• Nie Znaleziono Wyników

Drugi zjazd prawników i ekonomistów polskich i jego znaczenie - Biblioteka UMCS

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Drugi zjazd prawników i ekonomistów polskich i jego znaczenie - Biblioteka UMCS"

Copied!
116
0
0

Pełen tekst

(1)

i .. . ..

?

'i

i i

£

£ £

£

£

£

{<•

Г Г r<’

<• I

Г ■

g

£ r' г r * *

£ •

£

fc

«...

b

Ln N

gin fil

ł

DRUGI ZJAZD ru

h h s h s h s

ÖEGO ZNACZENIE.

eSHSHSHSHSHSHS^ScSD ... ru

ln ni ln ni ln ni ni b]

ln fu ln fil ln nJ ln fu ln nJ ln fu ln

Napisał

да ;|U да да да да 1 nJ да да

:1п

:Ш In

■ ‘ rd да да fir

:• nHesHsasHSHSHSHSHsa

Sldolf SuliqoWoki.

6 „у; а * F

WARSZAWA.

Skład główny w4Księgarni Gebethnera i Wolffa.

1890.

ш fil 1л u:

fl:

цк

К

! <♦

(2)
(3)

DRUGI ZJAZD

PRAWNIKÓW I EKONOMISTÓW

POLSKICH

I JEGO ZNACZENIE.

Napisał

Udolf §uligov/ókt.

WARSZAWA

Skład główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa.

1890.

(4)

1\-Ы

Дозволено Цензурою Варшава, 21 Декабря 1890 года.

Druk К. Kowalewskiego, Królewska 29.

(5)

PRZEDMOWA.

Przygotowując dla„Ateneum ‘ c sprawo ­ zdanie z odbytego we Wrześniu 1889 r. we Lwowie zjazdu prawników i ekonomistów polskich, przekroczyłem znacznie rozmiary drukowanych w organach prasy tego ro ­ dzaju relacyi, gdy zaś praca w ten sposób nadspodziewanie urosła, postanowiłem wy ­ dać ją w oddzielnej książce, która łatwiej dojść może do rąk czytających.

Zdawało mi się przy tern, że dokładniej­

sze wskazówki o odbytym zjezdzie i dezyde- rata w kierunku podobnych zebrań mogą się na coś przydać, zwłaszcza, że jednocze­

śnie starałem się sprostować błędne sądy niektórych czasopism.

W końcu sprawozdania przedstawiłem, że tak powiem, statystykę zjazdu, opartą na liście uczestników i pierwotnym programie.

Z tego powodu listę tę i program pierwotny

załączyłem w dodatku do samej pracy, aże-

(6)

II

by dać możność czytelnikowi zrobienia po ­ równania, jeżeli uczynić to zechce.

Dołączenie programu pierwotnego było tern więcej potrzebne, że praca obejmuje rozbiór prac dokonanych na zjeżdzie, a więc należało wskazać, co ulegało zmianie lub pominięte zostało.

Autor.

(7)

WSTĘF.

Na szarem tle codziennych zajęćw życiu na­

szych prawników i ekonomistów, wyróżniło się niedawno zjawisko poważniejszej natury, z cechą głębszój myśli. Mówiąc to,mam na pamięci zjazd, który się odbył we Lwowie pomiędzy 12 a 14 września r. z.

Zjawisko podobne, z natury swojój nadające się do do rozpraw i zastanowień, wywołało roz­

liczne opisy i sprawozdania, a niemniej szerokie dyskusye po za prasą. Były przytóm pochwały inagany, uniesienia i zarzuty, ba, nawet i ostre krytyki. Strona dekoracyjna, jakoto zwykle by­

wa, znalazła w czasopismach warszawskich bar­ dzoszerokie odzwierciedlenie; były więcbiulety­ ny obalach, telegram o toaściew ręce dwóch war­

szawianek („Kuryer Warszawski“ Nr. 256), nie brakło nawet dokładnych szczegółów, dotyczą­

cych „referatu“ mazurowego i kontredansowego („Słowo“ Nr. 208). Dowiedzieliśmy się nadto, ja­

kie są inicyały piękności lwowskich, i wjakich

(8)

2

barwach wystąpiły one naraucie(„KuryerPoran­

ny“ N. 257), chociaż zapewniać chybanie potrze­ ba,że sprawozdań z dziedziny estetyki program zjazdunie obejmował. Szkodatylko, że w potoku komunikowanych wiadomości estetycznych tonęły trochę tematy, czy to prawnicze, czyekonomiczne, nikły prawie zoczu, niby pieczeń ukryta pod sto­

sami przypraw i ozdób kulinarnych. W istocie, w niektórych pismach, naprzykład w „Kuryerze Porannym“, przy szerokich rozprawach o ucztach, zabrakłomiejscachociażbynawspółrzędne uwzglę­ dnienie rzeczywistych prac zjazdu. Gdyby pu­ bliczność opićrała się wyłącznie na opowieściach, jakiemi ją karmiono, mogłaby doprawdy zwątpić o zdolności dopracy zestrony tej korporacyi, któ­ ra z tytułu swych zasobów intelektualnych do wy­ bitnego miejscawspołeczeństwie rości sobiepra­ wo. Jakoż krytyk z „Głosu“ uwierzył naiwnie na słowo honoru swoim kolegom dziennikarskim, i przybrawszy („Głos“ Nr. 38) szaty ukrytego na zjeździe obserwatora, wylał wiadro żółci na ucztu­

jącąjakoby rzeszę, roztrącając przy tej sposobno­ ści naprawo i na lewo wszystko, cokolwiek stało na drodze. Oczywiście zaszła tutajpomyłka co do osób. Ktoś zawinił, trzeba zmyć za to głowę, awięcpędźmy na Soplicę, chociaż winowajca stoi tuż obok.

Godzi się przeto zapytać, czóm był zjazd w istocie, i na czćm polegał program jego zajęć?

(9)

3

Kiedy przed dwoma latybrałem pióro do ręki dla złożenia sprawyz pierwszego zjazdu prawni­

kówi ekonomistów, zrobiłem zaraz nawstępie (') uwagę, żewspólne zebrania ludzi nauki i prakty­ ków, z przewagą tych ostatnich, nie stanowią zgromadzenia uczonych, pogrążonych w badania tajników nauki, lecz mają na celu wymianę myśli wśród szerszego gronao rzeczach ogółu dotyczą­

cych, co też nadaje im zupełne prawo do bytu.

Obecny zjazd co do składu swego nie różnił się od poprzedniego; zachowując charakter zgroma­

dzenia poważnego, nie przybierał oni przybierać nie mógł cech ciała uczonego. O takióm stano­

wiskuzjazdównie należy zapominać, gdy chodzi o ocenę ich działalności. Nie odejmuje to nikomu prawa do krytyki, chociażby bardzo surowej; dbać by tylko trzeba, żeby krytyka liczyła się z naturą zjawiska, które przychodzi pod jej osądzenie.

W kierunku dotykania różnych kwestyi, w kie­ runku poruszania różnych zagadnień społecznych iich ujawniania, mamy prawo po zjazdach spo­ dziewać siępożytecznego działania i skutku; zja­

zdypowinnysłużyć za środek budzenialudzi, bu­

dzenia ruchu, ożywienia zaniedbanej dziedziny prawa i ekonomii, przez zbliżenie jednostek iza­ chętę do pracy poważnej; sam zaś postęp wiedzy

(’) Pierwszy zjazd praw, i ekonom, poi. Warszawa 1887, str. 2.

1*

(10)

4

i pracaw tym kierunku pozostać musi po za zja­

zdami,jak to z natury rzeczy wynika.

Na szczęście, wbrew doniesieniom niektó­ rych dzienników, uprzedzając szczegóły sprawo­

zdania, mogę z góry powiedzieć,że zjazd obecny okazał dużą ruchliwość, a w porównaniuze swym poprzednikiem zrobiłistotnie krok naprzód.

Zgłoszono na zjazd 16 tematów prawniczych i 13 ekonomicznych, czyli razem 29 referatów. Po­

mijając tematy, które bądź z powodu nieprzyby­ cia referentów (’),bądź dla braku czasu spadły z porządku dziennego; wysłuchano lub rozpatrzo­ no na zjeździe 18 prac, dziewięć prawniczych i dziewięć ekonomicznych, co już pod względem ilościowymstanowi bardzo pokaźny rezultat. Na zjeździe z r. 1887 załatwiono 9 referatówz dzie­ dziny prawa i 3 ekonomiczne, czyli znacznie mniej.

Dodać należy, że z liczby rozpatrzonych na pierwszym zjeździe tematów prawniczych, cztery podnosiły kwestye, dotyczące stanu prawniczego jako to: o organizacyi wydziałów prawa (prof.

Kasznicy), o towarzystwach prawniczych (prof.

Kasparka), i dwa pp. Dunina i Balzera w kwestyi słownictwa prawniczego, zatem tylko pozostałe pięć wkraczały istotnie w dziedzinę prawa, mia- (’) Nie przybyli pp. Tad. Piłat, Kempner, dr. Rosenblat, dr. Krzymuski i dr. Dargun.

(11)

5

nowicie pochodziłyz dziedziny prawa cywilnego lub publicznego.

Pod tym względem zjazd obecny nosił cechę całkiem odmienną, zaledwie jeden temat, miano­

wicie referat piszącego te słowa w przedmiocie nowego organu prawniczego poruszał sprawę ob­ chodzącąwyłącznie stan prawniczy, wszystkie in­ ne traktowały o rzeczach ze sferyprawa, bądź cy­ wilnego, bądź publicznego, albo wreszcie karne­ go,jeżeli chcemy odróżnić to ostatnie od publicz­

nego.

Co do rozkładu prac dokonał się on w sposób następujący. Na pierwszóm posiedzeniu plenar- nem, po zagajeniui odbyciu wstępnych formalno­ ści, di-. Skarżyński wygłosił referat w formie od­ czytu p. t. Rozwój rolnictwa polskiego i obecne położenie polskiej własności ziemskiej wPoznań- skiem, poczómnaposiedzeniu połączonych sekcyi prawniczój i ekonomicznój (urządzonem na żąda­

nie uczestników), przedstawiono dwa referaty:

prawniczy prof. Spasowicza o ziemstwach w ce­

sarstwie rosyjskiemiprojektowanych w nich re­ formach, oraz ekonomiczny posła Stan. Szczepa- nowskiego o potrzebie szkoły polskiej gospodar­

stwaspołecznego.

Wszystkie inne refeYaty przestawiane były wsekcyach. Sekcya prawnicza w ciągu trzech odbytych posiedzeń rozpatrzyła następujące refe­ raty:

(12)

6

1) Adolfa Suligowskiego(piszącego te słowa) o potrzebie organu prawniczego, poświęconego teoryi prawa i studyom porównawczym.

Z dziedziny prawa publicznego ikarnego:

2) dra Gustawa Roszkowskiego owydawaniu przestępców;

3) dra Leona hi'. Pinińskiego o projekcie no­ wego kodeksu karnego austryackiego;

4) Henryka Konica opotrzebie gminy zbioro­

wej w Galicyi;

5) Karola Listowskiego o międzynarodowem prawietransportu nakolejach żelaznych.

Z dziedziny prawa cywilnego:

6) Stanisława Boduszyńskiego o dowodzie z przysięgi w procesie cywilnym;

7) Alfonsa Parczewskiego orzeczach wolnych od egzekucyi (teoryahomestead’ów);

8) draFryderyka Zolla oreformieprawa spad­

kowego beztestamentowego.

Sekcya ekonomiczna również w ciągu trzech posiedzeńrozebrałanastępujące referaty:

W przedmiocie drobniejszej własności ziem­ skiej:

1) dra Józefa Milewskiego o reformie prawa spadkowego w odniesieniu do własności ziem­

skiej;

2) Adolfa Wayhingera o ustawie dotyczącej spadków włościańskich i o podzielności gruntów chłopskich;

(13)

7

3) dra Władysława Kraińskiego o kredycie dlawłościan w Galicyi.

~W związku ztąsprawą:

4) dra StanisławaKłobukowskiegoo emigracyi polskiej do Ameryki i środkach zapobieżenia złe­ mu z niej wypływającemu.

W innych kwestyach.

5) dra Mikołaja Federowicza, o przemyśle na­ ftowym w Galicyi.

6) dra Włodzimierza Kozłowskiego o zada­ niach polityki agraryjnój wobec przesilenia rol­ niczego.

7) Filipa Flama o spółkach rolnych.

Już z samego zestawienia tychtematów rzuca sięw oczy bogactwo programu iaż nadto obfita treść przerobionego materyału.

(14)

ROZDZIAŁ PIERWSZY.

Pierwsze posiedzenie plenarne i posiedzenie po­

łączonych sekcyi.

Chwila rozpoczęcia zjazdu nosiła zaiste uro­ czystycharakter. Na prezesa powołano dra Smol­

kę, niegdy adwokata lwowskiego, dziś znanego męża stanu i prezesa rady państwa wWiedniu.

Sędziwy starzec przemówił, dziękując zawybór, izachęcając młodsze względem siebie pokolenie do wspólnój pracy dla dobra nauki i społeczeń­ stwa. W słowach jego brzmiała prawdziwa skro­ mność, cechująca niepospolitych ludzi, a z ducha płynęła żywa miłość dobra ogólnego, bez którój pracaludzka nie zdoła podnieść się dowyżynwiel- kiój użyteczności. Obok dra Smolki wcharakte­

rzewice-prezesów zasiedli: prof. Spasowicz z Pe­

tersburga, prof. Kasparek zKrakowa, i p. Simo- nowicz prezes sądu wyższego weLwowie, sekre­ tarzami zaś byli dr. Tilli dr. Abraham, profesoro­

wielwowscy. Dodać należy, że w sekcyach za­

proszeni zostali na przewodniczących prof. Zoll

(15)

9

iprof. Kleczyński, obaj'z Krakowa, pierwszy pro­

wadził obrady w sekcyi prawniczej,drugi w eko- nomicznój (■).

Do podniesienta ogólnegonastroju przyczyniło się też skutecznie pełne podniosłych myśli prze­

mówienie,jakióm zagaił pierwsze posiedzenie di-.

Piętak,rektor uniwersytetu lwowskiegoi prezes komitetu, zjazd urządzającego.

Powitawszy zebranych, mówca przedewszy- stkiómzastanowił się nad zadaniem prawa, które­ go celem jest społeczne uobyczajenie człowieka.

Na tern polu, związanem jak najściślej z całem życiem indywidualnym i społecznćm, wiele już zdziałał rodzaj ludzki,ale mimo to wyznać trzeba, że jeszcze nam daleko od tego ideału, który stre­ ścił prawnik rzymski w słowach: honeste viveret neminem laedere, suum euique tribuere.

Ustrój prawny istnieje już dzisiajw państwach ucywilizowanych dla wszystkich, każdy jest pod­

miotem prawa, ale nad słowami suum cuiąue stoi zawsze znak zapytania. Nie zaprzeczanie słu- (ł) Zastępcami przewodniczącego w sekcyi prawniczej byli p. Jasiński, prezes sądu krajowego w Krakowie i p. Brze­

ziński adw. z Warszawy, sekretarzami prof. Balzer, dr. Ste- belski, adw. Marczewski i adw. Paszkowski. W sekcyi eko­

nomicznej powołano na zastępców: dra Skarżyńskiego, p.

Montwiłła i posła Szczepanowskiego, na sekretarzy zaś, dła Bindera, dra Kłobukowskiego, dra Władysława Piłata i dra Milewskiego.

(16)

10

szności i doniosłości tego zagadnienia, ale niezwykła trudnośćjego rozwiązania jest głównym tego po­ wodem. Stan, w którymby każdy stosownie do stanowiska, jakie wspołeczeństwie zajął, w miarę sił fizycznych i umysłowych znalazł zapewnienie względnej pomyślności, może nigdy nie da się w zupełności osiągnąć, tem bardziej, że ciągły ruch sił społecznych wytwarzacoraz to nowesto­

sunki i potrzeby. Dążyć jednak należy do zbliże­ niasię, o ile można, jak najwięcój do tego stanu przez rozważne i stateczne kształtowanie urzą­ dzeń prawnych i ekonomicznych ,w duchu zasady, że społeczeństwo istnieje dlauszczęśliwieniawszy­ stkich, że przeto każdy ma prawo doprzydat­

nych mu warunków iśrodków bytu i doskonale­

nia się.

Do tego celu zmierzać powinny zarówno umie­ jętności jak i ustawodawstwo, zarówno teorya jak i praktyka. Umiejętności nadają kierunek pracy ustawodawczój na podstawie zbadaniai ocenienia stosunków, poznanie zaś takowychułatwia umie­

jętnościom praktyka, dotykająca siębezpośrednio życia, przyczemonanawzajem czerpie w naukach uzdolnienie do sprawiedliwego szafowania pra­ wem. W tej 'łączności i wspólnym celu nauki i praktyki, mówca upatruje potrzebę wymiany myślii zapatrywań nawspólnychzebraniach, któ­ reuważa za środekwzajemnego oddziaływaniana siebie mężów, oddających się teoryi i praktyce.

(17)

11

Każda sposobność do spostrzeżeń napolu obja­ wów życia przyczynić sięmusi w następstwie do postępu umiejętności, a takąsposobnością jest nie­ zawodnie żywa i poważna dyskusyanad sprawa­ mi aktualnemi, tocząca się w gronie mężów zaso­ bnych w doświadczenie.

Wprawdzie nie możemy mieć nadziei, aby uchwały zjazdu przyoblekły się w ciała ustaw obowiązującychna całej ziemi. W życiutakczę­

sto się zdarza, że jasno poznane prawdy spotyka­ ją się z niemożnością urzeczywistnienia. Lecz zdradzałby małego ducha ten, kogoby podobne trudności odstraszały od prawdtych dociekania lub zrażały do ciągłych usiłowań wprowadzenia ich w życie.

Po usprawiedliwieniu w ten sposób zadania zjazdu, mówca zakończył temisłowy: „Z wiarą więc w pożyteczność pracy naszej przystąpmy, panowie, do rozbioru zagadnień prawnych i eko­

nomicznych umieszczonych na porządku obrad zjazdu. W otwarte ramiona przyjmujemy was, panowie,z sercem gorącem, miłością braterską.

„Wserdecznym uścisku, dłońw ciepłej dłoni, niech płyną nam dni wspólnej pracy naszej“.

Od pierwszej chwili zaraz po tern przemówie­

niu, serca zabiły żywiej, raźniej, temperatura się podniosła, skutecznie przysposabiając umysły do poważniejszej pracy.

(18)

12

W szeregu prac zjazdu pierwsze miejsce, jak już powyżej zaznaczyłem, zajął odczytdra Ska­ rżyńskiego wprzedmiocie stanu własności ziem­ skiej w Wielkopolsce. Przebiegając historyę tej własności w ciągu ostatnich stu lat od chwiliroz­

biorukraju, di-. Skarżyński zaznaczył trzy okresy, idące jedenza drugim: pierwszy ciągnący się do roku1831, drugi porok 1870, atrzeci od tej ostat­ niej daty aż dotąd trwający, z których każdy zpowodu odmiennych konjunktur społecznych no­ sił różne cechy i stwarzał odmienne warunkipra­ cy dla rolnika polskiego, wymagając odpowiednie­

go przystosowania się do nowych okoliczności.

Jeżeli potrzeba umiejętnej pracy, opartejna zro­

zumieniu swej sytuacyi, obowiązuje zawsze czło­ wieka, to tern bardziej była ona konieczna dla właścicieli ziemskich pod zaborem pruskim, że przypadło im w udziale walczyć z napływem niem­ czyzny i bronić ziemię ojczystą odprzejścia w rę­

ce obce.

W ciąguwskazanych trzech okresówprzeszły trzy następujące po sobie pokolenia; otóż zacho­ dzi pytanie, czyi o ileposiadały one zdolność pra­ cyi oporuwobeczewnętrznego nacisku?

Z zestawienia licznych danych okazuje się,że warunki pracynaziemi stopniowo i ciągle z okre­ su na okres stawały się trudniej szemi, co rodziła potrzebę coraz większój przezorności, większój za­ pobiegliwości i rozumniejszój gospodarki. Pierw­

(19)

13

szyokres oprócz ciężkiego wstrząśnienia zpowo­ du wojen i reformy agrarnój pod wieloma innemi względami przedstawiał się dla polskiego rolnic­ twapomyślnie; drugi okres, przypadającyna epo­

kę pracy pokojowej, pomimo rosnącego współza­

wodnictwa Niemców, obejmował może najszczę­

śliwszą chwilę do ugruntowaniapolskiej własności w zaborze pruskim; ale przyszedł trzeci, który obok istotnie trudnych konjuktur ogólno ekono­ micznych i specyalnie gospodarczych przyniósł z sobąprześladowanie polityczne, połączone z ko- misyą kolonizacyjną, kredytem stumilionowym i całym aparatem środków eksterminacyjnych.

Ziemiaństwo polskie w Poznańskióm pod naci­

skiem trudnych okoliczności zrobiło kolosalnypo­

stęp, nauczyło się pracować, i pracować rozu­

mnie, ale niestety! z małemi wyjątkami, nie stało w dwóch pierwszychokresach na wysokości zada­ nia. Pojedyncze o szerszym poglądzie dawniejsze postaci, jak np. generał Chłapowski ijego zwo­

lennicy, niebyli nawet na razie przez ogółzrozu­ mianiinie cieszyli się w swoim czasie popularno­ ścią. Stało się tćż, że ziemiaństwo,mianowicie szlacheckie, oparte na większej własności, wwal­

ce z przemagającą siłą cywilizacyjną, nie umiało stawić dość silnego oporu i zaczęło powoli ulegać

obcój przewadze. Wywłaszczenie przecież nie rozpoczęło sięz chwilą ostatniego okresu ekster­

minacyjnego, datuje się ono znacznie wcześniej;

(20)

— 14 -

pierwszy i najcięższy stosunkowo wyłom dokona­ ny został w pierwszym okresie walki; bolesny pro­ cesw miarę lepszego przysposabiania się.wypie­ ranych do życia niewzmagał się, przeciwniema­ lał, słabnąc cokolwiekw swym pędzie, dopóki ro­ zwinięta praca komisyi kolonizacyjnój nie przy­

śpieszyła wciągu kilku lat ostatnich przyrostu rocznych strat i wyszczerbień.

Na ogół jednak cały ten ostatniokres aż do chwiliobecnej, nawet w ostatnićm dziesięcioleciu, przyniósł mniejsze straty, niż epoki poprzednie, szczęśliwsze, ale umiejętnieprzez polskość niewy­ zyskane. Ten stan rzeczy udowodnił prelegent szeregiem dat statystycznych, wykazując dora­ źnie, że okrzyczana epoka ostatnia w zestawieniu z poprzedniemi nie na potępienie, lecz raczej na pewne odznaczeniezasługuje. Z cyfrtych okazuje się, żew ciągu pierwszego pięćdziesięciolecia, li­ cząc od końca przeszłego wieku do r. 1848, własność większa utraciła na rzecz germanizacyi 2 miliony morgów, co daje przeciętną 40,000 mor­ gów rocznie. W epoce od r. 1848do r. 1878, czyli w ciągu lat 30, ubytki wynosiły milion morgów, czyli 33,000 morgów na rok, aw dziesięcioleciu od r. 1878dor. 1888 odeszło jeszcze 300,000 mor­ gów, a więcpo 30,000morgów w przecięciu w ka­ żdym roku(•).

(>) Cyfry te znaleść można w broszurze L. Żychliń- kiego pod tytułem „Ile naszej gleby“ z roku 1878,

(21)

15

Szkoda przecież, że p.Skarżyński nie rozłożył cyfr z ostatniego dziesięciolecia na części, i nie odróżnił bieżącego trzechlecia, w któróm komisya kolonizacyjna funkcyonuje, odlat wcześniejszych, co dla zobrazowania skutków działania tójże ko- misyi wydawałoby mi się pożytecznem. Ijakaż tosiła w tej najcięższej epoce wpływała na złago­

dzenie skutków fatalnego procesu, tamując zbyt gwałtownypochód germanizacyi? Odpowiedź na­

suwa się sama przez się. Lepsze przygotowanie się do zawodu i życia, a co zatem idzie umiejętna praca i świadomość potrzebywalki na polu ekono- micznóm. Jakkolwiek prelegent, pewny swegoza­ dania, nieuciekałsię do formułowania tej tezy, widniała przecież ona jasno pośród jego wywo­

dów, inadawała specyalnój rozprawie szersze tło i znaczenie.

Nie pominął też p. Skarżyński w swoich wy­ wodach drobnej własności ziemskiej, wskazu­

jąc na pomyślny rozwój tej klasy właścicieli, i podniesienie w nich ducha obywatelskiego, do czego, zdaniemprelegenta, żywiołszlachecki przez pomoc moralną i materyalną, przezopiekę nadlu­

dem,kółka rolnicze itp. urządzenia skutecznie się przyczynił. Prawdą jest, że większość szlachty w zaborze pruskim ziemi ojczystej utrzymać w rę­ ku swym niepotrafiła, niechaj jej przynajmniejna

i w „Dziennik« Poznańskim“ w numerach lipcowych z ro­

ku 1889.

(22)

16

credit policzone będzie, że schodząc zpola, pozo­

stawia wdwóch drugich stanach zastępców, któ­ rzy sztandar, ze słabnącej ręki jej wypadający,

pochwycić idalej ponieść potrafią.

W konkluzyi prelegent zaleca: w domupracę fachową i wytrwałą, w sejmie i parlamenciepo­

pieranie interesówrolnictwa krajowego wsojuszu z jakąbądźfrakcyą, na każdym zaśkroku pełnie­ nie obowiązków wobec rodziny, społeczeństwa ikraju.

Naszczególne odznaczenie zasługują przemó­ wienia prof. Spasowicza i p. Szczepanowskiego, które po posiedzeniu plenarnóm stanowiły prze­

dmiot zajęć posiedzenia połączonych sekcyi.

Prof. Spasowicz, wświetnych rzutach myśli z właściwą sobie werwą rozwinął obraz reform w państwie ruskićm, za panowania Cesarza Ale­

ksandra II. Reform tychbyło trzy: agrarna, są­ dowai tak zwana ziemska. Pierwsza przez wy­ zwolenie powołałado życia miliony ludu, organi­ zującgo zarazemw stan odrębny, złożony z siel­ skich gromad, które w połączeniu tworzą chłop­

skie włości. Druga przeprowadziła rozdział wła­

dzy sądowój od wykonawczej, i zapewniła sądom samodzielne podstawydziałania. Trzecia wreszcie stanowiła pierwszą próbę decentralizacyi isamo­ rządu, powierzając ludności samej pieczę w spra­

wach gospodarstwa miejscowego, jako to:dróg i komunikacyi, oświaty, dobroczynności, zdrowia

(23)

17

publicznego, więzień i zabezpieczenia od klęsk elementarnych. Wszystkie zas'dążyły donadania olbrzymiemu państwu nowych formbytu iwpro­ wadzenia życia na nowe tory. Lecz jak każde dziełoludzkie, wielkie reformy nie wolne były od usterek; w próbie życiowej ujawniły różne braki, którewymagały dalszej pracy, dalszych przeró­

bek iuzupełnień, dlazastosowania się do ujawnia­ jących siępotrzeb i pragnień, zwłaszcza, żeustrój administracyjny państwa pozostał bez zmiany ta­ ki,jaki byłza czasów Katarzyny II, i że istotne­

go pogodzenia tego ustroju z nowemi reformami, na razie nie dokonano.

Wyodrębnienie stanu włościańskiego wydało słabągminę chłopską, zależną od władzbiurokra­

tycznych i niezdolną do odegrania tej roli,ja­

ka temu początkowemu zawiązkowi społecznemu w życiu narodu przypadaw udziale. W funkcyo- nowaniu swóm, gmina ta pozostawiła wieledo ży­ czenia,niezapewniła bezpieczeństwa, ani osobom, ani majątkom; w zakresie działania poruczonego, okazała się niedołężną, w kierunku samoistnego działania nieświadomą, ściągając na siebie po­ wszechneutyskiwania i niezadowolenie. W orga- nizacyi ziemstw również dostrzeżonowiele niedo­ statków. Nie było ścisłego odróżnienia zakresu władzy tych instytucyi i organów rządowych. Czy­ niąc ziemstwo gospodarzem, prawonie opatrzyło go odpowiedniemi i skutecznemi środkami wyko-

2

(24)

18

nawczemi, nawet dlaściągania uchwalonych przez nie podatków, a tómbardziój dla wprowadzenia w życie swoich uchwał. Najniższą i pierwszą je­ dnostkę samorządu stanowi ziemstwo powiatowe, drugą i ostatnią ziemstwo gubernialne, podstawo­

wej zaś gminnej jednostki samorządu reforma nie przewidziała i nie utworzyła.

Ten brakzasadniczego organu, przy jednocze­

snej słabości gminy chłopskiejuwydatnić sięmu- siał wżyciu pod każdym względem, i na każdym kroku. Zrodziło się teżpowszechne poczucie po­ trzeby reformy i to aż usamych podstaw organi- zacyi społecznej, z pragnieniem wytworzenia sil­

nego spodniego organu władzy wykonawczej.

Nareszcie i reforma sądowa ujawniła także pe­

wne braki. Do sądów przysięgłych ludność nie wszędzie okazała się dosyć przygotowaną, a roz­

działsądownictwa pokojowego od ogólnego,przy niedostatecznóm zespoleniu dwóch odłamów wła­

dzysądowej, przez wspólny sąd kasacyjny (depar­ tamenty kasacyjne senatu) stał na przeszkodzie doustaleniajednolitego wymiaru sprawiedliwości.

Zachodziła więc potrzeba nowej, uzupełniającój ale w wielkimstylu reformy, gwoliktórej wysła­ no wlatach 1880 i 1881 cztery komisye, podwo­ dzą senatorów, dla zbadania stanu rzeczy w gu­

berniach ziemstwami obdarzonych, a zebrane ma- teryały oddano takzwanej komisyi Kachanowa,

(25)

19

powołanej umyślnie do życia, dla należytego opra­ cowania tego trudnego zaiste przedmiotu.

Komisya prowadziła swoje prace przez lat cztery przeszło. W ciągu tego czasu uwydatniła się zmiana usposobień, przyszła reakcya i zwrot wstecznym prądemku restauracyi dawniejszego, poprzedzającego reformy porządku rzeczy. Od­ miennykierunek życia odbił się zarówno na skła­ dzie komisyi, do której powołano różne nowe ży­

wioły, jak i na jej działalności. Powstała walka sprzecznych poglądów w zasadniczej kwestyi utworzenia gminy terytoryalnój, ze wszystkich osiedlonych w niej obywateli bez różnicy stanów, ze stosownym naczelnikiem u steru. Myślpodo- bnój gminy, powzięta w pierwotnym składzie ko­

misyi, napotkała naniepokonany opór ze strony powołanych do komisyi przedstawicieli większój własności szlacheckiej i upadła najzupełniej. Po­

stanowiono zachować odrębną włość chłopską i osobne sądy chłopskie, a dla wytworzenia sprę­ żystej władzy miejscowej projektowano podzielić powiaty na cząstki administracyjne drobniejsze ipostawićnad niemi jako przewodni organ naczel­

nika ziemskiego, mianowanego przez rząd zmiej­

scowej szlachty i sprawującego władzę głównie w interesiewielkiej własności ziemskiój. Jedno­ cześnie podniesiono wniosek, abywpowiecie sku­

pić rozproszone władze rządowei ziemskie, pod przewodnictwem marszałka szlachty powiatowe-

2*

(26)

— 20

go,ustrój zaśadministracyi gubernialnój zespolić w osobie gubernatora, zwybitniejszym charakte­ rem miejscowego wielkorządcy, przy podporząd­

kowaniujego władzyróżnych gałęzi zarządu.

Ćo do ziemst w, projektowano wzmocnienie w nich pierwiastku szlacheckiego przez powo­

łanie do nich z głosami wirylnemi, bez wy­ borów, właścicieli znaczniejszych majątków ziem­

skich.

Zanim komisya zdołała ostatecznie wygoto­

wać swoje projekty, z początkiem r. 1885 została zwiniętą. Planu całkowitej reformy administracyi krajowej zaniechano, natomiast Im. Tołstoj po­

wziął myśl, bez uprzątnięcia i bez przerabiania starej machiny administracyjnej, wytworzyć na miejscu władzę nad ludem silną i sprężystą, przy użyciu w tym celu zrestaurowanego w swojej po­ wadze pierwiastku szlacheckiego. Na tej drodze powstał projekt naczelnikówziemskich, z nazwą zapożyczoną z prac komisyi Kochanowa, chociaż z charakterem nieco odmiennym, projekt, który w ciągu roku bieżącego, świeżo przyoblekł się w szatę wydanego już prawa. Naczelnicy ziem­

scy mają administrować gromady iwłości chłop­ skie, a zarazem sądzić pomniejsze sprawy cywilne i karne, ludzi wszelkich stanów, łącząc funkcye rządzenia i sądzenia, i przyjmując na siebie nie­ które atrybucye, istniejących organów sądowych i administracyjnych.

(27)

21

Obok sądu naczelnika ziemskiego współrzęd­ nie istnieć będą sądy włościańskie i sąd miejski w osobie odpowiedniego sędziego po miastach.

Zakres działania sądowego wszystkich tych or­ ganów sądowych jest prawie jedenu ten sam, z tą różnicą, żesądy włościańskie są przeznaczonedla spraw stanu włościańskiego, sędzia miejski do spraw mieszkańców miasta, wreszcie sądnaczel1- nika ziemskiego do spraw stanu szlacheckiego po za miastami.

Krótko mówiąc, będą to sądy stanowe, przy- czóm prawo zapewniło pewną przewagę sądowi naczelnika ziemskiego, w porównaniu z sądami włościańskiemi, poddającjegojurysdykcyi niektó­ re sprawy włościańskie, jak naprzykład sprawy o przywrócenie zakłóconego posiadania, jak rów­ nież zapewniając munadzórnad sądami włościań­

skiemi z prawem rewizyi jego czynności i z mo­ żnością przenoszenia spraw w drodze rewizyi z te­

go sądu do drugiej instancyi.

Charakter stanowy tej reformy ujawnia się jeszcze pod innym względem. Na urzędy naczelni­

ków ziemskich ustawa powołuje przedewszyst- kióm osoby zeszlachty dziedzicznej danej miej­ scowości, a przynajmniej ludzi, którzy zdobyligo­ dnośćszlachcica osobistego, jak to ma miejsce na­

przykładzwysłużonymioficerami lub urzędnikami.

Atrybucye sądowe wszystkich wyżej powoła­ nych organów sąmniejsze, aniżeli atrybucye obe­

(28)

22

cnych sędziów pokoju, ażeposady tych ostatnich z chwilą wprowadzenia w życie nowych zmian

ulegają zniesieniu, pozostaje zatem pewna sfera interesów sądowych, których załatwienie przecho­

dzi wręce czwartego organu, a mianowicie tak zwanego powiatowego członka sądu okręgowego.

Wkażdym powiecie urzędować będzie jeden czło­ nek tegx> rodzaju.

Drugąinstancyą względem poprzednich orga­

nów stanowi zjazd powiatowy, który składa się z dwóchkolegjów: administracyjnego i sądowego, pierwsze dla interesów administracyjnych, drugie zaś rozpoznaje skargi apelacyjne od wyroków są­ dowychwszystkichniższych organów. W obuko- legjach przewodniczy powiatowy marszałek szla­ chty, a gdzie go niema, to mianowany przez rząd prezes zjazdu, przyudziale wszystkich w powie­ cie naczelników ziemskich, z dodaniem o ile do­ tyczy spraw administracyjnych, sprawnikaipre­ zesa powiatowego zarządu miejskiego, a co do spraw sądowych sędziów miejskich i honorowych oraz powiatowego członka sądu okręgowego.

Ten ostatni przygotowuje sprawy sądowe do sądzenia i wyroki do wykonania.Wyroki mają być wydawane tutaj w drugiej i ostatniej instancyi.

Powołanie marszałkaszlachtyi naczelników ziem­

skichdo zjazdów zapewnia w powiecie przewagę żywiołowi szlacheckiemu, zwłaszcza obokinstytu- cyi naczelników ziemskich opartej na tymże pier­ wiastku.

(29)

23

Obok tego, szczególny mandat otrzymuje tak zwany urząd gubernialny przy rządach gu- bernialnych. Urząd ten z jednej strony zachowa charakter administracyjny, rozpoznając w trzeciej instancyi interesa z kolegium administracyjnego zjazdu powiatowego oraz w drugiej instancyi od­ wołania się oddecyzyi administracyjnych naczel­

ników ziemskich, natomiast pod względem sądo­

wymstanowić on będzie sądkasacyjny dla spraw sądowych rozpoznanych w zjeździe powiatowym.

Tym sposobem każda gubernia będzie posiadała w interesach drobniejszego zakresu swój własny na miejscu sąd kasacyjny, co zapewni ludności ostateczne załatwienie spraw na miejscu, nie wpłyniepewno jednak na jednostajność tłómacze- niaprawa i wymiaru sprawiedliwości. Dodaćtrze­ ba, że urząd, ojakim mowa, składa się prawie wy­ łącznie z urzędników administracyi, mianowicie z gubernatora, jako przewodniczącego, vice-gu- bernatora, prokuratora sądu okręgowego i dwóch stałych członków,ztern tylko zastrzeżeniem, że w zakresie funkcyi sądowej przybiera jeszcze^pre­

zesa lubjednego członka sąduokręgowego, dlado­ kładniejszego ferowania wyroków kasacyjnych.

Czypodobne wzmocnienie kompletu przez poje­ dynczy głos sądowyzapewni pomyślny rozwój ju- rysprudencyi sądowej, doświadczenie wkrótce o tćm przekona. Zwierzchni nadzór nad urządem gubernialnym przy rządzie fgubernialnym iwszy-

(30)

24

śtkiemi powyższemi organami należeć będzie do ministra spraw wewnętrznych, słowem cała spo­ dnia machina sądowa wychodzi z pod kompetencyi ministeryum sprawiedliwości i pozostanieprawie całkowicie po za sferąjego wpływu i działania.

Zasada równouprawnienia klas poszła nabok, interesa wielkiej własności ziemskiej zajęłypierw­

szemiejsce, ustalony rozdział sądownictwa od ad- ministracyi uległ naruszeniu, przy wysunięciuna­

przód tej ostatniśj i podporządkowaniu jej niema­

łej sfery czynności sądowych. Tak zamierzona re­ forma poszła oczywiście w kierunku wstecznym względem reform poprzedniego panowania.

Sprawozdanie powyższe, treścią i wywodami przekraczające poza ramy zakreślone w tytule, zgodnie z zastrzeżeniem referenta, wysłuchane zo­ stało dla informacyi, bezjakichkolwiekrozpraw i dyskusyi.

Z kolei na katedrę wstąpił p. Szczepanowski i przemówił na temat potrzeby szkoły swojskiej gospodarstwa społecznego. Biorąc asumpt z obser- wacyi nad życiem różnych narodów, i wzgodzie z poglądami ekonomisty Supińskiego, prelegent wyraził przekonanie, że każde zdrowe i dbałe o swą przyszłość społeczeństwo posiada nadnie swego sumienia pewne stałe zasady, wedlektó­ rychkształci swoje pojęcia ekonomiczne i stwarza własną odrębną szkołę praktycznąekonomii spo­ łecznej. W poparciu swojego mniemania p. S. za­

(31)

25

trzymał się dłużój nad charakterem i życiem spo­ łeczeństwa szkockiego, które wydałopierwszego ekonomistę europejskiej sławy, Adama Smitha.

Ws'ród twardych warunków bytu wyrobiło u sie­

bie to społeczeństwo wielką, skromność życia, po­ łączoną z głęboką religijnością isurową moralno­ ścią, ana tern tle później zrodziła się odrębna w wielu szczegółach, rozwinięta przez własnych pisarzy nauka ekonomii politycznej, a jak właści­ wiej należałoby powiedzieć, polityki ekonomicznej.

Narodowćm godłem Szkotów stał się bodjak, aza dewizę służyimzdanie: niktmnienie dotkniebez­ karnie. Nie pominął też prelegent sposobności porównania charakteru szkockiego z charakte­ rem słowiańskim, a w konkluzyi doszedł do wnio­ sku, że obawa zagłady powinna stać się pod­

stawą do wyrobienia surowej szkoły ekonomiki swojskiej.

Samouk, grzeszył niekiedy p. S. w swoich wy­ wodach brakiem naukowój ścisłości, za co go tćż spotkały w żwawój dyskusyi ostre docinki, ale po nad te braki widniała zdrowa myśl społeczna, po­ partawdziękiemoratorskiego talentu. Miał racyę p. S., wskazując na przykłady cierpienia i abnega- cyi u Szkotów, zalecając drogę wytrwałejicier­ pliwejpracy, bo po takich szlakach wzmagają się siłypomimo najtwardszych warunków bytu. Pre- opinanci jego nie całkiem sięz tóm policzyli i do­ piero końcowe przemówienie prof. Kleczyńskiego*

(32)

uratowało referentaod potoku zarzutów, kładąc tamę dalszemu wylewowi polemiki.

P. S. pomimo, ażnadto jasnój z samego tytułu tezy, nie postawił żadnój do uchwalenia rezolucyi, która teżuchwalona nie została. Z tego powodu sprawozdawcy gazetnie bez słuszności uznali re­ ferat jego, a podobnieżireferat p. Spasowieża,na równi z referatem p. Skarżyńskiego za proste od­ czyty, wygłoszone celem informacyi. Przeciwko takiój kwalifikacyi niemielibyśmy nic tak dalece do nadmienienia, gdyby nie uwagi,do jakichona dała powód. Wyrażono poprostu żal do komitetu zjazdowego za odczyty informacyjne, a do tych mdłych trenów przyłączyły sięnawet „Przegląd sądowy iadministracyjny“(zeszyt październikowy z r. b.) oraz „GazetaSądowa“ (Nr. 40). Gdyby prace zjazdu kończyły się na podobnych sprawo­

zdaniach, możnaby jeszcze zrozumióć do pewnego stopnia tego rodzaju utyskiwania. Ależ, po za tern przyszło kilkanaście referatówi kilkanaście rozpraww różnych kwestyach, bardzo poważnych, skąd więc tytuł do płaczu? dla czegóżby takie sprawozdania niemogły się mieścić w programie obok referatów?

W rzeczywistości, rzeczone odczyty stanowi­ ły prześliczny wstęp do dalszych prac zjazdu, tem- bardziejgodnypodznaczenia i uznania, żegórujący podniosłością rzuconychmyśli po nad dalszemi re­ feratami specyalnemi. Nie łatwa to rzecz usły.

(33)

szeć współcześnie trzech wybitnych ludzi, z dale­ kiej północy, od zachodu, i z pod gór karpackich, i podzięka należy się doprawdy urządzającym zjazd za to, że spragnionym rozumnego słowada­

li doskonałą sposobność do zaspokojenia tej po­ trzeby.

Przejdźmy terazdoprac sekcyjnych.

(34)

ROZDZIAŁ DRUGI.

Prace sekcyi prawniczej.

W sekcyi prawniczej, rozpoczęły się czynności odreferatu piszącego te słowa o potrzebieorga­

nu, poświęconego teoryi prawa i studyom porów­ nawczym.

Literatura prawnicza nie zdołała zdobyćso­ bie w naszćm piśmiennictwie stanowiska współ­ rzędnego obok innych więcej rozwiniętychdzia­

łów, ruchu na polu nauk prawnych nie widzimy, a przynajmniej posiadamy go za mało, ido postę­ pów wiedzy w tym kierunku nie przykładamy dość energicznej ręki. Współcześnie jednak spo­ łeczeństwo posiada liczebniebardzo znaczne siły prawnicze,rozrzucone po różnych miejscach,już to po uniwersytetach, już to po zanimi, z których możnaby złożyć poważną dla dobra nauki ca­ łość.

Należy przeto te siły pobudzić do działania i zogniskować, przy oznaczeniu stosownego kie­ runku pracy. Nie możemy przytćm zapomnieć,

(35)

29

żepodniesionaraz produkcya rodzinową produk- cyę. Wmyśl znanego prawa fizycznego, wedle którego wprawiona wruch siła wytwarza znowu siłę, ożywiona działalność piśmiennicza rzuci no­ we myśli, zachęci do badań i dociekań, ipowołać może do życia nowe żywioły i nowych współpra­ cowników. W ostatnich czasach dostrzegamy pe­

wnepomyślne natej drodze objawy. Zjazdy, jako zebrania rozrzuconych prawników, wpływać mo­ gą skutecznie na zbliżenie się, zachęcając do wspólnej pracy. Ale, potrzeba zrobić krokdalszy, potrzeba stworzyć stały organ, któryby mógłsłu­

żyćza ognisko pracyi myśli dla wszystkich lep­ szych sił prawniczych, czytających po polsku, bez względu na to, gdzie im wudziale wypadło pra­ cować.

Zakres takiego organu wskazać nie trudno.

Różnorodność prawodawstw odgradza działalność praktyczną naszych prawników, ale różniceusta­

wodawcze nie wyłączają wspólnościzawodu i wy­ kształcenia; po za temi różnicami istnieje teorya prawa, jako wspólne dobro wszystkich prawni­

ków i grunt dla wspólnej pracy. Dalej,obowiązu­

jącew różnych dzielnicach rozmaite prawa iprze­ pisy otwierają drogę do studyów porównawczych.

Studya te stanowią cenny element nauki i nabie­ rająw danych warunkach praktycznego znaczenia zewzględu nastosunki osobisteludzi polskiej na­

rodowości z różnych związków państwowych. Gdy

(36)

30

dodamydo tego sprawy ogólne, jak kwestyę sło­

wnictwa prawnego, kwestyę wydawnictw prawni­ czych i tym podobne, to otworzy się dla nowego organuobszerne pole, wymagające połączonejpra­ cy i zespolonych usiłowań.

Organ taki, nie tamując dotychczasowych wy­ dawnictw, przyczyni się do podniesienia ruchu naukowego w kierunku umiejętności prawnych.

Na zasadzie przytoczonych uwag, postawiłem wniosek ouznanie,że zachodzi potrzeba utworze­

niamiesięcznika, pos'więconego teoryi prawaistu- dyom porównawczym.

Wniosek, pomimo różnych zdań co do szcze­

gółów,w zasadzie nie napotkał opozycyi i został przyjęty jednomyślnością,z dodatkiem prof. Bal­ cera, aby obok artykułów naukowych, uwzglę­

dniony był działrecenzyi ze wszystkichprac nau­

kowych prawniczych polskich i ważniejszych za­

granicznych.

Gdy przyszła kwestya, komupowierzyć ster wydawnictwa,zwróciłemuwagę na komisyępra­ wnicząakademii umiejętności w Krakowie. Wśród rozprawy, jaka sięw tym przedmiocie rozwinęła, prof. Till, obecny redaktor Przeglądu sądowego i administracyjnego, rzucił myśl, iż możnaby wy­ tworzyć organ, októrym mowa, w drodze stoso­ wnegoprzekształcenia jednego z istniejącychcza­

sopism, mianowicie wspomnianego Przeglądu.

Oświadczenieto doznało ogólnej natychmiastowej

(37)

31

aprobaty, która znalazła wyraz w uchwale zja­

zdu, z prośbą, do redakcyi Przeglądu, aby pożą­

daną organizacyę wydawnictwa przeprowadziła.

Niedość natóm, sprawa zrobiła zaraz jeszcze krok dalej. Nazajutrz po zjezdzie, na odbytej uprof. Tilla naradzieprzy udziale prof. Kasparka i moim, obmyślono sposób wprowadzenia tój re­

formy wwykonanie tak, że prawdopodobnie jesz­

cze roku bieżącego będziemy mieli organ, któ­ rego pożyteczność zebrane na zjezdzie koło pra­ wnicze uznało.

Ze sfery prawa karnego były dwareferaty prof. Roszkowskiegoi draPinińskiego.

Prof. Roszkowski wniósł na zjazd kwestyę ekstradycyi przestępców, którą tak gorliwie w ostatnich czasach zajmuje sięInstytut prawa międzynarodowego istniejący w Brukselli. Wy­ chodząc ze stanowiska potrzeby ścisłego wymiaru sprawedliwości, referent upatruje w ekstradycyi środek konieczny dla zadość uczynienia tój po­

trzebie, coteż nadaj e prawo bytu rzeczonej insty- tucyi w stosunkach międzynarodowych. Zgodnie z tóm, wedle zdania referenta, ekstradycyę zam­

knąć należy wgranicach wypadków wskazanych przezwymagania zwyczajnej sprawiedliwości ka- rzącój, stawiającjąpo za obrębemwszelkichinte­ resów politycznych. Obok tej zasadniczej tezy, w poparciu której p. R. powoływał się na prace różnych autorów, referat obejmował jeszcze wnio-

(38)

32

ski szczegółowe w przedmiocie sposobu zawiera­

nia umów dotyczących wydawania przestępców, wprzedmiocie form i warunków ekstradycyi, nie­ dopuszczalności wzajemności międzynarodowej w tój sprawie itp. Takich tez dalszychbyło aż ośm.

Nad referatem rozwinęła się ożywiona dysku- sya, która jednak spotkała się z niepomierną tru­ dnością, gdy przyszło do uchwalenia wniosków, a to z powodu ich mnogości. Zbyt liczne pytania dla dokładnego ocenienia wymagałyby specyalne- go dla siebieposiedzenia, jeżeli nie posiedzeń pa­

ru, i dlatego zebraniesłusznie przekazało do zała­ twienia, tę sprawę przyszłemu zjazdowi. Żałować przychodzi, że referent nie zdecydował się ograni­

czyć dyskusyi do głównej tezy zasadniczej, co uła­ twiłoby rozprawę, azarazem pozwoliłoby zebra­

nym zastanowić siędokładniej nad kwestyą, bądź- co-bądź ważną i interesującą. Tajedna teza do­ starczyłaby aż nadto materyału do rozprawy, bo z natury swojej jest trudnai wnauce wywołuje różneopinie, jak to p. R. sam zaznaczył.

Z powodu referatu p. Roszkowskiego spotka­

liśmy się ze szczególnćj natury uwagą w „Gaze­ cie Sądowej“ (N. 44 z r. b.). Sprawozdawca tego pisma uznał kwestyę podniesioną w referacie za niekwalifikującą się na zjazd lwowskizzasady, że wspomniany Instytut prawa międzynarodowe­

go, złożony z powag naukowych, pracuje nad tą

(39)

33

sprawą. Z równą słusznością możnaby powie­ dzieć,że gdy w Paryżu istnieje Towarzystwo dla prawoznawstwa porównawczego (Societe de legi­

slation compares), to prawnikom polskim nieprzy­ stoi podnosić kwestyi z dziedziny porównawczej, awobec Akademiiprawoznawstwa w Tuluzie(Aca-

■demie de legislation de Toulouse')lub innych zagra­ nicznych instytucyipoświęconych prawoznawstwu wszelkie rozprawy i bodaj nawetzjazdy prawni­

cze nie miałybyu nasracyi bytu. Czyżby „Gaze­ ta Sądowa“ istotnie żywiła tego rodzajupogląd?

Dobre wrażenie na prawnikach - krymina­ listach zrobiło przemówienie hr. Pinińskiego, członka komitetu przygotowującegokodeks karny dla państwa austryackiego. Z najlepszego źródła członkowie zjazdu mieli sposobność zapoznać się z ogólnemi zasadami nowego projektu, który uwzględnia wymagania nowszej naukiistanowić będzie postęp względem obecnie obowiązującego w tern państwie prawa.

Karęśmierci nowy projektzatrzymuje, z ogra­ niczeniem jednak jej zastosowania do wypadków morderstwa i zdrady głównej. Uważano, żew pra­ ktyce bez zasady odstraszenia obejść sięnie mo­ żna,idlatego zachowano ten rodzaj kary, pomi­ mo przeciwnychwskazań nauki. Godną zaś uwa­ gi rzeczą jest to, żena15 członków komisyi aż 11 oświadczyło się za karą śmierci, czyli że wię­

kszośćkarę tęaprobowała.

3

fi

(40)

34

Dalej idzie kara ciężkiego więzienia, której

maximumwynosi lat 20; dożywotniej kary nowy projekt nie akceptuje.

Potemnastępuje więzienie zwyczajne i areszt.

Więzienie może być obostrzane przez post, twarde łoże i zamknięcie wciemnicy. Te ostatnie środki ze stanowiska humanitarnego mogłyby ule­ gać kwestyi, zwłaszcza, że przytoczone przez re­ ferenta motywa nie zdają się tego pomysłu uspra­

wiedliwiać.

Obostrzenia są potrzebne, wedle zdaniaprele­ genta, przeciwko ludziom, którzy skutkiem pe­ wnego zdziczeniadążą sami drogą przestępstw do więzienia,zwłaszcza na czas zimy. Czy takie dą­ żenie będzie istotnie zawsze wyrazem zdziczenia, czy w podobnóm dążeniu nie objawia się częściej nędzabytu, nędza mieszkaniowa, o której wEu­ ropie zachodniej tak dużo w ostatnich czasach się pisze ?

Okropności tej nędzy przewyższają niekiedy swą grozą pobytwnajcięższem więzieniu, a gdy przemogąpoczucie potrzeby wolności, popychają nędzarzy przed furtę więzienną. Obostrzenia mo­ gą cokolwiek zmniejszyć ilość delikwentów tój barwy, ale nie przestaną w takich wypadkach no­

sić cechypewnego natrząsania się, że nie powiem znęcania nad jednostką. Za słuszne poczytać należy rozszerzenie kary pieniężnej, która w do­ tychczasowychkodeksach wogóle mało bywa sto-

(41)

— 35 —

sowaną. Wedlenowego projektu kara tama do­ chodzićaż do 5000 gul., przy częstszem znacznie jej niż dotądużyciu.

Postępową pożyteczną,nowość stanowią insty- tucye warunkowego zwolnienia i warunkowego skazania. Każdy więzień, po odbyciu 2/3 części kary może być uwolniony, oczywiście warunko­

wo, jeżelidobrem sprawowaniem podczas trwania kary na taką względność zasłużył. Zdrugiej stro­ ny sądy, w niektórych wypadkach przy drobniej­ szych przestępstwach,mogąskazywać przestępcę warunkowo, zawieszającwykonanie kary, ze skut­

kamizupełnegozwolnienia, o ile skazany w ciągu pewnego czasu przestępstwa sięnie dopuści. Dwa te środki, jak doświadczeniew Anglii i Belgii przekonało, przynoszą wyborne skutki iprzyczy­

niają się do utrzymania nie całkiem zepsutych jeszczeludzi na drodze uczciwego życia.

Z innych szczegółów wspomnieć by jeszcze należało ozrównaniu karydlagłównych sprawców i uczestników,co także nowy projekt obejmuje.

■ Przemówieniep.P. nosiło charakter sprawdza­

nia. Prelegent nie postawił żadnegokońcowego wniosku, boreferat jego do tego się nie nadawał.

Rzecz też nie wywołała większej rozprawy, dy- skusyazakończyła się na kilku rzuconych doryw­ czych uwagach.

Dwa referaty: p. Konica ogminie zbiorowej, p. Listowskiego o międzynarodowem prawietran-

3

*

(42)

sportu na kolejach, wkraczające w sferę prawa publicznego, obok zasadniczej ważności porusza­

nychkwestyi, nosiły dlaGalicy i cechę spraw aktu­ alnych, mówiąc językiem galicyjskim, czylistoją­

cych naporządku dziennymw tymkraju.

Kwestya gminna, dotknięta już na pierwszym zjeździe, dzięki p. Konicowi przyszła znowu na stół obrad drugiego zjazdu. Jak wiadomo, Gali- cya nie posiada gminy w europejskióm znaczeniu tego wyrazu tj. gminy terytoryalnej, bezróżnicy stanów i rodzaju własności. Urządzona wśród innych warunkówi znieprzychylną dla kraju ten- dencyą jeszcze w r. 1856 tak zwana gmina wiej­ ska z posiadłości włościańskich, przy odseparowa­ niu jój od obszaru dworskiego, przetrwała do dnia dzisiejszego ipomimo zmiany okoliczności nie mo­ że się doczekać pożądanej reformy. Wedle tej organizacyi, gmina wiejska i obszar dworski sta­

nowią oddzielne,różne od siebie jednostkiadmini­

stracyjne, które stojąze sobą niekiedy w antago­ nizmie, i utrzymują do pewnego stopniarozdział stanowy,w zasadzie nie istniejący i przez kon- stytucyję uchylony. Separatyzm ten z postępem czasu nie uległ złagodzeniu, raczej przeciwnie w koniecznej logice faktów potęgował się przez naginanie wszelkich nowych urządzeńi zarządzeń do istniejącego porządku rzeczy. Tak naprzykład, z mocy ustawy wyborczej, różne te jednostki admi­ nistracyjne wyobrażajądzisiaj odmiennekurye wy-

(43)

■ — 37

borcze, i wysyłają swoich osobnych posłów na sejm i do parlamentu, tak jak gdyby interesa łącznych i pomieszanych z sobą dziedzinmiały być koniecznie różne i odmienne. Im dłużej trwa­ jąte stosunki, tern więcej różnorodnychnici po­ kryje organizmy dwóch pokrewnych ciał spo­ łecznych, dla tern ściślejszego ich odróżnienia i oddzielenia.

Nie mówiąc o szkodliwości tej orgauizacyi ze stanowiska ogólno-społecznego, gmina wiejska w tych warunkach, bez udziału większychsił inte­ lektualnych i materyalnych, stanowi jednostkę administracyjnąsłabą i podobnie, jak gmina wiel- korosyjska, niezdolną do normalnego wykonywa­ nia właściwego sobie w administracyi krajowej zadania.

W tymstanierzeczy, p. Konic, nie godząc się z krążącemi w Gałicyi projektami pośredniej re­ formy, proponuje gruntowną zmianę i stawia trzy następujące wnioski: 1°, że połączenie dzisiejszej gminy z obszaremdworskim w duchu zupełnego zespolenia jest nieodzowne; 2°, żewszelkie spra­

wy miejscowe winny być całkowicie ześrodkowane w gminie, jako ognisku życia gminnego; 3°. że gmina zbiorowawinna posiadać trzy władze ogól­

ne, jakoto: zgromadzenie gminne, radę gminną i naczelnika gminy.

Dodać trzeba, że wyodrębnienie spraw miej­

scowych jako gminnych, jak również ustosunko-

(44)

— 38

wanie władz ogólnych gminnych do specyalnych i do wyższój administracyi, przedstawia wistocie wiele trudności, którychwyczerpanie nie było mo­ żliwe w pojedyńczóm przemówieniu.

Jak już wspomniałem, traktowano o tym przed­

miociena poprzednim zjezdzie, przedstawianohi­

story ę obecnego ustroju gminnego w Galicy i, mó­ wiono o zgromadzeniach gminnych, uchwalono na­

wet potrzebę połączenia obszarudworskiego z gmi­

ną, jednakże sprawyreformynie stawiano tak ja­

snoidobitnie, jak to obecnie p. K. uczynił.

Śmiałei energiczne wystąpienie referentanie pozostało bez skutku, owszem zaostrzyło ogólną ciekawość i wywołało ożywioną rozprawę, wktó­ rej wzięły udział przede wszystkiómsiły miejscowe.

Rozprawa ta zasługujenapodznaczenie. Mó­ wiono wiele o trudnościach wykonania myśli, pod­

noszonowątpliwości co do zakresuspraw gmin­ nychi co do stosunku władz, biedzono się nad szczegółami, nie zaprzeczającprzecież, że ustrój obecny przedstawia godną pożałowania anomalię.

Słuchając tychrozpraw, chwilami zdawało się, że zapowiedź radykalnej aprzecież koniecznej refor­

my budzi trwogę.

Jednakżetrudności, nieuniknione przy każdej zmianie, niemogąwstrzymywać od potrzeby dzia­ łania, i nie usprawiedliwiają bezcelowego wycze­ kiwania. A może kwestya w kołach wpływowych galicyjskich nie cieszy się sympatyą? Gdyby tak

(45)

— 39 —

być miało, to doprawdy ubolewać byprzychodziło nad niemożnością przeprowadzenia reformy, za którąprawdopodobnie już następne pokolenie bło-

gosławiłoby swych poprzedników.

Wśród wikłającej się dyskusyi dwie dalsze te­

zy p. K., jako bardziej sporne pod względem podniesionych szczegółów schodziły mimowoli na plan drugi; pozostaliśmy przecież przy pierwszej tezie, głównej i domagającej się uchwały. W tern miejscu zaszło małe mierawsso. Znalazł się dzi­ wny głos, który rzucił nieoględnesłowoo bezcelo­

wości kwestyi, gdy jednak nieopatrznemu mówcy dano z miejsca odprawę, ku powszechnemu zbudo­

waniu cofnąłsię, usprawiedliwiając pomyłkę nie­ porozumieniem nagruncie wyrazów. Po usunięciu tego wybryku, rezolucya mogła przejść jedno- zgodnie, iprzeszła też prawdziwą jednomyślno­

ścią.

Co do redakcyi, to zgodnie z wnioskiem prof.

Kasparka i dla nawiązania wspólności myśli zuchwałą dawniejszego zjazdu, wyrażono tę re- zolucyę w słowach: połączenie dzisiejszój gminy wG-alicyi z obszarem dworskim jestnietylkopo­ żądane, lecz nawet nieodzowne. Jest to redakcyą podobna do dawniejszej, lecz więcej stanowcza od niej, co sięujawnia w użytóm wyrażeniu onieod- zowności reformy.

Referent gorąco przejęty podniesioną sprawą, to ile wiem, nie był bardzo zadowolony z tej uchwa-

(46)

40

ły; pragnął on czegoś więcej, z obawy, aby uchwa­ ła nie dała się pogodzić z projektami pośrednich reform. Nie bądźmy jednak zbyt wymagający.

Uchwała to ważna i znacząca. Prawnicy polscy ponownie wyrazili swój pogląd, i wyraziligo nie­ dwuznacznie, a uchwała ternjest silniejsza, żeza­

padła poraz drugi, i za każdym razem jednomyśl­ nie. Sprawa więc reformy coraz dobitniej się za­

znacza, i uznanie należy się p. K., że pracą swą do tego skutku się przyczynił. Oby ta wskazówka niepozostałagłosemwołającego na puszczy!

Na pochlebną wzmiankę zasługuje referat pa­

na Listowskiego. Specyalista w dziedzinie stosun­ ków i przepisów kolejowych, wytknął on jasno brakstałych zasad dla przewoźnictwamiędzyna­ rodowego, i podnosząc zredagowany w Bernie w roku 1886 przez delegatów różnych państwpro­ jekt międzynarodowego prawa transportowego, postawił wniosek, że projekt ten uznać należy za ważny czynnik w ułatwieniu międzynarodowego obrotu. Nadto zaproponowałjeszcze, aby projekt ten w dwóch punktach, mianowicie w przedmiocie sprawdzania ilości i wagi towarów, oraz składu takowychna stacyi przeznaczenia, został uzupeł­

niony, wreszcie zaproponował jeszcze i to, aby zjazd wyraził potrzebę wypracowania ustawy o przewoźnictwie na kolejach austryackich na wzór wspomnianego wyżej projektu. Wadliwe, przykre w skutkach stosunki taryfowei fracht ou

(47)

41

we, jakie na kolejach austryackich dla Galicyi istnieją, czyniły referat tern ważniejszym i poży­

teczniejszym.

Wywody jasne i gruntowne referenta nie po­

zostawiały wątpliwości, wszystkie też trzy jego wnioski zostały en bloc uchwalone, nadając pro­ jektom p. L. autorytet szerszego koła.

Z tematów ze sfery prawa cywilnego, zjazd wysłuchał przedewszystkiem referatu p. Bodu- szyńskiego oprzysiędze. Z uwagi, że reforma są­ dowa z r. 1876 w Królestwie Polskiem prawie całkowicie usunęła z procesu cywilnego dowód z przysięgi stron spór wiodących, p. Boduszyński będąc zwolennikiem rzeczonego dowodu, wyraził życzenie, aby takowy mógł znaleść napowrót uwzględnienie w życiu. Na podstawie ogólniej­

szych uwag starał się referent uzasadnić myśl swoję, oile można, najsilniej. Zpośród obowiąz­ ków, jakie uspołecznienie ludzkie na jednostki wkłada, jednym z ważniejszych jest obowiązek prawdyw słowach i czynach. Kłamstwo pociąga za sobą skutki prawne i podchodzi pod sankcyą prawa, jeżeli zatajenie lub naruszenie prawdy szkodę drugiemu przyniosło. Z tego pierwotnego obowiązku wynika dalszy, mianowicie wynika obo­ wiązekpoświadczania prawdy, składania publicz­

ne go o niej świadectwa, co właśnie stanowiprzy­ sięgę. Ten ostatni obowiązek staje sięzarazem prawem dla strony drugiej, która w przewodzie

(48)

42

procesowym może znaglić przeciwnika dowyko- nania przysięgi, ato zzasady, że ludzie w sto­

sunkach swoich rządzić siępowinni prawdą. Jak­ kolwiek zaś przysięga, araczej jej praktykowanie w procesie cywilnym, łączy się tym sposobem z przymusem,to przecież przymus niepsuje natu­ ry ludzkiej, ilekroć do szlachetnych celów jest stosowany, jak to właśnie ma miejsce w wypad­ kach przysięgi sądowój, której celem jestzape­

wnienie tryumfu prawdzie. Przysięga, zdaniem referenta, raczój uszlachetnia człowieka, obudzą w nimsumienie, przywodzi do zastanowienia i po­ wstrzymuje od kłamstwa. W braku przysięgi, iz tytułu jej usunięcia, p. Boduszyński dostrzega obniżenie poziomu moralnego w społeczeństwie, zagęszczone nieprzyzuania podpisów nadokumen­

tach, akty symulacyjne, wreszcie bezzasadne, a liczne spory o wyłączenie rzeczy zpod zajęcia i egzekucyi na zasadzie kłamliwych umów dłużni­ ka z osobami trzeciemi.

Dodatkowo wiązał jeszcze p. B. potrzebę przysięgi z całokształtem obowiązuj ącego u nas kodeksuNapoleona, chociaż niesłusznie, bo prze­ pisy o przysiędze z natury swojej należą do dzie­

dziny prawa formalnego i stoją po za sferą prawa materyalnego. Należy to nawet do wadliwych stron redakcyi kodeksu Napoleona, że zamykał

w sobie odnośne w tym przedmiocie postanowie­

nia, dla których gdzieindziej, mianowicie w ko­

(49)

43

deksie procedury sądowej, właściwe przypadało miejsce.

W konkluzyi referent postawił wnioskio uzna­ nie, że przysięga stanowi pożyteczny środek za­

pewnieniaprawdy,iże odpowiada tradycyi oraz poczuciu prawnemu, moralnemu i religijnemuna­ szego społeczeństwa.

Przechodząc do szczegółów, następowały jesz­ cze konkluzye co do tego, aby rota przysięgipo­

zbawiona była charakteru wyznaniowego, przy ograniczeniu jej do słów: przysięgam na Boga je­ dynego, honor i sumienie, oraz aby krzywoprzy­ sięstwo było karane z pozbawieniem czci obywa­

telskiej. Pomijam trzy inne jeszczewnioski, któ­

re pozostałypo za dyskusyą i uchwałą.

Oddając słowo uznania referentowi za szla­ chetny ton przemówienia, nie idzie zatem, abyś- my się mieli godzić z jego wywodami. Jakoż refe­

ratwywołał opozycyę. Wśród dyskusyi, w której brali udział między innymi prof. Zoll iprof. Spa- sowicz, wysunęła sięnaprzód kwestya tradycyi, podniesiona przez referenta i poparta, przez paru mówców. W odpowiedzi zwrócono zaraz uwagę, że chociażby przysięga zgadzała się z tradycyą narodu,niedowodzi to jeszcze jej konieczności.

Społeczeństwa są organizmami, żyją i prze­

obrażają się, zmieniając formy swego bytu pra­ wnego. Dla rozwiązania też kwestyi niewystar­ czy powołanie się na tradycyę, przeciwnie trzeba

(50)

44

wniknąć w istotę rzeczy, w naturę instytucyi, a to w zestawieniu z teraźniejszemi potrzebami społecznemi.

Po usunięciu wstępnej kwestyi, dyskusya po­

toczyła się dalej po gruncie zasadniczym. Wedle słówprof. Spasowicza, usunięcie dowodu z przy­ sięgi stronw ustawiez r. 1864 tłómaczy się sta- nowczćmpragnieniem zerwania zdawnym proce­

sem inkwizycyjnym,do którego cecli należało wy­ szukiwanie prawdy przez pozyskanie przyznania.

Pomimo szczegółowych przepisów o dowodzie pi­ śmiennym, o badaniu świadków i innych dowo­

dach, w zasadzie zwolniono sędziego od wszel"

kich krępujących formuł, zwolniono go odteoryi dowodów, pozostawiając mu swobodę w poszuki­

waniu prawdy i ocenianiu faktów, pod obowiąz­ kiem jedynie należytego umotywowania swego zdania. W konsekwencyi też nie uznano potrzeby przysięgi, która leży po za obrębem samodzielnego

badania.

Do prof. S. przyłączył się piszący te słowa, zwracając uwagę na brak danych dla orzeczenia, że skutkiem usunięcia przysięgistron upadła u nas moralność społeczna, i zwiększyła się liczba bez­

zasadnych procesów. Byłem dawniej sam tego zdania, co referent,i w chwili wprowadzenia re­ formy sądowej wyraziłem to w druku (*), prakty­

(*) Patrz o reformie sądowej w Król. Pols. Warszawa 1875.

(51)

45

ka przecież i doświadczenie nie utrwaliły tycli obaw; raczej zachwiały niemi. Czyny ludzkie wiążą się ze sobą wnieprzerwany łańcuch, pozo­

stawiając ślady w świecie zewnętrznym; istnieją też drogi do wykrycia prawdy po za obrębem wszelkich przyznań strony interesowanej, a tśm- samóm po zaobrębem jej przysięgi. Zresztą i ro­ zumowi ludzkiemu trzeba dzisiaj trochę zaufać.

Prawnicy uważają przysięgę, o jakiej mowa, za komplanacyą pomiędzy stronami, bo jedna deferu- jąc przysięgę przeciwnikowi, poddaje się jego słowu isumieniu, przeciwnik zaś podnosząc rzu­

coną rękawicę, przyjmuje propozycyę, zwłaszcza, że maprawo odznaczyć przysięgę stronie propo­

nującej na odwrotne fakty, i zwolnić siebie od cię­ żaru uroczystego świadczenia. Ta komplanacya jednak nosi ujemnecechy przymusowości, bo po­

wód sprawy posiada prawo proponowania przy­ sięgi, a więc prawoznaglenia pozwanego, bądź do przysięgi, bądź do jej odznaczenia, jeżelipozwany z jakichkolwiek powodów, choćby przez zelotyzm religijny, wykonaćprzysięgi nie chce. To też ztej przymusowej komplanacyi rodzą się w życiu,jak doświadczenie poucza, gorzkie niekiedy zawody irozczarowania na temat ludzkiej nierzetelności.

Co się zaśtyczy przysięgiopartej na rzeczywistej zgodzie obu stron, takowej ustawa zr. 1864 nie zabrania, przeciwnie przewiduje i dopuszczają, chociaż nie można zaprzeczyć,że wypadki zasto­

(52)

46

sowania tego rodzaju przysięgi w praktyce zda­ rzają się bardzo rzadko.

W końcu zwróciłem uwagę na znanykode­ ksowi Napoleona dowód z domniemań, którego szersze zastosowanie ułatwia sędziemu zadanie, pomimo braku przysięgi stron. Dotego rozumo­ wania z kolei przyłączył się adwokatkrakowski p. F. Wilkosz, i wspomniawszy o mnogości przy­ siąg praktykowanych w Galicyi, zakończył, że galicyanie mają już tych przysiąg tyle, iż bez szkody mogliby częśćz nich odstąpić sąsiadom.

Powszechna wesołość towarzyszyła tój ostatniej uwadze.

Swoją drogą, jak to można było z góry prze­ widzieć, i co się naturalnóm zapatrzeniem w da­

wnewzoryjtłómaczy, większośćprawnikówoświad­

czyła się za przysięgą. Uchwalono zasadniczą konkluzyę p. Boduszyńskiego co do potrzeby przy­ sięgi i jej zgodności z tradycyą, przy uznaniu w dalszym ciągu, że rota powinnabyć uroczysta, iże krzywoprzysięstwo powinno byćsurowo ka­ rane (’).

(’) Sprawozdawca „Prawdy“ (Nr. 41), nazwawszy nie­

słusznie całą tę rozprawę jałową, wyraził ubolewanie, że za­

brała ona wiele czasu i nie pozwoliła na rozpatrzenie refera­

tu p. Flama o spółkach rolnych. Tymczasem referaty p. Bo­

duszyńskiego i p. Flama szły jeden od drugiego niezależnie, w różnych sekcyach; trudno więc pojąć, jakim sposobem je­

den mógłby wchodzić w drogę drugiemu. Jest to mała prób­

ka wartości naszych sprawozdań dziennikarskich.

(53)

47

P. Parczewski poruszył nową kwestyę, jaka w ostatnich zaledwo czasach wypłynęła na po­ wierzchnięrozpraw prawniczych w Europie, kwe­

styę tak zwanychhomestead'ów.

W odróżnieniu odsurowćj zasady prawa rzym­

skiego, wedle którego egzekucya oddawała wrę­ ce wierzyciela całość praw majątkowych dłużni­

ka, nowożytne kodeksy zewzględów humanitar­

nych i ekonomicznych, wyłączają z pod egzekucyi rzeczy konieczne dla istnieniai pracy dłużnika, jak odzież, pościel, meble nieodzowne w życiu, wreszcie narzędzia, warsztaty i maszyny, służące do uprawiania kunsztu. W dalszym ciągu tej idei, Ameryka, a mianowicie Stany Zjednoczone, ze względów dobrze zrozumianej ekonomii publicz­

nej, uznały, że pewna protekcya w tym kierunku należy się własnościziemskiej. Zagroda wiejska w pewnćm minimalnóm ograniczeniu stanowidla rolnika równieżwarsztat konieczny do pracy iwy­ żywienia się. Jest rzeczą słuszną, tak przynaj- mniój sądzą Amerykanie, aby ten warsztat stał po za obrębem operacyi kredytowych, których prawnym wyrazem jest zobowiązanie, a procedu­

ralnym następstwem proces i egzekucya. Z tej zasady najprzód stan Texas w r. 1839, a później inne stanyw drodze stosownych ustaw zwolniły pewną, ściśle co do przestrzeni określoną, zagro­ dę wiejską od wywłaszczeniaegzekucyjnego. Po­

dnosząc tę sprawę, p. P. zwrócił siędo stosunków

(54)

48

galicyjskich, i tutaj znalazł nową podstawę do usprawiedliwienia potrzeby tejinstytucyi.

Wobec upadku drobnej własności ziemskiej wGalicyi, iwobec ciągłych wywłaszczeń, które często przenoszą drobną własność w ręce do rol­ nictwa nie nawykłe, sprawozdawca mniemał, że podobne wyłączenia wywarłyby pożyteczny wpływ nazatrzymanie tego rodzaju własnościw rękach włościańskich. Z tych pobudek p. P. postawił konkluzyęo potrzebie uwolnienia od egzekucyi za długi zagrody rolniczej w pewnej minimalnej przestrzeni.

Kwestya ta prawie współcześnie rozbierana takżebyła w Paryżu na kongresie w przedmiocie przenoszenia własności ziemskiej,który się odbył wsierpniur. b. Jak się pokazuje ze sprawozdań, weFrancyi także nad tą sprawą się zastanawiają, czego dowodem międzyinnemi jest memoryał zło­ żony akademii prawoznawstwa w Tuluzie, zpro- pozycyą wydania stosownej w tym przedmiocie ustawy we Francyi. P. Parczewskiemu należy się podzięka zarówno za wniesienie tej kwestyi na zjazd lwowski, jak i za to, że uwzględnił sto­

sunki miejscowe, nadając kwestyi cechę szczegól­

nej żywotności.

Po ożywionój dyskusyi, która jednak, wobec zbliżającego się końca posiedzeń, domagała się skrócenia, zjazd uznał wysoką doniosłość poru­ szonej kwestyi, i z tytułu ważności przedmio­

(55)

49

tu, przekazał załatwienie sprawy przyszłemu zja­

zdowi.

Nadmienić muszę, że temat ten nadawał się doskonale do połączenia z rozprawamiw przed­

miocie drobnej własności ziemskiej na sekcyi eko­

nomicznej. Życzyć też należy, aby komitet przy­ szłego zjazdu przeniósł go narzeczoną sekcyę, do czegotóm więcej będzie miał sposobności, że spra­ wa drobnej własności ziemskiej ma wypłynąć zno­

wu na wierzch,jak to poniżej zobaczymy.

Również nową i ważną, agłębiej jeszcze niż poprzednia sięgającą w ustrój społeczny, kwestyę poruszył prof. Zoll, podnosząc myśl reformy pra­ waspadkowego.

Nieuznając zasad obowiązującego w większo­ ści tegoczesnych państw prawa spadkowego za słuszne, p. Zoll wskazał na pierwotne prawo rzymskie przedjustyniańskie, a nawet przedpre- torskie i w zasadach ustawy XII tablic, jakoteż wurządzeniach pierwotnych ludów germańskich i słowiańskich starał się znaleść podstawę do zmian w sposobach dziedziczenia. Poglądyswoje zamy­

ka referent wtrzech następujących konkluzyach.

Żąda on: 1) ograniczenia prawa spadkobrania krewnych pobocznych co najwyżej do 4-go sto­

pnia; 2)w braku takich krewnych, powołania do dziedziczenia gminy, do której zmarły należał;

3) wreszcie rozszerzenia praw sukcesyjnych mał­

żonkówpo sobie.

4

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponadto publikacja okraszona jest licznymi anegdotami, le- gendami, żywotami świętych oraz opisami cudownych wydarzeń, a w to wszystko wpleciona jest piękna poezja

Podstawowe założenia modelu nawiązujące do psychopatologii rozwojowej są następujące: (1) zdrowie lub zaburzenia ujaw- niające się u potomstwa osób pijących szkodliwie lub

Taki jest Chrystus, Syn Boży, którego mamy poznawać, którego winniśmy kochać, aby dokonywało się nasze przenienienie i abyśmy mogli się kiedyś całkowicie się z Nim

Stanisław Grabski (zesz.. Władysław

Stanisław Grabski (zesz.. Władysław

To nie jesit jedynie zgrabne zdanie, znakomite powiedzenie... Jest to niezwykłe syntetyczne i poetyckie, a zarazem głęboko teo­ logiczne określenie relacji Kościoła

Katolicki ruch biblijny uniknie losu „ciągłego utykania” przez to, że szerzy on — poprzez dobre duszpasterstwo biblijne, w spo­ sób ogólnie zrozumiały, a

K olej­ ny artykuł poświęcony jest problem owi głoszenia zbawienia dzisiaj, kon­ centrujący się przede wszystkim na tym, co należy głosić, gdyż owo „co” wskazuje na