygm unt I z ż o n ą ; królow a pow iła n a zam ku córkę. Z jeżdżają się i rad zą posłow ie obcych p ań stw n ad w ażnem i spraw am i. Przebudow uje Poznań swój ratu sz na ten w sp an iały do dziś zdobiący m iasto budynek. O trzym uje z fu n d acji b isk u p a L ubrańskiego wyższą szkołę, zw aną Kolegjum L ubrańskiego. Ku końcow i XVI w.

otw ierają szkoły Jezuici.

CZASY UPADKU.

W iek XVII rozpoczął się niestety już jak gdyby zapow iedzią późniejszego upadku. U cznio­

wie kolegjum jezuickiego w raz z pospólstw em n a p ad li n a zbór p ro testan ck i za m iastem , n i­

szcząc całe jego w ew nętrzne u rząd zen ie; w dw a lata później podłożyli pod niego ogień, który ugaszono, a w ro k później zburzyli doszczętnie kościelne gm achy. T akie nieposzanow anie w iary w spółobyw ateli w skazyw ało n a zarodki m o ra l­

nego rozprężenia. N apady takie po w tarzały się przez cały w iek XVII. R ów nocześnie zakazy­

w ały w ładze innow iercom publicznych pogrze­

bów, ślubów, nabożeństw , sp raw o w an ia u rzę­

dów m iejskich. P rześladow ania te spraw iały, żc m ajętn iejsi m ieszczanie innow iercy zaczęli P o ­ znań opuszczać.

W ielkie w ypadki historyczne z czasów Zyg­

m u n ta III. nie bardzo dały się Poznaniow i od­

czuć. D opiero w ojny w drugiej połow ie XVII w.

(17)

Z u b o ż e n ie 15 za czasów J a n a K azim ierza dokuczyły srodze m iastu. Poddało się Szwedom bez w ystrzału.

Przez lat dw a stali załogą w m ieście i Szwedzi i B randenburczycy. N a początku XVIII wieku Szwedzi znow u Poznań zajęli i przetrzym ali w nim długie oblężenie przez w ojska rosyjskie i saskie. Opuścili P o zn ań dopiero po kilku la ­ tach. Za p an o w an ia dw óch Sasów, a przez czas pew ien rów noczesnego p an o w an ia dwóch królów pow stał w Polsce zupełny rozstrój. Nieszczęścia k ra ju m usiały się odbić n a Poznaniu. H andel m usiał w nim upaść. Do tego dochodziły klęski częstych powodzi, sięgających aż n a rynek, oraz pożarów i m orow ego pow ietrza. N astało ogólne zubożenie. W połow ie XVI w. a naw et jeszcze w połow ie XVII w. było w P oznaniu kam ienic

1636. Już w r. 1712 przeszło 300 z pom iędzy , nich było spustoszonych, zrujnow anych, z a p a d y łych i niezam ieszkałych. W r. 1741 w dobry ni- stanie pozostało już tylko 965, a w 1779 r. tytko

826 kam ienic. , ' .

W obec tego nie dziw, że m iasto postanow iło n a początku -XVIII w ieku sprow adzić n a o p u ­ stoszone i w yludnione pola p o d m ie js p d P wsi kolonistów Niem ców katolików z poludnirf-Tz pod m iasta B am bergu. P rzybyli oni w połowić XVIII wieku. Pozostaw ali w iernym i swcy^narodow ości jeszcze po lalach przeszło stu. I ^ i i e r o później, gdy rząd p ru sk i w ystąpił p rz e c j^ flu c h o w ie ń stw u katolickiem u, a dalej i przeci-ss^Mdności polskiej, osadnicy ci zjednoczyli się stopniow o i uczuciam i

(18)

10 P o c z ą tk i n iew o li

i m ow ą ze swem otoczeniem , stając się częścią naszego narodu. B arw ne św iąteczne stro je ko­

biet w idzim y dziś jeszcze n a p ro cesjach Bożego Ciała.

D opiero po pierw szym rozbiorze n astęp u je pow olne uspokojenie. W latach 1779-1780 u rzę­

duje w Poznaniu u tw o rzo n a w W arszaw ie K o­

m isja D obrego Porządku, sta ra ją c się gorliw ie 0 zaprow adzenie go. P o zn ań zaczyna się oży­

wiać. W 1791 r. w m a ju obchodzi uroczyście im ieniny k ró la S tanisław a i ogłoszenie K onsty­

tucji 3~go Maja. W 1793 r. m a znów przeszło tysiąc kam ienic. Już jed n ak 21 listo p ad a tego roku w chodzą do Poznania w ojska pruskie.

W NIEWOLI.

W styd dzisiaj przypom inać, jak m iasto p rzy­

jęło P ru sak a. Oto stanęły w P o zn an iu setki w y­

słańców obyw atelstw a wiejskiego oraz m iast 1 m iasteczek, aby uroczystościam i w kościele i balem uczcić przejście W ielkopolski pod p a ­ now anie p r u s k ie ! T ak sk arlały w czasach an ar- cliji i upadku dusze i serca, że nie odczuw ały klęski ojczyzny i h a ń b y swego zachow ania s i ę ! — D opiero niew ola m iała je z grzechów tych oczyścić i uszlachetnić.

Rząd p ru sk i zaczął burzyć stare m ury, by w ybudow ać n a w olnych przestrzen iach nowe dzielnice. P racę tę przerw ało w krótce pobicie P ru s przez N apoleona. Już w listopadzie 1806 r.

(19)

Ży c ie u m y s ło w e w p o ło w ie XIX w ie ku 17

w itał P ozn ań idące n a przedzie polskie legjony z H enrykiem D ąbrow skim . Z abrzm iała z niem i n a ulicach P o zn an ia pieśń „Jeszcze n ie zginęła“.

Przybył za legjonam i do m iasta także N apoleon i zam ieszkał w daw nem kolegjum jezuiekiem . Poznańskie zostało częścią utw orzonego w ów­

czas W ielkiego K sięstw a W arszaw skiego. Już jed n ak w 1815 ro k u K ongres W iedeński oddal je P rusom . Ówczesny k ró l p ru sk i przy rzek ał uroczyście poszanow anie naszych p ra w i uczuć, m ów iąc w swej odezw ie „i w y m acie ojczyznę“.

Z początku przyrzeczenia ja k gdyby dotrzym ać chciano. N am iestnikiem k ró la m ianow ano P o ­ laka, księcia Antoniego Radziw iłła. Jed n a k po ro k u 1830, po pow staniu w zaborze rosyjskim , w którem w ielu W ielkopolan udział wzięło, za­

pom niano o daw niejszych obietnicach. Rozpo­

czynano system atyczne tłum ienie polskości.

Mimo to w P o zn an iu w połow ie XIX w.

życie um ysłow e zakw itło z całej Polski n a jsil­

niej. Przyczyniło się do tego m iędzy innem i p rzy ­ bycie w ow ych czasach do m iasta n a stałe w ielu w ybitnych osób z in n y ch dzielnic. P o w stają więc pism a literackie, d ru k u ją się liczne książki pol­

skie, odbyw ają w ykłady naukow e. Założono T o ­ w arzystw o P rzy jació ł N auk, w śród członków którego znajdow ał się cały szereg uczonych m ę­

żów. K arol L ibelt pisze sw oją ro zp raw ę „O m i­

łości O jczyzny“, z któ rej ustępów młodzież w n ie­

woli uczyła się napam ięć. August Cieszkowski p ra c u je nad sw ym słynnym rozbiorem m odlitw y

2

(20)

18 T o w . Po in. N a u k . im. K. M a r c in k o w s k ie g o

„Ojcze N asz“, nad uzasadnieniem spełnienia jej pro śb y o „przyjście królestw a T w ojego“ n a zie­

mi. K arol M arcinkow ski budzi społeczeństw o sło­

wem i czynem. Z achęca do ośw iaty, do ro zu m ­ nego zajęcia się rolą, h an d lem i przem ysłem . Z ajm uje się utw orzeniem B azaru, m ającego słu­

żyć do pom ieszczenia składów kupców polskich, ożyw ienia życia tow arzyskiego, zjednoczenia p rzybyw ających do m iasta ziem ian, uzyskania zapom ogi pieniężnej n a cele publiczne. Z akłada T ow arzystw o Pom ocy N aukow ej, aby, jak brzm ią słow a pierw szych u staw : „W ydobyw ać z m as ludu zdatną m łodzież, a w ykryw szy jej talenta, obrócić ją n a pożytek k ra ju , d ając po­

m oc i stosow ny k ieru n ek jej w ykształceniu“.

Niesie m iłosną pom oc ubogim i chorym , łączy m iłością w szystkich m ieszkańców m iasta bez ró ż­

nicy narodow ości i w iary. S taje się M arcinkow ­ ski n a długie lata niew oli źródłem wszelkich do­

bry ch dla Polski poczynań, prom ieniuje n ie­

ustannie i dzisiaj jeszcze.

Pow iew w olności, idący wówczas przez E u ­ ropę, sprow adza w ybuch rew olucji i u nas w P oznańskiem i w stolicy P ru s w Berlinie.

N a p ro w in cji p o p ły n ęła w w alkach pod M iłosła­

wiem, pod W rześnią k r e w ; w m ieście w ładze stłum iły pow stanie ostrem i zarządzeniam i. Roz­

wój literacki zaniknął. Gw ałtow ne zarządzenia germ anizacyjne trochę opóźniono. D opiero po zwycięstwie n ad F ra n c ją w r. 1871, po stw orze­

n iu pod przew odem księcia B ism arcka cesar­

(21)

Ucisk p ru s k i 19

stwa, postanow iły P ru sy , w zrósłszy w siłę, p rz y ­ śpieszyć zniszczenie polskości.

Rozpoczęto w alkę przeciw polskiej ziemi, nauce religji w języku polskim , i polskiej m o­

wie wogólc.

Założono K om isję K olonizacyjną, u ch w ala­

jąc olbrzym ie sum y n a w ykupyw anie ziemi p o l­

skiej i osadzanie n a niej kolonistów Niemców.

U niem ożliw iono Polakom tw orzenie now ych ognisk dom ow ych, gdyż odm aw iano im po ­ trzebnego n a to pozwolenia. U stanow iono p raw o w yw łaszczania, przym usow ego w ykupienia p o l­

skiej ziemi, aby osadzić na niej chłopów N iem ­ ców. Zależało to w szystko od w ładzy pruskiej, k tó ra w ydaw ała swe zarządzenia w budynku dzisiejszego „Collegium M edicum“ przy ulicy F red ry .

Język polski przy nau ce religji zniesiono, j)o początkow ych ograniczeniach, naw et i w szko­

łach pow szechnych 1 „Ojcze N asz“ zm uszano dzieci w szkole odm aw iać w obcym języku.

Równolegle z tern usuw ano naukę języka polskiego wogóle. Chciano spraw ić, aby polskie dzieci na w łasnej ziemi nie um iały czytać i p i­

sać w ojczystym języku. Miały czytać w yłącznie niem ieckie książki i pisyw ać do rodziców po niem iecku. T rzeb a było się bronić. M ałemi dzieć­

m i zajęły się ofiarne kobiety, panienki, ucząc jc we w łasnych m ieszkaniach bezpłatnie. P rze ­ szkadzał rząd p ru sk i tej nauce, k a ra ł za nią.

Anielę Tułodziecką, nie m ogącą zapłacić kary, 2»

(22)

20 O b r o n a zi em i i mo w y

w sadzono za naukę polskiego czytania i p isan ia pierw szą do w ięzienia. — S tarsi uczniow ie w gim nazjach daw ali sobie ra d ę sami. W stępo­

w ali do tajn y ch tow arzystw im. T om asza Zana, pośw ięconych w zajem nem u n au czan iu h isto rji i lite ra tu ry polskiej. U roczystość K onstytucji 3-go M aja odbyw ała młodzież n a w iosnę p rze­

w ażnie w lesie kobylopolskim n a polance, n a pochyłości w zgórza nad Cybiną. A śpieszyła tam bardzo ran o już to w pojedynkę, jużto najw yżej po kilku. W Poznaniu nie w ydały się ani tajne związki, ani uroczystości, nie w ytropiono ich.

W razie w ykrycia, k a rą byłoby w ydalenie i nie- przyjęc.ie do żadnego innego gim nazjum ! — Na- koniec w walce przeciw m ow ie polskiej u ch w a­

lono w Niem czech praw o, że nie w olno m ówić po polsku n a zebraniach publicznych tam, gdzie ilość Polaków nic stanow iła 60 proc. ludności.

A poniew aż podług obliczeń rząd u takiego p ro ­ centu Polaków w P o zn an iu n ie było, lecz tylko 59 proc., m ow a n asza była w P o znaniu z ze­

b ra ń publicznych w y k lu c z o n a !

Mimo ten n ieu stający ucisk w rzała gorąco p ra c a n a polu ekonom icznem . H asła M arcinkow ­ skiego nie zaginęły. — Stąd p ra c a n ad rozw ojem spółek pożyczkowych, aby przyzw yczaić społe­

czeństwo do oszczędności i zapew nić m u po ­ trzebne zasoby pieniężne. Zasługa to księdza P io ­ tra W aw rzyniaka. Zjazdy przedstaw icieli tych spółek odbyw ały się co ro k u w Poznaniu. — Stąd opieka nad kółkam i rolniczem i, ucząeem i

(23)

Z j e d n o c z e n ie n a r o d o w e j p r a c y w P o z n a n i u 21

w łościan dobrego gospodarow ania. Dziedzina io M aksym iljana Jackow skiego. Także w łościanie przybyw ali n a zjazdy do Poznania. — Kupcy i przem ysłow cy m ieli rów nież w alne zeb ran ia w Poznaniu.

R ów nocześnie z tą p racą nie zapom inano i o duszy narodu. Tow arzystw o „Czytelni Lu- dow ych“ rozszerzało się coraz w ię ce j; czytelnic­

two było w Poznaniu bardzo silne. I n ad niem radzono corocznie n a zebraniach w P o z n a n iu .—

Związek K ół Śpiewackich dbał znów o to, aby śpiew polski rozbrzm iew ał w najszerszych ko­

łach ludności. 1 on zw oływ ał śpiew aków na po­

pisy do Poznania. — O rozw ój sił fizycznych m łodzieży łącznie z rozbudzeniem uczuć n a ro d o ­ w ych s ta ra ł się, najw ięcej prześladow any Zw ią­

zek Sokołów. Także i oni na głów ny przegląd sił zbierali się w Poznaniu.

T ak więc był Poznań w czasach niew oli n a ­ p raw d ę stolicą W ielkopolski. W nim jednoczyła się w szelka p ra c a narodow a. R osła też w nim liczba uśw iadom ionych Polaków . N ajw iększą ilość polskich głosów przy w y b o rach do p a r ­ lam entu — 21231 — oddano tuż przed wielką w ojną w 1907 ro k u ; Poznań w y b ierał posła P o la k a !

W YZW OLENIE.

N adeszła nareszcie chw ila wyzwolenia. Ma­

rzył o niej Poznań i w czasach najcięższego ucisku i w czasach najw iększej potęgi Niemiec

(24)

22 P o w s t a n i e 1918 r.

w w ielkiej wojnie. Gdy w jesieni 1918 r. p ro siły N iem cy o zawieszenie broni, odetchnął Poznań.

T rzeb a było teraz dopom óc i sobie i Polsce.

W arszaw a osw obodziła się już 11-go listo p ad a;

Józef Piłsudski, w róciw szy z w ięzienia pruskiego w M agdeburgu, zarządzi! ro zb ro jen ie pruskiego żołnierza; w ykonano je. W P o znaniu utw orzono R adę Ludow ą, k tó ra pow ierzyła rząd y trzem kom isarzom . Jak o żyw a w iadom ość o zamie- rzonem osw obodzeniu Poznańskiego i Pom orza, o w yniku p racy R o m an a D m owskiego i w łasnej przybył do P o zn an ia 26 g ru d n ia 1918 r. Ignacy Paderew ski. W itały go rad o sn e tłum y, z okien domów zw isały liczne sztandary, nasze i państw sprzym ierzonych. W dniu 27 g ru d n ia Niem cy

w t d em onstracyjnym pochodzie zaczęli zryw ać

je w dzisiejszej ulicy lej nazw y — 27 G rud­

nia. — P adł strzał i rozpoczęła się w alka m iędzy żołdactw em niem ieckiem i zorganizo­

w aną już Strażą N arodow ą, złożoną z byłych żołnierzy, z ochotników , z Sokołów i z H a r­

cerzy. Zdobyto budynek policji i zajęto dw o­

rzec. Ja k z podziem i zaczęły w y rastać uzb ro ­ jo n e oddziały. Zatoczono a rm aty przed B azar, gdzie by ła głów na k w atera pow stańcza. P o d d ała się H arcerzom re d u ta G rolm ana (dziś red u ta Przem ysław a). P o d d ał się 6-ty pu łk gren ad jerów w koszarach. P o d d ała stacja sam olotów w Ł a ­ wicy. W kilka dni był cały P ozn ań w rę k u pol-

skiem. M ieszkańcy spełnili swój obowiązek.

(25)

„ W s p a n i a ł y d o r o b e k “ W ie lk o p o ls k i 23

Po złączeniu dzielnic zachodnich z resztą Polski utw orzono n a kró tk i czas osobne dla nich rządy, jako m inisterstw o byłej dzielnicy pruskiej.

Józef Piłsudski, odw iedzając jako naczelnik p a ń ­ stw a pierw szy raz Poznań, zaznaczył w sweni przem ów ieniu w dniu 26 listo p ad a 1919 r., że choć nad W ielkopolską w niew oli „ciążyła że­

lazna fala m ocy i siły“, to m a ona za sobą

„w spaniały doro b ek “ i m ów ił dalej: „Gdy m y­

ślę w zadum aniu, stojąc przed Polską, chciał- bjmi w nieść od W as do Polski całej W aszą n a ­ m iętność pracy, k tó rab y Polskę przesiąknęła, d ała um iejętność zorganizow ania p racy sum ien­

nej, um iejętność p racy uczciw ej“.

MIASTO D ZISIEJSZE.

Z A B Y T K I I P A M IĄ T K I.

Są w Polsce takie pam iątkow e m iejsca, które oglądam y z uczuciem , jak b y przy zwie­

dzaniu m iejsc świętych. T akiem jest krw ią obfi­

cie zlane pole bitw y pod M aciejowicam i i cm en­

tarz „O rląt“, dzieci poległych w obronie Lwowa.

Są zabytki zw iedzane przez nas z serdeczną cie­

kawością. K om nata w aw elska na K urzej Sto­

pie, w której najm iło siern iejsza królow a Jadw iga h aftow ała, ro zm y ślając o d a ra ch dla biednych, dla uniw ersytetu. D w orek w Żelazowej Woli, w którym uro d ził się i spędzał dziecinne lata, w słu ch u jąc się w m elodje ludow e, C hopin (czyt.

Szopen). Są w reszcie okolice, zniew alające dla

(26)

24 W k a t e d r z e

siebie pięknością przyrody, jak: w idok ku w y­

brzeżu z grodziska n a zam kowej górze pod Żar­

nowcem, lub w idok z tatrzańskiej W ysokiej.

* *

*

Także w P o zn an iu i jego okolicy są p o ­ dobne zabytki i m iejsca z urokiem nie m n ie j­

szym.

Pójdźm y do najdaw niejszego P oznania. Tam n a w znoszącym się ongiś m onarszym i książę­

cym zam ku oraz m iędzy nim a k a ted rą spę­

dzali czas pob y tu w stolicj^ pierw si budow niczo­

wie państw a. T am grom adziły się tłum y, w ita­

jąc ich radośnie, gdy w racali n a czele swych w ojów z w y praw zw ycięskich; C h ro b ry z szcze­

gólnie dalekich, z północy z nad m orza, ze w schodu z Kijowa, z p o łu d n ia z Moraw, z za­

chodu z nad Łaby! T am w katedrze pochow ano Chrobrego przy zw łokach ojca. Spoczyw ają one w Złotej K aplicy w grobow cu, którego d ro b n a część, dwie figurki n a przedniej ścianie, p o cho­

dzą jeszcze z pierw otnego sarkofagu. N aprzeciw stoją z b ro n zu u lan e postacie Mieszka- i C h ro ­ brego. Miejsce to w P oznaniu najśw iętsze. Cie- kaw em i zabytkam i sztuki są w katedrze n a g ro b ­ kowe płyty m osiężne, pochodzące z słynnego w arsztatu m istrza V ischera z N orym bergi. N a j­

piękniejsza p ły ta w ojew ody Ł ukasza Górki, przedstaw ia ry cerza zakutego w zbroję. Możny to był ród w ielkopolski XV i XVI wieku. Jest też w katedrze kaplica ich im ienia z grobow cem

(27)

25 A ndrzeja Górki, może najpiękniejszym po m n i­

kiem w ieku odrodzenia w Poznaniu. N a wschód za Sródką zn ajduje się jedyny w m ieście zabytek budow nictw a rom ańskiego w kościele św. Jana.

Są to pozostałe z dawnego kościoła: portal, odrzw ia i dwie kolum ny. W stylu rom ańskim budow ano w Polsce pierw sze m u ro w an e kościoły w XII i X III stuleciu jak k ated rę w K ru sz­

wicy, kościół P an n y M arji w Inow rocław iu. Na zachód przy katedrze wznosi się n ajp ięk n iej­

szy w Poznaniu zabytek budow nictw a gotyc­

kiego, kościółek P an n y Marji.

U dajem y się do drugiego P oznania, n a lewy brzeg W arty. Stajem y przed pięknym frontonem ratusza, najpiękniejszego w Polsce. Zbudow any pierw otnie w stylu gotyckim w XIV wieku, p rz e ­ b udow any w połow ie XVI w ieku przez W łocha, w stylu włoskiego odrodzenia. P atrzy m y na wspaniałe, trzypiętrow e o tw arte a rk a d y z pół- kolum nam i. P rzy p o m in ają one podw órzec k ró ­ lewskiego zamku na W awelu rów nież przez W łochów budow anego. W ew nątrz głów na sala z bogato p rzy stro jo n y m stropem , z odrzw iam i, p rzypom inająeem i w awelskie, prow adzącem i do sali sąsiedniej, gdzie stoi posąg S tanisław a Augu­

sta n a pam iątkę odnow ienia ratu sza za jego cza­

sów. N a sali posiedzeń ra d y m iejskiej now e p o l­

skie w itraże Iv. Maszkowskiego. Przed ratuszem na lewo pręgierz średniow ieczny, pod którym staw iano przestępców.

Zbaczam y w ulicę, prow adzącą do kościoła

(28)

26 G im n a z ju m ś w . M ar ji M a g d a l e n y

Farnego, najokazalszego. Kościół w ystaw iony w czasie od połow y XVII do początku XVIII w ieku w stylu barokow ym . W e w n ętrzu zdu­

m iew ają olbrzym ie kolum ny, bogate ozdoby i m a­

low idła n a ścianach i sklepieniu. W głów nym ołtarzu obraz p rzedstaw iający w skrzeszenie Pio- trow ina przez św. Stanisław a biskupa. Obok ko­

ścioła m alow niczy podw órzec z gm achem d a ­ wnego koleg|um jezuickiego, w któ ry m dziś urząd wojewódzki. Za kolegjum kościół B e rn a r­

dynów z najsm uklejszem i w ieżam i w mieście, a p rzy kościele n a jstarsz a szkoła poznańska, gi­

m nazjum św. M arji Magdaleny. W ychow ało ono w niewoli, w tajnych uczniow skich zw iązkach, całe pokolenie dob ry ch obyw ateli. Złożył w niem egzamin dojrzałości najw iększy p oeta w ielkopol­

ski, .Tan K asprow icz. W tej sam ej okolicy, przy końcu ulicy Strzeleckiej, kościół Bożego Ciała.

W racając n a ry n ek u licą K lasztorną p rz y p a tru ­ jem y się chwilę przy narożniku- ulicy W odnej daw nem u pałacow i Górków. Z jego w sp an ia­

łości w XVI w ieku pozostały niestety tylko piękne renesansow e odrzw ia i kolum na w po ­ dw órcu. N a ry n k u zatrzym ujem y się przed odw a- chem w ojskow ym z czasów S tanisław a Augusta.

Idziem y teraz do trzeciego Poznania, zbudo­

wanego n a m iejscu daw nych przedm ieść dopiero w XIX wieku. Przechodzim y n a ulicę N ową przez Zam kow ą Górę, tuż p rzy daw nych m u- rach. W zniesiony przez Przem yśla I zamek uległ z biegiem lat zniszczeniu i przebudow aniu.

W resztkach jego mieści się dziś A rchiw um p a ń ­

(29)

E d w a r d R ac z y ń sk i 27

stwowe. Cicho, słonecznie i m iło tu n a p o ­ dw órcu. P rzy zejściu ze wzgórza n a tle kościoła F ranciszkanów kolum na, z ułanem p rz e b ijają ­ cym z konia lan cą sm oka, postaw iona ku uczcze­

niu pam ięci poległych w w alkach o w olność u ła ­ nów 15 pułku.

P rzy w ejściu n a Plac W olności, n a praw ym n aro żn ik u Muzeum W ielkopolskie, a n a le­

w ym hotel B azar z pam iątkow ą tablicą po­

b y tu Paderew skiego w 1918 roku. N a placu piękny bud y n ek Bibljpteki Raczyńskich, w ysta­

w iony i w raz z bibljoteką ofiarow any m iastu przez jego dobrodzieja, E d w a rd a R aczyń­

skiego z Rogalina. Z jego inicjatyw y i przew aż­

nie z jego ofiarności pow stała także Złota K a­

plica w katedrze. Rów nież z jego d a ru p o c h o ­ dziły pierw sze wodociągi, przeprow adzające wodę do m iasta; na pam iątkę tego w ystaw ił R a­

czyński m ilą studzienkę z Matką Boską n ieda­

leko placu B ernardyńskiego, oraz pom nik na początku Alei M arcinkowskiego z napisem g rec­

kim „A riston men to h y d o r“ (N ajlepsza w oda) i z postacią greckiej bogini zdrow ia. Z w racam y się w lewo ku widnej wieży kościoła św. .Mar­

cina. Po lewej stronie kościoła pom nik w ysta­

wiony Mickiewiczowi, pierw szy n a ziem iach polskich. Pierw otny posąg w ykuty z kam ienia przez rzeźbiarza (Reszczyńskiego u stąpił z bie­

giem czasu m iejsca nowem u, odlanem u z bronzu.

W tedy uzupełniono pom nik bronzow em i p o sta ­ ciam i dziewczynki i chłopca, p racą W ładysław a M arcinkowskiego. Za czasów niewoli był ten

(30)

28 H o ld K ar o lo w i M a r c in k o w s k ie m u

pom nik odgrodzony od ulicy żelaznym p a rk a ­ nem, aby nie m iała doń dostępu publiczność, chcąca składać wieńce i kw iaty. N iedaleko stąd, przy ul. P iek ary pod nr. 16 w m urow ano w ścianę dom u tablicę przypom inającą, że tu, w d aw n iej­

szej kam ienicy, m ieszkał przez kró tk i czas w 1848 r. Ju lju sz Słowacki. P o p iersie jego u m ie­

szczono w Poznaniu, w p rzed sio n k u T e a tru P o l­

skiego oraz w śród zieleni i kw iatów w p ark u M arcinkowskiego. To dow ody pam ięci m iasta o dw óch najw iększych naszych wieszczach.

P rzy patrzy w szy się. p rzy ul. Podgórnej do­

m owi 1. 7, n a którym tablica przypom ina, że tu m ieszkał K arol M arcinkow ski, w racam y na Aleje i idąc niem i aż do końca, a później przez Plac Działowy, dochodzim y do w ybudow anego n a w zgórzu kościoła św. W ojciecha. Przyszliśm y dla złożenia hołdu najw ięcej zasłużonem u W iel­

kopolaninow i XIX stulecia, K arolow i M arcin­

kowskiem u. Już n a zew nętrznej stronie kościoła widzim y m arm u ro w ą tablicę jem u poświęconą.

Kościół zdobny polichrom ią, m a w końcach naw bocznych w itraże; w lewej św. Salom ea, S tan i­

sław a W yspiańskiego, z praw ej św. B arb ara, J ó ­ zefa M ehoffera. Pod w itrażem sarkofag ze zw ło­

kam i M arcinkowskiego. Stajem y p rz y nim w n ie ­ m ym hołdzie. W kościele tym spoczyw ają jeszcze zw łoki tw órcy hym nu naszego narodow ego, J ó ­ zefa W ybickiego oraz zwłoki rycerza, jednego z tych. którzy wzięli słynnym atakiem jazdy w ą­

wóz Som osierry. A ndrzeja Niegolewskiego.

W róciw szy n a plac W olności zatrzym ujem y

(31)

Pomnik Clirystusa 29 siq n a n aro żn ik u ulicy R atajczaka przed tablicą, pośw ięconą pam ięci ry cerza-pow stańca z czasów ostatnich, p iech u ra F ran ciszk a R atajczaka, So­

koła, k tó ry padł tutaj jako pierw szy w w alkach ostatnich dni 1918 r.

A teraz n a koniec chodźm y do czwartego, najnow szego Poznania. Przechodzim y tam, gdzie b y ła najw ażniejsza b ra m a pruskiej fortecy, koło ogromnego, ponurego zam ku, w ystawionego przez ostatniego cesarza Niemiec, jako sym bol potęgi zaborczej pruskiej. Śliczna jest tam jedy­

nie kaplica, w zorow ana n a kaplicy bizantyńskiej w P alerm o n a Sycylji. Dziś na zam ku mieści się część U niw ersytetu i pokoje P rezy d en ta Rze­

czypospolitej. Obok w znosił się pom nik n a jza ­ ciętszego naszego wroga, księcia O ttona Bis­

m arcka. Stał tam pew ny siebie i dum ny. Dziś błogosław i stąd przechodniom — C hrystus! D a­

lej głów ny budynek U niw ersytetu. — W chodzimy n a w iadukt ponad to ram i kolejow em i; przed nam i daw ne przedm ieście S-ty Ł azarz i Jeżyce.

Była m iędzy niem i w 1929 r. w ystaw a. P rzy najbliższymi, pozostałymi po niej budymku z wie­

życzką pom nik Kościuszki, który walczył za sw oją ojczyznę, i za w olność Stanów Z jedno­

czonych, a dalej przy w ejściu do p a rk u , pom nik W ilsona, który7 punktem 13 sw ych w arunków po k o ju znów nam dopom ógł do odzyskania w ol­

ności. D zielnica zachodnia, to najnowszy7 P o ­ znań. N iektóre jej części by7ły jeszcze niedaw no u p raw n em i polam i. Czas więc jeszcze n a zabyiki.

(32)

30 K u pi e cl wo

N a jej krań cach są za to dw a cuda czasów dzi­

siejszych: stacja radjow a, a jeszcze dalej — lo t­

nisko w Ławicy.

P rzy szosie okrężnej, już zupełnie w polu, cm entarz z grobem tych, co za w olność m iasta w 1918 r. życie oddali.

HANDEL I PRZEMYSŁ.

Jak położenie P o zn an ia korzystne było dla rozw oju h a n d lu i przem ysłu daw nem i czasy, tak sp rz y ja m u i dzisiaj. P o zn ań leży przecież przy głównej lin ji kolejow ej, łączącej zachód E u ­ ro p y ze w schodem i z Azją. Odległość do W ar­

szawy niew ielka, a do p o rtu gdyńskiego m niejsza, niż ze Lwowa, K rakow a i W arszaw y.

Liczba zam ożnych kupców w P o zn an iu jest znaczna, a wygląd ich składów o raz w ystaw y okien sklepow ych coraz piękniejsze. U derza to oczywiście szczególniej w śródm ieściu, n a placu W olności i w jego okolicy. Stary R ynek dosto­

sow any już więcej do potrzeb średnio zam ożnej ludności. Połączenie m iędzy tem i dw om a glów- nem i środow iskam i liandlow em i stan o w i' ulica N ow a i niejako jej przedłużenie u lica 27-go G rudnia.

R ozw ija się w m ieście rów nież i przem ysł.

U trzym u ją się fabryki, założone jeszcze przed w ojną, ja k i nowo pow stające. Jest kilka n a ­ p raw dę wielkich. Tuż przy granicy m iasta dba o potrzeb}" roln ik ó w najw iększa w Polsce fa ­ b ry k a naw ozów sztucznych, obok niej p rzera-

(33)

F r a g m e n t h a li m o n ta ż o w ej fa b ry k i II. C eg ielsk ieg o .

Fabryki

(34)

32 E Sz k o ły p r z y g o t o w u j ą c e do h a n d l u i p r z e m y s ł u

P a ro w ó z p o s p ie s z n y 115 k m n a g o d z in ę z fa b ry k i C eg ielsk ieg o .

biają ziem niaki clwie rów nież potężne fabryki.

N a k rań cach daw nego przedm ieścia wildeckiego w y rab ia m aszyny rolnicze jed n a z najw iększych fab ry k w Polsce. W y rab ia ona także w agony kolejow e oraz lokom otyw y, naw et dla zagranicy.

W tej samej ulicy p ra c u je wielka fa b ry k a mebli.

W dzielnicy zachodniej jest zn an a fa b ry k a cze­

kolady. O prócz w ym ienionych istnieje w P o zn a­

niu szereg cały pow ażnych fab ry k z . p rzeró ż­

nych dziedzin przem ysłu.

TROSKA 0 OŚW IATĘ I NAUKĘ.

Szkół przeróżnych, a m iędzy niem i także przygotow ujących do h a n d lu i przem ysłu m a Poznań dużo. I słusznie, bo przecież potrzeba nam ciągle w ykształconych kupców, oraz dziel-

(35)

U n i w e r s y t e t 33

nych przem ysłow ców dla rozw oju h an d lu i p rze­

mysłu. Chodzi o to, abyśm y nie byli zm uszeni kupow ać tow arów obcych, lecz przeciw nie, aby­

śm y m ogli w łasne w yroby wywozić. M ając do­

stęp do m o rza m ożem y wywóz tak i zorganizo­

wać. P o trzeb a n am jed n ak do tego ludzi p rzed ­ siębiorczych, rozum nych i do zaw odu przygo­

tow anych.

U niw ersytet kształci zaw ody wyższe i p rz y ­ szłych uczonych. Za czasów niew oli było w P o ­ znaniu m ało osób, m ogących pośw ięcać się b a ­ daniom naukow ym . T rzeb a było dla obrony przed p ru sk ą k u ltu rą, dążącą do zniszczenia pol­

skiej, pośw ięcać praw ie wszystkie siły n a b u ­ dzenie uczuć narodow ych. Dziś, gdy dba o to w łasne nasze państw o, gdy jest czas n a zajęcie się n auką, zastęp naszych uczonych w inien się zwiększać, tak dla pożytku k raju , jak i dla sław y Polski. Słynny uczony zjednyw a bow iem dla w łasnego n a ro d u pow ażanie u obcych. — Główny budynek uniw ersytecki wznosi się n ie­

daleko zam ku; pożatem rozporządza uniw ersytet p arterem zam kow ym i szeregiem budynków , rozrzuconych w różnych częściach m iasta. Dla m łodzieży uniw ersyteckiej niezam ożnej zbudo­

w ano przy p lan tach olbrzym i Dom A kadem icki n a czterysta studentów .

B ibljotek n a usługi m łodzieży i uczonych jest kilk a: U niw ersytecka, R aczyńskich, T o w a­

rzystw a P rzy jació ł N auk i bib ljo tek a przy Mu­

zeum W ieikopolskiem . — M uzealne zbiory znaj-

P o z n a ń . 3

(36)

34 M u z e a i t e a t r y

du ją się w Muzeum przyrodniczem p rzy Zwie­

rzyńcu, w zbiorach Tow. P rzyj. N auk. (przed­

historyczne i g alerja m a la rstw a polskiego) oraz w M uzeum W ielkopolskiem . Są tam dzieła sztuki, przew ażnie obrazy i rzeźby o raz okazy sztuki zd o b n iczej; są także i zbiory stro jó w ludow ych.

Młodzież zw iedza M uzeum to z w ielkiem zacie­

kaw ieniem . Przecież sztuka, to źródło n ajszla­

chetniejszej rad o ści i rozkoszy człowieka. Możnai tam poznać h isto rję m alarstw a, gdyż z każdej p raw ie szkoły znajdzie się chociaż kilk u p rzed ­ stawicieli. — T rzeb a jed n ak do tego M uzeum w y ­ b ierać się nie z „przew odnikiem “ drukow anym , lecz żywym, znającym się n a sztuce, um iejącym dopom óc do głębszego odczuw ania piękna. D la m łodzieży, chcącej pośw ięcić się zastosow aniu sztuki do w yrobów przem ysłow ych jest w P o ­ znaniu szkoła zdobnictw a.

T e a tró w m a Poznań, o ile chodzi o budynki, dwa. N ajpiękniejszy z nich, a m oże i z w szyst­

kich okazałych budow li, pozostaw ionych nam przez zaborców , to T e a tr W ielki, przy plantach, w śród zieleni drzew, n ad staw em okolonym wieńcem róż. N ajm ilszy jednak, ze w zględu n a złączone z nim w spom nienia przeszłości, to sk ro m n y te a tr w podw órcu przy ul. 27 G rudnia, w zniesiony z tru d em w niewoli. Był on ku jej końcow i schronem d la polskiej m owy, w y p artej z m iejsc publicznych. W salach tych teatró w tak, jak w bibljo tek ach i m uzeach, m ożna spotkać dużo młodzieży, bo te atr jest przecież i roz-

(37)

D z ie d z in ie c i s ta d jo n 35

ry w k ą i n au k ą i w ychow aniem , bo m ów ią tam F red ro i Bliziński, Słow acki i W yspiański, Sofokles i Szekspir, a m oże w przyszłości p rze­

m ów i i w ielki poeta — d ram atu rg , k tó ry w yj­

dzie dopiero z tej zasłuchanej, zapatrzonej lam dziś młodzieży.

STARANIA 0 ZDROW IE.

P rzybyw ający do P o zn an ia z innych m iast chw alą jego czj^stość i obfitość zieleni. Jest w P o zn an iu bezw ątpienia tro sk a o zdrow ie dzieci. D la najm łodszych służy przy drodze do D ębiny potężny now y dzieciniec z w szelkiem i w ygodam i; będzie on jeszcze m ilszy, gdy drzew a n a nim podrosną. Jest stad jo n sportow y, do­

tychczas najw iększy w Polsce. T ow arzystw o

„Sokół“ m a swój stad jo n m niejszy. Są obszerne, now ocześnie urządzone łazienki m iejskie, z któ­

ry ch w lecie k o rzy stają w jednym d n iu tysiące osób.

Są n a m iejscu daw nych w ałów fortecznyeh piękne p lan ty ; jest szereg cały p ark ó w ; jest co do urząd zen ia praktycznego, ułatw iającego naukę, jed y n y w Polsce duży ogród botaniczny szkolny. Jest n ad W artą dziś jeszcze p raw ie dzika dębina, w przyszłości śliczny p ark . — D rzew a i kw iaty przy o zd ab iają wiele ulic. Sło­

wem, dużo zieleni, a m im o to w ydaje się zawsze, że jej za m ało, gdyż w m ieście wiecznie się za n ią tęskni. Będzie jej w przyszłości coraz w ię­

cej. — Miasto jest czyste i zdrowe.

3'

(38)

36 J e z io r o g ó r e c k i e

W okolicy jego i to niedaleko są la s y i je ­ ziora. — N a p o łu d n iu lasy puszczykow skie i, po ­ m inąw szy jezio ra tatrzańskie, jedno z n a jp ię k ­ niejszych jezio r w Polsce, góreckie. Tylko n a Pom orzu jest kilka jezio r m oże rów nie pięk ­ nych. K ształt m a ono n ieregularny, w śro d k u zalesioną w ysepkę z ruinam i, otoczone w znacz­

nej części lasam i iglastem i i liściastem i, brzegi m a to niskie, to w yniosłe, a n a n ic h rozm aitość p rzechadzek i w idoków. S łynna Świteź przew yż­

sza jedynie poezją to jezioro. Można za niem zatęsknić n aw et w S zw ajcarji nad jeziorem Czte­

rech K antonów . Jest przecudne !

PRZYSZŁOŚĆ.

Poznań nie m a takiej przebogatej i b a rw ­ nej trad y cji historycznej, ja k K raków . Nie m a też tej chociaż późno rozpoczętej, lecz m im o to wielkiej, a przytem , szczególniej za czasów niewoli, tragicznej h isto rji stolicy, jak W arszaw a.

Nie m a w reszcie ani aureoli obro n n y ch w alk k re ­ sowych, ja k Lwów, ani jasn y ch i bolesnych w spom nień naro d zin naszej poezji rom antycznej, ja k W ilno. Mimo to, ten szary naogól P oznań m a sw oją wielkość. Ma ją w cnotach społecznych obywatel i. w pełnieniu przez nich obow iązków codziennego życia, w rów nej, spokojnej, w y trw a ­ łej pracow itości, oszczędności i przedsiębiorczo­

ści, a co najw ażniejsze, w oświecić narodow ej szerokich m as m ieszczańskich i robotniczych.

(39)

D w a o b o w ią z k i 37

Żadne z m iast naszych nie jest w dniach uroczy­

stych tak ub arw io n e sztandaram i, jak Poznań.

Zw isają one bodaj, że p raw ie z każdego, naw et ubogiego m ieszkania. I w tern leży potęga P o zn a­

nia, w tej narodow ej uśw iadom ionej jednolitości.

Żywioł obcy, sztucznie do m iasta przesadzony i stanow iący n a początku XX wieku praw ie jed n ą trzecią ludności, został, gdy zaw iał w iatr w olności, zm ieciony, jak roślina, k tó ra korzeni w ziemię nie zapuściła. D zisiaj m a P o zn ań 96%

czysto polskiej ludności, a obcej praw ie żadnej, bo tylko zaledw ie 4 % . Jest zatem m iastem najw ięcej polsk iem ; m a około 250 tysięcy m ie­

szkańców!

W państw ie m a P o zn ań dwa obowiązki do spełnienia.

Pierw szy to — czuw anie nad zachow aniem swej jednolitości. Jest bow iem basztą potężną na zachodzie, strzegącą ziem polskich przeciw w rogow i odwiecznem u. Bo już przed tysiącem lat p o ty k ały się orężne nasze drużyny z sąsiadem zachodnim w tych sam ych praw ie kresow ych okolicach, ja k w ro k u 1919. A poty k ały się dlatego, bo sąsiad ten p a rł już wówczas, tak jak i dziś, na w schód, p o żąd ając żyznej, cudow ­ nej naszej ziemi. Przez ten tysiąc lat ukru szy ło się jej s p o r o ; więcej jej już a n i piędzi ubyć nie p o w in n o ; przeciw nie, w inno jej przybyw ać.

T o pierw szy obowiązek.

D rugi to — dopom aganie państw u w jego ..zamierzeniach cnotam i obywateli, p racą, po-

(40)

38 N a d z ie ja p r z y s z ł o ś c i

łączoną z karnością. Ma przecież P ozn ań p o ­ czucie swej siły. Dlatego to wziął niedaw no n a swoje b a rk i ciężar i tru d urząd zen ia w dziesię­

ciolecie polskiej państw ow ości przeglądu w yni­

ków tej dziesięcioletniej pracy. I urządził pod kierunkiem swego prezydenta, C yryla R atajskie­

go, prześliczną „Pow szechną W ystaw ę K rajo w ą“

w 1929 r. W idzieliśm y n a niej w ysoką k u ltu rę rolnictw a, w ybitne początki przem ysłu i m o r­

skich zam ierzeń, w sp an iały pokaz sztuki, n ie­

zw yczajne tru d y m łodego w o jsk a i okazałe zdo­

bycze szkolnictw a, a w szystko w śró d kw iecistych pól bratków , tulipanów , nagietek i róż. N ieza­

pom n ian ą pozostanie szczególniej m apa, n a k tó ­ rej za pociśnięciem k o n tak tu elektrycznego, u k a ­ zyw ały się św ietlne ogniki, oznaczające tysiące szkół, stw orzonych przez la t dziesięć.

One są nadzieją przyszłości. Młodzież, k tó ra z nich wyjdzie, obow iązki P o zn an ia w obec p a ń ­ stwa, da Bóg, z pew nością spełni.

(41)

P A Ń S T W O W E

WYDAWNICTWO KSIĄŻEK SZKOLNYCH

W E L W O W IE , U L IC A K U R K O W A L . 2 1 Nr. t e le f . 28-47. — K on to c z e k . P . K. O. Nr. 141.751

P O L E C A :

L. ORVIETO:

O PO W IA D A N IA Z DA W NYC H, D A W N Y C H CZASÓW przełożyła H. GROTOWSKA L. ORVIETO:

N A R O D Z I N Y R Z Y M U J. DEMBOWSKI:

S Z K I C E B I O L O G I C Z N E J. PARANDOWSKI:

M I T O L O G J A

T E A T R JULJA DUSZYŃSKA:

W E S E L E W J A W O R O W I E Obrazek sceniczny z czasów Króla Jana III. Muzyka oparta na motywach ludowych, opracował O. M. ŻUKOWSKI E. EULENFELD:

TEATR DLA DZIECI I MŁODZIEŻY

(42)

PA Ń STW O W E

WYDAWNICTWO KSIĄŻEK SZKOLNYCH

W E L W O W IE , U L IC A K U R K O W A L . 2 1 Nr. t e le f . 28-47. — K o n to c z e k . P. K. O. Nr. 141.751

P O L E C A :

O. M . Ż u ko w ski: P ierw sza B rygad a. W ieniec pieśni legjonow ych w układzie na 2 głosy.

O. M. Ż u k o w sk i: P ierw sza B rygada. W ieniec pieśni legjonow ych w układzie na 3 glosy rów ne (żeńskie lub m ęskie)..

O- M. Ż u ko w ski: Czuwaj 1 Pieśni harcerskie w układzie na 2 głosy.

Lirenka, cz, I. W ieniec pieśni na uroczystość dziatwy na 1 i 2 głosy.

O. M. Ż u ko w ski: Ś piew nik dla m łod zieży szk o l­

nej, zawierający pieśni w układzie na 2 głosy, cz. II.

O. M. Ż u k o w sk i: Ś piew nik dla m łod zieży szk o l­

n ej, zaw ierający pieśni w układzie na 3 głosy (m ęskie lub żeńskie) cz. III.

O. M. Ż u k o w s k i: H ejnał. W y b ó r pieśni w ukła­

dzie na 4 głosy męskie.

O. M. Ż u k o w s k i: Śpiew ajm y Panu. Śpiew nik kościelny na 3 głosy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie może być nią jednak byt, gdyż „element empi ­ ryczny i czysto logiczny stanowią w istocie dwie możliwe postacie bytu realnego i idealnego (6bimun peajibHjno u

Dla zdrowych mamy Gospodę Nowogrodzka 3 9 — 1, gdzie za minimalną opłatą żołnierz zjeść może obiad lub wieczerzę; są na miejscu gazety, szachy i fortepian,

ustanawiającego wspólne przepisy dotyczące Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego, Funduszu Spójności, Europejskiego Funduszu

roku Zarząd Spółki stanowili: Claes Meyer zu Allendorf Egø - Prezes Zarządu, Michał Grzybkowski - Wiceprezes Zarządu oraz Piotr Cegieła - Członek Zarządu.. • Od dnia

Przed rozpoczęciem prac, Wykonawca musi odbyć szkolenie z ogólnych zasad BHP w Bridgestone Poznań.. Dodatkowo Wykonawca zobowiązany jest przeprowadzić swoim pracownikom

Dziesiątka młodych ludzi, którzy wyruszyli w trasę, dokumentują rozmowy z ludźmi na temat ich marzeń i przesłania, jakie chcieliby zostawić przyszłym pokoleniom..

Celem opracowania jest weryfikacja nośności stropu na poziomie +64.80 (strop 18 piętra) w budynku Collegium Altum Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznania pod kątem możliwości

2) Dane nieobowiązkowe, ale niezbędne, jeśli kandydat chce być powiadomiony o wynikach konkursu i uroczystości wręczenia Nagrody przez Kapitułę... Administratorem Pani/Pana