• Nie Znaleziono Wyników

U mnie na lekcji musiała być cisza - Amelia Sawa - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "U mnie na lekcji musiała być cisza - Amelia Sawa - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

AMELIA SAWA

ur. 1925; Siedliszcze

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Projekt Lublin. Opowieść o mieście, nauka w szkole, wychowanie dzieci, prowadzenie lekcji, szacunek do nauczyciela

U mnie na lekcji musiała być cisza

Dla nas [jako dzieci] nauczyciel, to była świętość. "Hhhh! Pani idzie, pani!" Cisza. Jak pani wchodziła, to ani słóweczka, oddechu nie było słychać. Pani spokojnie rozkładała dziennik, wyczytała i spokojnie lekcje prowadziła. A dzieci nawet nie drgnęły. Siedziałam w drugiej ławce, pani mnie posadziła nawet z Żydówką, dlatego, że ja byłam dziewczyna taka spokojna. Żywioł byłam do innych czynów - byłam harcerką bardzo żywotną. A tak, to nie. Ale za to chłopcy Żydziaków, to bardzo jakoś nie lubili.

Jak już uczyłam w [szkole nr]17, była sytuacja, że pan dyrektor nie wiedział, co ja robię na lekcji, że jest taka cisza. I pani woźna mi mówiła: "Pan dyrektor podsłuchiwał panią dzisiaj". Co się tam dzieje, że tam cisza jest? Bo u mnie na lekcji musiała być cisza. To zależy od nauczyciela - jak nie zwróci uwagi w pierwszym momencie, to już nie zwycięży. A ja przychodziłam, mówiłam tak: "Słuchajcie, ja będę mówiła...". W ogóle nauczyłam jak się mają zachowywać, jak ja wchodzę. Więc jak wchodzę, ma być bezwzględna cisza i wszyscy mają wstać równocześnie, nie tak, że jeden siada, drugi stoi jeszcze. Tylko ma to zaszumieć. I tak było. Tak ich wyćwiczyłam, że tak wstawały i cisza. Nie było dyskusji, żeby mnie ktoś przeszkadzał. To właśnie pan dyrektor [zastanawiał się], co ja robię z tymi dziećmi, że one są cicho. Było bardzo cicho. Trzeba przygotować dzieci, żeby nie popsuć atmosfery, pierwszy dzień jest najważniejszy. To samo miałam tutaj, a najbardziej wyżywałam się na wychowywaniu dzieci w szkole nr 38, bo to było wychowanie w świetlicy. Tam miałam duże pole do działania.

(2)

Data i miejsce nagrania 2016-02-15, Lublin

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I w końcu musiałam się obejrzeć, bo nie wytrzymywałam, co się za mną dzieje, bo zaraz skręcam.. I przed tym skrętem tak lękliwie spojrzałam do tyłu i zobaczyłam wiele

Ale jakież moje było zdziwienie, kiedy po ukończeniu już tej szkoły, kiedy już zaczęłam w tym dystrykcie pracować, kiedy już musiałam uciec z Lublina i wróciłam na ten

To podeszłam do ojca i powiedziałam tak: „My nie mamy żadnej winy, ale mówimy wszyscy jedną prawdę i prawda nas uratuje” Ci chłopi, bo tak ich się

Pamiętam jeszcze tak zwane wyzwolenie, natomiast może z miesiąc, może ze dwa po Krzczonowie, jeszcze wybraliśmy się do Lublina z partyzantami po jakieś sprawy, nie wiem, po co..

I nagle otwierają się z trzaskiem drzwi, a oni mówią do mnie: „Amelia Krzysiak!” No, ulżyło mi, że już wiem, jak się nazywam.. Takie to

Potem tam zawsze były te spotkania w tym dniu dwudziestego drugiego lipca przy zamku i była msza wtedy i ogromnie dużo ludzi przybywało na ten moment.. To tylko wiem z

Bo ja pracę magisterską pisałam na moje nazwisko panieńskie, ponieważ dużo zawdzięczałam moim rodzicom, więc chciałam upamiętnić i podkreślić ich wielką rolę w

I to mi się bardzo przydało, nie tylko do tego, że mogłam prowadzić takie zajęcia, ale nawet dla mnie samej, to było takie życiowe.. Potem wiedziałam, co piękne, a co mniej