• Nie Znaleziono Wyników

Idzie nowe : po XXVII OFTJA

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Idzie nowe : po XXVII OFTJA"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

STRONA 6 GAZETA POMORSKA

PO XXVII OFTJA

IDZIE NOWE

JADWIGA OLERADZKA

Sobie śpiewam, a muzom? Empiki pozamyka- no, w domach kultury większych miast od biedy da się sprzedać piosenkarza o telewizyjnym naz- wisku, w głębokim terenie może by i parę osób na monodram przyszło, ale tam z kolei nie ma z czego aktorowi zapłacić... Pejzaż miejsc kultu- ry, jaki jest, każdy wie. Z jednej strony może to

i lepiej - odpadli niezłomni chałturnicy dorabiający się fortun w miastach, gminach,

wsiach, gdziekolwiek tylko dało się dojechać.

Rekordziści, którzy - jak fama głosi - potrafili ten sam program prezentować ponad tysiąc ra- zy! A że koszty własne były niewielkie, zajęcie Uchodziło za nader intratne.

Odpadli też frustraci. Zapoznane gwiazdy, Wieczni halabardnicy, zgłaszający się na wszyst- kie konkursy z nadzieją, że kiedyś... że może ktoś... jakiś Wajda... jakiś Zanussi... Część jęła się zajęć bardziej intratnych, inni przestali W końcu wierzyć w cuda. Kto pozostał? W ostat- nich tatach wydawało się, że prawie nikt. Jakiś aktor średniej klasy, jakiś pasjonat, student szkoły teatralnej, ambitny aktywista usiłujący przekonywać do akurat modnej idei.

Było marnie

festlwalowo po wierzchu, w środku smętnie. Po- jedyncze sukcesy nic tu nie zmieniały. Nie zamie- rzam przeceniać, co w tym roku pokazano na OFTJA w Toruniu. Nie były to żadne Himalaje artyzmu. Ale większość przedstawień festiwalo- wych stanowiły spektakle uczciwe, często gorą- ce, zrobione z ważnego powodu. Aktorzy XXVII

OFTJA - w konkursie i poza nim - byli przeważ- nie młodzi, co dobrze zgadzało się z promocyj- nym charakterem imprezy. W najlepszych swych latach bowiem Toruń nie nagradzał gwiazd, on je lansował. Stalińska, Sadowski (ten od krakow- skiej „Mandali"), Andrzej Grabowski, Juszcza- kiewicz, Żentara, Cezary Pazura - listę można znacznie wydłużyć.

W tym roku, wraz z młodością, pojawił się no- wy typ teatralnej wrażliwości, widoczny m. in.

w traktowaniu literatury. Jeśli więc klasyka - to prześmiewczo, jeśli poezja - to w teatralnej estetyce, której próbowały dotąd jedynie sceny studenckie- równocześnie ascetycznej i wyrafi- nowanej. Taki był jeden z piękniejszych mono- dramów OFTJA - „Inwokacja" według Kafki, Whitmana i Księgi Hioba, grana przez Witolda Dąbrowskiego w absolutnej niemal czerni, roz- jaśnianej z rzadka rozjarzającym się światłem na- gich żarówek na czarnych sznurach. Ta opo- wieść o dążeniu człowieka do śmierci miała skondensowaną wizyjną urodę, delikatność i - mimo ogromnej teatralności - dwuznaczność, tajemnicę. Dąbrowski dostał tylko jedną nagro- dę, ale w podsumowaniu każdy prawie juror wra-

cał do tego przedstawienia. Zostało zapamięta- ne.

W tym samym nurcie mieścił się monodram Witolda Kopcia (także z Lublina) pt. „Próba, albo powiedzieć jeden wiersz" według eseju Vale- ry'ego o miejscu sztuki w życiu. Tyle, że tu - mi- mo wielu pięknych pomysłów: plastycznych, inscenizacyjnych - tego skupienia, tajemnicy, jaką miał monodram Dąbrowskiego zabrakło.

Zbyt to było estetyczne. Dalekie.

- Kolejną próbą

szukania nowej formy

okazały się mimodramy. „Tkacz snów" Andrzeja Łuczkowskiego (Teatr Dłoni w Łodzi), gdzie było wiele fascynujących obrazów i mało oryginalna dramaturgia, oraz „Wesele" Mirosława Wójcika (Wrocławski Teatr Pantomimy TOK) - żart dają- cy chwilami efekt zaskakującej iluzji (wykonawca

„rozdwojony" na pannę młodą i pana młodego, sam ze sobą bierze ślub, prowadzi flirt, spory, tańczy itp.). Wydawałoby się, że dalej pójść nie sposób. A jednak. Henryk Giżycki - aktor i Ry- szard Smożewski - reżyser zaproponowali nam monodram w kościele. To nie był już spektakl, ale coś w rodzaju psychodramy. Giżycki b y ł księdzem Skargą, głoszącym z ambony gotyckiej świątyni słynne „Kazania sejmowe", widzom zaś przydano role uczestników obrzędu. Przy całym uznaniu dla aktora (świetnego !) zabieg ten wzbudził u wielu żywiołowy sprzeciw. Bo też pro- pozycja miała cechy wymuszenia, nieczystej gry z widzem. Ale słuchało się tych „Kazań" świet- nie. Tak jakby napisano je wczoraj.

Tyle

o eksperymentach

Dalej było już na OFTJA zwyczajnie, choć by- najmniej nie nudno. Nurt „normalnych" przed- stawień, szczególnie jeśli są sprawnie wyreżyse- rowane i profesjonalnie zagrane, ma swoje uroki.

Przykład obsypanego nagrodami „Kontrabasi- sty" mówi sam za siebie. Sztuka Suskinda - tak jak „Ja, Feuerbach" - to koncert na jednego, najlepiej wybitnego aktora. Wymaga od reżysera precyzji, od wykonawcy - warsztatu, jednak jest tak efektownie napisany, że jeśli te podstawowe warunki zostaną spełnione, musi osiągnąć suk- ces. Przed laty stał się on udziałem Jerzego Stu- hra, obecnie Emiliana Kamińskiego. Wszystko było w tym przedstawieniu właśnie profesjonal- ne - stąd też solowa partia na aktora i kontrabas wygrała festiwal. Jest w tym jakiś znak czasu.

Przed laty festiwal miałby prawdopodobnie inne- go laureata, nagrodzono by raczej szaleństwo, eksperyment. Ale dziś, w dobie coraz powszech- niejszego braku kompetencji, tęsknota za normalnością, perfekcją właśnie, okazała się sil-

Cytaty

Powiązane dokumenty

Moż- na zapytać, jak to się ma do niepisanej, ale istniejącej i- dei teatru jednego aktora, w którym chodzi też o moż- liwość własnej, indywidual- nej ekspresji, pokazania

Na XXVII Festiwalu Teatru Jednego Aktora prezentował on „Inwokację” - przedstawienie, w którym wykorzystano teksty Kafki, Whitmana i Eliota oraz fragmenty Księgi Hioba i modlitwę

Czerń tła ,rekwizytów, kostiumu aktora i nikłe światło żarówek zapala- jących się na przemian: kolorowych, w skrzyniach i czarnym pojemniku n.ą wodę i zwykłych

Sternberg, Der antike Zwillingskult im Lichte der Ethnologie, Zeitschrift für Ethnologie 61 (1929).. Dievasa, a zatem ponownie stajemy przed dylematem: li tylko „Synowie Boga",

As noted before for the largest odd eigenvalue of the nearest-neighbor model [4], the high statistical accuracy of the Monte Carlo estimates of the eigenvalue is due to the accuracy

Jeżeli nauka o duchu Świętym winna być pod pewnym wzglę- dem jakąś korektą jednostronnej chrystologii, to ta korekta składa się z tego, że duch uczy nas oglądać chrystusa

Benedykt XVI podkreśla, że Księga Psalmów, chociaż tak wie- lopostaciowa, złożona z różnych gatunków literackich i „rozpięta” w swej artykulacji

82 Jest jednak rzeczą interesującą, że chociaż Jan jako jedyny przytacza dosłownie za LXX te słowa wspomnianego wyżej psalmu, to cały opis tego, co żołnierze uczynili