• Nie Znaleziono Wyników

Świat według Conrada

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Świat według Conrada"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Wacław Forajter

Świat według Conrada

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (121-122),

243-250

(2)

A ntropologia lite ra tu ry to stosunkow o m łoda gałąź n au k hum an isty czn y ch , z pow odzeniem łącząca badania kulturoznaw cze z analizą tekstu. Pozwala ona wyjść z p o ststru k tu ralisty czn eg o im pasu, przekroczyć granice języka w stronę lu d z k ie­ go, „żywego” d ośw iadczenia1. W jej p rzy p a d k u b ad a n ie k o d u służy zak reślen iu kręgów, po których porusza się ludzka myśl. D ziedzina ta zadaje tekstom takie py tan ia, jakie staw ia antropolog przedstaw icielom danej kultury. N ie tra k tu je jed­ n ak ona tych n a rra c ji w sposób naiwny. Zarów no rozpraw y antropologiczne, jak i dyskurs literack i, co w iem y od C lifforda G eertza, podlegają identycznym reg u ­ łom: są zanurzone w żywiole n arrac ji, w plątan e w system m etafizycznych opozy­ cji czy n ie u ch ro n n ie skazane na język figuralny.

Twórczość Josepha C onrada jest szczególnie interesu jący m p rze d m io te m tego ty p u b ad ań . N a jej atrakcyjność dla antropologa składa się szereg czynników. N a j­ w ażniejszym z n ic h jest k o nfrontacja cyw ilizacji Z achodu z tzw. społecznościam i „ pierw otnym i” i ukazyw anie ich w zajem nej nieprzystaw alności czy wręcz: d ram a­ tycznego k onfliktu. R ozpraw a M arka Pacukiew icza Dyskurs antropologiczny w p i­

W ielo ść ujęć p rob lem u jest w yczerp ująco p rzed staw ion a w rozpraw ie M agd alen y R e m b o w sk iej-P lu cien n ik pt. P oetyka i antropologia, w: A ntropologia ku ltu ry -

antropologia literatury. N a tropach koligacji, red. E. K osow ska, A. G om óła

i E. Jaw orski, W U Ś , K atow ice 2007. Z e w zg lęd u na p o d o b ień stw o d y scy p lin należy rów n ież w sp o m n ie ć o kulturow ej teorii literatury, która także łączy

literatu rozn aw stw o z b ad an iam i kultury, ch o ć n ieco inaczej rozkłada głów n e akcenty: w ażn iejsza jest dla niej sp ecyfik a n au k i o literaturze od k on tek stu kultu row ego (Por. K u ltu ro w a teoria literatury. G łówne pojęcia i problem y, red.

(3)

2

4

4

sarstwie Josepha Conrada2 w ykazuje zbieżność m etody pisarskiej autora Lorda Jim a i tw orzącego się m niej więcej w tym sam ym czasie języka now oczesnej te o rii k u l­ tu ry ze szczególnym w skazaniem na pom ysły Bronisław a M alinow skiego - tw órcy Ogrodów koralowych. Z d an iem b adacza, polsko-angielski p isarz d o b itn ie p rze d sta­ wia b ra k koh eren cji m iędzy zaborczą, europejską m yślą a obcym jej kontekstem kulturow ym . E uropocentrycznie zorientow any dyskurs z p rzeło m u wieków b a r ­ dzo często posługiw ał się m ech an izm em „kontekstow ania”, to znaczy: selekcji in ­ form acji, któ re n ie m ieściły się w jego w łasnym p aradygm acie. F oucaultow ska w ładza-w iedza objęła swoim zasięgiem nie tylko w łaściwą p rze strzeń Europy, ale rów nież te re n y „zam orskie” i obszary kolonii. B ru taln y wyzysk „in n y ch ”, do k tó ­ rego dochodziło w now oczesności i k tó ry stworzył w efekcie podw aliny po d zjaw i­ sko H o lo k au stu 3, był tylko w ierzchołkiem góry lodowej, na której główną, „pod­ w o d n ą” m asę składały się zachodnioeuropejska epistem ologia oraz dziew iętna­ stow ieczna w iedza naukow a, p rzede w szystkim zaś teoria ew olucji oraz jej p o ­ chodne. C o n rad u siłuje pokazać ograniczoność tego system u, zderzając go z „in ­ n y m ” kontekstem : „ [...] m orze u niw ersalnej, europejskiej w iedzy nie jest w stanie zup ełn ie przesłonić odrębności kulturow ej: trzeba szukać p ęknięcia w w ytw orzo­ nym przez nią „sztucznym ” języku - w obrębie sam ego system u, a n ie poza n im ” (P, s. 12).

P acukiew icz b ierze na w arsztat cztery, jak uw ażała R uth B enedict, „uniw ersal­ ne lu b praw ie u n iw ersa ln e” kategorie opisu dośw iadczenia: czas, im ię w łasne, głos oraz „zdrowy rozsądek” („potoczne m n ie m a n ie ”). W pierw szym rozdziale, za ty tu ­ łow anym Odmierzanie wiedzy, ukazuje europejskie m etody w yznaczania u niw er­ salnych stan d ard ó w dzięki procesom u n ifo rm iza cji czasu, d okonującym się od p oczątku epoki now oczesnej. Zegar, jak pokazuje antropolog, często pojaw iał się w filozofii racjonalistycznej: jest on obecny zarów no w m etaforycznym w yposaże­ n iu rozpraw K artezjusza, jak i jednej z pierw szych form o rganizacji przem ysłu czasowego, jaką stanow iła w olteriańska spółdzielnia zegarm istrzow ska. Poza tym , w drugiej połow ie X IX w ieku stw orzono p ro jek t p o d ziału k u li ziem skiej na dwa­ dzieścia cztery równe strefy czasowe. P o łu d n ik w G reenw ich staje się nieco póź­ niej uniw ersalnym p u n k te m odniesienia, wpływ ając na organizację czasu pracy na te re n ac h kolonialnych im periów . Jed n o lita, obiektyw na i lin e arn a m iara czasu, poprzez wpływ na życie prak ty czn e p rzedstaw icieli obcych k u ltu r, uniew ażnia ich w łasne sposoby pojm ow ania upływ u życia oraz zm ian w świecie przyrody: czas święta czy ry tu ału , kolisty rytm „wiecznego po w ro tu ”. To sam o spotyka Bergso- now ski czas subiektyw ny, k tó ry często jest konfrontow any przez twórcę Jądra ciem­ ności z m atem atycznym czasem zegarka. Tak oto „strefowy i polityczny czas E u ro ­ py obejm uje św iat, staje się narzęd ziem m a n ip u la cji św iatem jako m apą. Ten czas

R oztrząsania i rozbiory

2 M . P a cu k ie w ic z D yskurs antropologiczny w p isa rstw ie J o sep h a C onrada, U n iv e r sita s, K raków 2008. C ytaty lo k a lizu je w tek ście po skrócie P.

3 Zob. S. L in d q v ist W ytępić całe to bydło, przel. M . H aykow ska, W ydaw nictw o W .A.B., W arszawa 2009.

(4)

pozostaje naw et po rozbiciu ładu ewolucjonistycznego; teraz jest rozproszony i skry­ ty, bow iem stał się kw estią umowy, choć jego obiektyw na „rzeczyw istość” nie jest podw ażana” (P, s. 55).

Z w iązki czasu z p rz e strz e n ią w ładzy zostają w om aw ianej książce p o d d an e b ardzo precyzyjnej analizie na w ielu przykładach. To, m iędzy innym i, U kresu sił, Ocalenie czy k ró tk a powieść Tajny agent, uw ażana za jeden z prototypów nowoczes­ nej lite ra tu ry sensacyjnej. Jej bohaterow ie p la n u ją w ysadzenie w pow ietrze sym ­ b o lu n a u k i w G reenw ich, by zdestabilizow ać system wiedzy, a w konsekw encji doprow adzić do u p a d k u k ap italisty c zn ą ekonom ię i zachw iać światow ym u k ła ­ dem sił politycznych.

D ru g i z interesujących w ątków tej części rozpraw y w iąże się z refleksją n ad zainteresow aniem p isarza-em ig ran ta śm ietn ik iem „ p r z e d m i o t ó w w y k o ­ r z y s t a n y c h i p o r z u c o n y c h p r z e z r e t o r y k ę d y s k u r ­ s ó w ” (P, s. 46). Z asadniczą now ością om aw ianej k siążki na tle krajow ej recepcji tw órczości tw órcy Donosiciela jest pow iązanie jej z F oucaultow ską kategorią n o ­ w oczesnej episteme, w której obrębie dochodzi do ro zp a d u „słów” i „rzeczy” . Z d a­ n ie m P acukiew icza, C o n ra d często u k az u je „ d r a m a t l u d z i , k t ó r z y t r a k t u j ą s ł o w a j a k o d e s y g n a t y r z e c z y w ś w i e c i e u t k a n y m p r z e z s p i ę t r z o n e i n t e r p r e t a c j e [podkreśl. - W.F.]” (P, s. 49). Z am knięcie człow ieka w system ie pojęć, z czym w iąże się konieczność in te rp re to w an ia znaków, często prow adzi b ohaterów tej prozy na m anowce, przy­ czyniając się z reguły do fatalnego pow ikłania ich losów.

C zytanie C onrada przez Pacukiew icza jest b ardzo drobiazgow e, w nikliw e, in ­ spirujące. N ie zawsze jed n ak m ogę zgodzić się jego tezam i. Jest tak, na przykład, z frag m en tem pośw ięconym te m u epizodow i Jądra ciemności, w którym angielski żeglarz zastanaw ia się n a d znaczeniem pasem ka białej p rzędzy na szyi u m ie ra ją ­ cego M urzyna. Jak pisze kulturoznaw ca: „M am y tu do czynienia z m ilczącym , cze­ kającym na w ypełnienie znakiem , k tó ry p odobnie jak b iałe k o łnierzyki k o lonial­ nych u rzędników - oczekuje na kolejne in te rp re tac je, kolejne zagęszczenia z n a­ czących jednocześnie przybliżających i oddalających sens” (P, s. 76)

W tym m iejscu ujaw nia się d ro b n a różnica m ię d zy an tro p o lo g iem lite ra tu ry i h ip o te ty c z n y m lite ra tu ro z n a w c ą z o rie n to w an y m na całościow ą in te rp re ta c ję utw oru. Ten sem antyczny „ d e ta l” m ógłby p rzecież odegrać w le k tu rz e tego o sta t­ niego ca łk ie m znaczącą rolę. R ozrzutność M arlow a posiad a g ran ice w yznaczone ekonom ią opow ieści, przed e w szystkim zaś o piera się na grze ze stereotypow ym i k o n o ta cja m i b ie li i czern i, św iatła i ciem n o ści (tezy Ian a W atta). Z kolei E dw ard W. S aid dostrzega w o p o w iad a n iu niek o ń czący się proces d ek o n stru k c ji. Idee, na k tó ry ch w spiera się relacja M arlow a, reto ry k a k o lonialnej ek sp an sji oraz p rz e ­ k o n an ie o cyw ilizacyjnej w yższości Europejczyków , są n ie u sta n n ie k o n stru o w a­ ne i p odw ażane4.

E.W. S a id K u ltu ra i im perializm , przeł. M . W yrw as-W iśniew ska, W U J, K raków 2009,

(5)

2

4

6

R oztrząsania i rozbiory

W iedza, jaką dysponuje czytelnik, pozw ala postaw ić w niosek o znaczeniowej ekw iw alencji pom iędzy b iały m splotem nici, w idzianym przez n arrato ra w afry­ kańskiej stacji Towarzystwa, a czarną przędzą, któ rą za p la tają pracow nice eu ro ­ pejskiej ce n trali spółki. N arracja m ary n arza ustanaw ia sym etrię m iędzy ty m i dwo­ m a w ątkam i tekstu. Biała przędza byłaby zatem , jak chce Pacukiew icz, „fetyszem ”, ale te rm in te n należałoby rozum ieć w w ąskim tego słowa znaczeniu. To sym bol quasi-religijny, a jednocześnie strzępek tk a n in y - p rze d m io tu ekonom icznej wy­ m iany. Poza tym , w k u ltu ra c h afrykańskich b iel często wiąże się ze śm iercią oraz tow arzyszącym i jej ry tu ałam i. Z drugiej strony, czarne n itk i, pieczołow icie za p la­ tan e przez stare E uropejki, w pierw szej kolejności odsyłają do sym boliki „czarne­ go k o n ty n e n tu ” . Poza tym antycypują one dram atyzm podróży w „dzicz”, czyli, jak utrzym yw ała w ik to ria ń sk a an tro p o lo g ia, do p u n k tu wyjściow ego procesów ew olucyjnych. W istocie jednak cel w ypraw y to p rzeniesione w obcy k on tek st k u l­ turowy, najwyższe sta d iu m p o stę p u - cyw ilizacja europejska. Bo kim że jest K urtz, jak nie typow ym p rzedstaw icielem zachodniej „ k u ltu ry ” w świecie rzekom o b a r­ b arzyńskich, dzikich plem ion?

P rzykład tych dwóch, pozornie błah y ch w ątków pokazuje, że proces in te rp re ­ tacji utw orów „obserw atora p o g ran ic za”5 m oże nie m ieć kresu. N ie m ogę zatem przystać na tw ierdzenie antropologa z U n iw ersytetu Śląskiego, przeciw staw iające „n iep rze jed n a n ie skończony” tekst C onradow ski koncepcjom R olanda B a rth es’a, k tó ry postrzegał tekst jako p rze strzeń „gry znaczących” (P, s. 93). Pacukiew icz tw ierdzi dalej, iż ru c h signifiants zostaje przyw oływ any w tych utw orach w k o n ­ kretn y m celu: chodzi o u kazanie ich k o n te k stu a ln y ch ograniczeń. Tak więc grę in te rp re ta c ji ogranicza, by użyć te rm in u U m berto Eco, sam a „intencja te k s tu ” . U tw ory C onrada nie m ieszczą się jed n ak w ram a ch „przezroczystego”, zo rie n to ­ w anego na określony p ro jek t rzeczyw istości, d y skursu realistycznego. Pacukiew icz za W attem w skazuje na zw iązki m etody p isarskiej tw órcy Plantatora z M alaty z es­ tetyką im p resjo n izm u i „techniką p u n k tó w w id zen ia” H e n ry ’ego Jam esa. S topień skom plikow ania p rzedstaw ienia, w ynikający z niem ożności precyzyjnego nazyw a­ n ia „rzeczy”, staw ia zatem pisarza po stro n ie „m o d ern izm u ”, rozum ianego zgod­ n ie z u sta le n iam i autorów p racy Przedstawienie popularne. Przerabianie realizmu6. W obrębie tej estetyki wiele zależy od aktyw ności odbiorcy, „intencja te k s tu ” zo­ staje sprzęgnięta z refleksją czytelnika. T rudno więc ta k sk ru p u la tn ie oddzielać sw obodną „grę signifiants” od nieprzystaw alności znaków do k o ntekstu. D ośw iad­ czenie niepew ności w rów nym sto p n iu dotyka n a rra to ra , bohaterów , jak odbiorcę, zapraszając ich w szystkich do in te rp re ta c ji, do n ieu stan n eg o przeform ułow yw a- nia przyjętych opinii.

S form u łow an ie S0rena K ierkegaarda, w yk orzystan e w o d n ie sie n iu do pisarstw a C onrada p rzez Johna S. G riffith a (zob. P, s. 42).

Zob. N . A b ercrom b ie, S. L ash, B. L o n g h u rst P rzedstaw ienie popularne. P rzerabianie

realizm u, przel. E. M ro w czy k -H ea rfield , w: O dkryw anie m odernizm u. P rzekłady i kom entarze, red. i w stęp R. N y c z , U n iv ersita s, K raków 2004.

5

(6)

R ozdział o „k o n tek stu aln y c h w y m iarach n azy w an ia” pt. Imiona wiedzy doty­ czy p roblem aty czn eg o zw iązku im io n lu b p seu d o n im ó w C onrad o w sk ich b o h a te ­ rów z now oczesnym p ro jek tem Ja, ro zu m ian y m jako tożsam ość d ynam iczna, tem - p o ra ln a , n arrac y jn a. F alsyfikując nazw y w łasne, p isa rz po raz kolejn y u p rzy w i­ lejow uje in te rp re ta c ję . N a d a n ie im ie n ia często m a na celu u w ięzienie nosiciela w siatce kultu ro w y ch , często n iead e k w a tn y c h do sytuacji, skojarzeń; określa ono jego społeczne Ja i w pisuje w d yskurs w iedzy (casus L orda Jim a), tożsam y często z system em w ładzy (przypadek Anarchisty). Im ię reifik u je . To k o n stru k t w yzna­ czający sztuczne b a rie ry 7. W o b rębie obcego k o n te k stu kultu ro w eg o często ma c h a ra k te r groteskow y - jest ta k chociażby w p rz y p a d k u n ie ad e k w a tn e j, eu ro p e j­ skiej n o m e n k la tu ry w Jądrze ciemności. P ro ta g o n iśc i tw órczości polskiego em i­ g ra n ta ro zd a rc i są p om iędzy chaosem , n ienazyw alnością („JA to ktoś in n y ” A r­ th u ra R im b au d a) lu b rygorystycznym p o rzą d k iem , dyskursyw nym u j a r z m ie ­ n ie m („N ie jestem n ap ra w d ę praw dziw ym c h a ra k te re m ” M alinow skiego). P ol­ ski a n tro p o lo g , u z u p e łn ia ją c ro zp o z n an ia S aida i B ru ce’a Jo h n so n a , w skazuje na a u to rsk i p ro je k t p odm iotow ości C o n rad a. To „hom o d u p le x ”, św iadom ość w ru c h u , n ie u sta n n ie podw ażająca pozycję, w której a k tu a ln ie się zn a jd u je . D y­ n am ik a tej id ei zostaje u k azan a w trak c ie błyskotliw ej an a liz y im io n w łasnych K urtza, N o stro m a oraz p ro cesu p rze o b ra żan ia się „Józefa T eodora K onrada Ko­ rzen io w sk ieg o ” w „Josepha C o n ra d a ” .

K olejna część om aw ianej m onografii, zatytułow ana Głosy we mgle, pośw ięcona jest dośw iadczeniu kulturow ej niewiedzy. Za jedną z elem en tarn y ch strateg ii p i­ sarskich „obserw atora p o g ran ic za” Pacukiew icz uznaje dem itologizację eu ro p e j­ skich dyskursów w iedzy poprzez p rzen iesien ie ich w obcy kontekst. Z d an iem ślą­ skiego kulturoznaw cy, „K ipling A rch ip elag u M alajskiego” (etykietka d ziew iętna­ stowiecznej krytyki literackiej) celowo im itu je różne „fakty etnograficzne”, dys­ ku rsy i w ypowiedzi. Z derzając je ze sobą, ujaw nia ich niek o h eren cję oraz niewy- starczalność w sto su n k u do innego ko n tek stu . Polifoniczność n arrac ji, um ożliw ia­ jąca n aśw ietlanie się konku ren cy jn y ch perspektyw , pozw ala na przekroczenie h o ­ ryzo n tu (gr. horidzon), n atu ra ln e j g ranicy (horidzein) spojrzenia - m yślenia. Pojęcia te odsyłają także do greckiego słowa horos, czyli „m iedzy”, stanow iącej granicę tego, co m oje, oswojone, z n a n e 8. N ależy podkreślić, iż pisarstw o tw órcy Zwycię­ stwa z reguły ak centuje fałsz rozpoznań, a w spom niana „sporna m ie d za” nigdy nie była i nie będzie „ojcow izną” przybysza. D latego być m oże ta k ch ę tn ie C onrad

P acu k iew icz p isze na ten temat: „Conrad odrzuca «ready-m ades tożsam ości» (bardzo często [...] o zn a cza n e p rzez im ię); pok azu je, że człow iek a p rzekraczającego gran ice k on tek stu n ie sp osób sp row adzić d o « tożsam ości»” ( P, s. 114).

B. M ytych M yślenie aforystyczne. G inzburg po ra z p ierw szy, „ A n thropos” 2004 nr 2-3 (w w w .a n th ro p o s.u s.ed u .p l). Zob. także: „P oprzez z ło żo n o ść stru k turaln ą sw ojego pisarstw a C onrad u źró d eł dysk u rsu an tr o p o lo g icz n e g o w ydobyw a to, co stało się jego istotą: próbując pokazać nam In n ego, pozw ala nam przyjrzeć się sam ym so b ie” (P, s. 260).

7

8

(7)

2

4

8

R oztrząsania i rozbiory

w ybiera dla swoich postaci zawody zw iązane z ru ch e m w p rzestrzeni: profesję dy­ plom aty, handlow ca, m arynarza czy szpiega.

W p rze ciw ie ń stw ie do w ik to ria ń sk ie j a n tro p o lo g ii ew olucyjnej (na p rz y k ła d k o n c e p c ji E d w ard a T ylora), k tó ra ak cen to w ała sta d ia ln o ść rozw oju (od b a r b a ­ rzy ń stw a do cy w ilizacji), obraz człow ieka w jego p isa rstw ie w iąże się z o k re ślo ­ n y m k o n te k ste m k u ltu ry : „ in n o ść ” n ie p o d leg a w a rto śc io w an iu , a k u ltu r a eu ­ ro p e jsk a , rzek o m o n a jb a rd z ie j ro zw in ię ta, a p rze z to szczególnie p re d y sp o n o ­ w ana do p e łn ie n ia m is ji „O św iecen ia” (w z n a c z e n iu A d o rn a i H o rk h e im e ra )9 w o d m ie n n y m m ie jsc u i k lim a c ie u ja w n ia swoje w szystkie n ie d o s ta tk i. C o n ra d n ig d y n ie był K aro lem M ayem , k tó ry - oczyw iście poza w odzem W in n e to u - s k r u p u la t n ie o d d z ie la ł b o h a te r s k ic h b ia ły c h o d p o d s tę p n y c h „ d z ik u s ó w ” : „W o p ow ieściach C o n ra d a p u n k te m w yjścia są zaw sze «traperzy» i «czerw ono- skórzy», ale d ro g a, k tó rą p rze b y w a ją, sp raw ia , że n asze w y o b ra że n ia o n ic h m u sz ą przek ro czy ć p rz y ję tą na p o c z ą tk u k onw encję, obnażyć jej n ie d o s ta tk i” (P, s. 175-176).

W p o d ro zd z iale „Zamierająca wibracja”. Irracjonalizm głosu w pisarstwie Con­ rada bad acz sk u p ił uw agę na rela cja ch p o m ięd zy dźw iękiem m ow y a m e c h a n i­ zm am i wiedzy-w ładzy. Śledząc eu ro p e jsk ą refleksję filozoficzną na te m a t ró ż n i­ cy m ięd zy głosem i p ism em (od Ja n a Ja k u b a R ousseau do Ja c q u e s’a D errid y ), tw ierd zi, że d y skursy w ładzy in k o rp o ru ją „naw et elem en ty k u ltu ry n ie św iad o ­ m ej, przez R ousseau uto żsam io n e z n a tu rą , w olnością [...] B ardzo często «fak- ty», p rze k o n u je C o n rad , ogran iczają się do głosu, dlatego w iedza ugru n to w an a na n im okazuje się p o zo re m ” (P, s. 191). C zar głosu, czyn n ik a n iezależnego od sem antycznego p o te n c ja łu w ypow iedzi, którego m ocy ulega w ielu b o h ateró w tej prozy, z reg u ły w iąże się w niej z fałszem i dem agogią. To u p o jn e dźw ięki, całk o ­ w icie oderw ane od w iarygodności zachow ań oraz zasad etycznych mówcy: K urt- za czy Verloca z Tajnego agenta.

P acukiew icz, r e k a p itu lu ją c trw a ją c ą k ilk a stu le c i d eb a tę o z n a c z e n iu m ow y i p ism a, w y m ien ia, m ię d zy in n y m i, W altera O nga, z a p o m in a je d n a k o M ic h a ­ ile B a c h tin ie , k tó ry we w czesnej, p o ch o d zącej z la t 20. X X w iek u ro zp raw ie W stronę filozofii czynu p rz y z n a ł n a d e r w ażną rolę p ro b le m a ty c e in to n a c ji. To n ajw a żn iejsz y m o m e n t w ypow iedzi, p o n iew aż um o żliw ia p rz e k ro c z e n ie o p o ­ zycji „słow a” i „ p rz e d m io tu ”, języka i b y tu : „Ona to bow iem stan o w i tw órczy elem e n t, p rz e k sz ta łc a ją c y «puste» sym bole językow e w «giętkie», p e łn e tre śc i zn a k i. [...] D zię k i niej m ów iący p o tra fi zaw rzeć w n ic h «swój» p u n k t w id ze n ia ,

Por. n astęp u jącą uw agę filo z o fó w „szkoły fran kfu rck iej”: „K artezjańska «system ow ość poznania» słu ży p o d m io to w i w op an ow yw an iu św iata przyrody. W św ie cie bu rżu azyjnej, d ziew iętn a sto w ieczn ej n o w o czesn o ści p o d m io t o św iecen ia k on k retyzuje się w p ostaciach w ła śc ic ie la n iew oln ik ów , przedsiębiorcy,

ad m in istratora, k olon izatora [czyli p rofesji, które w yk on u je w ie lu boh aterów p rozy C onrada - W .F.]” (T. A d orn o, M . H o rk h eim e r D ia lektyka Oświecenia. F ragm enty

filo zo ficzn e, p rzeł. M . L u k asiew icz, posł. J. S iem ek , W ydaw nictw o IF iS PA N ,

(8)

sw oją o c e n ę ...” 10. Ze w zględu na sw oją pozasystem ow ość, m oże zn aleźć z a sto ­ sow anie zarów no w p ersw az ji, jak i w p ro p a g a n d z ie , d la teg o p o w in n a być sto ­ sow ana ze szczególną o d p o w ied z ia ln o ścią. K o n tek st m y śli B a c h tin a byłby, jak sądzę, b a rd z o p rz y d a tn y dla ro zw ażań n a d m otyw em k łam liw o ści głosu w p i­ sarstw ie au to ra Zwierciadła morza i u m o żliw iałb y szersze rozw inięcie tego w ątk u in te rp re ta c y jn e g o .

D alsze u stępy k siążki pośw ięcone zostały m otywowi m gły jako m etafory „po­ rażk i em pirycznego pozn an ia, k iedy jest ono konfrontow ane z tym , co n ieznane i obce” (P, s. 200-201). Bohaterow ie C onrada, co udow adnia katow icki badacz, b a r ­ dzo często trac ą orientację w śród m gieł (m .in. w Jądrze ciemności, Lordzie Jim ie oraz Tajnym agencie). S łuch zastęp u je w idzenie, co z reguły prow adzi do „opóźnio­ nego rozszyfrow ania” (pojęcie W atta), to znaczy do b ra k u sym etrii m iędzy p e r­ cepcją i refleksją. N arracje polskiego em igranta często także w prow adzają motyw ogłuszenia, głuchoty, całkow itej ciszy. To podw ójne, wzrokowe i słuchow e, ogran i­ czenie zm ysłów jest - zdaniem Pacukiew icza - figurą sposobu poznaw ania obcego k o n tekstu:

N ie w ie d z a w yw ołan a p rzez m głę i o b cy k ulturow o g ło s in icju je in w en cję p ozn aw czą a u ­ tora, który m u si p oru szać się n iety p o w y m i, n iep rzeta rty m i śc ie ż k a m i p o zn a n ia . [...] N a to m ia st sam k on tek st, w ła śn ie d la te g o , że pozostaje d o św ia d cze n ie m n iew ied zy, nie jest traktow any przez C onrada i jego o p o w ia d a czy jako b iern y fakt ani u lo tn y fen om en , lecz z m o zo łem rek on stru ow an y jest z p ogłosek , szeptów , w rzasków , ze ślad ów odkrytych p rzez n agłe p oru szen ia mgły. (P, s. 209).

O statn i z rozdziałów, Ruchomy pokład, dotyczy „m etody an tropologicznej” w p i­ sarstw ie C onrada. Po raz kolejny przew ijające się przez całą rozpraw ę przenośnie „m orskie” służą charakterystyce strategii, k tó rą w ybiera polsko-angielski tw órca, by adekw atnie w yrazić zderzenie racjonalnej w iedzy z niew iedzą - efektem do­ św iadczenia innego k o ntekstu. W o d ró żn ien iu od inn y ch pisarzy z p rzeło m u w ie­ ków, um ieszczających akcję utw orów na antypodach, autor Jądra ciemności „sku­ pia się raczej na b a d a n iu p ro ce d u r poznaw czych, konw encji stosow anych przy jej [rzeczywistości kulturow ej - W.F.] o k reśla n iu ” (P, s. 211). Różnica ta decyduje nie tylko o odrębności jego tw órczości, ale rów nież - co chyba w ażniejsze - o jej b ez­ w zględnie większej w artości poznawczej. Pisarze w iktoriańscy, eksplorujący odległe przestrzen ie, dzięki całem u arsenałow i środków persw azji, przekonyw ali czytelni­ ka, iż bezpośrednio i praw dziw ie unao czn iają „o d m ien n ą” rzeczywistość k u ltu ro ­ wą. Tak n apraw dę u tw ierdzali istniejący system wiedzy-władzy. N a przy k ład bo ­ h a te r pow ieści R udyarda K iplinga, „m ieszaniec” K im z pow ieści o ta k im tytule, p rzechodzi inicjację i przeżyw a liczne przygody w służbie brytyjskiego wywiadu, zaś afrykańskie plem ię z Kopalni króla Salomona H e n ry ’ego R idera H aggarda może

10 C ytat p o ch o d zi z artykułu B ogusław a Ż yłk i C zło w iek i ję z y k („P u n k t” 1979 nr 5, s. 117). Zob. też: M . B achtin W stronę filo zo fii czynu, przekł., w stęp . i przyp. B. Ż yłko,

sło w o /o b ra z terytoria, G d ań sk 1997, s. 59.

2

4

(9)

2

5

0

R oztrząsania i rozbiory

zostać uw olnione spod w ładzy złego króla i jego czarow ników tylko dzięki in te r­ w encji w ysłanników Im p e riu m - w ypraw y A llana Q uaterm ain a.

D la C onrada e g z o t y k a s t a n o w i - p r z e d e w s z y s t k i m - p r e t e k s t d o r o z w a ż a ń n a d s p o s o b e m , w j a k i n a s z e m y ś l e n i e t w o r z y s t r u k t u r y w i e d z y . N ow oczesny pry m at n au k i uniew ażnił tradycyjny, retoryczny podział na „wiedzę” (episteme) i „o p in ię” (doxa). Zw ulgaryzow ane dogm aty naukow e często zam ien iają się w sądy potoczne. Pisarz, co dostrzega antropolog, w ykorzystuje w yrazistość i oczywistość zdrow orozsądko­ wych, często quasi-naukow ych p rzek o n ań , poniew aż um ożliw iają one zaistn ien ie „sp ek tru m in te rp re ta c ji wokół m iejsca, postaci, zd a rz e n ia ” (P, s. 230), stając się w te n sposób źródłem , a naw et - p rze d m io te m danej opowieści. N a przykład, po le k tu rze Jądra ciemności odbiorca nie jest w stan ie jednoznacznie określić, kim K urtz „jest”; nadać jednoznaczne nazwy kom p o n en to m „c h a ra k te ru ” i spójność k o lejnym epizodom jego b io g rafii, co w ynika w łaśnie z n a d m ia ru sprzecznych opinii. Inform acje, które otrzym uje M arlow na afrykańskiej stacji, różnią się od relacji rosyjskiego „A rlekina” . Każda z n ic h tra c i zasadność wobec kolejnych po ­ w iadom ień: en tuzjastycznych w ypow iedzi eu ropejskich, byłych w spółpracow ni­ ków K urtza czy idealistycznej w iary jego narzeczonej. Sam m arynarz, oślepiony „m głą” tro pików i ogłuszony p o tokiem wymowy najlepszego agenta Towarzystwa nie jest w stanie niczego definityw nie rozstrzygnąć.

Z estaw iając twórczość pisarza z m etodologią antropologiczną M alinow skiego, Pacukiew icz analizuje kategorię „poufności” jako cechy, któ ra określa stosunek zarówno M arlow a z Gry losu i Lorda Jim a, jak i w spółczesnego antropologa do in ­ form atorów : „ [...] zarów no kon tek st historyczny, jak i ch a rak te r epistem ologicz- ny tej relacji przem aw iają w łaśnie za tym o d n ie sie n iem ” (P, s. 246). Z ostają w ten sposób w ykluczone inne relacje, w ym agające szczególnej dyskrecji: stosunek dok­ tora do pacjenta, spow iednika do p e n ite n ta , psychologa do p acjen ta itd. O kreśle­ n ie „kontekst h isto ry czn y ” dotyczy oczywiście początków now oczesnej an tro p o lo ­ gii. W arto, jak m yślę, przypom nieć także o samej technice „w yznania” (aveu), k tó ­ ra, zd a n ie m F oucaulta, um ożliw iła stw orzenie n arz ęd zi dyskursyw nych, pozw ala­ jących kontrolow ać „in n o ść” poprzez w łączenie jej rozproszonych i niew yraźnych głosów w tk a n k ę wiedzy. P odobny m ech an izm stoi zatem u podstaw europejskiej now oczesności, jak i m etody pisarskiej tw órcy M iędzy lądem a morzem. Istotniejsza jed n ak w ydaje się różnica: F oucaultow ski dyskurs jest zach łan n y i opresyjny, u n i­ fikuje i zawłaszcza. C o n rad n ato m iast, pokazując pęknięcie m iędzy w iedzą i k o n ­ tekstem , dom aga się uw ażności wobec różnicy stanow isk, zadaw ania p y ta ń o ich k u ltu ro w ą genealogię, n ie u sta n n eg o w eryfikow ania przy jęty ch założeń. A taka postaw a stanow i przecież istotę nie tylko bycia w (po)now oczesnym świecie, ale także każdego a k tu lektury.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponieważ ta instrukcja może okazać się niewystarczająca udostępniam test gry z 7 zadaniami aby sprawdzić możliwości platformy – dostępny jest on pod nr

Metodologicznie chybiony jest pogląd, jakoby nauka powstawała tak, iż najpierw wskazuje się przedmiot zamie- rzonego badania, niczym pole do uprawy; potem szuka się stosownej

Ku radości jednych, ku zgorszeniu innych - wprowadzono do pomieszczeń Miejskiego Domu Kultury amerykańskie automaty, przy których pomocy można wygrywać

– Teraz również Polacy będą mogli korzystać z kom- pleksowej opieki zdrowotnej nie tylko w kraju, lecz także za granicą, zyskując dostęp do usług najlepszych lekarzy

i porodu przedwczesnego oraz Panie w wieku 25 do 49 roku życia na badania profilaktyczne

alkoholu i wskazaniem, ie w wypadku niekt6rych ich kategorii oQPowiedzi na umieszczone w kwestionariuszu pytania nie mogq odda6 naleiycie sposobu ich pieia. ~a to

Naturalną inklinacją chłopca jest poma- gać, być otwartym na innych, co przejawia się w ciągłych pytaniach o to, czy gdzieś poza nimi „są żywi ludzie” (s. 228), do

Dwóch poetów – szejk Farid i Kabir – głoszących nirguniczną, apofatycz- ną odmianę bhakti, popularnego mistycyzmu tego okresu, poprzez utwory cytowane w przekładzie