• Nie Znaleziono Wyników

Dworskie duchy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dworskie duchy"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Wiadomości Ziemiańskie, nr 53, wiosna 2013 r.

Wojciech Kęszycki

DWORSKIE DUCHY

O duchach, bezcielesnych zjawach i różnego rodzaju zadziwiających i niewytłumaczalnych zdarzeniach pisało się, a jeszcze bardziej opo- wiadało od zawsze.

Białe Damy jak np. ta z Kórnika opuszczały zwykle około północy swoje portrety i ukazy- wały się poniektórym mieszkańcom miastecz- ka w różnych okolicznościach, ażeby zaraz po północy powrócić na swoje miejsca i wypełnić opustoszałe ramy.

Na kanwie opowieści o duchach i tajemniczych zjawiskach, Stanisław Moniuszko stworzył operę „Straszny Dwór", a Adam Mickiewicz też straszył w „Dziadach" i „Świteziance".

Kalikst Kęszycki zamieszkujący w 19 wieku

wraz z małżonką Nimfą Modlibowską w Lgi-

niu k/Wschowy, opowiadał o nadzwyczaj-

nym zjawisku, którego był naocznym świad-

kiem. Którejś nocy, ale nie tylko tej jednej, po

lgińskim jeziorze jechała kareta w 4 konie

- Strona 32 -

(2)

Wiadomości Ziemiańskie, nr 53, wiosna 2013 r.

Błociszewo

zaprzęgnięta. Słychać było, jak furman czwór- nim batem konie popędzał. Kto i dlaczego w tej karecie jechał - nie wiadomo. W mgli- stych oparach jeziora kareta znikała. Kalikst i Nimfa pomarli, pochowani zostali w podzie- miach lgińskiego kościoła. Jedynie z zewnątrz przez małe okienko tuż przy ziemi, można do wewnątrz zajrzeć i zobaczyć dwie obok siebie stojące trumny ze zwisającym u wezgłowia frędzlami. Portret Nimfy co to w Lginiu, Łysi- nach i Nowej Wsi aż 3 kościoły wybudo- wała umieszczony został w lgińskim koś- ciele.

Wnuk Kaliksta - Stefan, przeprowadziwszy się z Lginia do Błociszewa k/Śremu zabrał ze sobą wiedzę o tajemniczej karecie, która tym razem przeważnie w noc wigilijną podjeżdżała pod pałac i znikała jak tylko otwierano drzwi ażeby powitać gości. Opowiadała o tym pani na Błociszewie Florentyna Chłapowska jak również kucharz Szyperski, mieszkający w domu naprzeciw bramy wjazdowej do par-

ku. Widział on wjeżdżający do parku powóz, może to była kareta, może kocz albo lando.

Spieszył więc do pałacu ażeby gościom przy- gotować coś do zjedzenia. Bardzo był zdziwio- ny jak się dowiedział że nikt nie przyjechał, a przecież na własne oczy widział jak powóz do parku wjeżdżał.

W roku 1924 zmarł błociszewski proboszcz ks.

Marceli Matuszewski, brat doktora Seweryna Matuszewskiego, jednego z organizatorów Powstania Wielkopolskiego, rozstrzelanego w październiku 1939 roku przez niemiecki plu- ton egzekucyjny na rynku w Śremie.

Opowiadał o niezwykłym zdarzeniu Michał Skrzypczak, kredensiarek, uczeń kamerdynera Wojciecha Deutscha, zamieszkujący z nim w jednym pokoju w pałacowych suterenach. Któ- rejś nocy, psy pilnujące pałacu zaczęły skowy- czeć, Michał wyglądnął przez okno i w poświa- cie księżyca ujrzał zbliżającą się od strony kościoła postać ks. Matuszewskiego. Po chwili, ksiądz przysiadł przy łóżku śpiącego Wosia i o czymś z nim rozmawiał. A przecież drzwi były zamknięte na klucz. Po dłuższej chwili, Michał który podczas wizyty księdza truchlał ze stra- chu, widział jak ksiądz oddalał się w stronę kościoła. Niektórzy parafianie, w tym kościel- ny Stefan Meisner opowiadali, że widzieli ks.

Marcelego jak w dzień zaduszny siedział na płycie swego grobu naprzeciw wejścia do zakrystii. Mówili, że ksiądz proboszcz nie chciał się pogodzić z faktem odejścia z tego świata.

W roku 1946, w pałacu błociszewskim zamiesz- kał prezes spółdzielni produkcyjnej jaką na wzór kołchozów radzieckich zorganizowano w wyniku reformy rolnej po przeprowadzeniu parcelacji majątku. Opowiadał, że w pierwszą noc po wprowadzeniu się do pałacu, usłyszał on jak i jego żona jak z pierwszego piętra sto- czyło się coś jakby żelazna beczka wypełniona kamieniami. Prezes wraz z żoną w kilka dni później zrezygnowali z mieszkania w pałacu i przeprowadzili się do oficyny w podwórzu.

W roku 1974 pałac został przejęty przez Poznański Ośrodek Reumatologiczny w Śre- mie. Działy tam się wtedy dziwne rzeczy.

O północy wszystkie szklane naczynia trzęsły się dzwoniąc jak na alarm.

- Strona 33 -

(3)

Wiadomości Ziemiańskie, nr 53, wiosna 2013 r.

Reżymowy dziennikarka - a może jeszcze gorzej - nijaka Bogna Wojciechowska w tygo- dniku „Tydzień" tak opisała w roku 1976 swój pobyt w błociszewskim sanatorium: „... były właściciel zaczął straszyć. Coś tam po pałacyku chodziło i stukało, pielęgniarki piszczały ze strachu, milicja bezskutecznie przetrząsała park, a dyrektor śremskiego sanatorium ... urządził na ducha polowanie z użyciem psów i magnetofonu.

0 północy psy wtuliły pyski w kolana dyrek- tora, a za drzwiami znów tam coś stukało...

Ale gdy któregoś dnia trzeba było z powodu Kęszyckiego jednej z pielęgniarek wypisać zwolnienie lekarskie na druku L-4, gdy jej koleżanki nie chciały w pojedynkę pełnić noc- nego dyżuru ...dyrektor miał tego dosyć 1 zezwolił na sprowadzenie księdza z wodą święconą. Powoli ...dyrektor sanatorium zaczął wypierać z pałacu pokutującego, nieżyjącego od 1936 roku właściciela pałacu.

Po odzyskaniu pałacu w roku 2011 nikt już nie wspominał o duchach, jakkolwiek którejś nocy czujka alarmowa umieszczona na strychu uruchomiła bez powodu alarm, który dopiero po kilku dniach został zgaszony przez spe- cjalistów. Podobnie inna czujka uruchomiła o północy alarm, że ktoś się do pałacu wła- muje. W rzeczywistości nikt się tam nie wła- mywał, drzwi przez które przenikał kiedyś ks. Marceli Matuszewski były zamknięte.

Chwilę po północy zapanowywała cisza noc- na. Aktualnie w pałacu nic nie straszy, nie stu- ka i panuje cisza. Powrót po 72 latach prawo- witych właścicieli spowodował, że trudne do wytłumaczenia zjawiska przestały się powta- rzać.

Taka to jest historia ponad stuletniego pałacu, której jak dotąd nikt nie spisał, a warto dla pamięci tego szlachetnego dworu zapoznać się z jego tajemnicami

- Strona 34 -

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ogólnie rzecz ujmując, są to legislacje dwojakie- go rodzaju: dotyczące niebezpiecznych ras psów, które zakładają ograniczenie bądź zakaz hodowli i utrzymania tych ras

Wtedy brało się od lipy, chodziły na lipy dobrze pszczoły, rzepak, miód się robił.. A tera, to nasiołem facelkę, to

Michalskiego wygłoszonego w czasie udzielania sakramentu bierzmowania młodzieży z parafii w Bługowie z 14 listopada 1976 roku: Ja chciałbym prosić przede wszystkim dzisiaj, w

Józef Kutermak był zaś nie tylko inicjatorem powstania Komitetu, ale i jego głową oraz czynnie działającym członkiem.. Jego działalność nie ograniczała się oczywiście

Zwłoki psa wraz z zabezpieczonymi materiałami oraz lewą kończynę dolną dziecka odciętą w czasie sekcji zwłok przeka- zano do krakowskiej Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej

Pozostając w relacji do krzyżowej ofia­ ry, staje się k u lt świętych skutecznym znakiem Kościoła jako rze­ czywistości, biorącej swój początek w zbawczej

Autorzy badań nie poprzestają jednak tylko i wyłącznie na określeniu nadrzędnej roli rodziców w procesie wychowania, ale również wskazują, które zachowania

Chrystus cierpiał, znosił prześladowania ze strony otoczenia, nato ­ miast kościół, który szczyci się tym, że od tego właśnie Boga pochodzi i posiada